<< Wstecz |
Wybrano: R-5248 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłość ziemska a niebieska
Z tego, co opisują gazety wnosić
należy, że w ostatnich czasach świat cywilizowany wszedł na drogę różnych
namiętności, rozpusty i zbrodni. Redaktorzy szczególnie lepszych pism,
rozumiejąc, że publikowanie skandalicznych szczegółów tylko więcej rozbudza
lubieżne namiętności i ogólne zło, przeto jednozgodnie starają się tłumić
takowe. Ich mądrość w tym względzie zasługuje na uznanie, szczególnie gdy się
zważy, że znając skażony smak pospólstwa, wiedzą dobrze, że im więcej brudnych
szczegółów podawaliby w swej gazecie, tym więcej by się publiczność
interesowała i tym wyżej ceniłaby pismo zadawalające ich skażony smak.
Jakie są powody tej fali rozpusty i
zbrodni różnie bywa tłumaczone. Nasi nieprzyjaciele może by powiedzieli, że
nasza nauka zdejmuje z ludzi okowy bojaźni, że piekło biblijne nie jest
miejscem wiecznych mąk, lecz grobem, a przeto niskie namiętności ludzkie nie
mają hamulca. Nasza odpowiedź jest, że ludzie bezbożni nie przyjmą naszej
nauki. Pismo Święte oświadcza, że "Niezbożni nie zrozumieją, ale mądrzy
(według mądrości z góry) zrozumieją" (Dan.12:10). Swawolni bezbożnicy nie
interesują się na tyle, aby się dowiedzieć jak my wierzymy i co uczymy. Ich
wierzenia nie opierają się na Słowie Bożym, ale na uznawanej powadze
denominacyjnego blichtru.
Naszym zaś zdaniem, przyczyną tej
wzmagającej się fali rozpusty i zbrodni, jest ogólna niewiara w Boga i w Pismo
Święte - niewiara w jakiekolwiek piekło lub niebo. Przez ostatnie pół wieku,
nasze wyższe uczelnie wydawały ze siebie agnostyków (niedowiarków) całymi
tysiącami. Prawie każdy student otrzymujący stopień uniwersytecki, to agnostyk.
Wpływ niewiary tych wyszkolonych przenika wszystkie sfery społeczeństwa,
ponieważ zajmują stanowiska przewodników w społeczeństwie, tak na kazalnicy,
jak w kołach towarzyskich i w ogóle wszędzie. Godnym zastanowienia jest fakt,
że wiele z najohydniejszych zbrodni ostatnich czasów, popełniane są przez
mężczyzn i niewiasty o uniwersyteckim wykształceniu lub przez innych, którzy
pod wpływem tamtych dyskredytują Biblię jako Słowo Boże.
Ponadto wierzymy, że jest coś
szczególniejszego w naszych czasach. Żyjemy w czasach umysłowego wysiłku we
wszystkich kierunkach - w dniu ogólnego pośpiechu i gorączkowego naprężenia.
Mocno zaprawiane pokarmy i napoje zaostrzają cielesne zachcianki i
pożądliwości. Napięcie obecnych czasów jest za wielkie na rodzaj ludzki, gdy
zważymy jego niedoskonałość i degeneracje, do jakiej doszedł przez minione
sześć tysięcy lat. Pomimo to faktem jest, że świat znajduje się w stanie
gorączkowym i silnego naprężenia umysłowego łatwo zapala się i skłonny do
gniewu, złości, nienawiści, zazdrości, niezgody, pychy itp.
Ludzie poświęceni Bogu, choć nie są
z tego świata znajdują się jednak na świecie. Aczkolwiek oni są nowym
stworzeniem, z nową wolą, "uświęceni w Chrystusie Jezusie", to jednak
mają "ten skarb w naczyniach glinianych". Te gliniane naczynia
podlegają tym samym namiętnościom i burzom, jakie trapią wszystkich innych.
Jeżeli nasze przypuszczenie jest właściwe, że Szatan i upadli aniołowie mają
wiele do czynienia z obecnie panującym zepsuciem, to możemy być pewni, że te
wrogie siły duchowe będą się usilnie starać, by usidlić i poświęconych
naśladowców Chrystusa. Jak to apostoł Paweł powiedział: "Zamysły jego nie
są nam tajne" (2Kor.2:11), przeto zdajemy sobie sprawę z tego, że ciało i
krew jest niezdolne do walki "przeciwko duchownym złościom, które są
wysoko" (Ef.6:12). Lud Boży powinien czuwać i mieć się na baczności więcej
aniżeli inni, chociaż wszyscy powinni baczyć, aby mogli skutecznie odpierać złe
skłonności obecnych czasów, które wszyscy przyznają, choć nie umieją ich sobie
wytłumaczyć.
"STRZEŻ SERCA TWEGO"
Tajemnica siły Chrześcijanina polega
na jego wyzbyciu się swej własnej woli - woli swego ciała - a przyjęciu na to
miejsce woli Chrystusowej. Zachodzi jednak niebezpieczeństwo, które polega na
tym, że jego ciało usiłuje przeciwdziałać decyzjom jego nowej woli. Ciało
zazdrośnie twierdzi, że te, tamte i inne rzeczy nie są złe, ponieważ są one
naturalne. Ono napiera, aby jego prawa były mu przyznane, a czasem nawet
ośmiela się twierdzić, że nowe stworzenie popełniłoby niesprawiedliwość
umartwiając ciało wraz z jego uczuciami i pragnieniami. - Kol.3:5; Gal.5:24.
Nowe Stworzenie nie może słuchać
dorad ciała. Doświadczenie uczy, że słuchając rad swego ciała, ono zostałoby
wnet zwiedzione i usidlone. To też nowe stworzenie musi spolegać w zupełności
na Bogu i Jego radzie - na Słowie Bożym. Rozumowanie nowego stworzenia na jaki
bądź temat, musi być zgodne z Boską instrukcją. Ten, co jest nowym stworzeniem
nie może spolegać na swoim rozumie, na rozumie swego ciała; ani też nie ma
spolegać na rozumie współbliźnich, którzy rządzą się w większej lub mniejszej
mierze zmysłem cielesnym, bez względu w jak szczerej i dobrej intencji swych
rad by udzielali. Nowe stworzenie musi wskazówki do swego postępowania czerpać
ze Słowa Bożego i według niego się kierować i nie może go ignorować, bo wie, że
wynik tego byłby dla niego zgubą.
W miarę jak Chrześcijanin czyni
postępy w duchowym wzroście, w panowaniu nad ciałem i w ocenianiu zmysłu
Chrystusowego, on istotnie staje się "mocnym w Panu i w sile mocy
Jego" w sile Ducha Świętego. Staje się łagodniejszym, pokorniejszym,
cierpliwszym, milszym i więcej miłującym. Tym sposobem pomnaża się w owocach i
łaskach Ducha Świętego na podobieństwo charakteru Mistrza, Jego wzoru.
Niebezpieczeństwa jego wszakże jeszcze nie przeszły; albowiem on wielki
nieprzyjaciel i jego słudzy są zawsze gotowi do zaatakowania go, w coraz to
nowy sposób - zupełnie inny od tego, którym go atakowali na początku jego
poświęcenia się Bogu.
Późniejsze ataki są pod względem
miłości, która jest szczytem duchowego rozwoju. Jako nowe stworzenie,
Chrześcijanin pragnie, aby jego miłość była czysta, święta, duchowa; pragnie,
aby jego miłość do braci była podobną do jego miłości dla Niebieskiego Ojca,
Jego Syna i świętych Aniołów. Gdy on jednak stara się przystosować swą miłość
do obecnych warunków, jego święte i czyste intencje, dążenia i zamiary stają
się przedmiotem ataków jego ciała.
Jego bracia i siostry w prawdzie,
nie tylko że podobnie jak on sam oceniają duchowe rzeczy, czystość, skromność
itp.; i tak samo wzrastają w Ducha, co pod pewnym względem czyni ich bardziej
miłymi i powabnymi tak cieleśnie jak pod względem umysłu i usposobienia. W
miarę jak duchowa miłość, zaufanie i społeczność się wzmaga, może powstać
niebezpieczeństwo spowodowane słabościami ciała. Stąd zachodzi konieczność, by
każde dziecko Boże miało się ustawicznie na baczności - by czuwało i modliło
się, aby przy pomocy Bożej mogło się ustrzec intruzji cielesnego umysłu i
cielesnych pożądań. Cielesne pożądliwości muszą być umartwiane, krzyżowane,
uśmiercane za wszelką cenę, jeżeli nowe stworzenie ma się utrzymać przy
egzystencji. Im prędzej zrozumiemy wielką prawdę tym lepiej dla nas.
"O TYM CO JEST W GÓRZE MYŚLCIE"
Objawy ziemskiej miłości nie zawsze
chylą do zmysłowości; lecz zawsze w większym lub mniejszym stopniu odchylają
się od korzyści nowego stworzenia. Znaliśmy wypadki gdzie serdeczna zażyłość
zapanowała pomiędzy niektórymi braćmi, jak również pomiędzy pewnymi siostrami,
co wyszło na ich duchową szkodę. Szkoda ta polegała na tym, że wewnętrzne
pragnienia ich doszukały się zadowolenia w ziemskiej społeczności, aczkolwiek
czystej. Boskim zamiarem nie jest, aby Jego wierni szukali wewnętrznego
zadowolenia z kimkolwiek na ziemi. Jego zamiarem jest, aby doskonała wierność
Jemu i Jego Słowu nauczyła nas zrozumiewać naszą osobistą odpowiedzialność
względem Niego i przyciągnęła nas bliżej do Niego, tak abyśmy w Nim mogli
znaleźć tę społeczność, radość i pokój, jakich każde wierne serce pragnie.
Przeto jakiekolwiek zadowolenie
osiągnięte w społeczności starego stworzenia, choćby nawet zupełnie w czystej
intencji, jest na niekorzyść nowego stworzenia i jego społeczności z Bogiem.
Sam fakt, że mogliśmy osiągnąć pełne zadowolenie w społeczności z jakąkolwiek
osobą ziemską, powinien być dla nas dowodem, że nie osiągnęliśmy jeszcze tych
wzniosłych uczuć i aspiracji, jakie Pan dla nas zamierzył i które tylko On Sam
może zadowolić.
Wejście z kim w ścisłą zażyłość
ziemską, chociaż z zupełnie czystą intencją, wyjdzie na niekorzyść nowego
stworzenia jeszcze pod innym względem. Nie tylko, że byłoby to dowodem braku
należytego ocenienia Pana i społeczności z Nim, lecz byłoby także dowodem braku
odpowiedniego zrozumienia społeczności, jaka panować powinna w całym ciele
Chrystusowym, którym jest Kościół.
Duch Chrystusowy jest za obszerny,
aby pozwalał na ześrodkowanie się naszych uczuć i zainteresowania na jednej
osobie, chyba tylko, że tą osobą jest sam Pan. Co do członków - ciała
Chrystusowego, Kościoła - nasze zainteresowanie powinno być we wszystkich
członkach, nie tylko w bogatych, lecz i w biednych; nie tylko w mądrzejszych i
zacniejszych, lecz i w mniej mądrych i w mniej zacnych; nie tylko w uczonych, lecz
i w prostaczkach. Nasze zainteresowanie w nich nie ma być z powodu ich zalet
cielesnych, lecz w nich samych, jako w nowym stworzeniu w Chrystusie. A ci z
nich, którzy mają największe trudności pod względem ziemskiego wykształcenia i
cielesnych słabości, zasługują na tym więcej sympatii i serdecznych uczuć za
ich heroiczny wysiłek bojowania dobrego boju i przezwyciężania ich słabości.
Napominamy więc aby ci, co są Pańscy
kierowali swoje uczucia coraz więcej na rzeczy, które są w górze a nie na te,
co są na ziemi; aby mogli być odmienieni w umysłach swoich i poznawać, która
jest wola Boża dobra i doskonała - by takowa mogła się doskonale wypełnić w
nich. Wola Jego nie jest nierozumna. Bóg pamięta cośmy za ulepienie, wie, że
jesteśmy prochem. On chce abyśmy całą naszą wolą byli poświęceni Jemu; aby wola
nasza nie błądziła po rzeczach ziemskich, lecz rozkoszowała się w duchowych i
by nie skłaniała się tylko ku jednemu lub ku pewnej klice w Kościele, ale ku
wszystkim, którzy mianują imię Chrystusowe, abyśmy kierowali swe oblicza ku
Niebu, maszerując jako żołnierze krzyża do pozafiguralnej góry Syjon i do
walnego zgromadzenia Kościoła pierworodnych.
Straż 1930 str. 3 - 5. W.T.
R-5248 a - 1913 r.