<< Wstecz |
Wybrano: R-1214 c, z 1890 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Niebezpieczeństwa między fałszywymi braćmi – 2 kor. 11:26
Nasze osobiste chrześcijańskie doświadczenia są różne. Nie ma dwóch osób,
które miałyby jednakowe, a to dlatego, że posiadamy różne temperamenty i
talenty, a także przebywamy w różnym otoczeniu i okolicznościach. Możemy być
jednak pewni, że żaden z prawdziwych synów Bożych nie będzie wyłączony z
koniecznych prób cierpliwości, wiary i miłości. Bez względu na to, jak silny
posiadamy charakter lub jak odpornymi zdajemy się być na ogólne trudności,
możemy być pewni, że będziemy mieli doświadczenia i krzyże jak inni – a może
nawet większe; prawdopodobnie takie, które zwaliłyby z nóg słabszych, których
Pan w swej miłości i miłosierdziu zachowa, aby nie byli kuszeni ponad miarę (1
Kor. 10:13).
Nawet nasz Pan, chociaż doskonały, musiał przechodzić doświadczenia, aby te
wypróbowały Go i udowodniły, że jest zupełnie poddany woli Ojca. Przyglądając
się Jego próbom podziwiamy silny charakter Pana, który nie ugiął się pod
sarkastycznymi, gorzkimi słowami i groźbami nauczonych w Piśmie i faryzeuszy, a
także zdolny był szybko i stanowczo odeprzeć pokusy Szatana. Żadna z tych
rzeczy, które na pewno byłyby wielkimi pokusami dla innych, ani Go nie
poruszyła Go, ani nawet nie zaniepokoiła. Na ataki swoich otwartych
nieprzyjaciół odpowiadał spokojnie, a często nawet ironicznie, lecz gdy ten,
który “jadł z Nim z jednego naczynia, podniósł piętę przeciwko Niemu” i
zdradził Go, serce naszego Pana zatrwożyło się, zranione głęboko przez
dotychczasowego przyjaciela (Psalm 41:10; Mat. 26:23). Pewien smutek odczuwamy
dopiero w Jego słowach wypowiedzianych ze wzruszeniem do dwunastu apostołów
wtedy, gdy “wielu odeszło i nie chodziło z Nim więcej”, mówiąc o Jego
nauce “twarda to mowa, któż jej słuchać może?” – “Izali i wy chcecie
odejść?”. Szybka odpowiedź Piotra: “Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz
słowa żywota” – musiała zapewne być kojącym pocieszeniem dla tego
szlachetnego i miłego serca, którego jedynym pragnieniem było, by błogosławić i
czynić dobrze innym.
A jednak i przy końcu swej misji Pan musiał zakosztować cierpień od tych,
których najbardziej miłował. Jego najmilsi uczniowie porzucili Go. Jeden zaparł
się, a inny zdradził Go pocałunkiem i wydał w ręce wrogów. Nie dziwimy się, że
Pan był smutny i zatrwożony w duchu, gdy mówił: “Zaprawdę, zaprawdę powiadam
wam, że jeden z was wyda mnie”. I chociaż Piotr odważnie odpowiedział: “Chociaż
miałbym umrzeć z Tobą, to nie zaprę się Ciebie, i podobnie mówili oni wszyscy” – to jednak Jezus wiedział, że oni rozproszą się i opuszczą Go w godzinie Jego
największej próby, że odważny Piotr okaże się tak słabym, iż będzie się
zaklinał, że nigdy nie znał Jezusa. Z pewnością te doświadczenia ze strony
“braci”, z których wielu było słabymi, a jeden nawet zdrajcą, musiały być
bolesne dla Pana podczas ostatnich chwil Jego próby. Jednak nie zniechęciły Go
ani nie wpłynęły na Niego tak, by obrał inną drogę. Z radością podążał dalej
wąską ścieżką, a Bogu pozostawił to, by w słusznym czasie “wywiódł Jego
sprawiedliwość jak światłość w południe” (Psalm 37:6). Pan był posłusznym
Bogu, wiernym Prawdzie i z tego powodu cierpiał nie tylko od złych ludzi, lecz
także z powodu niezrozumienia ze strony najbliższych przyjaciół, którzy nie
pojmowali tego, że On najpierw musiał być ich Odkupicielem, zanim mógł się stać
Odnowicielem i Królem.
Apostoł Paweł w swych doświadczeniach przechodził tę samą lekcję
“niebezpieczeństw między fałszywymi braćmi”, a także między tymi, którzy
niezupełnie rozumieli Prawdę.
Nie słyszymy go jednak narzekającego, że świat odrzucił jego poselstwo, że
mówił źle o nim i że znęcał się nad nim jako głównym nauczycielem niepopularnej
nauki o krzyżu Chrystusowym, który był zwalczany zarówno przez zaślepionych
Żydów, jak i przez światową mądrość pogańskich filozofów. W rzeczywistości
zamiast być przygnębionym i zniechęconym przez swoje przeszłe doświadczenia lub
też z powodu czekających go więzów, on odważnie i z radością oświadczył: “Wszakże
ja na nic nie dbam i nie jest mi tak droga dusza moja” – Dzieje Ap.
20:19-24.
Lecz podobnie jak Pan Jezus, apostoł Paweł najsroższych doświadczeń doznał
“między fałszywymi braćmi”, którzy zamiast być wiernymi naśladowcami Pana i
Jego współpracownikami jako dobrzy żołnierze krzyża Chrystusowego, stali się nadęci,
zarozumiali i pragnący być przywódcami. Nie chcąc albo nie mogąc widzieć Prawdy
tak jasno i dobitnie jak Paweł, z powodu złego stanu serca, a zazdroszcząc mu
powodzenia i rezultatów, jakie osiągał dzięki swej gorliwej pracy, podążali za
nim do różnych miast, gdzie on pracował. Tam przez przedstawianie w
niewłaściwym świetle jego nauk i charakteru starali się obniżyć jego wartość w
oczach domowników wiary i w ten sposób otworzyć sobie drogę do głoszenia
różnych sofistycznych, pokrętnych teorii, które miały im przynieść honor jako
nauczycielom tego, co oni nazywali “postępową prawdą”, a w rzeczywistości to
podwracali Prawdę w umysłach wielu.
W tej sprawie św. Paweł uczynił tyle, że wymienił po imieniu tych, którzy
prowadzili tę złą robotę, aby przestrzec przed nimi braci (l Tym. 1:19-20; 2
Tym. 4:10,14-17; 2 Kor. 11:2-23). Paweł jawnie i otwarcie pisał o ich niecnych
motywach: pysze, ambicji, zazdrości i o zamieszaniu, jakie czynili wśród braci.
Specjalnie też podkreślał, że starając się o przewodnictwo wśród braci głosili
oni inną Ewangelię, założoną na innym fundamencie, a nie na tym jedynym, którym
jest śmierć Chrystusa jako cena okupu za człowieka.
Paweł był gorliwym obrońcą Prawdy, aby ci fałszywi apostołowie nie mogli
posługiwać się gładkimi słowami do błędnego przedstawiania jego charakteru w
celu odwrócenia ludzi od prawdziwej Ewangelii.
Ostrzegał też braci przed tymi przewrotnymi nauczycielami, nie dlatego, by
wywyższać siebie, lecz żeby bracia byli ostrożni, ponieważ przyjmując tych
nowych nauczycieli mogliby ponieść szkodę z powodu fałszywych nauk, a tracąc
zaufanie do niego i odrzucając go jako uczciwego i prawdziwego nauczyciela,
mogliby odrzucić również jego nauki, które były prawdą. Dlatego jego wzmianka o
sobie była nie w celu samoobrony lub wywyższania siebie, lecz w obronie Prawdy.
Była to próba przekonania ich, że jego charakter i zachowanie się były w
harmonii z prawdziwym poselstwem, które on im przedstawiał.
Apostoł śmiało dowodzi, że byli tacy, którzy powoływali się na tego samego
Jezusa, na tę samą Ewangelię, a jednak byli fałszywymi nauczycielami,
zwodzącymi pracownikami, przemieniającymi się w apostołów Chrystusowych. Nie
dziwujcie się – mówi do braci – że będą niektórzy wielkimi pracownikami dla
Jezusa, kierując się jednak ambicją – boć sam “szatan przemienia się w
anioła światłości”, nie jest więc rzeczą niezwykłą, że i jego słudzy
przybierają na siebie pozory sług sprawiedliwości.
List apostoła Pawła do Galatów był zapewne napisany w tym
celu, by przeciwdziałać błędnym naukom głoszonym przez fałszywych braci (Gal.
1:6, 3:1) i by przywrócić zaufanie do poselstwa Ewangelii, którą on
przedstawiał. Było także konieczne, aby przy tej okazji powiedział też coś o
sobie, o swych własnych przeżyciach oraz o fałszywych braciach (Gal. 2:4),
którzy głosili, że są członkami tego samego “ciała”, a w rzeczywistości byli w
opozycji do Prawdy i prowadzili lud Boży z powrotem do niewoli błędu, z którego
został on wyzwolony.
Na Straży 5-6/81, Na Straży
5-6/2007, W.T.-R-1214 c – 1890 r.