WYKŁAD II
„CZAS
KOŃCA” - CZYLI „DZIEŃ PRZYGOTOWANIA” - DANIEL XI.
Czas
Końca – Jego rozpoczęcie, rok 1799 n.e. – Jego zakończenie, rok 1914 – Co ma
być przygotowane, cel – Prorocze spojrzenie na najwybitniejszych władców w
historii świata – Od 405 r. p.n.e. do Dnia Przygotowania – Dokładne
wyznaczenie początku Czasu Końca bez użycia nazw i dat.
„CZAS Końca” –
okres stu piętnastu (115) lat od 1799 do 1914 r. n.e. – jest w szczególny
sposób odnotowany przez Pismo Święte. Inną nazwą użytą dla określenia tego
samego okresu jest „Dzień Przygotowania”. Ogólny rozwój wiedzy, którego
skutkiem są odkrycia, wynalazki itp., toruje bowiem drogę zbliżającemu się
Tysiącleciu łaski, przygotowując techniczne środki dla zmniejszenia
ludzkiego wysiłku i zapewniając całemu światu czas i wygodę, które pod
panowaniem sprawiedliwości staną się błogosławieństwem i pomocą w
napełnieniu ziemi znajomością Pańską. Jest to dzień, czyli okres
przygotowania, także w innym sensie. Ów szeroki rozwój wiedzy daje wszystkim
posmak wolności i wygody przed ustanowieniem panowania Chrystusa.
Błogosławieństwa te staną się siłą napędową napięć klasowych i spowodują
powstanie mas i obalenie korporacji, trustów i in., a wraz z nimi świeckiego
i kościelnego panowania nad ziemią. W ten sposób <str. 24> czas obecny jest
dniem przygotowania (przez takie obalenie) do ustanowienia uniwersalnej
władzy Królestwa Bożego, o które modlimy się już tak długo.
Ostatnie czterdzieści
lat Czasu Końca nazywane jest „dokonaniem” lub „żniwem” Wieku Ewangelii, jak
czytamy: „żniwo jest
dokonanie świata” – Mat.
13:39. Pokrótce zwrócimy uwagę na ogólny charakter i wydarzenia tego okresu,
odkładając jednak szczegółowy opis
żniwa do następnego rozdziału.
Informacja dotycząca
dat tego okresu pochodzi z Proroctwa Daniela. Wiemy jednak, że on sam nic z
tego nie zrozumiał, gdyż powiedział: „Jam to słyszał, a nie zrozumiałem” –
Dan. 12:8. Gdy zaciekawiony dopytywał się o znaczenie tych słów, w
odpowiedzi usłyszał, że zostały one zapieczętowane aż do Czasu Końca.
Wynika z tego zatem, że nikt nie mógł zrozumieć proroctwa przed rokiem 1799.
Zanim przejdziemy do innego tematu, wykażemy, że proroctwo miało być
wstępnie zrozumiane po 1829 roku, a jego zupełne odkrycie miało nastąpić
nie wcześniej niż w roku 1875.
W rozdziale 11
Proroctwa Daniela omawiane są istotne wydarzenia doprowadzające do
wspomnianego okresu Czasu Końca, zaś rozdział 12 stanowi kontynuację aż do
końca czasu żniwa. Badacz
proroctw zauważy, w jak szczególny sposób została podana data początku Czasu
Końca. Jest on godny uwagi zarówno ze względu na precyzję w określeniu
czasu, jak i na ukrycie go, aby proroctwo nie było zrozumiane przed
naznaczonym czasem. Po tym zaś punkcie czasowym, wskazanym w rozdziale 11
bez określania nazwy czy podawania roku, rozdział 12 wspomina trzy okresy
czasu: 1260, 1290, 1335 proroczych dni, które potwierdzają i umacniają naukę
wynikającą z rozdziału 11, wedle której początek Czasu Końca miał miejsce w
roku 1799.
Rozdział 11, jak to
wykażemy, wspomina najwybitniejsze <str. 25> postacie i wydarzenia
historyczne, a pomimo to jego treść pozostaje zapieczętowana dla wielu
badaczy proroctw. Dzieje się tak dlatego, że jego centralne zagadnienie,
od którego wiele zależy, miało już pozorne wypełnienie. Taki sposób ukrycia
czyli zasłonięcia proroctw aż do właściwego czasu, w którym mają być
objawione, nie jest bynajmniej czymś niezwykłym. Badacze proroctw w
przeszłości byli tak przekonani, że owo centralne zagadnienie miało już
swoje wypełnienie, iż umieścili na marginesie popularnego tłumaczenia Biblii
angielskiej komentarz: „Wypełnione w latach 171–168 p.n.e.”. We fragmencie
tym (Dan. 11:31) czytamy: „A wojska wielkie przy nim stać będą, które
splugawią świątnicę i twierdzę zniosą; odejmą też ustawiczną ofiarę,
a postawią obrzydliwość spustoszenia [pustoszącą]”.
Twierdzi się, że
proroctwo to wypełnił Antioch Epifanes, król syryjski, który zdobył
Jerozolimę i doprowadził do zaniechania ofiar składanych Bogu w świątyni
jerozolimskiej, umieszczając tam bożka Jowisza Olimpijskiego.
Owo pozorne wypełnienie
proroctwa jest wystarczające dla usatysfakcjonowania przeciętnego badacza,
który zadowala się wierzeniem w to, co mówią inni. Powoduje ono utratę
zainteresowania proroctwem, które wypełniło się w odległej przeszłości i
jako takie nie jest już ciekawe. Jednak poważny badacz zauważy, że według
przepowiedni (werset 14 bt)
synowie gwałtowników spośród ludu Daniela faktycznie będą próbowali
wypełnić tę wizję (czy też pozornie ją wypełnią), lecz im się to nie uda.
Spostrzeże on ponadto, że Czas Końca był ściśle oznaczonym okresem (werset
35), a w związku z tym pełna i poprawna interpretacja nie mogła pojawić się
wcześniej. Tacy zatem nie będą szukać słusznych interpretacji w
przeszłości. Uważny badacz nie przeoczy także faktu, że nasz Pan zwrócił
uwagę na to samo proroctwo dwieście lat po jego domniemanym wypełnieniu.
Mówiąc: „Gdy ujrzycie [czas przyszły] obrzydliwość spustoszenia stojącą
<str. 26> na miejscu świętym” (Mat. 24:3,15), Pan nakazał nam oczekiwać
przyszłego wypełnienia owego proroctwa. Dodał także ostrzeżenie, abyśmy
byli uważni i nie dali się zmylić co do rzeczywistej obrzydliwości – „Kto
czyta, niechaj uważa”.
Ufamy, że dowody
przedstawione w poprzednim Tomie wykazały jasno, iż wielki system papieski
jest ową pustoszącą obrzydliwością, która przez wieki w imię Królestwa
Chrystusowego niszczyła tak świat, jak i Kościół. Zaiste od dawna widzimy ją
„stojącą na miejscu świętem” – w świątyni Bożej, chrześcijańskim Kościele.
Bogu niech będą dzięki, że daje nam przywilej coraz wyraźniejszego
rozpoznawania jej obrzydliwego charakteru, w celu uniknięcia jej wszystkich
błędów. Bogu niech będą dzięki, że jej dni są policzone, a oczyszczona
Świątnica (Dan. 8:14) będzie wkrótce wywyższona i napełni się chwałą Bożą.
Po tym wstępie
przejdźmy do zbadania 11 rozdziału Proroctwa Daniela w kolejności jemu
właściwej.
Treść wersetu 2 dotyczy
Imperium Medo-Perskiego, czwartego i ostatniego króla, którym był Dariusz
Kodomanus.
Mocny król z wersetu 3
to Aleksander Wielki z Grecji, o którym czytamy ten oto zajmujący fragment z
historii Willarda:
„Dokonawszy inwazji na
Judeę, Aleksander Wielki wysłał do Jerozolimy polecenie, aby jego armii
udzielono wsparcia w postaci prowiantu i ludzi. Ówczesny najwyższy kapłan
Jaddus odesłał odpowiedź, że przyrzekł wierność królowi Persji i póki żyje
nie złamie swego przyrzeczenia. Aleksander zaraz po zakończeniu oblężenia
Tyru pomaszerował do Jerozolimy, aby zemścić się za tę odmowę. Powiadomiony
o zamiarach Aleksandra i nie będąc w stanie stawić mu czoła najwyższy kapłan
wołał w utrapieniu o pomoc do nieba. Poinstruowany w widzeniu nocnym nakazał
otworzyć bramy miasta, a drogę usłać kwiatami. Ubrał wspaniałe szaty
kapłaństwa lewickiego i wraz ze wszystkimi kapłanami odzianymi w białe szaty
wyszedł naprzeciw zdobywcy. Aleksander spotkał go, pokłonił się i oddał mu
cześć. Gdy jeden z jego zdumionych przyjaciół zapytał dlaczego on, którego
<str. 27> czczą inni, miałby oddawać cześć najwyższemu kapłanowi, Aleksander
odpowiedział: Nie oddaję czci kapłanowi, lecz Bogu, którego on jest sługą.
Gdy tylko zobaczyłem jego szaty poznałem, że jest on tym, którego widziałem
w wizji w Macedonii, kiedy rozważałem sprawę podboju Persji; zapewnił mnie,
że jego Bóg pójdzie przede mną i odniosę sukces. Potem wszedłszy między
kapłanów Aleksander uścisnął ich. W ten oto sposób wjechał do Jerozolimy i
wielce uroczyście złożył ofiary w świątyni. Wtedy najwyższy kapłan
pokazał mu proroctwo Daniela i wyjaśnił, że przepowiadało ono, iż Aleksander
obali władzę Persów.”
Aleksander podbił świat
w ciągu zaledwie trzynastu lat, lecz po jego śmierci królestwo nie w całości
przypadło rodzinie zdobywcy. Podzielono je między czterech generałów i tak
rozpadło się na części, o czym mówi werset 4.
Należy w tym miejscu
zauważyć związek z proroctwem Daniela 8:3-9,20-25. Widzimy tutaj, że z
jednej z części imperium Aleksandra (por. wersety 8, 9 i 21) miał powstać
„mały róg” – władza – by następnie wielce urosnąć. Odnosi się to z całą
pewnością do Rzymu, którego wpływy wyrosły na ruinach Grecji. Rzym był
początkowo mało znaczącym, ujarzmionym państwem, którego ambasadorowie
spieszyli uznać przewagę Grecji i rzucić go do stóp Aleksandra Wielkiego
jako część jego imperium. Dopiero później, stopniowo osiągnął on
rangę mocarstwa.
Historia, która jest
opowiedziana w kilku słowach w Dan. 8:9,10 dokładniej opisana jest w
rozdziale 11:5-19. W tym szczegółowym opisie o Egipcie mówi się jako
o Królu z Południa, podczas gdy Grecy, a następnie Rzymianie,
którzy jako nowy róg wychodzący z Grecji przejęli ich władzę, są określani
jako Król z Północy. W dzieje tych królów wpleciona jest, związana to
z jednym to z drugim, historia ludu Bożego – ludu Daniela. Według obietnicy
Bożej Daniel wierzył, że jego lud w końcu otrzyma błogosławieństwo. Byłoby
nużące i zbędne śledzić w szczegółach historię konfliktów <str. 28> między
generałami Aleksandra i ich następcami, opisaną aż po werset 17, który mówi
o Kleopatrze, królowej Egiptu. Poza tym, skoro wszyscy zgadzają się co do
interpretacji tego fragmentu, nie mamy potrzeby cofać się do historii
wcześniejszej.
Ci, którzy twierdzą, że
werset 31 dotyczy Antiocha Epifanesa, odnoszą proroctwo to, począwszy od
wersetu 18 aż do końca rozdziału, do kłótni i potyczek między Seleukosem,
Filopaterem, Antiochem Epifanesem i Ptolemeuszem Filomaterem. Tak też
najwyraźniej przywykli stosować to proroctwo Żydzi, którzy kontynuując tę
interpretację w rozdziale 12, mieli mocne podstawy, aby oczekiwać prędkiego
wybawienia przez Mesjasza. Czytamy, że w czasie narodzenia naszego Pana
„wszystek lud oczekiwał” na Mesjasza, który wybawi ich spod jarzma
rzymskiego. My, którzy rozumiemy prawdziwe znaczenie „obrzydliwości”,
odrzucamy powyższą interpretację i uważamy, że od wersetu 18 proroctwo
wspomina jedynie o wybitnych postaciach, by w końcu wskazać na papiestwo.
Następnie omawiając i identyfikując ten system przechodzi dalej, do opisu
końca jego prześladowczej władzy. Data owego końca wyznaczona jest przez
szczegółowy opis działalności jednej z najznakomitszych postaci w historii –
Napoleona Bonaparte.
Ktoś mógłby jednak
zapytać, dlaczego zmienił się sposób opisu, który w wersetach poprzednich
jest szczegółowy, a następnie omawia jedynie wybitne wydarzenia historyczne.
Odpowiadamy, iż składa się to na Boską metodę zapieczętowania i zamknięcia
proroctwa. Poza tym, wszystko w proroctwie było tak napisane, aby Izrael nie
został wprowadzony w błąd podczas pierwszego przyjścia. Gdyby proroctwo to
opisywało najdrobniejsze szczegóły i detale dwudziestu wieków, jak to ma
miejsce w wersetach 3-17 tego rozdziału, byłoby długie, nużące i niemożliwe
do zrozumienia oraz dawałoby Żydom i pierwotnemu kościołowi
chrześcijańskiemu pojęcie o długości czasu dzielącego ich od Królestwa, a to
nie było Boskim zamiarem.
Postępując zatem dalej
rozumiemy, iż wersety 17-19 odnoszą się do czasów i wydarzeń związanych z
Markiem Antoniuszem i Kleopatrą, <str. 29> gdy Antoniusz upadł, a Egipt
(„Król z Południa”) został wchłonięty przez Imperium Rzymskie. Werset 20
odnosimy do Cezara Augusta, który był znany z systematycznego pobierania
ogromnych podatków od wszystkich poddanych narodów. Przy okazji narodzenia
naszego Pana, w Piśmie Świętym wspomniane jest, że ściągał on podatki w
Judei i w całym ówczesnym cywilizowanym świecie (Łuk. 2:1). Stwierdzenie, że
„wyszedł dekret od cesarza Augusta, aby popisano1 wszystek świat”
dokładnie odpowiada opisowi: „I powstanie na jego miejsce taki, który
roześle poborców w sławie królewskiej”. Ostatnie słowa także
odpowiadają dokładnie panowaniu Cezara Augusta, które określano mianem
najświetniejszego okresu w historii Imperium Rzymskiego i zwano „złotym
wiekiem Rzymu”.
Inne tłumaczenie
wersetu 20 (bp) podaje: „W
jego miejsce powstanie [człowiek], który sprawi, że przez chwałę
królestwa przejdzie poborca [podatków]”. Zdaje się, że odnosi się to
szczególnie do Palestyny, a wówczas pasuje idealnie do zapisu w Ewangelii
Łukasza. Obydwa zastosowania są jednak poprawne: był to świetny okres
Rzymskiego Imperium, a poborcy podatków zostali posłani, aby przeszli przez
ziemię palestyńską – chwałę królestwa. Co więcej, August Cezar znany jest
jako pierwszy władca, który wprowadził systematyczne opodatkowanie
świata.
W dalszym ciągu czytamy
o tym wybitnym władcy: „Po niewielu dniach starty będzie, a to nie w gniewie
ani przez wojnę”. O Cezarze Auguście wiemy, że umarł spokojnie, podczas gdy
jego poprzednik i siedmiu następców na tronie imperium zmarło śmiercią
gwałtowną. Zmarł on kilka lat po osiągnięciu zenitu swego panowania, kiedy
to za jego sprawą „przez chwałę królestwa przeszedł poborca podatków”.
Werset 21 trafnie
opisuje Tyberiusza Cezara, następcę Augusta: „Potem powstanie wzgardzony na
jego miejsce, <str. 30> acz nie włożą nań ozdoby królewskiej; wszakże
przyszedłszy w pokoju, otrzyma królestwo pochlebstwem”. Zauważmy jak opis
historyczny potwierdza słowa proroka.
White pisze: „Tyberiusz
miał pięćdziesiąt sześć lat, gdy wstąpił na tron okazując wielką niechęć
przyjęcia na siebie związanych z tym obowiązków. (…) Gdy teraz wszelkie
ograniczenia zostały usunięte tyran dał upust swemu okrucieństwu i zmysłowym
rządzom.”
Willard pisze:
„Początkowo udawał on i zdawał się rządzić z umiarem, lecz wkrótce maska
opadła (…) Senat, któremu przekazał wszystkie uprawnienia polityczne ludu,
upodlił się i służalczo sankcjonował wszelkie jego działania, ofiarując
kadzidło ustawicznego pochlebstwa człowiekowi, który napełniał ulice krwią.
To właśnie pod rządami tego najpodlejszego z ludzi nasz Pan Jezus
Chrystus został ukrzyżowany w Judei.”
Wizerunki te dokładnie
zgadzają się z proroczym opisem, a w dalszym ciągu potwierdzone są przez
następny werset 22: „A ramionami jako powodzią wiele ich [wszyscy
przeciwnicy] zachwyceni będą przed obliczem jego, i skruszeni będą, także
też i sam wódz, który z nimi przymierze uczynił”. Ostatnie określenie
zdaje się nieomylnie odnosić do Pana Jezusa, który, jak to zostało
odnotowane przez historyka, został ukrzyżowany za panowania Tyberiusza,
przez jego przedstawiciela – Piłata, rzymskiego prokuratora Judei i przez
rzymskich żołnierzy.
„Bo wszedłszy z nim w
przyjaźń [senat uznał go za cesarza], uczyni zdradę, a przyciągnąwszy zmocni
się w małym poczcie ludu. [Tyberiusz zorganizował gwardię pretorian,
liczącą początkowo 10 tysięcy, a potem dwukrotnie więcej. Ów mały poczet
ludu, jako przyboczna gwardia cesarza, nieustannie znajdował się w Rzymie
pod jego kontrolą. Dzięki niemu zastraszył on lud i senat, zniósł powszechne
wybory, zgromadzenia itp.] Bezpiecznie i do najobfitszych miejsc onej krainy
wpadnie, a uczyni to, czego nie czynili ojcowie jego, ani <str. 31> ojcowie
ojców jego; łup i korzyść, i majętności rozdzieli im, nawet i o miejscach
obronnych chytrze przemyśliwać będzie, a to aż do czasu” – wersety 23, 24.
Zarówno August jak i
jego następcy zmierzali do tego, by raczej zachować pokojową kontrolę nad
uprzednio zdobytymi królestwami, niż przez podbój szukać dalszych korzyści.
Aby zabezpieczyć swoje wpływy stosowali oni politykę dzielenia
korzyści przez mianowanie lokalnych zarządców obdarzonych zaszczytami i
władzą, lecz utrzymanie się na piastowanym przez nich urzędzie uzależnione
było od utrzymania porządku w prowincji, wierności cesarzowi i sprawnego
ściągania podatków. Nie prowadzili oni już, jak na początku, polityki
łupienia i plądrowania świata po to tylko, aby przynieść do Rzymu łupy i
trofea. W ten dyplomatyczny sposób, przez takie właśnie „zapobiegliwe
środki”, Rzym sprawował ściślejszą władzę nad światem i posiadał większy
prestiż niż wtedy, gdy jego armie przemierzały ziemię.
Należy uznać, że
pojawienie się szczegółów w proroctwie, a w wypadku Augusta i Tyberiusza
prawie indywidualnego opisu, jest jedynie środkiem dla osiągnięcia celu.
Jest nim w tym wypadku wskazanie na czas, kiedy Grecja miała przekazać swe
uniwersalne panowanie Rzymowi. Czterej generałowie Aleksandra Wielkiego,
przedstawiciele czterech części imperium („cztery rogi” greckiego „kozła”
wspomniane w Dan. 8:8), mieli przekazać władzę Rzymskiemu Imperium, które w
tamtym czasie i wcześniej było częścią Grecji. Owi czterej generałowie
zostali opisani w historii nie mniej dobitnie niż w proroctwie.2 Historyk3 pisze:
„Imperium [Greckie]
zostało następnie podzielone na cztery części, każda przypadła jednemu z
generałów, którzy zawarli przymierze. Ptolemeusz objął królewską władzę nad
Egiptem, <str. 32> Seleukos w Syrii i Górnej Azji,
Lizymach w Tracji i Azji Mniejszej aż do Taurusu, a Kassander
jako swój dział wziął Macedonię.”
W takim podziale Italia
należała do działu Kassandra i był to dział północny, określony mianem
„Króla z Północy”, podczas gdy Egipt był działem południowym, czyli „Królem
z Południa”. Stopniowo zwyciężały jednak wpływy Rzymu, kolejne terytoria
zajmowane pierwotnie przez Seleukosa, Lizymacha i Kassandra były poddawane
Rzymowi, który był częścią działu północnego, tak iż pozostał jedynie Egipt,
dział południowy. Jak to opisano wcześniej, król z południa – Egipt – został
poddany pod panowanie działu północnego za czasów Kleopatry, Antoniusza i
Augusta Cezara, po części z woli ojca Kleopatry, który umarł zanim dorosły
jego dzieci i przekazał swe królestwo pod kontrolę rzymskiego senatu, a po
części na skutek porażki Marka Antoniusza. Jednak przez jakiś czas „Król z
Południa” – Egipt – był prawie tak mocny jak „Król z Północy” – Rzym.
Historycy twierdzą, że „stanowił on najpotężniejsze z istniejących
wówczas państw kupieckich”; miał „33 tys. miast” z rocznym dochodem
„wynoszącym 14 800 talentów srebra”, to jest około 20 mln dolarów.
Znając sens i zamysł
proroctwa nie powinniśmy spodziewać się szczegółowych opisów dotyczących
poszczególnych władców tych królestw, lecz rozumieć, że „Król z Północy” to
przedstawiciel Imperium Rzymskiego, a „Król z Południa” – królestwa Egiptu.
Z takim zrozumieniem będziemy kontynuować rozważanie proroctwa.
Werset 25: „Potem
wzbudzi [Rzym] moc swoję i serce swoje przeciw królowi z południa [Egiptowi]
z wojskiem wielkim, z którym król z południa walecznie się potykać będzie z
wojskiem wielkiem i bardzo mocnem; ale się nie oprze, przeto że wymyśli
przeciwko niemu [perfidną] zdradę”. <str. 33>
W 30 r. p.n.e. August
Cezar nadał Egiptowi status rzymskiej prowincji i odtąd między tymi dwoma
państwami nie były prowadzone żadne działania wojenne; aż do czasów królowej
Zenobii, pochodzącej z rodu Kleopatry, która objęła i sprawowała władzę
około roku 269 n.e. Jej panowanie było krótkie. Aurelian, rzymski cezar,
pokonał ją w roku 272 n.e. Historyk pisze: „Syria, Egipt i Azja Mniejsza
uznały władzę Zenobii, królowej Palmyry. Musiała ona jednak stawić czoła
przeważającym siłom Imperium i militarnym umiejętnościom najwybitniejszego
dowódcy tego okresu. Jednak sam Aurelian pisze o niej: ‘Lud rzymski wyraża
się z pogardą o wojnie, w której będę walczył przeciwko kobiecie. Nie mają
oni pojęcia ani o charakterze, ani o sławie Zenobii. Nie sposób wprost
opisać jej przygotowań wojennych i desperackiej odwagi’.” Firmus,
sprzymierzeniec Zenobii w Egipcie, został niebawem pokonany i skazany na
śmierć, a Aurelian powrócił do Rzymu okryty chwałą, zagarniając ogromne
bogactwa, o których mówi werset 28: „Przetoż się wróci do ziemi swojej z
bogactwy wielkiemi, a serce jego obróci się przeciwko przymierzu świętemu;
co uczyniwszy [różne czyny bohaterskie] wróci się do ziemi swojej”.
O bogactwach, jakie
zostały wówczas zagarnięte, świadczy wyjątek z opisu Gibbona dotyczący
triumfalnego przemarszu ulicami Rzymu. Pisze on:
„Bogactwo Azji, broń i
sztandary podbitych narodów oraz wspaniała zastawa i garderoba syryjskiej
królowej były wystawione już to w symetrycznym porządku, już to w
artystycznym nieładzie (…) Piękna sylwetka Zenobii skuta złotymi kajdanami
omdlewała prawie pod nieznośnym ciężarem klejnotów; niewolnik podtrzymywał
złoty łańcuch oplatający jej szyję. Kroczyła ona przed wspaniałym rydwanem,
na którym ongiś miała nadzieję wkroczyć w bramy Rzymu.”
Na temat stwierdzenia
proroka, że po powrocie „Króla z Północy” jego serce obróci się przeciwko
przymierzu świętemu [chrześcijaństwu], Mosheim pisze: <str. 34>
„Aurelian, choć
miał niezmierną skłonność do bałwochwalstwa i czuł awersję do chrześcijan, w
ciągu czterech lat nie powziął żadnych środków mających na celu szkodzenie
im. Jednak w piątym roku swego panowania, czy to z powodu własnych
przesądów, czy też ponaglany przesądami innych, zaczął ich prześladować.
Gdyby był żył, jego okrutne, zwierzęce usposobienie, w powiązaniu z wpływami
kapłanów i czcicieli bogów, spowodowałoby, że prześladowania te byłyby
okrutniejsze niż jakiekolwiek poprzednie. Zanim jednak jego nowe edykty
dotarły do wszystkich prowincji, został zamordowany. Przeto niewielu tylko
chrześcijan ucierpiało za swą pobożność pod jego rządami.” 4
Prześladowczy duch
Aureliana obrócił się przeciwko chrześcijaństwu dopiero po jego powrocie
z podbojów, na co też wskazuje proroctwo. Aurelian, będąc czcicielem słońca,
przypisał swoje zwycięstwo temu bóstwu i natychmiast po bitwie odbudował
wspaniałą świątynię poświęconą kultowi słońca, w uznaniu za otrzymaną łaskę.
Ponieważ chrześcijanie nie byli skłonni do oddawania czci słońcu,
przypuszcza się, że to właśnie odmowa wzięcia udziału w kulcie słonecznym
spowodowała gwałtowny sprzeciw cesarza.
Werset 26: „Bo ci,
którzy jedzą chleb jego, zniszczą go, gdy wojsko onego jako powódź
przypadnie, a pobitych wiele polęże”. Aurelian został zamordowany przez
swych własnych generałów; jego armia odniosła sukces, chociaż wielu poległo.
Werset 27 nie stosuje
się do Rzymu i Egiptu, lecz do obu królów, czyli władz w
obrębie Imperium Rzymskiego – stopniowo obumierającej władzy cesarskiej i
władzy klerykalnej, która wyłaniała się powoli, mając coraz większe ambicje.
Każda z nich starała się wykorzystać drugą dla swych egoistycznych celów,
odżegnując się równocześnie od takowego zamiaru. Czytamy: „Natenczas obaj
królowie w sercu swym myśleć będą, jakoby jeden drugiemu szkodzić mógł, a
przy jednymże stole kłamstwo mówić będą; ale się im nie nada [wtedy],
gdyż jeszcze koniec na inszy czas odłożony jest”. Wyrażając tę
myśl nieco jaśniej: Bóg ustanowił pewien okres 1260 lat, w którym <str. 35>
papiestwo miało mieć moc prześladowania, toteż unia, czyli porozumienie
pomiędzy klerem i władzą państwową, nie mogła się wtedy „nadać”,
ponieważ 1260 lat liczone od tej daty doprowadziłyby do zbyt wczesnego
„końca”. Przeto musiało to być odłożone, czyli powstrzymane, aby mogło
pojawić się stopniowo poprzez rozpad Imperium w Italii. Z kart historii
kościelnictwa dowiadujemy się o machinacjach chrześcijańskich biskupów w
celu uzyskania władzy w Imperium Rzymskim, a cesarze zapewne usilnie
zastanawiali się, czy uznanie nowej religii nie przyniosłoby im korzyści.
Najwyraźniej to, o czym rozmyślali inni, uczynił dopiero Konstantyn, gdy
nadszedł słuszny czas. Lecz gniew ludu powstrzymał nawet i jego przed
natychmiastowym zrealizowaniem upragnionego zjednoczenia sił kościoła i
państwa.
Wersety 29 i 30 uważamy
za wtrącenie mające na celu ukrycie znaczenia przez złamanie toku narracji.
Wierzymy, że stosują się one do należącej wówczas do przyszłości, i to
odległej, koalicji pomiędzy przedstawicielami Imperium Rzymskiego i Egiptu.
Między nimi nie dochodziło już więcej do konfliktów z wyjątkiem sytuacji,
która miała zaistnieć dokładnie w „zamierzonym czasie” – w czasie
końca, w 1799 roku. Z tego powodu odłożymy zastanawianie się nad tymi
wersetami do momentu, gdy będziemy rozważać ostatnią bitwę między nimi
opisaną w wersetach 40-45.
Werset 31 łączy się z
treścią wersetu 27 i uważamy, że odnosi się on do papiestwa – tej z dwóch
sił panujących w Imperium Rzymskim, która cieszyła się większym powodzeniem.
Po prześledzeniu historii wybitnych władców aż do Aureliana, po zapoznaniu
nas z dwoma rodzajami władzy – państwową i kościelną – które wyrosły zaraz
potem, proroctwo wskazuje następnie na przewagę papiestwa, jego charakter i
działalność w odniesieniu do Prawdy Bożej i Kościoła. Jest ono wyobrażane
przez jednego króla, czyli władzę, pomimo występowania w nim różnych papieży
i zwierzchników. Wiemy, że w rywalizacji pomiędzy władcami państwowymi i
religijnymi zwycięstwo odniosło papiestwo, <str. 36> jak czytamy w
proroctwie: „A wojska wielkie przy nim stać będą [lub też „mocarze z niego
powstaną” – w tłumaczeniu Younga], które splugawią Świątnicę i
twierdze zniosą;5 odejmą też ustawiczną ofiarę, a
postawią obrzydliwość
spustoszenia”.
Fragment ten
interpretujemy następująco: Choć ani kościołowi, ani władzy państwowej nie
uda się zdławić drugiej strony, to jednak powstaną „mocarze”, którzy
splugawią fundamentalne zasady zarówno autorytetu państwa, jak i prawdziwej
religii. „Świątynia-twierdza”, uświęcona instytucja władzy państwowej, którą
na pewien czas Bóg zalecił poganom, królestwom tego świata, została
podkopana przez tych z kościoła, którzy już obecnie pragnęli panować i
którzy usiłowali jakimkolwiek sposobem otrzymać władzę państwową, aby móc
przeprowadzać swe kościelne machinacje, a Świątnica Boża (jego święte
mieszkanie – Kościół) została zbezczeszczona i zhańbiona przez uporczywe
wysiłki owych „mocarzy” w celu otrzymania władzy na równi z przywódcami
świeckimi oraz uzyskania wielkiej liczby zwolenników i wpływu na ludzi. To
było papiestwo w zalążku, knujące, by znaleźć się u władzy i utworzyć
imperium kościelne.
Nie powinniśmy się
dziwić, że ci popędliwi „mocarze”, zlekceważyli Boski plan, który
przewiduje, że obecnie mamy być poddani „zwierzchnościom, które są”,
(które według zrządzenia Bożego służą obecnie jako narzędzie doświadczenia i
przygotowania nas ku przyszłemu wywyższeniu do chwały, czci i
panowania nad światem). Zdecydowani są oni królować, jeśli to możliwe, nawet
przed przewidzianym przez Boga czasem. Działając jak dotąd w sprzeczności z
Boskim planem, zagubili samą istotę i sedno Prawdy, tak że zachowana jest
jedynie forma i zewnętrzny pozór. Rozstrzygającym krokiem tego odstępstwa
było „odjęcie ofiary ustawicznej”. Tutaj zaledwie wspomnimy ów szczyt
degeneracji doktrynalnej, reprezentowany przez rzymską naukę o
przeistoczeniu i ofierze mszy, odkładając go do dokładniejszego zbadania
<str. 37> w związku z innym proroctwem, w jednym z kolejnych rozdziałów.
Odkąd tylko pojawił się ów zgubny, bluźnierczy błąd, Bóg nazywa system
papiestwa obrzydliwością, a jego późniejsze wywyższenie do władzy określone
jest tutaj jako „postawienie obrzydliwości spustoszenia”. O tym, że
papiestwo zasłużyło sobie na tę nazwę oraz że jego wpływ był nieszczęsny i
zgubny, przekonywująco świadczy historia „ciemnych wieków”, której fragmenty
zamieściliśmy w poprzednim Tomie.
Werset 32 (bt):
„Tych zaś, co przestępują przymierze, nakłoni do przewrotności
pochlebstwem”. Ci spośród członków Kościoła, którzy nie żyli według
zawartego z Panem przymierza, padli łatwym łupem pochlebstw, zaszczytów,
tytułów, jakie oferowała im hierarchia papieska, odkąd tylko poczęła mieć
wpływy. Nie wszyscy jednak ulegli błędom, choć było takich wielu. Czytamy,
że: „Jednak ludzie, którzy znają swego Boga, wytrwają i będą działali.6 Mędrcy
spośród ludu pouczą wielu.” Tak oto pokazany jest podział Kościoła na dwie
wskazane klasy, rozróżnione również w Dan. 8:11-14 jako Świątnica i
wojsko: pierwsi, to ludzie zepsuci światowymi pochlebnymi
zaszczytami, którzy pogwałcili przymierze z Bogiem, drudzy zaś nabrali mocy
dzięki prześladowaniom, którym podlegali ze względu na swą lojalność wobec
Boga. Pomiędzy nimi byli tacy, którzy rozumiejąc sytuację nauczali wiernych,
że według Pisma Świętego, na skutek wielkiego odstępstwa w kościele
powstanie Antychryst, czyli człowiek grzechu.
Wielu ludzi znalazło
się pod wpływem przestępców przymierza, którzy przyłączyli się do Imperium i
ujęli władzę. Garstkę wiernych prześladowano – chwytano, więziono, katowano,
torturowano i wydawano na śmierć, stosując przy tym setki odrażających
sposobów. Karty historii wyraźnie potwierdzają słowa proroka, mówiącego:
„Padać będą od miecza i od ognia, od pojmania i od łupu przez wiele dni”
<str. 38> [werset 34 i część 35 stanowią kolejne wtrącenie], „aż do czasu
zamierzonego;7 bo to jeszcze potrwa [przyszłość] aż do czasu
zamierzonego”. Nie jest tu określony czas trwania prześladowań;
zaznaczone jest tylko, że kres ich przypadnie na Czas Końca. Z innych miejsc
Pisma Świętego dowiadujemy się, że prześladowania miały się zamknąć w
okresie 1260 lat, który zakończył się w roku 1799 n.e., odnotowanym równie
dobitnie przez Daniela i Objawiciela, jak i przez historię.
Wersety 34, 35: „A gdy
padać będą, małą pomoc mieć będą”. Okres 1260 lat władzy prześladowczej
(papiestwa) nie zakończył się w pełni wcześniej, jak dopiero w 1799 roku,
lecz przed jego zakończeniem Bóg zapewnił małą pomoc za pośrednictwem ruchu
Reformacji, który choć początkowo zwiększył raczej prześladowania, to potem
dostarczył nieco ulgi i ochrony tym, którzy padali z powodu wierności Słowu
Bożemu. Reformacja zapobiegła całkowitemu stłamszeniu Prawdy na świecie.
Lecz niestety wraz z małą pomocą pojawili się znów „pochlebcy”. Gdy tylko
prześladowania poczęły słabnąć, przeciwnik użył tej samej broni, przy pomocy
której poprzednio już odniósł sukces w zepsuciu i degradacji kościoła, aby
obecnie pokonać ruchy reformacyjne. Królowie i książęta poczęli udzielać
protestantom zaszczytów, tytułów i łączyli się z nimi. Spowodowało to wiele
poważnych następstw i odchyleń od przymierza, jak czytamy dalej: „Bo się do
nich wiele pochlebców przyłączy. A z tych, którzy innych nauczają
[przywódcy, reformatorzy, nauczyciele, którzy byli zdolni pouczać wielu
innych o błędach papiestwa], padać będą, aby doświadczeni [nieliczni wierni]
i oczyszczeni, i wybieleni byli”.
W poprzednich wersetach
proroctwo wyraźnie opisywało wiodące postacie, istotnie powiązane z
przejmowaniem władzy przez Grecję, przez Rzym, a potem – przebiegle,
stopniowo i ukradkiem – przez papiestwo, władzę która wyrosła ze świeckiego
<str. 39> Rzymu. Tak też, gdy idąc dalej dochodzimy do bardzo ważnego
momentu obalenia panowania papiestwa,8 należy oczekiwać, że
powinien tu być wspomniany Napoleon, wiodąca postać związana z tą zmianą.
Opis ten winien dotyczyć nie tyle wyglądu zewnętrznego, co raczej jego
osobliwych cech, jak to miało miejsce w wypadku Augusta i Tyberiusza Cezara.
Znajdujemy tutaj taki właśnie opis. Wersety 31-35 przedstawiają papiestwo,
jego błędy i obrzydliwość, następnie Reformację i jej „małą pomoc”, a także
częściowy upadek z powodu pochlebstwa. Wersety te doprowadzają nas do aż do
„Czasu Końca”, pokazując, że pomimo otrzymania małej pomocy niektórzy będą
padać na skutek prześladowań aż do Czasu Końca. Tak też i
było. We wszystkich krajach podległych papiestwu – Hiszpanii, Francji itp. –
za sprawą okrutnej Inkwizycji trwały prześladowania, aż skutecznie przerwał
je Napoleon.
Potem następują wersety
opisujące Napoleona, narzędzie użyte przez Opatrzność do złamania władzy
papiestwa i rozpoczęcia jego cierpień, które w przyszłości zakończą się
całkowitym zniszczeniem, jak jest napisane: „Którego Pan zniesie
objawieniem przyjścia swego” – 2 Tes. 2:8. <str. 40>
Celem tak wyraźnego
odzwierciedlenia w proroczych stwierdzeniach publicznej kariery Napoleona
Bonaparte, którego już za życia uznawano za „męża przeznaczenia”, jest
dokładne wyznaczenie daty „czasu naznaczonego”. Taki sposób określenia czasu
jest dokładny. Jeśli wykażemy, że wydarzenia wspominane w tym proroctwie
odpowiadają historycznym losom Napoleona, to możemy określić tę datę z taką
samą pewnością, jak początek panowania Augusta Cezara, Tyberiusza czy
Kleopatry, którzy opisani są w wersetach 17, 20 i 21. W świetle proroctw
dzieje Napoleona wskazują na rok 1799 n.e. jako koniec 1260 lat władzy
papieskiej i początek okresu zwanego „Czasem Końca”. Opis proroczy jest
następujący:
Werset 36: „Tak
uczyni król według woli swojej i podniesie się, i wielmożnym się uczyni nad
każdego boga, i przeciwko Bogu nad bogami dziwne rzeczy mówić będzie, i
poszczęści mu się, aż się dokona gniew, ażby się to, co jest postanowiono,
wykonało”. Napoleon nie był królem, lecz pojęcie to stosowane jest ogólnie
dla określenia możnego władcy. Postępował on „według woli swojej” w
takim stopniu, jak żaden inny żyjący człowiek. Był znany ze swego uporu i
determinacji, które pozwalały mu przezwyciężać trudności wprost nie do
pokonania. Aby właściwie zrozumieć powyższy werset, należy pamiętać, że
słowo „bóg” oznacza mocarza i że jest ono często używane w
Piśmie Świętym w odniesieniu do królów i władców, tak jak w tym wersecie:
„bóg nad bogami”.9 Tutaj
słowo „bogowie” odnosi się do władców, królów i książąt, a wyrażenie „bóg
nad bogami”, czyli władca nad władcami, mówi o papieżu. Większość ludzi
uznawała jakąś zwierzchność religijną, lecz Napoleon nie uznawał
żadnej. Miał on swą własną wolę i swe własne plany, które miały na celu
wywyższenie go ponad każdego innego władcę. Nawet „boga nad bogami” (tj.
władcy nad władcami – papieża) traktował w <str. 41> zadziwiający sposób.
Zażądał od niego posłuszeństwa jako od swego sługi i to w takiej formie,
która wówczas zaszokowała przesądny świat i uraziła dostojeństwo papieskiej
hierarchii. Jak dalej stwierdza proroctwo, szczęściło mu się aż wykonał
misję ukarania papiestwa i zlikwidowania jego wpływu na umysły ludzkie.
Potwierdzają to słowa historyka,10 który pisze:
„Podczas gdy świeccy
książęta stosowali się do układów zawartych z Francją, płacąc przewidziane
kontrybucje, papież w niedorzeczny sposób łamał swe zobowiązania. Otoczony
przez księży, którzy byli jego jedynymi doradcami, papież sięgnął do starych
zasobów podstępnych sztuczek i pobożnych oszustw, poczyniono też wielkie
usiłowania w celu pobudzenia umysłów ludzi przeciwko Francji. (…) Księża
twierdzili, że w obronie świętej wiary katolickiej w supremację papieża
zaingerowało niebo. Twierdzono też, że ukazało się wiele cudów, które
okazywały niezadowolenie niebios z postępowania Francji. Bonaparte,
zauważywszy, że zaślepienie rzymskiego dworu udaremniało wszelkie wysiłki
podejmowane w celu ustanowienia pokoju, podjął natychmiastowe kroki, aby
doprowadzić ‘Jego Świątobliwość’ do opamiętania.
Nakazał on generałowi
Wiktorowi dokonać inwazji na terytoria papieskie. Armia papieża została
rozproszona ‘jako plewy na wietrze’, a ogólna panika zapanowała w całym
państwie kościelnym. Jego Świątobliwość, zorientowawszy się, że św. Piotr
nie zapewnił mu pomocy w tej nagłej potrzebie, (…) czym prędzej wysłał
pełnomocników do Bonapartego, aby błagać o pokój. Pokój został zawarty, ale
na dość upokarzających warunkach: Papież został zobowiązany nie tylko do
przestrzegania zawartego wcześniej tymczasowego układu, który naruszył, ale
także do ustąpienia z części zajmowanego terytorium i wypłacenia sumy
wynoszącej około 30 mln liwrów francuskich [około 6 mln dolarów] jako
zadośćuczynienie za zerwanie stosunków.”
Jeśli dodamy to do
wcześniej wypłaconej daniny, to otrzymamy w sumie ponad 10 <str. 42> mln
dolarów, które papież zapłacił Francji w złocie i srebrze nie licząc innych
kosztowności – rzeźb, obrazów itp. Rzymskokatolicki pisarz stwierdza, że
„spełnienie tych warunków doprowadziło papieża niemalże do ruiny”.
Wspomniany układ został zawarty 19 lutego 1797 roku.
Można by pomyśleć, że
owo doraźne i udane obalenie władzy papieskiej powinno wystarczyć światu za
dowód, że pretensje papieża do boskiego prawa władania nad królami są
jedynie uzurpacją. Decydujący moment, który musiał przekonać już wszystkich,
nastąpił ostatecznie w rok później. 15 lutego 1798 francuski generał
Berthier wkroczył do Rzymu i założył tam Republikę, a pięć dni później
papież jako więzień został przewieziony do Francji, gdzie też po roku zmarł.
Od tamtego czasu papieskie panowanie nad królestwami ziemi jest jedynie
cieniem tego, co miało miejsce wcześniej. Odtąd też nie wspomina się nawet o
przywłaszczonym przez niego prawie ustanawiania i obalania królów. Co
więcej, następny papież, który rozpoczął swój pontyfikat w 1800 roku pod
imieniem Pius VII „opublikował orędzie, w którym oświadcza, że według nauki
Ewangelii wszyscy winni być poddani postanowionym rządom”.
Stwierdzenie to obejmowało oczywiście i jego samego.
Werset 37: „Ani na
bogów11 [władcę] ojców swych nie będzie dbał, ani o miłość
niewiast, ani o żadnego Boga [władcę] dbać będzie, przeto, że się nade
wszystko wyniesie”.
Napoleon nie
tylko że nie poważał boga ojców, papiestwa, lecz także nie odnosił się
łaskawie do sekt protestanckich, wyobrażanych tutaj przez niewiasty.12 Tak
naprawdę, kierował się wyłącznie swymi osobistymi ambicjami.
Werset 38 (bt):
„Zamiast tego [któregokolwiek z tych bogów] będzie czcił boga twierdz [siły
militarnej]; boga, którego nie znali jego przodkowie, będzie czcił złotem i
<str. 43> srebrem, drogimi kamieniami i kosztownościami”.
Inni wielcy wojownicy
przypisywali niekiedy swe zwycięstwa pewnym ponadnaturalnym siłom.
Aleksander Wielki celebrował zwycięstwa odwiedzając pogańskie świątynie; tak
czynili też cezarowie. Później, za czasów papiestwa zwyczajem stało się
wzywanie przez obie walczące strony Boga, świętych, Maryji Panny i papieża w
celu otrzymania błogosławieństwa i odniesienia zwycięstwa lub przynajmniej
udawanie, że zwycięstwo uznawane jest za dar od Boga. Nic takiego zaś nie
czynił Napoleon. Sukces przypisywał samemu sobie i swemu geniuszowi. Armia
była jego ostoją, ufał odważnym ludziom, szybkim manewrom i zdolnym
generałom, do nich kierował swe prośby. Forma przysięgi, jaką złożył przed
francuską „Radą Starszych” obejmując dowództwo nad wojskami Francji po
powrocie z Egiptu, dowodzi, że pokładał on nadzieję w samym sobie i swej
armii. Nie przysięgał on ani na Boga, ani na Biblię, ani na papieża, ani na
Francję, lecz powiedział: „Przysięgam! Przysięgam w swoim własnym imieniu
i w imieniu moich dzielnych towarzyszy!” Służąc swym własnym ambicjom
twierdził, że służy ludowi, a skarby Rzymu oraz innych miast i państw, które
podbił, oddał ludowi Francji, którego częścią byli on i jego żołnierze.
Werset 39 (bt):
„Wystąpi przeciw warownym zamkom z obcym [nowym] bogiem; tych zaś, którzy go
uznają, obdarzy zaszczytem, czyniąc ich władcami nad wieloma, a jako zapłatę
będzie rozdzielał ziemię”.
Napoleon umieszczał
swych przyjaciół i zaufanych generałów we władzach wszystkich podbitych
krajów w Europie. Urzędy te – jego dary – można było utrzymać pod
warunkiem lenniczej wierności ofiarodawcy. Rozdzielano je „gratis”, choć ich
ceną była lojalność. Historyk13 tak pisze na ten temat: <str. 44>
„Ambitne zamiary
Napoleona stały się jeszcze bardziej oczywiste. Poprzedniego roku Holandia
została ustanowiona królestwem, a jej królem został brat Napoleona, Louis
Bonaparte. Neapol został oddany jego starszemu bratu Józefowi Bonaparte,
który otrzymał także tytuł króla obojga Sycylii. Wiele prowincji zostało
ukonstytuowanych jako księstwa lub lenna Imperium i nadanych krewnym lub
faworytom Cesarza. Swą siostrę Paulinę uczynił księżną Guastalli, szwagra,
Murata – wielkim księciem Berg i Cleves, a Eugeniusza Beauharnais, syna
cesarzowej Józefiny z poprzedniego małżeństwa – wicekrólem Włoch.
Czternaście prowincji w południowych i zachodnich Niemczech utworzyło
Związek Reński. Zostały one oddzielone od Niemiec i uznały Napoleona za
swego zwierzchnika z tytułem Protektora. (…) Również Szwajcaria dostała się
pod panowanie Francji, a Napoleon ogłosił się jej ‘Pośrednikiem’.”
Ten kierunek działania
doprowadził Napoleona do ustanowienia rozmaitych tytułów i zaszczytnych
orderów dla oficerów i żołnierzy, jak na przykład „Legia Honorowa”, „Order
Żelaznej Korony” itp.
Po zgromadzeniu w ten
sposób podstaw do zidentyfikowania owej postaci (Napoleona), której
działalność zaznaczała początek „Czasu Końca”, w dalszym ciągu proroctwo
wskazuje, które to szczególne wydarzenie tego czasu miało jasno
wyznaczać dokładną datę początku „Czasu Końca”. Z proroctwa wynika,
że był nim najazd Napoleona na Egipt, który trwał około roku i pięciu
miesięcy. Wypłynął on w maju 1798, a wylądował z powrotem we Francji 9
października 1799 roku. Kampania ta jest bardzo obrazowo przedstawiona w
kilku słowach wersetów 40-44.
Werset 40 (bt):
„A w [ustalonym] Czasie Ostatnim zetrze się z nim król południa [Egipt].
Król północny [Anglia] uderzy na niego rydwanami, jazdą [egipskimi
Mamelukami] <str. 45> i licznymi okrętami [siły angielskie składały
się z marynarki wojennej pod dowództwem Admirała Nelsona]. Wkroczy
[Napoleon] do krajów, zaleje je i przejdzie [zwycięsko].”
Historia podaje, że
armia egipska pod dowództwem Murata Beya „po zaciętych walkach poniosła
klęskę; (…) powodzenie francuskiego uderzenia wywołało przerażenie daleko w
Azji i Afryce, a okoliczne plemiona poddały się zwycięzcy. (…) Lecz fortuna
szykowała dla niego przykry zwrot w sytuacji. Wieczorem 1 sierpnia 1798
jego flotylla składająca się z trzynastu takich okrętów [bojowych], nie
licząc fregat, spotkała się w zatoce Aboukir z angielskim admirałem
Nelsonem, który ścigał ją już od dłuższego czasu. Atak, który nastąpił
cechował się siłą i żywotnością niespotykaną dotąd w historii bitew morskich
[„jako burza”14].”
Wersety 41-43: „Potem
przyciągnie do ziemi ozdobnej [Palestyny] i wiele krain upadnie; wszakże ci
ujdą rąk jego, Edomczycy i Moabczycy, i pierwociny synów Ammonowych.
[Napoleon trzymał się wybrzeża i nie wkroczył w głąb tych krain, przechodząc
tylko po ich obrzeżach.] A gdy rękę swą ściągnie na krainy, ani ziemia
Egipska tego ujść nie będzie mogła. Bo opanuje skarby złota i srebra i
wszystkie rzeczy drogie Egipskie, a Libijczycy i Murzynowie15 z
nim pójdą”.
Wersety 44-45:16 „I
rozbije namioty pałacu swego [namioty pałacowe] między morzami na górze
ozdobnej świętobliwości”. To określenie może odnosić się do jednej z dwóch
gór – Tabor lub Synaj. Obie mogą być nazwane ozdobnymi i świętobliwymi. Na
górze Tabor, ozdobnej i świętobliwej ze względu na przemienienie Pańskie,
nazwanej przez Piotra „oną górą świętą”, Napoleon rozbił swe namioty, a u
stóp tej góry miała miejsce jedna z najważniejszych bitew. Na górę Synaj,
ozdobną i świętą ze względu na zawarcie tutaj przymierza <str. 46> Zakonu
pomiędzy Bogiem a Izraelem, przybył Napoleon ze swym „zespołem naukowym” i
strażą przyboczną.
„Wtem wieści od wschodu
słońca i od północy przestraszą go; przetoż wyciągnie z popędliwością
wielką, aby wygubił i zamordował wielu [wiele narodów]. A gdy przyjdzie do
końca swego, nie będzie miał nikogo na pomocy.”
Gdy do Egiptu dotarła
wiadomość o nowym sprzymierzeniu przeciwko Francji, Napoleon natychmiast
wyruszył do kraju. W związku z tym historia17 podaje:
„Doniesienia z Europy nakłoniły go do opuszczenia Egiptu. Zostawił więc
armię pod dowództwem Klebera i skrycie, w pośpiechu powrócił do Francji. (…)
Tymczasem w sprawach państwowych nastąpił zwrot. Anglia, Rosja, Neapol,
Porta Otomańska18 i Austria uformowały drugą koalicję przeciwko
Francji”. Porównajmy ten opis historyczny ze słowami proroctwa: „Wtem wieści
od wschodu słońca i od północy przestraszą go; przetoż
wyciągnie z popędliwością wielką, aby wygubił i zamordował wielu [wiele
narodów]”. Ogromna furia Napoleona i jego zamiar zniszczenia wszystkich
narodów europejskich jest rzeczą powszechnie znaną i nie wymagającą
powtarzania. Niewiele brakowało, a jego ambitne zamiary zostałyby
zrealizowane. Jednak zgodnie z przepowiednią proroka, kilka lat później ów
najwybitniejszy człowiek swej epoki zmarł na wygnaniu opuszczony przez
wszystkich.
Jak oświadcza werset
40, inwazja na Egipt miała mieć miejsce „w czasie ostatnim” lub też (jak
podaje tłumaczenie Douaya) „w czasie uprzednio ustalonym”. Takiego
wyrażenia używają też wersety 29 i 30 odnoszące się do tego samego
zdarzenia. Wersety te uznaliśmy wcześniej za wtrącenie. Należy pamiętać, że
wersety 25-28 odnieśliśmy do poprzedniego najazdu na Egipt, natomiast
wersety 29 i 30 dają do zrozumienia, że kolejna wielka inwazja na ten kraj
będzie miała miejsce w „zamierzonym czasie” tj., według wersetów
40-45, „w czasie ostatnim”. <str. 47>
„A czasu
zamierzonego wróci się i pociągnie na południe; ale mu się nie tak
powiedzie, jako za pierwszym i za ostatnim razem” podczas najazdu. Inwazja
Napoleona na Egipt nie skończyła się tak jak za czasów Kleopatry, czy też
jej następczyni Królowej Zenobii. Pomimo ogólnego powodzenia wyprawy
egipskiej Napoleon nie odniósł takich zwycięstw jak poprzednicy. Przyczyna
podana jest w następnym wersecie (bkw):
„Przyjdą też nań galery [„rzymskie” – Douay] i Rzymianie”.
Flota angielska nękała Napoleona i przeszkodziła w podboju. Tak Anglia jak i
Francja należały wcześniej do Imperium Rzymskiego. Francja była ponadto w
stanie wojny z pozostałą częścią tegoż Imperium usiłując je podbić. Użycie
zatem w stosunku do nich określenia okręty rzymskie zdaje się być właściwe.
„I porażon będzie [Napoleon], a wróci się i rozgniewa się przeciwko
przymierzu świątyni, i uczyni.”19
Po powrocie z Egiptu
Napoleon zaniechał swej dotychczasowej polityki względem papiestwa, podpisał
z papieżem Konkordat, czyli porozumienie, na mocy którego we Francji
została przywrócona religia rzymskokatolicka. Było to działaniem
przeciwko prawdzie, lecz dostrzegł on, że dzięki temu posunięciu łatwo
mu się uda doprowadzić do upadku Republiki i ustanowienia dla siebie
cesarskiej władzy. I rzeczywiście „powiodło mu się”. Jednak i ten
kierunek działania nie trwał zbyt długo. Zaraz po otrzymaniu władzy
cesarskiej począł działać przeciwko systemowi zwanemu „człowiekiem grzechu”.
Proroctwo mówi o tym w następujących słowach (bkw):
„I [Napoleon] wróci się [zmieni zdanie], i będzie myślał przeciwko tym,
którzy opuścili przymierze świątyni”, tj. zacznie intrygować i działać
przeciwko odstępczemu kościołowi rzymskiemu. W tym także mu się powiodło.
Tak oto 11 rozdział
proroctwa Daniela zawiera wyrazisty szkic historii światowej, przedstawiając
najwybitniejsze postacie od czasów królestwa perskiego aż do obalenia
panowania papieskiego. Jednakże <str. 48> celem opisu długiego okresu
dwudziestu czterech stuleci jest wyraźne zaznaczenie roku rozpoczęcia się
Czasu Końca – 1799. Data ta stanowiła kres 1260 lat władzy papieskiej, w
którym to okresie papiestwo miało moc prześladowania, oraz wyznaczała
początek Czasu Końca. Pamiętać należy, że był to także ostatni rok
papieskiego milenium, czyli tysiącletniego królowania, które, jak wykazano w
poprzednim Tomie, rozpoczęło się w roku 800. Ale rok 1799 był jedynie
początkiem okresu znanego jako „Czas Końca”, w którym przeminą wszelkie
pozostałości systemu papieskiego.
Warto zwrócić uwagę na
zwięzły opis wersetów 34 i 35 ukazujący upadek Reformacji oraz podający jego
przyczyny. Miłość do świata, pożądanie władzy, wpływów i wygód były sidłami,
które już na początku zwiodły kościół doprowadzając do powstania papiestwa.
Te same pożądliwości i pragnienia powstrzymały następnie Reformację. Luter i
jego towarzysze początkowo śmiało przeczyli błędom papiestwa, między innymi
połączeniu kościoła i państwa. Później jednak, po kilku latach odważnego
przeciwstawiania się silnej opozycji, Reformacja z powodu liczby zwolenników
poczęła cieszyć się pewnymi wpływami. Królowie i książęta zaczęli schlebiać
reformatorom i otwierać przed nimi możliwości społecznych i politycznych
awansów, tak iż stracili oni krytyczne spojrzenie na zło wynikające z
połączenia państwa i kościoła, które kiedyś dostrzegali u papiestwa i
sprzeciwiali mu się. Reformowane kościoły w Niemczech, Szwajcarii i w innych
krajach zajęły to samo miejsce co Rzym i były gotowe zjednoczyć się i
sprzyjać każdemu ugrupowaniu politycznemu, księciu, czy też rządowi, który
by chętnie je uznał i przyznawał się do nich. W taki sposób podupadła część
Prawdy, a przywódcy zamiast być przewodnikami reformacji stali się
przewodnikami na drodze pokuszenia. Tak został ograniczony dobrze rozpoczęty
ruch reformacyjny.
Nie zniweczyło to
jednak planu Bożego. Dzięki Jego mądrości wszystko pomagało ku dobremu. Błąd
– tak ten, jak i papiestwa – stanowił <str. 49> próbę dla prawdziwych
świętych, sprawdzał, czy są oni naśladowcami człowieka czy Boga. Służył
takiemu celowi począwszy od tamtych czasów aż do dziś „aby doświadczeni i
oczyszczeni, i wybieleni byli”.
Jeśli poprawnie
przyjmujemy rok 1799 za początek Czasu Końca, to powinniśmy się spodziewać,
że błąd łączenia się kościoła z państwem powinien od tego czasu w pewnej
mierze zaniknąć, aczkolwiek dojście do zupełnego zrozumienia tej zasadzki
diabelskiej może zająć wiele lat. Spoglądając wstecz stwierdzamy, że fakty
potwierdzają nasze przypuszczenia. Począwszy od tej daty obserwujemy
przypadki oddzielania państwa od kościoła, podczas gdy nowe unie nie
pojawiają się. Doprawdy, rok ten wyznacza początek nowej reformacji opartej
na solidniejszej podstawie. Wpływ papiestwa na europejskie królestwa był
wcześniej tak wielki, że narody lękały się jego klątwy jak miażdżącego
nieszczęścia, a ze względu na pomyślność narodową pożądano jego
błogosławieństwa. Po oddzieleniu się od papiestwa, protestantyzm został
uznany przez świat za formę zastępczą papiestwa, tyle że mniej skorumpowaną.
Podobnie pożądano jego przychylności, rady czy aprobaty. Jednak od czasu,
gdy Napoleon śmiało zlekceważył tak błogosławieństwa, jak i przekleństwa
papieża, a mimo to powodziło mu się znakomicie, osłabło oddziaływanie na
rządy cywilne nie tylko papiestwa, ale także rozmaitych systemów
protestanckich, których wpływ na sprawy świeckie i polityczne wzrósł tak
znacznie w ciągu dwóch poprzednich wieków.
Nowa reformacja, która
datuje się od czasów napoleońskich, była nie mniej kompromisowa niż ta
przeprowadzona przez Lutra i jego towarzyszy. Nie był to jednak ruch
religijny, a przyczyną jego nie była bynajmniej gorliwość religijna. Sami
jego aktorzy nie byli świadomi, że wykonują dzieło, na które wskazywały
proroctwa napisane przed setkami lat. Napoleon i jego współpracownicy byli
ludźmi bezbożnymi, powodowanymi egoistyczną żądzą władzy, <str. 50> a jednak
nieznany im Bóg kierował przebiegiem spraw powodując, że skutecznie
wypełniali oni jego zamierzenia. Gdyby reformacja, którą sam Bóg zainicjował
w Kościele, była nadal prowadzona, gdyby reformatorzy i ich następcy trwali
wiernie przy Prawdzie, to jego wielkie zamysły mogłyby być zrealizowane za
ich uznanym przez Boga pośrednictwem. Gdy jednak ulegli pochlebstwom tego
świata, Bóg okazał, że dysponuje innymi metodami i środkami dla osiągnięcia
swych celów.
Działalność Napoleona w
powiązaniu z Rewolucją Francuską rozwiała urok religijnych przesądów,
upokorzyła pychę samowywyższających się religijnych panów, przebudziła świat
ku lepszemu zrozumieniu możliwości i praw człowieczeństwa oraz zniszczyła
papieskie panowanie, któremu reformacja religijna już wcześniej zadała
śmiertelną ranę, ale na skutek późniejszych wydarzeń rana ta została
uleczona (Obj. 13:3). Era kończąca się w 1799 r. n.e., zaznaczonym przez
napoleońską wyprawę do Egiptu, przypieczętowała i wyznaczyła kres
papieskiego panowania nad narodami. Wtedy to zakończył się wyznaczony czas
(1260 lat władzy), a rozpoczął się przepowiedziany sąd tego systemu, który
ostatecznie musi być „zniszczony i wytracony aż do końca” (Dan. 7:26).
Data ta wyznacza także
wyraźny początek nowej ery wolności, myśli oraz świadomości praw i
przywilejów jednostki. Zaznaczyła się już ona szybkim rozwojem wydarzeń
prowadzących do zupełnego wykonania dzieła przewidzianego na Czas Końca.
Jako jeden z przykładów niech posłuży powstanie i działalność rozmaitych
towarzystw biblijnych – „zapowietrzonych towarzystw biblijnych”, jak nazywa
je Rzym, nie mogąc im jednak przeszkodzić. Święta Księga, niegdyś spętana
łańcuchami, ukryta w martwych językach, zakazana dla oszukiwanych poddanych,
rozprowadzana jest obecnie w milionach egzemplarzy pomiędzy wszystkimi
narodami i we wszystkich językach. W 1803 roku zostało założone Brytyjskie i
Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, <str. 51> w 1804 – Nowojorskie Towarzystwo
Biblijne, w 1805 – Berlińsko-Pruskie Towarzystwo Biblijne, w 1808 –
Filadelfijskie Towarzystwo Biblijne, a w 1817 – Amerykańskie Towarzystwo
Biblijne. Rozmiar pracy wykonanej przez wspomniane towarzystwa w tym
stuleciu jest zdumiewający. Rocznie drukuje się miliony egzemplarzy Biblii,
które sprzedawane są po niskich cenach, a tysiące z nich dostaje się darmo w
ręce biednych. Trudno jest oszacować szeroki zasięg oddziaływania tej pracy.
Choć bez wątpienia znaczna jej część nie przynosi spodziewanych rezultatów,
to jednak ogólnym jej skutkiem jest zrywanie więzów niewolnictwa i przesądów
– tak politycznych, jak i kościelnych. To ciche nauczanie – że wszyscy, tak
papieże, księża i laikat, jak też królowie, generałowie i żebracy muszą
rozliczyć się przed jednym Panem – jest najpotężniejszym czynnikiem
wyrównującym i niwelującym różnice.
Mimo iż ruch reformacji
religijnej w Europie poważnie naruszył podstawy oddziaływania papiestwa, to
jednak kościoły reformowane ściśle wzorowały się na jego polityce dowodzenia
państwem, podtrzymywania związków z ziemskimi imperiami i domagania się
klerykalnej władzy nad ludem (twierdzili, że „kler” stanowi szczególnego
rodzaju światową władzę wyznaczoną przez Boga), tak iż pierwotne skutki
reformacji zostały w wielkim stopniu złagodzone, a stosunek ludu i świeckich
władców do wszelkiego rodzaju władzy kościelnej wciąż nacechowany był
zabobonnym lękiem i służalczością. Reforma sprawiła, że liczne przesądy i
niezdrowa cześć, które poprzednio były właściwe jedynie papiestwu, zostały
rozdzielone między liczne sekty. Reforma polityczna, której jesteśmy
świadkami w XIX wieku, a w szczególności począwszy od 1799 roku, od „Czasu
Końca”, choć bardzo różna od poprzedniej, jest niemniej jednak reformacją.
Rewolucja i niepodległość kolonii amerykańskich, zwycięskie ustanowienie tam
kwitnącej republiki, rządzonej przez lud i dla ludu bez udziału królów czy
księży, stanowiło świeżą naukę dla dopiero co przebudzonych narodów, które
przez wiele stuleci drzemały, nie uświadamiając sobie swych praw nadanych im
przez Boga. <str. 52> Ludzie sądzili, że Bóg naznaczył kościół, aby
sprawował nadrzędną władzę nad ziemią, a ich zobowiązał do posłuszeństwa
zatwierdzanym przez kościół królom i cesarzom niezależnie od tego, jak
niesprawiedliwe byłyby ich zarządzenia; zostali oni przecież ustanowieni
przez Boga za pośrednictwem kościoła.
Dla ludu zdeptanego i
styranizowanego przez księży Ameryka stała się powodem zdumienia. Istotnie
była ona „wolnością oświetlającą świat”. Doprowadzony do ostateczności lud
francuski, uciskany przez kapłaństwo i dręczony marnotrawstwem królów,
zwielokrotnionym przez kolejne nieudane zbiory powodujące ubóstwo i głód,
powstał i dokonał najstraszniejszej rewolucji, która trwała czternaście lat
– od 1789 do 1804 roku.
Straszliwe sceny
anarchii i gwałtu były słusznym owocem, reakcyjnym skutkiem przebudzenia
długo uciskanego ludu, który uświadomił sobie swą hańbę i poniżenie. Było to
zbieranie burzy przez władze świeckie i religijne, które wywyższając same
siebie w imieniu Boga i prawdy oślepiały i wiązały ludzi, za których
umarł Chrystus.
Jest rzeczą oczywistą,
iż skutkiem takich okoliczności musiała być niewiara. Francja stała się
nagle krajem całkowicie ateistycznym. Znalazła się pod wpływem Voltaire’a i
jego towarzyszy, którzy oszukiwali ludzi swymi pismami, okazując pogardę i
szydząc z chrześcijaństwa, a właściwie z odstępczego kościoła rzymskiego,
który był jedynym przejawem chrześcijaństwa znanym ludowi Francji.
Wskazywali oni na fałszerstwa, absurdy, zakłamanie, niemoralność,
okrucieństwo i całą jego niegodziwość, aż lud francuski gorliwie zapragnął
wykorzenić katolicyzm i wszelką religię, podobnie jak niegdyś gorliwie ją
popierał. I tak nieszczęsna, oszukana Francja, przez tysiąc lat pozostająca
pod zupełnym wpływem papiestwa, <str. 53> sądząc, że to rzeczywiście
Chrystus, a nie Antychryst, był jej nikczemnym mistrzem, wołała słowami
Voltaire’a: „Precz z nikczemnikiem”, a jej wysiłki w celu powalenia
znienawidzonego Antychrysta zaowocowały całą okropnością Rewolucji
Francuskiej – wymowną ilustracją karzącej sprawiedliwości, gdy patrzymy na
to w porównaniu z wydarzeniami okrutnej rzezi dnia św. Bartłomieja i innych
podobnych okoliczności, które zostały sprowokowane przez papiestwo i
przyniosły mu tyle radości.
Niewierząca Francja
powstała nagle z całą mocą, zburzyła Bastylię, ogłosiła Deklarację Praw
Człowieka, dokonała egzekucji króla i królowej i zapowiedziała wojnę
przeciwko wszystkim królom oraz solidarność ze wszelkiego rodzaju
rewolucjonistami. Tymczasem władcy świata powstrzymywali oddech drżąc, aby
zaraza rewolucji nie ogarnęła ich poddanych. Obawiając się anarchii o
zasięgu światowym, sprzymierzali się w celu wzajemnej obrony przed swymi
poddanymi, nad którymi rzeczywiście niełatwo było zapanować. Francja wyparła
się chrześcijaństwa, skonfiskowała obszerne posiadłości i dochody znajdujące
się w posiadaniu tak Kościoła Rzymsko-Katolickiego, jak i króla oraz
arystokracji. Ulice Paryża znów spłynęły krwią. Tym razem nie była to krew
protestantów, lecz księży, magnatów i tych, którzy ich popierali. Liczbę
straconych ocenia się na 1 mln 22 tys. osób. Byli oni uśmiercani różnymi
metodami, specjalnie w tym celu wymyślonymi. W trakcie tych pogoni i
pogromów szydzono z księży, wspominając podobne postępowanie papistów w
stosunku do protestantów oraz ich własną zasadę, że „cel uświęca środki”.
Rewolucjoniści twierdzili, iż celem, do którego należy zdążać, jest
wolność jednostki, tak polityczna, jak i religijna, a śmierć tych, którzy
się sprzeciwiają, była konieczna jako jedyny pewny środek.
Rewolucja Francuska,
jak wszystkie tego typu działania, była wielkim złem i spowodowała
nieszczęście milionów ludzi, z drugiej jednak strony była także częściowym
zadośćuczynieniem za wielką krzywdę, była też zrządzeniem Bożym w dobrym
celu <str. 54> – dla rozwoju wiedzy i kontynuowania realizacji planu
opisanego przez proroctwo. Narzuca się tutaj spostrzeżenie, iż na Rewolucję
Francuską zwraca także uwagę Księga Objawienia, wyraźnie ukazując, iż owe
rządy terroru były przedsmakiem zbliżającego się ucisku wszystkich narodów
„chrześcijańskich”. Epidemia niewiary i anarchizmu, która rozprzestrzeniła
się z Francji na cały świat, znalazła pożywkę w fałszywych, niebiblijnych
naukach i praktykach „chrześcijaństwa” reprezentowanego nie tylko przez
papiestwo, ale i w ogólności przez nurty „ortodoksyjne”. Nominalne
chrześcijaństwo nie uleczyło tej choroby i jest zbyt słabe, aby powstrzymać
jej dalszy rozwój, który, jak przepowiada Pismo Święte, stanie się uciskiem,
jakiego na ziemi nie znano.
Wpływ francuskich
ateistów rozprzestrzenił się po Europie za pośrednictwem armii Napoleona i
doprowadził do podkopania fundamentów władzy sprawowanej przez królów i
duchowieństwo. Szczytowym osiągnięciem było jednak surowe potraktowanie
papiestwa przez Napoleona jako przywódcę i przedstawiciela niewierzącej
Francji. Dopomogło to więcej niż cokolwiek innego do zerwania więzów
zabobonnej czci, dzięki której klasa „kleru” tak długo utrzymywała „prosty
lud” w posłuszeństwie. Nieustraszony Napoleon nie tylko przeciwstawił się
klątwie papieża Piusa VI, lecz jeszcze nałożył na niego karę za pogwałcenie
jego (Napoleona) zarządzeń, a wreszcie zmusił go do ponownego przekazania
Francji papieskich terytoriów nadanych mu tysiąc lat wcześniej przez Karola
Wielkiego (za którego następcę Napoleon się uważał). W ten sposób ludy i
monarchowie uświadomili sobie, że papieskie roszczenia do sprawowania
władzy, to kłamstwo. Fakt, iż Napoleon, przyjmując tytuł i ogłaszając się,
jako następca Karola Wielkiego,20 Rzymskim Cesarzem, nie udał się
do Rzymu, <str. 55> aby zostać ukoronowanym przez papieża, jak to czynili
Karol Wielki i inni cesarze, lecz nakazał papieżowi przybyć do Francji i
uczestniczyć w swej koronacji, znamionuje wielką przemianę w powszechnym
poglądzie na temat autorytetu papieża. Ten mąż sukcesu, który wielokrotnie
złupił, wyniszczył i upokorzył papiestwo, nie pozwolił papieżowi, aby go
ukoronował, gdyż konsekwencją tego byłoby przyjęcie godności cesarskiej wraz
z uznaniem władzy papieskiej. Nakazał on natomiast papieżowi (Piusowi VII)
być obecnym, aby uświęcił i uznał tę uroczystość, aby pobłogosławił koronę,
którą Napoleon wziął następnie z ołtarza i nałożył ją na swoją głowę.
Historyk powiada: „Następnie włożył on na głowę cesarzowej diadem, jak gdyby
chciał okazać, że władza jest owocem jego własnego działania” –
skutkiem powodzenia na arenie działania cywilnego i wojskowego. Odtąd już
nigdy papież nie został nawet poproszony o obdarowanie kogoś koroną
Cesarstwa Rzymskiego. Na temat tejże koronacji czytamy u pisarza
katolickiego:21
„Postępując
inaczej niż Karol Wielki i inni monarchowie, którzy w takim wypadku uciekali
się do Rzymu, w swej arogancji nalegał on [Napoleon], że ojciec
święty winien przybyć do Paryża, aby go ukoronować. Papież był bardzo
niechętny takiemu odstąpieniu od starożytnego zwyczaju. Uważał to nawet
za uwłaczające swemu wysokiemu stanowisku”.
Inny historyk22 tak
pisze o upokorzeniu, jakiego doznało papiestwo ze strony Napoleona:
„Zawieszenie broni
zostało zawarte [23 czerwca 1796] z papieżem [Piusem VI] na warunkach dość
upokarzających jak dla głowy kościoła, niegdyś najpotężniejszego władcy w
Europie. Biskup, który deptał karki królów, ustanawiał i obalał monarchów,
dysponował państwami i królestwami, a jako najwyższy kapłan i namiestnik
Wszechmogącego na ziemi korzystał z władzy najważniejszego pana, królującego
ponad głowami innych monarchów, był zmuszony wypić aż do dna kielich
upokorzenia. <str. 56> Gorzki był to napój, a przecież smakował podobnie jak
ten rozdawany tak chętnie innym przez jego poprzedników. Musiał otworzyć swe
porty dla okrętów francuskich oraz ściągnąć flagi państw, z którymi
Republika toczyła wojnę, zezwolić armii francuskiej na utrzymanie w
posiadaniu poselstw Bolonii i Ferrary, poddać cytadelę w Anconie, podarować
Francji sto obrazów, popiersi, waz albo rzeźb wybranych przez komisarzy
wysłanych do Rzymu z Paryża, a także pięćset (starych i cennych)
manuskryptów wyselekcjonowanych w ten sam sposób. By dopełnić ten kielich,
Jego Świątobliwość był zmuszony zapłacić Republice 21 mln francuskich
liwrów, w większości w monetach lub w sztabach złota i srebra”.
Za zwłokę w dopełnieniu
tych zobowiązań kara pieniężna wzrosła do 50 mln liwrów, a niektóre
papieskie terytoria musiały zostać przekazane Francji. Na koniec papież
został potraktowany jako więzień i przewieziony do Francji, gdzie zmarł.
Nawet Pius VII, któremu
zostały przywrócone zaszczyty pontyfikalne i który w 1804 roku
uczestniczył w koronacji Napoleona, dekretem cesarza (1808 – 1809)
został następnie doszczętnie pozbawiony doczesnej władzy, a cenne pomniki i
dzieła sztuki Rzymu znalazły schronienie we Francji. Napoleon przemawiał w
taki sposób: „Ziemie przekazane Stolicy Apostolskiej przez naszego
znakomitego poprzednika Karola Wielkiego: (…) Urbino, Ancona, Macerata
zostaną na zawsze zjednoczone z Królestwem Włoch”.
Znaczenie tych
zdarzeń tak określa pisarz rzymskokatolicki:23
„Do tego jeszcze papież
miał pozostać biskupem Rzymu, sprawując swój duchowny urząd tak samo, jak
czynili to jego poprzednicy w pierwszych wiekach aż od Karola Wielkiego. W
następnym roku Cesarz, ośmielony powodzeniami swej armii, postanowił, że
papież ma być pozbawiony i tak już formalnego panowania – owego zaledwie
cienia władzy doczesnej, którą sprawował <str. 57> w swojej stolicy i
w przyległych okręgach. [Papiestwo posiadało je na wiele lat przed nadaniami
Karola Wielkiego – od roku 539 n.e.] Stosownie do tego wydał on w pałacu
cesarzy austriackich nowy dekret, obwieszczający, że Rzym ma pozostać Wolnym
Miastem Cesarskim, że jego cywilną administrację ma stanowić mianowana przez
cesarza rada, że jego pomniki i dzieła sztuki winny być przejęte pod ochronę
Francji i że Jego Świątobliwość, kończąc swe królowanie, powinien otrzymać
stałą dożywotnią rentę”.
W następstwie tych
zdarzeń Pius VII wydał bullę ekskomunikującą Napoleona i jako więzień został
zabrany do Francji, gdzie w końcu, 25 stycznia 1813 roku, podpisał Konkordat
z Fontainebleau, na mocy którego oddał on w ręce Napoleona mianowanie
biskupów i metropolitów i właściwie zrezygnował z prawa weta w tej sprawie.
W rezultacie, oddał on w ten sposób Napoleonowi długo pożądaną przez niego
władzę papieża.
Nawet katolicy
dostrzegają znaczenie wydarzeń, które zaszły na początku tego wieku [XIX].
Nie tylko przyznają oni, iż doznali strat i zniewagi, jak wynika to z
powyższych cytatów, lecz także twierdzą, że królewskie milenium papiestwa
(tysiąc lat od podarowania przez Karola Wielkiego powyżej wspomnianych
terenów papiestwu – rok 800 n.e.) zakończyło się, gdy Napoleon położył kres
jego panowaniu. To, co pozostało po tych wydarzeniach, jest tylko cieniem
minionej świetności władzy. Papiestwo przypisuje sobie, jako Królestwu
Chrystusowemu, wypełnienie przepowiedzianego panowania nad narodami, które
jest wspomniane w Obj. 20:1-4. Twierdzi ono, że obecny czas ucisku dla tego
systemu jest „małym czasem”, w którym Szatan jest uwolniony, jak podają
wersety 7 i 9. Tylko ci, którzy widzą, że papiestwo jest jedynie szatańską
imitacją prawdziwego Chrystusa i potrafią rozpoznać prawdziwy Kościół
oraz prawdziwe królowanie, mogą to w pełni docenić.
To, co zacytowaliśmy,
wystarczy być może, aby przekonać czytelnika, że okres Rewolucji Francuskiej
i władzy Napoleona był znamienny dla historii papiestwa, które <str. 58>
nigdy już nie odzyskało utraconych wówczas wpływów. Z czasem papiestwo
odzyskiwało na krótko pewne względy, potem jednak przychodziły kolejne
zniewagi. Tak było aż do 1870 roku, w którym papieże znów utracili całą
władzę doczesną i wierzymy, że nigdy już jej nie odzyskają. Należy także
pamiętać, że to właśnie żołnierze Napoleona skończyli z miejscami
przesłuchań Inkwizycji, położyli kres publicznym torturom i wyrokom śmierci
z powodu przekonań religijnych.
Rezultatem częściowego
złamania siły duchowieństwa i obalenia przesądów było z jednej strony
otwarte głoszenie ateizmu, lecz z drugiej – skutkiem dla poświęconego
ludu Bożego było pozbycie się zabobonnej czci dla człowieka. Dzięki temu
wielu z tych, którzy dotąd nie ośmieliliby się samodzielnie myśleć, czy
badać Pismo Święte, dochodziło do rozumnych wniosków. Tak więc rewolucja ta,
przez pobudzanie do badania Biblii, sprzyjała rozwojowi Prawdy i prawdziwego
chrześcijaństwa. Była w istocie kontynuacją rozpoczętego przez Lutra
dobrego dzieła Reformacji, które zostało powstrzymane przez niewiedzę i
służalstwo ludu oraz umiłowanie władzy, dostojeństwa, autorytetu i wygód ze
strony „kleru”.
Wykazaliśmy zatem, że w
1799 roku rozpoczął się okres zwany Czasem Końca oraz że w tym czasie
papiestwo zostanie stopniowo zniszczone. Pokazaliśmy też, że Napoleon
odebrał papiestwu (po tysiącu lat użytkowania) ziemie darowane przez Karola
Wielkiego oraz świecką jurysdykcję nad miastem Rzym, którą cieszyło się ono
formalnie od ogłoszenia edyktu Justyniana w 533 r. n.e., a
faktycznie od momentu obalenia władzy Ostrogotów w 539 r., dokładnie na
1260 lat przed rokiem 1799. Był to dokładnie koniec czasu, czasów i połowy
czasu panowania papiestwa, o czym kilkakrotnie wspomina proroctwo. System
ten, który jeszcze i po tym czasie <str. 59> w pewnym stopniu rościł sobie
pretensje do doczesnej, świeckiej władzy, dziś pozbawiony jest już
jakichkolwiek jej śladów – został zupełnie „strawiony”. Człowiek
grzechu, pozbawiony władzy świeckiej i bezsilny, ciągle udaje i pyszni się,
czeka go jednak w najbliższej przyszłości nagłe zniszczenie z ręki
rozgniewanych mas ludzkich (nieświadomego przedstawicielstwa Bożego), o czym
wyraźnie wspomina Księga Objawienia.
Rozpoczynający się w
1799, a kończący w roku 1914 Czas Końca, czyli Dzień Przygotowania
Jahwe, cechuje się większym rozwojem wiedzy w porównaniu do wszystkich
poprzednich wieków. Doprowadzi on jednak do najokrutniejszego z doznanych
przez świat ucisków. Mimo to stanowi on przygotowanie i wprowadzenie do
dawno obiecanego, błogosławionego czasu, gdy prawdziwe Królestwo
Boże, kontrolowane przez prawdziwego Chrystusa, w pełni ustanowi rząd
o ustroju całkowicie odwrotnym do tego, co proponuje Antychryst. Skoro w
okresie tym świat wprowadzany i przygotowywany jest do Królestwa, to
skutkiem musi być wielki konflikt między starym i nowym porządkiem rzeczy.
Rezultatem tego konfliktu będzie wprowadzenie nowego porządku. Choć stary
porządek musi przeminąć, a nowy go zastąpić, to jednak ci, którzy
wykorzystują obecny porządek, będą się gwałtownie sprzeciwiać tej zmianie.
Wynikiem będzie rewolucja o zasięgu światowym, która ostatecznie doprowadzi
do zupełnego zniszczenia starego porządku i ustanowienia nowego.
Wszystkie odkrycia,
udogodnienia i wynalazki, które postawiły nas wyżej od poprzednich pokoleń,
są jednym z elementów współpracujących w Dniu Przygotowania w celu
ustanowienia Wieku Tysiąclecia, kiedy to zostanie przeprowadzona prawdziwa,
zdrowa reforma i dokona się szybki rozwój w każdym kierunku, dzięki
wszystkim i dla wszystkich. <str. 60>
Swój smutek porzućcie
Córki Syońskie, swój smutek porzućcie!
Ucisku kres nastał, blask
widać wśród wzgórz.
Z brzaskiem radosnej jutrzenki się zbudźcie!
Noc smutku minęła, nie trwóżcie się już.
Wrogów legiony już leżą pobite,
To biczem swym Władca
rozproszył ich moc.
Uszli jak plewy złą sławą okryte.
Ich wozy i konie zapadły w złą noc.
Córki Syońskie, tę moc wysławiajcie!
Zwycięstwa i chwały niech niesie się
zew.
Syon jest wolny! Tę pieśń dziś zagrajcie.
Na harfie i bębnie zbawienia brzmi
śpiew. <str. 61>
1. kj
„taxed” – opodatkować – przyp.tłum.
2. Do podziału między tych
czterech odnosi się wyraźnie Dan. 8:8 i 11:4,5.
3.
Willard, Universal History [Historia
Powszechna], str. 100.
4. History of Christianity [Historia
Chrześcijaństwa], Tom II, str. 101.
5. kj
„splugawią Świątnicę mocy”, w bt:
„wojsko jego wystąpi, by zbezcześcić świątynię-twierdzę” – przyp.tłum.
6. W tłum. cytowanym przez autora: „nabiorą mocy
i będą mężnymi” – przyp.tłum.
7.
kj
„czasu końca”, podobnie jak nb
i bt, które mają: „czasu
ostatecznego” – przyp.tłum.
8. Słusznym jest stwierdzenie, że panowanie
papieskie przeminęło z początkiem tego wieku [XIX], gdyż po Rewolucji
Francuskiej panowanie Rzymu nad władcami i królami (nawet na jego własnym
terytorium Włoch) jest jedynie nominalne, a nie rzeczywiste. Należy
także pamiętać, że aż do tego czasu Francja była narodem najwierniejszym i
najbardziej poddanym papieskiej władzy. Jej królowie, książęta, arystokracja
i lud najchętniej stawiali się na żądanie papieża, aby organizować krucjaty,
czy pójść na wojny poddani jego rozkazom. Któż inny byłby tak lojalny, aby
nie pozwolić protestantom mieszkać na swej ziemi, jak to miało miejsce po
masakrze nocy św. Bartłomieja. Przeto żaden inny naród nie mógł zadać
papiestwu tak ogłuszającego i niszczycielskiego ciosu jak Francja.
9. Zob.
Wykłady Pisma Świętego, Tom II, str. 274-275.
10. Campaigns of Napoleon [Kampanie
Napoleońskie] str. 89,95,96
11. kj
„boga” – przyp.tłum.
12. Tak jak jedyny prawdziwy
Kościół symbolicznie nazywany jest Oblubienicą Chrystusową, a kościół
rzymski w nieprawnym związku z imperiami ziemskimi – nierządnicą, tak
rozmaite sekty protestanckie nazwane są „niewiastami”.
13. Willard, Universal
History [Historia Powszechna], str. 452.
14. kj
i bg „król północny jako
burza nań przyjdzie” – przyp.tłum.
15. Etiopczycy – przyp.tłum.
16. Wersety przestawione 45a-44-45b – przyp.tłum.
17. Willard, Universal
History [Historia Powszechna], str. 446.
18. Turcja – przyp.tłum.
19. W tłum. ang. cytowanym przez
autora: „i powiedzie mu się” – przyp.tłum.
20. Wielkie wojny prowadzone przez Napoleona
były próbą ponownego zjednoczenia Cesarstwa, którym niegdyś władał Karol
Wielki.
21. Chair
of St. Peter [Stolica Piotrowa], str. 433.
22. Campaigns of
Napoleon [Kampanie Napoleońskie], str. 88, 90.
23. Chair of St. Peter
[Stolica Piotrowa], str. 439, 440.
powrót do początku >>
Tom III
|