Pastor Charles Taze Russell Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor
Charles Taze Russell
 

   • Strona Tytułowa

   • Przedmowa Wydawców

   • Przedmowa Autora

   • Przekłady Biblii

   • Spis Treści

   • Przedmowa 

   1. Dzień Pomsty

   2. Brzemię Babilonu

   3. Konieczność Pomsty

   4. Babilon wezwany na Sąd

   5. Zamieszanie - Narodowe

   6. Zamieszanie - Kościelne

   7. Zgromadzenie Narodów

   8. Wołania Żeńców

   9. Nieuchronność Konfliktu

  10. Środki zaradcze

  11. Walka Armagieddonu

  12. Wielkie Proroctwo Jezusa

  13. Ustanowienie Królestwa

  14. Podnóżek JAHWE

   Skorowidz Cytatów

  • Objaśnienia


   • Wersja Książkowa

 

   • Stron: 667

   • Format: 210 x 150 mm

   • Oprawa: Twarda płócienna

   • cena: 15 zł.

   • Można zakupić:

               I - sklep


Pozostałe pozycje cyklu:

   • Tom 1 - więcej >>

   • Tom 2 - więcej >>

   • Tom 3 - więcej >>

   • Tom 4 - więcej >>

   • Tom 5 - więcej >>

   • Tom 6 - więcej >>


  powrót do ... Dzieła >>

dzieła pastora Russella


WYKŁAD Ii

BRZEMIĘ BABILONU – CHRZEŚCIJAŃSTWA

Mene, Mene, Thekel, Upharsin

Babilon – Chrześcijaństwo – Miasto – Imperium – Matka – Córki – Brzemię Babilonu – Jego przerażające znaczenie.

     “Brzemię Babilonu, które widział Izajasz (…). Na górze wysokiej podnieście chorągiew, podwyżcie głos do nich, dajcie znać ręką, a niechaj wnijdą w bramy książęce.

     Jam przykazał poświęconym moim; przyzwałem też i mocarzów moich do wykonania gniewu mego, którzy się weselą z wywyższenia mego.

     Ciągną z ziemi dalekiej, od kończyn niebios, mianowicie Pan i naczynia popędliwości jego, aby zburzył wszystkę ziemię.

     Głos zgrai na górach, jako ludu gęstego, głos i dźwięk królestw i narodów zgromadzonych: Pan zastępów spisuje wojsko na wojnę.

     Kwilcie! albowiem blisko jest dzień Pański, który przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmocnego. Dlatego wszelkie ręce osłabieją, a wszelkie serce człowiecze stopnieje. I będą przestraszeni, uciski i trapienia ogarną ich, jako rodząca boleć będą. Każdy nad bliźnim swoim zdumieje się, oblicza ich płomieniowi podobne będą.

     Oto dzień Pański srogi idzie w zapalczywości i popędliwości gniewu, aby obrócił tę ziemię w pustynię, a grzeszników jej aby z niej wygładził.

     Bo gwiazdy niebieskie i planety ich nie dopuszczą świecić światłu swemu; zaćmi się słońce, gdy wschodzić będzie, a miesiąc nie wyda światła swego.

     I nawiedzę na okręgu ziemskim złość, a na niezbożnych nieprawości ich; i uczynię koniec pysze <str. 22> hardych, a hardość okrutników zniżę. Męża droższym uczynię nad szczere złoto, a człowieka nad złoto z Ofir. Dlatego zatrząsnę niebem, a poruszy się ziemia z miejsca swego w rozgniewaniu Pana zastępów, i w dzień popędliwego gniewu jego” – Izaj. 13:1-13 (por. Obj. 16:14; Hebr. 12:26-29).

     “A wykonam sąd według sznuru, a sprawiedliwość według wagi; i potłucze grad nadzieję omylną, a ucieczkę wody zatopią” – Izaj. 28:17.

     Rozliczne proroctwa ksiąg: Izajasza, Jeremiasza i Objawienia odnoszące się do Babilonu potwierdzają się wzajemnie i najwyraźniej wskazują na to samo wielkie miasto. Skoro zaś proroctwa te miały bardzo ograniczone wypełnienie w odniesieniu do literalnego, starożytnego miasta, a słowa Objawienia zostały napisane kilka wieków po tym, jak literalny Babilon legł w gruzach, to jasne jest, że owe szczególne wzmianki wszystkich proroków odnoszą się do czegoś, na co literalny Babilon wskazywał jako ilustracja. Nie ulega też wątpliwości, że na ile proroctwa Izajasza i Jeremiasza mówiące o jego upadku wypełniły się w stosunku do literalnego miasta, to stało się ono w swym upadku i charakterze ilustracją wielkiego miasta, na które wskazuje Objawiciel w symbolicznym języku Apokalipsy (rozdziały 17 i 18) i do którego przede wszystkim odnoszą się pozostałe proroctwa.

     Stwierdziliśmy już, że to, co dzisiaj znane jest pod nazwą chrześcijaństwa, jest pozaobrazem starożytnego Babilonu. Tak więc solenne przestrogi i przepowiednie prorocze przeciwko Babilonowi – chrześcijaństwu – powinny stać się przedmiotem głębokiej troski obecnego pokolenia. Oby ludzie ci byli na tyle mądrzy, aby się nad tym zastanawiać! Chrześcijaństwo określane jest w Biblii za pomocą rozmaitych nazw symbolicznych, takich jak Edom, Efraim, Ariel itd.. Określenie “Babilon” pojawia się jednak najczęściej, a jego znaczenie – zamieszanie – jest znamienne. Apostoł Paweł także wskazuje na nominalny, duchowy Izrael w przeciwieństwie do nominalnego, cielesnego Izraela <str. 23> (zob. 1 Kor. 10:18; Gal. 6:16; Rzym. 9:8). Podobnie też występuje nominalny duchowy Syon oraz nominalny cielesny Syon (zob. Izaj. 33:14; Amos 6:1). Rozważmy jednak zdumiewające podobieństwo chrześcijaństwa do jego symbolicznego wyobrażenia – Babilonu, powołując się na bezpośrednie świadectwo Słowa Bożego w odniesieniu do tego tematu. Następnie zaś zwrócimy uwagę na obecny stan chrześcijaństwa oraz oznaki wypełniania się przepowiedzianego dla niego brzemienia.

     Objawiciel oznajmił, że rozpoznanie mistycznego miasta nie będzie trudne, ponieważ jego imię znajduje się na czole. Oznacza to, że jest ono tak znamiennie naznaczone, iż trudno będzie nam go nie zauważyć, chyba że zamkniemy oczy i nie będziemy patrzeć – “A na czole jej było imię napisane: Tajemnica, Babilon wielki, matka wszeteczeństw i obrzydliwości ziemi” – Obj. 17:5. Lecz zanim zaczniemy szukać Mistycznego Babilonu, przyjrzyjmy się najpierw Babilonowi obrazowemu, a następnie, znając jego najistotniejsze cechy, będziemy szukali pozaobrazu.

     Określenie Babilon odnosiło się nie tylko do stolicy imperium babilońskiego, ale i do samego imperium. Babilon, stolica, był najwspanialszym i prawdopodobnie największym miastem starożytnego świata. Zostało ono wybudowane na planie kwadratu po obu stronach rzeki Eufrat. Dla ochrony przed najeźdźcami otoczone zostało głęboką fosą wypełnioną wodą, wewnątrz zaś posiadało rozległy system podwójnych murów o grubości od 10 do 26 m i o wysokości od 23 do 90 m. Na szczycie umieszczone były niskie wieże – mówi się, że było ich sto pięćdziesiąt – wzdłuż zewnętrznej i wewnętrznej krawędzi muru, wieża naprzeciwko wieży. W murach znajdowało się sto bram z brązu, po dwadzieścia pięć z każdej strony, odpowiednio do ilości ulic, które przecinały się pod kątem prostym. Miasto zdobiły wspaniałe pałace, świątynie oraz łupy z podbojów. <str. 24>

     Nabuchodonozor był wielkim monarchą imperium babilońskiego. Jego długie panowanie obejmuje niemal połowę czasu istnienia tego państwa. Jemu też głównie zawdzięcza Babilonia swą świetność i militarną potęgę. Miasto słynęło z bogactwa i wspaniałości, które stały się przyczyną zepsucia moralnego, nieomylnego zwiastuna schyłku i upadku. Było ono całkowicie pogrążone w bałwochwalstwie i nieprawości. Jego mieszkańcy byli czcicielami Baala, któremu składali ofiary z ludzi. O głębokim wynaturzeniu ich bałwochwalstwa świadczą Boże upomnienia kierowane do Izraelitów, którzy ulegali tym złym skłonnościom na skutek kontaktu z Babilończykami (zob. Jer. 7:9; 19:5).

     Nazwa miasta wywodzi się od udaremnionego planu budowy wielkiej wieży, nazwanej Babel (zamieszanie), gdyż Bóg pomieszał tam ludzkie języki. Jednak według ludowej etymologii nazwa miasta wywodzi się od rdzenia Babil, który zastępując strofujące przypomnienie Bożej niełaski, zmienia znaczenie na “brama Boga”.

     Miasto Babilon, jako stolica wspaniałego imperium babilońskiego, cieszyło się niezwykłym znaczeniem i opływało w dostatki. Było nazywane “miastem złota”, “ozdobą królestw i sławą zacności Chaldejczyków” (Izaj. 13:9; 14:4).

     Władzę po Nabuchodonozorze przejął jego wnuk Balsazar. Za jego panowania nadszedł upadek, który zawsze jest przyśpieszany i pieczętowany przez pychę, obfitość chleba i nadmiar próżniactwa. W czasie, gdy ludność, nieświadoma nadciągającego niebezpieczeństwa i idąca za przykładem króla, pławiła się w demoralizacji, perska armia pod wodzą Cyrusa potajemnie zakradła się do miasta korytem Eufratu (którego wody zostały skierowane gdzie indziej), wymordowała biesiadników i zdobyła miasto. Tak wypełniło się proroctwo tajemniczego napisu na ścianie: “Mene, Mene, Thekel, Upharsin”, którego znaczenie zaledwie kilka godzin wcześniej wyjaśnił Daniel: “Zliczył <str. 25> Bóg królestwo twoje i do końca je przywiódł. (…) Zważonyś na wadze, a znalezionyś lekki. (…) Rozdzielone jest królestwo twoje, a dane jest Medom i Persom”. Zniszczenie tego wielkiego miasta było tak zupełne, że zapomniane zostało nawet miejsce jego położenia i przez długi czas nie było co do tego pewności.

     Taki był los miasta obrazowego. Zostało wrzucone w morze jak wielki kamień młyński i zatonęło wieki temu, aby już nigdy nie powstać, a wspomnienie o nim stało się ostrzeżeniem i przysłowiem. Teraz przyjrzymy się jego pozaobrazowi, przekonując się najpierw, że Pismo Święte wyraźnie na niego wskazuje, a następnie obserwując trafność jego symboliki.

     W symbolicznym proroctwie “miasto” oznacza religijny rząd wsparty władzą i wpływem. Tak na przykład “święte miasto, Jeruzalem nowe” jest symbolem użytym dla określenia ustanowionego Królestwa Bożego, wywyższenia zwycięzców Kościoła Ewangelicznego i ich panowania w chwale. Jednocześnie Kościół przedstawiony jest w tym samym kontekście jako kobieta – “oblubienica, małżonka Barankowa”, w mocy i chwale, wsparta władzą i autorytetem swego męża, Chrystusa: “Tedy przyszedł do mnie jeden z onych siedmiu Aniołów, (…) i rzekł: Chodź sam, okażę ci oblubienicę, małżonkę Barankową (…) i okazał mi miasto wielkie, ono święte Jeruzalem” – Obj. 21:9-10.

     Tę samą metodę interpretacji stosujemy do mistycznego Babilonu, wielkiego królestwa klerykalnego, “miasta onego wielkiego” (Obj. 17:1-6), które jest opisane jako nierządnica, upadła niewiasta (odstępczy kościół – jako że prawdziwy Kościół jest panną), wywyższona do władzy i panowania oraz wsparta w znacznym stopniu przez królów ziemi – polityczne władze, które wszystkie w mniejszym lub większym stopniu są upojone jej duchem i doktryną. Odstępczy kościół utracił swą dziewiczą czystość. Zamiast czekać, jak przystało zaślubionej i czystej pannie, na wywyższenie z niebiańskim Oblubieńcem, stowarzyszył się on z królami ziemi i oddał w nierząd swą dziewiczą czystość – zarówno pod względem nauki jak i moralności – aby dostosować się do <str. 26> światowych idei. W zamian za to, w znacznej mierze dzięki pośredniemu i bezpośredniemu poparciu owych królów, otrzymał on doczesną władzę, którą do dzisiaj jeszcze w pewnym stopniu sprawuje. Ta niewierność Panu, którego imię odstępczy kościół ciągle sobie przypisuje – podobnie jak wielki przywilej bycia “czystą panną” zaślubioną Chrystusowi – stanowi podstawę symbolicznego określenia “nierządnica”, podczas gdy wpływy tego systemu w roli imperium kapłańskiego, pełnego sprzeczności i zamieszania, są symbolizowane przez nazwę Babilon. Jak się zaraz przekonamy, określenie to w swym szerokim znaczeniu imperium babilońskiego odnosi się do chrześcijaństwa, zaś w bardziej ograniczonym sensie starożytnego miasta Babilon oznacza nominalny kościół chrześcijański..

     To że chrześcijaństwo nie zgadza się, by do niego odnosić biblijne określenie “Babilon” oraz jego znaczenie – zamieszanie, nie musi być wcale dowodem, że tak nie jest. Starożytny Babilon także nie uznawał biblijnego znaczenia swego imienia – “zamieszanie”. Starożytny Babilon uważał wręcz, że jest “bramą Boga”, jednak Bóg nadał mu nazwę zamieszanie (1 Mojż. 11:9). Podobnie rzecz się ma i dzisiaj. Tych, którzy sami tytułują się chrześcijaństwem oraz bramą do Boga i życia wiecznego, Bóg nazywa Babilonem – zamieszaniem.

     Rację mieli protestanci, gdy ogólnie twierdzili, że nazwa “Babilon” i jej proroczy opis odnosi się do papiestwa. Ostatnio jednak ich bardziej kompromisowa postawa sprawia, że są mniej skłonni podtrzymywać tę interpretację. Wręcz przeciwnie, ze strony sekt protestanckich czynione są obecnie wszelkie wysiłki, aby zjednać sobie kościół rzymski i naśladować go, aby z nim nawiązać stosunki i współdziałać. Tak postępując stają się jego częścią, stanowiąc jedną partię, ponieważ usprawiedliwiają jego postępowanie i dopełniają miary jego nieprawości, podobnie jak nauczeni w Piśmie i faryzeusze dopełnili miary swych ojców, którzy zabijali proroków (Mat. 23:31,32). Ani protestanci, ani papiści oczywiście się z tym wszystkim nie zgodzą, gdyż czyniąc tak, potępiliby <str. 27> samych siebie. Fakt ten został rozpoznany przez Objawiciela, który wskazuje, że wszyscy, którzy dostrzegą prawdziwy charakter Babilonu, muszą dołączyć do wiernego ludu Bożego “na puszczy”, znaleźć się w stanie oddzielenia od świata i światowych idei, od form pozornej pobożności, w stanie całkowitego poświęcenia i wyłącznej zależności od Boga. “I odniósł mię na puszczę w duchu. I widziałem niewiastę (…) Babilon” – Obj. 17:1-5.

     Skoro więc królestwa cywilizowanego świata poddały się pod dominujący wpływ wielkich systemów kościelnych, a szczególnie papiestwa, chętnie przyjmując od nich tytuł “narody chrześcijańskie” albo “chrześcijaństwo” i akceptując głoszony przez nie pogląd o boskim pochodzeniu władzy, to przystępują one tym samym do wielkiego Babilonu i stają się jedną z jego części. I tak nazwa “Babilon”, która w warstwie obrazowej odnosiła się i do miasta, i do całego imperium, znajduje i tutaj zastosowanie nie tylko w odniesieniu do wielkich organizacji religijnych, papieskich i protestanckich, ale także do całego szeroko rozumianego chrześcijaństwa.

     A zatem dzień sądu mistycznego Babilonu będzie dniem sądu wszystkich narodów chrześcijańskich. Klęski ogarną całą strukturę – administracyjną, społeczną i religijną, zaś jednostki zostaną nimi dotknięte proporcjonalnie do stopnia ich zaangażowania i uzależnienia od rozmaitych organizacji i układów.

     Także narody niechrześcijańskie poczują ciężar karzącej ręki, gdyż i one w pewnym stopniu związane są z narodami chrześcijańskimi różnymi interesami, np. handlowymi. Zasługują na to zresztą, gdyż i one nie nauczyły się cenić otrzymanego światła i bardziej umiłowały ciemność niż światłość, bo były złe uczynki ich. Tak jak <str. 28> oświadcza prorok: “Ogniem zaiste gorliwości mojej będzie pożarta ta wszystka ziemia [społeczeństwo]” – Sof. 3:8. Jednak zapalczywość Pańska i gniew Jego popędliwości rozpali się przeciwko Babilonowi, chrześcijaństwu, ze względu na jego większą odpowiedzialność i sprzeniewierzenie otrzymanych łask (Jer. 51:49). “Od huku przy dobywaniu Babilonu poruszy się ta ziemia, a krzyk między narodami słyszany będzie” – Jer. 50:46.

Babilon – matka i córki

     Niektórzy szczerzy chrześcijanie, nawet jeśli nie ocknęli się jeszcze na tyle, by zauważyć upadek protestantyzmu i zdać sobie sprawę z powiązań wielu sekt z papiestwem, dostrzegając jednak niepokój i wstrząsy doktrynalne we wszystkich systemach religijnych, mogą nadal pytać z niepokojem: “Jeśli więc całe chrześcijaństwo ma zostać dotknięte brzemieniem Babilonu, to co stanie się z protestantyzmem, który wywodzi się z Wielkiej Reformacji?” Jest to istotne pytanie, ale niechaj czytelnik nie traktuje dzisiejszego protestantyzmu jako wyniku Wielkiej Reformacji. Jest on raczej skutkiem jej upadku. Protestantyzm w znacznym stopniu upodobnia obecnie swój charakter i skłonności do kościoła rzymskiego, z którego wyrósł jako jego różne odgałęzienia. Rozmaite sekty protestanckie (a wspominamy od tym z zachowaniem należytego szacunku dla stosunkowo niewielkiej liczby poświęconych dusz, znajdujących się między nimi, które nasz Pan określa mianem “pszenicy”, w przeciwieństwie do przeważającej ilości “kąkolu”) są prawdziwymi córkami zwyrodniałego systemu nominalnego chrześcijaństwa – papiestwa, które Objawiciel określa mianem “matki wszetecznic” (Obj. 17:5 nb). Nie wolno też przeoczyć faktu, że obecnie zarówno rzymscy katolicy jak i protestanci dobrowolnie uznają związek matki i córek. Rzym niezmiennie przybiera pozę świętej matki kościoła, a protestanci z uprzejmym zadowoleniem popierają ten pogląd, co widać w wielu publicznych wystąpieniach dostojników kościelnych i świeckich. Tak oto <str. 29> “chwała w hańbie ich”, którzy najwidoczniej nie zważają na piętno, jakie w ten sposób przyjmują od Słowa Bożego, które nazywa papiestwo “matką wszetecznic”. Także i samo papiestwo, uzurpując sobie pozycję matki, zdaje się w ogóle nie dostrzegać niespójności takiego twierdzenia z ciągle wyznawanym poglądem, jakoby było ono jedynym prawdziwym kościołem, który Pismo Święte nazywa “panną” zaślubioną Chrystusowi. Jego potwierdzone roszczenia macierzyńskie są zatem wieczną hańbą zarówno dla niego, jak i dla jego potomstwa. Prawdziwy Kościół – uznawany przez Boga a nie znany światu – pozostaje nadal panną, a z jej czystego i świętego stanu nigdy nie wywodził się żaden system-córka. Jest ona czystą panną, wierną Chrystusowi, który strzeże jej jak źrenicy własnego oka (Zach. 2:8; Psalm 17:6,8). Prawdziwego Kościoła nie da się wyróżnić jako grupy, z której oddzielony został wszystek kąkol, gdyż Kościół składa się wyłącznie z “pszenicy”, która jest uznana przez Boga niezależnie od tego, czy świat się z tym zgadza, czy nie.

      Przekonajmy się teraz, w jaki sposób systemy protestanckie podtrzymują stanowisko córek względem papiestwa. Ponieważ papiestwo, czyli matka, nie jest jedną osobą, ale wielkim systemem religijnym, to zgodnie z symboliką obrazu powinniśmy traktować inne systemy religijne o podobnym charakterze jako pozaobrazowe córki – nie tak stare i niekoniecznie tak zdeprawowane jak papiestwo, niemniej jednak “wszetecznice” w takim samym sensie jak ono, czyli jako systemy religijne utrzymujące, że są albo zaślubioną panną albo oblubienicą Chrystusową, a jednocześnie zabiegające o względy świata i otrzymujące jego poparcie za cenę nielojalności względem Chrystusa.

     Wiele organizacji protestanckich w pełni odpowiada temu opisowi. Są one wielkimi systemami-córkami.

     Jak to już zostało wykazane1 narodziny owych <str. 30> córek nastąpiły w związku z reformowaniem zepsucia kościoła-matki. Córki odłączyły się od matki i w ciężkich bólach porodowych zostały zrodzone jako dziewice. W systemach tych znaleźli się jednak nie tylko prawdziwi reformatorzy. Dołączyło się do nich wielu takich, którzy ciągle mieli ducha matki i odziedziczyli wiele z jej fałszywych doktryn i teorii. I nie trzeba było długo czekać, by powrócili oni do jej złych obyczajów i dowiedli, że w pełni zasługują na prorocze piętno “wszetecznicy”.

     Należy zatem pamiętać, że chociaż rozmaite ruchy reformacyjne wniosły wartościowy wkład w dzieło “oczyszczenia świątnicy”, to jednak tylko klasa świątyni, klasa świątnicy, była uznanym przez Boga Kościołem. Wielkie systemy ludzkie zwane kościołami nigdy nie były niczym więcej jak tylko kościołem nominalnym. Stanowią one fałszywy system, który imituje, fałszuje i ukrywa przed światem prawdziwy Kościół, a ten składa się wyłącznie z całkowicie poświęconych i wiernych wyznawców, którzy ufają zasłudze jednej wielkiej ofiary za grzechy. Ci zaś znajdują się w rozproszeniu tu i tam, wewnątrz i poza owymi ludzkimi systemami, lecz zawsze oddzieleni od ich światowego ducha. Stanowią oni klasę “pszenicy” z przypowieści naszego Pana, wyraźnie odróżnioną przez Niego od “kąkolu”. Nie pojmując rzeczywistego charakteru tych systemów, indywidualnie chodzą w pokorze z Bogiem, przyjmując Jego Słowo za doradcę, a Jego ducha za przewodnika. Nigdy się też nie czuli swobodnie w nominalnym Syonie, gdzie często z przykrością zauważali, że duch świata, działający przez nie rozpoznany element “kąkolu”, zagraża rozwojowi duchowemu. Oni są owymi błogosławionymi płaczącymi w Syonie, dla których Bóg przewidział “ozdobę zamiast popiołu, olejek wesela zamiast smutku” (Mat. 5:4; Izaj. 61:3). Dopiero w obecnym czasie “żniwa” miało nastąpić oddzielenie tej klasy od “kąkolu”, gdyż Pan zgodnie ze swym zamierzeniem nakazał: “Dopuśćcie obojgu <str. 31> społem róść, aż do żniwa [czasu, w którym obecnie żyjemy]” – Mat. 13:30.

     Stąd też klasa ta zaczyna sobie obecnie zdawać sprawę z prawdziwego charakteru owych potępionych systemów. Jak już poprzednio wykazywaliśmy,2 różne ruchy reformacyjne, zgodnie z przepowiednią proroka (Dan. 11:32-35 nb), zostały “zwiedzione pochlebstwami”. Każdy z nich po wykonaniu pewnej miary oczyszczenia szybko się zatrzymywał i na ile uznawał to za praktyczne, naśladował wzór kościoła rzymskiego w ubieganiu się o względy świata za cenę swej cnoty – wierności Chrystusowi, prawdziwej Głowie Kościoła. Kościół i państwo stawały się ponownie wspólną sprawą – zjednoczeni dla osiągnięcia korzyści światowych kosztem rzeczywistych, duchowych interesów kościoła, a reformy w kościele ponownie stawały w miejscu. W rzeczywistości miał wręcz miejsce ruch uwsteczniający, tak że obecnie niektóre ruchy reformacyjne są znacznie bardziej odległe od właściwej wartości wiary i praktyki niż za czasów swych założycieli.

     Niektóre z kościołów reformowanych zostały nawet dopuszczone do współudziału w autorytecie i mocy ziemskich władców. Tak było na przykład w przypadku kościoła Anglii i luterańskiego kościoła niemieckiego. Te zaś, którym się nie udało zajść aż tak daleko (jak choćby w Stanach Zjednoczonych), poczyniły i tak wiele ustępstw na rzecz świata w zamian za niewielkie korzyści. Prawdą jest też, że w miarę jak ziemskie władze pozwalały na rozwój światowych ambicji niewiernego kościoła, kościół swobodnie dopuszczał świat do związku i społeczności z sobą. Odbywało się to tak łatwo, że dziś ochrzczeni “światowcy” stanowią przeważającą większość członków kościoła, zajmując prawie każde ważne stanowisko i w ten sposób w nim dominując.

     Te oto skłonności już na początku naszej ery stały się przyczyną zwyrodnienia kościoła, spowodowały wielkie <str. 32> odstępstwo (2 Tes. 2:3,7-10) i stopniowo, acz gwałtownie, doprowadziły do powstania systemu papieskiego.

     Owa rozwiązłość charakteru, dość wcześnie przyswojona przez różne ruchy reformacyjne i przyczyniająca się do stopniowego rozwoju sekciarskich organizacji, trwa aż do dzisiaj. A w miarę jak organizacje te stają się coraz bogatsze, coraz bardziej wpływowe, wzrastają liczebnie, tym dalej odchodzą od chrześcijańskich cnót i pojawia się u nich arogancja ich matki. Owa niewielka liczba szczerych chrześcijan, którzy znajdują się w wielu sektach, do pewnego stopnia zauważa ten stan i ze wstydem oraz smutkiem to wyznaje, rozpaczając, że tak jest. Widzą oni, że ze strony rozmaitych sekciarskich organizacji podejmowane są wszelkie możliwe działania w celu zadowolenia świata, pozyskania jego względów i zapewnienia sobie jego poparcia. Eleganckie i kosztowne budowle kościelne, wyniosłe, strzeliste wieże, brzmiące dzwony, potężne organy, wykwintne wyposażenie, artystyczne chóry, gładcy oratorzy, uroczystości, święta, koncerty, zabawy, loterie oraz wątpliwe przyjemności i rozrywki – wszystko to ma na celu zapewnienie sobie akceptacji i poparcia świata. Wspaniałe i zdrowe nauki Chrystusa spychane są na dalszy plan, a ich miejsce na kazalnicach zajmują fałszywe teorie i sensacje. Prawda jest ignorowana i zapomniana, a jej duch zaginął. To wszystko wykazuje, jak bardzo córki przypominają organizację, która była ich matką!

     Jako jeden z wielu przykładów na to, jak swobodnie, a nawet z dumą, protestanci przyznają się do związku z papiestwem, niech nam posłuży następująca opinia prezbiteriańskiego duchownego, którą wyraził w jednym z publicznych kazań, ukazujących się w prasie codziennej. Oto słowa tego pana:

     “Zżymajcie się do woli, ale musicie przyznać, że jest on [kościół katolicki] matką kościołów. Jego nieprzerwana historia sięga czasów apostolskich [O tak! Wtedy to bowiem rozpoczęło się wielkie odstępstwo – 2 Tes. 2:7,8]. Jesteśmy mu winni wdzięczność za każdy okruch prawdy, którą tak cenimy, a którą on przechował jak cenny depozyt. Jeśli on nie miałby być uznany za prawdziwy kościół, to my jesteśmy bękartami, a nie synami. <str. 33>

     Mówcie o misjonarzach, którzy mieliby podjąć pracę wśród rzymskokatolików! Równie dobrze mógłbym myśleć o posłaniu misjonarzy do metodystów, do kościoła episkopalnego, do zjednoczonych prezbiterian i luteran, żeby ich nawracać na prezbiterianizm.”

     Rzeczywiście, niemal wszystkie błędy doktrynalne, które tak wytrwale podtrzymywane są przez protestantów, zostały przez nich wyniesione z Rzymu. Chociaż oprócz pozbycia się największych błędów, takich jak: ofiara mszy, kult świętych i Marii Panny, kult obrazów, tajna spowiedź, udzielanie odpustów itp., każdy z ruchów reformatorskich poczynił jednak znaczne postępy. Niestety! Dzisiejsi protestanci, pałają wielką chęcią pójścia na prawie każdy kompromis, byle tylko zapewnić sobie względy i poparcie dawnej “matki”, której tyrania i niegodziwość trzy wieki temu skłoniła ich ojców do ucieczki. Także i te zasady prawdy, które początkowo stanowiły podstawę protestu, stopniowo popadły w zapomnienie albo otwarcie zostały odrzucone. Nawet sama nauka fundamentalna o “usprawiedliwieniu z wiary” przez “ofiarę ustawiczną” gwałtownie ustępuje wobec starego papieskiego dogmatu o usprawiedliwieniu przez uczynki i przez świętokradczą ofiarę mszy.3 Zaś wielu z tych, którzy stoją na mównicach i siedzą w ławkach kościelnych otwarcie wyznaje, że nie wierzy już w skuteczność drogocennej krwi Chrystusa jako ofiary okupowej za grzeszników.

     Roszczenia do sukcesji apostolskiej i władzy kościelnej są wysuwane z taką samą pewnością siebie zarówno przez część duchowieństwa protestanckiego, jak i przez kler papieski. Zaś prawo do osobistego i prywatnego sądu – najbardziej fundamentalna zasada protestu przeciwko papiestwu, który doprowadził do Wielkiej Reformacji – jest obecnie zwalczana równie zawzięcie przez protestantów jak i papistów. A przecież protestanci mają pełną świadomość faktu, że to właśnie na skutek egzekwowania prawa do osobistego sądu rozpoczęła się Reformacja, która trwała przez pewien <str. 34> czas, aż zarozumiałe panowanie uznanych przywódców zahamowało koła postępu i od tego czasu trzyma ich w granicach wytyczonych przez tradycję, a na tych, którzy bez bojaźni je przekraczają, rzuca klątwę.

     Z tego punktu widzenia protestantyzm nie jest już, tak jak na początku, protestem przeciwko kościołowi-matce. Jak zauważył ostatnio pewien dziennikarz – “Ciągle jeszcze jest wśród nas -yzm, ale co się stało z protestem?” Protestanci zdaje się zapomnieli, albo całkowicie ignorują, najistotniejsze podstawy pierwotnego protestu i jako systemy szybko dryfują z powrotem w otwarte ramiona “świętego (?) kościoła-matki”, dokąd ich się bez skrępowania zaprasza, zapewniając jednocześnie o serdecznym przyjęciu.

     “Pozwólcie, że z miłością wyciągniemy do was rękę [zwraca się do protestantów papież Leon w swej słynnej encyklice4 adresowanej “Do książąt i narodów ziemi”] i zaprosimy was do jedności, która nigdy nie zawiodła kościoła katolickiego i nie może go nigdy zawieść. Tak długo już wzywa nas nasza wspólna matka do swej piersi; tak długo już wszyscy katolicy wszechświata oczekują na was w trosce braterskiej miłości. (…) Nasze serca, nawet donośniej niż nasze głosy, wołają na was, drodzy bracia, którzy od trzech stuleci wiedziecie z nami spór w sprawach wiary.”

     Ponownie w swej encyklice do kościoła rzymskokatolickiego w Ameryce5 Papież Leon pisze: “Nasze myśli kierują się obecnie w stronę tych, którzy odłączyli się od nas z powodu zagadnień wiary Chrystusowej. (…) Jakże troszczymy się o ich zbawienie, z jaką żarliwością duszy pragniemy od dawna, aby zostali przywróceni na łono kościoła, wspólnej matki wszystkich! (…) Z pewnością nie powinniśmy pozostawiać ich w ich własnych wyobrażeniach, lecz łagodnie i uprzejmie ich przyciągać, używając wszelkich środków perswazji, by ich nakłonić do dokładnego przestudiowania każdego fragmentu katolickiej doktryny i do uwolnienia się od uprzedzeń.” <str. 35>

     Zaś w swym “Liście apostolskim do narodu angielskiego” (1895 r.) wyraża taką modlitwę: “O błogosławiona Mario Panno, Matko Boża i nasza najłaskawsza Królowo i Matko, wejrzyj w swym miłosierdziu na Anglię. (…) O boleściwa Matko, wstaw się na naszymi odłączonymi braćmi, aby mogli być razem z nami w jednej owczarni, zjednoczeni z Najwyższym Pasterzem, Namiestnikiem Syna Twego” – czyli z nim samym, z papieżem.

     W celu wsparcia tego samego planu została zainicjowana “misja dla protestantów”, którą zajęło się zgromadzenie zakonne, znane obecnie pod nazwą “Ojców Paulinów”. Owe zgromadzenia były i nadal są organizowane w większych miastach. Prowadzone są w duchu pojednania i wyjaśnienia. Protestanci mogą zadać pytanie na piśmie, na które udziela się publicznej odpowiedzi. Za darmo rozdawane są broszury dla protestantów. Protestanci praktycznie uznają stanowisko zajęte przez rzymskokatolików, a w rzeczywistości nie mają możliwości udzielenia odpowiedzi. Ten zaś, kto może się wypowiadać i udziela odpowiedzi, powołując się na fakty, zostaje uznany za burzyciela, tak przez protestantów, jak i katolików.

     Każdy rozsądny człowiek bez trudu zauważy, z jaką łatwością protestanci dają się usidlić tą chytrą przebiegłością i jak powszechnie tworzy się zauważalna tendencja powrotu do kościoła rzymskiego, który istotnie zmienił się, gdy chodzi o sposób wypowiadania się i sprawowania władzy, ale pozostał taki sam w sercu i wciąż szuka usprawiedliwienia dla inkwizycji oraz innych metod swego postępowania w ciemnych wiekach, uzurpując sobie prawo do władania ziemią i karania heretyków zgodnie ze swymi upodobaniami.

     Nie ulega przeto wątpliwości, że niezależnie od licznego grona wiernych dusz, które w nieświadomości prawdziwego stanu rzeczy z czcią i pobożnością wielbiły Boga w obrębie babilońskiego systemu, niezmienny pozostaje fakt, że stanowią oni razem i pojedynczo “wszeteczne” systemy. Zamieszanie panuje bowiem wśród nich wszystkich, a nazwa Babilon trafnie określa całą rodzinę – matkę, córki i ich wspólników – narody udające chrześcijaństwo (Obj. 18:7; 17:2-6,18). <str. 36>

     Należy także mieć na uwadze to, że w owym wielkim systemie polityczno-klerykalnym, który ludzie zwą chrześcijaństwem, a Bóg Babilonem, znajduje się nie tylko fundament, ale także nadbudowa i koronujący szczyt obecnego porządku społecznego. Wynika to z powszechnie akceptowanego pojęcia – “chrześcijaństwo”, które ostatnio jest stosowane w odniesieniu nie tylko do narodów udzielających chrześcijańskim sektom prawnego i podatkowego wsparcia, ale także do tych narodów, które tolerują chrześcijaństwo bez żadnego określonego sposobu wyróżniania go lub popierania, jak to ma na przykład miejsce w Stanach Zjednoczonych.

     Doktryna o “boskim pochodzeniu władzy królewskiej”, nauczana i popierana przez prawie każdą sektę, jest fundamentem istniejącej od dawna formacji społeczno-politycznej, która przez długi czas zapewniała władzę, dostojeństwo i stabilność królestwom Europy. Natomiast doktryna o boskim mianowaniu i władzy duchowieństwa uniemożliwiała dzieciom Bożym rozwój w sprawach boskich i wiązała je łańcuchami przesądów i nieuctwa, tak aby oddawali cześć i wielbili omylnych współbliźnich oraz ich nauki, tradycje i interpretacje Słowa Bożego. Oto cały porządek rzeczy, który ma upaść i przeminąć w nadchodzącej bitwie wielkiego dnia – porządek, który przez wieki utrzymywał ludzi w uległości wobec rządzących władz świeckich, społecznych i religijnych. Wszystko to odbywało się za Boskim przyzwoleniem (ale nie z Jego ustanowienia albo akceptacji, jak się utrzymuje). Choć sam w sobie zły, porządek ten służył dobremu celowi doraźnemu, zapobiegając anarchii, która byłaby niepomiernie większym złem, ponieważ ludzie nie byli przygotowani do lepszego postępowania o własnych siłach oraz nie nadszedł był jeszcze czas Tysiącletniego Królestwa Chrystusowego. Dlatego to Bóg dozwolił, aby ludzie dali wiarę różnym złudzeniom, które trzymały ich w szachu aż do “Czasu Końca” – końca “Czasów Pogan”. <str. 37>

Brzemię Babilonu

     Na kartach proroctw można przeczytać o dobitnym brzemieniu Babilonu, czyli chrześcijaństwa. Niemniej wyraźne jest ono w znakach czasu. Dobitnie jest też stwierdzone, że jego zniszczenie będzie nagłe, gwałtowne i doszczętne: “I podniósł jeden Anioł mocny kamień jakoby młyński wielki, i wrzucił go w morze, mówiąc: Takim pędem wrzucony będzie Babilon, miasto ono wielkie, i już więcej nie będzie znaleziony” – Obj. 18:8,21 (Jer. 51:63,64,42,24-26). Jednocześnie proroctwo Daniela (7:26) ukazuje, że ma on ulec procesowi stopniowego niszczenia: “Potem zasiądzie sąd, a tam władzę jego odejmą, aby był zniszczony i wytracony aż do końca”. Papieskie panowanie (wraz ze znaczną częścią nikczemnego poważania, jakim duchowieństwo cieszyło się powszechnie wśród ludzi), jak to już zostało wykazane,6 zostało złamane na początku “Czasu Końca” – w 1799 roku. Pomimo tego, że proces zniszczenia jest powolny, a sporadycznie pojawiają się oznaki pozornego podźwignięcia się – które nigdy dotąd nie były tak przekonujące jak obecnie – to jednak pewność ostatecznego upadku papiestwa jest niezaprzeczalna, a jego przedśmiertna walka będzie rozpaczliwa. Wcześniej jednak musi on w większym stopniu odzyskać swój dawny prestiż, który będzie dzielił ze stowarzyszonym związkiem swych córek. Razem zostaną podniesieni, aby też razem mogli ulec gwał­townemu upadkowi.

     Pewne jest też, że kara dla Babilonu będzie wielka. Proroczym językiem jest napisane, że “Babilon on wielki przyszedł na pamięć przed obliczem Bożem, aby mu dał kielich wina zapalczywości gniewu swojego”. “I pomścił się krwi sług swoich z ręki jej.” “Albowiem dosięgły grzechy jego aż do nieba i wspomniał Bóg na nieprawości jego. <str. 38> Oddajcież mu, jako i on oddawał wam, a w dwójnasób oddajcie mu według uczynków jego; w kubku, który wam nalewał, nalejcie mu w dwójnasób. Jako się wiele chlubił i rozkoszował, tak mu wiele dajcie mąk i smutku; bo mówi w sercu swojem: Siedzę jako królowa, a nie jestem wdową, i smutku nie ujrzę” (Obj. 16:19; 19:2; 18:5-7). Choć w najogólniejszym sensie, stwierdzenia te odnoszą się oczywiście do papiestwa, obejmują one jednak wszystkich, którzy choć w pewnym stopniu są z nim sprzymierzeni, bądź z nim sympatyzują. Wszyscy ci będą mieli udział w jego plagach (Obj. 18:4). Chociaż królowie ziemi znienawidzili i odtrącili nierządnicę (Obj. 17:16), mimo wszystko mówi ona: “Siedzę jako królowa”, głośno chełpi się swym prawem do władania narodami i twierdzi, że wkrótce odzyska utraconą władzę.

Dobitny przykład jej przechwałek i gróźb cytujemy za gazetą katolicką:

     “Papiestwo odzyska swą doczesną suwerenność, ponieważ jest to i pożyteczne, i dogodne dla kościoła. Dzięki niej naczelna władza wykonawcza kościoła cieszy się znacznie większą wolnością i zasięgiem. Papież nie może być na dłuższą metę poddanym króla. Nie przystoi to bowiem boskiemu urzędowi. Krępuje go to i ogranicza jego dobry wpływ. Europa uznawała ten wpływ i będzie zmuszona ugiąć się pod nim w czasach znacznie większej potrzeby niż wówczas. Społeczne wstrząsy i czerwona ręka anarchii ukoronują jeszcze Leona lub jego następcę rzeczywistą władzą, którą wyobraża trzeci krągs, a która niebawem zostanie powszechnie uznana.”

     O tak, w miarę jak zbliża się dzień ucisku, klerykalizm będzie usiłował coraz bardziej wykorzystać swą władzę i wpływ w celu zapewnienia sobie politycznego powodzenia poprzez kontrolowanie kotłujących się żywiołów społecznych. Jednak w trakcie przesilenia, jakie nastanie w najbliższym czasie, żywioły bezprawia odtrącą wszelkie wpływy konserwatywne i przełamią wszystkie ograniczenia. Czerwona ręka anarchii wykona swe straszliwe dzieło, w rezultacie którego Babilon – chrześcijaństwo – upadnie w sferze społecznej, politycznej i kościelnej. <str. 39>

     “Przetoż” – powiada natchniony autor – ponieważ [Babilon] będzie prowadził dramatyczną walkę o życie i władzę, “w jeden dzień [nagle] przyjdą plagi jego, śmierć i smutek, i głód i ogniem będzie spalony [symbolicznym ogniem niszczącej klęski]; bo mocny jest Pan Bóg, który go osądzi” – Obj. 18:8.

     “Tak mówi Pan: Oto Ja wzbudzę przeciwko Babilonowi i przeciwko tym, którzy mieszkają w pośród powstawających przeciwko mnie [wszyscy, którzy sympatyzują z Babilonem], wiatr zaraźliwy; i poślę na Babilon przewiewaczy, którzy go przewiewać będą, i wypróżnią ziemię jego, gdyż będą przeciwko niemu zewsząd w dzień ucisku. (…) wygładźcie wszystko wojsko jego” – Jer. 51:1-3.

     “Ale już oddam Babilonowi [szczególnie papiestwu] i wszystkim obywatelom Chaldejskim [czyli Babilonii – chrześcijaństwu – wszystkim narodom tak zwanego chrześcijańskiego świata] za wszystkie złości ich, które czynili Syonowi przed oczyma waszemi, mówi Pan” – Jer. 51:24. Wystarczy przywołać na pamięć długi szereg złych uczynków, którymi Babilon uciskał i wytracał świętych Najwyższego (prawdziwy Syon), wspomnieć opis sposobu, w jaki Bóg, nie zwlekając, pomści swych wybranych oddając odpłatę ich wrogom według uczynków ich oraz to, że odpłaci On Babilonowi (Łuk. 18:7,8; Izaj. 59:18; Jer. 51:6), aby uświadomić sobie, jak straszne spadną na niego nieszczęścia. Papiestwo wydawało potworne dekrety – za które protestantyzm również ściąga na siebie naganę i karę, gdy wchodzi z nim w kompromisowe związki – na mocy których, z ramienia państwa, którego władzy papiestwo domagało się i otrzymało, paliło ono, mordowało, skazywało na wygnanie, więziło i torturowało świętych na wszelkie możliwe sposoby, i to z tak zawziętym okrucieństwem. Wszystko to bez wątpienia spotka się z słuszną miarą sprawiedliwej odpłaty, gdyż ma ono wziąć “w dwójnasób za wszystkie grzechy swoje”. Zaś narody (chrześcijaństwa), które <str. 40> uczestniczyły w jego zbrodniach i winach, muszą wypić razem z nim ten gorzki kielich aż do drożdży.

     “Nawiedzę też Bela w Babilonie [boga Babilonu – papieża] i wydrę, co był połknął, z gęby jego [będzie on musiał aż do końca odwołać “bardzo harde słowa” i bluźniercze tytuły, które tak długo stosował do siebie – że jest nieomylnym wikariuszem, namiestnikiem Chrystusa, “drugim Bogiem na ziemi” itp.]; i nie będą się więcej do niego zbiegać narody, i mury także Babilońskie [władza świecka, która niegdyś go broniła i do pewnego stopnia nadal to czyni] upadną. (…) Tak mówi Pan zastępów: Mur Babiloński szeroki do gruntu zburzony będzie, i bramy jego wysokie ogniem spalone będą [zostaną zniszczone], a ludzie darmo pracować będą, a narody przy ogniu [podtrzymując i ratując mury Babilonu] pomdleją” – Jer. 51:44,58. Cytat ten ukazuje zaślepienie ludzi i panowanie, jakie ma nad nimi Babilon. Usilnie starają się oni bowiem podźwignąć go ponownie wbrew swemu własnemu dobru. Jednak pomimo desperackiej walki o życie i o zachowanie prestiżu oraz wpływu, zostanie on wrzucony w morze jak kamień młyński. Babilon upadnie, aby się już nigdy nie podnieść, “bo mocny jest Pan Bóg, który go osądzi”. Dopiero wtedy ludzie zdadzą sobie sprawę ze wspaniałego wybawienia i z tego, że obalenie Babilonu było dziełem ręki Boga (Obj. 19:1,2).

     Takie jest brzemię Babilonu, chrześcijaństwa, które widział i przepowiedział Izajasz oraz inni prorocy. W obliczu zaś faktu, że w jego granicach znajduje się spora część Jego własnego i drogiego ludu, Pan przez proroka (Izaj. 13:1,2) rozkazuje swym poświęconym, mówiąc: “Na górze wysokiej [wśród tych, którzy stanowią prawdziwy zalążek Królestwa Bożego] podnieście chorągiew [sztandar błogosławionej Prawdy ewangelicznej, uwolnionej od błędów pochodzących z tradycji, które ją długo zaciemniały], podwyżcie głos do nich <str. 41> [uczciwie i szeroko rozgłoście Prawdę wśród rozproszonych owiec Pańskiego stada, które ciągle jeszcze znajdują się w Babilonie], dajcie znać ręką [niech zobaczą moc Prawdy na przykładzie i usłyszą jej zwiastowanie], a niechaj [chętni i posłuszni, prawdziwe owce] wnijdą w bramy książęce [by pojąć błogosławieństwa przewidziane dla prawdziwie poświęconych i dziedziców niebiańskiego Królestwa].”

     Tak więc głos ostrzeżenia dociera do tych, “którzy mają uszy ku słuchaniu”. Żyjemy w ostatnim okresie, albo inaczej w okresie laodycejskim, rozwoju wielkiego nominalnego kościoła ewangelicznego, składającego się z pszenicy i kąkolu (Obj. 3:14-22). Kościół ten został zganiony za swą letniość, pychę, duchowe ubóstwo, ślepotę i nagość. Otrzymał on doradę, by porzucił swe złe drogi natychmiast, zanim będzie za późno. Pan wiedział jednak, że tylko nieliczni usłuchają głosu ostrzeżenia i wezwania. Tak więc obietnica nagrody nie została skierowana do wszystkich, do których adresowane jest ostrzeżenie, ale tylko do tych, którzy jeszcze gotowi są słuchać Prawdy i którzy pokonują w sobie ogólny stan i ducha Babilonu: “Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył i usiadłem z Ojcem moim na stolicy jego. Kto ma uszy [skłonność do słuchania i spełniania Słowa Pańskiego], niechaj słucha, co Duch mówi zborom”. Zaś na tych, którzy “nie mają uszu”, zostanie wylana popędliwość Pańska.

     To, że poza nielicznymi indywidualnymi przypadkami całe chrześcijaństwo odznacza się pychą, poczuciem własnej sprawiedliwości, samozadowoleniem, jest oczywiste nawet dla przygodnego obserwatora. Mimo to mówi sobie ono w duchu: “Siedzę jako królowa, a nie jestem wdową, i smutku nie ujrzę”. Nadal wychwala się i żyje wyśmienicie. Mówi sobie: “Jestem bogaty i zbogaciłem się, a niczego nie potrzebuję”: a nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest “biedny, mizerny, ubogi, ślepy i nagi”. Nie baczy na radę Pańską, by kupić <str. 42> u Niego (za cenę samoofiary) złoto wypróbowane w ogniu (prawdziwe bogactwo, niebiańskie bogactwo “boskiej natury”), białą szatę (szatę przypisanej sprawiedliwości Chrystusowej, którą tak wielu obecnie zrzuca, by pokazać się przed Bogiem w szatach własnej sprawiedliwości) i namazać swe oczy maścią wzrok naprawiającą (całkowite poświęcenie i poddanie pod Boską wolę, jak wyraża to Pismo Święte), aby móc widzieć i zostać uleczonym (Obj. 3:18).

     Duch tego świata tak zupełnie opanował kościelne władze chrześcijaństwa, że zreformowanie tego systemu jest niemożliwe, a pojedynczy jego członkowie mogą uniknąć jego losu jedynie wtedy, gdy szybko i zawczasu go opuszczą. Nadeszła godzina sądu i już teraz na jego ścianach przestrzegająca ręka Boskiej opatrzności kreśli tajemnicze słowa: “Mene, Mene, Thekel, Upharsin” – Zliczył Bóg królestwo twoje i do końca je przywiódł! Zważonyś na wadze, a znalezionyś lekki! A prorok (Izajasz 47) mówi obecnie:

     “Zstąp, a usiądź w prochu, panno, córko Babilońska! [mówi tak, naśmiewając się z przypisywanej sobie przez nią czystości] siądź na ziemi, a nie na stolicy, córko Chaldejska! bo cię nie będą więcej nazywać kochanką i rozkosznicą. (…) Odkryta będzie nagość twoja, a hańba twoja widziana będzie; wezmę pomstę z ciebie, a nie dam się nikomu zahamować. (…) Siedź milcząc, a wnijdź do ciemności, córko Chaldejska! bo cię więcej nie będą nazywać panią królestw. (…) I rzekłaś: Na wieki panią będę; i tak nie przypuściłaś tego do serca swego, aniś sobie przywodziła na pamięć dokończenia tego.

     Przetoż słuchaj tego teraz, rozkosznico! (która mieszkasz bezpiecznie, a mówisz w sercu swem: Jam jest, a nie masz oprócz mnie innej, nie będę wdową, <str. 43> ani uznam sieroctwa;) Że to oboje przyjdzie na cię nagle dnia jednego, sieroctwo i wdowstwo [por. Obj. 18:8], a doskonale przypadnie na cię dla mnóstwa guseł twoich, i dla wielkości czarów twoich. Bo ufasz w złości twojej, a mówisz: Nie widzi mię nikt. Mądrość twoja [ziemska] i umiejętność twoja, ta cię przewrotną uczyniła, abyś mówiła w sercu swem: Jam jest, a nie masz oprócz mnie innej. Dlatego przyjdzie na cię złe, którego wyjścia nie wiesz, i przypadnie na cię bieda, której nie będziesz mogła zbyć; a przyjdzie na cię nagle spustoszenie, nim wzwiesz [zanim się dowiesz]” (por. werset 9 i Obj. 18:7).

     Wobec takiego solennego oświadczenia przeciwko Babilonowi byłoby dobrze, aby stało się ono dla ludu Pańskiego, mieszkającego jeszcze w granicach Babilonu, głosem ostrzeżenia i pouczenia od Boga. Albowiem: “Tak mówi Pan: (…) Uciekajcie z pośrodku Babilonu, a niech zachowa każdy duszę swoję, abyście nie byli zatraceni w nieprawości jego; bo czas będzie pomsty Pańskiej, sam mu zapłatę odda. (…) Ale nagle upadnie Babilon, i starty będzie; (…) Leczyliśmy Babilon, ale nie jest uleczony. Opuśćmyż go, (…) bo sąd jego aż do nieba sięga, i wyniósł się aż pod obłoki. (…) Wyjdźcie z pośrodku jego, ludu mój! a wybaw każdy duszę swoję przed gniewem zapalczywości Pańskiej” – Jer. 51:1,6,8,9,45 (por. Obj. 17:3-6; 18:1-5).

     Dla tych, którzy chcieliby się podporządkować rozkazowi wyjścia z Babilonu jest tylko jedno miejsce ucieczki. Nie jest nim nowa sekta i niewola, ale “ochrona Najwyższego” – miejsce, albo stan, całkowitego poświęcenia, wyobrażanego przez Miejsce Najświętsze w przybytku i świątyni (Psalm 91) “Ten, który mieszka w ochronie Najwyższego, <str. 44> i w cieniu Wszechmocnego przebywać będzie”. Ktoś taki wśród nieszczęść obecnego złego dnia naprawdę może powiedzieć: “Nadzieja moja i zamek mój, Bóg mój, w nim nadzieję mieć będę”.

     Wyjście z Babilonu nie oznacza wcale fizycznej emigracji spośród narodów chrześcijaństwa. Nie tylko bowiem chrześcijaństwo, ale i cała ziemia zostanie pożarta ogniem (zapalczywym uciskiem) popędliwości gniewu Pańskiego, jednak najbardziej zapalczywy gniew spadnie na oświecone narody chrześcijaństwa, które znały wolę Pańską albo przynajmniej miały dostateczną możliwość jej poznania. Treścią tego nakazu jest odłączenie się od krępujących jarzm chrześcijaństwa, odłączenie się od udziału w świeckich, społecznych i religijnych aspektach jego organizacji – i to zarówno ze względu na zasadę, jak i na mądrą, kierowaną przez Boga taktykę postępowania.

     Ze względu na zasadę, w miarę jak wzrastające światło Prawdy czasu żniwa oświeca nasze umysły i objawia wynaturzenia błędów, musimy okazywać lojalność Prawdzie i odrzucać błąd poprzez wycofanie całego naszego wpływu i poparcia dla niego. Oznacza to wystąpienie z rozmaitych religijnych organizacji, których doktryny fałszują Słowo Boże i pozbawiają go znaczenia. Nasz stosunek do władz świeckich jest postawą cudzoziemca; nie cudzoziemca buntownika, ale pokojowo nastawionego i poddanego prawu, który oddaje cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co Boskie; cudzoziemca, który ma niebiańskie, a nie ziemskie obywatelstwo i zawsze opowiada się po stronie prawości, sprawiedliwości, miłosierdzia i pokoju.

     Zasady w niektórych przypadkach, a taktyka postępowania w innych, spowodują, że odłączymy się od różnych układów towarzyskich panujących między ludźmi. Ze względu na zasadę, postępowanie takie zapewni wolność każdemu, który byłby uwikłany przyrzeczeniami i zobowiązaniami wobec wszelkich tajnych związków i towarzystw; albowiem wy, którzy byliście niegdyś ciemnością, jesteście obecnie światłością w Panu i <str. 45> powinniście chodzić, jako synowie światłości, którzy nie mają społeczności z niepożytecznymi uczynkami ciemności, ale je raczej strofują (Efezj. 5:6-17).

    W miarę zbliżania się owego wielkiego przesilenia “złego dnia”, dla ludzi, którzy patrzą na sytuację z punktu widzenia “mocnej mowy prorockiej”, stanie się oczywiste, że choćby nawet były przypadki niestosowania się zasady, to i tak mądrość będzie nakazywać wycofanie się z wszelkich więzów społecznych i finansowych, które nieuchronnie muszą ulec spustoszeniu w rewolucji i anarchii o światowym zasięgu. W tym czasie (a pamiętać należy, że jest to kwestią prawdopodobnie kilku lat) instytucje finansowe, wliczając w to towarzystwa ubezpieczeniowe i fundacje charytatywne, upadną, a skarby w nich zgromadzone okażą się całkowicie bezużyteczne. Owe jaskinie i skały na górach nie zapewnią oczekiwanej ochrony przed gniewem “złego dnia”, gdy ogromne, spienione fale powszechnego niezadowolenia uderzą w góry (królestwa – Obj. 6:15-17; Psalm 46:4). Przyjdzie czas, gdy “srebro swoje po ulicach rozrzucą, a złoto ich będzie jako nieczystość; srebro ich i złoto ich nie będzie ich mogło wybawić w dzień popędliwości Pańskiej; nie nasycą [swym bogactwem] duszy swojej, i wnętrzności swych nie napełnią, przeto, że im jest ku obrażeniu nieprawość ich” (Ezech. 7:19; por. też wersety: 12-18,21,25-27). I tak sprawi Pan, że życie ludzkie będzie cenniejsze niż szczere złoto, cenniejsze niż złoto z Ofir (Izaj. 13:12).

     Jednak ci, którzy udali się pod opiekę Najwyższego, nie muszą obawiać się nadejścia tych czasów. On okryje ich swym pierzem, a pod Jego skrzydłami będą bezpieczni; zaiste okaże im zbawienie swoje. W miarę zbliżania się najdzikszego zamieszania mogą oni pocieszać się w sercach <str. 46> błogosławioną pewnością, że “Bóg jest ucieczką i siłą naszą, ratunkiem we wszelkim ucisku najpewniejszym” i mówić: “Przetoż się bać nie będziemy, choćby się poruszyła ziemia [choćby obecny porządek społeczny został całkowicie obalony], choćby się przeniosły góry w pośród morza [pogrzebane w anarchii]; choćby zaszumiały, a wzburzyły się wody jego i zatrzęsły się góry od nawałności jego”. Bóg będzie wśród wiernych świętych, a kto uczyni Go swą ucieczką, nie będzie poruszony. Bóg poratuje Syon zaraz o poranku Tysiąclecia, gdyż jest on “godny ujść tego wszystkiego, co się dziać ma” na świecie (Psalm 46; Łuk. 21:36).

 

Wśród wichrów pędzących złą falę zwątpienia 

Ojcze Niebiański! Dzieci świata złości,

Niegodne Twej łaski, proszą Cię w pokorze:

Nie odrzuć nas nigdy od swojej miłości,

Nie gardź ofiarą niegodną, o Boże!

 

Spraw, aby zawsze wola Twego Syna

Nad horyzontem grzechu i ciemności

Jasno wschodziła, gdy przyjdzie godzina

Jego wielkiej chwały i sprawiedliwości.

 

On, który z nami jako brat i człowiek

Płakał nad grobem, zimnej śmierci tchnieniem,

Łzy otrze z zaciśniętych bólem powiek,

Zło zgani i zniszczy swej Prawdy promieniem.

 

Wśród wichrów pędzących złą falę zwątpienia

Niech serca nie słabną, nie wątleją dłonie,

Niech miłość wieczna, która życie zmienia,

Pokruszy głaz grzechu, da klejnot w koronie.

 

Modlitwy wysłuchaj, przebacz grzechy nasze,

Przywróć gorliwość, co serca rozpala.

Niech Prawda Twa nasze biodra opasze

A grzech i kłamstwo niech życia nie kala.

     Powyższe oryginalne wersy zostały przeczytane przez dr Olivera Wendella Holmesa na spotkaniu Young Men’s Christian Union [Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej] w Bostonie 1 czerwca 1893 roku. Wskazują one na to, że ich autor po części zdaje sobie sprawę z ciemności, jakie okrywają Babilon. <str. 47>


1. Tom III, str. 112.

2. Tom III, rozdz. 4.

3. To ostatnie, czyli msza, dotyczy kościoła episkopalnego – “High Church” [“Naczelny Kościół” – odłam kościoła anglikańskiego, zbliżony do katolickiego – uw.tłum.] – w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

4. 1894 r.

5. 1895 r.

6. Tom III, str. 40.


powrót do początku >> Tom IV

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016