CHRZEST W DRUGIM STULECIU -
OJCOWIE CHRZESTNI PRZY CHRZCIE - CEREMONIA CHRZTU W KOŚCIELE RZYMSKIM -
ŚWIADECTWO PISMA ŚWIĘTEGO, CHRZEST NIEMOWLĄT - ŚWIADECTWO PISMA ŚWIĘTEGO
ODNOŚNIE CHRZTU - POGLĄD "UCZNIÓW" - POGLĄD "BAPTYSTÓW" - POGLĄD PRAWDZIWY -
CHRZEST W ŚMIERĆ CHRYSTUSOWĄ - "PRZEZ JEDNEGO DUCHA MY WSZYSCY W JEDNO CIAŁO
JESTEŚMY OCHRZCZENI" - CHRZEST OGNIA - SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE - CZY
SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE JEST KONIECZNYM? - WŁAŚCIWY SYMBOL - KTO MOŻE
DOKONYWAĆ CEREMONII - FORMA SŁÓW - POWTÓRZENIE SYMBOLU - "CI, KTÓRZY CHRZCZĄ
SIĘ NAD UMARŁYMI".
OGÓŁ Chrześcijański
jednomyślnie uznaje, że Nowy Testament uczy o chrzcie, chociaż wielką jest
różnorodność zdań i sądów odnośnie jego zwyczaju i znaczenia.
Wielkie zboczenie od wiary, napomykanej przez apostołów w Nowym Testamencie,
zyskało taką przewagę w drugim stuleciu, że niezwykle podejrzane poglądy
odnośnie chrztu zyskały prawo obywatelstwa w nominalnym kościele w tym
właśnie okresie czasu. Chrzest wodą, jak przypuszczano, nie tylko sprowadza
człowieka do społeczności z Bogiem przez umorzenie grzechów przeszłości, ale
zapewnia dla niego pewne względy i łaski od Boga, jako członkowi Kościoła
Chrystusowego, czego w inny sposób nie mógłby osiągnąć. Wobec tego, w tych
wczesnych dniach wyznawcy starali się nie tylko o chrzest dla siebie, ale
także dla swych dzieci; a ponieważ niemowlęta nie mogły wierzyć ani
przyjmować za siebie obietnic przymierza, postarano się o instytucję
"duchowych rodziców", chrzestnych, którzy występowali zamiast rodziców, jako
poręczyciele. Ci składali solenny ślub, że dzieci uwierzą w Pana i żyć będą
według Jego zasad, a sami zobowiązywali się do religijnego ich kształcenia.
Nazywano ich chrzestnymi ojcami i chrzestnymi matkami.
Tak nauczyciele, jak i idea w tym okresie postępowały szybko ku formalizmowi
i opracowaniu symboli i ich znaczenia. Specjalne chrzcielnice do tego celu
budowano na zewnątrz kościołów w trzecim stuleciu, a składały się z
prywatnego pokoju, który połączony był z werandą na zewnątrz, a ta otwartą
była dla publiczności, w obecności, której składane były śluby, po czym
przedmiot chrztu zabierano do prywatnych ubikacji. Uprawniony kapłan
egzorcyzmował kandydata, wypędzał z niego diabła, dmuchając w twarz jego
trzykrotnie, co wyobrażało Ojca, Syna i Ducha Świętego. Woda, której używano
do chrztu, była poświęconą przez specjalnie wypracowaną formułę, aby przy
odprawianiu pewnych egzorcyzmów, czyli odpędzeniu z niej duchów, stawała się
poświęconą. Kandydata obnażano, co wyobrażało zewleczenia człowieka starego
i chrzczono trzykrotnie w imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wszystko to
działo się na zewnątrz kościoła, by zaznaczyć, że kandydat nie był jeszcze
członkiem kościoła i nie mógł nim być, aż dopiero po tej ceremonii był do
niego wprowadzony. Po dokonaniu chrztu, kandydat na członka nosił szaty
białe aż do następnej niedzieli. Później zaprzestano budować oddzielnych
chrzcielnic, a umieszczano chrzcielnice wewnątrz budynku kościelnego.
Rzymsko i Grecko Katolicy pozostali w znacznej mierze przy opracowanym
ceremoniale trzeciego stulecia, z małymi tylko zmianami, dostosowanymi do
naszych czasów. Oto następujące ceremonie przy chrzcie, chociaż nie
wszystkie powszechne zastosowywane, ma kościół Rzymski:
"(1) Dziecko trzymane jest poza kościołem, aby zaznaczyć, że
wyłączone jest chwilowo od nieba, które usymbolizowane jest przez kościół.
(2) Ksiądz trzy razy dmucha w twarz dziecka, co oznacza, że diabeł
może być usunięty tylko przez Ducha Bożego.
(3) Składany jest znak krzyża na czole i na piersiach dziecka.
(4)
Ksiądz, po wyegzorcyzmowaniu soli, kładzie ją w usta dziecięciu, przez co
zaznacza, że mądrość strzedz będzie je przed zepsuciem.
(5)
Dziecko jest egzorcyzmowane.
(6) Ksiądz dotyka ust jego i uszu śliną i wypowiada słowo:, effata.
(7)
Dziecko jest obnażane, co oznacza, że stary człowiek został zewleczony.
(8)
Przedstawione jest przez rodziców chrzestnych, którzy wyobrażają kościół.
(9)
Dokonane jest wyrzeczenie się diabła i jego dzieła.
(10)
Namaszczenie jest olejem.
(11)
Uczynione jest wyznanie wiary.
(12) Zadane jest mu pytanie, czy chce być ochrzczonym.
(13) Dane mu jest imię jednego ze świętych, aby tenże był dla niego
przykładem i protektorem.
(14) Bywa zanurzone trzy razy albo wylewa się mu wodę na głowę
trzykrotnie.
(15) Otrzymuje pocałunek pokoju.
(16) Namaszczoną ma głowę dla zaznaczenia, że przez chrzest staje się
królem i kapłanem.
(17) Otrzymuje zapaloną świecę, by pokazać, że jest ono dzieckiem
światłości.
(18) Owinięte jest w białą szatę, dla wykazania jego czystości przez
chrzest." - Elliott`a Zarys Romanizmu, tom I, str. 240. Zobacz także
Katechizm Rzymsko-Katolicki,
str. 252.
Te przekręcone pojęcia o chrzcie utrzymywały się przeszło 1 200 lat, zanim
powstały protestanckie denominacje. Bezwątpienia, że byli niektórzy z ludu
Pańskiego, którzy zapatrywali się na te rzeczy z punktu cokolwiek
krytyczniejszego, ale możemy śmiało powiedzieć, że takich było niewielu i że
faktycznie do naszych czasów nie przedostał się najmniejszy zapisek z czasów
przeszłych o odmiennym traktowaniu tego przedmiotu. Nie mamy się, czego
dziwić, bo i Protestanci w XV i XVI stuleciu, odziedziczywszy te same
tradycje, przyjęli je i pozostawali w wielkim stopniu pod ich wpływem, a
chociaż odrzucili wiele z krańcowych ceremonii, to jednak w głównych
zarysach i zwyczajach pozostali im wierni. Nawet i dziś inteligentni ludzie
są pod zabobonnym strachem na myśl, jaka przyszłość straszna czeka ich
dzieci umierające w niemowlęctwie bez chrztu - stąd, bez odpuszczenia
grzechów i bez wprowadzenia ich jako członków do kościoła. Zgodnie z tymi
przesądami znajdujemy, że chociaż wielki wysiłek czyniony jest we wszystkich
sektach, aby utrzymać władzę, przywileje i moc w rękach kleru i odbierać je
ludziom świeckim, to pomimo to, ogólnie jest przyznaną rzeczą, aby w
wypadkach wyjątkowych, gdzie usługa księdza na czas nie może być zapewnioną,
a dziecko lada chwila umrzeć może - każdy człowiek mógł dokonać chrztu - a
myśl w tym, by nie brano ryzyka, co do wiecznego szczęścia dziecięcego. Ten
przywilej dla ludzi świeckich przy takich okolicznościach jest jasno
określony nawet i w kościołach katolickim i greckim; w Anglii za czasów
Edwarda VI sprawa ta była w ten sposób zarządzoną: "Pastorzy i księża
niechaj często ludzi napominają, aby nie chrzcili dzieci w swoich domach
prywatnych, chyba, że zachodzić będzie ważny powód i potrzeba; a kiedy
taka wielka potrzeba zmusi ich do tego,
wtedy mogą to uczynić."
Przytaczamy
następujące wyjątki o chrzcie z potwierdzonego katechizmu
rzymsko-katolickiego (str. 248):
"Pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem jest chrzest, bo przed chrztem
nie można żadnego innego sakramentu ważnie przyjąć i ponieważ bez chrztu nie
można być zbawionym; chrzest gładzi w nas grzech pierworodny i odpuszcza
grzechy popełnione przed chrztem, odpuszcza karę wieczną i doczesną. Chrzest
uświęca duszę, czyni ją miłą Panu Bogu i dzieckiem Boga i daje jej prawo do
nieba."
Kościół Luterański trzyma się podobnej dogmatyki odnośnie do tego
przedmiotu.
Kościół Anglikański, chociaż z cokolwiek odmienną ceremonią, ale przykłada
takie samo znaczenie do chrztu niemowląt. Następujące wyciągi z
Popularnego Modlitewnika
wykazują to:
"Poświęć
wodę, aby w sposób mistyczny obmywała grzechy i spraw, by to dziecko, które
ma być teraz ochrzczone, otrzymało pełną łaskę twoją i by pozostawało zawsze
w liczbie twoich wiernych i wybranych dzieci.
Przyjmujemy
to dziecko do zgromadzenia ludu Chrystusowego i kładziemy mu znak krzyża.
Widząc
obecnie, drodzy ukochani bracia, że to dziecko jest odrodzone i włączone do
ciała Chrystusowego kościoła, złóżmy dzięki Wszechmocnemu Bogu za te
dobrodziejstwa.
Składamy Ci
serdeczne dzięki, najlitościwszy Ojcze, że podobało Ci się odrodzić to
dziecko za pomocą Ducha Świętego".
Zapatrywania Prezbiterian są więcej umiarkowane. Wyznanie z Westminster,
art. 28 powiada:
"Chrzest jest sakramentem ... znakiem i zapieczętowaniem przymierza łaski,
zaszczepieniem wiary Chrystusowej, odrodzeniem, odpuszczeniem grzechów;
zastosowany być może do niemowląt, których rodzice są Chrześcijanami, ale
nie dla innych ... Chociaż to jest wielkim grzechem okazywać wzgardę lub
zaniedbywać to rozporządzenie, to jednak łaska i zbawienie nie są
nierozerwalnie z niem związane do tego stopnia, by żadna osoba nie mogła być
bez chrztu odrodzona lub zbawiona, lub by wszyscy ochrzczeni byli bez
kwestii odrodzeni".
Nie przykładając tak decydującego znaczenia sakramentowi chrztu, to
jednak przepisy Prezbiterian nie dozwalają nikomu, prócz kapłanom, dokonywać
ceremonii, przez co kładą nacisk na znaczenie chrztu, a że stosunkowo bardzo
niewielu wie o przytoczonej powyżej klauzuli, tak, więc Prezbiterianie, jako
też i inni, obawiają się konsekwencji, któreby wynikły, gdyby dziecko umarło
nie ochrzczone. Metodyści i kościół Protestancki Episkopalny w Stanach
Zjednoczonych, a nadto więcej moderne instytucje przyjmują te ostatnie
umiarkowane stanowisko odnośnie ważności chrztu niemowląt.
Jako ilustracja do tej kwestii niech posłuży anegdota, opowiadana o pewnym
doktorze, który wezwany został w nocy do umierającego dziecka. Przybył na
chwilę przed pojawieniem się księdza, po którego posłano równocześnie.
Widocznym było, że lekarz już jest zbyteczny, więc ustąpił tenże miejsca
księdzu, który szybko wyjął kubek z wodą i skropił twarz dziecka, mówiąc:
"Chrzczę cię w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego". Dziecko po kilku minutach
zmarło, i jak doktor i ksiądz wyszli razem z domu, poprzedni zagadnął
ostatniego: "Ksiądz przybył w sam czas; dwie minuty później, a jużby było za
późno. Mogę zapytać, co za buty ksiądz nosi?" - "Buty z gumami" -
odpowiedział ksiądz. "Ach, co za szczęście" - odpowiedział doktor - "gdyby
ksiądz miał buty sznurowane, to byłby się spóźnił napewno i pomyśleć, co za
nieszczęście spotkałoby dziecko!"
Faktycznie, że wielu więcej inteligentnych Chrześcijan nie może pogodzić się
z tą fałszywą i zabobonną myślą, by Bóg oddawał dziecko nie ochrzczone
diabłom, skazywał je na wieczne męki lub na jakieś inne udręki. Pomimo to,
ci sami ludzie troskaliby się bardzo, gdyby przypadkiem ich dziecko umarło
bez tych ceremonii; ludzie prości daleko głębszą przywiązują wagę do tego
rytuału i daleko większa obawa nurtuje ich serca na myśl o skutkach - tak
silnym pozostał ten wpływ, który przyszedł do nas z czasów fałszywej wiary -
"wieków ciemnych".
Dowody, że te błędne poglądy biorą swój początek z czasów drugiego stulecia,
gdzie określono w ten sposób naturę, potrzebę i skuteczność, wypływające z
chrztu, znaleźć można w Historii
Doktryn Hagenbacha, par. 72. Później
i w czasie Konstantyna, a także popierany przez Tertuliana (O
Chrzcie, str. 18), wyłonił się
pogląd, że chrzest, mając taką magiczną siłę oczyszczenia z dawnych, ale nie
późniejszych grzechów, powinien być odłożony, tak blisko jak możebnem przed
godziną śmierci. Jeszcze później, "ostatnie namaszczenie" stało się ulgą dla
umierających i starano się wszelkimi siłami o pozyskanie wszystkich do
kościoła, o ile możności najwcześniej. To był "św. Augustyn", który
wprowadził doktrynę: "poza kościołem nie ma zbawienia", później, jako
konsekwencja tego, wyłoniła się nauka, że niemowlęta byłyby "straconymi",
gdyby śmierć ich zaskoczyła jako nie objętych kościołem, i ta teoria
spowodowała ogólny zwyczaj chrztu niemowląt. Duch kościelnictwa od samych
początków nie wstrzymywał się od niczego, co by dodawało mu wpływu i
znaczenia. Charakter i sposób rządzenia naszego Stworzyciela został w ten
sposób skalany, świadectwo Jego Słów zlekceważonem, a prawdziwe
Chrześcijaństwo, "pszenica", uszkodzona przez te płodne ziarna "kąkolu",
posianego przez Przeciwnika.
CHRZEST
NIEMOWLĄT PRZEZ WIELU ODRZUCONY
Ci, którzy rozumieją, że chrzest jest narzucony wiernym i że żadna osoba
ręczyć lub wierzyć za drugą nie może, chrzest odrzucają, jako nie mający nic
wspólnego z Pismem Świętym. Nadto, ci sami ludzie utrzymują powszechnie, że
chrzest polecony przez Pana naszego i apostołów, nie zawiera nic w sobie
poza zanurzeniem w wodzie. Zwracają również uwagę na fakt, że greckie słowo,
określające chrzest, baptizo,
ma znaczenie zanurzenia, pokrycia albo pogrążenia, zupełnego zmoczenia, i że
ma określenie skropienia, wylania, czy namaszczenia, zupełnie innych słów
używa grecki język. Ci wierzący w zanurzenie w wodzie powszechnie praktykują
jedno zanurzenie w tył w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, chociaż niektórzy
praktykują zanurzenie twarzą naprzód i trzy razy, jedno w imię Ojca, drugie
w imię Syna, a trzecie w imię Ducha Świętego. Wytłumaczeniem tej ostatniej
formy ma być to, że Chrystus pochylił głowę naprzód, gdy umierał i wobec
tego wyznawcy powinni zanurzać się na podobieństwo Jego śmierci, twarzą
naprzód. Zdaje się, że nie sądzą ci przyjaciele Chrystusa, by Chrystus
pochowany był twarzą w dół i by Ojciec i Duch Święty mieli także umrzeć i
byli pochowani w ten sposób, a przeto takie symbole są zupełnie
bezpodstawne. Właściwe znaczenie słów: "w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego", byłoby: z upoważnienia Ojca i Syna i Ducha Świętego - że Ojciec,
Syn i Duch Święty zgodnie zalecają chrzest wiernych.
Do tych, którzy praktykują zanurzenie w tył, należą dwie wielkie sekty,
mianowicie: "Baptyści" i tzw. "Uczniowie", którzy pomimo to wykonują ten
rytuał w bardzo odmiennym charakterze odnośnie do jego znaczenia i skutków.
Poglądy tzw. "Uczni", nazywających się także "Chrześcijanami" (i często, bez
ich zezwolenia, określanych, jako "Cambelici"), są, że celem chrztu
(zanurzenia w wodzie) jest oczyszczenie z grzechów i że ci, którzy
nie byli jeszcze zanurzeni, trwają nadal w swoich grzechach i są "dziećmi
gniewu". Taki pogląd, co do tej kwestii, odtrąca całą masę ludzkości z
wyjątkiem niemowląt, (których pierworodnego grzechu nie biorą pod uwagę) i
nawet rzekomych Chrześcijan wszystkich prawie sekt - Metodystów,
Prezbiterian, Zjednoczonych Prezbiterian, Luteranów, Episkopalistów,
Katolików, Greko-Katolików, itd., których uważa za grzeszników,
nieusprawiedliwionych przed Bogiem i przeto wystawionych na gniew Boga,
w jakikolwiek sposób by można to wyrażenie rozumieć; i niemal wszyscy,
włączając "Uczni", rozumieją, iż to oznacza wieczne męki.
Zajęli bardzo bezwzględne stanowisko nie tylko wobec świata, ale i wobec
masy wyznawców chrześcijańskich i nie dziwimy się, że nasi przyjaciele, tzw.
"Uczniowie", nie kładą takiego nacisku na tę kwestię, chociaż logika każdemu
każe jasno tę rzecz pojmować. Nie możemy, więc przyjąć, by ten pogląd na
chrzest był racjonalnym - dla nas nie ma on upoważnienia ani w Piśmie
Świętym, ani nie zgadza się z rozsądkiem. Nie możemy przypuścić, aby Pan
uczynił wieczną szczęśliwość, zależną od znajomości czy posłuszeństwa dla
takiej na przykład instytucji. Pomimo to, nasi, tzw. "Uczniowie", uzbrajają
się w pewne teksty z Biblii, których nie należy przeoczyć, mianowicie
nauczanie Żydów przez Jezusa o pokucie i
odpuszczeniu grzechów;
wzywanie Żydów przez apostołów w czasie Zielonych Świąt do wiary i by się
chrzcili dla dostąpienia odpuszczenia
grzechów (Mat. 3:6; Jan 4:1,2; Dz.Ap.
2:38,41). Zastanowimy się nad tymi ustępami z Pisma Świętego we właściwym
czasie, aby się przekonać jak i dlaczego dadzą się one zastosować wyłącznie
do Żydów, a nigdy do Pogan i że kiedy pewna ilość Pogan z kościoła w Efezie
wyznała, że została ochrzczoną chrztem Jana - na odpuszczenie grzechów -
apostoł Paweł polecił im ochrzcić się z powrotem w imię Pana Jezusa - Dz.Ap.
19:3-5.
Nasi przyjaciele Baptyści, chociaż nie mniej propagujący ideę zanurzenia w
wodę, jako jedyny chrzest, podają zupełnie inne twierdzenie odnośnie jego
skuteczności. Zaprzeczają, by on miał odpuszczać grzechy, które, jak
twierdzą, mogą być zmazane tylko przez wiarę w Pana Jezusa - Odkupiciela.
Utrzymują jednakowoż, że chrzest jest tą bramą, która prowadzi do
kościoła i że jedynie ci, którzy są zanurzeni, wchodzą rzeczywiście do
kościoła, a inni nie mogą spodziewać się przywilei i błogosławieństw,
związanych z kościołem tak w tym życiu, jak i w przyszłym. Zgodnie z tym
twierdzeniem Baptyści nie dają przystępu do Stołu Pańskiego tym, którzy nie
poddali się zanurzeniu, mówiąc, że Stół Pański nie jest dla świata, ale
tylko dla Kościoła i że nikt inny nie należy do Kościoła, jak tylko
ten, który przeszedł przez drzwi
chrztu przez wodę. Kilka kościołów Baptyskich, które cokolwiek ustąpiły na
tym punkcie, uczyniły to wbrew swym teoriom. Jako ilustrację odnośnie tej
kwestii, przytaczamy ostatni artykuł J.T.Lloyd`a w
Religious Herald.
Powiada:
"Chrzest chrześcijański nie jest niczym innym, jak tylko zanurzeniem
wierzącego w wodzie w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kościoły Baptystów
są jedynymi chrześcijańskimi kościołami, jakie egzystują. Pedobaptyści,
(którzy chrzczą dzieci) nie mają prawa do Wieczerzy Pańskiej. Kiedy
jednakowoż biorą udział w Wieczerzy Pańskiej, to ich udział jest niegodnym i
jedzą i piją przekleństwo dla siebie."
Jeżeli teoria Baptystów jest słuszną, to wynika z tego, że wszyscy
członkowie innych sekt chrześcijańskich, którzy nie przeszli ceremoniału
zanurzenia w wodzie, oszukują sami siebie, myśląc, że mimo to należą do
Kościoła Chrystusowego. Ponieważ, jak mówią nasi przyjaciele, Baptyści,
zanurzenie jest bramą do kościoła; ktokolwiek nie był zanurzony w
wodzie, nie należy do Kościoła Chrystusowego, który jest ciałem
Chrystusowym. Nie dziwimy się, że nasi przyjaciele Baptyści, a zwłaszcza
wyżsi sercem i umysłem, wahają się napierać publicznie, co do tych konkluzji
ich wierzeń. Gdyby, bowiem to uczynili, to sprowadziliby na siebie oburzenie
i zniewagę wielu tych, których zmuszeni są uważać, jako Chrześcijan, pomimo
ich sprzecznych teorii. Ale co by się stało, gdyby teoria Baptystów była
prawdziwą? Odpowiadamy, że z całego Chrześcijaństwa, ze wszystkich sekt,
tylko osoby, które przeszły ceremoniał zanurzenia, byłyby ocalone, a reszta
ze wszystkich sekt i cały pozostały świat byłby straconym; bo czyż nie
mieści się to w teorii każdego wyznania, że tylko ich kościół wyłącznie
będzie zbawiony, a inni pójdą w przepaść na wieczną mękę lub inną okrutną
przyszłość i przeznaczenie określone przy śmierci?
Musimy zerwać z wszystkimi tymi poprzednimi teoriami, których sprzeczności
są nadto widoczne. Samo określenie tego, prowadzi każdy inteligentny i
nieuprzedzony umysł do stwierdzenia ich błędności. Nie możemy się zgodzić na
to, by sekta tzw. "Uczni", czy Baptystów, lub obydwie, miały tworzyć kościół
Boga żywego, których imiona zapisane są w niebie, naturalnie wyłącznie tych,
którzy poddali się zanurzeniu, a wyłączając tych wszystkich z innych sekt,
którzy się nie zanurzali. Nie możemy się zgodzić na to, że kiedy Syn
Człowieczy siał dobre ziarno Ewangelii w pole, to "pszenica" wzrosła na
polach Baptystów, a "kąkol" poza nimi. Ani nie możemy przypuścić, aby
wszystka "pszenica" znalazła się wyłącznie między zanurzonymi w wodzie, a
tak samo i "kąkol"; aby przypowieść Pana o pszenicy i kąkolu nie miała
zastosowania w innych sektach chrześcijańskich (Mat. 13). Twierdzimy, że
wszystkie te sprzeczne teorie są złymi - nie mającymi żadnych podstaw
Bożych. Twierdzimy, że wszelkie sekty i denominacje są czymś przeciwnym
Boskiemu zarządzeniu - jedna Głowa, jedno Ciało, jedna Wiara, jeden Chrzest.
Nie twierdzimy, że Kościół Pański, Nowe Stworzenie, ma wielu członków, ale
owszem przyznajemy, że tworzy go "maluczkie stadko".
Musimy stwierdzić, że nasi przyjaciele Baptyści i nasi przyjaciele tzw.
"Uczniowie", wraz z naszymi przyjaciółmi Prezbiterianami, Metodystami,
Luteranami, Episkopalistami i Rzymsko-Katolikami, tworzą ogólne
Chrześcijaństwo, które Pismo Święte inaczej nazywa "Babilonem". Syn
Człowieczy i Jego wierni wyznawcy siali dobre ziarno, które przyniosło plon
w Chrześcijaństwie, a które może być uważane za pole pszeniczne Wieku
Ewangelii. Przeciwnik siał "kąkol" tak skutecznie, że przerósł tak gęsto
pszenicę, że śmiało można to pole pszeniczne nazwać polem "kąkolu". Ale
obecnie oto stosownie do obietnicy Pańskiej nadszedł czas "żniwa" tego Wieku
Ewangelii i posyła Pan Swoich żniwiarzy do zbierania "pszenicy" - każdego
ziarna jego - do Jego gumna i okazuje się, że odnajduje te ziarna prawdziwej
"pszenicy" nie tylko u Baptystów i tzw. "Uczni", ale także między
Prezbiterianami, Episkopalistami, Luteranami, Kongregacjonalistami,
Katolikami i innymi. Zgadza się to z tym, że wieść pobiegła między lud
Pański wszędzie wszerz i wzdłuż Babilonu: "Upadł Babilon on wielki (Boski
wyrok wypełnił się na jego systemach; Pan je odrzucił); wynijdźcie z niego,
ludu Mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iż byście nie
wzięli z plag jego" - Obj. 18:2,4.
A że to jest prawdą, to widoczne chociażby z tego, że Baptyści i tzw.
"Uczniowie", jako też i inni porobili wielkie błędy odnośnie chrztu i
błogosławieństw i przywilei, jakie tenże daje. W krótkości daliśmy przegląd
na całą sytuację, aż do dnia obecnego, w tym celu, aby przedstawić
wszystkim, że tkwi w rzeczywistości coś absolutnie złego w tych wszystkich
różnorodnych teoriach doby obecnej odnośnie kwestii chrztu i abyśmy, przeto
mogli być wszyscy lepiej przygotowani do wrócenia z powrotem, po odrzuceniu
wszelkich ludzkich tradycji i teorii, z całym szacunkiem i dziękczynieniem
do Słowa Pańskiego dzięki Jego natchnionym apostołom, które to Słowo jest
bez kwestii - Boską instytucją. I oto teraz, kiedyśmy zobaczyli ten chaos w
rozmaitych teoriach Chrześcijaństwa, jesteśmy zupełnie przygotowani do
ocenienia prostoty w Boskim zleceniu odnośnie tego przedmiotu.
ŚWIADECTWO
PISMA ŚWIĘTEGO CO DO CHRZTU
Żydowski rytuał zawierał rozmaite formułki odnośnie czyszczenia naczyń,
oczyszczania i skrapiania osób nieczystych itd., ale żadnych wzmianek nie
podaje o chrzcie (baptizo
- zanurzenie) takim, jaki głosił Jan z końcem Wieku Żydowskiego. Chrzest
Jana odnosił się wyłącznie do Żydów, którzy uznani już byli za typowo
oczyszczonych przez ofiary za grzechy dnia Pojednania. Dla tych, chrzest
Jana znaczył żal za uznane grzechy, przekroczenia Prawa Przymierza i
symboliczne oczyszczenie z tychże - powrót do stanu sprawiedliwego serca czy
pragnień. Żydzi w ten sposób żałujący za grzechy i symbolicznie oczyszczeni
czy obmyci, uważani byli za przywróconych do harmonii z Bogiem, jaką
poprzednio się cieszyli pod Prawem Przymierza. Motywem do nauczania i
dawania chrztu przez Jana było przygotowanie ludu do Królestwa Bożego i
objawienia Mesjaszowego, które, jak Jan głosił, ma być rzeczą niezmiernej
wagi i wobec którego lud musi znajdować się w gotowości serca, aby mógł
otrzymać stosowne błogosławieństwo. Każdy Żyd pod Prawem Przymierza
zaliczony był jako członek domu Mojżeszowego: "I wszyscy w Mojżesza
ochrzczeni są w obłoku i w morzu" (1 Kor. 10:2). Dom Mojżeszowy był domem
sług, jak jest napisane: "A był ci Mojżesz wierny we wszystkim domu jego,
jako sługa"
(Żyd. 3:5). Przez Boskie zarządzenie, ktokolwiek był wiernym, jako członek
figuralnego Prawa Przymierza, był w takim stanie gotowości serca, że kiedy
pojawił się pozafiguralny Mojżesz, Mesjasz, Chrystus, to przyjmował Go
zaraz, jako pozafiguralnego Mojżesza. Jako, że ochrzczeni byli w Mojżesza w
obłoku i w morzu, przyjęcie Chrystusa zamiast Mojżesza stwierdzałoby, że
byli w Chrystusie członkami Jego ciała, pod Nim, jako ich Głową, a przez
społeczność z Nim, sługami Nowego Przymierza, którego pośrednikiem będzie
uwielbiony Chrystus, głowa i ciało.
Wobec tego Jan nie chrzcił swych wyznawców w Chrystusa, ale raczej
przyprowadzał do pokuty, sprowadzając ich z powrotem do harmonii z
Mojżeszem, itd., w którym to stanie, jako naturalne gałęzie drzewa oliwnego
(Rzym. 11:16-21) nie potrzebowaliby zaszczepienia w Chrystusie, ponieważ
Chrystus zająłby wobec nich miejsce Mojżesza, który przez jakiś czas
symbolizował Chrystusa. Pamiętajmy również, że ten tzw. "chrzest Jana",
który miał na celu sprowadzić żal i odpuszczenie grzechów, "omycie z
grzechów", nie miał zastosowania do nikogo, prócz Żydów - ponieważ Poganie,
nie będąc ochrzczeni w Mojżesza i nie będąc nigdy w figuralnym domu sług,
nie mogli przez żal za grzechy wrócić z powrotem do stanu, którego
nigdy poprzednio nie zajmowali. Poganie, przeto, którzy wierzyli w
Chrystusa, musieli być wprowadzeni do Jego domu sług w inny sposób. Oni, jak
tłumaczy apostoł, byli dzikimi gałązkami oliwnymi, "z natury dziećmi
gniewu", obcymi, cudzoziemcami, oddaleni od społeczności izraelskiej. Żadna
doza żalu i reformacji nie mogła z tych obcych i dalekich, uczynić członków
figuralnego domu sług, którym wyłącznie przysługiwał przywilej przejść przez
wiarę w Chrystusa z domu sług do pozafiguralnego domu synów. Jeżeli inni
chcieli stać się gałęziami drzewa oliwnego (Chrystusa), którego korzeniem
była obietnica Abrahamowa (Gal. 3:16,29), to musieli być zaszczepieni w
miejsca wolne, pozostawione przez odłamane "naturalne gałązki" pierwotnego
drzewa oliwnego - domu sług, których serca nie znajdowały się w odpowiednim
stanie, aby przyjąć Mesjasza i którzy przeto nie mogli być przyjęci przez
Niego, jako członkowie do Jego domu synów. "Do Swej własności (ludu Izraela)
przyszedł, ale Go właśni (lud) Jego nie przyjęli, lecz którzykolwiek Go
przyjęli, dał im tę moc (przywilej), aby się stali synami Bożymi, to jest
tym, którzy wierzą w imię Jego; którzy nie z krwi ani z woli ciała, ani z
woli męża, ale z Boga narodzeni są" - i którzy w ten sposób stają się
członkami Nowego Stworzenia - duchowo - Jan 1:12.
Figuralny Izrael opuścił Egipt (świat), aby iść za kierownictwem Mojżesza; i
kiedy stanęli przed wielką próbą nad Morzem Czerwonym, które znaczyło dla
nich zniszczenie, gdyby nie pomoc Boga za wstawiennictwem się Mojżesza, to
byli wtedy wszyscy symbolicznie ochrzczeni w Mojżeszu, w obłoku i w morzu -
morze po obu stronach, a chmury nad nimi - i stali się Jego domem, czyli
rodziną, której głową był dla nich on. Przebrnęli przez morze, oddani tak
Mojżeszowi, że iść za nim i słuchać go przyrzekali. Nadto jeszcze więcej mu
się oddali jako Pośrednikowi z Góry Synaj, gdy wszystkie ich nadzieje
wiązały się z nim, który oświadczył: "Proroka z pośrodku ciebie, z braci
twej, jakom ja jest, wzbudzi tobie Pan, Bóg twój; Onego słuchać będziecie"
(5 Moj. 18:15,18; Dz.Ap. 3:22). Dla każdego, istotnego Izraelity, już w ten
sposób poświęconego i związanego z Mojżeszem aż do śmierci i ze wszystkimi
nadziejami życia utkwionymi w nim, było tylko małym krokiem do przyjęcia
Chrystusa w jego miejsce i jako jego pozafigurę; i zrozumieć, że ich
rękojmia przy Prawie Mojżeszowym przeniesioną była przez Boskie zarządzenie
na Chrystusa, poręczyciela Nowego Przymierza, któremu mieli teraz służyć - 2
Kor. 3:6.
Z Poganami była rzecz zupełnie odmienna, a ich przyjęcie Chrystusa właściwie
oznaczałoby wszystko, czym Żydzi zobowiązali się Mojżeszowi, a następnie
zostali przeniesieni do Chrystusa. Nie powinno, więc nas dziwić, przeto, że
znajdujemy w Piśmie Świętym daleko szersze i głębsze znaczenie chrztu,
zastosowanego dla tych, którzy nie byli Żydami, nie podlegali Prawu, ani
Mojżeszowemu, i przeto nie byli przeniesieni z Mojżesza do Chrystusa. Dla
tych chrzest jest radykalną zmianą, którą przedstawia apostoł Paweł (Rzym.
11) jako przeszczepianie dzikich gałązek oliwnych na szlachetne drzewo
oliwne. Znaczyłoby to dla nich gruntowną transformację.
CHRZEST W
ŚMIERĆ CHRYSTUSA
"Azaż nie wiecie, iż którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w
śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy?
Pogrzebieniśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć, aby jako Chrystus
wzbudzony jest z martwych przez chwałę ojcowską, tak żebyśmy i my w nowości
żywota chodzili.
Bo
jeźliśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w
podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy" - Rzym. 6:3-5.
My, którzy jesteśmy z natury Poganinami, nie możemy uczynić nic lepszego,
jak przyjąć to wyraźne wytłumaczenie prawdziwego chrztu, podanego przez
apostoła Pawła wyznawcom z Rzymu, z których wielu, o ile nie wszyscy, byli
Poganami, "dziećmi gniewu". W trzech wierszach apostoł zupełnie szczegółowo
określił kwestię chrztu takiego, jaki nas dotyczy. Te wiersze są zwyczajnie
użyte dla stwierdzenia wszystkich różnorodnych doktryn odnośnie, co do
chrztu, ale przytaczane przede wszystkim przez naszych braci, którzy uznają
chrzest zanurzenia w wodzie. Należy jednak zwrócić na to uwagę, że apostoł
nie robi ani jednym słowem wzmianki o chrzcie wodą. Chrzest wodą jest raczej
symbolem, czyli obrazem rzeczywistego chrztu; i apostoł tłumaczy w tych
wierszach z różnego punktu widzenia ten prawdziwy, istotny chrzest, bez
którego nikt nie może być uważany za członka ciała, czyli kościoła
Chrystusowego, podczas gdy ci wszyscy, którzy otrzymują ten chrzest, bez
względu na to, jakiego są imienia lub skąd są, jakiego koloru czy płci,
zaliczeni są w poczet członków Kościoła, członków Nowego Stworzenia.
Apostoł powiada do tych, którzy są już członkami Chrystusa: "Azaż nie
wiecie, iż którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa" - tu
zatrzymamy się chwilę, by zwrócić uwagę na to, że nie mówi, którzykolwiek
skropieni jesteśmy wodą, ani którzykolwiek zanurzeni byliśmy w wodzie, ale
"którzykolwiek ochrzczeni (zanurzeni) jesteśmy w Chrystusa Jezusa". Co to
znaczy zanurzony w Chrystusa Jezusa? Pewnie, że on tutaj wyprowadza tę samą
myśl, którą opracował w 1 Liście do Koryntów 12:27 - "Lecz wy jesteście
ciałem Chrystusowym i członkami każdy z osobna". W jaki sposób dostajemy się
do ciała Chrystusowego? Apostoł odpowiada, że jesteśmy ochrzczeni w Nim i
wobec tego zaliczeni jesteśmy do członków Pana naszego, członków Jemu
podporządkowanych, jako naszej Głowie, członków "Kościoła, który jest Jego
ciałem".
Ale zapytajmy przede wszystkim, przez jaki to proces dostąpiliśmy
członkostwa w Chrystusie Jezusie? Apostoł odpowiada na tą kwestię w swoim
następnym oświadczeniu: "Którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa
Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy". Ani słowa abyśmy, będąc
ochrzczeni w Nim, ochrzczeni byli wodą. Nie, nie! Jak oto jest rzeczą
widoczną, że gdybyśmy byli chociażby tysiąc razy wodą ochrzczeni, to jednak
to nie dałoby nam prawa do członkostwa w ciele Chrystusowym! Ale przyjmując
oświadczenie apostoła, dochodzimy do przekonania, że nasza jedność z
Chrystusem, nasze członkostwo w Jego Kościele, czyli Ecclesia,
którego imiona wypisane są w niebie, datuje się od chwili, kiedyśmy zostali
ochrzczeni w Jego śmierć. Ale kiedy i w jaki sposób jesteśmy
ochrzczeni w śmierć Pana? Odpowiadamy, że ten chrzest w śmierć z Panem, to
opanowanie, czyli pogrzebanie samych siebie, naszego ciała, które w
rezultacie sprowadza nasze przyjęcie przez Niego jako członków do Jego
ciała, jako Nowe Stworzenia, ma miejsce w tym momencie, kiedy w zupełności
poddamy nasze wole Jemu - poświęcając nasze wszystko, by być posłusznym i
naśladować Go aż do śmierci.
Wola wyobraża całą osobę i wszystko
to, co ona posiada. Wola ma kontrolę nad ciałem, rękoma, nogami, oczyma,
ustami i umysłem, ona ma także kontrolę nad naszą kieszenią, książeczką
oszczędnościową i majątkiem w nieruchomościach. Kontroluje również naszym
czasem, talentem i wpływem. Nie ma w ogóle żadnej rzeczy, któraby miała
pewną wartość dla nas, a która nie byłaby podporządkowana naszej woli; i
wobec tego, kiedy my oddajemy naszą wolę Panu, czyli, jak Pismo Święte
określa to, nasze "serca", to dajemy Mu wszystko, co mamy, a to pogrzebanie
naszej ludzkiej woli dla woli Chrystusa jest śmiercią naszej ludzkiej
istoty. "Albowiemeście umarli i żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu"
(Kol. 3:3). Ta śmierć, to pogrzebanie, jest naszym chrztem w Jego śmierć.
Stąd ze stanowiska Boskiego nie możemy uważać się za ludzkie istoty,
ludzkiej natury, z ziemi, ziemscy i jako tacy mający ziemskie cele, nadzieje
i widoki, ale za Nowe Stworzenia w Jezusie Chrystusie.
Po tym momencie tego pogrzebania, czyli zanurzenia naszych woli w wolę
Chrystusa, następują spłodzenie do nowego życia - do nowej natury. Jak Pan
nasz poświęcił Swoją ludzką naturę aż do śmierci, aby czynić wolę Ojca i nie
pozostał w stanie śmierci, ale podniesiony został do nowej natury, tak i my,
którzy w ten sposób w poświęceniu staliśmy się "umarłymi z Nim",
biorąc udział w Jego poświęceniu, nie pozostajemy w stanie śmierci, ale
możemy w tej chwili przez wiarę uzyskać społeczność z naszym Panem jako Nowe
Stworzenia. Oto apostoł oświadcza:, "Lecz wy nie jesteście w ciele, ale w
duchu, gdyż Duch Chrystusowy mieszka w was" (Rzym. 8:9). Dla świata to
wszystko jest "ukrytą tajemnicą". Nie uznaje naszego usprawiedliwienia przez
wiarę w obliczu Ojca, ale uważa nas, jako innych ludzi, którzy trwają w
swych grzechach. Podobnie nie widzi powodu, dlaczego byśmy mieli poświęcać
nasze wole dla Pana, aby być umarłymi, jako ludzkie istoty i aby w ten
sposób brać udział wraz z Nim jako Nowe Stworzenia. Nie widzi też naszego
poświęcenia i przyjęcia, ani ocenia naszego figuralnego wskrzeszenia do
nowego życia, nowych nadziei, nowych ambicji, nowej społeczności z Bogiem
przez Chrystusa. Mamy nadzieję, że widzą pewne owoce w naszym życiu, ale nie
wiemy, czy te owoce dla nich przedstawiają pewną wartość i korzyść w
obecnych stosunkach; "Świat nie zna nas (jako Nowe Stworzenia), iż Onego nie
zna" - 1 Jana 3:1.
Wszyscy ci wyznawcy mają na celu iść śladami Jezusa - wziąć swój krzyż i iść
za Nim. Jako święty, niepokalany, odłączony od grzeszników, nie potrzebował
czekać na ofiarę za grzechy, ponieważ nie znał grzechu - ale zaraz po
osiągnięciu wieku męskiego według Prawa (trzydzieści lat) spieszy się
uczynić pełne poświęcenie ze siebie, całkowitą ofiarę ze wszystkich swoich
ziemskich korzyści, nadziei, ambicji i pragnień - aby mógł czynić wyłącznie
wolę Ojca. Mowa Jego serca, kiedy przyszedł do Jana nad Jordan była przez
proroków przepowiedzianą: "Oto idę; w księgach napisano o Mnie, abym czynił
wolę Twoją, Boże Mój! Pragnę, albowiem zakon Twój jest w pośrodku
wnętrzności Moich" (Ps. 40:7,8; Żyd. 10:7). Pan nasz w ten sposób
poświęcając się woli Ojca, stwierdził, że Jego zewnętrzny chrzest
symbolizował wyrzeczenie się życia ziemskiego i natury już zanurzonej, czyli
pogrzebanej w woli Ojca - aż na śmierć, czego zanurzenie w wodzie było
raczej symbolicznym wyobrażeniem uprzedzającego chrztu, czyli pogrzebania
Jego woli. Z tego stanowiska wychodząc, to Jego chrzest był pełnym znaczenia
dla Niego, chociaż nie dla Jana, który był wielce zdziwiony, by ten, który
"nie znał grzechu" miał się chrzcić, gdyż chrzest Jana był wyłącznie dla
przestępców Prawa Przymierza - w celu dostąpienia odpuszczenia grzechów.
Nikt, tylko Pan nasz Jezus w zupełności rozumiał, dlaczego w ten sposób
"musiał" wypełnić wszelką sprawiedliwość. Nikt, tylko On rozumiał, że,
podczas gdy takie zanurzenie (figuralne oczyszczenie z grzechów) nie było
konieczne dla Niego, bo nie był grzesznikiem, to jednak przystało Jemu to
uczynić jako Głowie przyszłego ciała, aby dać przykład ze siebie, a
właściwie naukę pełną znaczenia wszystkim Swoim wyznawcom - nie tylko tym
członkom "ciała", którzy byli z domu Izraela według ciała, ale i tym
członkom także, którzy byli jeszcze cudzoziemcami, obcymi, dalekimi.
Przystało Mu dać symbol pełnego poświęcenia swej woli i tego wszystkiego, co
miał, aż do śmierci, abyśmy później mogli iść w Jego ślady.
Że Pan nasz nie otrzymał zanurzenia w wodzie z rąk Jana, jako rzeczywiste
zanurzenie, ale raczej jako obrazowe, czy jako ilustrację, to o tym
przekonamy się zaraz. Zwróćcie szczególniejszą uwagę na Jego słowa
wyrzeczone przy ostatniej wieczerzy: "Aleć mam być chrztem ochrzczony; a
jakom jest ściśniony, póki się to nie wykona!" (Łuk. 12:50). Tutaj Pan nasz
wykazuje, że Jego chrzest nie był chrztem z wody, ale chrztem śmierci -
chrztem w śmierć, zgodnie z Boskim zarządzeniem - jako cena okupu człowieka,
czyli ofiara za grzechy.
Poświęcił Samego Siebie chrztem na śmierć w możliwie najszybszym czasie,
kiedy osiągnął trzydziesty rok życia, i przez trzy i pół lat Swej misji
starannie wypełniał zobowiązania Swego poświęcenia, "umierając codziennie"
wylał na śmierć duszę Swoją - używając Swego życia, energii, sił w służbie
dla Ojca, w służbie dla Swych wyznawców i w wielkim stopniu w służbie dla
Swych nieprzyjaciół. W końcu widząc bliski koniec tego chrztu śmierci, kiedy
on miał się zupełnie dokonać i czując ciężar, próby, trudności, wzrastające
coraz więcej z każdym momentem, nie mając nikogo, kto by z Nim współczuł -
"Nikt z ludu nie był z Nim" - nikt nie był w stanie zrozumieć warunków i
okoliczności, aby mógł dzielić Jego ból przez ofiarowanie sympatii, zachęty,
czy pociechy - wtedy pragnąc, by nadszedł koniec próby, zawołał: "A jakom
jest ściśniony, póki się to (Mój chrzest śmierci) nie wykona!" Jego chrzest
wypełnił się w krótki czas potem, kiedy umierając, zawołał - "wypełniło
się!"
Cały świat umiera, nie tylko Pan i Kościół, Jego ciało; lecz świat nie
bierze udziału w śmierci Chrystusa, jak to czyni Kościół, Jego ciało, i tu
zachodzi wielka różnica. Cały świat umiera, jak ojciec Adam, na mocy wyroku,
czyli przekleństwa; ale Pan nasz Jezus nie był ze świata, nie był jednym z
tych, który umarł w Adamie. Widzieliśmy już, że życie Jego było świętym i
wyłączonym od wszystkich grzeszników, pomimo Jego ziemskiej matki - że nie
znajdował się pod wyrokiem potępienia. Dlaczego tedy umarł? Pismo Święte
powiada, że "umarł za grzechy nasze"
- że śmierć Jego była ofiarną. I tak jest z Kościołem, Jego ciałem,
ochrzczonym w Nim przez chrzest w śmierci Jego - uczestniczącymi z
Nim w Jego pełnej poświęcenia śmierci. Z natury dzieci Adama, "dzieci
gniewu, jako i drudzy" najpierw usprawiedliwione są ze śmierci Adamowej
do życia, przez wiarę w Pana naszego Jezusa i Jego dzieło odkupienia; a
cel tego usprawiedliwienia do życia z Adamowego potępienia na śmierć jest
to, że mogą uzyskać przywilej chrztu w Jezusie Chrystusie (stać się
członkami Jego ciała, Jego Kościoła) przez chrzest w Jego śmierć -
dzieląc śmierć wraz z Nim, jako współofiarnicy. Ach! Co za olbrzymia różnica
jest między śmiercią w Adamie, a śmiercią w Chrystusie.
Ta tajemnica naszego powinowactwa z Chrystusem w ofierze, w chrzcie śmierci
obecnie, a wynikająca społeczność i jedność wraz z Nim w chwale, która ma
przyjść, jest rzeczą nieuchwytną dla świata, jednakowoż powinno to być
należycie ocenione przez wiernych Pana, gdyż niejednokrotnie napotykamy
zapewnienia w Piśmie Świętym:, "Jeżeli cierpimy, z Nim też królować
będziemy"; "jeżeliśmy tedy z Chrystusem umarli, wierzymy, iż też z Nim żyć
będziemy". Jesteśmy "dziedzicami w prawdzie Bożymi, a współdziedzicami
Chrystusowymi, jeśli tylko z Nim cierpimy, (jeżeli doświadczamy chrzest
śmierci wraz z Nim, jako Jego członkowie ciała), abyśmy też z Nim byli
uwielbieni" - 2 Tym. 2:12; Rzym. 6:8; 8:17.
W czwartym wierszu tego tekstu, jaki rozbieramy, Apostoł powtarza tę samą
myśl, tylko z innego punktu widzenia, mówiąc: "Pogrzebieniśmy tedy z Nim
przez chrzest w śmierć". Znów, żadna sugestia odnośnie chrztu przez wodę,
ale jak najrealniejsze określenie chrztu śmierci, naszego poświęcenia aż do
śmierci. Następnie apostoł prowadzi dalej obraz, podając, dlaczego i z
jakiego powodu koniecznym jest ten nasz chrzest w śmierć Chrystusową,
mówiąc:, "Aby jako Chrystus wzbudzony jest z martwych przez chwałę ojcowską,
tak żebyśmy i my w nowości żywota chodzili". Tylko bezpośrednio wspomina tu
apostoł o naszym udziale w Pierwszym Zmartwychwstaniu, kiedy mamy dzielić
chwałę Pana naszego w Jego Królestwie - głównie odnosi się do czasów
obecnych. Wszyscy ci, którzy w zupełności ofiarują życie swoje Panu, aby
umrzeć z Nim, aby być współofiarnikami z Nim w służbie Prawdy, mają uważać
siebie w czasie pobytu na świecie za wyłączonych i wyróżnionych z pomiędzy
innych. Przyrzekają umrzeć dla rzeczy ziemskich, które tak pochłaniają
innych, przeto mogą używać je jako rzeczy pomocnicze dla Nowego Stworzenia.
Nowe Stworzenie staje się ożywionym przez Odkupiciela dla niebiańskich
rzeczy i widoków, których świat w około nas nie widzi i nie rozumie. Zgodnie
z tym, życie nasze w świecie powinno być nowym, wyróżnionym, wyłączonym od
życia ludzi innych; ponieważ ożywieni jesteśmy nowym duchem, nowymi
nadziejami, nowymi celami i to niebiańskimi.
Dochodząc do piątego wiersza, apostoł nie robi najmniejszej wzmianki o
chrzcie wodą, chociaż niektórzy początkowo mogą inny wyciągnąć wniosek z
jego słów:, "Bo jeśli żeśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego,
tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy".
Jeżeli przez to wszczepienie w podobieństwo śmierci Jego, miałoby się
rozumieć chrzest z wody, to stawiałoby sprawę chrztu z wody tak wysoko, że
żaden nauczyciel by się na to nie zgodził. Co Chrześcijanie przede wszystkim
pragną? Czy nie tego, by brać udział w zmartwychwstaniu Pana, Pierwszym
Zmartwychwstaniu? Apostoł wyraża to, jako wielki ideał i nadzieję przed
swoim umysłem, mówiąc: "Żebym Go poznał i moc
zmartwychwstania Jego
(jako członek Jego ciała, Jego Kościoła) i społeczność ucierpienia Jego,
przykształtowany będąc śmierci Jego - owabym jakimkolwiek sposobem doszedł
powstania z martwych" (Filip. 3:10,11). Zrozumienie tekstu z listu do
Rzymian 6:5 w znaczeniu, że ten udział w zmartwychwstaniu Chrystusa był
pewnym wynikiem zanurzenia w wodzie, stałby w sprzeczności z każdym innym
ustępem i byłoby niedorzecznym. Dlaczego wynikiem ochrzczenia w wodzie
miałoby być Pierwsze Zmartwychwstanie? Możemy z wszelką pewnością dać
zapewnienie, że tysiące zostało ochrzczonych, pogrążonych, czy zanurzonych w
wodzie, którzy jednak nigdy nie będą brać udziału w Pierwszym
Zmartwychwstaniu - w Zmartwychwstaniu Chrystusowym.
Ale kiedy rozumiemy ten wiersz zgodnie z dwoma poprzednimi, że odnosi się do
chrztu w śmierć, w podobieństwo śmierci Chrystusowej, wtedy
wszystko staje się jasnym i zrozumiałem. Będąc powołani przez Pana do
dziedziczenia wraz z Jego Synem, do cierpienia z Nim, oddania życia i
panowania wraz z Nim, jak pewni możemy się czuć, że jak będziemy wierni temu
wezwaniu, jeżeli jesteśmy wszczepieni, czy pogrzebani w Jego śmierć, tak jak
On pogrzebiony był w śmierci - jako wierni żołnierze Boga i słudzy Prawdy -
to ewentualnie dostaniemy pełną nagrodę, którą Bóg obiecuje dla takich, a
mianowicie udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu - w chwale, czci i
nieśmiertelności.
Chrzest w śmierci jest rzeczywistym chrztem dla Kościoła, tak jak on był
rzeczywistym chrztem dla Pana naszego; chrzest wodą jest tylko symbolem, czy
obrazem tegoż dla nas, jak był i dla Niego. Wynika to ze słów Pana naszego,
wypowiedzianych do dwóch Jego uczni, Jakuba i Jana, którzy pytali, czy mogą
mieć od Niego zapewnienie, że ewentualnie będą siedzieć wraz z Nim, jeden po
prawicy, a drugi po lewicy Jego, w przyszłym Królestwie. Odpowiedź Pana dla
nich brzmiała: "Nie wiecie, o co prosicie. Możecie pić kielich, który Ja
piję i chrztem, którym się chrzczę, być ochrzczeni?" Na ich wyznanie, że z
ochotą dzielić chcą nie tylko Jego hańbę, ale także Jego chrzest w śmierć,
Pan nasz potwierdzająco odpowiada: "Kielich ci, który Ja piję, pić będziecie
i chrztem, którym się Ja chrzczę, ochrzczeni będziecie" (Marek 10:35-39).
Ktokolwiek z Jego powołanych zechce poddać się takim doświadczeniom, Pan
użyczy im przywileju - a także Swojej pomocy. Taki w istocie będzie
zanurzony w śmierci Chrystusowej i jako konsekwencję będzie miał z Nim
udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu i w chwałach Królestwa, przynależącymi
do Niego. Że Pan nasz nie robi tu wzmianki o chrzcie w wodzie, to jest
widocznym; ponieważ ci dwaj uczniowie byli z Nim od początku Jego misji i
jako Jego reprezentanci chrzcili tłumy w wodzie "ku pokucie i odpuszczeniu
grzechów" - chrztem Jana (Jan 3:22,23; 4:1,2; Marek 1:4). Zapytanie Pana
naszego odnośnie ich ochoty w Jego chrzcie nie było niezrozumiane przez
Apostołów. Wcale nie myśleli, aby miał ich chrzcić znowu w wodzie; rozumieli
dobrze, że to był chrzest ich woli w Jego woli i w woli Ojca i stosunkowe
uczestniczenie wraz z Nim w Jego ofierze - umierając codziennie, kładąc
swoje życie za braci aż do końca, aż do aktualnej śmierci.
"PRZEZ
JEDNEGO DUCHA MY WSZYSCY W JEDNO CIAŁO JESTEŚMY OCHRZCZENI" — 1 Kor.
12:12,13.
Niech nikt źle nie rozumie Apostoła, kiedy napomyka o naszym chrzcie w
śmierć z naszym Panem - "w Jego śmierć" - by myślał o chrzcie Duchem
Świętym. Śmierć, a Duch Święty, to dwa pojęcia zupełnie różnorodne, jako też
i te dwa chrzty różnią się między sobą i mają oddzielne znaczenie. Chrzest w
śmierć, jest sprawą czysto indywidualną, w której każdy, kto chciałby zostać
członkiem ciała Chrystusowego, musiałby indywidualnie poświęcić i ofiarować
swoją wolę. W następstwie przyjęcia jego ofiary, Pan przez Swego Ducha
dopomaga każdemu, by złożył życie swoje w służbie dla Prawdy i dla braci -
nawet na śmierć. Chrzest Ducha Świętego był chrztem dla całego Kościoła.
Miał on miejsce w górnej sali w czasie Zielonych Świąt i nie potrzebuje być
powtórzonym, ponieważ nie przestał przebywać wraz z Kościołem aż do dnia
dzisiejszego. Częściowe powtórzenie zewnętrznych manifestacji miało miejsce
w wypadku Korneliusza; ale raczej jako dowód dla Piotra i innych wyznawców
żydowskich, dla Korneliusza i wszystkich Pogan, że Bóg nie ma różnicy tak
między Żydami, jako też i Poganami. Chrzest podczas Zielonych Świąt był
dokonany, jak podaje Pismo Święte, przez napełnienie górnej sali Duchem
Świętym, tak, że 120 braci obecnych tamże "ochrzczonych było w Duchu
Świętym", a apostołowie nadto otrzymali symbol łaski Bożej w postaci
rozdzielonych języków ognistych nad ich głowami.
To namaszczenie Duchem Świętym odpowiada namaszczeniu arcykapłanów i królów
Izraelskich, świętym olejem namaszczenia. Olej wylewany był na głowę i
spływał aż do stóp. Pozafigurą tego wylewania oleju na głowę było udzielenie
Ducha Świętego Panu naszemu w czasie Jego poświęcenia w trzydziestym roku
życia, kiedy Ojciec dał Mu Ducha "nie pod miarą" (Jan 3:34). Kiedy Zielone
Święta w pełni nadeszły, a nasza pełnej chwały Głowa ukazała się w obecności
Ojca i uczyniła przebłaganie za grzechy Jego ludu, to dozwolonem Mu było
"wylać to", tego Świętego Ducha Zielonych Świąt chrzcząc Swój Kościół; to
oznaczało przyjęcie ich przez Niego i przez Ojca za członków Jego Kościoła,
Jego ciała - za członków Nowego Stworzenia. Jego Kościół, Jego ciało,
zaczęło od tej chwili swój byt, a Duch Święty trwał w nim i nad nim; i jak
każdy dodatkowy członek, który wchodzi do Kościoła, tworzy jego ciało, tak
każdy staje się uczestnikiem chrztu przez Ducha, który należy do niego i
przenika ciało, Kościół.
Tekst, który rozpatrujemy, kojarzy ten chrzest Ducha w czasie Zielonych
Świąt z naszym indywidualnym chrztem w śmierć i wskazuje nam powinowactwo
tych dwóch. I oto, jako usprawiedliwieni ludzie, możemy być ochrzczeni w
śmierć; i jako członkowie Nowego Stworzenia, możemy być namaszczeni Duchem
Świętym i należeć do Kościoła, ciała Chrystusowego. Jak zobaczyliśmy, to
musimy najpierw być usprawiedliwionymi z grzechu i śmierci Adama przez wiarę
w naszego Odkupiciela, zanim nasza ofiara mogłaby być przyjętą, a my
uznani za "umarłych z Nim" - z Panem naszym, naszą Głową. Podobnie musimy
najpierw uczynić to poświęcenie, czyli ofiarę z otrzymanego
usprawiedliwienia i być przyjętymi za członków Nowego Stworzenia, zanim
zaczną się procesy umierania, które za łaską Pana sprowadzą nasz zupełny
chrzest w śmierć w podobieństwo chrztu śmierci Pana naszego i w ten
sposób zapewni nam udział w Jego "Pierwszym Zmartwychwstaniu". To zgadza się
z tym, co już poprzednio zauważyliśmy, a mianowicie, że nie
usprawiedliwienie nasze jest tym, co sprawia, że jesteśmy Nowymi
Stworzeniami - członkami Ciała Chrystusowego - ale nasz chrzest w śmierć z
Nim, jak Apostoł powiada: "Albowiem jako ciało jedno jest, a członków ma
wiele ... tak i Chrystus. Albowiem przez jednego Ducha my wszyscy w jedno
ciało jesteśmy ochrzczeni ... i wszyscy napojeni jesteśmy w jednego Ducha" -
1 Kor. 12:12,13.
Ten Wiek Ewangelii jest "przyjemnym rokiem Pańskim", podczas którego chętnie
przyjmuje
ofiary wierzących, ich zupełnego poświęcenia na śmierć. Każdy ofiarodawca w
ten sposób odpowiadając na wezwanie wieku (Rzym. 12:1) został w tej chwili
przyjętym jako członek do "Kościoła Pierworodnych", "których imiona zapisane
są w niebie". Ale to przyjęcie, jak widzieliśmy, nie decyduje w tej sprawie;
wymagane jest od wszystkich poświęcających się, aby "umierali codziennie" -
to jest, aby ich usiłowanie zupełnego poświęcenia trwało z dnia na dzień, aż
do ostatecznego oświadczenia "wypełniło się". Wymaganym jest, aby ta
trwałość w poświęceniu i czynieniu dobrze, postępowała cierpliwie i wiernie,
i aby zakończyła się u nas tak, jak u Pana naszego i Głowy, literalną
śmiercią, jak jest napisane: "Jam rzekł: Bogowieście (elohim - potężny), a
synami Najwyższego wy wszyscy jesteście. A wszakże jako i inni ludzie
pomrzecie, a jako jeden z książąt upadniecie" - nie jako książę Adam,
przestępca, ale jako książę Jezus - uczestnicy w Jego śmierci (Ps. 82:6,7).
Ta wierność, to codzienne umieranie, jest koniecznym, aby swe powołanie i
wybór uczynić pewnym; i to dla takich, którzy wiernie naśladują Pana,
obiecuje On chwałę, zaszczyty i nieśmiertelność, które to obietnice są
wyłącznie dla wiernych zwycięzców, którzy stanowią "prawdziwie wybranych
członków Nowego Stworzenia". Słowa Pana naszego są: "Bądź wierny aż do
śmierci, a dam ci koronę żywota" (Obj. 2:10). Widzimy tedy, że tak jest z
Kościołem, jak było z jego Panem i Głową - że poświęcenie przynosi pierwsze
owoce Ducha - wierność, codzienne stałe błogosławieństwo Ducha, z
wzrastającą radością i owocami, podczas gdy wierne zakończenie przymierza
aktualną śmiercią jest konieczne, aby otrzymać pełne dziedzictwo - udział w
Pierwszym Zmartwychwstaniu i jego chwale i zaszczytach - Efez. 1:12-14;
Rzym. 8:16,17.
CHRZEST OGNIA
Już dość obszernie rozebraliśmy poprzednio oświadczenie Jana Chrzciciela,
uczynione do Żydów, odnośnie Jezusa: "Ten was chrzcić będzie Duchem Świętym
i ogniem" (Mat. 3:11) - wskazując w ten sposób na błogosławieństwo Zielonych
Świąt dla wiernych Żydów i na ogień gniewu Bożego, "gniewu aż do końca" (1
Tes. 2:16), który przyszedł na resztę narodu. Chrzest ognia nie jest
błogosławieństwem, ani nie jest rzeczą rozumną, aby lud chrześcijański
modlił się za nim. Tak, jak taki chrzest ognia miał miejsce z końcem Wieku
Żydowskiego dla "plew" tego narodu, tak Pan nasz wykazuje, że będzie podobny
"ogień" z końcem tego wieku dla "kąkolu" klasy Chrześcijaństwa - chrzest
ognia, ucisku, który będzie strasznym; "czas uciśnienia, jakiego nie było,
jako narody poczęły być" - Daniel 12:1.
SYMBOLICZNY CHRZEST W WODZIE
Zwróciliśmy już uwagę na różne chrzty wodne praktykowane między narodami
chrześcijańskimi, które prawie powszechnie traktowane są mylnie jako
rzeczywisty chrzest; wykazaliśmy, jak pustymi i bezpodstawnymi są te chrzty
w wodzie, które nie dotykają wcale serca i które przeważnie są symbolami,
ale nie uważane za takie przez ich obrońców, ponieważ ci jasno nie zdają
sobie sprawy z rzeczywistego chrztu w śmierć z Chrystusem. Jak prostą
i nadto jak prawdziwą staje się próba rzeczywistego chrztu odnośnie Kościoła
Chrystusowego - "ciała", "Ecclesia",
których imiona zapisane są w niebie - niezależnie od ziemskiego wpisywania
się do niego. Ten prawdziwy chrzest jest w istocie bramą, która prowadzi do
prawdziwego Kościoła, ponieważ nikt inny nie będzie dopuszczony, czyli
zaciągnięty jako członek Kościoła, ciała Chrystusowego i imię swoje wypisane
miał w niebie, tylko ten, który najpierw doświadczył tego chrztu swojej
woli, swego serca w śmierć z Chrystusem i w ten sposób został
przyjęty do Jego Kościoła, który "dopełnia ostatków ucisków Chrystusowych"
(Kol. 1:24). O tak! Tacy wyznawcy, którzy robią takie poświęcenie, taki
chrzest w śmierć z Panem muszą być prawdziwą "pszenicą" - i żaden z nich nie
jest "kąkolem". Brama wodna może wpuścić tak dobrze "kąkol", jak i
"pszenicę" do Baptyskiego kościoła; ale chrzest w śmierć, jako brama, wpuści
tylko klasę pszenicy do prawdziwego Kościoła, ponieważ nikt inny nie będzie
się starał o to ze względu na warunki, chociaż znajdą się tacy, którzy będą
chcieli ją imitować pod pewnym względem, tak jak "kąkol" jest imitacją
"pszenicy".
Z tego stanowiska wychodząc można zaobserwować, że członków prawdziwego
Kościoła - ochrzczonych w Jezusie Chrystusie przez chrzest w śmierć Jego -
będzie wielu z pomiędzy Prezbiterian, Metodystów, Luteran, Episkopan,
Kongregocjonalistów, Rzymsko-Katolików, itd., jako też i z pomiędzy "Uczni"
i Baptystów. Z drugiej strony, bez wątpienia przeważna większość wszystkich
denominacji (włączając tzw. "Uczni" i Baptystów zanurzonych w wodzie) nie
będzie miała działu ani cząstki w ciele Chrystusowym, w prawdziwym
Ecclesia,
ponieważ nie przyszła do prawdziwych
drzwi, prowadzących do
rzeczywistego Kościoła przez rzeczywisty chrzest w "śmierć Jego". To
stanowisko jest nie do zaprzeczenia.
Przedstawiwszy o ile możności jak najdobitniej tak, jak to Apostoł uczynił,
charakter chrztu, wracamy do jego symbolu, do chrztu przez wodę i zapytujemy
po pierwsze, czy symbol taki jest rzeczą właściwą lub konieczną dla tych,
którzy już mają chrzest rzeczywisty? Po drugie, jeżeli tak, to, który symbol
jest właściwy?
CZY
SYMBOLICZNY CHRZEST JEST KONIECZNYM ?
Świadectwo Pana i apostołów jasno wskazuje na właściwość symbolicznego
chrztu przez wodę, ponieważ nie tylko oni sami byli ochrzczeni w wodzie, ale
pouczali o tym innych - nie tylko Żydów, ale także nawróconych z Pogan.
Wykazaliśmy poprzednio, że chrzest Pana naszego Jezusa był zupełnie
odmiennym od chrztu Jana, przeznaczonego przede wszystkim dla Żydów - że
tenże nie był dla pokuty i odpuszczenia grzechów - że Jan nie rozumiał tej
sprawy; i że Pan nasz w ten sposób postanawiając symbol Swojej własnej
śmierci nie starał się wytłumaczyć tego, co Jan jako też i inni w tym czasie
by nie zrozumieli, ponieważ nie był jeszcze im dany Duch Święty, ponieważ
Jezus jeszcze nie dokonał ofiary Swojej za nasze grzechy, ani nie był w
takiej chwale, by mógł przedstawić ofiarę na naszą korzyść. Zwracamy uwagę
na to zlecenie, dane przez Pana naszego do apostołów i dla nas przez nich,
jak podaje Mateusz 28:19,20 - "Idźcie tedy, nauczajcie wszystkie narody
chrzcząc je w imię [na mocy, danej przez] Ojca i Syna, i Ducha Świętego". To
zlecenie odnosiło się do całego Wieku Ewangelii i na mocy tegoż wszyscy
słudzy Prawdy pracują i dzisiaj. Pan nie mówi tutaj o chrzcie Ducha w czasie
Zielonych Świąt, ponieważ nie było to w mocy apostołów chrzcić kogoś w ten
sposób. Pan jedynie miał tę władzę i zatrzymał ją przy Sobie. Przyznane
jednak było apostołom i wszystkim wiernym nauczycielom Słowa Pańskiego
pouczać lud odnośnie łaski Bożej w Chrystusie - odnośnie ich
usprawiedliwienia, odnośnie ich uświęcenia lub poświęcenia, albo chrztu w
śmierć z Chrystusem, jeżeli chcieliby uczestniczyć w Jego nowej naturze i
przyszłej chwale. A chrzest obejmował także i symbol, czyli chrzest wodny,
który był zewnętrznym znakiem, przez który Jego towarzysze dowiadują się o
wewnętrznym poświęceniu serca wyznawcy, jak Pan nasz sam uczynił poświęcenie
serca Ojcu i później usymbolizował to przez wodę.
Że natchnieni apostołowie tak rozumieli swoje posłannictwo i nasze, to
widoczne jest ze wszystkich ich nauk. Przede wszystkim wpajali w lud, że
wielką jest łaska Boga w dziele odkupienia, zachęcając ich do wiary ku
usprawiedliwieniu żywota. Następnie zachęcali ich do zupełnego poświęcenia
serca, mówiąc: "Proszę was tedy bracia
[już nie grzesznicy, ale czasowo usprawiedliwieni przez wiarę w Chrystusa i
wobec tego przeznaczeni na członków do "domowników wiary", czy "braci"]
przez litości Boże [udział, który już otrzymaliście przez wasze
usprawiedliwienie], abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą
[usprawiedliwioną], przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą". To było
zaproszeniem do poświęcenia, czy ofiary lub "chrztu w śmierć Jego".
Tak, więc, wielu słysząc radosne te słowa, a będąc we właściwym stanie
serca, przyjmowało chrzest - nie tylko rzeczywisty chrzest w dokonanym
ślubie poświęcenia, ale także chrzest w wodzie, jako zewnętrzne tegoż
świadectwo.
Zauważcie następujące świadectwa, że chrzest był zwyczajem wszystkich
apostołów - zastosowanym nie tylko wobec Żydów, ale także i Pogan. Czytamy o
ludzie Samarii: "A gdy uwierzyli Filipowi ... chrzcili się mężowie i
niewiasty [nie dzieci]" (Dz.Ap. 8:12). Eunuch etiopski, nawrócony przez
opowiadanie Filipa, także był ochrzczony w wodzie (Dz.Ap. 8:35-38). Po nauce
Piotra, wygłoszonej do Korneliusza i jego domowników, "przypadł Duch Święty
na wszystkie słuchające [oceniając] tych słów [nie niemowlęta przeto]
... i rozkazał je pochrzcić" (Dz.Ap. 10:44-48). Znowu czytamy: "Wielu z
Koryntczyków słuchając, uwierzyli i ochrzczeni są" (Dz.Ap. 18:8). Znów
czytamy: "Niewiasta, imieniem Lidia, która szarłat sprzedawała w mieście
Tiatyrskim, Boga się bojąca, słuchała; której Pan otworzył serce, aby pilnie
słuchała tego, co Paweł mówił ... ochrzciła się i dom jej" (Dz.Ap.
16:14,15). Więzień Filipijczyk, skoro uwierzył, ochrzczony został przez
Pawła i Silasa w więzieniu (Dz.Ap. 16:33). W innym miejscu czytamy:
"Ochrzciłem też i dom Stefanowy" - 1 Kor. 1:16.
Faktycznie to Apostoł w ostatnim wypadku wspomina, że bardzo mało osób
ochrzcił, ale to prawdopodobnie ze względu na osłabienie, jakie cierpiał z
powodu bodźca na ciele, słabość wzroku; i tych kilku otrzymało chrzest z
własnych rąk jego, bo nie było nikogo stosownego pod ręką. Dziękował Bogu,
że tak niewielu ochrzcił; ale nie wypływa z tego, żeby on zmienił zdanie, co
do rzeczywistego chrztu i jego symbolu; ale ze względu na fakt, że podniosła
się kwestia w Kościele - sekciarski, czy zwadliwy duch powodował to, że
niektórzy mówili: "Jam jest Pawłowy", inni: "Jam jest Apollosowy", inni:
"Jam jest Piotrowy", itd. - Apostoł cieszył się, że tak mało osób mógł
ochrzcić, gdyż mógłby się podnieść zarzut, że on stara się o osobistych
uczni, chrzcząc ich w swoim imieniu, zamiast starać się o uczni dla
Chrystusa, chrzcząc ich w imieniu Chrystusa.
W świetle tych jasnych oświadczeń Pisma Świętego odnośnie przepisu i
praktykowania tak przez Pana jak i Jego Apostołów, musiałby być w istocie
zbyt ograniczonym ten człowiek, któryby twierdził, że Pismo Święte nie uczy
o chrzcie symbolicznym, czyli przez wodę; lub, że on był zastosowywany
jedynie dla Żydów; lub, że był on raczej czynnością zapoznawczą. Przeciwnie
nauczono go i praktykowano od początku wieku, aż do dnia dzisiejszego,
chociaż używając rozmaitych form i ceremonii z mniej lub więcej mylnym
pojęciem, co do znaczenia chrztu symbolicznego a rzeczywistego. Naturalnie,
że słuszny to powód, że wszyscy Chrześcijanie uważają chrzest przez wodę,
jako Boską instytucję. Jeżeli ktoś usiłuje sprzeczać się jeszcze, co do tej
kwestii, to my nie podejmujemy dyskusji, wierząc, że jeżeli ten osobnik jest
uczciwym i w sercu swoim dokonał prawdziwego chrztu swej woli w wolę Pana -
jeżeli stał się umarłym dla siebie i dla świata, a ożywionym dla Boga przez
Jezusa Chrystusa Pana naszego, Bóg da mu lepiej zrozumieć tę sprawę w
słusznym czasie - Filip. 3:15.
Tymczasem, cieszyć będziemy się z tymi, którzy przyszli do ocenienia
rzeczywistego chrztu i stali się uczestnikami tegoż i składamy im życzenia
odnośnie prawdy, gdyż daleko lepiej jest poznać i przyjąć rzeczywisty
chrzest, a nie mieć pojęcia o symbolu, jak widzieć symbol, a ślepym
pozostawać dla rzeczywistości. W świetle tego, jakkolwiek sprzyjamy bardzo
symbolicznemu chrztu, to jednak pragnęlibyśmy, by ludy chrześcijańskie
oparły się na rzeczywistym chrzcie w śmierć z Chrystusem, a nie na
symbolicznym. Dlatego wszystkich tych, którzy wyznają Pana jako swego
Odkupiciela i są w stanie zupełnego poświęcenia serca i życia dla Niego,
przyjmujemy jako braci w Chrystusie Jezusie, jako członków
Ecclesia,
których imiona zapisane są w niebie - jako Nowe Stworzenia w Chrystusie, czy
by to z urodzenia byli Żydzi, czy Poganie, niewolnicy czy wolni, mężczyźni
czy kobiety, ochrzczeni wodą czy też nie ochrzczeni w wodzie.
Z drugiej strony, nie wolno nam zapominać, że każdy szczegół wiedzy
sprowadza nie tylko wzrost przywileju i radości, ale także zwiększenie
odpowiedzialności. Ktokolwiek, przeto dochodzi do poznania piękności i mocy
wodnego symbolu, przychodzi równocześnie do poznania innej próby, która
dotyczy zabicia
jego własnej woli - odnośnie jego rzeczywistego chrztu w śmierć ze swoim
Panem. Nieposłuszeństwo względem tego symbolu w tych okolicznościach, które
zaraz zobaczymy, znaczyłoby odsunięcie ofiary, co byłoby omieszkaniem
uczynienia powołania i wybrania pewnym.
WŁAŚCIWY
SYMBOL CHRZTU
Nie będziemy tutaj prowadzić dyskusji z całą masą pro i kontra odnośnie
zlewania, wylewania i zanurzania - który z tych był pierwotnie używany przez
apostołów, jako chrzest symboliczny. Podamy jednak sugestię, że w każdym
razie niemowlę absolutnie nie może znajdować się w takim stanie umysłu i
serca, któryby dozwalał na poświęcenie, czyli chrzest jego woli w wolę
Chrystusa, i by stało się umarłem z Nim dla siebie i dla świata. Twierdzimy
następnie, że symboliczny chrzest przed dokonaniem chrztu rzeczywistego nie
ma znaczenia, ponieważ chrzest symboliczny ma na celu raczej wyrazić na
zewnątrz to, co dokonało się w sercu i umyśle człowieka, sekretnie przed
Panem.
Z tego wynika, że większość Chrześcijaństwa nigdy nie otrzymała
symbolicznego wodnego chrztu w tym konkretnym znaczeniu, ponieważ nie był on
rezultatem ich ślubu poświęcenia. Zanurzenie starszych osób przed
poświęceniem byłoby raczej zwyczajnym aktem kąpielowym, to samo również
powiedzieć można o symbolicznym chrzcie, dokonywanym przez skrapianie
nieświadomych niemowląt. Wypada, przeto zastanowić się poważnie, który z
tych chrztów wodnych jest prawdziwym symbolem, naznaczonym przez Pana i do
którego mamy się zastosować. A każde poświęcone serce "istotnie umarłe" dla
swej woli i opinii świata, będzie baczyć, aby wykonywać wolę Pana w tej,
jako też i innej sprawie. Taka baczność zawarta jest w wyrażeniu: "Żywymi
Bogu w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" - Rzym. 6:11.
Przypuściwszy, że zamieszanie, co do przedmiotu formy chrztu byłoby tak
kompletne i że świadectwa odnośnie procedury w początkowym kościele tak
zawikłane, że nie mamy niczego, co by nas prowadziło do stwierdzenia, czy
apostolska forma chrztu przez wodę, dokonywała się za pomocą skrapiania,
wylewania, czy zanurzenia, to jesteśmy obecnie w tym położeniu, że widząc
jasno, co stanowi chrzest rzeczywisty, możemy powiedzieć pewnie, co mogłoby
i co nie mogłoby stanowić symbolu, czy obrazu tegoż. Przechodząc uważnie
wszystkie praktykowane formy, jedna tylko zdaje się z nich wszystkich
najlepiej malować śmierć i pogrzebanie z Chrystusem. Nie jesteśmy w
stanie wyobrażać sobie symbolu śmierci dla świata i dla siebie z Chrystusem,
w wylaniu paru kropel wody na czoło lub wylaniu pełnego kubła wody na całą
osobę. Jeżeli jest, jakie symboliczne podobieństwo do śmierci, w jednym z
tych wypadków, to my przyznajemy się, że nie możemy go dostrzedz. Ale, kiedy
przychodzimy do rozważania formy zanurzenia, to widzimy nagle cudowny,
porywający i niezwykle stosowny obraz tego wszystkiego, co zawarte jest w
rzeczywistym ślubie śmierci. Nie tylko, dlatego, że greckie słowo
baptizo
oznacza zanurzenie, zakrycie, pogrzebanie, opanowanie, ale, że cała
procedura połączona z jednym zanurzeniem w tył w wodę w imię Chrystusa jest
najwięcej trafnym przedstawieniem pogrzebania w każdym szczególe.
Administrator w tym symbolu wyobraża Pana naszego. Tak, jak kandydat zbliża
się do niego, tak i my zbliżamy się do Pana przez chrzest. Wyznając, że nie
możemy sami stać się umarłymi dla siebie i świata, oddajemy się, przeto w
ręce Pana, prosząc Go, aby przyjął wolę za uczynek, a zarazem, aby po
oddaniu naszej woli pogrzebał nas w Swojej śmierci - by sprawił takie
doświadczenia, nauki, ćwiczenia i chłosty, byśmy jak najlepiej wypełnili to
nasze przymierze poświęcenia. Kiedy kandydat oddał swoją wolę, administrator
lekko zanurza go w wodzie i tak, chwilowo bezradny i bezsilny pod wodą,
tworzy doskonały obraz naszej niemocy, jaka towarzyszy nam przy śmierci; a
jak administrator postawi go z powrotem na nogi, widzimy przed sobą to, co
Pan nam obiecał - powołanie nas ze stanu śmierci przez własną Jego moc. Nie
staramy się nikogo zniewalać pod tym względem, o ile różni się w tej sprawie
z naszym poglądem; ale zdaje się nam rzeczą widoczną ze stosowności tego
symbolu, że autorem tego symbolu był sam Pan. Któż inny mógłby sporządzić
tak kompletny obraz czy symbol całej tej sprawy?
Ktokolwiek już przeszedł przez rzeczywisty chrzest - ktokolwiek oddał siebie
w ręce Chrystusa, aby stać się umarłym z Nim, pogrzebanym w podobieństwo
Jego śmierci, a później widzi piękno tego symbolicznego obrazu, wierzymy, że
musi odczuwać niezmierne pragnienie dopełnienia tegoż w swoim własnym
wypadku. Serce z pewnością mu mówi: "Pragnę czynić wolę Twoją, o Boże mój".
Co za korzyści wynikną z posłuszeństwa dla tego symbolu? Odpowiadamy, że do
żadnej części z naszego ślubu poświęcenia nie jest przywiązana jakakolwiek
korzyść, ale będzie ona wyłącznie naszą, jeżeli postaramy się wypełnić
wszystkie wymagania, tak pierwsze, jak i ostatnie - wszystko, zawarte w
pełnym oddaniu naszej woli Panu i w szczerej chęci naśladowania tegoż. Ale,
podczas, gdy zupełna korzyść stanie się naszym udziałem z końcem podróży, w
Pierwszym Zmartwychwstaniu i jego chwale, zaszczytach i nieśmiertelności, to
jest pewna korzyść, jaką cieszymy się i obecnie. Zadowolenie umysłowe, pokój
serca, fakt, że jak Pan nasz pragniemy "wypełnić wszelką sprawiedliwość" -
to prowadzi do tego pokoju Bożego, który płynie jak rzeka, regularnie, stale
i przez serca tych, którzy są Jego - pokój Boży w naszych sercach, który
"przechodzi wszelkie pojęcie".
Świadectwo Apostoła brzmi:, że jest "Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest,
jeden Bóg i Ojciec wszystkich" (Efez. 4:4-6). Wynika z tego, że jak jest
jeden rzeczywisty chrzest, tak może być tylko jeden właściwy symbol dla
niego; i lud chrześcijański ogólnie zgadza się z tym, że zanurzenie w wodzie
najwięcej odpowiada duchowi Pisma Świętego. Jako ilustrację tej zgodności
niech posłużą następujące wzmianki osób, które chociaż prawdopodobnie
rzeczywiście ochrzczone w śmierć Chrystusową, tak zostały pobałamucone, że
nie wiedziały, w jaki sposób mają utożsamić za pomocą wody symbol tegoż i
zadecydowały, że jest to rzeczą zbyteczną.
NIEKTÓRE
ŚWIADECTWA ODNOŚNIE TEGOŻ PUNKTU
Jan Kalwin, Prezbiterianin, powiada: "Już samo słowo
baptizo
oznacza zanurzenie. Jest rzeczą pewną, że zanurzenie było praktykowane w
początkach kościoła." - Institutes, Ks. IV, Rozdz. XV, par. 19.
Dr.Macknight, Prezbiterianin: "Przy chrzcie osoba chrzczona jest pogrzebaną
w wodzie ... Chrystus poddał się formie Chrztu; to znaczy chciał być
pogrzebanym w wodzie."
Dr.Filip Schaf, Prezbiterianin: "Zanurzenie, a nie skrapianie było bez
wątpienia pierwotną, normalną formą. Wskazuje na to znaczenie słowa
greckiego baptizo,
baptisma, baptismos." -
Historia Kościoła Apostolskiego, str.
568.
W późniejszej publikacji (1885) pisze następnie o tych porównaniach, że
"przechylają się one wszystkie raczej na stronę zanurzenia, niż skrapiania,
jak ostatecznie przyznają wszystkie najlepsze podręczniki Pisma Świętego
Katolików i Protestantów, Anglików i Niemców." -
Nauka Dwunastu Apostołów,
str. 55,56.
Marcin Luter, Luteranin: "Baptizm jest greckim słowem i może być
przetłumaczone jako zanurzenie
... Zalecam, aby wszyscy, którzy pragną się ochrzcić, byli zupełnie
zanurzeni w wodzie." - Dzieła Lutra,
Tom I, str. 336.
John Wesley, Metodysta: "Pogrzebani z Nim przez chrzest" - napomykając o
pierwotnej metodzie zanurzenia.
Wall, Episkopalista: "Zanurzenie było według wszelkiego prawdopodobieństwa
formą, przez którą błogosławiony Zbawca nasz przyjął chrzest i pewnie było
najwięcej używanym i praktykowanym sposobem, w jakim nasi pierwotni
Chrześcijanie przyjmowali chrzest." -
Historia chrztu niemowląt, Tom I,
str. 571, Oxford 1862.
Dean Stanley, Episkopalista: "Przez pierwsze trzynaście stuleci ogólnie
praktykowaną formą chrztu była ta, o której czytamy w Nowym Testamencie, a
którą dobrze określa słowo, baptizo - gdyż tych, których chrzczono,
pogrążano, zanurzano w wodę." -
Instytucje chrześcijańskie, str. 17.
Brenner, Rzymsko-Katolik: "Przez trzynaście stuleci w użyciu był chrzest
przez zanurzenie w wodę." -
Historyczny wywiad odnośnie administracji chrztu,
str. 306.
"Cała osoba zanurzaną była w wodę." -
Encyklopedia Kitlo`a.
"Baptizm to jest zagłębianie, czyli
zanurzanie." - Encyklopedia Americana.
"Chrzest początkowo uskuteczniano przez
zanurzanie."- Encyklopedia Brande`a.
"Baptizm znaczy zanurzenie." - Smith`a
Bible Dictionary.
"Baptizo, zanurzyć we wodę." - Lidden
E.Scott`s Grecki Lexicon.
Stąd, że wszyscy poświęceni, wszyscy ochrzczeni w śmierć Chrystusową tworzą
"Królewskie Kapłaństwo" i są członkami namaszczonego ciała Pańskiego, wynika
tedy, że mają oni upoważnienie przez Mat. 28:19 nie tylko nauczać lud i w
ten sposób prowadzić ich do chrztu, czy pogrzebania swej woli w Panu, ale
mieliby zlecone dokonywać także i dla nich symbol tego poświęcenia, chrzest
przez wodę. Dalej, gdyby takiej poświęconej osoby nie można było znaleźć do
dokonania tego symbolu, to sądzimy, że podjąć się tego mógłby i
niepoświęcony wyznawca, a nawet osoba światowa, niedowiarek; ponieważ
zachodzi tu kontrakt między Panem a indywiduum poświęcającym siebie; i jak
chrzest przez wodę nie jest chrztem rzeczywistym, ale raczej obrazem, tak i
administrator nie jest Panem, ale zwyczajnym człowiekiem i czy dobry czy
zły, to wykonywał będzie czynności raczej tylko jako przedstawiciel dla
wygody i w służbie osobnika zanurzającego się. Pomimo to panuje ogólne
zdanie i przepis, który jak wszystko, co dotyczy Kościoła, powinno się
również zachować: przepis ten wskazywałby na to, że najwłaściwszymi osobami
do takiej służby byliby wybrani starsi.
FORMA SŁÓW
Żadnej specjalnej formy słownej nie podaje nam Pismo Święte i wszyscy zaraz
zobaczą, że słowa mają podrzędne znaczenie - że chrzest może być ważnym bez
wyrzeczenia chociażby jednego słowa; ponieważ, jak poprzednio zaznaczyliśmy,
dokonuje się rzeczywisty kontrakt między chrzczonym a Panem i akt
przez wodę jest otwartym wyznaniem tegoż. Nie robi, więc różnicy, czy
administrator jest wierzącym czy nie, czy powiedział wszystko, czy też nie
opuścił, jakiego słowa, ale jaka jest myśl i zamiar serca tego, który
otrzymuje symboliczny chrzest. Pomimo to, opierając nasz sąd na słowach Pana
u Mateusza 28:19 i słowach Apostoła do Rzymian 6:3, polecamy, jako prostą
formułkę przy tej okazji, składającą się mniej więcej z tych słów:
"Bracie Janie [lub, jakie inne imię
Chrześcijańskie] w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, z tego upoważnienia,
ja ciebie chrzczę w Chrystusa."
POWTÓRZENIE
SYMBOLU
Ponieważ
prawdziwe znaczenie chrztu było przez długi czas zakryte, dostajemy wiele
zapytań od tych, którzy byli już zanurzeni we wodę, co do ważności ich
chrztu przez wodę i czy właściwą rzeczą byłoby powtórzenie symbolu. Nasza
odpowiedź brzmi, że symbol nie potrzebuje powtórzenia, albowiem nie miałby
znaczenia i wartości, jak tylko zwyczajnej kąpieli, o ile nie jest
następstwem zupełnego poświęcenia na śmierć i każdy musi zadecydować czy
został posłusznym temu świadectwu. Ale jeżeli chrzest przez wodę nastąpił po
poświęceniu, czyli chrzcie w śmierć, to nie konieczną rzeczą byłoby
powtarzać go - nawet, chociaż świadomość, co do tej sprawy byłaby
niedostateczną.
CHRZEST DLA UMARŁYCH
"Bo inaczej cóż uczynią ci, którzy się chrzczą nad umarłymi, jeśliż zgoła
umarli nie bywają wzbudzeni?" - 1 Kor. 15:29.
Fałszywe zrozumienie myśli Apostoła, wyrażonej w powyższych słowach,
prowadziło w "ciemnych wiekach" do chrztu zastępczego; lud chrześcijański,
którego przyjaciele umarli bez chrztu, chrzcił się w zastępstwie tych.
Poprawne poglądy, co do istoty rzeczywistego chrztu szybko wykazują nam
bezpodstawność takiej procedury. Dana osoba nie może więcej poświęcić się za
inną osobę, tak jak nie jest w stanie przenieść swego naturalnego czy
duchowego życia na drugą osobę. To fałszywe zrozumienie słów Apostoła
prowadziło jednakowoż do pomieszania pojęć u, wielu, którzy nie pojmowali,
jak wielkie odstępstwa miały miejsce tuż po śmierci apostołów i jak dzikie i
bezpodstawne teorie i zwyczaje wyłoniły się na horyzont Chrześcijaństwa.
Przedmiotem Apostoła było zmartwychwstanie umarłych i on tu właśnie podpiera
i opracowuje tę doktrynę. Najwidoczniej czyniono napady na wiarę Kościoła w
Koryncie odnośnie Zmartwychwstania umarłych. Jako argument w wierszu powyżej
przytoczonym, zwraca uwagę Kościoła na fakt, że oni wszyscy byli ochrzczeni
i że ich chrzest przedstawiał, czyli symbolizował śmierć, jak to widzimy z
poprzedniego. Później przez wykazanie im bezpodstawności tego nowego
stanowiska, zapytuje czy miałoby sens lub wartość takie poświęcenie na
śmierć, jak ich chrzest podaje, gdyby nowa teoria, że zmarły nie
zmartwychwstanie, była prawdziwą. Poświęcili się, aby być członkami, aby
umrzeć razem, jeden za drugiego dla społeczności z Chrystusem i by w ten
sposób być umarłymi z Nim i jako członkowie Jego ciała, członkowie wielkiej
ofiary pojednania ofiarować się na korzyść umarłego świata, ponieważ
mieli nadzieję w obiecane zmartwychwstanie.
Argumentem Apostoła jest, że całe stanowisko chrześcijaństwa razem stoi albo
upada. Jeżeli nie ma zmartwychwstania umarłych, to wtedy ci, którzy zasnęli
w Chrystusie, są zgubieni tak, jak i reszta świata; i jeżeli tak się ma
sprawa i nie ma nadziei na przyszłość ani dla Kościoła, ani dla świata przez
Kościół, to, dlaczego poświęcamy nasze życie na śmierć? Jesteśmy ochrzczeni
w śmierć z Chrystusem, ochrzczeni dla umarłych w tym celu, abyśmy z czasem
mieli społeczność z Nim, jako Życiodawcy świata - Nasienie Abrahamowe.
POŚWIĘCENIE
Gdy na krzyż mój podnoszę wzrok, na którym
Zbawca życie dał,
Do krzyża wnet przybliżam krok, bo przez krzyż będę żywot miał.
I już nie szukam ziemskich straw,
z radością zniosę trud i znój.
Przez wiarę moją Ty mnie zbaw! Daj mi mój krzyż, o Panie mój!
Do siebie nie należę już, bo
Zbawca kupił mnie Swą krwią;
O Panie, krzyż mój na mnie złóż i pozwól cierpieć na cześć Twą.
Dziś na ołtarzu składam Twym to
wszystko, co na ziemi mam.
I pragnę tylko z krzyżem swym podążać aż do nieba bram.
I wierzę, że ofiara ma, przyjemną,
Panie, będzie Ci;
Że Bóg koronę wkrótce da, gdy już Królestwa błysną dni.