Pastor Charles Taze Russell Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor
Charles Taze Russell
 

   • Strona Tytułowa

   • Przedmowa Wydawców

   • Przedmowa Autora

   • Przekłady Biblii

   • Spis Treści

   • Przedmowa 

   1. Dzień Pomsty

   2. Brzemię Babilonu

   3. Konieczność Pomsty

   4. Babilon wezwany na Sąd

   5. Zamieszanie - Narodowe

   6. Zamieszanie - Kościelne

   7. Zgromadzenie Narodów

   8. Wołania Żeńców

   9. Nieuchronność Konfliktu

  10. Środki zaradcze

  11. Walka Armagieddonu

  12. Wielkie Proroctwo Jezusa

  13. Ustanowienie Królestwa

  14. Podnóżek JAHWE

   Skorowidz Cytatów

  • Objaśnienia


   • Wersja Książkowa

 

   • Stron: 667

   • Format: 210 x 150 mm

   • Oprawa: Twarda płócienna

   • cena: 15 zł.

   • Można zakupić:

               I - sklep


Pozostałe pozycje cyklu:

   • Tom 1 - więcej >>

   • Tom 2 - więcej >>

   • Tom 3 - więcej >>

   • Tom 4 - więcej >>

   • Tom 5 - więcej >>

   • Tom 6 - więcej >>


  powrót do ... Dzieła >>

dzieła pastora Russella


WYKŁAD XI

Walka Armagieddonu

ZbliŻajĄcy siĘ ucisk w rÓŻnorodnych obrazach proroczych – Zobrazowany w upadku Izraela w 70 r. n.e. oraz w Rewolucji Francuskiej – Jego ogÓlny charakter i zasiĘg – Wielka armia Pana – “Najgorsi z pogan” – “Czas utrapienia JakÓbowego – Jego wybawienie – KlĘska Goga i Magoga.

     “Bo ponieważ na to miasto [“chrześcijaństwo” – “Babilon”], które nazwane jest od imienia mego, Ja zaczynam przywodzić złe rzeczy, (…) bom Ja miecz przyzwał na wszystkich obywateli tej ziemi, mówi Pan zastępów. (…) Pan z wysoka zaryczy, a z mieszkania świętobliwości swojej wyda głos swój, rycząc zaryczy z [nominalnego] mieszkania swego [chrześcijaństwa]; krzyk pobudzających się jako tłoczących prasę, rozlegać się będzie przeciwko wszystkim obywatelom tej ziemi.

     I przejdzie huk aż do kończyn ziemi; bo się Pan rozpiera z tymi narodami, w sąd sam wchodzi ze wszelkim ciałem, niezbożnych poda pod miecz, mówi Pan.

     Tak mówi Pan zastępów: Oto udręczenie pójdzie z narodu do narodu, a wicher wielki powstanie od kończyn ziemi; I będą pobici od Pana czasu onego od końca ziemi aż do końca ziemi; nie będą ich płakać, ani zbierać, ani chować; będą jako gnój na polu” – Jer. 25:29-38.

     KONFLIKT owego dnia pomsty będzie tak skomplikowany i tak osobliwy, że jeden obraz nie wystarcza, by go opisać. Zgodnie z tym w Piśmie Świętym użytych jest wiele dobitnych symboli, takich jak bitwa, trzęsienie ziemi, ogień, burza, nawałnica i powódź. <str. 528>

     Jest to “wojna onego wielkiego dnia Boga wszechmogącego”, kiedy to zbierze On narody i zgromadzi królestwa, aby na nie wylał rozgniewanie swoje i wszystką popędliwość gniewu swego; bo Pan zastępów spisuje wojsko na wojnę (Obj. 16:14; Sof. 3:8; Izaj. 13:4).

     Jest to “wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nigdy nie było, jako są ludzie na ziemi, trzęsienia ziemi tak wielkiego”, w którym Pan “poruszy nie tylko ziemią, ale i niebem” (Obj. 16:18; Hebr. 12:26).

     Jest to ogień gorliwości Jahwe, którym będzie “pożarta ta wszystka ziemia”. Zarówno obecne niebiosa (kościelne władze chrześcijaństwa), jak i ziemia (system społeczny pozostający pod wpływem tak kościoła, jak i państwa) zachowane są ogniowi na dzień sądu. “Niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą, a żywioły [współczesne kościelnictwo] rozpalone ogniem stopnieją, a ziemia [społeczeństwo] i rzeczy, które są na niej, spalone będą (…) niebiosa gorejące rozpuszczą się”. “Wszyscy pyszni, i wszyscy czyniący niezbożność będą jako ciernisko, a popali je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów, tak, że im nie zostawi ani korzenia ani gałązki” (Sof. 3:8; 2 Pio­­tra 3:10,12; Mal. 4:1).

     “W wichrze i w burzy jest droga Pańska”. “Przed rozgniewaniem jego, któż się ostoi? A kto się stawi przeciwko popędliwości gniewu jego?” (Nah. 1:3,6,7)

     “Oto możny i silny Pański będąc jako nawałność gradu, jako wicher wywracający, jako bystrość wód gwałtownej powodzi uderzy ją o ziemię ręką swą. Nogami podeptana będzie pyszna korona”. “Który gromi morze i wysusza je, i wszystkie rzeki wysusza; (…) Góry drżą przed nim, a pagórki się rozpływają; ziemia [symbol całego obecnego porządku rzeczy] gore od oblicza jego, i okrąg ziemi i wszyscy mieszkający na nim. (…) Przetoż powodzią prędką koniec uczyni miejscu <str. 529> jego, a nieprzyjaciół Bożych ciemności gonić będą” (Izaj. 28:2,3; Nah. 1:4,5,8).

     To, że nie ma tutaj mowy o literalnej powodzi czy ogniu niszczącym naszą planetę Ziemię i jej mieszkańców jasno wynika ze stwierdzenia (symbolicznego), że po zniszczeniu obecnego porządku rzeczy nastąpi nowy porządek – “nowe niebiosa [kościelne, uwielbiony Kościół Boży] i nowa ziemia [społeczeństwo ludzkie ponownie zorganizowane w ramach Królestwa Bożego na bazie miłości, która zajmie miejsce samolubstwa]”. Odnosząc się do owego nowego porządku rzeczy, który nastanie po spaleniu obecnego zła w ogniu odpłacającej pomsty Bożej, Bóg przez proroka mówi: “Bo na ten czas przywrócę narodom wargi czyste [prawdę], którymi by wzywali wszyscy imienia Pańskiego, a służyli mu jednomyślnie” – Sof. 3:9.

Dwa znamienne obrazy nadciągającej katastrofy

     Mimo że stwierdzenia te nie są literalne, tylko symboliczne, to jednak błędnym byłby wniosek, że oznaczają one jedynie bitwę na słowa, drżenie ze strachu czy też niewiele znaczącą burzę ludzkich namiętności. Chociaż bowiem spory oraz gniewne i kłótliwe słowa należą do broni używanej w tej walce, zwłaszcza na jej początku, to jednak na tym się nie skończy. Wszystkie szczegóły proroctw świadczą o tym, że przed zakończeniem omawianego konfliktu, przekształci się on w najbardziej krwawą, zapalczywą i straszliwą burzę. Zastanawialiśmy się już kiedyś1 nad obrazowym charakterem wielkiego ucisku, jakim został dotknięty cielesny Izrael. Obecnie zaś, doszedłszy do okresu równoległego – żniwa Wieku Ewangelii, dostrzegamy wszystkie wskazówki podobnego, lecz znacznie większego ucisku, jaki spadnie na “chrześcijaństwo” – wypełnienie obrazu cielesnego Izraela. Chociaż sądy, jakie nawiedziły Judeę i Jeruzalem, <str. 530> były straszliwe aż do granic możliwości, mimo to ich skalę trudno byłoby porównać do wielkiego ucisku, który zagraża obecnie chrześcijaństwu, a spadnie też na cały świat.

     Rzymska armia i regularne działania wojenne doprowadziły zaledwie do niewielkiej części utrapień, jakimi zakończył się Wiek Żydowski. Na kartach historii zostały one odnotowane jako najstraszliwsze wydarzenia, które można jedynie porównać z Rewolucją Francuską. Wynikało to z rozprężenia narodowego oraz obalenia prawa i porządku – z anarchii. Samolubstwo najwidoczniej przejęło całkowitą kontrolę i nastawiło każdego człowieka do walki z bliźnim – dokładnie tak samo, jak według przepowiedni ma dziać się w czasie ucisku, którym zostanie niebawem dotknięte chrześcijaństwo (w czasie którego zostanie skompletowana i uwielbiona wielka duchowa świątynia, wybrany Kościół Boży). “Bo się przed tymi dniami praca ludzka i praca bydląt nie nagradzała [wynagrodzenie straciło wartość], nawet wychodzącemu i wchodzącemu nie było pokoju dla nieprzyjaciela; bom Ja spuścił wszystkich ludzi jednego z drugim” – Zach. 8:9-11.

     To, że czasy aż tak bardzo się nie zmieniły, by tego rodzaju utrapienia stały się niemożliwe czy nieprawdopodobne za naszych dni, jest zbyt oczywiste, by wymagało dowodu. Gdyby ktoś jednak był skłonny w to wątpić, to niech przywoła na pamięć wydarzenia Rewolucji Francuskiej, która nie tak dawno, bo nieco ponad  sto lat temu sprawiła, że Francja znalazła się na krawędzi ruiny, a światowy pokój został zagrożony.

     Niektórzy mylnie uważają, że świat wyrósł już z barbarzyństwa dawnych czasów. Na tej podstawie cieszą się fałszywym poczuciem bezpieczeństwa, sądząc, że nigdy już nie spadną na świat takie nieszczęścia, jakie występowały dawniej. Rzeczywistość jest jednak taka, że nasza subtelność dwudziestego wieku stanowi tylko bardzo cienką powłokę, która łatwo może odpaść. Zdrowy rozsądek oraz znajomość faktów mających miejsce w stosunkowo nieodległej przeszłości, jak i świadomość gorączkowego pulsu współczesnej historii ludzkości stanowią wystarczające podstawy do stwierdzenia, że występuje prawdopodobieństwo powtórzenia się historii, nawet gdybyśmy nie dysponowali mocniejszą mową prorocką, która przepowiada nastanie czasu uciśnienia, jakiego nie było jako narody poczęły być. <str. 531>

    W symbolicznym języku Objawienia Rewolucja Francuska została nazwana “wielkim trzęsieniem ziemi” i rzeczywiście była tak wielkim wstrząsem społecznym, że całe “chrześcijaństwo” drżało dopóki się ona nie zakończyła. Ów straszliwy i nagły wybuch gniewu jednego tylko narodu sprzed zaledwie stu lat może dać pewne pojęcie o gwałtowności nadciągającej burzy, kiedy to gniew wszystkich rozgniewanych narodów zerwie więzy prawa i porządku doprowadzając do powszechnego panowania anarchii. Należy także pamiętać, że nieszczęścia te wystąpiły na obszarze uznawanym wtedy za samo serce chrześcijaństwa, wśród narodu, który był w tamtym czasie uważany za jeden z najbardziej chrześcijańskich w świecie, narodu, który przez tysiąc lat był uznawany za główną podporę papiestwa. Naród odurzony babilońskim winem fałszywych doktryn w obrębie kościoła i państwa, przez długi czas skrępowany panowaniem klerykalizmu i przesądów, dając upust wściekłemu gniewowi zwymiotował swe nieczystości. Wydaje się nawet, że nasz Pan w swym Objawieniu danym Janowi wyraża się o Rewolucji Francuskiej, że jest ona preludium i ilustracją owego wielkiego kryzysu, który się obecnie zbliża.

     Należy także zauważyć, że te same przyczyny, które sprowadziły tamtą wielką klęskę, działają także obecnie, prowadząc do podobnej rewolucji, która będzie miała znacznie szerszy zasięg – która będzie rewolucją ogólnoświatową. Przyczyny owego straszliwego wstrząsu zostały krótko podsumowane przez historyka w następujący sposób:2

     “Bezpośredniej i najistotniejszej przyczyny Rewolucji Francuskiej należy upatrywać w rozpaczy ludu i zamieszaniu rządowym wywołanym kolosalnymi wydatkami wojennymi, jakie Francja poniosła w związku z popieraniem niezależności kolonii amerykańskich. Rozwiązłość dworu, waśnie wśród kleru, stopniowy wzrost świadomości, szerzenie się zasad rewolucyjnych wywodzących się z amerykańskiego zatargu oraz długotrwały ucisk, któremu <str. 532> poddane były masy ludowe – wszystko to złożyło się na ten sam skutek. (…) Wyczerpany prześladowaniami, rozdrażniony ustawiczną obecnością uwłaczającej tyranii, oburzony doznanymi krzywdami oraz uświadomiony co do posiadanych praw lud francuski powstał, jednocząc się w duchu niezadowolenia i oburzenia. Wołanie o wolność rozbrzmiewało od stolicy aż po granice, od Alp po Pireneje, od wybrzeża Morza Śródziemnego aż po Atlantyk. Podobnie jak w innych przypadkach gwałtownych i nagłych zmian w rozkładających się państwach, wybuchowi temu towarzyszyło zło i okrucieństwo, wobec którego przyblakło znaczenie zbrodni i nieszczęść starożytnego despotyzmu.”

Inny historyk powiada:3

     “Najważniejszą z przyczyn Rewolucji Francuskiej była wrogość wobec uprzywilejowanych klas – króla, szlachty i kleru – wywoływana upośledzeniem i obciążeniami, jakie na niższe klasy nakładało prawo i obyczaj.

     Ziemia – Blisko dwie trzecie terytorium Francji było w rękach szlachty i kleru. Była ona w większości źle uprawiana przez jej nieudolnych właścicieli. Szlachtę cieszyły bardziej rozrywki Paryża niż przebywanie w swoich posiadłościach. Było wielu drobnych posiadaczy ziemskich, ale prywatnie mieli oni zbyt mało ziemi, by zapewnić sobie utrzymanie. Wieśniacy byli niejednokrotnie traktowani w taki sposób, że gdy spoglądali w kierunku wież zamku swego pana, to w sercach rodziło się najgorętsze pragnienie puszczenia go z ogniem wraz z rejestrem ich długów [hipotek]. Kler dysponował ogromnymi połaciami ziemi, zwierzchnią władzą nad tysiącami wieśniaków oraz ogromnymi dochodami pochodzącymi z dziesięcin i innych źródeł. W niektórych prowincjach sytuacja była nieco korzystniejsza, jednak ogólnie bogaci oddawali się przyjemnościom, podczas gdy biedni ponosili tego koszty.

     Monopole – Przemysł i handel, choć cieszący się poparciem, skrępowany był przez wyzyskujące monopole i ścisłe organizacje cechowe.

     Skorumpowany rząd – Działalność rządową cechowała jednocześnie samowola i korupcja.

     Zanik poszanowania dla władzy królewskiej – Zanikł respekt wobec tronu. <str. 533>

     Nieudane próby reform – Wysiłki na rzecz przeprowadzenia reform politycznych i społecznych we Francji oraz innych krajach, inicjowane przez władców po wielkich wojnach, wywoływały niepokoje bez osiągnięcia zamierzonego celu.

     Spekulacja polityczna – Potok myśli kierował się w stronę tendencji rewolucyjnych. Odważnie kwestionowane były tradycyjne przekonania religijne. Mnożyły się spekulacje polityczne. Montesquieu zwracał uwagę na wolność gwarantowaną przez angielską konstytucję. Voltaire podkreślał kwestię praw człowieka. Rousseau rozwodził się nad zwierzchnimi prawami większości.

     Przykład Ameryki – Do powyższych czynników trzeba dołożyć wpływ Rewolucji Amerykańskiej oraz Amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, która podnosiła kwestię praw człowieka i określała zasady działania rządu na polecenie narodu i za jego przyzwoleniem.”

     Przypatrując się tym wszystkim wiodącym zjawiskom, które zaowocowały okropnościami Rewolucji Francuskiej, dopatrujemy się mocnego podobieństwa między nimi a panującymi obecnie warunkami, które szybko i niezawodnie prowadzą do podobnych skutków o zasięgu ogólnoświatowym. Zwróćmy uwagę na rosnącą wrogość między klasami uprzywilejowanymi (rodami królewskimi i arystokracją) a klasami pracującymi, dyskusje na temat praw i krzywd ludu oraz zanik poszanowania dla władzy, tak świeckiej, jak i kościelnej. Zauważmy rewolucyjne prądy wśród powszechnie wyrażanych poglądów i myśli, rosnące niezadowolenie mas ludzkich spowodowane działalnością władz i instytucji rządowych. Jeśli Amerykańska Deklaracja Niepodległości, która opowiedziała się za prawami człowieka i określała zasady działania rządu na polecenie narodu i za jego przyzwoleniem, obudziła wśród ludu Francji pragnienie wolności i niezależności, to nie ma w tym nic dziwnego, że udany eksperyment owego “rządu ludu, sprawowanego przez lud” w ciągu minionego stulecia oraz pewna miara wolności i dobrobytu, jaką się tutaj cieszymy, musi wywierać wpływ na ludy starego świata Europy. Niesłabnąca fala <str. 534> emigracyjna niosąca do nas ludzi ze wszystkich krajów stanowi kolejny dowód na to, jakie wrażenie wywarł ów eksperyment na inne narody.

     Mimo to wolność i dobrobyt, który inni tak podziwiają, daleki jest od spełnienia oczekiwań ludzi tutaj mieszkających. Pożądają oni jeszcze lepszych warunków życia i poszukują środków, by sobie je zapewnić. Nigdzie w całym chrześcijaństwie owa determinacja nie przybrała bardziej pozytywnej i śmiałej formy, jak tutaj. Każdy człowiek stoi na straży swych rzeczywistych i domniemanych praw. Tutejsze kierunki myślenia, podobnie jak gdzie indziej, mieszczą się w nurcie rewolucyjnym, a z każdym dniem nabierają coraz bardziej takiego właśnie charakteru.

     Rewolucja Francuska była zmaganiem pewnej miary światła z wielką ciemnością, walką budzącego się ducha wolności przeciwko od dawna ugruntowanemu uciskowi, sprzeciwem pewnej miary prawdy wobec starych błędów i przesądów, które przez długie lata były popierane i pielęgnowane przez władze świeckie i kościelne mające na widoku własne wywyższenie oraz ucisk dla ludu. Mimo to ukazała ona niebezpieczeństwo, jakie wywołuje wolność nie kierująca się sprawiedliwością i duchem zdrowego zmysłu (2 Tym. 1:7). Niedokształcenie bywa doprawdy niebezpieczne.

     Początek jednego z opowiadań Charlesa Dickensa, rozgrywającego się w trudnym okresie Rewolucji Francuskiej, dokładnie odpowiada obecnym czasom:

     “Były to najgorsze czasy, były to najlepsze czasy. Był to wiek mądrości, był to wiek głupoty. Była to epoka wiary, była to epoka niedowiarstwa. Był to czas światła, był to czas ciemności. Była to wiosna nadziei, była to zima rozpaczy. Mieliśmy wszystko przed sobą, nie mieliśmy przez sobą niczego. Wszyscy zmierzaliśmy prosto do nieba, wszyscy zmierzaliśmy dokładnie w przeciwnym kierunku. Słowem, okres ten był tak podobny do obecnego, że niektóre z najbardziej hałaśliwych autorytetów utrzymywały, iż można go oceniać jedynie jako najlepszy albo najgorszy w najwyższych stopniach ich skali porównań.”

     Gdy jednak my dostrzegamy te same przyczyny, które działając w całym dzisiejszym świecie wywołają podobne skutki o znacznie szerszym <str. 535> zasięgu, to nie możemy się pocieszać pomysłami urojonego bezpieczeństwa i wołać: Pokój, pokój, choć nie masz pokoju. Zwłaszcza wobec ostrzeżeń zawartych w proroctwach. W świetle przepowiedni dotyczących charakteru nadchodzących wydarzeń owej walki, Rewolucję Francuską możemy uznać jedynie za pomruk dalekiego grzmotu, który dopiero zapowiada prawdziwą burzę, za delikatny wstrząs poprzedzający ogólne trzęsienie ziemi, za ostrzegawczy zgrzyt wielkiego zegara dziejów, zawiadamiający tych, którzy się już przebudzili, że koła ruszyły i wkrótce wybije północ, która położy kres obecnemu porządkowi rzeczy i zaprowadzi nowy ład – Rok Jubileuszowy wraz z towarzyszącym mu zamieszaniem i zmianą własności. On już poruszył cały świat, uruchamiając potężne siły, które ostatecznie i całkowicie obalą stary porządek rzeczy.

     Gdy warunki całkowicie dojrzeją już do tej wielkiej rewolucji, nawet najbardziej błaha okoliczność może posłużyć jako iskra, rozpalająca na całym świecie ogień pod obecnym systemem społecznym. Podobnie jak było w przypadku Rewolucji Francuskiej, która podobno rozpoczęła się od tego, że pewna matka, której dzieci były głodne, zaczęła tłuc w cynkową patelnię. Wkrótce cała armia matek maszerowała w kierunku pałaców królewskich, by zażądać chleba. Gdy spotkały się z odmową, dołączyli do nich mężczyźni i wkrótce rozpalił się gniew narodu a płomienie rewolucji ogarnęły cały kraj.

     Ród królewski był zaś tak obojętny na warunki życia ludzi i tak otoczony zbytkiem oraz luksusem, że pomimo wybuchu powstania królowa nie była jeszcze w stanie zrozumieć powagi sytuacji. Słysząc ze swego pałacu wołanie wzburzonego ludu, dopytywała się, czego oni chcą. Gdy jej powiedziano, że lud domaga się chleba, odpowiedziała: “To głupota z ich strony, żeby robić tyle zamieszania z powodu chleba. Jeśli mają za mało chleba, to niech kupują ciasto. Jest przecież teraz bardzo tanie.” <str. 536>

     Podobieństwo tamtych czasów do obecnych jest uderzające: wielu myślących obserwatorów znaków czasu bije na alarm, podczas gdy inni nie są w stanie zrozumieć powagi sytuacji. Wołania, które poprzedzały Rewolucję Francuską są niczym w porównaniu do okrzyków, jakie obecnie wznoszone są przez masy całego świata pod adresem tych, którzy mają władzę i wpływ na sytuację.

Prof. G. D. Herrron z Iowa College powiedział kilka lat temu:

     “Wszędzie dostrzegamy oznaki powszechnych przemian. Rasa ludzka przyjęła postawę wyczekiwania, udręczona, dopóki nie dokona się jej nowy chrzest. Społeczność ludzka każdym nerwem wyczuwa pierwsze spazmy wielkiej próby, która ma doświadczyć wszystkich mieszkańców ziemi, czując jednocześnie, że ma ona prowadzić do Boskiego wybawienia [aczkolwiek brakuje świadomości co do tego, jakie to będzie wybawienie i w jaki sposób zostanie przeprowadzone]. Znajdujemy się w początkowej fazie rewolucji, którą zostaną dotknięte wszystkie instytucje religijne i polityczne i która wypróbuje mądrość i bohaterstwo najczystszych i najdzielniejszych dusz na ziemi. (…) Społeczna rewolucja, sprawiająca, że ostatnie lata naszego wieku i początkowe lata kolejnego stulecia będą najbardziej krytycznym i rozstrzygającym okresem od czasu ukrzyżowania Syna Człowieczego, stanowi wyzwanie i sposobność dla chrześcijaństwa, by stało się chrześcijańskie.”

     Niestety jednak, wołanie to pozostaje bez odzewu. Zaiste nie słyszy go nikt, poza bezradną mniejszością, tak wielki jest zgiełk samolubstwa i tak mocne więzy przyzwyczajeń. Dopiero spazmy zbliżającego się społecznego trzęsienia ziemi – rewolucji – będą w stanie dokonać odmiany. W trakcie owych straszliwych wydarzeń najbardziej widoczne będą oznaki słusznej odpłaty, które uświadomią wszystkim ludziom, że sprawiedliwy Sędzia całej ziemi wykonuje “sąd według sznuru, a sprawiedliwość według wagi” (Izaj. 28:17).

     Bardzo wyraźnie zaznaczył się charakter odpłaty w wielkim utrapieniu, jakie spadło na cielesny Izrael w czasie żniwa Wieku Żydowskiego. Podobnie było w czasie Rewolucji Francuskiej. Taki też będzie miała charakter obecna klęska, której szczyt jeszcze musi nastąpić. Uwagi pana Thomasa H. Gilla, pochodzące z jego dzieła, <str. 537> The Papal Drama [Dramat Papiestwa] odnoszące się do karzącego charakteru Rewolucji Francuskiej, sugerują, że podobnymi cechami odpłaty będzie odznaczał się nadchodzący ucisk dla chrześcijaństwa jako całości. Pisze on:

     “Im głębiej zastanawiać się nad Rewolucją Francuską, tym bardziej oczywisty staje się fakt, że przewyższyła ona wszystkie dziwne i straszne wydarzenia, jakie miały miejsce na tej ziemi (…) Nigdy jeszcze świat nie doświadczył tak surowych i tak wysublimowanych przejawów zemsty. (…) Jeśli wyrządziła ona wiele złego, to także z góry zakładała i obalała potężne zło. (…) W kraju, gdzie w jednej chwili znikły wszystkie dawne instytucje oraz uświęcone tradycją zwyczaje, gdzie jeszcze przed zadaniem pierwszego ciosu runął cały system społeczno-polityczny, gdzie monarchia, szlachta i kościół zostały zmiecione niemal bez oporu, ogólna struktura państwa musiała znajdować się w stanie rozkładu – przedstawiciele rodu królewskiego, arystokracji i kapłaństwa musieli dopuścić się poważnych grzechów. Tam, gdzie rzeczy doczesne uważane za dobre – urodzenie, pozycja, bogactwo, eleganckie ubiory i wykwintne maniery – zostały uznane na pewien czas za niebezpieczne i niekorzystne, musiały one być straszliwie nadużywane.

     Naród, który obalił chrześcijaństwo i zakazał jego praktykowania, który zdetronizował religię na rzecz rozumu i ukoronował nową boginię w Notre Dame w osobie ladacznicy, z pewnością musiał zostać dotknięty bardzo nierozsądną i bardzo skażoną formą chrześcijaństwa. Ludzie, którzy prowadzili tak bardzo wyniszczającą wojnę z całym wcześniejszym porządkiem, że starali się usunąć wszelkie przyjęte formy zwracania się do siebie, pozdrowień, zwykłe sposoby liczenia czasu, którzy słowem ‘pan’ brzydzili się tak jak grzechem i stronili od wyrażenia “wasza wysokość”, jakby to było coś najbardziej wstrętnego, którzy zastąpili tydzień dekadą i nie chcieli słyszeć o dawnych nazwach miesięcy, musieli z pewnością mieć poważne przyczyny, by aż tak bardzo znienawidzić wszystkie te dawne sposoby postępowania i posunąć się do tak wyjątkowej i absurdalnej ekstrawagancji.

     Zdemolowanie komnat arystokracji, obrabowanie grobów królewskich, ścięcie króla i królowej, tragiczne pozbawienie życia małego następcy tronu, doprowadzenie książąt do nędzy, zabijanie księży i szlachty, panowanie gilotyny, śluby republikańskie, meudońska garbarnia, wrzucanie do Loary ludzi wiązanych parami i wyrabianie rękawiczek <str. 538> z ludzkiej skóry – trudno wyobrazić sobie coś bardziej okropnego. Są to jednak przejawy zemsty, świadczące o uroczystej obecności Nemezis, owego straszliwego ramienia potęgi odwetu. Przywodzą one na pamięć potworne grzechy dawnej Francji – wynędzniałych wieśniaków, ponad miarę przygniecionych podatkami, od których wolni byli bogacze i szlachetnie urodzeni, nawiedzanych co jakiś czas okrutnymi plagami głodu z powodu wyniszczających podatków, niesprawiedliwych wojen i potwornej niegospodarności rządu, a jeszcze wieszanych albo rozstrzeliwanych dwudziestkami i pięćdziesiątkami tylko dlatego, że po prostu skarżyli się na głód. I tak działo się przez całe wieki! Przywołuje to wspomnienie milionów protestantów mordowanych na ulicach Paryża, torturowanych latami przez żołdaków w Poitou i Bearn, tropionych jak zwierzęta w Cevennes, zabijanych i wydawanych na śmierć tysiącami i dziesiątkami tysięcy na wiele okrutnych sposobów i przez wiele bolesnych lat. (…)

     W żadnym z działań podjętych w ramach Rewolucji Francuskiej czynnik zemsty nie był jednak tak bardzo widoczny, jak w przypadku postępowania względem kościoła rzymskokatolickiego i władzy papieskiej. Ta sama Francja, która po zaciekłych zmaganiach odrzuciła Reformację, która w ramach owego procesu odrzucania dopuszczała się nadal potwornych zbrodni, zwróciła teraz swoją furię przeciwko temu właśnie kościołowi rzymskiemu, w obronie którego okazywała tak wielki gniew, (…) by obalić kult rzymskokatolicki, by na ulicach większych miast dokonać masakry mnóstwa księży, by ścigać ich jak Francja długa i szeroka, by wypędzać ich tysiącami poza granice Francji, podobnie jak i oni ścigali i skazywali na wygnanie tysiące protestantów, (…) by przenieść wojnę na terytoria papieskie i skazać bezbronne papiestwo na wszelkiego rodzaju nieszczęście i hańbę. (…) Okrucieństwa rewolucyjnej Francji były nie tyle karą, co bezpośrednią reakcją na okrucieństwa Francji feudalnej, królewskiej i papieskiej. (…)

     Rewolucję Francuską, biorąc pod uwagę pewien aspekt, można określić jako reakcję na okrucieństwo, duchowe i religijne, rzymskokatolickich prześladowań protestantów. Gdy tylko wezbrał ten strumień, natychmiast skierował się przeciwko kościołowi rzymskokatolickiemu i papiestwu (…) Posiadłości kościelne zostały przejęte przez państwo. Duchowieństwo francuskie, które wcześniej było <str. 539> niezależnym posiadaczem, żyło teraz z pensji. Mnisi i zakonnice musieli wrócić do świata, gdyż posiadłości ich zakonów zostały skonfiskowane. Protestantom została przywrócona pełnia religijnej wolności i politycznej równości. (…) Religia rzymskokatolicka wkrótce potem została formalnie obalona.

     Bonaparte obnażył miecz Francji przeciwko bezradnemu Piusowi VI. (…) Papież utracił niezależność (…) Berthier wkroczył do Rzymu, ustanowił Republikę Rzymską i podniósł rękę na papieża. Najwyższy kapłan został uprowadzony do obozu niewiernych (…) z więzienia do więzienia, aż w końcu został wzięty w niewolę do Francji. Tutaj (…) wydał ostatnie tchnienie, w Valence, gdzie zabito jego księży, gdzie została złamana jego władza, a jego imię i urząd stały się przedmiotem szyderstwa i pogardy. Tutaj znalazł się pod strażą ordynarnych żołnierzy wspólnoty, którzy przez dziesięć lat demonstracyjnie przykładali do jego ust ów przelewający się kielich goryczy. (…) Była to wyrafinowana i doskonała część odpłaty, która tak zadziwiła świat przy końcu osiemnastego stulecia – ów zakaz działalności dla kościoła rzymskiego, nałożony przez tę samą Francję, która na jedno słowo tego kościoła dokonywała rzezi dziesiątków tysięcy protestantów, ów żałosny koniec najwyższego kapłana w tej samej prowincji Dauphine, która została uświęcona walkami protestantów, w pobliżu owej alpejskiej doliny, gdzie francuscy żołnierze tak bezlitośnie ścigali waldensów, owo przekształ­cenie ‘Państwa Kościelnego’ w ‘Republikę Rzymską’, owo obalenie terytorialnego papiestwa przez ten sam naród francuski, który dokładnie tysiąc lat wcześniej pod panowaniem Pepina i Karola Wielkiego powierzył mu te terytoria.

     Wielu wyobrażało sobie, że papiestwo znalazło się na krawędzi śmierci i pytało czy Pius VI był ostatnim papieżem oraz czy koniec osiemnastego wieku zaznaczy się obaleniem dynastii papieskiej. Jednak Rewolucja Francuska była początkiem, a nie końcem sądu. Francja rozpoczęła jedynie wykonywanie wyroku, pewnego i nieuchronnego, lecz jednocześnie długotrwałego i przeciągającego się, który miał być zróżnicowany za sprawą wielu dziwnych wypadków sugerujących co jakiś czas, że możliwe będzie uniknięcie kary. Tymczasem jednak odwlekanie wykonania wyroku zwiększa jedynie jego ból i dolegliwość.”

     Należy się spodziewać, że zbliżający się ucisk będzie nie mniej <str. 540> gorzki i surowy od obrazu szkicowanego w dwóch zacytowanych powyżej opisach. Wręcz przeciwnie, będzie on raczej bardziej okrutny i ogólny, gdyż (1) okoliczności obecnego czasu sprawiły, że każdy członek struktury społecznej jest bardziej uzależniony niż kiedykolwiek przedtem, nie tylko pod względem rosnącej wygody i luksusu, ale także w zakresie podstawowych potrzeb życiowych. Wystarczyłoby samo zablokowanie ruchu kolejowego, by w naszych wielkich miastach zapanował głód, zaś powszechna anarchia oznaczałaby sparaliżowanie wszystkich dziedzin przemysłu, które zależne są od handlu i zaufania. (2) Nasz Pan w sposób szczególny zaznacza, że nadchodzący ucisk będzie taki, “jakiego nie było, jako narody poczęły być” – ani takiego potem nie będzie (Dan. 12:1; Joel 2:2; Mat. 24:21).

     Chociaż nie ma żadnej nadziei na to, by dało się zapobiec temu uciskowi, to jednak Pismo Święte daje radę, co należy uczynić, by ukryć się w czasie nadciągającej burzy.

     (1) Wiernemu Kościołowi obiecane jest wybawienie jeszcze przed całkowitym rozpętaniem się burzy. (2) Wszyscy, którzy miłują sprawiedliwość i dążą do pokoju winni pilnie utrzymywać porządek w swoich domach, tak jak nakazuje Słowo Pańskie, mówiąc: “Pierwej, niżeli wyjdzie dekret i niż dzień jako plewa przeminie; pierwej niż przyjdzie na was gniew zapalczywości Pańskiej, pierwej niż przyjdzie na was dzień gniewu Pańskiego, szukajcie Pana wszyscy pokorni na ziemi, którzy sąd jego czynicie; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, snać się ukryjecie w dzień zapalczywości Pańskiej” – Sof. 2:2,3.

     Wobec tego, że wszyscy tacy ludzie mogą zostać przebudzeni i uświadomić sobie sytuację, prorok Joel zwraca się do tych, którzy zauważają te rzeczy, by podnieśli alarm, mówiąc: “Trąbcie w trąbę na Syonie, a krzyczcie na świętej górze mojej! [w chrześcijaństwie, które z wyznania jest świętą górą czyli królestwem Pana] Niechaj zadrżą wszyscy obywatele ziemi, bo przychodzi dzień Pański, bo już bliski jest” – Joel 2:1. Psalmista mówi, że Bóg “wyleje jako deszcz na niepobożnych sidła, ogień i siarkę [symbole ucisku i zniszczenia], a wicher <str. 541> będzie cząstką kielicha ich. Bo sprawiedliwy Pan, sprawiedliwość miłuje” (Psalm 11:3-7).

     Walka owego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego będzie największą rewolucją w dziejach świata, ponieważ ujawnią się w jej trakcie wszystkie zasady niesprawiedliwości. W czasie owego sądu, zarówno w odniesieniu do narodów jak i jednostek, słuszne okaże się to, że “nic nie jest skrytego, co by nie miało być objawiono, i nic tajemnego, czego by się dowiedzieć nie miano” (Mat. 10:26). Oto w jaki sposób, nawet już teraz, badawcze światło powszechnego uświadomienia ujawnia tajemnicze źródła intryg politycznych, machinacji finansowych, roszczeń religijnych, itp. Oto w jaki sposób wszyscy stają przed ławą sędziowską i zarówno przez ludzi, jak i przez Boga zostają uznani za postępujących słusznie lub niegodziwie, według osądu nauk Słowa Bożego – złotej reguły, prawa miłości, przykładu Chrystusa, które to elementy nabrały znamiennego znaczenia w naszych rozważaniach na temat obecnych czasów.

     Walka owego wielkiego dnia, podobnie jak każda inna wojna rewolucyjna, ma swoje kolejne stadia stopniowego rozwoju. U podłoża każdego przejawu konfliktu leżą inspirujące go pobudki, rzeczywiste albo urojone narodowe i indywidualne krzywdy. Następnie cierpiący dobitnie uświadamiają sobie wyrządzone im krzywdy. Potem pojawiają się powszechne próby przeprowadzenia reform, które, okazując się nieudane, prowadzą do poważnych zatargów, polemik, podziałów, zmagania się poglądów, aż ostatecznie doprowadzają do zemsty i walki zbrojnej. Taki jest porządek Bitwy Wielkiego Dnia Boga Wszechmogącego. Na jego ogólny charakter składa się walka światła z ciemnością, wolności z uciskiem, prawdy z błędem. Jej zasięg będzie ogólnoświatowy – wieśniacy wystąpią przeciwko książętom, wierni przeciwko księżom, robotnicy przeciwko kapitalistom. Uciśnieni zbrojnie wystąpią przeciwko każdej formie niesprawiedliwości i tyranii, zaś prześladowcy z bronią w ręku będą bronić tego, co przez długie lata uważali za swe prawo, nawet jeśli oczywiste stanie się, że naruszało to prawa innych ludzi. <str. 542>

Wielka armia Pana

     W poprzednich rozdziałach wskazywaliśmy na dzieło przygotowania do konfliktu owego złego dnia – tworzenie, wyposażanie i ćwiczenie ogromnych armii, budowa wielkich flot, konstruowanie nowych i zadziwiających maszyn wojennych, wyrabianie nowych środków wybuchowych o potężnej sile, wyczerpywanie naturalnych zasobów narodowych każdego kraju na cele militarne. Zwracaliśmy także uwagę na pomruki rozgniewanych narodów, które stoją uzbrojone po zęby i spoglądają na siebie wilkiem.

     Patrząc na te miliony uzbrojonych i wyćwiczonych wojowników, pytamy: Który z tych wszystkich potężnych zastępów stanowi ową armię, którą prorocy nazywali wielkim wojskiem Pana? Czy ta prorocza wzmianka może odnosić się do którejkolwiek z wymienionych armii? A jeśli tak, to w jakim sensie można je uważać za wojsko Pana, skoro żadna z nich nie jest pobudzana do działania przez Jego ducha? Albo też, czy wzmianka ta może odnosić się do ludu Bożego, żołnierzy krzyża, których broń według apostoła Pawła nie jest cielesna, lecz mimo to mocna ku zburzeniu miejsc obronnych (2 Kor.10:3-5)? Czy też może ów “miecz Ducha, którym jest słowo Boże” (Efezj. 6:17), w rękach ludu Bożego, napełnionego Jego duchem, ma dokonać wielkiego dzieła obalenia królestw tego świata i oddania ich Chrystusowi w wieczną osiadłość?

     Oby tak mogło być! Jednak już wcześniej przekonaliśmy się, że tak się nie stanie. Wynika to zarówno z przepowiedni proroczych, jak i ze znaków czasu. Wręcz przeciwnie, protesty i ostrzeżenia sprawiedliwych są niezmiennie ignorowane przez świat, a narody kroczą w ciemnościach, na skutek czego zachwiały się (Psalm 82:5) wszystkie grunty ziemi (obecnej struktury społecznej), co grozi zawaleniem się <str. 543> całej nadbudowy społecznej, która już w obecnej chwili straszliwie się chwieje. “Leczyliśmy Babilon”, powiada prorok, “ale nie jest uleczony. Opuśćmyż go [‘Wynijdźcie z niego, ludu mój!’– Obj. 18:4], a pójdźmy każdy do ziemi swej; bo sąd jego aż do nieba sięga, i wyniósł się aż pod obłoki” – Jer. 51:9.

     Z całą pewnością to nie święci będą wchodzić w skład wielkiego wojska Pana, wspominanego przez proroków, które ma obalić królestwa tego świata – broń ich żołnierstwa też nie byłaby wystarczająca dla osiągnięcia tego celu. Ich broń jest rzeczywiście potężna, zgodnie z tym, co pisze apostoł, ale wśród tych, na których mają oni wpływ. Wśród prawdziwego ludu Bożego, który pilnie stosuje się do pouczeń, Jego Słowo jest ostrym, obosiecznym mieczem, który naprawdę burzy “rady [ludzkie rozumowanie] i wszelaką wysokość, wynoszącą się przeciwko znajomości Bożej, i podbija wszelaką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe” (2 Kor. 10:4,5). Jednak broń owego żołnierstwa nie ma takiego działania w odniesieniu do świata. Poza tym armia złożona ze świętych nie byłaby “wielkim wojskiem”, gdyż stanowią oni “Maluczkie Stadko”, jak sam określił swych naśladowców nasz Pan (por. Łuk. 12:32; Joel 2:11).

Posłuchajmy proroczego opisu owego wojska:

     “Lud wielki a mocny, któremu równego nie było od wieku, i nie będzie po nim nigdy aż do lat rodzaju i rodzaju. Przed obliczem jego ogień pożerający, a za nim płomień pałający; ta ziemia jest przed nim jako ogród Eden, ale po nim będzie pustynią pustą i nie ujdzie nikt przed nim. Kształt ich jest jako kształt koni, a tak pobieżą jako jezdni. Po wierzchu gór [królestw] skakać będą jako grzmot wozów, a jako szum płomienia ognistego pożerającego ściernisko, jako lud możny uszykowany do bitwy.

     Ulękną się narody przed obliczem jego, wszystkie twarze ich jako garniec poczernieją. Pobieżą jako <str. 544> mocarze, a wbieżą na mury jako mężowie waleczni; każdy z nich drogą swoją pójdzie, a nie ustąpią z ścieżek swoich. Jeden drugiego nie ściśnie, każdy drogą swoją pójdzie; a choć i na miecz upadną, nie będą zranieni. Po mieście chodzić będą, po murze biegać, na domy wstąpią, a oknami wlezą jako złodziej. Przed obliczem jego ziemia [obecny porządek społeczny] zadrży, niebiosa [władze kościelne] się poruszą, słońce i miesiąc [oświecający wpływ Ewangelii i Prawa Mojżeszowego] się zaćmi [gdy zacznie przeważać powszechne niedowiarstwo], a gwiazdy [światło apostolskie (Obj. 12:1) zostanie zaćmione] zawściągną jasność swoję [ciemna noc, gdy żaden nie będzie mógł nic sprawować – Jan 9:4; Izaj. 21:9,11,12]. A Pan wyda głos swój przed wojskiem swoim, przeto, że bardzo wielki będzie obóz jego, przeto, że mocny ten, co wykona słowo jego; wielki bowiem dzień Pański będzie i straszliwy bardzo, i któż go zniesie?” – Joel 2:2-11.

     Wojsko Pana musi stawić czoła straszliwym okolicznościom owego złego dnia, kiedy to straszliwe żywioły, które obecnie przygotowywane są do konfliktu, czyli dla ognia, osiągną szczyt swojej gotowości. To właśnie wojsko, pod zarządem Pańskiej opatrzności “podwróci” stolice królestw i zepsuje moc królestw pogańskich (Agg. 2:23). Tylko gdzie jest takie wojsko? Czy będzie nim armia niemiecka, francuska, angielska, rosyjska, czy amerykańska? To wielkie wojsko, tak jak je opisuje tutaj prorok, które będzie w stanie dokonać tych zadziwiających rzeczy – i to, jak wynika z opisu, w przeciągu kilku lat, które pozostały do zakończenia znamiennego okresu żniwa – istnieje prawdopodobnie już w obecnym czasie i przygotowuje się w pewnym zakresie do zbliżającej się rzezi. Prorok w swym opisie nie mówi o bezładnym motłochu, który można by łatwo poskromić przy użyciu obecnych naukowych technik prowadzenia wojny. Pisze on o potężnych zastępach, które cechują się wysokim stopniem zdyscyplinowania. <str. 545>

     Gdzie zatem, pytamy, znajduje się takie wojsko, które jest obecnie szkolone i ćwiczone, wojsko, przed którym zadrży ziemia [społeczeństwo] i poruszą się niebiosa [kościelnictwo] (Joel 2:10), wojsko, które śmiało uszykuje się przeciwko konserwatywnym siłom chrześcijaństwa, tak świeckim, jak i kościelnym, mając wszelkie szanse pokonania ich obecnej potęgi? Gdzie jest owo wojsko, które w niedalekiej przyszłości ośmieli się wystąpić przeciwko uświęconym tradycją chrześcijańskim doktrynom, przeciwko dyplomacji chrześcijańskich rządów i matactwom kleru, wojsko, które złowrogo zignoruje wszystkie klątwy chrześcijaństwa, wzgardzi jego poleceniami i odwzajemni pioruny ciskane przez władze i zorganizowane siły, wojsko, które stawi czoła rykowi potężnej i gwał­t­ownej artylerii tego systemu, oprze się pociskom miotanym przez armaty i działa, przedrze się między flotyllami okrętów wojennych i, zdzierając diademy z koronowanych głów, powali królestwa i wrzuci je w środek morza, wojsko, które podpali niebiosa i stopi ziemię w rozpalonym żarze ognia, zmieniając w ten sposób, zgodnie z przepowiedniami proroków, cały dawny porządek w jedno potężne i powszechne rumowisko.

     O tym, że takie wojsko się tworzy i przygotowuje do rozpaczliwego konfliktu, przekonują nas równie mocno znaki czasu, jak i “mocniejsza mowa prorocka”. Świadomość tego właśnie faktu (nie wynikająca bynajmniej ze znajomości proroctw i z powoływania się na nie) napawa chrześcijaństwo trwożliwymi przeczuciami i skłania mężów stanu wszystkich krajów do podejmowania nadzwyczajnych środków w celu ochrony i obrony.

     Jednak właśnie w tych środkach samoobronnych obmyślanych przez “zwierzchności, które są”, kryje się prawdopodobnie pułapka, z której same one nie zdają sobie sprawy. Trzeba pamiętać o tym, że armie, od których uzależniają one swoje możliwości obronne, złożone są ze zwykłych ludzi. Te miliony wyćwiczonych wojowników mają żony, synów, córki, braci, siostry, kuzynów i przyjaciół wśród zwykłych ludzi, których interesy związane są z ich własnymi mocnymi więzami natury. <str. 546> Ich służba dla tronów i królestw opiera się jedynie na sile rozkazu i jest znośna dzięki wysokości wynagrodzenia, które powoli zaczyna im się wydawać niewystarczającą rekompensatą za trudy i niewygody, jakie muszą znosić oni i ich rodziny, nie wspominając już o zagrożeniu życia, groźbie kalectwa, utraty zdrowia i majątku. Z roku na rok zbrojne zastępy są coraz mniej wrażliwe na “chwałę” oręża, okazują coraz żywsze zainteresowanie swymi własnymi cierpieniami i niedostatkami i wykazują coraz mniejsze oddanie względem zwierzchnich władz, podczas gdy armie robotników, zwykłych ludzi w domach, są coraz bardziej poirytowane, niezadowolone ze swego losu i pełne coraz to większych obaw o przyszłość.

     Wszystkie te zjawiska stwarzają co najmniej możliwość, że w trakcie zbliżającego się kryzysu potężne armie i zdyscyplinowane zastępy chrześcijaństwa skierują swe siły przeciwko władzom, które powołały je do istnienia, zamiast je popierać i podtrzymywać ich byt. O tym, że władcy biorą pod uwagę taką ewentualność, świadczy fakt, iż w Rosji w czasie panowania głodu, który wywołał rozruchy wśród zwykłej ludności, informacje na ten temat były pilnie strzeżone przed znajdującymi się w rosyjskiej armii przyjaciółmi i braćmi tych ludzi, zaś żołnierze kierowani do tłumienia rozruchów pochodzili zawsze z odległych prowincji.

     Być może trudno byłoby nam teraz domyślać się, jakie dokładnie warunki i okoliczności zostaną użyte przez Pana w roli “głosu” wydającego rozkazy i kierującego ową potężną armią. Żyjemy jednak w czasach, gdy historia tworzy się szybko. Nie byłoby więc rzeczą całkowicie nierozsądną spodziewać się, że działania w tym kierunku mogłyby zostać podjęte w dowolnym czasie. Jednak w poprzednich tomach naszych wykładów (Tom II i III) wykazaliśmy, że Bóg ustanowił czas na wypełnienie się każdego szczegółu swego planu i że już obecnie żyjemy w czasie “dnia pomsty”, który jest okresem o długości czterdziestu lat. Rozpoczął on się w październiku 1874 roku i niedługo już się zakończy. Złowieszcze lata owego “dnia”, które już upłynęły, z pewnością <str. 547> położyły w obrębie kościoła, państwa i warunków społecznych szeroki i głęboki fundament, na bazie którego rozegrają się wydarzenia przepowiedziane przez Pismo Święte. Ich perspektywa kładzie się już obecnie cieniem na dziejach świata, a ich nadejście jest tak samo pewne jak to, że zostały przepowiedziane. Wygląda na to, że bardzo niewiele lat z łatwością wystarczyłoby dla ich pełnego urzeczywistnienia. Już teraz serca ludzi drętwieją “przed strachem i oczekiwaniem [na nadejście] tych rzeczy, które przyjdą na wszystek świat”.

     Proroctwa, które zwróciły naszą uwagę i były publicznie głoszone od początku owego “dnia pomsty”, osiągają gwał­towną kulminację. Oprócz tego, jak wykazano w poprzednich rozdziałach, wszyscy ludzie zauważają ponure objawy coraz bliższego ucisku, a społeczeństwo bez wątpienia przypomina zapalnik gotowy do zaiskrzenia w magazynie prochu, który może lada moment wybuchnąć; przypomina ono zorganizowaną armię gotową do ataku na jedną komendę. Tak jak słusznie napisał Szekspir:

Jest Boskość, która cele nasze kształtuje, Z gruba je ciosa, zgodnie z naszą wolą.

     Ogólnie ludzkość nie jest świadoma Pańskiego zaangażowania w tej bitwie, a niemal wszyscy uczestnicy tego sporu przywdziali zbroje chroniące ich osobiste i samolubne interesy, w czym, jak słusznie się domyślają, Pan nie może mieć swego udziału. Stąd też, pomimo powszechnej gotowości do wyrażania na każdym kroku próśb o błogosławieństwo Boże, tylko nieliczni tak naprawdę na nie liczą. Wydaje się, że wszyscy polegają raczej na samych sobie, na swoich organizacjach, swej liczebności itp. Nikt nie będzie bardziej zaskoczony niż owe “moce niebieskie”, najważniejsze osobistości sprawujące kontrolę nad kościołami, które zmierzając do realizacji swych własnych zamierzeń w imieniu Pana, całkowicie zlekceważyli Jego plan, tak jak jest on objawiony w Jego Słowie. Im to właśnie działalność Pańska na przestrzeni najbliższych kilku lat wyda się “niezwyczajną pracą”. Posłuchajcie słowa Pańskiego dotyczącego tego zagadnienia:

     “Albowiem Pan powstanie jako na górze Perazym, a rozgniewa się <str. 548> jako w dolinie Gabaon, aby wykonał sprawę swoję, niezwyczajną sprawę swoję, i aby dokończył sprawy swojej, niezwyczajnej sprawy swojej. (…) bom o pewnym zepsowaniu [wygaśnięciu, strawieniu] wszystkiej ziemi słyszał od Pana, Pana zastępów” – Izaj. 28:21,22.

     System społeczny, “ziemia”, “żywioły”, “bieg natury” nie może stanąć w ogniu, dopóki Pan nie zezwoli, by została skrzesana zapalająca iskra – wielka rozstrzygająca bitwa nie może się rozpocząć, dopóki wielki “Michał”, wódz naszego zbawienia, nie stanie na czele i nie wyda komendy (Dan. 12:1), nawet jeśli wcześniej na wszystkich frontach będą zdarzały się drobne potyczki. Zaś wielki Wódz powiadamia swój królewski regiment – Kościół, że katastrofa ta, choć nieunikniona, nie nastąpi wcześniej, zanim nie zostaną “popięczętowani” i “zgromadzeni” ci, “którzy należą do Króla”, czyli “Maluczkie Stadko” albo “wybrani”.

     Oprócz tego nie zapominajmy o słowach apostoła, który w natchnionym opisie ucisku stwierdza, że przyjdzie on jako ból na niewiastę brzemienną, w skurczach, w spazmach ucisku, między którymi będą występowały krótkie przerwy. Tak też właśnie było jak do tej pory, zaś każdy z nadchodzących spazmów będzie coraz cięższy, aż wreszcie w ciężkim bólu, w agonii śmierci obecnych instytucji narodzi się nowy porządek.

     Biorąc pod uwagę to, że Pan w ciągu minionych sześciu tysięcy lat ogólnie pozwolił światu kroczyć własnymi drogami – wyjąwszy przypadek Izraela – Jego obecna interwencja będzie się wydawała osobliwsza i bardziej “niezwyczajna” dla tych, którzy nie rozumieją zmian dyspensacyjnych właściwych w okresie rozpoczęcia się siódmego tysiąclecia. On jednak sprawi, że w “bitwie” tej gniew ludzki (oraz ambicje i samolubstwo ludzi) będzie Go chwalił i będzie Mu służył, a najbardziej katastrofalne objawy tego zagniewania zostaną przez Niego powstrzymane. Okazując ogrom cierpliwości dozwalał On na długie panowanie grzechu, samolubstwa i śmierci, ponieważ mogło to być wykorzystane w celu wypróbowania Jego wybranego Kościoła oraz w celu nauczenia ludzkości, na czym polega owa “nadmierna <str. 549> grzeszność grzechu”. Widząc jednak, że świat ogólnie pogardza Jego prawem miłości, prawdy i sprawiedliwości, zamierzył on udzielić mu powszechnej nauczki przed rozpoczęciem następnej lekcji, która będzie polegała na ukazaniu praktycznych korzyści płynących z przestrzegania sprawiedliwości pod panowaniem Tysiącletniego Królestwa Jego umiłowanego Syna.

     Choć Pan zakazuje swemu ludowi walki przy użyciu broni cielesnej, a sam przedstawia się jako Bóg pokoju, porządku i miłości, to jednocześnie mówi, że jest Bogiem sprawiedliwości i wskazuje, że grzech nie będzie wiecznie triumfował nad światem, lecz zostanie ukarany: “Mnie pomsta, a Ja oddam, mówi Pan” (Rzym. 12:19; 5 Mojż. 32:35). A gdy On powstaje, by sądzić narody i oddać pomstę wszystkim niepobożnym, oświadcza, że jest “mężem walecznym” i “mocnym w boju”, który ma “wielkie wojsko” do swojej dyspozycji. I któż może mieć pewność, że owo mnóstwo ludzi, którzy obecnie tworzą uszykowane zastępy chrześcijaństwa, nie stanie się w owym czasie wielkim wojskiem, które skieruje swe potężne siły przeciwko bastionom obecnego porządku społecznego (2 Mojż. 15:3; Psalm 24:8; 45:4; Obj. 19:11; Izaj. 11:4; Joel 2:11).

     “Pan wynijdzie jako mocarz, jako mąż waleczny wzruszy się gorliwością; trąbić, owszem krzyczeć będzie, a przeciw nieprzyjaciołom swoim mężnie sobie pocznie”. W taki sposób Pan przypisuje sobie trąbienie i okrzyk tej wielkiej armii, a także ich powodzenie w osiąganiu rewolucyjnych celów, jako że wykonują oni, choć nieświadomie, Jego dzieło zniszczenia. Mówi On: “Milczałem dość długo, jakobym nie słyszał, wstrzymywałem się; ale już jako rodząca krzyczeć będę, spustoszę, i wszystkich wraz połknę” – Izaj. 42:13,14.

     Pismo Święte zawiera jednak i takie wskazówki, które mówią, że oprócz zbuntowanych zastępów chrześcijaństwa będą jeszcze i inni, którzy wejdą w skład wielkiego wojska Pańskiego. Zaś Pan przez proroka Ezechiela, wspominając o tym samym czasie oraz o zbliżających się klęskach, jakie mają spaść na chrześcijaństwo, mówi: <str. 550>

     “I podam je w ręce cudzoziemców na rozchwycenie, i niezbożnych w ziemi na łup, którzy ją splugawią; (…) Uczyń łańcuch [zwiąż ich razem, zjednocz, niech obiorą sobie wspólny cel]; bo ziemia pełna jest krwawych sądów, a miasto [Babilon, chrześcijaństwo] pełne jest krzywd. Przetoż najgorszych z pogan przywiodę, aby posiedli domy ich; i uczynię wstręt pysze mocarzów, a splugawieni będą, którzy je [ich święte miejsca, religijne instytucje] poświęcają” – Ezech. 7:13-24.

     Proroctwo to może oznaczać, że anarchistyczne powstanie społeczeństw krajów chrześcijańskich będzie w czasie panowania bezprawia tak krańcowo brutalne i dzikie, że przewyższy ono swym barbarzyństwem wszystkie najazdy pogan – tak, jak to miało miejsce w czasie Rewolucji Francuskiej. Może ono także oznaczać powstanie ludów Indii, Chin i Afryki przeciwko chrześcijaństwu – tego rodzaju sugestia została już wysunięta przez prasę publiczną w nawiązaniu do odrodzenia Turcji i powstania milionów mahometan. Jednak naszym zdaniem owi “najgorsi z pogan” to mieszkańcy krajów chrześcijańskich, którzy żyją “bez Boga”, nie podzielając chrześcijańskich uczuć i nadziei. Jak dotychczas byli ograniczani i trzymani w ryzach za pomocą nieświadomości, przesądów i strachu, jednak w progach dwudziestego wieku ograniczenia te tracą gwałtownie na znaczeniu.

     Pan przez zrządzenie swej opatrzności ujmie dowództwo nad owym wielkim wojskiem niezadowolonych – patriotów, reformatorów, socjalistów, moralistów, anarchistów, nieuświadomionych i pozbawionych nadziei – i wykorzysta ich nadzieje, obawy, namiętności i samolubstwo zgodnie ze swą Boską mądrością, tak aby wykonały się przez nich Jego wielkie zamierzenia w zakresie obalenia obecnych instytucji oraz przygotowania człowieka do Królestwa Sprawiedliwości. Tylko z tego powodu ludzie ci nazwani są “wielkim wojskiem Pana”. Żaden ze świętych, żaden z tych, którzy prowadzeni są duchem Bożym jako synowie Boży nie będzie miał nic do czynienia z tego rodzaju udziałem w owej “bitwie”. <str. 551>

Bezprecedensowe okoliczności tej bitwy

     Zgodnie z tym, co przepowiadali prorocy, nie da się znaleźć w historii żadnych odpowiedników dla okoliczności panujących w czasie tej bitwy. Jak już wspominaliśmy, owo ostateczne zmaganie obrazowo przedstawione jest w symbolach Psalmu 46 (por. także Psalm 97:2-6; Izaj. 24:19-21; 2 Piotra 3:10). Pagórki (nie tak wyniosłe, mniej autokratyczne formy rządu) rozpływają się już jak wosk. Zachowują one co prawda swoją formę, ale w miarę rozgrzewania się ziemi (społeczeństwa) zniżają się stopniowo do poziomu powszechnych żądań. Dobrym przykładem tego zjawiska jest Wielka Brytania. Wysokie góry (wyobrażające rządy autokratyczne) “zachwieją się” pod wpływem rewolucji i ostatecznie “przeniosą się w pośrodek morza” – zostaną całkowicie zniszczone w anarchii. Już teraz “morze i wały szumią” przeciwko bastionom obecnego porządku społecznego. Niedługo już ziemia (obecny porządek społeczny) będzie się chwiać i zataczać jak pijany człowiek, na próżno usiłując się wyprostować, zachować oparcie i stanąć o własnych siłach. Stopniowo zostanie ona całkowicie “przeniesiona”, ustępując miejsca “nowej ziemi” (nowemu porządkowi społecznemu), w której będzie mieszkać prawość i sprawiedliwość.

    Odtworzenie obecnego porządku będzie niemożliwe z uwagi na to, że: (1) najwyraźniej wyczerpał on swoje możliwości bycia użytecznym, co sprawia, że jest nieadekwatny do panującej obecnie sytuacji; (2) ogólnie rozprzestrzeniła się wiedza świecka; (3) odkryto, że kler swymi intrygami i błędami przez długie lata oślepiał i krępował masy społeczne; odkrycie to doprowadzi do powszechnego braku poszanowania dla wszystkich twierdzeń i nauk religijnych, które zostaną uznane za część odkrytego oszustwa; (4) ludzie religijni nie zauważając na ogół tego, że nadszedł Boski czas na dokonanie zmian dyspensacyjnych, ignorują przyczynę, logikę, sprawiedliwość i Pismo Święte przy obronie obecnego porządku rzeczy.

     Niewielkie skutki będzie miało także i to, że kościelne niebiosa (papieskie i protestanckie władze religijne) <str. 552> zwiną się jak dwa końce zwoju (Izaj. 34:4; Obj. 6:14). Połączone religijne władze chrześcijaństwa będą bezsilne w obliczu rosnącej fali anarchii, gdy dojdzie do owego przerażającego kryzysu. Przed ową wielką armią Pana “niszczeć będzie wszystko wojsko niebieskie [nominalny kościół], a niebiosa jako księgi zwinione będą [dwie wielkie społeczności, które tworzą kościelne niebiosa, czyli papiestwo i protestantyzm, zwijając się jak dwa odległe końce zwoju, obecnie szybko zbliżają się do siebie, na co już wskazywaliśmy], i wszystko wojsko ich opadnie [odpadnie, zostanie opuszczone, nie w jednej chwili, ale stopniowo, a mimo to szybko], jako opada liść z winnej macicy, i jako opada niedojrzały owoc z figowego drzewa” (Izaj. 34:4). Aż wreszcie “niebiosa gorejące rozpuszczą się i żywioły pałające [z których się one składają] stopnieją” (2 Piotra 3:12).

     “Bo tak jako ciernie splecieni [protestantyzm i papiestwo nigdy się doskonale nie zjednoczą, jeden dla drugiego będzie cierniem w boku], a opojeni są jako winem [odurzeni duchem tego świata]; przetoż jako ściernisko suche do szczętu pożarci będą [zostaną zgnębieni w wielkim ucisku i całkowicie zniszczeni jako systemy religijne].” Gdyż Pan “koniec uczyni, utrapienie drugi raz nie powstanie”. Cóż za błogosławiona obietnica! “Bo oto, przychodzi dzień pałający jako piec, w który wszyscy pyszni, i wszyscy czyniący niezbożność będą jako ciernisko, a popali je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów, tak, że im nie zostawi ani korzenia ani gałązki [czyli możliwości dalszego rozwoju]” (Nah. 1:9,10; Mal. 4:1).

Czas utrapienia Jakóbowego

     Ucisk i utrapienie dnia Pańskiego zostaną w pierwszym rzędzie skierowane przeciwko chrześcijaństwu, a ostatecznie obejmą wszystkie narody. Jednak prorok <str. 553> Ezechiel (38:8-12) informuje nas, że ostatnie porywy tej burzy dosięgną narodu izraelskiego zgromadzonego w Palestynie. Prorok zdaje się wskazywać, że w obecnym okresie żniwa proces gromadzenia Izraela w Palestynie znacznie się nasili, w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy do tej pory. Pisze on, że zostaną oni tam zgromadzeni w wielkiej liczbie z narodów i dysponując pokaźnym bogactwem będą zamieszkiwali miejsca, które były wcześniej ustawiczną pustynią. Będą także mieszkać bezpiecznie, podczas gdy w pozostałych częściach świata panować będzie najdziksze zamieszanie (Ezech. 38:11,12).

     Wszyscy jesteśmy świadkami rozpoczęcia się takiego zgromadzania Izraela do Palestyny. Jest jednak rzeczą oczywistą, że ich exodus z obcych krajów będzie musiał otrzymać potężny i nagły impuls, aby proroctwo to mogło się wykonać w naznaczonym czasie. Pozostaje nam jedynie przekonać się, co będzie tym impulsem. Na to, że coś takiego na pewno będzie miało miejsce, wskazują także słowa proroka Jeremiasza – 16:14-17,21.

     “Przetoż oto dni idą, mówi Pan, że nie rzeką więcej: Jako żyje Pan, który wywiódł synów Izraelskich z ziemi Egipskiej. Ale: Jako żyje Pan, który wywiódł synów Izraelskich z ziemi północnej [Rosji?], i ze wszystkich ziem, do których ich był wygnał, gdy ich zasię przywiodę do ziemi ich, którąm dał ojcom ich. Oto Ja poślę do wielu rybitwów, (mówi Pan) aby ich łowili; potem poślę do wielu łowców, aby ich łapali na wszelkiej górze i na wszelkim pagórku, i w dziurach skalnych. Oczy moje patrzą na wszystkie drogi ich; nie są utajone przed obliczem moim, ani jest zakryta nieprawość ich przed oczyma moimi. (…) Dlatego oto Ja sprawię, aby poznali tym razem; sprawię, mówię, aby poznali rękę moję i moc moję, i dowiedzieli się, że imię moje jest Pan.”

     Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że Pan dysponuje wystarczającą mocą, aby wykonać to zadanie. Wszystkie narody zadają sobie dręczące pytanie: “Co należy zrobić z Żydami”. Pytanie to, na co wskazuje prorok, w kryzysowych okolicznościach najbliższej przyszłości zrządzonych przez opatrzność Pańską bez wątpienia doprowadzi do podjęcia pewnych działań ze <str. 554> strony narodów w celu przeniesienia Żydów do Ziemi Obiecanej. Podobnie zaś jak w pośpiechu opuszczali oni Egipt wraz ze swym bydłem i dobytkiem, przynaglani przez Egipcjan, którzy mówili: “Wstańcie, wynijdźcie z pośrodku ludu mego (…) Nadto trzody wasze, i bydła wasze zabierzcie”, a Pan dał łaskę ludowi w oczach Egipcjan, że im pożyczali naczynia srebrnego i naczynia złotego, i szat (2 Mojż. 12:31-36), tak i w czasie drugiego exodusu, przepowiedzianego przez proroków, nie zostaną oni odesłani próżno, lecz najwidoczniej narody zostaną poddane pewnemu uciskowi, który okaże się korzystny dla Izraela, wypełniając powyższe proroctwo Ezechiela.

     Ten przedsiębiorczy naród, gdy zostanie ponownie osadzony w Ziemi Obiecanej, a przez to przynajmniej na jakiś czas odizolowany od utrapień, jakimi zostaną ogarnięte wszystkie inne narody, szybko przystosuje się do nowej sytuacji i zamieszka w miejscach, które wcześniej były ustawiczną pustynią.

     Naród ten jednak musi jeszcze zostać poddany chłoście w kolejnej fali udręczeń, jako że zgodnie ze słowami proroka ostatni konflikt owej wojny wielkiego dnia będzie miał miejsce w Palestynie. Względny spokój i pomyślność ponownie zgromadzonego Izraela przy końcu owego dnia ucisku, jak i jego pozorna bezbronność, pobudzą inne narody do zazdrości i staną się dla nich zachętą do łupieżczej wyprawy. Gdy więc zniknie prawo i porządek, Izrael zostanie oblężony przez hordy bezlitosnych grabieżców, określonych przez proroka mianem wojsk Goga i Magoga (Ezech. 38). Utrapienie bezbronnego Izraela będzie ogromne. “Biada,” powiada prorok Jeremiasz, “bo wielki jest ten dzień, tak że mu nie było podobnego; ale jakiżkolwiek jest czas utrapienia Jakóbowego, przecie z niego wybawiony będzie” – Jer. 30:7.

     Tymczasem zaś o zastępach Goga i Magoga napisane jest, że będą jak jeden mąż mówić: “Wtargnę do ziemi, w której są wsi; przypadnę na spokojnych i bezpiecznie mieszkających, na wszystkich, którzy <str. 555> mieszkają bez muru, a zawór i bram nie mają.” Idziesz, pisze dalej prorok, “abyś wziął łupy, a rozchwycił korzyści; abyś obrócił rękę swoję na spustoszone miejsca już znowu osadzone, i na lud zgromadzony z narodów, którzy się bydłem i kupiectwem bawią, a mieszkają w pośrodku ziemi” (Ezech. 38:11-13). Prorok, przepowiadając wydarzenia odnoszące się do tych zastępów, pisze: “I przyjdziesz z miejsca swego z stron północnych [Europa i Azja znajdują się na północ od Palestyny], ty i narodów wiele z tobą, wszyscy wsiadający na konie, lud wielki i wojsko gwał­towne, i przypadniesz na lud mój Izraelski jako obłok, abyś okrył tę ziemię. W ostatnie dni [chodzi tu zapewne o końcowe wydarzenia dnia ucisku] przywiodę cię do ziemi mojej, aby mię poznały narody, gdy będę poświęcony w tobie [oddzielony, odróżniony jako twój przeciwnik], przed oczyma ich, o Gogu!” – Ezech. 38:15,16.

     W trakcie tego ucisku Bóg objawi się jako obrońca Izraelitów, tak jak za czasów starożytnych, kiedy to cieszyli się oni Jego łaską jako naród. Ich krańcowe położenie stanie się dla Niego sposobnością i w tych okolicznościach zostanie odjęta ich zatwardziałość. Czytamy: “Bo zgromadzę wszystkie narody [reprezentowane przez hordy Goga i Magoga] przeciwko Jeruzalemowi na wojnę, a miasto wzięte będzie, i domy rozchwycone będą, i niewiasty pogwałcone będą; a gdy pójdzie część [połowa] miasta w pojmanie, ostatek ludu nie będzie wygładzony z miasta. Bo wyjdzie Pan, i będzie walczył przeciwko onym narodom, jako zwykł wojować w dzień potykania” – Zach. 14:2,3. Prorok Izajasz (28:21), odnosząc się do tego samego wydarzenia, powołuje się na Boskie wybawienie Izraela z ręki Filistynów w Perazym i z ręki Amorytów w Gabaon: “Albowiem Pan powstanie jako na górze Perazym, a rozgniewa się jako w dolinie Gabaon”. Przeczytaj 2 Sam. 5:19-25, 1 Kron. 14:10-17, Joz. 10:10-15, by przekonać się, w jaki sposób Bóg, nie korzystając z ludzkiej umiejętności i ludzkiego dowództwa, przeprowadził swe bitwy we własny sposób. Tak i <str. 556> w tej wielkiej bitwie Bóg zapewni wybawienie w swoim czasie i przy użyciu swoich sposobów.

     W proroctwie Ezechiela (38:1-13) Pan wymienia głównych uczestników walk w Palestynie, nie możemy jednak być zbyt pewni naszej interpretacji ich znaczenia. Magog, Mesech, Tubal, Gomer, Togorma, Jawan i Tarsis to imiona synów Jafeta, syna Noego. Przypuszcza się, że byli oni pierwszymi osadnika­mi Europy. Seba i Dedan byli potomkami Chama, innego syna Noego, i przypuszczalnie byli oni pierwotnymi mieszkańcami północnej Afryki. Abraham i jego potomstwo (Izrael) pochodzili z rodu jeszcze jednego syna Noego – Sema – i osiedlili się w Armenii i zachodniej Azji (zob. 1 Mojż. 10:2-7). To wskazywałoby, że w ogólnym sensie atak zostanie przeprowadzony z Europy – “stron północnych” – w sojuszu z wieloma innymi narodami.

     Całkowite wytracenie wrogów Izraela (kończące czas ucisku i rozpoczynające czas ustanowienia Królestwa Bożego) jest obrazowo przedstawione przez proroka Ezechiela (38:18 - 39:20). Klęskę tę można porównać jedynie do straszliwej zagłady Faraona i jego wojsk, gdy próbował on ponownie podporządkować sobie Izraela, który został wybawiony przez Pana. Również pod tym względem wybawienie Izraela będzie “jako [podobne jak] za dni, których wyszedł z ziemi Egipskiej” – będzie ukazaniem “dziwnych rzeczy” (Mich. 7:15).

     Prorok najpierw opisuje, że atak owej armii ze stron pół­nocnych przeciwko Izraelowi (zgromadzonemu ponownie do Palestyny w “ostatecznym dniu”, mającemu “wiele dobytku” i “mieszkającemu bezpiecznie”) będzie nagły – “jako obłok okrywający ziemię” (Ezech. 38:1-17). Potem zaś przekazuje poselstwo: “Tak mówi panujący Pan: Azażeś ty nie jest on, o którymem powiedział za dni dawnych przez sług moich, proroków Izraelskich, którzy prorokowali za dni onych lat, żem cię miał przywieść na nich?” Następnie Pan oznajmia, że zamierza zniszczyć bezbożne hordy, zaś opis zdaje się wskazywać, że dokona się to przez wybuch zawiści, rewolucji <str. 557> i anarchii wśród poszczególnych elementów składowych tej wielkiej, złożonej armii. Rewolucja ta i walka obejmie także pozostałe resztki rodzimych rządów różnych narodów, wywołując powszechne powstanie i anarchię – wielkie trzęsienie ziemi, o którym mówi Objawienie 16:18-21.

     Świadectwa wszystkich proroków wskazują na to, że Bóg w cudowny sposób zamanifestuje swą moc w wybawieniu Izraela, walcząc po ich stronie (a przy tym na korzyść wszystkich) przy użyciu broni, której żadna moc ludzka nie będzie w stanie się przeciwstawić. Obejmie to epidemie i inne rozmaite klęski, które będą zsyłane na niezbożnych (nieprzyjaciół Izraela i wrogów Bożych) tak długo, dopóki świat nie dowie się, że Pan ponownie przyjął Izraela, udzielając mu swej łaski i stając się jego Królem, jak za dawnych dni. Wkrótce też narody te, podobnie jak Izrael, nauczą się cenić Królestwo Boże, które prędko stanie się obiektem pożądania wszystkich narodów.

     Prorok Ezechiel (39:21-29), jako przedstawiciel Boga, mówi o wspaniałym wyniku tego zwycięstwa oraz o skutkach, jakie będzie ono miało dla Izraela i całego świata:

     “A tak objawię chwałę moję między narodami, i oglądają wszystkie narody sąd mój, którym uczynił, i rękę moję, którąm na nie wyciągnął; A dowie się dom Izraelski, żem Ja Pan, Bóg ich od onego dnia i na potem. Poznają też i narody, iż dla nieprawości swojej zawiedzieni są do więzienia dom Izraelski, dlatego, iż wystąpili przeciwko mnie [odrzucając Chrystusa – Rzym. 9:29-33]. Dlategom też był zakrył oblicze swoje przed nimi, a podałem ich w ręce nieprzyjaciół ich [przez wszystkie wieki ery chrześcijańskiej], aby wszyscy od miecza polegli. Według nieczystości ich, i według przewrotności ich obszedłem się z nimi, i zakryłem oblicze moje przed nimi.

     Przetoż [teraz, gdy owo karanie jest już zupełne] tak mówi panujący Pan: Jużci przywrócę więźniów Jakóbowych; a zmiłuję się nad wszystkim domem Izraelskim [nad żywymi i umarłymi, gdyż nadeszły “czasy naprawienia wszystkich <str. 558> rzeczy” – Dzieje Ap. 3:19-21]; i gorliwym będę dla imienia świętobliwości mojej, Gdy odniosą [w ten sposób] pohańbienie swoje i wszystko przestępstwo swoje, którym wystąpili przeciwko mnie, gdy bezpiecznie mieszkali w ziemi swojej, a nie był, kto by ich trwożył; A gdy ich przywrócę z narodów, i zgromadzę ich z ziem nieprzyjaciół ich, i będę poświęcony w nich przed oczyma wielu narodów. Tedy się dowiedzą, żem Ja Pan, Bóg ich, gdy zawiódłszy ich do narodów zasię ich zgromadzę do ziemi ich, a nie zostawię tam więcej żadnego z nich. I nie zakryję więcej oblicza mego przed nimi, gdyż wyleję ducha mojego na dom Izraelski, mówi panujący Pan.” “I będą się bali, którzy są na zachód, imienia Pańskiego, i którzy na wschód słońca, sławy jego. Gdy przypadnie nieprzyjaciel jako rzeka, tedy go duch Pański [w ciągu Wieku Ewangelii – rękami duchowego Izraela] precz zapędzi. Bo przyjdzie do Syonu odkupiciel [Kościół, “Ciało Chrystusa”], i do tych, którzy się odwracają od występków w Jakóbie, mówi Pan” – Izaj. 59:19,20 (por. Rzym. 11:25-32).

     “Dobry jest Pan, i posila w dzień uciśnienia, a zna tych, którzy ufają w nim.” Lecz “przed rozgniewaniem jego, któż się ostoi? a kto się stawi przeciwko popędliwości gniewu jego?” “Onci koniec [niegodziwości] uczyni, utrapienie drugi raz nie powstanie” – Nah. 1:7,6,9.

     W taki to sposób w bitwie wielkiego dnia Boga Wszechmogącego cały świat zostanie przygotowany do nowego dnia i wielkiego dzieła naprawienia wszystkich rzeczy. Choć godzina przebudzenia ma być pochmurna i pełna gęstej ciemności, to jednak Bogu niech będą dzięki za błogosławione zapewnienie, że dzieło zniszczenia będzie “sprawą skróconą” (Mat. 24:22), a natychmiast po jego przeprowadzeniu zacznie świecić błogosławione Słońce Sprawiedliwości. “Ziemia [obecna, stara struktura społeczna] (…) przeniesiona będzie [w ten sposób] jako budka” (Izaj. 24:19,20), aby ustąpić miejsca nowej budowli Bożej – nowym niebiosom i nowej ziemi, w których sprawiedliwość mieszka (2 Piotra 3:13; Izaj. 65:17). <str. 559>

     Już po złożeniu do druku powyższego fragmentu naszą uwagę zwrócił artykuł opublikowany w New Jork Tribune 26 czerwca 1897 roku, który pasuje do naszego tematu. Tak bardzo potwierdza on wysunięte przez nas sugestie odnośnie przygotowującego się obecnie “wielkiego wojska Pana”, że postanowiliśmy mimo wszystko znaleźć jeszcze miejsce dla poniższego fragmentu.

“Korona czy naród?
Przed jakim wyborem mogą niebawem stanąć niektóre armie europejskie

     Niecałe czterdzieści lat temu oddziały posłuszne rozkazom swych przełożonych skierowały karabiny przeciwko ludziom, strzelały i przebijały bagnetami mężczyzn, kobiety, a nawet dzieci. Ulice Berlina, Wiednia i wielu innych stolic europejskich spłynęły potokami krwi. W walce tej wojsko nie zostało skierowane przeciwko zwykłemu tłumowi włóczęgów i chuliganów, ale przeciwko dobrze sobie radzącym i wysoko wykształconym obywatelom – fachowcom, kupcom, przemysłowcom, politykom i ustawodawcom – czyli w gruncie rzeczy przeciwko wszystkim elementom składowym klasy, którą w Starym Świecie nazywa się “burżuazją” i klasą średnią. Tymczasem ludzie ci starali się zapewnić sobie jedynie polityczne prawa, uroczyście obiecane im na mocy konstytucji zatwierdzonej przez odnośne władze, które jednak później wstrzymywały się z wprowadzeniem jej w życie, dopóki nie zostały do tego zmuszone przez ludzi.

We Włoszech zagadnienie to nabrało pierwszoplanowego znaczenia

     Czy oddziały te, gdyby dzisiaj zażądano od nich strzelania do swych rodaków, okazałyby podobne posłuszeństwo wobec ‘pomazańca Pańskiego’? To pytanie pochłania dziś uwagę koronowanych głów Europy w stopniu znacznie większym, niżby skłonni byli wierzyć obywatele naszego kraju. W ciągu kilku ostatnich dni zagadnienie to pojawiło się na forum publicznym za sprawą rezolucji przyjętej przez włoski parlament. Zmierza ona do tego, by w oficjalnej nazwie armii określenie ‘królewska’ zastąpić słowem ‘narodowa’. Argumentacja wysunięta przez autora tego projektu, który następnie został odrzucony przez posiadającą większość w parlamencie <str. 560> partię rządową, była nie tylko logiczna, ale także przekonywująca i na pewno z całą siłą przemówi do narodu włoskiego, jak i do każdego innego cywilizowanego narodu, co powinno dać wiele do myślenia królowi Humbertowi oraz jego braciom i siostrom monarchom.”

     [Autor artykułu wskazuje, że bez specjalnych wstrząsów dowództwo armii angielskiej zostało w ciągu trzech ostatnich lat przekazane parlamentowi, który jest w tym zakresie reprezentowany przez Ministra Wojny, podczas gdy poprzednio armia bezpośrednio podlegała koronie, jako że jej dowódcą był książę z rodu królewskiego, który sprawował ten urząd jako przedstawiciel królowej. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że królowa starała się przez dłuższy czas zachowywać ostatnie ostoje swej zwierzchności. Nie przyniosło to jednak skutku. Także we Francji naród jest zazdrosny o kontrolę nad armią, czego przejawem było odrzucenie kandydatury na naczelnego dowódcę i powierzenie dowództwa wybieralnemu Sekretarzowi Wojny, który jest reprezentantem partii dochodzącej do władzy na mocy wyborów powszechnych. W artykule czytamy dalej:]

Konflikt zagrażający Niemcom

     Uważa się, że tego rodzaju konflikt nie zagraża bezpośrednio Włochom. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że podobna tendencja pojawia się w Niemczech, a zwłaszcza w Prusach, gdzie monarcha i naród z każdym dniem znajdują się na coraz bardziej odległych krańcach. Cesarz Wilhelm najwyraźniej spodziewa się tego typu konfliktu. Wynika to z jego niedawnych wypowiedzi, które przy każdej nadarzającej się okazji kierował do armii. Szczególnie wyraźnie zaznaczyło się to w ubiegłym tygodniu w Bielefeld. Jego ulubionym tematem jest powinność żołnierska w zakresie gotowości położenia życia za swego zwierzchnika i jego tron. I to nie tyle w walce z zewnętrznymi nieprzyjaciółmi, ile przeciwko wrogom znajdującym się w granicach imperium i królestwa. Przewodnicząc w ceremoniach zaprzysiężenia rekrutów, nigdy nie omieszka on przypomnieć, że obrona jego osoby jest dla nich ważniejszym obowiązkiem, niż obrona narodu, który ich utrzymuje. Niestrudzenie też rozwodzi się <str. 561> nad tym, co sam określa mianem ‘królewskiego odzienia’, czyli inaczej mówiąc, munduru, który tak on, jak i inni władcy uważają za liberię, nie świadczącą o przynależności państwowej, czy narodowej, ale królewskiej. Tak więc ten, kto ją nosi na mocy owych szczególnych więzów, winien jest monarsze wierność, lojalność i ślepe, bezwzględne posłuszeństwo. Nie należy także zapominać, że we wszystkich przypadkach dyskusji i sporów między cywilami i wojskowymi, cesarz popiera zawsze tych drugich, nawet jeśli okazuje się, że są oni napastnikami. Posuwa się on nawet do tego, że umarza albo zmniejsza i tak już łagodne wyroki przeciwko oficerom, którzy niejednokrotnie po pijanemu ranią lub w wielu przypadkach zabijają nieuzbrojonych i nie napastliwych cywilów.

Postawa armii niemieckiej

     Jakie stanowisko zajęłaby armia, gdyby doszło do spodziewanego konfliktu między koroną a narodem? Na dworze królewskim i w berlińskich kręgach oficjalnych uważa się, że cesarz nie będzie mógł polegać na swej armii. Opinii tej nie podziela bynajmniej sam naród ani też wiodący politycy niemieccy. Armia nie składa się tak jak dawniej z nieświadomych prostaków, którzy nie umieją czytać i pisać. W jej szeregach znajdują się myślący, dobrze wykształceni ludzie, którzy w szkole nauczyli się, jakie są konstytucyjne prawa i przywileje, o które bezowocnie walczyli ich dziadkowie i ojcowie. Wystarczająco dobrze znają także historię, by wiedzieć o tym, że we wszystkich walkach między koroną a narodem zwyciężał zawsze naród.” <str. 562>

 

Dzień gniewu Pańskiego

Dzień on, dzień gniewu Pańskiego …

Straszny gniew Pański … A prawica Tego,

Co światem rządzi,

Zdolna w proch rzucić i najmocniejszego,

Gdy w grzech popadnie i świadomie błądzi.

 

Dzień gniewu Pana

Nieodwołalnie na ziemię zawita

Nim jeszcze promień łask Słońca zaświta.

W sprawiedliwości ześle na świat karę,

Pomstę za grzechy, za złamaną wiarę.

 

Ale obiecana

Łaska dla świata mimo gniewu czeka.

Pan przez krew Syna podźwignie człowieka,

W promiennych blaskach swej Boskiej miłości

Z grobu wywiedzie świat cały ludzkości.

 

Gniew na świat spadnie …

Ziemię ogarnie i ucisk wywoła,

A gdy już zabrzmi wielki głos anioła,

Gdy siódma trąba Babilon obali,

Obecny system w ogniu tym się spali,

 A wówczas Chrystus w Królestwie zawładnie. <str. 563>


1. Rozdz. 3 i Tom II, rozdz. 7.

2. Campaigns of Napoleon [Kampanie Napoleońskie], str. 12.

3. Universal History [Historia Powszechna], prof. Fishera z Yale College, str. 497.


powrót do początku >> Tom IV

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016