WYKŁAD VII
POŚREDNIK POJEDNANIA
-
„SYN CZŁOWIECZY”
Czego
ten tytuł nie oznacza – Co ten tytuł oznacza – Niezaprzeczalny zaszczyt, do
którego nikt inny nie ma prawa – Syn Człowieczy w oczach świata – Poglądy
Piłata, Rousseau i Napoleona – Znaczenie słów „nie mający piękności,
czemużbyśmy go żądać mieli” oraz „oblicze jego było zeszpecone” – „Najpiękniejszy
między tysiącami” – „Wszystko w nim rozkoszne”.
POŚRÓD wielu tytułów stosowanych do
naszego Pana znajduje się „Syn Człowieczy” – jedno z imion, których Pan
najczęściej używał mówiąc o sobie. Niektórzy uważają to za dowód, że w ten
sposób nasz Pan akceptował fakt, iż był synem Józefa: takie stwierdzenie jest
jednak całkowicie błędne, nigdy bowiem nasz Pan nie uznał Józefa za swojego
ojca. Wręcz przeciwnie: przedstawimy dowody, że ten tytuł, który On sam
stosował do siebie, odnosi się nie tylko do Jego ziemskiego życia, ale także do
Jego obecnego stanu i chwały. Ten fakt, z kolei, stał się dla niektórych
podstawą do zupełnie innego, aczkolwiek równie ekstremalnego wniosku, że nasz
Pan jest teraz człowiekiem w niebie – że nadal pozostaje w ludzkiej
naturze. Będziemy starali się wykazać, że ta myśl nie ma żadnego uzasadnienia i
że jest błędną interpretacją tytułu „Syn Człowieczy”. Na razie jednak zauważmy,
iż taki pogląd jest całkowicie niezgodny z kierunkiem całej nauki Pisma
Świętego. Biblia jasno wskazuje, że uniżenie naszego Pana do poziomu natury
ludzkiej nie miało trwać wiecznie, lecz jedynie czasowo, w celu odkupienia
człowieka, zapłacenia jego kary, a zarazem udowodnienia wierności naszego Pana
wobec Ojca. Na tej właśnie podstawie został On <str. 150> wkrótce potem
wielce wywyższony nie tylko do chwały, którą miał u Ojca przed założeniem
świata, lecz do chwały jeszcze wspanialszej, daleko ponad anioły, zwierzchności
i moce – do boskiej natury, do miejsca po prawicy, do miejsca łaski, majestatu
na wysokościach.
Przeczytajmy uważnie kilka wersetów, w których nasz Pan
używa tego tytułu:
„Pośle Syn człowieczy Anioły swoje” w czasie żniwa Wieku
Ewangelii (Mat. 13:41).
„Tak będzie i przyjście [obecność] Syna człowieczego” –
podczas żniwa, przy końcu obecnego wieku (Mat. 24:27,37).
„A gdy przyjdzie Syn człowieczy w chwale swojej, i wszyscy
święci Aniołowie z nim” (Mat. 25:31).
„Syn człowieczy wstydzić się zań będzie, gdy przyjdzie w
chwale Ojca swego” (Mat. 8:38).
„Cóż, gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego,
gdzie był pierwej?” (Jan 6:62).
„Który zstąpił z nieba, Syn człowieczy” (Jan 3:13).1
Powyższe wersety wskazują, że „Syn Człowieczy” to Pan
chwały, a także człowiek Chrystus Jezus, który dał samego siebie oraz Logos w
przedludzkiej egzystencji, który zstąpił z nieba i stał się ciałem. Nie ma
wątpliwości, że Żydzi nie interpretowali tytułu „Syn Człowieczy” jako syn
Józefa, czyli – w potocznym znaczeniu – syn człowieka, syn, który otrzymał życie
od ojca – człowieka. Potwierdzeniem tego jest zadane przez nich pytanie: „Myśmy
słyszeli z zakonu, iż Chrystus trwa na wieki; a jakoż ty mówisz, że musi być
podwyższony Syn człowieczy? i któryż to jest Syn człowieczy?” – Jan 12:34.
Wyrażenie „Syn człowieczy” oznaczało dla Żydów długo wyczekiwanego przez nich
Mesjasza; swoje nadzieje opierali oni na słowach Daniela (7:13,14): „Widziałem
też w widzeniu nocnem, a oto przychodził w obłokach niebieskich podobny synowi
człowieczemu, a przyszedł aż do Starodawnego, <str. 151> i przywiedziono
go przed obliczność jego. I dał mu władzę i cześć, i królestwo, aby mu wszyscy
ludzie, narody i języki służyli; władza jego władza wieczna, która nie będzie
odjęta, a królestwo jego, które nie będzie skażone.” Nasz Pan przyrównał siebie
do tego opisu w swoim Objawieniu (14:14), gdzie przedstawia siebie jako
„podobnego Synowi człowieczemu, który miał na głowie swojej koronę złotą, a w
ręce swojej sierp ostry” – jako żeńcę żniwa Wieku Ewangelii.
Jesteśmy całkowicie przekonani, że tytuł „Syn Człowieczy” w
żadnym razie nie oznacza syna Józefa; wiemy, iż ludzka natura, przyjęta przez
naszego Pana w określonym celu, została ofiarowana na wieki, a teraz
jest On duchem ożywiającym najwyższej natury (Hebr. 2:9,16; 1 Piotra 3:18; Jan
6:51; Filip. 2:9). Nadal jednak pozostaje pytanie: Dlaczego nasz Pan wybrał
takie właśnie imię, taki tytuł? Mamy powody przypuszczać, że musiała istnieć
jakaś szczególna przyczyna, gdyż w przeciwnym wypadku taki tytuł nie zostałby
użyty; każde z imion naszego Pana ma odmienne znaczenie, jeśli je prawidłowo
zrozumiemy.
Istnieje pewien bardzo ważny powód użycia tego tytułu. Jest
to tytuł wielce zaszczytny, ponieważ nieustannie przypomina o Jego wielkim
zwycięstwie – o Jego wiernym, pokornym posłuszeństwie względem wszystkich
szczegółów planu Niebiańskiego Ojca, aż do śmierci i to do śmierci krzyżowej,
która zapewniła Mu prawo do wszelkiej teraźniejszej i przyszłej czci i chwały,
godności i mocy oraz boskiej natury. Tytuł „Syn Człowieczy” przypomina tak
aniołom, jak i ludziom o wspaniałym przykładzie pokory ze strony Jednorodzonego
Syna Ojca oraz o podstawowej zasadzie Boskich rządów – kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. W ten sposób każde użycie tego
imienia staje się cenną nauką dla wszystkich, którzy mają być wyuczeni od Boga
i którzy pragną Go czcić, czyniąc to, co jest przyjemne w Jego oczach.
W taki sam sposób, jak nasz Pan stał się „nasieniem Dawida”
oraz „nasieniem Abrahama, Izaaka i Jakuba”, <str. 152> był On również nasieniem
Adama przez matkę Ewę – jednak nasieniem „niepokalanym, odłączonym od
grzeszników”. „Nasienie niewiasty” jest przedstawione jako przeciwieństwo
nasienia węża, nie ma jednak wzmianki o tym, że Ewa miała jakiekolwiek inne
nasienie oprócz tego, które pochodziło od jej męża, Adama. Jeśli uznajemy, że
myśl o naszym Panu jako nasieniu Dawida jest właściwa, to równie właściwe jest
stwierdzenie, iż nasz Pan to nasienie Adama, przez Ewę. Wierzymy, iż tak
właśnie należy rozumieć Jego tytuł „Syn Człowieczy”.
Adam, jako głowa rodu i dawca życia, z powodu swojego
nieposłuszeństwa nie zdołał przekazać potomstwu trwałego życia. Niemniej jednak
Boska obietnica wskazywała na czas, kiedy identyfikujący się z rodzajem ludzkim
Mesjasz miał odkupić Adama i całe jego potomstwo. Adam był człowiekiem
górującym nad innymi, ponieważ był głową rodzaju ludzkiego, miał prawo do ziemi
i do panowania nad nią. Zwróćmy uwagę na prorocze słowa mówiące o Adamie: „Cóż
jest człowiek, iż nań pamiętasz? albo Syn człowieczy, iż go nawiedzasz?
Albowiem mało mniejszym uczyniłeś go od Aniołów, chwałą i czcią ukoronowałeś
go. Dałeś mu opanować sprawy rąk twoich, wszystkoś poddał pod nogi jego. Owce i
woły wszystkie, nadto i zwierzęta polne. Ptastwo niebieskie, i ryby morskie, i
cokolwiek chodzi po ścieżkach morskich” – Psalm 8:5-9.
To ziemskie prawo, królestwo, panowanie uległo rozpadowi,
zostało utracone na skutek upadku, ale było niezaprzeczalną częścią tego, co
odkupiła wielka ofiara za grzech, jak proroczo napisano o naszym Panu: „Wieżo
trzody! (...) do ciebie przyjdzie, przyjdzie mówię, pierwsze państwo” –
Mich. 4:8. Rozumiemy więc, że zgodnie z Boskim planem nadzieja ludzkości
spoczywała w przyjściu wielkiego Syna i Dziedzica Adama, wielkiego syna
Abrahama, wielkiego syna Dawida, wielkiego Syna Marii. Nie oznacza to jednak,
że życie tego Syna miało być wywiedzione od Adama, Abrahama, Dawida lub
Marii. Jak już widzieliśmy, według Boskiego zarządzenia <str. 153> zięć
jest zaliczany do rodziny i ma prawo wykupić i przejąć utraconą własność. Wykazaliśmy
niezbicie, że w przypadku naszego Pana jedynie cielesny organizm, a nie życie,
pochodził z ziemskiego rodu; życie wyszło i przyszło od Boga. Na
początku nasz Pan był nazywany Logosem.
Im głębiej analizujemy to zagadnienie, tym jaśniejsze staje
się powyższe rozumowanie; ktoś, kto zna język grecki, bez trudu zauważy, iż we
wszystkich przypadkach, kiedy nasz Pan wypowiadał słowa „Syn człowieczy”,
używał akcentowanej formy, która nie ma odpowiednika w języku angielskim [czy
też w jęz. polskim – przyp. tłum.]. Musielibyśmy dodać dwa słowa: „szczególny
syn szczególnego człowieka”. Nasz Pan ma niezaprzeczalne prawo do tego
tytułu. Jedynie Adam był doskonały, a wszyscy członkowie jego rodu upadli, z
wyjątkiem tego jedynego Syna, który przyłączył się do rodziny Adama, aby mógł
stać się Odkupicielem całej utraconej przezeń własności; tak więc, kiedy
nasz Pan dokonywał aktu odkupienia ludzkości spod przekleństwa, czyli wyroku
śmierci, tytuł „Syn Człowieczy” stał się prawnie i niezaprzeczalnie Jego
własnością.
Tytuł ten odnosił się do naszego Pana nie tylko wtedy, gdy
składał On wielki „okup za wszystkich”, ale dotyczy Go także w czasie obecnego
Wieku Ewangelii, kiedy to odbywa się wybór Jego współpracowników we wspaniałym
procesie restytucji. Imię to będzie jeszcze bardziej własnością naszego Pana
podczas Jego tysiącletniego Królestwa, kiedy jako (wielce wywyższony i
przemieniony) Syn szczególnego człowieka (Adama) przeprowadzi dzieło
restytucji, „wykupienie [wybawienie] nabytej własności” (Efezj. 1:4;
Ruty 4:1-10).
„Człowiek Chrystus Jezus” w oczach niewierzących
Mądrość i wdzięk naszego Pana zostały dostrzeżone nie tylko
przez Jego poświęconych naśladowców, którzy zauważyli także, iż <str.
154> „napełniony był wszelaką zupełnością Bożą”; również Jego przeciwnicy
wiedzieli, że był kimś daleko większym niż zwykły członek rodzaju ludzkiego.
Czytamy: „I wszyscy mu dawali świadectwo i dziwowali się wdzięczności onych
słów, które pochodziły z ust jego” – Łuk. 4:22. Inni stwierdzali: „Nigdy tak
nie mówił człowiek, jako ten człowiek” – Jan 7:46. Piłat wzdragał się wydać na
śmierć najszlachetniejszego Żyda, jakiego kiedykolwiek spotkał, próbował
ostatecznego środka, aby uspokoić rozzłoszczony tłum, gdyż zdawał sobie sprawę,
że stoją za tym nauczeni w Piśmie i faryzeusze, zawistni i zazdrośni o
popularność naszego Pana. Na koniec Piłat wezwał Jezusa przed tych, którzy Go
oskarżali, sądząc zapewne, iż spojrzenie na Jego szlachetne rysy powstrzyma ich
złość i nienawiść. Przedstawiając Go, Piłat zawołał: „Oto człowiek!”, używając
akcentowanych słów, których nie ma w angielskim [ani polskim – przyp. tłum.]
przekładzie; musielibyśmy dodać wyraz: „Oto szczególny człowiek!”, jak
gdyby Piłat powiedział: „Żądacie, abym ukrzyżował nie tylko szczególnego
Żyda, przewyższajacego wszystkich Żydów, ale także szczególnego
człowieka, przewyższającego wszystkich innych ludzi”. To właśnie o
człowieczeństwie naszego Pana Jan napisał: „Logos ciałem się stało (...)
i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i
prawdy” – Jan 1:14; 19:5.
W związku z tym przypomnijmy często cytowaną i dobrze znaną
pochwałę „Syna Człowieczego” oraz Jego nauk, której autorem jest sławny
Francuz, Rousseau:
„Jakąż marnością są książki filozofów z całą swoją
okazałością w porównaniu z Ewangeliami! Czy możliwe, aby tak proste, a zarazem
wzniosłe pisma były dziełem człowieka? Czy ten, którego one opisują, może być
jedynie człowiekiem? Czy w Jego charakterze możemy się dopatrzyć entuzjasty
albo ambitnego sekciarza? Jakąż słodycz i czystość widzimy w Jego postępowaniu,
jakiż wdzięk w Jego nauce! Jakże wzniosłe są Jego myśli i jaka głęboka mądrość
w Jego słowach! Jaka błyskotliwość umysłu, delikatność i takt w Jego
odpowiedziach! Jakie wielkie panowanie nad uczuciami! Gdzie znaleźć <str.
155> człowieka, gdzie znaleźć mędrca, który wiedziałby, jak żyć, cierpieć i
umrzeć bez słabości, bez zwracania na siebie uwagi? Moi przyjaciele, ludzie nie
zachowują się w taki sposób; fakty dotyczące Sokratesa, co do których nikt nie
ma wątpliwości, nie są tak dobrze udokumentowane, jak życie Jezusa. Żydzi nigdy
nie mogliby się zdobyć na taką wzniosłość myśli i taki stopień moralności.
Ewangelie są zaś tak prawdziwe, tak wspaniałe, tak uderzające i zdumiewająco
niepowtarzalne, że ich autorzy musieliby być jeszcze bardziej cudowni niż Ten,
którego opisują.”
Słynny Napoleon Bonaparte wygłosił następującą pochwałę
szczególnego Syna szczególnego Człowieka:
„Od początku do końca Jezus jest taki sam: zawsze taki sam –
majestatyczny i prosty, bezgranicznie srogi i bezgranicznie łagodny. W ciągu
całego swojego życia, wnikliwie obserwowanego przez otoczenie, nigdy nie
postąpił tak, by można Mu było coś zarzucić. Ostrożność w Jego zachowaniu
zmusza nas do wyrażenia podziwu dla tego połączenia siły i delikatności. Tak w
słowie, jak i w uczynku jest światły, konsekwentny i spokojny. Mówią, że
wzniosłość jest atrybutem boskości: jakież więc imię powinniśmy nadać Temu,
który w swoim charakterze połączył wszystkie elementy wzniosłości?
Znam się na ludziach i powiadam wam, że Jezus nie był
człowiekiem. Wszystko, co w Nim widzę, napawa mnie zdumieniem. Nie da się Go
porównać z żadną inną istotą na świecie. Jest rzeczywiście istnieniem samym w
sobie. Jego idee i uczucia, prawda, którą głosi, sposób prowadzenia rozmów –
wszystko to przewyższa ludzki, cielesny porządek rzeczy. Jego narodziny i
historia Jego życia; głębokość Jego doktryny, która przezwycięża wszelkie
trudności i jest najpełniejszym ich rozwiązaniem; Jego Ewangelia; wyjątkowość
tej tajemniczej Istoty i jej wygląd; Jego władza i potęga przez wszystkie
stulecia i królestwa; wszystko to jest dla mnie cudem i niewyobrażalną
tajemnicą. Nie widzę tu nic ludzkiego. Na ile mogę się do Niego zbliżyć, na ile
mogę Go zrozumieć – jest wielki wielkością, która mnie przygniata. Na próżno rozmyślam
– wszystko pozostaje niewytłumaczalne! Nie umiem pokazać innego życia takiego,
jak życie Chrystusa.”
Zaiste, prawda jest bardziej zadziwiająca niż fikcja, a
doskonały człowiek <str. 156> Chrystus Jezus, pomazany duchem
Najwyższego, tak bardzo wyróżniał się spośród niedoskonałej rasy, którą
posiadł, aby ją odkupić, że nie można się dziwić, iż świat zastanawia się, czy
nie był On kimś więcej niż zwyczajnym człowiekiem. Nie ma wątpliwości, że tak;
przewyższał ludzi, zwyczajnych ludzi – grzesznych ludzi: był odłączony
od grzeszników i jako doskonały człowiek był obrazem i podobieństwem
niewidzialnego Boga.
„Nie mając piękności (...) czemubyśmy go żądać mieli”
„Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej
ziemi. Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy, i nie był to
wygląd, który by nam się mógł podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi,
mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz”
– Izaj. 53:2,3 nb.
Niektórzy sugerują, że powyższy tekst świadczy o tym, iż
wygląd naszego Pana ustępował wyglądowi innych ludzi, co z kolei prowadzi do
wniosku, że nie był On odłączony od grzeszników, lecz stał się uczestnikiem
grzechu i kary zań – kary degeneracji. Nie zgadzamy się z tą myślą, gdyż przeczy
ona całemu biblijnemu świadectwu; staramy się raczej pogodzić te słowa z ogólną
nauką Pisma Świętego na ten temat, o ile można to uczynić bez naruszenia
właściwych zasad interpretacji; jak wkrótce wykażemy, jest to całkowicie
możliwe.
Istnieją różne rodzaje zacności i piękna oraz wdzięku – ideały
różnych narodów są krańcowo odmienne i zależne od okoliczności. Ideał piękna
wyznawany przez prymitywne plemiona byłby odpychający dla ludów bardziej
cywilizowanych. Umysł niektórych dzikich uznałby, że pięknym człowiekiem jest
indiański wojownik – pomalowany na czerwono i żółto, ozdobiony muszelkami,
barwionymi piórami i krwawymi skalpami. Niektórzy twierdzą, że przygotowani do
walki zapaśnicy na ringu są ideałem męskich kształtów, odpowiednich do „męskiej
sztuki”. Jeszcze inni widzą wspaniały ideał w bogato <str. 157> ubranym
matadorze, czyli człowieku walczącym z bykami, wzbudzającym podziw i aplauz
tłumów. Tak więc ideały różnią się między sobą w zależności od czasów,
okoliczności i warunków. Ponieważ zacytowany powyżej werset odnosi się do
naszego Pana Jezusa przy Jego pierwszym przyjściu, rozumiemy, iż nie spełniał
On warunków, by stać się ideałem dla Żydów. Jest to znakomicie widoczne w
sytuacji, gdy Piłat mówi o Nim „Oto człowiek”, a rozjuszeni Żydzi wołają:
„Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj go! Nie mamy króla, tylko cesarza!”
Musimy pamiętać, że w czasie Jego pierwszego przyjścia naród
żydowski był pod okupacją, pod rzymskim jarzmem i że był „deptany od pogan” od
ponad sześciuset lat. Nie powinniśmy też zapominać o nadziejach Izraela,
poczętych z Boskich obietnic danych Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi,
powtarzanych przez wszystkich proroków; według ich słów we właściwym czasie Bóg
miał zesłać im Pomazańca, Prawodawcę większego niż Mojżesz, Wodza większego niż
Jozue, Króla większego niż Dawid czy Salomon. Powinniśmy pamiętać, że w tamtym
czasie Izrael spodziewał się Mesjasza odpowiadającego żydowskiemu ideałowi: jak
zostało zapisane, wszyscy oczekiwali Mesjasza. Kiedy jednak Jezus został
ogłoszony tym spodziewanym Mesjaszem, Jego pojawienie się było tak różne od
wszystkiego, na co czekali, że ich dumne serca wstydziły się Go; w pewnym
sensie odwracali od niego swoje twarze – odwracali się tyłem – szczególnie
przywódcy i zacniejsi członkowie tego narodu; za ich przykładem poszła reszta
pospólstwa (Łuk. 3:15).
Oczekiwali oni wielkiego wodza, wielkiego króla i wielkiego
prawodawcy w jednej osobie, pełnego godności, wyniosłości, ambicji, dumy,
własnej woli – pysznego i przewodzącego tak w słowie, jak i w uczynku. Taki był
ich ideał, jeżeli chodzi o niezbędne cechy króla, który podbiłby świat i
uczynił Izrael narodem panującym. Żydzi widzieli dumę, wyniosłość i arogancję
Heroda, wyznaczonego przez rzymskiego cesarza, aby był ich królem; obserwowali
rzymskich generałów, zarządców, setników itd., wyobrażając sobie, że cesarz
rzymski musi być <str. 158> jeszcze wspanialszym uosobieniem tych cech,
co pozwoliło mu objąć panowanie nad całym imperium. Na takiej właśnie podstawie
Żydzi sądzili, że Mesjasz będzie posiadał te same cechy w jeszcze znaczniejszym
stopniu, jako że miał reprezentować jeszcze większą godność, cześć i chwałę
niebiańskiego dworu i jego władzy, przeniesionej na ziemię.
Trudno się więc dziwić, że mając takie oczekiwania nie byli
przygotowani na przyjęcie pokornego i skromnego Nazarejczyka, który zapraszał
do swojego towarzystwa celników i grzeszników i którego jedyną bronią w
podbijaniu świata było „słowo ust jego”. Nic dziwnego, że wskazanie na Niego
jako na nadzieję Izraela, na króla Żydów, Mesjasza, spowodowało, iż odwrócili
się od Niego. Nic dziwnego, że doznali srogiego zawodu, skoro przez tak długi
czas pielęgnowali w sobie fałszywe nadzieje. Nic dziwnego, że wstydzili się
uznać „Jezusa, króla żydowskiego” i mówili: „To nie jest piękno, cześć i
godność, której pragniemy; to nie jest nasz ideał żołnierza, męża stanu i
króla, który odpowiadałby potrzebom naszego narodu i który mógłby wypełnić z
dawna podtrzymywane nadzieje”. O tak! Dziś mamy do czynienia z podobną klasą,
która oczekuje wtórego przyjścia Mesjasza, uznając za oczywiste swoje nadzieje,
oparte na „tradycji ojców”, i zaniedbując uczciwego i szczerego badania Pisma,
co uczyniłoby ich „mądrymi ku zbawieniu”.
Nie ma wątpliwości, że prorok pisał o takim właśnie braku
piękności i o takiej czci, której oczekiwali Żydzi. Tłumaczenie i interpretacja
proroctwa niezgodnie z faktami historycznymi, stanowiącymi
wypełnienie tego proroctwa, oznaczałyby brak konsekwencji w rozumowaniu.
Brakowałoby również logicznej zgodności z wielokrotnie powtarzanymi
świadectwami o czystości naszego Pana jako Baranka Bożego, który gładzi grzechy
świata – świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników.
„Przemierzła jest nad innych ludzi osoba jego”
– Izaj. 52:14,15
Jest to kolejny werset, w którym niewłaściwy przekład dał
początek <str. 159> błędnym przypuszczeniom co do naszego Pana: nawet
bowiem bezmyślny czytelnik, któremu zdarzyło się widzieć twarze zeszpecone na
skutek rozpusty lub choroby czy wypadku, dochodzi do wniosku, iż niemożliwe
jest, by „przemierzła była nad innych ludzi osoba jego, a kształt jego nad
synów ludzkich”. Niewątpliwie w takim stwierdzeniu coś się nie zgadza,
ponieważ Piłat nie przedstawiałby kogoś takiego ludowi, mówiąc: „Oto [szczególny]
człowiek!” Pospolity lud nie uznałby kogoś takiego za syna Dawida i nie
przymuszałby go do objęcia władzy królewskiej. Czyż nie mamy oprócz tego
świadectwa, że kość Jego nie była złamana? Te prorocze słowa stają się jednak
daleko jaśniejsze i bardziej zgodne z faktami z biblijnej historii i z
logicznymi wnioskami o Jego świętości i czystości, jeżeli przetłumaczymy je w
następujący sposób:
„Jak zdumiewało się nad nim wielu (tak zeszpecony był przez
ludzi Jego wygląd, a kształt Jego przez synów ludzkich), tak on wprawi w
zdumienie wiele narodów.” Kiedy żył na ziemi, ludzie dziwili się, że nasz Pan
poddawał się złemu traktowaniu ze strony tych, którzy włożyli Mu na skronie
cierniową koronę, którzy Go bili, plwali Nań, ukrzyżowali Go i przebili Jego
bok; podobnie wszystkie narody, teraz i w przyszłości, słysząc o tym, jak
znosił On „takowe od grzeszników przeciwko sobie sprzeciwianie” (Hebr. 12:3),
zdumiewały się i będą się zdumiewać nad taką cierpliwością i pokorą.
„Królowie przed nim zatulą usta swe, przeto, że czego im nie
powiadano [o innych], to oglądają [pokazane w Nim], a to, o czem nie słyszeli,
wyrozumieją.” Wielcy tego świata nigdy nie słyszeli o żadnym królu, który
dobrowolnie przyjmowałby taką hańbę z rąk swoich poddanych po to, aby
wyświadczyć im dobro. Zaprawdę, „Jego miłość przewyższa miłość braterską”. Nic
dziwnego, że „w słusznym czasie” wszyscy będą się zdumiewać.
Z pewnością twarz naszego drogiego Zbawiciela nosiła również
znamiona smutku, gdyż jak widzieliśmy, Jego głęboko współczujące serce było poruszone
z powodu naszych słabości; niewątpliwie <str. 160> znamiona te pogłębiały
się aż do zakończenia Jego poselstwa na Kalwarii. Musimy pamiętać, że im
delikatniejszy i bardziej wrażliwy jest dany organizm, tym mocniej odczuwa ból.
Nietrudno jest zrozumieć, że człowiek doskonały – święty, niewinny, niepokalany
i odłączony od grzeszników – wielokrotnie silniej reagowałby na sceny
cierpienia, choroby, bólu i upadku niż my, którzy jesteśmy do nich niemal
przyzwyczajeni przez nasz własny udział w upadku i poprzez ciągły kontakt z
ludzkim nieszczęściem.
Można powiedzieć, że my sami doświadczamy niekiedy podobnego
zjawiska: ci, którzy są stosunkowo wrażliwi, przyzwyczajeni do luksusu,
wyrafinowanego piękna i sprzyjającej sytuacji, zwiedzając ubogie dzielnice
wielkich miast i widząc ich upadek oraz niekorzystne warunki – smród, kakofonię
dźwięków i odpychający brud, z pewnością poczują to w swoich sercach;
mimowolnie ich twarz się zmienia i pojawia się myśl: jakże okropne byłoby życie
w takich warunkach i jakim błogosławieństwem byłaby śmierć! Rozmyślając w ten
sposób, ludzie ci patrzą dookoła i widzą wesoło bawiące się dzieci, praczkę
śpiewającą przy pracy, mężczyznę spokojnie czytającego gazetę albo chłopca,
próbującego wydobyć melodię ze starego instrumentu. Wszystko wskazuje na to, że
ci, którzy przywykli do takich widoków, dźwięków, zapachów i warunków,
przejmują się nimi znacznie mniej niż ci, którzy od dzieciństwa przyzwyczajeni
są do piękna.
Ta lekcja w niewielkim zaledwie stopniu pokazuje różnice
pomiędzy naszym a naszego Pana sposobem patrzenia na grzeszny i nędzny stan
świata. Jako doskonała istota, która opuściła przybytki niebiańskiej chwały i
uniżyła się aż do uczestnictwa w ludzkiej nędzy, współczucia człowiekowi i
odkupienia go, nasz Pan z pewnością odczuwał znacznie głębiej cierpienia
„wzdychającego stworzenia”. Nic więc dziwnego, że ciężar naszych smutków rzucił
cień na chwalebne piękno Jego doskonałej twarzy! Nic dziwnego, że kontakt z
ziemskimi kłopotami <str. 161> i dobrowolne przyjęcie na siebie udziału w
ludzkich słabościach i chorobach (przy końcu Jego własnego życia, Jego własnej
żywotności, jak już widzieliśmy) zostawiły głębokie znaki na twarzy i ciele szczególnego
Syna szczególnego człowieka! Niemniej jednak ani przez chwilę nie możemy
wątpić w to, że Jego jedność z Ojcem, Jego społeczność świętego ducha i spokój
własnego sumienia oraz fakt, że zawsze czynił to, co było przyjemne w oczach
Bożych, musiały nadawać twarzy naszego Pana wyraz spokoju, co w rezultacie
sprawiało, że była ona połączeniem radości i smutku, cierpienia i pokoju. Znajomość
planu Niebiańskiego Ojca z pewnością pozwalała Mu radować się w cierpieniu,
jakie znosił, gdyż zdawał sobie sprawę, że to wszystko przyniesie wkrótce
błogosławieństwo nie tylko dla Niego, ale także „zbawienie aż po krańce ziemi”.
Jeżeli więc ludzki smutek kładł się cieniem na Jego twarzy, to możemy być
pewni, że Jego wiara i nadzieja również znajdowały odbicie na Jego obliczu, że
pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzegł Jego serca i pozwalał Mu
zawsze się radować, nawet pośród największego sprzeciwu ze strony grzeszników.
„Zacniejszy nad innych dziesięć tysięcy”
Dla grzesznego, zazdrosnego, pełnego nienawiści serca
upadłej natury wszystko, co łączy się z pięknem, dobrocią, miłością i prawdą
jest pozbawione smaku i piękna, jest czymś niepożądanym – zarzutem, wymówką.
Nasz Pan z całą mocą wyraził tę samą myśl słowami: „Każdy bowiem, kto źle
czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione
uczynki jego” – Jan 3:19,20. Istnieje wiele innych ilustracji faktu, że złe serce
może czasem nienawidzić i otaczać pogardą chwalebny i rozjaśniony miłością
wyraz twarzy: na przykład nasz drogi Zbawiciel był w ten sposób wzgardzony
przez tych, którzy krzyczeli: „Ukrzyżuj go!” Zwróćmy uwagę na liczne opisy
męczeństwa dla Prawdy i zauważmy, jak niewielki wpływ wywierały twarze tych,
którzy byli w stanie wznieść się <str. 162> ponad swoje cierpienia i
modlić się za swoich prześladowców. Świadectwo o pierwszym chrześcijańskim
męczenniku, Szczepanie, sugeruje, że jego twarz była tak promienna i piękna, że
można ją było porównać nawet do twarzy anioła: „a patrząc nań pilnie oni
wszyscy, którzy siedzieli w radzie, widzieli oblicze jego jako oblicze
anielskie” – Dzieje Ap. 6:15. Mieli jednak tak zatwardziałe serca, tak dalekie
od miłości dla jego anielskiej twarzy, która musiała być o wiele mniej anielska
niż oblicze naszego Mistrza – że zamiast słuchać cudownych słów Szczepana,
które były o wiele mniej cudowne niż słowa Wielkiego Nauczyciela, „rzucili się
nań jednomyślnie (...) i kamionowali Szczepana”, podobnie jak wołali do Piłata,
by ukrzyżował Pana chwały.
„Wszystko w nim rozkoszne.”
* * *
Niebiosa chwałę Twą opowiadają,
Panie;
Nie przemierzona przestrzeń tam,
na wysokości.
Umysł człowieka może wznieść się nad
obłoki,
Ujrzeć potęgę Boskiej mocy i
mądrości.
Tyś, Panie, jest Autorem cudnych
praw natury,
Tyś jej chwalebne piękno przy
stwarzaniu nadał;
Dziś uwielbiamy Cię, wielkiego
Stworzyciela
I chcemy drogi Twoje znać, Twą
mądrość badać.
Dziś wiarą oglądamy majestat Twej
chwały,
Mądrość Twą, miłość, łaskę w
części poznajemy
I oddajemy pokłon, cześć i
uwielbienie,
W przyszłości zaś Twą twarz w
niebie widzieć pragniemy.
Kiedy w Chrystusie wszystko będzie
dokonane,
Na ziemi wszystkie rzeczy i
wszystko w niebiesiech,
Niebo wraz z ziemią jednym, wiecznie
brzmiącym głosem
Na Twoją chwałę, Panie, hymn
dziękczynny wzniesie.
<str. 163>
1. W najstarszych manuskryptach nie ma „który jest w niebie”.
powrót do początku >>
Tom V
|