<< Wstecz |
Wybrano: R-5230 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pomazanie
„Ona, co mogła, to uczyniła” – Mar. 14:8.
Trudno wyobrazić sobie, aby Mistrz mógł obdarzyć
któregokolwiek ze Swych naśladowców większą pochwałą. Toteż powyższe wyrażenie
Jezusa powinno być szczególną pociechą, zwłaszcza dla sióstr w Kościele. Nie
mają one wszystkich możliwości służenia Prawdzie, które mają bracia. Istnieją pewne
ograniczenia związane z płcią i oczywiście dotyczyły one także Marii. Nie miała
przywileju chodzenia z Jezusem i słuchania wszystkich Jego nauk oraz
współdziałania z Nim w ten sposób. Nie mogła też być jedną z siedemdziesięciu
rozesłanych, by czynili wielkie dzieła, głosząc o Królestwie.
Jednak Maria, niezniechęcona tymi ograniczeniami,
uważała pilnie, aby wykorzystać wszystkie możliwości, jakie miała. Ona i jej
rodzina byli bliskimi przyjaciółmi Jezusa. Nie wiemy jak długo trwała ta
przyjaźń, ale wiemy, że Jezus często gościł w ich domu, a Pismo Święte
oświadcza, że „Jezus umiłował Martę i siostrę jej, i Łazarza” – Jana
11:5.
Gdy Łazarz zachorował, siostry posłały do Niego słowo:
„Panie! oto ten, którego miłujesz, choruje”. One okazały swoją wiarę i poddanie
względem odpowiedzi jaka mogła nadejść – niezależnie od tego, czy prześle im On
słowo, pobłogosławioną chustkę lub coś innego. One czuły, że jako szczególny
przyjaciel rodziny, zatroszczy się o nich.
Musiało to być wielką próbą ich wiary, gdy Jezus
pozostał w oddaleniu w czasie śmierci i pogrzebu Łazarza. Czwartego dnia po tym
wydarzeniu Jezus przyszedł do Betanii – za późno, by mógł coś uczynić.
Przypominamy sobie, że Maria, która siadała u stóp Jezusa, aby słuchać Jego
nauk, była tak przytłoczona tym, że On nie udzielił żadnej pomocy w sprawie jej
brata, iż nie miała nawet ochoty widzieć się z Panem. Nie chciała go
uhonorować. Toteż gdy usłyszała, że Jezus nadchodzi, pozostała w domu i nie
wyszła, by Go powitać. Nie ulega wątpliwości, że po wskrzeszeniu Łazarza przez
Jezusa, jej wiara, miłość i gorliwość ożyły i powiększyły się. Jej wiara
została poddana surowej próbie i ostatecznie zatryumfowała.
Gdy Jezus przyszedł do Jerozolimy przed ukrzyżowaniem,
jak zwykle wstąpił do ich domu. Przy tej okazji Łazarz, Marta i Maria urządzili
dużą ucztę, na której obecni byli także niektórzy Faryzeusze z miasta Jerozolimy.
Po tej uczcie Jezus wjechał do Jerozolimy na oślęciu i był obwołany królem
przez mnóstwo uczniów. Wyglądało to tak, jakby okoliczności były bardzo sprzyjające
i jakby wkrótce lud miał przyjąć Go
za króla – Łuk. 19:37-40.
Wcześniej niektórzy się dziwili, a inni trwali w
wierze. Ci drudzy myśleli, że chwila wywyższenia Jezusa nadeszła, a
jednocześnie byli pewni, że oznacza to także ich własne wywyższenie. Gdy On
wszedł do Jerozolimy, wypędził przekupniów ze świątyni i wszystko zdawało się układać
pomyślnie. Później, niektórzy nauczeni w Piśmie i Faryzeusze starali się wykazać
fałszywość Jego nauczania, lecz wszyscy oni zostali zmuszeni do ucieczki w taki
sposób, że obawiali się nawet zadawać Mu pytania, bo czyniąc to tylko
pogarszali swoją sytuację – Łuk. 20:40.
WYNAJDYWANIE WAD WROGIEM MIŁOŚCI
Pospolity lud sprzyjał Jezusowi, lecz wodzowie byli bardzo
niezadowoleni. Mówili: „Rzymianie będą nas źle traktować i nie dadzą nam
wolności, jeśli pozwolimy, [R5230 : strona 135] by to
trwało. Sprowadzi to na nas wszystkich
niełaskę”. Dlatego najwyższy kapłan powiedział: „Nam jest pożyteczno, żeby
jeden człowiek umarł za lud, a żeby wszystek ten naród nie zginął" (Jana
11:50). To postanowienie miało pozostać w utajeniu. Dlatego najwyższy
kapłan i wodzowie działali potajemnie.
Tuż przed dniem ukrzyżowaniem, Jezus był znowu w domu Łazarza,
Marty i Marii. To przy tej okazji Maria wykorzystała szansę rozbicia słoika z
maścią i wylania jej na głowę Jezusa. Maść ta nie była olejem, taką maścią,
jaką obecnie używamy, ale bardzo kosztownymi perfumami. Alabastrowym słoikiem,
w którym była ona przechowywana, był prawdopodobnie mały flakon.
Maria stłukła flakonik, prawdopodobnie przełamała
pieczęć i odkorkowała go, by móc wylać jego zawartość. W ten sposób okazała
swoją wysoką ocenę tego, że On gości w ich domu. Dla Marii, Pan nie był tylko wielkim
człowiekiem. Dla niej był kimś więcej, był Mesjaszem. Na ile to rozumiała,
kochała Go i czciła jako swego Pana. Wykorzystała więc tę okazję, aby przez
wylanie na Niego kosztownych perfum zamanifestować swoje oddanie.
Jeden z uczniów, Judasz, zgromił Marię, mówiąc: „To karygodne
marnotrawstwo pieniędzy. Ta maść była cenna”. Wtedy takie perfumy były znacznie
droższe niż obecnie. W procesie syntetycznym możemy teraz wyprodukować niemal
każdy zapach bez użycia choćby jednego kwiatu. Proces stosowany w dawnych
czasach sprawiał, że perfumy były znacznie droższe.
Judasz ganił Marię, ale Jezus zatrzymał go mówiąc: „Zaniechajcie
jej, przeczże się jej przykrzycie? Dobryć uczynek uczyniła przeciwko mnie… Ona,
co mogła, to uczyniła”. Ona okazała swoją miłość i oddanie. Ona nie chodziła za
mną tak jak wy, uczniowie, to robiliście. Była ograniczona swoją płcią. Ale tę
jedną rzecz mogła uczynić i uczyniła. Ja doceniam ten uczynek. Ona
pomazała mnie na mój pogrzeb – Mar.14:6,8.
UZNANIE MISTRZA
Możemy przypuszczać, że słowa Jezusa: „Ona
poprzedziła, aby ciało moje pomazała ku pogrzebowi”, musiały się zdawać bardzo
dziwne. Uczniowie myśleli, że On nie umrze. Byli oni jednak tak przyzwyczajeni
do osobliwych wypowiedzi Jezusa, że gdyby mieli się o nie sprzeczać, to odprowadziłoby
to ich od Niego. Przy pewnej okazji On rzekł: „Jeśli nie będziecie jedli ciała
Syna człowieczego, i pili krwi jego, nie macie żywota w sobie” (Jana
6:53). Te słowa bardzo ich zakłopotały. Gdy mówił, że ma zostać
ukrzyżowany, pomyśleli sobie: Jak On może mówić rzeczy niezgodne z prawdą? Wtedy
Św. Piotr powiedział: „Zmiłuj się sam nad sobą, Panie! nie przyjdzie to na cię”,
a Jezus go zganił – Mat. 16:22,23.
Te słowa i czyny przypomniały im się w przyszłych
dniach, a dzięki temu ich wiara, nadzieja i ufność znacznie wzrosły i stały się
cenniejsze. Również i nasza wiara
została w ten sposób wzmocniona.
Stosując do nas samych słowa Jezusa wypowiedziane do
Marii, widzimy, że nikt nie może zyskać większego uznania z ust Mistrza, niż zyskała
Maria w pochwale za swój czyn. Jej znaczenie było najwyraźniej takie: więcej
ona nie mogła uczynić – zrobiła wszystko
co mogła. W słowach tych mieści się zachęta dla nas wszystkich. Nawet jeśli
krytykują nas bracia, ale jesteśmy [R5231 : strona 135] pewni, że w sercu pozostajemy wierni Panu, to możemy
być pewni, że i o nas wyrazi się On z sympatią: „to co oni mogą czynić nie jest
niczym wielkim, lecz czynią wszystko co mogą”. Ojciec Niebieski spoglądając na
nas z wysokości musi widzieć, że czynimy bardzo mało. Jest to jednak dla nas pocieszające,
że wiemy, iż Ojciec Niebieski z przyjemnością patrzy na nas i widzi, jak staramy
się czynić to, co tylko możemy.
Tekst nasz powinien być szczególną zachętą dla sióstr.
Mają one szczególne możliwości służenia Ciału Chrystusowemu w bardziej prywatny
sposób. Nie znaczy to, że bracia nie mają służyć Ciału Chrystusowemu, jedni
drugim nogi umywać itd., ale wskazuje to szczególnie na przywilej sióstr –pomazywanie
Głowy i nóg.
ANTYTYPICZNE PERFUMY NA ANTYTYPICZNE
NOGI
My, żyjący dzisiaj, jesteśmy w bardzo szczególnym
znaczeniu członkami nóg. To wyrażenie dotyczy szczególnie tych żyjących obecnie
– ostatnich członków Ciała Chrystusowego, Kościoła. Wyrażenie "pomazanie nóg"
zdaje się zwracać uwagę na fakt, że jakakolwiek usługa wyświadczona któremukolwiek
członkowi Ciała Chrystusowego będzie uważana za usługę wyświadczoną Jemu samemu.
O tych, którzy w taki sposób będą Mu służyć On powie, że oni uczynili, co
mogli.
Postępowanie Marii w tej sprawie i jej wielka pokora są
w zdumiewającej sprzeczności z zachowaniem Apostołów następnego dnia. Gdy zgromadzili
się na Wieczerzę Wielkanocy, czuli, że są tak ważni, iż nie byli skłonni do
wzajemnego usługiwania sobie. Spodziewali się być królami na Tronie. Dlatego
nie tylko nie mieli zamiaru umyć nóg jedni drugim, ale nawet Mistrzowi. Wtedy
Mistrz umył im nogi, dając im
przykład.
Teraz jest czas, w którym możemy szanować jedni
drugich, służyć sobie wzajemnie i nawzajem wzmacniać swoje serca. Perfumy pięknie
przedstawiają miłość i oddanie. Ilustrują sposób, w jaki możemy wylewać je perfumy
jedni na drugich przez uprzejme mówienie do siebie i wzajemne szukanie w sobie
tego co najlepsze. „Bądźcież tedy naśladowcami Bożymi, jako dzieci miłe; A
chodźcie w miłości, jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie na
ofiarę i na zabicie Bogu ku wdzięcznej wonności” – Efez. 5:1,2.
----------
MODLITWA UCZNIA (przekład
filologiczny)
Kochający Mistrzu, jestem twój.
Połączony z Tobą mogę zrezygnować
Ze wszystkiego co ziemskie.
Wiem, że nie ma to wartości,
Ale w tym myślę i żyję
I nie mam nic innego, co mógłbym dać.
A nawet to, mam od Ciebie
Jako test, który pokazuje Ci,
Czy kocham te rzeczy bardziej,
Uważając moje małe sprawy
Jako godne porównania
Z koroną, którą mogę otrzymać,
Jeśli z ochotą oddam to wszystko,
Pozwalając moim ambicjom
Upaść, gdy pojawią się płomienie
Przez moje ochocze poświęcenie.
Tak jestem zaszczycony
Powołaniem do współdziedzictwa z Tobą,
A moje pozorne wstrzymywanie się wynikało
Z tego niesamowitego widoku
Twojej olśniewającej czystości
I mojej własnej deprawacji
W kontraście tej wymiany
Ludzkiego życia na duchowy zysk.
Świętość zastępuje grzech,
Pokój i radość tam, gdzie był żal,
A jeśli wierny w walce
Nagrodą nieśmiertelne życie!
Ufając, modlę się pokornie:
Utrzymuj mnie w wierze każdego dnia!
– MARY CHRISTIANCY.
Straż 1930 str. 73,74. W.T. R-5230 a–1913 r