Pastor Charles Taze Russell Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor
Charles Taze Russell
 

  • Strona Tytułowa

  • Przedmowa Autora

  • Spis Treści

    1. Na początku

    2. Nowe Stworzenie

    3. Powołanie Nowego St.

    4. Nowe St. Przeznaczone

    5. Organizacja Nowego St.

    6. Porządek i Karność N.St.

    7. Prawo Nowego St.

    8. Odpoczynek Nowego St.

    9. Sąd Nowego St.

  10. Chrzest Nowego St.

  11. Wielkanoc Nowego St.

  12. Małżeńskie Zobowiązania

  13. Rodzicielskie Zobowiąza.

  14. Rozmaite Zobowiązania

  15. Nieprzyjaciele N.St.

  16. Obietnice Nowego St.
  17. Dziedzictwo Zmartwych.


  • Wersja Książkowa

   • Stron: 914

   • Format: 210 x 150 mm

   • Oprawa: Twarda płócienna

   • cena: — zł.

   • Można zakupić:

               I - sklep


Pozostałe pozycje cyklu:

   • Tom 1 - więcej >>

   • Tom 2 - więcej >>

   • Tom 3 - więcej >>

   • Tom 4 - więcej >>

   • Tom 5 - więcej >>

   • Tom 6 - więcej >>


powrót do ... Dzieła >>

dzieła pastora Russella


WYKŁAD IV

NOWE STWORZENI Z GÓRY PRZEZNACZONE

OGÓLNY POGLĄD NA WYBRANIE - POPRAWNA MYŚL - NIE MA KRZYWDY DLA NIEWYBRANYCH - RÓŻNICA POMIĘDZY "WYBRANYMI" I "ZWYCIĘZCAMI" - "JEST GRZECH NA ŚMIERĆ" - "STRASZNAĆ RZECZ JEST WPAŚĆ W RĘCE BOGA ŻYWEGO" - WIELKA KOMPANIA - SZATY ICH WYBIELONE KRWIĄ BARANKA - WYBRANA WINNA MACICA I JEJ LATOROŚLE - RÓŻNE WYBRANIA W PRZESZŁOŚCI - ŻADNE Z NICH NIE BYŁO WIECZNE - JAKÓB I EZAW JAKO TYP - "JAKÓBAM UMIŁOWAŁ" - "ALEM EZAWA MIAŁ W NIENAWIŚCI" - FARAON - "NA TOM CIĘ SAMO WZBUDZIŁ" - BÓG NIGDY NIE ZMUSZA WOLI - FARAON NIE STANOWI WYJĄTKU Z TEJ REGUŁY - "BÓG ZATWARDZIŁ SERCE FARAONA" - NARÓD IZRAELA WYBRANY - "CZEMŻE TEDY ZACNIEJSZY ŻYD? WIELKI Z KAŻDEJ MIARY" - "NOWE STWORZENIE" WYBRANE - OZNAKA "ŁASKI" - ILUSTRACJA WŁASNOŚCI KRÓLA - PRZEZNACZENI, "ABY BYLI PRZYPODOBANI OBRAZOWI SYNA JEGO" - KTÓRZY WEDŁUG POSTANOWIENIA JEGO POWOŁANI SĄ - KWALIFIKACJE I CHARAKTERYSTYKA POWOŁANIA - "JEŚLI BÓG ZA NAMI" - WOLNE TŁUMACZENIE TWIERDZENIA APOSTOŁA - ZAPEWNIENIE SOBIE NASZEGO POWOŁANIA I WYBRANIA - DROGA UBIEGANIA SIĘ - "BIEŻĘ DO KRESU" - "WIEDZĄC OD BOGA WYBRANIE WASZE".

DOKTRYNA O WYBORZE, w powszechnym zrozumieniu, jest wielce odpychającą, pełną stronniczości i nierówności. Ale dzieje się to skutkiem fałszywego zrozumienia Słowa Bożego na tym punkcie. Wybór, o którym uczy Pismo Św., a jaki tu postaramy się wyjaśnić, musi być przez wszystkich uznany za jedną z najwspanialszych doktryn biblijnych - jako ugruntowany nie tylko na łasce, lecz także na sprawiedliwości i równości - a całkiem jest bezstronny. Krótko mówiąc, fałszywy pogląd na kwestię wyboru podaje, że Bóg potępiwszy cały rodzaj ludzki i skazawszy go na wieczne męki, wybrał dla zbawienia z pośród naszego rodzaju "maluczkie stadko" - dozwalając, aby olbrzymia większość reszty ludzkości poszła na straszliwe męki, jakie przygotowała dla nich opatrzność Boska jeszcze przed stworzeniem człowieka. Westminsterskie Wyznanie (będące najodpowiedniejszym, co do zaświadczenia w tym fałszywym poglądzie) wyraźnie oświadcza, że tego "maluczkiego stadka" nie można uważać za zbawione przez swą własną zasługę lub dla osobistej jego wartości, lecz tylko i wyłącznie, dlatego, że taka jest wola Boża.

    Poprawne pojęcie odnośnie do wybrania, który to pogląd Pismo Św. popiera na każdym miejscu, jest całkiem przeciwne powyższemu. Mianowicie:, że śmierć (a nie wieczne męki) jest karą zesłaną na nasz rodzaj i dotykającą każdego członka tegoż rodzaju jako kara za nieposłuszeństwo jednego człowieka. Że łaska Boża objawiona w Jezusie Chrystusie odkupiła cały świat przez Jego ofiarę, która jest "ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata" (1 Jan 2:2). Bóg postanowił, że Jednorodzony Syn Jego ma mieć przywilej odkupienia rodzaju ludzkiego kosztem swego własnego życia; dalej, że w nagrodę tego będzie wielce wywyższony do Boskiej natury (Tom V. Wykład V.) i w końcu ma "błogosławić wszystkie narody ziemi" przez wzbudzenie ich ze snu śmierci, przez doprowadzenie ich do poznania prawdy i pomaganie chętnym i posłusznym do osiągnięcia zupełnej doskonałości ludzkiego żywota i otrzymania większych błogosławieństw i warunków niż w Raju.

    Bóg postanowił także wybrać pewną liczbę "świętych", którzyby pod Jego Jednorodzonym byli współdziedzicami Jego chwały, czci i nieśmiertelności Nowego Stworzenia i aby wzięli udział w dziele błogosławienia ludzkości w czasie restytucji. Ten Wiek Ewangelii nie był dany w celu tego błogosławienia i naprawienia świata, lecz raczej w celu powołania ze świata maluczkiego stadka, któreby stanowiło zwycięskich wybrańców Boga - aby wytrwali w próbach i doświadczeniach wiary, miłości i posłuszeństwa, a w ten sposób, "aby powołanie i wybranie swoje mocne uczynili" (2 Piotra 1:10). Ale powołanie i wybranie tego "maluczkiego stadka" w sposób tu wymieniony nie czyni żadnej krzywdy ani trudności tym niewybranym, którzy pod żadnym względem nie są bardziej potępieni przez to, że ich nie wybrano - że ich pominięto. Tak samo ludność tego kraju nie ponosi krzywdy ani jest przez to potępiona, że przy wyborach na urzędników rządowych nie znalazła się między wybranymi. Podobnie jak celem wyborów ziemskich jest dostarczenie odpowiednich osób do sprawowania urzędu, aby mogły one udzielać ogółowi ludu błogosławieństwa mądrych praw i zarządzeń, tak też błogosławieństwa zrządzone przez Boga nie przynoszą krzywdy niewybranym, a natomiast mają przynieść błogosławieństwo dla wszystkich - gdyż wybrani mają stanowić królewskich sędziów, królów i kapłanów Wieku Tysiąclecia, pod rządami, których będą błogosławione wszystkie narody ziemi.

    Pismo Św. często odnosi się w swych wyrażeniach do "wybranych" i "zwycięzców": to wyrażenie wskazuje, że słowo "wybrani" należy rozumieć jako stosujące się do tych wszystkich, którzy doszli do pewnego rodzaju związku z Bogiem, w którym to związku mają nadzieję nieśmiertelności, będąc członkami wywyższonego Kościoła, chociaż istnieje także możliwość ich odpadnięcia, a przez to samo zaprzestania należenia do klasy wybranych. Innymi słowy, wszyscy z klasy poświęconych, przyjąwszy wysokie powołanie Boże do Nowego Stworzenia, uważani są za wybranych, kiedy ich imiona zostaną wpisane do Barankowej księgi żywota i kiedy zostanie przeznaczoną im korona. Ale ponieważ niewierność może doprowadzić do wymazania ich imion i oddania ich koron innym (Obj.3:5, 11), więc w takim wypadku przestają oni być członkami wybranego Kościoła. "Zwycięzcy" natomiast oznacza tych, którzy ostatecznie osiągnęli błogosławieństwa, do jakich Bóg powołał wiernych w Wieku Ewangelii - tych, którzy zapewnili sobie powołanie i wybranie, przez wierność warunkom wymienionym, nawet aż do śmierci.

    Pismo Święte zwraca nam uwagę na dwie klasy, które omieszkają zapewnić sobie powołanie i wybranie. Jedna z tych klas - mamy powody sądzić, że nieliczna - nie tylko straci nagrodę wybranych, lecz nadto straci samo życie - we Wtórej Śmierci. Tych opisuje Apostoł Jan, który omawiając klasę Kościoła powiada: "Jest grzech nie na śmierć, i jest ci grzech na śmierć; nie za tym, mówię, aby się kto modlił" (1 Jan 5:16). Bezużytecznie jest modlić się lub mieć nadzieję, co do takiego, który popełnił grzech na śmierć. Grzech ten opisany jest w Piśmie Św. jako grzech przeciwko Duchowi Świętemu jako grzech nie bezwiedny ani nieświadomy, lecz wskutek upierania się przy tym, co od początku ktoś rozpoznał jako złe, a co przez świadomy upór stało się następnie wielkim przestępstwem - Pan oddaje takich świadomych grzeszników ich błędom, które obierają zamiast prawdę - 2 Tes.2:10-12.

    Apostołowie Piotr i Juda wspominają o tej klasie prawie tymi samymi słowy. (Zob. Juda 11-16; 2 Piotra 2:10-22) Wszyscy tacy swego czasu zajmowali miejsca wśród wybranych w Kościele. (Żaden z nich nie jest ze świata, gdyż ten obecnie nie jest pod sądem, jako że sąd jego przyjdzie w przyszłości w Królestwie Tysiąclecia.) Tacy zamiast postępować według Ducha w ślady naszego Pana, zamiast kroczyć drogą ofiary, są "według pożądliwości swoich chodzący, i których usta mówią bardzo harde słowa; pochlebiając osobom dla swego pożytku"; - pochlebiają ludziom, ponieważ starają się sami o siebie i dalecy są od przymierza ofiary aż do śmierci. (Juda 16.) Piotra opis tej klasy jest jeszcze bardziej dokładny. Opisuje ich jako takich, którzy "ponieważ uszli plugastw świata tego przez poznanie Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, a znowu się niemi uwikławszy, zwyciężeni bywają", jako "pies wrócił się do zwracania swego, a świnia umyta do walania się w błocie". Upodabnia ich do Balaama, który zapomniał o drodze sprawiedliwości dla ziemskich korzyści i zysków. Słowa Apostoła wskazują, że takich spotkamy przede wszystkim wśród nauczycieli Kościoła, a głównie przy końcu tego wieku, oraz że częścią ich złych uczynków będzie "bluźnienie przełożeństwom" - przeciwko tym, których Bóg uczcił i osadził w ciele - 2 Piotra 2:1, 10.

W liście do Żydów mamy dwa opisy tej klasy osób, które odpadły - które przestały należeć do wybranych. W pierwszym opisie (6:4-9) Apostoł wskazuje na takich, którzy po skosztowaniu daru niebieskiego i poznawszy władze przyszłego wieku, po staniu się uczestnikami Ducha Świętego i po przyjęciu ich na członków klasy wybranych, popadają w grzech - nie z powodu nieuniknionej słabości cielesnej, ani z powodu sideł przeciwnika, lecz dobrowolnie i świadomie opuszczają sprawiedliwość. Apostoł zapewnia nas, że dla tych niemożliwym jest ponowić pokutę. Mając udział w korzyści uzyskanej z wielkiej ofiary okupu i pogardziwszy mimo to łaską Bożą, nadużyli oni i zużyli swój dział w pojednaniu, a wobec tego nic już im więcej nie pozostaje. Obrawszy takie stanowisko dobrowolnie, odwołanie się ich do sprawiedliwości nie przyniesie im wobec tego żadnego pożytku.

    W innym rozdziale (10:26,27,31) Apostoł opisuje widocznie inną klasę, która zamiast popaść w grzeszną i haniebną drogę życia, odpadła od wiary, która ich usprawiedliwiła, a która jest konieczną do utrzymania ich usprawiedliwionego stosunku do Boga. W obu wypadkach należy zauważyć, że dobrowolna świadomość powoduje tak poważne zło. "Albowiem jeślibyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu znajomości prawdy [po otrzymaniu łaski Bożej w Chrystusie, pod względem mądrości, usprawiedliwienia i uświęcenia], nie zostawałaby już ofiara za grzechy". Ofiara złożona przez Chrystusa za wszystkich była ofiarą za grzech pierworodny, za Adamowy grzech i za odziedziczone w nas Adamowe słabości. Pan nasz nie złożył ceny okupu za żadne dobrowolne z naszej strony grzechy, a wobec tego, jeśli grzeszymy dobrowolnie i świadomie, to nie pozostaje żadnej części oryginalnej zasługi, którą by można zastosować na przebłaganie za nasze dobrowolne przestępstwa. Wówczas bylibyśmy obowiązani ponieść karę za swoje dobrowolne grzechy. A jeśli grzechy te były świadomie popełnione, a nie wynikły z naszej słabości lub z pokusy, oraz jeśli popełniliśmy je po dokładnym zapoznaniu się z naszym stosunkiem do Pana, to grzechy takie prowadzą do śmierci - do Wtórej Śmierci. A wówczas nie ma, czego spodziewać się; nadzieja wówczas niemożliwa - raczej trzeba ze strachem oczekiwać sądu, wyroku i strasznego gniewu, jaki pochłonie wszystkich przeciwników Boga - wszystkich świadomie sprzeciwiających się Jego sprawiedliwości przez odkupienie, którym jest Pan nasz Jezus Chrystus.

    W wierszu 29 Apostoł widocznie odnosi się do tych, którzy zrozumiawszy pojednawcze dzieło Chrystusa jako naszego Odkupiciela, za nic sobie to dzieło mają i za pospolitą uważają kosztowną krew, która zapewniła Nowe Przymierze. W ten sposób zelżyli ducha łaski - wzgardzili łaską Boga, który przygotował to pojednanie i społeczność z naszym Odkupicielem w Jego ofierze i nagrodzie. Ci, którzy pogardzili Mojżeszem i Zakonem przez Niego reprezentowanym, umierali bez miłosierdzia, jakkolwiek śmierć im zadana nie miała być wieczną. Ale ci, którzy pogardzają pozafiguralnym Mojżeszem i w ten sposób gardzą przywilejem społeczności w krwi Chrystusowej, gardzą tym samym i Bogiem, Który zarządził to wszystko dla ich dobra; tacy będą uznani za zasługujących na bardziej surową karę, aniżeli ta, którą wymierzano przestępcom Przymierza Zakonu. Kara ta będzie o tyle surowszą, że będzie karą śmierci - z której nie ma już odkupienia, nie ma zmartwychwstania, nie ma wyjścia - będzie to Wtóra Śmierć. Nic dziwnego, że Apostoł ostrzega nas tu, abyśmy byli ostrożnymi w odrzucaniu korzyści łaski Bożej: Św. Paweł zapewnia nas, że odpadnięcie od opieki od Boga naznaczonego Pośrednika znaczy ni mniej ni więcej jak tylko popadnięcie w ręce Ojca - Wielkiego Sędziego, który nie pozwala na grzech, nie przyjmuje żadnej wymówki - a którego obfitym, ale jedynym miłosierdziem dla grzeszników jest odkupienie - przez Jezusa Chrystusa Pana naszego.

WIELKA KOMPANIA

    Jak już nadmieniono, oprócz tych, którzy odpadając ze stanowiska wybranych, idą na Wtórą Śmierć, jest jeszcze inna klasa, na którą Pismo Św. zwraca nam uwagę jako na tych, którzy omieszkali zapewnić sobie powołanie i wybranie, ale nie pójdą na Wtórą Śmierć, ponieważ nie zgrzeszyli dobrowolnie wielką niemoralnością, ani też zaparciem zasługi kosztownej krwi Jezusa. O tej klasie wspomnieliśmy już jako o "Wielkiej Kompanii", która wyjdzie z wielkiego ucisku, obmyje i wybieli szaty swe we krwi Baranka. Ale chociaż osiągną duchową naturę i wielkie błogosławieństwo, oraz chociaż będą uczestniczyć w uczcie weselnej Baranka, jako Jego goście, to jednak stracą wielką nagrodę, jaka przypadnie w udziale zwycięzcom - wiernym zwycięzcom, tym, którzy będą z radością i ze szczerego serca postępować śladami Jezusa. Ta Wielka Kompania nie może utrzymać się na stanowisku wybranych, nie może być wśród "zwycięzców" - z powodu niedostatecznej gorliwości dla Pana, dla Prawdy i dla braci; - dlatego, że nadmiernie troszczyli się o obecne życie. Jednakże wobec tego, że serca ich były i są lojalne dla Odkupiciela, oraz wobec tego, że zachowali wiarę w kosztowną krew i wytrwali przy tej wierze nie zapierając się, Pan Jezus, jako Wódz naszego Zbawienia, jako Pośrednik, który prowadzi zwycięzców do chwały przez drogę dobrowolnego poświęcenia się poprowadzi i tych do duchowych błogosławieństw - ponieważ ufali oni Mu i nie zapierali się Jego imienia, ani Jego dzieła.

    Pan nasz odnosi się do wybranego Kościoła, do Nowego Stworzenia, w swej przypowieści o Winnej Macicy, mówiąc nam, że On sam jest Winną Macicą, a Jego wierni wyznawcy, wstępujący w Jego ślady, są latoroślami winnymi. Zapewnia nas, że chociaż ktoś jest tą latoroślą to jednak nie uwalnia go to od znoszenia prób i trudnych doświadczeń. Przeciwnie, Ojciec nasz, Ten wielki Gospodarz, postara się dla nas o próby i doświadczenia naszej wiary, poświęcenia i cierpliwości, w celu oczyszczenia nas i sprawienia, że nasze uczucia odwrócą się od rzeczy, ambicji i nadziei ziemskich, a to, dlatego aby wyrobić w nas bogatsze owoce Ducha - pokorę, cierpliwość, łagodność, uprzejmość braterską i miłość, - aby rzeczy te stawały się w nas coraz bardziej obfite i przez to, żeby wprowadziły nas do wieczystego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, jako członków Nowego Stworzenia. - 2 Piotra 1:11.

    Jednakże Pan przestrzega nas, że zajęcie miejsca wpośród prawdziwych latorośli prawdziwej Winnej Macicy jeszcze nie wystarcza: Pan mówi nam, że Duch Winnej Macicy musi być w nas - że musimy mieć usposobienie przynoszenia owoców Winnej Macicy; - że Gospodarz pozwoli nam być latoroślami na czas odpowiedni i słuszny, w celu przekonania się, czy nadajemy się do przynoszenia odpowiednich owoców Ducha, zanim potępiłby nas jako nie nadających się. Dalej Pan Jezus zapewnia nas, że Gospodarz nie będzie patrzeć od razu za dojrzałymi gronami na nowych latoroślach, ani nawet za zielonymi owocami, lecz najpierw poszuka małych pączków owocodajnych, potem obserwować będzie rozwinięcie się kwiatów na latoroślach, następnie zielone owoce, a dopiero na ostatku dojrzałe grona. Gospodarz jest długo cierpliwy w rozwijaniu tych owoców Winnej Macicy, "którą szczepiła prawica Ojca Mojego..." (Psalm 80:16) Ale jeśli w odpowiednim czasie Gospodarz nie znajdzie owoców, odcina latorośl jako "dziczkę", jako płonną, któraby jedynie pochłaniała moc i pokarm Winnej Macicy dla swego rozrostu, a nie dla wydawania pożądanych owoców. W ten sposób Pan nasz wyraźnie zaznaczył, że musimy umocnić i zapewnić nasze powołanie i wybranie przez przynoszenie owoców świętości, w nagrodę, czego dostaje się żywot wieczny.

RÓŻNE WYBRANIA W PRZESZŁOŚCI

    Zwrócimy uwagę na inne wybrania wzmiankowane w Piśmie Świętym, abyśmy rozszerzyli i powiększyli nasze pojęcie w tej sprawie, zanim zastanowimy się szczególnie, co do tej fazy, która najwięcej budzi nasze zainteresowanie - mianowicie nad wybraniem Nowego Stworzenia. Musimy wyraźnie rozróżnić pomiędzy wybraniami zaszłymi przed pierwszym przybyciem naszego Pana, a wybraniem Nowego Stworzenia, pod wodzą i przewodnikiem Chrystusa jako Głowy. O tej ostatniej klasie napisano: "Jesteście powołani w jednej nadziei waszego powołania", ale wybrania w czasach poprzednich były dokonywane dla rozmaitych celów i dla wykonania różnych planów Bożych. Abraham został wybrany, aby być typem Jehowy, a jego żona Sara, aby być typem Abrahamowego Przymierza, przez które miał przyjść Mesjasz. Służebnica Hagar była wybrana, aby być typem Przymierza Zakonu, zaś jej syn Izmael był typem naturalnych Izraelitów, którzy chociaż byli pierwej urodzeni nie będą współdziedzicami z Izaakiem, z synem obietnicy. Izaak został wybrany, aby być figurą Chrystusa, a jego żona Rebeka, aby być typem Kościoła, Oblubienicy, małżonki Barankowej. Natomiast sługa Eliezer był wybrany w celu wyobrażenia Ducha Świętego, którego zadaniem miało być wezwać Kościół, pomagając mu, a ostatecznie przyprowadzić go i jego towarzyszki, panny, do Izaaka.

    Te wybrania nie oznaczały ani pod żadnym względem nie stosowały się do wiecznej przyszłości tych jednostek; ale tak dalece, jak były użyte jako typy przez Pana, prawdopodobnie otrzymały w nagrodę jakieś błogosławieństwa w obecnym życiu. W miarę jak wstępowały w ducha Boskiego planu, jednostki te otrzymywały pociechę i radość, co zupełnie ich wynagradzało za wszelkie poświęcenia i próby związane z ich wyborem i usługami jako typów. Rozumowanie Apostoła w sprawie tych wybrań i objaśnienie, że cielesny Izrael nie doznał wcale niesprawiedliwości z powodu tego, że Bóg zwrócił się do pogan dla dokończenia z pośród nich wyborów Nowego Stworzenia, wskazuje na fakt, że Wszechmocny ma obfitość łask do rozdania, a wyłącznie od Niego zależy, komu te łaski będą dane. Apostoł wskazuje, że Bóg dał cielesnemu Izraelowi pewne łaski i przywileje jako narodowi, a niektórym przodkom tegoż narodu dał przywileje i łaski jako jednostkom, używszy takowych jako figury, za co mieli odpowiednie błogosławieństwa. Wskazuje również, że Pan pod żadnym względem nie był zobowiązany do dalszego udzielania swych szczególnych, wyróżniających błogosławieństw, a do ignorowania innych nie mniej godnych wyróżnienia. Przeciwnie, byłoby zupełnie słusznym ze strony Pana, aby przerwać łaski dla tych, którzy nie chcieli łask tych wykorzystać, a udzielić je innym, bardziej wdzięcznym. - Rzym.9; 10; 11.

    Co więcej Apostoł chce abyśmy zobaczyli, że Pan przewidział, jakie Jego łaski udzielane naturalnemu Izraelowi przyniosą skutek; mianowicie, że po otrzymaniu tych łask i błogosławieństw Izrael (z wyjątkiem "ostatków" - Rzym.9:27-32) nie będzie w odpowiednim usposobieniu, aby otrzymać największe błogosławieństwo - "nagrodę wysokiego powołania", utworzenia Nowego Stworzenia. Dla zilustrowania tego Apostoł zwraca uwagę na dwóch synów Izaaka i wykazuje, że dla wyobrażenia tego, co Bóg przewidział, iż nastąpi za setki lat potem, Pan wybrał dowolnie z dwóch synów Rebeki, Jakuba a nie, Ezawa. Pan uczynił figury z tych dwóch bliźniaków; jeden miał wyobrażać wiernych Jego wyznawców, Nowe Stworzenie, drugi miał przedstawiać naturalnego Izraela, który przeniesie rzeczy doczesne żywota nad rzeczy niebieskie i sprzeda swoje niebieskie przywileje za miskę soczewicy - za dobra ziemskie. W przypadku Jakuba i Ezawa, wybranie Jakuba na figurę zwycięzców było napewno błogosławieństwem dla niego; chociaż go to wiele kosztowało; ale wybranie Ezawa na figurę naturalnych Izraelitów, przenoszących rzeczy ziemskie nad rzeczy niebieskie, nie stanowiło żadnej niekorzyści. Nie oznaczało to ani, że Ezaw miał iść na męki wieczne, ani że miał znosić jakieś cierpienia w obecnym życiu. Przeciwnie - Ezaw był błogosławiony tak, jak nawet i dzisiaj światowi, naturalni ludzie są błogosławieni w sposób niedopuszczalny dla Nowego Stworzenia, gdyż dla wybranych takie błogosławieństwa byłyby mniej korzystne dla ich duchowego dobra. Podobnie takie błogosławieństwa były niedopuszczone do Jakuba, aby tenże w swych rozczarowaniach i przykrościach mógł być typem na tę klasę. Mimo to Jakub doświadczał radość i błogosławieństwo, jakimi Ezaw nigdy się nie cieszył - tak, jak teraz Nowe Stworzenie, wśród prób i zawodów obecnego czasu, cieszy się pokojem i radością, jakich człowiek naturalny nawet nie wyobraża sobie.

    Oświadczenie: "Jakubam umiłował, alem Ezawa miał w nienawiści" (Rzym. 9:13), jest dla wielu trudnym do zrozumienia; ponieważ słowo "nienawiść" każe domyślać się jakieś niesprawiedliwej myśli - w pojęciu ludzkim - a przecież, Ezaw nie był gorszym od innych ludzi, a nadto uczucie ujemne przywiązane było do niego od urodzenia, zanim on uczynił dobrze lub źle. Słowo "w nienawiści" widocznie oznacza mniej kochać, tak jak oznacza ono w 5 Moj. 21:15-17. Myśl tu zawarta jest, że Pan był więcej łaskawym dla Jakuba aniżeli dla Ezawa; a obaj oni, według Apostoła Pawła, byli typami naturalnego i duchowego Izraela. Łaska Boża dla naturalnego Izraela, wyobrażonego przez Ezawa, była mniejszą od łaski Boskiej dla duchowego Izraela, później zrodzonego, a wyobrażonego przez Jakuba. Mając to na myśli, wszystko wydaje się harmonijnym i zgodnym.

"NA TOM CIĘ SAMO WZBUDZIŁ"

    Na dowód, że Pan zawsze wykonywał swą władzę w sprawach ludzkości, a czynił to z pełnym zaznaczeniem swego autorytetu, Apostoł przytacza wypadek Faraona, który był królem Egiptu w czasie wybawienia Izraela z niewoli. Przytacza słowa Pańskie wypowiedziane przez Mojżesza (2 Moj. 9:16): "A zaiste, dlategom cię zachował, abym okazał na tobie moc moją, i żeby opowiadane było imię moje po wszystkiej ziemi". "A tak, nad kim chce, zmiłowywa się, a kogo chce, Zatwardza" - Rzym. 9:17, 18.

    Niedawno temu rząd francuski odstawił kilku więźniów, skazanych sądownie na śmierć i oddał ich w ręce uczonych specjalistów dla przekonania się, jaki wpływ ma bojaźń na ludzkość. Jeden z więźniów został osadzony w celi i powiedziano mu, że w celi tej umarł zeszłej nocy pewien więzień na czarną ospę, więc prawdopodobnie i on umrze do rana. Przepowiednia okazała się prawdziwą, bo na drugi dzień więzień umarł, chociaż w celi tej nigdy nie było więźnia cierpiącego poprzednio na czarną ospę. Drugiemu więźniowi zawiązano oczy i rękę jego przeprowadzono poza cienkie przegrodzenie z drzewa. Powiedziano mu, że ma umrzeć z upływu krwi, dla przekonania się, jak długo człowiek umiera, jeśli wypływa mu krew z maleńkiej rany, zrobionej w arterii na ramieniu. Lekarz zaledwie zadrapał go nożykiem i wysączył kilka tylko kropelek krwi. Ale skoro krew przestała płynąć puszczono cienki strumień ciepłej wody na ramię więźnia, tak, że ów miał wrażenie, iż spływa mu krew po palcach, zwłaszcza, że słyszał wyraźnie jak coś kapie do podstawionej miednicy. O upływie krwi nie było mowy, a jednak więzień umarł za kilka godzin. Takie traktowanie odnośnie do posłusznych prawu obywateli byłoby uważane przez każdego za zbrodnię, ale trudno potępić rząd za podobne postąpienie z ludźmi, którzy według prawa i tak skazani byli na śmierć. Podobnie rzecz się ma z postępowaniem Pańskim wobec rodzaju ludzkiego:, jeżeli człowiek trwa w posłuszeństwie Bogu, to pozostanie wolnym od potępienia śmierci, a będąc wolnym, otrzyma pewne prawa z wyroku Boskiego, jakich obecnie nie posiada. Jako rodzaj, jesteśmy wszyscy skalani grzechem i skazani na śmierć (Rzym. 5:12); a Panu spodobało się okazywać swą moc i mądrość względem tych skazańców, i to jednemu w ten sposób, innemu w drugi sposób - jak popadnie wybór Pański. Zauważyliśmy to już w związku z Amalekitami i Hetyjczykami oraz Chananejczykami, których według Bożego rozkazu mieli zniszczyć Izraelici - Izrael wyobrażał przyszłych wiernych Pańskich, zaś jego nieprzyjaciele wyobrażali świadomych grzeszników i nieprzyjaciół sprawiedliwości w przyszłym wieku. Zauważyliśmy także tę samą zasadę przy zniszczeniu Sodomy i Jerycha, oraz przy zabijaniu przez różne zarazy tysięcy Izraelitów, oraz przy porażeniu Oza, który jedynie ściągnął rękę dla podtrzymania arki i pogwałcił przez to świętość i rozkaz Pański.

    Użycie przez Pana faraona i różnych plag zesłanych na Egipt, włączając tu zabicie wszystkich pierworodnych mężczyzn i bydląt, oraz ostateczne rozbicie wojsk egipskich w Morzu Czerwonym, zgadza się także z tą ilustracją. Egipcjanie, jako część ogółu ludzkości, znajdowali się pod wyrokiem śmierci, więc postąpienie takie z nimi absolutnie nie było niesprawiedliwością - miało posłużyć do rozgłoszenia godności Bożej poza granicami żydowskimi i dla wykazania mocy Jego w związku z wyzwoleniem figuralnego Izraelskiego narodu. Podobnie Bóg okazywał obfitą łaskę niektórym tym skazańcom - jak Abrahamowi, Mojżeszowi i innym - czyniąc przez nich typy i figury rzeczy dobrych, jakie zamierzał dokonać aktualnie w niedalekiej przyszłości. Ale to pod żadnym względem nie uwalniało Abrahama, Mojżesza, Faraona i innych od udziału w śmierci, gdyż dzieło to miało być dokonane przez odkupienie, jakie jest w Panu naszym Jezusie Chrystusie.

    Pojąwszy wyraźnie fakty, że Bóg wykonywał swą zwierzchność i powagę wśród swych skazanych stworzeń i że wybierał dla jednych takie doświadczenia, dla drugich inne, a wszystko w celu pewnych lekcji w tym przedmiocie, według słów Apostoła, jako wstęp do wielkiego wybrania w Wieku Ewangelii Nowego Stworzenia, musimy zauważyć, że ani razu Bóg nie naruszał ani nie gwałcił wolnej woli człowieka w tych swoich wyborach. To wystarcza do stwierdzenia, że program Boski sprzeciwia się gwałceniu ludzkiej woli. Wybierając Abrahama, Izaaka, Jakuba i Mojżesza, oraz innych, aby stanowili typy i ilustracje, Bóg wybierał ludzi, których umysły były w ogóle zgodne z Jego planami i objawieniami, a jednak nie okazywał przemocy ani przymusu w celu powstrzymania ich, jeśli chcieli oni czynić według własnej woli. Z drugiej strony, wybierając ludzi dla ilustrowania przeciwnej strony i przeciwnych zasad, takich jak Izmael, Ezaw, Chananejczycy, Sodomici, Egipcjanie itd., Pan używał również ludzi zgodnie z ich naturalnymi usposobieniami i dążeniami. Chcemy tu zaznaczyć, że tak, jak Bóg nigdy nie zmuszał woli Abrahama, Izaaka, Jakuba, Mojżesza i innych, tak też nie zmuszał woli tych, którzy popełnili zło i wyobrażali pewne złe zasady. Pan postępuje z poszczególnymi klasami jedynie stosownie do ich własnych dążności.

    Oświadczając o Faraonie, że na to samo go Bóg "wzbudził", nie należy rozumieć, iż Bóg wyrobił w Faraonie zły charakter - że "wzbudził" go, aby zmusić go do wyrobienia sobie złego charakteru. Należy to w ten sposób rozumieć, że Bóg tak pokierował następstwem na tronie egipskim, że przez śmierć poprzednich członków królewskiej rodziny wstąpił na tron w owym czasie ten Faraon, który posiadał tak szkaradny charakter, iż jego zwalczanie, Boga mogło usprawiedliwić zesłanie plag na kraj - plag, które Bóg naprzód przeznaczył nie tylko dla wykazania swej łaski dla Izraela i dla wierności Swoich obietnic danych Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, lecz nadto, dlatego, bo plagi egipskie miały być obrazem, czyli figurą tych plag, jakimi zakończy się Wiek Ewangelii - najpierw trzy, potem "siedem plag ostatecznych" - Obj. 15:1.

    Ale szczególnie uderza w tej ilustracji Faraona jeden rys, który wielu wprawia w zamieszanie, mianowicie oświadczenie: "I zatwardził Pan serce Faraona, aby nie wypuścił ludu". Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że jest to zaprzeczeniem tego, cośmy poprzednio powiedzieli, mianowicie, iż Bóg nie krępuje woli człowieka. Szybko jednak nabierzemy innego zdania, skoro zrozumiemy, w jaki sposób Pan zatwardzał serce Faraona. Co sprawiało, że Faraon był oporny Bogu? Dobroć Boża sprawiała zatwardziałość serca Faraonowego - to, że Bóg chętnie wysłuchał jego modlitwy i obiecał oswobodzić Izraela. Miłosierdzie Boskie było tego przyczyną. Gdyby Bóg dalej stosował pierwszą plagę, dopóki Izrael nie byłby wypuszczony, to plaga owa byłaby wystarczająca w celu uwolnienia ludu. Ale kiedy Pan uwalniał Egipt z danej plagi, Faraon sądził, że niebezpieczeństwo minęło i że już się pewnie nie powtórzy; tak, więc krok po kroku miłosierdzie Boskie prowadziło Faraona do zatwardziałości serca i do walki z Bogiem. W takim oświadczeniu wolna wola Faraona jest zupełnie widoczna, a Pan wolny jest od zarzutu współdziałania ze złem. "Wszystkie Jego dzieła są doskonałe", chociaż czasami dobroć Boga, jaka powinna skłaniać ludzi do pokuty, wywołuje w nich wprost przeciwny wpływ, a to z powodu niedoskonałości obecnych warunków.

NARÓD IZRAELA WYBRANY

    Wszyscy chrześcijanie zapoznani z Biblią przyznają bez wahania, że Bóg wybrał Izraela z pośród narodów świata, aby był Jego narodem i aby wyobrażał duchowego Izraela. Wskazuje na to oświadczenie proroka Amosa (3:2): "Tylkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi". Przez usta Izajasza (45:4) Pan powiada do Cyrusa, króla Medów, który miał pozwolić na powrót Izraelitów z niewoli: "Dla sługi mego Jakuba i dla Izraela, wybranego mego, nazwałem cię imieniem twojem". Fakt, że w oświadczeniu tym można się dopatrzyć pewnego figuralnego odniesienia do Chrystusa i do wyzwolenia nominalnego duchowego Izraela z niewoli mistycznego Babilonu, nie wyklucza drugiego faktu, że typowy Izrael nazwany jest tu "wybranym". Apostoł jasno i wyraźnie omawia przejście łaski Bożej z naturalnego Izraela na duchowego Izraela (Rzym. 9-11) i twierdzi, że łaska Boża była udzieloną naturalnemu Izraelowi na czas, w którym był on figuralnym wybranym narodem Boga - w każdym jednak razie Pan przewidział i przepowiedział odrzucenie Izraela ze stanowiska specjalnej łaski, oraz ustanowienie innego, duchowego Izraela, na miejsce wyobrażonego przez Jakuba.

    Apostoł wykazuje jak Izrael, jako wybrany swego czasu naród Boży, miał z tego powodu "wielki pożytek z każdej miary", większy o wiele od wszystkich otaczających go narodów ziemi; jemu były powierzone obietnice; Izrael stanowił gałązki drzewa oliwnego, a Bóg odcinał od swej łaski tylko te z pośród naturalnych gałązek, które nie chciały żyć w zgodzie i harmonii z krzewem obietnicy i z pniem wyobrażonym typowo przez Abrahama, Izaaka i Jakuba. Apostoł wskazuje także, iż: "czego Izrael szuka, tego nie dostąpił; ale wybrani dostąpili, a inni zatwardzeni są". Podczas gdy cały naród był pierwotnie wybrany, aby otrzymać najwyborniejsze łaski Boże, to mimo to tylko wierni mogli być w odpowiednim usposobieniu serca, aby stać się duchowymi Izraelitami, skoro przyjdzie czas na tę łaskę. Ci byli zwycięzcami tego narodu, którym przy końcu owego wieku miało być dozwolone przejść do wyższej dyspensacji - przejść z domu sług do domu synów (Żyd. 3:5; Jan 1:12). Apostoł wskazuje, że my, będąc z natury poganami, "obcymi", i cudzoziemcami odnośnie do przymierza i obietnic poczynionych typowemu Izraelowi, rozwinęliśmy wskutek łaski Bożej wiarę i uznani jesteśmy za oblubienicę Chrystusa, za rzeczywiste nasienie Abrahama, zajmując miejsce odciętych gałązek w oryginalnym planie Bożym i w odnośnych obietnicach. Ale chociaż te odcięte gałązki uważane są w ciągu Wieku Ewangelii za nieprzyjaciół, to jednak "według wybrania są miłymi dla ojców. Albowiem darów swoich i wezwania Bóg nie żałuje" - Rzym. 11:28,29.

    W ten sposób jesteśmy powiadomieni, że pewne szczegóły i rysy pierwotnego wybrania pozostają jeszcze u naturalnego Izraela, pomimo jego odrzucenia jako narodu od głównej łaski w Bożym planie - pomimo odrzucenia ich od istnienia jako wybranego duchowego Izraela. Wobec tego, że obietnice poczynione Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi i prorokom mają się im wypełnić, a oni sami mają zostać "książętami", czyli przedstawicielami duchowego Królestwa na całej ziemi w Wieku Tysiąclecia, to praca ich bez wątpienia przyczyni się wielce na korzyść wielu z pośród naturalnego Izraela, którzy obecnie są w stanie opuszczenia i ciemności. Ci Izraelici mogą i dojdą bardzo łatwo do zupełnej zgody ze swymi własnymi wodzami z przeszłości aniżeli reszta świata. W ten sposób Izrael jako naród zajmie znowu wybitne miejsce wśród narodów na początku Tysiąclecia. "Albowiem zamknął je Bóg wszystkie w niedowiarstwie, aby się nad wszystkimi zmiłował" Rzym. 11:32.

WYBÓR NOWEGO STWORZENIA

    Przystępujemy teraz do najważniejszej części naszego przedmiotu, zapoznawszy się już wprzód z pewnymi zarysami, co do wybierania w przeszłości i z tym przeświadczeniem, że wiele poprzednich wybrań było figurą lub cieniem wielkiego dzieła Bożego - wybrania Nowego Stworzenia. Przekonaliśmy się już, że to wybranie nie przynosi żadnej krzywdy tym, którzy nie zostali wybrani, a przeciwnie, że oznacza ono zesłanie błogosławieństw, na niewybranych w czasie właściwym. Możemy tu dodać, że ani Sprawiedliwość ani Miłość nie sprzeciwiają się udzielaniu specjalnej łaski dla jednych, z pominięciem drugich, choćby nawet ci wyszczególnieni nie mieli być przewodem błogosławieństw dla mniej wyróżnionych, czyli niewybranych. Znaczenie łaski, czyli wyróżnienia jest takie, że czyni się komuś to, co nie jest specjalnie nakazane przez sprawiedliwość, a słowa "łaska" i "łaskawość" są często powtarzane w Piśmie Świętym w odniesieniu do klasy wybranych w Wieku Ewangelii. "Przez łaskę jesteście zbawieni" i podobne wyrażenia biblijne wskazują nam, że Wszechmocny w niczym nie był zobowiązany do wyzwolenia Adamowego rodzaju z wyroku śmierci, ani też do dania komukolwiek sposobności do żywota wiecznego przez odkupienie. Tym bardziej nie był Bóg zobowiązany powołać kogokolwiek do "wysokiego powołania" - do uczestników w Nowym Stworzeniu. Wszystko to jest łaską Bożą - "łaską z łaski". Kto tego nie może przyswoić sobie w umyśle, ten nigdy odpowiednio nie pojmie tego, co poniżej następuje.

    Apostoł Piotr zapewnia nas, że jako klasa byliśmy "wybrani według przejrzenia Boga Ojca". Nie poprzestaje jednak na tym oświadczeniu, lecz mówi dalej: "przez poświęcenie Ducha, ku posłuszeństwu i pokropieniu krwi Jezusa Chrystusa" (1 Piotra 1:2). To oznacza, że Bóg przewidział Nowe Stworzenie jako klasę - że przewidział swój zamiar usprawiedliwienia ich przez wiarę, za pośrednictwem krwi Chrystusowej - że przewidział, iż dosyć będzie takich, którzy przez posłuszeństwo skompletują tę klasę i osiągną uświęcenie przez prawdę. Nic w Piśmie Świętym nie wskazuje, że Bóg wiedział o jednostkach mających utworzyć klasę wybranych, z wyjątkiem, co do Głowy Kościoła. Powiedziano nam, że Bóg naprzód wiedział o Jezusie jako o wybranym. Nie należy przez to rozumieć, iż zdolność Boga pod tym względem była ograniczona, czyli że Bóg nie mógł poznać poszczególnych jednostek, które w przyszłości miały należeć do wybranych; raczej musimy przypuścić, że bez względu na to, jaką jest Jego moc w tym kierunku, Bóg nie chciał objawić takiej mocy. Bóg postanowił, że Chrystus będzie Odkupicielem świata i że w nagrodę otrzyma wywyższenie jako pierwszy członek - jako Głowa, Pan, Wódz Nowego Stworzenia. Postanowił także, iż pewna ograniczona liczba ma być wybrana z pośród ludzi, aby stać się współdziedzicami w Królestwie - uczestnikami wraz z Nim w Nowym Stworzeniu. Mamy wszelkie powody do wierzenia, że określona stała liczba wybranych jest ta sama, jaką kilka razy spotykamy w Objawieniu (7:4; 14:1); mianowicie 144 000 "odkupionych z pośród ludzi".

    Wybranie, czyli naznaczenie od założenia świata, że ma być taka kompania wybranych, stało się według tego samego sposobu jak oznaczenie naprzód pewnej ilości żołnierzy w armii angielskiej, nazwanych "gwardią królewską" złożoną z pewnej ilości ludzi określonej wysokości, wagi itd. Oznaczono to, zanim jeszcze obecni członkowie tej gwardii urodzili się; naprzód już określono jak mają wyglądać i jakie mają być ich przymioty. Tak jak dekret królewski oznaczał, jakie fizyczne właściwości ludzie mają złożyć się na to wojsko, tak i Królewski dekret Boga Stwórcy oznaczył i ograniczył liczbę tych, którzy mają utworzyć Nowe Stworzenie Boże; ale oznaczył nie ich fizyczne właściwości, lecz zalety moralne i miarę serca. Jak nie jest konieczną rzeczą oznaczyć naprzód nazwiska tych, którzy mają tworzyć "gwardię królewską", tak też nie jest konieczną rzeczą, aby nasz Stwórca oznaczył naprzód nazwiska lub poszczególne jednostki, mające być przyjętymi jako Nowe Stworzenie w Chrystusie na podstawie ograniczeń i przepisów podanych przez Niego.

    Jest to szczególnie określone w wyjątku Pisma Św., jaki ogólnie każdy pamięta, a który podany jest tylko częściowo:, "Które On przejrzał, te też przeznaczył". Lud Pański nie powinien jednak na tym poprzestać i przyjmować tylko część Słowa Bożego, odłączając je od odpowiedniego tekstu. Kiedy przeczytamy resztę tego wyjątku, to cała sprawa zaraz się nam wyjaśnia:, "Które On przejrzał, te też przeznaczył, aby byli przypodobani obrazowi Syna Jego [aby byli na wzór Syna Jego], żeby On był pierworodnym między wieloma braćmi" - Rzym. 8:29.

    Takie przeznaczenie jest odmienne od tego, jakie jest powszechnie rozumiane przez tych, którzy stają w obronie doktryny o wybraniu w przeszłości. Według ich pojęcia i nauki ustęp ten powinien brzmieć:, kogo On przejrzał, tego też przeznaczył, aby uniknął wiecznych mąk i aby doświadczył wiecznych błogosławieństw w Jego chwale. - Jak wielce różni się takie zapatrywanie od rozsądnego i właściwego, jakie podane jest w słowach Pisma Św. Bóg przeznaczył, aby Jego Jednorodzony był Głową tego Nowego Stworzenia i postanowił na długo przed naszym powołaniem, że nikt nie może być członkiem Nowego Stworzenia z wyjątkiem tych, którzy staną się na wzór i podobieństwo Jego Syna! Jak piękną i rozsądną jest biblijna doktryna o wybraniu! Któż może kwestionować Mądrość, Sprawiedliwość lub Miłość tego wybrania wobec takiego ograniczenia odnośnie do podobieństwa Chrystusowego i wobec takiego wielkiego dzieła, jakie Bóg nakreślił? - aby stać się współdziedzicami z Chrystusem w błogosławieniu wszystkich narodów na ziemi.

"KTÓRZY WEDŁUG POSTANOWIENIA BOŻEGO POWOŁANI SĄ"

- Rzym. 8:28-30.

    Zastanowiwszy się nad tym, nie pozostaje nam nic innego jak iść pilnie za słowami Apostoła i jego rozumowaniem. W poprzednich wierszach (22,23) powiedziane jest, jaki jest cel Boski odnośnie do Nowego Stworzenia - że są oni powołani, aby otrzymać wielkie błogosławieństwo, oraz aby przekazywać to błogosławieństwo innym, mianowicie wzdychającemu stworzeniu, oczekującemu w utrapieniu i boleści na objawienie tych wybranych synów Bożych Nowego Stworzenia (wiersze 21,22). Apostoł następnie wykazuje nam, że wszystko składa się pomyślnie dla tej klasy, którą Pan powołał do Nowego Stworzenia; znaczy to, że wszystkie zawody, próby, pokusy i przeszkody ze strony świata, ciała i przeciwnika - że te doświadczenia przeznaczone są w celu wyrobienia w nas spokojnych owoców sprawiedliwości, przygotowując nas do "o wiele większej i wiecznej chwały", do jakiej jesteśmy powołani i o którą ubiegamy się. Apostoł uważa to w nas za dar opatrzności Boskiej, która te doświadczenia obraca na naszą korzyść. O naszym powołaniu mamy myśleć tylko jako o takim, które ma związek z naszym Starszym Bratem. Nikt nie może Go poprzedzić, gdyż tylko poznanie Go i wstępowanie w Jego ślady może dać nam nadzieję stania się uczestnikami Jego chwały. Przeznaczenie Boga, że bracia w Chrystusie muszą być wszyscy obrazem swego Starszego Brata, jeśli chcą mieć udział w Nowym Stworzeniu, odebrałoby zupełnie każdemu człowiekowi nadzieję osiągnięcia tej chwały, gdyby Pan nie wykazał nam wielokrotnie i wyraźnie, że wstawia się za nami Jezus Chrystus Pan nasz, przez swoje dzieło odkupienia. Mianowicie słabości naszego ciała, jakie odziedziczyliśmy i nie możemy nad nimi panować, są zupełnie pokryte zasługą ofiary Odkupiciela, tak, że Pan może wybaczyć nam, że nie jesteśmy absolutnym obrazem Jego Syna w ciele, i może przyjąć nas stosownie do swego przeznaczenia, jeżeli zauważy, że jesteśmy takim obrazem, taką kopią, w sercu, w zamiarze, w woli. Stwierdzając nasze chęci przez taką kontrolę naszego ciała, do jakiej tylko jesteśmy zdolni, Pan nasz Jezus przez swą wystarczającą łaskę okryje wszystkie nasze zmazy i niedoskonałości.

    Opisując dalej tę klasę powołanych, w ten sposób przeznaczonych, Apostoł powiada: "A które przeznaczył, te też uwielbił [zaszczycił]". Ten wyjątek jest ogólnie źle pojmowanym, ponieważ czytelnicy sądzą, że Apostoł rozbiera tu zwyczajnie drogę doświadczenia jak to zauważyliśmy w poprzednim wykładzie, gdzie śledziliśmy jak Chrystus staje się dla nas mądrością, usprawiedliwieniem, uświęceniem i wybawieniem. Ale Apostoł tu idzie w przeciwnym kierunku i zaczyna od końca. Zaczyna od Kościoła już ostatecznie skompletowanego i wybrańców Bożych pod Chrystusem jako Głową - od Kościoła "zwycięzców", będącego w chwale. Postępuje wstecz śledząc rozwój tego Kościoła, Nowego Stworzenia. Wykazuje, że nikt nie może osiągnąć wysokiego stanowiska wybrańca Bożego o ile nie jest powołany z łaski Bożej; dalej, że wszyscy powołani muszą wprzód być usprawiedliwieni, ponieważ Bóg nikogo nie powołuje, jak tylko wierzących, aby ubiegali się o tę wielką nagrodę. A ci usprawiedliwieni muszą wprzód przed swym usprawiedliwieniem być zaszczyceni (a nie jak błędnie przetłumaczono uwielbieni) - przez Boga, który dał im poznać Samego Siebie i Swego umiłowanego Syna - Drogę, Prawdę i Życie.

    Jest to większym zaszczytem niż wielu sądzi, choćby usłyszeć o łasce Boskiej w obecnym czasie. Wobec tego, że zbawienie jest darem Bożym, jaki dostępny będzie dla świata w ciągu Wieku Tysiąclecia, specjalnym zaszczytem jest poznać łaskę Pańską i sposobność pojednania się z Nim w czasie obecnym, wprzód niż reszta świata. Albowiem zaszczycenie takie i poznanie, konieczne do naszego usprawiedliwienia przez wiarę, stanowi drugi krok, prowadzący nas do uświęcenia zgodnie z powołaniem, a to znowu prowadzi wierność do "chwały" mającej być nam objawioną, a stanowiącej nas członkami: "zwycięzców" Nowego Stworzenia.

"JEŻELI BÓG ZA NAMI"

    Postępując dalej za rozumowaniem Apostoła w sprawie tego wybrania, możemy w ten sposób zastosować jego słowa: Czyż nie widzicie bracia, że Bóg ma wielki i cudowny plan, który stale wykonuje? Czyż nie widzimy, że przeznaczywszy do wybrania pewną klasę dla współdziałania z Jego planem, Bóg zaszczyca nas pod tym względem, że objawił nam warunki i wymagania - usprawiedliwiając nas i powołując tym niebiańskim powołaniem? To właśnie znaczy, że Bóg jest za nami - że chce abyśmy należeli do tej klasy; że poczynił wszelkie zarządzenia potrzebne do utrzymania nas na tym stanowisku. Czyż nie czujemy czasami, że chociaż Pan jest za nami, to jednak Szatan, grzech i wszystkie nasze odziedziczone słabości są przeciwko nam, starając się nas usidlić i pogrążyć? Ale pamiętajmy, że skoro Pan jest po stronie naszej, żadna z tych przeciwności nie powinna napawać nas obawą, bo Bóg ma obfite sposoby przeprowadzenia nas przez wszystko złe. Pamiętajmy, że przez Jego łaskę wejrzał na nas kiedyśmy jeszcze byli grzesznikami i zapewnił nam odkupienie przez Jezusa Chrystusa. Pamiętajmy, że jeśli uczynił tyle dla nas jako dla grzeszników, to może uczynić daleko więcej dla nas, którzy teraz staliśmy się Jego dziećmi - teraz kiedy słyszymy Jego głos, kiedy przyjęliśmy Jego Syna, kiedy ufamy Synowi i kiedy jesteśmy usprawiedliwieni dzięki Jego zasłudze - teraz kiedy usłyszeliśmy wezwanie do Boskiej natury i uczyniliśmy poświęcenie, składając na ołtarzu wszystko co nasze. Napewno Bóg o wiele bardziej jest dla nas teraz łaskawy, chociaż trudno sobie wyobrazić większą łaskę od daru Jego Syna. Możemy być pewni, że Ten, który jest niezmienny, ciągle nas kocha, ciągle jest za nami i sprawi, że wszystkie rzeczy obrócą się ku największemu naszemu duchowemu dobru i dla naszego ostatecznego osiągnięcia miejsca w Nowym Stworzeniu, o ile będziemy trwać we wierze, w miłości i w posłuszeństwie serc naszych - bez względu jak słabe i niedoskonałe są nasze wysiłki w celu kontrolowania ciała. Wiedzmy, że dając nam swego Syna i otwierając nam przez to drogę do osiągnięcia Jego powołania do Nowego Stworzenia, Pan poczynił wszelkie przygotowania w Chrystusie na wszelkie możliwe nasze potrzeby. W Jezusie Bóg dał nam obficie wszystkie rzeczy.

    Czy ktokolwiek przypuszcza, że Zakon mógłby nas potępić wbrew Bogu? Pamiętajmy, że właśnie Bóg potępił nas na podstawie tego Zakonu. A jest to ten sam Bóg, który jako wielki Sędzia potępił nas, który teraz wyraził nasze usprawiedliwienie - który nazwał nas "usprawiedliwionymi darmo od wszystkich rzeczy, z których zakon nie mógł nas usprawiedliwić" - przez swoją łaskę, przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Wobec tego "któż będzie skarżył na wybranie Boże" - w ten sposób uprzywilejowane? Któż może nas potępić z powodu naszych mimowolnych słabości lub niedoskonałości? Odpowiadamy: Chrystus jest, który umarł, owszem i zmartwychwstał, który też jest na prawicy Bożej jako nasz przedstawiciel i który przyczynia się za nami, dając nam dostateczną część swej zasługi dla zakrycia wszystkich zmaz i niedostatków - Rzym. 8:34.

    Czy jeszcze ktoś zarzuca, że coś może przyczynić się do oddzielenia nas od Boga i od miłości Jego oraz od Chrystusa i Jego zmiłowania; że w ten sposób możemy pozostać sami i rozbić naszą wiarę i przyszłość w odniesieniu do Nowego Stworzenia? Odpowiadamy, że przeciwnie, Chrystus ma dla nas wielką miłość, gdyż inaczej nie odkupiłby nas. Każdy Jego czyn nacechowany jest miłością i nie dopuści, aby nas coś odłączyło od tej miłości. Jeżeli przyjdzie na nas utrapienie, niech ono zbliży nas tylko bardziej do Pana, który jest jedyną ucieczką naszą. Jeżeli nieszczęście, prześladowanie lub głód i ubóstwo przyjdzie na nas, to niech obawa przed tymi rzeczami nie zmniejsza naszej miłości ku Panu, nie wyrzekajmy się Jego imienia i nie przestajmy postępować Jego śladami, wybierając raczej łatwiejszą drogę życia. Pamiętajmy, że właśnie te doświadczenia wyrabiają nas na zwycięzców. Może ktoś nazwać się zwycięzcą jeżeli nie ma niczego do zwyciężenia - jeśli cała jego droga była gładka i łatwa, bez niepomyślnych przeszkód? Staliśmy się odbiorcami Boskiego miłosierdzia i błogosławieństw, a teraz Bóg doświadcza nas jak dalece zdolni jesteśmy wytrwać w Jego miłości i zasłużyć sobie na łaskę. Bóg chce abyśmy przebywali w Jego łaskach i stara się o to, ale równocześnie nie krępuje naszej wolnej woli. Jestem przekonany i wierzę, że postanowienie nasze nie chce rozłączenia nas od miłości Boga, objawionej w Chrystusie - że nie rozłączy nas ani obawa ani miłość życia; wierzę, że żadne inne stworzenie nie odwróci od nas tej łaski Bożej; ani aniołowie, ani zwierzchności, ani władze teraz stworzone lub mające być stworzeni nie dokonają tego wbrew naszej woli. We wszystkich tych rzeczach jesteśmy czymś więcej niż tylko zwycięzcami - jesteśmy przyjęci jako synowie Boży na Boskim poziomie, przez Tego który nas umiłował.

"STARAJCIE SIĘ, ABYŚCIE POWOŁANIE I WYBRANIE WASZE MOCNE UCZYNILI"

- 2 Piotra 1:10,11 -

    "Przetoż, bracia! raczej się starajcie, abyście powołanie i wybranie wasze mocne czynili; albowiem to czyniąc nigdy się nie potkniecie. [czyniąc rzeczy powyżej wymienione, mianowicie będąc pilnymi, dokładając do wiary waszej cnotę i znajomość, umiarkowanie, cierpliwość, pobożność, braterską uprzejmość i miłość, które to rzeczy o ile będą w was obfite, nigdy nie będziecie próżnymi ani niepożytecznymi] Tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa".

    W tym wybraniu widzimy, że bardzo ważne kroki zależne są od Boga; mianowicie: (1) przeznaczenie aby mieć takie Nowe Stworzenie; (2) zaproszenie niektórych, aby rozwinęli w sobie potrzebny charakter; (3) urządzenie spraw tak, aby zaproszeni mogli osiągnąć stan nadający się do przyjęcia zgodnie z powołaniem.

    Z drugiej strony ważne kroki muszą być poczynione przez tych, którzy stają się wybrani: (1) powołani, dla których uczyniono wszystkie te przygotowania i zarządzenia mają przyjąć to powołanie - uczyniwszy zupełne poświęcenie; (2) muszą być tak przejęci duchem swego powołania i tak przeświadczeni o ich błogosławieństwach, że z gorliwością poddadzą się warunkom i ograniczeniom wymaganym przez Pana.

    Widzieliśmy już, że tymi warunkami i ograniczeniami jest krótko mówiąc podobieństwo w sercu do umiłowanego Syna Bożego; ale rozbierając to podobieństwo bardziej szczegółowo przekonywujemy się (zgodnie z wywodami Apostoła), że powinniśmy mieć owoce ducha świętości. Bóg jest święty, a wybrani powinni mieć Jego ducha, Jego usposobienie w miłości do sprawiedliwości i w sprzeciwianiu się niegodziwości. Apostoł w powyższym wyjątku Pisma Św. wykazuje nam różne pierwiastki świętego ducha Bożego i zaznacza, że nie osiągamy tego doskonałego podobieństwa (doskonałej miłości) na początku naszej drogi, lecz raczej miłość jaka jest oznaką końca tejże drogi. Miłość w ogólnym pojęciu obejmuje wszystkie te pierwiastki charakteru, które są w rzeczywistości częścią miłości. Cichość, łagodność, uprzejmość braterska i pobożność, wszystko to są pierwiastki miłości.

    Ktoś podał myśl, że te owoce ducha Bożego można określić jak to podajemy poniżej, a my osobiście zgadzamy się z tym z całego serca.

(1) Radość - Miłość ciesząca się.

(2) Pokój - Miłość odpoczywająca.

(3) Długo cierpliwość - Miłość wytrwała.

(4) Łagodność - Miłość w towarzystwie.

(5) Dobroć - Miłość czynna.

(6) Wiara - Miłość na polu bitwy życia.

(7) Cichość - Miłość w rezygnacji.

(8) Umiarkowanie - Miłość w ćwiczeniu.

    Kiedy zaczęliśmy ubiegać się o nagrodę, zdecydowani na to, ponieważ Bóg usprawiedliwił nas swą łaską i zaprosił nas, abyśmy ubiegali się o nagrodę wysokiego powołania Nowego Stworzenia, pierwsze nasze słowa były: - Odłożymy na stronę wszystkie przeszkody i ciężary ziemskich ambicji przez poświęcenie naszej woli Panu i postanowiwszy pełnić tylko Jego wolę; mianowicie przez łaskę Pańską będziemy starać się o osiągnięcie tych błogosławieństw, do jakich zostaliśmy przez Niego powołani. Równocześnie postanowiliśmy odrzucić od siebie, o ile to możliwym to dla nas, wszystkie łatwo przylegające do nas grzechy - jakiekolwiek one są - czy takie same jak u innych braci w tej wędrówce; postanowiliśmy także, iż wiernie wytrwamy w tym ubieganiu się o najwyższą nagrodę.

    Wstąpienie do ubiegania się o nagrodę odpowiada naszemu poświęceniu. To był początek. Poświęciliśmy się Panu - aby kontrolował nami Jego duch miłości; jednak zdaliśmy sobie sprawę, że wskutek naszego upadku brak nam tych pierwiastków charakteru, jakie Ojciec może przyjąć. Ubiegamy się jednak i dążymy do osiągnięcia tego podobieństwa z charakterem Syna - czyli do warunku społeczności z Nim. Pod tym względem różnimy się od naszego Pana, ponieważ On będąc doskonałym nie mógł osiągać stopniowo, krok za krokiem, rozwoju miłości. Pan od początku napełniony był tym duchem - od samego początku miał już oznakę pełnej miłości. Jego próba polegała na tym, czy potrafi wytrwać wiernie i w tej doskonałej miłości do Boga, do Jego ludu i do swoich nieprzyjaciół. My jednakowoż musimy ubiegać się i dochodzić stopniowo do tej oznaki końcowej.

    Ubieganie to możemy podzielić na cztery części i powiedzieć sobie, że w pierwszej części uznajemy miłość jako wymaganie Boskie; że staramy się o nią, chociaż możemy ją pojąć jedynie ze stanowiska obowiązku. Czujemy obowiązek miłości do Boga, ponieważ nasz Stwórca ma prawo wymagać naszego posłuszeństwa, naszej miłości, naszego oddania; czujemy obowiązek miłości do Pana Jezusa, ponieważ On nas umiłował, a my w imię sprawiedliwości, powinniśmy Go w zamian umiłować. Czujemy obowiązek miłości do naszych bliźnich, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że taką jest Boża wola.

    Druga część naszego ubiegania prowadzi nas trochę dalej, bliżej "celu", tak że te rzeczy, które początkowo czyniliśmy z obowiązku miłości, teraz czynimy z powodu lepszego zrozumienia. Wobec tego widzimy, że rzeczy, które Bóg nam nakazuje jako dobre i obowiązkowe, są rzeczami dobrymi; że szlachetne zasady jakie stopniowo pojmujemy są równoznaczne z sprawiedliwością, miłością i mądrością Pańską, które Bóg stawia przed oczyma naszymi, a które od tego czasu zaczynamy pojmować. Zaczynamy kochać Boga już nie dlatego, że jest to naszym obowiązkiem względem Stwórcy, lecz nadto i specjalnie dlatego, że widzimy w Nim te najwyższe pierwiastki charakteru, które nam są nakazane - widzimy w Nim uosobienie wszelkiej łaski i dobroci. Ci, co doszli do tego stopnia w ubieganiu, miłują Pana nie dlatego, że On nas pierwszy umiłował, lub że jest to naszym obowiązkiem, lecz dlatego, że teraz oczy nasze otwarły się dostatecznie na chwalebny majestat Jego charakteru, że oczy zrozumienia naszego pojmują już trochę więcej długości, szerokości, głębokości i wysokości Jego sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy.

    Trzecim stopniem do celu w tym ubieganiu jest - że tak powiem, miłość do braci. Z początku uznawaliśmy obowiązek miłości ku braciom, tak jak ku Ojcu, ale w mniejszym stopniu, ponieważ bracia mniej dla nas uczynili; a miłość tę uznawaliśmy głównie dlatego, że taką jest wola Ojca. Ale w miarę tego jak widzieliśmy zasady sprawiedliwości i poznawaliśmy Ojca, oraz że sam Ojciec kocha nas bez względu na nasze mimowolne słabości, serca nasze zaczęły się rozszerzać i pogłębiać w miłości do braci. Coraz bardziej zamykaliśmy oczy na ich niedobrowolne słabości i pomyłki, widząc jedynie dowody i pragnienia ich aby wstępować w ślady Jezusa i żyć zgodnie z zasadami Boskiego charakteru. Miłość do braci zaznaczyła się wyraźnie w naszym charakterze. Niestety! Bardzo wielu z pośród umiłowanego ludu Pańskiego nie osiągnęło jeszcze tego trzeciego stopnia w ubieganiu się o nagrodę wysokiego powołania. Koniecznie trzeba wyrobić w sobie braterską uprzejmość, długo cierpliwość, o jakich mówi Pismo Św., a które z konieczności wystawione są na próby i doświadczenia bardziej w odniesieniu naszym do braci, aniżeli w odniesieniu naszym do Ojca i do Pana naszego. U Ojca i u Syna widzimy tylko doskonałość, podczas gdy u braci tego nie widzimy. Pojmujemy wspaniałomyślność Ojca i Syna względem nas i względem naszych słabości, ale kiedy spoglądamy na braci widzimy u jednego tę słabość, u innego ową, tak że bierze nas pokusa powiedzieć każdemu z nich: "Pozwól mi wyjąć źdźbło z oka twego" - zapominając, że takie wyszukiwanie ułomności w braciach naszych i takie usposobienie względem nich jest dowodem, że ciągle jeszcze mamy dużą dozę niecierpliwości, i że brak nam miłości. Zbliżywszy się do trzeciego stopnia naszej wędrówki do celu, stopniowo wyjmujemy źdźbła z naszego własnego oka - dochodzimy do poznania naszych własnych ułomności i do coraz lepszego uznania nieprzebranego bogactwa łaski Pańskiej nam udzielonej. To wyrabia w nas ducha cichości, cierpliwości i łagodności względem wszystkich. To również doprowadza nas do przeoczenia licznych błędów i grzechów u braci naszych, o ile tylko mamy pewność, że oni są napewno braćmi naszymi - jak długo oni ciągle jeszcze wierzą w kosztowną krew i starają się o osiągnięcie tej samej co i my nagrody.

    Czwartym i ostatecznym celem naszego ubiegania się jest doskonała miłość względem Boga, względem braci naszych i względem wszystkich ludzi - cel ten powinniśmy mieć ustawicznie na oku starając się osiągnąć go jak najszybciej. Nie powinniśmy ociągać się i marudzić przy każdym stopniu, lecz mamy iść cierpliwie, stanowczo i energicznie aż do celu. Jest w tym głęboka myśl, że nie mamy "kochać świata, ani rzeczy, które są ze świata"; ale jeszcze głębsza myśl zawarta jest w tym, że mamy kochać i "póki mamy czas, dobrze czynić wszystkim, a najwięcej domownikom wiary" (Gal. 6:10) - taka miłość obejmuje nawet naszych nieprzyjaciół. Taka miłość nie zmniejsza ani nie udaremnia naszej miłości dla Ojca i dla pierwiastków Jego charakteru, ani nie zmniejsza naszej miłości dla braci, owszem zwiększa je. A w ten sposób zwiększona, umożliwia nam objąć swą miłością i sympatią wszystko biedne, wzdychające stworzenie wespół bolejące i oczekujące na objawienie synów Bożych. "Miłujcie nieprzyjacioły wasze, czyńcie dobrze tym, którzy was prześladują i nienawidzą was" - oto przykazanie naszego Mistrza. A dopóki nie osiągniemy tego stopnia miłości - że kochać będziemy nawet naszych nieprzyjaciół - tak długo nie możemy myśleć, że osiągnęliśmy już cel, jaki określił nam Pan, jako swoim naśladowcom. Dopiero kiedy osiągniemy to stanowisko w miłości, jesteśmy kopią umiłowanego Syna Bożego.

    Musimy osiągnąć ten szczyt miłości zanim będziemy poczytani za godnych miejsca w Nowym Stworzeniu; ale nie spodziewajmy się, że każdy z pośród naśladowców Jezusa osiągnie ten szczyt dopiero w chwili śmierci. Przeciwnie. Musimy osiągnąć ten cel możliwie najwcześniej w naszym chrześcijańskim doświadczeniu, pamiętając następnie na słowa Apostoła: "A wszystko wiernie wykonawszy - stójcie!" (Efez. 6:13). Trzeba nam przejść próby naszej miłości po osiągnięciu tego szczytu; a doświadczenia naszej miłości w tym najwyższym jej punkcie - kiedy będziemy się starać utrzymać stale ten poziom miłości - posłużą wielce do wzmocnienia naszego charakteru. Pod tym względem zwłaszcza doświadczenia nasze będą podobne do doświadczeń naszego Pana; albowiem chociaż Pan nie potrzebował ubiegać się o osiągnięcie tego szczytu, to jednak musiał staczać wielki bój wiary, aby utrzymać się u tego szczytu - aby nie odwrócić się od niego, aby nie dać się zwyciężyć różnymi pokusami świata i przeciwnika. "Dążę do celu" powiada Apostoł; a tak samo każdy z nas musi utrzymać się u tego celu już po jego osiągnięciu i baczyć, aby we wszystkich próbach na nas zsyłanych Pan uważał nas za zwycięzców - nie w naszej własnej mocy, lecz w sile i pomocy naszego Odkupiciela.

    Zasadzki przyjdą na nas, aby nas odwrócić od doskonałej miłości ku Ojcu, aby nas skłonić do oddawania mniej czci i posłuszeństwa, aniżeli się absolutnie należy Bogu. Pokusy przyjdą na nas, aby nie godzić się na to, że miłość nasza musi pokryć mnóstwo błędów i ułomności braci naszych, tych, których nauczyliśmy się miłować i oceniać, z których ułomnościami mamy współczuć. Zasadzki przyjdą na nas, aby w nas wmówić, że w miłości do naszych nieprzyjaciół powinna być jakaś granica, jak też, iż w naszej wspaniałomyślności musi być ograniczenie. Błogosławieni zaiste będziemy, jeśli pomimo tych pokus wytrwamy i "ostaniemy się" przy celu, starając się zachować to, co już osiągnęliśmy z takim trudem - bojując bój wiary - trzymając się silnie żywota wiecznego zapewnionego nam przez Jezusa.

"WIEDZĄC OD BOGA WYBRANIE WASZE"

"Wiedząc, bracia umiłowani, od Boga wybranie wasze, gdyż Ewangelia nasza nie była u was tylko w mowie, ale też i w mocy, i w Duchu Świętym i we wszelkim upewnieniu" - 1 Tes. 1:4,5.

    Wskazaliśmy na innym miejscu, co składa się na znaki i dowody, że jesteśmy dziećmi Bożymi; mianowicie nasze spłodzenie z Ducha Świętego, nasze zapieczętowanie i nasze ożywienie (Tom 5 Wykładów Pisma Świętego, rozdział 9). Nie będziemy tu tego powtarzać, ale w ogólny sposób zwracamy uwagę na fakt, że ktokolwiek uczestniczy w tym wybraniu, ten ma różne dowody, przez które sam może się o tym przekonać, a także dostrzegą to inni, którzy go znają i stykają się z nim. W wybraniu jest pewna moc, jak nie mniej i poselstwo. To poselstwo wybrania jest nie tylko Ewangelią, czyli wesołą nowiną dla klasy wybranych, gdyż znaczy ono dla nich coś więcej: jest to moc Boża działająca na nich tak, że chcą oni czynić to co przyjemne Bogu. Moc ta przynosi wybranym Ducha Świętego i zapewnienie, a oni w zamian gotowi są za wszelką cenę głosić wszędzie Słowo Boże.

    Apostoł pisze do Kolosensów (3:12-14) w sprawie Nowego Stworzenia, mówiąc, że uczestnicy Nowego Stworzenia powinni odrzucić na bok dawne ocenianie rzeczy, a przyjąć nowe, które będzie oznaczać członków nie według narodowości, nie według denominacji, lecz uzna ich wszystkich w Chrystusie, i to tylko ich, jako będących wybrańcami Nowego Stworzenia. Oto słowa Apostoła: "Przetoż przyobleczcie jako wybrani Boży, święci i umiłowani, wnętrzności miłosierdzia, dobrotliwości, pokorę, cichość, cierpliwość znaszając jedni drugich i odpuszczając sobie wzajemnie, jeśli ma kto przeciw komu skargę: jako i Chrystus odpuścił wam, tak i wy. A nad to wszystko (przyobleczcie) miłość, która jest związką doskonałości".

    Pan nasz, mówiąc o wybranym Kościele w ogólności, wspomina, że muszą przyjść nań różne próby i doświadczenia i zdaje się wskazywać, że próby te będą najsurowsze przy końcu Wieku Ewangelii, a będą dopuszczone w takim stopniu, że zwiodą wszystkich prócz zwycięzców - Mat. 24:24 (Tom 4 Wykładów Pisma Świętego, Rozdział 12).

    To jest dla nas zachętą: znaczy to, że "zwycięzcy" będą mieć większą umysłową zdolność, która umożliwi im odróżnienie różnych podstępów przeciwnika w tym dniu złego. Nie znaczy to jednak, że osiągną oni doskonałość w kontrolowaniu swych glinianych naczyń do tego stopnia, że nie będą mogli błądzić. Raczej znaczy to, że ci, którzy będą trwali w Chrystusie, otrzymają dostateczną łaskę, mądrość, jak nie mniej dostateczną pomoc w czasie potrzeby. Jaka pociecha dla tych, którzy znaleźli schronienie w nadziei wystawionej w Ewangelii! Co za ufność jest nam dana, że ostoja nasza jest w Chrystusie! Takie przeznaczenie jest dla nas wzmacniającym i pocieszającym, według oświadczenia Apostoła: "Jako nas wybrał w Nim przed założeniem świata, abyśmy byli świętymi i nienaganionymi [ostatecznie] przed oblicznością Jego w miłości. Który nas przeznaczył ku przysposobieniu za synów przez Jezusa Chrystusa dla siebie samego według upodobania woli swojej ... aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie i te, które są na niebiesiech, i te, które są na ziemi. W Nim, mówię, w którymeśmy i do działu przypuszczeni, przeznaczeni będąc według postanowienia tego, który wszystko sprawuje według rady woli swojej; abyśmy byli ku chwale sławy Jego którzyśmy pierwej nadzieję mieli w Chrystusie" - Efez. 1:4-12.

PRZEZ WIELE UCISKÓW WEJDZIECIE DO KRÓLESTWA

    Konieczność starania się i przezwyciężania trudności przy budowaniu charakteru, jaką Bóg uzależnił od powołania "zwycięzców" Nowego Stworzenia, ma swoje podobieństwo i w prawach natury. Poniżej podajemy ilustrację tego:

    "Opowiadają o pewnym człowieku, który zbierał motyle, że chciał dodać do swego zbioru okaz ćmy cesarskiej i szczęśliwym trafem udało mu się uzyskać poczwarkę tego owada. Zbieracz powiesił poczwarkę w swej bibliotece i trzymał ją tam całą zimę. Na wiosnę zobaczył jak z poczwarki zaczęła się wykłuwać ćma. Otwór w powłoce kokona poczwarki był tak mały, a ćma tak rozpaczliwie siliła się na wyjście z kokona, że zbieracz owadów ulitował się i chcąc ćmie dopomóc, powiększył nożyczkami otwór w kokonie. Wyszła z poczwarki wspaniała ćma, ale nigdy nie mogła latać. Pokazało się później z objaśnień specjalistów, że ów ciasny otwór i owe nadzwyczajne wysiłki ćmy były potrzebne, aby gwałtem przeprowadzić żywotne soki z ciała ćmy w jej młodociane skrzydła. Zbieracz oszczędził ćmie wysiłków, ale oddał jej niedźwiedzią przysługę. Zamiast jej pomóc, odebrał jej najważniejszą zdolność. Morał wynikający z tego wskazuje, że walki, jakie człowiek stacza dla chwilowego dobra, przyczyniają się do wyrobienia charakteru, bez czego nigdyby nie można go tak wyrobić. Dobrze więc jest, że dla osiągnięcia duchowych przymiotów musimy staczać walki".

    Wykazaliśmy już (Tom 1 Wykładów Pisma Świętego, str.116), że Pismo Święte najwyraźniej uczy doktryny o "wolnej łasce", która będzie wspaniale wprowadzoną skoro tylko wybranie będzie dokończone i wybrani uwielbieni. W ciągu Tysiąclecia będą oni ("nasienie Abrahamowe") błogosławić wszystkie rodzaje ziemi, dając najzupełniejszą sposobność osiągnięcia doskonałego charakteru, kompletnej restytucji i żywota wiecznego.


powrót do początku >> Tom VI

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016