WYKŁAD VIII
DROGA POJEDNANIA
-
ŚWIĘTY DUCH BOŻY
Działanie
ducha świętego – Teraz i w Wieku Tysiąclecia – Różne imiona opisujące ducha
świętego: „Duch miłości”, „Duch prawdy” itd. – Przeciwstawione duchowi
niepobożnemu, „duchowi błędu”, „duchowi bojaźni” itd. – Zastosowanie zaimka
osobowego – Znaczenie słowa „duch” – „Bóg jest duchem” – „Jeszcze nie był dany
duch święty” – Dary ducha – Przemieniająca moc ducha świętego – Duch „pod
miarą” i „nie pod miarą” – „Duch świata”, Antychryst – Walka pomiędzy nim a
duchem świętym – Duchowe zmagania wewnętrzne i zewnętrzne świętych – Duch,
który „pożąda ku zazdrości” – Wyuczeni przez ducha – Parakletos, pocieszyciel –
Wprowadzi was we wszelką prawdę i zupełność pojednania – Kierownictwo ducha
pomimo ustania cudownych darów.
„Bo którzykolwiek Duchem Bożym prowadzeni bywają, ci są synami
Bożymi (...) aleście wzięli Ducha przysposobienia synowskiego, przez którego
wołamy: Abba, to jest Ojcze! Tenże duch poświadcza duchowi naszemu, iżeśmy
dziećmi Bożymi” – Rzym. 8:14-16
„A potem wyleję Ducha mego na wszelkie ciało” – Joel 2:28.
WIELKIE dzieło pojednania nie może
być prawidłowo zrozumiane, jeżeli przeoczy się lub pominie dzieło ducha
świętego z nim związane. Duch święty spełnia ważną rolę w przedstawieniu
pojednania – w zaprezentowaniu wierzącemu Boskiego przebaczenia oraz wprowadzeniu
go w pełne pojednanie serca z Bogiem. To właśnie spładzający wpływ ducha
świętego, otrzymanego przy chrzcie na początku służby, umożliwił poświęconemu
sercu naszego Pana jasne i wyraźne zrozumienie woli Ojca, właściwej drogi,
wąskiej drogi poświęcenia, a także docenienie wielkich i kosztownych obietnic,
których spełnienie miało nastąpić po poniżeniu, hańbie <str. 164> i
śmierci na Kalwarii. Nasz Odkupiciel mógł więc poprzez ducha świętego wypełnić
swe wielkie dzieło i był przez niego prowadzony do czynienia tego, co było
przyjemne Ojcu i możliwe do przyjęcia, a zarazem stanowiło okup za całą
ludzkość. Podobnie dzieje się w przypadku Kościoła: pomocy ducha świętego
potrzebowali – i otrzymywali ją – wszyscy, którzy przyjęli zasługę wielkiej
ofiary za grzech, którzy przyszli do Ojca przez zasługę ofiary Syna, którzy
stawili samych siebie ofiarą żywą zgodnie z wysokim powołaniem do boskiej
natury, skierowanym do nich podczas Wieku Ewangelii. W zależności od miary
przyjętego świętego ducha Bożego mogą oni wejść do właściwej społeczności z
Ojcem i Synem, aby „doświadczyli, która jest wola Boża dobra, przyjemna i
doskonała” i wykonywali ją. Tylko duch święty wprowadza nas poza literę
Boskiego świadectwa, w prawdziwe docenienie „głębokich rzeczy Bożych” i
wszystkiego tego, co Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują; czego oko nie
widziało, czego ucho nie słyszało, a czego serce ludzkie nie zdołało przyjąć,
zrozumieć i docenić (1 Kor. 2:9,10).
Funkcja ducha świętego będzie równie ważna podczas Wieku
Tysiąclecia – w przyprowadzeniu świata ludzkości do stanu harmonii z Bogiem na
warunkach Nowego Przymierza i przez zasługi ofiary naszego drogiego
Odkupiciela. Zgodnie z tą myślą, Pan zwraca naszą uwagę na ten fakt przez słowa
proroka Joela (2:28,29), wskazując, że podczas obecnego Wieku Ewangelii wyleje
swojego ducha tylko na swoje sługi i służebnice. Jednak „potem” Jego
święty duch zostanie wylany na całą ludzkość, na „wszelkie ciało”.1 Tak więc w
Wieku Tysiąclecia <str. 165> postęp ludzkości będzie miał miejsce w
zupełnej zgodzie z duchem świętym; proporcjonalnie do osiągania tej zgodności
ludzie będą uzyskiwali prawo do wiecznego życia, radości i błogosławieństwa po
Tysiącleciu. Nasz Pan również potwierdza fakt, iż duch święty będzie współdziałał
z uwielbionym Kościołem w błogosławieniu wszystkich rodzajów ziemi.
Przedstawiwszy nam całą chwałę Tysiąclecia i obfitość Prawdy jako potężną rzekę
kryształowo czystej wody życia, Pan wypowiada słowa: „A Duch i oblubienica
mówią: Przyjdź! (...) A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze
wodę żywota darmo” – Obj. 22:17.
Niemniej jednak zagadnienie ducha świętego, jego funkcji i
działalności, było przez wiele stuleci mylnie pojmowane przez licznych spośród
ludu Bożego. Dopiero w świetle wschodzącego Słońca Sprawiedliwości – świetle parousii
Syna Człowieczego – przedmiot ten stał się całkowicie jasny i logiczny – tak
jak to niewątpliwie miało miejsce w pierwotnym Kościele – pozostając w zgodzie
z odnoszącymi się do niego świadectwami Pisma Świętego. Doktryna trójcy, która,
jak widzieliśmy, została zapoczątkowana w drugim stuleciu, a rozwinęła się
znacznie w czwartym, jest w dużym stopniu odpowiedzialna za ciemność, która
miesza się z prawdą o tym zagadnieniu w wielu chrześcijańskich umysłach,
powodując w nich wielkie szkody – zamieszanie i zaciemnienie wszystkich
przekonań religijnych.
Jak już wykazaliśmy, Pismo Święte konsekwentnie uczy, iż
pomiędzy Ojcem a Synem panuje pełna zgodność i jedność celu i działania.
Równie konsekwentna jest biblijna nauka o duchu świętym – że nie jest to
jeszcze jeden Bóg, lecz duch, wpływ czy też moc, jaką posługują się jedyny Bóg,
nasz Ojciec oraz Jego Jednorodzony Syn – zatem pozostaje on w absolutnej
jedności tak z Ojcem, jak i z Synem, którzy także są jednym, czyli
zupełną zgodnością. Jakże różna jest ta jedność Ojca, Syna i ducha
świętego od tej, której naucza się pod nazwą doktryny trójcy, a która <str.
166> według katechizmu (pytania 5 i 6) brzmi następująco: są trzy osoby w
jednym Bogu – Ojciec, Syn i Duch Święty: „ci trzej są jednym
Bogiem, tą samą istotą, równą w mocy i chwale”. Taki pogląd znakomicie
odpowiadał „ciemnym wiekom”, do których ciemności zresztą się przyczynił.
Czasy, kiedy czczono tajemnice zamiast je wyjaśniać, uznały doktrynę
trójcy – tyleż niebiblijną, co nielogiczną – za wyborną naukę. W jaki sposób trzy
osoby mogą stanowić jedność w osobie, w istocie? Jeżeli są „jedną
istotą”, jak mogą być „równe”? Każda inteligentna osoba wie, że jeśli
Bóg jest jedną istotą to nie może być trzema; że jeśli są trzy
osoby, to mogą one stanowić jedność wyłącznie w znaczeniu nie jedności
osoby, ale celu, zamiaru, woli i współdziałania. Nikt nie poświęciłby doktrynie
trójcy ani chwili rozmyślań, gdyby nie fakt, że ta bezsensowna teoria jest nam
wpajana od najwcześniejszego dzieciństwa, że z całą powagą nauczają jej w seminariach
teologicznych siwowłosi profesorowie, wykazujący mądrość w wielu innych
dziedzinach. Trudno wyjaśnić, w jaki sposób wielki Przeciwnik zdołał z takim
powodzeniem omamić lud Pański, aby wprowadzić zamieszanie i nieporządek, a przy
tym pozbawić znaczenia Słowo Boże; jest to rzeczywiście tajemnica, której
rozwiązania nie będziemy znali, aż nadejdzie czas, gdy „poznamy tak, jak
jesteśmy poznani”, w chwale.
Uważny czytelnik poprzednich rozdziałów znalazł już obfite
świadectwo Biblii o tym, że istnieje tylko jeden Wszechmogący Bóg – Jahwe;
wywyższył On wielce swojego Pierworodnego, Jednorodzonego Syna do swojej natury
i tronu Wszechświata; następny pod względem godności będzie uwielbiony Kościół,
Oblubienica, Małżonka Barankowa, a zarazem Jego współdziedzice, nazywani
również Jego „braćmi”. Będą oni razem z Nim w chwale, podobnie jak w obecnym
wieku mają razem z Nim cierpieć. Zapewne czytelnicy zauważyli również, iż
wszystkie wersety są całkowicie zgodne co do powyższego świadectwa; co więcej,
nie ma wersetów, które pośrednio lub bezpośrednio, rzeczywiście lub pozornie
<str. 167> zaprzeczałyby tym myślom. Powstaje więc pytanie: kim, gdzie i
czym jest duch święty?
Spróbujmy znaleźć odpowiedź na to pytanie w taki sam sposób,
jak czyniliśmy to poprzednio. Poszukajmy informacji w prawie i świadectwie
Bożym. Nie zwracajmy się do ludzi. Nie akceptujmy wątpliwości i spekulacji
dobrych ludzi, którzy już umarli albo jeszcze żyją, ani też naszych własnych.
Pamiętajmy o słowach apostoła, że Słowo Pańskie zostało dane w pewnym celu:
„aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie
wyćwiczony” – 2 Tym. 3:17. Polegajmy całkowicie na Panu i starajmy się
zrozumieć znaczenie tego, co On sam mówi o duchu świętym, znakomicie godząc ze
sobą wszystkie świadectwa Pisma Świętego. Z pewnością prawda i tylko prawda
wytrzyma takie badawcze rozważanie. Jeśli uczynimy to z modlitwą i uwagą, nasze
wysiłki zostaną nagrodzone. Temu, który puka, zostaną otworzone drzwi wiedzy;
temu, który szuka, zostanie objawiona znajomość ducha świętego (Izaj. 8:20;
Mat. 7:7,8).
Pismo Święte definiuje ducha świętego na różne sposoby; aby
właściwie zrozumieć nasz przedmiot, musimy wszystkie te definicje rozważać
jednocześnie i zauważać ich wzajemne się uzupełnianie. Zauważmy, że duch święty
jest określany różnymi wyrażeniami: „duch Boży”, „duch Chrystusowy”, „duch
poświęcenia”, „duch prawdy”, „duch zdrowego zmysłu”, „duch wolności”, „duch
Ojcowski”, „święty duch obietnicy”, „duch pokory”, „duch wyrozumienia”, „duch
mądrości”, „duch chwały”, „duch rady”, „duch łaski”, „duch przysposobienia
synowskiego”, „duch proroctwa”.
Te różne nazwy, wielokrotnie powtarzane i używane zamiennie,
dają nam zupełną pewność, że odnoszą się do tego samego ducha świętego – w
rzeczywistości często łączą się one ze słowem „święty”, jak na przykład „święty
duch Boży”, „święty duch obietnicy” itd. <str. 168> Musimy szukać takiego
zrozumienia naszego przedmiotu, które obejmowałoby wszystkie te przydomki, nie
wykluczając ani jednego z nich. Pogodzenie tych różnorodnych stwierdzeń jest
niemożliwe, jeżeli próbujemy zastosować je do pospolitej idei trzeciego Boga;
nie ma jednak żadnego problemu, jeżeli rozumiemy, iż opisują one ducha,
usposobienie i moc jedynego Boga, naszego Ojca, a także ducha, usposobienie i
moc naszego Pana Jezusa Chrystusa, ponieważ jest On jednością z Ojcem; w
pewnym stopniu jest to również duch, usposobienie i moc wszystkich, którzy są
prawdziwie Pańscy, czy to aniołów, czy to ludzi, proporcjonalnie do tego, jak
głęboka jest ich jedność, czyli harmonia z Bogiem.
Warto zauważyć, że Pismo Święte wspomina innego, przeciwnego
ducha: „ducha bojaźni”, „ducha niewoli”, „ducha świata”, „ducha błędu”, „ducha
wieszczego”, „ducha Antychrysta”, „ducha twardego snu”. Choć tych określeń jest
tak wiele, nikt nie wyciąga wniosku, że jest dwóch lub więcej Szatanów.
Wszyscy w naturalny, a zarazem właściwy sposób rozumieją, iż te określenia
ogólnie oznaczają złego ducha – ducha, usposobienie i moc, których
najbardziej wyrazistym przykładem jest Szatan; duch ten ujawnia się we
wszystkich, którzy znajdują się w stanie harmonii z grzechem i Szatanem. Nikt
nie twierdzi, i słusznie, że są to istoty duchowe. Tak samo nikt nie może
sądzić, że słowo „duch” w pozytywnym znaczeniu oznacza różne istoty duchowe,
ani też łącznie jeszcze jednego Boga. Jeżeli połączymy wszystkie te
określenia, to przedstawiają nam one różne cechy charakteru, usposobienia,
ducha naszego Boga, Jahwe, oraz – w odpowiednim stopniu – ducha, czyli
usposobienie wszystkich, którzy przyjęli Jego ducha, stali się uczestnikami
Jego usposobienia i znaleźli się w harmonii z Boskim umysłem.
Niektóre niebiblijne, a co za tym idzie, fałszywe idee,
związane z duchem człowieka (rozważymy je w następnym rozdziale) <str.
169> zostały zbudowane w podobny sposób, jak niebiblijny i fałszywy, lecz
tak dzisiaj popularny pogląd o duchu świętym. Błędne myśli względem ducha
Bożego i ducha człowieka zostały wzmocnione i pogłębione przez fakt, iż
tłumacze Powszechnego Przekładu Biblii Angielskiej [Common Version] 92 razy
użyli wyrażenia ‘Holy Ghost’ [wym. ‘holi goust’, ‘duch święty’ w znaczeniu
ducha – zjawy – przyp. tłum.], nie mając ku temu żadnych podstaw, gdyż w
oryginale greckim znajduje się wyraz pneuma – duch [ang. ‘spirit’ –
przyp. tłum.]. „Duch” – ‘ghost’ – dla kogoś niewykształconego ma bardzo
nieokreślone znaczenie, które jest jednak bardzo mocno identyfikowane z pewną osobowością.
Warto zauważyć, że w Poprawionym Przekładzie [Revised Version] angielskiego
Nowego Testamentu w 21 miejscach zmieniono słowo ‘ghost’ na słowo ‘spirit’. Co
więcej, amerykański Komitet Rewizyjny opublikował swój protest przeciwko użyciu
słowa ‘ghost’ w pozostałych 71 przypadkach. Stało się tak, pomimo że zarówno
angielski, jak i amerykański komitet składał się z gorących zwolenników
istnienia trójcy.
Nie ma absolutnie żadnych powodów, aby uważać, że duch
święty to jeszcze jeden Bóg, istota odmienna od Ojca i Syna. Wręcz przeciwnie:
zwróćmy uwagę, że to właśnie duch Ojca został przekazany naszemu Panu Jezusowi,
jak czytamy: „Duch Pański nade mną; przeto mię pomazał, abym
opowiadał Ewangelię” – Łuk. 4:18. W proroctwie, z którego pochodzi ten cytat,
znajdujemy słowa, napisane pierwotnie w języku hebrajskim: „Duch
Panującego Jahwe jest nade mną; przeto mię pomazał Jahwe, abym opowiadał
Ewangelię cichym” – Izaj. 61:1. W innym miejscu znajdujemy podobne proroctwo:
„I odpocznie na nim Duch Jahwe, Duch mądrości i rozumu, Duch
rady i mocy, Duch umiejętności i bojaźni Jahwe” – Izaj. 11:2,3. Ten sam
duch w Chrystusie nazywany jest „duchem Chrystusowym”, usposobieniem
Chrystusowym: „Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w
Chrystusie Jezusie” – Filip. 2:5 nb.
<str. 170>
Niektórzy uparcie twierdzą, że odniesienie naszego Pana do
ducha świętego, jakie zostało zapisane w Ewangelii św. Jana 14:26, stanowi
dowód, iż duch święty to osoba, ponieważ werset ten został przetłumaczony
następująco: „Lecz pocieszyciel on, Duch Święty, którego2 pośle Ojciec w imieniu mojem, onci
[ang. forma osobowa – przyp. tłum.] was nauczy wszystkiego, i przypomni wam wszystko,
comkolwiek wam powiedział.” Wystarczy jednak spojrzeć na grecki tekst, aby
zauważyć, że tłumacze kierowali się swoimi uprzedzeniami względem tego
przedmiotu, gdyż oryginał nie daje żadnych podstaw do użycia słów „kogo” i
„on”. Diaglott oddaje ten werset następująco: „Ale pomocnik, święty
duch, którego [ang. forma nieosobowa – przyp. tłum.] Ojciec pośle w moim
imieniu, nauczy was wszystkiego i przypomni wam te rzeczy, które wam mówiłem”.
Podobną sytuację mamy w siedemnastym wersecie tego samego
rozdziału: „Onego Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może; bo go
[formy osobowe w tłumaczeniu angielskim zaznaczono kursywą – przyp. tłum.]
nie widzi, ani go zna; lecz wy go znacie, gdyż u was mieszka i w
was będzie.” Wyrażenie „duch prawdy” bez wątpienia jest tutaj użyte jako
przeciwieństwo „ducha błędu”. Cały ten fragment nie odnosi się w najmniejszym
stopniu do osoby, lecz do wpływu Prawdy i jej owoców wśród Pańskiego ludu.
Przekład Diaglott brzmi następująco: „duch prawdy, którego świat
przyjąć nie może, bo go nie widzi, ani nie zna, lecz wy go
znacie, ponieważ działa on w was i będzie w was”. [W tym przekładzie angielskim
jest tu użyty zaimek rodzaju nijakiego, a więc w formie nieosobowej – przyp.
tłum.]
Spójrzmy na inny przykład: „Lecz gdy przyjdzie on Duch
prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę; bo nie sam od siebie [ang.
rodzaj męski, forma osobowa – przyp. tłum.] mówić będzie, ale cokolwiek
usłyszy, mówić będzie, i przyszłe rzeczy wam opowie. On mię uwielbi, bo
z mego weźmie a opowie wam” – Jan 16:13,14. W tym fragmencie greckie słowo heautou
zostało oddane jako „siebie”; w innych miejscach odnosi się ono do rodzaju
męskiego, żeńskiego i nijakiego, a także do liczby mnogiej. Przykładowo, w
zacytowanym powyżej tekście <str. 171> wiąże się ono z rzeczownikiem
rodzaju męskiego.3 W
1 Liście do Koryntian 11:5 to samo słowo jest przetłumaczone na zaimek
rodzaju żeńskiego: „niewiasta (...) szpeci głowę swoję”. Obj. 2:20:
„Przeciwko (...) Jezabeli, która się mieni być prorokinią” oraz ponownie
w 1 Kor. 13:5: „miłość nie szuka swoich rzeczy”. W 1 Kor. 11:31 to samo
greckie słowo wiąże się z rzeczownikiem w liczbie mnogiej: „gdybyśmy się
sami rozsądzali”; podobny przykład znajdujemy w 1 Kor. 16:15: „sami siebie
oddali”, w Łuk. 22:17: „podzielcie między się” oraz w Jan 6:53: „nie
macie żywota w sobie”. Oto niektóre wersety, w których heautou
wiąże się z rodzajem nijakim [w języku angielskim, zob. przyp. tłum. na str.
169-170 – przyp. tłum.]:
„Jutrzejszy dzień troskać się będzie o swoje potrzeby”
– Mat. 6:34.
„Jeśliże królestwo samo w sobie będzie rozdzielone” –
Mar. 3:24.
„Dom sam przeciwko sobie rozdzielony” – Mar. 3:25.
„Latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie” – Jan
15:4.
„Nie masz nic przez się nieczystego” – Rzym. 14:14.
„Wzrost ciału należący bierze ku budowaniu samego siebie
w miłości” – Efezj. 4:16.
„Także i wiara, nie mali uczynków, martwa jest sama w sobie”
– Jak. 2:17
Podobnie słowo ekinos, które w rozważanym przez nas
fragmencie zostało przetłumaczone „on”, równie poprawnie bywa oddane jako
„ten”, „tamten”, „tamci”, „ten sam”, „ona”, „ono”; W angielskim przekładzie
Biblii pojawia się w tych właśnie formach częściej niż w rodzaju męskim: „on”,
„jego”, „jemu”. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to może się o tym przekonać,
zwracając się do grecko-angielskiej Konkordancji Nowego Testamentu, która
pokazuje różne tłumaczenia tych słów. My podamy kilka miejsc, które ilustrują
odmienne zastosowania słowa ekinos:
„Sodomie w on dzień lżej będzie, niż onemu miastu” –
Łuk. 10:12. <str. 172>
„A ona mniemając, że to był ogrodnik, rzekła mu” – Jan
20:15.
„A to wiedzcie, że gdyby wiedział gospodarz” – Mat.
24:43.
„Nie za tym, mówię, aby się kto modlił” – 1 Jan 5:16.
„I stało się z onych dni dnia jednego” – Łuk. 20:1.
„A był sabat onego dnia” – Jan 5:9.
„Uzdrowiony jest on młodzieniec od onejże godziny” –
Mat. 17:18.
Nierzadko zdarza się, że cecha lub rodzaj posiadacza
przypisywane są posiadanej własności; ponieważ więc Niebiański Ojciec uważany
jest za istotę rodzaju męskiego, Jego moc, Jego duch, Jego wpływ i Jego
charakter powinny być również opisywane w formie męskiej. Często zdarza się, że
obiekty, które same w sobie są rodzaju nijakiego [w języku angielskim – przyp.
tłum.], określane są jako męskie lub żeńskie w zależności od tego, czy są silne
i aktywne, czy też bierne i delikatne. Dlatego właśnie [w języku angielskim –
przyp. tłum.] Słońce jest traktowane jako obiekt rodzaju męskiego, zaś Księżyc
– żeńskiego. Gdyby więc nie ogólne niezrozumienie przedmiotu i akceptowana
przez większość myśl, że duch święty jest osobą, (a nie jedynie Boskim duchem,
wpływem czy też mocą – duchem Ojca), to nie krytykowalibyśmy użycia
męskich zaimków osobowych w odniesieniu do ducha świętego, ponieważ Bóg jest
uznawany również za istotę rodzaju męskiego, jako Autor i źródło życia i
błogosławieństwa. Nie pomijajmy zatem faktu, że użycie zaimków osobowych nie
świadczy o tym, iż święty duch Boży jest jeszcze jedną istotą odrębną od Ojca i
Syna – jeszcze jednym Bogiem. Święty duch, czyli wpływ, jest duchem i wpływem
Ojca, a także i Syna, ponieważ są Oni jednością pod względem celu i wpływu.
Znaczenie słowa „duch”
Powstaje więc słuszne pytanie: jaki sens czy też znaczenie
wiąże się ze słowami „duch święty”, używanymi w Biblii? <str. 173> Jakie
cechy i właściwości Boskiego charakteru zawarte są w słowie „duch”? Najlepszym
sposobem znalezienia odpowiedzi będzie przestudiowanie przede wszystkim
bezpośrednich znaczeń słowa „duch”, a potem – wszystkich możliwych sposobów
użycia tego wyrazu w Piśmie Świętym.
(1) W Starym Testamencie słowo „duch” jest tłumaczone z
hebrajskiego ruach, którego najbardziej bezpośrednim odpowiednikiem jest
wiatr. „Duch” w Nowym Testamencie jest z kolei tłumaczeniem greckiego
wyrazu pneuma, który podobnie oznacza wiatr. Nie należy jednak
wyciągać zbyt pośpiesznego wniosku, iż zamierzamy tutaj udowodnić, jakoby duch
święty był świętym wiatrem; nic bardziej mylnego. Pragniemy jednak przedstawić
ten trudny przedmiot w taki sposób, aby pomóc w jego zrozumieniu zarówno umysłowi
wykształconemu, jak i prostemu; dlatego właśnie zaczynamy nasz wywód od
podstawowego znaczenia tych słów, abyśmy mogli się upewnić, jak i dlaczego
zostały użyte w tym kontekście.
Ponieważ wiatr jest zarówno niewidzialny, jak i potężny,
omawiane słowa – ruach i pneuma – stopniowo nabierały coraz
szerszego znaczenia, czego skutkiem jest fakt, iż określają one jakąkolwiek niewidzialną
moc lub wpływ, czy to dobry, czy też zły. Boska moc działa w taki sposób i
przez takich pośredników, których ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec, a
zatem słowo „duch” coraz częściej stosowano do Pańskiego działania. Naturalnie
było ono również powszechnie używane w odniesieniu do niewidzialnego wpływu
wywieranego przez człowieka, na przykład w kontekście tchu żywota, mocy,
która czyni możliwym życie człowieka, sama pozostając niewidzialna:
dlatego nazywana jest „duchem” czy też „dechem żywota”. Podobnie niewidzialna
moc umysłu nazywana jest „duchem umysłu”. Życie samo w sobie jest potęgą i
jest niewidzialne, więc starożytni również nazywali je duchem. W zrozumieniu
znaczenia tego słowa pomoże nam zapewne kilka przykładów różnego użycia
hebrajskiego słowa ruach i greckiego słowa pneuma.
W Starym Testamencie ruach tłumaczone jest jako
„tchnienie”, „wonieć”, „zawonieć”, „wiatr”. Za każdym razem słowo to <str.
174> niesie w sobie znaczenie niewidzialnej mocy lub wpływu.
Oto kilka przykładów:
„Tchnieniem nozdrzy twoich zebrały się wody” – 2
Mojż. 15:8.
„Wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia”
– 1 Mojż. 6:17 bt; 7:15 bt, nb.
„W jego ręku (...) tchnienie wszelkiej istoty
ludzkiej” – Ijoba 12:10 bp.
„Wszyscy mają to samo tchnienie. Człowiek nie ma
żadnej przewagi nad zwierzęciem” – Kazn. 3:19 bt.
„Były one powodem trosk dla Izaaka i Rebeki” – 1
Mojż. 26:35.
„Zawoniał Pan wonności wdzięcznej” – 1 Mojż. 8:21.
„Nozdrze mają, a nie wonieją” – Psalm 115:6.
„Przywiódł Bóg wiatr na ziemię” – 1 Mojż. 8:1.
„Wionąłeś wiatrem twym” – 2 Mojż. 15:10.
„Wiatr gwałtowny, wykonywający rozkaz jego” – Psalm
148:8.
„Jako się poruszają drzewa leśne od wiatru” – Izaj.
7:2.
Pneuma w Nowym Testamencie tłumaczone jest jako
„duch”, a oprócz tego jako „duchowny”, „wiatr”, „życie” itp.
„Tchnąć życie w posąg bestii” – Obj. 13:15 (Kow).
„Ponieważ się usilnie staracie o dary duchowne” – 1
Kor. 14:12.
„Wiatr, gdzie chce, wieje i głos jego słyszysz” – Jan
3:8.
Nie zapominajmy, że cytowane przekłady są dziełem
zwolenników trójcy. Nie krytykujemy tych tłumaczeń – są one jak najbardziej
właściwe. Zwracamy na nie uwagę jako na dowody tego, że słowa ruach i pneuma,
choć tłumaczone na „duch”, nie oznaczają osoby, lecz niewidzialną moc
lub wpływ.
„Bóg jest duch”
(2) „Bóg jest duch” oznacza, że jest On potężną, lecz
niewidzialną istotą; podobnie aniołowie nazywani są duchami, bo oni również – w
swoim naturalnym stanie – są niewidzialni dla <str. 175> ludzi, chyba że
objawiają się, używając cudownej mocy. Przebywając na ziemi, nasz Pan nie był
istotą duchową, lecz o Jego stanie po wywyższeniu napisano: „Aleć Pan jest tym
Duchem” – jest teraz potężną i niewidzialną istotą. Kościołowi obecnego Wieku
Ewangelii obiecano zmianę natury na podobieństwo jego Pana, jak napisano: „[my]
podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest”. Kościół ma być
duchowy, na ile będzie w harmonii z Panem; ma być na nowo spłodzony z ducha do
nowej natury, natury duchowej, z zapewnieniem, że każdy, kto jest
spłodzony z woli ducha, będzie przy zmartwychwstaniu narodzony z ducha. To
użycie słowa „duch” odnosi się do osobowości – do istot duchowych (2 Kor. 3:17;
1 Jana 3:2; Jan 3:6).
(3) Wyraz „duch” jest również używany w znaczeniu siły
twórczej, płodności, na przykład w 1 Mojż. 1:2 czytamy: „Duch Boży unaszał
się nad wodami” – moc Boża, przenosząca Jego energię, uczyniła wody
płodnymi, przynoszącymi owoc, rojącymi się od żywych stworzeń. Apostoł Piotr
pisze podobnie: „od Ducha Świętego pędzeni będąc, mówili święci Boży
ludzie” – 2 Piotra 1:21. Święty wpływ, czyli moc Boża pobudzała ich umysły,
powodując, że przekazywali takie myśli, jakie życzył sobie Bóg. Utalentowani
rzemieślnicy, wybrani przez Mojżesza do wykonania sprzętów Przybytku, również
działali pod wpływem Boskiej mocy, która dodawała im energii i pobudzała ich
naturalne zdolności, nie wpływając na ich moralność, podobnie jak Boska moc
unosząca się nad głębią wód nie miała żadnego wpływu na jej moralność. Czytamy:
„Wezwał Pan z imienia Besaleela (...) i napełnił go Duchem
Bożym, mądrością, rozumem i umiejętnością wszelakiego rzemiosła; i ku
dowcipnemu wymyślaniu, cokolwiek może być urobione ze złota, i z srebra, i z
miedzi; do rzezania kamienia ku osadzeniu, i na wyrobienie drzewa, do czynienia
wszelakiej roboty zmyślnej. Dał nadto do serca jego, aby uczyć mógł innych, on
<str. 176> i Acholijab. Napełnił je mądrością serca, aby robili wszelkie
rzemiosło ciesielskie, i hafciarskie” – 2 Mojż. 35:30-35; 28:3; 31:3,4.
Biblia mówi również, że Bóg Jahwe zlał swego ducha na
Mojżesza i starszych Izraela, dając im szczególną moc rozsądzania spraw w
narodzie, utrzymywania porządku itp. (4 Mojż. 11:7-26). W ten sam sposób Boży
duch przebywał z królami izraelskimi – dopóki byli wobec Niego lojalni. Zwróćmy
uwagę na historię Saula (1 Sam. 11:6): ten duch mądrości, czyli sądu, związany
z rządzeniem Izraelem odstąpił od Saula i został dany Dawidowi, którego, jak
napisano, cechowała odtąd szczególna roztropność (1 Sam. 16:13,14). Od tego
czasu, zamiast ducha mądrości, odwagi i ufności jako sługa Boży, Saul miał
złego ducha – ducha smutku, przygnębienia i braku zaufania, rodzącego się ze
świadomości, że nie jest już Bożym przedstawicielem na tronie. Czytamy, że ten
duch przygnębienia, którego rezultatem było wiele nieszczęść, pochodził od Boga
– prawdopodobnie w takim sensie, że Bóg pozbawił Saula swojej aprobaty, swej
mocy i kierownictwa w rządzeniu Izraelem.
„Jeszcze nie był dany Duch Święty”
Żadne z objawień ducha Bożego przed pierwszym przyjściem
naszego Pana Jezusa nie było dokładnie takie samo, jak objawienie i działanie
Pańskiego ducha w naszym Panu Jezusie od momentu Jego chrztu aż do
ukrzyżowania, a także w Kościele Chrystusowym od Pięćdziesiątnicy do dnia
dzisiejszego – do samego końca obecnego Wieku Ewangelii i zakończenia drogi
Kościoła przy pierwszym zmartwychwstaniu. W związku z tym czytamy: „Albowiem
nie był jeszcze dany Duch Święty [nikomu poza naszym Panem Jezusem], przeto że
Jezus nie był jeszcze uwielbiony” – Jan 7:39.
Działanie ducha Bożego podczas Wieku Ewangelii
<str. 177> różni się znacznie od jego działania we wcześniejszym czasie;
różnicę tę wyrażają następujące określenia: „duch przysposobienia synowskiego”,
„duch synostwa”, „duch poświęcenia”, „duch prawdy” itp. Jak już widzieliśmy,
pomiędzy upadkiem Adama a pierwszym przyjściem naszego Pana żaden człowiek nie
został uznany przez Boga za syna; Abraham, ojciec wszystkich wierzących,
otrzymał najwyższy tytuł, gdyż „przyjacielem Bożym nazwany jest”. Niemniej
jednak, jak wyjaśnia apostoł Jan, kiedy Logos stał się ciałem, okazał
się swojemu narodowi, Izraelowi i wszystkim, którzy Go przyjęli (wtedy i
później), dał moc (przywilej, możliwość) stania się synami Bożymi;
ci, jak mówi, zostali spłodzeni przez Boga – spłodzeni z ducha, ponieważ
„co się narodziło z Ducha, duch jest” (Jan 1:12,13; 3:3-8).
W takim znaczeniu duch święty jest zagwarantowany tylko
domowi synów; dom synów nie był znany, dopóki umiłowany Syn nie został
objawiony w ciele i dopóki nie odkupił świata, zapewniając tym, którzy
Go przyjmą, przysposobienie synowskie (Gal. 4:5; Efezj. 1:5). Przysposobienie
to, jak uczy nas apostoł, pierwotnie stanowiło dziedzictwo Izraela; ponieważ
jednak w Izraelu nie znalazła się wystarczająca liczba ludzi, którzy
dopełniliby wyznaczoną liczbę przysposobionych, po przyjęciu „ostatków Izraela”
„Bóg (...) wejrzał na pogany, aby z nich wziął lud imieniowi swemu”, aby stali
się synami Boga, współdziedzicami z Chrystusem, jak było wiadome i
przepowiedziane przez proroków (Rzym. 9:4,29-33; Dzieje Ap. 15:14).
W jaki sposób to objawienie Boskiej mocy, wpływu ducha
podczas obecnego Wieku Ewangelii różni się od jego objawienia w przeszłości?
Odpowiedź na to pytanie dają słowa apostoła Piotra; zapewnia nas on, że
starożytni święci, choć bardzo cenieni przez Boga i kierowani jego świętym
duchem, mówili i pisali rzeczy, których nie rozumieli. Bóg używał ich jako
swoich sług, aby zapisywali słowa, których oni sami nie mieli rozumieć, lecz
miały one być objawione nam – domowi synów, przez działanie tego samego
świętego ducha, czyli świętej mocy Bożej <str. 178> w tych, którzy są
spłodzeni z Jego ducha; w przeszłości duch działał głównie mechanicznie;
jego działanie wobec nas polega na wyjaśnianiu, współczuciu,
tłumaczeniu Boskiego planu przez apostołów i nauczycieli celowo „postanowionych
we zborze” od czasu do czasu; ich zadaniem jest dopomaganie synom, „aby mogli
doścignąć ze wszystkimi świętymi, która jest szerokość, i długość, i głębokość,
i wysokość” Boskiej mądrości i dobroci, okazanej w Boskim planie i jego
objawieniu. Rzeczywiście, ze słów apostoła jasno wynika, że nawet aniołom
(których Pan niekiedy używał jako środka porozumiewania się z prorokami,
przekazującymi jego świętego ducha) nie było dane zrozumienie przekazywanego
posłannictwa, podobnie jak w przypadku proroków, zapisujących te objawienia dla
naszego pożytku. Zwróćmy uwagę na słowa apostoła:
„O którem zbawieniu wywiadywali się i badali się prorocy,
którzy o tej łasce, która na was przyjść miała, prorokowali. badając
się, na który [czas] albo na jaki czas [w znaczeniu literalnym lub
symbolicznym] objawiał Duch Chrystusowy, który w nich był, świadcząc pierwej o
utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa, i o wielkiej zatem chwale.
Którym objawione jest, iż nie samym sobie, ale nam tem usługiwali, co
wam teraz zwiastowano przez tych, którzy wam kazali Ewangelię przez Ducha
Świętego z nieba zesłanego, na które rzeczy pragną patrzyć Aniołowie” – 1
Piotra 1:10-12; 2 Piotra 1:21.
Dary tego samego ducha, ten sam Pan, ten sam Bóg
„A różne są dary łaski, lecz Duch ten sam. I różne są
posługi, lecz Pan ten sam. I różne są sposoby działania, lecz ten sam
Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich. A w każdym [w Kościele] różnie
przejawia się Duch ku wspólnemu pożytkowi. Jeden bowiem otrzymuje przez
<str. 179> Ducha mowę mądrości, drugi przez tego samego Ducha mowę
wiedzy, inny wiarę w tym samym Duchu, inny dar uzdrawiania w tym samym Duchu.
Jeszcze inny dar czynienia cudów, inny dar proroctwa, inny dar rozróżniania
duchów, inny różne rodzaje języków, inny wreszcie dar wykładania języków.
Wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu
poszczególnie, jak chce” (1 Kor. 12:4-1 nb).
Apostoł wymienia tutaj niektóre dary, udzielane przez
ducha świętego Kościołowi. Musimy jednak pamiętać o wyraźnej różnicy pomiędzy
duchem świętym jako takim, a tymi darami czy też zewnętrznymi znakami, jakie
były udziałem pierwotnego Kościoła. Nie należy sądzić, że różne dary świadczą o
tym, że w poszczególnych członkach Kościoła działały różne duchy, albo dary te
były dane przez innego Pana; wszystkie one stanowiły ten sam, jedyny święty
wpływ, pochodzący od tego samego Pana, przedstawiciela jedynego i najwyższego
Boga Jahwe; należy je rozumieć jako „różne posługi” lub różne sposoby
działania. Co więcej, duch Boży, duch święty, zmienia swoje działanie wśród
członków Kościoła: tak więc wymienione „dary” były powszechnym
zjawiskiem w pierwotnym Kościele, ale przyszedł dzień, kiedy – jak mówi apostoł
– proroctwa zniszczały, języki ustały, a otrzymana w cudowny sposób umiejętność
wniwecz się obróciła (1 Kor. 13:8). Wszystkie te dary były bez wątpienia konieczne
na początku rozwoju Kościoła, u progu nowego wieku, lecz stały się zbędne po
tym, jak założono podwaliny Kościoła i ukończono kanon natchnionych pism. Jak
pisze apostoł, są one wystarczające, „aby człowiek Boży był doskonały, ku
wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony” (2 Tym. 3:17).
Prawdą jest, że nie wszystkie te dary znikły, czy ustały;
wiemy także, iż ustanie niektórych z nich nie stanowi dowodu, że nasz Pan ma
obecnie mniejszą moc niż osiemnaście stuleci temu, ani też, że <str. 180>
obecnie lud Boży jest mniej godny lub cieszy się mniejszą łaską Bożą niż
poprzednio. Wręcz przeciwnie: wskazują one na „różnorodność objawień” i na
fakt, że dzieci Boże nie potrzebują już tych najbardziej oczywistych sposobów
pouczania i dowodów przyjęcia przez Boga. Obecnie zamiast zlewanych w cudowny
sposób darów działalność Bożego ducha, czyli mocy, jest widoczna w każdym z
poświęconych członków – po części proporcjonalnie do ich wrodzonych zdolności,
a po części według ich gorliwości w Jego służbie. Dlatego tutaj i w innych
listach czytamy, że apostoł zachęca Kościół do rozwijania duchowych
darów, mocy, umiejętności w służbie Panu, jego ludowi i Jego Prawdzie.
Osobiście rozwijane dary mogą być cenione wyżej, niż
dary dane w cudowny sposób; dlatego apostoł pisze: „ja wam jeszcze
zacniejszą drogę ukażę” i „naśladujcie miłości, starajcie się usilnie o
[rozwijajcie] dary duchowne; lecz najwięcej, abyście prorokowali [wyjaśniali
publicznie]” – 1 Kor. 12:31; 14:1. Apostoł wskazuje, że mówienie językami to
jedynie „znak” mający na celu zwrócenie uwagi niewierzących na Kościół i jego
sposób postępowania (1 Kor. 14:22). Dlatego ten dar, wielce ceniony przez
niektórych Koryntian, apostoł nazywa jednym z najmniej duchownych – mniej
związanym z rozwojem duchowego Kościoła, a raczej użytecznym w kontaktach z
niewiernym światem. Ten dar i jemu podobne szybko ustały po tym, jak zostały
założone podstawy Kościoła i świat dowiedział się o jego istnieniu.
Zamiast wymienionych darów apostoł zachęca do rozwijania „owoców
ducha świętego”, aby mogły przynieść pełny, doskonały plon miłości do Boga,
jednych do drugich oraz miłości i współczucia wobec świata. Do owoców ducha
apostoł zalicza: „miłość, wesele, pokój, nieskwapliwość, dobrotliwość, dobroć,
wiarę, cichość, wstrzemięźliwość” – Gal. 5:22,23. Zauważmy, że słowo „owoc”
<str. 181> niesie w sobie podwójne znaczenie: jest to dar, ale stopniowo
rozwijający się i osiągający dojrzałość, będący rezultatem pewnej pracy. Tak
właśnie dzieje się w przypadku darów ducha: „wszelki datek dobry, i wszelaki
dar doskonały z góry jest, zstępujący od Ojca”, ale takie owoce nie są darami
cudownymi, lecz stopniowo rozwijanymi, pośrednimi, natchnionymi przez obietnice
naszego Ojca i nauki naszego Pana, przekazane przez apostołów i proroków. Są
one w nas wypracowywane proporcjonalnie do tego, na ile jesteśmy zgodni i
posłuszni – w myśli, słowie i uczynku – duchowi naszego Ojca, z którego
jesteśmy spłodzeni i przez którego – pod warunkiem posłuszeństwa – rozwijają
się w nas owoce poświęcenia, czyli owoce świętego ducha, usposobienia na
podobieństwo umiłowanego Syna Bożego, a naszego Pana i Odkupiciela. W taki
właśnie sposób, przez działanie świętego ducha prawdy, wierni są przygotowywani
do „narodzenia z ducha” w pierwszym zmartwychwstaniu jako istoty duchowe;
podobnie jak w momencie poświęcenia zostali spłodzeni z ducha. Udoskonaleni
jako istoty duchowe członkowie Kościoła będą dziedzicami Bożymi, współdziedzicami
z Jezusem Chrystusem, naszym Panem, w zupełnej jedności i społeczności z Ojcem
i Synem, zupełni w Tym, który jest Głową wszystkich zwierzchności i mocy,
współuczestnikiem Ojca w Królestwie i napełnieni duchem Ojca i Syna – duchem
świętym.
Z powyższych ogólnych uwag wynika, że ten sam duch, czyli
moc Niebiańskiego Ojca, Jahwe, który działał przy stwarzaniu świata, a potem w
różny sposób przez Jego sług w przeszłości, działa również obecnie, podczas
Wieku Ewangelii, choć w odmienny sposób: ku rozwojowi Kościoła, przyprowadzeniu
go do stanu harmonii z Bogiem, przystosowaniu i przygotowaniu go jako „Ciała
Chrystusowego” do współdziedziczenia w Królestwie. Ciągle ten sam święty duch,
czyli wpływ Boży będzie działał – w jeszcze inny sposób – podczas Wieku
Tysiąclecia przez Chrystusa i uwielbiony Kościół; przyprowadzą oni świat do
stanu harmonii i jedności z zasadami sprawiedliwości, a zarazem z Królem królów
i Panem panów. <str. 182> Nic, co wiąże się z tym dziełem, nie wymaga
istnienia jakiegokolwiek innego Boga. Wręcz przeciwnie, mamy tu do czynienia z
jednym Bogiem, działającym w różnych okolicznościach i warunkach oraz w różny
sposób, lecz dla osiągnięcia jednego celu; fakt ten daje nam jeszcze większą
pewność, że wszystkie Jego dobre plany zostaną spełnione oraz że – jak sam mówi
– „słowo moje, które wynijdzie z ust moich, nie wróci się do mnie próżno, ale
uczyni to, co mi się podoba, i poszczęści mu się w tem, na co je poślę” (Izaj.
55:11).
Boska wola, wpływ, moc, duch
Na podstawie naszego poprzedniego rozumowania wnioskujemy,
że szeroka definicja wyrażeń „duch Boży” lub „duch święty” obejmowałaby Boską wolę,
wpływ lub moc, działające w każdym miejscu i celu zgodnym z Boską
wolą; jest ona święta, a zatem wszystkie kroki i działania ducha świętego są w
harmonii ze świętością. Bóg używa swojego ducha, czyli energii, na wiele
sposobów, stosując różnych pośredników i środki do osiągnięcia różnych celów.
Wszystko, co Bóg czyni za pomocą mechanicznych środków lub świadomych
pośredników, jest Jego dziełem tak samo, jak gdyby On sam był bezpośrednim
sprawcą, ponieważ wszystko to jest Jego stworzeniem. Podobnie dzieje się wśród
ludzi: kierownik budowy nie wykonuje osobiście każdej jej części, ale każdy
robotnik jest jego przedstawicielem i pozostaje pod jego kontrolą; budowa jako
całość uważana jest za dzieło kierownika, nawet jeśli osobiście nie położył on
ani jednej cegły. Wykonał pracę, używając swoich materiałów za pośrednictwem
swoich przedstawicieli i pośredników.
Czytamy więc przykładowo: „Uczynił Bóg Jahwe ziemię i niebo”
– 1 Mojż. 2:4, ale nie powinniśmy sądzić, że On sam osobiście miał do czynienia
z żywiołami. Używał różnych pośredników: „On rzekł i stało się [wydał rozkazy,
które zostały niezwłocznie wykonane]; on rozkazał, a stanęło” – Psalm 33:6,9. Stworzenie
świata nie odbyło się w jednej chwili; czytamy, że czas był tu Boskim
narzędziem – sześć dni, czyli epok. Biblia jasno uczy, że „wszystkie <str.
183> rzeczy są od Ojca” – z Jego energii, Jego woli, Jego ducha; niemniej
jednak Istotą, która wprowadziła tę energię w czyn, był Jego Syn, Logos.
Przemieniająca moc Boskiego ducha świętego, działającego
podczas Wieku Ewangelii w celu przyprowadzenia Jego ludu do pełnego pojednania
z Panem, jest zagadnieniem bardziej zawiłym, trudniejszym do zrozumienia niż
użycie Jego mocy, o którym mówi 1 Mojż. 1:2. Ma ona bowiem do czynienia z
wyższym poziomem – z umysłem i wolną wolą, a nie bezwiedną materią.
W świetle Pisma Świętego możemy rozumieć, że duch święty to:
(a) Boska moc, stosowana w jakikolwiek możliwy sposób, ale
zawsze zgodnie z zasadami sprawiedliwości i miłości; dlatego jest bezustannie
święta.
(b) Ta moc może być energią życia, mocą stwarzającą lub też
mocą myśli, dającą istnienie i natchnienie myślom i słowom; mocą ożywiającą,
dającą życie, na przykład w przypadku zmartwychwstania naszego Pana. Będzie ona
objawiona ponownie w zmartwychwstaniu Kościoła, Jego Ciała.
(c) Spładzająca, czyli przemieniająca moc, wpływ znajomości
Prawdy. W tym znaczeniu jest on nazywany „duchem prawdy”. W swoim postępowaniu
Bóg kieruje się prawdą i sprawiedliwością i dlatego Boskie Słowo, objawienie
Jego postępowania, nazywane jest Prawdą – „słowo twoje jest prawdą”. Podobnie
rzecz się ma ze wszystkimi, którzy znajdują się pod wpływem Boskiego planu
prawdy i sprawiedliwości: można o nich powiedzieć, że są pod wpływem ducha,
czyli usposobienia Prawdy; zostali spłodzeni przez Prawdę do nowości żywota.
Bóg pociąga grzeszników do Chrystusa przez ogólne oświecenie
umysłu, przekonanie o grzechu i o potrzebie Odkupiciela. Ci, którzy przyjmują
Chrystusa jako swojego Zbawiciela i Orędownika i dochodzą do punktu zupełnego
poświęcenia się Bogu przez Chrystusa, nazywani są spłodzonymi z Boga,
„spłodzonymi słowem prawdy”, spłodzonymi <str. 184> z ducha Bożego do
nowości żywota. Innymi słowy, kiedy znajdą się oni w stanie harmonii z Boskimi
warunkami i prawami, Bóg zaakceptuje to poświęcone nastawienie i pomijając,
czyli zakrywając, słabości ciała szatą sprawiedliwości Chrystusowej –
usprawiedliwieniem z wiary, przyjmuje ich jako „Nowe Stworzenia w Chrystusie
Jezusie”, które pragną być wprowadzone przez ducha we wszelką prawdę oraz
kierowane tym świętym usposobieniem, czyli duchem, ku zupełnemu posłuszeństwu
aż do ofiarowania samych siebie, aż na śmierć. O takich Pismo mówi, że
otrzymali „ducha przysposobienia synowskiego”, gdyż od tej chwili Bóg, przez
Chrystusa, zawiera z nimi jako z synami szczególne przymierze. Co więcej –
Ojciec, przez Wodza ich zbawienia, gwarantuje, że jeżeli pozostaną w duchu
prawdy, to On sprawi, iż wszystkie sprawy i wydarzenia w ich życiu będą im
dopomagały ku dobremu – tak, aby coraz pełniej mogli rozwijać w sobie ducha
sprawiedliwości, prawdy, pokoju i radości; będą oni otrzymywali coraz więcej
świętego ducha w miarę postępów w posłuszeństwie wobec ducha prawdy. Dlatego
właśnie są oni napominani: „bądźcie napełnieni Duchem”; „Duchem postępujcie”;
„Duch Chrystusowy niechaj mieszka w was obficie ze wszelką mądrością, albowiem
gdy to będzie przy was, a obficie będzie, nie próżnymi, ani niepożytecznymi
wystawi was”. Ten święty duch, działający w wierzącym od momentu jego zupełnego
poświęcenia się Panu, jest tym samym świętym duchem, czyli usposobieniem
Ojcowskim, które działało w naszym Panu Jezusie Chrystusie i dlatego jest
również nazywane „Duchem Chrystusowym”, jak czytamy: „jeśli kto Ducha
Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego” – Rzym. 8:9.
„Duch „pod miarą” i „nie pod miarą”
Nasz Pan Jezus został spłodzony z ducha świętego w momencie
swojego chrztu, poświęcenia; podobnie dzieje się w przypadku członków Jego
Ciała, Kościoła: jak już widzieliśmy, są oni „spładzani” w chwili „chrztu w
śmierć Jego”, w chwili całkowitego poświęcenia. Musimy jednak zawsze pamiętać
<str. 185> o pewnej różnicy: nasz Pan Jezus, Głowa Kościoła, otrzymał
ducha świętego nie pod miarą, bez ograniczeń (Jan 3:34), zaś Jego
naśladowcy otrzymują go według miary – pewna ograniczona miara ducha dana jest
każdemu człowiekowi (w Kościele) (1 Kor. 12:7; Rzym. 12:3). Przyczyna tego
rozróżnienia leży w fakcie, iż nasz Pan był człowiekiem doskonałym, zaś my,
Jego naśladowcy, chociaż zostaliśmy przyjęci, gdyż przypisano nam doskonałość
(usprawiedliwienie z wiary), w rzeczywistości jesteśmy bardzo niedoskonali.
Doskonały człowiek jako obraz Boga mógł być w prawdziwie zupełnej harmonii z
Bogiem i z Jego duchem poświęcenia we wszystkich, najdrobniejszych nawet
szczegółach; nasza zaś harmonia z Bogiem i Jego duchem poświęcenia została
zachwiana proporcjonalnie do stopnia degradacji spowodowanej upadkiem. Niemniej
jednak każdy człowiek ma obowiązek i przywilej starać się poznać i czynić Bożą
wolę, pragnąc jednocześnie nie czynić nic przeciwko niej; z drugiej strony –
żaden członek upadłego rodu nie jest w stanie otrzymać zupełności ducha
świętego – znaleźć się w stanie absolutnej harmonii z Bogiem w każdym szczególe.
Dlatego widzimy, że poszczególni wierzący i poświęceni posiadają różne miary
świętego ducha przysposobienia synowskiego, zależnie od tego, jak daleko
odeszli od obrazu Boga oraz od łaski i wiary, jaką osiągnęliśmy od chwili
wejścia do Ciała Chrystusowego. Podobnie szybkość nabywania coraz większej
miary ducha świętego, wchodzenia w coraz pełniejszą znajomość i zgodność z
każdym szczegółem Boskiego planu, zależy w znacznym stopniu od zdania sobie
sprawy z własnych niedoskonałości i od głębokości naszego poświęcenia się Panu
– szukania Jego woli w Jego Słowie i stosowania jej w praktyce w sprawach
naszego życia.
W zależności od tego, jak bardzo poświęceni wierzący poddają
się Panu, zapominając o własnej woli i upodobaniach, a zamiast tego szukając
Jego drogi, są oni „Duchem Bożym prowadzeni”, „wyuczeni od Ducha” i mogą „Bogu
służyć w nowości ducha”. Aby nieustannie korzystać z tego kierownictwa i
nauki, muszą oni posiadać „ducha cichości” (Gal. 5:22,23; 6:1) tak, aby „Bóg
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec on chwały” mógł im dać „Ducha mądrości
i objawienia <str. 186> ku poznaniu samego siebie; ażeby oświecił
oczy myśli waszej, abyście wiedzieli, która jest nadzieja powołania jego, i
które jest bogactwo chwały dziedzictwa jego w świętych” (Efezj. 1:17,18.)
Wśród wymienionych tutaj sposobów działania ducha świętego,
a także wielu innych, na które badacze Biblii zwrócą uwagę, nie znajdujemy
niczego, co sugerowałoby potrzebę istnienia jeszcze jednego Boga. Wręcz
przeciwnie: prawidłowe zrozumienie jedynego Boga wskazuje, że Jego
nieograniczona moc i siły są w swojej obfitości najzupełniej wystarczające;
Ten, który powiedział do Izraela: „Słuchajże Izraelu: Jahwe, Bóg wasz, Pan
jeden jest”, nie potrzebuje pomocy. Aby zachować konsekwencję w rozumowaniu,
ci, którzy sugerują potrzebę istnienia jeszcze jednego Boga, który zajmowałby
się tym, co Biblia nazywa działalnością świętego ducha Bożego, mogliby równie
dobrze twierdzić, że istnieje wielu duchowych Bogów – duch przysposobienia
synowskiego, duch cichości, duch Chrystusowy, duch Ojca, duch miłości, duch
sprawiedliwości, duch miłosierdzia, duch poświęcenia, duch prawdy, duch
cierpliwości, duch chwały, duch znajomości, duch łaski – odrębny Bóg dla
każdego „działu”. Niemniej jednak, jak wyjaśnia apostoł, wszystkie te rodzaje
działania przynależą do jednego ducha jednego Wszechmogącego Jahwe.
Duch świata – duch Antychrysta
Duch świata jest przeciwieństwem ducha Bożego. Ponieważ cały
świat znajduje się w stanie upadku, zaślepiony i zwiedziony wpływami
Przeciwnika, jego duch, czyli usposobienie, nieustannie stoi w sprzeczności ze
świętym, prawdziwym, sprawiedliwym, miłującym duchem, czyli usposobieniem
Bożym, a co za tym idzie, jest on także w sprzeczności ze świętym duchem,
jakiego otrzymuje lud Boży poprzez Jego Słowo, oraz z całym Jego świętym
wpływem, wywieranym nań na wiele różnych sposobów. Szatański duch samolubstwa,
nienawiści, zazdrości i walki działa w dzieciach tego świata, w znacznym
stopniu pozostających pod jego kontrolą; podobnie duch Boży – <str. 187>
duch miłości, pokory, cierpliwości, dobrotliwości, braterskiej miłości – działa
w dzieciach Bożych, które z kolei znajdują się pod jego kontrolą. Te dwa duchy,
czyli usposobienia – duch miłości i dobroci oraz duch samolubstwa i zła –
pozostają w nieustającym, niemożliwym do rozwiązania konflikcie.
Tego ducha, działającego pośród świata w sprzeczności z
duchem świętym, Biblia nazywa „duchem Antychrysta” – duchem, czyli
usposobieniem przeciwnym Chrystusowi. Po pierwsze, pragnie on całkowicie Go
ignorować, podając w wątpliwość fakt Jego przyjścia na świat. Jeżeli mu się to
nie uda, będzie twierdził, że nasz Pan Jezus był jedynie człowiekiem, grzesznym
człowiekiem; jeżeli i to mu się nie powiedzie, będzie utrzymywał, że Pan i tak
niczego nie osiągnął, że był jedynie przykładem do naśladowania, a nie
Odkupicielem. Dlatego właśnie Pismo Święte zachęca nas, abyśmy wypróbowywali,
doświadczali duchy (doktryny, które do nas docierają i są jakoby prawdziwe).
Musimy je sprawdzać, zwracając uwagę nie tylko na ich zewnętrzny wygląd i
powierzchowne twierdzenia, lecz patrzeć na nie poprzez Słowo Boże. „Najmilsi!
nie każdemu duchowi wierzcie; ale doświadczajcie duchów, jeśli z Boga są. (...)
Przez to poznajemy ducha prawdy i ducha błędu” (1 Jana 4:1,6).
Walka pomiędzy dobrymi i złymi wpływami
Doskonałe cechy Boskiego charakteru są wzorcem
świętości, sprawiedliwości i prawdy dla wszystkich jego stworzeń. Każda rzecz i
każda istota stojąca w sprzeczności z tym standardem lub nie pozostająca w
pełnej zgodzie z nim stanowi przeciwieństwo świętości, prawdy i
sprawiedliwości. Te złe wpływy przypisuje się niekiedy Szatanowi, ponieważ jest
on największym nieprzyjacielem Bożym, a także jako pierwszy zbuntował się
przeciwko sprawiedliwości, stając się tym samym twórcą błędu, „ojcem kłamstwa”
i zwodzenia. Musimy jednak pamiętać o różnicy pomiędzy złymi istotami
duchowymi, a złymi wpływami duchowymi, podobnej do różnicy pomiędzy
świętymi istotami duchowymi a świętymi wpływami duchowymi. Wśród
uczonych negujących Pismo Święte (m.in. tzw. wyższych krytyków) panuje
tendencja oparta na myśli ewolucyjnej, polegająca na ignorowania <str.
188> osobowości Szatana i współpracujących z nim złych duchów, „które
są wysoko” (Efezj. 6:12). Twierdzą oni, iż nie istnieje zły wpływ sam przez
się, człowiek zaś zmaga się z własną niewiedzą i nieumiejętnym kierowaniem
własnymi dobrymi cechami. Inni, jeszcze bardziej zaawansowani (w błędzie),
jeszcze wyżej wykształceni (w nieprawdzie) i jeszcze lepiej obeznani z
filozofią (fałszywą), dochodzą do wniosku, że nie ma Boga – istoty;
istnieją jedynie wrodzone dobre wpływy, rozwijające się w człowieku aż do
osiągnięcia doskonałości.
My jednak pilnie słuchamy wyroczni Bożej, Jego Słowa, które –
jak zapewnia nas apostoł – może nas uczynić „mądrymi ku zbawieniu”. Widzieliśmy
już bowiem, że znajdujemy w nim źródło życia i światła oraz świętego ducha
prawdy, z którym żadna ludzka teoria i ludzkie światło nie może się równać.
Biblia uczy nas, że Bóg jest świętym duchem (istotą), a Jego święty duch
(wpływ) zawsze działa zgodnie z zasadami sprawiedliwości; wszyscy,
którzy są w stanie harmonii i pojednania z Bogiem, muszą posiadać Jego
ducha poświęcenia: Jednorodzony Syn, w którym mieszka zupełność ducha Bożego;
święci aniołowie, dla których nie istnieje żadna inna wola z wyjątkiem świętej
woli, czyli ducha Ojca; Kościół wybrany spośród ludzi, posiadający pewną miarę
zmysłu, czyli ducha ich Głowy (w przeciwnym razie nie są Jego), starający się o
coraz większe napełnienie tym duchem poświęcenia, pozbywający się jednocześnie
złego usposobienia i kalających wpływów. Słowo Boże uczy również, że Szatan
jest duchem (istotą), posiadającym złego ducha, czyli wpływ, zmysł,
nastawienie; wywiera on ten zły wpływ poprzez różnych pośredników i narzędzia.4 Upadli aniołowie, również istoty
duchowe, znaleźli się w tym stanie na skutek utracenia swojego ducha
świętobliwości i poświęcenia Bogu oraz Jego wzorcom sprawiedliwości. Obecnie
mają oni złego ducha, czyli złe nastawienie, wywierając zły wpływ, czyli upowszechniając
złego ducha, kiedy tylko nadarzy się sposobność.5 Upadający na skutek postępku Adama ludzie stali się
sługami grzechu; jedni grzeszą dobrowolnie dla przyjemności grzeszenia, a inni
<str. 189> mimowolnie; chociaż „szukają Boga po omacku”, zostali
zaślepieni i zwiedzeni przez Przeciwnika i są owładnięci duchem błędu.
Rodzaj ludzki – umysły i „serca” ludzi – to pole bitwy, na
którym zmagają się dwa duchy: święty duch światła, miłości, sprawiedliwości,
prawdy, poświęcenia, duch Jahwe i Jego Syna, Odkupiciela człowieka oraz zły
duch Szatana, grzechu, ciemności, nieprawdy, nienawiści, zazdrości, złości itd.
Zaprzedani grzechowi przez naszego pierwszego rodzica Adama, członkowie jego
rodu stali się „sługami grzechu” poprzez „mdłości ciała”, na skutek
odziedziczonych słabości (Rzym. 5:12,21; 6:16-23; 7:14; 8:20,21). Znalazłszy
się w niewoli ludzie zostali zaślepieni przez boga (władcę) teraźniejszego
złego świata (stanu), który zło przedstawia ich umysłom jako dobro, a ciemność
jako światłość (2 Kor. 4:4; Efezj. 6:12; Izaj. 5:20). W ten sposób sprawił on
zamieszanie w większości umysłów, ułatwił czynienie zła, utrudniając
jednocześnie czynienie dobra; wszystkie korzyści obecnego świata są teraz po
stronie zła i osiągnięcie ich stało się niemożliwe bez podporządkowania się
złemu duchowi Szatana, „duchowi świata tego”. Dzięki temu rozciąga on swoje
panowanie zarówno nad masami ludzkimi – przez ich nieświadomość – jak i nad
bardziej inteligentnymi jednostkami poprzez dumę, samolubstwo itp.
Bitwa ta zaczęła się dopiero wraz z przyjściem naszego
Pana, bowiem duch prawdy został zlany najpierw na naszego Pana Jezusa, a potem,
w dniu Pięćdziesiątnicy, na Jego Kościół;6
Świat tkwił w ciemności, kiedy pojawił się nasz Pan Jezus, pełen ducha Bożego,
światła Boskiej Prawdy, które uczyniło Go „światłością świata”. Natychmiast
rozpoczęła się ta bitwa: prawdziwe światło, duch święty, od dnia
Pięćdziesiątnicy jest reprezentowane nie przez nominalne kościoły, lecz przez
prawdziwych członków Ciała Chrystusa, <str. 190> posiadających świętego
ducha ich Głowy. Bitwa nie mogła rozpocząć się wcześniej, ponieważ nikt spośród
ludzi (wszyscy są grzesznikami) nie mógł stać się narzędziem ku przekazaniu
Boskiego świętego ducha, jego przedstawicielem, ambasadorem sprawiedliwości i
prawdy, żołnierzem krzyża. Najpierw musiało zostać dokonane pojednanie za
grzech człowieka – zanim duch święty mógł rozpocząć jakąkolwiek
działalność, zanim pojawił się cel walki. Ludzie zostali skazani na
śmierć – na wieczne zniszczenie jako nieprzyjaciele sprawiedliwości; dlaczego
ktoś miałby walczyć za osądzonych? Po co nawracać ich ku sprawiedliwości, skoro
nie ma nadziei, że ich wysiłki zostaną nagrodzone? Zgodnie z logiką najpierw
został złożony okup; rezultatem przyjęcia okupu przez Ojca było danie
ducha świętego tym, którzy zostali przysposobieni do jego rodziny jako synowie
przez Chrystusa.
Niektórzy zapewne zauważą, że od samego początku wydaje się,
iż bitwa toczy się przeciwko duchowi świętemu z przewagą po stronie
ducha złego – na skutek naturalnego wzrostu liczby ludności słudzy grzechu są
dziś o wiele liczniejsi niż wtedy, kiedy bitwa dopiero się rozpoczynała;
rozwijają się o wiele szybciej niż nominalne chrześcijaństwo, chociaż bitwa
toczy się od niemal dziewiętnastu stuleci.
Co więcej, duch złości, nienawiści i błędu zatriumfował nad
duchem świętym w naszym Panu do tego stopnia, że został On ukrzyżowany: podobne
triumfy odnosił i odnosi nad wszystkimi wiernymi członkami Ciała Chrystusa –
przedstawiając ich w fałszywym świetle, rzucając oszczerstwa i traktując ich w
różny podły sposób zależnie od czasu, miejsca i okoliczności. Cel tych ataków
złego ducha i jego sług przeciwko duchowi poświęcenia i jego wiernym sługom
pozostaje wciąż ten sam: osłabienie wpływu ducha prawdy, przedstawienie rzeczy
świętych jako skalane, czystych i niesamolubnych jako nieczyste i samolubne,
ciemności jako światłości. Słudzy złego nie zawsze zdają sobie sprawę z tego,
co robią: przepojenie duchem złego, <str. 191> duchem nienawiści, złości,
zazdrości i walki zaślepia ich tak, że „nie wiedzą, co czynią” i często,
zapewne, „mniemają, że Bogu posługę czynią”. Dlaczego duch świętości przegrywa?
Czy zawsze tak będzie?
Odpowiadamy, że owa przegrana ducha świętości jest jedynie
pozorna, nie zaś prawdziwa. W rzeczywistości od samego początku bitwy to
właśnie duch świętości triumfuje. Podczas Wieku Ewangelii nieustannie i z
powodzeniem wypełnia się jego podwójne dzieło:
(1) Duch Boży miał przebywać w dzieciach Bożych w zależności
od stopnia ich poświęcenia i gorliwości względem Boga i Jego sprawiedliwości;
przewaga i władza ducha zła wśród otaczającego ich świata miała stać się próbą
ich charakteru, bowiem obecne warunki sprawiają, że każdy, kto żyje pobożnie,
cierpi prześladowanie – musi być przygotowany na to, że inni będą „mówić
wszystko złe przeciwko niemu”, a on ma to cierpliwie znosić tak samo, jak
czynił to Mistrz, nieustannie i za wszelką cenę pozostając wiernym Panu i Jego
sprawie – nie uważając swojego życia za coś drogiego (2 Tym. 3:12; Mat. 5:11; 1
Piotra 2:23; Dzieje Ap. 20:24).
(2) Światło ducha świętości w ludzie Bożym miało
rzucać taki blask na świat, żeby przyciągnęło wszystkich, którzy nie
zostali całkowicie zaślepieni przez przewrotnego ducha Przeciwnika. Miało ono
lśnić wśród ciemności grzechu jako strofowanie – dając świadectwo
wszelkiej niesprawiedliwości, budząc w ten sposób sumienia nawet tych
zaślepionych, aby zwrócili uwagę na odpowiedzialność przed Bogiem i na przyszły
dzień rozliczenia. Dlatego właśnie nasz Pan nakazał swoim naśladowcom, aby po
otrzymaniu ducha świętego dawali świadectwo Prawdzie pośród wszystkich
narodów – nie bacząc na to, czy ludzie słuchają ich, czy nie.
Duch święty triumfalnie osiągnął oba wymienione cele, dla
których został zesłany. Dokonał wyboru „Maluczkiego Stadka”, czyli
„zwycięzców”, naśladowców drogi sprawiedliwości – Jezusa jako Wodza i wiernego
oddziału żołnierzy krzyża, z których wszyscy <str. 192> poświęcili się
„aż do śmierci”; wkrótce otrzymają oni nagrodę Królestwa – kiedy ostatni
członek zostanie w pełni wypróbowany i udoskonalony przez cierpienia dla
sprawiedliwości. Duch święty odniósł także triumf, jeżeli chodzi o danie
świadectwa światu. Nasz Pan przepowiedział, że rezultatem tego świadectwa
będzie przekonanie świata o grzechu, sprawiedliwości i nadchodzącym dniu
sprawiedliwego świata, kiedy to złe uczynki w obecnym życiu zostaną w
sprawiedliwy sposób pomszczone, zależnie od ilości światła otrzymanego przez
danego grzesznika.
Świadectwo to zostało szeroko rozgłoszone i dzisiaj cały
świat uznaje trzy rzeczy, wystawione przed nim przez ducha poświęcenia w
Kościele: grzech, sprawiedliwość i sąd. Prawdą jest, że świat nie ma jasnego i
właściwego pojęcia o sprawiedliwości ani o grzechu, ani też nie rozumie rodzaju
i celu nadchodzącego sądu – że będzie to tysiącletni dzień. Świat nie rozumie
także powołania Kościoła podczas obecnego wieku, dzięki któremu jego członkowie
unikną sądu wraz z całym światem, a także staną się sędziami świata w dniu sądu
przez to, że dobrowolnie poświęcają ziemskie korzyści dla
sprawiedliwości – idą śladami Odkupiciela. Świat nie musi znać tych wszystkich
szczegółów – zresztą, nie zależy mu na tym. Są to „głębokie rzeczy Boże”, które
można poznać jedynie przez posłuszeństwo Boskiemu powołaniu ku sprawiedliwości;
poświęceni otrzymują Ojcowskiego ducha i jako synowie są zapoznawani ze
szczegółami Boskiego planu (1 Kor. 2:10,11).
Na pytanie: „czy zawsze tak będzie?” odpowiadamy: Nie.
Zmiana nastąpi zaraz po tym, gdy warunki obecnego wieku rozwiną w pełni
„Maluczkie Stadko”, powołane do współdziedziczenia z Chrystusem. Następnym
dziełem świętego ducha, czyli mocy Jahwe, będzie ustanowienie Królestwa; po tym
wydarzeniu działalność ducha świętego będzie znakomicie odpowiadała potrzebom
Królestwa poprzez zaprowadzenie sądu i sprawiedliwości na ziemi. Wykona on sąd
według sznuru, a sprawiedliwość według wagi, zaś fałsz i wszelkiego rodzaju
zwodzenie ustąpią miejsca <str. 193> jasnej znajomości Prawdy. Zamiast
dalszego świadczenia światu o „przyszłym sądzie”, będzie on świadczył o
tym, że sąd już się rozpoczął i każde przestępstwo zostanie niezwłocznie
sprawiedliwie ukarane. Zamiast świadczyć Kościołowi: „Nie sądźcie przed
czasem”, będzie on świadczyć coś przeciwnego: że jako Boskie narzędzia
członkowie Kościoła zostali szczególnie naznaczeni, aby sądzić świat
sprawiedliwym sądem. Zamiast cierpieć dla sprawiedliwości, ci, którzy są w
stanie harmonii z Bogiem i posiadają Jego ducha sprawiedliwości i prawdy,
otrzymają korony królów i kapłanów sprawiedliwości oraz władzę nad ziemią w
dziele błogosławienia i ponownego przyprowadzenia do doskonałości,
sprawiedliwości oraz „odcięcia od życia” i „wiecznego zatracenia” wszystkich
dobrowolnie odrzucających możliwości błogosławionego dnia sądu,
zagwarantowanego przez Boską miłość drogą okupu, złożonego przez naszego Pana
Jezusa. W ten sposób wielki Jahwe, Jego duch świętości oraz wszyscy, którzy się
z Nim połączą, odniosą ostatecznie triumf, zaś grzech, Szatan i duch zła
zostaną zgładzeni na wieki „i nie będzie więcej żadnego przeklęstwa” (Izaj.
28:17; 1 Kor. 4:5; 6:2; Dzieje Ap. 3:23; 2 Tes. 1:9; Obj. 22:3).
Duchowe zmagania w świętych i poza nimi
Do tej pory omawialiśmy bitwę jako całość: przyjrzyjmy się
teraz niektórym jej obecnym etapom. Można ją uważać za walkę całego Kościoła,
ale jest to też indywidualna walka z grzechem. Kościół będzie zwycięzcą
– lecz zwycięzcą składającym się z pojedynczych zwycięzców. Zwycięstwo Kościoła
jest zwycięstwem Boskiego świętego ducha, mocy, czyli wpływu, nad duchem zła i
niesprawiedliwości; podobnie rzecz się ma w przypadku pojedynczych świętych.
Większość chrześcijan (nominalnych chrześcijan, nawet tzw.
„duchowych zapaśników”, „sanktyfikacjonistów” itd.) niewiele wie o prawdziwych
duchowych walkach i zwycięstwach, gdyż większość z nich nigdy się prawdziwie
nie <str. 194> poświęciła i nigdy nie otrzymała świętego ducha prawdy.
Niektórzy poświęcili się sekcie i otrzymali sekciarskiego ducha miłości
względem tej sekty, oddania się sekcie, służenia jej i ofiarowania się. Inni
uznali za słuszne jedną lub kilka zasad moralnych i poświęcili się postępowaniu
według nich: otrzymali oni ducha zasad moralnych, ducha samozadowolenia i
samosprawiedliwości. Niektórzy wyróżniają jedną cnotę, która czczą i otrzymują
jej ducha – na przykład ducha cierpliwości – i czują się w pełni zadowoleni,
kiedy wypracują w sobie odpowiednią dozę cierpliwości i jej ducha. Inni
poświęcają się „pracy” dla Jezusa i znajdują satysfakcję tylko w wirze
podniecającej aktywności. Rodzaj pracy nie ma dla nich zbyt wielkiego znaczenia.
Liczy się tylko to, aby nie służyć otwarcie Szatanowi, aby tej pracy było jak
najwięcej i aby zajmowali zaszczytne stanowisko. Nie zależy im na rezultacie
tej działalności, więc często ograniczają się do czczej gadaniny, mając
nadzieję, że na końcu okaże się, iż nie wyrządzili nikomu większej krzywdy.
Poświęcanie czasu na studiowanie Słowa Bożego i dowiadywanie się, jakich
robotników Bóg rzeczywiście potrzebuje i jakiego dzieła ma dokonać, byłoby dla
nich pogwałceniem ich przymierza poświęcenia – poświęcili się bowiem pracy i
ich serce znajduje zadowolenie tylko w gorączkowym podnieceniu. Jeszcze inni –
mądrzejsi, lecz nie prawdziwie mądrzy – poświęcają się jednemu rodzajowi
służenia Bogu i człowiekowi – działalności, która ich zdaniem
najbardziej ich potrzebuje. Jeśli poświęcają się abstynencji, to
otrzymują ducha tego dzieła wraz z wszelkimi płynącymi zeń błogosławieństwami.
Jeżeli zaś poświęcają się pracy nad reformą społeczną, to otrzymują ducha
reformy społecznej i jej błogosławieństwa.
Wszystkie te rodzaje poświęcenia oraz wynikające z nich
duchy czy też nastawienia wywierają tak dobry, jak i zły wpływ. Każdy z nich
jest daleko lepszy niż poświęcenie się złu i duchowi zła. Każdy z nich jest
także daleko lepszy niż poświęcenie się sobie i – towarzyszącemu takiemu
rodzajowi poświęcenia – duchowi samolubstwa. Każdy z nich jest nawet daleko
lepszy od bezcelowego, niczemu nie poświęconego życia. Niemniej jednak <str.
195> żaden z nich nie może się pod żadnym względem równać z poświęceniem, o
jakim uczy Pismo Święte i jakie zostało pokazane w naszym Panu Jezusie
Chrystusie, Odkupicielu świata, przykładzie dla całego Jego Ciała, Kościoła.
Jedynie to prawdziwe poświęcenie wlewa w serce ducha świętego, ducha prawdy,
którego świat nie może otrzymać.
To prawdziwe poświęcenie różni się od wszystkich
pozostałych. Istnieje tylko jeden ołtarz, przed którym się pokłoni: pokłoni się
ono woli Jahwe, oddając siebie i swoją wolę jako żywą ofiarę na ołtarzu
Pańskim, w rozumnej służbie. Nie stawia ono żadnych warunków ani ograniczeń.
Słowa Najwyższego Kapłana są też słowami wszystkich członków Królewskiego
Kapłaństwa: „Bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moję, ale wolę onego,
który mię posłał”. „Oto idę (na początku ksiąg napisano o mnie), abym czynił, o
Boże! wolę twoję.” Tacy ludzie stają się uczestnikami ducha świętego.
O tych, którzy poświęcili swoją wolę, bezwarunkowo
przyjmując Słowo i wolę Boga przez Chrystusa, jest napisane w Piśmie Świętym,
iż mają dążności niebiańskie, czyli duchowe. Są do takiego stopnia
przemienieni, tak różni od tego, kim byli w swoim ziemskim stanie, że zostali
nazwani Nowymi Stworzeniami; imię to byłoby w ich przypadku odpowiednie, nawet
gdyby oznaczało tylko radykalną zmianę serca, czyli woli, jakiej te jednostki
doświadczyły. Jego znaczenie jest jednak szersze: ci, którzy są teraz wybierani
spośród świata przez świętego ducha prawdy i którzy przybliżają się do Boga
poprzez nową, żywą drogę, otwartą przez wielką ofiarę za grzech, są w
rzeczywistości embrionami Nowych Stworzeń, które otrzymają doskonałość boskiej
natury, gdy tylko zostaną przemienieni w zmartwychwstaniu. Dokona się to na
końcu obecnego wieku i będzie zależne całkowicie od ich wierności jako Nowych
Stworzeń wobec kierownictwa ducha świętego.
To nowe – w umyśle – stworzenie, czyli przemieniony umysł,
embrion Nowego Stworzenia, które w pełni zaistnieje przy zmartwychwstaniu,
nadal jest jednak utożsamiane z ludzkim ciałem i dlatego apostoł mówi o tej
klasie: „Mamy ten skarb [nowy umysł, nową naturę] w <str. 196> naczyniu glinianem”
– 2 Kor. 4:7. Mając na myśli tę samą zmianę, apostoł zapewnia nas, że kiedy
„naszego ziemskiego mieszkania namiot zburzony będzie” – złożony na ofiarę,
umarły z Chrystusem – otrzymamy „budowanie od Boga”, nowy dom, chwalebne ciało,
pod każdym względem odpowiednie do zamieszkania w nim nowego umysłu i jego
ducha poświęcenia (2 Kor. 5:1), jeżeli tylko znajdziemy się wśród zwycięzców,
którzy dojdą do samego końca pielgrzymki wąską drogą, postępując śladami
naszego Wodza.
Słowo święty oznacza zupełność; dlatego też duch
święty jest zupełnym, kompletnym duchem. Nie dziwimy się więc widząc, że ci,
którzy otrzymali znaczną miarę świętego, czyli zupełnego, ducha, a przez to
ukształtowali swój charakter – ich sposób rozumowania jest o wiele bardziej
zrównoważony niż przedtem – mają „ducha zdrowego zmysłu”. Wrogi,
zaślepiony duch świata może o nich mówić: „Diabelstwo ma i szaleje”, gdyż żyją
dla rzeczy jeszcze niewidzialnych, wiecznie trwających w niebie, pracują dla
nich i z nich właśnie czerpią radość (2 Tym. 1:7; Jan. 10:20; 6:27).
Jeżeli rozważymy poszczególne jednostki, to jednym z
najpoważniejszych wrogów tych, którzy przez Boskie rady i obietnice zostali
spłodzeni do świętości ducha, jest zły duch bojaźni. Będzie on próbował
przekonać nas, że prawdopodobnie gdzieś jest błąd: albo wielkie i kosztowne
obietnice nie zostały natchnione przez Boga, albo nie są one przeznaczone dla
nas, albo z jakiegoś powodu nigdy ich nie zdobędziemy. Cały lud Boży wystawiony
jest na ataki tego złego ducha wątpliwości i bojaźni – jedni członkowie
częściej, inni rzadziej. Wszyscy muszą dzielnie walczyć z tym złym duchem i
zniszczyć go, aby on nie zniszczył z kolei owoców ducha świętego, nie zagasił
go, a wreszcie – całkowicie go z nas nie usunął.
Niemniej jednak ten duch bojaźni nie jest duchowym bogiem
ani duchowym diabłem, który dostał się do naszych serc; jest to po prostu
umysłowy wpływ, z natury obecny w każdej upadłej istocie ludzkiej o pokornym
umyśle. Rodzi się on ze świadomości osobistej niedoskonałości i niezasługiwania
na Boskie łaski. Lekarstwem na <str. 197> ducha bojaźni jest święty duch
prawdy oraz jego wskazówki, przyjmowane i przestrzegane w zupełnej pewności,
wynikającej z wiary. Duch prawdy mówi nam, że istniały pewne powody pojawienia
się w nas ducha bojaźni; teraz jednak powody te znikły, gdyż weszliśmy w
Chrystusa jako Nowe Stworzenia. Prowadzi nas on od naszej mimowolnej słabości
do wielkiego pojednania, dokonanego przez naszego Pana Jezusa i przypomina nam
słowa natchnionego apostoła:
„Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? Który ani własnemu
Synowi nie przepuścił, ale go za nas wszystkich wydał [na śmierć]; jakożby
wszystkiego [czego potrzebujemy] z nim nie darował nam? Któż będzie skarżył na
wybrane Boże? Bóg jest, który usprawiedliwia. Któż jest, coby je potępił?
Chrystus jest, który umarł [płacąc ich karę – zakrywając ich słabości], owszem
i [uwielbiony i wielce wywyższony Chrystus, który] zmartwychwstał, który też
jest na prawicy Bożej, który się też przyczynia za nimi” – Rzym. 8:31-34.
Jeżeli „duch wiary” – jedna z faz czy też rodzajów działania
„ducha poświęcenia”, „ducha prawdy” – staje się w ten sposób widoczny, jest
przyjęty i podtrzymywany przez Nowe Stworzenie, duch bojaźni zostaje szybko
pokonany. Zastępuje go pokój i radość w świętym duchu wiary, miłości i ufności
w Bogu. Niemniej jednak bitwy te powtarzają się co pewien czas w każdym
doświadczeniu chrześcijanina. W rzeczywistości „duch bojaźni” może stać się
cennym sługą Nowego Stworzenia, lecz nie można go tolerować jako pana
ani też jako przyjaciela i mieszkańca serca. Niech stanie się psem-strażnikiem,
niech mieszka tuż przy drzwiach naszego serca, by zwracał naszą uwagę na
złodziei i rabusiów, skradających się ku nam, by okraść nas z naszych skarbów
świętości, radości, pokoju, miłości i społeczności z Ojcem i z braćmi. Jak
napomina apostoł, „bójmyż się tedy” ataków z zewnątrz po tym, jak pogodziliśmy
się z Bogiem przez odrzucenie wszystkich przeciwnych wpływów i przez przyjęcie
Jego ducha do naszych serc. „Bójmyż się”, abyśmy jako ci, którzy są gotowi, by
o poranku pójść za <str. 198> Oblubieńcem, nie zostali pokonani przez
ducha lenistwa, ducha niedbalstwa, ducha głębokiego snu i abyśmy – jak „głupie
panny” – nie okazali się nieprzygotowani do wielkiego wydarzenia, „wesela”, do
którego czyniliśmy tak wiele przygotowań.
Pamiętajmy więc, że chociaż duch bojaźni może być użyteczny
jako sługa, to jednak nie jest z Boga i nie wolno go nigdy wpuszczać do zamku
chrześcijańskiego serca, zamieszkałego przez członków rodziny ducha świętego –
przez miłość, radość, pokój itd., ponieważ doskonała miłość precz odrzuca
bojaźń oraz resztę rodziny złego ducha: gniew, złość, nienawiść, zazdrość,
bojaźń, niezadowolenie, dumę, ziemskie ambicje itd. Apostoł pisze: „Nie dał nam
Bóg Ducha bojaźni, ale mocy i miłości i zdrowego zmysłu” – 2 Tym. 1:7.
Niekiedy atak następuje od tyłu, a nie od przodu: bojaźń o
przyjaciół, bojaźń o świat – brak ufności w Bogu, jeżeli chodzi o innych,
chociaż dana osoba chciałaby ufać Mu w swoich własnych sprawach. Jest to
również poważna sprawa: w wielu przypadkach znika wtedy duch pokoju i radości,
a nasza energia kieruje się w niewłaściwą stronę. „Duch bojaźni” mówi:
myślenie, że Chrystus umarł za wszystkich, jest wielką pomyłką; zuchwalstwem
byłoby przypuszczać, że w końcu wszyscy otrzymają błogosławieństwo możliwości
życia w rezultacie złożenia okupu. Jeżeli zaś duch bojaźni nie zdoła nas
pokonać, to jego zły towarzysz, „duch błędu”, będzie próbował
poprowadzić nas w przeciwnym kierunku – ku przekonaniu o powszechnym zbawieniu
do wiecznego życia – sugerując ambicję Boga, która powstrzymałaby Go od
zniszczenia dobrowolnie grzeszących.
„Duch błędu” podaje się za mądrzejszego niż Słowo Boże i
podpowiada ludzkiemu rozsądkowi, że powinien on sądzić Boga według swoich
własnych pojęć, a nie ulepszać swoje pojęcia poprzez Słowo Boskiego objawienia.
W ten sposób, różnymi drogami, duch błędu, duch bojaźni i duch niewoli – części
ducha Przeciwnika, złego ducha – zadają kłam stwierdzeniom <str. 199>
ducha prawdy, według których „Chrystus Jezus z łaski Bożej za wszystkich
śmierci skosztował” i że w odpowiednim czasie każde stworzenie otrzyma
błogosławioną możliwość powrotu do harmonii z Bogiem na warunkach Nowego
Przymierza. Kiedy każdy dojdzie do znajomości Prawdy, każdy będzie przez nią
sądzony i obdarzony wiecznym życiem bądź skazany na wieczne zniszczenie – wtórą
śmierć. „Przez to poznajemy ducha prawdy i ducha błędu” (1 Jana 4:5,6;
Dzieje Ap. 3:23).
Duch Boży, duch poświęcenia, jest duchem radości i pokoju we
wszystkich, którzy go otrzymują proporcjonalnie do ilości tego ducha – na tyle,
na ile osiągają stan jedności z Niebiańskim Ojcem i Odkupicielem, który posiada
ten sam zmysł, czyli nastawienie. Duch Pański prowadzi do wiary w Boskie
obietnice; duch błędu prowadzi w przeciwnym kierunku – do braku wiary w te
obietnice, do ludzkich spekulacji, do łatwowierności i przesądów – do wiary w
rzeczy nie pochodzące od Boga i zupełnie nierozsądne w oczach tych, którzy
posiadają „ducha prawdy”, „ducha zdrowego zmysłu”. Duch prawdy prowadzi do
aktywności i działania dla sprawy Bożej, do doceniania przywileju współpracy z
Bogiem w jakimkolwiek stopniu; duch błędu jest „duchem głębokiego snu” i braku
zainteresowania sprawami niebios, a przy tym starania o rzeczy ziemskie –
brakiem zainteresowania prawdziwym Kościołem i jego związką miłości, staraniem
o ludzkie organizacje i ich więzy doktrynalne (Rzym. 11:8).
Duch, który pożąda ku zazdrości
Jak już zauważyliśmy, poświęcone dzieci Boże – spłodzone
z ducha Nowe Stworzenia – są obecnie podwójnymi istotami: nowa istota
nie jest jeszcze w pełni rozwinięta, nie jest „narodzona” i nie mając
odpowiedniego dla siebie ciała przebywa w starym, ziemskim ciele uznanym za
zmarłe – objętym w posiadanie przez odnowioną wolę ku jej służbie na czas
<str. 200> jej rozwoju. (Nie oznacza to jednak, że chrześcijanin ma dwie natury,
ponieważ taka myśl byłaby zupełnie sprzeczna z nauką Biblii.) Jedynie nowy
duch, umysł Chrystusowy, święte usposobienie, czyli wola, są uznane przez Boga
i tylko one powinny być uznawane przez „braci świętych, powołania niebieskiego
uczestników”. Niemniej jednak, pomiędzy tym nowym usposobieniem, spłodzonym
przez Słowo Boże, a starą wolą, duchem, czyli usposobieniem upadłego ciała,
toczy się nieustanna walka. Tę przeciwną wolę, czyli usposobienie naszego ciała
Pismo Święte nazywa niekiedy naszym duchem, na przykład: „Albo mniemacie, iż
próżno Pismo mówi: Izali ku zazdrości pożąda duch, który w nas mieszka? [„Nie
mieszka w ciele mojem dobre.”]” – Jak. 4:5.
Nowy duch, Nowe Stworzenie, spłodzone ze świętego ducha miłości,
nie zazdrości, jak napisano: „Miłość nie zajrzy, nie nadyma się…” – 1 Kor.
13:4. Kiedy więc stwierdzamy, że nasze uczynki, słowa lub myśli kierowane są
duchem zazdrości, nienawiści, walki lub próżnej chwały, to możemy mieć pewność,
że nasz stary, zły duch zwycięża rozwijające się w nas Nowe Stworzenia.
Proporcjonalnie do tego, w jakim stopniu udaje się nam go odrzucić i pozyskać
cechy ducha świętego – dobroć, łagodność, pokorę, braterską uprzejmość, miłość
– wzrastamy w podobieństwo Chrystusa, który jest obrazem Ojca i zostajemy
napełnieni duchem świętym. Nie jesteśmy napełnieni duchową osobą, lecz
napełnieni duchem, wpływem czy też wolą osoby, naszego Ojca Jahwe – tym samym
duchem, który był i nadal jest w Jego Jednorodzonym Synu.
Apostoł Paweł również pisze o tej samej bitwie pomiędzy
duchem, usposobieniem, czyli umysłem naszego ciała, a nowym duchem,
usposobieniem, czyli umysłem, do którego zostaliśmy odrodzeni. Patrzy on jednak
na to zagadnienie z pozycji „przypisania” – jak gdyby nasze ciała nie były
już nami, lecz naszymi wrogami, a my uznani za Nowe Stworzenia, zaś duch święty
za naszego jedynego ducha, czyli nastawienie. Pisze on: „A to mówię: Duchem
postępujcie, a pożądliwości [pragnień] ciała nie wykonywajcie. Albowiem ciało
pożąda [pragnie] przeciwko <str. 201> duchowi, a duch przeciwko ciału; a
te rzeczy są sobie przeciwne, abyście nie to, co [jako Nowe Stworzenia]
chcecie, czynili.” Nieustanne sprzeciwianie się i zwodzenie ze strony ciała
jest przeszkodą w czynieniu doskonałych uczynków, chociaż dzięki Boskiej
łasce, nie stanowi przeszkody w przyjęciu nas przez Boga jako „Nowe
Stworzenia”, których, serca, duch i intencje są święte i przyjemne Ojcu w
Umiłowanym (Gal. 5:16,17).
Wyuczeni od Boga przez ducha
Rozważyliśmy już kilka aspektów ducha Pańskiego: jego
działalność w ludziach poprzez jego oświecający wpływ na ich umysł, usuwanie
błędów i objaśnianie Słowa – źródła prawdy żywej; teraz jesteśmy przygotowani
do zrozumienia i docenienia słów apostoła: „Czego oko nie widziało i ucho nie
słyszało i na serce ludzkie [ziemskiego człowieka] nie wstąpiło, co nagotował
Bóg tym, którzy go miłują. Ale nam to Bóg objawił przez Ducha swojego; albowiem
duch wszystkiego się bada, i głębokości Bożych” – 1 Kor. 2:9,10. Innymi słowy,
podporządkowawszy naszą wolę Bogu, abyśmy mogli być przezeń wyuczeni i chodzić
Jego drogami, weszliśmy do harmonii z Jego wolą, umysłem, duchem; jesteśmy więc
gotowi, by z tego nowego punktu widzenia – z punktu widzenia nowego, poprawnie
ukierunkowanego umysłu – zobaczyć sprawy w nowym świetle – wszystkie rzeczy
stają się dla nas nowe. Nowy umysł, nowa wola skłania nas do zaglądania w
głębokie rzeczy Boże, do studiowania Słowa Bożego, abyśmy poznali i czynili
Jego wolę jako posłuszni synowie. Mając umysł, czyli ducha naszego Ojca,
będziemy słuchali wszystkich szczegółów Jego wskazówek i starali się zgodnie z
nimi postępować. „Bo któż z ludzi wie, co [jaki umysł, wola, plan] jest w
człowieku, tylko duch [umysł] człowieczy, który w nim jest? także też i tego,
co jest w Bogu, nikt nie wie, tylko Duch Boży” (1 Kor. 2:11). Innymi słowy,
podobnie, jak żaden człowiek nie może poznać umysłu i planu drugiego człowieka,
chyba <str. 202> że zostaną mu objawione, tak i nikt nie może pojąć
Boskiego umysłu i planu, jeżeli nie znajdzie się w harmonii z Boskim umysłem –
otrzyma ducha świętego.
„Aleśmy (...) przyjęli (...) Ducha [umysł, usposobienie, czyli
wolę], który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, które rzeczy nam są od Boga
darowane (...) Ale cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha
Bożego; albowiem mu są głupstwem, i nie może ich poznać, przeto, iż duchownie
bywają rozsądzone.” Mogą je pojąć tylko ci, którzy posiadają ducha, czyli umysł
Boży, ducha Jego planu, ducha prawdy. Ich usposobienie musi pozostawać w
harmonii ze sprawiedliwością i prawdą tak, aby zrozumieli te zasady; codziennie
muszą się starać poznawać coraz głębiej umysł Boży i Bożą wolę, a także
otrzymywać coraz więcej Jego ducha, usposobienia. Tacy posłuszni synowie są
coraz bardziej „napełniani duchem” prawdy i duchem posłuszeństwa wobec prawdy.
Nie dochodzą jednak do tego stanu poprzez stosowanie duchowych rzeczy do spraw
cielesnych, jak uczyniłby to cielesny człowiek, lecz poprzez postępowanie za
radą Bożą, „do duchownych rzeczy duchowne stosując” (1 Kor. 2:13). „Aleć
duchowny [ten, który otrzymał święty umysł, czyli ducha] rozsądza wszystko
[potrafi zrozumieć i właściwie ocenić tak ludzkie, jak i duchowe sprawy w
świetle Boskiego planu], lecz sam od nikogo nie bywa rozsądzony” Żaden cielesny
człowiek nie jest w stanie zrozumieć czy też prawidłowo osądzić motywów, które
powodują, że Nowe Stworzenie „o duchowym umyśle” dobrowolnie poświęca rzeczy
cenne dla cielesnego człowieka – poświęca je dla nadziei i wizji, które w
oczach tego ostatniego są nierzeczywiste i nierozsądne. Dlatego właśnie
naśladowcy Pana są „policzeni za głupców” przez tych, którzy mają światowy
umysł, którzy mają ducha świata” (1 Kor. 2:12-16; 4:10).
Parakletos, Pocieszyciel
W Ewangelii św. Jana 14:16,26 Parakletos zostało
przetłumaczone jako Pocieszyciel, lecz znaczenie, jakie zwykle kojarzy się z
tym słowem (mianowicie <str. 203> uspokajać, łagodzić) nie jest w tym
miejscu poprawne. Prawidłowe znaczenie to pomoc, zachęta, dopomaganie,
wzmocnienie. Dlatego właśnie obietnica naszego Pana wskazywała, że święty duch,
którego Ojciec pośle w imieniu Jezusa jako Jego przedstawiciela, będzie blisko
Jego naśladowców, pomagając im w każdej chwili, kiedy znajdą się w potrzebie –
będzie on świętą mocą, przez którą poprowadzi i pokieruje swój lud, umożliwiając
mu „chodzenie przez wiarę, a nie przez widzenie”. Rzeczywiście; nasz Pan daje
nam do zrozumienia, że wszelkie usługi ducha są Jego usługami, mówiąc: „Nie
zostawię was sierotami, przyjdę do was” – werset 18. W ten sposób utożsamia On
ducha świętego z sobą. „Jeśli kto Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest
jego” – i nie ma parakletos, Boskiej pomocy.
Ta Boska moc przebywa z całym Kościołem, ale każdy otrzymuje
swój udział Boskiego wpływu osobiście – poprzez indywidualne związki z drogami
działania ducha. Najważniejsza drogą działania ducha prawdy jest sama Prawda;
jednak wszyscy, którzy są blisko związani z Prawdą i mają jej ducha, zależnie
od tego sami stają się drogami, przez które duch wspomaga innych i wywiera na
nich wpływ.
Moc, czyli duch, Boga jest niewidzialna dla ludzi; efekty jej
działania są jednak dotykalne i widoczne. Można to zilustrować na przykładzie
prądu elektrycznego w miedzianym drucie: prąd jako taki jest niewidzialny, ale
jeżeli wyposażony w odpowiedni silnik pojazd dotknie drutu przewodnikiem –
pantografem, moc prądu okaże się poprzez ruch tego pojazdu. Ten sam prąd za
pośrednictwem innego urządzenia oświetla pojazd, ogrzewa go, a jeszcze inna
maszyna umożliwia wykorzystanie go w komunikacji za pomocą telegrafu czy
telefonu. W sprzyjających warunkach działanie prądu jest błogosławieństwem, ale
może on też być użyty do zadawania śmierci, na przykład za pomocą krzesła
elektrycznego. Tak więc duch święty jest duchową energią, czyli mocą Bożą –
porusza, oświeca, ogrzewa i prowadzi wszystkich, którzy – znajdując się we
właściwym stanie – łączą się z nim za pomocą odpowiednich „przekaźników”. Może
on również przynieść śmierć – wtórą śmierć, wszystkim dobrowolnie grzeszącym.
Jakże niezbędne jest zatem, aby każdy spośród Pańskiego ludu posiadał <str.
204> właściwe wyposażenie i odpowiednie połączenie, aby mógł
zostać napełniony duchem i poruszony ku dobrym uczynkom!
To odniesienie do świętego ducha jako jeszcze jednego
pocieszyciela, czyli pomocnika i kogoś, kto daje wzmocnienie, w najmniejszym
stopniu nie wskazuje, że chodzi tu o jeszcze jednego Boga lub jeszcze jedną osobę
w trójcy Bogów. Wręcz przeciwnie: pocieszający i posilający święty duch jest
duchem Ojca i duchem Syna. Wersety 18 i 23 określają Ojca i Syna jako tych,
którzy wzmacniają, pocieszają i prowadzą Kościół – czyniąc to poprzez ducha. W
ten sposób nasz Pan jeszcze raz potwierdził: „Jam jest z wami po wszystkie dni,
aż do skończenia świata” – poprzez świętego ducha, a nie ciałem.
Powinniśmy pamiętać, że słowa [por. przyp. tłum. str. 169-170
– przyp. tłum.] on, jego, jemu itp. używane w odniesieniu do parakletos,
mogłyby równie dobrze zostać przetłumaczone ona, jej, nią itd. lub ono.
Heautou, tłumaczone w tym kontekście jako jego, w angielskiej
Powszechnej Wersji Biblii dziewięć razy oddane jest jako ono. Ekinos, tłumaczone
na on, jest znacznie częściej przekładane jako tamten i tamci.
W 1 Jana 5:16 ekinos jest przetłumaczone na ten: „Nie za tym,
[grzech na śmierć] mówię, aby się kto modlił”.
„Wprowadzi was we wszelką prawdę”
Nasz Pan wskazał na drogę, przez którą ta moc Boża, „duch
prawdy”, miała przyjść do Jego ludu, w następujący sposób: „Słowa które
ja wam mówię, duch są i żywot są”. Inaczej mówiąc: moje słowa wyrażają umysł,
wolę, ducha Boga. Dlatego właśnie jako czynność niezbędną do naszego zwycięstwa
wystawiliśmy przed sobą nieustanne badanie Słowa Prawdy. Słuchamy polecenia
naszego Pana: „Badajcież się Pism”. Słuchamy słów apostoła Pawła, który chwalił
szlachetne postępowanie Beriańczyków, gdyż „na każdy dzień rozsądzali Pisma”. W
innym miejscu powiada, że „musimy tem pilnej przestrzegać tego, cośmy
słyszeli”; Tymoteusza napomina zaś, że „Pismo od Boga jest pożyteczne, aby
człowiek <str. 205> Boży był ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie
wyćwiczony”. Apostoł Piotr także pisze, iż „mamy mocniejszą mowę prorocką
[Boskiego objawienia], której pilnując dobrze czynimy” (Jan 5:39; Dzieje Ap.
17:11; Hebr. 2:1,2; 2 Tym. 3:17; 2 Piotra 1:19).
Obietnica „napełnienia duchem”, czyli zmysłem Bożym, nie
została dana tym, którzy tylko posiadają Słowo Boże albo je tylko czytają, ale
tym, którzy pilnie to Słowo badają, szukając jego zrozumienia, a rozumiejąc je,
pragną ochoczo być mu posłuszni. Jeżeli chcemy być napełnieni duchem
Bożym, to musimy pić z głębi źródła Prawdy – Jego Słowa. Ponieważ nasze
ziemskie naczynia są niedoskonałe, przeciekające, duchowe rzeczy łatwo je
opuszczają (Hebr. 2:1); w takim przypadku nieustannie otaczający nas duch
świata śpieszy, by wypełnić puste miejsce. Duch świata bez przerwy wywiera
nacisk na lud Boży, starając się zająć miejsce nowego ducha, nowego umysłu,
ducha, czyli usposobienia poświęcenia. Dlatego wszystkie Pańskie Nowe
Stworzenia powinny żyć bardzo blisko źródła Prawdy, Pana oraz bardzo blisko
Jego Słowa, aby duch Boży nie został zagaszony, a my – wypełnieni duchem
świata.
Trzeba tu ostrzec niektórych, że znajomość Prawdy, znajomość
Pisma Świętego jest bardzo ważna, a wręcz niezbędna do posiadania ducha prawdy;
niemniej jednak można posiadać dużą znajomość Słowa Bożego, a w
żadnym stopniu nie posiadać jego ducha. Otrzymanie ducha prawdy
oznacza wejście do harmonii z Prawdą, do umysłowej zgodności z Boską wolą,
wyrażoną w Słowie. Stan ten można osiągnąć w jeden tylko sposób: po pierwsze,
przez przyjęcie Pana Jezusa jako Tego, który odkupił i usprawiedliwia; po
drugie – bezwarunkowo poświęcając się szukaniu i czynieniu Jego woli.
Ten „duch prawdy”, „święty duch”, czyli umysł w harmonii z
Bogiem i Jego sprawiedliwością, nie powinien być <str. 206> mylony z „darami
ducha” ani też z „owocami ducha”, chociaż jego posiadanie zawsze
prowadzi do „spokojnych owoców sprawiedliwości”, pokory, cierpliwości,
łagodności, braterskiej uprzejmości, miłości. Musimy posiąść ducha prawdy zanim
będzie mógł przynieść takie owoce w naszym codziennym życiu. U niektórych okres
rozwijania dojrzałych owoców o właściwej wielkości i odpowiednim smaku będzie
dłuższy niż u innych; każdy jednak powinien pamiętać na słowa Pana: „W tem
będzie uwielbiony Ojciec mój, kiedy obfity owoc przyniesiecie, a będziecie
moimi uczniami”. Nie zapominajmy też o Pańskiej przypowieści o krzewie winnym,
w której latorośle są symbolem Jego poświęconych uczniów. Pan mówi o nich:
„Każdą latorośl, która we mnie owocu nie przynosi, [Ojciec mój] odcina, a
każdą, która przynosi owoc, oczyszcza [przycina], aby obfitszy owoc
przynosiła” – Jan 15:2.
Chrześcijanin jest taką latoroślą od momentu swojego
poświęcenia; jest uczestnikiem płynących z korzenia sił żywotnych, uczestnikiem
świętego ducha, ale nie oczekuje się od niego, że natychmiast przyniesie
wszystkie owoce ducha, ani też, że jego owoce będą doskonałe. Pierwszymi
dowodami związku z Kościołem – krzewem winnym – będzie społeczność z innymi
latoroślami, z korzeniem, a także dowody żywotności. Potem pokażą się pędy i
gałązki, szukające możliwości wzrostu i rozwoju. Potem przyjdzie czas na
liście, czyli wyznanie wiary, potem będzie należało spodziewać się kwiatu, a na
koniec owocu. Na początku owoc jest jednak bardzo mały, a do tego kwaśny;
rozwinięcie winogron o właściwej wielkości i smaku odpowiadającym wielkiemu
Winiarzowi wymaga czasu. Takich właśnie „owoców ducha” Chrystusowego oczekuje
się od każdej „latorośli” winnego krzewu – od każdego członka Ciała Chrystusa,
Kościoła. Jeżeli w odpowiednim czasie nie pojawią się te owoce ducha – pokora,
łagodność, braterska uprzejmość, wiara, nadzieja, miłość – latorośl przestanie
być uważana za latorośl i jako „latorośl nie przynosząca pożytku” zostanie
odcięta od dalszej społeczności i przywileju.
Widzieliśmy już, że „dary ducha”, dane na początku
Wieku Ewangelii dla ustanowienia <str. 207> Kościoła, różniły się od „owoców
ducha”. Dary były przekazywane poprzez wkładanie rąk apostołów; pojawiały się
niespodziewanie tylko w wyjątkowych przypadkach (Dzieje Ap. 2:4; 10:45): Szymon
Czarnoksiężnik był ochrzczony i otrzymał dar, którego sam mógł używać, ale nie
był w stanie przekazywać tych darów innym i został zgromiony przez Piotra za
proponowanie pieniędzy w zamian za otrzymanie tej mocy, danej jedynie apostołom
(Dzieje Ap. 8:13-21). Ten sam opis wyjaśnia także, iż nawet Filip ewangelista,
który sam mógł czynić „cuda i mocy wielkie”, nie był w stanie przekazać darów
ducha i musiał posłać po apostołów, by uczynili to dla nawróconych przezeń
ludzi. Wszystko to jak najbardziej zgadza się ze słowami apostoła Pawła,
przepowiadającego, że wiele tych darów „zniszczeje” i „ustanie”. Musiało tak
być, gdy umarli apostołowie i ci, którym apostołowie te „dary” przekazali. Dary
wiary, nadziei i miłości, o których apostoł napisał, że będą trwały, nie były
cudownymi darami, lecz z nich wyrosły – w innym miejscu nazwał je
„owocami” (1 Kor. 13:8; Jan 15:16).
Wśród darów ducha apostoł wyróżnia: (1) apostolstwo, (2)
prorokowanie, (3) nauczanie. Nadal mamy wśród nas apostolstwo, gdyż posiadamy
naukę apostolską w Nowym Testamencie, przekazaną nam w takiej pełni, że nie
trzeba już nic dodawać. Dlatego więc apostołowie nie mieli następców – i nie
potrzebowali ich, gdyż istnieje jedynie „dwunastu apostołów Barankowych”,
stanowiących „dwanaście gwiazd”, czyli koronę Kościoła; są oni także
„dwunastoma kamieniami węgielnymi” uwielbionego Kościoła, Nowego Jeruzalem (Jan
6:70; Obj. 12:1; 21:14). Nadal istnieją w Kościele prorocy, wykładający,
nauczyciele, słudzy Boga i Jego Kościoła, mówiący różnymi językami; duch święty
nie udziela już jednak tych darów w cudowny sposób, bez wykształcenia czy
talentu, przez włożenie rąk apostołów. Takie cuda nie są już potrzebne ani też
czynione – a przynajmniej nie w takim stopniu, jak niegdyś. Zamiast tego Pan
wybiera tych, którzy dzięki swoim wrodzonym umiejętnościom i wykształceniu są
przygotowani do Jego służby: niemniej jednak musimy pamiętać, że stan <str.
208> serca jest w Pańskich oczach o wiele ważniejszy niż wszystkie inne
umiejętności razem wzięte; może On z powodzeniem użyć tych, których wybierze
(ponieważ są pełni Jego ducha), by stali się Jego sługami i ambasadorami; może
przez swa opatrzność zapewnić im pomoc w taki sposób, jak będzie chciał: na
przykład swojemu szczególnemu słudze, Mojżeszowi, który był „ciężkich ust”,
zapewnił „narzędzie mówcze” w postaci Aarona.
Sposób rządzenia uległ zmianie, ale lud Boży nie może
zapominać, że to ten sam Pan za pośrednictwem tego samego świętego ducha nadal
zajmuje się sprawami swojego Kościoła – mniej widocznie, w sposób mniej
dostrzegalny, ale nie mniej prawdziwy, nie mniej troskliwy i nie pomijając
żadnego szczegółu. Wszyscy członkowie Pańskiego Stadka, prowadzonego przez Jego
ducha, muszą zwracać baczną uwagę na tych, którzy mienią się nauczycielami i
ewangelistami. Ludowi Bożemu nie wolno przyjmować jako nauczycieli i ewangelistów
tych, którzy jedynie mówią, że nimi są, lecz tylko tych, którzy w dostrzegalny
sposób zostali przez Pana naznaczeni, iż posiadają te dary. Jednym ze
sprawdzianów jest ich wierność względem Słowa Bożego – że nie głoszą samych
siebie, lecz Jezusa Chrystusa, i to onego ukrzyżowanego – który jest mocą Bożą
i mądrością Bożą każdemu wierzącemu. Jeżeli ktokolwiek przyjdzie do nas z inną
ewangelią, mamy szczegółowe wskazówki, by nie przyjmować go jako nauczyciela
Prawdy, lecz uważać takiego człowieka za sługę błędu, postępującego w ten
sposób świadomie lub na skutek niewiedzy.
W ten sposób duch, czyli wpływ Boży, święty duch, czyli
wpływ Prawdy, naucza swój lud, prowadząc go (pośrednio lub bezpośrednio) do
znajomości Boga. W ten sposób jest on drogą pojednania – teraz dla Kościoła, a
w nadchodzącym wieku będzie podobną drogą pojednania dla całego świata, gdy
„Duch i oblubienica [uwielbiony Kościół] powiedzą: Przyjdź! Bierz wodę życia
darmo” (Obj. 22:17). <str. 209>
1 Kolejność tych błogosławieństw jest w proroctwie odwrócona,
najprawdopodobniej po to, aby zakryć rzeczywiste znaczenie aż do słusznego
czasu i w ten sposób częściowo zasłonić długość, szerokość, wysokość i
głębokość Boskiego planu aż do chwili, gdy nadejdzie słuszny czas na jego
poznanie i docenienie.
2. Paragrafy do końca obecnego podrozdziału omawiają
zagadnienie angielskiego tłumaczenia zaimków odnoszących się do ducha świętego.
Czytelnik tłumaczeń angielskich staje tu w obliczu kilku trudności, których nie
znajdujmy w języku polskim. Po pierwsze zaimek względny „który” musi mieć w
angielskim osobową i nieosobową formę (tak jak zaimek pytający kto? lub co? w
języku polskim). Powszechna wersja Biblii angielskiej używa formy osobowej,
choć inne, jak wykazuje autor na podstawie Diaglottu, stosują formę nieosobową.
Po drugie, zastosowanie zaimka rzeczownikowego „on” w odniesieniu do ducha
świętego od razu sugeruje osobowość, bowiem rzeczowniki nieosobowe w języku
angielskim są tylko rodzaju nijakiego. Autor znowu przedstawia tłumaczenie
Diaglottu, w którym o duchu świętym mówi się „to, ono”, a więc w formie
nieosobowej. Po trzecie, zaimek zwrotny „się, siebie” jest w języku angielskim
ściśle związany z rodzajem, a więc zawsze też określa osobowość bądź
nieosobowość. Powszechne tłumaczenia oddają werset Jana 16:13,14 z zaimkiem
zwrotnym w rodzaju męskim (a więc w formie osobowej), ale autor ukazuje inne
wersety, z których wynika, że zaimek zwrotny w greckim oryginale, jest tak jak
w języku polskim identyczny dla wszystkich rodzajów, a więc nie narzuca formy
osobowej bądź nieosobowej – przyp. tłum.
3. „Pocieszyciel” w języku greckim jest rzeczownikiem rodzaju
męskiego, lecz nie wiąże się to z rzeczywistą płcią, podobnie jak w języku
niemieckim ‘piec’ i ‘stół’ są rodzaju męskiego, ‘widelec’ – żeńskiego, a
‘dziewczyna’ – nijakiego.
4. Zion’s Watch
Tower, 1 sierpnia 1894.
5. Broszura „Co Pismo Święte mówi o
spirytyzmie?”
powrót do początku >>
Tom V
|