<< Wstecz |
Wybrano: R-4426 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Okup a pojednanie za grzech.
"Albowiem bydląt, których
krew bywa wnoszona za grzech do świątnicy (Najświętszej) przez najwyższego kapłana, tych ciała
palone bywają za obozem". - Żyd.13:11-13.
Wszyscy uznajemy naukę Biblii, że
grzech panuje na świecie, że grzech wszedł na świat przez nieposłuszeństwo ojca
Adama i że dokąd okup nie został złożony, rzeczywiste pojednanie Boga z
człowiekiem nastąpić nie mogło. Podstawą do pojednania może być tylko okup.
Rozumiemy przeto, że nauką Pisma Świętego jest, iż Pan Jezus złożywszy Swe
życie złożył okup. Wyraz okup znaczy odpowiednią cenę; a ponieważ Pan Jezus,
nie był tej samej natury, jakiej był Adam, zatem było dla Niego koniecznym
opuścić chwałę, jaką miał u Ojca pierwej aniżeli świat był, uniżyć się i
przyjąć naturę ludzką, aby z łaski Bożej mógł śmierci za wszystkich skosztować.
Dlatego w Piśmie Świętym jest powiedziane: "Ciałoś mi sposobił". -
Żyd.10:5.
Z ludzi nie było nikogo, co miałby
takie ciało, by mogło się nadać na wymaganą ofiarę za grzechy ludzkości,
ponieważ wszyscy byli grzesznymi. Jeżeliby się znalazł człowiek doskonały, to
ten mógłby swoje doskonałe życie złożyć na okup, lecz doskonałego człowieka nie
było. Przeto Pismo Św. oświadcza: "Brata swego nikt żadnym sposobem nie
odkupi, ani może dać Bogu okup jego zań" (Ps.49:8). Dlatego było
koniecznym ażeby Bóg znalazł lub przysposobił takiego człowieka, co mógłby to
uczynić aby posiadał to, co za człowieka mógłby ofiarować. Bóg pokazał przez
Swój Zakon, iż prawo Jego wymaga: "Życie za życie, oko za oko, ząb za
ząb", co dowodzi, że taką jest podstawa Sprawiedliwości, według której Bóg
działa. Tak więc, ponieważ człowiek zgrzeszył i ściągnął na siebie śmierć,
śmierć Anioła nie mogła stanowić ceny okupu; bo ta musi być ceną odpowiadającą
swą wartością temu, co ma być kupione. To, co było stracone było życie ludzkie
i tylko wydanie doskonałego ludzkiego życia mogło stanowić odpowiednią cenę
okupu. Zabijanie cielców i kozłów na ofiarę podczas wieku Żydowskiego, nie było
dostatecznym, ponieważ one, jak to Apostoł wyjaśnia, były tylko obrazem, czyli
figurą na "lepsze ofiary", jakie Bóg zamierzył we właściwym czasie
przedstawić.
Apostoł więc przedstawia, że
człowiek Chrystus Jezus przyszedł, by nas wybawić. Opuścił On chwałę Natury
Niebieskiej i przybrał naturę ludzką, na to jedynie, aby mógł ją ofiarować a
tym sposobem stać się naszym Odkupicielem; sprawiedliwość wymagała śmierci
doskonałego człowieka jako ceny okupu za człowieka (Adama), który zgrzeszył.
Że nasz Pan "umarł,
sprawiedliwy za niesprawiedliwych", to uczynił to w celu, by nas przywieść
do Boga - by przywieść nie tylko nas tj. Kościół, ale i tych wszystkich, co
zechcą powrócić do Boga. Lecz śmierć Jego nie przywiodła nas do Boga, była ona
tylko złożeniem wymaganej ceny, złożenie tej ceny było rzeczą najpierwszą i
konieczną. Dla lepszego zrozumienia możemy użyć ilustracji: Przypuśćmy, że masz
zobowiązanie na sumę pięciu tysięcy dolarów, z którego w krótkim czasie musisz
się uiścić. Przypuśćmy dalej, że sumy tej nie posiadasz, lecz jesteś
właścicielem posiadłości mającą wartość $5,000,00 i którą możesz sprzedać.
Cena, czyli wartość tej posiadłości byłaby więc odpowiednią na spłacenie długu
jaki na tobie ciąży. Sprzedajesz więc posiadłość by otrzymać potrzebną cenę,
czyli sumę potrzebną do uiszczenia się z twego zobowiązania. Lecz sprzedawszy
swą posiadłość, nie uiściłeś się jeszcze ze swego zobowiązania; sprzedałeś
jedynie posiadłość i otrzymałeś cenę, czyli sumę, którą potem możesz na cel ten
użyć.
Podobne znaczenie miała śmierć Pana
Jezusa. Gdy On umarł "sprawiedliwy za niesprawiedliwych", wtedy
złożył okup. Jako napisano: "Przez jednego człowieka grzech wszedł na
świat, a przez grzech śmierć" (Rzym.5:12); a tym sposobem śmierć i
towarzyszące jej dolegliwości przeszły na cały rodzaj Adama, ponieważ wszyscy
zostali zakażeni chorobą grzechu, a tym samym znaleźli się pod wyrokiem
śmierci. Pan Jezus, aby odkupić nas, złożył za nas okup tj. własne Swoje życie.
Ta cena okupu była dostateczną za Adama lub za jakiegokolwiek bądź członka
Adamowego rodu, albo za wszystkich - zależnie od tego, w jaki sposób i do kogo
chciałby On później cenę tę zastosować. Mniej aniżeli to, co Jezus złożył, nie
zapłaciłoby nawet i za jednego człowieka. Gdyby Pan zamierzył odkupić tylko
jedną istotę ludzką, a pominąć wszystkich innych, to i tego nie mógłby dokonać inaczej,
jak tylko kosztem własnego życia; ponieważ życie człowieka było przez grzech
postradane, więc też życie człowieka musiało być tegoż zapłatą.
Ponieważ potępienie przyszło przez
jednego człowieka Adama, przeto czyniąc zadośćuczynienie za jednego, mogło być
tak zastosowane, aby obejmowało cały rodzaj ludzki. Tak więc możemy widzieć
całą filozofię tej wielkiej nauki o odkupieniu i jak celowo Bóg uporządkował
całą sprawę tak, aby jedną ofiarą Swego Syna mógł zaspokoić wymagania Swej
własnej sprawiedliwości.
Taką więc, mówiąc poprostu, jest
cała historia Okupu. Gdyby Jezusowi, po wstąpieniu na wysokość, upodobało się
użyć tej ceny okupu, czyli wartość mającą stanowić okup (którą wówczas miał w
ręku), i zastosować ją na korzyść całej ludzkości, to niezawodnie że wartość ta
byłaby dostateczną ceną za wszystkich. Lecz On tego nie uczynił. Historia, w
jaki sposób On to zastosowuje powiedzianą jest na innym miejscu a czynność ta
nazywa się pojednaniem za grzech. Szczegóły, w jaki sposób nasz Pan zastosowuje
zasługi Swego okupu mamy pokazane w figuralnych ofiarach Izraela, składanych w
dniu Pojednania.
Nie powinniśmy rozumieć, iż Okup i
Pojednanie to jedno i to samo. Powinniśmy pamiętać, że ofiary za grzech nie są
ofiarami okupu, ani ofiara okupu nie jest ofiarą za grzech. Są to dwie odmienne
rzeczy. Jeden pogląd dzieła Chrystusowego jest przedstawiony z punktu ceny
okupu, mianowicie, że śmierć Chrystusa była Okupem i był koniecznym, bez
względu jak miał być zastosowany; że musiał być dany jako zadośćuczynienie za
życie, które zostało postradane i skazane na śmierć, przez prawo Wszechmocnego.
Według Pisma Świętego Pan Jezus przez Swoje dzieło ofiary, uczynił zadość kilku
wymaganiom. Na przykład: "Urodził się pod Zakonem". Cóż za różnicę to
stanowi? Apostoł wyjaśnia, że Jezus gdyby się nie "urodził pod
zakonem" Jego ofiara nie mogłaby być zastosowaną za Żydów, ponieważ Bóg
poprzednio odróżnił naród Żydowski od wszystkich innych narodów, zawarłszy z
nim przymierze Zakonu. Naród Żydowski będąc pod Zakonem znalazł się na próbie i
nie dotrzymał przymierza, którego się zobowiązał wykonać mówiąc: "Wszystko
cokolwiek Pan mówił uczynimy". Przez to przymierze Zakonu Bóg obiecał im
dać żywot wieczny, jeżeli będą wykonywać Jego Zakon; a za zgwałcenie tego prawa
miała być kara - wieczna śmierć. Tym sposobem naród żydowski po raz drugi
został potępiony; pierwszy raz, na równi z innymi został potępiony w Adamie,
powtórnie zaś, z powodu niewypełnienia Zakonu. Dlatego Apostoł mówi, że
"to przykazanie (prawo, zakon), które miało być ku żywotowi, jest mi ku
śmierci", "przeto z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwione żadne
ciało przed oblicznością Bożą" (Rzym.7:10; 3:20). Przeto było potrzeba,
aby Chrystus urodził się pod Zakonem, był Żydem, a według warunków i wymagań
tegoż, mógł stać się Odkupicielem Żydów będących pod Zakonem.
Bóg posiada wszystkie te różne
części w Swoim wielkim planie, a Chrystus jest środowiskiem, z którego te różne
części Boskiego planu promienieją. Szczególniejszego odkupienia dostąpi naród
Żydowski, a oprócz niego cały rodzaj ludzki oprócz tego, jaki jest Boski zamiar
odnośnie Kościoła, czyli Ciała Chrystusowego. Aby nie popaść w zamieszanie,
musimy te różne części dzieła Chrystusowego traktować tak, jak traktujemy różne
symboliczne obrazy Kościoła, skreślone w licznych przypowieściach. Przypowieści
dostarczają nam wiele obrazów na Kościół, czyli przedstawiają Kościół pod wielu
postaciami. Kościół przyrównany jest do żywych kamieni Świątyni; do członków
ciała Chrystusowego; do stadka owiec; do żołnierzy Chrystusa "Wodza
zbawienia naszego"; a także do Oblubienicy Jezusa jej Oblubieńca.
Mieszając teraz te wszystkie
porównania jedne z drugimi i chcieli dojść, w jaki sposób Oblubieniec może
poślubić członków swego własnego ciała lub jak może poślubić swych żołnierzy
lub poślubić kamienie Świątyni, łatwo zauważyć, do jakiego zamieszania można
dojść z takiego porównania. Jeżeli chcemy uczynić jaki postęp w wyrozumieniu
Pisma Św., to każdy obraz musi być obserwowany, mniej lub więcej jako odmienny
i oddzielny obraz. W każdym obrazie jest pewna nauka, lecz nie należy mieszać
jednego obrazu z drugim. Przeto starajmy się upewnić w umysłach naszych, czym
właściwie jest okup, a doszedłszy do należytego zrozumienia tego przedmiotu
pozostawmy go w swoim miejscu, a nie mieszajmy go lub jakiejkolwiek jego
części, z nauką o pojednaniu lub o Pośredniczeniu. Okupem było to, co złożył
nasz Pan, a czego nikt inny dać nie mógł i co nie potrzebuje żadnego
powtarzania. Lecz to nam wcale nie pokazuje zastosowania zasług Jezusa. On
tylko "dał samego siebie na okup za wszystkich, co jest świadectwem czasów
jego". (Co będzie świadczone wszystkim we właściwym Jego czasie).
W jaki sposób błogosławieństwo się
rozpocznie i będzie wypływało z tegoż okupu jest pokazane w ofierze za grzech.
Ofiara za grzech jest główną częścią niniejszego przedmiotu, jak jest wyrażone
w naszym tekście.
POJEDNANIE ZA
GRZECH PRZEZ OFIARĘ.
W tekście naszym, Apostoł omawia
pojednanie za grzech. Wskazuje on na jeden szczególniejszy obraz, który
dosadnie ilustruje omawiany przez niego przedmiot. W figuralnych usługach
rytualnych narodu Żydowskiego składane bywały liczne dary i ofiary; jak:
"ofiary dziękczynne", "ofiary spokojne", "ofiary za
grzech" itp.
Obecnie zamierzamy rozpatrywać i
omawiać jedynie obraz ofiary za grzech. Ofiara za grzech, na oczyszczenie
całego narodu, była sprawowaną corocznie, 10-go dnia 7-go miesiąca, dzień ten
zwał się Dniem Pojednania. W tym dniu były sprawowane ofiary za grzechy, przez
które pojednanie z Bogiem było uskutecznione i trwało przez cały rok, przy
końcu którego cała ta procedura bywała znowu powtarzaną. Apostoł odnosząc się
do ofiar składanych z cielców i kozłów każdorocznie, mówi następnie o
"lepszej ofierze" uczynionej przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa,
która nie potrzebuje być powtarzana, bo ona w rzeczywistości gładzi grzech.
Powinniśmy jednak pamiętać, że ta jedna ofiara, którą Jezus złożył z Samego
Siebie i która na wieki czyni doskonałymi tych, co przystępują przez Niego do
Boga rozpoczęła się złożeniem przez naszego Pana własnej osoby (Swego
człowieczeństwa) i trwa przez cały wiek Ewangelii, czyli jest składana przez
Niego, członków Jego Ciała, czyli Jego naśladowców. Ci, są zaproszeni, aby
stawiali ciała swoje ofiarą żywą, świętą i czynili rozumną i przyjemną służbę
Bogu. Gdy Najwyższy Kapłan (Jezus) przyjmuje którą z tych ofiar, to
poświęcający się, bywa spłodzony z Ducha Świętego i odtąd liczy się członkiem
Ciała Chrystusowego - członkiem ciała Najwyższego Kapłana sprawującego te
ofiary. W tym znaczeniu, liczą się one jako "lepsze ofiary"
Najwyższego Kapłana, które rozpoczęły się około dziewiętnaście stuleci temu,
gdy On złożył Swoje ciało na ofiarę, trwają aż dotąd w członkach Jego ciała,
gdy ci stawiają ciała swoje w podobnym celu i ta ofiara jest przyjemna Bogu,
ponieważ jest ofiarą Najwyższego Kapłana, złożoną w Jego imieniu, przez Jego
zasługi i jako Jego własna. W tym znaczeniu, całe dzieło Dnia Pojednania jest
sprawowaniem jednej ofiary, lecz w innym znaczeniu, jak to było pokazane w
figurze; dzieło to rozdzielone jest na dwie części tj. na ofiarę głowy i na
ofiarę Kościoła, czyli członków Jego ciała.
FIGURALNY OBRAZ
POJEDNANIA.
W 3 ks. Mojżesza w rozdz. 16-tym,
mamy przez Boga ustanowiony figuralny obraz Dnia Pojednania i sprawowane
ofiary. Najwyższy Kapłan wziął cielca, który miał być za niego, czyli
przedstawiał jego samego - i zabił (ofiarował) go. Cielec ten był figurą na
Pana Jezusa jak to jest wyrażone w Piśmie Świętym: "Aleś mi ciało sposobił"
(Żyd. 10:5). Następnie były przyprowadzone dwa kozły i uwiązane przy drzwiach
namiotu zgromadzenia. Były one wzięte od ludu, czyli przedstawiały całe
zgromadzenie Izraela, cały naród Izraelski, a figurą były na domowników wiary,
na poświęcony lud Pański, czyli dwie klasy tegoż, tj. na "małe
stadko" i "wielkie grono". Jak pięknie ten typ pokazuje, że ci,
nie mają ciał specjalnie na ofiarę sporządzonych. Jest to wykazanym w
orzeczeniu, że kozły te były wzięte od Zgromadzenia dzieci Izraela na ofiarę za
grzech, podczas gdy odnośnie cielca podobnego orzeczenia nie znajdujemy. Innymi
słowy, nasz Pan z powodu Swego nadprzyrodzonego urodzenia, był w rzeczywistości
doskonałym, "świętym, niewinnym, niepokalanym, odłączonym od
grzeszników" (Żyd.7:26). My zaś, Jego naśladowcy, jesteśmy niedoskonali,
jesteśmy ze świata, dziećmi gniewu jako i drudzy. Wzięci ze świata,
niedoskonałości nasze zostały przykryte zasługą ofiary Chrystusowej - pierwszą
częścią Jego ofiary, przez którą zostaliśmy pojednani z Bogiem tj. przez krew
pozafiguralnego cielca, czyli przez krew Chrystusa. Przypominamy, iż Apostoł
pokazuje nam, że ofiara naszego Pana rozpoczęła się z Jego misją a wypełniła
się przy zakończeniu się tejże misji; ponieważ według zakonu On nie mógł stać
się ofiarą za grzech prędzej, aż doszedł do lat trzydziestu. Jest więc
napisane, że jak tylko doszedł do trzydziestu lat zaraz się ofiarował. "A
Jezus poczynał być jakoby w trzydziestu latach (doszedł do trzydziestu lat
życia)", gdy był ochrzczony od Jana w Jordanie" (Łuk.3:21-23). Możemy
być pewni, iż Jezus przyszedł na czas, aby przedstawić Siebie samego na ofiarę
Bogu, czyli że uczynił tak prędko, jak tylko było możliwym. Tam przy Jordanie
wypełnił On proroctwo mówiące: "Oto idę, na początku ksiąg napisano o
mnie, abym czynił o Boże wolę Twoję" (Ps.40:8,9; Żyd.10:7).
"Tam", mówi Apostoł, "zniósł pierwsze, aby wtóre
postanowił". Innymi słowy, tam rozpoczął On znosić, czyli usuwać figuralne
ofiary a "lepsze" rozpoczął sprawować. Ofiarowanie samego Siebie było
dziełem jednej chwili, lecz stawianie Jego ciała na próby i trudności życia,
trwało przez całe trzy i pół roku Jego misji a dokonanym zostało na Kalwarii.
Aby poświęcić samego Siebie, oddać wszystko nawet samo życie na służbę Bogu,
Jezus uczynił w jednej chwili; lecz istotne wydawanie czasu, wpływu, siły i
żywotności trwało trzy i pół roku. Od chwili ofiarowania się przy chrzcie,
Jezus był uznany od Boga umarłym, a jednocześnie został spłodzonym z Ducha
Świętego. Odtąd był poczytany żywym, jako Nowe Stworzenie, jako zarodek duchowej
istoty, a przez pozostałe trzy i pół roku ciało Jego było niszczone, podczas,
gdy nowa natura wzrastała w siłę i rozwijała się zgodnie z wolą Bożą.
Cierpienia ciała skończyły się na krzyżu, ofiara została spożytą, dokonaną, a
trzeciego dnia nowa natura została mocą Niebieskiego Ojca, wywyższoną do
doskonałości jako chwalebna istota, niewidzialna dla umarłego świata, lecz
okazywał się uczniom Swoim pod różnymi postaciami i w różnych okolicznościach,
aby im dowieść, że nie jest już więcej umarłym, oraz że nie jest już więcej
człowiekiem Jezusem, a tylko Jezusem chwalebnym, duchowym. Apostoł też
oświadcza, iż Chrystus "umartwiony (uśmiercony) był ciałem, ale ożywiony
duchem". - 1Piotr.3:18.
TRZY OGNIE PALĄCE OFIARY.
W figurze, tłustość ofiar za grzech
była palona na miedzianym ołtarzu na dziedzińcu, wszystko inne zaś, oprócz krwi
było palone za obozem. Najwyższy kapłan wziął krew i dwie pełne garście
kadzidła i kadzielnice z ogniem i wszedł natychmiast do przybytku (świętego)
oświetlonego światłem złotego świecznika. Kadzielnice z ogniem postawił na
ołtarzu mieszczącym się między świecznikiem a stołem, na chleby pokładne, a
przyniesione kadzidło wsypał na ten ogień. Czytamy, iż dym z kadzidła
przechodził poza zasłonę do Świątnicy Najświętszej. Było to koniecznym.
Znaczeniem tego jest, iż kadzenie sprawowane przez najwyższego kapłana było
oddzielną figurą, mianowicie jak ofiara Jezusa przedstawiała się w oczach
Wszechmocnego. Była ona wdzięczną wonnością Bogu. Poprzedziła ona naszego Pana
do Świątnicy Najświętszej (do nieba) i spoczęła na ubłagalni. Zauważ więc te
trzy ognie. Pierwszy w Świątnicy przedstawiający pogląd Boga na ofiarę
Chrystusa sprawowaną przez półczwarta roku Jego misji. Palenie tłuszczu na
miedzianym ołtarzu na dziedzińcu, co przedstawiało ofiarę naszego Pana widzianą
przez Jego uczni i wiernych naśladowców, usprawiedliwionych - około pięć set
braci; oraz przez wszystkich, którzy od tamtej pory przychodzą do stanu
usprawiedliwienia i wiarą tę samą ofiarę. Wreszcie palenie mięsa, skóry i
wszystkich części bydląt poza obozem, przedstawia jako ofiara naszego Pana była
i jest widzianą przez świat. Dla ludzi światowych ofiara Jezusa przedstawia się
tylko jako niewłaściwe używanie czasu i energii. Dla takich, życie Jego było
wstrętną wonnością i uważali Go za przyjaciela celników i grzeszników.
Te trzy ognie tj. za obozem, na
dziedzińcu i w Świątnicy przedstawiają ofiarę Pana Jezusa z tych trzech tak
bardzo odmiennych punktów zapatrywania. Gdy jedno palenie się skończyło,
skończyły się wszystkie wówczas, gdy Jezus został ukrzyżowany. Jego ofiara
wtedy się skończyła. Przeszedł poza zasłonę przy Zmartwychwstaniu, które
nastąpiło dnia trzeciego. Jednak dzieło Pana Jezusa, w innym znaczeniu mówiąc,
nie zostało skończonym na Kalwarii, a raczej tam się zaczęło. On ukończył tam
pierwszą część Swej ofiary - ofiary Swej własnej osoby, czyli tego
przysposobionego przez Boga ciała; lecz według Boskiego planu, miał On jeszcze
większe dzieło do wykonania, mianowicie przyjęcie i ofiarowanie klasy Kościoła
- "Kościoła pierworodnych, których imiona zapisane są w Niebie". On
jako Głowa tegoż Kościoła, ukończył Swoją ofiarę i stał się Panem chwały, lecz
pozostałe członki muszą jeszcze przejść przez odpowiednie doświadczenia,
postępując Jego śladem.
OKAZAŁ SIĘ PRZED
BOGIEM ZA NAMI.
W figurze, gdy najwyższy kapłan
dokończył ofiary kadzidła, wziął krew cielca i wszedł z nią do Świątnicy
Najświętszej, zatrzymując się chwilę pod wtórą zasłoną, co wyobrażało,
pozostawanie Pana Jezusa w grobie przez trzy dni, po których powstał po drugiej
stronie zasłony, jako duchowa istota a następnie wstąpił na wysokość, "aby
się teraz okazywał przed oblicznością Bożą za nami" (Żyd.9:24). Patrząc na
figurę i badając jej wypełnienia się znajdujemy, iż było to przedstawione w
onym kropieniu krwią na ubłagalni i przed ubłagalnią. Gdy Apostoł mówi, że On
okazał się przed oblicznością Bożą za nami to znajdujemy, że to wypełnienie się
było wyobrażone w przedstawieniu przez kapłana krwi (cielca) za niego samego i
za jego dom, zaś w pozafigurze, za Kościół, który jest ciałem Chrystusowym i za
"Wielkie Grono", którzy są "domownikami wiary",
pozafiguralnymi Lewitami, czyli domem Lewiego.
Przypatrzmy się teraz drugiej części
figury, czyli obrazu. Po ofiarowaniu krwi cielca, najwyższy kapłan wyszedł na
dziedziniec i włożył swe ręce na głowy kozłów, jak to już poprzednio było
wzmiankowane i jednego, losem przeznaczonego wziął jako kozła Pańskiego na
ofiarę, a drugiego jako kozła Azazela (wypuszczalnego) na zniszczenie. Rzucanie
losów dowodzi, że nie Arcykapłan wybierał, który kozioł ma być przeznaczony na
ofiarę, lecz decydował o tym los. Podobnież i wszyscy, co poświęcają się Panu
nadają się do złożenia ofiary i Pan nie ma względu na osoby, lecz gotów jest
przyjąć wszystkich, którzy wiernie zastosują się do warunków przymierza. Te dwa
kozły przedstawiały, czyli figurowały, poświęcony Kościół obecnego wieku
Ewangelii, którzy po wyjściu ze świata poświęcili samych siebie Bogu. Kozioł
Pański przedstawia członków ciała Najwyższego Kapłana, zaś kozioł wypuszczalny przedstawia
mniej wiernych członków Kościoła tj. "wielkie grono", czyli
pozafiguralnych Lewitów. W figurze czytamy, iż najwyższy kapłan włożył swe ręce
na kozła Pańskiego i zabił go; poczym wziął krew jego i postąpił z nią tak samo
jak z krwią cielca, podczas gdy tłustość jego (kozła) była również paloną na
ołtarzu miedzianym a wszystkie inne części poza obozem. Fakt ten ilustruje, że
Kościół ma udział w cierpieniach Chrystusowych i dopełnia ucisków Jego. To
działo się nie tylko z Apostołami, ale i ze wszystkimi, którzy od tamtego czasu
poświęcali wszystko dla Pana, Prawdy i braci.
W naszym tekście Apostoł porównuje
naszego Pana do pozafiguralnego cielca, a wierny Jego lud do pozafiguralnego
kozła. Przypomina, że mięso żadnych innych ofiar, nie było palone poza obozem,
jak tylko ofiar za grzech; i że krew żadnych innych ofiar nie była wnoszoną do
Świątnicy najświętszej, na pojednanie za grzech. Następnie Apostoł mówi:
"Wynijdźmyż tedy do Niego (Jezusa) za obóz, nosząc urąganie Jego".
Zatem te ofiary są onymi "lepszymi ofiarami", które gładzą grzechy
świata, jak to św. Paweł wyjaśnia. Skutek tego wielkiego dzieła ofiary
pozafiguralnego Arcykapłana, sprawowanej podczas obecnego dnia Pojednania nigdy
nie będzie potrzebowała być powtarzana. Ona w zupełności dokona wszystkich
zamysłów Bożych i dopełni zupełnego pojednania świata. Cała zasługa, ma się
rozumieć, jest w ofierze cielca. Cielec przedstawia naszego Pana, podczas gdy
kozioł wyobraża rzesze 144 000 członków. Składanie naszego życia na służbę Panu
nie stanowi samo w sobie żadnej rzeczywistej wartości - nic takiego, co mogłoby
zgładzić grzech. Cała zasługa naszej ofiary, jest jedynie przez
usprawiedliwienie, jakie zostało tej klasie kozła przypisane, przez zasługę
ofiary pozafiguralnego cielca.
W figurze mamy pokazane, że
najwyższy kapłan liczył krew kozła jako część swej jednej ofiary, przez którą
spłynie błogosławieństwo na wszystkich ktokolwiek będzie miał osiągnąć żywot
wieczny. Krew kozła była zastosowaną przez Arcykapłana w zupełnie innym i
wyższym celu aniżeli krew cielca była poprzednio zastosowaną. Krew cielca była
za najwyższego kapłana i za członków jego domu; zaś krew kozła była za wszystek
pozostały lud Izraelski. W pozafigurze krew Chrystusa zastosowaną jest na
korzyść "małego stadka", "Królewskie Kapłaństwo" i za
Lewitów, czyli "Wielkie Grono", podczas gdy ofiarnicze zasługi
Kościoła, Ciała Chrystusowego On stosuje na korzyść całej ludzkości - świat tym
wszystkim, którzy zechcą skorzystać z przyszłych chwalebnych sposobności Pojednania.
Kiedy Arcykapłan dopełnił pierwszej
ofiary i ofiarowania swej krwi wyszedł w tym znaczeniu, że w dzień Zielonych
Świąt zamanifestował Swoją dalszą działalność kapłańską. Przez zesłanie Ducha
Świętego na Apostołów w tym dniu, włożył on symbolicznie Swe ręce na Swój Kościół,
a tym samym uzdolnił Swych naśladowców, by ci mogli zastosować się do warunków,
na jakich oni mają stanowić drugą część Jego ofiary. Lecz po ofiarowaniu krwi
kozła Najwyższy Kapłan przedstawiony jest, jakoby dokończył swego dzieła.
Zdejmował on swe lniane szaty a przywdziewał szaty ozdoby i chwały, które
figurowały zacny charakter Chrystusa i chwalebną misję, do której został
pomazanym jako Prorok, Kapłan, Król, Sędzia i Pośrednik świata. To wyjście
Najwyższego Kapłana w szatach chwały przedstawiało wtóre przyjście naszego Pana
i ujęcie przez Niego Boskiej chwały i mocy; w którym to czasie Kościół będzie
wraz z Nim, jako członki Jego Ciała, by mieć udział z Nim w rozdzielaniu
błogosławieństw Nowego Przymierza, tak Izraelowi jak i wszystkim pokoleniom
ziemi.
Jak w dniu Pojednania, Izraelici nie
spożywali żadnych smacznych pokarmów, lecz poszcząc byli obleczeni w wory,
oczekiwali na wyjście Kapłana w szatach chwały, tak podobnie było i przez cały
wiek Ewangelii. Cały świat położony jest w złym i zniewolony grzechowi, śmierci
i skażeniu. Ten stan świata, apostoł Paweł określa mówiąc: "Bo wiemy, iż
wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. Bo troskliwe
wyglądanie stworzenia oczekuje objawienia Synów Bożych" (Rzym.8:22,19) -
oczekuje na objawienie się Najwyższego Kapłana, Głowy i ciała, którego figurą u
Żydów były ozdobne szaty najwyższego kapłana. Obserwując ten obraz dalej
widzimy, iż najwyższy kapłan ubrany w szaty chwały, przystąpił do ołtarza (na
dziedzińcu) i wzniósłszy swe ręce błogosławił ludowi. Przedstawia to
błogosławieństwa Nowego Przymierza; błogosławieństwo przebaczenia grzechów,
oraz błogosławieństwo wylania Ducha Świętego na wszelkie ciało. Jeżeli w
figurze błogosławieństwo jest przedstawione, to o ile większym będzie
błogosławieństwo w rzeczywistości! Jak w figurze, Izraelici powstawszy zrzucili
z siebie wory i ucztując radowali się ze swego pojednania, tak podobnie w
poranku Tysiąclecia świat dojdzie do ocenienia Wielkiego Kapłana Najwyższego; i
zrozumiawszy ofiary Pojednania, podźwignie się z grzechu, skażenia i śmierci i
rozraduje się wielce widząc tak wielką łaskę Bożą i oceniając liczne
błogosławieństwa restytucji wystawione przed Izraelem jak było przepowiedziane
przez usta wszystkich świętych Proroków od wieków. - Dz.Ap.3:20.
WŁASNĄ KRWIĄ
SWOJĄ.
W kontekście Apostoł mówi:
"Dlatego i Jezus, aby poświęcił lud, własną krwią Swoją, za bramą
ucierpiał" (Żyd.13:12). Ktoś może zapyta: Jaki to lud miał Jezus poświęcić
własną Swoją krwią? Odpowiadamy, iż w obszernym znaczeniu tego słowa, ludem tym
jest cała ludzkość. - "Wszyscy, co przyjmą uskutecznione przez Niego
poświęcenie, oczyszczenie i pojednanie". Czytamy, że On dał samego Siebie
na okup za wszystkich. Że On nie zastosował tego okupu od razu za wszystkich,
tylko za Kościół, za "domowników wiary", nie stanowi w tym żadnej
różnicy. Intencją Jego ofiary było: za wszystkich. To jednak nie zmienia wcale
faktu, że zasługa Jezusowej ofiary dotąd nie sięga dalej, jak tylko na "domowników
wiary". W czasie właściwym, zasługa Jego dosięgnie, przez Kościół,
wszystkich ludzi. Jako napisano: "Dla miłosierdzia wam okazanego i oni
miłosierdzia dostąpią"; a my dostępujemy miłosierdzia przez śmierć Jezusa,
jakiej On z łaski Bożej za wszystkich skosztował.
DZIAŁ KOZŁA AZAZELA.
Niektórzy umysłu niedojrzałego,
czynią uwagi, iż kozioł Azazela (wypuszczalny) nie mógł przedstawić klasy
spłodzonych z Ducha, ponieważ on nigdy nie wchodził do Świątnicy, ani do
Świątnicy Najświętszej. Na to odpowiadamy, że ani cielec ani kozioł Pański tam
nie wchodzili. Tylko ich krew była wnoszoną do Świątnicy najświętszej; a krew
ta przedstawiała dobrowolne oddanie ziemskich praw, przywilejów i życia, w
posłuszeństwie Boskiej woli, czyli Boskim zarządzeniom. Klasę kozła Azazela lub
"wielkie grono" stanowią ci, co się poświęcili i zostali przyjęci,
lecz później zaniedbali wypełnić ściśle wszystkich warunków ich ofiary.
Straciwszy możność stania się członkami ciała Najwyższego Kapłana i
uczestnikami Jego chwały Boskiej natury, ci straciliby wszystko, gdyby Pan nie
przygotował dla nich szczególniejszych doświadczeń ucisku, w celu zniszczenia
ich ciał, aby duch był zachowany w dniu Pana Jezusa. Z powodu ich wiary i
poświęcenia aż do śmierci zostali przyjęci przez Pana. Zaniedbawszy umocnić
swoje poświęcenie i lgnąc do obecnego doczesnego życia, oni straciliby
wszystko, gdyby nie zarządzenie Boże przygotowało dla ich ocalenia zniszczenie
ich ciał. Nie powinniśmy jednak o nich myśleć, że jest to klasa grzeszników,
niewiernych i nierozwiniętych. Według Boskiego zarządzenia, nikt nie otrzyma
żywota wiecznego na żadnym poziomie, jak tylko ci, co się odmienią umysłem i
dojdą do stanu doskonałej wierności Bogu i Jego sprawiedliwości. Ktokolwiek nie
dosięgnie tego najwyższego wzoru posłuszeństwa Bogu, będzie uznanym niegodnym
żywota wiecznego, nie tylko w "wielkim gronie" ani w żadnej innej
klasie. Ci będąc spłodzeni z Ducha Świętego nie mogli uzyskać ziemskich praw i
błogosławieństw restytucji. Raz poświęceni i ofiarowani tacy występują ze stanu
ziemskiego na zawsze. Jeżeli życia w duchowym stanie nie osiągną to działem ich
będzie śmierć wtóra.
Klasa "wielkiego grona"
nie ma nic do czynienia z pojednaniem za grzech, bo i kozioł Azazela nie był
palonym poza obozem, ani krew jego nie była wnoszoną do Świątnicy najświętszej.
Cóż tedy oznacza orzeczenie (3Moj.16:21), iż Aaron kładł swe ręce na głowę
kozła Azazela i wyznawał nad nim wszystkie przestępstwa, grzechy i nieprawości
ludu Izraelskiego i włożył wszystkie te grzechy na głowę kozła?
Pojednanie za grzech uskutecznione
przez krew cielca i kozła Pańskiego, przedstawiało pojednanie za pierworodny
grzech Adama i za wszystkie grzechy i niedoskonałości bezpośrednio z grzechu
pierworodnego wynikłe. Jeżeli krew tych dwóch zwierząt dostarczała zadośćuczynienia
za wszystkie takie grzechy, to dowodzi, iż żadne z nich nie pozostawały, które
by miały być wyznawane nad głową żywego. Jakie tedy grzechy wyznawał Aaron nad
głową kozła Azazela? Odpowiadamy, że były to takie przewinienia, o jakich Pan
Jezus nauczył nas, abyśmy modląc się prosili: "Odpuść nam nasze winy jako
i my odpuszczamy naszym winowajcom". Jeżeli z serca odpuścimy tym, co
zawinili względem nas, to i Bóg hojnie odpuści nam przestępstwa nasze. Lecz nie
odpuścił On grzechu pierworodnego, tylko skazał nas na śmierć i przysposobił
Swego Syna, aby się stał naszym Odkupicielem. Te przewinienia więc, są to
niedomagania, niedoskonałości itp. wypływające z niedbałości lub obojętności
czynienia woli Bożej na tyle na ile ją znamy lub też wypływające z rozmyślnego
przekraczania Jego przykazań. Bóg daje nam do zrozumienia, iż prowadzi On
ścisły rachunek wszystkich spraw świata. Pan Jezus wyjaśniał, że wielki ucisk,
jaki nawiedził naród Żydowski przy końcu jego narodowej egzystencji, był
odpłatą za ich złości. W strasznym tym ucisku, jakim wiek ich się zakończył,
Bóg jak to Pan Jezus przepowiedział, wymagał od tego rodzaju (od tej generacji)
przelanej wszystkiej krwi sprawiedliwych od Abla, aż do onego czasu. Słowem,
wszelka niesprawiedliwość woła do nieba o pomstę, o odpłatę, o karę. Za grzech
pierworodny, którego zapłatą jest śmierć, zapłacił Pan Jezus, poniósł śmierć.
On sprawiedliwy za niesprawiedliwych. Lecz jest jeszcze wiele grzechów, wiele
niesprawiedliwości, tak popełnionych w przeszłości, jak i obecnie popełnianych,
które jeszcze domagają się sprawiedliwości. Na przykład, w Objawieniu czytamy,
że dusze pobitych, znajdujące się pod ołtarzem, wołały: "Dokądże, Panie
Święty i prawdziwy! nie sądzisz i nie mścisz się krwi naszej nad tymi, którzy
mieszkają na ziemi?" (Obj.6:10). Sprawiedliwość czeka tylko, aby liczba
tych, którzy mają być pobici dla Słowa Bożego i sprawiedliwości, się dopełniła;
a wtenczas kara na oprawców przyjdzie. Czas ucisku, jakim zakończy się obecny
wiek, będzie podobny jak był ucisk wieku Żydowskiego i uregulowaniem wszelkich
rachunków sprawiedliwości. Klasa "wielkiego grona" przez zaniedbanie
wypełnienia swej ofiary w czasie przyjemnym, będzie miała do pewnego stopnia
dział w tym ucisku, jaki na świat przychodzi. Przez włożenie pewnej miary
ucisku na nich, zostanie o tyle umniejszony (jeśli to chcecie przyjąć) ucisk
przez jaki świat będzie zmuszony przejść. Gdy ten czas ucisku przyjdzie, ci
drodzy przyjaciele, stanowiący "wielkie grono" z radością poniosą
swój dział w cierpieniach i zniszczenie ich ciała, aby mogli być zachowanymi
jako duchowe istoty na dzień Pana Jezusa. W miarę tego, na ile oni poniosą
cierpień z powodu nieprawości świata, o tyle będzie mniej dla drugich w tym
dniu ucisku.
SPOŁECZNOŚĆ W
JEGO UCIERPIENIU.
Że Pan nasz cierpiał, sprawiedliwy
za niesprawiedliwych o tym Pismo Święte wyraźnie uczy. Słowo cierpiał, użyte w
powyższym znaczeniu nie tylko oznacza, że Jezus doświadczył bólów i cierpień
fizycznych, lecz znaczy, że On ucierpiał śmierci, czyli poniósł śmierć za grzechy
świata. My cierpimy z Nim; jesteśmy uczestnikami Jego cierpień. Najtrudniejsze
cierpienia naszego Pana były prawdopodobnie te, jakie doświadczał w Ogrójcu, a
w tych, nikt z Nim nie sympatyzował jako napisano: "Z ludu nikt nie był z
Nim". Nawet wiernych i umiłowanych jedenastu Apostołów, opanował sen i nie
mogli czuwać z Nim tej godziny. Nie mogli pojąć ogromu Jego cierpień, ani się
domyślali jak ważnymi były dla Niego następnych kilka godzin. Lecz On wiedział
dobrze, iż od chwili, gdy zawarł z Ojcem przymierze, przy Jordanie, pozbył się
Swoich praw i ziemskich przywilejów. On wiedział także, iż jedyna Jego nadzieja
przyszłego żywota, leży w zmartwychwstaniu; oraz wiedział, że jeżeli nie
wykonał w zupełności Boskiej woli, w jakimkolwiek szczególe, to nie dostąpi ani
chwalebnej przemiany w zmartwychwstaniu, ani chwalebnego stanu duchowego;
przeto jest napisane: że On "modlitwy i uniżone prośby do Tego, który go
mógł zachować od śmierci (wiecznej) z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował i
wysłuchany jest" - był wysłuchanym w rzeczach o które się obawiał
(Żyd.5:7). Jezus obawiał się śmierci, nie dlatego, że nie ufał obietnicy Ojca
Niebieskiego, że za wierne wykonanie ofiary, otrzyma chwalebne
zmartwychwstanie. Do tego miał zupełne zaufanie, lecz bał się, czy nie zbłądził
czasem nieświadomie w jakimkolwiek szczególe Swego zobowiązania, jakie podjął
przy rozpoczęciu Swej ofiary. Obawiał się więc, czy pełna miara wonności
kadzenia przeszła poza zasłonę, okryła ubłagalnię i dowiodła, iż ofiary Swej
dokonał wiernie w każdym szczególe. Wówczas stało się, że Anioł ukazał się i
pocieszył Go. Jakiego rodzaju było to pocieszenie nie jest powiedziane, lecz
niezawodnie odnosiło się do tych rzeczy do których był w niepewności. Anioł ten
jako przedstawiciel Ojca Niebieskiego, niezawodnie zapewnił Go, iż wierność
Jego była zadawalającą i ofiara przyjemną w oczach Ojca. Wielki pokój zajął
natychmiast miejsce niepewności, jaka Nim dopiero, co wstrząsała. Odtąd widzimy
Go jak z niezachwianym spokojem poddawał się wszelkim upokorzeniom i szykanom
zadawanym przez grzeszników, tak wobec kapłanów i nauczonych w Piśmie jak i
wobec Piłata. Będąc wiedziony na miejsce krzyżowania, był najspokojniejszym ze
wszystkich uczestniczących tej smutnej tragedii. Gdy uczniowie Go opuścili, On
wstawiał się za nimi do żołnierzy, aby ich nie molestowali, lecz by pozwolili
im odejść. Kiedy Piotr się Go zaparł, spojrzał na niego wzrokiem pełnym smutku
lecz także i spokoju, tym sposobem przypominając mu Swoją przepowiednię.
Pocieszał płaczące niewiasty, choć kroczył z krzyżem, do którego na Kalwarii
miał być przybity. Nie nad Sobą kazał im płakać, lecz pełen powagi i pokoju
mówi im: "Nie płaczcie nade mną, ale raczej same nad sobą(…)i nad
dziatkami waszymi" (Łuk.23:28). Jak odmiennymi są doświadczenia Jego naśladowców!
My Jego mamy nie tylko za nasz Wzór i Nauczyciela, ale i za Protektora i
Obrońcę. Zaprawdę, że mamy dobrą pociechę, ponieważ zapewnił nas, że nie tylko
okazał się przed oblicznością Bożą za nami, ale, że jest zdolnym i gotowym
dopomóc nam w każdym razie potrzeby. Jest On wciąż Głową Swego Kościoła, który
jest Ciałem Jego. On jeszcze ma nadzór nad sprawami wszystkich Swoich członków.
Dotąd jeszcze do nas mówi te same słowa, które mówił do pierwszych uczniów: "To
jest krew moja - pijcie z tego wszyscy".
Ktokolwiek nie może dojrzeć tego, że
członkowie prawdziwego Kościoła w obecnym czasie, są członkami Ciała
Chrystusowego, ten nigdy nie zrozumie jak Kościół może uczestniczyć w Pańskiej
ofierze przedstawionej w Jego kielichu. Pan Jezus, przy ostatniej wieczerzy,
skosztowawszy najpierw nieco wina ze Swego kielicha, podał tan sam kielich Swym
uczniom, mówiąc: "To jest krew moja nowego testamentu, która się za wielu
wylewa na odpuszczenie grzechów. Pijcie z tego wszyscy" (Mat.26:28,27).
Nie tylko, że nasz Pan pił wpierw sam z tego symbolicznego kielicha, zanim go
podał uczniom, lecz pił także z istotnego kielicha w uczestniczeniu którego
wymaga od nas jako dowód wierności, że jesteśmy Jego uczniami. Jest to kielich
hańby, boleści, upokorzenia i samozaparcia na korzyść drugich. O trudnościach
tych, Mistrz wyraził się jako o kielichu, który nalał dla Niego Ojciec.
Cośkolwiek z tego On pozostawił nam, abyśmy mogli mieć przywilej uczestniczenia
w Jego cierpieniach, oraz w Jego chwale, która nastąpi, gdy tylko ostatni z
Jego członków zostanie uwielbionym. Gdy Jezus przy Ostatniej Wieczerzy podając
kielich uczniom powiedział: "Pijcie z tego wszyscy", słowa te nie
tylko oznaczyły, iż wszyscy, którzy chcą być Jego uczniami muszą pić z Jego
kielicha, lecz oznaczały jeszcze, że Jego naśladowcy muszą wszystko wypić, nic
nie pozostawiając. Innymi słowy, cierpienia Chrystusowe należą wyłącznie do
obecnego wieku Ewangelii. Rozpoczęły się one Jego osobistymi cierpieniami a
zakończą się objawieniem Jego chwały w Króletwie. Świat w czasie Tysiąclecia
nie będzie miał kielicha Pańskiego (cierpień Chrystusowych) do picia; ani też
nikt nie otrzyma wówczas sposobności stania się współdziedzicem Odkupiciela.
Mistrz powiedział, że kielich ten był krwią Nowego Testamentu - nowej woli.
Jego ostatniej woli, czyli Testamentu, którym Swoje ziemskie prawa i ziemską
chwalę przekazał nasieniu Abrahama, a przez to nasienie całemu światu. Krew
Jego była konieczną do zapieczętowania tego Nowego Przymierza a my zostaliśmy
zaproszeni, by wziąć udział w tym kielichu, a tym samym mieć udział w
pieczętowaniu Nowego Przymierza, oraz w rozdzielaniu błogosławieństw, tak
Izraelowi jak i całemu światu. Ktokolwiek nie pije z tego kielicha i nie ma
udziału w cierpieniach Chrystusowych, jako członek Jego ciała, nie będzie miał
działu z Nim na Jego stolicy chwały w Tysiącleciu, kiedy to błogosławieństwa
Nowego Przymierza zostaną światu udzielone.
Zauważ wzmiankę, że naśladowcy
Jezusa muszą mieć udział w Jego cierpieniach i zauważ stanowcze oświadczenie,
że muszą oni cierpieć z Nim, jeżeli chcą z Nim królować. Przysłuchaj się
rozmowie, jaką dwóch uczni prowadziło z Jezusem, na kilka dni przed Jego
śmiercią, gdy prosili, aby mogli siedzieć, jeden po prawicy a drugi po Jego lewicy
w Królestwie. Jezus odpowiedział im: "Nie wiecie, o co prosicie; możecie
pić kielich, który Ja piję? i chrztem, którym się ja chrzczę, być ochrzczeni?
Rzekli mu: Możemy" (Mat.20:22). Gdy takim sposobem wyrazili swą gotowość
umarcia z Nim, wtenczas, aczkolwiek nie obiecał im miejsc po Swej lewicy i
prawicy, to jednak zapewnił ich że kielich Jego pić będą, i Jego chrztem
śmierci ochrzczeni będą i udział w Jego Królestwie i na Jego stolicy
rzeczywiście posiądą.
Trzymajmy się silnie tej drogiej
obietnicy. Jeżeli inni ją opuszczają i oświadczają, że nie mogą tego widzieć
tak jak my to widzimy, możemy tylko sympatyzować z takimi, że światło, jakie im
przyświecało odeszło od nich. Nie prześladujmy tych, co nie widza, a raczej
bądźmy uprzejmymi i łagodnymi względem nich. Im więcej wyłania się tych, co
przestają widzieć, tym większe błogosławieństwo i większy przywilej odczuwać
powinni ci, co mogą widzieć. Pamiętajmy na słowa Mistrza: "Jeśli tedy
światłość, która jest w tobie ciemnością jest (ciemnością się stała), sama
ciemność jakaż będzie" (Mat.6:23). Tacy znajdują się w stanie bardziej
godnym pożałowania aniżeli światowi, którzy nigdy nie widzieli. Pamiętajmy
także, iż wszelkiego rodzaju ciemność duchowa, jest mniej lub więcej zaraźliwą,
więc chrońmy naszego duchowego wzroku, jako jednego z najkosztowniejszych darów
danych nam od Pana.
Straż 1927 str. 51 - 58. W.T.
R-4426 a - 1909 r.