"STARY CZŁOWIEK" - ŚWIAT JAKO
NIEPRZYJACIEL NOWEGO STWORZENIA - WIELKI PRZECIWNIK - BYŁ ON KŁAMCĄ I
MORDERCĄ OD POCZĄTKU - TOWARZYSZE SZATANA W ZŁYM - LEGIONY DEMONÓW - W JAKI
SPOSÓB UTRWALA SIĘ PIERWSZE KŁAMSTWO SZATANA - WIEDZA CHRZEŚCIJAŃSKA I
TEOZOFIA - "NIE MAMY BOJU PRZECIWKO KRWI I CIAŁU" - POSŁANNICTWO ZŁEGO -
ZASADZKI PRZECIWNIKA - "MODLITWA WIARY UZDROWI CHOREGO" - "A JEŚLI SZATAN
SZATANA WYGANIA, JAKOŻ SIĘ OSTOI KRÓLESTWO JEGO" - MIŁUJCIE SPRAWIEDLIWOŚĆ -
NIENAWIDŹCIE NIEGODZIWOŚCI - MAREK 16:9-20 - NOMINALNY KOŚCIÓŁ JAKO
PRZECIWNIK NOWEGO STWORZENIA - ZBROJA BOŻA.
GŁÓWNYM PRZECIWNIKIEM i wrogiem Nowego
Stworzenia jest "stary człowiek" - dawna jego wola. Unikajmy, przeto pomyłki
tak powszechnej odnośnie do tego przedmiotu. Nie wyobrażajmy sobie Nowego
Stworzenia jako mającego dwa umysły i dwie wole. "Mąż umysłu dwoistego jest
nie stały we wszystkich drogach swoich", nieprzydatny dla samego siebie i
nieprzyjęty przez Pana. Nowe Stworzenie nie jest dwoistego umysłu. Ma ono
tylko jeden umysł, jednego ducha, jeden zamiar i jedną wolę; a tą jest nowa
wola, Duch Chrystusowy, święty Duch. Zamiast częściowo przyjmować wolę
Chrystusową, a częściowo zachować swoją dawną wolę, Nowe Stworzenie poświęca
zupełnie swoją dawną wolę Panu i wola ta dawna, wola naturalnego człowieka
uważana jest za umarłą i odsuniętą od wpływu na jego obecne życie. W ten
właśnie sposób zostaje ono przyjęte jako członek ciała Chrystusowego - aby
nie mieć własnej woli, lecz oddać się pod kontrolę Głowy. W ten sposób staje
się Nowym Stworzeniem w Chrystusie i odtąd "stare rzeczy przeminęły, a
wszystkie stały się nowymi". Kto nie poddał w ten sposób swojej woli, nie
może zostać członkiem Ecclesia,
członkiem ciała Chrystusowego, chociaż może być członkiem "domowników
wiary", z, pośród których pochodzą wszyscy członkowie "ciała", wszyscy
"wybrani".
Ale chociaż dawna wola jest porzucona zupełnie i na zawsze, chociaż jest
uznana za martwą (przez Pana i przez wszystkich, którzy z tego stanowiska
zapatrują się na tę sprawę), chociaż i ciało uważa się za umarłe pod
względem grzechów, ale żywe dla Boga, ożywione Jego obietnicami i oddane pod
kontrolę nowej woli (Rzym. 6:11; 8:11), to jednak ta śmierć ciała i jego
woli, oraz to wskrzeszenie ciała, jako służącego nowej woli, aby służyło
Panu i Prawdzie na zasadach Złotej Reguły, jest tylko sprawą poczytaną.
Stan "umarły" i "żywy" wymagają ustawicznej kontroli, nieustannego
sprzeciwiania się nowej woli, żeby stara wola
nie wywierała wpływu na to ciało. Jeżeli nowa wola stanie się obojętną i
przestaje używać swego śmiertelnego ciała jako sługę do wyższych i duchowych
spraw, to wkrótce ciało wyłamie się z pod kontroli i zechce mieć własne
pobudki i pragnienia, zupełnie przeciwne nowemu umysłowi, przeciwne
interesom Nowego Stworzenia. To ostatnie musi wobec tego nieustannie mieć
się na baczności przeciwko wszelkiemu buntowi ciała i jak wyraża to Apostoł
musi utrzymywać dawną swoją wolę i pragnienia cielesne w stanie umarłym -
musi nieustannie umartwiać ambicje i dążenia ciała. Apostoł objaśnia to,
mówiąc sam o sobie:, "Ale karzę ciało moje i w niewolę podbijam [w śmierć, o
ile dotyczy kontroli nad starą wolą, cielesną, samolubną], abym snać innym
każąc, sam nie był odrzucony" - abym nie omieszkał zapewnić sobie swego
powołania i wybrania - 1 Kor. 9:27.
Natchnione Słowo powiada, że "najzdradliwsze jest serce [naturalne] nade
wszystko i najprzewrotniejsze" (Jer. 17:9) - nie ten organ, który nazywamy
sercem, lecz ten, o jakim mówi Pismo Święte jako o sercu, to jest naturalne
uczucia. Nowe Stworzenie otrzymuje nowe serce, nową wolę, nowy poziom uczuć,
dla których Bóg i Jego sprawiedliwość, oraz prawda, plan i wola Boża są
najpierwszą rzeczą. W takim sercu wszystkie inne rzeczy zajmują miejsce
zaszczytne i pełne miłości, stosownie do harmonii tegoż serca z Panem i
sprawiedliwością. Kto posiada nowe serce, takiemu wszyscy członkowie Nowego
Stworzenia są z konieczności pierwszymi i najbliższymi. Dlatego, jak powiada
Apostoł, miłość do braci jest najlepszym dowodem pokrewieństwa z Panem, jako
Nowego Stworzenia. Ale stan ten nie może, jak to już powiedziano,
przeszkadzać w uznawaniu słusznych zobowiązań względem innych.
Nowe Stworzenie, nowe serce wraz z jego nowymi uczuciami, jest ustawicznie
napadane przez swoich nieprzyjaciół, przez stare uczucia i samolubne
usposobienie. Stare serce widząc, że Nowe Stworzenie ma nakazane od Boga,
aby było umiarkowane i uprzejme dla innych, nadużywa bardzo często tę
okoliczność i stara się oszukać nowe serce. Mówi niejako do nowego serca:
Uznałeś mnie za umarłe, odrzuciłeś mnie i jestem naprawdę umarłe. Ale teraz
nie jestem już tym samym sercem, co dawniej; dlatego musisz mieć dla mnie
pewien wzgląd. Nie postępuj ze mną zbyt okrutnie; musisz przyznać, że
uczyniłem znaczny postęp, więc nie nakładaj na mnie zbyt wielkich ciężarów;
nie jest to sprawiedliwe. Powinieneś być do pewnego stopnia samolubnym.
Powinieneś zwracać większą uwagę na siebie i na swoją rodzinę - nie tylko
dając jej konieczne potrzeby, lecz także coś więcej - powinieneś zapewnić
jej bogactwo i korzyści społeczne. Powinieneś się poświęcić dla dobra
rodziny.
Jak przewrotne jest to stare serce! Jak złudne są jego fałszywe rozumowania!
Jak wielu przekonało się o tym na swą zgubę! Jak wielu popadło w te sidła i
nowy swój umysł oddało w niewolę starego! Jednym z ulubionych argumentów
jest to, że przykazano Nowemu Stworzeniu:, "Jeśli można, ile z was jest, ze
wszystkimi ludźmi pokój miejcie". Ta ogólna wskazówka Apostoła Pawła służy
staremu sercu za pozór, aby uwieść Nowe Stworzenie i aby wskazówkę tę
uczynić wyższą nad przykazanie Boże, (1) że mamy miłować, czcić i słuchać
Pana z całego serca i z całej duszy i z całej mocy naszej; oraz, (2) że mamy
kochać bliźnich naszych jak samych siebie. To nie oznacza, że mamy
utrzymywać pokój za wszelką cenę. Jeżeli stara wola, stare serce, potrafi
nakłonić nową wolę do zrobienia ustępstw od prawdy i obowiązku na
rzecz pokoju, to odtąd nie będzie już końca żądaniom starego serca. W
rezultacie tego Nowe Stworzenie dla dobra pokoju pogwałci swoje przymierze z
Panem i odda się w zupełności pod kontrolę starej woli, chociaż wcale tego
pragnąć nie będzie - nawet będzie walczyć przeciwko starej woli, ale
popadłszy raz w tę niewolę przewrotnego starego serca, będzie się kierować
jego błędnym tłumaczeniem Słowa Bożego.
Kiedy zaczną się takie ataki starego serca, nowa wola powinna otwarcie
oświadczyć, że chociaż pokój jest pożądany w domu i wszędzie, to jednak nie
jest on zasadniczą rzeczą, stosownie do Pańskiej obietnicy. Faktycznie, Pan
ostrzegł Nowe Stworzenie, że skoro tylko będą żyć pobożnie to spotkają się z
prześladowaniem - a prześladowanie nie oznacza pokoju, lecz całkiem coś
przeciwnego. Pan zapewnił nas, że skoro tylko zacznie lśnić w nas światło,
to ciemność nienawidząca światła zacznie walczyć przeciwko nam, a walka ta
wyklucza wszelki pokój. Ale z drugiej strony Pan nas zapewnia, że to ma być
próbą dla Nowego Stworzenia - które musi zrozumieć, iż pokój dla nas
najważniejszy, nie jest pokojem ciała, lecz pokojem serca, "pokojem Bożym,
który przechodzi wszelkie wyobrażenie".
Nowe Stworzenie musi nauczyć się, że trzeba koniecznie mieć ten pokój Boży,
który przechodzi wszelkie wyobrażenie, aby rządził sercem nawet wtedy, gdy
zewnętrzne nasze otoczenie przeciwne jest pokojowi. Ale ten stan harmonii i
pokoju z Bogiem jest nagrodą za wierność, bez względu na to jak wielkim
kosztem osiągamy ten pokój Boży. Dlatego, jeśli ciało nasze upomina się o
jakieś względy dla bliskich i drogich nam osób, Nowe Stworzenie musi przede
wszystkim pamiętać o swoim pierwszym obowiązku:, że ma kochać Pana nade
wszystko, ze wszystkiego serca swego, ze wszystkiej myśli i siły swojej,
oraz, że wszystkie jego stosunki z rodziną i bliźnimi muszą być
podporządkowane temu pierwszemu przykazaniu posłuszeństwa Bogu.
Z drugiej strony, Nowe Stworzenie musi unikać fanatyzmu - musi unikać
czynienia pewnych rzeczy tylko, dlatego, że są one nieprzyjemne dla niego i
dla innych. Musi rozumieć, żeby nie sądzić, iż umysł Pański jest zawsze
przeciwny jego własnym skłonnościom. Trzeba gorliwego i cierpliwego badania
Słowa Bożego, oraz ducha zasad i wymagań Bożych, aby Nowe Stworzenie mogło w
odpowiedni sposób stosować wskazówki Słowa Bożego do wszystkich spraw swego
życia. Ale stosunkowo mało jest takich, którzy popadają w fanatyzm.
Większość ulega pokusom w przeciwnym kierunku, aby zadawalać własne ciała i
dlatego muszą szczególnie strzec się tych pokus. W przeciwnym razie zaczną
postępować według ciała, staną się mu poddani i będą postępować w innym
kierunku, aniżeli tego wymaga ich poświęcenie. Ale jeśli nie będą postępować
według ciała, pod względem służenia jego zachciankom, to będą musieli
nieustannie mieć się na baczności, gdyż inaczej ciało nie pozwoli im dalej
postępować według Ducha, będzie powstrzymywać ich postęp w kierunku rzeczy
duchowych. Ciało powstrzyma ich postęp duchowy i przeszkodzi im w wzrastaniu
i rozwijaniu się we wierze, co ostatecznie udaremni ich zwycięstwo i
osiągnięcie wielkiej nagrody współdziedzictwa z Chrystusem w Królestwie,
jako członków maluczkiego stadka.
Powinno się zawsze mieć to na myśli, że Nowe Stworzenie poświęciło wszystkie
swoje ziemskie i cielesne interesy i oddało je na ofiarę Panu, i że nic nie
powinno powstrzymać tej ofiary, gdyż inaczej Nowe Stworzenie nie osiągnie
zupełnego rozwoju i nie zdobędzie dziedzictwa świętych w światłości -
uczestnictwa w pierwszym zmartwychwstaniu, w chwale, w sławie i
nieśmiertelności, jako członkowie ciała Chrystusowego. Jedynym
ograniczeniem, jakie możemy uwzględnić w tej sprawie zupełnej ofiary, jest
to, kiedy życie innych osób jest związane z naszym i kiedy Złota Reguła
wymaga pewnych ograniczeń w naszej ofierze, nakazując nam poczynić pewne
rozsądne poświęcenia na rzecz drogich nam osób, z którymi łączą nas cielesne
związki krwi, a które nie są złączone z nami w naszej ofierze.
ŚWIAT JAKO
NIEPRZYJACIEL NOWEGO STWORZENIA
Wszystko, co się tyczy obecnego złego świata, jest w mniejszym lub większym
stopniu sprzeczne ze sprawiedliwością, a więc w mniejszym lub większym
stopniu przeciwne Nowemu Stworzeniu i jego pojęciu o sprawiedliwości. Prawo
światowe można w ogóle określić jako samolubstwo - pomimo faktu, że świat
przyznaje się do poszanowania sprawiedliwości. Nie należymy do tych, którzy
są przekonani, że wszystkie prawa i wszystkie urządzenia cywilizowanego
świata są złe; przeciwnie, jesteśmy często bardzo zdumieni na widok, jak
wielkie i wspaniałe są niektóre prawa chrześcijaństwa - jak są mądre,
słuszne i szlachetne - i jak widocznie zaprowadzone są w celu zabezpieczenia
interesów słabych przed zaborczością silnych i w celu zapewnienia wszystkim
sprawiedliwości. Jednakowoż, wobec tego, że samolubstwo przesiąkło w każde
słowo i w każdy czyn ogółu światowego, nic dziwnego, że nieraz
najszlachetniejsze pojęcia o sprawiedliwości zostają przekręcone i
udaremnione.
Dziwimy się nawet, że ta biedna upadła ludzkość mogła osiągnąć tak wspaniały
system praw i ustaw, jakie znajdujemy w konstytucjach Anglii, Stanów
Zjednoczonych i innych państw. Nie wątpimy, że zakon dany za pośrednictwem
Mojżesza, a rozszerzony i objaśniony wzniosłym przykładem naszego Pana, oraz
wytłumaczony przez Niego i przez dwunastu apostołów, przyczynił się do owych
ustaw - będąc podstawą i przykładem dla tych ludzkich ustaw. Jednakowoż,
każdy przyzna, że samolubstwo ludzkie nieustannie walczy z własnym ludzkim
pojęciem czystej sprawiedliwości, starając się usunąć sprawiedliwość na
stronę, albo w całości, lub choćby częściowo. Wobec coraz to zwiększającego
się samolubstwa na świecie, jest to główną trudnością, z jaką musi walczyć
Nowe Stworzenie.
Świat i jego duch pychy, samolubstwa, itd., musi być uznany za głównego
nieprzyjaciela Nowego Stworzenia. Cały świat ludzkości, działając pod
ogólnym wpływem "ducha tego świata", postępuje w jednym ogólnym kierunku, na
kształt wielkiej rzeki, która miejscami pędzi z niezmierną szybkością,
miejscami zaś toczy się bardzo powoli, ale zawsze postępuje w kierunku tej
samej powszechnej samolubnej woli. Nowe Stworzenie, przez swoją ofiarę,
przez swego ducha nowego umysłu, zmuszone jest do postępowania w przeciwnym
kierunku, i dlatego napotyka na ustawiczny opór prądu powszechnych uczuć,
dążności, teorii i tradycji światowych, a jako takie uważane jest za twór
dziwaczny i odrębny. Wskutek tego naraża się na nieustanne starcia. Musi z
konieczności żyć w przeciwieństwie do tych, którzy postępują w przeciwnym
kierunku i z którymi musi się stykać. Zetknięcia tego nie można unikać i
dlatego stan ten powoduje nie zewnętrzny spokój, lecz zewnętrzne starcia,
walki; mimo to, ten zewnętrzny niepokój nie wyklucza wewnętrznego pokoju i
radości z powodu przeświadczenia, że mamy uznanie Boga.
Światowe cele i metody nie zawsze są niegodziwe i niesprawiedliwe; ale nawet
najszlachetniejsze cele i dążenia świata są na ogół przeciwne dążeniom
Nowego Stworzenia, ponieważ świat działa pod wpływem ludzkiej mądrości,
podczas, gdy Nowe Stworzenie kieruje się mądrością, która jest z góry.
Mądrość światowa ma swoje własne pojęcie o religii, jako o środku dla
poskromienia grzesznych ludzi. Ma swoje własne idee o moralności,
dobroczynności, o wierze, nadziei i o miłości - nie może zrozumieć
odmiennego stanowiska Nowego Stworzenia i dlatego chętnie uważa to
stanowisko za krańcowe, nierozsądne, itd., gdyż mądrość ludzka nie rozumie
planu Bożego, nie ocenia ze stanowiska Bożego znikomości obecnego żywota, w
porównaniu do życia przyszłego. Mądrość światowa nie uznaje również tego, że
wszystkie ludzkie wysiłki są daremne w sprawie rzeczywistego podniesienia
ludzkości, jeśli wysiłki te porównamy z wspaniałymi zarządzeniami Boga,
jakie Stwórca przygotował dla świata, a które będą wyświetlone i wprowadzone
w czyn w Królestwie, skoro tylko będzie ukończone dzieło obecnego wieku -
skoro tylko zostanie Kościół Chrystusowych wybrańców skompletowany, uznany i
uwielbiony.
Nowe Stworzenie nie powinno wobec tego się dziwić, że świat go nienawidzi -
że nienawidzą go nawet ci, co zajmują w świecie wybitne miejsca pod względem
moralnym i religijnym. Trzeba tę nienawiść światową uważać za próbę naszej
wierności i cierpliwości i trzeba przyjąć ją z cichością i pokorą;
pamiętając, że świat ciągle jeszcze jest zaślepiony przez "księcia tego
świata" i nie widzi nader wielkich i kosztownych rzeczy, "głębokich rzeczy
Ducha", w takim świetle, w jakim my je widzimy dzięki łasce Boga. Z łaski
Boga możemy wszystkie rzeczy uważać tylko za próby i doświadczenia, przez
które możemy zdobyć cudowne rzeczy obiecane nam w Słowie Bożym. Poddawać się
duchowi światowemu, pozwolić, aby jego uczucia panowały w nas dla dobra
pokoju, byłoby dowodem, że niżej cenimy Pana, Jego Prawdę i przywilej
służenia Mu. Rezultatem byłoby, że jeśli nie straciliśmy wszystkiego, stając
się światowymi, to, co najmniej utracilibyśmy naszą nagrodę, uzyskując w
najlepszym razie miejsce w "wielkiej kompanii" i musielibyśmy przejść przez
wielki ucisk do niższego miejsca, w związku z przyszłą chwałą.
Apostoł wyraźnie napomina: "Nie miłujcie świata, ani tych rzeczy, które są
na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie masz w nim miłości Ojcowskiej" (1
Jana 2:15). Powinniśmy się, więc strzec wszelkiej sympatii lub łączności z
duchem tego świata. Nie znaczy to, że nie wolno nam mieć sympatii do naszych
przyjaciół, będących w świecie - że nie mamy wcale interesować się nimi,
itd. Natomiast znaczy to, że starając się pilnie, aby oddać każdemu, co się
mu należy, cześć, komu cześć, zapłatę, komu zapłatę, pomoc, komu pomoc,
grzeczność, komu należy się grzeczność, sympatię, komu sympatia należy się,
to jednak powinniśmy odróżniać pomiędzy naszymi przyjaciółmi a bliźnimi,
którzy ciągle jeszcze są pod wpływem Przeciwnika i jego ducha, który nimi
powoduje.
Nie mamy sympatyzować z żadną z obecnych instytucji, opartych na
samolubstwie i w mniejszym lub większym stopniu przeciwnych Boskiemu prawu,
Złotej Regule. Nieraz trzeba nam będzie tak postępować, żeby sprawy nasze
ułożyły się stosownie do samolubstwa panującego w świecie. Ale serca nasze
powinny nieustannie wystrzegać się sympatii ze światem i tęsknić za
panowaniem Złotej Reguły, absolutnie we wszystkich sprawach życiowych, oraz
starać się o ile możności stosować tę regułę we wszystkich naszych,
stycznościach ze światem.
Nie do nas należy przekształcenie świata i zrewolucjonizowanie społeczeństwa
i jego metod. To nad ludzkie zadanie zostawił Pan dla samego siebie i
uskuteczni je w "wielkim dniu", który jest tuż przed nami. Tymczasem lud
Pański, pod kierunkiem Słowa Bożego - chociaż jest w świecie i z
konieczności musi mieć do czynienia z jego sprawami i zwyczajami - nie
powinien miłować świata, ani z nim sympatyzować. Lud Pański musi zrozumieć,
że stykając się z Panem i sympatyzując z Jego zasadami sprawiedliwości,
powinien przez to samo sprzeciwiać się temu wszystkiemu, czemu sprzeciwia
się Bóg, to jest wszelkiej formie niesprawiedliwości, niegodziwości,
bezprawia, itd. - tak w kościele, jak w państwie, w finansach, w polityce,
oraz w społecznych zwyczajach i obyczajach.
Widząc to wszystko mniej lub więcej jasno, niektórzy posuwają się aż do
ostateczności w gromieniu obecnych instytucji światowych, a czynią to w
sposób, jaki nie jest nakazany ani uświęcony przez Pana i Jego Apostołów,
którzy nie dali nam takiego przykładu ani w słowie, ani w czynie. Powinniśmy
pamiętać, że świat żyje według takiego wzoru, jaki uważa za najwyższy w
swoim pojęciu, oraz, że wyszukiwanie wad, których poprawić nie może ani
świat, ani my sami, jest czymś gorszym niż bezużyteczność, ponieważ powoduje
to niezadowolenie, niechęć i inne niepożądane rezultaty. Jan Chrzciciel
udzielił mądrej rady pod tym względem, kiedy był zapytany przez rzymskich
żołnierzy jak mają postąpić. Jan odpowiedział im słowami: "Nikomu gwałtu nie
czyńcie [nie gwałćcie praw i przepisów rządu, pod którym żyjecie], a
przestawajcie na żołdzie waszym." Głupotą jest wywoływać u ludzi
niezadowolenie z ich obecnego położenia i otoczenia. Przeciwnie, umysł
Nowego Stworzenia powinien zawsze wywierać wpływ w kierunku utrzymania
pokoju; a jeśli nie potrafimy wywyższyć obecnych instytucji, to nie trzeba
nam specjalnie takowych potępiać.
Pod tym względem powinniśmy iść za przykładem Michała archanioła, który
nawet jednym bluźnierczym słowem nie oskarżył Szatana, poprzestając na
słowach: "Niech cię Pan zgromi" - w Jego własny sposób i w czasie słusznym
(Juda 9). Tak też i my, wiedząc, że Pan zgromi obecne instytucje w Swoim
czasie i w Swój własny sposób, możemy powiedzieć do siebie wraz z Apostołem:
"Bądźcie cierpliwi, bracia, przyjście Pana zbliża się" - założenie Królestwa
w najbliższej przyszłości naprawi wszystkie te wady. Agitowanie w sprawie
tych wad byłoby szkodliwym tak dla agitatorów, jak i dla ogółu, ponieważ
spowodowałoby niezadowolenie. Wśród dzieci tego świata będzie dosyć
agitatorów, kiedy przyjdzie Pański czas na agitowanie tych spraw. Tymczasem
wszyscy członkowie Nowego Stworzenia powinni okazać mądrość w unikaniu
kwestii, które prowadzą do nienawiści i niezadowolenia. Teraz trzeba głównie
agitować wśród ludu Pańskiego i wśród tych, którzy mają "uszy ku słyszeniu"
rzeczy odnoszące się do Boskiego planu, a przy właściwej sposobności
nadmienić czas wielkiego ucisku, przez który Królestwo będzie ustanowione.
Nowe Stworzenie, Królewskie Kapłaństwo, ma przed sobą specjalne dzieło do
spełnienia, dalekie od spraw światowych i wszelkich agitacji społecznych.
Dzieło to w czasie obecnym, jak to już powiedziano, polega na trąbieniu w
srebrne trąby - czyli na głoszeniu prawdy o Boskim planie tym wszystkim,
którzy mają uszy ku słyszeniu i nie są zaślepieni oszukaństwem Przeciwnika.
Misja ich jest zwłaszcza wśród ludu Pańskiego, pomagając w dopełnieniu
dzieła Wieku Ewangelii, w zgromadzaniu pszenicy - Mat. 13:37-43.
Pod inną postacią obecne dzieło Kościoła wyobrażone jest jako
przygotowywanie się Oblubienicy do jej uczty weselnej, do małżeństwa z
Barankiem (2 Kor. 11:2; Obj. 19:7). Mając tak ważne powołanie, zajmujące
wszystek ich czas i wymagające wszelkich ich wpływów, środków, itd.,
członkowie Nowego Stworzenia nie mają miłości dla świata, aby starać się o
utrwalenie jego instytucji, urządzeń, itd., ani też nie mają usposobienia,
aby uprzedzać Pana w Jego mądrych i dobroczynnych zarządzeniach, które
przekształcą obecny, zły świat w "świat przyszły", "w którym sprawiedliwość
mieszka" - Żyd. 2:5; 2 Piotra 3:13.
WIELKI
PRZECIWNIK SZATAN
Apostoł pisze: "Przeciwnik wasz, diabeł", jak gdyby chciał nam dać do
zrozumienia, że mamy o wiele więcej walk z nim, aniżeli ze słabościami
naszego ciała i z niedoskonałością innych ludzi. Apostoł chce nam udowodnić,
że w szatanie mamy chytrego i podstępnego wroga i że musimy utrzymać się jak
najbliżej Pana naszego i Pasterza, jeżeli chcemy unikać pokusy i uwolnić się
z mocy złego. A teraz posłuchajmy niektórych wyjątków Pisma Świętego, które
odnoszą się do tego przeciwnika, w którego istnienie tak wielu ludzi obecnie
nie wierzy:
"Przeciwnik wasz, diabeł, jako lew ryczący obchodzi, szukając kogoby
pożarł." - 1 Piotra 5:8.
"Tedy Jezus zawiedziony jest na puszczę od Ducha, aby był kuszony od
diabła." - Mat. 4:1.
"Potem rzecze i tym, którzy będą po lewicy: Idźcie ode mnie przeklęci! W
ogień wieczny [Gehenna, zniszczenie],
który zgotowany jest diabłu i aniołom jego." -
Mat. 25:41.
"A którzy podle drogi, ci są, którzy słuchają, zatem przychodzi diabeł i
wybiera słowo z serca ich." - Łuk. 8:12.
"Wyście z ojca diabła i pożądliwości ojca waszego czynić chcecie; on ci był
mężobójcą od początku i w prawdzie nie został, bo w nim prawdy nie masz; gdy
mówi kłamstwo, z swego własnego mówi, iż jest kłamcą i ojcem kłamstwa."
- Jan 8:44.
"A gdy była wieczerza, a diabeł już był wrzucił w serce Judasza, syna
Szymonowego Iszkarioty aby Go wydał." - Jan 13:2.
"Nie dawajcie miejsca diabłu." - Efez. 4:27.
"Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą, abyście mogli stać przeciwko zasadzkom
diabelskim." - Efez. 6:11.
"Aby ... nie wpadł w sąd potwarczy [diabła]."
- 1 Tym. 3:6,7.
"Wywikłali się z sidła diabelskiego." - 2 Tym.
2:26.
"Aby przez śmierć zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest
diabła." - Żyd. 2:14.
"Dajcie odpór diabłu, a uciecze od was."
- Jakub 4:7.
"Kto czyni grzech, z diabła jest; gdyż od początku diabeł grzeszy. Na to się
objawił Syn Boży, aby zepsował uczynki diabelskie ... Po tem poznać dziatki
Boże i dzieci diabelskie. Wszelki, który nie czyni sprawiedliwości, nie jest
z Boga, i który nie miłuje brata swego." - 1 Jana
3:8,10.
"Michał archanioł, gdy się z diabłem rozpierając wadził o ciało Mojżeszowe,
nie śmiał podnieść przeciwko niemu sądu bluźnierczego, ale rzekł: Niech cię
Pan zgromi." - Juda 9.
"Oto wrzuci diabeł niektórych z was do więzienia, abyście byli
doświadczeni." - Obj. 2:10.
"I zrzucony jest smok wielki, wąż on starodawny, którego zowią diabłem i
szatanem, który zwodzi wszystek okrąg świata; zrzucony jest na ziemię i
aniołowie jego z nim są zrzuceni." - Obj. 12:9,12.
"I uchwycił smoka, węża onego starego, który jest diabeł i szatan i związał
go na tysiąc lat; aby nie zwodził więcej narodów, ażby się wypełniło tysiąc
lat, a potem musi być rozwiązany na mały czas." -
Obj. 20:2,3.
"A diabeł, który je zwodził, wrzucony jest w jezioro ognia i siarki ... tać
jest wtóra śmierć." - Obj. 20:10,14.
"Teraz jest sąd świata tego, teraz książę świata tego precz wyrzucony
będzie." - Jan 12:31.
"Już dalej z wami wiele mówić nie będę; albowiem
idzie książę świata tego, a we mnie nic nie ma." -
Jan 14:30.
"A on przyszedłszy będzie karał świat ... z sądu, iż książę tego świata już
jest osądzony." - Jan 16:8,11.
"W którycheście niekiedy chodzili według zwyczaju świata tego i według
książęcia, który ma władzę na powietrzu, ducha tego, który teraz jest
skuteczny w synach niedowiarstwa." - Efez. 2:2.
"Jeśli tedy zakryta jest Ewangelia nasza, zakryta
jest przed tymi, którzy giną. W których bóg świata tego oślepił zmysły, to
jest w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii chwały
Chrystusowej, który jest wyobrażeniem Bożym." - 2
Kor. 4:3,4.
"Ale Faryzeusze usłyszawszy to, rzekli: Ten nie wygania diabłów, tylko przez
Belzebuba, księcia diabelskiego. Lecz Jezus rzekł ... jeśli szatan szatana
wygania, sam przeciwko sobie rozdzielony jest, jakoż się tedy ostoi
królestwo jego?" - Mat. 12:24-26.
"Jakoż to, żeś spadł z nieba, o jutrzenko, która wschodzisz rano?"
- Izaj. 14:12-14.
"Szatan sam przemienia się w anioła światłości." -
2 Kor. 11:14.
"Którego niezbożnika przyjście jest podług
skutku szatańskiego, ze wszelką mocą i znakami i cudami kłamliwymi i ze
wszelkim oszukaniem nieprawości tych, którzy giną."
- 2 Tes. 2:9,10.
"Aby was szatan nie podszedł; albowiem zamysły jego nie są nam tajne."
- 2 Kor. 2:11.
"Albowiem nie mamy boju przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom,
przeciwko zwierzchnościom, przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku
tego, przeciwko duchowym złościom, które są wysoko."
- Efez. 6:12.
"Wiemy, iż wszelki, który się z Boga narodził, nie grzeszy; ale który się
narodził z Boga, zachowuje samego siebie, a on złośnik nie dotyka go. Wiemy,
iż z Boga jesteśmy; ale świat wszystek w złem położony jest."
- 1 Jana 5:18,19.
"I stało się niektórego dnia, gdy przyszli synowie Boży, aby stanęli przed
Panem, że ten przyszedł i szatan między nich." -
Job. 1:6-12; 2:1-7.
"Zatem mi okazał Jesuego, kapłana najwyższego, stojącego przed Aniołem
Pańskim, i szatana stojącego po prawicy jego, aby mu się sprzeciwiał. Ale
Pan rzekł do szatana: Niech cię Pan zgromi szatanie! Niech cię, mówię,
zgromi Pan, który obrał Jeruzalem." - Zach. 3:1,2.
"Widziałem szatana, jako błyskawicę z nieba spadającego."
- Łuk. 10:18.
"Gdy żem ci się, dlatego pokazał ... Posyłam cię ku otworzeniu oczu ich, aby
się nawrócili z ciemności do światłości, a z mocy szatańskiej do Boga."
- Dz.Ap. 26:16,18.
"A Bóg pokoju zetrze szatana pod nogi wasze w rychle." - Rzym. 16:20.
"Przeciwnikowi żadnej przyczyny nie dawały ku obmowisku; albowiem się już
niektóre obróciły za szatanem." - 1 Tym. 5:14,15.
Kiedy Pan nasz rzekł: "Pójdź precz, szatanie" [przeciwniku, duchu
przeciwieństwa], oraz kiedy powiedział do Piotra: "Idź ode mnie szatanie
[przeciwniku, itd.]! Jesteś mi zgorszeniem; albowiem nie pojmujesz tego, co
jest Boskiego, ale ci jest ludzkiego" (Mat. 4:10; 16:23), Pan mówił to w tym
znaczeniu, że jeśli ktoś sprzeciwia się Bogu, to sprzeciwia się również i
tym, którzy są w harmonii z Bogiem. Zaś oświadczenie Piotra, że "szatan,
jako lew ryczący obchodzi, szukając kogoby pożarł", oznacza, iż jest on nie
tylko "wasz [Kościoła] przeciwnik", lecz także całej ludzkości. Pan nasz
wprost nas o tym zapewniał - Jan 12:31; 14:30; 16:11.
Oświadczenie naszego Pana, że Szatan jest wielkim przeciwnikiem nie tylko
Boga, lecz także całej ludzkości, nie jest żadnym czczym wymysłem, lecz
szczerą prawdą. Szatan jest naszym przeciwnikiem w znaczeniu tak zupełnym, w
jakim ciało nasze i świat nie są naszymi przeciwnikami. Ciało nasze
występuje wprawdzie przeciwko Nowemu Stworzeniu, ale nie z powodu jakiejś
zaciekłej nienawiści, ani też w zamiarze wyrządzenia doczesnej lub wiecznej
szkody; wcale nie - tylko pragnienia upadłego, ziemskiego ciała dążą w tym
kierunku, jaki sprzeciwia się najlepszym interesom Nowego Stworzeniu i
nadziejom, do których ono zostało spłodzone. Opozycja świata również nie
jest spowodowana chęcią szkodzenia, lecz raczej samolubstwem, ponieważ świat
widzi rzeczy w innym świetle i ma samolubne cele i dążenia. Jeden Szatan
jest świadomym, inteligentnym spiskowcem i zdrajcą, który używa nadludzkiej
inteligencji, a o ile mu jest dozwolone i nadludzkiej władzy, aby usidlił
nasze upadłe ciała, przez rozbudzanie w nas niskich pragnień i skłonności;
on często używa ludzi światowych za swoje nieświadome narzędzia, ażeby
sprzeciwiać się prawdzie i sprawiedliwości, oraz tym, którzy są w Prawdzie.
"ON BYŁ
MĘŻOBÓJCĄ I KŁAMCĄ OD POCZĄTKU" — Jan 8:44.
Natchnione Słowo Boże zaznacza wyraźnie, że Szatan rozpoczął bunt przeciwko
Boskim prawom i przywiódł naszych pierwszych rodziców do nieposłuszeństwa
przez swoją własną żądzę władzy i mocy. Od czasu upadku człowieka, ten sam
przeciwnik jest nieubłaganym oponentem Boga, sprawiedliwości i prawdy.
Szatan nie tylko usidlił ludzkość, lecz również sprzeciwia się wielkiemu
planowi Pojednania, jaki Bóg obmyślił i wykonuje teraz przez Chrystusa. Na
podstawie zapisków biblijnych nie wynika jakoby szatan miał jakichkolwiek
sympatyków lub stronników wśród aniołów, w czasie, kiedy zbuntował się
przeciwko Bogu i usiłował założyć własne królestwo na ziemi, chcąc obrać
sobie za poddanych ostatnie Boskie stworzenie, czyli ludzkość. Ponieważ
Szatan sam był częścią ogólnego stworzenia Bożego, więc niewątpliwie został
stworzony doskonałym i niewinnym, na obraz i podobieństwo Boga, ponieważ
wszystko dzieło Boże jest doskonałe (Efez. 3:9; 5 Moj. 32:4). Bóg ma tylko
jeden probierz sprawiedliwości, słuszności i doskonałości, a tym probierzem
jest On sam.
Ale być stworzonym w stanie doskonałości, a zachować tę doskonałość, to dwie
różne zupełnie rzeczy. Bóg nie chce, aby Jego stworzenia były jedynie
maszynami, automatami, niezdolnymi do żadnej zmiany pobudki lub
postępowania. Przeciwnie, Stworzycielowi Bogu upodobało się stworzyć
wszystkie Swoje inteligentne stworzenia na obraz Swój własny, dając im
zupełną wolność postępowania w prawdziwości, w czystości i w dobroci, według
własnego przykładu i prawa. Ale Bóg zarazem udzielił Swoim stworzeniom mocy,
że mogą zmienić swoje postępowanie pod tym względem i stać się buntownikami
przeciwko Jego prawom i sprawiedliwości. Jednakże Bóg zabezpieczył te sprawy
w ten sposób, że zatrzymał w Swym ręku zupełną kontrolę nad życiem wiecznym.
W ten sposób Bóg panuje nad sytuacją i może zniszczyć każde stworzenie,
które odmówi uznania i słuchania Jego sprawiedliwych wymagań. Stwórca
obiecał takich wytracić zupełnie, tak jakby nigdy nie istnieli, a tylko tacy
będą wiecznie żyć, którzy są w harmonii serca z Boskimi rozporządzeniami.
Wśród Aniołów wyższego rzędu, (do których pierwotnie należał szatan) od
początku istniały i pewnie teraz istnieją różne stopnie, czyli różnice
chwały, jednak wszystkie te zastępy anielskie postępowały w miłości i w
posłuszeństwie dla woli swego Stwórcy, zachowując tę jednomyślną harmonię
prawdopodobnie przez długie wieki. Jedynymi doświadczeniami Aniołów były
dobroć, uprzejmość, posłuszeństwo Ojcu niebieskiemu, miłość i wypływające z
tego wszystkiego szczęście. Ale w czasie właściwym dokonał się jeszcze jeden
zarys planu Bożego. Został stworzony człowiek, odmiennej natury niż
anielska, trochę niższej natury - ludzkiej, nie anielskiej - ziemskiej, nie
niebiańskiej - cielesnej, nie duchowej. Nadto ludzkość otrzymała oddzielne
miejsce zamieszkania - ziemię - oraz rodzinną organizację; ludzie łączyli
się parami i mieli zdolność rozrodczą, czyli rozmnażania swojego gatunku. We
wszystkich tych szczegółach ludzkość różniła się od aniołów, którzy nie
różnili się płciowo między sobą, nie mieli własnych rodzin i nie mogli
rozmnażać się. Ostatnie Stworzenie Boże było niewątpliwie czymś wielce
dziwnym w oczach aniołów - a w związku z tym ich władze rozumowania snuły
najrozmaitsze domysły.
Wówczas jeden z pośród najwyższych, co do stopnia, aniołów, powziął
samolubną i pyszną myśl, czyby nie można wykorzystać tej sposobności w celu
pochwycenia tej nowo stworzonej pary ludzkiej, odłączenia jej od Boga i
następnie przy pomocy tych ludzi założyć sobie własne, specjalne królestwo,
lub panowanie, przywłaszczając sobie miejsce i sławę Jehowy w odniesieniu do
ludzkości i do ziemi. Właśnie usiłowanie wprowadzenia w czyn tych ambicji
nadało temu aniołowi obecne jego imię Szatana - przeciwnika Boga. Szatan nie
zamierzał ani nawet nie spodziewał się przywłaszczyć sobie Boskiego
panowania nad aniołami. Taki zamiar był bezsensowny i niemożliwy do
wykonania nawet w najlepszych okolicznościach, ponieważ wszystkie zastępy
aniołów znały się wzajemnie bardzo dobrze i stykały się ciągle z Bogiem,
więc wiedziały, że szatan jest jednym z aniołów, tak, jak i oni. Wobec tego
aniołowie nie chcieliby być sługami i poddanymi szatana, gdyż byli zupełnie
zadowoleni z miłościwych i sprawiedliwych rządów Wszechmocnego Jehowy,
przeciwko któremu występować i buntować się nawet im w myśli nie było.
Skoro tylko te samolubne i ambitne plany zagnieździły się w sercu szatana,
zaczął on rozsądzać Boga według swojego fałszywego wzoru i przypuszczać, że
Pan Bóg we wszystkich swoich dziełach kieruje się ambitnymi i samolubnymi
planami. Tak się zawsze dzieje, że grzeszne serce gotowe jest zawsze
przypisywać zło innym, choćby ci byli najczystsi, najszlachetniejsi i
najdobrotliwsi. Niewątpliwie usprawiedliwiał szatan swoje początkowe
postępowanie fałszywym rozumowaniem, że Bóg, stwarzając człowieka na niższym
poziomie, aniżeli istoty duchowe, aniołowie, kierował się niskim i
samolubnym celem. Że, dając ludziom tylko ziemię na mieszkanie, chciał ich
tym bardziej zrobić Swymi niewolnikami. Raz dopuściwszy do siebie tę
buntowniczą i świętokradzką myśl, trzeba było tylko pewnego czasu, aby to
zło rozrosło się zupełnie w jego sercu, objawiając się następnie jako
otwarty grzech i jako sprzeciwianie się Boskim rozporządzeniom.
Prawdopodobnie, więc pod wpływem fałszywego pojęcia, że występuje w obronie
sprawiedliwości, Szatan zbliżył się do matki Ewy w Raju i podszepnął jej, że
ścisły zakaz Boski nie pozwalający Adamowi i Ewie jeść z zakazanego drzewa,
był niczym innym, jak tylko autokratyczną i niczym nieuzasadnioną władzą
Boga - ażeby ukrócić ich wolność, jaka się im słusznie należy i która może
im tylko korzyść przynieść. Nawet powiedział wówczas Ewie, prawdopodobnie
sam wierząc w to fałszywe zdanie, że Bóg oszukał ich mówiąc, iż jeśli zjedzą
owoc z zakazanego drzewa to sprowadzą na siebie zniszczenie - śmierć. Szatan
nigdy nie widział śmierci wśród Boskich stworzeń, uczynionych na Jego własne
podobieństwo i obdarzonych rozumem. Wobec tego w swym przewrotnym umyśle nie
tylko przypisał Bogu niskie pobudki, lecz nawet wprost przypuszczał, że Bóg
rozmyślnie okłamał Swoje stworzenia, mając na celu utrzymywać ich w
nieświadomości, chcąc, według przypuszczeń Szatana, nadal wykonywać Swą
despotyczną władzę.
Zły podszept przyniósł swe skutki. Umysł matki Ewy do tego czasu był
wdzięczny Bogu w uznaniu za wszystko miłosierdzie i błogosławieństwa, gdyż
uznawała w Stwórcy źródło łaski i prawdy, dobrodziejstwa i miłości. Ale
wpływ Szatana zatruł jej myśli podejrzeniem, że jest ona igraszką w ręku
Boga, że Stwórca ukrócił jej właściwą wolność, że nie dopuszcza do niej
większego stopnia poznania, które jej się słusznie należy, oraz, że Bóg,
chcąc utrzymać ludzkość w niewoli, oszukał ich, grożąc im w razie
nieposłuszeństwa zniszczeniem. Gdy zaś ich nowy przyjaciel, szatan, który
ich bardziej miłuje, który troszczy się o ich dobro i o ich wolność,
zapewnił, że zjedzenie owocu z zakazanego drzewa nie tylko nie sprowadzi
nieszczęścia i śmierci, lecz raczej powiększy ich znajomość, ich wolność i
rozszerzy ich władzę. Trucizna działała bardzo szybko; w sercu Ewy powstało
samolubne uczucie czegoś lepszego, choć nigdy przedtem nie doznawała takiego
uczucia, ponieważ przedtem nikt jej nie podsuwał takich myśli.
Naturalnie, stanowisko Szatana w tej sprawie odsunęło go od Jehowy. Wytężył
wszystkie swe zdolności, byleby tylko zdobył rodzaj ludzki na swoje usługi,
do swego królestwa; uważał on prawdopodobnie swoje postępowanie za dobry
wysiłek w celu uwolnienia ludzkiego rodzaju spod Boskiego despotyzmu. Kiedy
zobaczył skutki tego przestępstwa - że ludzka para została wypędzona z raju
i pozbawiona dostępu do podtrzymujących życie drzew, że stopniowo zaczęli
zamierać i ginąć, szatan niewątpliwie był tak samo rozczarowany jak i matka
Ewa. Wiemy z Pisma Świętego, że Adam nie był zwiedziony; wiedział on dobrze,
jaki będzie skutek nieposłuszeństwa. Jego udział w tym przestępstwie był
całkiem dobrowolny i moglibyśmy to jego postępowanie nazwać samobójstwem.
Dręczony myślą, że żona jego musi umrzeć, ponieważ zjadła zakazany owoc,
oraz czując, że wszystko jego szczęście i radość muszą wskutek tego zniknąć,
Adam postanowił umrzeć wraz z Ewą. Gdyby rozumiał lepiej charakter Boski,
tak, jak charakter ten objawił się ludziom w związku z Jego planem
pojednania, to napewno zaufałby Boskiej pomocy, że wyrwie go z tej trudności
i pozostałby posłusznym za wszelką cenę.
Ale powróćmy do szatana. Obrawszy raz złą drogę, odtąd każdy krok jego
oddalał go coraz bardziej od wszelkich zasad sprawiedliwości. Jeśli jego
pierwsze kłamstwo: "Żadną miarą nie pomrzecie", było wypowiedziane w dobrym
przekonaniu, to jednak odtąd, aż do dzisiaj, szatan stara się wszelkimi
środkami, aby utrzymać to swoje fałszywe oświadczenie i zwodzi ludzkość, że
nie istnieje taka rzecz, jak śmierć - że kiedy umierają, to stają się
daleko bardziej żywymi niż przedtem. Jest to stare kłamstwo: "Żadną miarą
nie pomrzecie", zastosowane do obecnych warunków. Nikt tak dobrze nie zna
prawdziwości śmierci jak szatan, który przekonał się, że śmierć przeszła na
cały rodzaj ludzki. Nikt też lepiej nie pojmuje tego, że gdyby ludzkość
jaśniej zrozumiała istotę grzechu, kary za grzech i okupu za grzech, oraz
wypływającej z tegoż restytucji, to wpływ Prawdy zbliżyłby ludzi do ich
sprawiedliwego i miłosiernego Stwórcy.
Ale do tego Szatan pragnie nie dopuścić. Dlatego usiłuje zaślepić umysły
ludzkie w sprawie prawdziwego Boskiego charakteru i planu, a zamiast tego
napełnić je fałszywymi i bluźnierczymi myślami o tymże charakterze i planie
Bożym. Zamiast pozwolić, żeby ludzie spoglądali na śmierć i na wszystkie
wypływające z niej cierpienia (umysłowe, moralne i fizyczne) i choroby, jako
wyniki nieposłuszeństwa Bogu, Szatan stara się przekonać (i udało się mu
przekonać bardzo wielu), że wielki Jehowa, który nazywa samego siebie
połączeniem sprawiedliwości i miłości, stwarzając ludzki rodzaj, uczynił to
w złośliwych intencjach ku olbrzymiej większości ludzi. Przekonał on wielu,
że Bóg postanowił w Swoim sercu, jeszcze przed stworzeniem człowieka, że
tysiące milionów ludzi skazanych będzie na wieczne męki i że tylko
"maluczkie stadko" będzie wzięte do chwały nieba, co jest przykładem, że Bóg
miał władzę uczynić to dla wszystkich, gdyby był bardziej przyjaźnie
usposobiony dla ludzi. W ten sposób i przy pomocy licznych podobnych kłamstw
i sideł, przeciwnik ten przez sześć tysięcy lat oszukiwał i przekręcał
rozumowanie człowieka, odwracając serca ludzkie od Boga i od posłannictwa
Jego Prawdy. Apostoł potwierdza to i wyjaśnia w słowach: "bóg świata tego
oślepił zmysły, to jest w niewiernych, aby im nie świeciła światłość
Ewangelii chwały Chrystusowej, który jest wyobrażeniem Bożym" - aby
światłość ta nie rozproszyła ciemności fałszu i błędnych pojęć i aby nie
ujrzeli rzeczywistego charakteru i chwalebnego planu Ojca niebieskiego - 2
Kor. 4:4.
Gdziekolwiek przenika światło Boskiego objawienia (już nie tylko sama
Biblia, lecz także "duch Prawdy"), tam w mniejszym lub większym stopniu
oznacza to niebezpieczeństwo dla fałszu i ciemności szerzonych przez
szatana. Prawda jest tysiąc razy rozsądniejsza od błędu szatana i prędko nad
nim triumf odniosłaby, gdyby nie jego podstępne i chytre sposoby, którymi
wprowadza coraz to nowe złudzenia i oszustwa, byleby tylko podtrzymać swoje
stare kłamstwo i "zwieść, by można, i wybrane". Pierwszym jego i
najpotężniejszym oraz najpomyślniejszym wysiłkiem w celu obalenia Prawdy i
udowodnienia swych błędnych wymysłów, było rozwinięcie wielkiego systemu
Antychrysta, czyli Papiestwa. Przy pomocy tego systemu, Szatan wywierał
zadziwiający wpływ na cały świat, tak, iż w świetle dzisiejszego rozwoju
wolności i cywilizacji, ludzkość spogląda na okres najświetniejszego rozwoju
Papiestwa, jako na "wieki ciemnoty". Wieki te były ciemne z powodu
niesprawiedliwości, z powodu błędów i przesądów, ciemne z powodu
prześladowania okrutnego i zaciekłego tych wszystkich, którzy starali się
czcić Boga zgodnie z tym, jak im dyktowało własne sumienie. Wieki te
zaznaczyły się okrutnym gnębieniem tych, którzy dochodzili do poznania
prawdziwego światła i chcieli wiernie nieść to światło między ludzi.
Instytucja ta była tak szatańską, a metody jej i wpływy do tego stopnia
przypominały chytrość i przewrotność szatana, że Pan nasz określił ten
system symbolicznie jako samego szatana. System ten był w najszerszym tego
słowa znaczeniu przedstawicielem Szatana, chociaż głosił się być
przedstawicielem Boga (czytaj tom II Wykładów Pisma Świętego, wykład
9).
Za pośrednictwem proroctw znajdujemy tożsamość oszczerstw szatana z
oszczerstwami i oszustwami jego najgłówniejszych przedstawicieli. Na
przykład, po opisaniu złamania potęgi Babilonu - (opis ten da się zastosować
po części do literalnego Babilonu i do niewoli naturalnego Izraela, a
bardziej szczegółowo stosuje się do mistycznego Babilonu i niewoli duchowego
Izraela) - prorok przystępuje do opisu, jaki pierwotnie stosuje się do
postępowania samego Szatana, a w dalszym znaczeniu stosuje się do wzrostu i
upadku naturalnego Babilonu, a jeszcze w dalszym znaczeniu do wzrostu i
upadku mistycznego Babilonu:
"Jakoż to żeś spadł z nieba, o jutrzenko! która wschodzisz rano? Powalonyś
aż na ziemię, któryś wątlił narody! Wszak żeś ty mawiał w sercu swem:
Wstąpię na niebo nad gwiazdy Boże wywyższę stolicę moją, a usiądę na górze
zgromadzenia [Królestwo ludu Bożego], na stronach północnych [Plejady, na
północy, od dawna uważane były za centrum wszechświata, za tron Jehowy];
Wstąpię na wysokość obłoków, będę równy Najwyższemu. Wszakże strącony jesteś
aż do piekła, w głębokość dołu [piekło - sheol,
niepamięć]. Którzy cię ujrzą, za tobą się oglądać i przypatrywać ci się będą
mówiąc: On ci to mąż, który trwożył ziemię? Który obrócił okrąg świata w
pustynię, a miasta jego poburzył, a więźniom swoim nie otwierał ciemnicy?" -
Izaj. 14:12-17.
Jak prawdą było, że Babilon wielce wywyższył się ponad wszystkie królestwa
tego świata, tak również prawdą było, że Papiestwo, Antychryst, wywyższyło
się jako królestwo ponad narodami ziemskimi, przywłaszczając sobie ten
autorytet w imieniu Chrystusa i rządząc żelazną ręką nad światem. Tak jak
Babilon upadł w zupełnym zniszczeniu, tak jeszcze pewniej oczekuje upadek
ostateczny ów wielki Babilon mistyczny, Matkę wszeteczeństwa, który jak
kamień młyński wrzucony będzie w morze, aby nie powstał więcej. Chociaż
wielkie były ambicje tych, którzy chcieli mieć panowanie nad innymi ludźmi,
to jednak o wiele większą była ambicja Szatana, który chciał być wyższym od
innych stworzeń Boskich, który chciał mieć swe własne królestwo i własnych
swych poddanych - królestwo współzawodniczące z panowaniem Jehowy -
królestwo szatana na ziemi, jak Jehowa ma Królestwo w niebie. Jednakowoż i
to się także nie uda, a szatan będzie najpierw związany na przeciąg tysiąca
lat, w ciągu panowania Odkupiciela i w ciągu zniesienia przekleństwa, kiedy
to świat cały otrzyma błogosławieństwo. Następnie, jak powiada nam o tym
Pismo Święte, szatan zostanie zniszczony razem z aniołami swymi - ze swymi
wysłannikami, którzy postępują za nim po tej błędnej drodze - Mat. 25:41;
Żyd. 2:14; Obj. 20:10.
TOWARZYSZE
SZATANA W ZŁYM - LEGIONY DEMONÓW
Jak już o tym wiemy na podstawie Pisma Świętego, Szatan na początku nie miał
wśród aniołów żadnych stronników w swoim spisku i buncie. Przeciwnie, możemy
rozumieć, że święci aniołowie byli w najzupełniejszej sympatii z rządem
Boskim i że niektórzy z nich otrzymali polecenie opiekowania się upadłą
ludzkością, pomagania jej i o ile możności powstrzymywać ludzi od dalszego
upadku. Tak było jeszcze przed potopem za dni Noego. Było to pierwsze
doświadczenie aniołów w związku z grzechem, z nieposłuszeństwem przeciwko
Bogu i z moralną niegodziwością. To stało się dla nich próbą, ponieważ
dawało to im możność wstąpienia na złą drogę, przeciwną woli Bożej.
Nastręczało to przyjemności i korzyści wynikające z takiego postępowania i
dlatego miało to doświadczyć ich lojalności posłuszeństwa dla Jehowy. Pismo
Święte wyraźnie nam oświadcza, że w danej im próbie niektórzy aniołowie,
poprzednio święci i posłuszni, stali się przestępcami i splamili się
grzechem. Zarówno Juda i Piotr mówią o tych "aniołach, którzy nie zachowali
pierwszego stanu swego", a których Bóg wskutek tego pozbawił ich wolności i
związanych pod chmurą na sąd przyszły zachował, kiedy to sprawa ich będzie
rozstrzygnięta - 2 Piotra 2:4; Juda 6.
Odosobnieni od świętych aniołów, ci upadli aniołowie znani są odtąd pod
nazwą demonów, lub diabłów, a Szatan uznany jest za "księcia diabelskiego",
za ich przywódcę, z którym demony współdziałają przy uwodzeniu ludzi. Nie
zajmując się dobrymi uczynkami i pozostawieni sami w złem, nic dziwnego, że
zło rozwinęło się w nich do wysokiego stopnia i że są wiernymi pomocnikami
Szatana w utrzymywaniu jego pierwszego kłamstwa: "Żadną miarą nie
pomrzecie". Prawdopodobnie zaraz po potopie ci upadli aniołowie zaczęli
zwodzić ludzkość pod pozorem religii. Będąc związani, czyli uwięzieni, pod
tym względem, że nie mogli już więcej ukazywać się ludziom w ziemskich
ciałach, w niedługim czasie znaleźli wśród upadłego rodzaju ludzkiego takie
jednostki, które chętnie stawały się ich narzędziami, lub mediami, a wówczas
zaczęli oddziaływać za pośrednictwem ciał tych jednostek, nie mając ciał
własnych. Tacy pośrednicy w ludzkim ciele, czyli takie "media" pomiędzy
demonami i ludźmi znani byli już w starożytności jako "fetysze",
"czarownicy", "czarownice", "wróżbici" i "lekarze", albo "kapłani fałszywej
religii". Pismo Święte wyraźnie wspomina o ich usiłowaniach zdobycia
kontroli nad narodem Izraelskim, który był wybrany przez Boga na czasowego
przedstawiciela Boskiego na świecie; lud izraelski miał surowo zakazane
wdawać się z takimi pośrednikami Szatana. Ustanowiono prawa, które surowo
występowały przeciwko agentom pośrednictwa pomiędzy demonami i Izraelem, a
karą w tym wypadku była śmierć.
Człowiek z natury rzeczy jest obrazem Boga, a jako taki jest wolnym,
niezależnym. Ta wolność rozciąga się na jego moralną działalność. Bez
względu na to, do jakiego stopnia człowiek stracił osobistą wolność, albo,
do jakiego stopnia popadnie w niewolę innych lub w niewolę osobistych swych
nałogów, zawsze jego moralna działalność jest wolną - ma wolną wolę i może
używać swego umysłu tak, jak mu się podoba. Jeżeli zechce poddać się pod
wolę Panu, może to uczynić; jeżeli zechce być niezależnym od Boskich i od
złych wpływów, również może to uczynić, o ile jego władze fizyczne i
umysłowe na to mu pozwalają. Ale osłabiony upadkiem i odziedziczoną
słabością, człowiek ma swoje władze umysłowe, jak również swoją zdolność
sądzenia i poznawania wielce uszczuplone i dlatego ta wolność i niezależność
jego znajduje się w ustawicznym niebezpieczeństwie, zagrożone przez "duchy
zwodzące i nauki diabelskie", jak określa Pismo Święte, złe wpływy tego
świata (1 Tym. 4:1). Nic, więc dziwnego, że upadli aniołowie, owe demony,
mogą zawsze i w każdym kraju znaleźć podatne dla siebie media; a starają się
zawsze owładnąć takimi mediami, których zdolności umysłowe i inne naturalne
przymioty najlepiej nadają się do kontrolowania mas ludzkości. Wskutek tego
widzimy, że wśród Hindusów znajdują się najliczniejsi i najzdolniejsi
czarownicy, wróżbici, astrologowie, czarownice i tajemniczy kapłani. W
czasach nowożytnych, w chrześcijaństwie, media te najlepiej znane są wśród
spirytystów. Nazwa "medium" jest najodpowiedniejsza, bo faktycznie ci,
którzy oddają się pod wpływ demonów, są tylko pośrednikami (mediami) do
porozumiewania się między złymi duchami i ludźmi, czy to przy pomocy słów,
czy też pukań, pisma lub inaczej.
Ogólna metoda i nauki demonów udzielane ludziom za pośrednictwem tych
medium, są zawsze i wszędzie te same. Demony podszywają się pod nazwę duchów
zmarłych osób, chyba tylko wyjątkowo przyznając się bezczelnie, że są
demonami, jak na przykład to czynią w Chinach. Zobacz także 1 Koryntów
10:20. Podając się za duchy zmarłych ludzi, demony przeprowadzają z
powodzeniem następujące cele:
(1) Podtrzymują pierwotne kłamstwo wypowiedziane przez Szatana w
Raju: "Żadną miarą nie pomrzecie".
(2) Przez ten fałsz uprzedzają umysły ludzkie przeciwko Ewangelii i
wszystkim jej zarządzeniom.
(3) W ten sposób sprawiają, że Boskie zamiary odkupienia oraz
podniesienia ludzkości z grzechu, oraz kara za grzech, śmierć, wydają się
nierozsądne, bezpodstawne i niedostateczne. Zaprzeczając temu, że zapłatą za
grzech jest śmierć i twierdząc, że karą za grzech są wieczyste męki, demony
tworzą teorię, która nie tylko bluźni Boskiemu charakterowi, przedstawiając
Go jako niesprawiedliwy i okrutny, lecz nadto wyśmiewa naukę Pisma Świętego
o okupie. Albowiem nawet upadły rozum może poznać, że śmierć naszego Pana na
Kalwarii nie mogłaby wówczas uwolnić rodzaju ludzkiego od wiecznej męki i że
nie byłoby zrównoważenia pomiędzy karą a ceną okupu.
(4) Sprawiają, że doktryna o zmartwychwstaniu wydaje się
bezpożyteczną i nierozsądną, ponieważ jeśli nie ma umarłych, to jak może
istnieć zmartwychwstanie? Jeżeli wszyscy, umierając, stają się bardziej żywi
niż przedtem i będąc w daleko lepszym stanie istnienia niż przedtem, to, w
jakim celu ma istnieć owo zmartwychwstanie? Albo, dlaczego należy uważać
takowe za nadzieję i to jedyną nadzieję, jaką daję nam Ewangelia?
(5) To ułatwia drogę do niewolniczych błędów. Wśród pogan to
doprowadziło w znacznym stopniu do oddawania nadmiernej czci rodzicom i do
wierzenia w wędrówkę dusz - do wiary, że ci, którzy umierają jako ludzie,
przez jakiś czas pozostają wolni od ciała, a potem rodzą się ponownie na
świat jako psy, jako koty, konie, szczury, myszy lub inne zwierzęta, aby
przechodzić tak różne stopnie w doskonaleniu się; albo, jeśli byli zacnymi i
dobrymi, przechodzą w szlachetniejsze istoty.
(6) W Chrześcijaństwie zło to przybrało najgorszą szatańską formę, a
fałszywe te nauki stały się podstawą największych błędów i przesądów, z
jakimi świat chrześcijański ma do czynienia. Gdyby nie to, nie byłoby teorii
o wiecznych mękach, opartej na wymyśle demonów, że umarli są żywi po
śmierci - zdolni cierpieć. Nie byłoby teorii o czyśćcu, a więc nie byłoby
także modlenia się za umarłych, nie byłoby i płacenia za msze za umarłych. A
co z tego wynika, nie byłoby i wielkiej i możnej kasty księży, którzy się
wypaśli i utuczyli na tych fałszach i błędach, aby ujarzmić ludzkość swoim
fałszywym przedstawianiem Boskiego charakteru i planu.
(7) Chociaż potęga Papiestwa została złamana w czasie wielkiej
Reformacji szesnastego stulecia, to jednak utrzymał się ten podstawowy
fałsz, nauczany przez demonów i podtrzymywany przez nich wśród wszystkich
narodów za pomocą różnych prób, demonstracji i objawów, a nawet strzeżono go
bardzo starannie. A Reformatorzy wyszli z tego systemu również obarczeni
oryginalnym kłamstwem, nauczonym przez ojca kłamstwa i podtrzymywanym przez
legiony złych duchów. W ten sposób również i u protestantów fałsz ten stał
się podstawą różnych błędów i trudności, które dotychczas trzymają się we
wszystkich denominacjach. Fałsz ten zaślepił protestantów w znacznym stopniu
na światło Słowa Bożego i nie dopuszcza ich, aby "mogli doścignąć ze
wszystkimi świętymi, która jest szerokość i długość i głębokość i wysokość
miłości Bożej" - Efez. 3:18.
(8) Dostosowując się do nowych warunków, demony w ostatnich
pięćdziesięciu latach przybrały na siebie rolę, oświecicieli Kościoła i chcą
poprowadzić tych wszystkich, którzy pragną poznać prawdę. Pod tym względem
prawdą jest, co przepowiedział Apostoł w natchnionym Słowie: "Szatan sam
przemienia się w anioła światłości" - 2 Kor. 11:14.
(9) Spirytyzm nie dopiął celu, gdyż nie udało się mu ujarzmić
większości chrześcijańskiego ludu. Chociaż zbałamuceni fałszywą teorią, że
ich umarli przyjaciele są żywymi, chrześcijanie na ogół pojmują
instynktownie, że owe media (najlepsze, jakie tylko może zyskać Szatan) nie
są takimi pośrednikami, jakich Bóg wybrałby do porozumiewania się pomiędzy
Sobą i ludźmi, albo pomiędzy ludźmi i tymi ich przyjaciółmi, których oni
uważają błędnie za żywych i przebywających w pobliżu drogich siebie osób, w
stanie niewidzialnym. Dlatego też wielki Przeciwnik pozwala spirytyzmowi
zgromadzać i zwodzić tyle ludzi ile się tylko da, ale z konieczności musi
wprowadzić bardziej zwodnicze i podstępne pokusy, bardziej podobne do
prawdziwego chrześcijaństwa i w tym celu dał światu to, co znane jest
powszechnie pod nazwą:
WIEDZA
CHRZEŚCIJAŃSKA I TEOZOFIA
Systemy te, pod pozorem uszanowania dla Słowa Bożego oraz przyjmując imię
Chrystusowe nadaremno, ponieważ wcale nie wierzą w Niego jako w Odkupiciela,
służą za przynętę dla chrześcijan, którzy budzą się w obecnych czasach -
starając się zaspokoić swoje pragnienia czymś lepszym niż dotychczas, czymś
nowszym i lepszym od dawnych ludzkich tradycji, którymi karmiono tak długo
lud chrześcijański. Otóż systemy te obiecują nakarmić swych zwolenników
naukową prawdą, chociaż same nie uznają prawdy, nauki, wiedzy pod żadnym
względem.
(
10)
Widząc, że restytucja, czyli naprawienie wszystkich rzeczy, jest objęta
planem Bożym w bliskiej przyszłości, przeciwnik stara się odwrócić ludzką
uwagę od planu Boskiego, bałamucąc chrześcijan leczeniem umysłów za pomocą
wiedzy chrześcijańskiej, teozofii, jasnowidzenia i jasnosłyszenia. Te
zwodzące fałszerstwa wiary, chociaż zaprzeczają podstawowej nauce Pisma
Świętego (o Okupie), są dla nas najlepszym dowodem, że oszukańcza moc
szatana już przemija, że dom jego i panowanie chylą się ku upadkowi. Brzask
Tysiąclecia bije na świat ludzkości i już się zbliża koniec tego wielkiego
obrońcy błędu i kłamstwa. Chwała Bogu, że Szatan wkrótce będzie związany i
powstrzymany od oszukiwania ludzi na przeciąg tysiąca lat rządów
Chrystusowych, w którym to czasie światło znajomości prawdy wypełni całą
ziemię, tak, jak wody wypełniają wielką głębinę.
Spoglądając na kraje pogańskie widzimy jak wielce szkodliwym i przemożnym
jest wpływ tych demonów, które narzuciły tamtejszym ludziom pęta swej
niewoli, operując cudami i zjawiskami nadludzkimi przez swoich pośredników
ludzkich, jak na przykład przez fakirów w dzisiejszych Indiach, albo przez
"czarną sztukę", praktykowaną powszechnie po całym świecie w przeszłych
wiekach ciemnoty. Pismo Święte wykazuje nam, jaki skutek ma Ewangelia na te
uczynki diabelskie, mówiąc, że światło prawdy Bożej jest "światłością
świata", która jedynie zdolna jest rozproszyć ciemności przeciwnika.
Przypomnijmy sobie starcie pomiędzy światłością a ciemnością, opisane przez
Apostoła Pawła, kiedy podaje swoje doświadczenia w podróży przez Azję do
Europy, gdy niósł przed sobą prawdziwe światło; wówczas "wiele tych, którzy
uwierzyli, przychodziło, wyznając i oznajmiając sprawy swoje. I wiele z
tych, którzy się naukami niepotrzebnymi parali, zniósłszy księgi, spalili je
przed wszystkimi, a obrachowawszy cenę ich, znaleźli tego pięćdziesiąt
tysięcy srebrników. Tak potężnie rosło słowo Pańskie i wzmacniało się" -
Dz.Ap. 19:18-20.
Apostołowie nieustannie walczyli z tymi złymi duchami, które czasami
usiłowały sprzeciwiać się Ewangelii, ale na ogół zdawały sobie sprawę, że
absolutnie nie mogą sprostać tym wyższym duchowym siłom, które działały
przez apostołów. W jednym wypadku czytamy, że zły duch szukał zbliżenia się
do Ewangelii i zmusił swoje medium, aby szło za Apostołem i za jego
towarzyszami wołając: "Ci ludzie sługami są Boga najwyższego, którzy nam
opowiadają drogę zbawienia". Ale nie możemy rozstrzygnąć, czy był to zamiar
połączenia Ewangelii z demonizmem i z działalnością medium, czy też jakiś
inny podstęp szatański, zmierzający do wywołania zaburzeń wśród ludu i
sprzeciwienia się apostołom. W każdym jednak razie jedna rzecz jest dla nas
jasna, że Apostoł od razu poznał się na tym medium, nie jako na medium
zmarłej osoby, lecz jako na medium demonów, upadłych aniołów. W zetknięciu z
apostołami demony te nigdy nie próbowały nawet zaprzeczać swej tożsamości -
zobacz: Dz.Ap. 16:16-19; 19:15; Jakub 2:19.
Podobnie za czasów posłannictwa Pana naszego te złe duchy znajdywały wielu
wśród narodu żydowskiego, którzy oddawali się pod ich wpływy i znani byli
jako "opętani przez diabłów". Jeżeli osoba taka była opętana przez wielu
demonów, jak to się często trafiało, to ofiara prawie nie mogła nad sobą
panować. Jej myśli, słowa i uczynki były kontrolowane przez liczne złe
duchy, a postępowanie takiego człowieka znamionowała wariata. Wielu
opętanych przez diabła było uleczonych za czasów naszego Pana, zarówno przez
Niego samego, jako i przez tych, których Pan specjalnie wysłał, uzbrojonych
w Jego ducha, moc i wpływ. Interesujący przykład wypędzenia takich złych
duchów znajdujemy w zapiskach Łukasza 4:34-37 i u Mateusza 8:28-33, gdzie
demony nie tylko nie starały się zaprzeczyć swej tożsamości, lecz nadto,
rozmawiając z Panem, uznały Jego władzę i moc nad nimi, oraz przyznały się
do tego, iż w przyszłości skończy się ich obecne uwięzienie - gdyż nastanie
dla nich sąd (czytaj broszurę o Spirytyzmie).
"NIE MAMY
BOJU PRZECIWKO KRWI I CIAŁU"
Z powyższych zdań widzimy, że szatan i połączone z nim demony przedstawiają
faktycznie groźną potęgę, która oddziaływa na ludzkość i przez ludzkość w
kierunku sprzeciwiającym się Bogu i sprzecznie z Boskim planem pojednania,
który to plan Bóg nakreślił i wprowadził w czyn przy pierwszym przyjściu i
przez śmierć Pana naszego, który stał się ofiarą okupu za grzechy. Z tego
tylko punktu widzenia możemy wyraźnie ocenić słowa Apostoła: "Nie mamy boju
[jedynie] przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom, przeciwko
zwierzchnościom i przeciwko duchowym złościom, które są wysoko" (Efez.
6:12). Widząc zaś, że upadły człowiek nie potrafi sam siebie chronić przed
atakami tak chytrego Przeciwnika, oraz, że lud Pański może tylko wówczas
uniknąć tych niebezpieczeństw, jeśli serca jego są zupełnie posłuszne Panu i
Jego Słowu - i ponieważ Pan udzieli takim pomocy i wybawienia ze złego,
które to zło bez tej pomocy zwiodłoby nawet wybranych - zapytujemy, dlaczego
Bóg pozwala wielkiemu Przeciwnikowi, aby gnębił człowieka tak zwodniczymi
teoriami i błędami, a do pewnego stopnia i cudownymi zjawiskami, jakie
Szatan wywołuje dla poparcia tych błędów?
Jedyną rozsądną odpowiedzią, jaką znajdujemy, jest, że Bóg w czasie obecnym
nie stara się o pojednanie całego świata, ani też nie ma zamiaru doprowadzić
całą ludzkość do harmonii ze Sobą, lecz przeciwnie, teraz wybiera z pośród
odkupionego rodzaju ludzkiego przeznaczone maluczkie stadko, Nowe
Stworzenie, które zapewni sobie powołanie i wybranie przez stanie się w
sercu dokładnym obrazem drogiego Syna Bożego, ich Odkupiciela, Pana i
Oblubieńca. Doświadczenia tego świata, pod wpływem tych oszustw szatańskich,
posłużą w ciągu Wieku Tysiąclecia do zupełnego wyświetlenia spraw złego.
Wszyscy przekonają się wówczas jak zdradzieckie i jak niszczące były wpływy
postępowania inną drogą aniżeli droga sprawiedliwości, oraz wpływy innego
ducha aniżeli ducha Prawdy. Wszyscy przekonają się wówczas jak zupełnie byli
uciskani i jak pojmał ich Szatan ku czynieniu woli jego (2 Tym. 2:26);
przekonają się jak zupełnie byli zaślepieni przez boga tego świata, który
nie dał im widzieć w prawdziwym świetle Boskiego charakteru, błyszczącego
przez Chrystusa (2 Kor. 4:4). Wówczas świat nauczy się kilku lekcji:, (1) Że
Bóg jest prawdziwym przyjacielem wszystkich Swoich stworzeń, oraz, że Jego
prawa są wydane dla dobra ich i dla ich korzyści. (2) Nauczą się jak
zdradzieckim jest charakter złego, którego przykład znaleźli w szatanie, w
upadłych aniołach i w swych własnych doświadczeniach. (3) Nauczą się, że nie
można ufać swojemu własnemu sądowi; oraz, że wobec takich okoliczności
ograniczony ludzki umysł może wziąć światło za ciemność, a ciemność za
światło - może przyjąć dobro jako zło, a zło jako dobro. Te lekcje będą mieć
wieczystą wartość, gdyż przez to cała ludzkość nauczy się w większym stopniu
ufać i polegać na Boskiej mądrości, jak również na Boskiej dobroci i mocy.
POSŁANNICTWO
ZŁEGO
Tymczasem jednak te błędy i przesądy wśród ludzi przyczyniają się w każdym
razie do utrzymywania ich w niewoli, w czasie, kiedy nie mogliby użyć
wolności właściwie. Jedynie doskonali ludzie, którzy są wyraźnym obrazem
Boga i którzy kierują się duchem Bożym, są przygotowani do panowania nad
sobą i do wykorzystania swej wolności. W międzyczasie to występowanie
szatana i jego posłusznych mu demonów złego, oraz sprzeciwianie się świata,
obałamuconego błędami i złudzeniami diabelskimi, skierowane jest przeciwko
Prawdzie i tym wszystkim, którzy stają się sługami Prawdy, w miarę tego, jak
są jej posłuszni i gorliwi w służbie. Właśnie nasz królewski Mistrz,
najwierniejszy sługa Boga żywego, był Tym, który oświadczył:, "Jeśli was
świat nienawidzi, wiedzcie, żeć Mnie pierwej niżeli was miał w nienawiści.
Byście byli z tego świata, świat, co jest jego, miłowałby; lecz, iż nie
jesteście z tego świata, alem Ja was wybrał z świata, przetoż was świat
nienawidzi" (Jan 15:18,19). Wynika, więc z tego całkiem naturalnie, że
"wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą"
(2 Tym. 3:12). A te prześladowania ze strony świata, ciała i diabła, są
dłutem i młotem i narzędziem w ręku Pana do wyrzeźbienia i wypolerowania i
wyrobienia charakteru Nowego Stworzenia.
Bóg używa do Swoich celów te narzędzia opozycji, które szatan dostarcza,
lecz Bóg sprawia, że gniew i opozycja (tak ludzi, jak i diabłów) obracają
się na Jego chwałę, gdyż te doświadczenia i utrapienia wybranego Kościoła
"nader ważnej chwały wieczną wagę nam sprawują" (2 Kor. 4:17). Są to
narzędzia, przy pomocy, których ociosywane i dopasowywane są owe żywe
kamienie Świątyni Bożej, zgodnie z planem wielkiego Architekta - aby wkrótce
przez tę Świątynię mogły być błogosławione wszystkie narody ziemi, a ci,
którzy dojdą do pojednania z Panem mogli skorzystać z tych błogosławieństw.
Poznawszy w ten sposób, że opozycja ludzi jest po większej części skutkiem
ich upadłego stanu i błędów, oraz zaślepienia, które przyszło na ludzkość
przez machinacje wielkiego przeciwnika Boga i sprawiedliwości, lud Pański
może mieć w znacznym stopniu sympatię nie tylko dla świata, lecz także nawet
i dla tych, którzy są przeciwnikami i prześladowcami tegoż ludu. Nie pragnąc
zemsty dla nikogo, lud Pański może całkiem słusznie miłować swych
nieprzyjaciół i czynić dobrze tym, którzy go prześladują, wiedząc, że w
całym tego słowa znaczeniu, oni "nie wiedzą, co czynię".
Wśród ludzi, którzy występują przeciwko pojednaniu, znajdujemy wielu, którzy
w rozmaity sposób i z rozmaitych przyczyn współdziałają z wielkim
przeciwnikiem Boga i dzieła Pojednania. Gdybyśmy wspomnieli, jako
pierwszych, właścicieli domów niesławy, szynkarzy, zarządców domów gry,
fakirów, media najrozmaitsze i czarowników, to wiemy, iż prawdopodobnie
większość ludzi zgodziłaby się z nami pod tym względem. Ale ze stanowiska
Boskiego, z którego my chcemy się zapatrywać, nie ci ludzie są najgorszymi
przeciwnikami - raczej ci, co są obecnie przywódcami w krajach
cywilizowanych i którzy sprzeciwiają się światłości Prawdy, chociaż pozornie
jej służą, są odpowiedzialni w oczach Boga i należą do najskuteczniejszych
narzędzi szatana - często bezwiednie - Dz.Ap. 3:17.
Mamy nadzieję względem wielu ludzi, którzy zetknęli się z światłem Prawdy w
ciągu Wieku Ewangelii i teraz przy końcu tego wieku, że ich sprzeciwianie
się Prawdzie jest wynikiem zaślepienia, przynajmniej częściowo, jak to
oświadcza Apostoł, mówiąc o tych, którzy ukrzyżowali naszego Pana: "Wiem,
żeście to z nieświadomości uczynili, jako i książęta wasi" (Dz.Ap. 3:17). Z
tego punku widzenia mamy pewną miarę nadziei dla niektórych najzagorzalszych
przeciwników Prawdy - dla ewolucjonistów, teozofistów, spirytystów,
zwolenników wiedzy chrześcijańskiej, romanistów i protestantów. Nasza
nadzieja na przyszłość jest mniejszą w odniesieniu do tych, którzy zostali
oświeceni pod względem obecnej Prawdy, ale którzy z powodu ambicji,
zazdrości lub pychy stali się przeciwnikami Pana i Jego dzieła. Tacy
popadają zwykle w błąd uniwersalizmu, będąc zaślepieni na obecność Pańską, a
nawet na sprawę okupu. Nie do nas należy sądzić ich, jednak obawiamy się o
nich, że odnosi się do nich to oświadczenie Pisma Świętego: "Albowiem
niemożebne jest, aby ci, którzy są raz oświeceni i skosztowali daru
niebieskiego i uczestnikami się stali Ducha Świętego, skosztowali też
dobrego Słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, gdyby odpadli, aby się zaś
odnowili ku pokucie, jako ci, którzy sobie znowu krzyżują Syna Bożego i
jawnie Go sromocą" (Żyd. 6:4-6). Od nas zależy znać wypełnienie tych słów
Pisma i nie mieć społeczności z tymi bezowocnymi pracownikami ciemności, a
raczej zgromić ich i odsunąć się od towarzystwa tych, którzy nie postępują
według nauk Apostoła i którzy nie trzymają się wiary raz świętym podanej,
ani też nie mają jej ducha, ponieważ wszyscy tacy stoją po stronie szatana i
są przeciwnikami Pana i Jego planu, którego ośrodkiem jest
Pojednanie i Okup - 2 Piotra
2:21; 2 Tes. 3:6; Juda 3.
Zastanawiając się nad sprawą tych zasadzek szatańskich, dobrze jest
zapamiętać, że kuszenie naszego Pana na puszczy (zobacz Tom V Wykładów
Pisma Świętego, str. 136) wyobrażało najwyraźniej wszystkie pokusy, na
jakie wystawione jest Nowe Stworzenie.
ZASADZKI PRZECIWNIKA
Jedna z zasadzek przeciwnika, która opiera się na dążeniach cielesnych, jest
argument, że Nowe Stworzenie powinno do tego stopnia być pod Boską opieką,
iż jego doczesne interesy powinny być jak najpomyślniejsze. To rozumowanie
jest jednak rozumowaniem naturalnego
człowieka i nie ma poparcia Słowa Bożego, które powinno być jedynym
wskaźnikiem postępowania Nowego Stworzenia. Dawny umysł upiera się przy tym,
że wobec naszego "przyjęcia" i wobec obietnicy, współdziedzictwa w
Królestwie, należy się nam napewno tyle błogosławieństw i opieki w naszych
doczesnych sprawach, iżby nie dotykało nas żadne nieszczęście. Przede
wszystkim argument ten dotyczy zdrowia:, Dlaczego nasze poświęcone,
śmiertelne ciała mają cierpieć choroby i bóle? Bóg przecież nie chce zsyłać
boleści i smutki; wobec tego muszą one pochodzić od diabła. Takie argumenty
pochodzą od przeciwnika, a więc gdybyśmy przykładali do nich ucha i modlili
się o uwolnienie nas od tych cierpień i chorób, moglibyśmy utracić łaskę
Bożą.
Przeciwnik w najrozmaitszy sposób poddaje nam dzisiaj tę kwestię z wielką
uporczywością; a zwykle wyszukuje potwierdzające odpowiedzi tak zręcznie
zamaskowane, że wielu nie domyśla się w tym jego podstępu, że choroby w
ciałach ludu Pańskiego są oznaką niełaski Boga; że zamiast używać lekarstw,
co byłoby dowodem braku wiary w Boga, lepiej jest modlić się o uleczenie; że
nawet naturalni Izraelici mieli przywileje pod tym względem i wykonywali
specjalne modlitwy, a więc tym bardziej duchowy Izrael powinien polegać na
Bogu, jako na lekarzu tych chorób. Mormoni, zwolennicy wiedzy
chrześcijańskiej i inne pokrewne sekty, używają tych argumentów w bardzo
wymowny sposób, starając się zwieść "by można i wybrane" i odwrócić ich od
Prawdy.
Faktem jest, że rzeczywiste interesy Nowego Stworzenia i jego fizyczne
warunki i interesy są często w zupełnej sprzeczności ze sobą. Prorok Dawid
mówiąc o tym, wyraża się: "Pierwej niżem się uniżył, błądziłem". Nowe
Stworzenia - a nie ich śmiertelne ciała - są przyjętymi przez Boga synami -
a jak już to wiemy, Bóg postawił za warunek naszego spłodzenia z ducha, że
mamy poświęcić nasze ciała (nawet po ich usprawiedliwieniu). To nie
odnosiło się do cielesnego Izraela, gdyż jego typowe łaski i
błogosławieństwa doczesne, itd., wyobrażały warunki i stosunki, jakie będą
panować w ciągu Wieku Tysiąclecia, kiedy będzie rządzić w Królestwie
pozafiguralny Król - 2 Moj. 15:26; 3 Moj. 26:3-15; 5 Moj. 28:1-14.
Jest to ważną częścią doświadczeń Nowego Stworzenia, aby pod względem
ziemskich rzeczy postępowało wiarą, "a nie widzeniem". A nawet więcej niż to
- musi ono cierpieć prześladowania, musi zapierać samego siebie; "jako
zwodziciele, wszakże prawdziwi; jako nic nie mający", chociaż (wiarą)
posiadają wszystkie rzeczy; jako niemądrzy, chociaż są mądrymi w ocenie
Boskiej (2 Kor. 6:8-10). Do takiego stopnia musi to wszystko być zastosowane
do Nowego Stworzenia, że w pewnej mierze możnaby zastosować proroctwo
tyczące naszego Mistrza do wszystkich, którzy wstąpili w Jego ślady,
mianowicie: "Myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga i utrapiony".
Prorok oświadcza: "Kaźń pokoju naszego jest na Nim, a sinością Jego jesteśmy
uzdrowieni [jako grzesznicy]". Nie zapominajmy, więc, że nasze uzdrowienie,
nasze usprawiedliwienie, poprzedziło nasze przyjęcie na członków ciała
Chrystusowego - na członków Nowego Stworzenia; oraz, że nasze przyjęcie na
synów i współdziedziców zrobione jest pod specjalnym warunkiem, że "z Nim
cierpimy". Albo jak jeszcze inaczej powiedziano:, że "dopełniamy ostatków
ucisków Chrystusowych" -
Izaj. 53:4,5; Rzym. 8:17; Kol. 1:24.
Prawda, że Pan nasz nie miał żadnych osobistych chorób, ponieważ był
doskonały; ale napisano o Nim jednak, że był skuszony we wszystkim na
podobieństwo nas, oraz: "On niemocy nasze na się wziął"; - "słabości nasze
przeszły do Niego", kiedy "moc wychodziła z Niego" i uzdrawiała chorych -
Żyd. 4:15; Mat. 8:17; Łuk. 6:19.
My, jako Królewskie Kapłaństwo, musimy także być "kuszeni" i doprowadzeni do
sympatii ze światem, nad którym wkrótce będziemy królami, kapłanami i
sędziami. Ale ani to jest koniecznym, ani możebnym, żebyśmy mogli oddawać
coś z naszych sił fizycznych innym, albo żebyśmy mogli przyjąć na siebie
słabości i choroby innych, ponieważ sami doświadczamy tych chorób z powodu
naszego upadłego stanu. Albowiem według ciała jesteśmy "dziećmi gniewu, tak
jak i inni"; oraz uczestniczymy w utrapieniach wzdychającego stworzenia.
Rozdawanie żywotnych sił ze strony naszego Pana nie było na rzecz Kościoła;
ponieważ Kościół nie mógł być wprzód uznany zanim nie została ukończoną Jego
ofiara, zanim Pan nie przedłożył tej ofiary Ojcu i zanim Ojciec nie przyjął
jej na naszą korzyść - a więc, dopóki nie zaszedł wypadek w dzień Zielonych
Świątek. Dopóki nie spłynął Duch Święty na wyznawców Jezusa, nie można było
opowiadać im o rzeczach niebiańskich (Jan 3:12; 16:13; 1 Kor. 2:10-12).
Wobec tego, energia Pana naszego obracała się na wypowiadanie przypowieści i
niejasnych zdań, które miały być zrozumiane później przy pomocy Ducha; lecz
głównie na uzdrawianie fizycznych ułomności, aby przez to wykazać w figurze
większe dzieła i wspanialsze uzdrowienia, w jakich możemy uczestniczyć teraz
i w Królestwie - mianowicie otwieranie oczu zrozumienia, sprawienie, że
moralnie umarli usłyszą głos Pana i nawet teraz mogą zacząć nowe życie. W
ten sposób, jak oświadcza Apostoł, mamy przywilej "kłaść duszę za braci" -
dopełnić "ucisków Chrystusowych za ciało Jego, które jest Kościołem"
- 1 Jana 3:16; Kol. 1:24.
Nikt nie zaprzeczy prawdziwości tych słów, ani nie powie, że jeśli kładziemy
życie za naszych braci, to nie potrzeba do tego ofiary fizycznej żywotności;
albo, że "uciski Chrystusowe" nie wymagają fizycznego bólu. Zmęczenie
naszego Pana i to, że był dotknięty naszymi słabościami, że współczuł z
nami, zaprzecza takiemu przypuszczeniu. Dlatego nie możemy się spodziewać,
że powinno się nam lepiej powodzić w naszych ziemskich sprawach, daleko
lepiej aniżeli światowym ludziom; raczej spodziewajmy się niepowodzeń i
"cierpienia z Nim". Takie niepowodzenia i straty są otwarcie przyznane pod
względem zaszczytów między ludźmi i finansowego powodzenia. Mistrz nasz
"wyniszczył samego siebie" i "stał się biednym", chcąc innych uczynić
bogatymi; apostołowie mieli takie same doświadczenia i pozostawiali nam
podobny przykład. Dlaczego więc wszyscy nie mogą widzieć, że Tymoteusza
"częste choroby" i Pawła "bodziec ciała", oraz Epofrodotusa "choroby" były
fizycznymi dolegliwościami, podobnymi do tych, które Pan obecnie zsyła na
Swych wiernych ludzi. Prawda, że wszystkie te dolegliwości należy przypisać
diabłu, w tym znaczeniu, że grzech został wniesiony przez Szatana i że owe
dolegliwości są wynikiem grzechu, lecz nie są one od diabła, w znaczeniu
większym aniżeli były uwięzienia apostołów, ich chłosta, rozbicie okrętu i
śmierć.
Szatan prawdopodobnie był sprawcą, pośrednio - o ile już nie bezpośrednio -
tych wszystkich fizycznych nieszczęść, wspólnych wszystkim ludziom. A jednak
Apostoł nie uważał tego za niełaskę Boga, lecz chlubił się z tego; uważając
te nieszczęścia za część ofiary,
jaką mu pozwolono złożyć, za część cierpień znoszonych w imię Prawdy i w
imię Pana. A im bardziej nieszczęścia te przewyższały zwykłe nieszczęścia
ludzkie, tym bardziej cieszył się Apostoł, wiedząc, że tym większą będzie
przyszła jego chwała.
Jednakowoż
trzeba odróżnić pomiędzy cierpieniami dla dobra
sprawiedliwości, a cierpieniami za złe uczynki;
Apostoł wykazuje, że bardzo wiele cierpień spada na ludzi z powodu ich
wtrącania się w sprawy innych ludzi i za inne złe uczynki; możemy wymienić
tu obżarstwo (Filip. 3:19) i brak panowania nad swymi namiętnościami, jako
jedne ze złych postępków, które sprowadzają cierpienia nie będące
cierpieniami dla dobra sprawiedliwości. Takimi cierpieniami niech się nikt
nie cieszy, lecz raczej niech żałuje, modli się i pości - ćwicząc się w
panowaniu nad sobą. Ale jeśli w najlepszej myśli Nowe Stworzenie widzi dla
siebie sposobność zesłaną przez Opatrzność i ofiarowuje się dla dobra
Prawdy, to, gdy ofiarowanie to przynosi ze sobą fizyczne dolegliwości i
choroby, nie trzeba się wstydzić, lecz dziękować Bogu za takie utrapienia -
ciesząc się, że Pan uznał nas za godnych "cierpieć z Chrystusem".
Zaiste, jeśli dolegliwości przychodzą nie z przyczyn grzesznych lub
samolubnych, to można przyjąć takowe z cierpliwością i dziękczynieniem,
ucząc się sympatii dla wzdychającego stworzenia i cieszyć się nadzieją
obiecanego zniesienia przekleństwa w poranku Tysiąclecia. Łaska w sercu bez
wątpienia wywiera bardzo korzystny wpływ na każdą czynność życiową, ale nie
może ona (bez cudownego działania) odtworzyć lub naprawić naszych
śmiertelnych ciał; a Bóg nie obiecał żadnych takich cudów, gdyż
przeszkadzałyby nam w chodzeniu według wiary, prowadząc nas do chodzenia
według widzenia i zwabiłaby do Kościoła taką klasę, jakiej sobie Bóg nie
życzy. Jak to już wiemy, Bóg usprawiedliwia nas przez
wiarę - uznając nas za doskonałych,
podczas, gdy w rzeczywistości jesteśmy nadal niedoskonałymi. Łaska w sercu
nie czyni nas nieczułymi na zimno lub gorąco, albo na głód i pragnienie,
chociaż daje nam cierpliwość do wytrwania w tych nieuniknionych rzeczach,
mając ufność w Ojcowską opiekę i w Jego obietnicę, że
wszystkie rzeczy obrócą się na
nasze dobro, jeśli przyjmujemy je odpowiednio z cierpliwością i wiarą.
Czy ma to oznaczać, że, podczas gdy świat szuka korzeni, ziół i balsamów na
swoje choroby, to Nowe Stworzenie nie powinno szukać tych środków, lecz
cierpliwie znosić ból dla okazania wiary? Wcale nie. Zapamiętajmy to i
zachowajmy głęboko w naszej myśli, że Bóg obchodzi się ze Swoim ludem w
ciągu Wieku Ewangelii nie według ciała, lecz jako z Nowym Stworzeniem,
"ciało nic nie pomaga" - poświęciliśmy je na śmierć, na zniszczenie, więc
nie o ciało głównie się troszczymy, ale o dobro Nowego Stworzenia.
Jednakowoż, odnośnie do naszych śmiertelnych ciał, mamy przywilej czynić
wszystko, co uważamy za rozsądne, aby ciała te utrzymać w porządku,
wolne od chorób, ale zawsze jako nam służące, abyśmy mogli dotrzymać naszego
przymierza służby aż do śmierci. Jeżeli ciało nasze pragnie lub jest głodne
- musimy odpowiednio zaspokoić te pragnienia, aby ciało to pozwoliło nam
wypełniać naszą służbę jak najwierniej. Jeżeli ciało nasze czuje zimno i
niewygodę - jest naszym przywilejem dostarczyć ciału takich szat, które
zyskałyby uznanie Pana. Jeśli ciało pali gorączka, albo, jeśli czuje jakiś
ból - przywilejem naszym jest zmniejszyć tę gorączkę i usunąć ból przez
użycie takich lekarstw, które uważamy za pomocne, ale nie uciekajmy się do
hipnotyzmu, wiedzy chrześcijańskiej, spirytyzmu i innych środków, które
obiecują usunąć dolegliwości, ale właściwie przy pomocy naszego przeciwnika,
Szatana, chcącego nas usidlić. Nowe Stworzenie ma wszystkie te same
przywileje jak i człowiek
naturalny odnośnie do starania się i opiekowania swoim biednym, schorzałym i
umierającym ciałem. A nawet więcej niż to; obowiązkiem każdego
stworzenia jest mieć rozumne staranie o swoje ciało, a obowiązek ten jest
tym większym w wypadku Nowego Stworzenia ze względu na fakt, że ciała
członków Nowego Stworzenia zostały poświęcone na służbę Panu - ofiarą aż do
śmierci - a ofiara ta powinna być możliwie najzupełniejszą.
Ktoś może powiedzieć: "Dobrze, jestem gotów zastosować maść lub nacieranie
mojego własnego wyrobu, w celu uśmierzenia bólu, lub też mogę uregulować mój
system trawienia przez zmianę pokarmów; ale uważam to za coś odrębnego od
kupowania lekarstw, albo od wzywania lekarzy". Takie rozumowanie jest
zupełnie nierozsądne. Tak samo mógłby ktoś podczas mrozu powiedzieć:
"Wdziałbym na siebie ciepłe ubranie i rozgrzałbym swoje ciało, gdybym
posiadał owce; ostrzygłbym wełnę owiec, utkałbym sukno i uszyłbym sobie
ubranie, któreby ochroniło mnie przed zimnem; ale nie będę używać ubrań
przygotowanych przez innych, bez względu na to, choćby one były o wiele
wygodniejsze i lepsze od ubrania mojej roboty". Albo, jeśli jesteśmy głodni,
to czy łudzimy samych siebie, że musimy najpierw zasiać zboże, potem je
zżąć, wymłócić, zemleć na mąkę i upiec sobie chleb, żeby nasz głód
zaspokoić, bez użycia chleba przez innych sporządzonego? Czyż mamy pozbawiać
się pracy i zręczności rolników, piekarzy, rzeźników i krawców, którzy z
łatwością mogą zaopiekować się naszym ciałem? Czyż mamy uważać to za grzech,
jeśli brat nasz lub bliźni, posiadający po temu odpowiednie kwalifikacje,
uwolnią ciało nasze od choroby i bólu? Z pewnością nie! Nie zalecamy
nadmiernego używania silnych lekarstw, lecz zalecamy zdrowy rozsądek.
Używanie lekarstw często staje się nałogiem, a czasami doprowadza do
zbrodni. O wiele lepiej stosować dietę, czyli rozsądne użycie odpowiednich
pokarmów. Wskazówką dla Nowego Stworzenia jest: "Umiarkowanie wasze niech
będzie wiadome wszystkim ludziom", a to stosuje się tak samo do lekarstw,
jak do pokarmów, itd.
Jak postępował Jezus i jak postąpili apostołowie naśladując swego Mistrza?
Odpowiadamy, że nie ma wzmianki, aby Pan Jezus lub którykolwiek z apostołów
leczyli kogokolwiek z Kościoła. Czy w Pańskim leczeniu chorych mamy rozumieć
Boską wolę w tej sprawie? Odpowiadamy, że wzorem naszym jest nie ten, kto
został wyleczony, lecz Ten, który wyleczył. Pan nasz w cudowny sposób
nakarmił rzeszę ludzi; czy i my mamy spodziewać się, że będziemy w cudowny
sposób nakarmieni? Wcale nie, a nawet przeciwnie. Tak jak Wódz Nowego
Stworzenia nie chciał używać mocy Bożej dla Swej osobistej wygody,
tak i my nie powinniśmy (Mat. 4:2-4; 26:53). Jeżeli Jezus był głodny,
posyłał Swych uczniów dla kupienia chleba, a kiedy był zmęczony, to
odpoczywał przy studni, lub gdziekolwiek - a chociaż Jezus bolał nad
ludzkimi dolegliwościami i dla złagodzenia ich cierpień wydawał Swoją
osobistą żywotność, to jednak nigdy nie modlił się o zwolnienie Go z tych
naturalnych utrapień, lecz cierpliwie i wytrwale znosił takowe, jako część
Swojej ofiary - tak też i my powinniśmy postępować.
Więcej niż to: Pan nasz wspomina, że byłoby to grzesznym nadużywaniem swej
władzy, gdyby używał pomocy Ducha Świętego dla usuwania doczesnych
dolegliwości, wobec tego, że pomoc ta była przeznaczoną dla innych, wyższych
celów. Wzywając mocy Boskiej dla ochrony przed nieuniknionym procesem
umierania byłoby grzechem, ponieważ zawarliśmy przymierze ofiary, a
wszelkie próby, aby być zwolnionym od skutków tegoż, byłoby schranianiem się
- łamaniem przymierza. "A jeśliby się, kto schraniał, nie kocha się w nim
dusza moja" - Żyd. 10:38; Mat. 26:53.
Sprawa ta wygląda zupełnie tak samo odnośnie do Kościoła, ponieważ
postępujemy za naszym Wodzem. Jeżeli odwołalibyśmy się do
Boskiej pomocy, z prośbą o ulżenie
naszym śmiertelnym ciałom, które poświęciliśmy na śmierć, to przez to samo
odstąpilibyśmy od naszego przymierza. Na podstawie tego przymierza,
wyrzekliśmy się wszystkich naszych ziemskich przywilejów i praw ludzkich
(przywilejów restytucji, kupionych kosztowną krwią), w zamian za przywilej
ubiegania się o wielką nagrodę "chwały, sławy i nieśmiertelności", obiecaną
Nowemu Stworzeniu. Prosić o oddanie tego, cośmy poświęcili, oznacza
odstąpienie od ofiary, odwołanie przymierza i zrzeczenie się naszego
dziedzictwa jako Nowego Stworzenia. Takie zapatrywanie się na modlitwy w
sprawie ziemskich rzeczy będzie dla niejednego nowością, a dla niektórych
przyniesie to pełne rozczarowanie, wobec tego przekonania, że nieraz
nieświadomie modlili się w ten sposób i Bóg wysłuchał ich modlitw. Czy ma to
oznaczać, że zostali w ten sposób usunięci od ubiegania się o nagrodę? Nie
sądzimy, żeby tak było. Podobnie, jak ziemski rodzic długo i cierpliwie
znosi nieświadome błędy swego małego dziecka, tak i Pan jest cierpliwym w
postępowaniu ze Swoim ludem, wybaczając mu niedobrowolne błędy i uważając
raczej na chęci, zamiast na słowa. A jak ziemski Ojciec nieraz zaspokoi
niewłaściwą prośbę swego dziecka, tak i Pan często uwzględnił wiarę Swego
ludu, nawet, gdy ona była w niewłaściwy sposób zastosowana. Ale sprawa ta
przedstawia się inaczej, w miarę tego, jak wzrastamy w łasce i znajomości,
wówczas będzie to grzechem i może spowodować odrzucenie łaski Boskiej -
utratę przymierza.
MODLITWA
WIARY UZDROWI CHOREGO
— Jakub
5:14-16 —
Ten wyjątek Pisma Świętego, oraz słowa Marka 16:17,18, przytaczane są na
dowód, że jest Boskim zamiarem, aby Nowe Stworzenie polegało na mocy Boskiej
w sprawie leczenia chorób. Ustęp z pism Marka można łatwo zbyć, albowiem
słów tych nie znajdujemy w najstarszym greckim rękopisie, a więc należy
uważać je za podrobione, dodane gdzieś około piętnastego stulecia.
Co do oświadczenia Jakuba, to widocznym jest z wiersza szesnastego, że przez
ową chorobę uważa się chłostę za grzechy - a więc nie jest to lekka słabość,
lecz choroba poważna, dla której trzeba by zwołać starszych Kościoła,
Ecclesia. Znaczy to, że grzech
jest tak bliski drzwi, iż chory grzesznik odrzucony jest prawie od
społeczności z Bogiem. W takich okolicznościach można się spodziewać, że
grzechy zostaną wyznane i że nastąpi modlitwa o ich odpuszczenie;
zgodnie z tym Apostoł pisze: Modlitwa wiary uzdrowi chorego [z potępienia, w
jakim on był] i podniesie go Pan [do zdrowia - a podniesienie to będzie
oznaką przebaczenia grzechów]; - a jeśliby się grzechu dopuścił, będzie mu
odpuszczone - zobacz wiersz 15.
A JEŚLI
SZATAN SZATANA WYGANIA, JAKOŻ SIĘ OSTOI KRÓLESTWO JEGO
— Mat. 12:26 —
Kiedy przy pierwszym przyjściu naszego Pana, faryzeusze oskarżali Jezusa, że
wypędza diabłów mocą szatańską. Pan Jezus wyraźnie udowodnił, że taki czyn
ze strony Szatana byłby możliwy, ale nie można uważać go za prawdopodobny.
Gdyby szatan szatana wyganiał, byłoby to dowodem, że moc jego zanika, że
znajduje się pod pewną presją i z tego powodu chwyta się tej ostateczności,
nie chcąc stracić swej władzy nad oszukanymi przez siebie ludźmi. Nie
doradzamy tu ogólnego odrzucenia uzdrowień i cudów, jako pochodzących od
szatana, lecz radzimy dokładnie zbadać i zastanowić się nad osobami i
systemami, które chcą ugruntować swą powagę przy pomocy cudów. Nowe
Stworzenie powinno pamiętać tę natchnioną wskazówkę: "Doświadczajcie duchów,
jeśli z Boga są" - lub też z szatana. Zbadajcie je i według tego postąpcie -
1 Jana 4:1.
W sprawie tej przypominamy, że zdarzały się liczne cuda na początku Wieku
Ewangelii, kiedy zakładano Kościół, ale teraz nie można domagać się cudów,
kiedy Kościół jest już od dziewiętnastu stuleci założony i prawie już
ukończony. Trzeba nam pamiętać, że natchniony Apostoł wskazuje na koniec
naszego wieku jako na czas, kiedy szatan sam zmieni się na anioła światłości
(na posłańca pokoju, zdrowia i wiedzy, fałszywie tak nazywanych) i w ten
sposób wielu oszuka. Apostoł objaśnia nawet, że Bóg dopuszcza na takie
postępowanie szatana i pozwoli na powodzenie tych szatańskich sztuczek, tak,
że oszuka on wielu mieszkańców ziemi, których imiona nie są zapisane w
Barankowej księdze żywota. Apostoł mówi: "A przetoż pośle im Bóg skutek
błędów, aby wierzyli kłamstwu; aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie
uwierzyli prawdzie, ale sobie upodobali niesprawiedliwość". "Moc, znaki i
cuda kłamliwe" będą częste w owym czasie, jako doświadczenia "żniwa" tego
wieku (2 Tes. 2:9-12). Nie zapominajmy także słów Pana naszego: "Wiele ich
rzecze Mi dnia onego: Panie! Iżażeśmy w imieniu
Twojem nie prorokowali [kazali] i w imieniu
Twojem diabłów nie wyganiali i w imieniu Twojem
wiele cudów nie czynili? A tedy im wyznam: Żem was
nigdy nie znał; odstąpcie ode mnie, którzy
czynicie nieprawość" - Mat. 7:22,23.
Wszyscy mający otwarte oczy zrozumienia swojego, wiedzą, że żyjemy obecnie
przy końcu wieku, kiedy wszystkie te przepowiednie wypełnione będą w
zupełności. Dlatego powinni strzec się tego niebezpieczeństwa i powinni
umieć rozróżnić fałszywe i zwodnicze nauki i cudowne znaki, tak często
zdarzające się obecnie w całym Chrześcijaństwie.
Ale jak możemy się przekonać, że wszystko to są złudzenia i fałsze
spowodowane przez Szatana? Że żaden z tych cudów nie pochodzi od Boga?
Odpowiadamy słowami Pisma Świętego:, "Ale jeśli nie chcą, niechże mówią
według słowa tego, w którym nie masz żadnej zorzy" (Izaj. 8:20). Różne są
ich odstępstwa od Słowa Bożego - jedni odstępują pod tym, inni pod owym
względem. Większą część można od razu poznać po tym, że nie uznają oni
podstawowej doktryny Ewangelii, tj. okupu.
Niektórzy nie przeczą okupowi; nawet mogą twierdzić, że wierzą w konieczność
okupu i w skuteczność ofiary za grzechy złożonej na Kalwarii jako okup za
wszystkich, na podstawie zupełnego przebaczenia grzechów i pojednania z
Ojcem. Jednakowoż, zwodzenie ich prędko wychodzi na jaw, jeśli tylko
przypomnimy sobie, że greckie słowo przetłumaczone jako okup, jest
antilutron, i znaczy:
"równoważna cena". Ta zasada
Boskiej prawdy szybko udowodni, że ewolucja sprzeciwia się prawdzie,
ponieważ ewolucja zaprzecza upadkowi człowieka i wszelkiej potrzebie
odkupienia z tego upadku. W ten sposób od razu prawda Boska potępia wiedzę
chrześcijańską (christian science) jako zupełnie niechrześcijańską, ponieważ
rzekoma ta wiedza zaprzecza grzechowi i śmierci, oraz wszelkiemu złu,
nazywając to wszystko umysłowym złudzeniem. Prawda potępia teorię głoszącą,
że Bóg jest twórcą i przyczyną grzechu i niegodziwości; prawda wykazuje, że
Bóg zawsze sprzeciwiał się grzechowi i że ma przygotowany plan, który już
się wypełnia na podstawie, którego człowiek będzie uwolniony z niewoli
grzechu przez odkupienie,
a owoce tego planu dojrzeją kiedyś w "czasie naprawienia wszystkich rzeczy".
Ale cóż mamy powiedzieć o tych wszystkich, którzy bluźnią świętemu imieniowi
Boga, nauczając doktryny o diabłach i piekle, twierdząc, że wieczne męki
oczekują olbrzymią większość żyjącej obecnie ludzkości, oraz, że piekło z
swymi mękami mieści w sobie już ogromną większość 50,000,000,000 ludzi, o
których Pismo Święte wyraźnie mówi, iż są oni "w swych grobach", oczekując
na obiecane błogosławieństwo dla wszystkich narodów ziemi? Jeżeli tacy
bluźniercy leczą "w imieniu Jezusa", to czyż będziemy wierzyć, że Pan
popiera ich fałszywe nauki? Nie można czegoś podobnego przypuszczać,
zwłaszcza teraz, kiedy widać już brzask Tysiąclecia, a w jego świetle
rozpraszają się wszelkie podobne ciemności. Ludzi tego pokroju nie możemy
zaliczyć w poczet tych, o których Apostoł pisze:, "Lecz wy, bracia, nie
jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił". Nie
stanowi różnicy, że przy wykonywaniu swoich "cudów" wyznawają swą wiarę w
Chrystusa, jako swego przyszłego Króla w najbliższej przyszłości. Wobec ich
nauk o diabłach i piekle, dochodzimy do konkluzji, że takie leczenia, oraz
ich cudowne dzieła, pochodzą tak samo od szatana, jak podobne cudowne
wyleczenia i inne znaki wywoływane przez spirytyzm, wiedzę chrześcijańską,
przez mormonów, itd.
Ktoś jednak może przypuszczać, że przecież mają oni pewną zasługę, gdyż
nieraz okazują wielką gorliwość w wysyłaniu misjonarzy do krajów pogańskich.
Odpowiadamy, że ten fakt nie zmienia naszego ogólnego poglądu na cały ten
ruch, rzekomo religijny
(przyznajemy chętnie, a nawet mamy nadzieję, że niektórzy usidleni przez ten
ruch, są prawdziwymi dziećmi Bożymi, które będą uwolnione kiedyś z
mistycznego Babilonu). Przypomnijmy sobie, jak Pan nasz trafnie ocenił
gorliwą pracę misjonarską Jego czasów. Jezus w ten sposób przemówił do
faryzeuszów: "Obchodzicie morze i ziemię, abyście uczynili jednego nowego
Żyda; a gdy się stanie, czynicie go synem zatracenia [Gehenny, wtórej
śmierci], dwakroć więcej niżeliście sami" (Mat. 23:15). Jakaż korzyść dla
pogan, jeśli da się im fałszywe doktryny Przeciwnika? Ta garstka,
jaką uda się nawrócić, będzie miała znacznie więcej trudności w wyzbyciu się
tych błędów, kiedy nastaną czasy naprawienia wszystkich rzeczy. Jest to
prawdą tak samo dzisiaj, jak było prawdą przy pierwszym przyjściu - że "Komu
się stawiacie za sługi, tegoście sługami". Nie ulega wątpliwości, że Szatan
ma wielkie powodzenie wśród nominalnych kościołów chrześcijaństwa, a
zwłaszcza z ich kazalnic. Nic, więc dziwnego, że naczelni kapłani, uczeni w
Piśmie i doktorowie teologii dzisiejszego świata, nienawidzą Prawdy -
nienawidzą światła i zwalczają je we wszelki możliwy sposób. "Wynijdźcie z
niego [z Babilonu], ludu Mój! Abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a
iż byście nie wzięli z plag jego" - Obj. 18:4.
Szatan doszedł już do ostateczności, jak wskazują na to poprzednio
wymienione słowa Pana naszego (Mat. 12:26). Uchylenie zasłony nieświadomości
- ogólne rozmnożenie się umiejętności w każdym przedmiocie - uniemożliwia
używanie starych przesądów i zabobonów, jak to czynił Szatan dawniej. Trzeba
wprowadzić nowe zwodzenia i błędy, gdyż inaczej ludzie zobaczą Prawdę i
umkną ze szponów szatańskich. Dlatego zajęty jest bardzo jako anioł
światłości dla jednych, jako nauczyciel ewolucji dla drugich, jako misjonarz
wieczystych mąk, niosąc wcale nie wesołą nowinę między pogan; dla innych
występuje jako Eliasz, nazywając się odnowicielem ludzkości; dla niektórych
podaje się jako uczony (?), który wmawia w ludzi, aby zaprzeczyli swoim
smutkom i bólom, a za ich kłamstwo nagradza ich leczeniem z fizycznych
słabości i dolegliwości, lecz wpoiwszy w nich takie fałszywe pojęcie o
Prawdzie, uniemożliwia im później odróżnienie Prawdy od fałszu. Szatanowi
może się zdawać, że ma coraz to lepsze widoki powodzenia, ale Słowa Pana
naszego wskazują, że dom księcia ciemności wkrótce upadnie. Jego uciekanie
się z konieczności do roli reformatora i dobrego lekarza jest najlepszym
dowodem, że upadek ten jest bardzo bliski. Dzięki Bogu niedługo Szatan
będzie "związany", aby "nie zwodził więcej narodów" - Obj. 20:3.
Jeżeli rozumiemy filozofię Boskiego postępowania z Nowym Stworzeniem w
czasach obecnych, to nie powinniśmy zapominać, że zamiarem Boga jest, aby
wszyscy, którzy zostaną udoskonaleni do Boskiego poziomu istnienia, mieli
nie tylko dobre zamiary (odnośnie do przenoszenia dobrego nad zło), lecz
nadto, aby przez znaczne, osobiste doświadczenie mieli dokładne pojęcie o
wyższości i o korzyści z dobrego i z sprawiedliwego, oraz o zamieszaniu i
szkodzie, jaka wynika ze złego postępowania. Właśnie z tego powodu, Nowe
Stworzenie skazane jest teraz na szczególne próby i doświadczenia, bardziej
surowe i ciężkie od prób zesłanych na aniołów, bardziej surowe od tych prób
i doświadczeń, jakie ludzki świat przejdzie w ciągu sądu Tysiąclecia. O ile
nam wiadomo, święci aniołowie nie przechodzili żadnych wyraźnych prób aż do
czasu, kiedy Szatan postanowił przywłaszczyć sobie władzę nad ziemią. Ale
mamy wszelkie powody po temu, aby przypuszczać, że ten upadek Szatana i
wynikający z tego upadek ludzkości stał się niejako doświadczeniem nie tylko
dla tych aniołów, którzy zgrzeszyli i stali się demonami, lecz także i dla
wszystkich świętych zastępów anielskich. Aniołowie widzieli wynik złego i
byli świadkami pozornego braku mocy u Boga dla ukarania i zniszczenia
upadłych aniołów. Fakt ten mógł wypróbować ich wiarę w moc Bożą. Widząc
bezkarność (pozorną) złego, aniołowie wystawieni byli na pokusę, że i oni
mogą także popełnić grzech bezkarnie. Sam zaś fakt, że pozostali wierni
Panu, jest najlepszym dowodem, iż serca tych aniołów pozostały pokorne i
posłuszne zasadom sprawiedliwości. Aniołowie ci widzą już teraz wspaniałe
rozwijanie się Boskiego planu za pośrednictwem Chrystusa, a wkrótce ufność
ich w mądrość, miłość, sprawiedliwość i moc Jehowy będzie zupełnie
usprawiedliwiona wobec wielkiego dokonania Jego planu przez Chrystusa Jezusa
i Jego uwielbiony Kościół.
Ale ta próba świętych aniołów nie była tak surową i ciężką, jak owe próby i
doświadczenia, które spotykają Nowe Stworzenie w Chrystusie, będące
nieustannie w zetknięciu z ludzką niedoskonałością, narażone na próby wiary,
cierpliwości, miłości i gorliwości - aż do śmierci. Podobnie i próby ludzi w
ciągu Tysiąclecia, choć będą ciężkie i kompletne, i udowodnią, kto jest
absolutnie lojalnym i posłusznym w sercu Panu, a kto tylko pozornie, to
jednak będą wielce różne od prób zsyłanych teraz na Kościół, ponieważ w
wieku Tysiąclecia okoliczności będą zupełnie sprzyjać właściwemu zrozumieniu
i pojęciu sprawiedliwości i postępowaniu według tejże. Tymczasem obecnie
Nowe Stworzenie przekonuje się, że dobrze mówił Apostoł, iż "wszyscy, którzy
będą żyć pobożnie", będą cierpieć. Ta gotowość do znoszenia cierpień w imię
posłuszeństwa dla Pana i dla zasad Jego rządu jest dowodem specjalnego
charakteru, nadającego się do przyjęcia przez Pana. Bóg, dlatego tak
postępuje obecnie z Nowym Stworzeniem, żeby udoskonalić jego charakter w
świętości - do najwyższego stopnia, aż do radosnego znoszenia cierpień dla
Pana i Prawdy, co więcej, do tego stopnia, żeby Nowe Stworzenie starało się
pełnić służbę Pańską kosztem ziemskich wygód, zaszczytów, przyjemności, a
nawet kosztem samego życia.
Ponieważ wielu ludzi nie rozumie dość jasno tej filozofii planu Boskiego,
dlatego wielu nie pojmuje Boskiego postępowania z maluczkim stadkiem. A
przecież, jak potrzeba ogniowej próby, aby zahartować stal i uczynić ją
lepszą i odporniejszą, tak samo trzeba ogniowych, czyli dotkliwych prób, aby
zahartować i przygotować tych, których Pan zamierza wkrótce użyć jako Swych
przedstawicieli i jako Swe narzędzia w wielkiej pracy naprawienia całej
ludzkości, itd. Zło nigdy nie może być dobrem i Bóg nigdy nie był twórcą
moralnego zła, grzechu, w jakimkolwiek stopniu lub znaczeniu. Jednakowoż,
mądrość Boża i moc Boża zdolne są sprawić, że skutek każdego zła obróci się
na dobre. Na przykład, jak to już była mowa, Bóg nigdy nie był przyczyną
grzechu szatana. Bóg stworzył go jako doskonałego, niewinnego, czystego, a
do tych błogosławieństw dodał jeszcze jedno, błogosławieństwo wolnej woli -
ale wola ta została skierowaną przeciwko Boskiemu porządkowi i to uczyniło z
świętego niegdyś anioła, przeciwnika Bożego, Szatana. Wszechmocny Bóg mógł
natychmiast zniszczyć Szatana, ale w mądrości Swej przewidział o wiele
lepszą i obszerniejszą naukę i doświadczenie, nie tylko dla aniołów, lecz
także i dla ludzkości, naukę doświadczalną o złem i o dobrem, oraz o
gorzkich skutkach pierwszego i o korzyści ze wszystkiego, co dobre. Podobnie
było z grzechem u ludzkości; Bóg był zupełnie zdolny wyniszczyć grzech
natychmiastowo, jak to kiedyś uczynił, ale w mądrości Swej przewidział, że
gniew ludzki i złość ludzka wyjdą na chwałę Bożą. Wobec tego dzieci Boże nie
powinny obawiać się o ostateczny triumf Pana nad grzesznikami i nad grzechem
pod każdym względem. Możemy z całą ufnością oczekiwać tego, że ani główny
przeciwnik, ani nikt z jego zwolenników (świadomych lub nieświadomych złego,
oszukanych lub usidlonych), nie odniesie nad Prawdą przewagi ostatecznie.
Plan Boski postąpił już w swym rozwoju do tego stopnia, że odkrywa już cel
tej wielkiej tajemnicy, dlaczego Bóg pozwalał przez pewien czas panować
grzechowi i grzesznikom sprzeciwiającym się Panu i Jego wiernym wyznawcom.
Nie zapominajmy także, iż chociaż wszystkie choroby i śmierć na świecie
pochodzą od Przeciwnika, przez którego grzech wszedł do umysłu człowieka, to
jednak w przypadku świata i nie mniej w przypadku Nowego Stworzenia, Bóg tak
kieruje rozmaitymi pierwiastkami swojego przekleństwa, że wychodzą one na
korzyść ludzi, dając im bardzo potrzebną i konieczną naukę. Co do świata w
ogólności, wszystko wzdychające stworzenie uczy się przynajmniej nader
wielkiej grzeszności grzechu, czyli jak groźne są jego skutki; zaś, co do
Nowego Stworzenia, to fakt, że Bóg pozwala mu brać udział w cierpieniach
Chrystusowych, znaczy zarazem, iż bierze ono udział w tych wszystkich
cierpieniach, które są wspólne dla reszty ludzkości. Co do naszego Pana,
wiemy wyraźnie z Pisma Świętego, iż Chrystus, który miał zostać Najwyższym
Kapłanem dla ludzkości, musiał być dotknięty uczuciem naszych dolegliwości;
a to samo musi odnosić się i do każdego członka ciała Chrystusowego, tak
samo, jak odnosiło się do Głowy, czyli Pana. Zaiste, nie będzie ani jednego
członka ciała Chrystusowego, któryby nie sympatyzował z tymi ogólnymi
cierpieniami. Wszyscy muszą być dotknięci tymi doświadczeniami i muszą
poznać takowe, ażeby wiedzieć jak współczuć i pojmować biedny ten świat,
kiedy przyjdzie czas na naprawienie wszystkich rzeczy i na sądzenie świata,
wówczas, gdy nastaną próby posłuszeństwa i poprawy w wieku przyszłym. Pan
nasz był doskonałym cieleśnie i dlatego nie mógł być inaczej dotkniętym, jak
tylko przez udzielanie swej żywotności przez leczenie osób chorych i
ułomnych, doświadczając przez to samo tych słabości i dolegliwości, jakie
dokuczały uzdrowionym przez Niego ludziom, jak to napisano: "On niemocy
nasze na się wziął, a choroby nasze nosił" (Mat. 8:17). Ci, którzy zostali
powołani na członków ciała Chrystusowego, mają zwykle bardzo mało osobistej
żywotności, ażeby mogli udzielać drugim w cudowny sposób; ale mając udział w
ogólnych i powszechnych cierpieniach świata, w związku z własną
niedoskonałością ludzkiego organizmu, są również dotknięci dolegliwościami
rodzaju ludzkiego, co umożliwia im w zupełności sympatyzowanie z ogólnym
nieszczęściem.
Z tego cośmy powyżej powiedzieli wynika, że nie sympatyzujemy z wywodami
niektórych ludzi, którzy sądzą, iż ciało Chrystusowe powinno być wyłączone z
prób i doświadczeń cierpiącego świata, tak pod względem fizycznym, jak też
społecznym i finansowym. Prawda, że tak się rzecz miała z naturalnym
Izraelem. Ich nagrodą za wierność Panu i Zakonowi miało być uwolnienie od
cierpień, prób, itd.; ale w wypadku Nowego Stworzenia sprawa przedstawia się
zupełnie inaczej, ponieważ nie jesteśmy Izraelitami według ciała, lecz
Izraelitami według ducha - jesteśmy duchowym nasieniem nasieniem Abrahama.
Pozafiguralne błogosławieństwa Izraelowe dla Nowego Stworzenia są natury
duchowej; wszystkie rzeczy oddziaływują dla naszego dobra w sposób duchowy.
Błogosławieństwa Boskie są tak długo zawarunkowane dla Nowego Stworzenia,
jak długo ono pozostaje w wierze i w posłuszeństwie dla Chrystusa, tak, iż
nic złego nie zbliży się do nich, gdyż są osłonięci i zabezpieczeni przed
krzywdą. Jednakże ich ocena tego duchowego pokrewieństwa podlega ustawicznym
próbom, dla przekonania się, czy przenoszą oni rzeczy duchowe nad ziemskie,
aby mogli bardziej obficie cieszyć się duchowo, a ostatecznie żeby
udoskonalili się jako Nowe Stworzenia, gdy będzie ukończoną ich ziemska
ofiara.
Kiedy więc Nowe Stworzenie w Jezusie Chrystusie znajduje, że spotykają go
liczne surowe próby i doświadczenia, bez względu na to, jakie by one były,
to należy przyjąć to, jako dowody swojej wierności - jako dowody, że Bóg
uznaje ich za synów i że są próbowani na podstawie ich przymierza, aby mogli
być udoskonaleni i przygotowani w duchu do przyszłej chwały. Jeżeli więc Pan
dopuszcza na Nowe Stworzenie klęski i cierpienia, to nie należy uważać
takowe za równoznaczne z klęskami spadającymi na świat. Świat na podstawie
wyroku Boskiego podlega różnym wypadkom i odmianom, z którymi Pan nie ma
styczności, jak to wykazał nasz Pan, kiedy mówił o osiemnastu, na których
upadła wieża w Syloe i pobiła ich, oraz o tych, których krew Piłat pomieszał
z ofiarami; Pan oznajmił, że nie należy uważać ich za grzeszników gorszych
od innych, lub za podległych specjalnej karze Boskiej (Łuk. 13:1-5). Bóg
dopuszcza na gniew ludzki i szatana do pewnego stopnia, w związku z światem
ludzkości; ale odnośnie do Nowego Stworzenia sprawa przedstawia się inaczej.
Cokolwiek dotyka Nowe Stworzenie nie jest dziełem przypadku. "Droga jest
przed oczyma Pańskimi śmierć świętych Jego". I włos z ich głowy spaść nie
może bez wiedzy Pańskiej (Ps. 116:15; Mat. 10:30). Pan nasz powiedział
Piłatowi, kiedy Go zapytał: "Nie wiesz, iż mam moc?" - "Nie miałbyś żadnej
mocy nade Mną, być nie była dana z góry" (Jan 19:10,11). A to jest tak samo
prawdą względem każdego członka ciała Chrystusowego, od chwili, kiedy został
spłodzony jako Nowe Stworzenie. Mamy wszelki powód do wierzenia, że w
niektórych wypadkach opatrzność Boska sięga poza Nowe Stworzenie,
rozciągając się na tych, którzy żyją i działają w najbliższej styczności z
Nowym Stworzeniem. Jeżeli więc członkowie ciała Chrystusowego doświadczają
surowych prób, to niech nie uważają takowe za coś dziwnego, za jakiś
niezwykły przypadek, jaki się im przytrafił, lecz niech wiedzą, że
odpowiednie próby przychodzą na wszystkich członków ciała Chrystusowego,
począwszy od Głowy, aż do ostatniego członka klasy stóp, którzy muszą być
wypróbowani, ogładzeni, przyjęci i uwielbieni, aż do ostatniego. Jeżeli więc
próby te przychodzą w formie prześladowania w domu, lub ze strony dawnych
przyjaciół i sąsiadów, albo ze strony nominalnego kościoła, jeżeli
przychodzą w formie finansowego nieszczęścia lub ubóstwa, jeżeli przychodzą
w formie choroby, bólu, lub fizycznego wypadku, itp., lud Pański powinien
zawsze być zadowolony i pomny, że miłość Ojca niebieskiego zawsze ma ich w
opiece i stara się tylko o ich dobro. Posiadanie zupełnej ufności w tym
kierunku jest właśnie próbą wiary. Mieć pewność, że się należy do dzieci
Pańskich, że się jest dziedzicem przyszłych łask, że opatrzność Boska jest
nad nami, a równocześnie być wystawionym na ciężkie próby i doświadczenia,
na cierpienia i dolegliwości, jest zaprawdę surową próbą wiary tych, którzy
mają kroczyć według wiary, a nie według widzenia, ażeby ostatecznie mogli
być przyjęci jako zwycięzcy. Dlatego przyjmujemy z ufnością, miłością i
wiarą wszystkie dobrodziejstwa i kłopoty, jakie zsyła na nas Pańska
opatrzność i korzystajmy z tych lekcji.
Ale to przeświadczenie o Boskiej opiece we wszystkich sprawach życia, tak
ziemskich jak i niebiańskich, nie powinno doprowadzić nas do obojętności na
nasze sprawy doczesne. Przeciwnie, mamy pamiętać, że jesteśmy szafarzami
przywilejów, sposobności i odpowiedzialności za nasze sprawy społeczne,
finansowe i zdrowotne. Dlatego naszym obowiązkiem jest starać się o
uregulowanie każdej naszej sprawy, która tego wymaga. Powinniśmy być
grzeczni i umiarkowani w naszych stosunkach i udzielać wszelkich rozsądnych
objaśnień, ażeby uniknąć nieporozumień i złego zrozumienia naszych pobudek i
zamiarów. Musimy unikać wszystkiego, co by mogło wyglądać na przesądy lub na
fanatyzm, abyśmy w ten sposób godnie przedstawiali naszego Boga i Jego
charakter, Jego święte Słowo i Jego Kościół tym wszystkim, którzy zetkną się
z nami przy takiej okazji. W ten sposób będziemy przyświecać drugim. W
sprawach finansowych mamy kierować się rozsądkiem i ekonomią, nie leniwić
się, i tak postępować, jak gdyby nie było Boga, który się nami opiekuje,
lecz jakoby wszystko zależało od naszego własnego starania, pamiętając
jednak bezustannie w sercu naszym i w rozmowach z domownikami wiary, że cała
nasza ufność i nadzieja polega tylko w Panu, ponieważ, gdy należymy do
Niego, to i wszystkie nasze sprawy są pod Jego świętą opieką. Jeżeli zaś
pomimo naszych usilnych starań, mądrości i zapobiegliwości, spadnie na nas
niepowodzenie finansowe lub ubóstwo, wiedzmy, że jest to z woli naszego Ojca
niebieskiego, który uznał, że takie doświadczenie będzie najlepsze dla nas,
jako dla Nowego Stworzenia. Musimy uznać Jego błogosławione nadzorowanie
naszych spraw, bez względu na to, jakie jest nasze doświadczenie i jaką jest
wola Ojca. Podobnie rzecz się ma i w sprawie naszego zdrowia; jeżeli spadnie
na nas choroba, to nasz obowiązek względem naszego śmiertelnego ciała wymaga
odpowiedniego zastosowania lekarstw, w miarę naszej umiejętności i sądu.
Jeżeli starania te są skuteczne, to serce nasze powinno przypisać to raczej
Panu, a nie wyłącznie działaniu lekarstwa. Jeżeli starania nasze nie odnoszą
skutku, to nie powątpiewajmy o mocy Boskiej, lecz wyglądajmy dalszych
błogosławieństw z tego stanu rzeczy, wypływających z naszych bolesnych
doświadczeń. Zaiste, w każdym nieszczęściu i dolegliwości, starajmy się
naprawić swoje położenie. Nowe Stworzenie powinno wznosić się sercem do
Pana, wierząc Mu i ufając, ale równocześnie starając się poznać, czy
doświadczenie to jest w rodzaju chłosty za jakiś zły uczynek, lub też, czy
nie jest laską i kijem przeznaczonym dla naprowadzenia owcy na właściwą
drogę, gdy ona niebacznie oddala się od Pasterza. "Laska Twoja i kij Twój,
te mnie cieszą". Lud Pański powinien cieszyć się nie tylko w chwilach, gdy
radość, pokój i pogoda gości w ich sercu z powodu przeciętnego zdrowia,
finansowego powodzenia i dobrych stosunków społecznych, lecz także powinien
cieszyć się pokojem Bożym we wszystkich okolicznościach, nawet, kiedy ćwiczy
ich rózga Pasterza. Wraz z starożytnym prorokiem, Nowe Stworzenie może
powiedzieć: "Pierwej niżem się uniżył, błądziłem". Wielu przekonało się, że
w związku z uniżeniem i cierpieniem jest zwykle wielkie błogosławieństwo.
Napisano proroczo o Kościele i o Pańskiej nad nim opiece:, "Która uzdrawia
wszystkie choroby twoje" (Ps. 103:3). Wszelkie usiłowania, ażeby słowa te
zastosować do Kościoła Ewangelii pod względem jego fizycznych warunków, są
nieudolne i słabe. Któż nie wie o tym, że począwszy od Głowy, aż do
ostatniego członka klasy "stóp", Pan nie raczył uzdrawiać wszystkich ich
chorób fizycznych? Czyż nie wiemy o tym, że bardzo dużo świętych umarło z
powodu fizycznych chorób? Według tego, co powiada wiedza lekarska, nasz
umiłowany Odkupiciel, chociaż był cieleśnie doskonałym, jednak dotknięty
został niezaprzeczoną naukowo chorobą, kiedy przyszły na Niego krwawe poty w
Getsemanne. Na podstawie tejże wiedzy lekarskiej i zgodnie z podanymi
faktami, Ten, który miał ciało doskonałe, umarł prędzej, aniżeli dwaj
złoczyńcy ukrzyżowani z Nim razem - umarł na chorobę sercową, czyli pękło Mu
serce. Któż nie wie o tym, że Apostoł Paweł aż do śmierci nosił w sobie
"bodziec", czyli chorobę, która mu wielce dokuczała, a której Pan nie chciał
usunąć, zapewniając Apostoła, że cierpliwe znoszenie tej choroby przyniesie
mu w nagrodę większe błogosławieństwo? Któż nie wie, że wielu
najszlachetniejszych świętych Pańskich w ciągu Wieku Ewangelii cierpiało na
różne choroby, a Bóg nie tylko nie uwolnił ich od chorób i nie zrobił ich za
życia doskonałymi, lecz nawet pozwolił, ażeby umarli z tego powodu? Wobec
tego zastosowanie powyższego tekstu Pisma Świętego do chorób fizycznych nie
wytrzymuje krytyki i nie jest zgodne z Pismem Świętym; natomiast tekst ten
odnosi się proroczo do duchowego stanu Nowego Stworzenia. Nowe Stworzenie
mocuje się z duchowymi chorobami, słabościami i co do tych Pismo Święte
mówi, że wszystkie te choroby mogą być uleczone Balsamem z Galaad, mogą być
tak zaopatrzone nader wielkimi i kosztownymi obietnicami Słowa Pańskiego,
tak przewyższone pokojem i radością, jakich człowiek nie może dać, ani
wziąć, iż choroby serca, niepokój i obawa nie zakłócą umysłu tam, gdzie
miłość i radość i pokój Ducha Świętego mają swoje siedlisko.
MAREK 16:9-20
NIEPRAWDZIWE
Wszyscy poważni i szczerzy znawcy Pisma Świętego uznają, że wiersze te są
podrobione. Nie znajdujemy ich w najstarszych greckich rękopisach, więc
napewno nie są prawdziwe. Nie prawdą jest, że wszyscy wierzący w Pana Jezusa
mogą pić truciznę, mieć kontakt z jadowitymi wężami, zaraźliwymi chorobami,
itd., bez szkody dla swego zdrowia; nikt też nie posiada mocy leczenia
chorób i wypędzania diabłów. Trzeba zauważyć, że wiersze te opuszczone są w
poprawionym tłumaczeniu Biblii i we wszystkich nowoczesnych tłumaczeniach.
Wobec tego przyjmować i przytaczać te wiersze byłoby dodawaniem do Pisma
Świętego i powiększaniem zamieszania w tym przedmiocie.
Przekonanie, że lud Pański powinien specjalnie być uprzywilejowany pod
względem zdrowia fizycznego i pod względem innych wygód (bardziej niż reszta
świata), jest złudzeniem i sidłem, oraz sprzeciwia się wszelkim
spodziewaniom Nowego Stworzenia, jak to już wyżej było powiedziane. Pan
Jezus i apostołowie byli przykładem dla Kościoła, a przecież zamiast być
wolnymi od powszechnych dolegliwości dotykających wzdychające stworzenie,
cierpieli oni na równi z innymi, a poświęcenie ich wymagało, żeby byli
dotknięci tymi cierpieniami, dla współczucia z ludzkim nieszczęściem. Pan
nasz odrzucił pokusy Przeciwnika, który namawiał go do użycia mocy Boskiej w
celu zaspokojenia głodu na puszczy (Mat. 4:3,4). Kiedy był zmęczony, Pan
nasz odpoczywał przy studni, a uczniów posłał na zakup żywności, chociaż
mógł przywołać i użyć Boską moc na przywrócenie Swych sił (Jan 4:6). W tym
wypadku pokarm był najwłaściwszym lekarstwem na zaspokojenie głodu, a
odpoczynek najlepszym lekarstwem na zmęczenie i Pan nasz używał tylko tych
sposobów. Pismo Święte nie pojaśnia żeby Pan Jezus cierpiał na jakąś
chroniczną chorobę, ale nie ulega wątpliwości, że mógł tak samo dowolnie
używać ziół i lekarstw w razie choroby, jak używał pokarmów i odpoczynku w
razie głodu i zmęczenia. Nerwowe cierpienie, które spowodowało krwawe poty i
Jego końcowa słabość, która spowodowała pęknięcie Jego serca, zdarzyły się
przy końcu Jego posłannictwa. Pan wiedział, że nadeszła Jego godzina. Ten,
który nie chciał prosić o przysłanie Mu z nieba pomocy anielskiej (Mat.
26:53), który nie chciał wzywać tej samej mocy dla zaspokojenia Swojego
głodu i usunięcia zmęczenia, mógł jednak dowolnie i swobodnie wzywać tej
pomocy dla dobra Swoich zwolenników, jak na przykład przy nakarmieniu
zgłodniałej rzeszy, przy uspokojeniu burzy i przy postaraniu się o podatki -
Mat. 14:15; Marek 4:36-41; Mat. 17:24-27.
Wiemy też, że apostołowie nie używali swoich specjalnych przywilejów i
błogosławieństw na uwolnienie z doczesnych dolegliwości i potrzeb. Prawda,
że nie mamy wspomniane o jakichś chorobach wśród dwunastu apostołów, oprócz
Pawła, którego słaby wzrok (Dz.Ap. 9:8,18; Gal. 4:15; 6:11) sprawiał mu
wiele kłopotów, ale Pan nie raczył go uwolnić od tej dolegliwości, nawet na
jego początkowe prośby, zapewniając go, że to, co przyszło na niego z
podstępu Szatana dla zniechęcenia go, wyjdzie mu na błogosławieństwo, jeśli
cierpliwie będzie znosić, gdyż "dosyć ma na łasce" Pańskiej (2 Kor. 12:7-9).
Wiara i ufność Apostoła w łaskę Pańską stały się źródłem pociechy dla
wszystkich postępujących wąską ścieżką po wszystkie czasy, aż do
teraźniejszych dni; a jednak Paweł nie udawał się do Pana (jak to czyni
wielu) z prośbą o doczesne dobra, o pieniądze, domy, grunta, pożywienie,
itd. Wiemy z jego własnych słów, że czasami cierpiał niedostatek, ale w
takich wypadkach pracował na swoje utrzymanie, pracując własnoręcznie w tak
zwykłym rzemiośle, jak szycie żagli i namiotów. Niektórzy o wiele mniej
święci od tego męża i o wiele bardziej oddaleni od Pana, nie tylko
pogardziliby tego rodzaju niskim zajęciem, lecz nadto, wstrzymując się od
pracy, staraliby się "żyć wiarą", jak oni to nazywają, pozostawiając innym
pracę. A postępowanie takie gromi Apostoł w słowach:, "Jeżeli kto nie chce
robić, niechajże też nie je", "Kto kradł, niech więcej nie kradnie, ale
raczej niech pracuje, robiąc rękoma, co jest dobrego, aby miał skąd udzielać
potrzebującemu" (Efez. 4:28; 2 Tes. 3:10). Wielu w pomyłce swej wierzy, iż
jest to Boską wolą, aby żyć z wiary, a inni niech pracują na ich utrzymanie,
ale równocześnie są na tyle zuchwali, że proszą Boga o pieniądze, pokarm,
ubranie, itd., na które to rzeczy sami powinni sobie zapracować. Nie chcemy
tu dowodzić, że tacy ludzie są grzeszni; wiemy jednak, że niektórzy Pańscy
ludzie mają, dlatego takie fałszywe poglądy, ponieważ przyjęli fałszywe
tłumaczenie Pisma Świętego i źle rozumieją postępowanie Boskie i charakter
swego powołania. Nie zaprzeczamy także, iż czasami Pan wysłuchuje modlitwy
tych ludzi i zsyła im rzeczy, o które proszą, chociaż modlitwy te nie są w
zupełnej zgodzie z wolą Bożą. Wierzymy, że właściwym postępowaniem dla
Nowego Stworzenia jest (i najprzyjemniejszym Panu) iść ściśle według
wskazówek i przykładów pozostawionych przez Pana Jezusa i apostołów. Sam
fakt uznania ich za Nowe Stworzenia znaczy już, że zrozumieli oni, iż rzeczy
ziemskie i błogosławieństwa ziemskie należą do naturalnego człowieka,
zgodnie z wolą jego Stwórcy, a dlatego przypisane są wiernym,
usprawiedliwionym przed Bogiem przez wiarę w Chrystusa; oraz, że pojmują
fakt, iż wszystkie te ziemskie prawa i przywileje ofiarowali i oddali na
ołtarz Pański, poświęcając je w zamian za wyższe, niebiańskie, duchowe
przywileje i prawa Nowego Stworzenia, do których zostali powołani w Wieku
Ewangelii. Jeżeli więc te ziemskie prawa zostały w ten sposób ofiarowane
Panu i wymienione za duchowe przywileje, nadzieje, itd., to, na jakiej
podstawie może Nowe Stworzenie "prosić", nie mówiąc już "żądać", o te
ziemskie błogosławieństwa, jakich się wyrzekło w swoim przymierzu? Inną jest
rzeczą prosić Pana o takie doczesne błogosławieństwa, jakie On w Swojej
mądrości uzna za najlepsze dla nas; inną rzeczą także jest prosić o te
błogosławieństwa dla drugich, włączając tu drogie nam osoby, spokrewnione
nam związkami cielesnymi, a nie duchowymi. W każdym razie we wszystkich
naszych prośbach musimy uznawać, że wola Pańska wyższą jest od naszej i
poddanie się Jego woli winniśmy wyrażać w naszych modłach. Nowe Stworzenie,
wyćwiczone odpowiednio przez Słowo Boże i pojmujące ducha Pańskiego, powinno
cenić rzeczy duchowe i niebiańskie o wiele wyżej od doczesnego powodzenia i
powinno pragnąć jedynie takich doświadczeń cielesnych, które najlepiej
rozwijają nową naturę i przygotowują do Królestwa. Nowy Testament zajmuje
się więcej doświadczeniami Apostoła wybranego przez Pana na miejsce Judasza,
aniżeli doświadczeniami wszystkich innych apostołów razem wziętych i
rozpoczyna od czasu, kiedy Paweł przyjął Chrystusa w drodze do Damaszku.
Badając te doświadczenia widzimy, że posiadając moc czynienia cudów,
posiadaną wówczas przez Kościół, Apostoł używał tej mocy wiele razy,
stosując ją do tych, którzy dochodzili do poznania Prawdy. Ale, o ile mówi
Pismo Święte, Paweł ani razu nie używał tej uzdrawiającej mocy dla uleczenia
siebie, ani dla uleczenia tych, którzy wskazani są nam jako święci, jako
zupełnie poświęceni. Nie działo się to, dlatego, że święci ówcześni wolni
byli od wszelkich chorób; przeciwnie, wiemy, że Tymoteusz miał chroniczną
niestrawność, czyli cierpiał na żołądek, zaś Epafrodytes również nie był
wolny od choroby "mało nie na śmierć", nie z powodu swoich grzechów, lecz
według objaśnienia Apostoła: "boć dla dzieła Chrystusowego bliskim był
śmierci", narażając swe życie (Filip. 2:25-30). Nie wiemy, jakie specjalne
lekarstwa lub, jakie pokarmy upodobało się Panu zlecić w tym wypadku; ale
wiemy, że Apostoł ani modlił się za jego uzdrowieniem, ani też nie posłał
żadnej cudownej chusteczki w celu uzdrowienia choroby, lecz tylko napisał do
Tymoteusza: "używaj po trosze wina dla żołądka twego i częstszych chorób
twoich" (1 Tym. 5:23). Wino było tu zalecone, nie jako napój rozpalający,
lecz jako lekarstwo. Zwracamy tu uwagę na fakt, że w obu tych wypadkach
choroby poświęconych braci, nie wzywano mocy Boskiej do wyleczenia, ani też
Boska moc nie działała tu specjalnie. Obaj znosili swoją chorobę cierpliwie
i otrzymywali z tego powodu błogosławieństwo, używając takich pokarmów i
lekarstw, jakie były im znane i jakie uważali za najlepsze. Ten przykład
jest najwłaściwszym do naśladowania dla wszystkich poświęconych, czyli dla
każdego Nowego Stworzenia; nie należy modlić się i błagać o fizyczne
uzdrowienie, o wygody i rozkoszne życie, itp. rzeczy. Modlitwa Pańska
najlepiej wskazuje nam, o jaki pokarm mamy prosić, mianowicie o taki, jaki
upodobało się Panu Bogu przeznaczyć nam na codzienne pożywienie. Ale nawet
prosząc o chleb powszedni trzeba samemu przyłożyć ręce do pracy, z tą
nadzieją w sercu, że błogosławieństwo Pańskie udzieli nam tego, co w
mądrości Pańskiej będzie najbardziej dla nas korzystne w rozwoju naszego
charakteru. Jeżeli Pan udzieli nam tylko najprostsze potrzeby życiowe, w
postaci zwykłego pożywienia i odzienia, musimy uważać to za próbę miłości,
cierpliwości i wiary w Boga. Jeżeli Pan obdarza nas obficie, to jest również
próbą naszej wiary i miłości, ale w przeciwnym kierunku - Bóg chce przekonać
się, do jakiego stopnia jesteśmy gotowi poświęcić te dobra doczesne dla Jego
świętej sprawy i dla pomożenia naszym braciom. Podobnie, jeśli Boska mądrość
udziela nam kwitnącego zdrowia i siły, jest to próbą, do jakiego stopnia
gotowi jesteśmy poświęcić te siły dla sprawy Pańskiej, albo, czy wolimy
zużytkować swą żywotność i energię dla celów samolubnych. Z drugiej strony,
jeśli opatrzność Pańska daje nam tylko ograniczone zdrowie i energię
fizyczną, przyjmijmy to jako próbę naszej wierności i stateczności w
warunkach nieprzyjaznych; Bóg chce wypróbować naszą miłość, nasze
posłuszeństwo i wytrwałość w spełnianiu drobnych obowiązków względem Pana i
braci.
NOMINALNY
KOŚCIÓŁ JAKO PRZECIWNIK NOWEGO STWORZENIA
Ponieważ po raz pierwszy poznali Pana w nominalnym kościele, albo przez
niektórych przedstawicieli tegoż kościoła, wielu ludzi uważa sekciarskie
systemy za swoje duchowe matki i odpowiednio do tego miłują te sekty i
poczuwają się względem nich do pewnych obowiązków. Tacy ludzie z trudnością
mogą pojąć, że wszystkie te sekty są tylko ziemskimi systemami - są
Babilonem - i jako takie są w rzeczywistości przeciwne Nowemu Stworzeniu.
Ludzie ci, dlatego mają takie poglądy, ponieważ mają zbyt bliską łączność z
tymi systemami i ciasne zapatrywania. Trzeba wznieść oczy znacznie wyżej i
zrozumieć, że istnieje wielka różnica pomiędzy nominalnym Kościołem a
prawdziwym, pomiędzy kąkolem i pszenicą. Kąkol nie może zrodzić pszenicy,
tak samo nominalne chrześcijaństwo nie może wydać prawdziwych chrześcijan.
Ich dążności są sobie wprost przeciwne. Pismo Święte oświadcza, że moc Boża
"sprawuje w nas chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania swego". Jest
to moc nowego życia, która następnie rozwija się pod opieką opatrzności.
Duch światowości nie powoduje takich wyników. Kościół nominalny, w
odróżnieniu od Kościoła prawdziwego, składa się z tej klasy ludzi, którzy w
mniejszym lub większym stopniu są oświeceni pod względem tego, co jest dobre
a co złe, a wskutek tego mniej lub więcej mogą odróżnić pomiędzy złem i
dobrem postępowaniem, ale nie korzystają z cennej informacji, lekceważą
Boską wolę i skłonni są korzystać z miłosierdzia Boskiego według swego
własnego upodobania, zwłaszcza tam, gdzie idzie o ich osobiste lub społeczne
korzyści teraźniejsze - ale poza tym nie czynią nic więcej. Tymczasem
prawdziwy Kościół, jak to wiemy, składa się z tych, którzy nie tylko
usłyszeli Prawdę, lecz nadto poświęcili wszystkie swoje sprawy Temu, który
ich miłuje i który ich kupił Swą własną krwią - z tych, którzy starają się
poznać Pana, być Mu posłusznymi w miarę możności, a czyniąc tak, nie uważają
wcale na własne życie. Nominalny Kościół nie jest światłością świata, lecz
tylko tą klasą ludzi, która woli światłość od ciemności i która chce mieć
trochę tego światła, jakie świeci od prawdziwych chrześcijan, ale miesza to
światło z światłami pogaństwa i różnych świeckich nauk. Członkowie
prawdziwego Kościoła są zawsze błyszczącym i jaśniejącym światłem,
gdziekolwiek tylko się znajdują.
Im większa różnica pomiędzy tymi dwiema klasami, tym lepiej dla prawdziwego
Kościoła. Zaiste, lampy wiernych wyznawców Jezusa zwykle świeciły jaśniej, w
miarę tego jak nominalny system pogrążał się w ciemności i w przesądach,
oraz w miarę tego jak na prawdziwy Kościół spadały prześladowania ze strony
nominalnego systemu - od którego naprawdę pochodzą wszystkie prześladowania.
Skoro tylko poznamy, że Bóg jest tym sternikiem, który kieruje sprawami
Nowego Stworzenia we wszystkich szczegółach, nie tylko ich powołaniem, lecz
także w trudnościach, próbach i doświadczeniach, w prześladowaniach i
cierpieniach potrzebnych do przygotowania do Królestwa, to umniejsza się
nasza ocena ludzkich instytucji, jakich Pan wcale nie organizował, ani też
nie obdarzył innych autorytetem do organizowania, ale które według wskazówek
Pańskich wiemy, że są cielesne, ziemskie, przeciwne duchowi. Nie twierdzimy
tu, że prawdziwy Kościół nie był do pewnego stopnia w bliskiej styczności z
nominalnymi systemami; natomiast twierdzimy, że chociaż był
w nich, to jednak był oddzielony
od nich, w tym znaczeniu,
że zawsze miał odrębnego ducha. Spłodzenie tych duchowych dzieci Bożych i do
pewnego stopnia pielęgnowanie tychże dzieci przez owe ludzkie, sekciarskie
systemy kąkolu, jest pięknie ilustrowane przez pewne owady; młode potomstwo
tych owadów zostaje umieszczone na grzbiecie ich nieprzyjaciół, gdzie jest
ogrzewane, karmione i gdzie rozwija się aż do chwili kompletnego porodu,
kiedy wreszcie przebija skórę swojego nieprzyjaciela i uwalnia się; ale to
uwolnienie kończy się zwykle śmiercią owada, który dotychczas karmił to
potomstwa. Tak obecnie Nowe Stworzenie, spłodzone z Boga, jest w mniejszym
lub większym stopniu złączone z instytucjami Babilonu, i w mniejszym lub
większym stopniu postępuje naprzód wbrew woli Babilonu; ale wskutek Boskiego
zarządzenia zbliżył się już czas uwolnienia i Ten, który spłodził Nowe
Stworzenie, woła teraz: "Wynijdźcie z niego, ludu Mój, abyście snać nie
stali się uczestnikami grzechów jego i nie wzięli z plag jego" - Obj. 18:4.
Nowe Stworzenie podlega nieustannie pokusom ze strony nominalnego kościoła -
nie tylko przez jego fałszywe doktryny, lecz także przez jego pozorną
pobożność i obłudę, w której system ten zbliża się do Pana z modlitwą na
ustach, ale w sercu jest daleki od Niego - podczas, gdy myśli, uczucia,
słowa i uczynki dalekie są od ducha Prawdy i od wymaganego poświęcenia.
Pokusy Nowego Stworzenia ze strony świata byłyby o wiele mniejsze, gdyby nie
fakt, że nominalny kościół łączy światowego ducha, światowe cele i ambicja z
imieniem Chrystusowym i z Jego pokorną służbą. Zaszczyty ludzkie, swoboda w
życiu światowym, wolność od ofiar i poświęceń, oraz pewność zdobycia
najlepszych rzeczy, jakie świat dać może człowiekowi, są przynętą i sidłem,
jakie Babilon nieustannie zastawia na Nowe Stworzenie. Żadne inne sidła i
pułapki Przeciwnika nie są tak chytre i niebezpieczne jak właśnie te, które
pochodzą od nominalnego kościoła.
ZBROJA BOŻA
— Efez. 6:11-13.
"Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą, abyście mogli stać
przeciwko zasadzkom diabelskim ... w dzień zły".
Tu Apostoł ostrzega nas, że dzień nasz, przy końcu tego wieku, będzie
specjalnie "złym dniem", w którym Szatan wytęży wszystkie swoje siły - aby
"zwieść, by można i wybrane". Święty Paweł powiada nam, że zbroja Boże
będzie ochroną przeciwko wszystkim złudzeniom szatańskim. Nie jest to zbroja
przeznaczona dla ciała, ale zbroja dla umysłu - dla Nowego Stworzenia. Bóg
jest twórcą tej zbroi za pośrednictwem narzędzi ludzkich; jest to Jego
Słowo, Jego Posłannictwo, Jego Prawda. Żadna inna zbroja nie będzie
skuteczną w tym "złym dniu", a dla sprostania tym złościom potrzeba będzie
zupełnej zbroi Bożej - chociaż w czasach dawnych wystarczała część
tej zbroi.
Przepasanie bioder wyobraża poświęcenie się na
służbę; Apostoł pociesza nas zapewnieniem, że poświęcamy się nie na służbę
błędowi, lecz na służbę Prawdzie. Niech każdy zbada swoje przepasanie, czy
jest ono właściwe, niech dobrze się przepasze i stanie się sługą Prawdy,
albo przynajmniej niech ma w sobie ducha Prawdy.
Pancerz sprawiedliwości, (czyli usprawiedliwienie)
jest następną ważną rzeczą, ponieważ Pan nikogo nie uzna żołnierzem krzyża,
jeśli ten ktoś nie pojmie i nie uzna zasady Jego sprawiedliwości, albo, kto
odrzuci Jego chwalebne zarządzenia usprawiedliwienia (przez wiarę) przez
kosztowną krew Jego Syna.
Obuwie pokoju nie może być pominięte; żołnierz
krzyża, który zaczyna walkę bez pokoju Bożego, jaki pomaga mu w największych
trudnościach, dokona daleko mniej rzeczy aniżeli ów żołnierz, który stara
się zachować pokój ze wszystkimi ludźmi - stara się żyć w pokoju ze
wszystkimi, o ile to jest możliwe, bez ustępowania jednak kosztem Prawdy.
Kto nie ma na sobie tego obuwia, naraża się na ucisk i kłopoty.
Tarcza wiary
jest konieczną do odparcia ognistych ataków Przeciwnika - sceptycyzmu,
wyższej krytyki, ewolucji i nauki o pośrednictwie duchów. "Bez wiary nie
można podobać się Bogu", "To jest zwycięstwo, który zwyciężyło świat, wiara
nasza" - Żyd. 11:6; 1 Jana 5:4.
Przyłbica Zbawienia wyobraża intelektualne, czyli filozoficzne
zrozumienie Boskiego planu. Dawniej broń ta mniej była potrzebną aniżeli
teraz. Ale obecnie, kiedy Szatan w czasie "żniwa" atakuje gwałtownie Prawdę,
zwracając przeciwko niej wszystko, co tylko nauka i wiedza wymyśliła, chcąc
wiedzę ludzką zamienić na broń zniszczenia - przyłbica ta jest nieodzowną. I
tylko teraz dana jest nam broń Boża w takim rozmiarze i kształcie, że może
wdziać ją nawet najpokorniejszy żołnierz krzyża. Pan odpierał przeciwnika
tam, gdzie tarcza wiary służyła ku obronie; ale obecnie daje nam zupełną
zbroję i to w samym czasie dla potrzeby Swoich wiernych.
Miecz Ducha - Słowo Boże - jest jedyną zaczepną
bronią maluczkiego stadka Pańskiego. Wódz nasz dowodzi w "dobrym boju"
przeciwko Szatanowi, wołając: "Tak napisano" i te słowa są wojennym
okrzykiem Jego naśladowców. Ludzie inni, aniżeli prawdziwi żołnierze
Chrystusowi, walczyli dla Pana bronią cielesną, ludzką filozofią, oraz
światową mądrością i organizacją; walczyli dekretami, radami, synodami i
uchwałami, ale my musimy polegać w boju tego "dnia złego" na Słowie Bożym -
na: "Tak napisano!" Nie wolno nam używać sposobów Szatana - złości,
nienawiści, kłótni i gniewu. "Miecz Ducha" można posiąść jedynie przez
staranne badanie Słowa i postępowanie według Ducha, po poświęceniu się - po
zaciągnięciu się w szeregi armii Pańskiej.