Pastor Charles Taze Russell Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor
Charles Taze Russell
 

  • Strona Tytułowa

  • Przedmowa Autora

  • Spis Treści

    1. Na początku

    2. Nowe Stworzenie

    3. Powołanie Nowego St.

    4. Nowe St. Przeznaczone

    5. Organizacja Nowego St.

    6. Porządek i Karność N.St.

    7. Prawo Nowego St.

    8. Odpoczynek Nowego St.

    9. Sąd Nowego St.

  10. Chrzest Nowego St.

  11. Wielkanoc Nowego St.

  12. Małżeńskie Zobowiązania

  13. Rodzicielskie Zobowiąza.

  14. Rozmaite Zobowiązania

  15. Nieprzyjaciele N.St.

  16. Obietnice Nowego St.
  17. Dziedzictwo Zmartwych.


  • Wersja Książkowa

   • Stron: 914

   • Format: 210 x 150 mm

   • Oprawa: Twarda płócienna

   • cena: — zł.

   • Można zakupić:

               I - sklep


Pozostałe pozycje cyklu:

   • Tom 1 - więcej >>

   • Tom 2 - więcej >>

   • Tom 3 - więcej >>

   • Tom 4 - więcej >>

   • Tom 5 - więcej >>

   • Tom 6 - więcej >>


powrót do ... Dzieła >>

dzieła pastora Russella


WYKŁAD II

 NOWE STWORZENIE

NOWE STWORZENIE ODŁĄCZONE I WYRÓŻNIONE OD WSZYSTKICH INNYCH - DLACZEGO WYBRANE Z POMIĘDZY ISTOT LUDZKICH RACZEJ NIŻ Z INNYCH - CEL JEGO WYBORU - OBECNA I PRZYSZŁA JEGO MISJA - JAK SPŁODZONE I ZRODZONE DO NOWEJ NATURY - ŚCISŁE POKREWIEŃSTWO WSZYSTKICH JEGO CZŁONKÓW JEDNYCH Z DRUGIMI, A ICH WODZEM, GŁOWĄ I OBLUBIEŃCEM - ROZWÓJ I PRÓBY CZŁONKÓW- SZÓSTY, CZYLI DUCHOWY ZMYSŁ NOWEGO STWORZENIA DLA ROZEZNANIA RZECZY DUCHOWYCH - POD, JAKIM INNYM IMIENIEM NOWE STWORZENIE POWINNO BYĆ ZNANE, BY MOGŁO BYĆ WIERNE SWEJ GŁOWIE I NIE ODŁĄCZAŁO SIĘ OD ŻADNEGO Z BRACI.

O KOŚCIELE WIEKU EWANGELICZNEGO często w Piśmie Świętym jest mowa jako o Nowym Stworzeniu, a jego członkowie, zwycięzcy, właściwie nazwani są "Nowym Stworzeniem" w Chrystusie Jezusie (2 Kor. 5:17). Lecz na nieszczęście stało się zwyczajem tak poświęconych chrześcijan, jak i innych, by czytać natchnione Słowo bez zajęcia i zamiłowania, które nie może uwydatnić prawdziwej ważności i nauki, która mogłaby być jego udziałem, gdyby podjął rozumniejszy sposób badania i był napełniony duchem uczniostwa i pragnieniem wyrozumienia Boskiego objawienia. Trudność dla zwykłego czytelnika w znacznej mierze leży w tym, że on się nie spodziewa, aby był wyuczony i wyćwiczony przez nie, lecz raczej odczytuje go jakby z obowiązku, dla odpoczynku, a gdy żądają informacji odnośnie Planu Bożego, to udają się do komentarzy lub katechizmów. Te podręczniki, jak i żywi nauczyciele powinni być pomocnikami w prowadzeniu Pielgrzymów Syjońskich do lepszego i jaśniejszego wyrozumienia Boskiego Planu i charakteru, lecz na nieszczęście rzecz dzieje się odwrotnie. Często zaciemniają i wprowadzają tylko w zamieszanie, fałszywie przedstawiając Słowo Boże; a ci, co im ufają, są raczej odprowadzani od światła niż prowadzeni do niego.

    To złe kierownictwo jednak nie jest rozmyślnym, tak przynajmniej przypuszczamy, bo tak nauczyciele jak i autorowie dają to, co sami mają najlepszego. Główne źródło złego jest gdzie indziej. Blisko 1800 lat temu, gdy Apostołowie "zasnęli", nieprzyjaciel Szatan dostał się do Kościoła, stosownie do tego, jak Pan Jezus w swej proroczej przypowieści przepowiedział, że Szatan posieje na pszenicznej roli Bożej kąkol błędu (Mat. 13:24,36-43). Błędy te mniej lub więcej wykręciły i wywróciły prawie każdą prawdę od Boga objawioną, a skutek okazał się ten, że już na początku czwartego stulecia, pszeniczna rola Boża stała się prawie zarośniętą kąkolem z bardzo małą stosunkowo liczbą prawdziwej pszenicy. Ciemność błędu obejmowała coraz więcej Kościół i przez tysiąc lat "Tajemnica Nieprawości" miała przewagę, a wielka ciemność pokryła narody. Te dziesięć stuleci ludzie inteligentni nazywają Średniowieczem, i powinniśmy pamiętać, że wśród tej wielkiej ciemnoty rozpoczął się Ruch Reformacyjny. Światło Reformatorów poczęło świecić wśród tej ciemności i dzięki Bogu, że od tamtej pory przyświeca coraz jaśniej i jaśniej. Nie możemy się dziwić, że Reformatorzy, będąc wychowani w tak wielkiej ciemnocie, byli sami jeszcze do pewnego stopnia tym przejęci, i że nie od razu udało się im oderwać od każących błędów, i należałoby uważać raczej za cud, gdyby mogli oni uwolnić się od wielkich błędów i dojść do jasnego pojęcia i wyrozumienia Boskiego charakteru i Planu.

    Trudność, w jaką popadli zwolennicy Reformatorów w trzech ostatnich stuleciach była ta, że przyjąwszy wierzenia uformowane w zakresie reformacyjnym, a radując się z tego, co otrzymali, nie czynili dalszego postępu, ani starali się o więcej światła. Przeciwnie, tak oni, jak i my, oddając uznanie Reformatorom cieszymy się, iż byli wiernymi, powinniśmy, bowiem pamiętać, że oni nie byli światłami, a jedynie byli jego pomocnikami. W pierwszym rzędzie przeznaczonym od Boga przewodnikiem był Pan nasz Jezus Chrystus, następnie apostołowie, a także ojcowie święci dawnych czasów, którzy będąc natchnieni przez Ducha Świętego mówili i pisali dla naszej nauki. Pan Bóg udzielił Reformatorom pewną dozę prawdziwego światła, aby przez nie mogli rozeznać, choć w części, jak wielką była ciemność, która ich otaczała, i aby mogli uczynić heroiczny wysiłek, by wydostać się z tej ciemności do światłości Bożej, która przyświeca od obliczności Pana naszego Jezusa Chrystusa, który tak przez słowo Swoje, jak i słowo apostołów, sprawuje, aby one były światłami stopom naszym, aby ścieżka sprawiedliwego świeciła coraz więcej, aż do dnia doskonałego. Ktokolwiek, więc chce być naśladowcą Chrystusa i pragnie postępować w światłości, powinien mieć się na baczności (nie gardząc narzędziami ludzkimi, które drukiem lub żywym słowem starają się mu służyć), by przyjmowali od nich taką jedynie pomoc, któraby im pomogła do lepszego wyrozumienia i ocenienia Pisma Świętego. A "jeżeli nie mówią według słowa tego (to, dlatego) iż w nich nie masz światła".

    W poprzednich wykładach zauważyliśmy, że nasz Pan Jezus, zanim stał się "Człowiekiem Chrystusem Jezusem" był "początkiem stworzenia Bożego"; zauważyliśmy także, iż przez Niego zostały stworzone inne istoty: cherubiny, serafiny, aniołowie i inne duchowe istoty, o których jednak nam bardzo mało objawiono. Badaliśmy poprzednio ziemskie stworzenie, i przez światło Boskiego objawienia widzieliśmy jak wielkim ma być dopełnienie się planu, gdy przyjdą czasy naprawienia wszystkich rzeczy, o których Bóg mówił przez usta wszystkich proroków, od wieków. Lecz Pismo Święte wskazuje nam na Nowe Stworzenie - o którym teraz mówimy i zastanawiamy się - jako zupełnie różne i odrębne od istoty ludzkiej i anielskiej. Ojciec Niebieski był zadowolony ze wszelkiego Swego dzieła, bo wszystko, co On czyni jest doskonałym, i każde stworzenie samo w sobie jest doskonałe lub stanie się doskonałym, gdy przyjdzie czas wielkiego Jubileuszu, o którym jest mowa na innym miejscu. Zatem stwarzanie różnych istot nie znaczy, aby Stwórca nie był zadowolony z tego, co już stworzył i stwarzał teraz coś lepszego, co mogłoby Go więcej zadowolić, lecz raczej widzimy w tym "rozliczną mądrość Bożą". Rozmaitość, którą widzimy w naturze, np. w kwiatach, trawach, drzewach, jak i między zwierzętami, może posłużyć za ilustrację, to jest, iż każdy gatunek jest w sobie doskonałym. Pan Bóg stwarzając różę, nie znaczy, iż był nie zadowolony z fiołka, lecz rozmaitość formy, koloru, zapachu, daje pojęcie o wielkości i rozciągłości mądrości Bożej, rozmaitość w harmonii, piękności i doskonałości, jaka się objawia w rozmaitości kształtów i kolorach. Podobnie dzieje się w stosunku do inteligentnych stworzeń Bożych, na różnym poziomie istot.

    Z tego stanowiska wychodząc, widzimy, że chociaż Pan Bóg stwarza wiele istot, to jednak nie może być między nimi zazdrości, ponieważ każde Stworzenie - istota - jest doskonałą na swoim poziomie, sferze, i będzie zadowoloną ze swego stanu i będzie raczej wolało być w stanie, w którym się znajduje, niż, w jakim innym. Na przykład: ryba zdaje się być raczej zadowoloną, iż jest rybą, niż miałaby być ptakiem, tak podobnie ptak woli być tym, czym jest. Gdy rodzaj ludzki zostanie doprowadzony do doskonałości, to zapewne będzie zupełnie zadowolony ze swego stanu i nie będzie zazdrościł aniołom ich stanu, ani pożądał najwyższej natury, jaką otrzyma Nowe Stworzenie, to jest "naturę Boską" (2 Piotra 1:4). Podobnie i aniołowie nie zazdroszczą stanu lub natury cherubinom, serafinom, lub ludziom - a tym mniej Boskiej natury. Ostatecznie wszyscy przyjdą do wyrozumienia, że Boska natura jest najwyższą ze wszystkich w jakości i warunkach, i ze swym rodzajem i stanem przechodzi wszystkie inne. Urządzenia Boskie każdego stopnia życia istot będą w takiej harmonii, że każda będzie zadowolona ze swych warunków, ze swego otoczenia i stanu.

    Pan Bóg, zamierzając stworzyć Nowe Stworzenie - uczestników Swojej natury (2 Piotra 1:4) "chwały, czci i nieśmiertelności" (Rzym. 2:7), postanowił, że żadne stworzenie nie będzie wyniesione na tak wysokie stanowisko, aby potem miało otrzymać próbę; lecz przeciwnie, ktokolwiek będzie miał stanowić i być z liczby członków Nowego Stworzenia, będzie pierwej wystawiony na próbę, musi udowodnić absolutną wierność swojemu Stwórcy i zasadom Jego sprawiedliwego rządu, zanim będzie mógł być wywyższonym do tak wysokiego stanu - Nowego Stworzenia, Boskiej natury. Widzieliśmy już, jak Pan Bóg postanowił człowieka wystawić na próbę, to jest doświadczyć go, czy okaże się godnym żywota wiecznego i tej doskonałości, w której był stworzonym, przewidział jednak jego upadek, jego odkupienie i przywrócenie do doskonałości tych, co okażą się tego godnymi. Widzieliśmy także, iż aniołowie byli stworzeni doskonałymi i świętymi w swej naturze, i że następnie byli próbowani i doświadczani, lecz jest widoczne, że podobnego sposobu Pan Bóg nie użyje względem Nowego Stworzenia, to jest, by najpierw miał je uczynić doskonałymi, a następnie poddał próbie i doświadczeniom. Dlaczego? Dlatego, że najważniejszym elementem Boskiej natury jest nieśmiertelność, a jeżeli zrozumiemy znaczenie tego wyrazu, iż oznacza on stan odporny śmierci, to z łatwością możemy zauważyć, że gdyby Pan Bóg stworzył istoty na poziomie nieśmiertelności, a następnie poddał je próbie, to mogłoby się zdarzyć, że niektóre z nich okazałyby się niegodnymi, przestąpiły zasadę absolutnej wierności ku Bogu, a w takim razie takie istoty okazałyby się nieśmiertelnymi przestępcami, które nie mogłyby być stracone ani zniszczone, i istniałyby przez wieczność całą jako przestępcy i grzesznicy. Taki stan sprowadziłby wiele zamieszania w doskonałym stworzeniu wszechświata, dlatego Pan Bóg postanowił, aby Jego wszechświat został z obecnego złego oczyszczony. Możemy, więc ocenić głęboką mądrość planu, którego Bóg przedsięwziął, odnośnie tej najbardziej uprzywilejowanej klasy ze wszystkich Stworzeń Bożych - to jest, iż postanowił najpierw je wypróbować i przeprowadzić przez ciężkie doświadczenie w czasie, gdy jeszcze są śmiertelnymi, członkami innego stworzenia, natury podległej śmierci.

    Gdybyśmy wyobrazili sobie w umyśle, iż jesteśmy zażyłymi przyjaciółmi wielkiego Stwórcy i pojęli filozofię Boskiego zamiaru odnośnie Nowego Stworzenia, to moglibyśmy zauważyć jak On w przybliżeniu zastanawiał się nad Nowym Stworzeniem i jakby do Siebie mówił:, "Której klasie z synów Bożych mam nadać ten przywilej, aby ją przemienić do najwyższego rzędu Moich stworzeń? Każde z nich już jest uczynione na Moje podobieństwo, jest człowiek, aniołowie, cherubiny, serafiny i archanioł; wszystkie będą wielce zadowolone ze swego stanu doskonałego, gdy Mój plan dojdzie do uzupełnienia, a wszelkie doświadczenia się skończą - lecz któremu z nich mam ofiarować to jedno z największych błogosławieństw i sposobności dojścia do "uczestnictwa w Boskiej naturze"?" Naturalnie, iż Pierworodny przyszedł Ojcu na myśl jako ten, który już był najwyższym i najgłówniejszym ze wszystkich istot stworzonych, następnym po Nim; możnym, przez którego stworzył wszystkie rzeczy, który pod każdym względem okazał się wiernym swojemu Ojcu i Stwórcy. Jemu, zatem daną była pierwsza sposobność osiągnięcia Boskiej natury, czci i nieśmiertelności. "Ponieważ się upodobało Ojcu, aby w Nim wszystka zupełność mieszkała" - Kol. 1:18,19. On już przedtem miał pierwszeństwo i wyższość nad innymi, a ponieważ na swoim stanowisku okazał się wiernym, zatem Jemu należało się wywyższenie, do jakiego stopnia upodobało się Ojcu Go wywyższyć. Temu, co ma, będzie dano i obfitować będzie; wierność zawsze będzie nagrodzona, pomimo, iż ten, co jest wierny zmuszony przechodzić różne próby, doświadczenia, ćwiczenia, niekiedy nawet bardzo ciężkie. Nasz Pan, chociaż był najwierniejszym, najbardziej oddanym, to jednak nie mógł otrzymać wywyższenia do Boskiej natury, aż najpierw Jego wiara i wierność były wystawione na najsroższe próby i doświadczenia.

    Zamierzony plan przyprowadzenia do egzystencji Nowego Stworzenia i postanowienie, aby Jednorodzony stał się Głową tegoż Nowego Stworzenia, i był poddany próbom, ćwiczeniom, poniżeniu i innym potrzebnym doświadczeniom, któreby udowodniły, iż okazał się godnym - był już postanowione, zanim człowiek został stworzony. Pan Bóg przewidział, że człowiek upadnie, że zostanie osądzony na śmierć; i postanowił, iż próba dla Jednorodzonego będzie tego rodzaju, czy On z własnej woli zechce stać się Odkupicielem rodzaju ludzkiego, i czy podejmie się tak wielkiej ofiary, przez którą dowiódłby wiary i wierności ku Ojcu. Tym sposobem On się stał "Barankiem zabitym przed założeniem świata". Z tego punktu zapatrywania widzimy, iż Ojciec Niebieski jest dalekim od tego, by zmuszał Syna Swego, by się stał Zbawicielem ludzkości, albo miał się okazać względem Niego niesprawiedliwym, lecz, że to miało znaczyć przygotowywanie Go do wielkiego wywyższenia ponad aniołów, księstwa i moce, i wszelkie imię, jakie jest mianowane, do uczestnictwa w Jego własnej naturze i udziału Jego własnego tronu - Żyd. 1:4; Efez. 1:21.

    Z tego punktu zapatrywania nie możemy się dziwić, co apostoł Paweł mówi (Żyd. 12:2), iż nasz Pan dla wystawionej przed Nim radości, stał się naszym Odkupicielem. Wielka radość naszego Pana nie polegała jedynie na tym, by posiąść najwyższe stanowiska w Nowym Stworzeniu i być wyniesionym ponad wszystkie inne stworzenia, lecz możemy słusznie przypuszczać, że to było tylko częścią tegoż. W modlitwie naszego Zbawiciela, gdy się modlił do Ojca w chwili ciężkich doświadczeń, przez które przechodził, widzimy jak z właściwą sobie skromnością i pokorą nie wspominał o wielkiej godności, chwale i nieśmiertelności, którą Mu Ojciec obiecał i której się spodziewał, lecz w prostocie i pokorze prosił jedynie Ojca, by Go przywrócił do pierwotnego stanu, w którym się pierwotnie znajdował i jakoby uważał to stanowisko za dostateczne, to jest, aby nadal mógł być narzędziem Bożym w przeprowadzaniu planu Bożego, jak już to czynił poprzednio przy stwarzaniu wszystkich rzeczy, które zostały uczynione (Jan 1:3). Oto Jego proste słowa: "Ojcze, uwielbij mnie u Siebie Samego tą chwałą, którom miał u Ciebie, pierwej niżeli świat był" (Jan 17:5). Lecz odpowiedź Ojcowska była pełna znaczenia, gdy rzekł: "Uwielbiłem i jeszcze uwielbię" - Jan 12:28.

    Pan Bóg w Sobie Samym postanowił, iż Nowe Stworzenie nie miało stanowić Jednostki (Jezusa), lecz, że On miał mieć "braci" - Żyd. 2:17. Kto miał stanowić tych braci? Z której klasy istot mieli być wybranymi? Czy z cherubinów? Czy z serafinów? Czy z aniołów? Czy z ludzi? Z którejkolwiek klasy mieli być wybrani, to jednak musieli przechodzić przez te same próby i doświadczenia, jakie były wymagane od Jednorodzonego, z tej przyczyny, że mają dzielić Jego chwałę, cześć i nieśmiertelność. Najpierwsza próba, której był poddany, to posłuszeństwo "aż do śmierci" (Filip. 2:8), a przeto i wszyscy, którzy mają się stać Nowym Stworzeniem uczestnikami Boskiej natury, muszą mieć udział w Jego cierpieniach i próbach, i muszą dowieść swej wierności aż do śmierci. Jeżeliby było ofiarowane członkom z klasy istot duchowych, to okazałby się inny program Boży aniżeli ten, jaki widzimy, iż się rozwija i wypełnia. Widzieliśmy, że aniołowie otrzymali swoje doświadczenia i znajomość przez obserwacje raczej, niż zetknięcie się z grzechem i śmiercią. Przypuszczając, że między aniołami panowałby taki stan, że niektórzyby umierali, to znaczyłoby, iż dopuścili się grzechu, prześladowania jeden drugiego itp., w tym celu, aby sprowadzić tak stan śmierci, lub żeby niektórzy z aniołów postąpiliby jak to uczynił nasz Pan, który opuścił wyższą naturę, stał się człowiekiem, "aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował". Bóg nie postanowił takiego planu, lecz odkąd On zamierzył i dopuścił grzech i karę za grzech, śmierć, w rodzaju ludzkim, zamierzył wybrać resztę Nowego Stworzenia z pomiędzy ludzi. Nie tylko doświadczenia i próby Jednorodzonego miały być połączone z człowieczeństwem, grzechem i śmiercią, ale wszyscy, którzy mają być uczestnikami z Nim w Nowym Stworzeniu, muszą mieć podobną sposobność w doświadczeniach i próbach. Tym sposobem Jednorodzony, nazwany Jezusem, a następnie Chrystusem - Pomazańcem - stał się wzorem dla innych członków Nowego Stworzenia, od których będzie wymagane, by byli podobnymi w charakterze i "byli przypodobani obrazowi Syna Jego". - Rzym. 8:29. Możemy tutaj, jak i wszędzie, zauważyć mądrość w różnych zarysach planu Bożego. Działalność grzechu i śmierci dla pewnej części inteligentnych istot Bożych miała być dostateczną; miała ona udowodnić i stać się nie tylko wielką nauką i próbą dla ludzi, i poglądową nauką dla aniołów, lecz także ciężką próbą dla tych, którzy okażą się godnymi uczestnictwa w Nowym Stworzeniu.

    Ponieważ Nowy Testament, czyli nauka Jezusa i Jego Apostołów, odnosi się do "Nowego Stworzenia", czyli tych, co zamierzają postępować wiarą i w posłuszeństwie niezbędnym, niektórzy przypuszczają, że Boskie zamiary są te same odnośnie całego rodzaju ludzkiego, jak i do Nowego Stworzenia, lecz takie pojęcie jest przeciwne Pismu Świętemu. Tacy, co tak twierdzą, nie dopatrują się, że powołanie wieku Ewangelii jest nazwane "Bożym powołaniem", "niebieskim powołaniem" (Filip. 3:14; Żyd. 3:1). Nie mogą rozeznać ani odróżnić, że Bóg miał i dotąd posiada plan zbawienia dla całego świata, i do pewnego stopnia odmienny plan szczególnego zbawienia dla Kościoła wieku Ewangelicznego. Brak wyrozumienia tych rzeczy stał się przyczyną zamieszania między piszącymi komentarze, którzy nie mogą rozpoznać różnicy między klasą wybraną i błogosławieństwami dla niej przeznaczonych, a między klasą o wiele większą nie wybranych i błogosławieństwami, które w czasie właściwym spłyną na tę klasę przez wybranych. Przypuszczają, że plan Boży się skończy z dopełnieniem wybranych, zamiast pojmować, że plan Boży odnośnie zbawienia rodu ludzkiego, to jest przyprowadzenie go do doskonałości, dopiero wtedy rozpocznie się dla tych, co zgodzą się i przyjmą warunki Królestwa.

    Ta niepewność myśli i brak znajomości różnicy między dwoma zbawieniami, to jest zbawieniem Kościoła, czyli otrzymaniem duchowej, Boskiej natury i restytucją dla świata, czyli dojściem do doskonałej ludzkiej natury - sprowadziło wiele zamieszania umysłów i nieporozumień między nauczycielami Pisma Świętego, które uczy o tych dwóch zbawieniach, na które ci nauczyciele zapatrują się raz z tego punktu widzenia, drugi raz z innego. Niektórzy myślą i mówią o wybranych jakoby byli istotami duchowymi, a jednocześnie wyobrażają sobie, że te same istoty duchowe, chwalebne i nieśmiertelne, są istotami ludzkimi mającymi ciało, krew i kości, i znajdują się w warunkach przystępnych tylko dla istot duchowych. Inni zaś przyjmują restytucję jako główny punkt i wyobrażają sobie przywróconą ziemię jako Raj, w którym Chrystus ze świętymi będzie mieszkał w ciałach duchowych, nie biorąc wcale pod uwagę wyrazu "duchowy"; bo inaczej wiedzieliby, że duchowe ciało posiada właściwe sobie warunki i otoczenie; gdyby zaś było otoczone warunkami ziemskimi, to stanowiłoby to dla niego wielki ciężar, podobnie jak rzecz się ma z ludzkim ziemskim ciałem, dla którego tylko ziemskie warunki, stan i otoczenie są przyjaznymi; inaczej nie byłoby to właściwym dla ludzkiej natury i nie leżało w Boskim zamiarze.

    Piękność i symetrię Boskiego planu jedynie można poznać przez uznanie Nowego Stworzenia, to jest, iż członkowie tegoż są powołani od Boga, ażeby byli odłączonymi i różnymi od ludzkiej natury, i że to powołanie jest "niebieskim powołaniem", a oprócz tego mają się starać, aby swe powołanie i wybór uczynili pewnym; łącznie z tym mają podwójną pracę odnośnie rodzaju ludzkiego, z, pośród którego są wybierani, a mianowicie: (1). Mają być narzędziami Bożymi w zebraniu klasy wybranych, mają głosić poselstwo światu, a jako członkowie namaszczonego kapłaństwa mają cierpieć ze strony świata z powodu swojej wierności, a świata ślepoty. (2). Mają oni razem ze swoim Panem i Wodzem stanowić duchowe Królewskie Kapłaństwo, w którego ręce będą powierzone sprawy świata, aby podnieść i nauczyć każdego członka upadłego rodu ludzkiego. Będąc pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem, mają ustanowić królestwo sprawiedliwości, stosownie do Boskiego zamiaru, aby ludzie mogli się nauczyć jak dojść do doskonałości.

    Z łatwością możemy zauważyć, że żaden inny rodzaj istot nie mógłby się nadawać lepiej dla takiej sprawy, jak sprowadzenie błogosławieństwa dla świata. Będąc pierwotnie jak inni "dziećmi gniewu", zaznajomieni ze słabościami, niedoskonałościami, pokusami i próbami, na które ludzkość została wystawiona z powodu grzechu i słabości z niego wynikających, zatem te doświadczenia przygotowały ich, by mogli być władcami umiarkowanymi, i kapłanami miłosiernymi, ponieważ doskonałość Boskiej natury uczyni ich absolutnie sprawiedliwymi i da im możność okazywania miłosierdzia we wszystkich sprawach, które będą mieli do sądzenia w owym sądnym dniu dla świata (zobacz Boski Plan Wieków, rozdział 8 pt. Sądny Dzień).

    Chociaż to ważne i wielkie dzieło podnoszenia z upadku, panowania, błogosławienia i sądzenia rodzaju ludzkiego, jako też i upadłych aniołów, zostanie powierzone wyłącznie Nowemu Stworzeniu, bo żadne inne stworzenia nie były przygotowane do tego dzieła (Nowe Stworzenie było specjalnie na to od Boga ćwiczone i przygotowane), to jednak nie znaczy, iż to jest ich jedyna praca i zadanie. Przeciwnie, tysiącletnie panowanie będzie dopiero początkiem chwały, czci i nieśmiertelności tych Nowych Stworzeń. Przy końcu, gdy Królestwo będzie oddane "Bogu i Ojcu" i doprowadzonemu do doskonałości rodzajowi ludzkiemu, który ma być Boskim czynnikiem w panowaniu nad ziemią, Nowe Stworzenie będzie miał jeszcze większą sposobność używania swej władzy, czci i nieśmiertelności, ponieważ jest napisane, że Ojciec Niebieski nie tylko Syna Swego uczynił uczestnikiem Swojej natury, lecz także dopuścił Go do Swojej władzy - tronu - i że Syn usiadł na stolicy Jego (Obj. 3:21). Chociaż w pewnym sensie Chrystus opuścił to stanowisko na czas Tysiąclecia, aby w szczególny sposób zajął się sprawami ziemi, którą kupił, to jednak nie znaczy, aby gdy dokończy dzieła, które Mu powierzył Ojciec, by Jego stanowisko miało być mniej chwalebnym aniżeli to, gdy wstąpił na wysokość, po złożeniu ze siebie ofiary jako kary za grzech.

    Nie wiemy jeszcze, jak wielkie dzieło nasz Stwórca ma na względzie do przeprowadzenia w przyszłości przez Swego Jednorodzonego Syna, "którego postanowił dziedzicem wszystkich rzeczy", lecz wiemy z własnych ust naszego Mistrza, że gdy zostaniemy uwielbieni, podobni Mu będziemy i ujrzymy Go jako jest, "a tak zawsze z Panem będziemy". Zatem cokolwiek Jednorodzony Syn Boży, jako dziedzic wszystkich rzeczy czynić będzie, święci będą z Nim mieli udział tak w pracy, jak i w Jego naturze i chwale. Chociaż Pismo Święte nie mówi nam nic więcej ponad to, jednak nie jest przestępstwem zajrzeć do księgi natury w świetle planu Bożego, używając Słowa Bożego jako teleskopu, aby rozeznać, że różne planety, czyli światy otaczające nas ze wszystkich stron, nie zostały uczynione na próżno, i że w tym lub innym czasie dzieło stwarzania postępować będzie nadal, a gdy ten czas nadejdzie, Chrystus zawsze będzie miał pierwszeństwo i będzie głównym kierownikiem i wykonawcą wszystkich zamiarów Bożych. Nie potrzebujemy przewidywać, aby na innych planetach czy światach miał się powtórzyć grzech, doświadczenie, jakie miało miejsce na ziemi; lecz przeciwnie, możemy być pewni, że raz objawiona okropność grzechu i jego wyniku, będzie stanowiło nieustającą naukę dla wszystkich istot, nawet dla tych, które mają być stworzone na podobieństwo Boże na innych światach, które otrzymają naukę raczej przez obserwację i instrukcję, niż przez doświadczenie.

    Szatan ze wszystkimi swymi wysłannikami, wszelkie zło i wszelki zły wpływ zostanie zniszczony; zaś uwielbiony Kościół mając doświadczenie, nauczać będzie doskonałe istoty innych światów. Tacy nauczyciele będą mogli przestawić szczegóły o wielkim buncie szatana, wielkiego zwodziciela rodzaju ludzkiego, jak go przywiódł do upadku przez grzech, sprowadził nędzę i śmierć, i o wielkim odkupieniu z tejże śmierci, jak również o wielkiej nagrodzie Odkupiciela i Jego współdziedziców, a także o wielkiej sposobności powrócenia do doskonałości, i że to wszystko było zamierzone, aby się stało przykładem dla wszystkiego Stworzenia Bożego po wszystkie czasy. Tego rodzaju nauka powinna być dość silną do powstrzymania od grzechu i dostateczną do rozwinięcia charakteru odpowiednio do Boskiego prawa miłości.

    Dzieło "Nowego Stworzenia" w obecnym czasie , jak to już było wykazane (Cienie Przybytku), jest podwójne. Spłodzenie ich z Ducha Świętego czyni ich kapłanami, lecz jedynie ich umysł jest spładzany; ich ciała są ziemskie i dlatego apostoł mówi: "Skarb ten (nową naturę) mamy w naczyniu glinianym, aby dostojność tej mocy była z Boga, a nie z nas" (2 Kor. 4:7). Nowo spłodzony umysł, albo wola, jest wszystkim, co reprezentuje nową naturę, i tak będzie aż do Pierwszego Zmartwychwstania. Gdy jednak nowa wola rozwinie się w charakter, wtedy ten charakter wytworzony przez nowy zmysł z nowej woli otrzyma odpowiednie dla siebie ciało, to jest niebieskie, duchowe ciało, doskonałe, zupełne i w absolutnej harmonii z Bożą wolą. W międzyczasie moc Boża, Duch Święty oddziaływujący na nasz umysł przeistacza nas na "Nowe Stworzenie" i na kapłanów, prowadzi w kierunku ofiary naszych ludzkich korzyści, ambicji itp., słowem wszystkiego, co nie zgadza się, w jakim bądź stopniu z warunkami przeznaczonymi od Boga dla "Nowego Stworzenia". W taki sposób zwycięstwo "Nowego Stworzenia" jest osiągnięte przez ofiarowanie ludzkiej natury, a to zwycięstwo przynosi chwałę Bogu, zaś Jego moc "sprawuje w nas chcenie", przez Jego obietnice. Lecz Bóg nie byłby uwielbiony, gdyby nasze ziemskie korzyści nie zostały według Jego wymagań ofiarowane. Jak w teraźniejszym życiu Nowe Stworzenie wytwarza się przez wiarę, ofiarowanie i poświęcenie, które było wyrażone w Izraelu przez kapłaństwo Aarona i ich ofiary, tak w przyszłości Nowe Stworzenie - jak objaśnia apostoł - będzie kapłaństwem według reprezentowanego porządku Melchizedeka.

    Melchizedek nie był kapłanem sprawującym ofiary, przyodziany w szatę płócienną; lecz był kapłanem, który jednocześnie był i królem - królem na tronie. Jego stanowisko było wyższym niż Aarona; Aaron był synem Abrahama, a Abraham bez względu jak wielkim on był, to jednak oddał dziesięcinę Melchizedekowi i otrzymał od niego błogosławieństwo, co miało znaczyć - jak apostoł objaśnia - że sprawujące ofiarę kapłaństwo jest niższego rzędu od tego, co posiada królewską chwałę. Zatem Nowe Stworzenie w chwalebnym dziele Królestwa podczas Tysiąclecia (Chrystus jako Głowa, a święci jako członkowie Jego ciała) są reprezentowani przez Melchizedeka. Gdy ci zostaną wybrani, wtedy skończy się dzieło ofiarowania, a rozpocznie się panowanie, błogosławienie i pomaganie. Wtedy wypełni się Boska obietnica, iż "wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławione" przez ten czynnik Boży, przez który każdy, co zechce, będzie mógł przyjść do zupełnej harmonii ze swoim Stwórcą i Jego prawami - 1 Moj. 22:18; Gal. 3:16,29.

    Różne figury, które wyobrażają zażyłą społeczność między Jednorodzonym u Boga, tj. Zbawicielem, a Kościołem powołanym i przygotowującym się, by być Nowym Stworzeniem uczestniczącym z Nim w Boskiej naturze, wykazują uderzające zbliżenie, zażyłość i jedność, jaka istnieje między nimi. Pan Bóg wie, że Jego ludzkie pokornego ducha stworzenie, zachwiałoby się w wierze na myśl o tak wielkiej miłości i zainteresowaniu ze strony Stwórcy, aby miał zaprosić je do najwyższego stanu, by ze wszystkich Jego stworzeń ono było następnym po Jego Synie i następnym po Nim Samym. Znajdujemy, że sprawa ta jest często powtarzana pod różnymi figurami, aby zadowolić każde nasze pytanie, wątpliwość lub bojaźń odnośnie prawdziwości tego "wysokiego powołania". Możemy odświeżyć sobie w pamięci niektóre z tych podobieństw, w których nasz Pan jest przedstawiony jako "wierzchni kamień" piramidy, a członkowie Kościoła przedstawieni jako żywe kamienie przystosowane do Niego i dopasowane zgodnie z Jego charakterem, aby mogli stać się członkami z Nim w wielkiej piramidzie, którą Bóg przygotowuje podczas wieku Ewangelii, przez którą będzie błogosławił świat, i przez wieczność całą Bóg będzie uwielbiony.

    Obraz piramidy ma łączność z obrazem świątyni i jesteśmy upewnieni, że świątynia zbudowana przez Salomona, była figurą większej duchowej świątyni, którą buduje Bóg z większym jeszcze staraniem (1 Piotra 2:5). W Piśmie Świętym mamy pokazane, że jak do figuralnej świątyni, każda belka i kamień, który najpierw był obciosywany i obrabiany miał wyznaczone miejsce swego przeznaczenia, tak podobnie rzecz się ma z Kościołem - Nowym Stworzeniem, gdzie jego członkowie zostaną przygotowani na stanowisko sobie właściwe. Jak figuralna świątynia była zbudowaną bez stuku młota, bez hałasu i zgiełku, tak podobnie i Kościół pod nadzorem Boskiego Architekta zostanie - zrodzony z umarłych - jako Nowe Stworzenie, przy końcu wieku ewangelicznego, podobnie jak Chrystus, Głowa tego Kościoła, tj. świątyni był, "pierworodnym z umarłych" przy Swoim zmartwychwstaniu na początku wieku (1 Król. 6:7).

    Inne w tym względzie podobieństwo mamy pokazane przez Apostoła Pawła, gdzie Kościół jest przyrównany do ciała ludzkiego i jego członków, mających ścisłą łączność ze swym Panem, który jest Głową Kościoła, jako swego ciała (Rzym. 12:4,5; 1 Kor. 12:12). Jak głowa kontroluje ciałem, myśli, za nie planuje, kieruje nim i dogląda jego spraw, lub używa jednego członka by pomagał drugiemu, tak podobnie czyni i Pan w swym Kościele: zarządza nim, ustanawia różne członki na różne stanowiska według Swego upodobania, tak dalece, aby zawiadywać dobrem tych, którzy się starają "swoje powołanie i wybór uczynić pewnym", i mają Jego zapewnienie, że tak długo, dopóki znajdują się we właściwym stanie umysłu i serca, pokornymi i wiernymi, "wszystkie rzeczy będą im pomagały ku dobremu", ponieważ "miłują Boga, i według postanowienia Bożego powołani są".

    Inny jeszcze obraz łączności Chrystusa z Kościołem jest pokazany jako stosunek wodza do jego żołnierzy, albo stosunek pasterza do swych owiec. Wszystkie te figury, chociaż przedstawiają nam piękne myśli i dają pojęcie o stosunku Głowy Nowego Stworzenia do Kościoła - braci - to jednak żadna z nich nie daje tak zupełnego pojęcia o zainteresowaniu Mistrza i Jego miłości dla Kościoła - jak figura Oblubieńca i Oblubienicy. Uczucie Jego Kościoła jest proroczo wyrażone, iż On jest "najzacniejszy nad innych dziesięć tysięcy". Apostoł Paweł pisząc do Kościoła, używa tej figury, mówiąc: "Abym was stawił czystą panną jednemu mężowi Chrystusowi" (2 Kor. 11:2). Podobieństwo to odnosi się do zaślubin według zwyczaju żydowskiego, które się wielce różni od zwyczaju obecnie praktykowanego w "Chrześcijaństwie". Dzisiejsze zaręczyny mogą być każdej chwili zerwane, jeżeli która strona zauważy, iż ten związek nie byłby rozsądnym lub pożytecznym; lecz zaręczyny u Żydów były zamierzone od Boga, by służyły za obraz przedstawiający łączność między Chrystusem, jako Oblubieńcem, a Kościołem, jako Oblubienicą. Według zwyczaju praktykowanego u Żydów, zaręczyny były rzeczywistym związkiem małżeńskim; była zawierana umowa, zwykle piśmienna, w której przedstawiciele tak pana młodego, jak i panny młodej, wspólnie umawiali się odnośnie posagu itp. Taka umowa była prawnie obowiązująca, chociaż właściwy obrządek ślubu i wesela był odkładany prawie na rok czasu później. Podobną jest umowa między Chrystusem Panem, niebieskim Oblubieńcem, a tymi, którzy zostali przyjęci od Niego. Tak z Jego strony, jak z naszej, umowa nie może być lekceważoną, lecz musi być stanowczym połączeniem się serc miłością i poświęceniem; złamanie tej umowy - naszego przymierza - byłoby rzeczą niebezpieczną. Co się tyczy Oblubieńca, apostoł zapewnia nas, mówiąc: "Wierny jest Ten, który was powołał, który też to uczyni" (1 Tes. 5:24). Zatem cała ważność sprawy polega na nas.

    Przy końcu tego wieku nasz Pan obiecał przyjść jako Oblubieniec, by przyjąć Swoją Oblubienicę, lecz On przyjmie tylko "mądre panny". Ci, którzy uczynili przymierze, a żyli niedbale, okazali się niegodnymi przyjęcia i nie będą uznani za godnych wejścia na wesele, bo drzwi błogosławieństw i przywilejów, któreby mogli osiągnąć zostaną zamknięte, jak to jest pokazane w przypowieści (Mat. 25:1-12). A chociaż ich brak gorliwości i wierności sprowadzi na nich wielki ucisk i utracą udział w Królestwie i Boską naturę, to jednak możemy się cieszyć, iż z tego powodu nie zostaną posłani na wieczne męki. Dzięki Bogu, że światło Jego słowa przyświeca dziś jasno! Zapewnienie naszego powołania i wyboru ma znaczyć wielkie i wieczne bogactwo łaski dla tych, co je osiągną; zaś utrata tych błogosławieństw, już sama w sobie będzie nie małą karą, za niedbałe wykonywanie obowiązków odnośnie zawartego przymierza i pokalanie się duchem tego świata.

    Chociaż po największej części członkowie "Nowego Stworzenia w Chrystusie Jezusie" są wybierani raczej z niskiego stanu, niż z wyższej klasy społeczeństwa, i chociaż z tego powodu świat nas nie zna, jak i Jego nie znał, to jednak Pismo Święte nas zapewnia, że Pan Bóg, który patrzy na serce a nie na powierzchowność, ocenia wielce wiernych tej klasy, która teraz jest poszukiwaną i rozwijaną na Nowe Stworzenie. Ono nie tylko mówi nam jak Pan Bóg zajmuje się ich sprawami i powoduje, by wszystkie rzeczy wychodziły na ich dobro, lecz tłumaczy jak ta opieka daleko sięga - że aniołowie bywają posłani na usługi dla tych, którzy zbawienie odziedziczyć mają; "Zatacza obóz Anioł Pański około tych, którzy się Go boją i wyrywa ich", a także powiedziane jest, że ci aniołowie strzegący to maluczkie stadko, "patrzą na Oblicze Boże", mają przystęp do Boga, co miałoby znaczyć, że bez woli ojcowskiej ani włos na głowie ich nie może być uszkodzony. W zupełnej zgodzie z tymi zapewnieniami o czułej opiece ojcowskiej, mamy jeszcze powiedziane: "Zna Pan, którzy są Jego" i "Ci mi będą, mówi Pan Zastępów, w dzień, który Ja uczynię, własnością" - 2 Tym. 2:19; Mal. 3:17.

    Względem powołania do nowości żywota - by się stać Nowym Stworzeniem - Pan Jezus mówił, iż "jeśli się ktoś nie narodzi znowu, nie może widzieć Królestwa Bożego". Tutaj użyta jest ilustracja narodzenia ludzkiej istoty, aby dać pojęcie o narodzeniu Nowego Stworzenia. Narodzenie poprzedzone jest spłodzeniem, następnie jest ożywienie, a ostatecznie narodzenie. Podobnie w przygotowaniu Nowego Stworzenia:

    1) Musimy być spłodzeni przez Słowo i Ducha Bożego; 2) Ożywieni, pobudzeni przez otrzymanego ducha prawdy; 3) Jeżeli proces rozwijania postępuje, jeżeli Słowo Boże przebywa w nas obficie i powoduje, iż nie jesteśmy znalezieni próżnymi (bezczynnymi) lub bezpożytecznymi, to z czasem dojdziemy i do narodzenia, by otrzymać udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu, jako członkowie ciała Chrystusowego. Odnośnie zmartwychwstania i zupełnej przemiany z istoty ziemskiej na duchową istotę Boskiej natury, pomówimy więcej na innym miejscu, lecz tutaj zaznaczymy szczególnie spłodzenie. Słowo Boże wyraźnie pokazuje, iż ci synowie Boży nie są spłodzeni "z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga" (Jan 1:13). Paweł apostoł pisząc o wybranym Nowym Stworzeniu - i ich Głowie Chrystusie Jezusie i o zaszczytnym stanowisku, do którego zostali powołani, powiada: "Nikt sobie tej czci nie bierze, tylko ten, który bywa powołany od Boga" - Żyd. 5:4.

    Pismo Święte jasno wykazuje różnicę między wybranymi, czyli "Nowym Stworzeniem", a rodzajem ludzkim w ogóle. W tym względzie podajemy dwie ilustracje: 1). Apostoł Jan mówiąc o odkupieniu świata przez Chrystusa, tak się wyraża: "On jest ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata" (1 Jana 2:2). 2). Paweł apostoł zaś wykazuje różnicę prób i doświadczeń w teraźniejszym życiu, przez które przechodzi Kościół, a tymi, które doświadcza świat, jak również wykazuje różnicę między nadzieją Kościoła, a nadzieją świata, mówiąc: "My, którzy mamy pierwiastki Ducha i my sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia (wyswobodzenia) ciała naszego" - ciała jednego - Kościoła, którego Chrystus jest Głową, którego wyswobodzenie jest obiecane przy Pierwszym Zmartwychwstaniu za wtórej obecności Chrystusa - Rzym. 8:23. My nie wzdychamy na zewnątrz jak świat, ponieważ otrzymaliśmy od Boga zadatek Ducha, który jest lekarstwem na wszelkie próby, doświadczenia i zawody w doczesnym żywocie, a wielkie i kosztowne obietnice są jakby kotwicą duszom naszym. W różnych naszych doświadczeniach i próbach nie smucimy się jak inni, którzy nadziei nie mają. Łącznie z tym apostoł mówi o świecie i jego nadziei, mówiąc: "Wszystko stworzenie wespół wzdycha, i wespół boleje aż dotąd", ono ma bardzo mało czymby się pocieszyć, ulżyć, lub zawiązać swe rany i ulżyć swym boleściom w tym czasie wzdychania, w którym dowiedzą się jak okropnym i strasznym jest grzech, i jak surową jest kara za grzech. Wskazując poza nadzieję świata, apostoł mówi, iż świat "wyczekuje objawienia się synów Bożych" - Rzym. 8:19,22. Ono stworzenie - świat - nie oczekuje, ani się spodziewa być między synami Bożymi, lecz wyczekuje błogosławieństw, które ci synowie Boży sprowadzą, gdy dojdą do chwały i władzy w Królestwie Tysiąclecia, według obietnicy, którą Bóg obiecał, że wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławione.

    Aby być członkiem Nowego Stworzenia, nie znaczy być członkiem ziemskiej organizacji, czyli należeć do jakiegoś kościoła lub sekty, lecz znaczy być połączonym z Panem, stać się członkiem Jego mistycznego ciała, jak mówi apostoł:, "Jeśli kto jest w Chrystusie, jest Nowym Stworzeniem; stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowymi stały" (2 Kor. 5:17). Aby stać się członkiem ciała Chrystusowego, niezbędnym jest, aby się wyzbyć starych, to jest ziemskich rzeczy, którymi są: pycha, nadzieja, ambicja, próżność i głupota, chociaż do pewnego stopnia to sprowadziłoby nam trudności, ponieważ te rzeczy w pewnej mierze są dla ciała przynętą. To, co Pan Bóg uznaje za Nowe Stworzenie, jest nowym umysłem; to jest postęp i rozwój nowego umysłu, o który Pan Bóg dba i obiecał nagrodę.

    Aby można być członkiem ciała Chrystusowego i pozostawać w nim, Pismo Święte jasno wykazuje, iż do tego potrzeba coś więcej, aniżeli ofiarowanie się. Ofiarowanie otwiera nam drzwi i daje możność należenia do łączności, jak również popiera nas, zachęca przez Boskie obietnice i stawia nas w położeniu, w którym możemy uprawiać różne owoce Ducha, a ostatecznie byśmy doszli do współdziedzictwa z naszym Panem w niebieskiej chwale. Żeby można utrzymać się na tym stanowisku, to jest trwać w ciele Chrystusowym, wymagane jest przynoszenie owoców Ducha, jako dowód miłości i poświęcenia, o czym Pan Jezus wyraził się w przypowieści o winnym krzewie, mówiąc: "Każdą latorośl, która we mnie owocu nie przynosi (Ojciec) odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby obfitszy owoc przynosiła" (Jan 15:2). Gdyśmy zostali przyjęci od Boga jako Nowe Stworzenia w Chrystusie Jezusie kilka lat temu, to należy się spodziewać mniej lub więcej wzrostu i pomnażania się w łasce, umiejętności i w owocach Ducha Świętego; inaczej utracilibyśmy naszą z Nim łączność, a kto inny zająłby nasze miejsce między wybranymi, zaś koronę dla nas odłożoną otrzymałby, kto inny, co umie lepiej ocenić przywileje udzielone, więcej gorliwy w ubieganiu się o te rzeczy, które Bóg obiecał tym, którzy Go miłują, a więc gotowi uważać rzeczy ziemskie za gnój i śmiecie, byle tylko pozyskać Chrystusa, zdobyć stanowisko w gronie pomazańców Pańskich. A nie tylko możność przebywania w Chrystusie jest przedstawioną przez przynoszenie owoców Ducha, ale apostoł Piotr mówi: "To czyniąc, nigdy się nie potkniecie" (2 Piotra 1:10,11). To jednak znaczy - jak się wyraża apostoł Piotr - że nowy zmysł, tj. "Nowe Stworzenie", tak się ma stosować do woli Bożej, aby codziennie "zewlekać starego człowieka, z uczynkami jego", ponieważ Nowe Stworzenie jest figuralnie reprezentowane jako nowy człowiek - Chrystus Głowa, a Kościół członkami ciała - który ma się budować i wyrabiać - mówiąc obrazowo - w męża doskonałego w Chrystusie Jezusie, gdzie każdy członek będzie zupełnie rozwiniętym, lecz nie we własnej mocy, w ciele, lecz zupełnym w Nim, który jest Głową, a Jego sprawiedliwość dopełni i nagrodzi nasze nierozmyślne uchybienia, słabości i wady.

    Ludzkość rządzi się i sądzi według posiadanych swych pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, smaku, powonienia i dotyku, które Nowe Stworzenie może używać dowolnie tak długo, jak nowy zmysł znajduje się w tym "naczyniu glinianym". Lecz dla Nowego Stworzenia te zmysły są nie wystarczającymi, ono potrzebuje innego jeszcze zmysłu do wyróżnienia rzeczy duchowych, które przez ludzki organizm nie mogą być widziane, słyszane, ani pojęte smakiem, powonieniem lub dotykaniem. Ten brak Pan Bóg dopełni przez Ducha Świętego, jak to apostoł tłumaczy:, "Ale cielesny człowiek nie pojmuje tego, co jest Ducha Bożego ... i nie może rozumieć, iż duchownie bywają rozsądzone". "Oko nie widziało, i ucho nie słyszało, i w serce człowiecze nie wstąpiło (przez żaden zmysł, władzę lub pojęcie), co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują - lecz nam (Nowemu Stworzeniu) Bóg objawił przez Ducha Swojego; albowiem Duch wszystkiego się bada i głębokości Bożych" - 1 Kor. 2:9,10,14.

    Ten duchowy zmysł może być nazwany szóstym zmysłem tych, co zostali spłodzeni do Nowej natury - Nowego Stworzenia - lub mogą być uważani, iż posiadają komplet duchowych zmysłów. Stopniowo ich "oczy wyrozumienia" otwierają się coraz bardziej na rzeczy, które naturalny wzrok dojrzeć nie może; przez słuchanie prawdy wiara się wzmacnia, aż wszystkie obietnice Słowa Bożego stają się pewnymi i pełnymi znaczenia. Z czasem dochodzą do społeczności z Bogiem i z Jego niewidzialną siłą, stopniowo zaczynają kosztować, jak dobrotliwym jest Bóg, poczym zaczynają oceniać poświęcenie i ofiarują modlitwy, które stają się miłą wonnością Panu. Jak możebnym jest ćwiczenie naturalnych zmysłów, tak podobnie i duchowy może być uprawiany; zaś uprawianie go (a przynajmniej w tym względzie usiłowania) byłoby dowodem wzrostu w łasce i naszego rozwoju, jako zaczątku Nowego Stworzenia, mającego się narodzić przy Pierwszym Zmartwychwstaniu, do zupełności Nowego Stworzenia w chwale, czci i nieśmiertelności Boskiej natury.

JAKIE IMIĘ BĘDZIE MIAŁO NOWE STWORZENIE ?

    Jest to dziwne pytanie. Gdy zastanawiamy się, że Kościół jest poślubiony Panu jako Oblubienica, to wydaje się dziwnym pytanie:, jakie będzie imię Kościoła? Rozumie się, że żadne imię nie byłoby bardziej odpowiednie, jak imię Oblubieńca, a nasunięcie, jakiego innego imienia, byłoby błędnym pojęciem o stosunku, jaki zachodzi między Chrystusem a Jemu poświęconymi "członkami Jego ciała", "Oblubienicą, Małżonką Baranka". Imiona zaznaczone w Piśmie Świętym zdają się być dostatecznymi, a mianowicie: Ecclesia, to jest Ciało, Kościół Chrystusowy, Kościół Boży (Rzym. 16:16; Dz.Ap. 20:28). Te dwa imiona są jednakowe, ponieważ tak nasz Pan, jak i Ojciec Niebieski, mają jednakowe w nas zainteresowanie. Jak Kościół jest ciałem Chrystusowym, którego On jest Głową, tak cały Kościół, Głowa i Ciało, jest gromadką namaszczoną od Boga, przez którą upodobało się Jemu wykonać wszystkie zarysy dzieła odkupienia, zakreślonego poprzednio w wielkich i kosztownych obietnicach Słowa Bożego. Apostoł potwierdza to imię, nazywając wiernych: "Kościołem Boga żywego", jakoby stawiał w przeciwieństwie ten Kościół, ciało lub lud, którego Głową jest Chrystus, do innych ciał, czyli systemów religijnych, nie uznających właściwie prawdziwego Boga, ani uznanych przez prawdziwego Boga jako Ecclesia, czyli Kościół.

    Skłonność przybierania innego imienia, aniżeli tego, które Pan postanowił i apostołowie opowiadali, daje się zauważyć od samego początku. Dziś niektórzy mówią: "Ja jestem zwolennikiem Kalwina" itd., a jednak wszyscy twierdzą, że są Chrystusowymi. Podobna słabość objawiła się w pierwotnym Kościele, o czym apostoł Paweł pisze do Koryntian (1 Kor. 3:4-6). Duch sekciarski objawił się między wierzącymi w Koryncie. Nie będąc zadowoleni z imienia Chrystusowego i Bożego, starali się jeszcze coś dotychże dodać, nazywając się: chrześcijanami Pawłowymi, Piotrowymi i Apollosowymi. Apostoł z natchnienia Bożego strofował ich za to, iż nie postępują według Ducha Bożego, lecz, że są cielesnymi i duch ten prowadzi do rozerwania jedności zgromadzenia i do naśladowania jednego lub drugiego ze sług Bożych, zamiast Chrystusa. Argument apostoła Pawła może być i dziś zastosowany. Na przykład: "Czy Chrystus jest rozdzielony?", to znaczy: Czy jest wiele ciał Chrystusa? Czy jest wiele Kościołów Chrystusowych, czy też tylko jeden? Jeżeli tylko jeden, dlaczego ma być rozdzielony? "Bo któż jest Paweł? Kto Apollos? Kto Piotr?" Ci byli jedynie sługami Głowy Kościoła, których On używał, by służyli Jego ciału - Ecclesia. Gdyby ci nie byli chętnymi w wykonywaniu powierzonej im pracy, mógłby znaleźć innych, którzyby tę pracę wykonali. Zatem chwała i honor za jakiekolwiek otrzymane błogosławieństwa przez usługę apostołów, należy się przede wszystkim Głowie Kościoła, która przygotowała te rzeczy niezbędne dla Swego ciała. To jednak nie znaczy, abyśmy nie mieli odpowiednio uczcić tych, których Pan uznał i uczcił, lecz pod żadnym pozorem nie mamy ich uważać za Głowy Kościoła - świeczników - lub dzielić Kościół na sekcje lub partie naśladowców różnych ludzi. Że apostołowie lub inni słudzy Boży byli przez Niego używani, to nie znaczy, iż mieli oni rozdzielić Kościół, lecz zgromadzać członków, łączyć różnych poświęconych i przystosowywać ich ściśle do Głowy, do jednego Pana, przez jedną wiarę i jeden chrzest.

    Co powiedziałby Apostoł, gdyby dziś stanął między nami i zobaczył chrześcijaństwo podzielone na różne sekty, denominacje i kościoły? Zapewne powiedziałby, iż to jest dowodem zmysłowości - dowodem posiadania ducha tego świata. To jednak nie znaczy, iż wszyscy mający łączność z tymi systemami są zmysłowymi, nie posiadającymi ducha Bożego. Jednak miałoby znaczyć, że w miarę o ile wyzwoliliśmy się od umysłu cielesnego, jego kierownictwa i wpływu, w takim samym stosunku działać będziemy przeciw wszelkim podziałom Kościoła, które widzimy dookoła nas pod różnymi nazwami. W stosunku jak Duch Święty będzie się w nas pomnażał, to nie będziemy czuli się zadowoleni innym imieniem jak tylko imieniem naszego Pana, aż ostatecznie będąc kierowani Duchem Bożym dojdziemy do miejsca, w którym uznamy tylko jeden Kościół i jednych członków tegoż Kościoła, "Kościoła Pierworodnych, których imiona zapisane są w Niebie", i jedną metodę, przez którą można dostać się do tego Kościoła, to jest chrzest w ciało naszego Mistrza, Jego Ecclesia, i przez chrzest w Jego śmierć, a tym sposobem stajemy się połączeni z Nim i ze wszystkimi członkami, przez tegoż jednego Ducha.

    Nie jest naszym zadaniem, by zmienić zapatrywanie całego Chrześcijaństwa na ten przedmiot - byłoby to za wielkie przedsięwzięcie dla jakiejkolwiek istoty ludzkiej. Dla każdego z nas należy być osobiście wiernym Oblubieńcowi, i aby każdy odstąpił od nieprawości i od wszystkiego, co jest złem odnośnie jego wiary, prowadzenia się i obyczajów. Tacy nie będą chcieli innego imienia jak tylko swego Oblubieńca - jedynie imię dane pod niebem ludziom, przez które możemy być zbawieni. Będąc posłusznymi duchowi tej prawdy, zapewne, że odłączymy się od wszelkich sekciarskich instytucji, abyśmy mogli być wolnymi w Panu. To jednak nie ma znaczyć, abyśmy pogardzali tymi, którzy mają Ducha Bożego, lecz jeszcze należą do tych systemów. Przeciwnie, powinniśmy uznać, że słowa naszego Pana: "Wynijdźcie z niego ludu Mój! Abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iż byście nie wzięli z plag jego", znaczą, iż niektórzy z Jego ludu znajdują się w Babilonie i dlatego znajdują się w błędnym pojęciu odnośnie sekciarskich instytucji i ich nazw. Do nas, więc należy abyśmy świecili zostawiając wynik Panu.

    Jesteśmy przeciwni, nie tylko by ktoś przyjmował imienia właściwego ludziom, lecz jesteśmy przeciwni w przyjmowaniu imienia, które jest lub mogłoby się stać imieniem sekty albo oddzielnej partii, a tym sposobem stać się przyczyną rozdzielenia jednej części ludu Bożego od drugiej. Unikajmy szczególnych wyrażeń w tym względzie, takich jak: "Kościół Chrześcijański" lub "Kościół Boży", ponieważ te nazwy są użyte dla oznaczenia pewnego zgromadzenia, posiadającego szczególny sposób wierzenia między ludem Bożym, w każdym razie wolelibyśmy raczej używać imion, jakie się znajdują w Piśmie Świętym, np. Uczniowie, Kościół Boży, Kościół Chrystusowy, Kościół Boga Żywego, Kościół w Koryncie, itp., niż jakich innych. Nie możemy uniknąć, aby nas, kto źle nie zrozumiał w tym względzie, ani też nie obrazimy się jeśliby ktoś nadał nam jakąś nazwę według zwyczaju praktykowanego między Chrześcijanami. Na przykład, mogą nazwać nas, "Restytucjonistami", "Ruselistami" itp. Jednak nie uznajemy żadnej z tych nazw i nie chcemy ich stosować do siebie. Duch pokory, cierpliwości, pokoju i miłości wskazuje, aby się nie obrażać, gdy nas w różny sposób przezywają, lecz raczej uwzględnić to, przypuszczając, że pobudka nie była zła, przynajmniej nie w złej myśli; w takich razach powinniśmy odpowiadać ze spokojem, a nie ze złością, dając do zrozumienia, że my tak pojmujemy tę rzecz jak mówimy, i że raczej wolimy nie nosić żadnej nazwy, któraby oznaczała sektę, lecz wolimy pozostać przy nazwie "Chrześcijanie" w jej szerszym i pełnym znaczeniu, przez które ma się rozumieć, że nie posiadamy innej Głowy, jak Pana naszego Jezusa Chrystusa, i że nie uznajemy innej organizacji, jak tylko tę, którą On założył, to jest Kościół Boga Żywego, Ecclesia, czyli Ciało Chrystusowe, których imiona zapisane są w Niebie.

 

 MÓJ KRZYŻ

Jezu, krzyż swój na się biorę, chcę iść tylko w ślady Twe;
Naśladować Twą pokorę, z Tobą razem cierpieć chcę.
Dziś się zrzekam dążeń świata i zamiarów ziemskich czczych;
Bo myśl moja w niebo wzlata, czerpiąc Prawdę ze Słów Twych.

Niech mnie świat opuści, wzgardzi, niech mnie szarpią, głupcem zwią;
Kocham Pana coraz bardziej, bo mnie kupił Swoją krwią.
Jezu! Panie miłościwy! Ty głąb serca mego znasz;
Gdy mnie chłoszczesz, jam szczęśliwy; chłostą winy moje zmaż.

Jako Nowe już Stworzenie, w Twojej woli wola ma;
Tylko w Tobie me zbawienie, tylko w Tobie żywot trwa.
Na ołtarzu Twoim składam, wszystko, co najdroższe mam;
Prawdę Twoją rozpowiadam, stojąc u Królestwa bram.


powrót do początku >> Tom VI

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016