"ROZMYŚLIWAJCIE TO, CO JEST UCZCIWEGO
PRZED WSZYSTKIMI LUDŹMI" - "NIKOMU NIC WINNI NIE BĄDŹCIE" - "POŻYCZAJCIE,
NIC SIĘ STĄD NIE SPODZIEWAJĄC" - CHRZEŚCIJAŃSKA UPRZEJMOŚĆ - "NIE TROSZCZCIE
SIĘ O JUTRZEJSZY DZIEŃ" - "MOIM CELEM JEST CHRYSTUS" - "ŁATWIEJ WIELBŁĄDOWI
PRZEJŚĆ PRZEZ UCHO IGIELNE, ANIŻELI BOGACZOWI WEJŚĆ DO KRÓLESTWA BOŻEGO" -
UBEZPIECZENIE - ORGANIZACJE WZAJEMNEJ POMOCY, ITD. - ŚWIADOME MIESZANIE SIĘ
W OBCE SPRAWY - "BŁOGOSŁAWIĄC BOGA, PRZEKLINAJĄC LUDZI" - TOWARZYSKIE
OBOWIĄZKI - "SZANUJ WSZYSTKICH LUDZI" - CZY NOWE STWORZENIE MA BRAĆ UDZIAŁ W
PUBLICZNYCH WYBORACH? - NOWE STWORZENIE I REFORMY MORALNE - NOSZENIE
KOSZTOWNYCH UBIORÓW - CZEKAJMY NA PRZYOZDOBIENIE "CHWAŁY, ZASZCZYTU I
NIEŚMIERTELNOŚCI".
"OBMYŚLIWAJCIE TO, CO JEST UCZCIWEGO PRZED WSZYSTKIMI LUDŹMI"
— Rzym.
12:17 —
PODCZAS, gdy Nowe Stworzenie
nazwane jest umarłem dla świata, a żywem dla Boga przez Jezusa Chrystusa,
Pana naszego, zdanie powyższe odnosi się w całości do naszych przemienionych
nadziei, celów i ambicji. Podczas, gdy nowy umysł ciągle jeszcze zmuszony
jest oddziaływać za pośrednictwem ludzkiego ciała, oczekując na nowe ciało w
Pierwszym Zmartwychwstaniu, musi on uznawać pewne zobowiązania względem
swych bliźnich - względem świata. Jak ma on zobowiązania względem swej
ziemskiej rodziny i względem "domowników wiary", co do spraw doczesnych (a
zobowiązania te zamiast zmniejszyć się przez zmianę umysłu owszem zwiększają
się), tak też jest i pod względem pewnych obowiązków odnośnie do naszych
bliźnich.
Cała ludzkość powinna wyznawać zasadę sprawiedliwości w swych wzajemnych
stosunkach. Ale Nowe Stworzenie powinno szczególnie przestrzegać tej zasady
we wszystkich sprawach życiowych, ponieważ otrzymało specjalne instrukcje o
tych zasadach prawa Bożego w szkole Chrystusa. Słusznie można sobie życzyć,
aby wszyscy ludzie obmyślali uczciwe rzeczy przed wszystkimi innymi; dlatego
tym bardziej Nowe Stworzenie powinno postępować zgodnie z tą zasadą, wobec
swego niezwykłego stanowiska. Czy należy się spodziewać po innych ludziach
uczciwości, prawdziwości, szlachetności i uprzejmości? Tak; ale od ludu
Pańskiego trzeba się spodziewać jeszcze wznioślejszych zalet, gdyż musi on
codziennie dążyć do Boskiego wzoru w myśli, słowie i uczynku.
"Nikomu nic winni nie bądźcie, tylko abyście się społecznie miłowali", brzmi
przykazanie Boskie podane przez Apostoła (Rzym. 13:8). Dobrze by było, gdyby
świat znał tę regułę i gdyby ściśle według niej postępował, a wiemy, że w
czasie słusznym reguła ta będzie ściśle przestrzegana - w ciągu Wieku
Tysiąclecia. Ale dla Nowego Stworzenia reguła ta już teraz obowiązuje, a
choć inni mogą ją lekceważyć, to jednak lud Pański musi słuchać jej jak
najpilniej. Nawet naturalnemu Izraelowi, domowi sług, Pan przykazał, że
jeśli będą Mu wierni, to staną się wierzycielami, a nie dłużnikami (5 Moj.
15:6), a ta zasada stosuje się do każdej osoby mającej zdrowy rozsądek,
będący treścią samej mądrości. Mądrość tę świat uznaje, ale bardzo mało
ludzi według niej postępuje, nawet lud Pański nie zawsze stosuje tę zasadę,
jako stałą regułę w zabiegach życia.
Innymi słowy, każdy członek Nowego Stworzenia powinien żyć w miarę swych
środków, o ile to dotyczy rzeczy ziemskich. Jeżeli zdoła zarobić tylko
dolara dziennie, niech nawet nie pomyśli, ażeby wydać więcej niż to, chyba w
razie koniecznej potrzeby, ale zawsze powinien urządzać się odpowiednio do
swych stosunków, dopóki nie znajdzie się w pomyślniejszych okolicznościach.
Wiedząc, że opatrzność Pańska czuwa nad nim i nad wszystkimi jego sprawami,
powinien jak najmądrzej urządzić swoje doczesne sprawy, rozumując, że tak
sprawy doczesne jak i duchowe, zależą od Boskiej opatrzności i że Pan
postanowił dla niego błogosławieństwo w związku z każdorazowym jego
położeniem. Wobec tego powinien być zupełnie zadowolony, choćby
doświadczenie było najcięższe - oczekując cierpliwie na pomoc, którą miłość
i mądrość Boska udzieli mu we właściwym czasie. Jeżeli dochody jego są
obfite, powinien kierować się umiarkowaniem. Ekonomia jest częścią Boskiego
rozporządzenia, jak mamy tego przykład ze strony Pana naszego i apostołów,
zwłaszcza w przypadku, kiedy Pan kazał pozbierać okruchy chleba i ryb,
chociaż miał moc z niczego stwarzać pokarm dla tłumów ludzi.
W miarę tego, jak środki nasze są ograniczone, wszystkie nasze wydatki
trzeba tak regulować, ażeby nie tylko dorównały one dochodom, lecz nawet
były trochę niższe, aby zawsze odłożyć pewną sumę na stronę, albo na nasze
przyszłe, nieprzewidziane potrzeby, albo na ofiary dziękczynne dla Pana,
albo też, jak radzi Apostoł, aby udzielić zasiłku tym, którzy znajdują się w
gorszym od nas położeniu. Pamiętajmy zawsze, że ufność w Panu oznacza
zadowolenie, a zadowolenie oznacza spokój serca. W takich warunkach chleb i
woda, lub suche kartofle z solą lepiej smakują i więcej nam przyniosą
pożytku, aniżeli najwyborniejsze potrawy w innym nastroju ducha. Ufność
zawsze wymaga wdzięczności, stąd dziecko Boże, żyjąc nawet w najuboższych
warunkach, zawsze powinno być przepełnione wdzięcznością dla Dawcy
wszystkiego Dobra, polegając zupełnie na Jego mądrości we wszystkich
sprawach życia. Nie znaczy to, że nie trzeba starać się o polepszenie
warunków, jeżeli drzwi do takiego postępu staną przed nami otworem i jeśli
drzwi te są sprawiedliwe i prowadzą do polepszenia bytu. Owszem, znalazłszy
takie "drzwi", mamy podziękować za nie Boskiej opatrzności, biorąc z tego
lekcję od naszego Wielkiego Nauczyciela.
Przykazanie: "Nikomu nic winni nie bądźcie, tylko abyście się społecznie
miłowali", znaczy, że jeżeli kiedykolwiek wbrew rozporządzeniu Boskiej
mądrości staliśmy się dłużnikami innych, mamy starać się we wszelki uczciwy
sposób pospłacać nasze długi. Jeżeli jednak długi te zostały zaciągnięte w
sprawach handlowych, a wierzyciele wiedzieli, że pożyczając nam narażają
siebie i nas samych na wielkie ryzyko, a szczególnie, jeżeli te długi były
spowodowane upadkiem interesu, zwłaszcza, kiedy stało się to zanim
zostaliśmy Nowym Stworzeniem, to nie będzie grzechem, jeśli urządzimy się na
zasadach bankructwa, albo według istniejących przepisów prawnych, które
przewidują, że długi zostają unieważnione po upływie pięciu lat, o ile nie
są odnowione sądownie, lub o ile nie są zagwarantowane osobistą obietnicą
zwrotu.
Pismo Święte zawiera w sobie przykład takiego załatwiania sprawy, mianowicie
w Zakonie danym figuralnemu Izraelowi, gdzie jest zastrzeżone unieważnienie
długów w siedmioletnim Sabacie, a jeszcze obszerniejsze odwołanie wszystkich
zobowiązań w pięćdziesięcioletnim Jubileuszu. Nowe Stworzenie korzystając z
takich praw ziemskich, może być spokojne o takie długi, zgodnie z Bożą wolą,
dopóki kiedyś opatrzność Boska nie udzieli mu takich pomyślnych warunków, że
będzie można pospłacać wszystkie długi, na zasadzie Złotej Reguły, bez
względu na to, czy są one prawnie unieważnione, czy też nie.
Jeżeli jednak długi takie nie były zaciągnięte w prowadzeniu interesów, lecz
na podstawie przyjaźni, jako pożyczka pieniężna lub kredyt, a przyjaciel
spodziewał się zwrotu bez procentu, nie licząc na takowy, rzecz przedstawia
się zupełnie inaczej. Taki dług należy uważać za obowiązujący przez całe
życie i trzeba się starać wszelkimi siłami uiścić się z takiego długu. Ale
jak to powyżej wspomniano, po zostaniu członkiem Nowego Stworzenia i będąc
pod kierownictwem Ducha Świętego i Słowa Bożego, mając ducha zdrowego
umysłu, nikt z pośród Nowego Stworzenia nie powinien być niczyim dłużnikiem,
lecz powinien postępować według wskazówek Pisma, aby żyć stosownie do swoich
dochodów. To przykazanie: "Nikomu nic winni nie bądźcie" nie nakazuje
jeszcze, ażeby nie obciążać hipoteki czyjejś sumą mniejszą, aniżeli jest
rzeczywista wartość danej własności. Nie będzie to pożyczaniem w zakazanym
znaczeniu, lecz czasowym sprzedaniem realności, z nadzieją otrzymania
takowej z powrotem, po pewnym czasie.
Wdowy i sieroty nie są odpowiedzialne za długi byłej głowy rodziny, ani na
podstawie praw Boskich, ani też ludzkich. Rzeczy sprzedane ojcu lub mężowi
były sprzedane na zasadzie jego własnej odpowiedzialności i uczciwości i
nikt inny nie może być odpowiedzialny za jego długi, chyba, że wdowa lub
sierota przyjęły na siebie osobistą odpowiedzialność jeszcze za życia ojca.
Długi ojca są zawarunkowane na jego majątku (z wyłączeniem części należącej
do rodziny, a zarezerwowanej przez prawo); z jego śmiercią kończą się jego
osobiste długi (nie hipoteczne), chyba, że któryś członek rodziny
dobrowolnie przyjmuje na siebie zobowiązania. Wspominamy o tym, ponieważ
znamy przykłady, że biedne wdowy i sieroty czują się zobowiązane przez
Boskie prawo, o ile już nie przez ludzkie, do oddawania długów ojca lub
męża, i przez to lata całe żyją w nędzy.
Rada Pańska z drugiej strony tej sprawy jest bardzo wyraźna. Jeżeli ktoś
widzi, że brat jego jest w potrzebie, powinien mu wyświadczyć rzecz dobrą i
"pożyczyć niczego się stąd nie spodziewając" - bez zamiaru skorzystania na
tym, lub nadziei zysku. Należy jednak rozumieć to przykazanie "pożyczajcie",
jako zgodne z innym Boskim rozporządzeniem, brzmiącym: "nikomu nic winni nie
bądźcie". Stąd należy wnosić, że brat ma odpowiednie środki i zdolny jest
zwrócić pożyczkę, ale chwilowo jest w potrzebie; ale może dać jakieś
zapewnienie lub zastaw pożyczającemu. Ale takie pożyczanie, z chęcią
dopomożenia bratu lub siostrze w potrzebie, powinno być bez nadziei
wynagrodzenia - bez oglądania się na procent lub zysk, lecz jedynie z
nadzieją zwrotu samej pożyczonej sumy. Ma to być tylko uczynność, wyrażenie
braterskiej miłości.
Jeżeli brat znajduje się w takich okolicznościach, że nie mógłby zwrócić
pożyczki, ani dać zabezpieczenia na pożyczone pieniądze, nie powinno się mu
pożyczać, lecz dopomóc mu gotówką w postaci daru - stosownie do
wspaniałomyślności darującego i do potrzeb danego brata. Brat taki może
później upierać się, aby dar taki oddać z podziękowaniem, ale trzeba wówczas
upierać się ze swej strony, że dar musi darem pozostać. Chyba, że brat ów
znalazł się w takim położeniu, iż może bez uszczerbku dla siebie dar
zwrócić, gdyż stał się majętnym. Ale nawet i w takim wypadku dar powinien
pozostać darem, jeżeli sami nie jesteśmy w potrzebie. Można wtedy tak
odpowiedzieć: "Przykro byłoby mi przyjmować dar z powrotem, dlatego, bracie,
proszę daj te pieniądze komuś innemu, który jest w potrzebie, a uczyń to
teraz lub w przyszłości." Sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, jeśli
brat lub jakaś inna osoba chce pożyczać pieniądze z zamiarem rozszerzenia
swoich interesów, lub z chęcią zrobienia zysku. Pożyczenie pieniędzy takiej
osobie, z wzięciem zastawu i z policzeniem sobie właściwego procentu, będzie
zupełnie uprawnione i nie będzie "lichwą" w złym znaczeniu tego słowa.
Będzie to zgodne z tym, co Pan nasz wyraził w swojej przypowieści, kiedy
mówił:, "Przeto żeś miał pieniądze moje dać tym, co pieniędzmi handlują, a
ja przyszedłszy, wziąłbym był, co jest mojego, z lichwą [z procentem]" -
Mat. 25:27.
W zupełnej zgodzie z tymi przykazaniami Pismo Święte podaje nam jeszcze
jedno, które powinno być przestrzegane zawsze i z korzyścią, nie tylko przez
Nowe Stworzenia, lecz i przez świat w ogólności. Oto przykazanie: "Człowiek
głupi daje rękę, czyniąc rękojmstwo przed twarzą przyjaciela swego", (Przyp.Sal.
17:18). Według tej rady wszystkie zabezpieczenia i poręczenia za innych,
podpisywanie, czyli indosowanie cudzych weksli, zobowiązań, itp., powinno
się wykluczyć z naszych zwyczajów; mądrze zrobią ludzie Pańscy, jeżeli będą
postępować według tej reguły. Nawet w możliwie najgwałtowniejszej potrzebie,
w której koniecznie należy poręczyć za brata, trzeba starannie rozważyć, czy
zobowiązanie, jakie na siebie przyjmujemy nie grozi nam samym
niebezpieczeństwem. Jeżeli poręczenie opiewa na sumę, jaką chętni bylibyśmy
pożyczyć lub ofiarować bratu w razie konieczności, wtedy można poręczyć za
niego, ale nigdy w innym wypadku. Nigdy nie ręczmy za kogoś, jeśli narażamy
swój własny kredyt, jeśli narażamy swój własny interes, jeżeli zubożamy tym
naszą własną rodzinę - porównaj: Przyp.Sal. 22:26; 11:15; 6:1-5.
Istnieje pewien rodzaj nałogowego pożyczania, a zwyczaj ten zakorzenił się u
wielu ludzi; zwłaszcza chętnie pożycza się drobne przedmioty w gospodarstwie
domowym, jak mydło, cukier, naczynia, narzędzia, itd. Nowe Stworzenie,
będące pod kontrolą ducha zdrowego umysłu powinno wyzbyć się tych drobnych
nałogów; o ile tylko mogą tak uregulować swoje stosunki życiowe, to
najlepiej będzie, jeśli nigdy nic nie będą pożyczać - chyba w wypadku
nadzwyczajnym, w razie choroby i innej nieodwołalnej konieczności. Lud Boży
powinien uważać za część swego postanowienia świętego, aby nigdy nie
sprawiać kłopotu bliźnim. Jeżeli więc przez niedbalstwo lub zapomnienie
brakuje im masła do posiłku, to lepiej obejść się bez masła i zjeść suchy
chleb, aniżeli kłopotać sąsiadów o pożyczenie. Jeżeli mają tylko jedno
żelazko do prasowania i nie mogą sobie pozwolić na kupno innego, to
najlepiej zrobią, jeśli poprzestaną na tym jednym, bez pożyczania u
sąsiadów.
Kto ściśle trzyma się takich zasad w codziennych sprawach, ten naturalnie
będzie się czuł daleko bardziej zakłopotany od innych, jeżeli sąsiad
przyjdzie coś od niego pożyczać. W każdym razie lud Pański powinien raczej
innym udzielać pożyczki, a sam nigdy nie pożyczać. Radzimy, aby w jednym i
drugim wypadku lud Pański był znany pod tym względem - że zawsze gotów jest
komuś pożyczyć, ale sam dla siebie pożyczać nie chce; że pożyczki udziela
chętnie i starając się usłużyć sąsiadom, naturalnie bacząc, żeby nie narazić
się na stratę. Tacy ludzie zdobędą sobie miano "dobrych sąsiadów", choćby
nawet uważano ich za "dziwaków" z powodu ich oddania się Panu i Słowu
Bożemu. Prawda, że ten, kto od nas pożycza nie zawsze oddaje pożyczony
przedmiot i sprawia nam przez to kłopot, gdyż musimy sami iść go odebrać.
Czasami sąsiad pożyczy jakiś artykuł spożywczy i nigdy nie może go oddać.
Wówczas możemy się spodziewać, że jeśli w ten sposób pożyczył coś i zjadł,
bez zwrotu pożyczonego przedmiotu, to już drugi raz nie pokaże się z prośbą
o ponowną pożyczkę. Tym lepiej dla nas. W każdym razie, o ile tylko
pozwalają nam na to okoliczności, nie powinniśmy nigdy domagać się zwrotu
pożyczonego artykułu. Raczej powinniśmy wykorzystać taką sposobność w celu
zrobienia sobie przyjaciół "z mamony niesprawiedliwości" - aby przez
wyrzeczenie się błahych ziemskich drobnostek uzyskać dodatni wpływ na
naszych sąsiadów, tak pod względem moralnym jak i duchowym.
Omawiając ten przedmiot, powinniśmy wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy,
bardzo blisko z tym spokrewnionej, to jest zwyczaju istniejącym wśród wielu
ludzi; mianowicie niektórzy sądzą, że wolno im nachodzić swych przyjaciół i
składać im ciągłe wizyty - pożyczając od nich w ten sposób
czas.
Obowiązkiem szlachetnego ducha miłości jest być gościnnym i wszyscy z pośród
ludu Pańskiego powinni pielęgnować te szlachetne zwyczaje, gdyż podoba się
to Panu i pomaga do duchowego rozwoju (Żyd. 13:2). Lud Pański powinien
chętnie przyjmować w gościnę przyjaciół i sąsiadów, powinien zatrzymać ich
na obiad lub na nocleg, itd., o ile na to pozwalają okoliczności. Powinniśmy
zawsze okazywać serdeczną gościnność, czy nadarza się po temu sposobność,
czy nie. Gościnność nie oznacza jednego rozrzutnego wydawania pieniędzy,
ponad możność, ze względu na nasze dochody, ani też, że gościowi należy dać
wygody lepsze, aniżeli naszej własnej rodzinie. Znaczy natomiast naszą
gotowość podzielenia się z gościem tym, co mamy ("czem chata bogata tem
rada").
Zauważmy tę sprawę jeszcze z innej strony. Poświęceni ludzie Pańscy,
należący do Nowego Stworzenia, nie powinni nigdy nachodzić swoich
przyjaciół. Powinni upewnić się, czy są naprawdę zaproszeni i mile widziani,
zanim przyjmą u kogoś gościnność. Jak piękną ilustrację tej zasady mamy w
przykładzie naszego Pana, idącego z dwoma uczniami do Emmaus. Pan pragnął
wejść z nimi do ich domu i wziąć udział w ich wieczerzy, aby mógł udzielić
im dodatkowych błogosławieństw. Jednakowoż, kiedy przyszli przed dom
uczniów, Pan "pokazywał, jakoby miał dalej iść", czekając dopóki nie
zaproszą Go, lub nie zatrzymają, aby z nimi zabawił na wieczerzy. Nie było
to fałszywym postępowaniem, ani też, gdybyśmy tak zrobili, także nie będzie
fałszywym postępowaniem. Pan nasz nie pozostałby z uczniami, gdyby Go nie
zaprosili, a my również nie pozostaniemy u nikogo, dopóki nie zauważymy
serdecznego zaproszenia, ani też nie pozostaniemy u nikogo dłużej nad czas
wymagany przez serdeczną gościnność.
Niektórzy wyobrażają sobie, że mogą najswobodniej w świecie "siedzieć na
karku" u swych naturalnych krewnych, lub u duchowych krewnych; ale to jest
wielkim błędem. My sami mamy prawo dawać i być uprzejmymi dla innych, ale
nie mamy upoważnienia żądać lub choćby wymagać tego samego od innych, aby
dawali nam jakieś rzeczy. Nasi krewni mają prawo dać nam lub odmówić pewnych
rzeczy, które są ich własnością, których oni sami są szafarzami. Co do tego,
do jakiego stopnia Nowe Stworzenie powinno pozwalać, aby ich nieoględni
bracia lub krewni ich wykorzystywali, zależy to od okoliczności, a zwłaszcza
od fizycznej zdolności do pracy i od finansowych zasobów naprzykrzonego
gościa. Jednakowoż, chcąc być sprawiedliwym i dla samego siebie i dla
gościa, który nie kieruje się zdrowym rozsądkiem, dobrze jest tak postąpić:
Gospodarz domu z góry oświadcza takiemu gościowi, w sposób grzeczny, ale
stanowczy: "Sądzę, że obowiązkiem moim jest powiedzieć ci, iż nie będzie to
dla mnie zbyt wygodne, jeśli zabawisz u mnie dłużej niż ..."; tu trzeba
wymienić termin końca wizyty. W inny sposób można także korzystnie postąpić,
jeśli takiemu gościowi od razu oznajmi się, że jego obecność jako gościa
będzie nam wygodna tylko do pewnego czasu, albo też można go zaprosić na
obiad, albo na jeden dzień, na dwa, lub na tydzień, w miarę okoliczności,
ale z góry trzeba określić koniec wizyty, a nie pozostawiać tego do wyboru
gościowi. Takie postępowanie nieraz jest absolutnie potrzebne dla dobra
naszego domu, dla dobra naszej kieszeni, naszego czasu, dla służby Pańskiej,
itd., a także jest pożyteczną nauczką dla wielu ludzi nie kierujących się
pod tym względem zdrowym rozsądkiem. Możebne, że ludzie ci mają większą
wadę, co do tego rodzaju nadużywania gościnności i że wady takiej my nie
posiadamy; ale mogą oni być wolni od innych szczególnych wad, które znowu są
naszą własnością. W każdym, więc razie powinniśmy odnosić się do nich
grzecznie i nie przemawiać przykrymi wyrazami; szanując ich i grzecznie się
z nimi obchodząc, starajmy się tylko, abyśmy sami tak nierozsądnie nie
postępowali.
"NIE TROSZCIE
SIĘ O JUTRZEJSZY DZIEŃ"
— Mat. 6:34,
19, 20 —
Oświadczenia naszego Pana przytoczone w nagłówku i inne Jego oświadczenia:
"Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza psuje i gdzie
złodzieje podkopywują i kradną; ale sobie skarbcie skarby w niebie", są
według naszego zdania bardzo fałszywie zrozumiane przez bardzo wielu
gorliwych i dobrze myślących naśladowców Pana. Niektórzy wnioskują z tego,
że Pan nasz radzi nam "żyć z dnia na dzień" i zupełnie nie troszczyć się o
przyszłość. Tymczasem jest przeciwnie; nasz Ojciec niebieski nie dał nam
takiego przykładu; Bóg stale o nas myśli i tak urządził pory roku, że dają
nam zboże, jarzyny i owoce do naszego użytku. Z tego widzimy, że Bóg chce
abyśmy postępowali na tych samych zasadach; natura tak jest przez Boga
urządzona, że jeśli chcemy mieć coś do jedzenia, musimy wprzód zasiać i
zasadzić, musimy prząść i tkać, jeśli chcemy mieć ubrania dla okrycia
naszego ciała, musimy naprzód postarać się o olej, jeśli chcemy mieć światło
wieczorem. Ta sama zasada stosuje się do wszystkich naszych spraw życiowych,
dlatego nie sądźmy, iż Pan Jezus zamierzał zaprzeczyć tym Boskim
rozporządzeniom, nacechowanym w prawach natury.
Cóż, więc Pan nasz rozumiał przez to powiedzenie? Według naszego zdania
tekst powyższy trzeba w ten sposób rozumieć: "Nie troszczcie się w sposób
kłopotliwy o jutrzejszy dzień", "Dosyć ma dzień na utrapieniu swoim". Lud
Pański nie powinien martwić się o przyszłość. Raczej ma być "w pracy
nie leniwy, duchem pałający, Panu służący". Siejąc i sadząc, orząc i
plewiąc, w ogóle zajmując się każdą pracą codzienną, lud Pański powinien
pamiętać, że wszystkie jego sprawy życiowe podlegają opatrzności Boskiej,
oraz, że Bóg obiecał, iż wszystkie rzeczy obrócą się razem na dobro tych,
którzy Boga kochają. Mają tak starannie stosować kosztowne obietnice Boskiej
opieki, żeby serca ich były zupełnie wolne od zmartwień i kłopotów.
Trzeba odróżnić pomiędzy niedbalstwem a kłopotliwym troszczeniem się. Gdyby
Pan nasz był niedbałym, rozrzutnym i bezmyślnym w odniesieniu do jutra, to
nie kazałby swoim uczniom pozbierać okruchów i resztek jadła po nakarmieniu
zgłodniałej rzeszy ludu. Ale właśnie w tym wypadku Pan nasz dał przykład
właściwego troszczenia się o następny posiłek, myślenia o następnym dniu.
Ale przez to nie kazał On nam kłopotać się i martwić o przyszłość. Uczniowie
Jego mieli używać tych rzeczy, jakie im powierzono i nie wolno im było być
rozrzutnymi. Ale jeśli zapasy ich wyczerpały się nie z ich własnej winy i
jeśli nie mieli środków do powiększenia tychże zapasów, musieli z całą
ufnością polegać na Panu, nie dopuszczając do siebie żadnego zmartwienia ani
kłopotu; jednak nic im nie przeszkadzało wytężyć swą energię w celu
postarania się o zapasy na przyszłość. Ta sama myśl zawarta jest w
przykładzie Józefa z Egiptu, który nagromadził zapasy pszenicy w ciągu
siedmiu lat obfitych urodzajów, aby w ten sposób zabezpieczyć środki
spożywcze na następnych siedem lat głodu.
Także i drugi tekst nie zaleca niedbałości w odniesieniu do spraw życia
codziennego - w odniesieniu do starania się o sprawy obecnego życia, o
utrzymanie naszej rodziny, itd. A więc, jakie jest właściwe znaczenie tego
tekstu? Znaczy on, że nic z tego, co jest ziemskiego, nie powinno dla nas
być skarbem
- że powinniśmy cenić przede wszystkim i nade wszystko skarb niebiański. Dla
tego niebieskiego skarbu powinny uderzać nasze serca i o nim tylko
powinniśmy myśleć ustawicznie. Będąc bogaci w taki skarb, możemy zażywać
duchowego spokoju, ufając w Boskie obietnice. Świat nie zna tych nader
wielkich obietnic i kosztownych rzeczy, jakie są własnością Nowego
Stworzenia przez wiarę. Ilustruje to następujący wierszyk:
Serc naszych bicie i życie całe
Oddajem Panu na większą chwałę.
Obierając sobie Chrystusa za cel, wybieramy nie tylko chwałę, sławę i
nieśmiertelność obiecane dla tych, którzy są Jego, lecz nadto wybieramy
cierpienia, doświadczenia i próby najrozmaitsze, dla tych, którzy będą
wstępować w Jego ślady, jako konieczne wykształcenie i przygotowanie do
przyszłej niewypowiedzianej chwały. Co więcej, wszyscy, którzy w ten sposób
szukają Chrystusa, wszyscy, którzy uczynili ze siebie zupełną ofiarę dla
Pana, nie mają żadnej ziemskiej rzeczy, którą mogliby nazwać swoją. Kiedy
byli cielesnymi uważali swoje ziemskie interesy za osobistą własność; ale
kiedy stali się Pańskim ludem oddali samych siebie i wszystką swoją własność
Panu. Domy, grunta, dzieci, męża i żonę, braci i siostry - wszystko
poświęcili Panu, więc nic z tego nie może być teraz skarbem dla Nowego
Stworzenia.
Nie znaczy to jednak, że mąż nie ma kochać swej żony, ani żona męża - że nie
mogą wzajemnie bardzo się cenić. Nie znaczy to, że nie wolno i kochać swych
dzieci i bardzo cenić przymioty ich serc i umysłu. Nie znaczy to wcale, że
odtąd nie wolno im kochać i bardzo podziwiać piękno natury. Nie znaczy to,
że nie wolno im teraz posiadać własnego domu lub zwierzęcia. Ale znaczy to,
że nic z tych ziemskich rzeczy nie może być dla nich
skarbem,
ani też w jakimkolwiek znaczeniu współzawodniczyć z Panem, którego przyjęli
jako "miłego i zacniejszego nad innych dziesięć tysięcy."
Pieniędzy nie wolno nam miłować i czcić i nie możemy być niewolnikami i
sługami pieniędzy. Oddaliśmy się w zależność naszemu Wszechmogącemu Stwórcy,
a pieniądze są tylko Jego narzędziem i czynnikiem i jako takie powinniśmy
takowe uważać - powinniśmy się uważać za szafarzy takiej ilości pieniędzy,
jaką spodobało się opatrzności Boskiej powierzyć w nasze ręce.
Ale czy nie pamiętamy słów naszego Pana, które On wypowiedział do pewnego
młodzieńca pytającego się: "czegoż mi jeszcze nie dostaje?", a któremu Pan
odpowiedział: "Jeśłi chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj majętności twoje i
rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyszedłszy, naśladuj
mnie. A gdy młodzieniec te słowa usłyszał, odszedł smutny, albowiem wiele
miał majętności" (Mat. 19:16-22). Czy słowa te nie uczą nas o konieczności
dla wszystkich ludzi Pańskich, aby byli ubogimi? Odpowiadamy: Tak jest;
"Zaprawdę, z trudnością bogaty wnijdzie do Królestwa niebieskiego ...
Snadniej wielbłądowi przez ucho igielne przejść [Większe miasta na Wschodzie
miały w dawnych czasach duże bramy, które zamykano przy zachodzie słońca, a
otwierano dopiero rano w obawie przed atakiem ze strony nieprzyjaciela. Były
nadto mniejsze wejścia, strzeżone przez straż, przez które każdy mógł wejść
do miasta, a nawet wprowadzić wielbłąda swego, zdjąwszy z niego ładunek i
pozwalając zwierzęciu prześlizgnąć się na kolanach przez wejście. Te małe
wejścia nazywano "uchem igielnym". W ten sposób widzimy, że bogaty człowiek
może uzyskać wstęp do Królestwa, ale nie obładowany ziemskimi bogactwami i
skarbami. Tych musi się pozbyć.], niż bogatemu wnijść do Królestwa Bożego"
(Mat. 19:24). Bogaci mają liczne pokusy w związku z dobrami doczesnego
żywota, które skłaniają do siebie ich serca i stają się ich bożyszczem i
skarbem. Wobec tego bogaci znajdują się w trudniejszym położeniu pod tym
względem niż ubodzy, którzy mało mają ziemskich rzeczy, aby zajmowali nimi
swoje serca i skłonniejsi są przez to do słuchania tej wesołej nowiny o
łasce Bożej, o wielkich bogactwach, które Pan przygotował dla swoich
wiernych. Byłoby jednak błędem przypuszczać, że nikt nie może posiadać
ziemskich bogactw bez zachwycania się nimi, bez oddawania im czci i uważania
takowych za jedyny najważniejszy skarb. Tak samo błędem jest przypuszczać,
że ci, którym brak ziemskich bogactw, nie mogą czcić ich i uważać za
pożądany i jedyny skarb. Któż z nas nie słyszał o ubogich ludziach, którzy
najwidoczniej cenią światowe bogactwa, starają się nieustannie o ich
osiągnięcie i ciągle są niezadowoleni z powodu, że nie udaje się im osiągnąć
tego, za czym tęsknią i pragną ich serca?
Wszyscy, którzy przychodzą do Pana, czy to ubodzy czy bogaci w dobra tego
świata, muszą przychodzić z tym przekonaniem, że poświęcają się całkowicie -
muszą ofiarować całe swoje serce, swoją wolę i wszystko, co posiadają - gdyż
inaczej nie będą przyjęci. Ubogi, przychodząc do Pana, musi wyrzec się
swoich ideałów ziemskiego pochodzenia, swoich marzeń i ambicji,
swoich pragnień ziemskich bogactw, jakich jeszcze nie zdołał uzyskać.
Bogaty, przychodząc do Pana, musi podobnie poddać Mu w całości swoją wolę,
swoje plany i zamiary ziemskiego rodzaju, którym poprzednio poświęcał
najlepsze siły swojego życia; musi poświęcić nie tylko to, co posiada, lecz
także to wszystko, o czym marzył, o co ubiegał się i co pragnął osiągnąć z
rzeczy ziemskich - wszystko to należy złożyć na ołtarzu Pańskim, gdyż
inaczej nie można być Jego uczniem.
Bogaty młodzieniec napewno zrozumiałby słowa naszego Pana, gdyby miał
odpowiednie usposobienie umysłu, albowiem wierzymy, że Pan wyjaśniłby mu
dalsze znaczenie tych słów. Gdyby odezwał się do Pana Jezusa: Przyjmuję te
warunki; oddaję wszystko, co posiadam Tobie, jako przedstawicielowi Boga. W
jaki więc sposób mam przeprowadzić Twoje polecenia? Czy mam sprzedać moje
trzody i stada, moje ziemie i domy, wziąć otrzymaną stąd sumę pieniędzy,
zwołać ubogich i rozrzucać między nich pieniądze, aby bili się o garść
monet? Czy może inaczej mam postąpić? Proszę Cię, Mistrzu, udziel mi
objaśnienia.
Pan napewno tak by mu wówczas odpowiedział: Widzę, że teraz osiągnąłeś taki
stan, jaki życzyłem sobie widzieć u ciebie, dlatego udzielę ci bardziej
szczegółowego objaśnienia. Poświęciłeś teraz wszystko, co twoje Panu Bogu,
poddając się Jego woli - aby użyć to wszystko według tejże Boskiej woli i
teraz pytasz się Mnie, jaką jest ta Boska wola. Radzę ci, więc, abyś wziął
swoje pieniądze z banków i odpowiednio je używał. Jeżeli chcesz, możesz
zacząć od Moich apostołów i naśladowców. Zobacz, co dobrego mógłbyś dla nich
zrobić. Jeżeli w ten sposób użyjesz gotówkę, sprzedaj dom lub trzodę owiec,
lub też stado bydła i w ten sposób używaj środków, jakie Bóg oddał pod twoją
kontrolę, stając się szafarzem Stwórcy, wiedząc, że skoro ostatecznie
wszystko Mu poświęciłeś, to Bóg na końcu zażąda od ciebie obrachunku.
Wówczas, jeśli okażesz, że potrafiłeś użyć możliwie najmądrzej to wszystko,
co poświęciłeś Bogu, jeżeli szafowałeś starannie tym wszystkim, to możesz
spodziewać się napewno słów takich: "To dobrze, sługo dobry i wierny; wnijdź
do radości Pana twego."
Poświęcenie Panu wszystkiego, co nasze nie oznacza jeszcze, że wszystkie
nasze własności mają być obrócone wyłącznie na cele religijne. Jako szafarze
Pańscy mamy nieustannie starać się czynić tylko to, co się Panu podoba,
kierując się pod tym względem instrukcjami Jego Słowa. Słowo to uczy nas, że
mamy Go wysławiać; a starając się Go wysławiać, musimy używać nie tylko
naszych głosów i piór, lecz także wszystkich naszych talentów, włączając tu
talenty naszych pieniędzy lub majętności. Wobec tego, że staliśmy się
własnością Pana, wszystkie zobowiązania spoczywające na nas są
zobowiązaniami spoczywającymi na naszym czasie i majątku, jakie
poświęciliśmy Panu. Na przykład, mieć żonę znaczy mieć zobowiązanie w celu
jej odpowiedniego utrzymania i opieki; podobnie i dzieci nasze są
zobowiązaniem, któremu musimy oddać naszą majętność, nasz czas, lub nasze
talenty.
Wola Boska chce, abyśmy uznawali i wypełniali te nasze zobowiązania i abyśmy
spełniali je w rozsądny sposób - nie zapominając jednak, że nie wolno nam
marnować środków udzielonych nam przez Pana, lecz starając się o ile
możności zwracać nasze wysiłki i środki w tym kierunku, który jest
najpożyteczniejszy dla rozszerzania religijnej prawdy - dla rozszerzania
wesołej nowiny o wielkiej radości - co jest naszym najwyższym celem i naszym
najlepszym pojęciem rzeczy dobrej dla wzdychającego stworzenia. Chcemy tu
zaznaczyć, że staranie się o nasze żony, dzieci, starszych rodziców, lub
inne zależne od nas osoby, Pan uważa za właściwe użycie części tego, cośmy
złożyli na Jego ołtarzu. Ale nie wolno nam dopuszczać się marnotrawstwa pod
tym względem i starania te nie powinny przeszkadzać nam w używaniu naszych
środków na bardziej wzniosłe rzeczy, będące celem naszego żywota - na
głoszenie Ewangelii, dobrej nowiny o Królestwie.
Nie tylko nie wolno nam pozbawiać naszych rodzin rzeczy potrzebnych do ich
utrzymania, lecz co więcej, Pismo Święte poucza nas, że jest to naszym
obowiązkiem starać się o utrzymanie rodziny i o zabezpieczenie jej
przyszłości do pewnego stopnia. Posłuchajmy, co mówi o tym mędrzec
starożytny: "Idź do mrówki leniwcze! Obacz drogi jej, a nabądź mądrości" (Przyp.Sal.
6:6). Wiemy, że mrówka składa obfite zapasy żywności dla swego przyszłego
potomstwa; dlatego i Apostoł powiada nam, że rodzice powinni odkładać zapasy
dla swoich dzieci (2 Kor. 12:14). Odpowiednio do naturalnych skłonności
naszej samolubnej i upadłej natury, prawdopodobnie mało jest osób, któreby
wymagały pod tym względem napomnienia, a raczej więcej jest takich, które
potrzebują przestrogi, żeby nie posuwały się do ostateczności w przeciwnym
kierunku. Właściwe znaczenie tych słów Pisma Świętego jest wyrażone w
słowach Apostoła: "Obmyśliwajcie to, co jest uczciwego przed wszystkimi
ludźmi", oraz: "Jeśli kto o swoich starania nie ma ... wiary się zaparł i
gorszy jest niż niewierny" - Rzym. 12:17; 1 Tym. 5:8.
Myśl tu zawarta jest taka, że każdy rodzic zobowiązany jest dać swemu
dziecku, z początku jego życia, coś więcej od małego, śmiertelnego ciała,
jakie dziecko otrzymało przy urodzeniu. Wydając dzieci na świat rodzice
winni starać się o rozumne i właściwe ugruntowanie ich w tym życiu. To
obejmuje nie tylko udzielanie pokarmów i odzienia w czasie dzieciństwa i
młodości, lecz także staranie się o udzielenie dzieciom intelektualnych i
moralnych nauk, o jakich mówiliśmy obszerniej poprzednio. Wszystko to
oznacza odkładanie dla korzyści dzieci jakichś dóbr, przeznaczonych dla
naszego osobistego zużytkowania. Wiedząc jak życie nasze jest niepewne,
rozsądnym jest w ten sposób rozumieć naukę Pisma Świętego, że rodzice
powinni odkładać po troszkę tyle środków do życia codziennego, żeby ich
dzieci były zabezpieczone na wypadek śmierci rodziców, zanim te dzieci dojdą
do pełnoletności. Nie znaczy to jednak, iż Apostoł radzi, aby rodzice
gromadzili majątki dla swych dzieci, które po ich śmierci kłóciłyby się i
procesowały o ten spadek. Dziecko urodzone w średnich warunkach, które
otrzymało właściwe wychowanie i wykształcenie, po dojściu do dojrzałości
posiada odpowiednie wyposażenie i ma bogatą spuściznę po ojcach. A rodzice,
którzy w taki sposób zabezpieczyli swoje dziecko, mogą zupełnie słusznie
spoczywać w tym przekonaniu, że zarządzili rzeczami według zdrowego
rozsądku, według wskazówek Ducha Świętego, uznanych przez Pana. choćby nawet
nie pozostawili dzieciom żadnego majątku. Taki człowiek wypełnił sumiennie
swoje szafarstwo, a dzieci jego do końca będą uznawały jego wierność.
ORGANIZACJE
WZAJEMNEJ POMOCY, ITD.
Żyjemy obecnie w wieku organizacji i należy przyznać, że niektóre z nich są
rzeczywiście mądrymi i dobroczynnymi organizacjami. Naturalnie towarzystwa
ubezpieczeniowe wszelkiego rodzaju są założone na zasadach ściśle handlowo
przemysłowych, czyli, że ściśle mówiąc nie są filantropijnymi organizacjami.
Celem ich jest zmniejszyć trudności i niepewności obecnego życia - aby
naprzód zabezpieczyć w razie czyjejś śmierci te osoby, które są na
utrzymaniu danej osoby. Nie trzeba nam wdawać się tu w opisywanie szczegółów
rozmaitych towarzystw ubezpieczeniowych, poprzestając tylko na oświadczeniu,
że jest rzeczą osobistego interesu i rozsądku, a nie sprawą religijną, czy
ludzie Pańscy mają korzystać ze sposobności ubezpieczeń na życie.
Znamy takie wypadki, że ojciec rodziny mądrze postąpił ubezpieczając się na
wypadek śmierci i zapisując to ubezpieczenie na korzyść dzieci i żony.
Postępek taki zwłaszcza wtedy jest mądry, jeśli żona nie sympatyzuje z
Prawdą i z religijnymi poglądami męża i dlatego upiera się, aby mąż
zabezpieczył jej tę przyszłość, o którą ona się troszczy, gdyż to uspokaja
jej umysł i serce. Jeżeli umysł męża w jakimkolwiek stopniu godzi się z
takim zapatrywaniem żony na kwestię ubezpieczeniową, to lepiej będzie, jeśli
mąż postara się o ubezpieczenie. Nie nawołujemy do ubezpieczenia się, a co
do autora tej książki, to nie jest wcale ubezpieczony. Wskazujemy tu tylko,
że w Piśmie Świętym nie ma nic takiego, co by regulowało postępowanie Nowego
Stworzenia pod tym względem; każdy powinien postąpić według swego własnego
zdania i okoliczności w tej sprawie.
Według naszego spodziewania początek czasu wielkiego ucisku wkrótce
nadejdzie, gdzieś pomiędzy rokiem 1910 a 1912 - a najbardziej zacznie się
srożyć przy końcu "Czasów Pogan", w październiku 1914 r.
Początek srogiego ucisku nie jest wyraźnie zaznaczony w Piśmie Świętym, więc
nie można być pewnym. Sądzimy jednak, że najwyższy, ogólnoświatowy ucisk,
powszechna katastrofa, nie może dłużej trwać niż trzy lata, a jeśli
potrwałby dłużej niż trzy lata "nie byłoby zbawione żadne ciało". Zgodnie z
tymi wskaźnikami spodziewamy się, że kiedy burza finansowa rozpęta się nad
całym chrześcijaństwem, to wówczas upadną gwałtownie wszelkie interesy,
banki, towarzystwa, asekuracje i wszelka wartość majątkowa. Wówczas stan
taki będzie rzeczywiście czasem wielkiego ucisku, poważnych kłopotów i
nieszczęść, niosąc rozpacz w sercu tych, którzy przekonają się, że na niczym
już polegać nie mogą - a sami nie mają skarbu niebiańskiego.
Zupełnie naturalnie możemy przyjąć, że tak zwane stowarzyszenia bratniej
pomocy upadną znacznie prędzej od regularnych przedsiębiorstw
asekuracyjnych, ponieważ są bez kapitału i polegają tylko na zwykłych
opłatach członków. Stowarzyszenia te będą coraz bardziej słabnąć z powodu
zmniejszania się liczby członków, gdyż niepewność sytuacji w czasie ucisku
obudzi brak zaufania do takich organizacji. Upadek tych organizacji
spowoduje niewątpliwie upadek nadziei u wielu osób i sprawi, że osoby te nie
będą więcej przykładały uwagi do ziemskich korzyści. Dlatego każdy powinien
sam za siebie tak mądrze postąpić, jak wskazuje mu na to obowiązek szafarza
swego majątku, czy też jakichś osobistych dochodów. Jednakowoż nikt z pośród
Nowego Stworzenia, powodowany i kierowany wiarą w Pana, nie będzie czynił
takiego strachu o przyszłość, żeby aż serce jego drętwiało od trwogi; ani
też klasa ta nie będzie pokładać ufności w jakiejkolwiek, ludzkiej agencji,
przedsiębiorstwie lub zabezpieczeniu, gdyż to spowodowałoby poleganie na
ziemskich skarbach, a co za tym idzie przyczyniłoby zawodu i rozpaczy w
razie niepowodzenia (pewnego) tych przedsiębiorstw.
To przywodzi nam na myśl sprawę najrozmaitszych towarzystw, porządków,
zjednoczeń i związków, oraz kwestię:, w jakim stosunku pozostaje Nowe
Stowarzyszenie do tych organizacji. Podczas gdy kościelne organizacje są
czysto religijne, a związki robotnicze i towarzystwa dobroczynne są na ogół
czysto świeckie, to jednak istnieją jeszcze pewne organizacje, które łączą w
sobie i religijne i świeckie cechy. Na przykład Wolni Masoni, Odd Fellows,
Rycerze Pythii, itd., uprawiają u siebie pewne obrządki i ceremonie
religijne, chociaż zasady ich są świeckie. Zastrzegamy się tu, że nie
prowadzimy walki przeciwko tym, którzy są członkami tych organizacji, tak
samo jak nie walczymy przeciwko członkom różnych sekciarskich religijnych
systemów. Wszystkie te organizacje, czy mają one religijne ceremonie i
nauki, czy też nie, stawiamy na jednym poziomie i uważamy takowe za część
Babilonu, którego niektóre części są czyściejsze, inne mniej czyste, ale
wszystkie bądź, co bądź są pełne zamieszania i błędu - wszystkie przeciwne
są Boskim zamiarom, wyrażonym w organizacji pierwotnego Kościoła i jego
nauczania słowem i przykładem, danym Kościołowi przez natchnionego
Założyciela i dwunastu Jego apostołów.
Upominamy Nowe Stworzenie, aby nie miało nic do czynienia z tymi
pół-religijnymi organizacjami, towarzystwami, klubami, kościołami, itd.;
lecz: "Wynijdźcie z pośrodku ich i odłączcie się, a nieczystego się nie
dotykajcie" (2 Kor. 6:17). Ich rzeczy, ich myśli i ich nauki są nieczyste
dla nas, chociaż dla nich mogą wydawać się czyste. Mamy teraz otwarte oczy
zrozumienia naszego, więc teraz wszystkie rzeczy wydają się nam w innym
świetle, tak, że to, co dawniej miłowaliśmy teraz nienawidzimy, a to, co
dawniej nienawidziliśmy teraz miłujemy.
A teraz, co do innych obrządków i stowarzyszeń, które nie mają żadnego
religijnego charakteru, ani żadnych nauk, doktryn lub praktyk, lecz są
jedynie stowarzyszeniami wzajemnej pomocy, a które przyjmują odznaki i hasła
jedynie dla odróżnienia? Następnie, co do innych stowarzyszeń robotniczych,
związków, czyli unii przemysłowych dla wzajemnej korzyści i dla
zabezpieczenia się przed niesprawiedliwością, oraz dla utrzymywania słusznej
zapłaty? Nie mamy nic do zarzucenia tym organizacjom. Wszystkie one powstały
w obronie sprawiedliwości takiej, jaką my uznajemy. Wszystkie one
zapewniają, że nie mają zamiaru gwałcić praw ludzkich, ani Boskich. Dlatego
nie widzimy przeszkody, któraby nie pozwalała z jakiegokolwiek powodu, aby
Nowe Stworzenie należało do tychże stowarzyszeń, czy to z konieczności, czy
też dla poparcia. Naszą osobistą radą jest, aby o ile możności być
wolnym
od wszystkich ludzkich organizacji, będąc związanymi tylko z Panem i mając
społeczność tylko z tymi, którzy posiadają Ducha Pańskiego. Ale wiemy
dobrze, w jakich ciężkich warunkach żyje obecnie klasa robotnicza i że gdyby
to nie było dla dobra ich istnienia, to bez tych organizacji, napewno
wynagrodzenie robotników byłoby o wiele niższe, a ogólne warunki o wiele
gorsze.
Jednak, chociaż na ogół sympatyzujemy z celem tych robotniczych organizacji,
to jednak nie możemy popierać wszystkich metod, jakie czasami stosują te
organizacje, gdyż każdy przyzna, że nadużywają one często potęgi
organizacyjnej w sposób tyrański. Musimy sympatyzować z ich ogólnymi celami,
to jest z opieraniem się dążności do nagromadzenia nadmiernych bogactw w
ręku jednostek samolubnych, które uciskają niemiłosiernie ubogich. Jednak
radzimy braciom, aby o ile mieszkają w miejscowościach, gdzie zorganizowana
praca ma siłę, gdzie dąży ona do podniesienia zarobków, aby dobrowolnie
opłacali pewne sumy na pokrycie wydatków organizacji robotniczych, jak gdyby
byli członkami, i żeby z taką samą regularnością robili to i słuchali
rozkazów danej organizacji, dopóki rozkazy te nie są sprzeczne z ich
sumieniem. Ale równocześnie o ile możności niech nie stają się regularnymi
członkami, objaśniając swoje stanowisko w ten sposób, żeby nie urazić sobie
towarzyszów pracy i nie sprzeciwiać się swym przekonaniom. Takie
postępowanie wykaże, iż chęć uwolnienia się od członkostwa nie jest
samolubnym uchylaniem się od odpowiedzialności za wydatki tej organizacji,
która stara się o wywalczenie dla wszystkich bardziej korzystnych warunków
pracy.
Jeżeli jednak organizacja wymaga absolutnie członkostwa, gdyż inaczej nie
udziela korzyści przy pracy, to nie znajdujemy w Piśmie Świętym żadnego
zakazu, któryby zabraniał być członkiem organizacji robotniczej - zwłaszcza,
jeśli członkostwo to zapewnia polepszenie warunków, w jakich zdobywamy nasz
chleb codzienny. W takich okolicznościach Nowe Stworzenie może wstąpić do
unii i opłacać regularnie swoją część, ale niech nie uczęszcza na
posiedzenia, z wyjątkiem w takich przypadkach, kiedy głos jego może być
pożytecznym dla dobra organizacji, zgodnie z pokojem i sprawiedliwością. Na
wypadek strajku należy posłuchać rozkazów i powstrzymać się od pracy, ale
pod żadnym warunkiem nie można brać udziału w jakichkolwiek rozruchach
występujących przeciwko prawu i wolności innych. O tym swoim stanowisku
należy zawiadomić urzędników organizacji, aby na przyszłość nie wymagali
tego rodzaju usług.
"Mieszanie się w cudze sprawy" jest surowo wypominane przez Apostoła, jako
rzecz zupełnie nieprzystojna dla umysłu Nowego Stworzenia (1 Tym. 5:13; 1
Piotra 4:15). Wścibski jest to taki, który najniepotrzebniej zajmuje się
sprawami innych i z którymi właściwie nie ma nic do czynienia. Nawet wśród
"dzieci tego świata" są ludzie dość mądrzy, którzy uważają, że w krótkim
okresie tego życia nierozsądkiem jest wtrącać się w sprawy drugich osób,
wobec tego, że i tak mało jest czasu, aby odpowiednio przypilnować sprawy
własnego interesu. Kto zwraca uwagę na cudze interesy, choćby nawet
uzdolniony był do dawania dobrej rady, zwykle wskutek tego zaniedbuje swoje
własne sprawy. Tym bardziej Nowe Stworzenie, spłodzone z Pana do ducha
zdrowego umysłu, powinno zdawać sobie sprawę z tej prawdy, a nadto powinno
wiedzieć, że ma daleko mniej czasu od ludzi światowych, czas ten nie do
niego należy skoro zrobiliśmy zupełną ofiarę z naszego czasu, z naszych
talentów, wpływów, ze wszystkiego, dla Pana i dla Jego służby.
Nowe Stworzenie, choćby mu nawet brakło naturalnego rozsądku pod tym
względem, nie będzie tego czynić, gdyż musi słuchać rozkazów Pisma Świętego,
oraz wie, że czas jego jest krótki nawet na wypełnienie przymierza
zrobionego przy ofierze. Nadto musi wiedzieć, że Złota Reguła, prawo Nowego
Stworzenia, zabrania wszelkiego wtrącania się w nie swoje rzeczy. Nikt nie
będzie zadowolony, jeśli ktoś wtrąca się w jego sprawy, ale też musi również
uważać, żeby nie wtrącać się samemu do innych. Apostoł wiedział jednak, że
jest to ogólne, światowe usposobienie i dlatego napomina świętych, aby
uczyli się praktycznie tych rzeczy. Słowa jego brzmią: "Pilnie się
starajcie, abyście spokojnymi byli i rzeczy swoich pilnowali" - 1 Tes. 4:11.
To naturalne usposobienie, aby zajmować się sprawami innych, aby napominać
ich, aby wyjmować źdźbło z oka bratu, nie widząc belki we własnym oku (jak
to przedstawił Pan u Mateusza 7:3-5), czasami napada w uporczywy sposób
członków Nowego Stworzenia. Człowiek taki wyobraża sobie, że "obowiązkiem"
jego jest radzić, poprawić, dochodzić i upominać. Jest wtedy przekonany, że
nie czyniąc tego, popełnia grzechy; w ten sposób staje się wścibskim z
przekonania, z sumienia, a raczej z źle poinformowanego sumienia. I z
drugiej strony ludzie tacy są zwykle bardzo szczerymi i dobrymi, prawdziwymi
Nowymi Stworzeniami, ale ta ich wada przeszkadza im w każdym szczególe
służby Pańskiej. Każdy powinien baczyć sam na siebie i starać się wszędzie
stosować zasady sprawiedliwości i miłości, o jakich już była mowa. Powinien
tak wyrobić swoje sumienie, żeby odróżniało ono pomiędzy braterskim
obowiązkiem, a wtrącaniem się w nie swoje sprawy. O ile wiemy, większość
ludzi Pańskich, jak nie mniej cały świat, lepiej wyszedłby na tym, i mniej
byłoby napominań, obmawiań oraz i wyszukiwań wad u innych, gdyby wszyscy
uznali reguły sprawiedliwości i miłości, połączone razem w Złotej Regule i
gdyby stosowali to do swych spraw życiowych i w ich styczności z drugimi.
Zanim postąpimy w jakiejkolwiek sprawie, najlepiej zapytać się samego
siebie: Czy sprawa ta do mnie należy? W naszym doświadczeniu, co do świata
łatwo się przekonamy, że nie do nas należy napominać go lub naprawiać.
Zostaliśmy powołani przez Pana i porzuciliśmy drogę światową, ażeby wstąpić
na wąską ścieżkę. To jest nasza sprawa. Chcielibyśmy, żeby świat pozostawił
nas samych, abyśmy mogli naśladować Pana; ale tak samo musimy pozostawić
świat Jemu samemu, głosząc nasze posłannictwo Ewangelii temu, "kto ma uszy
ku słyszeniu". Świat nie został powołany przez Pana i nie wstąpił na "wąską
ścieżkę", dlatego ma prawo postępować swoją własną drogą i żądać, żebyśmy
się nie wtrącali w jego sprawy. Nie przeszkadza to jednak, żeby nasze
światła nie jaśniały, a fakt ten pośrednio będzie wywierać stały wpływ na
świat, nawet, chociaż nie będziemy go napominać ani mieszać się w sprawy
innych ludzi. Gdzie rozchodzi się o sprawy, w których jesteśmy finansowo
zainteresowani, to mieszanie się takie nie będzie mieszaniem się w sprawy
cudze, lecz w nasze własne, na które chcemy zwrócić właściwą uwagę. Również,
jeśli rodzice zwrócą uwagę na zachowanie się swoich dzieci, nie jest to
mieszaniem się w sprawy cudze, lecz czuwaniem nad interesami rodziny i domu.
Ale nawet i tu należy uszanować osobiste prawa każdego członka rodziny, gdyż
głowa i przedstawiciel domu powinien wykonywać swój autorytet w sposób
umiarkowany z miłością i mądrością. Mąż powinien szanować indywidualność
swojej żony, jej upodobania i smak; jako jego przedstawicielka żona powinna
mieć zupełne prawa i swobodę działania w sprawach należących do jej zakresu,
jako jego towarzyszka i gospodyni domu. W razie nieobecności męża ma prawo i
autorytet załatwiać wszystkie sprawy dotyczące rodziny. Dzieciom również
należy udzielić wszelkich praw przysługujących im według wieku i szanować
ich indywidualność, gdyż rodzice spełniają tylko nadzór nad dziećmi w
związku z porządkiem i wygodą w domu, troszcząc się o odpowiednie
rozwinięcie dzieci pod względem umysłowym, moralnym i fizycznym. Dzieci
należy wcześnie pouczać, aby nie wtrącały się w swoje wzajemne sprawy, żeby
rzeczy jedno drugiego nie przyswajało, lecz żeby każde szanowało prawa
drugiego, łagodnie i grzecznie żyjąc ze sobą w myśl zasad Złotej Reguły.
Nigdy nie spotykamy tak wyraźnego zakazu mieszania się w nie swoje sprawy
jak w Kościele. Bracia powinni prędko nauczyć się, tak ze Słowa, jak i z
przykładu starszych, że nie powinni wtrącać się w sprawy innych braci, ani
rozprawiać zbytnio o drugich. Niech pamiętają o przykazaniu Boskim: "Nikogo
nie lżyj". Wtrącanie się w nie swoje sprawy i rozmawianie o prywatnym życiu
drugiego, a nawet myślenie o cudzych sprawach, z którymi nie mamy
bezpośredniego związku, prowadzi często do obmawiania, powoduje złość,
niezgodę, nienawiść i różne uczynki ciała i diabła, jak to Apostoł wskazuje
u Kolosensów 3:5-10. Często małe ziarno potwarzy zapuszcza gorzkie korzenie
niezgody, przez które wielu bywa pokalanych. Wszyscy mający nowego ducha,
nowy umysł, wiedzą jak haniebnym jest to zło, więc powinni być pod tym
względem dobrym przykładem u siebie w domu i u sąsiadów. Umysł światowy może
rozpoznawać, że morderstwo jest czymś złym, że rabunek też jest złym, ale
trzeba wyższego pojęcia sprawiedliwości, żeby zrozumieć, iż potwarz jest
zabijaniem cudzego charakteru, a kradzenie dobrego imienia bliźniego zawsze
rabunkiem. Umysły światowe do pewnego stopnia rozumieją tę sprawę, jak to
wynika ze słów poety:, "Kto kradnie mój worek, kradnie bzdurstwo ... ale kto
oczernia moje dobre imię, kradnie to, co go nie wzbogaca, ale mnie
pozostawia naprawdę ubogim."
"BŁOGOSŁAWIĄC
BOGA I PRZEKLINAJĄC LUDZI"
Nic dziwnego, że apostoł Jakub określa język jako nieukrócony członek, pełen
jadu śmiertelnego! Nic dziwnego, że nazywa go najniespokojniejszym i
najtrudniejszym do opanowania członkiem naszego ciała. Nic dziwnego, że
zapalił on koło urodzenia naszego (Jakub 3). Któż nie miał doświadczenia pod
tym względem? Któż nie wie, że conajmniej jedna trzecia trudności naszego
życia spowodowana jest nieukróconym językiem ludzkim? Porywczy i gwałtowny
język spowodował słowa, które stały się przyczyną wojen, kosztujących
miliony pieniędzy i setki tysięcy istnień ludzkich; język jest powodem
połowy procesów prawnych i więcej niż połowy kłopotów domowych, jakie
dotknęły naszą rasę w ciągu ubiegłych sześciu tysięcy lat. Apostoł powiada
odnośnie do języka: "Przezeń błogosławimy [chwalimy] Boga i przezeń
przeklinamy ludzi [oczerniamy ich, spotwarzamy], którzy na podobieństwo Boże
stworzeni są. Nie tak ma być, bracia moi" (wiersz 9). Chrześcijanin, który
zaledwie doszedł do takiego stanu, że nie okrada swego bliźniego, ani nie
morduje go, ale który szkodzi dobrej sławie bliźniego przy pomocy swego
języka - kalecząc lub zabijając, lub też kradnąc jego dobre imię- taki
chrześcijanin bardzo daleki jest od Królestwa, gdzie panują niebiańskie
stosunki.
Wszyscy wiedzą, jak trudną jest sprawa kontrolować własny język, nawet
wówczas, kiedy wiemy, jak złośliwą jest nasza upadła natura. Zwracamy,
dlatego uwagę na jedynie właściwą metodę postępowania w krępowaniu naszego
języka, a metodą tą jest kontrolowanie języka przez serce. Natchnione Słowo
powiada: "Z obfitości serca usta mówią". Jest to szczerą prawdą, a więc
jeśli trudno nam poskromić nasz język, to napewno serce nasze nie jest zbyt
czyste; odpowiednio do tego, jeśli serce nasze jest prawe, nie będziemy mieć
wielkiej trudności w kontrolowaniu naszego języka. Usta, które nieustannie
mówią obelżywe wyrazy o innych, znamionują dumne, wyniosłe i samolubne
usposobienie serca. Usta, które nieustannie mówią źle o innych, pośrednio
lub bezpośrednio, wskazują, że serce poza tymi ustami nie jest czyste, nie
jest przepełnione Pańskim duchem miłości - albowiem miłość nie działa na
szkodę bliźniego, ani nawet o nim źle nie myśli. "Niczego złego nie
obmyśliwa". Miłość nawet nie dopuszcza do siebie złego podejrzenia o innych.
Raczej pomyśli coś na korzyść bliźniego, zamiast na jego krzywdę.
Miłość osobista, samolubna, jest dość silnie zakorzeniona w całej ludzkości,
ażeby powstrzymać język od mówienia czegokolwiek na swoją własną szkodę. Zaś
miłość właściwa, bezinteresowna, która miłuje bliźniego jak samego siebie,
brzydzi się tak samo oczernianiem lub złym mówieniem o bliźnich, a nawet
podejrzewaniem ich postępków, jak brzydzi się i nie życzy sobie tego, jeśli
ktoś postępuje w ten sposób przeciwko niej. Widzimy, więc pod każdym
względem odnośnie do tej sprawy, że jedyną powinnością Nowego Stworzenia w
tej sprawie jest osiągnąć doskonałą miłość w swych sercach. Taki stan serca
względem Boga podnieca nas do większej gorliwości i energii oraz do
samozaparcia w służbie Bożej, zaś względem ludzi każe nam postępować
sprawiedliwie i z miłością, a także każe nam myśleć i mówić o każdym
uprzejmie i o ile możliwości przyjaźnie. Oznacza to Ducha Świętego, o
którego kazał nam się modlić nasz Odkupiciel, a którego udziela nam nasz
Ojciec niebieski bardziej obficie, aniżeli nasi ziemscy rodzice udzielają
ziemskich dóbr swym dzieciom. Szczerość w modleniu się o tego ducha
świętości i miłości oznacza gorące pragnienie i staranie się z naszej
strony, abyśmy okazywali miłość w myśli, słowie i uczynku za pośrednictwem
wszystkich czynników naszej istoty. W ten sposób będziemy dziećmi naszego
Ojca, będącego w niebiesiech i będziemy uznani za godnych Jego miłości i
wszystkich tych kosztownych rzeczy, jakie nasz Bóg obiecał i ma przygotowane
dla tych, którzy Go miłują.
OBOWIĄZKI TOWARZYSKIE
Nowe Stworzenie, jak długo utożsamiane jest z śmiertelnym ciałem ziemskim,
ma wskutek tego, że żyje społecznie z naturalnymi ludźmi, pewne obowiązki
społeczno towarzyskie. Nowy umysł naturalnie stara się o społeczność z
innymi podobnymi, a w miarę jak rozwija w sobie łaski Prawdy, coraz bardziej
oddala się od światowej społeczności, od ziemskich celów, ambicji,
literatury i światowych rozmów. Powstaje, więc teraz pytanie:, Do jakiego
stopnia Nowe Stworzenie, uważające się za umarłe dla spraw ziemskich,
światowych interesów, itd., ma nadal utrzymywać pewne stosunki towarzyskie
ze swymi cielesnymi przyjaciółmi - niepoświęconymi. Sprawa ta wymaga
starannego i pilnego zastanowienia się każdej jednostki; nie ma dwóch osób,
któreby znajdowały się w takich samych okolicznościach, dlatego żadna rada
pod tym względem nie może stosować się do wszystkich.
Apostoł radzi nam, abyśmy nie utrzymywali społeczności ze źle czyniącymi, z
tymi, których postępowanie nie wydaje się nam czyste; radzi nam, żebyśmy
szukali towarzystwa stosownego do naszego nowego umysłu. Takie postępowanie
niewątpliwie wyjdzie nam na korzyść, ponieważ po pierwsze, takie towarzystwo
nie rozbudza naszych upadłych ziemskich pożądliwości, ani naszych
naturalnych, spaczonych dążności; po drugie, pomoże nam to w naszych
usiłowaniach postępowania według wskazówek Apostoła, oraz ułatwi nam
myślenie i wykonywanie "cokolwiek jest prawdziwego, cokolwiek poczciwego,
cokolwiek sprawiedliwego, cokolwiek czystego, cokolwiek przyjemnego,
cokolwiek chwalebnego" - Filip. 4:8.
Jednakowoż względem naszych krewnych, połączonych z nami związkiem krwi,
czujemy większe zainteresowanie aniżeli do reszty świata. Dlatego jeśli Duch
Pański każe nam być uprzejmymi i łaskawymi dla świata w ogólności, to tym
bardziej dla naszych krewnych każe żywić jeszcze głębsze uczucie, a stosunek
nasz względem tych krewnych powinien być o ile możności pomocnym dla tych
ostatnich. Jednakowoż nie byłoby rozsądną rzeczą udzielać naszym krewnym
jakiegoś specjalnego wyróżnienia w społeczności z nimi, albo też przyjmować
ich i obchodzić się z nimi lepiej, aniżeli z domownikami wiary, a choćby tak
samo ich traktować jak naszych braci w Chrystusie. To nie zgadza się z
naszym własnym przekonaniem, ani też nie stoi w harmonii z instrukcjami
Pisma Świętego, i z przykładem pozostawionym nam przez Pana Jezusa i Jego
apostołów. Uważamy stosunek ziemskiego pokrewieństwa za obowiązek tylko
taki, jak określił go Apostoł w słowach:, "Jeśli kto
o swoich
starania nie ma ... wiary się zaparł" (1 Tym. 5:8). Na ogół możemy w ten
sposób zastosować słowa Apostoła: "Czyń dobrze wszystkim ludziom, a
zwłaszcza domownikom wiary". Zaraz po domownikach wiary następują nasi dalsi
krewni.
Widocznie było zamiarem naszego Pana, aby zbliżyć wzajemnie Jego
naśladowców, aby utworzyć z nich nową rodzinę, nowych domowników,
"domowników wiary". Stąd mamy częste nawoływania i zachęcania do wzajemnej
społeczności, wzajemnej pomocy i regularnego łączenia się; w związku z tym
mamy obietnicę, że gdziekolwiek dwóch lub trzech zgromadzi się w imię Pana,
tam On będzie wśród nich obecny, aby udzielić im błogosławieństwa; wobec
tego lud Pański nie powinien zapominać, aby się zgromadzić wzajemnie. Pan
nasz postępował zgodnie z tą wskazówką i zwracał specjalną uwagę na
domowników wiary, jak widzimy to w obchodzeniu ostatniej Wieczerzy
Wielkanocnej, która powinna była być obchodzoną przez każdą rodzinę osobno
(2 Moj. 12:1-21); Pan nasz wraz ze Swymi dwunastu apostołami zebrał się jako
oddzielna rodzina - oddzielnie od wszystkich swych związków. Tę samą myśl
znajdujemy w słowach Pańskich, kiedy powiadomiono Go, że matka Jego i bracia
czekają przed domem, pragnąc z nim mówić. Pan odpowiedział: "Któraż jest
matka moja i którzy są bracia moi? Kto by kolwiek czynił wolę Ojca mojego,
który jest w niebiesiech, ten jest bratem moim, i siostrą i matką" - Mat.
12:47-50.
Postępując według tego Boskiego przykładu, powinniśmy zwracać nasze uczucia
i zainteresowanie bardziej ku naszym współczłonkom "ciała Chrystusowego",
współuczestników Nowego Stworzenia. To jednak wcale nie oznacza zniesienia
pod jakimkolwiek względem najściślejszych właściwości pomiędzy różną płcią
wśród Nowego Stworzenia. Nie znaczy to również, iż trzeba odmawiać
towarzystwa niewierzącemu mężowi lub niewierzącej żonie, aby równocześnie
oddać swój czas i zajęcie się tym, którzy mają nowy umysł. Przeciwnie, każdy
ma wypełniać swe zobowiązania względem swego małżonka lub żony - bacząc, aby
zapewnić danej osobie odpowiednią wygodę, przywilej, lub, aby mu nie
odmawiać społeczności. To jednak nie oznacza, że mamy poddawać się tyranii
takiej, któraby nie pozwalała nam na trzymanie się następującego Boskiego
rozkazu: "Nie opuszczajcie społecznego zgromadzenia waszego ... a to tym
więcej, czym więcej widzicie, iż się on dzień przybliża" - Żyd. 10:25.
"WSZYSTKICH
CZCIJCIE"
"(Bądźcie) jako wolni, a nie
jako ci, którzy wolność zasłoną złości mają, ale jako słudzy Boży.
Wszystkich czcijcie, braterstwo miłujcie, Boga się bójcie, króla w
uczciwości miejcie". "Oddawajcież tedy każdemu, cobyście powinni:, komu
podatek, temu podatek, komu cło, temu cło, komu bojaźń, temu bojaźń
[uszanowanie],
komu cześć, temu cześć. Nikomu nic winni nie bądźcie, tylko abyście się
społecznie miłowali." - 1 Piotra
2:16,17; Rzym. 13:7,8.
Nowe Stworzenie, wolne od ziemskiego współzawodnictwa i od ambicji woli
cielesnej, oraz natchnione szlachetnymi i chwalebnymi pobudkami Ducha
Świętego, nie ma sposobności do okazywania dumy lub zdradzieckiego
współzawodnictwa, które mogłoby powstrzymać nas od uznania u innych dobrych
przymiotów serca i umysłu. Chętnie i bez wahania uznaje ono wszelkie
ziemskie prawa i roszczenia innych - ale swoje cele i prawa ziemskie porzuca
na rzecz duchowych, niebiańskich. Tacy, naturalnie bez trudu uznają wielkich
ludzi tego świata i są najposłuszniejsi prawom i wymaganiom rządu, z
wyjątkiem gdyby prawa te i wymagania sprzeciwiały się Boskim rozporządzeniom
i przykazaniom. Zdaje się, że bardzo mało jest obecnie takich władców
ziemskich, którzyby poczytywali za przestępstwo uznanie najwyższego Stwórcy
i słuchania Jego przykazań. Wobec tego Nowe Stworzenie powinno należeć do
najbardziej posłusznych prawu ludzi w czasach obecnych - nie należąc do
agitatorów, kłótników, ani nie wyszukując u innych winy. Prawda, że Nowe
Stworzenie widzi jaśniej niż inni niedoskonałość wszystkich obecnych
urządzeń, opierających się na prawie samolubstwa. Ale widzi ono także oczami
lepszego zrozumienia, rozjaśnionego Słowem Bożym, że ludzkie agitacje i
rewolucje są bezsilne w swych dążeniach do zaprowadzenia pożądanej zmiany.
Nawet, gdyby najlepsze ludzkie wysiłki były dziesięć razy potężniejsze, to i
tak będą dalekie od tej doskonałości, jaką Pan wskazał nam, zapewniając
Swych wiernych, że zaprowadzi w czasie słusznym pod rządami Swego Królestwa
- w owym stanie, w którym wola Boża będzie spełniana na ziemi i w niebie.
Zdając sobie sprawę z bezsilności ludzkich wysiłków, Nowe Stworzenie ma w
sobie ducha zdrowego umysłu odnośnie do obecnych stosunków, czego inni nie
posiadają. Nowe Stworzenie wie, że nawet najgorsza forma ludzkiego rządu,
nawet przy najbardziej tyrańskim nadużywaniu władzy i autorytetu i w błędnym
stosowaniu praw i porządku publicznego, jest lepszą od bezprawia i anarchii.
Nadto wiemy, że Jehowa czuwa nad tymi sprawami i tak nimi kieruje, że Jego
czas i sposoby są mądre i dostateczne, aby doprowadzić do pożądanego skutku.
Wobec tego Nowe Stworzenie jest cierpliwe i pełne nadziei. Apostoł Jakub w
ten sposób to wyraża: "Przetoż, bracia, bądźcie cierpliwymi ... albowiem się
przybliża przyjście Pańskie" (Jakub 5:7,8). Jego Królestwo wkrótce
przyniesie sprawiedliwość i błogosławieństwo dla całego świata ludzkości.
Nowe Stworzenie słyszy również ostrzeżenie Pańskie: "Nie obruszaj się dla
złośników" - gdyż w czasie słusznym będą podcięci jako trawa i odrzuceni
(Ps. 37:1,2). Podczas, gdy inni rozprawiają na temat polityki, dobrego lub
złego rządu, o finansach i tym podobnych rzeczach, Nowe Stworzenie wie, że
Bóg przewidział obecny porządek rzeczy i że wyrok Jego już jest
wypowiedziany przeciwko obecnym, samolubnym instytucjom: "Mene,
Mene, Thekel, upharsin - zważonyś na
wadze, a znalezionyś lekki" (Daniel 5:25-28). Nowe Stworzenie pojmuje, że
sąd Boski w tej sprawie jest poprawny i niezmienny, dlatego czeka
cierpliwie, aż Pan uczyni przemianę porządku odpowiednio do Swej Boskiej
woli i zgodnie z Jego chwalebnymi obietnicami. Chociaż wie, że będzie to
połączone z wielkim uciskiem dla świata, Nowe Stworzenie spokojnie polega na
Boskich obietnicach i "pozostawia w rękach Chrystusowych klucze od dnia
jutrzejszego". Wie, że ani myśli jego, ani słowa, ani uczynki nie zdołają
zmienić ostatecznego wyniku sprawy, dlatego polega w zupełności na mądrości
i na mocy Bożej. Mówiąc o Nowym Stworzeniu i ucisku, prorok podaje te słowa:
"Nie będzie poruszone [miasto Boże, Syjon]" - jego ufność i wiara są silnie
ugruntowane i opierają się nie na łatwowierności i domysłach, lecz na żywym
i trwałym Słowie Bożym - Ps. 46:6.
Nowe Stworzenie wie, że nie byłoby to ani potrzebnem, ani rozsądnym
alarmować świat odnośnie do nadchodzącego ucisku. Pamięta ono przede
wszystkim słowa Pańskie w tej sprawie: "Wszyscy niezbożni nie zrozumieją"
(Daniel 12:10). Pamięta także, iż biedne, wzdychające stworzenie dosyć ma
codziennych kłopotów, więc pocóż martwić go zbliżającym się uciskiem,
którego i tak nie odwróci; nadto wie, że "dosyć ma dzień na utrapieniu
swoim". A więc chociaż nie będą ociągać się w głoszeniu "wszelkiej rady
Bożej" tym, którzy okażą, że mają uszy ku słyszeniu, to jednak będą rozumnie
i właściwie unikać marnowania energii w sprawie budzenia niepokoju i gniewu
tych, którzy nie rozumieją Pana i Jego Słowa. Nie trzeba rzucać pereł przed
świnie, lecz kierować się mądrością, która jest z góry - "najprzód czysta,
potem spokojna, mierna, powolna, pełna miłosierdzia i owoców dobrych" -
Jakub 3:17.
Oddawanie czci ludziom, szanowanie ich, co do ich charakteru lub urzędu,
oraz słuchanie praw i rządu, nie oznacza jeszcze, że mamy brać udział wraz z
światem w czynnościach rządowych. Swego czasu zaproponowano prawo, któreby
zmusiło każdego mieszkańca do głosowania. Gdyby takie prawo uchwalono, to
Nowe Stworzenie naturalnie musiałoby być mu posłuszne i to bez szemrania.
Wypełniając przepisy takiego prawa, głosowałoby według swego najlepszego
osądzenia, oddając głos swój na te osoby, które najlepiej nadawałyby się na
dany urząd. Dopóki jednak nie ma takiego prawa, radzimy zachować
najściślejszą neutralność w sprawach polityki i wstrzymywać się od
głosowania wogóle. Kierując się następującymi powodami:
(1) Nie spodziewamy się, żeby na liście wyborczej znalazła się choćby
jedna osoba, któraby w zupełności nadawała się na dany urząd, na zasadach
naszego przekonania.
(2) Nie spodziewamy się, żeby nasze głosy miały jakikolwiek wpływ
decydujący na wynik głosowania.
(3) Ci, z pośród Nowego Stworzenia, którzy zajmują się polityką i
związanymi z nią sprawami, mają nie tylko zajęty swój czas, lecz także
oddają polityce swoje siły i środki - które w całości przecież zostały
poświęcone Panu i rzeczom niebiańskim, aby głosić wesołą nowinę o wielkiej
radości. I nie tylko to, bo przecież umysły ich muszą z konieczności
zajmować się polityką i jej sprawami do tego stopnia, że przeszkadza to im w
rozmyślaniu o rzeczach lepszych - w ich społeczności i duchowej łączności.
(4) Ci, którzy głosują za jakimś człowiekiem lub za partią, są mniej
lub więcej zobowiązani do popierania rezultatów tych wyborów, do popierania
choćby z bronią w ręku. Prawda, że obywatele, na podstawie istniejących praw
mogą być powołani do chwycenia za miecz i karabin, w celu bronienia praw i
instytucji, pod jakimi żyją, jednakże branie czynnego udziału w wyborach
nakłada na głosującego większy moralny obowiązek bronienia wyniku tych
wyborów i postępowania rządu, jaki ów głosujący popierał. Wobec tego wolimy
zająć takie stanowisko, które jest najzaszczytniejsze dla Pana, dla
społeczeństwa i dla nas samych. Wolimy za wskazówką Pisma Świętego zająć
stanowisko cudzoziemców (Ps. 39:13; 1 Piotra 2:11). Cudzoziemcy muszą być
posłuszni prawom; takimi i my musimy być. Cudzoziemcy muszą płacić podatki
stosownie do prawa; to samo i my musimy czynić. Cudzoziemcy mogą starać się
o opiekę prawa; to samo i nam przysługuje. Ale cudzoziemców nie zmusza się
do walczenia przeciwko ich własnemu królowi, gdyż tę zależność uznaje się
przede wszystkim. Wolimy, więc być w takim położeniu cudzoziemców, o ile
możności, albowiem czyż nie jesteśmy "przeniesieni z królestwa tego świata
do Królestwa Syna Bożego miłego" - w jego początkowym stanie? - Kol. 1:13.
Czyż nie jesteśmy poddanymi Wielkiego Króla? Albo, czyż wszystkie królestwa
tego świata nie są mniej lub więcej identyczne z "księciem tego świata", z
jego prawem samolubstwa? Czyż, więc nie jesteśmy tu obcymi, cudzoziemcami i
pielgrzymami? Słuszną jest rzeczą, abyśmy kochali i szanowali każde dobre
prawo i wszystkich sług ziemskich praw, ciesząc się z tego, że większość
Nowego Stworzenia mieszka w kraju mającym najwyższą formę cywilnego rządu w
całym świecie dzisiejszym, oraz uważając to za Boskie błogosławieństwo i
łaskę. Dlatego nie zniesławiamy naszego kraju, jego rządów i praw; lecz to
nie znaczy, że mamy walczyć bronią cielesną, ani też powiększać swoją
odpowiedzialność przez głosowanie za nimi.
Prawda, że rząd nie zawsze uwalnia tych, którzy przeciwni są uczestniczyć w
wojnie, jednak ustanowiono bardzo chwalebne prawo pod tym względem w
przeszłości, w odniesieniu do tych, którzy tak jak my uważają wojnę za
niesprawiedliwość. Na przykład Przyjaciół, czyli Kwakrów, uwolniono od
służby wojskowej na podstawie specjalnego szlachetnego prawa. Jednakowoż
możemy być zmuszeni do służby wojskowej bez względu na to, czy głosujemy,
czy nie; jeżeli będą tego od nas wymagać, musimy być posłuszni obecnym
władzom, uważając, że skoro Pan pozwolił na przymusową służbę wojskową, to
może On obrócić to na nasze i na innych dobro. W takim wypadku, nie byłoby
nic zdrożnego objaśnić nasze stanowisko właściwym urzędnikom i poprosić o
przydzielenie nas do korpusu medycznego lub oddziału szpitalnego, gdzie
nasza służba może być użytą ze spokojem naszego sumienia. Ale choćby nas
zmuszono do służby w linii bojowej i kazano nam strzelać, nie potrzebujemy
czuć się zmuszeni do strzelania w naszych bliźnich.
NOWE
STWORZENIE I MORALNE REFORMY
Każdy członek Nowego Stworzenia musi z konieczności sympatyzować z
moralnością, sprawiedliwością, czystością i dobrocią wszelkiego rodzaju.
Będzie się starać, aby być czystym nie tylko w sercu, lecz także, aby cała
jego osoba była czysta, aby jego obyczaje były nienaganne i czyste,
włączając tu nie tylko zewnętrzny wygląd ubrania, lecz również i czystość
ust., Ale Nowe Stworzenie nie popełnia takiej pomyłki, jaką świat często
robi, kiedy bardziej zwraca uwagę na to, co wkłada do ust, aniżeli na to, co
z tych ust wychodzi. Czystość serca prowadzi do czystości i prawdomówności
warg, a także do baczności i uważania na to, co powinno się jeść, co powinno
się pić, jak ubierać się - a to w celu wysławiania Boga w naszym ciele i
duchu, które należą do Pana. Nie do nas należy nakładać na innych krępujące
obowiązki, nie spotykane w Piśmie Świętym. Każdy członek Nowego Stworzenia
powinien o ile możności zdać sobie z tego sprawę, że jego ślub poświęcenia
dotyczy każdej czynności życiowej. Jeżeli więc ma pociąg do obżarstwa lub
pijaństwa, albo do sprośnych obyczajów, to powinien dobrze nad tym się
zastanowić i przekonać się, czy we wszystkich rzeczach wychwala Pana i czy
dobrze używa swego wpływu wobec swych bliźnich. Przypuszczamy, że bardzo
mało jest takich członków Nowego Stworzenia, którzy zdają sobie sprawę z
tego, iż nawet w jedzeniu i piciu mogą wychwalać Boga, gdyż te czynności
życiowe wywierają znaczny wpływ na działalność naszych władz umysłowych,
moralnych i duchowych. Napewno każdy o tym wie, że nawet w najlepszym
wypadku nasze siły i talenty są wielce osłabione wskutek ogólno-ludzkiego
upadku i potrzebują, dlatego raczej wzmocnienia, a nie podkopywania.
UBIERANIE
KOSZTOWNYCH SZAT
Możemy twierdzić z całą siłą, że nic nie jest za dobre dla prawdziwego,
wiernego, szlachetnego dziecka Bożego, które poświęciło swe życie dla służby
Bożej. Możemy całkiem słusznie przypuszczać, że aniołowie niebiescy i
wszystkie niebiańskie urządzenia mają wspaniały i chwalebny wygląd, oraz, że
świetność i okazałość jest wyobrażeniem Boskiego umysłu i Boskiej woli u
ludzi. Zapatrując się na tę sprawę z tego punktu widzenia, możemy na razie
skłaniać się do przekonania, że Nowe Stworzenie powinno ozdabiać swoje
śmiertelne ciało, strojąc je w złoto, klejnoty i kosztowne suknie. Ale zanim
wprowadzimy w czyn takie zamysły, przyglądnijmy się sprawie z drugiej strony
- i przekonajmy się, dlaczego Nowe Stworzenie
nie powinno
ozdabiać swego śmiertelnego ciała w sposób rozrzutny i kosztowny:
(1) Nadmierne ozdabianie swej osoby prowadzi naturalnie w mniejszym
lub większym stopniu do pychy. Wszyscy wiemy, że chęć okazania się i
przyozdobienia w oczach innych, jest szczególną pokusą dla naszego upadłego
ciała i bardzo niekorzystnie oddziaływa na pielęgnowanie ducha pokory i
cichości. Wobec tego, wszystko, co wywołuje pychę i przeszkadza w rozwoju
pokory, sprzeciwia się przez to samo interesom i dążeniom Nowego Stworzenia.
(2) Olbrzymia większość rodzaju ludzkiego nie może pozwolić sobie na
zbytkowne przyozdabianie swojego ciała, ponieważ przeszkadza im w tym
ubóstwo; jak długo ludzie ci kierują się naturalnym umysłem, tak długo
zawsze będą zazdrośnie spoglądać na ludzi bogatych, a zwłaszcza na tych,
którzy w krzyczący sposób okazują wszystkim swoje bogactwa. Wobec tego duch
miłości skłania Nowe Stworzenie do tego, żeby szanować stan uczucia innych -
żeby nie drażnić ich i nie wywoływać zazdrości i nienawiści, ani też nie
starać się, aby los ich i życie wyglądały o wiele gorsze przez porównanie z
naszymi dostatkami.
(3) Każdy członek Nowego Stworzenia poświęcił wszystko, co było jego
własnością i ofiarował to Panu i Jego służbie; wszystko, więc, co z dóbr
ziemskich przychodzi teraz w jego posiadanie, nie należy nadużywać, ale
używać zgodnie z tym przykładem i wzorem, jaki pozostawił nam nasz
Odkupiciel i Pan. Wzór ten każe nam składać ofiarę - nie tylko
naszego wpływu i czasu, lecz także z naszych środków, majątku, itd. "Ten,
który był bogatym, stał się dla nas ubogim." Każdy członek Nowego
Stworzenia, który dobrze pojmuje swoje przymierze i stara się żyć
odpowiednio do jego warunków, może znaleźć lepszy sposób spożytkowania
powierzonych mu pieniędzy, aniżeli wydawać je na zbytnie przyozdabianie
swego ciała, które nie tylko może mu zaszkodzić, lecz także wywołuje
zazdrość u innych. Postara się o spożytkowanie każdego grosza o ile możności
na służbę Pańską.
Warto zwrócić tu uwagę na fakt, że poświęcenie, które nie pozwalałoby nam
tracić pieniędzy na klejnoty, wspaniałe ubrania, albo na zbytnie
przyozdabianie naszego mieszkania, na tej samej zasadzie nie pozwalałoby nam
tychże pieniędzy lokować w bonach, akcjach, itp., przedsiębiorstwach. Tak
jedno, jak i drugie, byłoby nierozsądnym szafarstwem powierzonych nam
talentów. Pieniądze mają swą wartość tam, gdzie mogą być właściwie użyte, a
każdy członek Nowego Stworzenia powinien starannie rozważyć odpowiedzialność
swojego szafarstwa i tak używać swych pieniędzy, żeby to było zgodne z wolą
Bożą. Powinien pamiętać, że wszystkie skłonności upadłej natury skierowane
są do samolubstwa, a więc nowy umysł musi walczyć przeciwko usposobieniu
ciała i musi zwyciężyć, jeśli chce uzyskać nagrodę.
Jeżeli człowiek światowy, mający szlachetne zasady, ale jak sam się
przyznaje nie jest chrześcijaninem i na przykład wyznaje religię buddystów,
jeżeli ten szlachetny człowiek wygłasza otwarcie, że: "hańbą jest dla
człowieka umierać bogatym" - to o ile wyżej powinno stać Nowe Stworzenie od
zasad tego człowieka. Wstydem byłoby dla niego, poświęciwszy wszystko Panu,
tracić poświęcone pieniądze na zbytkowne ozdoby cielesne, lub gromadzić je w
skrzyni, zamiast użyć tam, gdzie nadarzają się tak liczne sposobności
pożytecznego ich zastosowania. Wszystkie stworzenie wespół wzdycha i boleje,
jak mówi o tym Apostoł; a sam Mistrz nasz oświadczył, że ubogich zawsze
macie (Mat. 26:11). Zaiste, kto tylko kieruje się szlachetnymi pobudkami,
ten napewno znajdzie liczne sposobności do uczynków miłosiernych i pomocnych
w doczesnych sprawach tego świata. Tym bardziej Nowe Stworzenie powinno
mądrze i umiarkowanie spełniać swoje szafarstwo odnośnie do swych osobistych
spraw, aby mogło wykorzystać każdą sposobność na udzielanie tych duchowych
dóbr, którymi Pan tak obficie nas obdarzył. Możebne, że w ten sposób uda się
nam udzielić innym szaty
Chrystusowej sprawiedliwości i chleba,
który przychodzi z nieba; aby przez takie szafarstwo Nowe Stworzenie mogło
lepiej wychwalać Tego, który powołał nas z ciemności do światłości; starając
się, aby światłość ta jaśniała coraz wyraźniej. Niewątpliwie, w celu dania
tej sposobności Swemu ludowi, w celu wypróbowania ich wierności w
szafarstwie, Pan pozostawia Swą sprawę w takim stanie, aby dać Swemu ludowi
sposobność służenia; aby okazali swoją wierność w szafarstwie; aby,
zapierając samych siebie, wzięli krzyż swój i postępowali za Jezusem, jako
wzorem wystawionym przez Boga.
Nie nalegamy tu wcale, aby ktokolwiek dobrowolnie robił się nędzarzem i
stawał się zależnym od litości innych, przez to, że wszystką swoją własność
ofiarował na służbę Pańską, nie zostawiając sobie ani nasienia, któreby
przyniosło mu plon w przyszłości. Nie nawołujemy też do takiej ofiarności i
takiego poświęcenia się, żeby aż nazywano lud Pański nędzarzami i dziwakami.
W naszym pojęciu właściwym ubraniem jest to, które jest skromne, zastosowane
do otoczenia i warunków, nie razi oczu i stosowane jest do naszych
finansowych środków. Nowe Stworzenie powinno być pod tym względem przykładem
dla świata. Powinni być oględnymi w ubiorze, żeby nie ubierać się ponad stan
swych dochodów, aby nie okazywać bogactwa, którego się faktycznie nie
posiada, lecz zawsze tak się ubierać, jak na to pozwalają nasze środki i
nasza skromność. Lud Pański powinien żyć odpowiednio do swoich dochodów w
tym znaczeniu, że nie tylko powinien na przyszłość odkładać na zwyczajne
potrzeby życiowe, lecz także powinien być przygotowany na wykonywanie
uczynków miłych Bogu, jak dobroczynność i wspomaganie innych, będących w
potrzebie.