RÓŻNE ZOBOWIĄZANIA NOWEGO STWORZENIA - "WSZYSCY WY JEDNYM
W CHRYSTUSIE JEZUSIE" - GROMADNA SPOŁECZNOŚĆ NIESTOSOWNA - MĘŻCZYZNA I
KOBIETA W BOSKIM PORZĄDKU - PRZEWAGA MĘŻCZYZNY NIE JEST TYRANIĄ - MAŁŻEŃSTWO
NOWEGO STWORZENIA - RADA DLA NOWEGO STWORZENIA W ROZMAITYCH WARUNKACH
MAŁŻEŃSKIEGO POŻYCIA - W RAZIE OPUSZCZENIA - SUMIENIE OSTATECZNĄ PRÓBĄ -
RZEZAŃCY, DZIEWICE, CELIBAT - "TYLKO W PANU" - ODPOWIEDZIALNOŚĆ
RODZICIELSKA.
"Nie
masz Żyda, ani Greka; i nie masz niewolnika, ani wolnego; nie masz mężczyzny
i niewiasty; albowiem wy jednym jesteście w Chrystusie Jezusie. Bo
którzykolwiek jesteście w Chrystusa ochrzczeni, w Chrystusaście się oblekli"
- Gal. 3:27,28.
NOWE STWORZENIE składa się
początkowo jedynie z nowo spłodzonej
woli, która ma obietnicę nowego,
doskonałego, duchowego ciała w zmartwychwstaniu, o ile okaże się posłuszną
swoim zobowiązaniom względem przymierza z Panem. Jego Prawo Miłości
zobowiązuje Nowe Stworzenie najpierw i przede wszystkim względem Boga i
oznacza serdeczne posłuszeństwo dla woli Bożej we wszystkich rzeczach.
Drugim zobowiązaniem jest czynienie dobrze członkom Nowego Stworzenia.
Trzecie zobowiązanie jest względem wszystkich ludzi, aby im czynić dobrze w
miarę sposobności, i o ile pozwalają na to dwa pierwsze zobowiązania.
Chociaż Nowe Stworzenie, nowa wola, nie posiada swego własnego,
odpowiedniego ciała, przez które mogłoby działać i wyrażać się, to jednak
nie jest bez ciała, albowiem jako spadkobierca woli cielesnego i naturalnego
umysłu, cieszy się ono zarówno przywilejami jak i obowiązkami naturalnego
ciała, w którym musi mieszkać tymczasowo i przez które jedynie może być
czynnym.
Choćby nawet ciało ludzkie było doskonałe w każdym swoim szczególe, to i tak
nowa wola napotykałaby trudności w jego użyciu, ponieważ jest ono z ziemi,
jest ziemskie, gliniane. Ciało to przystosowane jest do warunków ziemskich,
jest ambitne i ma ziemskie pragnienia, bez względu na to jak czyste i
szlachetne one by nie były. Tymczasem ambicje i pragnienia nowej woli są
natchnienia niebiańskiego, kierowane nader wielkimi i kosztownymi
obietnicami Boskiego posłannictwa. Zupełnie tak samo było z naszym Panem
Jezusem, którego ciało było "święte, niewinne, niepokalane, odłączone od
grzeszników". A jednak Pan Jezus, stosownie do Swego przymierza i
odpowiednio do warunków, w których nowa natura miała gotować się do nowego
ciała w zmartwychwstaniu, zmuszony był ukrzyżować Swoje ciało cielesne -
poświęcić je na ofiarę i poddać je pod Swoją nową wolę. Nawet właściwe
upodobania, nawyczki i pragnienia ziemskiego ciała muszą być ofiarowane
ilekroć nie harmonizują z wolą Ojca i z Jego zarządzeniami, ilekroć
występują przeciwko woli Ojca. A włączone jest tu poświęcenie ciała aż do
śmierci, jako konieczne do przyjęcia Nowego Stworzenia i dla jego
uwielbienia na Boskim poziomie.
Niżsi członkowie Nowego Stworzenia, Królewskie Kapłaństwo, mają swe ciała
niedoskonałe i dlatego ofiarowanie ich nie może być przyjęte przez Boga z
powodu ich wad, grzechów i niedoskonałości. Dlatego przede wszystkim muszą
być usprawiedliwieni przez ofiarę Pana naszego Jezusa. Przez zasługę Jego
pojednania, grzechy i niedoskonałości ich śmiertelnych ciał zostają zakryte
i nie są im więcej przypisywane, a w ten sposób uznani są za godnych, aby
ciała ich zostały przyjęte jako ofiara. Apostoł nazywa to
usprawiedliwieniem,
mówiąc: "Proszę was tedy bracia, przez litości Boże [w pokryciu waszych
grzechów przez wiarę w Chrystusa], abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą,
świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą" - Rzym. 12:1.
Kiedy nastąpiła ta ofiara naszego tymczasowo
usprawiedliwionego
ciała, zostaliśmy indywidualnie spłodzeni z Ducha na Synów Bożych - synów na
duchowym poziomie, zamiast na ludzkim poziomie. Wówczas to nasza poświęcona
wola została przyjętą jako Nowe Stworzenie i zaczęła swoje istnienie, które
musi rozwijać się w miarę zachowywania lojalności względem Boga i względem
przymierza ofiarowania swego śmiertelnego ciała i jego interesów. Śmiertelne
ciało w ten sposób ofiarowane i uznane za umarłe z Chrystusem, ma być tak
"ożywione", czyli podniecone nową wolą (Nowego Stworzenia), ma być tak przez
nią kontrolowane, że reszta życia jest figuralnie nazwana życiem
zmartwychwstałym. Nowe Stworzenie, czyli nowa wola, działając w tym ciele i
przez to śmiertelne ciało, uważane jest figuralnie za wzbudzone z Chrystusem
i za żyjące i starające się o rzeczy, które są w niebie - Kol. 3:1.
Apostoł odnosi się do tej nowości życia, czyli do figuralnego
zmartwychwstania, w którym nowa wola używa śmiertelnego ciała dla służby
Bożej i mówi: "A jeśli Duch Tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka
w was, Ten, który wzbudził Chrystusa z martwych, ożywi i śmiertelne ciała
wasze przez Ducha Swego, który w was mieszka" (Rzym. 8:11). A więc pod tym
względem, że nowa wola w ten sposób zyskuje kontrolę nad naszymi
śmiertelnymi ciałami i używa ich w obecnym życiu jako najlepsze i jedyne
zastępstwo za ciało duchowe, nie możebne do osiągnięcia przed
zmartwychwstaniem - pod tym względem powtarzamy, że jest to właściwym uważać
śmiertelne ciała Nowego Stworzenia za tymczasowe zastępcze narzędzia w
miejsce ciał duchowych, na jakie oczekujemy.
Ale cała ta sprawa zastępcza jest duchową i jest ocenioną i pojętą
tylko przez tych, którzy są spłodzeni z Ducha i którzy dlatego mogą pojmować
tę sprawę ze stanowiska Boskiego. Ze stanowiska światowego wszystko to jest
nieprawdą, wymysłem, "głupotą". Widzą różnicę w celach, w dążeniach i w
zachowaniu się, ale nie potrafią sobie tego wytłumaczyć. Świat może uważać
to za manię, za pozowanie na świętych lub za obłudę. Nie możemy zaprzeczyć,
że w świecie znajduje się wiele fałszywego Nowego Stworzenia - wiele kąkolu,
który zewnętrznie podobny jest do pszenicy, ale różni się od niej w sercu.
Nowe Stworzenie nie powinno się ani dziwić, ani zniechęcać, jeśli nie jest
zrozumiane przez świat. Raczej niech pamięta na radę Bożą, iż świat nas nie
zna, tak, jak nie znał i Pana naszego. Jest to próbą naszej wierności dla
Boga, że wstępując w ślady Jezusa, musimy być niedoceniani przez tych,
których miłujemy, a których szacunku pragnęlibyśmy. Fakt, że poważanie ze
strony świata i jego przyjaźń oznaczają nieprzyjaźń względem Boga i
nielojalność względem naszego przymierza ofiary, powinien tę sprawę wyjaśnić
Nowemu Stworzeniu raz na zawsze.
Obecnie zastanowimy się nad właściwym postępowaniem Nowego Stworzenia, tej
nowej woli, która oddziaływuje przez owe poświęcone ciała, a które to ciała
mają pewne zobowiązania i pewne stosunki względem innych ludzkich istot -
zobowiązania według cielesnego ciała. Jest to wolą Pana Boga, aby Nowe
Stworzenie szanowało te zobowiązania swego śmiertelnego ciała we wszystkich
sprawach sprawiedliwości - w uczciwości, w obowiązku, w odpowiedzialności,
odpowiednio związanych z jego cielesnym ciałem. W obecnych, więc warunkach
Nowe Stworzenie nie może czynić tak, jak ono wolałoby, ale w pewnych
okolicznościach musi się kierować obowiązkiem względem ciała, ponieważ
opatrzność Boska nakazuje "obmyśliwać, co jest uczciwego między ludźmi"; a
dalej: "A jeśli kto o swoich, a najwięcej o domowych starania nie ma, wiary
się, zaprzał i gorszy jest niż niewierny" - Rzym. 12:17; 1 Tym. 5:8.
Wobec tego teraz poznamy, że Nowe Stworzenie ma przed sobą nielada zadanie:
(1) Przypodobać się Bogu przez dokonanie ofiary ze swego ciała; (2)
Rozróżnić wyraźnie, jakie zachcianki i wymagania cielesnych stosunków mogą
być uwzględnione i dozwolone; (3) Do jakiego stopnia te wymagania i
ustępstwa mogą być właściwie zaspokojone bez naruszenia i udaremnienia
przymierza - które jest albo na życie, albo na śmierć - "Albowiem
jeślibyście według ciała żyli, pomrzecie; ale jeślibyście Duchem sprawy
ciała umartwiali [zabili], żyć będziecie" - ewentualnie osiągniecie
doskonałość w zmartwychwstaniu. Tu wyrasta jeszcze inna trudność: ciało nie
umiera dobrowolnie; musi być podane na śmierć wolą, czyli umysłem Nowego
Stworzenia. Ale wobec tego, że z woli Bożej są poczynione pewne zastrzeżenia
i ustępstwa na rzecz ciała, ciało to chce skorzystać z tych zastrzeżeń i
domaga się nie tylko "rzeczy potrzebnych", lecz także wolności i praw, które
wykraczają poza owe obowiązki i które przeszkadzają ofierze przymierza.
Te starania naszych śmiertelnych ciał, aby czasami wybaczyć grzech lub, aby
uniknąć jakiejś ofiary, sprawiają dla Nowego Stworzenia częste zamieszania,
a czasami i tymczasowe potykanie się, tak, że stopniowo poznaje ono
zwodniczość własnego ciała i jego słabości, więc też stopniowo wzrasta w
łasce i w mądrości, która przychodzi z nieba. W ten sposób, Nowe Stworzenie
coraz bardziej panuje nad swoim ciałem i poddaje takowe pod swój nowy umysł
(1 Kor. 9:27). Tak, więc, często przez gorzkie doświadczenia, Nowe
Stworzenie uczy się poznawać oświadczenie Pana naszego, że naturalne serce,
wola cielesna, chociaż zabita, lecz nie będąca pod kontrolą, jest zwodniczą
ponad wszystkie rzeczy, a czasami "szalenie grzeszną", starając się
rozpaczliwie obalić rządy nowej woli, a w ten sposób zniszczyć Nowe
Stworzenie - a to, aby stare stworzenie mogło odżyć i chodzić według ciała,
a nie według Ducha.
MIESZANE
TOWARZYSTWO NIE STOSOWNE
Pan wyraźnie nas uczy za pośrednictwem Apostoła, że Jego Łaski i upodobania
są jednakowe dla całego Nowego Stworzenia - odpowiednio do ich gorliwości,
odpowiednio do ich miłości ku Niemu i do zasad w Nim wyobrażonych. Uczy nas
dalej, że warunki płci, rasy, koloru skóry, itd., naszych ziemskich ciał nie
mają żadnego wpływu na Jego sądzenie Swego ludu, na Jego ocenianie nas i na
Jego ostateczne udzielenie nagród. Wiedząc, jaka jest wola Ojca w tej
sprawie, wszystko Nowe Stworzenie musi zająć podobne stanowisko i uważać
wszystkich członków Nowego Stworzenia za "braci", musi być dla nich uprzejme
i starać się służyć wszystkim, bez wyróżniania nikogo z braci, z wyjątkiem
tych, których sam Pan wskaże - gdyż Pan darzy łaską i wyróżnia tych, którzy
okazują najwięcej gorliwości dla Jego sprawy. Ale wszelka ta bezpartyjność,
to niezważanie na płeć, rasę, kolor skóry, itd., należy do nas, jako do
Nowego Stworzenia i tylko częściowo dotyczy naszego śmiertelnego ciała i
jego wzajemnego stosunku do innych i do reszty świata. Wobec tego,
właściwości postępowania i stosunku pomiędzy różnymi płciami muszą być
zachowane wśród Nowego Stworzenia.
Nowe Stworzenie, jednak musi mieć większy stopień mądrości i roztropności,
aniżeli ma je świat, gdyż jest ono spłodzone do ducha zdrowego umysłu.
Powinno ono odpowiednio zdawać sobie sprawę, że jako Nowe Stworzenie, ma
chodzić nie według ciała, ale według Ducha, i dlatego powinno być bardziej
ostrożne od światowego człowieka w zapatrywaniu się na słabości ciała, na
pewne ograniczenia właściwego zachowywania się i skromności pomiędzy
przeciwną płcią. Wiedząc, że Nowe Stworzenie stara się o rzeczy duchowe i o
duchowe życie, oraz wiedząc, że zachcianki płciowe walczą przeciwko
interesom Nowego Stworzenia, powinno ono bardziej niż naturalny człowiek
prostować ścieżki swoje i wznieść możliwie najwięcej zapór i wałów pomiędzy
sobą i pokusą.
To samo odnosi się do różnic rasowych. Istnieje pokrewieństwo ducha i
jedność ducha, które są zupełnie różne od pokrewieństwa ciała i jedności
ciała. Wierzymy, że dla dobra Nowego Stworzenia należy na ogół zachować do
pewnego stopnia rozdział cielesny, ponieważ ideały, smak, usposobienie i
pragnienia jednej rasy ludzkiej są z konieczności różne od ideałów itd. rasy
drugiej. Dlatego każda rasa w gronie Nowego Stworzenia najlepiej zachowa
swoje duchowe interesy, jeśli trzymać się będzie do pewnego stopnia
oddzielnie. Nie będzie trudności pod tym względem, jeśli weźmie się pod
uwagę różnicę pomiędzy Nowym Stworzeniem i cielesnymi ciałami. Jak słowa
Apostoła na początku tego wykładu nie dawałyby podstawy do bezładnego
zgromadzania się niewiast i mężczyzn, dlatego, że wszyscy oni są jednymi
braćmi w Chrystusie, tak też nie należy tego stosować do gromadnego zebrania
rozmaitych ras ludzkich. Słowa te raczej dają nam wzór duchowego
pokrewieństwa i pojęcia oraz wzajemnego zobowiązania we wszystkich sprawach
zarówno duchowych jak i doczesnych.
MĘŻCZYZNA I
KOBIETA W BOSKIM PORZĄDKU
Apostoł oświadcza, że "każdego męża Głową jest Chrystus, a głową niewiasty
mąż, a Głową Chrystusową Bóg" (1 Kor. 11:3). Jest to jednomyślne nauczanie
Pisma Świętego. Jak wskazuje na to Apostoł, przewaga i pierwszeństwo
mężczyzny nad kobietą jest Boskim zamiarem, jak wynika to ze stworzenia
mężczyzny najpierw, a potem dopiero niewiasty, jako oddzielnej części jego.
Apostoł tak mówi o tym przedmiocie: "Mąż jest wyobrażeniem i chwałą Bożą;
ale niewiasta jest chwałą mężową. Bo mąż nie jest z niewiasty, ale niewiasta
z męża. Albowiem mąż nie jest stworzony dla niewiasty [aby był jej
pomocnikiem], ale niewiasta dla męża [aby była jego pomocnikiem]. A przeto
niewiasta powinna mieć władzę na głowie" - 1 Kor. 11:7-12.
Należy zauważyć, że powyższe słowa nie odnoszą się do stosunku wzajemnego,
jaki istnieje podług umowy pomiędzy mężem i żoną; słowa te mają daleko
szersze znaczenie i oparte są na stosunku obojga płci, odpowiednio do
porządku Boskiego stworzenia i zamiaru. W słowach Apostoła, ani też nigdzie
w Piśmie Świętym nie spotyka się żadnego wskaźnika, że mężczyzna ma być
panem, a niewiasta jego niewolnicą, jak czasami ludzie błędnie rozumują,
(ale nie rozumują tak ci, napewno, którzy mają "umysł Chrystusowy"). W
rozporządzeniu Boskim, rodzina jest w obecnym czasie jednostką, a każdy
mężczyzna, który dochodzi do wieku dojrzałego ma przywilej założyć rodzinę,
której powinien być głową i przedstawicielem przed Bogiem i ludźmi.
PRZEWAGA I
PIERWSZEŃSTWO MĘŻCZYZNY
Że naczelnictwo, czyli fakt, że jest się czyjąś głową, nie oznacza jeszcze
tyranii, widzimy ze słów Apostoła, który oświadcza, że Chrystus jest Głową
Kościoła; oraz, że Bóg, Ojciec, jest Głową Chrystusa. Nie znajdujemy żadnej
tyranii ani w stosunku Syna do Kościoła, ani też w stosunku Ojca do Syna.
Natomiast stanowisko głowy wymaga odpowiedzialności zarządu, opieki i
starania się. Stąd też Ojciec Niebieski opatrzył Swego Syna, a zaiste
zaopatrzenie to było nader chwalebne. Prawda, że przeprowadzenie planu
Bożego wymagało cierpień i ofiary ze strony Syna; a jednak Ojciec miłościwy
uczynił plan ten wcale nie za okrutny, ani nie za surowy, lecz taki, jaki
był konieczny do przeprowadzenia wielkiego i cudownego zamiaru, w którym
uczestniczył Syn, będący obecnie w nagrodę wywyższony ponad wszystkie
księstwa i moce i ponad wszystkie imiona. Syn cieszył się przywilejami, że
mógł złożyć ofiarę, oraz cieszy się chwałą, jaka Go spotkała i jaka Go
jeszcze czeka. Tak samo ma się rzecz z naczelnictwem Pana Jezusa nad
Kościołem. Naczelnictwo to dalekie jest od tyranii, a raczej jest dla nas
równoznaczne z miłością i opieką dla każdego członka Nowego Stworzenia.
Podobnie i naczelnictwo męża nad żoną i dziećmi oznacza odpowiedzialność,
specjalne staranie ze strony mężczyzny, jako opiekuna, kierownika, obrońcy i
wzoru do naśladowania. Oby wszyscy ojcowie pojmowali we właściwy sposób
swoje obowiązki, swoją odpowiedzialność i swoje przywileje z natury, według
rozporządzenia Boskiego; a widząc to wszystko, żeby stosowali się do tych
obowiązków i przywilejów, zamiast takowe zaniedbywać.
Kiedy czytamy w 1 Księdze Mojżeszowej o przekleństwie, jakie Bóg
wypowiedział na matkę Ewę, słowami: "Wola twa poddana będzie mężowi twemu, a
on nad tobą panować będzie", a potem spoglądamy dookoła, chcąc się przekonać
jak wyrok ten oddziaływa obecnie na świecie, to widzimy, że w wielu
wypadkach stało się to powodem tyranii w rodzinie. Często siła umysłu i
natury upadłego mężczyzny dąży do krzywdzenia i szkodzenia niewieście,
zamiast aby siłę tę użyć na pocieszanie i wspomaganie żony i dzieci. Wszyscy
dobrzy i szlachetni mężczyźni i kobiety muszą potępić takie postępowanie. A
zresztą, takie nadużywanie swej siły jest tylko obrazą i występkiem w oczach
Stwórcy.
Nadużywanie fizycznej i umysłowej siły ze strony niektórych mężów i ojców
stało się niewątpliwie powodem ich własnego nieszczęścia i ogólnego
zwyrodnienia rodzaju ludzkiego. Albowiem, chociaż kobieta z natury rzeczy
szuka głowy, której byłaby posłuszną i którą uznałaby jako sprawiedliwy
autorytet dla siebie, to jednak znęcanie się mężczyzny nad niewiastą i zły
przykład do pewnego stopnia spaczyły to naturalne usposobienie potulnej
niewiasty. Konieczność obrony przeciwko nierozsądnym wymaganiom samolubstwa
i tyranii, wytworzyła warunki powodujące ogólne zdemoralizowanie rodzaju
ludzkiego. Tak, więc, chociaż porządek naturalny i porządek podany przez
Pismo Święte są na ogół uznawane powszechnie, to jednak ani mężczyzna ani
niewiasta nie wiedzą jak dostosować się do obecnych zagmatwanych i
rozprzężonych stosunków społecznych.
Wskutek tego często widzimy upadłych mężczyzn, jak walczą o naczelne miejsce
i o panowanie w sprawach, do których absolutnie nie są uzdolnieni, a
wszystko to w celu samolubnych swych ambicji i korzyści. Równocześnie
mężczyźni ci nie chcą uznać swego autorytetu i powagi jako czynników
wymaganych dla ochrony i opieki dla ich rodzin, a nie dla tyranizowania
tychże. Widzimy kobiety, również zwyrodniałe i samolubne, jak gotowe są już
nie tylko do buntu przeciwko władzy mężowskiej, lecz nadto roszczą sobie
pretensje do zaprzeczania wszystkim rozporządzeniom głowy, a nawet same chcą
objąć kontrolę nad domem i nad sakiewką mężowską. Gdzie panują takie
stosunki przeciwne Boskim zamiarom i zarządzeniom, tam prędzej czy później
muszą przynieść bardziej lub mniej gorzkie owoce - choćby takie postępowanie
wydało się na razie mądrym i potrzebnym. Jedynie, jeśli postępuje się według
naturalnego Boskiego porządku, można spodziewać się spokojnych owoców
sprawiedliwości. Ktoś może powiedzieć, że wobec dzisiejszych stosunków, tego
rodzaju kłopoty są nieuniknione; że samolubni mężczyźni będą zawsze
występować poza granice Boskiego porządku i zamiarów, tak samo jak samolubne
kobiety będą czynić podobnie. Widzimy, że pokój, porządek i
błogosławieństwo, przeznaczone dla doskonałego człowieka, nie mogą nigdy być
urzeczywistnione przez jego upadłe dzieci, oraz, że jedynym ratunkiem dla
nieszczęśliwego Adamowego rodzaju w jego upadku jest restytucja. Godzimy się
z tym i z całego serca przyłączamy się do modlitwy Pańskiej: "Przyjdź
Królestwo Twoje; bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi."
Nie zastanawiamy się teraz nad możliwością wprowadzenia porządku z obecnego
nieporządku wśród ludzkości, ale nad odpowiednim zarządzeniem i
postępowaniem w życiu Nowego Stworzenia w stosunku do domu, do rodziny, itd.
- oraz nad obowiązkami wzajemnymi męża i żony, rodziców i dzieci. Moglibyśmy
zupełnie właściwie roztrząsnąć tę sprawę ze stanowiska obowiązków i
zobowiązań chrześcijańskich mężczyzn i chrześcijańskich kobiet, gdyby nie
to, że wyrażenie "chrześcijanin" straciło do tego stopnia pierwotne swoje
znaczenie, iż ogólnie nazwą tą darzymy każdego, kto nie jest ani Żydem ani
Poganinem. Ściśle mówiąc, słowo "chrześcijanin", oznaczające wierzącego w
Jezusa Nazareńskiego i wstępującego w Jego ślady, da się zastosować tylko do
Nowego Stworzenia.
Apostoł wyraźnie wykazuje, że stosunek małżeński pomiędzy ludzkością jest z
rozporządzenia Boskiego przeznaczony na to, aby był ilustracją stosunku
pomiędzy Chrystusem i Kościołem, czyli Oblubienicą - Jego ciałem. Język
apostoła w tej sprawie jest bardzo wyraźny:
"Żony! Bądźcie poddane mężom swoim, jako Panu; albowiem mąż jest głową żony,
jako i Chrystus Głową Kościoła; a on jest zbawicielem ciała. Jako tedy
Kościół poddany jest Chrystusowi, tak też żony mężom swoim we wszystkim.
Mężowie! Miłujcie żony wasze, jako i Chrystus umiłował Kościół, i wydał
Samego Siebie zań; aby go poświęcił, oczyściwszy omyciem wody przez słowo;
aby go sobie wystawił chwalebnym Kościołem, nie mającym zmazy, albo
zmarszczki, albo, czego takiego, ale iżby był święty i bez nagany. Tak
powinni mężowie miłować żony swoje, jako swoje własne ciała; kto miłuje żonę
swoją, samego siebie miłuje. Albowiem żaden nigdy ciała swego nie miał w
nienawiści, ale je żywi i ogrzewa, jako i Pan Kościół. Gdy żeśmy członkami
ciała jego, z ciała jego i z kości jego. Dlatego opuści człowiek ojca swego
i matkę, i przyłączy się do żony swojej, i będą dwoje jednym ciałem.
Tajemnica to wielka jest; lecz ja mówię o Chrystusie i kościele. A wszakże i
każdy z was z osobna niechaj miłuje żonę swoją jako siebie samego, a żona
niech się boi męża swego." - Efez. 5:22-33.
Fakt, że małżeńskie związki są na ogół tak niedoskonałe i niewystarczające,
nie zmienia jeszcze myśli, że małżeństwo było przeznaczone jako figura, tak
samo jak wiele ofiar Izraelitów było niedoskonałych i zadawalniających,
jednak stanowiły figury prawdziwej ofiary. Nowe Stworzenie powinno szanować
figuralne, ziemskie małżeństwo i jego właściwe obowiązki i
odpowiedzialności, tym bardziej, że jest ono w naszym pojęciu figurą związku
pomiędzy Chrystusem i Kościołem. W takim pojęciu, każdy chrześcijanin ma
najlepszą sposobność ocenienia swych obowiązków i odpowiedzialności względem
swej żony, na podstawie przykładu Pana naszego, jak Pan troszczy się o
Kościół i o jego sprawy doczesne, duchowe, obecne i przyszłe, a to do tego
stopnia, że nawet oddał Swe życie dla dobra Kościoła. Podobnie i żona,
poznawszy obowiązki i odpowiedzialność Kościoła względem Chrystusa,
rozróżnia wyższy ideał obowiązków niewieścich i stosunku żony do męża, jako
jego pomocnica i towarzyszka. Ale nie spodziewajmy się, że takie właściwe
ocenienie tych stosunków może być przyjęte przez kogoś, kto nie posiada
umysłu Chrystusowego. Dlatego, podczas, gdy wzywamy wszystkich zawierających
związki małżeńskie, aby uważali o ile tylko mogą najwięcej na Boski ideał
pod tym względem, to jednak pewni jesteśmy, że zasady te i ideały dostępne
są do pojęcia tylko przez tych, którzy zostali spłodzeni z Ducha - Nowe
Stworzenie - ponieważ tylko Nowe Stworzenie ma umysł Chrystusowy.
Ktoś może twierdzić, że poszczególne jednostki rodzaju ludzkiego nie w
jednakowym stopniu upadły w swej niedoskonałości, więc może się zdarzyć, iż
jakaś żona posiada wyższe zalety umysłu i serca, aniżeli te, jakie posiada
jej małżonek. Wobec tego zachodzi pytanie: Czy w takich okolicznościach owa
żona, mająca wyższe talenty, lepszy sąd i zdolności, nie powinna stanąć na
czele rodziny, jako głowa domu, a męża swego uważać tylko za swego
pomocnika? Odpowiadamy, że nie. W takim małżeństwie, gdzie żona stoi
znacznie wyżej pod względem umysłowym od swego męża, nie uwzględniono
zarządzeń boskich; albowiem żadna niewiasta nie powinna wychodzić za mąż za
człowieka niższego od niej pod względem charakteru i zdolności - za takiego,
którego nie może właściwie nazwać swoją "głową". Podobnie żaden mężczyzna
nie powinien żenić się z niewiastą stojącą wyżej od niego pod względem
umysłowego rozwoju. Tak samo osoba, która stała się Nowym Stworzeniem, nie
powinna nigdy brać na siebie nieodpowiednie jarzmo małżeńskie z osobą, która
ciągle jeszcze jest ziemska, zajęta sprawami ziemskimi - bez względu na to,
jak szlachetną i wybitną jest ta osoba. Nie wolno ignorować wskazówki
opiewającej, że Nowe Stworzenie powinno żenić się "tylko
w Panu", a nie stosowanie się do tej
wskazówki bardzo często sprowadza rozmaite trudności i przeszkody dla wielu
z pośród ludu Pańskiego.
MAŁŻEŃSTWO
NOWEGO STWORZENIA
Jednakowoż, skoro raz już się wstąpi w związki małżeńskie, to za późno jest
cofnąć się i nic nie pozostaje dla dziecka Bożego jak wypełniać bezwzględnie
obowiązki małżeńskie, tak, co do litery prawa, jak i ducha, w zakresie
możliwości danej jednostki. Jeżeli obie strony są Nowym Stworzeniem, a
małżeństwo jest odpowiednio dobrane, to nie powinno być trudności w oborze
właściwego postępowania w urządzaniu sobie domów i wzajemnych stosunków;
mimo to należy zwrócić baczną uwagę na zgodność naturalnego usposobienia i
upodobań wzajemnych. Prawdziwy chrześcijański małżonek, posiadający ducha
Chrystusowego, będzie kochać swą żonę, będzie pamiętać, że zobowiązał się
ochraniać ją, starać się o nią i zaopatrywać nie tylko w naturalne potrzeby
życiowe, lecz nadto powinien dostarczać moralnego pokarmu dla jej serca i
uczucia. Małżonek taki będzie na tyle uświadomiony, że nie poprzestanie na
troszczeniu się o jedzenie i ubranie dla swej żony, lecz będzie spełniać swe
obowiązki względem niej również, co do umysłowych, moralnych i duchowych
potrzeb. Mąż taki nie będzie zadowolony całkowicie, jeśli jego żona będzie
mieć cały swój czas zajęty obowiązkami rodzinnymi i gospodarczymi, lecz w
miarę swych zdolności będzie się starać o kształcenie jej umysłu, jej serca
- oraz, aby żonie pozostało zawsze dość czasu na duchową społeczność i na
badanie Prawdy. Taki chrześcijański małżonek nigdy nie zapomni, że pochodzi
on z tej samej rodziny, że i w jego ciele samolubstwo zakorzeniło się w
mniejszym lub większym stopniu; dlatego jako Nowe Stworzenie powinien on
nieustannie pilnować się, ażeby to usposobienie samolubstwa nie doprowadziło
do szkodzenia innym - a zwłaszcza jego żonie i dzieciom, które są krwią jego
krwi i kością jego kości.
Naczelne stanowisko w rodzinie, dążące do starania się o dobro osób oddanych
głowie rodziny pod opiekę, nakazujące mężowi kierować, doradzać, itd. żonie
i dzieciom, oraz starać się o zaspokojenie ich potrzeb, nie można żadną
miarą uważać za tyranię. W takim małżeństwie duch miłości nie pozwoli mężowi
zapominać ani lekceważyć upodobań i niechęci swej żony, ani tym bardziej nie
pozwoli mu ignorować odpowiednio wyrażonych rad jego małżonki. Mąż taki
zrozumie fakt, że chociaż w doskonałym Adamie ześrodkowana była doskonała
męskość, ze wszystkimi jej zaletami, to jednak odłączenie od niego Ewy
sprowadziło z natury rzeczy oddzielenie niektórych zalet męskości Adama. Mąż
nie powinien zapominać, że chociaż w ciele jego jest siła umysłowa i
fizyczna, jako dar z woli Bożej, udzielony mężczyźnie jako głowie rodziny,
to jednak są pewne zalety charakteru, które specjalnie posiadają niewiasty.
Pokora, będąca zaletą ducha miłości, nie pozwoli mu zamykać oczy na te
przymioty, które opatrzność Boska udzieliła płci niewieściej, więc uzna
fakt, że jego własne zalety serca i rozumu muszą być uzupełnione zaletami,
jakie z natury są własnością niewiasty. W miarę, więc tego, jak posiada w
sobie "ducha zdrowego umysłu", będzie szukać
pomocy
swej żony, jej współdziałania, jej poglądów, jej miłości, a wszystko to
będzie cenić i uznawać w odpowiedni sposób.
Nie oznacza to wcale, że szukanie rady swej żony jest podporządkowaniem się
męża pod wolę i zapatrywania jego małżonki. Od męża zależy rozważyć,
zastanowić się i zbadać, oraz zadecydować, czy rady te i poglądy są słuszne
i roztropne, i w miarę tego mąż powinien powziąć odpowiednie postępowanie.
Odpowiedzialność za naczelnictwo rodziny spoczywa na mężu i musi on na to
uważać. Odpowiedzialność ta pochodzi z ramienia Boskiego i musi on pamiętać,
że kiedyś zda on rachunek z tego wszystkiego.
Podobnie i żona, będąca Nowym Stworzeniem, która wyszła za mąż "w Panu", a
która posłuchała Boskiego prawa, żeby wejść w dobrane stadło małżeńskie,
powinna bez wielkich trudności rozpoznać swoje obowiązki i przywileje
przysługujące jej w tym stanowisku według ciała. "Żony, bądźcie poddane
mężom swoim", powiada Apostoł. Żona nie powinna czekać, aż ją ktoś obcy
upomni, że nie wypełnia odpowiednio swych obowiązków względem męża, ani też
niech nie czeka, aż jej mąż zarzuci, że ona nie szanuje go odpowiednio do
przyrzeczonego ślubu małżeńskiego i według określeń Pisma Świętego względem
obowiązków żony. Przeciwnie, niech pamięta o swych obowiązkach żony,
wiedząc, że powinna szanować swego męża, zgodnie z jej przysięgą małżeńską
według Pisma Świętego - bez względu na to, jak zapatrują się na tę sprawę
świat i różne pojęcia ludzkie. Uszanowanie dla męża ma bardzo wielkie
znaczenie i w rzeczywistości wchodzi w zakres wszystkich spraw życiowych,
dotykając każdego czynu, słowa i myśli odnośnie do rodziny i jej interesów.
Apostoł Piotr zwraca na to uwagę w podobny sposób, mówiąc: "Żony! Bądźcie
poddane mężom swoim ... cichego i spokojnego ducha, który jest przed
obliczem Bożym kosztowny. Albowiem tak niekiedy i one święte małżonki, które
nadzieję miały w Bogu, zdobiły się, będąc poddane mężom swoim. Jako Sara
była posłuszną Abrahamowi, nazywając go Panem" (1 Piotra 3:1-6). Jak mąż
szanujący swą żonę i siebie samego szanuje, tak też i żona szanująca swego
męża szanuje siebie samą. Ale to szanowanie jako swego pana, czyli jako
głowę rodziny, nie oznacza wcale niewolnictwa, albowiem i Kościół nie
zajmuje wobec swego Pana niewolniczego stanowiska, ani też nie objawia wobec
Niego niewolniczej bojaźni, lecz uszanowanie pełnej miłości i oddania - a to
musi być przykładem dla każdej żony.
To uszanowanie dla męża nie oznacza jeszcze, że żona nie powinna wyrażać
swego zdania i że nie wolno jej zwracać mężowi uwagi na próby i
doświadczenia za ciężkie na jej siły, lub tym podobne rzeczy. Ale okazywanie
jej poglądów, jej myśli i pragnień powinno mieć nie rozkazujący ton, lecz
raczej formę zapytania, prośby o radę, z uznaniem powagi mężowskiej; nadto
żona powinna okazywać radość i zadowolenie z postanowienia i dorady swego
męża, skoro postawi mu pod rozwagę jakąś sprawę dotyczącą wspólnych ich
interesów. W zarządzaniu gospodarstwem żona powinna tak umiarkowanie i
mądrze postępować, żeby zyskała zaufanie męża, oraz aby coraz bardziej mogła
stawać się jego pomocniczką w sprawach domowych, czy są one mniejszej lub
większej wagi. Myśl, że jest ona pomocniczką pragnącą uznania ze strony
męża, jest w zupełnej zgodzie ze słowami Apostoła, odnośnie do stosunku
Kościoła względem Pana, co do wierności i pragnienia Jego uznania. Ale jak
ze strony Kościoła byłoby zbrodnią ignorować jego Głowę, Pana naszego, w
zakresie pracy i interesów kościelnych, tak i ze strony małżonki byłoby
zbrodnią i złamaniem przysięgi, gdyby usiłowała rządzić swym ziemskim domem
i pod jakimkolwiek względem ignorować tego, którego ślubowała szanować jako
głowę rodziny.
W wypadku dwóch Nowych Stworzeń, kiedy nie są one odpowiednio dobrane -
kiedy żona widocznie jest wyższą, co do charakteru - istnieje
niebezpieczeństwo, że z wielką trudnością ułożą się ich sprawy. Jeżeli żona
posiada lepsze zdanie, co do prowadzenia domu, co do wydawania pieniędzy i
wychowywania dzieci, lub tym podobne, to nie może ona dowolnie objąć
kierownictwa domu i rodziny, pod względem rządzenia swym mężem, tak jak
gdyby mąż był jednym z jej dzieci lub służących. Takie pogwałcenie
rozporządzeń Boskich sprowadzi, napewno duchowe trudności, o ile już nie
finansowe i doczesne, a stan ten wyjdzie na szkodę nie tylko męża, ale i
żony.
Mężczyzna w takim wypadku utraci stopniowo tę odrobinę męskości, jaką
posiadał i stanie się jedynie jej narzędziem, jej niewolnikiem,
przeznaczonym do starania się o jej utrzymanie i do wypełniania jej
rozkazów. Taki stan nie będzie korzystny dla męża będącego Nowym
Stworzeniem. Takie zdegradowanie jego ciała napewno wpłynie niekorzystnie na
niego, upośledzi go i przeszkodzi wzrostowi w łasce, w znajomości i w
służeniu Prawdzie. Żona także źle na tym wyjdzie, wobec tego, że obrała zły
sposób postępowania - w mniejszym lub większym stopniu. Jeżeli stan taki
jest krańcowy, to żona widząc, jak mąż jej stopniowo coraz bardziej jest od
niej zależny, albo widząc, że stopniowo udaje się jej odebrać mężowi
wszystką odpowiedzialność głowy rodziny, odczuwa ciężar tego, mając ponadto
wiele właściwych sobie macierzyńskich obowiązków. Starając się być
równocześnie mężem i żoną, zarówno ojcem jak i matką, żona taka napewno
stanie się "kobietą interesu", zarozumiałą i zanadto pewną siebie. Jej
przyjaciółki mogą podziwiać okazywaną siłę jej charakteru - mogą nawet
zachęcać ją na tej obranej przez nią drodze i uważać, że postępowanie takie
było nieuniknione - mogą nawet podawać ją jako przykład energicznej i
samodzielnej kobiety. Ale nikt nie będzie jej kochać tak, jakby ją
kochano, gdyby rozwinęła w sobie prawdziwie kobiece zasady i postępowanie
wzorowej małżonki. Co więcej, przymioty jej ciała, rozwijane i pielęgnowane
w tak niewłaściwy sposób, wpłyną niekorzystnie na nią, jako na Nowe
Stworzenie w Chrystusie i mimo woli stanie się taka żona mniej pilną w
sprawach duchowych i dotyczących Kościoła.
Właściwym postępowaniem w takim wypadku źle dobranego małżeństwa między
Nowymi Stworzeniami będzie dla męża mniej więcej takie: Powinien powiedzieć
sobie: Pojąłem żonę wbrew rozporządzeniom Boskim. Wskutek tego napotykam na
wielkie trudności w pożyciu domowym. Jedyną drogą dla mnie jest starać się o
ile możności, abym osiągnął najwyższy ideał prawdziwego małżonka - biorąc
dla siebie wzór, o ile to dla mnie możliwe z przykładu naszego Pana. Będę
bardzo staranny w każdym moim postępku i w każdym moim słowie - będę usilnie
starać się o mądrość pochodzącą z góry, abym dokładniej wypełnił obowiązki
głowy rodziny, do którego to spełnienia mych obowiązków brak mi teraz
naturalnych zdolności.
Żona w takim wypadku powinna sobie powiedzieć: Zaniedbałam nakazanego przez
Pana obowiązku, gdyż wstąpiłam w niedobrane związki małżeńskie, gdyż nie
mogę szanować mego męża i instynktownie czuję swoją wyższość, co do
naturalnych zdolności. Będę się starać postąpić jak najlepiej w tej sprawie.
Muszę spełnić część do mnie należącą jak najwierniej; w miarę tego jak będę
poznawać braki mego męża, będę postępować taktownie i modlić się o
udzielenie mi mądrości z góry, w sprawie tej jak mu dopomódz, jak go
podnieść, aby uczynić z niego szlachetnego męża i powiększyć jego
zdolności, o ile tylko możliwe, aby w ten sposób zwiększyć moją miłość i
szacunek dla niego. Muszę starać się dorównać tym obowiązkom - muszę je
spełniać wiernie, tak jakby dla Pana. Co do jego słabości i niedostatecznego
rozumowania, będę się starać ukrywać to wszystko nie tylko przed obcymi,
lecz nawet wobec samej siebie. Wspominając o tych słabościach memu mężowi
będę unikać wszystkiego, co by uwydatniło moją wyższość umysłu i zdolności.
Będę się spodziewać, że we właściwym czasie jego wady okażą się dla niego, w
jego własnych oczach, we właściwym świetle, że on sam pozna, iż moje zdanie
jest lepsze, ale nie dam mu tego odczuć, poprzestając jedynie na grzecznym
postępowaniu, jako jego pomocnicy
i towarzyszki. Te moje spodziewania sprawią, że wkrótce mąż mój będzie
szukać mej rady i będzie do niej przywiązywać daleko większą wagę w sprawach
życiowych, a w ten sposób z dnia na dzień i z roku na rok będziemy coraz
bardziej wzrastać w zgodzie i harmonii, na wzór Boskiego przykładu zawartego
w stosunku pomiędzy Chrystusem i Kościołem. Otrzymam błogosławieństwo jako
żona w uprawianiu pokory i poddaniu się Boskim rozporządzeniom. Mąż mój
także otrzyma błogosławieństwo przez te wzniosłe wpływy; a tak małżeństwo
niedobrane, które początkowo wydawało się dla nas niekorzystnym, dzięki
Pańskiej łasce stanie się bliższym Boskiego wzoru, przedstawionego nam przez
Apostoła.
Innym wypadkiem jest, jeśli dwa Nowe Stworzenia, dobrze dobrane według
ciała, staną się po kilkuletnim pożyciu niedobranym małżeństwem. Taki wynik
po tak pomyślnym zapoczątkowaniu wskazuje, że jedna lub druga strona, albo
obie, straciły świętego ducha miłości - jeżeli już nie zupełnie, to w każdym
razie w znacznym stopniu. Znaczy to, że albo jedna strona, albo obie razem
zaniedbują wskazań i rad apostolskich i całego ustanowienia Boskiego
odnoszącego się do obowiązków męża względem żony i żony względem męża.
Jeżeli wina leży po stronie męża, który przestaje się troszczyć się o swoją
żonę, nie zaopatrza ją, ani nie stara się o jej dobro, opuszczając ją w
sercu lub aktualnie, to byłoby dowodem, że mąż taki w znacznym stopniu
oddalił się od Pana i od kierowania się Jego Duchem, że odbiegł od
"mądrości, która jest z góry, najprzód czysta, potem spokojna, mierna,
powolna, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nieposądzająca i nieobłudna".
W takich okolicznościach nie możemy uważać takiego męża, jako uznanego przez
Pana za "zwycięzcę", dopóki się nie poprawi.
Albo cała trudność może pochodzić ze strony żony. Może ona stać się
zarozumiałą, samowolną i stopniowo stracić swoje należne poszanowanie dla
męża, albo też przedstawia go w fałszywym świetle wobec innych osób i
porzuciwszy męża, będzie go w zły sposób oczerniać. Taki stan rzeczy
oznacza, że żona ma bardzo złe serce i że daleko odbiegła od przykazań
wpajanych przez Słowo Boże; wskazuje to na jej duchowy upadek, bez względu
na okazywany przez nią zewnętrzny
pozór pobożności i szlachetności.
Taka niewiasta napewno nie może stanąć w czystym stanie wobec niebiańskiego
Oblubieńca i nie może mieć nadziei przyjęcia, albowiem takie postępowanie
wobec jej ziemskiego oblubieńca oznacza niewątpliwie niedostateczne
uznawanie obowiązków Kościoła względem Pana. Jeżeli niewiasta jest niewierną
dla swego ziemskiego małżonka, to napewno okaże się niewierną dla
niewidzialnego niebieskiego Oblubieńca.
Ziemski stosunek męża i żony pomiędzy Nowym Stworzeniem i osobą, która nie
jest Nowym Stworzeniem, przedstawia bardzo skomplikowaną sprawę, a trzeba
przyznać, że wielu ludzi znajduje się w takim położeniu. Kiedy małżeństwo
takie jest dobrze dobrane według ciała, to i tak sprawa jest dostatecznie
trudną; ale kiedy małżeństwo takie jest źle dobrane tak pod względem
duchowym jak i cielesnym, to trudności są daleko bardziej zwiększone. Jeżeli
mąż jest Nowym Stworzeniem, a jego żona ma ducha światowego, to jego
prawdziwa religia i "duch zdrowego umysłu", stosowany w życiu na każdym
kroku, przybliży stopniowo żonę światową do wyżyny duchowej męża,
naturalnie, jeśli żona ma z natury szlachetny i przyjazny charakter. Jego
umiarkowane postępowanie, jego wolność sumienia, jaką pozostawi żonie, jego
wierne trzymanie się wyznawanych przez siebie zasad, sprawi, że małżeństwo
takie może być szczęśliwe, tylko, że mąż taki nie znajdzie w swej żonie
owego duchowego towarzystwa, które jako Nowe Stworzenie musi cenić bardziej
niż wszystkie inne towarzystwa. Ale jego modlitwa na rzecz szlachetnej żony,
jego dobry przykład, jego umiejętne przedstawienie prawdy,
najprawdopodobniej zyskają taką żonę dla Pana i uczynią z niej duchową jak
nie mniej i naturalną towarzyszkę. W ten sposób jego cierpliwość i wierność
w małżeństwie sprowadzą mu wynagrodzenie, podczas, gdy jego wierność dla
wyznawanych przez siebie zasad sprowadzi błogosławieństwo i szczęście dla
ich życia.
Jeżeli żona jest Nowym Stworzeniem, a mąż jej ma ducha światowego, to o ile
małżeństwo ich jest dobrze dobrane, to rozwiązanie całej sprawy nie natrafia
na wiele trudności. Szlachetnie myślący małżonek uzna przekonania swej żony,
chociaż sam jest światowo usposobiony, a jego starania, żeby dać żonie
zarówno umysłowe, jak i moralne zadowolenie, oraz, aby zaspokoić jej duchowe
potrzeby ze stanowiska obowiązków męża, da żonie wszystko, czego tylko może
zapragnąć w pożyciu małżeńskim; z wyjątkiem zaspokojenia jej pragnień, aby
pozyskać duchową społeczność ze swym małżonkiem. Jeśli żona będzie dla
takiego męża wierną, a zarazem ani na chwilę nie przestanie być wierną Panu
i obowiązkom swego życia, to prędzej czy później zyska błogosławieństwo w
postaci nawrócenia się jej męża do Pana. Żona może mieć dobre pragnienia i
zamysły, co do doczesnych a nawet i religijnych spraw, których mąż jej,
choćby i najszlachetniej myślący, nie może zrozumieć. W takim wypadku
niewiasta niech pamięta o radzie Pańskiej, aby być we wszystkich sprawach
umiarkowaną. Powinna uważać na szczodrość swego męża, na jego
wspaniałomyślność, i nie ustępując ani na krok od przekonań swojego
sumienia, powinna pamiętać, że obowiązkiem jej jako żony, obowiązkiem
nakreślonym przez Pana, jest oddać mężowi pewną miarę towarzystwa i
współżycia. To może do pewnego stopnia powstrzymać ją od uczęszczania na
niektóre
zebrania Kościoła, ale powinna strzedz się, aby dla przypodobania się mężowi
nie pogwałciła własnych przekonań i zasad, aby nie zaniedbała się w swych
obowiązkach względem Pana, swego niebieskiego Oblubieńca. Nie powinna
zapominać o tym przykazaniu, że mamy się wspólnie zgromadzać dla spraw
duchowych. Wszystko, co tu zalecamy jest, aby okazywała mężowi umiarkowanie,
uszanowanie, itd., tak, żeby mogła podzielić swój czas z nim, nie uwłaczając
Panu i swym religijnym obowiązkom.
Gdzie dwoje jest niedobranych w małżeństwie - kiedy jedno jest wierzące, i
jest Nowym Stworzeniem, a drugie nie wierzy - a w dodatku, jeśli małżeństwo
nie dobrze stosuje się pod względem cielesnym, tak, że żona stoi o wiele
wyżej od swego męża pod względem intelektualnym, itd. - to sprawa jest o
wiele bardziej skomplikowana i wymaga wzmożonej mądrości i łaski ze strony
wierzącej. Apostoł specjalnie napomina tych, którzy znajdują się w takim
położeniu, mówiąc: "A jeśli która żona męża niewiernego ma, a on przyzwala z
nią mieszkać, niechże go nie opuszcza ... A jeśli ten, co jest niewierny,
chce się odłączyć, niechże się odłączy; albowiem nie jest niewolnikiem brat
ani siostra w takowych rzeczach; aleć ku pokojowi nas Bóg powołał. Albowiem,
co ty wiesz żono, jeśli pozyskasz męża? Albowiem, co ty wiesz mężu, pozyska
szli żonę" - 1 Kor. 7:13-16.
Jednym szczegółem wyraźnym odnośnie do obowiązków wierzącego jest to, że
obowiązkiem jego jest starać się we wszelki uczciwy i odpowiedni sposób
zachowywać pokój domowy i starać się o dobro rodziny, czyniąc wszelkie
ustępstwa, na jakie pozwala zupełne oddanie się zasadom wyznawanym przez
wierzącego. Jeżeli istnieje rzeczywisty powód do rozłączenia się, wierzący
musi baczyć, aby tym powodem
nie było jego
postępowanie. Duch Chrystusowy, mieszkający w nim, ma uczynić go bardziej
łagodnym, bardziej pokornym, bardziej spokojnym, bardziej roztropnym,
mądrzejszym, cierpliwszym, bardziej miłującym i dobrotliwym z dnia na dzień.
Ale to wszystko nie zawsze wystarcza w każdym położeniu. Czasami niewierzący
jest takiego usposobienia, że nie ma do niego przystępu takie szlachetne
zachowywanie się. Jak łaskawe postępowanie Boga z Faraonem zatwardziło
jeszcze bardziej serce władcy egipskiego, tak też szlachetny Duch Boży,
objawiający się w dzieciach Pańskich wszystkimi Swoimi łaskami i owocami
Ducha, może czasami spotkać się tylko z nienawiścią, jaką ma ciemność dla
światła, o czym Pan nasz mówi w słowach: "ciemność nienawidzi światłości,
aby nie były zganione uczynki jej" (Jan 3:19-20). W takim wypadku może
nastąpić separacja, jak wskazuje na to Apostoł, bez względu na to, czy
otrzyma się sądowy rozwód, czy też nie. W każdym wypadku Nowe Stworzenie nie
może i nie wolno mu powrotnie wstąpić w związki małżeńskie, dopóki nie
otrzyma wyroku rozwodowego, a i to na podstawie wyszczególnionej przez
naszego Pana - na podstawie zdrady małżeńskiej, wszeteczeństwa - Mat. 19:9.
W tekście powyżej przytoczonym Apostoł oświadcza:, "Jeśli ten, co jest
niewierny, chce się odłączyć, niechże się odłączy"; ale to jeszcze nie
oznacza, że opuszczenie kogoś przez małżonka lub żonę daje interesownej
stronie wolność do powtórnego małżeństwa. Znaczy to jedynie, że takie
opuszczenie należy uważać za jedną z tych okoliczności życiowych, jakie
opatrzność Boska może obrócić na pożytek wierzącego - a korzystający z tego
winien także spodziewać się większych sposobności i być gorliwszym w służbie
Pańskiej. Chociaż Apostoł wyraźnie wskazuje, że wierzący nie ma być tym,
który opuszcza, wierzymy jednak, że sądy ziemskie mądrze pojęły i określiły
pewien rodzaj tak zwanego "korzystnego opuszczenia" - mianowicie, że jedna
strona w małżeństwie może opuścić drugą stronę w pożyciu obopólnym zupełnie,
chociaż aktualnie nie rozłączają się w swym towarzystwie. Żona niewierząca
może w niektórych wypadkach postępować tak po tyrańsku, że sprawia mężowi w
domu istny czyściec, o ile nie piekło, w pojęciu światowym; może zniszczyć
jego religijną literaturę i dążyć do tego, żeby mąż nie mógł ani czytać ani
badać, ani rozmyślać o Słowie Bożym, wywołując ciągle krzyki wśród dzieci i
skłaniając je, żeby nie szanowały słów ojca, jego rad i jego powagi.
Taka kobieta nie opuszcza w rzeczywistości męża, ale przez swoje niecne
postępowanie stara się uczynić z niego niewolnika - aby przez jego energię
sama mogła żyć wygodnie i w rozkoszach. Prawa ludzkie określiły takie
postępowanie jako porzucenie - jako porzucenie przymierza małżeńskiego oraz
jego zobowiązań i właściwych obowiązków życiowych. Taka żona uważaną jest za
szkodliwą, a nie za pożyteczną towarzyszkę. W takim wypadku małżonek jest
zupełnie usprawiedliwiony, jeśli uważa się za
opuszczonego
i jeśli obiera sobie oddzielne mieszkanie, gdzie może zabrać ze sobą te
dzieci, które jeszcze nie zupełnie przesiąkły zatrutymi zarazami matki.
Wobec takiego postępowania żony, jego obowiązki względem niej skończyły się;
wówczas uważa się, że żona opuściła męża, złamała umowę małżeńską;
odmawiając poparcia żonie, mąż jedynie postępuje zgodnie z pragnieniami swej
małżonki, która przecież nie chciała uznać jego przywilejów, między którymi
jest obowiązkiem troszczenie się o żonę. Jeżeli jednak żona odpokutuje swą
winę i uzna swój błąd, mąż powinien przebaczyć jej szlachetnie i przywrócić
z powrotem wspólne pożycie, ale na właściwych warunkach rodzinnych. W radach
tych jednak nie należy upatrywać pochwały lub zachęty do niecierpliwości lub
gotowości do obrażania się z błahych powodów. Miłość domaga się, aby znieść
każde możliwe do zniesienia postępowanie; a jeśli złem było oddawane za zło
w słowie i w czynie, to należy uważać je za wyrównane i przebaczone.
W innym wypadku opuszczenie może być ze strony niewierzącego małżonka. Jego
podłość lub zdeprawowanie może uczynić go brutalnym tyranem, bez względu na
zdrowie i szczęście żony, a zwłaszcza może uczynić go nieprzejednanym
wrogiem jej religijnych przekonań. Jak to już wykazaliśmy, wierzący powinien
starać się o osiągnięcie ducha miłości, który umożliwia zniesienie
"wszystkich rzeczy" z całą cierpliwością, aby skorzystać z tego - aby
wzrastać w łasce w tych przykrych okolicznościach. Należy pielęgnować Ducha
Pańskiego i Jego różne łaski. Ale istnieje granica we wszystkich rzeczach, a
poza tę granicę nie można wykraczać. Przez takie wykroczenie poza granicę,
wpływ dla niesprawiedliwej strony byłby więcej szkodliwym zamiast pomocnym.
Każdy powinien sam osądzić gdzie jest dla niego granica ścierpienia w takich
wypadkach. Rozstrzyga tu jego własne sumienie, naturalnie, jeśli sumienie to
rządzi się zarówno literą, jak i duchem Słowa Bożego. W miarę wzrostu w
łasce, doświadczenia mogą stawać się coraz bardziej surowe; ale wówczas
trzeba mieć większą zdolność cierpienia w spokoju i większy zasób "ducha
zdrowego umysłu", aby módz zadecydować gdzie jest granica, poza którą czeka
już tylko szkoda dla ducha i dla umysłu. Potrzeba tu łaski z nieba, łaski
obiecanej w ciężkich przypadkach i o tę łaskę trzeba wówczas gorąco prosić -
Jakub 1:5.
Są źli, brutalni mężowie, nie mający pojęcia ani o obowiązkach mężowskich,
ani odpowiednich przywilejach żony. Pojmują oni żonę jedynie jako najniższą
niewolnicę, lepszą od takiej, którą można wynająć, albo tańszą od zwyczajnej
nierządnicy. Takie postępowanie męża jest opuszczeniem żony, a słowa
Apostoła wyrażają tu prawo Boże, według nas odpowiednio pojęte przez sądy
ziemskie, w myśl, którego taki małżonek nie zasługuje na miano męża. Jeśli
zawarł on dobrowolnie i świadomie umowę małżeńską z swoją żoną, to złamał tę
umowę przez swoje postępowanie, złamał ją stanowczo i także dobrowolnie.
Żona w takiej okoliczności uprawniona jest do uważania się za opuszczoną i
może poszukać sobie w razie możności lepszych warunków. W takich
okolicznościach żadnej stronie nie wolno wstąpić powrotnie w związki
małżeńskie, ani na podstawie praw Boskich, ani praw ludzkich. W takim
wypadku musi uciec się do Pana z prośbą o polepszenie jej warunków, albo o
wskazanie jej drogi wyjścia z tego trudnego położenia. Powinna zastanowić
się nad wiekiem swoich dzieci i nad tym, jakie środki do życia pozostaną dla
niej i dla dzieci, zanim poweźmie krok stanowczy. Ale jeśli położenie jej
jest możliwe do zniesienia, to niech zostanie przy mężu, jak powiada
Apostoł; niech cieszy się nadzieją, że przez okazywanie ducha cichości,
łagodności, cierpliwości i miłości może odzyskać serce swego małżonka, a
nawet możliwe, iż pozyska go dla Pana.
Omówiliśmy sprawę dość obszernie, wiedząc z licznych naszych prywatnych
korespondencji, że bardzo dużo najwierniejszych dzieci Pańskich żyje w
bardzo opłakanych stosunkach małżeńskich. Podług warunków powołania Nowego
Stworzenia nikt nie może spodziewać się, że obecnie jego życie będzie
spokojnym i przyjemnym snem ziemskiego szczęścia, gdyż Pan nasz wyraźnie o
takich mówi: "I nieprzyjaciółmi będą człowiekowi domownicy jego" (Mat.
10:36). Niech, więc nie dziwią się, jeśli przychodzi im wiele ścierpieć dla
dobra Prawdy, gdyż to jest dowodem dla Pana, że są wierni dla Niego i dla
Jego Słowa. Wytrwałość ich w znoszeniu najgorszych doświadczeń pomoże im
rozwinąć w sobie łaski Ducha Świętego. Niech wiedzą nadto, że nie ich rzeczą
jest wybierać sobie doświadczenia życiowe zmierzające do rozwinięcia tych
łask i do przygotowania ich do Królestwa, lecz że sprawa ta spoczywa w
zupełności w rękach Pańskich. Obowiązkiem naszym jednak jest zwrócić wiernym
uwagę, że powinni oni baczyć, aby wśród tych cierpień i udoskonaleń starali
się o Boskie wyzwolenie i upatrywali dróg do ucieczki, jeśli cierpienia są
dla nich za ciężkie do znoszenia. To zgadza się z napomnieniem i wskazówką
naszego Pana: "A gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do
drugiego" - Mat. 10:23; 2:13; 4:12; 12:15.
SUMIENIE
OSTATECZNĄ PRÓBĄ
Wspomnieliśmy o sumieniu w związku z powyższymi sprawami, więc teraz
właściwą będzie rzeczą objaśnić, co rozumiemy przez sumienie. Mamy tu na
myśli osobiste przekonanie o tym, co jest słuszne i co jest obowiązkiem. U
człowieka doskonałego sumienie byłoby absolutnym przewodnikiem i wiedziałby
on instynktownie, co jest słuszne i co jest obowiązkiem. Ale sześć tysięcy
lat upadku doprowadziło rodzaj ludzki do stanu, w którym sumienie prawie nie
działa - gdyż zepsute jest złymi pojęciami. Podstawą chrześcijańskiego
sumienia jest wiara w Boga i przyjęcie Jego woli jako będącej absolutną
słusznością, oraz uznanie naszego obowiązku zupełnego i dokładnego
posłuszeństwa tejże woli Bożej. Sumienie wobec tego potrzebuje tylko takiego
wykształcenia, jakie otrzymujemy przez Słowo Boże, a rozwój Nowego
Stworzenia zasadza się na przyswojeniu sobie "ducha zdrowego umysłu" - jako
przekonanie, co jest dobrem a co jest złem, oraz na rozszerzaniu i
rozjaśnianiu tegoż przekonania w miarę wzrostu w łasce, w znajomości i w
duchu miłości. Być posłusznym sumieniu znaczy postępować tak, jak chce tego
sam Pan; a duch Pański nie każe wydawać sądu odrazu, lecz zastanowić się i
zważyć każde świadectwo Słowa Bożego i odpowiednio do tego postępować. Są
ludzie, którzy pozwalają, aby obawa i niepewność panowały nad ich sumieniem
i pobudzały je odpowiednio. Właściwym postępowaniem ludzi Pańskich jest tak
kierować swym sumieniem - czyli swym przekonaniem, co jest dobre a co złe -
jak każe robić Złota Reguła i odpowiednie przykazania zawarte w Piśmie
Świętym.
RZEZAŃCY,
DZIEWICE, CELIBAT
Sprawa płciowa należy do tych, które najczęściej wprawiają Nowe Stworzenie w
poważne zamieszanie, dlatego nie można jej tu pominąć. Ci, którzy spłodzeni
są z Ducha do duchowych radości i błogosławieństw, napewno zdają sobie
dobrze sprawę z tego, że cielesne i zmysłowe rozmowy nie podnoszą ducha,
lecz owszem prowadzą w wprost przeciwnym kierunku. Dobrze, więc będzie,
jeśli wszyscy nie będący w stanie małżeńskim dokładnie zastanowią się nad tą
sprawą, zanim postanowią wejść w związki małżeńskie i przyjąć na siebie
odpowiednie zobowiązania. Pan zdaje się ceni bardziej stan bezżenny, skoro
powiedział te słowa: "Albowiem są rzezańcy, którzy się tak z żywota matki
urodzili; są też rzezańcy, którzy od ludzi są urzezani; są też rzezańcy,
którzy się sami urzezali [figuralnie] dla Królestwa niebieskiego" (Mat.
19:12). To znaczy, że niektórzy opanowawszy swoją wolę po poświęceniu się i
ofiarowaniu Panu, postanowili nie zawierać małżeństwa, lecz żyć w
dziewictwie, w stanie bezżennym, w celibacie. Takim był sam Pan i bez
wątpienia jest dla nas najszlachetniejszym przykładem, w którego ślady
powinniśmy o ile możności jak najściślej wstępować. Apostoł zwraca naszą
uwagę na to, mówiąc:
"A o pannach [męskiego i żeńskiego rodzaju dziewicach] rozkazania Pańskiego
nie mam; wszakże radę daję, jako ten, któremu Pan z miłosierdzia Swego dał,
aby był wiernym. Mniemamy tedy, że to jest rzecz dobra dla następującej
potrzeby [to znaczy, że w obecnych warunkach - nasza własna niedoskonałość i
niedoskonałości innych z jednej strony, oraz specjalne obowiązki, przywileje
i sposobności tych, którzy zupełnie poświęcili się Panu i Jego sprawie, z
drugiej strony] - że jest rzecz dobra człowiekowi tak być [pozostać w takim
stanie, jakim zastała go Prawda, to jest w stanie małżeńskim lub
kawalerskim]. Przywiązałeś się do żony, nie szukajże rozwiązania;
rozwiązanyś od żony, nie szukajże żony. A jeślibyś się ożenił, nie
zgrzeszyłeś; jeśliby też panna szła za mąż, nie zgrzeszyła.
Wszakże utrapienie w ciele takowi mieć będą, lecz ja was szanuję. A toć
mówię, bracia! Ponieważ czas potomny ukrócony jest, aby ci, którzy żony
mają, byli jakoby ich nie mieli [zapominając o ile możności o ziemskich
stosunkach i oddając swe uczucia przede wszystkim rzeczom niebiańskim]. A
którzy płaczą [mający ziemskie kłopoty], jakoby nie płakali [starając się
zapomnieć o próbach i doświadczeniach stanu ziemskiego, ciesząc się i
radując obietnicami lepszej naszej przyszłości]; a którzy się radują
[ziemską pomyślnością], jakoby się nie radowali [ich radowanie się
niebiańskimi rzeczami przewyższa i zaćmiewa wszelką ziemską radość]; a
którzy kupują, jakoby nie trzymali [nie przywiązując swych uczuć do rzeczy
ziemskich]. A którzy używają tego świata, jakoby źle nie używali [starając
się, aby umiarkowanie i dobro Nowego Stworzenia wywierało decydujący wpływ
na wszystkie sprawy życiowe]; bo przemija kształt tego świata [jako Nowe
Stworzenia mamy żyć zgodnie z naszymi nowymi nadziejami, a nie starać się
nieustannie o nasze ciało; raczej mamy starać się wszelkimi siłami, aby
zapewnić sobie nasze powołanie i wybranie, i aby przez to stać się
współdziedzicami z naszym Panem w chwalebnej dyspensacji i w przyszłym
świecie].
A chcę, abyście wy byli bez kłopotu [bez ziemskich kłopotów, dlatego, oprócz
powyższych napomnień zwracam wam uwagę na pewne ważne fakty]. Bo kto
[zupełnie poświęcony] nie ma żony, stara się o rzeczy Pańskie, jakoby się
podobał Panu. Ale kto się ożenił, stara się o rzeczy tego świata, jakoby się
podobał żonie [przekona się o niebezpieczeństwie z powodu podziału jego
uczuć i musi ciągle się strzedz, gdyż inaczej jego ziemskie uczucia zajmą
cały jego czas, jego miłość i jego zainteresowanie, ze szkodą dla sprawy
Pana. A przecież dobro Prawdy powinno być najwyższym, jeżeli chce on być
zwycięzcą i współdziedzicem Królestwa]. Jest różnica pomiędzy mężatką a
panną. Niezamężna niewiasta [zupełnie poświęcona] stara się o rzeczy
Pańskie, aby była świętą i ciałem i duchem; ale która szła za mąż, stara się
o rzeczy tego świata, jakoby się podobała mężowi.
A toć mówię ku dobremu waszemu [nie dlatego, aby oddać was w niewolę, albo w
inny sposób przysporzyć wam kłopotów, ale abyście wy nieżonaci i niezamężne,
zastanowili się bacznie nad sprawą tą i nad waszym duchowym dobrem i
przywilejami, które możecie utracić, jeśli wstąpicie w związki małżeńskie];
nie abym sidło na was wrzucił [aby skrępować waszą wolność], ale abyście
słusznie i przystojnie [najkorzystniej dla was, jako dla Nowych Stworzeń]
stali przy Panu bez rozerwania. A jeśli kto mniema [pozostając w
bezżeństwie], że nieprzystojnie sobie poczyna z panną swoją [ze swoją
przyjaciółką, której dał powód do nadziei, że się z nią ożeni], gdyby z lat
swoich wyszła [tak, że straciłaby inne sposobności zamążpójścia przez
zaręczenie się z nim] i do tego by jej przyszło [jeśli potrzebuje utrzymania
i obrońcy], co chce, niechaj czyni [żeni się lub nie], nie grzeszy; niechże
idzie za mąż [jeśli konieczność lub warunki wymagają]. Ale kto ostatecznie
postanowił w sercu swoim, potrzeby tego nie mając, lecz ma w mocy własną
swoją wolę [kto może zdobyć się na siłę woli, aby żyć w stanie bezżennym,
aby zupełniej oddać się na służbę Panu], i to usądził w sercu swym, aby
zachował pannę swoją [swoją własną dziewiczość, czyli czystość], dobrze
czyni. A tak ten, kto daje za mąż [swoją dziewiczość], dobrze czyni; ale
który nie daje za mąż, lepiej czyni.
Żona związana jest zakonem, póki żyje mąż jej; a jeśliby umarł mąż jej,
wolna jest, aby szła, za kogo chce, tylko w Panu. Ale szczęśliwsza jest,
jeśliby tak została, według rady mojej; a mniemam, że i ja mam Ducha Bożego
[umysł Pański w tej sprawie, którą już wyjaśniłem. Nie mówię z rozkazu, albo
pod wpływem bezpośredniego natchnienia, lecz według mego przekonania, czyli
sądu o woli Bożej]." - 1 Kor. 7:25-40.
Po ożenieniu się lub po zamążpójściu zapóźno już decydować się, czy nie
lepiej jest żyć w stanie bezżennym. Apostoł wyraźnie na to wskazuje,
mówiąc:, że ani mąż nie posiada wyłącznej kontroli nad swym własnym ciałem,
ani żona nie rozporządza wyłącznie sama swym ciałem; w małżeństwie każda
strona oddała się drugiej stronie do tego stopnia, że każda odmowa choćby
tylko umiarkowanych praw małżeńskich równa się niesprawiedliwości i złamaniu
umowy małżeńskiej. Apostoł nazywa to "oszukiwaniem jeden drugiego" (1 Kor.
7:5). Czasem na rozstrzygnięcie tych zagadnień jest czas przed ożenieniem
się lub zamążpójściem. Nie byłoby właściwe, żeby jedna strona usiłowała
krępować drugą, albo żeby obie strony zaprzysięgły żyć w celibacie po
zawarciu ślubów małżeńskich. Umiarkowanie musi być tu prawem, tak samo jak
we wszystkich innych ziemskich sprawach Nowego Stworzenia, a prawo
umiarkowania dopomoże wierzącym utrzymać kontrolę nad ciałem (zobacz: 3 Moj.
20:18; 15:25) - sprowadzając nawet najmniejszą myśl pod wolę Pana. Absolutna
wstrzemięźliwość płciowa, chociaż jest pożądaną, jak wskazuje na to sam
Apostoł, nie może być wymuszoną przez jedną osobę na drugiej, gdyż wówczas
stałaby się sidłem i pokusą do złamania obowiązków małżeńskich. Apostoł
mówi:
"Mąż niech żonie powinną chęć oddaje [to, czego ona rozsądnie, naturalnie i
słusznie wymaga], także też i żona mężowi. Żona własnego ciała swego, w mocy
nie ma, ale mąż; także też i mąż własnego ciała swego w mocy nie ma, ale
żona. Nie oszukiwajcie jeden drugiego; chyba by z wspólnego zezwolenia do
czasu, abyście się uwolnili do postu i do modlitwy. A zasię wespół się
schodźcie, aby was szatan nie kusił dla waszej niepowściągliwości. Ale to
mówię jako pozwalając, a nie jako rozkazując. Albowiem chciałbym, aby
wszyscy ludzie byli jako i ja [wolni i zadowoleni, faktycznie jako rzezańcy]
... To mówię nieżonatym i wdowom. Dobrze im jest, jeśliby tak zostali, jako
i ja. Ale jeśli się wstrzymać nie mogą, niechże w stan małżeński wstąpią;
boć lepiej w stan małżeński wstąpić, niż upalenie cierpieć" - zamiast żeby
nas paliły rozpasane żądze, które odsuwają od społeczności z Panem i mogą
okazać się sidłem - 1 Kor. 7:3-9.
"TYLKO W
PANU"
Jak rozsądne i jak mądre są polecenia Pańskie - są one dla dobra i korzyści
tych, którzy mają uszy ku słuchaniu i którzy są posłuszni zawsze i wszędzie
woli Pańskiej. Że ludzie Pańscy mają żenić się "tylko w Panu", wydaje się na
pierwszy rzut oka ograniczeniem i skrępowaniem czyjejś wolności; ale tak nie
jest - jest to jedynie rada, nie rozkaz. Ktokolwiek postąpi według tej rady,
ten przekona się, że przyniesie mu to błogosławieństwo; kto zaś zlekceważy
sobie tę radę, przekona się później w swym życiu o swojej głupocie, gdyż
spotka go wiele przykrych doświadczeń.
Z pośród kontraktów i zobowiązań dotyczących spraw ziemskich obecnego życia,
żaden nie jest tak ważnym jak kontrakt, czyli umowa małżeńska; a mimo to
ludzie nawet zrównoważeni pod względem umysłowym traktują tę rzecz lekko i
żartobliwie. Niektórzy rodzice przykładają daleko więcej wagi do kupna lub
sprzedaży gospodarstwa rolnego, do hodowli bydła, koni, owiec, lub psów i
świni, aniżeli do racjonalnego i szczerego starania się o odpowiednie
rozmnażanie rodzaju ludzkiego. Takie niemądre postępowanie tłumaczy się tym,
że uważają oni małżeństwo za loterię, gdzie rozstrzyga raczej los, a nie
rozwaga i rozum; inni uważają Boga za Stwórcę każdej nowej jednostki rodzaju
ludzkiego - nie wiedząc w swej naiwności, że Bóg stworzył doskonałe dzieło
przez stworzenie pierwszej pary ludzkiej, której udzielił władzy rozradzania
się i rozmnażania, a władza ta przeszła na ich potomstwo. Wobec tego Bóg nie
potrzebuje stwarzać coraz to nowych ludzi. Właściwym poglądem na ludzką
naturę jest, że człowiek jest najwyższym typem zwierzęcego stworzenia i tak
samo, jak i reszta zwierząt obdarzony przez Stwórcę władzą rozradzania się,
każdy według rodzaju swego. Z tego punktu widzenia od razu można rozpoznać,
że Bóg nie jest bezpośrednim Twórcą żadnego żyjącego dziś człowieka, oraz,
że najrozmaitsze słabości, wady i niedoskonałości ciała ludzkiego nie należy
przypisywać niedoskonałości dzieła Bożego, ale raczej popadnięciu naszej
rasy w grzech i naturalnemu oddziaływaniu grzechu - który coraz bardziej
wiedzie do niedoskonałości, do degradacji i śmierci.
Nawet naturalni mężczyźni i kobiety powinni dobrze zastanowić się nad
kwestią doboru małżeństwa, aby zapobiegać, na ile to możliwe, degradującym
wpływom, jakie kalają nasz rodzaj. Powinni na przykład pamiętać o
konieczności unikania małżeństwa pomiędzy bliskimi krewnymi. Takie
ograniczenie nie było potrzebne z początku, kiedy synowie i córki Adama
żenili się swobodnie między sobą, bez żadnej krzywdy dla siebie i dla
potomstwa, ponieważ ludzie byli wówczas jeszcze bardzo bliscy doskonałości,
więc nie mogli przekazywać swym dzieciom jakiejś szczególnej słabości. Ale
obecnie, kiedy już nie tylko choroby, lecz i umysłowe wady i charakterystyki
przechodzą dziedzicznie w rodzinie, mądrze jest, a nawet rzeczą obowiązku i
sprawiedliwości, aby nie tylko unikać małżeństwa między krewnymi, które
mogłoby przekazać na dzieci dziedziczne wady rodzinne, lecz w dodatku, aby o
ile możności dobierać sobie towarzyszkę lub towarzysza życia o odmiennym od
siebie usposobieniu i temperamencie. Natura pomaga pod tym względem
człowiekowi, na przykład w ten sposób, że blondyni wybierają sobie zwykle
brunetki za żony, a bruneci wolą żenić się z blondynkami i również wolą
temperamenty przeciwne od własnych.
Reguły te, choć stosują się do naturalnego człowieka, można też zastosować
do Nowego Stworzenia, jeżeli postanowiło, że najmądrzej dla niego będzie
ożenić się, lecz trzeba tu dodać jeszcze jedno napomnienie Apostoła;
mianowicie, że Nowe Stworzenie wybierając sobie małżonkę lub męża według
ciała - ma wybierać także "w Panu". Jeśli uczyni zadość temu wymaganiu, to
małżeństwo jego będzie dobrze dobrane, tak w sprawach duchowych, jak i
naturalnych. Ktoś mógł twierdzić, że jeśli bliskie pokrewieństwo cielesne ma
szkodliwy wpływ na potomstwo, to również bliskie pokrewieństwo ducha, może
także okazać się szkodliwe w małżeństwie, sprawiając, że dzieci będą
przeczulone pod względem moralnym i religijnym. Odpowiadamy przecząco. Nie,
bo w miarę otrzymywania nowego umysłu wpływ jego jest przeciwny wybrykom
ciała. Apostoł powiada: "Mamy umysł Chrystusowy", "ducha zdrowego umysłu" -
a więc zapatrujemy się na rzeczy ze stanowiska Chrystusowego. Nowe
Stworzenie jest spłodzone z Ducha, chociaż "według ciała" ciągle jeszcze
jest niedoskonałe; Duch ten prowadzi za pośrednictwem Słowa Bożego do
zrozumienia umysłu Bożego w każdej sprawie.
Prawda, że ten nowy umysł musi działać za pośrednictwem śmiertelnego ciała i
jego niedoskonałego narządu myślenia. Jednakże, chociaż niedoskonałości
ciała mogą do pewnego stopnia zabarwić swymi naleciałościami nowy nasz umysł
i czasowo zachwiać jego symetrią, to jednak wola jest silniejszą i ciało
mniej lub więcej poddaje się jej wpływom, kształtuje się odpowiednio do
woli, daje się jej kierować i stopniowo przekształca się, tak, że ktokolwiek
otrzymuje ducha Chrystusowego, ten napewno staje się rozsądniejszym i coraz
mądrzejszym we wszystkich sprawach i interesach życiowych. Nie znaczy to, że
świat będzie go uważał za mądrzejszego niż przedtem, ale znaczy to, że
będzie on naprawdę mądrzejszy, bo choć świat tego nie pozna, to jednak
wiemy, iż świat jest zaślepiony, niemądry i nie posiada ducha Chrystusowego,
dlatego zapatruje się na rzeczy ze stanowiska samolubstwa i upadku. Mądrość,
jakiej my pragniemy, pochodzi z góry, a Apostoł twierdzi, że mądrość ta
uczyni nas czystszymi, spokojniejszymi, bardziej miłosiernymi i
dobrotliwszymi dla braci, dla rodziny i dla ogółu ludzkości - a nawet i dla
samych zwierząt. Mądrość tego świata jest określona przez Apostoła jako
ziemska, zmysłowa, diabelska. Nie w tym znaczeniu, że wszyscy światowi
mężczyźni i kobiety są zmysłowi i diabelscy, lecz, że ogólna dążność
światowej mądrości kieruje się w tę stronę; znaczy to nadto, że ludzkość
nieustannie walczy przeciwko prawom samolubstwa, a chociaż sama jest
zaślepiona to jednak stara się zwalczać to zło i zrzucić swoje kajdany; nie
przeszkadza to jednak światowym ludziom ukrywać kajdany swojej niewoli, tak
przed sobą, jak i przed innymi.
Przez wyrażenie "w Panu", należy rozumieć coś więcej, niż jedynie nominalne
wierzenie w Pana, znacznie więcej, niż należenie do nominalnego kościoła.
Światowi ludzie powinni żenić się z ludźmi światowymi; ludzie z nominalnego
kościoła niech żenią się z ludźmi należącymi do nominalnego kościoła; zaś
usprawiedliwieni wierzący, pokładający swą wiarę w kosztowną krew Chrystusa,
powinni żenić się z usprawiedliwionymi osobami. Natomiast ci, którzy
powzięli krok zupełnego poświęcenia i stali się członkami ciała
Chrystusowego, Nowym Stworzeniem, ponownie spłodzonym, ci powinni żenić się
tylko z Nowym Stworzeniem - tylko z takimi osobami, które są "w
Panu", jako przyjęci członkowie ciała
Chrystusowego, jako uczestnicy Jego ducha poświęcenia. Nadto, jak to już
mówiliśmy, każda strona powinna baczyć, aby zachować odpowiedni dobór
płciowy. Kobieta powinna uważać, aby szła za mąż tylko za takiego "w Panu",
do którego mogłaby się odnosić śmiało jako do głowy, pod względem moralnym,
intelektualnym i duchowym - jako do głowy rodziny, którą mogłaby szanować i
być jej poddaną. Mężczyzna powinien uważać, aby żenić się z taką niewiastą
"w Panu", która w jego pojęciu będzie dla niego prawdziwą towarzyszką i
pomocnicą, czystą w intencjach, miłującą, łagodną i szczerą, ale nie ma brać
żony wyższej od siebie pod względem umysłowym, którą z tego powodu musiałby
uważać za głowę rodziny, z uszczerbkiem dla siebie. Te reguły przy
zawieraniu małżeństw muszą być zachowywane przez Nowe Stworzenie,
posiadające ducha zdrowego umysłu, choćby świat je ignorował.. Ale jeśli
istnieją jakieś wątpliwości, to lepiej poczekać, aż będą one rozwiązane, a
nie postępować w niepewności.
Mógłby ktoś powiedzieć, że jeśli małżeństwo zawierano by z tego punktu
widzenia, to byłoby daleko mniej małżeństw niż obecnie. Możebne; ale większa
część osób obecnie żonatych lub zamężnych, zwłaszcza tych, którzy z łaski
Pańskiej doszli do lepszego zrozumienia swego stosunku do Pana, i swego
stanowiska jako Nowego Stworzenia, nie wejdzie powrotnie w związki
małżeńskie, tak jak to zrobili po raz pierwszy - są oni teraz mądrzejsi. Dla
wielu ludzi światowych możliwość otrzymania rozwodu na drodze sądowej i
powtórnego małżeństwa sprawia, że są oni mniej ostrożni przy zawieraniu
związków małżeńskich. Ale Nowe Stworzenie powinno pamiętać, że jego umowa
małżeńska podobna jest do umowy pomiędzy Panem i Kościołem - a więc jest
wieczna. Nie może jej odwołać żaden ziemski sąd do tego stopnia, żeby
pozwolił na powtórne małżeństwo, z wyjątkiem wypadku wspomnianego w
Ewangelii Mateusza 19:9. Dla ludu Pańskiego żenić się "w Panu" jest bardzo
ważną umową, jest ważnym kontraktem, dlatego małżeństwo powinno być
przedsięwzięte dopiero po starannym i dokładnym rozważeniu i zbadaniu
każdego szczegółu stojącego w związku z daną sytuacją.
Nowe Stworzenie ma jeszcze inną opiekę nad sobą w tej sprawie. Odpowiednio
do swego przymierza z Panem oddaje swoją własną wolę, a w miejsce niej
przyjmuje wolę swojej Głowy, Pana Jezusa. A jeśli takim jest usposobienie
ich umysłów - jeśli pragną znać i pełnić wolę Chrystusa (1), co do tego, czy
w ogóle mają wstąpić w związki małżeńskie, czy też nie, oraz (2), względem
Pańskiego wyboru dla nich, to po starannym rozważeniu i sądzeniu całej
sprawy oddadzą całą tę rzecz Panu, modląc się gorąco o Jego wskazówkę i z
ufnością polegając na Jego kierownictwie - bez względu czy ono będzie zgodne
lub niezgodne z ich najlepszym osobistym osądzeniem. Tylko w ten, a nie w
inny sposób lud Pański może być pewny, że postępuje właściwą drogą. Wobec
powyższych wywodów, jak ważną jest rzeczą, aby Nowe Stworzenie jasno
pojmowało polecenia i przykazania Słowa Pańskiego w tej sprawie; aby miało
rzeczywistego ducha Prawdy i aby nieustannie pamiętało o tym, że jest Nowym
Stworzeniem. Nowe Stworzenie ma pamiętać, że nie wolno mu żyć po światowemu,
jedynie, aby cieszyć się doczesnym życiem i aby wychować rodziny według
ciała, lecz, że najwyższym jego celem i staraniem ma być postępowanie według
Ducha i według wskazówek Pana naszego we wszystkich sprawach, tak
doczesnych, jak i duchowych. Powinni zawsze pamiętać, że są poświęceni Panu
i że są umarli z Chrystusem w odniesieniu do tego świata; że głównym ich
celem wobec tego jest używać obecnego życia i ziemskiego swego ciała, jako
ofiary, w najmądrzejszym tego słowa znaczeniu, dla dobra Nowego Stworzenia,
a ich ogólnym dziełem i staraniem ma być służenie Panu i wychwalanie Pana,
oraz budowanie siebie i innych w duchowych łaskach! Jak ważną jest rzeczą,
aby żonaci i nieżonaci, zamężne i niezamężne, oraz ci, którzy dopiero
zamierzają wstąpić w związki małżeńskie, pamiętali, że wszystko, co do nich
należy złożyli na ołtarzu ofiarnym, a ich zwycięstwo i osiągnięcie
obiecanych chwalebnych rzeczy jest możliwe tylko przez
dokonanie
tej ofiary. Wobec tego wszystkie sprawy ich obecnego żywota mają być o ile
możności tak pokierowane, aby wyszły ku najlepszemu ich duchowemu dobru, ku
korzyści ich braci i na większą chwałę Głowy naszej, Pana Jezusa!