Pastor Charles Taze Russell Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor
Charles Taze Russell
 

  • Strona Tytułowa

  • Przedmowa Autora

  • Spis Treści

    1. Na początku

    2. Nowe Stworzenie

    3. Powołanie Nowego St.

    4. Nowe St. Przeznaczone

    5. Organizacja Nowego St.

    6. Porządek i Karność N.St.

    7. Prawo Nowego St.

    8. Odpoczynek Nowego St.

    9. Sąd Nowego St.

  10. Chrzest Nowego St.

  11. Wielkanoc Nowego St.

  12. Małżeńskie Zobowiązania

  13. Rodzicielskie Zobowiąza.

  14. Rozmaite Zobowiązania

  15. Nieprzyjaciele N.St.

  16. Obietnice Nowego St.
  17. Dziedzictwo Zmartwych.


  • Wersja Książkowa

   • Stron: 914

   • Format: 210 x 150 mm

   • Oprawa: Twarda płócienna

   • cena: — zł.

   • Można zakupić:

               I - sklepik


Pozostałe pozycje cyklu:

   • Tom 1 - więcej >>

   • Tom 2 - więcej >>

   • Tom 3 - więcej >>

   • Tom 4 - więcej >>

   • Tom 5 - więcej >>

   • Tom 6 - więcej >>


powrót do ... Dzieła >>

dzieła pastora Russella


WYKŁAD X

CHRZEST  NOWEGO STWORZENIA

CHRZEST W DRUGIM STULECIU - OJCOWIE CHRZESTNI PRZY CHRZCIE - CEREMONIA CHRZTU W KOŚCIELE RZYMSKIM - ŚWIADECTWO PISMA ŚWIĘTEGO, CHRZEST NIEMOWLĄT - ŚWIADECTWO PISMA ŚWIĘTEGO ODNOŚNIE CHRZTU - POGLĄD "UCZNIÓW" - POGLĄD "BAPTYSTÓW" - POGLĄD PRAWDZIWY - CHRZEST W ŚMIERĆ CHRYSTUSOWĄ - "PRZEZ JEDNEGO DUCHA MY WSZYSCY W JEDNO CIAŁO JESTEŚMY OCHRZCZENI" - CHRZEST OGNIA - SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE - CZY SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE JEST KONIECZNYM? - WŁAŚCIWY SYMBOL - KTO MOŻE DOKONYWAĆ CEREMONII - FORMA SŁÓW - POWTÓRZENIE SYMBOLU - "CI, KTÓRZY CHRZCZĄ SIĘ NAD UMARŁYMI".

    OGÓŁ Chrześcijański jednomyślnie uznaje, że Nowy Testament uczy o chrzcie, chociaż wielką jest różnorodność zdań i sądów odnośnie jego zwyczaju i znaczenia.

    Wielkie zboczenie od wiary, napomykanej przez apostołów w Nowym Testamencie, zyskało taką przewagę w drugim stuleciu, że niezwykle podejrzane poglądy odnośnie chrztu zyskały prawo obywatelstwa w nominalnym kościele w tym właśnie okresie czasu. Chrzest wodą, jak przypuszczano, nie tylko sprowadza człowieka do społeczności z Bogiem przez umorzenie grzechów przeszłości, ale zapewnia dla niego pewne względy i łaski od Boga, jako członkowi Kościoła Chrystusowego, czego w inny sposób nie mógłby osiągnąć. Wobec tego, w tych wczesnych dniach wyznawcy starali się nie tylko o chrzest dla siebie, ale także dla swych dzieci; a ponieważ niemowlęta nie mogły wierzyć ani przyjmować za siebie obietnic przymierza, postarano się o instytucję "duchowych rodziców", chrzestnych, którzy występowali zamiast rodziców, jako poręczyciele. Ci składali solenny ślub, że dzieci uwierzą w Pana i żyć będą według Jego zasad, a sami zobowiązywali się do religijnego ich kształcenia. Nazywano ich chrzestnymi ojcami i chrzestnymi matkami.

    Tak nauczyciele, jak i idea w tym okresie postępowały szybko ku formalizmowi i opracowaniu symboli i ich znaczenia. Specjalne chrzcielnice do tego celu budowano na zewnątrz kościołów w trzecim stuleciu, a składały się z prywatnego pokoju, który połączony był z werandą na zewnątrz, a ta otwartą była dla publiczności, w obecności, której składane były śluby, po czym przedmiot chrztu zabierano do prywatnych ubikacji. Uprawniony kapłan egzorcyzmował kandydata, wypędzał z niego diabła, dmuchając w twarz jego trzykrotnie, co wyobrażało Ojca, Syna i Ducha Świętego. Woda, której używano do chrztu, była poświęconą przez specjalnie wypracowaną formułę, aby przy odprawianiu pewnych egzorcyzmów, czyli odpędzeniu z niej duchów, stawała się poświęconą. Kandydata obnażano, co wyobrażało zewleczenia człowieka starego i chrzczono trzykrotnie w imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wszystko to działo się na zewnątrz kościoła, by zaznaczyć, że kandydat nie był jeszcze członkiem kościoła i nie mógł nim być, aż dopiero po tej ceremonii był do niego wprowadzony. Po dokonaniu chrztu, kandydat na członka nosił szaty białe aż do następnej niedzieli. Później zaprzestano budować oddzielnych chrzcielnic, a umieszczano chrzcielnice wewnątrz budynku kościelnego.

    Rzymsko i Grecko Katolicy pozostali w znacznej mierze przy opracowanym ceremoniale trzeciego stulecia, z małymi tylko zmianami, dostosowanymi do naszych czasów. Oto następujące ceremonie przy chrzcie, chociaż nie wszystkie powszechne zastosowywane, ma kościół Rzymski:

    "(1) Dziecko trzymane jest poza kościołem, aby zaznaczyć, że wyłączone jest chwilowo od nieba, które usymbolizowane jest przez kościół.

     (2) Ksiądz trzy razy dmucha w twarz dziecka, co oznacza, że diabeł może być usunięty tylko przez Ducha Bożego.

     (3) Składany jest znak krzyża na czole i na piersiach dziecka.

     (4) Ksiądz, po wyegzorcyzmowaniu soli, kładzie ją w usta dziecięciu, przez co zaznacza, że mądrość strzedz będzie je przed zepsuciem.

     (5) Dziecko jest egzorcyzmowane.

     (6) Ksiądz dotyka ust jego i uszu śliną i wypowiada słowo:, effata.

     (7) Dziecko jest obnażane, co oznacza, że stary człowiek został zewleczony.

     (8) Przedstawione jest przez rodziców chrzestnych, którzy wyobrażają kościół.

     (9) Dokonane jest wyrzeczenie się diabła i jego dzieła.

    (10) Namaszczenie jest olejem.

    (11) Uczynione jest wyznanie wiary.

    (12) Zadane jest mu pytanie, czy chce być ochrzczonym.

    (13) Dane mu jest imię jednego ze świętych, aby tenże był dla niego przykładem i protektorem.

    (14) Bywa zanurzone trzy razy albo wylewa się mu wodę na głowę trzykrotnie.

    (15) Otrzymuje pocałunek pokoju.

    (16) Namaszczoną ma głowę dla zaznaczenia, że przez chrzest staje się królem i kapłanem.

    (17) Otrzymuje zapaloną świecę, by pokazać, że jest ono dzieckiem światłości.

    (18) Owinięte jest w białą szatę, dla wykazania jego czystości przez chrzest." - Elliott`a Zarys Romanizmu, tom I, str. 240. Zobacz także Katechizm Rzymsko-Katolicki, str. 252.

    Te przekręcone pojęcia o chrzcie utrzymywały się przeszło 1 200 lat, zanim powstały protestanckie denominacje. Bezwątpienia, że byli niektórzy z ludu Pańskiego, którzy zapatrywali się na te rzeczy z punktu cokolwiek krytyczniejszego, ale możemy śmiało powiedzieć, że takich było niewielu i że faktycznie do naszych czasów nie przedostał się najmniejszy zapisek z czasów przeszłych o odmiennym traktowaniu tego przedmiotu. Nie mamy się, czego dziwić, bo i Protestanci w XV i XVI stuleciu, odziedziczywszy te same tradycje, przyjęli je i pozostawali w wielkim stopniu pod ich wpływem, a chociaż odrzucili wiele z krańcowych ceremonii, to jednak w głównych zarysach i zwyczajach pozostali im wierni. Nawet i dziś inteligentni ludzie są pod zabobonnym strachem na myśl, jaka przyszłość straszna czeka ich dzieci umierające w niemowlęctwie bez chrztu - stąd, bez odpuszczenia grzechów i bez wprowadzenia ich jako członków do kościoła. Zgodnie z tymi przesądami znajdujemy, że chociaż wielki wysiłek czyniony jest we wszystkich sektach, aby utrzymać władzę, przywileje i moc w rękach kleru i odbierać je ludziom świeckim, to pomimo to, ogólnie jest przyznaną rzeczą, aby w wypadkach wyjątkowych, gdzie usługa księdza na czas nie może być zapewnioną, a dziecko lada chwila umrzeć może - każdy człowiek mógł dokonać chrztu - a myśl w tym, by nie brano ryzyka, co do wiecznego szczęścia dziecięcego. Ten przywilej dla ludzi świeckich przy takich okolicznościach jest jasno określony nawet i w kościołach katolickim i greckim; w Anglii za czasów Edwarda VI sprawa ta była w ten sposób zarządzoną: "Pastorzy i księża niechaj często ludzi napominają, aby nie chrzcili dzieci w swoich domach prywatnych, chyba, że zachodzić będzie ważny powód i potrzeba; a kiedy taka wielka potrzeba zmusi ich do tego, wtedy mogą to uczynić."

    Przytaczamy następujące wyjątki o chrzcie z potwierdzonego katechizmu rzymsko-katolickiego (str. 248):

    "Pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem jest chrzest, bo przed chrztem nie można żadnego innego sakramentu ważnie przyjąć i ponieważ bez chrztu nie można być zbawionym; chrzest gładzi w nas grzech pierworodny i odpuszcza grzechy popełnione przed chrztem, odpuszcza karę wieczną i doczesną. Chrzest uświęca duszę, czyni ją miłą Panu Bogu i dzieckiem Boga i daje jej prawo do nieba."

    Kościół Luterański trzyma się podobnej dogmatyki odnośnie do tego przedmiotu.

    Kościół Anglikański, chociaż z cokolwiek odmienną ceremonią, ale przykłada takie samo znaczenie do chrztu niemowląt. Następujące wyciągi z Popularnego Modlitewnika wykazują to:

    "Poświęć wodę, aby w sposób mistyczny obmywała grzechy i spraw, by to dziecko, które ma być teraz ochrzczone, otrzymało pełną łaskę twoją i by pozostawało zawsze w liczbie twoich wiernych i wybranych dzieci.

    Przyjmujemy to dziecko do zgromadzenia ludu Chrystusowego i kładziemy mu znak krzyża.

    Widząc obecnie, drodzy ukochani bracia, że to dziecko jest odrodzone i włączone do ciała Chrystusowego kościoła, złóżmy dzięki Wszechmocnemu Bogu za te dobrodziejstwa.

    Składamy Ci serdeczne dzięki, najlitościwszy Ojcze, że podobało Ci się odrodzić to dziecko za pomocą Ducha Świętego".

    Zapatrywania Prezbiterian są więcej umiarkowane. Wyznanie z Westminster, art. 28 powiada:

    "Chrzest jest sakramentem ... znakiem i zapieczętowaniem przymierza łaski, zaszczepieniem wiary Chrystusowej, odrodzeniem, odpuszczeniem grzechów; zastosowany być może do niemowląt, których rodzice są Chrześcijanami, ale nie dla innych ... Chociaż to jest wielkim grzechem okazywać wzgardę lub zaniedbywać to rozporządzenie, to jednak łaska i zbawienie nie są nierozerwalnie z niem związane do tego stopnia, by żadna osoba nie mogła być bez chrztu odrodzona lub zbawiona, lub by wszyscy ochrzczeni byli bez kwestii odrodzeni".

    Nie przykładając tak decydującego znaczenia sakramentowi chrztu, to jednak przepisy Prezbiterian nie dozwalają nikomu, prócz kapłanom, dokonywać ceremonii, przez co kładą nacisk na znaczenie chrztu, a że stosunkowo bardzo niewielu wie o przytoczonej powyżej klauzuli, tak, więc Prezbiterianie, jako też i inni, obawiają się konsekwencji, któreby wynikły, gdyby dziecko umarło nie ochrzczone. Metodyści i kościół Protestancki Episkopalny w Stanach Zjednoczonych, a nadto więcej moderne instytucje przyjmują te ostatnie umiarkowane stanowisko odnośnie ważności chrztu niemowląt.

    Jako ilustracja do tej kwestii niech posłuży anegdota, opowiadana o pewnym doktorze, który wezwany został w nocy do umierającego dziecka. Przybył na chwilę przed pojawieniem się księdza, po którego posłano równocześnie. Widocznym było, że lekarz już jest zbyteczny, więc ustąpił tenże miejsca księdzu, który szybko wyjął kubek z wodą i skropił twarz dziecka, mówiąc: "Chrzczę cię w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego". Dziecko po kilku minutach zmarło, i jak doktor i ksiądz wyszli razem z domu, poprzedni zagadnął ostatniego: "Ksiądz przybył w sam czas; dwie minuty później, a jużby było za późno. Mogę zapytać, co za buty ksiądz nosi?" - "Buty z gumami" - odpowiedział ksiądz. "Ach, co za szczęście" - odpowiedział doktor - "gdyby ksiądz miał buty sznurowane, to byłby się spóźnił napewno i pomyśleć, co za nieszczęście spotkałoby dziecko!"

    Faktycznie, że wielu więcej inteligentnych Chrześcijan nie może pogodzić się z tą fałszywą i zabobonną myślą, by Bóg oddawał dziecko nie ochrzczone diabłom, skazywał je na wieczne męki lub na jakieś inne udręki. Pomimo to, ci sami ludzie troskaliby się bardzo, gdyby przypadkiem ich dziecko umarło bez tych ceremonii; ludzie prości daleko głębszą przywiązują wagę do tego rytuału i daleko większa obawa nurtuje ich serca na myśl o skutkach - tak silnym pozostał ten wpływ, który przyszedł do nas z czasów fałszywej wiary - "wieków ciemnych".

    Dowody, że te błędne poglądy biorą swój początek z czasów drugiego stulecia, gdzie określono w ten sposób naturę, potrzebę i skuteczność, wypływające z chrztu, znaleźć można w Historii Doktryn Hagenbacha, par. 72. Później i w czasie Konstantyna, a także popierany przez Tertuliana (O Chrzcie, str. 18), wyłonił się pogląd, że chrzest, mając taką magiczną siłę oczyszczenia z dawnych, ale nie późniejszych grzechów, powinien być odłożony, tak blisko jak możebnem przed godziną śmierci. Jeszcze później, "ostatnie namaszczenie" stało się ulgą dla umierających i starano się wszelkimi siłami o pozyskanie wszystkich do kościoła, o ile możności najwcześniej. To był "św. Augustyn", który wprowadził doktrynę: "poza kościołem nie ma zbawienia", później, jako konsekwencja tego, wyłoniła się nauka, że niemowlęta byłyby "straconymi", gdyby śmierć ich zaskoczyła jako nie objętych kościołem, i ta teoria spowodowała ogólny zwyczaj chrztu niemowląt. Duch kościelnictwa od samych początków nie wstrzymywał się od niczego, co by dodawało mu wpływu i znaczenia. Charakter i sposób rządzenia naszego Stworzyciela został w ten sposób skalany, świadectwo Jego Słów zlekceważonem, a prawdziwe Chrześcijaństwo, "pszenica", uszkodzona przez te płodne ziarna "kąkolu", posianego przez Przeciwnika.

CHRZEST NIEMOWLĄT PRZEZ WIELU ODRZUCONY

    Ci, którzy rozumieją, że chrzest jest narzucony wiernym i że żadna osoba ręczyć lub wierzyć za drugą nie może, chrzest odrzucają, jako nie mający nic wspólnego z Pismem Świętym. Nadto, ci sami ludzie utrzymują powszechnie, że chrzest polecony przez Pana naszego i apostołów, nie zawiera nic w sobie poza zanurzeniem w wodzie. Zwracają również uwagę na fakt, że greckie słowo, określające chrzest, baptizo, ma znaczenie zanurzenia, pokrycia albo pogrążenia, zupełnego zmoczenia, i że ma określenie skropienia, wylania, czy namaszczenia, zupełnie innych słów używa grecki język. Ci wierzący w zanurzenie w wodzie powszechnie praktykują jedno zanurzenie w tył w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, chociaż niektórzy praktykują zanurzenie twarzą naprzód i trzy razy, jedno w imię Ojca, drugie w imię Syna, a trzecie w imię Ducha Świętego. Wytłumaczeniem tej ostatniej formy ma być to, że Chrystus pochylił głowę naprzód, gdy umierał i wobec tego wyznawcy powinni zanurzać się na podobieństwo Jego śmierci, twarzą naprzód. Zdaje się, że nie sądzą ci przyjaciele Chrystusa, by Chrystus pochowany był twarzą w dół i by Ojciec i Duch Święty mieli także umrzeć i byli pochowani w ten sposób, a przeto takie symbole są zupełnie bezpodstawne. Właściwe znaczenie słów: "w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego", byłoby: z upoważnienia Ojca i Syna i Ducha Świętego - że Ojciec, Syn i Duch Święty zgodnie zalecają chrzest wiernych.

    Do tych, którzy praktykują zanurzenie w tył, należą dwie wielkie sekty, mianowicie: "Baptyści" i tzw. "Uczniowie", którzy pomimo to wykonują ten rytuał w bardzo odmiennym charakterze odnośnie do jego znaczenia i skutków. Poglądy tzw. "Uczni", nazywających się także "Chrześcijanami" (i często, bez ich zezwolenia, określanych, jako "Cambelici"), są, że celem chrztu (zanurzenia w wodzie) jest oczyszczenie z grzechów i że ci, którzy nie byli jeszcze zanurzeni, trwają nadal w swoich grzechach i są "dziećmi gniewu". Taki pogląd, co do tej kwestii, odtrąca całą masę ludzkości z wyjątkiem niemowląt, (których pierworodnego grzechu nie biorą pod uwagę) i nawet rzekomych Chrześcijan wszystkich prawie sekt - Metodystów, Prezbiterian, Zjednoczonych Prezbiterian, Luteranów, Episkopalistów, Katolików, Greko-Katolików, itd., których uważa za grzeszników, nieusprawiedliwionych przed Bogiem i przeto wystawionych na gniew Boga, w jakikolwiek sposób by można to wyrażenie rozumieć; i niemal wszyscy, włączając "Uczni", rozumieją, iż to oznacza wieczne męki.

    Zajęli bardzo bezwzględne stanowisko nie tylko wobec świata, ale i wobec masy wyznawców chrześcijańskich i nie dziwimy się, że nasi przyjaciele, tzw. "Uczniowie", nie kładą takiego nacisku na tę kwestię, chociaż logika każdemu każe jasno tę rzecz pojmować. Nie możemy, więc przyjąć, by ten pogląd na chrzest był racjonalnym - dla nas nie ma on upoważnienia ani w Piśmie Świętym, ani nie zgadza się z rozsądkiem. Nie możemy przypuścić, aby Pan uczynił wieczną szczęśliwość, zależną od znajomości czy posłuszeństwa dla takiej na przykład instytucji. Pomimo to, nasi, tzw. "Uczniowie", uzbrajają się w pewne teksty z Biblii, których nie należy przeoczyć, mianowicie nauczanie Żydów przez Jezusa o pokucie i odpuszczeniu grzechów; wzywanie Żydów przez apostołów w czasie Zielonych Świąt do wiary i by się chrzcili dla dostąpienia odpuszczenia grzechów (Mat. 3:6; Jan 4:1,2; Dz.Ap. 2:38,41). Zastanowimy się nad tymi ustępami z Pisma Świętego we właściwym czasie, aby się przekonać jak i dlaczego dadzą się one zastosować wyłącznie do Żydów, a nigdy do Pogan i że kiedy pewna ilość Pogan z kościoła w Efezie wyznała, że została ochrzczoną chrztem Jana - na odpuszczenie grzechów - apostoł Paweł polecił im ochrzcić się z powrotem w imię Pana Jezusa - Dz.Ap. 19:3-5.

    Nasi przyjaciele Baptyści, chociaż nie mniej propagujący ideę zanurzenia w wodę, jako jedyny chrzest, podają zupełnie inne twierdzenie odnośnie jego skuteczności. Zaprzeczają, by on miał odpuszczać grzechy, które, jak twierdzą, mogą być zmazane tylko przez wiarę w Pana Jezusa - Odkupiciela. Utrzymują jednakowoż, że chrzest jest tą bramą, która prowadzi do kościoła i że jedynie ci, którzy są zanurzeni, wchodzą rzeczywiście do kościoła, a inni nie mogą spodziewać się przywilei i błogosławieństw, związanych z kościołem tak w tym życiu, jak i w przyszłym. Zgodnie z tym twierdzeniem Baptyści nie dają przystępu do Stołu Pańskiego tym, którzy nie poddali się zanurzeniu, mówiąc, że Stół Pański nie jest dla świata, ale tylko dla Kościoła i że nikt inny nie należy do Kościoła, jak tylko ten, który przeszedł przez drzwi chrztu przez wodę. Kilka kościołów Baptyskich, które cokolwiek ustąpiły na tym punkcie, uczyniły to wbrew swym teoriom. Jako ilustrację odnośnie tej kwestii, przytaczamy ostatni artykuł J.T.Lloyd`a w Religious Herald. Powiada:

    "Chrzest chrześcijański nie jest niczym innym, jak tylko zanurzeniem wierzącego w wodzie w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kościoły Baptystów są jedynymi chrześcijańskimi kościołami, jakie egzystują. Pedobaptyści, (którzy chrzczą dzieci) nie mają prawa do Wieczerzy Pańskiej. Kiedy jednakowoż biorą udział w Wieczerzy Pańskiej, to ich udział jest niegodnym i jedzą i piją przekleństwo dla siebie."

    Jeżeli teoria Baptystów jest słuszną, to wynika z tego, że wszyscy członkowie innych sekt chrześcijańskich, którzy nie przeszli ceremoniału zanurzenia w wodzie, oszukują sami siebie, myśląc, że mimo to należą do Kościoła Chrystusowego. Ponieważ, jak mówią nasi przyjaciele, Baptyści, zanurzenie jest bramą do kościoła; ktokolwiek nie był zanurzony w wodzie, nie należy do Kościoła Chrystusowego, który jest ciałem Chrystusowym. Nie dziwimy się, że nasi przyjaciele Baptyści, a zwłaszcza wyżsi sercem i umysłem, wahają się napierać publicznie, co do tych konkluzji ich wierzeń. Gdyby, bowiem to uczynili, to sprowadziliby na siebie oburzenie i zniewagę wielu tych, których zmuszeni są uważać, jako Chrześcijan, pomimo ich sprzecznych teorii. Ale co by się stało, gdyby teoria Baptystów była prawdziwą? Odpowiadamy, że z całego Chrześcijaństwa, ze wszystkich sekt, tylko osoby, które przeszły ceremoniał zanurzenia, byłyby ocalone, a reszta ze wszystkich sekt i cały pozostały świat byłby straconym; bo czyż nie mieści się to w teorii każdego wyznania, że tylko ich kościół wyłącznie będzie zbawiony, a inni pójdą w przepaść na wieczną mękę lub inną okrutną przyszłość i przeznaczenie określone przy śmierci?

    Musimy zerwać z wszystkimi tymi poprzednimi teoriami, których sprzeczności są nadto widoczne. Samo określenie tego, prowadzi każdy inteligentny i nieuprzedzony umysł do stwierdzenia ich błędności. Nie możemy się zgodzić na to, by sekta tzw. "Uczni", czy Baptystów, lub obydwie, miały tworzyć kościół Boga żywego, których imiona zapisane są w niebie, naturalnie wyłącznie tych, którzy poddali się zanurzeniu, a wyłączając tych wszystkich z innych sekt, którzy się nie zanurzali. Nie możemy się zgodzić na to, że kiedy Syn Człowieczy siał dobre ziarno Ewangelii w pole, to "pszenica" wzrosła na polach Baptystów, a "kąkol" poza nimi. Ani nie możemy przypuścić, aby wszystka "pszenica" znalazła się wyłącznie między zanurzonymi w wodzie, a tak samo i "kąkol"; aby przypowieść Pana o pszenicy i kąkolu nie miała zastosowania w innych sektach chrześcijańskich (Mat. 13). Twierdzimy, że wszystkie te sprzeczne teorie są złymi - nie mającymi żadnych podstaw Bożych. Twierdzimy, że wszelkie sekty i denominacje są czymś przeciwnym Boskiemu zarządzeniu - jedna Głowa, jedno Ciało, jedna Wiara, jeden Chrzest. Nie twierdzimy, że Kościół Pański, Nowe Stworzenie, ma wielu członków, ale owszem przyznajemy, że tworzy go "maluczkie stadko".

    Musimy stwierdzić, że nasi przyjaciele Baptyści i nasi przyjaciele tzw. "Uczniowie", wraz z naszymi przyjaciółmi Prezbiterianami, Metodystami, Luteranami, Episkopalistami i Rzymsko-Katolikami, tworzą ogólne Chrześcijaństwo, które Pismo Święte inaczej nazywa "Babilonem". Syn Człowieczy i Jego wierni wyznawcy siali dobre ziarno, które przyniosło plon w Chrześcijaństwie, a które może być uważane za pole pszeniczne Wieku Ewangelii. Przeciwnik siał "kąkol" tak skutecznie, że przerósł tak gęsto pszenicę, że śmiało można to pole pszeniczne nazwać polem "kąkolu". Ale obecnie oto stosownie do obietnicy Pańskiej nadszedł czas "żniwa" tego Wieku Ewangelii i posyła Pan Swoich żniwiarzy do zbierania "pszenicy" - każdego ziarna jego - do Jego gumna i okazuje się, że odnajduje te ziarna prawdziwej "pszenicy" nie tylko u Baptystów i tzw. "Uczni", ale także między Prezbiterianami, Episkopalistami, Luteranami, Kongregacjonalistami, Katolikami i innymi. Zgadza się to z tym, że wieść pobiegła między lud Pański wszędzie wszerz i wzdłuż Babilonu: "Upadł Babilon on wielki (Boski wyrok wypełnił się na jego systemach; Pan je odrzucił); wynijdźcie z niego, ludu Mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iż byście nie wzięli z plag jego" - Obj. 18:2,4.

    A że to jest prawdą, to widoczne chociażby z tego, że Baptyści i tzw. "Uczniowie", jako też i inni porobili wielkie błędy odnośnie chrztu i błogosławieństw i przywilei, jakie tenże daje. W krótkości daliśmy przegląd na całą sytuację, aż do dnia obecnego, w tym celu, aby przedstawić wszystkim, że tkwi w rzeczywistości coś absolutnie złego w tych wszystkich różnorodnych teoriach doby obecnej odnośnie kwestii chrztu i abyśmy, przeto mogli być wszyscy lepiej przygotowani do wrócenia z powrotem, po odrzuceniu wszelkich ludzkich tradycji i teorii, z całym szacunkiem i dziękczynieniem do Słowa Pańskiego dzięki Jego natchnionym apostołom, które to Słowo jest bez kwestii - Boską instytucją. I oto teraz, kiedyśmy zobaczyli ten chaos w rozmaitych teoriach Chrześcijaństwa, jesteśmy zupełnie przygotowani do ocenienia prostoty w Boskim zleceniu odnośnie tego przedmiotu.

ŚWIADECTWO PISMA ŚWIĘTEGO CO DO CHRZTU

    Żydowski rytuał zawierał rozmaite formułki odnośnie czyszczenia naczyń, oczyszczania i skrapiania osób nieczystych itd., ale żadnych wzmianek nie podaje o chrzcie (baptizo - zanurzenie) takim, jaki głosił Jan z końcem Wieku Żydowskiego. Chrzest Jana odnosił się wyłącznie do Żydów, którzy uznani już byli za typowo oczyszczonych przez ofiary za grzechy dnia Pojednania. Dla tych, chrzest Jana znaczył żal za uznane grzechy, przekroczenia Prawa Przymierza i symboliczne oczyszczenie z tychże - powrót do stanu sprawiedliwego serca czy pragnień. Żydzi w ten sposób żałujący za grzechy i symbolicznie oczyszczeni czy obmyci, uważani byli za przywróconych do harmonii z Bogiem, jaką poprzednio się cieszyli pod Prawem Przymierza. Motywem do nauczania i dawania chrztu przez Jana było przygotowanie ludu do Królestwa Bożego i objawienia Mesjaszowego, które, jak Jan głosił, ma być rzeczą niezmiernej wagi i wobec którego lud musi znajdować się w gotowości serca, aby mógł otrzymać stosowne błogosławieństwo. Każdy Żyd pod Prawem Przymierza zaliczony był jako członek domu Mojżeszowego: "I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni są w obłoku i w morzu" (1 Kor. 10:2). Dom Mojżeszowy był domem sług, jak jest napisane: "A był ci Mojżesz wierny we wszystkim domu jego, jako sługa" (Żyd. 3:5). Przez Boskie zarządzenie, ktokolwiek był wiernym, jako członek figuralnego Prawa Przymierza, był w takim stanie gotowości serca, że kiedy pojawił się pozafiguralny Mojżesz, Mesjasz, Chrystus, to przyjmował Go zaraz, jako pozafiguralnego Mojżesza. Jako, że ochrzczeni byli w Mojżesza w obłoku i w morzu, przyjęcie Chrystusa zamiast Mojżesza stwierdzałoby, że byli w Chrystusie członkami Jego ciała, pod Nim, jako ich Głową, a przez społeczność z Nim, sługami Nowego Przymierza, którego pośrednikiem będzie uwielbiony Chrystus, głowa i ciało.

    Wobec tego Jan nie chrzcił swych wyznawców w Chrystusa, ale raczej przyprowadzał do pokuty, sprowadzając ich z powrotem do harmonii z Mojżeszem, itd., w którym to stanie, jako naturalne gałęzie drzewa oliwnego (Rzym. 11:16-21) nie potrzebowaliby zaszczepienia w Chrystusie, ponieważ Chrystus zająłby wobec nich miejsce Mojżesza, który przez jakiś czas symbolizował Chrystusa. Pamiętajmy również, że ten tzw. "chrzest Jana", który miał na celu sprowadzić żal i odpuszczenie grzechów, "omycie z grzechów", nie miał zastosowania do nikogo, prócz Żydów - ponieważ Poganie, nie będąc ochrzczeni w Mojżesza i nie będąc nigdy w figuralnym domu sług, nie mogli przez żal za grzechy wrócić z powrotem do stanu, którego nigdy poprzednio nie zajmowali. Poganie, przeto, którzy wierzyli w Chrystusa, musieli być wprowadzeni do Jego domu sług w inny sposób. Oni, jak tłumaczy apostoł, byli dzikimi gałązkami oliwnymi, "z natury dziećmi gniewu", obcymi, cudzoziemcami, oddaleni od społeczności izraelskiej. Żadna doza żalu i reformacji nie mogła z tych obcych i dalekich, uczynić członków figuralnego domu sług, którym wyłącznie przysługiwał przywilej przejść przez wiarę w Chrystusa z domu sług do pozafiguralnego domu synów. Jeżeli inni chcieli stać się gałęziami drzewa oliwnego (Chrystusa), którego korzeniem była obietnica Abrahamowa (Gal. 3:16,29), to musieli być zaszczepieni w miejsca wolne, pozostawione przez odłamane "naturalne gałązki" pierwotnego drzewa oliwnego - domu sług, których serca nie znajdowały się w odpowiednim stanie, aby przyjąć Mesjasza i którzy przeto nie mogli być przyjęci przez Niego, jako członkowie do Jego domu synów. "Do Swej własności (ludu Izraela) przyszedł, ale Go właśni (lud) Jego nie przyjęli, lecz którzykolwiek Go przyjęli, dał im tę moc (przywilej), aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię Jego; którzy nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są" - i którzy w ten sposób stają się członkami Nowego Stworzenia - duchowo - Jan 1:12.

    Figuralny Izrael opuścił Egipt (świat), aby iść za kierownictwem Mojżesza; i kiedy stanęli przed wielką próbą nad Morzem Czerwonym, które znaczyło dla nich zniszczenie, gdyby nie pomoc Boga za wstawiennictwem się Mojżesza, to byli wtedy wszyscy symbolicznie ochrzczeni w Mojżeszu, w obłoku i w morzu - morze po obu stronach, a chmury nad nimi - i stali się Jego domem, czyli rodziną, której głową był dla nich on. Przebrnęli przez morze, oddani tak Mojżeszowi, że iść za nim i słuchać go przyrzekali. Nadto jeszcze więcej mu się oddali jako Pośrednikowi z Góry Synaj, gdy wszystkie ich nadzieje wiązały się z nim, który oświadczył: "Proroka z pośrodku ciebie, z braci twej, jakom ja jest, wzbudzi tobie Pan, Bóg twój; Onego słuchać będziecie" (5 Moj. 18:15,18; Dz.Ap. 3:22). Dla każdego, istotnego Izraelity, już w ten sposób poświęconego i związanego z Mojżeszem aż do śmierci i ze wszystkimi nadziejami życia utkwionymi w nim, było tylko małym krokiem do przyjęcia Chrystusa w jego miejsce i jako jego pozafigurę; i zrozumieć, że ich rękojmia przy Prawie Mojżeszowym przeniesioną była przez Boskie zarządzenie na Chrystusa, poręczyciela Nowego Przymierza, któremu mieli teraz służyć - 2 Kor. 3:6.

    Z Poganami była rzecz zupełnie odmienna, a ich przyjęcie Chrystusa właściwie oznaczałoby wszystko, czym Żydzi zobowiązali się Mojżeszowi, a następnie zostali przeniesieni do Chrystusa. Nie powinno, więc nas dziwić, przeto, że znajdujemy w Piśmie Świętym daleko szersze i głębsze znaczenie chrztu, zastosowanego dla tych, którzy nie byli Żydami, nie podlegali Prawu, ani Mojżeszowemu, i przeto nie byli przeniesieni z Mojżesza do Chrystusa. Dla tych chrzest jest radykalną zmianą, którą przedstawia apostoł Paweł (Rzym. 11) jako przeszczepianie dzikich gałązek oliwnych na szlachetne drzewo oliwne. Znaczyłoby to dla nich gruntowną transformację.

CHRZEST W ŚMIERĆ CHRYSTUSA

    "Azaż nie wiecie, iż którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy?

    Pogrzebieniśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć, aby jako Chrystus wzbudzony jest z martwych przez chwałę ojcowską, tak żebyśmy i my w nowości żywota chodzili.

Bo jeźliśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy" - Rzym. 6:3-5.

    My, którzy jesteśmy z natury Poganinami, nie możemy uczynić nic lepszego, jak przyjąć to wyraźne wytłumaczenie prawdziwego chrztu, podanego przez apostoła Pawła wyznawcom z Rzymu, z których wielu, o ile nie wszyscy, byli Poganami, "dziećmi gniewu". W trzech wierszach apostoł zupełnie szczegółowo określił kwestię chrztu takiego, jaki nas dotyczy. Te wiersze są zwyczajnie użyte dla stwierdzenia wszystkich różnorodnych doktryn odnośnie, co do chrztu, ale przytaczane przede wszystkim przez naszych braci, którzy uznają chrzest zanurzenia w wodzie. Należy jednak zwrócić na to uwagę, że apostoł nie robi ani jednym słowem wzmianki o chrzcie wodą. Chrzest wodą jest raczej symbolem, czyli obrazem rzeczywistego chrztu; i apostoł tłumaczy w tych wierszach z różnego punktu widzenia ten prawdziwy, istotny chrzest, bez którego nikt nie może być uważany za członka ciała, czyli kościoła Chrystusowego, podczas gdy ci wszyscy, którzy otrzymują ten chrzest, bez względu na to, jakiego są imienia lub skąd są, jakiego koloru czy płci, zaliczeni są w poczet członków Kościoła, członków Nowego Stworzenia.

    Apostoł powiada do tych, którzy są już członkami Chrystusa: "Azaż nie wiecie, iż którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa" - tu zatrzymamy się chwilę, by zwrócić uwagę na to, że nie mówi, którzykolwiek skropieni jesteśmy wodą, ani którzykolwiek zanurzeni byliśmy w wodzie, ale "którzykolwiek ochrzczeni (zanurzeni) jesteśmy w Chrystusa Jezusa". Co to znaczy zanurzony w Chrystusa Jezusa? Pewnie, że on tutaj wyprowadza tę samą myśl, którą opracował w 1 Liście do Koryntów 12:27 - "Lecz wy jesteście ciałem Chrystusowym i członkami każdy z osobna". W jaki sposób dostajemy się do ciała Chrystusowego? Apostoł odpowiada, że jesteśmy ochrzczeni w Nim i wobec tego zaliczeni jesteśmy do członków Pana naszego, członków Jemu podporządkowanych, jako naszej Głowie, członków "Kościoła, który jest Jego ciałem".

    Ale zapytajmy przede wszystkim, przez jaki to proces dostąpiliśmy członkostwa w Chrystusie Jezusie? Apostoł odpowiada na tą kwestię w swoim następnym oświadczeniu: "Którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy". Ani słowa abyśmy, będąc ochrzczeni w Nim, ochrzczeni byli wodą. Nie, nie! Jak oto jest rzeczą widoczną, że gdybyśmy byli chociażby tysiąc razy wodą ochrzczeni, to jednak to nie dałoby nam prawa do członkostwa w ciele Chrystusowym! Ale przyjmując oświadczenie apostoła, dochodzimy do przekonania, że nasza jedność z Chrystusem, nasze członkostwo w Jego Kościele, czyli Ecclesia, którego imiona wypisane są w niebie, datuje się od chwili, kiedyśmy zostali ochrzczeni w Jego śmierć. Ale kiedy i w jaki sposób jesteśmy ochrzczeni w śmierć Pana? Odpowiadamy, że ten chrzest w śmierć z Panem, to opanowanie, czyli pogrzebanie samych siebie, naszego ciała, które w rezultacie sprowadza nasze przyjęcie przez Niego jako członków do Jego ciała, jako Nowe Stworzenia, ma miejsce w tym momencie, kiedy w zupełności poddamy nasze wole Jemu - poświęcając nasze wszystko, by być posłusznym i naśladować Go aż do śmierci.

    Wola wyobraża całą osobę i wszystko to, co ona posiada. Wola ma kontrolę nad ciałem, rękoma, nogami, oczyma, ustami i umysłem, ona ma także kontrolę nad naszą kieszenią, książeczką oszczędnościową i majątkiem w nieruchomościach. Kontroluje również naszym czasem, talentem i wpływem. Nie ma w ogóle żadnej rzeczy, któraby miała pewną wartość dla nas, a która nie byłaby podporządkowana naszej woli; i wobec tego, kiedy my oddajemy naszą wolę Panu, czyli, jak Pismo Święte określa to, nasze "serca", to dajemy Mu wszystko, co mamy, a to pogrzebanie naszej ludzkiej woli dla woli Chrystusa jest śmiercią naszej ludzkiej istoty. "Albowiemeście umarli i żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu" (Kol. 3:3). Ta śmierć, to pogrzebanie, jest naszym chrztem w Jego śmierć. Stąd ze stanowiska Boskiego nie możemy uważać się za ludzkie istoty, ludzkiej natury, z ziemi, ziemscy i jako tacy mający ziemskie cele, nadzieje i widoki, ale za Nowe Stworzenia w Jezusie Chrystusie.

    Po tym momencie tego pogrzebania, czyli zanurzenia naszych woli w wolę Chrystusa, następują spłodzenie do nowego życia - do nowej natury. Jak Pan nasz poświęcił Swoją ludzką naturę aż do śmierci, aby czynić wolę Ojca i nie pozostał w stanie śmierci, ale podniesiony został do nowej natury, tak i my, którzy w ten sposób w poświęceniu staliśmy się "umarłymi z Nim", biorąc udział w Jego poświęceniu, nie pozostajemy w stanie śmierci, ale możemy w tej chwili przez wiarę uzyskać społeczność z naszym Panem jako Nowe Stworzenia. Oto apostoł oświadcza:, "Lecz wy nie jesteście w ciele, ale w duchu, gdyż Duch Chrystusowy mieszka w was" (Rzym. 8:9). Dla świata to wszystko jest "ukrytą tajemnicą". Nie uznaje naszego usprawiedliwienia przez wiarę w obliczu Ojca, ale uważa nas, jako innych ludzi, którzy trwają w swych grzechach. Podobnie nie widzi powodu, dlaczego byśmy mieli poświęcać nasze wole dla Pana, aby być umarłymi, jako ludzkie istoty i aby w ten sposób brać udział wraz z Nim jako Nowe Stworzenia. Nie widzi też naszego poświęcenia i przyjęcia, ani ocenia naszego figuralnego wskrzeszenia do nowego życia, nowych nadziei, nowych ambicji, nowej społeczności z Bogiem przez Chrystusa. Mamy nadzieję, że widzą pewne owoce w naszym życiu, ale nie wiemy, czy te owoce dla nich przedstawiają pewną wartość i korzyść w obecnych stosunkach; "Świat nie zna nas (jako Nowe Stworzenia), iż Onego nie zna" - 1 Jana 3:1.

    Wszyscy ci wyznawcy mają na celu iść śladami Jezusa - wziąć swój krzyż i iść za Nim. Jako święty, niepokalany, odłączony od grzeszników, nie potrzebował czekać na ofiarę za grzechy, ponieważ nie znał grzechu - ale zaraz po osiągnięciu wieku męskiego według Prawa (trzydzieści lat) spieszy się uczynić pełne poświęcenie ze siebie, całkowitą ofiarę ze wszystkich swoich ziemskich korzyści, nadziei, ambicji i pragnień - aby mógł czynić wyłącznie wolę Ojca. Mowa Jego serca, kiedy przyszedł do Jana nad Jordan była przez proroków przepowiedzianą: "Oto idę; w księgach napisano o Mnie, abym czynił wolę Twoją, Boże Mój! Pragnę, albowiem zakon Twój jest w pośrodku wnętrzności Moich" (Ps. 40:7,8; Żyd. 10:7). Pan nasz w ten sposób poświęcając się woli Ojca, stwierdził, że Jego zewnętrzny chrzest symbolizował wyrzeczenie się życia ziemskiego i natury już zanurzonej, czyli pogrzebanej w woli Ojca - aż na śmierć, czego zanurzenie w wodzie było raczej symbolicznym wyobrażeniem uprzedzającego chrztu, czyli pogrzebania Jego woli. Z tego stanowiska wychodząc, to Jego chrzest był pełnym znaczenia dla Niego, chociaż nie dla Jana, który był wielce zdziwiony, by ten, który "nie znał grzechu" miał się chrzcić, gdyż chrzest Jana był wyłącznie dla przestępców Prawa Przymierza - w celu dostąpienia odpuszczenia grzechów.

    Nikt, tylko Pan nasz Jezus w zupełności rozumiał, dlaczego w ten sposób "musiał" wypełnić wszelką sprawiedliwość. Nikt, tylko On rozumiał, że, podczas gdy takie zanurzenie (figuralne oczyszczenie z grzechów) nie było konieczne dla Niego, bo nie był grzesznikiem, to jednak przystało Jemu to uczynić jako Głowie przyszłego ciała, aby dać przykład ze siebie, a właściwie naukę pełną znaczenia wszystkim Swoim wyznawcom - nie tylko tym członkom "ciała", którzy byli z domu Izraela według ciała, ale i tym członkom także, którzy byli jeszcze cudzoziemcami, obcymi, dalekimi. Przystało Mu dać symbol pełnego poświęcenia swej woli i tego wszystkiego, co miał, aż do śmierci, abyśmy później mogli iść w Jego ślady.

    Że Pan nasz nie otrzymał zanurzenia w wodzie z rąk Jana, jako rzeczywiste zanurzenie, ale raczej jako obrazowe, czy jako ilustrację, to o tym przekonamy się zaraz. Zwróćcie szczególniejszą uwagę na Jego słowa wyrzeczone przy ostatniej wieczerzy: "Aleć mam być chrztem ochrzczony; a jakom jest ściśniony, póki się to nie wykona!" (Łuk. 12:50). Tutaj Pan nasz wykazuje, że Jego chrzest nie był chrztem z wody, ale chrztem śmierci - chrztem w śmierć, zgodnie z Boskim zarządzeniem - jako cena okupu człowieka, czyli ofiara za grzechy.

    Poświęcił Samego Siebie chrztem na śmierć w możliwie najszybszym czasie, kiedy osiągnął trzydziesty rok życia, i przez trzy i pół lat Swej misji starannie wypełniał zobowiązania Swego poświęcenia, "umierając codziennie" wylał na śmierć duszę Swoją - używając Swego życia, energii, sił w służbie dla Ojca, w służbie dla Swych wyznawców i w wielkim stopniu w służbie dla Swych nieprzyjaciół. W końcu widząc bliski koniec tego chrztu śmierci, kiedy on miał się zupełnie dokonać i czując ciężar, próby, trudności, wzrastające coraz więcej z każdym momentem, nie mając nikogo, kto by z Nim współczuł - "Nikt z ludu nie był z Nim" - nikt nie był w stanie zrozumieć warunków i okoliczności, aby mógł dzielić Jego ból przez ofiarowanie sympatii, zachęty, czy pociechy - wtedy pragnąc, by nadszedł koniec próby, zawołał: "A jakom jest ściśniony, póki się to (Mój chrzest śmierci) nie wykona!" Jego chrzest wypełnił się w krótki czas potem, kiedy umierając, zawołał - "wypełniło się!"

    Cały świat umiera, nie tylko Pan i Kościół, Jego ciało; lecz świat nie bierze udziału w śmierci Chrystusa, jak to czyni Kościół, Jego ciało, i tu zachodzi wielka różnica. Cały świat umiera, jak ojciec Adam, na mocy wyroku, czyli przekleństwa; ale Pan nasz Jezus nie był ze świata, nie był jednym z tych, który umarł w Adamie. Widzieliśmy już, że życie Jego było świętym i wyłączonym od wszystkich grzeszników, pomimo Jego ziemskiej matki - że nie znajdował się pod wyrokiem potępienia. Dlaczego tedy umarł? Pismo Święte powiada, że "umarł za grzechy nasze" - że śmierć Jego była ofiarną. I tak jest z Kościołem, Jego ciałem, ochrzczonym w Nim przez chrzest w śmierci Jego - uczestniczącymi z Nim w Jego pełnej poświęcenia śmierci. Z natury dzieci Adama, "dzieci gniewu, jako i drudzy" najpierw usprawiedliwione są ze śmierci Adamowej do życia, przez wiarę w Pana naszego Jezusa i Jego dzieło odkupienia; a cel tego usprawiedliwienia do życia z Adamowego potępienia na śmierć jest to, że mogą uzyskać przywilej chrztu w Jezusie Chrystusie (stać się członkami Jego ciała, Jego Kościoła) przez chrzest w Jego śmierć - dzieląc śmierć wraz z Nim, jako współofiarnicy. Ach! Co za olbrzymia różnica jest między śmiercią w Adamie, a śmiercią w Chrystusie.

    Ta tajemnica naszego powinowactwa z Chrystusem w ofierze, w chrzcie śmierci obecnie, a wynikająca społeczność i jedność wraz z Nim w chwale, która ma przyjść, jest rzeczą nieuchwytną dla świata, jednakowoż powinno to być należycie ocenione przez wiernych Pana, gdyż niejednokrotnie napotykamy zapewnienia w Piśmie Świętym:, "Jeżeli cierpimy, z Nim też królować będziemy"; "jeżeliśmy tedy z Chrystusem umarli, wierzymy, iż też z Nim żyć będziemy". Jesteśmy "dziedzicami w prawdzie Bożymi, a współdziedzicami Chrystusowymi, jeśli tylko z Nim cierpimy, (jeżeli doświadczamy chrzest śmierci wraz z Nim, jako Jego członkowie ciała), abyśmy też z Nim byli uwielbieni" - 2 Tym. 2:12; Rzym. 6:8; 8:17.

    W czwartym wierszu tego tekstu, jaki rozbieramy, Apostoł powtarza tę samą myśl, tylko z innego punktu widzenia, mówiąc: "Pogrzebieniśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć". Znów, żadna sugestia odnośnie chrztu przez wodę, ale jak najrealniejsze określenie chrztu śmierci, naszego poświęcenia aż do śmierci. Następnie apostoł prowadzi dalej obraz, podając, dlaczego i z jakiego powodu koniecznym jest ten nasz chrzest w śmierć Chrystusową, mówiąc:, "Aby jako Chrystus wzbudzony jest z martwych przez chwałę ojcowską, tak żebyśmy i my w nowości żywota chodzili". Tylko bezpośrednio wspomina tu apostoł o naszym udziale w Pierwszym Zmartwychwstaniu, kiedy mamy dzielić chwałę Pana naszego w Jego Królestwie - głównie odnosi się do czasów obecnych. Wszyscy ci, którzy w zupełności ofiarują życie swoje Panu, aby umrzeć z Nim, aby być współofiarnikami z Nim w służbie Prawdy, mają uważać siebie w czasie pobytu na świecie za wyłączonych i wyróżnionych z pomiędzy innych. Przyrzekają umrzeć dla rzeczy ziemskich, które tak pochłaniają innych, przeto mogą używać je jako rzeczy pomocnicze dla Nowego Stworzenia. Nowe Stworzenie staje się ożywionym przez Odkupiciela dla niebiańskich rzeczy i widoków, których świat w około nas nie widzi i nie rozumie. Zgodnie z tym, życie nasze w świecie powinno być nowym, wyróżnionym, wyłączonym od życia ludzi innych; ponieważ ożywieni jesteśmy nowym duchem, nowymi nadziejami, nowymi celami i to niebiańskimi.

    Dochodząc do piątego wiersza, apostoł nie robi najmniejszej wzmianki o chrzcie wodą, chociaż niektórzy początkowo mogą inny wyciągnąć wniosek z jego słów:, "Bo jeśli żeśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy". Jeżeli przez to wszczepienie w podobieństwo śmierci Jego, miałoby się rozumieć chrzest z wody, to stawiałoby sprawę chrztu z wody tak wysoko, że żaden nauczyciel by się na to nie zgodził. Co Chrześcijanie przede wszystkim pragną? Czy nie tego, by brać udział w zmartwychwstaniu Pana, Pierwszym Zmartwychwstaniu? Apostoł wyraża to, jako wielki ideał i nadzieję przed swoim umysłem, mówiąc: "Żebym Go poznał i moc zmartwychwstania Jego (jako członek Jego ciała, Jego Kościoła) i społeczność ucierpienia Jego, przykształtowany będąc śmierci Jego - owabym jakimkolwiek sposobem doszedł powstania z martwych" (Filip. 3:10,11). Zrozumienie tekstu z listu do Rzymian 6:5 w znaczeniu, że ten udział w zmartwychwstaniu Chrystusa był pewnym wynikiem zanurzenia w wodzie, stałby w sprzeczności z każdym innym ustępem i byłoby niedorzecznym. Dlaczego wynikiem ochrzczenia w wodzie miałoby być Pierwsze Zmartwychwstanie? Możemy z wszelką pewnością dać zapewnienie, że tysiące zostało ochrzczonych, pogrążonych, czy zanurzonych w wodzie, którzy jednak nigdy nie będą brać udziału w Pierwszym Zmartwychwstaniu - w Zmartwychwstaniu Chrystusowym.

    Ale kiedy rozumiemy ten wiersz zgodnie z dwoma poprzednimi, że odnosi się do chrztu w śmierć, w podobieństwo śmierci Chrystusowej, wtedy wszystko staje się jasnym i zrozumiałem. Będąc powołani przez Pana do dziedziczenia wraz z Jego Synem, do cierpienia z Nim, oddania życia i panowania wraz z Nim, jak pewni możemy się czuć, że jak będziemy wierni temu wezwaniu, jeżeli jesteśmy wszczepieni, czy pogrzebani w Jego śmierć, tak jak On pogrzebiony był w śmierci - jako wierni żołnierze Boga i słudzy Prawdy - to ewentualnie dostaniemy pełną nagrodę, którą Bóg obiecuje dla takich, a mianowicie udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu - w chwale, czci i nieśmiertelności.

    Chrzest w śmierci jest rzeczywistym chrztem dla Kościoła, tak jak on był rzeczywistym chrztem dla Pana naszego; chrzest wodą jest tylko symbolem, czy obrazem tegoż dla nas, jak był i dla Niego. Wynika to ze słów Pana naszego, wypowiedzianych do dwóch Jego uczni, Jakuba i Jana, którzy pytali, czy mogą mieć od Niego zapewnienie, że ewentualnie będą siedzieć wraz z Nim, jeden po prawicy, a drugi po lewicy Jego, w przyszłym Królestwie. Odpowiedź Pana dla nich brzmiała: "Nie wiecie, o co prosicie. Możecie pić kielich, który Ja piję i chrztem, którym się chrzczę, być ochrzczeni?" Na ich wyznanie, że z ochotą dzielić chcą nie tylko Jego hańbę, ale także Jego chrzest w śmierć, Pan nasz potwierdzająco odpowiada: "Kielich ci, który Ja piję, pić będziecie i chrztem, którym się Ja chrzczę, ochrzczeni będziecie" (Marek 10:35-39). Ktokolwiek z Jego powołanych zechce poddać się takim doświadczeniom, Pan użyczy im przywileju - a także Swojej pomocy. Taki w istocie będzie zanurzony w śmierci Chrystusowej i jako konsekwencję będzie miał z Nim udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu i w chwałach Królestwa, przynależącymi do Niego. Że Pan nasz nie robi tu wzmianki o chrzcie w wodzie, to jest widocznym; ponieważ ci dwaj uczniowie byli z Nim od początku Jego misji i jako Jego reprezentanci chrzcili tłumy w wodzie "ku pokucie i odpuszczeniu grzechów" - chrztem Jana (Jan 3:22,23; 4:1,2; Marek 1:4). Zapytanie Pana naszego odnośnie ich ochoty w Jego chrzcie nie było niezrozumiane przez Apostołów. Wcale nie myśleli, aby miał ich chrzcić znowu w wodzie; rozumieli dobrze, że to był chrzest ich woli w Jego woli i w woli Ojca i stosunkowe uczestniczenie wraz z Nim w Jego ofierze - umierając codziennie, kładąc swoje życie za braci aż do końca, aż do aktualnej śmierci.

"PRZEZ JEDNEGO DUCHA MY WSZYSCY W JEDNO CIAŁO JESTEŚMY OCHRZCZENI"  — 1 Kor. 12:12,13.

    Niech nikt źle nie rozumie Apostoła, kiedy napomyka o naszym chrzcie w śmierć z naszym Panem - "w Jego śmierć" - by myślał o chrzcie Duchem Świętym. Śmierć, a Duch Święty, to dwa pojęcia zupełnie różnorodne, jako też i te dwa chrzty różnią się między sobą i mają oddzielne znaczenie. Chrzest w śmierć, jest sprawą czysto indywidualną, w której każdy, kto chciałby zostać członkiem ciała Chrystusowego, musiałby indywidualnie poświęcić i ofiarować swoją wolę. W następstwie przyjęcia jego ofiary, Pan przez Swego Ducha dopomaga każdemu, by złożył życie swoje w służbie dla Prawdy i dla braci - nawet na śmierć. Chrzest Ducha Świętego był chrztem dla całego Kościoła. Miał on miejsce w górnej sali w czasie Zielonych Świąt i nie potrzebuje być powtórzonym, ponieważ nie przestał przebywać wraz z Kościołem aż do dnia dzisiejszego. Częściowe powtórzenie zewnętrznych manifestacji miało miejsce w wypadku Korneliusza; ale raczej jako dowód dla Piotra i innych wyznawców żydowskich, dla Korneliusza i wszystkich Pogan, że Bóg nie ma różnicy tak między Żydami, jako też i Poganami. Chrzest podczas Zielonych Świąt był dokonany, jak podaje Pismo Święte, przez napełnienie górnej sali Duchem Świętym, tak, że 120 braci obecnych tamże "ochrzczonych było w Duchu Świętym", a apostołowie nadto otrzymali symbol łaski Bożej w postaci rozdzielonych języków ognistych nad ich głowami.

    To namaszczenie Duchem Świętym odpowiada namaszczeniu arcykapłanów i królów Izraelskich, świętym olejem namaszczenia. Olej wylewany był na głowę i spływał aż do stóp. Pozafigurą tego wylewania oleju na głowę było udzielenie Ducha Świętego Panu naszemu w czasie Jego poświęcenia w trzydziestym roku życia, kiedy Ojciec dał Mu Ducha "nie pod miarą" (Jan 3:34). Kiedy Zielone Święta w pełni nadeszły, a nasza pełnej chwały Głowa ukazała się w obecności Ojca i uczyniła przebłaganie za grzechy Jego ludu, to dozwolonem Mu było "wylać to", tego Świętego Ducha Zielonych Świąt chrzcząc Swój Kościół; to oznaczało przyjęcie ich przez Niego i przez Ojca za członków Jego Kościoła, Jego ciała - za członków Nowego Stworzenia. Jego Kościół, Jego ciało, zaczęło od tej chwili swój byt, a Duch Święty trwał w nim i nad nim; i jak każdy dodatkowy członek, który wchodzi do Kościoła, tworzy jego ciało, tak każdy staje się uczestnikiem chrztu przez Ducha, który należy do niego i przenika ciało, Kościół.

    Tekst, który rozpatrujemy, kojarzy ten chrzest Ducha w czasie Zielonych Świąt z naszym indywidualnym chrztem w śmierć i wskazuje nam powinowactwo tych dwóch. I oto, jako usprawiedliwieni ludzie, możemy być ochrzczeni w śmierć; i jako członkowie Nowego Stworzenia, możemy być namaszczeni Duchem Świętym i należeć do Kościoła, ciała Chrystusowego. Jak zobaczyliśmy, to musimy najpierw być usprawiedliwionymi z grzechu i śmierci Adama przez wiarę w naszego Odkupiciela, zanim nasza ofiara mogłaby być przyjętą, a my uznani za "umarłych z Nim" - z Panem naszym, naszą Głową. Podobnie musimy najpierw uczynić to poświęcenie, czyli ofiarę z otrzymanego usprawiedliwienia i być przyjętymi za członków Nowego Stworzenia, zanim zaczną się procesy umierania, które za łaską Pana sprowadzą nasz zupełny chrzest w śmierć w podobieństwo chrztu śmierci Pana naszego i w ten sposób zapewni nam udział w Jego "Pierwszym Zmartwychwstaniu". To zgadza się z tym, co już poprzednio zauważyliśmy, a mianowicie, że nie usprawiedliwienie nasze jest tym, co sprawia, że jesteśmy Nowymi Stworzeniami - członkami Ciała Chrystusowego - ale nasz chrzest w śmierć z Nim, jak Apostoł powiada: "Albowiem jako ciało jedno jest, a członków ma wiele ... tak i Chrystus. Albowiem przez jednego Ducha my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni ... i wszyscy napojeni jesteśmy w jednego Ducha" - 1 Kor. 12:12,13.

    Ten Wiek Ewangelii jest "przyjemnym rokiem Pańskim", podczas którego chętnie przyjmuje ofiary wierzących, ich zupełnego poświęcenia na śmierć. Każdy ofiarodawca w ten sposób odpowiadając na wezwanie wieku (Rzym. 12:1) został w tej chwili przyjętym jako członek do "Kościoła Pierworodnych", "których imiona zapisane są w niebie". Ale to przyjęcie, jak widzieliśmy, nie decyduje w tej sprawie; wymagane jest od wszystkich poświęcających się, aby "umierali codziennie" - to jest, aby ich usiłowanie zupełnego poświęcenia trwało z dnia na dzień, aż do ostatecznego oświadczenia "wypełniło się". Wymaganym jest, aby ta trwałość w poświęceniu i czynieniu dobrze, postępowała cierpliwie i wiernie, i aby zakończyła się u nas tak, jak u Pana naszego i Głowy, literalną śmiercią, jak jest napisane: "Jam rzekł: Bogowieście (elohim - potężny), a synami Najwyższego wy wszyscy jesteście. A wszakże jako i inni ludzie pomrzecie, a jako jeden z książąt upadniecie" - nie jako książę Adam, przestępca, ale jako książę Jezus - uczestnicy w Jego śmierci (Ps. 82:6,7). Ta wierność, to codzienne umieranie, jest koniecznym, aby swe powołanie i wybór uczynić pewnym; i to dla takich, którzy wiernie naśladują Pana, obiecuje On chwałę, zaszczyty i nieśmiertelność, które to obietnice są wyłącznie dla wiernych zwycięzców, którzy stanowią "prawdziwie wybranych członków Nowego Stworzenia". Słowa Pana naszego są: "Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota" (Obj. 2:10). Widzimy tedy, że tak jest z Kościołem, jak było z jego Panem i Głową - że poświęcenie przynosi pierwsze owoce Ducha - wierność, codzienne stałe błogosławieństwo Ducha, z wzrastającą radością i owocami, podczas gdy wierne zakończenie przymierza aktualną śmiercią jest konieczne, aby otrzymać pełne dziedzictwo - udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu i jego chwale i zaszczytach - Efez. 1:12-14; Rzym. 8:16,17.

CHRZEST OGNIA

    Już dość obszernie rozebraliśmy poprzednio oświadczenie Jana Chrzciciela, uczynione do Żydów, odnośnie Jezusa: "Ten was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem" (Mat. 3:11) - wskazując w ten sposób na błogosławieństwo Zielonych Świąt dla wiernych Żydów i na ogień gniewu Bożego, "gniewu aż do końca" (1 Tes. 2:16), który przyszedł na resztę narodu. Chrzest ognia nie jest błogosławieństwem, ani nie jest rzeczą rozumną, aby lud chrześcijański modlił się za nim. Tak, jak taki chrzest ognia miał miejsce z końcem Wieku Żydowskiego dla "plew" tego narodu, tak Pan nasz wykazuje, że będzie podobny "ogień" z końcem tego wieku dla "kąkolu" klasy Chrześcijaństwa - chrzest ognia, ucisku, który będzie strasznym; "czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły być" - Daniel 12:1.

SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE

    Zwróciliśmy już uwagę na różne chrzty wodne praktykowane między narodami chrześcijańskimi, które prawie powszechnie traktowane są mylnie jako rzeczywisty chrzest; wykazaliśmy, jak pustymi i bezpodstawnymi są te chrzty w wodzie, które nie dotykają wcale serca i które przeważnie są symbolami, ale nie uważane za takie przez ich obrońców, ponieważ ci jasno nie zdają sobie sprawy z rzeczywistego chrztu w śmierć z Chrystusem. Jak prostą i nadto jak prawdziwą staje się próba rzeczywistego chrztu odnośnie Kościoła Chrystusowego - "ciała", "Ecclesia", których imiona zapisane są w niebie - niezależnie od ziemskiego wpisywania się do niego. Ten prawdziwy chrzest jest w istocie bramą, która prowadzi do prawdziwego Kościoła, ponieważ nikt inny nie będzie dopuszczony, czyli zaciągnięty jako członek Kościoła, ciała Chrystusowego i imię swoje wypisane miał w niebie, tylko ten, który najpierw doświadczył tego chrztu swojej woli, swego serca w śmierć z Chrystusem i w ten sposób został przyjęty do Jego Kościoła, który "dopełnia ostatków ucisków Chrystusowych" (Kol. 1:24). O tak! Tacy wyznawcy, którzy robią takie poświęcenie, taki chrzest w śmierć z Panem muszą być prawdziwą "pszenicą" - i żaden z nich nie jest "kąkolem". Brama wodna może wpuścić tak dobrze "kąkol", jak i "pszenicę" do Baptyskiego kościoła; ale chrzest w śmierć, jako brama, wpuści tylko klasę pszenicy do prawdziwego Kościoła, ponieważ nikt inny nie będzie się starał o to ze względu na warunki, chociaż znajdą się tacy, którzy będą chcieli ją imitować pod pewnym względem, tak jak "kąkol" jest imitacją "pszenicy".

    Z tego stanowiska wychodząc można zaobserwować, że członków prawdziwego Kościoła - ochrzczonych w Jezusie Chrystusie przez chrzest w śmierć Jego - będzie wielu z pomiędzy Prezbiterian, Metodystów, Luteran, Episkopan, Kongregocjonalistów, Rzymsko-Katolików, itd., jako też i z pomiędzy "Uczni" i Baptystów. Z drugiej strony, bez wątpienia przeważna większość wszystkich denominacji (włączając tzw. "Uczni" i Baptystów zanurzonych w wodzie) nie będzie miała działu ani cząstki w ciele Chrystusowym, w prawdziwym Ecclesia, ponieważ nie przyszła do prawdziwych drzwi, prowadzących do rzeczywistego Kościoła przez rzeczywisty chrzest w "śmierć Jego". To stanowisko jest nie do zaprzeczenia.

    Przedstawiwszy o ile możności jak najdobitniej tak, jak to Apostoł uczynił, charakter chrztu, wracamy do jego symbolu, do chrztu przez wodę i zapytujemy po pierwsze, czy symbol taki jest rzeczą właściwą lub konieczną dla tych, którzy już mają chrzest rzeczywisty? Po drugie, jeżeli tak, to, który symbol jest właściwy?

CZY SYMBOLICZNY CHRZEST JEST KONIECZNYM ?

    Świadectwo Pana i apostołów jasno wskazuje na właściwość symbolicznego chrztu przez wodę, ponieważ nie tylko oni sami byli ochrzczeni w wodzie, ale pouczali o tym innych - nie tylko Żydów, ale także nawróconych z Pogan. Wykazaliśmy poprzednio, że chrzest Pana naszego Jezusa był zupełnie odmiennym od chrztu Jana, przeznaczonego przede wszystkim dla Żydów - że tenże nie był dla pokuty i odpuszczenia grzechów - że Jan nie rozumiał tej sprawy; i że Pan nasz w ten sposób postanawiając symbol Swojej własnej śmierci nie starał się wytłumaczyć tego, co Jan jako też i inni w tym czasie by nie zrozumieli, ponieważ nie był jeszcze im dany Duch Święty, ponieważ Jezus jeszcze nie dokonał ofiary Swojej za nasze grzechy, ani nie był w takiej chwale, by mógł przedstawić ofiarę na naszą korzyść. Zwracamy uwagę na to zlecenie, dane przez Pana naszego do apostołów i dla nas przez nich, jak podaje Mateusz 28:19,20 - "Idźcie tedy, nauczajcie wszystkie narody chrzcząc je w imię [na mocy, danej przez] Ojca i Syna, i Ducha Świętego". To zlecenie odnosiło się do całego Wieku Ewangelii i na mocy tegoż wszyscy słudzy Prawdy pracują i dzisiaj. Pan nie mówi tutaj o chrzcie Ducha w czasie Zielonych Świąt, ponieważ nie było to w mocy apostołów chrzcić kogoś w ten sposób. Pan jedynie miał tę władzę i zatrzymał ją przy Sobie. Przyznane jednak było apostołom i wszystkim wiernym nauczycielom Słowa Pańskiego pouczać lud odnośnie łaski Bożej w Chrystusie - odnośnie ich usprawiedliwienia, odnośnie ich uświęcenia lub poświęcenia, albo chrztu w śmierć z Chrystusem, jeżeli chcieliby uczestniczyć w Jego nowej naturze i przyszłej chwale. A chrzest obejmował także i symbol, czyli chrzest wodny, który był zewnętrznym znakiem, przez który Jego towarzysze dowiadują się o wewnętrznym poświęceniu serca wyznawcy, jak Pan nasz sam uczynił poświęcenie serca Ojcu i później usymbolizował to przez wodę.

    Że natchnieni apostołowie tak rozumieli swoje posłannictwo i nasze, to widoczne jest ze wszystkich ich nauk. Przede wszystkim wpajali w lud, że wielką jest łaska Boga w dziele odkupienia, zachęcając ich do wiary ku usprawiedliwieniu żywota. Następnie zachęcali ich do zupełnego poświęcenia serca, mówiąc: "Proszę was tedy bracia [już nie grzesznicy, ale czasowo usprawiedliwieni przez wiarę w Chrystusa i wobec tego przeznaczeni na członków do "domowników wiary", czy "braci"] przez litości Boże [udział, który już otrzymaliście przez wasze usprawiedliwienie], abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą [usprawiedliwioną], przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą". To było zaproszeniem do poświęcenia, czy ofiary lub "chrztu w śmierć Jego". Tak, więc, wielu słysząc radosne te słowa, a będąc we właściwym stanie serca, przyjmowało chrzest - nie tylko rzeczywisty chrzest w dokonanym ślubie poświęcenia, ale także chrzest w wodzie, jako zewnętrzne tegoż świadectwo.

    Zauważcie następujące świadectwa, że chrzest był zwyczajem wszystkich apostołów - zastosowanym nie tylko wobec Żydów, ale także i Pogan. Czytamy o ludzie Samarii: "A gdy uwierzyli Filipowi ... chrzcili się mężowie i niewiasty [nie dzieci]" (Dz.Ap. 8:12). Eunuch etiopski, nawrócony przez opowiadanie Filipa, także był ochrzczony w wodzie (Dz.Ap. 8:35-38). Po nauce Piotra, wygłoszonej do Korneliusza i jego domowników, "przypadł Duch Święty na wszystkie słuchające [oceniając] tych słów [nie niemowlęta przeto] ... i rozkazał je pochrzcić" (Dz.Ap. 10:44-48). Znowu czytamy: "Wielu z Koryntczyków słuchając, uwierzyli i ochrzczeni są" (Dz.Ap. 18:8). Znów czytamy: "Niewiasta, imieniem Lidia, która szarłat sprzedawała w mieście Tiatyrskim, Boga się bojąca, słuchała; której Pan otworzył serce, aby pilnie słuchała tego, co Paweł mówił ... ochrzciła się i dom jej" (Dz.Ap. 16:14,15). Więzień Filipijczyk, skoro uwierzył, ochrzczony został przez Pawła i Silasa w więzieniu (Dz.Ap. 16:33). W innym miejscu czytamy: "Ochrzciłem też i dom Stefanowy" - 1 Kor. 1:16.

    Faktycznie to Apostoł w ostatnim wypadku wspomina, że bardzo mało osób ochrzcił, ale to prawdopodobnie ze względu na osłabienie, jakie cierpiał z powodu bodźca na ciele, słabość wzroku; i tych kilku otrzymało chrzest z własnych rąk jego, bo nie było nikogo stosownego pod ręką. Dziękował Bogu, że tak niewielu ochrzcił; ale nie wypływa z tego, żeby on zmienił zdanie, co do rzeczywistego chrztu i jego symbolu; ale ze względu na fakt, że podniosła się kwestia w Kościele - sekciarski, czy zwadliwy duch powodował to, że niektórzy mówili: "Jam jest Pawłowy", inni: "Jam jest Apollosowy", inni: "Jam jest Piotrowy", itd. - Apostoł cieszył się, że tak mało osób mógł ochrzcić, gdyż mógłby się podnieść zarzut, że on stara się o osobistych uczni, chrzcząc ich w swoim imieniu, zamiast starać się o uczni dla Chrystusa, chrzcząc ich w imieniu Chrystusa.

    W świetle tych jasnych oświadczeń Pisma Świętego odnośnie przepisu i praktykowania tak przez Pana jak i Jego Apostołów, musiałby być w istocie zbyt ograniczonym ten człowiek, któryby twierdził, że Pismo Święte nie uczy o chrzcie symbolicznym, czyli przez wodę; lub, że on był zastosowywany jedynie dla Żydów; lub, że był on raczej czynnością zapoznawczą. Przeciwnie nauczono go i praktykowano od początku wieku, aż do dnia dzisiejszego, chociaż używając rozmaitych form i ceremonii z mniej lub więcej mylnym pojęciem, co do znaczenia chrztu symbolicznego a rzeczywistego. Naturalnie, że słuszny to powód, że wszyscy Chrześcijanie uważają chrzest przez wodę, jako Boską instytucję. Jeżeli ktoś usiłuje sprzeczać się jeszcze, co do tej kwestii, to my nie podejmujemy dyskusji, wierząc, że jeżeli ten osobnik jest uczciwym i w sercu swoim dokonał prawdziwego chrztu swej woli w wolę Pana - jeżeli stał się umarłym dla siebie i dla świata, a ożywionym dla Boga przez Jezusa Chrystusa Pana naszego, Bóg da mu lepiej zrozumieć tę sprawę w słusznym czasie - Filip. 3:15.

    Tymczasem, cieszyć będziemy się z tymi, którzy przyszli do ocenienia rzeczywistego chrztu i stali się uczestnikami tegoż i składamy im życzenia odnośnie prawdy, gdyż daleko lepiej jest poznać i przyjąć rzeczywisty chrzest, a nie mieć pojęcia o symbolu, jak widzieć symbol, a ślepym pozostawać dla rzeczywistości. W świetle tego, jakkolwiek sprzyjamy bardzo symbolicznemu chrztu, to jednak pragnęlibyśmy, by ludy chrześcijańskie oparły się na rzeczywistym chrzcie w śmierć z Chrystusem, a nie na symbolicznym. Dlatego wszystkich tych, którzy wyznają Pana jako swego Odkupiciela i są w stanie zupełnego poświęcenia serca i życia dla Niego, przyjmujemy jako braci w Chrystusie Jezusie, jako członków Ecclesia, których imiona zapisane są w niebie - jako Nowe Stworzenia w Chrystusie, czy by to z urodzenia byli Żydzi, czy Poganie, niewolnicy czy wolni, mężczyźni czy kobiety, ochrzczeni wodą czy też nie ochrzczeni w wodzie.

    Z drugiej strony, nie wolno nam zapominać, że każdy szczegół wiedzy sprowadza nie tylko wzrost przywileju i radości, ale także zwiększenie odpowiedzialności. Ktokolwiek, przeto dochodzi do poznania piękności i mocy wodnego symbolu, przychodzi równocześnie do poznania innej próby, która dotyczy zabicia jego własnej woli - odnośnie jego rzeczywistego chrztu w śmierć ze swoim Panem. Nieposłuszeństwo względem tego symbolu w tych okolicznościach, które zaraz zobaczymy, znaczyłoby odsunięcie ofiary, co byłoby omieszkaniem uczynienia powołania i wybrania pewnym.

WŁAŚCIWY SYMBOL CHRZTU

    Nie będziemy tutaj prowadzić dyskusji z całą masą pro i kontra odnośnie zlewania, wylewania i zanurzania - który z tych był pierwotnie używany przez apostołów, jako chrzest symboliczny. Podamy jednak sugestię, że w każdym razie niemowlę absolutnie nie może znajdować się w takim stanie umysłu i serca, któryby dozwalał na poświęcenie, czyli chrzest jego woli w wolę Chrystusa, i by stało się umarłem z Nim dla siebie i dla świata. Twierdzimy następnie, że symboliczny chrzest przed dokonaniem chrztu rzeczywistego nie ma znaczenia, ponieważ chrzest symboliczny ma na celu raczej wyrazić na zewnątrz to, co dokonało się w sercu i umyśle człowieka, sekretnie przed Panem.

    Z tego wynika, że większość Chrześcijaństwa nigdy nie otrzymała symbolicznego wodnego chrztu w tym konkretnym znaczeniu, ponieważ nie był on rezultatem ich ślubu poświęcenia. Zanurzenie starszych osób przed poświęceniem byłoby raczej zwyczajnym aktem kąpielowym, to samo również powiedzieć można o symbolicznym chrzcie, dokonywanym przez skrapianie nieświadomych niemowląt. Wypada, przeto zastanowić się poważnie, który z tych chrztów wodnych jest prawdziwym symbolem, naznaczonym przez Pana i do którego mamy się zastosować. A każde poświęcone serce "istotnie umarłe" dla swej woli i opinii świata, będzie baczyć, aby wykonywać wolę Pana w tej, jako też i innej sprawie. Taka baczność zawarta jest w wyrażeniu: "Żywymi Bogu w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" - Rzym. 6:11.

    Przypuściwszy, że zamieszanie, co do przedmiotu formy chrztu byłoby tak kompletne i że świadectwa odnośnie procedury w początkowym kościele tak zawikłane, że nie mamy niczego, co by nas prowadziło do stwierdzenia, czy apostolska forma chrztu przez wodę, dokonywała się za pomocą skrapiania, wylewania, czy zanurzenia, to jesteśmy obecnie w tym położeniu, że widząc jasno, co stanowi chrzest rzeczywisty, możemy powiedzieć pewnie, co mogłoby i co nie mogłoby stanowić symbolu, czy obrazu tegoż. Przechodząc uważnie wszystkie praktykowane formy, jedna tylko zdaje się z nich wszystkich najlepiej malować śmierć i pogrzebanie z Chrystusem. Nie jesteśmy w stanie wyobrażać sobie symbolu śmierci dla świata i dla siebie z Chrystusem, w wylaniu paru kropel wody na czoło lub wylaniu pełnego kubła wody na całą osobę. Jeżeli jest, jakie symboliczne podobieństwo do śmierci, w jednym z tych wypadków, to my przyznajemy się, że nie możemy go dostrzedz. Ale, kiedy przychodzimy do rozważania formy zanurzenia, to widzimy nagle cudowny, porywający i niezwykle stosowny obraz tego wszystkiego, co zawarte jest w rzeczywistym ślubie śmierci. Nie tylko, dlatego, że greckie słowo baptizo oznacza zanurzenie, zakrycie, pogrzebanie, opanowanie, ale, że cała procedura połączona z jednym zanurzeniem w tył w wodę w imię Chrystusa jest najwięcej trafnym przedstawieniem pogrzebania w każdym szczególe. Administrator w tym symbolu wyobraża Pana naszego. Tak, jak kandydat zbliża się do niego, tak i my zbliżamy się do Pana przez chrzest. Wyznając, że nie możemy sami stać się umarłymi dla siebie i świata, oddajemy się, przeto w ręce Pana, prosząc Go, aby przyjął wolę za uczynek, a zarazem, aby po oddaniu naszej woli pogrzebał nas w Swojej śmierci - by sprawił takie doświadczenia, nauki, ćwiczenia i chłosty, byśmy jak najlepiej wypełnili to nasze przymierze poświęcenia. Kiedy kandydat oddał swoją wolę, administrator lekko zanurza go w wodzie i tak, chwilowo bezradny i bezsilny pod wodą, tworzy doskonały obraz naszej niemocy, jaka towarzyszy nam przy śmierci; a jak administrator postawi go z powrotem na nogi, widzimy przed sobą to, co Pan nam obiecał - powołanie nas ze stanu śmierci przez własną Jego moc. Nie staramy się nikogo zniewalać pod tym względem, o ile różni się w tej sprawie z naszym poglądem; ale zdaje się nam rzeczą widoczną ze stosowności tego symbolu, że autorem tego symbolu był sam Pan. Któż inny mógłby sporządzić tak kompletny obraz czy symbol całej tej sprawy?

    Ktokolwiek już przeszedł przez rzeczywisty chrzest - ktokolwiek oddał siebie w ręce Chrystusa, aby stać się umarłym z Nim, pogrzebanym w podobieństwo Jego śmierci, a później widzi piękno tego symbolicznego obrazu, wierzymy, że musi odczuwać niezmierne pragnienie dopełnienia tegoż w swoim własnym wypadku. Serce z pewnością mu mówi: "Pragnę czynić wolę Twoją, o Boże mój".

    Co za korzyści wynikną z posłuszeństwa dla tego symbolu? Odpowiadamy, że do żadnej części z naszego ślubu poświęcenia nie jest przywiązana jakakolwiek korzyść, ale będzie ona wyłącznie naszą, jeżeli postaramy się wypełnić wszystkie wymagania, tak pierwsze, jak i ostatnie - wszystko, zawarte w pełnym oddaniu naszej woli Panu i w szczerej chęci naśladowania tegoż. Ale, podczas, gdy zupełna korzyść stanie się naszym udziałem z końcem podróży, w Pierwszym Zmartwychwstaniu i jego chwale, zaszczytach i nieśmiertelności, to jest pewna korzyść, jaką cieszymy się i obecnie. Zadowolenie umysłowe, pokój serca, fakt, że jak Pan nasz pragniemy "wypełnić wszelką sprawiedliwość" - to prowadzi do tego pokoju Bożego, który płynie jak rzeka, regularnie, stale i przez serca tych, którzy są Jego - pokój Boży w naszych sercach, który "przechodzi wszelkie pojęcie".

    Świadectwo Apostoła brzmi:, że jest "Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich" (Efez. 4:4-6). Wynika z tego, że jak jest jeden rzeczywisty chrzest, tak może być tylko jeden właściwy symbol dla niego; i lud chrześcijański ogólnie zgadza się z tym, że zanurzenie w wodzie najwięcej odpowiada duchowi Pisma Świętego. Jako ilustrację tej zgodności niech posłużą następujące wzmianki osób, które chociaż prawdopodobnie rzeczywiście ochrzczone w śmierć Chrystusową, tak zostały pobałamucone, że nie wiedziały, w jaki sposób mają utożsamić za pomocą wody symbol tegoż i zadecydowały, że jest to rzeczą zbyteczną.

NIEKTÓRE ŚWIADECTWA ODNOŚNIE TEGOŻ PUNKTU

    Jan Kalwin, Prezbiterianin, powiada: "Już samo słowo baptizo oznacza zanurzenie. Jest rzeczą pewną, że zanurzenie było praktykowane w początkach kościoła." - Institutes, Ks. IV, Rozdz. XV, par. 19.

    Dr.Macknight, Prezbiterianin: "Przy chrzcie osoba chrzczona jest pogrzebaną w wodzie ... Chrystus poddał się formie Chrztu; to znaczy chciał być pogrzebanym w wodzie."

    Dr.Filip Schaf, Prezbiterianin: "Zanurzenie, a nie skrapianie było bez wątpienia pierwotną, normalną formą. Wskazuje na to znaczenie słowa greckiego baptizo, baptisma, baptismos." - Historia Kościoła Apostolskiego, str. 568.

    W późniejszej publikacji (1885) pisze następnie o tych porównaniach, że "przechylają się one wszystkie raczej na stronę zanurzenia, niż skrapiania, jak ostatecznie przyznają wszystkie najlepsze podręczniki Pisma Świętego Katolików i Protestantów, Anglików i Niemców." - Nauka Dwunastu Apostołów, str. 55,56.

    Marcin Luter, Luteranin: "Baptizm jest greckim słowem i może być przetłumaczone jako zanurzenie ... Zalecam, aby wszyscy, którzy pragną się ochrzcić, byli zupełnie zanurzeni w wodzie." - Dzieła Lutra, Tom I, str. 336.

    John Wesley, Metodysta: "Pogrzebani z Nim przez chrzest" - napomykając o pierwotnej metodzie zanurzenia.

    Wall, Episkopalista: "Zanurzenie było według wszelkiego prawdopodobieństwa formą, przez którą błogosławiony Zbawca nasz przyjął chrzest i pewnie było najwięcej używanym i praktykowanym sposobem, w jakim nasi pierwotni Chrześcijanie przyjmowali chrzest." - Historia chrztu niemowląt, Tom I, str. 571, Oxford 1862.

    Dean Stanley, Episkopalista: "Przez pierwsze trzynaście stuleci ogólnie praktykowaną formą chrztu była ta, o której czytamy w Nowym Testamencie, a którą dobrze określa słowo, baptizo - gdyż tych, których chrzczono, pogrążano, zanurzano w wodę." - Instytucje chrześcijańskie, str. 17.

    Brenner, Rzymsko-Katolik: "Przez trzynaście stuleci w użyciu był chrzest przez zanurzenie w wodę." - Historyczny wywiad odnośnie administracji chrztu, str. 306.

"Cała osoba zanurzaną była w wodę." - Encyklopedia Kitlo`a.

"Baptizm to jest zagłębianie, czyli zanurzanie." - Encyklopedia Americana.

"Chrzest początkowo uskuteczniano przez zanurzanie."- Encyklopedia Brande`a.

"Baptizm znaczy zanurzenie." - Smith`a Bible Dictionary.

"Baptizo, zanurzyć we wodę." - Lidden E.Scott`s Grecki Lexicon.

"Zanurzyć, upaść." - Robinson`a Grecki Lexicon.

"Zanurzyć, pogrążyć, upaść." - Greenfield`a Lexicon.

KTO MOŻE ZAWIADYWAĆ PRZY CHRZCIE PRZEZ WODĘ

    Stąd, że wszyscy poświęceni, wszyscy ochrzczeni w śmierć Chrystusową tworzą "Królewskie Kapłaństwo" i są członkami namaszczonego ciała Pańskiego, wynika tedy, że mają oni upoważnienie przez Mat. 28:19 nie tylko nauczać lud i w ten sposób prowadzić ich do chrztu, czy pogrzebania swej woli w Panu, ale mieliby zlecone dokonywać także i dla nich symbol tego poświęcenia, chrzest przez wodę. Dalej, gdyby takiej poświęconej osoby nie można było znaleźć do dokonania tego symbolu, to sądzimy, że podjąć się tego mógłby i niepoświęcony wyznawca, a nawet osoba światowa, niedowiarek; ponieważ zachodzi tu kontrakt między Panem a indywiduum poświęcającym siebie; i jak chrzest przez wodę nie jest chrztem rzeczywistym, ale raczej obrazem, tak i administrator nie jest Panem, ale zwyczajnym człowiekiem i czy dobry czy zły, to wykonywał będzie czynności raczej tylko jako przedstawiciel dla wygody i w służbie osobnika zanurzającego się. Pomimo to panuje ogólne zdanie i przepis, który jak wszystko, co dotyczy Kościoła, powinno się również zachować: przepis ten wskazywałby na to, że najwłaściwszymi osobami do takiej służby byliby wybrani starsi.

FORMA SŁÓW

    Żadnej specjalnej formy słownej nie podaje nam Pismo Święte i wszyscy zaraz zobaczą, że słowa mają podrzędne znaczenie - że chrzest może być ważnym bez wyrzeczenia chociażby jednego słowa; ponieważ, jak poprzednio zaznaczyliśmy, dokonuje się rzeczywisty kontrakt między chrzczonym a Panem i akt przez wodę jest otwartym wyznaniem tegoż. Nie robi, więc różnicy, czy administrator jest wierzącym czy nie, czy powiedział wszystko, czy też nie opuścił, jakiego słowa, ale jaka jest myśl i zamiar serca tego, który otrzymuje symboliczny chrzest. Pomimo to, opierając nasz sąd na słowach Pana u Mateusza 28:19 i słowach Apostoła do Rzymian 6:3, polecamy, jako prostą formułkę przy tej okazji, składającą się mniej więcej z tych słów:

"Bracie Janie [lub, jakie inne imię Chrześcijańskie] w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, z tego upoważnienia, ja ciebie chrzczę w Chrystusa."

POWTÓRZENIE SYMBOLU

    Ponieważ prawdziwe znaczenie chrztu było przez długi czas zakryte, dostajemy wiele zapytań od tych, którzy byli już zanurzeni we wodę, co do ważności ich chrztu przez wodę i czy właściwą rzeczą byłoby powtórzenie symbolu. Nasza odpowiedź brzmi, że symbol nie potrzebuje powtórzenia, albowiem nie miałby znaczenia i wartości, jak tylko zwyczajnej kąpieli, o ile nie jest następstwem zupełnego poświęcenia na śmierć i każdy musi zadecydować czy został posłusznym temu świadectwu. Ale jeżeli chrzest przez wodę nastąpił po poświęceniu, czyli chrzcie w śmierć, to nie konieczną rzeczą byłoby powtarzać go - nawet, chociaż świadomość, co do tej sprawy byłaby niedostateczną.

CHRZEST DLA UMARŁYCH

    "Bo inaczej cóż uczynią ci, którzy się chrzczą nad umarłymi, jeśliż zgoła umarli nie bywają wzbudzeni?" - 1 Kor. 15:29.

    Fałszywe zrozumienie myśli Apostoła, wyrażonej w powyższych słowach, prowadziło w "ciemnych wiekach" do chrztu zastępczego; lud chrześcijański, którego przyjaciele umarli bez chrztu, chrzcił się w zastępstwie tych. Poprawne poglądy, co do istoty rzeczywistego chrztu szybko wykazują nam bezpodstawność takiej procedury. Dana osoba nie może więcej poświęcić się za inną osobę, tak jak nie jest w stanie przenieść swego naturalnego czy duchowego życia na drugą osobę. To fałszywe zrozumienie słów Apostoła prowadziło jednakowoż do pomieszania pojęć u, wielu, którzy nie pojmowali, jak wielkie odstępstwa miały miejsce tuż po śmierci apostołów i jak dzikie i bezpodstawne teorie i zwyczaje wyłoniły się na horyzont Chrześcijaństwa.

    Przedmiotem Apostoła było zmartwychwstanie umarłych i on tu właśnie podpiera i opracowuje tę doktrynę. Najwidoczniej czyniono napady na wiarę Kościoła w Koryncie odnośnie Zmartwychwstania umarłych. Jako argument w wierszu powyżej przytoczonym, zwraca uwagę Kościoła na fakt, że oni wszyscy byli ochrzczeni i że ich chrzest przedstawiał, czyli symbolizował śmierć, jak to widzimy z poprzedniego. Później przez wykazanie im bezpodstawności tego nowego stanowiska, zapytuje czy miałoby sens lub wartość takie poświęcenie na śmierć, jak ich chrzest podaje, gdyby nowa teoria, że zmarły nie zmartwychwstanie, była prawdziwą. Poświęcili się, aby być członkami, aby umrzeć razem, jeden za drugiego dla społeczności z Chrystusem i by w ten sposób być umarłymi z Nim i jako członkowie Jego ciała, członkowie wielkiej ofiary pojednania ofiarować się na korzyść umarłego świata, ponieważ mieli nadzieję w obiecane zmartwychwstanie.

    Argumentem Apostoła jest, że całe stanowisko chrześcijaństwa razem stoi albo upada. Jeżeli nie ma zmartwychwstania umarłych, to wtedy ci, którzy zasnęli w Chrystusie, są zgubieni tak, jak i reszta świata; i jeżeli tak się ma sprawa i nie ma nadziei na przyszłość ani dla Kościoła, ani dla świata przez Kościół, to, dlaczego poświęcamy nasze życie na śmierć? Jesteśmy ochrzczeni w śmierć z Chrystusem, ochrzczeni dla umarłych w tym celu, abyśmy z czasem mieli społeczność z Nim, jako Życiodawcy świata - Nasienie Abrahamowe.

 
POŚWIĘCENIE

Gdy na krzyż mój podnoszę wzrok, na którym Zbawca życie dał,
Do krzyża wnet przybliżam krok, bo przez krzyż będę żywot miał.

I już nie szukam ziemskich straw, z radością zniosę trud i znój.
Przez wiarę moją Ty mnie zbaw! Daj mi mój krzyż, o Panie mój!

Do siebie nie należę już, bo Zbawca kupił mnie Swą krwią;
O Panie, krzyż mój na mnie złóż i pozwól cierpieć na cześć Twą.

Dziś na ołtarzu składam Twym to wszystko, co na ziemi mam.
I pragnę tylko z krzyżem swym podążać aż do nieba bram.

I wierzę, że ofiara ma, przyjemną, Panie, będzie Ci;
Że Bóg koronę wkrótce da, gdy już Królestwa błysną dni.


powrót do początku >> Tom VI

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016