WYKŁAD XV
„OKUP ZA WSZYSTKICH”
JEDYNA PODSTAWA POJEDNANIA
Pojednanie
niemożliwe bez okupu – Zapewnione, ale nie wymuszone – Bycie Odkupicielem stało
się łaską – Znaczenie okupu i odkupienia – Jaki okup został zapłacony za
człowieka? – W ten sposób zostało zapewnione usprawiedliwienie z wiary –
„Drogoście kupieni” – Przez kogo? – Od kogo? – W jakim celu? – Jak miłość
współpracowała ze sprawiedliwością – „Okup za wszystkich” nie został cofnięty –
Ojcowskie prawa pierwszego Adama nabyte przez drugiego Adama – Okup, nie
odpuszczenie – Śmierć człowieka nie jest okupem – Fałszywe rozumowanie teorii
uniwersalistycznych – Sprawiedliwość niezwiązana okupem – Jedyne imię – Metoda
pośrednika pokazana w Mojżeszu – Okup, zastępstwo – Czy inny plan był możliwy?
„Boć jeden jest Bóg, jeden także pośrednik między Bogiem i
ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który dał samego siebie na okup za wszystkich,
co jest świadectwem czasów jego” – 1 Tym. 2:5,6.
Pojednanie
pomiędzy Bogiem a człowiekiem zależało od przedstawienia odpowiedniej
ofiary za grzechy człowieka. Gdyby Boski wyrok, czyli „przekleństwo”, nie
został zdjęty z ludzkości, byłby trwałym ograniczeniem, przeszkodą w
wyzdrowieniu, czyli przywróceniu człowieka do Boskiej łaski, społeczności i
wiecznego żywota. Zgodnie z Boskim prawem człowiek mógł usłyszeć od Boga
jedynie takie słowa: jesteś grzesznikiem; przez swoje dobrowolne przestępstwo w
Edenie sprowadziłeś na siebie ucisk; sprawiedliwie wydałem na ciebie wyrok
śmierci i nie mogę unieważnić tego wyroku bez pogwałcenia mojej własnej
sprawiedliwości, <str. 422> podstawy mojego tronu, królestwa (Psalm
89:15). Dlatego wyrok na ciebie musi pozostać na zawsze. Musisz ponieść tę
karę, chyba że ktoś odpowiedni cię w tym zastąpi.
Zauważyliśmy już, że karą, czyli wyrokiem przeciwko
ludzkości nie były wieczne męki, lecz – jak Stwórca jasno i wyraźnie
poinformował Adama – śmierć. Przypuszczenie, że była to jakakolwiek inna kara,
a nie śmierć, oznaczałoby sugestię, że Bóg postępował nieuczciwie z Adamem i
Ewą w Edenie – że ich źle poinformował i oszukał. Zauważyliśmy, że wyrok
śmierci jest sprawiedliwym wyrokiem przeciwko grzechowi – że skoro życie
zależało od pewnych warunków, Stwórca miał pełne prawo je odebrać; nie trzeba
mieć jednak szczególnych zdolności intelektualnych, by dostrzec, że wieczność w
mękach nie byłaby dla ojca Adama sprawiedliwą karą za zjedzenie
zakazanego owocu – nawet gdyby do tego aktu nieposłuszeństwa dodać całą winę
związaną z dobrowolnością i inteligencją, jaką można sobie wyobrazić; daleko
więcej: niesprawiedliwością byłoby dozwolenie, by taki wyrok wiecznych mąk
spadł na niezliczone miliony potomków Adama. Jednak wyrok śmierci, wraz z
towarzyszącymi mu chorobami, bólem i uciskiem, który spadł na ojca Adama, a
potem w naturalny sposób przeszedł na jego potomstwo (w taki sam sposób, jak
nieczyste źródło nie może wydawać czystej wody), jest – co wszyscy mogą zauważyć
– sensowny i sprawiedliwy – wyrok zamykający wszystkie usta; każdy musi
przyznać, że jest on sprawiedliwy – pełen dobroci oraz srogości Bożej.
Znając dokładnie karę wypowiedzianą przeciwko grzechowi,
możemy bez trudu dostrzec, jakie muszą być wymagania sprawiedliwości w zakresie
spłacenia tej kary, aby „przekleństwo” mogło być zdjęte, a winowajca
wypuszczony z wielkiego więzienia śmierci (Izaj. 61:1). Ponieważ wyrok nie był
spowodowany grzechem całej ludzkości, lecz jednego człowieka, przez co wyrok
śmierci spadł bezpośrednio jedynie na Adama, a jego potomstwo odziedziczyło ten
wyrok pośrednio – i ponieważ zgodnie z tymi faktami sprawiedliwość może wymagać
jedynie równoważnej ceny – sprawiedliwość może więc zażądać życia kogoś innego
<str. 423> w zamian za życie Adama, zanim Adam i jego potomstwo zostaną
uwolnieni. I gdyby kara ta miała być zapłacona, byłaby zapłacona w całości – jedna
ofiara za wszystkich, tak samo jak jeden grzech objął wszystkich.
Stwierdziliśmy już, że doskonały Adam, przestępca, który został skazany, nie
był aniołem ani archaniołem, ani bogiem, lecz człowiekiem – o naturze mało
mniejszej niż aniołowie. Ścisła sprawiedliwość nie mogła więc wymagać
zastąpienia go ani kimś mniejszym, ani większym niż rodzaj Adamowy, lecz kimś o
stanie podobnym do Adama, to znaczy kimś doskonałym i wolnym od Boskiego
potępienia. Stwierdziliśmy już, że nie można było znaleźć nikogo takiego wśród
ludzi, wszyscy bowiem pochodzili od Adama i dlatego poprzez dziedziczenie
podzielili z nim jego karę i upadek. Stąd zaistniała konieczność, aby ktoś z
niebiańskiego dworu i o duchowej naturze przyjął naturę ludzką i oddał siebie
jako zastępstwo, okup za Adama i wszystkich, którzy przez niego utracili
życie.
Wśród aniołów, którzy zachowali swój pierwotny stan i
lojalność wobec Boga, niewątpliwie znalazłoby się wielu, którzy z radością
podjęliby się wypełnienia Ojcowskiej woli i staliby się ceną okupową za
człowieka; oznaczałoby to jednak największą próbę, najsroższy test, jakiemu
mogłaby być poddana lojalność wobec Boga i dlatego ten, kto w taki sposób
okazałby swoje poświęcenie, lojalność i wiarę, byłby godzien najwyższego
stanowiska wśród wszystkich anielskich synów Bożych, daleko ponad anioły,
zwierzchności i moce oraz wszelkie imię, które się nazywa. Co więcej, częścią
Boskiego planu było, aby wykorzystać tę okazję do zilustrowania faktu, że
ktokolwiek stara się zaspokoić swoje samolubne ambicje (tak jak Szatan),
zostanie poniżony, upokorzony, podczas gdy każdy, kto uniży samego siebie w
posłuszeństwie wobec Ojcowskiej woli i Jego planu, dostąpi odpowiedniego
wywyższenia. Bóg tak ułożył swój plan, że rys ten stał się konieczny – po to,
by w tej manifestacji Boskiego współczucia i miłości wobec świata istniała
również możliwość manifestacji <str. 424> miłości, pokory i posłuszeństwa
Jednorodzonego Syna Ojca – Jego umiłowanego Syna, którego upodobało Mu się
uczcić.
Jak już zauważyliśmy, nasz Pan, Jezus (który w swoim
przedludzkim stanie był, jak się dowiadujemy, archaniołem, najwyższym, czyli
naczelnym posłańcem, Logosem, jednorodzonym swojego Ojca, pełnym łaski i
prawdy), był do tego czasu pomocnikiem Jahwe w całym dziele stwarzania i jako
pierwsza spłodzona istota był z Ojcem jeszcze przed stworzeniem wszystkich
innych istot, dogłębnie Go poznał, widział Jego chwałę i był drogą działania
Jego mocy. Był pierwszy, najważniejszy w niebiańskim Królestwie, następny po
Ojcu, ale apostoł mówi nam, że to dzieło odkupienia, ten przywilej wypełnienia
Ojcowskiej woli w odniesieniu do człowieka, został Mu dany jako dowód szczególnego
zaufania, a także jako łaska, a to z powodu zaszczytów, jakie według Boskiego
prawa muszą wiązać się z tak wielkim posłuszeństwem, pokorą i samoofiarowaniem
(Mat. 23:12; Jak. 4:10; 1 Piotra 5:6). Ufając Synowi i pragnąc, by osiągnął to
wielkie wywyższenie, które byłoby następstwem tej wierności, Ojciec dał Mu tę
pierwszą możliwość – temu, który przez cały czas w przeszłości cieszył się
wyróżnioną pozycją w Boskim planie, aby nadal mógł być wyróżniony – „aby on
między wszystkimi przodkował; ponieważ się upodobało Ojcu, aby w nim wszystka
zupełność mieszkała i żeby przezeń z sobą pojednał wszystko, uczyniwszy pokój
przez krew krzyża jego; przezeń, mówię, tak to, co jest na ziemi, jak i to, co
jest na niebiesiech [upadłych ludzi i upadłych aniołów, przywracając i jednając
wszystkich tych ludzi i aniołów, którzy w sprzyjających warunkach powrócą do
Boskiej łaski]” (Kol. 1:18-20).
Wybór istoty duchowej jako Odkupiciela człowieka nie oznacza
jednak, że ofiara złożona właśnie z istoty duchowej była konieczna jako cena
odkupienia istoty ziemskiej; wręcz przeciwnie. Boska sprawiedliwość nie mogła
przyjąć ofiary istoty duchowej, złożonej za człowieka, tak samo jak nie mogła
przyjąć ofiary z cielców i kozłów jako ceny okupu. Podobnie jak krew cielców i
kozłów nigdy nie mogła zmazać <str. 425> grzechu, ponieważ pochodziła z
niższej natury, tak i śmierć aniołów lub archaniołów nie mogłaby nigdy zmazać
grzechu Adama ani być odpowiednią ofiarą pojednania zań, ponieważ nie mają oni
tej samej natury. Grzech spowodował utratę życia człowieka i tylko życie
człowieka mogło być przyjęte jako cena odkupienia, cena okupu. Właśnie
dlatego nasz Pan musiał opuścić chwałę swojego przedludzkiego stanu, uniżyć się
i stać się człowiekiem, ponieważ jedynie w taki sposób mógł zapłacić cenę
okupu.
Pismo Święte wielokrotnie wskazuje na to, że nasz Pan uniżył
się, opuszczając wyższą, duchową naturę i przyjmując niższą, ludzką; niemniej
jednak nigdzie nie jest napisane, że samo to stanowiło ofiarę za nasze grzechy.
Wręcz przeciwnie, Pan uniżył się w ten sposób, aby mógł się dopiero stać ofiarą
za grzech i zapłacić cenę okupu. Apostoł bardzo jasno o tym uczy, pisząc: „Bo
przecież ujmuje się on nie za aniołami [odnosząc się jak gdyby do aniołów,
którzy zgrzeszyli], lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama”. Podobnie jak
dzieci, które zgodnie z Boskim planem i celem miały być odkupione i
wyswobodzone z niewoli grzechu i zepsucia, były uczestnikami ciała i krwi, „on
także stał się ich uczestnikiem [ciała i krwi, ludzkiej natury], aby przez śmierć
zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest diabła” (Hebr. 2:14,16).
Apostoł wyjaśnia tę sprawę bardzo dobitnie: „Bo ponieważ przez człowieka
śmierć, przez człowieka też powstanie umarłych” – 1 Kor. 15:21.
Apostoł Jan daje podobne świadectwo, mówiąc: „A to Słowo ciałem się stało” – Jan 1:14. Zgadzają się z tym również słowa naszego Pana, Jezusa; po przyjściu na świat i
osiągnięciu wieku męskiego mówi On: „Boć nie posłał Bóg Syna swego na świat,
aby sądził świat, ale aby świat był zbawiony przezeń” – Jan 3:17. Nie sugeruje
tutaj, że świat został już zbawiony lub też że cokolwiek zostało uczynione ku
zbawieniu świata oprócz posłania tego, który miał odkupić świat przez
złożenie ofiary z samego siebie. Pierwszy krok <str. 426> w wykonaniu
Jego misji, według słów samego Pana, był następujący: „Bo i Syn człowieczy nie
przyszedł, aby mu służono, ale aby służył [innym], i aby dał duszę swą na
okup za wielu” – Mar. 10:45. Mamy tutaj dowód, że pozostawienie chwały,
jaką miał u Ojca i zmiana tej wyższej natury na ludzką nie były złożeniem życia
naszego Pana jako okup, lecz jedynie przygotowaniem do tego dzieła, które było
przed Nim. Potwierdza to również fakt, że zaraz po tym, jak osiągnął wiek męski
według prawa, kiedy ukończył trzydzieści lat życia, natychmiast uczynił siebie
żywą ofiarą, poświęcając swoje życie, składając je, co było przedstawione w
Jego symbolicznym zanurzeniu przez Jana w Jordanie.
Wtedy właśnie, jak mówi apostoł, wypełniło się dawne
proroctwo: „Oto idę (na początku ksiąg napisano o mnie,) abym czynił, o Boże!
wolę twoją”. Przyszedł, aby czynić wolę Bożą, złożyć ofiarę za grzechy i
dlatego wcześniej jej nie złożył. W tym akcie poświęcenia oddał siebie jako
żywą ofiarę na służbę Bogu aż na śmierć. Zauważmy, że w tym momencie apostoł
mówi, że znosi On obrazowe ofiary Przymierza Zakonu, aby móc ustanowić drugą,
pozaobrazową, rzeczywistą ofiarę za grzech, swoją własną śmierć (jak również
śmierć swoich członków) dla zapieczętowania Nowego Przymierza pomiędzy Bogiem a
ludźmi przez samego siebie, Pośrednika Nowego Przymierza. Nasz tekst mówi nam
to samo – że to „człowiek Chrystus Jezus (...) dał samego siebie
na okup za wszystkich” – a nie przedludzki Logos.
Pierwszy krok w programie
Apostoł (Hebr. 2:5-9) przedstawia pokrótce cały plan Boży i
zwracając uwagę na Boski plan restytucji ludzkości cytuje słowa proroka Dawida
(Psalm 8:5-9) o tym, że Boski plan zakłada, iż ludzkość będzie ostatecznie
doskonała, jako panująca na ziemi będzie miała kontrolę nad ziemią i nad
żyjącymi na niej stworzeniami, a to w harmonii z prawami Boskiego Stworzyciela:
„Lecz teraz jeszcze nie widzimy, <str. 427> aby mu [człowiekowi – jak
wskazuje proroctwo] wszystko poddane było”. Nie widzimy jeszcze, że człowiek
jest obrazem Boga i panem ziemi; widzimy jednak, że rozpoczęła się już Boska
działalność w tym kierunku. Widzimy pierwszy krok tego programu, mianowicie
„tego, który na małą chwilę mniejszym stał się od Aniołów, Jezusa, widzimy
przez ucierpienie śmierci chwałą i czcią ukoronowanego [doskonałością ludzkiej
natury], aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował [i w ten
sposób umożliwił restytucję człowieka]”. Widzimy, że przez to Jahwe rozpoczął
dzieło zbawienia ludzi, zapewniając odpowiednią cenę okupową dla naszego
odkupienia, istotę równą pod względem chwały, czci i absolutnej ludzkiej
doskonałości pierwszemu człowiekowi, Adamowi; Tego, który opuścił chwałę
wyższej natury i został uczyniony mniejszym od aniołów, chociaż poprzednio
posiadał naturę wyższą niż oni. Widzimy, że On „za wszystkich śmierci
skosztował”. Widzimy, że przyjął ludzką naturę „dla ucierpienia śmierci”
– dla kary, która została nałożona na nasz rodzaj. Widząc to wszystko, możemy
radować się, że dobre zamiary Niebiańskiego Ojca względem naszego okupu i
restytucji oraz zupełnego pojednania się z Nim zostały we właściwy sposób
przygotowane i to na poziomie absolutnej sprawiedliwości, przez co Bóg może być
sprawiedliwy, a zarazem może usprawiedliwiać tych, którzy wierzą w Jezusa. Tak
więc ofiara złożona przez naszego Pana za grzech człowieka nie była ofiarą
duchową – taka bowiem nie byłaby właściwa, możliwa do przyjęcia, gdyż nie
stanowiłaby „równoważnej ceny” – w każdym szczególe dokładnej ceny okupu
za Adama.
Znaczenie „okupu” i „odkupienia”
W ten sposób dochodzimy do konieczności rozważenia słowa okup,
które w Nowym Testamencie ma bardzo ograniczone i ściśle zdefiniowane
znaczenie. Zostało ono użyte tylko dwukrotnie: pierwszy raz, kiedy nasz Pan
opisywał wykonywane przez siebie dzieło, a drugi raz w apostolskim opisie tego
dzieła, kiedy zostało dokończone – w zacytowanym przez nas na początku
wersecie. Nasz Pan użył greckiego słowa lutron-anti, które <str.
428> oznacza „cenę zadośćuczynienia, cenę, która ma zrównoważyć”. Tak więc
nasz Pan powiedział: „Syn człowieczy przyszedł, (...) aby dał duszę swą na okup
[lutron-anti – cenę, która ma zrównoważyć] za wielu” – Mar. 10:45.
Apostoł Paweł używa tych samych słów, lecz łączy je inaczej, anti-lutron,
co oznacza „równoważną cenę”: „Który dał samego siebie na okup [anti-lutron
– równoważną cenę] za wszystkich, co jest świadectwem czasów jego” – 1 Tym.
2:6.
Spory czy dyskusje nad znaczeniem tych tekstów nie mają
sensu. Jedynie zwodnicze zastosowanie Pisma Świętego może spowodować
zaślepienie wobec siły i prawdziwego znaczenia tych słów, świadectwa Pańskiego
o dziele dokonanym przez naszego wielkiego Pośrednika. Im dłużej rozważamy tę
myśl o okupie – „równoważnej cenie” – tym większa wydaje się jej siła i
tym jaśniej oświetla ona całe dzieło pojednania. Ta myśl – jedyna możliwa, jaka
jest w tym zawarta – uczy nas, że Adam przez nieposłuszeństwo utracił swoją istotę,
swoją duszę, wszelkie prawa do życia na ziemi, więc Chrystus Jezus, nasz
Pan, przez swoją śmierć jako równoważną cenę, zapłacił pełne i dokładne
zadośćuczynienie za duszę, czyli istotę Adama, a w rezultacie za całe jego
potomstwo – za każdą duszę ludzką – współuczestników jego upadku i utraty
(Rzym. 5:12).
Ta sama myśl została wielokrotnie wyrażona w innych
wersetch, mówiących o dziele naszego Pana jako o odkupieniu, kupnie itp.
Zwróciliśmy szczególną uwagę na słowo „okup”, anti-lutron, ponieważ
przedstawia ono naszą myśl w najczystszej i najjaśniejszej postaci. Wyrazy:
„odkupić”, „odkupiony”, „odkupiciel” i „odkupienie” zawierają w sobie myśl o
zapłaceniu ceny, ale również niosą dodatkowe znaczenie związane z wyzwoleniem,
uwolnieniem tych, za których została zapłacona cena. Dlatego słowa te, tak w
języku angielskim, jak i w oryginale, używane są niekiedy w związku z ofiarą, z
zapłaceniem ceny odkupienia, a niekiedy w odniesieniu do uwolnienia
odkupionych, ich wybawienia. Liczni wrogowie doktryny okupu, na <str.
429> czele których stoi Szatan, bardzo sprytnie starają się odwrócić uwagę
od ceny zapłaconej za wybawienie człowieka z przekleństwa śmierci, wskazując na
te wersety Pisma Świętego, w których słowa „odkupić” i „odkupienie” odnoszą się
jedynie do pełnego wybawienia ludzkości od śmierci. Przez zwrócenie uwagi na
wybawienie i przez „fałszowanie słowa Bożego” starają się ukryć fakt, że
przyszłe wybawienie i wszystkie błogosławieństwa, jakie z Boskiej łaski
spływają i spłyną na ludzkość w teraźniejszości i przyszłości, są z Syna i
przez okupową ofiarę, jaką z siebie złożył, daną za nas i „dokończoną”
na Kalwarii (Jan 19:30).
Tłumacze Powszechnego Przekładu Biblii Angielskiej
nieświadomie pomogli przeciwnikom okupu przez to, że użyli słowa „odkupić” dla
oddania greckich słów o różnych znaczeniach. Aby angielski czytelnik jasno
sobie to zagadnienie uzmysłowił, zacytujemy tutaj różne greckie wyrazy,
przetłumaczone na „odkupić”, „odkupiony” i „odkupienie”, wraz z definicjami,
jakie w swojej Konkordancji Analitycznej zamieścił uczony leksykograf,
prof. Young.
Słowo „odkupić” jest niekiedy stosowane jako równoważnik
greckiego agoradzo. Prof. Young pisze, że oznacza ono „nabycie na
rynku”. Bardziej literalnie oznaczałoby ono nabycie na otwartym rynku, gdyż
rdzeń tego wyrazu, agora, oznacza rynek i tak właśnie zostało
kilkakrotnie użyte w Piśmie Świętym: Mat. 20:3; Mar. 12:38; Łuk. 7:32; Dzieje
Ap. 16:19. Oto miejsca, w których agoradzo przetłumaczono w Nowym Testamencie
na „odkupił” bądź „kupieni”:
„Żeś był zabity, i odkupiłeś nas Bogu przez krew
swoją” – Obj. 5:9.
„A żaden się nie mógł onej pieśni nauczyć, oprócz onych stu
czterdziestu i czterech tysięcy, którzy są z ziemi kupieni” – Obj. 14:3.
<str. 430> „Ci kupieni są z ludzi, aby byli
pierwiastkami Bogu i Barankowi” – Obj. 14:4.
W każdym z tych trzech przypadków mamy do czynienia z
publicznym nabyciem; wszystkie inne miejsca użycia agoradzo w całym
Nowym Testamencie podkreślają jego związek z handlem. Słowo to pojawia się w
Nowym Testamencie trzydzieści jeden razy. W trzech powyższych wersetach zostało
w Biblii Angielskiej oddane jako odkupił lub odkupiony, w
trzynastu przypadkach jako kupiony, w piętnastu – jako kupić.
Zwracamy szczególną uwagę na znaczenie tego wyrazu, a to z powodu tendencji do
zaprzeczania, że miało miejsce nabycie naszego rodzaju, dokonane poprzez
zapłacenie ceny za uwolnienie człowieka spod przekleństwa – która to
tendencja jest bardzo popularna i zdobywa nowych zwolenników, burząc prawdziwą „wiarę
raz świętym podaną”.
Inne słowo, oddawane jako „odkupić”, „odkupiony” i
„odkupienie” jest spokrewnione z poprzednim i powstało przez dodanie do niego
przedrostka ex, oznaczającego „z” – exagoradzo. Prof. Young
podaje następującą definicję: „nabyć coś z rynku”; bardziej literalnie:
publicznie nabyć i objąć w posiadanie. Oto jedyne miejsca, w których wyraz
ten pojawia się w Nowym Testamencie:
„Chrystus odkupił nas z przekleństwa zakonu, stawszy
się za nas przekleństwem” – Gal. 3:13. Apostoł wskazuje tutaj na fakt, że
chrześcijanie, którzy byli Żydami i dlatego podlegali przymierzu żydowskiemu,
czyli Przymierzu Zakonu, nie tylko zostali wykupieni spod jego wyroku, ale też
uwolnieni spod jego władzy. Słowo agoradzo oznacza nabycie, a
przedrostek ex wskazuje na uwolnienie na skutek tego nabycia; tak więc
nie znajdowali się już oni pod panowaniem Zakonu.
„Posłał Bóg onego Syna swego, który się urodził z niewiasty,
który się stał pod zakonem, aby tych, którzy pod zakonem [przymierzem] byli, wykupił,
żebyśmy prawa do przysposobienia za synów dostąpili” – Gal. 4:4,5. To
stwierdzenie jest podobne do poprzedniego i mówi o wykupieniu narodu
żydowskiego spod panowania Zakonu i uwolnieniu spod niego wierzących, aby mogli
stać się synami Bożymi (por. Jan 1:12).
<str. 431> „Patrzajcie tedy, jakobyście ostrożnie
chodzili, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy, czas odkupując; bo dni złe są” –
Efezj. 5:15,16; Kol. 4:5. Słowo exagoradzo zostało tutaj użyte w podobny
sposób: lud Boży zdaje sobie sprawę z tego, że żyje w pośrodku zła, które ma
zwyczaj kierowania jego energii, wpływu i czasu ku rzeczom grzesznym czy głupim
lub przynajmniej niepożytecznym, zamiast ku ważniejszym sprawom, które są
bliższe sercom dzieci Bożych. Mamy więc odkupić czas i zabezpieczyć
go przed złem, przed niekorzystnymi wpływami – na ile tylko możemy poświęcić go
wyższym sprawom, naszemu własnemu duchowemu posilaniu się, wzmacnianiu i
pomaganiu innym w duchowych rzeczach. Takie odkupywanie będzie od nas wymagało
pewnego samozaparcia, rezygnacji z zaspokojenia naszych naturalnych pragnień i
skłonności, a także z naszego dobrego imienia i społeczności z innymi, którzy
mogą uważać za „rzecz obcą” fakt, że nie bierzemy wraz z nimi udziału w pogoni
za zbytecznymi rzeczami, jak czyniliśmy to dawniej (1 Piotra 4:4).
Kolejne greckie słowo tłumaczone jako „odkupił” to lutroo.
Prof. Young pisze, że lutroo oznacza „uwolnić przez cenę” – czyli oswobodzić
przez zapłacenie ceny. Rdzeniem tego wyrazu jest lutron, który – jak
już powiedzieliśmy wcześniej w związku z anti, użytym jako przedrostek
lub przyrostek – oznacza równoważną cenę.
Wyraz lutroo pojawia się w Nowym Testamencie trzy
razy:
„A myśmy się spodziewali, iż on miał odkupić Izraela” – Łuk.
24:21. Apostołowie czuli się rozczarowani śmiercią naszego Pana i wyrazili to
rozczarowanie, mówiąc, iż oczekiwali, że Pan wyswobodzi Izrael spod rzymskiego
jarzma przez zapłacenie ceny. Nie zostali jeszcze obdarzeni duchem świętym i
nie rozumieli długości i szerokości, wysokości i głębokości Boskiego planu,
dzięki któremu nie tylko Izrael, ale cały świat został odkupiony, nie
tylko spod jarzma Rzymu, lecz z wielkiego więzienia <str. 432> śmierci, a
to przez cenę okupu, zapłaconą przez naszego Pana i dokończoną w śmierci.
„Który dał samego siebie za nas, aby nas wykupił od
wszelkiej nieprawości” – Tytus 2:14. Cena, jaką nasz Pan zapłacił w imieniu
ludzkości, nie tylko zapewnia ludziom wzbudzenie ich z grobu w Boskim słusznym
czasie, podczas Tysiąclecia, a potem możliwość przyjścia do harmonii z Bogiem
na warunkach Nowego Przymierza; więcej, dla tych, którzy słyszą dobrą nowinę
teraz, jest ona poselstwem wyzwolenia z niewoli nieprawości – iż nie jesteśmy
już sługami grzechu, lecz staliśmy się sługami tego, który za nas umarł, który
nabył nas swoją własną drogocenną krwią.
„Wiedząc, iż nie skazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem,
wykupieni jesteście od marnego obcowania waszego, od ojców podanego, ale drogą
krwią, jako baranka niewinnego i niepokalanego, Chrystusa” – 1 Piotra 1:18,19.
Werset ten zawiera taką samą myśl, jak poprzedni. Odnosi się on nie tyle do
naszego ostatecznego wybawienia od śmierci w zmartwychwstaniu, co do obecnego uwolnienia
spod marnego życia, „marnego obcowania”, głupich rozmów i ogólnie rozumianej
nieprawości. Ta wolność, jak również wspanialsza wolność zmartwychwstania,
należąca jeszcze do przyszłości, została dla nas kupiona przez krew
Chrystusa. Bez zapłacenia ceny okupu, bez zaspokojenia sprawiedliwości, Bóg nie
mógłby przyjąć nas za synów i dlatego nie mógłby nas traktować jak synów, nie
mógłby nas zapieczętować jako synów duchem przysposobienia do swojej rodziny i
dlatego nie moglibyśmy korzystać z różnorodnych form Jego łaski, jakie teraz
dane są wierzącym i które są dla nas mocą Bożą ku zbawieniu, łamiącą w
naszych sercach moc grzechu, ustanawiającą zamiast tego panowanie umysłu, czyli
ducha Pańskiego.
Innym greckim słowem tłumaczonym na „odkupienie” jest lutrosis.
Prof. Young definiuje je jako „uwolnienie” – literalne wyswobodzenie,
wybawienie. Wyraz ten nie zawiera myśli o zapłaceniu ceny, a zatem nie powinien
być <str. 433> oddany jako „odkupienie”, lecz raczej „wybawienie”. W
Nowym Testamencie pojawia się on dwukrotnie:
„Ta też onejże godziny nadszedłszy, wyznawała Pana, i mówiła
o nim [o dzieciątku Jezus] wszystkim, którzy oczekiwali odkupienia [wybawienia]
w Jeruzalemie” – Łuk. 2:38. Anna zwracała się do tych, którzy szukali
wybawienia w Jeruzalem – oczekując wolności od rzymskiego jarzma, nie
rozumiejąc, że przez zapłacenie ceny okupu miało nadejść większe wybawienie.
„Ale Chrystus przyszedłszy, najwyższy kapłan (...) nie przez
krew kozłów i cielców, ale przez własną krew swoją wszedł raz do świątnicy,
znalazłszy wieczne odkupienie [wybawienie]” – Hebr. 9:11,12.
Apostoł nie pisze tutaj o tym, jak wieczne odkupienie wybawienia zostało przez
naszego Pana dokonane i dlatego nie czyni żadnej wzmianki o zapłaconej cenie;
odnosi się jedynie do teraźniejszego i przyszłego wybawienia ludu Bożego, a nie
do sposobu, w jaki to wybawienie zostało zapewnione, zanim nasz Pan wszedł do
świątnicy – przez poświęcenie samego siebie jako ceny okupu za człowieka.
Kolejny grecki wyraz, tłumaczony w Nowym Testamencie na
„odkupiony” to poieolutrosin. Prof. Young określa jego znaczenie jako
„uczynić uwolnienie”, tzn. uwolnić, wybawić. Pojawia się on tylko raz:
„Błogosławiony niech będzie Pan, Bóg Izraelski, iż nawiedził
i sprawił odkupienie ludowi swojemu” – Łuk. 1:68. Poprzedzający werset
wskazuje na to, że zacytowane wyrażenie jest proroctwem: rzeczy, które jeszcze
się nie wypełniły, zostały tutaj wyrażone tak, jakby się już dokonały: pierwszy
krok, uczyniony w kierunku wybawienia Izraela, jest tutaj opisany z taką
radością, jak gdyby cała sprawa była już dokonana. Słowo to nie określa, jak
to wybawienie zostanie zapewnione; inne wersety uczą nas, że jest ono
zapewnione przez zapłacenie równoważnej ceny, okupu i ma nadejść przez
ustanowienie Królestwa Bożego. Wyraz ten nie powinien być <str. 434>
przetłumaczony jako „odkupienie”, lecz raczej wybawienie, aby nie
powodować zamieszania w umyśle angielskiego czytelnika.
Kolejne greckie słowo błędnie tłumaczone na „odkupienie” to apolutrosis.
Nie sugeruje ono nabycia czegoś, lecz po prostu wybawienie, uwolnienie.
Prof. Young pisze, że oznacza ono wyswobodzenie. Wyraz ten pojawia się w
Nowym Testamencie dziesięć razy, lecz w Biblii angielskiej tylko raz został
poprawnie oddany jako „wybawienie”. Zwróćmy uwagę na poniższe wersety:
(1) „Spoglądajcież, a podnoście głowy wasze, przeto, iż się
przybliża odkupienie [wybawienie] wasze” – Łuk. 21:28. W tym
wersecie nie ma mowy o okupie czy o warunkach poprzedzających wybawienie
Kościoła, lecz tylko o samym wybawieniu.
(2) „A bywają usprawiedliwieni darmo z łaski jego przez odkupienie
[wybawienie], które się stało w Chrystusie Jezusie” – Rzym. 3:24.
Apostoł nie odnosi się w tych słowach do okupu, lecz jedynie do wybawienia,
które lud Boży otrzymuje teraz, a także potem – prawdziwie – w pierwszym
zmartwychwstaniu. Traktuje on tę sprawę z Boskiego punktu widzenia: poświęceni
są bezwarunkowo usprawiedliwieni, bez żadnych zasług z ich strony. Dokonuje się
to przez wybawienie, które Bóg zapewnił w Chrystusie Jezusie, naszym Panu. W
następnym wersecie apostoł wyjaśnia, jak to wybawienie zostało zrealizowane:
„Którego Bóg wystawił ubłaganiem [literalnie: ubłagalnią lub drogą ubłagania] przez
wiarę we krwi jego [ofiara, cena okupu zapłacona za grzechy całego
świata]”.
(3) „I my sami [wierny Kościół] w sobie wzdychamy, oczekując
przysposobienia synowskiego, odkupienia [wybawienia] ciała
naszego [Kościoła, Ciała Chrystusowego, które w słusznym czasie ma być
uwielbione wraz z Głową]” – Rzym. 8:23. Nie ma tutaj najmniejszej wzmianki o
dokonanym na Kalwarii odkupieniu, o cenie nabycia; czytamy tylko i wyłącznie o wybawieniu
Kościoła, które jest jednym ze skutków odkupienia dokonanego na Kalwarii –
okupu. <str. 435>
(4) „W Chrystusie Jezusie, który się nam
stał mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem
[wybawieniem]” – 1 Kor. 1:30. Werset ten w żaden sposób nie odnosi się
do ceny odkupienia zapłaconej na Kalwarii. Apostoł nie mówi o tym, co nasz Pan
dla nas uczynił, lecz o tym, co jeszcze ma uczynić. Jest On naszą mądrością,
ponieważ mamy zapomnieć o naszej woli i przyjąć Jego wolę, i w ten sposób
posiąść ducha zdrowego zmysłu i „mądrze chodzić”. Jest naszą sprawiedliwością,
ponieważ jako nasz przedstawiciel oddał siebie na okup za wszystkich i
teraz w swojej sprawiedliwości reprezentuje wszystkich, którzy przezeń
przychodzą do Ojca. Jest naszym poświęceniem, ponieważ przez Jego zasługę
jesteśmy przyjęci przez Ojca jako (uznane za doskonałe) żywe ofiary, gdyż to
właśnie moc Chrystusowa w nas umożliwia nam stawienie samych siebie żywą
ofiarą, postępowanie Jego śladami i wypełnienie naszego przymierza. Jest też
naszym wybawieniem (według błędnego przekładu – „odkupieniem”), ponieważ fakt,
iż żyje Ten, który nabył nas za cenę swojej własnej drogocennej krwi, jest
gwarancją, że my też będziemy żyli; że w słusznym czasie wybawi On z tej
niewoli upadku i śmierci swój Kościół, który nabył własną krwią. Zacytowany
werset mówi o wybawieniu, a nie o nabyciu. Niemniej jednak ma On prawo być dla
wszystkich mądrością, sprawiedliwością, poświęceniem i wybawieniem właśnie na
skutek nabycia.
(5) „Którą nas udarował w onym umiłowanym; w którym mamy odkupienie
[wybawienie] przez krew jego, to jest odpuszczenie grzechów, według
bogactwa łaski jego” – Efezj. 1:7. Apostoł nie pisze tutaj o odkupieniu nabytym
na Kalwarii. Wręcz przeciwnie, mówi o przyjęciu nas przez Ojca i stwierdza, że
to przyjęcie przez Jahwe opiera się na czymś, co On uczynił dla nas w Umiłowanym,
w naszym Panu Jezusie, przez którego krew (ofiarę, okup) mamy wybawienie.
Budowa zdania wskazuje, że jesteśmy wybawieni spod wyroku grzechu,
śmierci, ponieważ sam apostoł wyjaśnia, że wybawienie jest
„odpuszczeniem grzechów”. Sens tego fragmentu jest więc nastepujący: Niebiański
Ojciec, <str. 436> który w swoim umyśle przeznaczył przysposobienie
synowskie dla „maluczkiego stadka” na poziomie Boskiej natury, dla
współdziedziców z Jego pierworodnym i umiłowanym Synem, naszym Panem, podjął
kroki łaski niezbędne do osiągnięcia w nas tego celu. Uczynił nas
przysposobionymi w Umiłowanym; ponieważ w Umiłowanym, przez Jego krew, przez
Jego ofiarę, mamy wybawienie z Boskiego przekleństwa i gniewu – odpuszczenie
naszych grzechów, z których zostaliśmy uwolnieni, czyli usprawiedliwieni.
(6) „Który jest zadatkiem dziedzictwa naszego na wykupienie
[wybawienie] nabytej własności” – Efezj. 1:14. Własność, którą Chrystus nabył
przez ofiarę za grzechy jako zastępca człowieka, obejmuje ogół rodzaju
ludzkości, czyli wszystkich, którzy przyjmą łaskę na warunkach Ewangelii, a
także Kościół, Oblubienicę. Czasem wybawienia jest Tysiąclecie, a Kościół ma
być wybawiony jako pierwszy – „bardzo rano”. Ziemia była jednak częścią
pierwotnego dziedzictwa człowieka i została wykupiona raz dla wszystkich przez
tę samą ofiarę: dlatego również będzie wybawiona ze swojego działu przekleństwa
i stanie się ogrodem Pańskim – rajem. Nabycie zostało dokonane, ale wykupienie
czeka na Boski „słuszny czas”.
(7) „W którym mamy odkupienie [wybawienie]
przez krew jego, to jest, odpuszczenie grzechów” – Kol. 1:14. Stwierdzenie to
jest podobne do poprzedniego. My, Kościół, już teraz mamy wybawienie,
czyli odpuszczenie naszych grzechów, a co za tym idzie – stan harmonii z Ojcem.
Słowo „odkupienie” nie odnosi się tutaj do ofiary za grzechy, lecz jedynie do
jej skutków, jakie nas obejmują, uwalniając nas od naszych grzechów.
Apostoł nie pomija jednak tej ofiary, lecz mówi, że nasze wybawienie z niewoli
i wpływu grzechu jest wynikiem krwi naszego Pana – Jego śmierci, Jego ofiary za
grzechy, zapłaconego okupu.
(8) „A nie zasmucajcie Ducha Świętego Bożego, którym
zapieczętowani jesteście na dzień odkupienia [wybawienia]” –
Efezj. 4:30. Nie ma tutaj żadnego odniesienia do ofiary odkupienia, dokonanej
<str. 437> na Kalwarii. Jednak zanim ta ofiara została dokonana, a jej
zasługi przedstawione w Miejscu Najświętszym i przyjęte przez Ojca, na nikogo
nie zstąpił duch święty, by zapieczętować go jako syna. Teraz jednak ci, którzy
zostali zapieczętowani, muszą dbać o tę pieczęć synostwa, to spłodzenie do
duchowej natury, aby go nie utracić. Zapieczętowanie duchem jest pierwiastkiem
ducha, a zarazem wszystkim, co możemy otrzymać w obecnym życiu; na pełną miarę
błogosławieństwa Boskiej natury musimy bowiem czekać aż do czasu naznaczonego
przez Ojca, do „dnia wybawienia”, Dnia Tysiąclecia, w którym to dniu –
jak mówi Pismo Święte w odniesieniu do Kościoła, Oblubienicy Chrystusowej:
„Poratuje go Bóg zaraz z poranku” – Psalm 46:6. Jeżeli ktoś utraci ducha
świętego i jego pieczęć, nie będzie miał „cząstki ani losu” w pierwszym
zmartwychwstaniu, w „dniu [zupełnego] wybawienia” z mocy grzechu i śmierci.
(9) „I dlatego jest nowego testamentu pośrednikiem, aby,
gdyby śmierć nastapiła na odkupienie [wybawienie] onych
występków, które były pod pierwszym testamentem, ci, którzy są powołani, wzięli
obietnicę wiecznego dziedzictwa” – Hebr. 9:15. Po raz kolejny błędne
tłumaczenie częściowo zaciemnia znaczenie; kiedy jednak mamy na myśli wybawienie,
wszystko staje się jasne. Dla Izraela śmierć naszego Pana znaczyła więcej niż
dla pogan. Stanowiła nie tylko odkupienie z występku Adama i kary zań, śmierci,
lecz również była dla Żyda wybawieniem z „przekleństwa”, czyli kary
Przymierza Zakonu, która spoczywała na tym narodzie z powodu niedochowania jego
warunków. Izraelici byli pod „przekleństwem”, które spadło na Adama, tak samo
jak cała reszta ludzkości; dodatkowo byli jednak również pod „przekleństwem”
ich Przymierza Zakonu, zawartego przez Mojżesza, jego pośrednika, na Synaju. O
tym właśnie podwójnym „przekleństwie” mówi pieśń:
„Przeklęci przez Prawo, upadkiem zranieni, Raz przez Chrystusa na zawsze kupieni.”
<str. 438> „Drudzy są na próbach rozciągnieni, nie
przyjąwszy wybawienia” – Hebr. 11:35. Jest to jedyne miejsce, w którym
tłumacze oddali ten wyraz prawidłowo: prawdopodobnie próbowali zastąpić go
wyrazem „odkupienie” i doszli do wniosku, że wyrażenie „nie przyjąwszy
odkupienia” wyglądałoby raczej dziwnie, w związku z czym przetłumaczyli go
właściwie – „wybawienie”.
W Starym Testamencie wyrazy „odkupić”, „odkupiony”,
„odkupiciel” i „odkupienie” są zwykle w prawidłowy sposób przetłumaczone ze
słów znajdujących się w hebrajskim oryginale; na przykład gaal oznacza
uwolnić – przez pomstę lub odpłatę (Young).
„Aczci ja wiem, iż Odkupiciel mój żyje” – Ijoba 19:25.
„Przypominając sobie, iż Bóg był (...) odkupicielem
ich” – Psalm 78:35.
„Który wybawia [Biblia Angielska: odkupuje –
przyp. tłum.] od śmierci żywot twój” – Psalm 103:4.
„Ktokolwiek z braci jego odkupi go; albo stryj jego,
albo syn stryja jego odkupi go (...) albo jeśliby przemógł, wykupi
się sam” – 3 Mojż. 25:48,49.
„Darmoście się zaprzedali; przetoż bez pieniędzy odkupieni
będziecie” – Izaj. 52:3 (por. 1 Piotra 1:18).
„Przyjdzie do Syonu odkupiciel” – Izaj. 59:20.
Kiedy cytowaliśmy wszystkie wersety z Nowego Testamentu, w
których pojawia się słowo „odkupienie” tłumaczone z greckich słów nie mających
związku z myślą o cenie okupu, naszym celem było ostrzeżenie czytelników
przed zwodniczymi sposobami stosowanymi przez niektórych pisarzy i nauczycieli
sofistycznych. Zaprzeczając istnieniu okupu, zaprzeczając, że świat
został nabyty przez śmierć naszego Pana, chętnie cytują fragmenty, w
których słowo odkupić zostało błędnie użyte zamiast wybawić, po
czym wnioskują, że wybawić w każdym przypadku jest jedynym znaczeniem odkupić.
Z powodu niedbałości naszych tłumaczy, w sytuacji podobnej do tej, gdy wiele
zależy od dokładnego znaczenia danego słowa, jedynym bezpiecznym i właściwym
wyjściem jest sprawdzenie dokładnego znaczenia słowa użytego w oryginale.
<str. 439>
Wykazaliśmy, że w wielu wersetach duch święty bardzo stanowczo
wyraził przez pisarzy Nowego Testamentu myśl o nabyciu ludzkości i o
zapłaceniu równoważnej ceny; można ją interpretować jedynie jako transakcję
handlową lub zastąpienie nabytej rzeczy ceną kupna. Udowodniliśmy
również, że w innych przypadkach, kiedy użyte słowo oznacza jedynie wybawienie,
nic nie zaprzecza myśli, że owo wybawienie będzie zapewnione jako rezultat okupu
[anti-lutron, równoważna cena], lecz zwykle kontekst jasno mówi, że
wybawienie zostało zagwarantowane w ten właśnie sposób.
To, że Pismo Święte tak otwarcie zapewnia, że nasz Odkupiciel nabył
świat za cenę własnego życia, „swoją własną drogą krwią”, ma na celu jedynie
danie ludowi Bożemu „zupełności wiary”, pouczenie go, że odjęcie kary śmierci
nie jest pogwałceniem Boskiej sprawiedliwości, lecz zaspokojeniem jej przez
Jego miłość. Zapewnia nas to również o niezmienności Boskiego prawa,
które nie mogło być złamane, lecz zamiast tego zrządziło odkupienie za tak
wielką cenę. To zapewnienie, że Boska miłość i sprawiedliwość współdziałają w
doskonałej zgodzie, daje nam ufność, że te same zasady będą rządziły
wszechświatem na zawsze – cieszy nas, że „gniew”, „przekleństwo” zostaną zdjęte
ze wszystkich, którzy dojdą do harmonii z Bogiem przez Jezusa Pośrednika i że
wszyscy, którzy nie skorzystają z tej łaski, będą połknięci przez wtórą śmierć,
ponieważ „gniew Boży zostaje nad nimi” (Dzieje Ap. 3:23; Jan 3:36; Obj. 22:3).
Jeżeli jednak chodzi o odkupionych, nie ma znaczenia, w jaki
sposób Boska miłość i sprawiedliwość załatwiły sprawę przebaczenia, gdyż dla
nich jest to dar, który mają jako taki przyjąć. Nie możemy go kupić, nie możemy
też Bogu odpłacić za ten „dar”. Powstaje więc pytanie: skoro jest to dar,
dlaczego podejmujemy trud zastanawiania się nad tym lub dlaczego Pan uznał za
stosowne objawić fakt, że ten dar został nam zagwarantowany za pewną cenę,
pewnym kosztem, przez śmierć Chrystusa? Dlaczego Pismo Święte wskazuje
nam tak dokładnie, że Jego śmierć była dokładną ceną, równoważną
<str. 440> ceną, należną za nasze grzechy? Odpowiadamy, że Bóg w ten
sposób wyjaśnia nam szczegóły swojego działania wobec nas, abyśmy mogli lepiej
zrozumieć Jego i Jego prawa, ich wzajemną zależność i działanie; abyśmy mogli
pojąć, że nie anuluje ani nie cofa swojego wyroku przeciwko grzechowi – że nie
stwierdza, iż grzech jest dopuszczalny, dozwolony i usprawiedliwiony. Chce,
abyśmy zdali sobie sprawę, że Jego sprawiedliwość jest absolutna i że nie może
istnieć konflikt, przez który Jego miłość mogłaby zdominować, przemóc i obalić
wyrok sprawiedliwości; że jedyną drogą zniesienia sprawiedliwego wyroku
przeciwko grzechowi i grzesznikom było zaspokojenie wymagań sprawiedliwości
przez zapłacenie równoważnej ceny – „okupu”. Człowiek zgrzeszył,
człowiek musiał być skazany na śmierć, człowiek umarł. Nie mogło więc być
żadnej nadziei dla człowieka, chyba że miłość i miłosierdzie obmyśliłyby
zastępcę ojca Adama. Jak się przekonaliśmy, zastępca musiał posiadać tę samą
naturę, co Adam – naturę ludzką; zastępca musiał być tak samo wolny od grzechu,
wolny od przestępstwa, wolny od gniewu; podobnie święty, niepokalany, odłączony
od grzechu i grzeszników, podobnie zaakceptowany przez Boga jak Adam przed
popełnieniem przestępstwa.
Przekonaliśmy się, że nasz Pan Jezus stał się ciałem – nie
grzesznym ciałem, lecz świętym, niepokalanym, odłączonym od grzeszników.* Zauważyliśmy, że człowiek Chrystus Jezus
był doskonałym człowiekiem, odpowiednikiem pierwszego człowieka, Adama i
dlatego był gotowy, by stać się naszym Odkupicielem, naszym okupem, by oddać
swoje życie i wszystkie swoje ludzkie prawa w celu nabycia i odkupienia Adama i
potomstwa Adama, które utraciło w nim życie i wszystkie ludzkie prawa.
Rozumiemy, że nasz Pan, „człowiek Chrystus Jezus”, poświęcił, ofiarował, oddał
na korzyść człowieka wszystko, co miał. Wyraził to jasno w swoich
naukach. Przedstawił siebie jako człowieka, który znalazł skarb ukryty na polu,
poszedł i sprzedał wszystko, co miał i nabył to pole (Mat. <str.
441> 13:44). Pole przedstawia świat ludzkości, podobnie jak i samą ziemię
(Efezj. 1:14). Wśród tego świata ludzkości nasz Pan dostrzegł skarb – proroczo
zobaczył wynik dzieła odkupienia, wybawienie wielu z niewoli skażenia do pełni
wolności synów Bożych (Kościoła w obecnym wieku, a godnych spośród pozostałej
części ludzkości w przyszłym wieku). Nabył pole właśnie ze względu na ten
skarb. W wypowiedzi o rezultacie okupu i o dziele odkupienia, które zostanie
ostatecznie dokonane do końca Wieku Tysiąclecia, prorok mówi o naszym Panu: „Z
pracy duszy swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie” – Izaj. 53:11. Nasz Pan był
w pełni nasycony tym, że oddaje swoje życie i wszystko, co wtedy posiadał, aby
odkupić świat.
Jaki okup został zapłacony za człowieka?
To, co Pan uczynił dla nas, cena, jaką zapłacił w naszym
imieniu, to, co oddał, czyli złożył umierając, było równoważną ceną,
„okupem za wszystkich”, więc powinno dokładnie odpowiadać temu, co stanowiło
karę dla człowieka. Nasz Pan nie poszedł na wieczne męki, ponieważ mamy niepodlegające
dyskusji świadectwo, że wieczne męki nie są karą za grzech, nałożoną przez
wielkiego Sędziego, lecz jedynie fałszem, narzuconym ludzkości przez wielkiego
Przeciwnika i tych, których zwiódł. Z całą pewnością nasz Pan poniósł zamiast
człowieka, jako zastępca człowieka, pełną karę, którą w innym przypadku ludzie
zmuszeni byliby ponieść; z taką samą pewnością możemy powiedzieć, że jest to
mocny dowód, iż kara w rodzaju wiecznych mąk nigdy nie groziła, nie była
nałożona ani zamierzona. Ci, którzy znają świadectwo Słowa Bożego, wiedzą, że
mówi ono: „Chrystus umarł za grzechy nasze”; „umarł [1 Piotra
3:18 bt – przyp. tłum] (…)
sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby nas przywiódł do Boga”; „on jest
ubłaganiem* [hilasmos –
zadośćuczynienie] <str. 442> za grzechy nasze [grzechy Kościoła], a nie
tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata”; „Pan włożył nań
nieprawość wszystkich nas, a sinością jego [tym, co cierpiał za nas –
samozaparciem aż na śmierć] jesteśmy uzdrowieni”. Jakże wielką harmonię
widzimy w tym biblijnym spojrzeniu na sprawy; jak bardzo niekonsekwentne są
przeczące Biblii kłamstwa Szatana, przekazane nam przez tradycję i powszechnie
uznawane! (1 Kor. 15:3; 1 Piotra 3:18; 1 Jana 2:2; Izaj. 53:5,6)
* Dwa greckie słowa tłumaczone są jako „ubłaganie”. Hilasmos
jest prawidłowo oddane jako „ubłaganie” w dwóch wersetach (1 Jana 2:2; 4:10),
lecz hilasterion zostało błędnie przetłumaczone na „ubłaganie” w Rzym. 3:25:
oznacza ono ubłagalnię, czyli miejsce zadośćuczynienia czy ubłagania. „Ubłagalnia”,
czyli wieko Arki Przymierza, było miejscem dokonywania zadośćuczynienia –
hilasterion; kiedy kapłan kropił hilasterion krwią pojednania, krwią ofiary za
grzech, dokonywał hilasmos, czyli zadośćuczynienia, ubłagania za grzechy ludu.
„Zapłatą za grzech jest śmierć”; „dusza, która
grzeszy, ta umrze” – mówi Pismo Święte (Rzym. 6:23; Ezech. 18:4).
Następnie zaś pokazuje nam, jak dokładnie ta zapłata została wypełniona,
mówiąc: „Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism” i powstał dla
naszego usprawiedliwienia (1 Kor. 15:3; Rzym. 4:25). Jego śmierć była ceną
okupu, ale zapewnienie przez Niego ceny okupu nie dało usprawiedliwienia.
Po pierwsze, nasz Pan musiał w naszym imieniu przedstawić tę cenę okupu Ojcu;
uczynił to, kiedy „wstąpił na wysokość” i stanął za nas w obecności Bożej. I to
właśnie wtedy przypisał Kościołowi zasługę swojej ofiary okupowej. Potem
następuje usprawiedliwienie, jako rezultat (1) ofiary okupowej, (2)
zastosowania jej za wszystkich ludzi, którzy uwierzą i będą Mu posłuszni.
Dlatego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie naszego drogiego Odkupiciela były
konieczne, aby Jego ofiara śmierci stała się dostępna.
„Bez rozlania krwi nie bywa odpuszczenie grzechów” – Hebr.
9:22. W epoce Zakonu Bóg położył nacisk na ten element swojego planu, wymagając
<str. 443> krwi wołów i kozłów; nie dlatego, że mogłaby ona zmazać
grzechy, lecz aby w słusznym czasie te ofiary mogły być rozpoznane jako figury,
czyli obrazy lepszych ofiar, przez które grzechy zostają wymazane i zniesione.
Wyrażenie „rozlanie krwi” oznacza po prostu śmierć, wylanie życia, ale wskazuje
na śmierć ofiarniczą, a nie zjawisko, które nazywamy naturalną śmiercią – choć,
ściśle mówiąc, żadna śmierć nie jest naturalna. Zgodnie z naturą człowiek miał
żyć: śmierć jest pogwałceniem prawa człowieka do istnienia, wynikającym z
przestępstwa i związanego z nim „przekleństwa”, czyli wyroku.
Jeżeli chodzi o sprawiedliwość, Żydzi mogli zadać naszemu
Panu śmierć w jakikolwiek inny sposób i wymagnia sprawiedliwości zostałyby
równie dobrze zaspokojone. Konieczną rzeczą było oddanie Jego niewinnej duszy
(istoty) jako zapłaty, to jest w zamian za winną duszę (istotę), której
istnienie zostało utracone na skutek przestępstwa. Nie było konieczne – jeżeli
chodzi o element okupu – zranienie ciała naszego Pana i literalne rozlanie,
czyli wylanie krwi naszego Pana na ziemię. Zapłatą za grzech była śmierć,
przerwanie istnienia i kiedy się to dokonało, kara została
zapłacona.Ukrzyżowanie i przebity bok były wymagane z innych powodów.
Krew spadająca na ziemię u stóp ołtarza ofiarniczego
symbolizowała to, że została kupiona nie tylko ludzkość, lecz również ziemia
jako taka, że została ona pokropiona krwią. Wstyd i urąganie związane z
publicznym ukrzyżowaniem jako złoczyńcy były konieczne, ponieważ nasz
Niebiański Ojciec postanowił, aby posłuszeństwo naszego Pana było wypróbowane
aż do końca; nie tylko, żeby sprawdzić czy będzie On chciał stać się
człowiekiem, lecz również czy będzie chciał umrzeć jako cena okupu za
człowieka, czyli jako zastępca człowieka, a dodatkowo, czy będzie chciał
cierpieć aż do granic wzgardy i w ten sposób udowodnić w całej pełni, że jest
godzien największego wywyższenia z ręki swojego Ojca.
<str. 444> Apostoł przedstawia tę sprawę w takim
właśnie świetle; wyjaśniwszy nam bowiem, jak Pan opuścił niebiańską chwałę i
stał się człowiekiem, dodaje: „I postawą znaleziony jako człowiek, sam się
poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej. Dlatego
też Bóg nader go wywyższył, i darował mu imię [tytuł, honor, godność], które
jest nad wszelkie imię” – z wyjątkiem imienia, czyli tytułu Ojca (Fil. 2:8,9;
por. 1 Kor. 15:27).
Każda wzmianka Pisma Świętego o usprawiedliwieniu z wiary
– o tym, że jesteśmy usprawiedliwieni przez krew Chrystusową itd., jest
świadectwem potwierdzającym powyższe zdania – że „Bóg był w Chrystusie, świat z
samym sobą jednając, nie przyczytując im upadków ich”, lecz przyczytując je
Temu, który „umarł za nas i zmartwychwstał” (2 Kor. 5:19,21; 1 Tes. 4:14;
5:10). Wina grzesznika została poniesiona przez Odkupiciela, który zapłacił
pełną, równoważną cenę za nasze grzechy, aby wszyscy, którzy szukają
sprawiedliwości, mogli zostać przyjęci jako sprawiedliwi przez zasługi Jego
ofiary (Rzym. 5:17-19). Fakt, że potrzebowaliśmy usprawiedliwienia czyli
uczynienia prawymi, dowodzi, że byliśmy źli, nieprawi, niesprawiedliwi w oczach
Bożych. Fakt, że ludzie nie byli w stanie usprawiedliwić samych siebie przez
uczynki, został wykazany przez Izrael pod Przymierzem Zakonu i dowodzi, że to
zło, czyli grzech, tkwiło w samej naturze człowieka; dlatego konieczne było
odkupienie i usprawiedliwienie nas przez zasługę i ofiarę innego –
nieskazitelnego Odkupiciela.
Usprawiedliwienie oznacza uczynienie sprawiedliwym;
my jednak nie jesteśmy rzeczywiście sprawiedliwi czy doskonali –
jesteśmy poczytani za sprawiedliwych, czyli doskonałych, z powodu naszej
wiary oraz przez to, iż przyjęliśmy sprawiedliwość Chrystusową, i Jego ofiarę
za nas. W całym Piśmie Świętym ta moc usprawiedliwiania ze strony
naszego Odkupiciela jest przypisywana Jego ofierze za nas. O tym, że nasze
własne uczynki nie mogły nas usprawiedliwić, uczynić nas przyjemnymi Bogu,
czytamy w następujących wersetach: Gal. 2:16 i Rzym. 3:27,28. O tym, że Zakon
nie mógł usprawiedliwić tych, którzy mu podlegali, czytamy w Gal. 5:4 i Rzym. 3:20.
O usprawiedliwieniu przez wiarę w dokończone dzieło Chrystusa, okazaną w
zupełnym poświęceniu się Bogu, mówią wersety: Gal. 3:14 i Rzym. 4:24,25.
<str. 445> Różne fragmenty Biblii mniej lub bardziej
wyraźnie mówią o tym, że zostaliśmy obmyci, czyli oczyszczeni z grzechu.
Wszystkie te miejsca są potwierdzeniem doktryny okupu, ponieważ mamy jasne
świadectwo, że mocą oczyszczającą jest „krew Chrystusa” – zasługa ofiary
naszego Pana (zob. 1 Jana 1:7; Obj. 1:5; 1 Kor. 6:11; 2 Piotra 2:22; Tytus 3:5;
Hebr. 9:14; 1 Piotra 1:19).
Usprawiedliwienie jest symbolicznie przedstawione jako szata
sprawiedliwości z czystego lnu, czysta i biała, którą nasz Pan zakrywa zmazy i
niedoskonałości wszystkich, których przyjmuje poprzez wiarę w Jego drogocenną
krew. Wszelkie usiłowania w kierunku sprawiedliwości, jakie czynimy z naszej
strony, bez korzystania z zasługi Chrystusa, są analogicznie przedstawione w
symboliczny sposób jako „splugawiona szata” naszej własnej sprawiedliwości
(Izaj. 64:6). To prawda, że niektóre wersety mówią o naszych wysiłkach w
kierunku sprawiedliwości, przejawianych w posłuszeństwie wobec Boskich
rozkazów, jako o dziele oczyszczenia, następującym stopniowo podczas całego
biegu chrześcijanina; jak mówi apostoł, mamy „omyte ciało wodą czystą”, a Kościół
jest „oczyszczony omyciem wody przez słowo” – wersety te w bardzo odpowiedni
sposób określają oczyszczenie naszych serc, „składanie cielesnego plugastwa” i
– jak należy rozumieć – odnoszą się one do codziennej pracy i dzieła życia.
Jednak całe to oczyszczenie myśli, słów i uczynków – całe to usiłowanie, by
nasze śmiertelne ciała były w większej zgodzie z wolą Bożą w Chrystusie, jest
oparte na wcześniejszym przyjęciu Chrystusa i naszym usprawiedliwieniu przez
wiarę w Jego krew. Pismo Święte uczy, że od chwili, gdy poświęcamy się Bogu,
wszystkie nasze niedoskonałości są zakryte przed Pańskim wzrokiem przez zasługę
ofiary okupu, zapewnionej przez łaskę Jahwe, nabywanej i przyswajanej przez
wiarę. Ponieważ tylko to, co doskonałe, może być przyjemne Bogu i
ponieważ my, przy wszystkich naszych wysiłkach i obmywaniach, bylibyśmy nadal
niedoskonali, jest jasne, że nasze przyjęcie przez Ojca odbywa się pod
przykryciem szaty sprawiedliwości Chrystusowej, dzięki przyczytaniu nam, zastosowaniu
do nas czy też przypisaniu nam Jego doskonałości. W ten sposób jesteśmy
najpierw „udarowani w onym <str. 446> umiłowanym” (Efezj. 1:6), a potem
każdodziennie okazujemy nasze oddanie sprawiedliwości i nasze pragnienie, by
zadowolić Pana przez starania o świętobliwość.
Jakże często Pismo Święte mówi o naszym Panu jako o naszej
ofierze za grzech, o „Baranku Bożym, który gładzi grzech świata” (Jan 1:29)! Wszystkie ofiary Zakonu, cała krew wylana na żydowskie ołtarze, wskazywały na tę
wielką ofiarę za grzech, złożoną za nas; gdyż, jak mówi apostoł, krew kozłów i
cielców nie mogła nigdy zgładzić grzechu – mogła to uczynić jedynie
pozafiguralna ofiara, „drogocenna krew”. O ofierze za grzechy mówią następujące
fragmenty Nowego Testamentu: Hebr. 9:12; 10:10; Efezj. 5:2; 1 Kor. 5:7; 1
Piotra 2:22-24; 2 Kor. 5:21 – Diaglott.
Biblia równie jasno mówi, że ta ofiara była złożona za nas,
Kościół i za całą ludzkość: „z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”,
sprawiedliwy za niesprawiedliwych, by przyprowadzić nas do Boga – aby dla nas i
dla całej ludzkości otworzyć drogę powrotu, czyli pojednania do stanu harmonii
z Niebiańskim Ojcem, a w ten sposób pośrednio otworzyć dla nas drogę powrotną
do wiecznego życia, Ojcowskiej łaski, błogosławieństwa, daru dla wszystkich,
którzy prawdziwie są Jego dziećmi. O tym zagadnieniu czytamy w następujących
wersetach: 1 Tes. 5:10; Rzym. 5:8; 1 Kor. 15:3; 2 Kor. 5:14,15; Jan 10:15;
11:50-52; 1 Piotra 2:24; 3:18.
Wiele wersetów z całą mocą zapewnia nas, że to właśnie
śmierć człowieka Chrystusa Jezusa, Jego „krew”, zapewniła nam uwolnienie z
grzechu i śmierci; stwierdzenie to można jedynie odrzucić przez zaprzeczenie,
że Biblia jest natchnioną księgą, przez „wykręcanie Pisma” i „fałszowanie Słowa
Bożego” (zob. 1 Piotra 1:2; Dzieje Ap. 4:12; 20:28; Obj. 5:9; 1:5; Rzym. 5:9;
Hebr. 13:12).
„Drogoście kupieni”
Przez kogo? Od kogo? Dlaczego? W jakim celu?
„Drogoście kupieni; nie bądźcie niewolnikami
ludzkimi” – 1 Kor. 7:23.
<str. 447> „Odkupiłeś nas Bogu przez krew
swoją” – Obj. 5:9.
„Między wami będą fałszywi nauczyciele, którzy ze sobą
wprowadzą kacerstwa zatracenia; i Pana, który ich kupił, zaprzą się” – 2
Piotra 2:1.
Wersety Pisma Świętego jednogłośnie świadczą, że człowiek
został „kupiony”; jak już wykazaliśmy, użyte w nich greckie słowo to agorazo,
które oznacza publiczne nabycie. Powstają oczywiście pytania: (1)
Przez kogo człowiek został kupiony? (2) Od kogo człowiek został kupiony? (3)
Dlaczego człowiek został kupiony? Odpowiemy na te pytania jedno po drugim.
(1) Zacytowane już powyżej wersety jasno i zgodnie zapewniają
nas nie tylko o tym, że ludzkość została nabyta, ale również, że nabywcą był
sam Pan Jezus Chrystus; co więcej, te i inne wersety równie wyraźnie świadczą,
że ceną nabycia była drogocenna krew Chrystusa – ofiarowanie Jego własnego
życia, śmierć człowieka Chrystusa Jezusa, który dał siebie jako okup [anti-lutron
– równoważną cenę] za wszystkich. Uważamy, że wyjaśniliśmy tę sprawę ponad
wszelką wątpliwość, przejdziemy zatem do następnego pytania.
(2) Od kogo człowiek został kupiony? Przeciwnicy Prawdy szydząc
pytają, czy czasem Pan nie wykupił nas od diabła; dowodzą przy tym, że nie było
nikogo innego, komu cena mogła być zapłacona; zgodnie bowiem z fałszywym
rozumowaniem tych, którzy zaprzeczają okupowi, Bóg nie byłby stroną
takiej transakcji. Twierdzą oni, że Bóg zawsze pragnął społeczności z
człowiekiem i przez cały czas czynił wszystko poprzez swą moc, aby dokonać
pojednania człowieka i podniesienia go ze stanu grzechu i śmierci. Wnioskują
więc, że Bóg nie żądałby ceny okupu, aby pozwolić na uwolnienie człowieka.
Odpowiadamy, że takie rozumowanie jest całkowicie sprzeczne z nauką Biblii,
która mówi, że Bóg jest miłością i współczuje grzesznikowi, ale jednocześnie
jest sprawiedliwy i skoro człowiek został sprawiedliwie skazany, <str.
448> nie może być sprawiedliwie uwolniony od tego wyroku w żaden inny
sposób, jak tylko przez zapłacenie za niego ceny okupu.
Pismo Święte mówi, że Szatan jest utożsamiany z nałożeniem
kary, śmierci, jak czytamy: „Ponieważ tedy dzieci społeczność mają ciała i krwi
[natury ludzkiej], i on także stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć
zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest diabła”; w innym miejscu
Szatan nazwany jest „księciem tego świata”, ale nigdzie nie ma wzmianki, że
jest on upoważniony do rządzenia światem (Hebr. 2:14; Jan 14:30). Wręcz
przeciwnie, Biblia uczy, że Szatan jest uzurpatorem, który wykorzystując upadły
stan człowieka, zaślepił jego umysł w odniesieniu do Boga i przez zwiedzenie
wprowadził go w niewolę na skutek niewiedzy, przesądów i jego własnych
słabości. Ścisły związek Szatana z grzechem stanowi podstawę jego władzy
śmierci. Gdyby nie grzech, Szatan nie miałby władzy nad rodzajem ludzkim. To
właśnie z powodu dobrowolnego grzechu człowiek został odcięty od Boskiej łaski;
ale dopiero potem, kiedy nie chciał on zachować Boga w swoich myślach, Bóg dał
mu „umysł opaczny” itd. (Rzym. 1:28). Dlatego więc najwyższa władza, jaką
Szatan może sobie przywłaszczyć nad rodzajem ludzkim, to moc uzurpatora i
słabość jego niewolników.
Co więcej, od momentu ogłoszenia Boskiego wyroku „śmiercią
umrzesz”, Szatanowi i innym złym czynnikom dozwolono współdziałać w
wykonaniu tego Boskiego dekretu. W ten sposób Bóg czasem powoduje gniew
człowieka, a czasem także gniew złych istot duchowych, aby wykonywały Jego
cudowny plan i aby mimowolnie Go chwaliły (Psalm 76:11). Bóg jednak nigdy nie
uznał Szatana za właściciela rodzaju ludzkiego. Ludzkość była stworzona przez
Boga i zawdzięczała Mu wszystko, co miała, ale ponieważ nie uznała Boga i była
wobec Niego nieposłuszna, podpadła pod wyrok, pod przekleństwo Boskiego prawa
jako niegodna życia i w tym stanie się znajduje.
To właśnie Boska sprawiedliwość dotknęła naszych pierwszych
rodziców przekleństwem śmierci i pod wyrokiem tejże Boskiej sprawiedliwości
ludzkość nadal pozostaje umarła. Nie ma nadziei <str. 449> życia dla
nikogo, z wyjątkiem nadziei, jaką daje odkupienie w Chrystusie Jezusie.
Ponieważ Boska sprawiedliwość była sędzią, którego wyrok odebrał człowiekowi
życie, cena okupu musi być zapłacona Boskiej sprawiedliwości, aby zapewnić
uwolnienie winowajcy Adama oraz skazanej w nim rasy ludzkiej.
Chociaż Szatan celowo korzysta ze swojej władzy, to jednak nie
mógłby tego czynić, gdyby nie dozwolenie Najwyższego Sędziego, Jahwe, zaś Jahwe
nie dozwoliłby, aby na ludzkości wykonała się przez działalność Szatana lub w
inny sposób wielka, straszna klęska śmierci, gdyby nie była to kara za
grzech – kara za pogwałcenie prawa Jahwe. Moc Szatana, podobnie jak moc kata,
jest daną mu „mocą śmierci”. Kat jest jedynie sługą prawa, wykonującym
wyznaczone przezeń kary; tak samo Szatan, jako sługa prawa ustanowionego przez
Najwyższego Sędziego wszelkiego stworzenia, przez pewien czas może działać jako
wykonawca wyroku, wyrażonego w słowach: „zapłatą za grzech jest śmierć” i
„śmiercią umrzesz”.
Jeżeli za więźnia ma być zapłacony okup czy też grzywna,
zapłaty tej nie daje się dozorcy więzienia albo katowi, lecz sądowi, którego
wyrok ją ustanowił. Podobnie okup za grzech nie mógł być zapłacony Szatanowi
(chociaż w pewnym stopniu służy on jako wykonawca kary), lecz musi być
zapłacony mocy, która potępiła grzech, która nałożyła karę i zarządziła
egzekucję winnych.
To właśnie podpowiada nam rozsądek: że cena okupu za
grzech człowieka powinna być zapłacona „Bogu, sędziemu wszystkich”. Spróbujmy
teraz dowiedzieć się, co Pismo Święte mówi o ofierze, którą złożył Chrystus.
Czy mówi ono, że ofiara ta została złożona Szatanowi, czy Bogu Jahwe?
Odpowiadamy, że we wszystkich obrazach Wieku Żydowskiego, będących cieniami
lepszej ofiary, która rzeczywiście gładzi grzechy świata, ofiary były składane
Bogu przez kapłana, przedstawiającego naszego Pana, Jezusa Chrystusa (zob. 3
Mojż. 4:3,4,24,29,31,34,35; 5:11,12; 9:2,6,7; 2 Mojż. 30:10; 2 Kron.
29:7-11,20-24).
Te fragmenty odpowiadają na nasze pytanie tak wyczerpująco, że
nie potrzebujemy <str. 450> już żadnego dalszego świadectwa na ten temat.
Jeżeli jednak ktoś żądałby dalszego i bezpośredniego potwierdzenia, to znajdzie
je w słowach apostoła: „Albowiem jeśli krew wołów i kozłów (...) poświęca ku
oczyszczeniu ciała: jakoż daleko więcej krew Chrystusowa, który przez Ducha
wiecznego samego siebie ofiarował nienaganionym Bogu, (...) i
dlatego jest nowego testamentu pośrednikiem” – Hebr. 9:13-15,26; 7:27;
10:4-10,12,20; Efezj. 5:2; Tytus 2:14; Gal. 1:4; 2:20; 1 Jana 3:16; Jan 1:29; 1 Piotra 1:19; 1 Kor. 10:20; Rzym. 12:1.
W ten sposób przekonujemy się o zgodności z Pismem Świętym
poglądu, iż Bóg wymagał i przyjął śmierć Chrystusa jako ofiarę okupową za
człowieka.
(3) Dlaczego człowiek został kupiony?
Ponieważ w nas, upadłych i niedoskonałych stworzeniach, Boskie
cechy sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy są bardzo niedoskonałe;
niektórym jest trudniej niż innym, uchwycić logikę Boskiej metody wymagania
okupu, a potem przyjęcia go. Ci, którzy nie są w stanie właściwie tego
wyrozumieć, powinni uznać i przyjąć świadectwo Słowa Bożego, bez względu na to,
czy potrafią w pełni pojąć przyczyny i szczegóły, czy też nie. Jest to
bezpieczna i właściwa droga. Niemniej jednak podamy kilka sugestii, które
pomogą niektórym zrozumieć ten przedmiot. W niedoskonałych, upadłych
stworzeniach, jakimi jesteśmy, te cechy – mądrość, miłość, sprawiedliwość i moc
– bez przerwy pozostają ze sobą w stanie niezgody; w przypadku naszego
Niebiańskiego Ojca jest jednak inaczej: w Nim każda z tych cech z osobna jest
doskonała i znajduje się w doskonałej zgodzie z pozostałymi. Nie ma między nimi
starć. Mądrość najpierw zbadała grunt i nakreśliła najlepszy plan zbawienia
człowieka, przy całkowitej zgodzie Boskiej sprawiedliwości, miłości i mocy. Pod
kierownictwem mądrości człowiek został natychmiast poddany prawu, które
przewidywało karę utraty egzystencji oraz cały szereg nieszczęść towarzyszących
śmierci. Mądrość przewidziała upadek człowieka spowodowany brakiem
doświadczenia, ale wobec korzyści, jakie miały z tego wyniknąć, uznała, że
wyłożenie sposobu Boskiego postępowania i Boskiej opatrzności, objawionych nam
w Piśmie Świętym, jest jak najbardziej uzasadnione. <str. 451>
Gdy tylko człowiek pogwałcił Boskie prawo, wkroczyła
sprawiedliwość, ogłaszając go buntownikiem podlegającym wyrokowi śmierci, po
czym wypędziła go z Edenu, z wcześniej przygotowanego dla niego źródła życia i
oddała go Szatanowi, aby był smagany nieprzyjaznymi okolicznościami i aby
dokonała się pełnia kary za pogwałcenie prawa – „śmiercią umrzesz”. Podczas gdy
ten element Boskiego charakteru (sprawiedliwość) zajmował się człowiekiem,
miłość nie była obojętna, lecz pozostawała bezsilna, a to z dwóch powodów: po
pierwsze, nie mogła sprzeciwić się sprawiedliwości, nie mogła przeszkodzić
wykonaniu wyroku, nie mogła wybawić człowieka z mocy sprawiedliwości, ponieważ
ta jest podstawą Boskiego rządu; po drugie, miłość nie mogła w tym czasie
uwolnić człowieka przez zapłacenie ofiary okupu za grzech, ponieważ nie byłoby
to zgodne z planem, nakreślonym wcześniej przez nieskończoną mądrość. W ten
sposób Boska miłość i Boska moc na pewien czas były powstrzymane, nie miały
możliwości uwolnienia człowieka, były zmuszone do poddania się sprawiedliwości
Bożego wyroku oraz mądrości, która dozwoliła na sześć tysięcy lat wzdychania i
ucisku – śmierci. Zgodnie z tym miłość nie dążyła do uwolnienia człowieka, lecz
zachęcała go i pouczała poprzez obietnice i obrazowe ofiary, objawiając sposób,
w jaki miłość w naznaczonym przez mądrość czasie ocali człowieka. Tak właśnie
miłość cierpliwie czekała na sprzyjający moment, kiedy to pod kierownictwem
mądrości mogła działać, a potem mogła wezwać na pomoc Boską moc.
Ten moment działania miłości w końcu nadszedł, kiedy
przybliżyła się chwila, nazwana w Piśmie Świętym „wypełnieniem czasu” (Gal.
4:4), „według czasu” (Rzym. 5:6), gdy Bóg posłał swego Syna jako „człowieka
Chrystusa Jezusa”, aby „z łaski [obfitości, miłosierdzia] Bożej za wszystkich
śmierci skosztował” (1 Tym. 2:5; Hebr. 2:9). Dopiero wtedy została objawiona
ludzkości Boska miłość, choć przez cały czas istniała, jak czytamy: „przez
to objawiona jest miłość
Boża”, „że gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, Chrystus za nas umarł” – 1 Jana
4:9; Rzym. 5:8.
<str. 452> Przez swoje działanie w zgodzie z prawem
Bożym i przez zaspokojenie wymagań prawa, Boska miłość nie sprzeciwiła się
Boskiej sprawiedliwości. Postępowanie miłości nie było próbą obalenia i
sprzeciwienia się wyrokowi ani też przeszkodzenia jego pełnemu wykonaniu; miało
raczej na celu zapewnienie zastępcy, okupu za człowieka. Przez poniesienie za
człowieka kary śmierci nałożonej przez sprawiedliwość, miłość uwolniła rodzaj
ludzki spod przekleństwa Adamowego (śmierci), rzuconego przez Boską
sprawiedliwość. Był to triumf Boskiej miłości, a jednocześnie triumf Boskiej
sprawiedliwości. Miłość zatriumfowała składając ofiarę okupową, Jezusa, przed
sprawiedliwością – elementem Boskiego charakteru, który egzekwuje Jego
sprawiedliwe wyroki i związane z nimi kary.
Triumf miłości nie jest jeszcze zupełny. Dokonała już ona
dzieła okupu, ale planuje o wiele więcej, mianowicie zamierza przeprowadzić restytucję
dla wszystkich ludzi, którzy po doświadczeniach będą pragnęli powrócić do
wierności wobec Boga i do Jego sprawiedliwych praw. Miłość czekała jednak przez
ponad cztery tysiące lat – pod kierownictwem Boskiej mądrości – zanim
przyniosła ofiarę okupową; podobnie musi czekać jeszcze prawie dwa tysiące lat
po zapłaceniu ceny okupu, zanim rozpocznie się wielkie dzieło restytucji
(Dzieje Ap. 3:19-21). W międzyczasie mądrość pozwala jednak miłości zajmować
się szczególną klasą, „maluczkim stadkiem”, wybranymi obecnego Wieku Ewangelii
– aby spośród odkupionych wybrać „lud imieniowi swemu” – Oblubienicę i współdziedzica
Chrystusa, Kościół.
Konieczność wykupienia rodzaju ludzkiego przez Chrystusa
wynikała więc z faktu, że ojciec Adam zaprzedał siebie i swoje potomstwo
grzechowi (a zarazem zapłacie, czyli karze zań, śmierci) za cenę
nieposłuszeństwa (Rzym. 7:14; 5:12). Potrzebował wykupienia z niewoli grzechu;
zapłacenie ceny okupu było konieczne, zanim ktokolwiek mógł być uwolniony spod
wyroku, czyli zacząć od nowa i wykazać, że jest godzien żywota wiecznego.
Spójrzmy teraz na to wykupienie jeszcze szerzej i zauważmy, że
nasz Pan – nie tylko teoretycznie, ale w rzeczywistości – stał się
właścicielem, zarządcą i ojcem naszej rasy przez <str. 453> zapłacenie
ceny okupowej: w tym wykupieniu zajął miejsce ojca Adama, który zaprzedał
cały rodzaj ludzki. Podobnie jak ludzkość została przez Adama zaprzedana
na skutek grzechu, samozadowolenia, nieposłuszeństwa wobec Boga, tak została kupiona
przez człowieka Chrystusa Jezusa, przez Jego ofiarę złożoną z samego siebie w
posłuszeństwie wobec Ojcowskiej woli – przez równoważną cenę, czyli okup za
Adama. Pismo Święte przedstawia tę myśl następująco: „Gdyż na to Chrystus i
umarł i powstał, i ożył – aby i nad umarłymi, i nad żywymi panował”
– Rzym. 14:9. Dzięki swojej śmierci nasz Pan stał się mistrzem, władcą, ojcem
rodzaju ludzkiego i otrzymał władzę postępowania z nim jako ze swoimi własnymi
dziećmi, uwolnionymi spod przekleństwa Boskiego wyroku dzięki Jego własnej
ofierze.
W tym znaczeniu nasz Pan stał się drugim Adamem – ponieważ
zajął miejsce pierwszego Adama jako przywódca rasy, nabywając, odkupując ją za
cenę własnego życia. Ale jak człowiek Chrystus Jezus oddał siebie na
ofiarę okupową, tak człowiek Chrystus Jezus nie mógł być ojcem rodzaju
ludzkiego. Człowiek Chrystus Jezus oddał wszystko, co miał, po to, by
odkupić człowieka Adama i jego potomstwo, zapłacił równoważną cenę,
człowieka za człowieka. Potomstwo Adamowe, ponieważ nie było jeszcze narodzone
w chwili przestępstwa Adama, zostało skazane pośrednio, na skutek czego nie
wymagało bezpośredniego, lecz pośredniego wykupienia. Nienarodzone nasienie w
biodrach człowieka Chrystusa Jezusa stało się zadośćuczynieniem, czyli
równoważną ceną, za nasienie Adama nienarodzone jeszcze w chwili przestępstwa.
Cena nie została zwrócona
Jak już zauważyliśmy, Pismo Święte jasno uczy, że nasz Pan
został wydany na śmierć w ciele, ale był ożywiony duchem; został
wydany na śmierć jako człowiek, lecz powstał z umarłych jako istota
duchowa najwyższego rzędu, czyli istota o boskiej naturze: dokończywszy
dzieło, dla którego stał się człowiekiem, dokonawszy swej służby w sposób miły
Ojcu, <str. 454> został wzbudzony z martwych do wielkiej chwały i czci,
daleko ponad anioły, zwierzchności i moce, i ponad wszelkie imię, które się
mianuje.
Nasz Pan nie mógł również być wzbudzony z martwych jako
człowiek, a jednocześnie zapłacić sprawiedliwości naszej ceny okupu: aby
uwolnić człowieka (i jego znajdujące się pod przekleństwem potomstwo) spod
wyroku i z więzienia śmierci, było konieczne nie tylko to, by człowiek
Jezus Chrystus umarł, ale również, by człowiek Jezus Chrystus nigdy nie
odzyskał życia, aby pozostał martwy, jako nasza cena okupu przez całą
wieczność.
Gdyby bowiem nasz Pan został zmartwychwzbudzony jako
człowiek, sugerowałoby to dwojakie zło: (1) że nasz okup został cofnięty, przez
co znajdowalibyśmy się pod wyrokiem śmierci tak samo, jak przedtem; (2) w
odniesieniu do naszego Pana sugerowałoby to, że na zawsze utracił swoją wyższą
naturę, z której zrezygnował, aby stać się człowiekiem i naszym Odkupicielem;
to z kolei oznaczałoby, że skutkiem Jego wierności wobec Ojca było wieczne
zdegradowanie Go do niższej natury. Boski plan nie przewiduje jednak takich
absurdów czy niekonsekwencji. Nasz Pan uniżył samego siebie i stał się
człowiekiem, jako człowiek oddał swoje życie, cenę okupu za upadłego
człowieka; w nagrodę za wierność Niebiański Ojciec nie tylko przywrócił Go do
świadomego istnienia, lecz dał Mu naturę nie tylko wyższą niż ludzka, ale
również wyższą niż Jego poprzednia natura, czyniąc Go uczestnikiem natury
boskiej, wraz z właściwymi jej najwyższymi zaszczytami i honorami. W Jego
obecnym stanie wywyższenia śmierć jest niemożliwa – posiada On
nieśmiertelność.
Ponieważ człowiek Jezus był ceną okupu, zapłaconą za Adama i
jego potomstwo, człowiek Jezus nie może być „drugim Adamem”, nowym ojcem
rodzaju ludzkiego zamiast Adama; człowiek Jezus bowiem umarł, umarł na zawsze i
nie mógłby być ojcem, czyli dawcą życia dla świata.
Tym, kto obecnie jest właścicielem – poprzez nabycie –
tytułu ojca rodziny ludzkiej, jest zmartwychwzbudzony i uwielbiony Jezus,
uczestnik <str. 455> boskiej natury – to właśnie jest „drugi Adam”. Jak
już stwierdziliśmy,* nasz Pan
Jezus w ciele nie był „drugim Adamem”; nie był ojcem naszego rodzaju, lecz
jedynie przyszedł wykupić Adama i jego potomstwo, by w ten sposób stać się
ojcem; aby dokonać tego wykupienia, oddał wszystko, co posiadał, nic nie
pozostało. Jest to rozumowanie oparte na Piśmie Świętym, przedstawione przez
apostoła następująco: „Pierwszy człowiek z ziemi ziemski; wtóry człowiek [Drugi
Adam] sam Pan z nieba [w czasie swojej wtórej obecności, podczas Tysiąclecia]
(...) A jakośmy nosili wyobrażenie ziemskiego [Adama], tak będziemy [my –
Kościół, współdziedzice wraz z Chrystusem, współuczestnicy wielkich i
kosztownych obietnic w boskiej naturze (Rzym. 8:17; 2 Piotra 1:4)] nosili
wyobrażenie niebieskiego [Drugiego Adama].” „Takci też napisane: Stał się
pierwszy człowiek Adam w duszę żywą, ale pośledni [drugi] Adam w ducha
ożywiającego. Wszakże nie jest pierwsze duchowne, ale cielesne, potem
duchowne” – 1 Kor. 15:45-49.
Zastanawiając się dalej nad pytaniem, dlaczego nasza rasa
została wykupiona, czytamy świadectwo apostoła, że przez to nabycie nasz Pan,
Jezus, stał się (czyli otrzymał prawo stania się) pośrednikiem Nowego
Przymierza (Hebr. 8:6; 9:14-16). Nowe Przymierze jest przygotowanym przez Boga
zarządzeniem, przez które będzie On mógł okazać miłosierdzie upadłemu
rodzajowi. Nowe Przymierze nie mogłoby być wprowadzone w życie bez pośrednika.
Pośrednik musi zagwarantować Bogu pewne rzeczy w imieniu ludzkości. Po
pierwsze, musi odkupić człowieka przez zapłacenie pełnej ceny okupu i dlatego
ta ofiara, złożona przez naszego Pana, została nazwana „krwią przymierza”,
przez którą przymierze staje się skuteczne, może działać. Wykupiwszy ludzkość
świata spod przekleństwa, jakie na niej spoczywało z powodu grzechu, tak że mógł
zapieczętować Nowe Przymierze i umożliwić jego działanie, Pośrednik jest w
pełni przygotowany i w pełni uprawniony do uczynienia dla wykupionego rodzaju
wszystkiego, co może, by <str. 456> doprowadzić go z powrotem do
całkowitej doskonałości na poziomie ludzkim, a jednocześnie do absolutnej
harmonii z Bogiem – aby móc go przedstawić bez zmazy i bez nagany przed Ojcem,
w miłości, bez dalszej konieczności stosowania specjalnego przymierza
pojednania i bez dalszej potrzeby pośredniczenia. Jednak to dzieło, dalekie
jeszcze od zakończenia, dopiero się rozpoczęło; dlatego świat nie został
jeszcze przyjęty przez Ojca, a dopasowanie i przygotowanie chętnych i
posłusznych do zupełnej harmonii i pełni pojednania z Ojcem będzie wymagało
restytucyjnego dzieła Wieku Tysiąclecia.
W międzyczasie, w okresie Wieku Ewangelii, została powołana
mała garstka spośród odkupionego rodzaju i ci, którzy słyszą Boskie powołanie i
przychodzą do Ojca przez wiarę w Pośrednika i Jego dzieło, są przez przyczytanie
przyjęci jako doskonali, aby mieli możliwość stawić siebie, wraz z ich
Odkupicielem, jako żywe ofiary w służbie Ojcu i Jego planowi i w ten sposób
rozwinąć w sobie podobieństwo drogiego Syna Bożego – aby, jeśli chętnie i z
radością cierpią wraz z Nim, mogli również wraz z Nim być uwielbieni oraz
uczynieni współtowarzyszami i współdziedzicami z Nim w tysiącletnim dziele
błogosławienia świata na warunkach Nowego Przymierza. Pamiętajmy, że jednostki
te są wyjątkami w stosunku do reszty ludzkości: jako „wybrani” Wieku Ewangelii,
są oni uznani za „braci” Chrystusa, „Oblubienicę” Chrystusa, „Kościół”,
który jest Jego Ciałem, ale nigdy za „dzieci” Chrystusa. Są oni przyjęci
przez Niebiańskiego Ojca za synów, spłodzeni przez Słowo Prawdy i przez ducha
tego Słowa do niebiańskiej natury. Jak już się przekonaliśmy, mogą oni uznać
Jahwe za swojego Ojca, ponieważ są bezpośrednio przez Niego spłodzeni i w ten
sposób są „braćmi” Chrystusa Jezusa (1 Piotra 1:3).
W stosunku do reszty ludzkości Bóg ma inny plan: zamiast
usprawiedliwienia z wiary, spłodzenia do duchowej natury itd., czeka ona na
Wiek Tysiąclecia, a wtedy zamiast spłodzenia przez Jahwe do duchowej natury,
powróci do swojej starej, ludzkiej natury, uwolniona od zmaz i skażenia przez
grzech. Nadzieją świata jest restytucja <str. 457> do „tego, co
było zginęło” w Edenie (Mat. 18:11; Dzieje Ap. 3:19-21). Boskim zamierzeniem
wobec świata jest właśnie to, co widzieliśmy w okupie: człowiek Chrystus Jezus
złożył w ofierze swoją ludzką doskonałość i wszystkie związane z nią prawa oraz
przywileje, aby odkupić dla ludzkości „to, co było zginęło” – ludzką
doskonałość utraconą w Edenie, ludzkie panowanie, wszystkie prawa i przywileje
człowieka, łącznie z przywilejem społeczności z Bogiem i wiecznego życia. Te
właśnie rzeczy, które zostały odkupione dla świata, w słusznym czasie zostaną
zaoferowane ludzkości pod Nowym Przymierzem.
Fakt, że obecny Wiek Ewangelii był i jest wykorzystywany
przez Pana na wybranie „ciała Chrystusowego” oznacza dla świata, że zamiast
zachować dla samego siebie urząd ojca, czyli dawcy życia dla ludzkości,
nasz Pan, Jezus, wspaniała Głowa Kościoła, przyłączył do siebie „maluczkie
stadko”, którego członkowie są doń podobni, uczestniczą w cierpieniach obecnego
czasu i mają być również uczestnikami wspaniałej przyszłej chwały, stanowiąc
wraz z Nim wielkiego Proroka, wielkiego Kapłana, wielkiego Króla, wielkiego
Ojca, czyli Dawcę życia dla ludzkości – aby dać żywot wszystkim pragnącym go
przyjąć na warunkach Nowego Przymierza. Zgodnie z tym, jednym z tytułów, jakimi
Pismo Święte określa naszego Pana, jest „ojciec wieczności”. Urząd ten nie
został jeszcze przez Niego wypełniony w najmniejszym nawet stopniu. Jednak Ten,
który wykupił świat za cenę własnego życia, ma w swojej mocy, przez Boskie
zarządzenie, pełne prawo, tytuł i upoważnienie, by przekazać tym, którzy pragną
ten dar przyjąć na Jego warunkach, wszystko, co zostało utracone i
wszystko, co zostało na nowo wykupione, jeżeli chodzi o życie, ludzkie
prawa i doskonałość, wraz ze wzrostem znajomości.
Co więcej, Pismo Święte mówi, że jako prawny ojciec
ludzkości i jako ten, który daje jej życie za cenę swego własnego życia, Pan
Jezus ma rodzaj ludzki w swoich rękach i może sprawować nad nim władzę
absolutną, osądzając, czy ludzie są godni wiecznego życia, czy też nie. To, co
nasz Pan uczyni dla ludzkości w nadchodzącym wieku jako jej Ojciec, obecnie
czyni <str. 458> dla swojego Kościoła, Małżonki, Oblubienicy; widzimy w
tym ilustrację stwierdzenia apostoła, że podobnie jak Niebiański Ojciec jest
Głową Chrystusa, tak Chrystus jest Głową Kościoła, tak samo jak mąż jest głową
żony i rodziny. Zgodnie z tym czytamy: „Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz
wszystek sąd dał Synowi” – Jan 5:22. Zaręczona Małżonka Chrystusowa nie może
stanąć przed Ojcem inaczej, jak w swym umiłowanym Oblubieńcu i przez Niego. Jej
prośby czynione są w Jego imieniu, przez Jego zasługę i tak musi być nadal, aż
przyjdzie to, co jest doskonałe, kiedy będzie wzięta w górę do chwały – do
zupełnej wolności Synów Bożych, poprzez pierwsze zmartwychwstanie.
Podobnie i ludzkość świata, dzieci Chrystusowe, muszą
najpierw zwracać się do Niego jako Głowy i Ojca, gdyż nie będą miały żadnej
łączności z Niebiańskim Ojcem, nie będą przez Niego w ogóle uznane, dopóki po
zakończeniu Wieku Tysiąclecia ci, którzy osiągną te przywileje, nie zostaną
przywróceni i doprowadzeni z powrotem do stanu doskonałości. Jednak przy końcu
Wieku Tysiąclecia, kiedy nasz Pan, Jezus Chrystus, odda Królestwo Bogu Ojcu,
znajdą się oni pod bezpośrednią kontrolą wielkiego Ojca wszystkich,
wszechmocnego Jahwe (1 Kor. 15:24).
Patrząc z tego punktu widzenia, można zrozumieć, dlaczego
Pan Jezus jest nazywany Ojcem odkupionej i przywróconej ludzkości, lecz nie był
uznany za ojca Adama i jego dzieci poprzednio, chociaż był bezpośrednim stwórcą
Adama – jak napisano: „Bez niego nic się nie stało, co się stało”. Różnica
polega na tym, że przy początkowym stwarzaniu Logos był przedstawicielem
Jahwe i wykonał całą pracę, nie ponosząc przy tym żadnych kosztów; zaś jako
„drugi Adam” będzie dawał ludziom prawo do życia za cenę, którą sam zapłacił –
za cenę swej kosztownej krwi.
Okup, nie odpuszczenie
Niezrozumienie różnicy pomiędzy okupem a odpuszczeniem
doprowadziło do znacznego pomieszania myśli związanych <str. 459> z tym
zagadnieniem. Skądinąd światli chrześcijanie cytują teksty o naszym odkupieniu
z grobu, odkupieniu ze śmierci, wykupieniu za cenę kosztownej krwi Chrystusa
itd., a w tym samym zdaniu mówią o łaskawym Ojcowskim przebaczeniu wszystkich
przewinień. Wydaje się, że niewielu myśli (chociaż z pewnością wielu wie), że przebaczenie
i okup to dwa całkowicie przeciwstawne pojęcia. Oto podstawowe definicje,
zacytowane ze Słownika Powszechnego:
Odkupić – objąć w posiadanie przez zapłacenie ceny.
Okup – suma lub cena zapłacona za uwolnienie osoby
trzymanej w niewoli, na przykład więźnia lub niewolnika.
Porównajmy te definicje ze znaczeniem następujących słów:
Odpuścić – uwolnić od kary, uniewinnić.
Słownik Webstera mówi: „powstrzymać się od wykonania kary;
prawn.: uwolnić od kary nałożonej przez wyrok”.
Zwróćmy też uwagę na definicję innego słowa, którego
znaczenie jest podobne do odpuścić, ale nieco się różni:
Przebaczyć – uwolnić od kary – zaprzestać gniewu
wobec kogoś.
„Prawo nie zna przebaczenia”.
Nawet prosty umysł musi dostrzec, że myśl wyrażona przez
„odkupić” i „okup” jest zupełnie przeciwna i niemożliwa do pogodzenia z myślą,
jaką zawiera w sobie słowo odpuścić. Ponieważ jednak wszystkie te wyrazy
są używane w Biblii w odniesieniu do postępowania Boga z upadłym człowiekiem,
wiele osób studiujących Biblię uważa, że są one stosowane bez różnicy i jako
synonimy. Wnioskują zatem, że mogą sami dokonywać wyboru i łączyć definicję
„odpuścić” ze słowami „okup” i „odkupienie” – lub odwrotnie: definicję
„odkupić” i „okup” z „odpuścić” i „przebaczyć”. Takie postępowanie dalekie jest
od „dobrego rozbierania słowa <str. 460> prawdy”; prowadzi ono do
zamieszania, wynikającego z pomylenia dwóch odrębnych i całkowicie odmiennych
pojęć. W wielu przypadkach trudność polega na tym, że ludzie nie chcą poznać
prawdy na ten temat i dlatego jej nie szukają – obawiając się, żeby ich teorie
o nieistnieniu okupu nie zostały w ten sposób obalone.
Nie ma nic bardziej oczywistego niż to, że Bóg nie odpuścił
Adamowego przestępstwa i nie anulował kary zań; wszystkie rzeczy, które nas
dotyczą, wśród wzdychającego i bolejącego stworzenia, jak również świadectwo
Słowa Bożego o tym, że „gniew Boży objawia się”, o tym, że zapłatą za grzech
pierworodny jest „przekleństwo” śmierci – wszystko to z całą mocą potwierdza,
że Bóg nie odpuścił światu – nie cofnął jego kary za grzech, wskutek której
ludzkość cierpi już od sześciu tysięcy lat. Ten, kto myli usprawiedliwienie
grzeszników przez zasługę ofiary za grzech, złożonej przez Chrystusa jako
zastępcę czyli odkupiciela grzesznika, z odpuszczeniem bez zapłaty, nie
użył we właściwy sposób swoich zmysłów. Gdyby Bóg odpuścił Adamowi, to
przywróciłby go do przywilejów Edenu i jego podtrzymującego życie sadu; Adam
nadal by żył, a jego liczna rodzina nie byłaby umarła „przez nieposłuszeństwo
jednego”.
Gdyby kiedykolwiek Bóg uratował człowieka i odpuścił
mu, oznaczałoby to całkowite uwolnienie go od wszelkich chorób, niemocy, bólu i
śmierci: oznaczałoby to pełną restytucję wszystkiego, co zostało utracone.
Jasno więc widać, że Bóg nie odpuścił pierwszego grzechu, lecz nadal pamięta
zniewagę popełnioną względem Jego świętego prawa i zachowuje wyrok przeciwko
grzesznikowi. Nie ma nawet zewnętrznego dowodu dla świata, że ludzie zostali
odkupieni, wykupieni. Jedynie wierzący wiedzą o tym i przyjmują to – nie
literalnym wzrokiem, lecz przez wiarę w Słowo Pańskie; zacytowaliśmy już wiele
wersetów Pisma Świętego, mówiących o tej sprawie. Dowody okupu
dostrzegalne dla ludzkiego wzroku będą widoczne podczas Tysiąclecia, kiedy to
będzie miało miejsce dzieło restytucji – gdy Odkupiciel zacznie korzystać z
nabytych przez siebie praw Odnowiciela.
Wyrazy przebaczyć i odpuścić są używane nie w
odniesieniu do świata i jego pierwotnego grzechu, lecz do jednostek,
<str. 461> które dzięki swej wierze w Odkupiciela i Jego dzieło zostały
uznane za tych, którzy przeszli z śmierci do żywota – spod wyroku do
usprawiedliwienia. Wielki Pośrednik, który ich kupił i który wykupił
również obciążającą ich winę, darmo udziela im przebaczenia i sprawia, że na
nowo rozpoczynają oni próbę życia – w duchu Boskiego prawa, a nie w jego
literze. Nie tylko przebacza im przeszłość, lecz przez cały czas przebacza im i
odpuszcza wszystkie ich przewinienia (które, o ile ludzie ci posiadają tego
nowego ducha, czyli umysł, nie będą grzechami rozmyślnymi – 1 Jana 3:9) – uważając
je za nieumyślne zmazy myśli, słów i uczynków, stanowiące część pierwotnego
grzechu i związanego z nim upadku, nadal mającego wpływ na ich ciała przez
dziedziczenie. Podobnie mówi się, że i Ojciec Niebieski ma litość nad
nami, przebacza nam nasze błędy i rozciąga nad nami swoją łaskę;
wyjaśniamy jednak, że wszelka łaska spływa na nas przez ofiarę naszego Pana,
Jezusa; jesteśmy „usprawiedliwieni darmo z łaski jego przez odkupienie,
które się stało w Chrystusie Jezusie, którego Bóg wystawił ubłaganiem
[zadośćuczynieniem] przez wiarę we krwi jego, ku okazaniu sprawiedliwości
swojej przez odpuszczenie [przebaczenie] (...) grzechów” (Rzym.
3:24,25). W innym miejscu czytamy: „Mamy odkupienie przez krew jego, to jest
odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego” – Efezj. 1:7; Kol. 1:14.
„Pojednaniśmy z Bogiem przez śmierć Syna jego”, co oznacza,
że Bóg zaniechał gniewu za nasze grzechy, ponieważ została za nas
zapłacona cena okupu, zapewniona przez Tego, który umiłował nas tak bardzo, że
dał swego Syna, aby nas odkupił. W ten sposób również „Bóg był w Chrystusie,
świat z samym sobą jednając, nie przyczytując im upadków ich [lecz
przyczytując je swojemu umiłowanemu Synowi, który dobrowolnie stawił siebie
jako zastępcę]”. Grzechy były przyczytywane ludzkości aż do śmierci Jezusa;
potem Bóg przebaczył, czyli przestał przyczytywać nam to, co
zostało zapłacone przez naszego Odkupiciela, czyli Zastępcę. Bóg nie ODPUŚCIŁ,
nie „powstrzymał się od wykonania kary”, lecz „włożył nań [na naszego
Odkupiciela] nieprawość wszystkich nas” (Izaj. 53:6). On „grzechy nasze na
ciele swoim zaniósł na drzewo” (1 Piotra 2:24). Widzimy więc, że Bóg darmo nam
przebaczył „w Chrystusie” – ponieważ ten zapłacił karę, która <str.
462> stanowiła zupełne zadośćuczynienie sprawiedliwości (1 Jana 1:7; 2:12;
Efezj. 4:32; Dzieje Ap. 4:12; 10:43; 13:38; Łuk. 24:47).
Nie należy jednak rozumieć, że Bóg zmusił
sprawiedliwego, by umarł za niesprawiedliwego. Sprawiedliwość nie mogła
narzucić kary winnego na niewinnego, chyba że ten niewinny dobrowolnie
stawił siebie jako zastępcę za winnego. To właśnie uczynił nasz Pan, Jezus.
Pismo Święte uczy, że złożył On swoje życie nie ze strachu przed Boskim
gniewem, nie z przymusu, lecz „dla wystawionej sobie radości [radości płynącej
z posłuszeństwa wobec Ojca, z odkupienia i przywrócenia ludzkości, z
przyprowadzenia wielu synów do chwały] podjął krzyż” (Hebr. 12:2).
Greckie słowa przetłumaczone w Nowym Testamencie jako
„przebaczenie”, „przebaczony” i „przebaczyć” (apolyo, aphiemi i aphesis)
mają takie samo znaczenie, jak ich polskie odpowiedniki: „zwolnić z wykonania
kary”, „zaniechać gniewu przeciwko komuś”. Zauważmy jednak, że nie oznacza to,
jak niektórzy sugerują, wypuszczenia bez zadośćuczynienia, które to
znaczenie niesie w sobie polskie słowo odpuścić. Bóg nie przebacza
grzesznikowi bezwarunkowo, lecz – jak mówi Pismo Święte – pozwoli więźniom
wyjść z dołu (śmierci), ponieważ otrzymał okup (Ijoba 33:24). Człowiek
Chrystus Jezus oddał samego siebie na okup (równoważną cenę) za wszystkich (1
Tym. 2:6). Dlatego wszyscy, którzy są w grobach (więźniowie w dole) usłyszą
głos Jego i wyjdą we właściwym czasie – kiedy Odkupiciel „obejmie swą wielką
władzę i panowanie”.
W angielskiej Biblii Króla Jakuba, przy tłumaczeniu Starego
Testamentu, aby wyrazić znaczenie pojęcia odpuszczenie, użyto słowa
„pardon”. Słowo to nie pojawia się w Nowym Testamencie, gdzie greckim słowem
źródłowym jest podobny znaczeniowo wyraz – karadzomai. Oznacza on darmo
przebaczyć. Podamy kilka przykładów użycia tego słowa, które wykażą, że nie
obala ono, lecz potwierdza zdanie, że nasz Ojciec nie odpuszcza, nie uwalnia
grzeszników spod kary bezwarunkowo. Karadzomai pojawia się tylko
dwanaście razy, na przykład w wersetach: „Odpuszczając sobie wzajemnie
(...) jako i Chrystus odpuścił wam” (Kol. 3:13); „A gdy oni nie mieli
czym zapłacić, odpuścił obydwóm.” „Ten, któremu więcej odpuścił”
– Łuk. 7:42,43.
<str. 463> Są to cztery przykłady, mówiące o
przebaczeniu za darmo czyli, o odpuszczeniu. Zauważmy jednak, że to nie Jahwe,
lecz Chrystus Jezus i uczniowie odpuszczają darmo. Nasz Pan składał cenę
okupu za Szymona, Marię i innych; wiedział, że Jego ofiara zadośćuczyni
sprawiedliwości, mógł więc, jako nabywca, darmo im odpuścić. Celem
wykupienia przez Niego grzeszników było właśnie uwolnienie ich spod potępienia
grzechu darmo. Gdyby nasz Pan nie chciał odpuścić darmo tym,
których wykupił swoją własną krwią, gdyby nadal wymagał od nich zapłaty za
grzech Adama, Jego ofiara byłaby dla nich bezwartościowa; wszyscy byliby
w takim samym stanie, jak poprzednio – w stanie „przekleństwa”, potępienia. Z
drugiej strony, gdyby Ojciec odpuścił nam darmo, ofiara Chrystusa byłaby
bezużyteczna, bezwartościowa, ponieważ niczego by nie dokonała.
Wszyscy zgadzają się, że Bóg jest sprawiedliwy; jeżeli tak
jest, to nie nałożył na człowieka zbyt surowej kary, kiedy odbierał mu życie.
Jeżeli kara ta była sprawiedliwa sześć tysięcy lat temu, jest nadal
sprawiedliwa i pozostanie sprawiedliwa przez cały czas w przyszłości. Jeżeli
kara była zbyt surowa i Bóg odpuszcza grzesznikowi darmo (zwalnia
go z dalszego odbywania kary), to daje dowód, że był niesprawiedliwy na
początku albo jest niesprawiedliwy teraz. Jeżeli odebranie ludzkości życia z
powodu grzechu było właściwe sześć tysięcy lat temu, przywrócenie życia w
jakimkolwiek momencie byłoby niewłaściwe, chyba że wydany wyrok zostałby
sprawiedliwie anulowany przez zapłacenie odpowiedniej ceny. To zaś mogło zostać
dokonane jedynie przez dobrowolną ofiarę innej istoty tego samego rodzaju,
której prawo do życia nie zostało utracone, a która oddałaby siebie jako
zastępstwo, czyli okup.
„Boska sprawiedliwość trwa
niewzruszona na wieki,
tak jak góry stoją mocno w swoich
podstawach.”
Ta sama zasada sprawiedliwości, na której opiera się wszelka
działalność naszego Ojca, stanowi również podstawę naszej mocnej ufności, jaką
pokładamy we wszystkich Jego obietnicach. Pismo Święte mówi, że On jest ten sam
wczoraj, dzisiaj i na wieki, że u Niego nie ma odmiany ani „zaćmienia na wstecz
się obracającego” (Jak. 1:17). Gdyby nasz Ojciec był tak zmienny, <str.
464> że potępiłby rodzaj ludzki na śmierć za czasów Adama, a sześć tysięcy
lat później odwołałby własną decyzję – jaką pewność moglibyśmy mieć, że za
następne sześć tysięcy lat nie zmieni zdania ponownie i nie wtrąci nas do
więzienia śmierci przez odwołanie odpuszczenia dla niektórych lub dla
wszystkich? Jako grzeszny rodzaj nie mamy żadnej innej podstawy nadziei na
przyszłe życie wieczne oprócz faktu, że przez Boską łaskę Chrystus umarł za nas
i w ten sposób zadośćuczynił wymaganiom sprawiedliwości wobec nas.
Tak więc jeżeli chodzi o Jahwe, otrzymaliśmy przebaczenie
przez to, co On sam zapewnił – przez Chrystusa. Jeżeli zaś chodzi o nasz
stosunek do Pana Jezusa, który nas wykupił, odpuszcza On darmo
wszystkim, którzy przezeń przychodzą do Ojca. Rezultat planu Bożego jest więc
dla nas jak najbardziej korzystny – dla nas oznacza on to samo, co zdarzyłoby
się, gdyby Ojciec odpuścił nam bezwarunkowo i bez okupu, z wyjątkiem
tego, że świadomość owego faktu umożliwia nam rozumowanie podobne do
Bożego i zrozumienie, w jaki sposób – chociaż nasze grzechy są jak purpura –
zostaliśmy uczynieni bielszymi niż śnieg, a także, w jaki sposób Bóg pozostaje
sprawiedliwy usprawiedliwiając nas i uwalniając. Tak właśnie Bóg zapewnił pewny
grunt dla naszej wiary i ufności.
Czy śmierć nie anuluje długu człowieka?
Jeśli uznamy, że „zapłatą za grzech jest śmierć” – a nie
wieczne męki – u wielu osób pojawia się tendencja do fałszywych wniosków, z
pewnością wspomagana przez działania wielkiego Przeciwnika. To fałszywe
rozumowanie mówi: jeżeli zapłatą za grzech jest śmierć, to każdy człowiek,
który umiera, płaci karę za swój grzech; dlatego wnioskuje się, że nie jest
potrzebny ani Odkupiciel, ani cena okupu – każdy odkupuje samego siebie, składa
za siebie okup przez zapłacenie swojej kary. Sprawiedliwość nie ma więc
pretensji do człowieka po śmierci – ponieważ jej moc się wyczerpała – ponieważ
zniszczenie człowieka zaspokoiło jej wymagania; dlatego uważa się, że
zmartwychwstanie umarłych byłoby <str. 465> rzeczą następną w kolejności
i jak najbardziej właściwą. Według takiego poglądu Boskie wymaganie ofiary
okupowej za grzech człowieka byłoby niesprawiedliwością, podwójną zapłatą kary.
Bez względu na to, czy powyższe rozumowanie jest prawdziwe,
czy fałszywe, z pewnością pozostaje ono w całkowitej sprzeczności z Pismem
Świętym, które uczy czegoś zupełnie przeciwnego: że potrzebujemy Zbawiciela, że
konieczne było zapłacenie przez Niego ceny okupu za nas, zanim mogliśmy zostać
uwolnieni od kary za grzech Adama i mieć jakiekolwiek prawo do przyszłego
życia. Wspominaliśmy już te wersety, które są zbyt liczne, by je tu ponownie
przytaczać i dlatego ograniczymy się do wykazania błędności powyższego
stwierdzenia; udowodnimy też, że prawidłowe rozumienie tych faktów jest
całkowicie zgodne ze świadectwem Pisma Świętego, że śmierć naszego Pana, jako
ceny okupu za nas, była konieczna, aby Bóg mógł być sprawiedliwy, a
jednocześnie usprawiedliwić tych, którzy wierzą w Jezusa, przyjmując Go jako
Odkupiciela.
Gdyby karą za grzech było jedynie umieranie – gdyby Pan
powiedział do Adama: „z powodu swojego grzechu musisz doświadczyć mąk umierania”
– wtedy rzeczywiście Adam i inni spłaciliby tę karę umierając. Było
jednak inaczej: karą jest śmierć, a nie umieranie; śmierć zaś
oznacza brak życia, zniszczenie. Dlatego zapłacenie kary oznaczałoby dla
człowieka pozostanie martwym, pozbawionym życia na zawsze. „Dusza
[istota], która grzeszy, ta umrze.” Jak już wykazaliśmy, zniszczenie duszy
(istoty) zgodnie z wyrokiem trwałoby na wieki, gdyby nie odkupienie dokonane
przez naszego Pana. W świetle tego właśnie odkupienia śmierć przemienia się w
to, co w przenośni zostało nazwane „snem” – zgodnie z tym odkupieniem we
właściwym czasie nastąpi przebudzenie ze snu śmierci, przebudzenie dokonane
przez Odkupiciela, przy całkowitej zgodzie Boskiej sprawiedliwości, której
wymagania On zaspokoił. W ten sposób, jak się przekonaliśmy, gdyby nie
odkupienie, śmierć Adamowa byłaby tym, czym ma być wtóra śmierć, tzn. „wiecznym
zatraceniem od obliczności Pańskiej i od chwały mocy jego”. Kiedy to
zagadnienie zostanie zrozumiane we właściwy sposób, <str. 466> żadna
logicznie rozumująca osoba nie może już więcej wątpić w to, że zapłacenie kary
za grzech odbiera człowiekowi wszystko, co posiada i nie pozostawia niczego,
przez co mógłby cierpieć lub czym mógłby się cieszyć. Z drugiej strony, im
dłużej studiujemy tę sprawę z takiego punktu widzenia, tym jaśniej widzimy
powagę sytuacji, w jaką była uwikłana ludzkość pod Boskim wyrokiem; tym więcej
doceniamy również konieczność okupu. Zrozumienie tego elementu pokaże nam
również, że kiedy nasz Pan stał się naszym Odkupicielem, kiedy oddał samego
siebie jako cenę okupu za nas, oznaczało to dla Niego to samo, co pierwotna
kara oznaczałaby dla nas, mianowicie, że „człowiek Chrystus Jezus” ucierpiał od
śmierci za nas w najbardziej absolutnym znaczeniu wyrażenia „wieczne
zatracenie”. Dlatego nie znamy już więcej Chrystusa według ciała. Ciało, ludzka
natura, zostało oddane jako cena okupu za nas i fakt, że Pan nie wziął go z
powrotem, jest dla nas gwarancją, że wszystkie błogosławione następstwa tego
okupu są dostępne dla całej ludzkości na warunkach Nowego Przymierza – że cała
doskonałość i prawa należące do naszego Pana zostały oddane w zamian za
podobne prawa Adama, utracone na skutek nieposłuszeństwa oraz że mają one być
dane wszystkim, którzy przyjmą je na Boskich warunkach, w „czasie naprawienia
wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych
swoich proroków od wieków” (Dzieje Ap. 3:19-21).
„Który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni”
„Który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni, i ku znajomości
prawdy przyszli” – 1 Tym. 2:4.
Na drodze niektórych osób staje inne jeszcze niebezpieczeństwo
fałszywego rozumowania związanego z tym zagadnieniem. Wielu spośród tych, którzy
niegdyś uwierzyli, bez biblijnych podstaw, świadectwu ludzi mówiącemu, że
zapłatą za grzech są wieczne męki i że te wieczne męki dotkną wszystkich z
wyjątkiem ludzi „czystego serca”, „maluczkiego stadka”, wybranego <str.
467> „Kościoła”, uwolniwszy się raz spod tego straszliwie błędnego
przekonania, ma tendencję do wpadania w drugą krańcowość i przyjmowania jakiejś
formy doktryny o uniwersalnym, wiecznym zbawieniu.
Olbrzymia większość tych, którzy przyjmują ten błąd
„uniwersalizmu”, jednocześnie zaprzecza zupełnie okupowi; niektórzy jednak
przyjmują tę teorię, gdyż wierzą w okup – lecz nie rozumieją dobrze
zasady jego działania. Chwytają się oni zacytowanego powyżej wersetu,
zadowalając się następującym rozumowaniem: jeżeli Bóg chce, aby wszyscy ludzie
byli zbawieni, sprawa jest jasna – nadchodzi bowiem czas, kiedy Jego wola będzie
czyniona tak na ziemi, jak i w niebie. Mówią: dlatego rozumiemy, że okup
złożony za wszystkich przez człowieka Chrystusa Jezusa spełni wolę Bożą
przez zapewnienie zbawienia dla wszystkich. Umacniają się jeszcze bardziej w
tym błędzie, stwierdzając: skoro Bóg przyjął ofiarę okupową Jezusa, sprawiedliwość
zobowiązuje Go do zbawienia wszystkich grzeszników i do przywrócenia im życia
wiecznego, jakie utracili w Edenie. Przedstawiamy ich stanowisko tak dobitnie,
jak to tylko możliwe, aby nasza odpowiedź ich zadowoliła i nie podlegała
krytyce.
Trudność w przypadku tego rozumowania polega na tym, że nie
jest ono kompletne. Bierze bowiem pod uwagę kilka miejsc w Piśmie Świętym,
pomijając wiele innych, na które należałoby zwrócić uwagę, a których świadectwo
miałoby wpływ na wnioski płynące z tego rozumowania. Poza tym przytacza – i
niewłaściwie interpretuje – jedynie fragment wersetu mającego stanowić jego
główną podstawę.
Nasz Niebiański Ojciec mówi: „Albowiem się ja nie kocham w
śmierci umierającego, mówi panujący Pan; nawróćcież się tedy, a żyć będziecie”
– Ezech. 18:32. Ta wielka łaska dania życia potępionemu światu przez
Odkupiciela nie jest ze strony naszego Niebiańskiego Ojca niczym nowym. On się
nie zmienia; zawsze miał tę dobrą wolę wobec swojego stworzenia. Mógł stworzyć
ludzi jako maszyny pod względem intelektualnym i moralnym, bez wolności
pragnień i bez możliwości czynienia niezgodnie z Jego upodobaniem; zdecydował
jednak, że nie uczyni <str. 468> ludzi-maszyn, lecz stworzy ich na swój
własny obraz i podobieństwo – z wolnością wyboru, posiadających wolną wolę, by
obrać dobro lub zło. Nie pragnie On czci od istot, które nie mogłyby Go nie
czcić, ani też takich, którzy czciliby Go z przymusu, lecz raczej, jak powiada,
„takowych szuka, którzyby go chwalili (...) w duchu i w prawdzie” –
dobrowolnie, z miłości i docenienia Jego zasad sprawiedliwości, a także Jego
samego, reprezentowanego w tych zasadach (Jan 4:24).
Niemniej jednak, mimo, że Bóg miał wówczas tę samą dobrą
wolę wobec człowieka, pozwolił Adamowi dokonać wyboru pomiędzy posłuszeństwem a
nieposłuszeństwem, a kiedy człowiek wybrał nieposłuszeństwo, ten sam Bóg, który
się nie kocha w śmierci umierającego, ogłosił karę i od sześciu tysięcy lat ją
egzekwuje. Teraz zapewnił odkupienie w Chrystusie Jezusie, możliwość powrotu
każdego członka ludzkiej rodziny do harmonii z sobą oraz otrzymanie przez
Chrystusa wiecznego życia; jednocześnie z całą stanowczością wyznacza warunki
otrzymania tego wiecznego życia. Warunkami Nowego Przymierza są: odnowione
serce i właściwy duch w odniesieniu do Boga, a także zupełne posłuszeństwo
wobec Niego. Wypełnienie wymagań tego Nowego Przymierza jest możliwe jedynie
przez pomoc Pośrednika owego Przymierza i dlatego czytamy, że ten, kto ma Syna,
ma życie, ale ten, kto nie zainteresuje się Synem, nie będzie oglądać żywota,
„lecz gniew Boży zostaje nad nim” (Jan 3:35).
Jest to doskonale zgodne ze stwierdzeniem, że Bóg nie kocha
się w śmierci umierającego, a także z nowotestamentalnym wersetem, że „Bóg
chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni, i ku znajomości prawdy przyszli”.
Niemniej jednak Pismo Święte wskazuje, że ci, którzy odrzucają ofertę Boskiego
miłosierdzia w Chrystusie, postępują przeciwko Boskiej łasce i z pewnością umrą
wtórą śmiercią, stanowiącą zapłatę, czyli karę za to, że wybrali grzech zamiast
sprawiedliwości.
Zauważmy dalej: werset, który rozważamy, mówi <str.
469> jedynie, że wolą Bożą jest wybawienie całej ludzkości od niewiedzy,
ślepoty i upadku, jakie wyniknęły z grzechu Adama. Nie ma tutaj żadnej wzmianki
o wiecznym zbawieniu, a jedynie o naprawieniu straty spowodowanej przez
Adama: nie należy zapominać, że ojciec Adam nie utracił wiecznego życia;
chociaż bowiem posiadał doskonałe życie i był wolny od wszystkich elementów
śmierci, został umieszczony w Edenie na próbie, w celu
sprawdzenia, czy przez posłuszeństwo Bogu rozwinie charakter pozostający w
stanie harmonii z Bogiem i czy zostanie uznany godym wiecznego życia. Zatem,
kiedy Adam i jego potomstwo zostają odkupieni spod przekleństwa śmierci, to
zbawienie, czyli wykupienie spod wyroku śmierci, nie uprawnia ich do wiecznego
życia, lecz jedynie do sprzyjających warunków, jakie posiadał ojciec Adam i do
nowej próby, która wykaże, czy będą godni życia wiecznego.
Ta nowa próba zapewniona Adamowi i wszystkim jego potomkom w
rzeczywistości będzie się odbywała w bardziej sprzyjających warunkach niż
pierwotna próba Adama, a to z powotu wzrostu poznania. Człowiek miał i nadal ma
możliwość poznania wielkiej szkodliwości grzechu, a w przyszłości będzie miał
szansę poznania błogosławieństw sprawiedliwości oraz Boskiej łaski w
Chrystusie. Wiedza ta będzie służyła wszystkim, który zechcą z niej skorzystać
podczas nowej próby wiecznego życia w Wieku Tysiąclecia – kiedy to przez tysiąc
lat cała ludzkość świata będzie na sądzie, czyli próbie życia wiecznego przed
wielkim białym tronem (Obj. 20:4).
Pragnieniem Boga jest właśnie to wybawienie od
„przekleństwa”, przywrócenie do sprzyjających możliwości poznania;
dlatego właśnie wyznaczył Pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem, człowieka
Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie na okup za wszystkich, który będzie
oznajmiony w słusznym czasie.
Stwierdzenie, że Bóg chce, aby
„wszyscy ludzie byli zbawieni” od Adamowego wyroku, jest podobne do słów tego
samego apostoła w Liście do Rzymian 11:26: „A tak wszystek Izrael będzie
zbawiony”. Werset ten nie oznacza, że wszystek Izrael będzie zbawiony na
wieki, lecz jedynie to, że cały Izrael będzie zbawiony od swej ślepoty
– w sensie <str. 470> wybawienia od ślepoty, która przyszła na Izraelitów
jako na naród, na skutek tego, że jako naród odrzucili Mesjasza. Tak więc myśl
zawarta w tym tekście jest również ograniczona i odnosi się jedynie do tragedii
związanej z Adamem: Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni – nie tylko od
wypowiedzianego przez Niego sprawiedliwego wyroku, który skrócił próbę Adama
(tę część wykonał już przez śmierć swojego Syna), ale pragnie także, aby
wszyscy ludzie byli wybawieni od swojej niewiedzy i ślepoty, którymi Szatan od
chwili upadku zaciemnił ich umysły: „W których bóg świata tego oślepił zmysły,
to jest w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii chwały
Chrystusowej, który jest wyobrażeniem Bożym” – 2 Kor. 4:4. Bóg chce, aby wszyscy
byli w ten sposób zbawieni od całego ciągu zła, jakie nastąpiło po Adamowym
grzechu i potępieniu – aby mogli przyjść do znajomości Prawdy. Dlaczego tego
pragnie? Po to, aby mając jasne poznanie Prawdy, mogli jak najlepiej
wykorzystać nową próbę życia, zagwarantowaną im przez cenę okupu, zapłaconą
przez ich Odkupiciela. Właśnie w tym celu, by wypełnić Boską wolę, Odkupiciel
zaprowadzi swoje tysiącletnie Królestwo, które najpierw zwiąże Szatana
(ograniczy wszelkie złe wpływy z zewnątrz), a potem uwolni ludzi od ich ślepoty
– jak napisano: „Tedy się otworzą oczy ślepych” – Izaj. 35:5. Z tego samego
powodu – aby nowa próba odbywała się w warunkach jak najbardziej sprzyjających
człowiekowi – Bóg zaplanował, że to dzieło będzie się odbywało stopniowo i
potrwa tysiąc lat.
Sprawiedliwość nie jest zobowiązana względem
okupu
Twierdzenie, że Bóg jest przez własną sprawiedliwość
zobowiązany do przywrócenia do życia wszystkich ludzi, to kolejny błąd. Wręcz
przeciwnie; Bóg nie przyjął na siebie żadnego zobowiązania, lecz jedynie sprzedał
rodzaj ludzki Panu Jezusowi Chrystusowi, który – jak już wcześniej zauważyliśmy
– „wykupił nas swoją własną drogą krwią”. Niebiański Ojciec nie przyjął
żadnej odpowiedzialności za ludzi; nie zajmuje się nimi, nie zamierza nawet
<str. 471> ich osądzić, by przekonać się, czy będą godni wiecznego
żywota; Pismo Święte zapewnia nas o czymś zupełnie innym, mianowicie, że cała
sprawa została oddana Synowi, który wykupił rodzaj ludzki, a zatem jest
jego Panem, Mistrzem, Nadzorcą, Właścicielem, Sędzią, Prorokiem, Kapłanem,
Królem; zgodnie z Boskim planem przygotowuje On przyłączenie do siebie
wybranego Kościoła obecnego Wieku Ewangelii, a to w celu dokonania wielkiego
dzieła oświecenia świata i restytucji posłusznych.
Fakt, że Niebiański Ojciec oddał cały rodzaj ludzki naszemu
Panu, Jezusowi, nie oznacza braku zainteresowania z Jego strony, lecz został
zaplanowany po to, aby spełnić wymagania prawa. Boskie prawa są niezmienne i
nie pozostawiają miejsca na żadną niedoskonałość czy też grzech; są one bowiem
stworzone dla istot doskonałych, ponieważ nasz Niebiański Ojciec nigdy nie
stworzył niczego niedoskonałego. Wszelka niedoskonałość i grzech to deprawacja,
jaka nastąpiła po zakończeniu procesu stwarzania. Gdyby Bóg zezwolił na grzech
wśród ludzkości i bezpośrednio zajmował się niedoskonałym człowiekiem,
oznaczałoby to, że (1) wszyscy zostaliby wkrótce skazani jako niedoskonali i
niegodni lub (2) Bóg nie potępiłby naszych grzechów, zezwalając na
niedoskonałość, co stanowiłoby pogwałcenie praw Jego mocarstwa. Dlatego więc
dla dobra człowieka i dla zachowania swojego prawa Bóg oddał cały rodzaj ludzki
w ręce Jezusa, jego Odkupiciela. Jezus może się nim zajmować i okazywać miłosierdzie
(nie zaś sprawiedliwość) wobec niedoskonałych, pragnących uzyskać doskonałość,
do czasu, gdy – krok po kroku, coraz wyżej, wyżej i wyżej – doprowadzi ich do doskonałości
przy końcu Tysiąclecia – kiedy to posłuszni wielkiemu Prorokowi będą gotowi do
przejścia z rąk Pośrednika w ręce Ojca, osiągnąwszy przez Chrystusa doskonałość
możliwą do zaakceptowania z Boskiego punktu widzenia; wszyscy inni będą zaś
wygładzeni poprzez wtórą śmierć (Dzieje Ap. 3:23). W świetle faktu, że nawet
jeśli nasze przeszłe grzechy zostały wymazane, nasze obecne niedoskonałości
sprowadziłyby nowy wyrok śmierci, gdybyśmy stanęli na próbie przed Ojcowskim
sądem <str. 472> absolutnej sprawiedliwości – apostoł ostrzega nas,
abyśmy nie lekceważyli sposobności danych nam w Chrystusie, mówiąc: „Strasznać
jest rzecz wpaść w ręce Boga żywego” – Hebr. 10:31. Boski plan wobec
grzeszników nie zna innego miłosierdzia oprócz miłosierdzia w Chrystusie i
przez Chrystusa oraz przez Jego dzieło pojednania i restytucji jako Pośrednika:
poza tym założeniem Boskie prawo jest surową sprawiedliwością bez żadnej ulgi,
gotową pochłonąć niczym ogień wszelkie skażenie.
Któż nie rozumie więc, że gdyby Bóg kontaktował się z
grzesznikami, zezwalając na ich grzechy, akceptując niedoskonałe rezultaty ich
wysiłków, nie byłoby potrzeby Odkupiciela ani Nowego Przymierza w Jego krwi? Co
więcej, każdy spośród świętych aniołów mógłby, gdyby chciał, powiedzieć: „Skoro
Bóg zezwolił na jeden grzech w ludzkiej rodzinie, z pewnością nam okazałby nie
mniejsze miłosierdzie; dlatego więc, jeżeli mamy ochotę, możemy popełnić jeden
grzech i spodziewać się przebaczenia ze strony Boskiego miłosierdzia oraz tego,
że Bóg nie pozbawi nas społeczności z sobą”. W ten sposób przez całą wieczność
istniałoby niebezpieczeństwo grzechu ze strony tych, którzy jeszcze go nie
popełnili. Każdy, kto w ten sposób odwołałby się do Boskiego miłosierdzia, z
pominięciem Boskiej sprawiedliwości i Boskiego prawa, aby ten jeden grzech
został wybaczony, stawałby się kolejnym argumentem na poparcie tego, że każdy
święty anioł powinien spróbować grzechu i doświadczyć Boskiego odpuszczenia. W
tej sytuacji nie dziwi nas, że dla dobra wszystkich swoich świętych stworzeń, a
także dla własnego zadowolenia, Bóg zdecydował, że nie zaakceptuje w żadnym z
nich niczego oprócz doskonałości, w ten sposób czyniąc sprawiedliwość podstawą
swojego tronu (Psalm 89:15).
„Nie masz żadnego imienia,
przez które byśmy mogli być zbawieni”
Z tego punktu widzenia wyraźniej niż kiedykolwiek przedtem
dostrzegamy, że całe Boskie miłosierdzie wobec upadłej ludzkości zostało
zesłane w Chrystusie i przez Chrystusa – że Niebiański Ojciec nie zsyła żadnych
łask osobiście czy też niezależnie od Syna oraz że „nie masz żadnego imienia
pod niebem, danego <Str. 473> ludziom, przez które byśmy mogli być
zbawieni” (Dzieje Ap. 4:12). Widzimy także, iż dzieło Zbawiciela nie zostało
dokonane przez samo nabycie ludzkości; po jej nabyciu Pan musiał stać się
Wielkim Lekarzem, aby uzdrowić ludzi z choroby grzechu, aby przywrócić ich do
życia i całej doskonałości ich natury, a w ten sposób przez proces restytucji,
odbywający się podczas Jego tysiącletniego panowania, przygotować wszystkich
posłusznych Mu do przedstawienia ich pełni doskonałości Ojcu na końcu tysiąca
lat.
Patrząc więc na Pośrednika, w którego ręce złożono „wszelką
moc” ku zbawieniu, zapytujemy, czy zamierza na wieki zbawić wszystkich, których
odkupił, czy też może nałożył jakieś ograniczenia. Stwierdzamy, że Pismo Święte
jasno mówi o takich ograniczeniach: na przykład, opisując Wiek Tysiąclecia jako
czas, gdy Adamowe potępienie zostanie zniesione i nie będzie już miało wpływu
na ludzkość, kiedy nie będzie się już mówić: „Ojcowie jedli grona cierpkie, a
synów zęby ścierpnęły”, Biblia uczy, że każdy, kto umrze w tym czasie, umrze za
swoje własne grzechy, a nie za grzechy kogoś innego (Jer. 31:29,30). Czytamy
również, że kiedy Pan będzie panował wśród narodów, „złośnicy będą
wykorzenieni” (Psalm 37:9). Apostoł Piotr, po słowach dotyczących „czasów
naprawienia wszystkich rzeczy”, Wieku Tysiąclecia, stwierdza, że wtedy „stanie
się, że każda dusza, która by nie słuchała [nie była posłuszna] tego proroka
[uwielbionego Chrystusa – Głowy i Ciała], będzie wygładzona z ludu” – we
wtórej śmierci (Dzieje Ap. 3:19-23). W odniesieniu do tego samego obrazu inny
apostoł mówi: „Kto by odrzucił zakon Mojżeszowy, bez miłosierdzia (…) umiera.
(...) Jakoż sroższego [większego] karania godzien jest ten, kto by Syna Bożego
podeptał, i krew przymierza, przez którą był poświęcony [uczyniony przyjemnym
Bogu, usprawiedliwiony], za pospolitą [nie świętą, zwyczajną] miał, i
Ducha <str. 474> [Boskiej] łaski zelżył? (...) Strasznać rzecz jest wpaść
w ręce Boga żywego”; „Albowiem jeślibyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu znajomości
prawdy [znajomości Boskiej łaski w Chrystusie; Bóg chce, aby wszyscy kiedyś
doszli do tej znajomości], nie zostawałaby już ofiara za grzechy [pojednanie za
grzech Adama nie będzie obejmowało dobrowolnych grzechów przeciwko światłu i
znajomości]; ale straszliwe niejakie oczekiwanie sądu [odpłaty], i zapalenie
ognia, który pożreć ma przeciwników” (Hebr. 10:26-31).
Widzimy tutaj wyraźnie, że przeciwnicy pozafiguralnego
Mojżesza (uwielbionego Chrystusa) zostaną pożarci, czyli zniszczeni w sposób
jeszcze sroższy od tego, w jaki potraktowani zostali przeciwnicy Mojżesza.
Jeżeli jednak karą dla przeciwników Mojżesza była śmierć, cóż sroższego może
spaść na przeciwników Chrystusa? Odpowiadamy, że śmierć zadana przez Mojżesza
miała wpływ jedynie na resztkę życia Adamowego, jaka pozostawała tym ludziom,
ale nie mogła wpłynąć na rzeczywistą istotę, czyli duszę, którą Bóg zamierzył
odkupić i odkupił przez okupową ofiarę Chrystusa. Jednak na tego, kto po
poznaniu swojego odkupienia odmawia posłuszeństwa pozafiguralnemu Mojżeszowi,
spadnie sroższa kara – utraci nie tylko kilka lat swojego życia pod
przekleństwem, lecz także swą duszę, istotę, swoje istnienie – utraci je na
zawsze, bez nadziei przywrócenia; tacy bowiem, podobnie jak wszyscy
przeciwnicy, zostaną pożarci jak ściernisko, jak ciernie i osty, brzemię ziemi.
Podobnie i inne świadectwa w całym Nowym Testamencie
jednoznacznie prowadzą do wniosku, że Pośrednik z całą stanowczością będzie
egzekwował Boskie prawo przeciwko grzechowi i że jedynym wyjątkiem od tej
absolutnej reguły będzie wzgląd na słabości i niewiedzę ludzi; w miarę
przezwyciężania tych słabości i niewiedzy w procesie restytucji podczas
Tysiąclecia, wymagania prawa sprawiedliwości będą coraz ściślej egzekwowane, aż
wreszcie sąd, którym nasz Pan na końcu Wieku Tysiąclecia sprawdzi wszystkich
tych, którzy pozostaną, będzie nie mniej srogi i nie mniej ważny niż sąd
Niebiańskiego Ojca; na skutek tej próby wszyscy, którzy czynią grzech lub
sympatyzują z nim w jakimkolwiek stopniu lub formie, zostaną oddani wtórej
śmierci. <str. 475> Skoro więc godni członkowie rodzaju ludzkiego osiągną
doskonałość w procesie restytucji, wymagania sprawiedliwości będą zupełnie
zgodne ze wszystkim, co dyktuje prawość w słowie, uczynku i w myśli.
Widzimy więc, że Boska wola będzie dokonana na ziemi tak
samo, jak w niebie – pamiętając o następujących faktach: (1) Boską wolą jest,
aby wszyscy zostali uzdrowieni z przekleństwa Adamowego i przyprowadzeni do
znajomości Prawdy; (2) Boską wolą jest, aby wieczne życie zostało dane
wszystkim posłusznym; (3) Tak samo Boską wolą jest, aby wszyscy nieposłuszni
„byli wygładzeni z ludu”. Ta część Boskiej woli również dokona się na ziemi i
nikt nie będzie w stanie tego powstrzymać.
Niektórzy założyli, że skoro celem okupu było wybawienie
całej ludzkości od Adamowego przestępstwa, to należy oczekiwać natychmiastowej
restytucji całego rodzaju ludzkiego do pełni doskonałości ludzkiej natury.
Takie oczekiwanie nie jest jednak oparte ani na Piśmie Świętym, ani na logice.
Żaden werset Biblii nie wskazuje na to, że dzieło restytucji będzie
natychmiastowe; wręcz przeciwnie – ma ono być stopniowe. Szukanie
natychmiastowej restytucji do absolutnej doskonałości ludzkiej natury jest
skutkiem fałszywego rozumowania. Zakłada ono, że ludzkość nie może we właściwy
sposób znaleźć się na próbie wiecznego życia – w warunkach tak samo
sprzyjających, jak w przypadku ojca Adama – jeżeli nie stanie się doskonała,
tak samo jak on był doskonały; my jednak wykażemy, że jest to niewłaściwe
rozumowanie; że warunki próby będą o wiele korzystniejsze w niedoskonałości.
Rozumowanie to zakłada też, że powszechne wśród ludzi słabości i
niedoskonałości, jakie dotknęły ich na skutek upadku, będą stanowiły bariery
nie do przebycia, uniemożliwiające odkupionym posłuszeństwo wobec Boskiego
prawa; wykażemy jednak, że Boski plan pod każdym względem przygotowany jest na
te okoliczności. Odpowiadamy, że gdyby ogół rodzaju ludzkiego powrócił –
poprzez natychmiastową restytucję – do doskonałości ludzkiej natury, jaką
cieszył się Adam, oznaczałoby to, że:
(4) Jako doskonałe istoty wszyscy zobowiązani byliby
do doskonałego posłuszeństwa <str. 476> doskonałemu
Boskiemu prawu; że nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia, podobnie jak w
przypadku Adama. Pewna liczba osób mogłaby przejść taką próbę pomyślnie na
skutek obecnego doświadczenia z grzechem i wyciągniętych z niego lekcji. Musimy
jednak pamiętać, że większości rodzaju ludzkiego nadal brakowałoby znajomości
grzechu i kary zań tak samo, jak Adamowi, ponieważ większość ludzi umarła w
dzieciństwie, a wiedza znacznej części pozostałej grupy na temat rozróżniania
między dobrem a złem jest stosunkowo niewielka.
(5) Taka procedura unieważniłaby, przynajmniej w znacznym
stopniu, wielką lekcję, którą Bóg dawał światu przez sześć tysięcy lat na temat
szkodliwości grzechu i tego, że jest on niepożądany; większość ma do tej pory
niewielką znajomość sprawiedliwości. Proces uczenia ludzkości zostanie
dopełniony przez lekcje dotyczące przeciwnej strony tego zagadnienia, przez
mądrość i korzyść ze sprawiedliwości, nauczanej podczas Wieku Tysiąclecia.
(6) Natychmiastowo przywrócona do doskonałości ludzkość
byłaby, praktycznie rzecz biorąc, nową rasą, w stosunku do której wszystkie
doświadczenia byłyby stracone; żaden człowiek nie byłby bowiem w stanie
zidentyfikować siebie, doskonałej istoty o doskonałych zdolnościach i
umiejętnościach, z istotą, której zdolności i umiejętności są obecnie tak
dalekie od doskonałości: w przypadku niemowląt, które nigdy nawet siebie nie
poznały, nie ma mowy o identyfikacji. Gdyby więc Boski plan był właśnie taki,
Bóg mógł stworzyć miliony istot ludzkich na początku, w Edenie i poddać je
wszystkie próbie; byłoby to równoznaczne z umieszczeniem milionów w podobnej
sytuacji poprzez restytucję, bez korzyści płynących z obecnego doświadczenia
grzechu.
(7) Gdyby każda jednostka stała się natychmiast doskonała,
nie byłoby miejsca na działalność Kościoła wraz z Panem, jako nasienia
Abrahamowego, w celu błogosławienia świata i pełnienia urzędu „Królewskiego
Kapłaństwa” (Gal. 3:16,29). Boski plan względem urzędu „Królewskiego
Kapłaństwa” sugeruje istnienie słabości i niedoskonałości <str. 477> u
tych, którym kapłani mają udzielać pomocy i nauki, od których mają przyjmować
poświęcenie i ofiary za grzech i którym mają przekazywać łaskę i przebaczenie
grzechów. Gdyby Boski plan przewidywał natychmiastową restytucję w chwili
wtórego przyjścia, nie byłoby miejsca dla takiego kapłaństwa.
(8) Gdyby restytucja miała nastąpić w jednej chwili,
dlaczego Bóg miałby wyznaczać tysiąc lat jako „czasy naprawienia wszystkich
rzeczy”, skoro jeden rok znakomicie wystarczyłby na przeprowadzenie
natychmiastowej restytucji człowieka do stanu ludzkiej doskonałości oraz na
próbę podobną do Adamowej?
(9) Gdyby rodzaj ludzki został w jednej chwili doprowadzony
do absolutnej doskonałości, oznaczałoby to, że nie ma miejsca na miłosierdzie
dla niego. Nie istniałoby błaganie o miłosierdzie w przypadku dobrowolnego,
umyślnego, celowego przestępstwa. Co więcej, każda jednostka, która popełniła
przestępstwo jako dobrowolny grzesznik, sprowadziłaby na siebie wyrok śmierci;
wykupienie od niego nie byłoby możliwe, inaczej niż w przypadku Adama, gdzie
„przez nieposłuszeństwo jednego” pod wyrokiem znalazło się całe
potomstwo, a potem jeden doskonały człowiek stał się Odkupicielem całego
rodzaju ludzkiego. W pierwszym przypadku każda jednostka byłaby osobiście
przestępcą i osobiście podpadłaby pod wyrok śmierci. Ponowne uwolnienie
od kary, nawet za jeden tylko grzech, wymagałoby oddania życia za życie każdego
pojedynczego przestępcy. Milion przestępców wymagałby miliona ofiarniczych
śmierci doskonałych i świętych istot, gdyby za ich grzechy miano dokonać pojednania;
Bóg zapewnił jednak całkowitą ofiarę za wszystkich w Chrystusie i nie
zaplanował żadnych dalszych ofiar za grzechy. Nie mogliby oni również – będąc
raz przywróceni do doskonałości w Chrystusie – oczekiwać niczego więcej poprzez
zasługę Jego ofiary, ponieważ otrzymaliby już wszelkie łaski zamierzone w Jego
okupie i przezeń zagwarantowane. Nie byłoby dla nich dalszego udziału w ofierze
za grzechy, gdyby raz doznali pełni restytucji.
Zastanówmy się teraz nad logiką Boskiego planu stopniowej
restytucji, postępującej proporcjonalnie do <str. 478> wzrostu pojednania
człowieka ze Stwórcą i Jego prawem oraz nad korzyściami płynącymi z owego planu
dla ludzkości.
(1) Wszyscy mają być wzbudzeni z śmierci Adamowej,
podobnie jak ze snu, przez zasługę zapłaconego okupu: będzie to pierwszy krok w
błogosławieństwach restytucji. Potem będą się znajdowali pod opieką, kontrolą,
dozorem Królewskiego Kapłaństwa, którego doświadczenie grzechu, łącznie z
przezwyciężeniem go podczas obecnego Wieku Ewangelii, we właściwy sposób
przygotuje jego członków do cierpliwości i pomocy wobec tych, nad którymi będą
panowali jako królowie i kapłani (Obj. 5:10).
Tożsamość jednostki zostanie zachowana, gdyż każdy zostanie
wzbudzony dokładnie w takim samym stanie, w jakim umarł; wszystkie etapy
przezwyciężania grzechu i słabości obecnego czasu będą dla tej osoby bardzo
cennymi lekcjami, jeżeli chodzi o grzech i korzyści płynące ze sprawiedliwości.
W ten sposób, krok po kroku, wielki Odkupiciel podniesie do doskonałości
ludzkość, postępującą ku tej doskonałości proporcjonalnie do swojego pragnienia;
ci, którzy nie uczynią żadnego postępu pomimo danej im znajomości i możliwości,
w wieku stu lat zostaną wygładzeni z krainy żyjących przez wtórą śmierć, bez
nadziei przyszłego przywrócenia czy szansy; mając bowiem tę szansę w swoich
rękach i przyszedłszy do stosunkowo znacznego poznania zła i dobra, podeptali
łaskę Bożą w Chrystusie zaniedbując naukę wielkiego Proroka i nie postępowali
świętą drogą (Izaj. 65:20; 35:8). Niemniej jednak, jak wskazuje prorok,
umierając w wieku stu lat, osoby te mogą być uważane za dzieci, ponieważ
wszyscy, którzy uczynią jakikolwiek postęp, będą żyli co najmniej do końca
Wieku Tysiąclecia.
(2) Podejmując te kroki ku górze drogą świętości podczas
Wieku Tysiąclecia, wciąż niedoskonały świat będzie przez cały ten okres w takim
samym stopniu okryty zasługą <str. 479> ofiary okupowej
podczas stopniowego uczenia się cennych lekcji i rozwijania rozmaitych owoców
ducha; w międzyczasie załamania i zmazy spowodowane przez nieroztropność lub
próby używania innych metod będą nadal liczone jako część ich Adamowej słabości
i w takiej właśnie mierze uzyskają przebaczenie z rąk wielkiego Kapłana.
Utrzymywanie, że doskonałość fizyczna bądź doskonałość
znajomości są niezbędne do przeprowadzenia próby wiecznego życia bądź wiecznej
śmierci, oznaczałoby zaprzeczenie temu, że Kościół znajduje się obecnie na
takiej próbie: wszyscy zaś muszą się zgodzić, że Pismo Święte mówi o czymś
zupełnie odmiennym. Podobna doskonałość nie będzie również konieczna do
przeprowadzenia próby świata. Podobnie jak my, świat zostanie najpierw
przyprowadzony do znajomości Boskiej łaski w Chrystusie, zanim będzie mogła się
rozpocząć jakakolwiek próba; to właśnie obiecał Bóg. Ich odziedziczone słabości
będą podczas zdobywania doskonałości przykryte zasługą Chrystusa,
Pośrednika Nowego Przymierza. Posłuszni osiągną pełnię doskonałości dopiero
przy końcu panowania Mesjasza.
(3) Pismo Święte przedstawia Tysiąclecie jako Dzień Sądu
dla świata: „[Bóg] postanowił dzień, w który będzie sądził wszystek świat w
sprawiedliwości przez męża [Chrystusa – Głowę i Ciało], którego na to
naznaczył” – Dzieje Ap. 17:31. Gdyby Bóg miał przymusić cały świat, albo też na
zawsze zbawić wszystkich członków Adamowej rodziny, jaki sens miałoby nazywanie
nadchodzącego wieku Dniem Sądu? Sąd oznacza dochodzenie, próbę, a to pociąga za
sobą odrzucenie nieodpowiednich, jak również przyjęcie i błogosławienie tych,
którzy okazali się godni. Rezultatem tego sądu będzie wieczne życie lub wieczna
śmierć.
Zwróćmy uwagę na przypowieść naszego Pana o owcach i
kozłach, zastosowaną nie do Wieku Ewangelii, lecz do Wieku Tysiąclecia.
Rozpoczyna się ona od słów: „A gdy przyjdzie Syn człowieczy w chwale swojej” –
i usiądzie na stolicy chwały swojej – w czasie, gdy zgodnie z Jego obietnicą
Oblubienica, „wybrany” Kościół, będzie dzieliła z Nim tron i chwałę – „będą
zgromadzone przedeń wszystkie narody” i będzie je sądził,
oddzielając owce na prawą stronę – łaski, <str. 480> a kozły na lewą
stronę – niełaski. To oddzielanie i sądzenie zabierze cały Wiek Tysiąclecia, a
przy jego końcu wszystkie „owce” zostaną przyjęte do Ojcowskiej łaski –
wiecznego życia, a nieposłuszne „kozły”, ze swoim przywódcą, Szatanem na czele
i ze wszystkimi złoczyńcami, zostaną ukarani „wiecznym zatraceniem”, wiecznym
odcięciem od życia – którego symbolem jest jezioro ognia i siarki – wtórą
śmiercią.
Pismo Święte uczy, że ten sąd wielkiego tysiącletniego Dnia
Sądu będzie się odbywał przed wielkim białym tronem czystości i
sprawiedliwości; ci, którzy przez ten czas zachowywali i rozwijali ducha
Niebiańskiego Ojca, ducha miłości, ku doskonałości, decyzją Sędziego zostaną
uznani za lud Pański i otrzymają „królestwo [ziemskie królestwo] zgotowane [im]
od założenia świata”. Inni, którzy w tych korzystnych warunkach nie zdołają w
zupełnym stopniu rozwinąć ducha miłości jako swojego charakteru na podobieństwo
Pana, będą uznani za Pańskich przeciwników i wraz z Szatanem zostaną zniszczeni
(por. Obj. 20:9-13).
Okup – zastępstwo
Doktryna zastępstwa, jasno pokazana w Piśmie Świętym i przez
całe wieki ciesząca się poparciem ze strony chrześcijan, teraz chwieje się,
ponieważ dzięki wyrozumieniu jaśniejszemu niż w przeszłości, ogólnie dostrzega
się, że jeżeli zapłatą za grzech są wieczne męki i jeżeli nasz Pan, Jezus, był
naszym zastępstwem w zapłaceniu tej kary, oznaczałoby to, że jako taki musi
cierpieć wieczne tortury, ponieważ inaczej my nie bylibyśmy wolni od grzechu.
Rozumowanie to jest logiczne, a trudność polega na błędnym założeniu. Wieczne
męki nie są zapłatą za grzech – nie są karą przeciwko człowiekowi. Niemniej
jednak w wielu umysłach stanowi to uprzedzenie przeciwko myśli o zastępstwie,
nawet jeżeli jasne jest, że zapłatę za grzech stanowi śmierć oraz że nasz Pan
mógł być i był zastępstwem człowieka w śmierci, <str. 481> cierpiąc
dokładnie tak, jak miał cierpieć człowiek, w najzupełniej pewnym i absolutnym
sensie. Wielu jest uprzedzonych do słowa zastępstwo, pytają więc: czy
wyraz „zastępstwo” jest użyty w Biblii? Jeżeli nie, dlaczego mielibyśmy go
stosować?
Odpowiadamy, że słowo „zastępstwo” jest słowem z naszego
języka i że w Piśmie Świętym, napisanym po grecku i hebrajsku, żadne słowa z
naszego języka nie zostały użyte. Jeżeli jednak tłumacze naszego przekładu
chcieliby ten wyraz zastosować, mogliby to z całą poprawnością uczynić,
ponieważ tekst grecki w wielu miejscach zawiera myśl o zastępstwie i
zastępowaniu. To, że w rzeczywistości nigdzie go nie znajdujemy, oznacza
jedynie, że tłumacze go nie użyli; skoro więc w naszych umysłach chcemy
utrwalić myśl greckiego oryginału Biblii, możemy utrwalić słowo zastępstwo,
bowiem cokolwiek sprzeciwia się pojęciu zastępstwo, sprzeciwia się
również myśli zawartej w wyrazie okup. Jak już zauważyliśmy, Pismo
Święte pełne jest wersetów mówiących o tym, że zostaliśmy kupieni drogą krwią
Chrystusa, że uwolnił On nas przez oddanie własnej duszy na śmierć jako okup za
nasze dusze. Czyż nie jest to zastępstwo?
Kiedy jakaś rzecz zostaje nabyta, zapłacona za nią
cena zastępuje tę rzecz. Na przykład, jeżeli kupujemy bochenek chleba za
pewną sumę pieniędzy, zamieniamy pieniądze na chleb, czyli zastępujemy
pieniądze chlebem. Jeżeli rolnik zawozi worek pszenicy do młyna i otrzymuje
równowartość w mące, pszenica staje się zastępstwem mąki, a mąka – zastępstwem
pszenicy. Jedna rzecz jest równoważną ceną, okupem, zastępstwem za drugą
rzecz. Tak samo, w najbardziej dosłownym sensie tego słowa, nasz Pan, człowiek
Chrystus Jezus, oddał samego siebie na śmierć jako okup, zastępstwo w śmierci
za ojca Adama (i za całą ludzkość, która w nim utraciła życie) – okup za
wszystkich, zastępstwo, równoważną cenę. Fakty w tej sprawie wskazują na
większą dokładność niż w niemal każdym innym przypadku – być może z wyjątkiem
<str. 482> wymiany jeńców wojennych, kiedy to precyzyjnie przestrzega się
wymiany szeregowca za szeregowca, pułkownika za pułkownika, generała za
generała, przy czym za każdą jednostkę po każdej stronie wymaga się równoważnej
ceny, człowieka za człowieka. Zakup chleba za pieniądze nie jest tak doskonałą
ilustracją, ponieważ chleb i srebro mają taką samą wartość, ale nie są
takiego samego rodzaju. W przypadku odkupienia człowieka Bóg wymagał
absolutnie równoważnej natury, równoważnej doskonałości – równoważnej pod
każdym względem, doskonałego zastępcy, całkowicie równoważnej ceny, która
musiała być zapłacona, zanim ludzkość mogła być uwolniona spod Boskiego wyroku.
Pewne zastosowanie pojęcia „zastępstwo”, często spotykane
między ludźmi, spowodowało pomieszanie myśli w tym zakresie. W czasie wojny,
kiedy pobór staje się rzeczą konieczną i mężczyzna zostaje powołany do służby,
otrzymuje niekiedy zezwolenie na znalezienie zastępcy, który zajmuje jego
miejsce, służy w zamian za niego w armii – a zastąpiony człowiek jest wolny od
wszelkich zobowiązań wobec służby wojskowej. To szczególne zastosowanie słowa
„zastępstwo” w związku ze sprawami wojskowymi, zgodne jest z naszym
rozumowaniem pod względem tego, że człowiek zaakceptowany przez oficera jako
zastępca za zwolnionego musi spełniać określone wymagania fizyczne; po drugie,
człowiek ten nie może już być sam wcześniej powołany i dlatego może zaofiarować
siebie jako zastępcę. Te elementy zgadzają się z rozważaną przez nas sytuacją.
Nasz Pan przedstawił siebie jako zastępcę za ojca Adama: spełnił wszelkie
warunki Boskiego rządu, ponieważ pod każdym względem nadawał się na zastępstwo
Adama. Zadośćuczynił też następującemu wymaganiu: nie znajdował się pod
wyrokiem śmierci, kiedy zajął nasze miejsce, ofiarował siebie i został
przyjęty. Posiadał wolne życie, które mógł dać za utracone życie Adama.
Tutaj jednak podobieństwo między tymi dwoma zastępstwami się
kończy; w przypadku żołnierza bowiem pobór, czyli wyrok, powołuje do udziału w
wojnie, w jej trudnościach, próbach itd., podczas gdy w przypadku Adama
powołanie, wyrok, <str. 483> skazywało na śmierć. Zgodność pomiędzy tymi
dwoma zastosowaniami słowa „zastępstwo” kończy się, kiedy żołnierz zostaje
przyjęty i wstępuje do służby wojskowej – co odpowiada przyjęciu przez Boga
ofiary naszego Pana, Jezusa i początek Jego drogi na śmierć. Ponieważ żołnierz
– „zastępca” został przyjęty do wojska, nazwisko pierwotnie powołanego wymazano
z listy; kiedy Chrystus poniósł śmierć za Adama, imię Adama zostało wymazane z
listy Boskiego potępienia. Dalej podobieństwo to już nie sięga.
Z pewnością postąpimy rozsądnie nie narzucając słowa
„zastępstwo” tym, którzy już są uprzedzeni na skutek błędnego zrozumienia
przedmiotu i którzy na skutek owego uprzedzenia mogą nie być w stanie rozważyć
tego zagadnienia dogłębnie i obiektywnie. Niemniej jednak powinniśmy się starać
w naszych sercach o to, byśmy pozostali wierni myśli o zastępstwie, które jest
podstawą okupu. Każdy, kto zrozumiawszy to zagadnienie nie wierzy, że Chrystus
był naszym zastępstwem, nie ma wiary w okup, a zatem nie dostaje mu wiary
koniecznej do usprawiedliwienia przed Bogiem.
Czy żaden inny plan zbawienia nie był możliwy?
Wiele osób, które nie rozumieją dokładnie zagadnienia okupu,
poddaje je pod dyskusję i powiada, że ich zdaniem Bóg mógł zbawić świat w jakiś
inny sposób niż przez danie własnego Syna na zastępstwo, czyli ofiarę okupową
za człowieka. Odpowiadamy im, że podchodzą do tego zagadnienia z
nieodpowiedniego punktu widzenia. Powinni sami zadać sobie pytanie nie odnośnie
tego, czy Bóg mógł przyjąć jakiś inny sposób, lecz czy ten inny sposób przyjął,
czy też wybrał plan okupu?
Bez wątpienia Boska mądrość mogła wybrać jakiś inny plan
zbawienia ludzkości, ale z równym prawdopodobieństwem możemy założyć, że żaden
inny plan nie mógł <str. 484> być lepszy; o ile chodzi o nasz osąd i
wiedzę, nie mógł być ułożony – nawet przez Wszechmogącego – żaden inny plan niż
ten, który został przez Niego wybrany, jeżeli weźmiemy pod uwagę wszelkie
okoliczności, warunki i pożądane rezultaty. Fakt, że Bóg przyjął inny plan
wobec upadłych aniołów, dowodzi, że mógł również przyjąć inny plan w stosunku
do upadłego człowieka. Mógł uczynić z człowiekiem to samo, co z aniołami, ale* – jak już zauważyliśmy – nie byłoby to
bardziej korzystne, a być może mniej pożądane.
* Zob. „Co Pismo Święte mówi o spirytyzmie?”
Nawet gdybyśmy założyli, że przez taki plan podobna liczba
ludzi otrzymałaby błogosławieństwo i w ostateczności zostałaby przywrócona do
doskonałości, to jednak dostrzegamy pewne minusy: (1) o ileż straszniejszy
byłby moralny upadek naszej ludzkiej rodziny, gdyby pozostawiono jej pełnię
mocy umysłowych i fizycznych, a jednocześnie dozwolono na upadek moralny! Jakże
wiele grzechu można poznać w krótkim okresie dziesięciu, dwudziestu,
pięćdziesięciu czy stu lat – jakiego ogromu niegodziwości doświadczyłaby i
dokonała ludzkość, gdyby mogła żyć w pełni swoich mocy przez sześć tysięcy lat,
oddzielona od Boga, ale nie potępiona na śmierć!
(2) Nawet gdyby taki plan dotarł ostatecznie do takiej samej
liczby ludzi, do jakiej dotarł plan rzeczywiście wybrany przez Boga, nigdy nie
objawiłby nam w takim samym stopniu cech Boskiego charakteru. (a) Widzimy Boską
sprawiedliwość w nałożeniu kary śmierci nawet na tych, którzy „nie grzeszyli,
na podobieństwo przestępstwa Adamowego”, lecz zostali jedynie zrodzeni w
grzechu, ukształtowani w nieprawości, zrodzeni jako grzesznicy przez
dziedziczenie (Rzym. 5:14,12; Psalm 51:7). W ten sposób Bóg objawił nam sprawiedliwość,
która pod żadnym względem nie uniewinnia winnego i nie akceptuje niczego, co
nie jest absolutną doskonałością. (b) Objawił nam miłość o wiele
<str. 485> większą, niż moglibyśmy poznać w jakikolwiek inny sposób –
miłość, która szła za nami i która objęła nas, „gdyśmy jeszcze byli
grzesznikami”, za cenę wielkiego okupu, zapłaconego za nasze przywrócenie do
życia. (c) Przyjęcie tego planu skazania człowieka na śmierć, odkupienia go ze
śmierci, a potem, we właściwym czasie, przywrócenia go ze śmierci poprzez
zmartwychwstanie, zapewnia możliwość okazania Boskiej mocy o wiele
szerzej niż całe dzieło stworzenia, choć było ono bardzo wielkie i wspaniałe;
bez wątpienia potrzeba bowiem większej mocy, by spełnić Boską obietnicę
zmartwychwstania milionów istot, które żyły i umarły – przywrócenia ich do
takiego samego stanu, w jakim były wcześniej, łącznie z ich świadomością – niż
trzeba było do stworzenia jednego człowieka. (d) Ten Boski plan, kiedy zostanie
w pełni dokonany, objawi Boską mądrość tak, jak nie mógłby tego uczynić
żaden inny plan – na ile jesteśmy w stanie te inne plany zrozumieć. Pokaże on,
jak Bóg znał koniec od samego początku i jak kierował wszystkimi sprawami
według rady woli swojej nawet wtedy, kiedy ludzie i aniołowie nie pojmowali
celu i intencji Jego działań, a także wtedy, gdy upadli aniołowie i Szatan
sądzili, że uniemożliwiają działanie tej woli. Ponad wszelką wątpliwość
zostanie wykazane to, że Bóg może spowodować działanie wszystkich rzeczy ku
dobremu, ku spełnieniu Boskiego zamierzenia. Na koniec okaże się, że słowo,
które wychodzi z ust Jego, nie wraca się do Niego próżno, lecz dokonuje tego,
co Mu się podoba i szczęści mu się w tym, na co jest posłane (Izaj. 55:11).
Co więcej, gdyby w stosunku do człowieka został zastosowany
taki sam plan, jak względem aniołów, którzy zgrzeszyli, albo jakikolwiek inny
plan, który możemy sobie wyobrazić, nie zaistniałaby tak wspaniała możliwość
wyboru Kościoła Wieku Ewangelii jako Ciała Chrystusa; nie byłoby bowiem takiej
samej wspaniałej możliwości wypróbowania wierności i posłuszeństwa Logosa wobec
Niebiańskiego Ojca, a zatem i Jego wywyższenia, aby stał się uczestnikiem
boskiej <str. 486> natury – nie byłoby też dla Maluczkiego Stadka
odkupionych, możliwości pójścia Jego śladami. Na koniec widzimy, że te lekcje
przeznaczone są nie tylko dla ludzkości, ale dla wszystkich inteligentnych
stworzeń Bożych na każdym poziomie istnienia, i nie tylko przez kilka stuleci,
ale przez całą wieczność.
„O głębokości bogactwa i mądrości i znajomości Bożej! Jako
są niewybadane sądy jego i niedoścignione drogi jego! Bo któż poznał umysł
Pański? albo kto był rajcą jego? (...) Albowiem z niego i przezeń i w nim są
wszystkie rzeczy; jemu niech będzie chwała na wieki. Amen” – Rzym. 11:33-36.
powrót do początku >>
Tom V
|