<< Wstecz |
Wybrano: R-4022 a, z 1907 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Strzeżcie się bałwanów”
LEKCJA Z
DRUGIEJ KSIĘGI MOJŻESZOWEJ (2 Moj. 32:1-8, 30-35)
Dziwny
obraz sprzeczności przedstawiony jest w niniejszej lekcji. Izraelici - którzy
po zauważeniu licznych manifestacji Boskich łask i mocy na ich korzyść, po
dojściu do góry Synaj i po zawarciu z Bogiem przymierza, według którego ich
zobowiązania były przedstawione pokrótce w dziesięciu przykazaniach - są w
niniejszej lekcji pokazani jako bałwochwalcy, gwałcący drugie przykazanie, a
także ducha pierwszego przykazania. Mojżesz po ogłoszeniu ludowi dziesięciorga
Boskich przykazań, wstąpił na ich oczach na górę Synaj, przed oblicze Boże, aby
otrzymać przykazania wypisane na tablicach kamiennych. Mijał dzień za dniem, a
Mojżesz nie wracał. Owe czterdzieści dni jego przebywania na górze Synaj
musiały wydawać się bardzo długim okresem dla ludzi, którzy oczekiwali i
tęsknili za wejściem do obiecanej ziemi Chananejskiej. Dziwne jednak jest to, jak
mogli tak prędko zapomnieć owe przerażające znaki i głosy, jakie poprzedzały
jego pójcie, kiedy to góra się trzęsła, i pośród chmur, ciemności, błyskawic
oraz głosu trąby Bóg się im objawił, a tylko Mojżesz i jego sługa Jozue mogli przybliżyć się do owej góry. Jakie
to dziwne, że te wszystkie rzeczy mogły być zapomniane w ciągu czterdziestu dni!
Jak znamienny mamy tu dowód niestałości ludzkich uczuć! Nie zapominajmy jednak,
że Izraelici ci byli zrodzeni w niewoli.
Podczas nieobecności Mojżesza oni przyszli do Aarona, brata
Mojżesza, który był innym człowiekiem; nie był wodzem w takim samym znaczeniu
tego słowa, nie był tak odważny ani nie kierował się tak zasadami. Lud
zgromadził się do niego i przemówił w taki mniej więcej sposób: "Wstań;
albowiem trzeba nam ruszyć w dalszą drogę do ziemi obiecanej. Nie wiemy, co
stało się z Mojżeszem, naszym wodzem; być może porzucił nas tutaj. Chcemy, aby
Bóg był naszym wodzem, lecz chcemy mieć coś takiego, co by Go przedstawiało,
coś, co moglibyśmy widzieć. Mojżesz czynił wiele dobrego, dopóki był z nami,
lecz on odszedł i w przyszłości może znowu odejść. Uczyń nam obraz Boga abyśmy
zawsze mogli mieć Boga za naszego wodza; coś, co by nam było pomocą w oddawaniu
czci Temu, z którym zawarliśmy przymierze i który obiecał wprowadzić nas do
ziemi Chananejskiej". Lud ten nie był niereligijny; rzeczywiście, niewielu
spośród rodziny ludzkiej jest niereligijnych. Cześć dla Boga jest częścią
ludzkiej natury; szczytowe organa ludzkiego mózgu przedstawiają to uczucie
religijne i nakłaniają człowieka do czczenia kogoś lub czegoś.
Tak rzecz się miała z Izraelitami i tak było z ludzkością
wszędzie od owego czasu aż dotąd. Stąd ta potrzeba instrukcji, aby wszyscy
mogli poznać właściwy przedmiot poważania, czci i najwyższej oceny. Izraelici
uczyli się tej lekcji, a jak było z nimi, tak i z nami, że występuje często
potrzeba posiadania nie tylko jasnych instrukcji dotyczących prawdy, ale aby
jej ważność i przekonanie były ugruntowane w nas przez pewne szczególniejsze
lekcje. Przykazanie mówiło, że nie mieli sobie czynić podobieństwa ani rytego
obrazu przedstawiającego Boga, a to, co oni uczynili było tylko pośrednim
przekroczeniem przykazania, ponieważ złoty cielec, jaki był dla nich zrobiony
przez Aarona, nie był wyryty ani wyrzeźbiony, ale odlany w formie, również nie
przedstawiał Boga, lecz prawdopodobnie - jak to było z posągami, jakie widzieli
w Egipcie - był to nieokreślony przedmiot, który miał tylko przedstawiać Boskie
cechy - cielec z ludzką głową i skrzydłami symbolizował siłę, inteligencję i
wszechwiedzę. Tak samo wielu Chrześcijan, podobnie bez zamiaru łamania Boskiego
prawa, gotowi są korzystać z za dużej wolności i wprowadzać za wiele własnych
pomysłów w zakresie oddawania czci Bogu – bez odpowiedniej ostrożności, aby
trzymać się dokładnych instrukcji Boskiego poselstwa. Jest to zawsze pomyłką,
bez względu na to, kto się tego dopuszcza.
Jedynym mądrym i właściwym sposobem postępowania dla każdego
jest zwracanie szczególnej uwagi na Słowo Boże i pozwolenie sobie na niewielką
lub żadną wolność poza samą literę tegoż Słowa. W dzisiejszych religijnych
nabożeństwach różnych denominacji widzimy, jak stopniowo prostota apostolskiego
wzoru dla Kościoła i oddawania czci przez niego, została zaniechana. Niektórzy
wzięli sobie nieco wolności, inni wzięli jej sobie dużo, a w wyniku tego niektórzy
odeszli niewiele, a inni odeszli daleko od Boskiego standardu, ale zawsze ze
szkodą dla siebie samych. Lekcją dla duchowego Izraela powinno tu być:
"Patrz, abyś wszystko wykonał według wzoru okazanego ci na górze
świętej". Jeżeli w ogóle potrzeba nam Boskiej instrukcji w tym przedmiocie,
to powinniśmy postępować według tych instrukcji uważnie i dokładnie. Pamiętajmy,
że nie możemy ich ulepszać, a jakiekolwiek przeróbki są dla nas szkodliwe.
NIEBEZPIECZEŃSTWO USTĘPSTWA
Nie przypuszczamy, aby Aaron w zupełności podzielał owe
pragnienie ludu, aby uczynić złotego cielca; należy przypuszczać, że on
rozumiał i chciał lepiej i że to co uczynił zdawało się być celowym do
uspokojenia wzburzonego ludu, którego niezadowolenie było wyrażone w tym
żądaniu. Należy przypuszczać, że w tym pozornym godzeniu się na ich żądanie
Aaron starał się zyskać na czasie aż do powrotu Mojżesza. Jest też możliwym, że
jego zażądanie od ludu zausznic i innych ozdób złotych było początkowo tylko
wybiegiem; że przez ten wymóg on się spodziewał, iż lud nie zechce pozbyć się
swoich biżuterii i wówczas mógłby powiedzieć: "Nie mogę uczynić wam czegoś,
co by przedstawiało Boga inaczej, jak tylko ze złota, a ja nie mam złota na ten
cel i nie mogę go dostać inaczej, jak tylko od was". Jednak bez względu na
to, jak dobre mogły być jego intencje, lekcja dla nas jest taka, że postępek
Aarona był niewłaściwy.
Duchowi Izraelici nigdy nie powinni zajmować takiego
stanowiska - nigdy nie powinni powiedzieć: Uczyńmy to zło, ponieważ jego
rezultatem może być dobro, porzućmy pewne zasady dla świętej zgody i dla dobra
sprawy. Niestety, wydaje się, że to było słabością wodzów ludu Bożego we
wszystkich wiekach! Obawa przed ludźmi, która jest sidłem, zakłócała bojaźń
Bożą, która jest początkiem mądrości. Wszyscy duchowi Izraelici powinni nauczyć
się i ustalić to w swych sercach, że chociaż umiarkowanie i usposobienie
uprzejmości, pomocy i zważania na życzenia drugich są przedniejszymi elementami
chrześcijańskiego charakteru i mają być pielęgnowane, to jednak zasady Boskiego
prawa nie mają być nigdy łamane ani nawet naciągane dla błogosławienia drugich.
Mamy pamiętać, że gdy wyłaniają się jakieś krytyczne sytuacje, Bóg jest ponad
nimi wszystkimi i takie sytuacje nigdy
nie mają być rozumiane, iż są Jego głosem rozkazującym nam gwałcić zasady
sprawiedliwości, jakie On Sam postawił przed nami. Mamy spełnić nasz obowiązek
zgodnie z Boskim prawem najlepiej, najłagodniej i najmądrzej jak tylko możemy,
a wyniki mamy pozostawić Jemu - Wszechmogącemu. Cokolwiek inni czynią, myślą
lub idą na kompromis, my zajmujmy stanowisko Apostoła i mówmy: "Nie możemy
nic przeciwko prawdzie ale za prawdą" (2Kor.13:8). Sumienie nasze nie
powinno nam pozwolić na kompromis, kiedy dotyczy zasad, chociaż zawsze mamy być
gotowi do wszelkiego kompromisu tam, gdzie nie chodzi o zasadę.
KOSZT ZŁEGO UCZYNKU
Ludzie zwykle pobudzani są do czynienia źle tą myślą, że
unikną pewnych trudności lub cierpień, albo też że osiągną jakieś korzyści i
błogosławieństwa. Lecz jest to tylko teoria; w rzeczywistości zaś sprawa ma się
na odwrót, czyli każdy zły czyn jest kosztowny. Izraelici ogołocili się ze
swoich biżuterii, aby zadowolić swoje opaczne uczucia religijne. I jak często
widzimy to samo pomiędzy Izraelitami duchowymi! Ilu to w swym hołdowaniu sekcie
lub denominacji pozbawia siebie najkosztowniejszych posiadłości! Jak wielu
poświęca się tym bożkom, których Bóg nie polecił! Bożyszczom postanowionym w
wyraźnym przeciwieństwie do Boskiego Słowa – poświęcając im czas, wpływ,
pieniądze; czas, który powinien być przeznaczony na czystą wielbienie Bogu;
wpływ, który powinien rozszerzać się w przeciwnym kierunku, to jest na
podtrzymanie wolności, którą Chrystus uczynił nas wolnymi i na społeczność z
tymi, którzy starają się stać w tej wolności; pieniądze, które powinny być
użyte na budowanie siebie i drugich w najświętszej wierze raz świętym podanej i
na burzenie bastionów błędu, złotego cielca niewiedzy i przesądu.
I niewątpliwie wielu duchownych, a także wielu spośród
bardziej inteligentnych chrześcijan wszystkich denominacji, rozumie, że
kościelnictwo jest tylko złotym cielcem niegodnym oddawanej mu czci. Bez
wątpienia, wielu z tej bardziej inteligentnej klasy, przedstawionych w Aaronie,
niechętnie łączy się z tymi różnymi sekciarskimi praktykami i zwyczajami, które
mają formę pobożności, i negują ich moc. Tacy powinni być odważniejsi, o ile
chcą być zwycięzcami; muszą nauczyć się tej lekcji i wyjść spośród nich, odłączyć się i nieczystego się nie
dotykać (2Kor.6:17). I ponownie: "Wynijdźcie z niego ludu Mój, abyście nie
byli uczestnikami grzechów i żebyście nie wzięli z plag jego" - Obj.18:4.
WIELE BOŻYSZCZY W CHRZEŚCIJAŃSTWIE
Chociaż kościelnictwo jest bożyszczem, które w obecnych
czasach najlepiej odpowiada złotemu cielcowi, to jest jeszcze wiele innych
bożków, przed którymi rzekomi chrześcijanie uginają kolana swych serc. Głównym
pomiędzy tymi jest Mamon, bożek pieniędzy i bogactwa. O! jak wielu zapomina
instrukcji Słowa Bożego, że najpierw mamy szukać Królestwa Bożego i
sprawiedliwości Jego, kontentując się tym, co Boska opatrzność nam udziela w
tym względzie! Jak wielu jest takich, którzy usilnie starają się o więcej z
rzeczy tego świata, aniżeli Boska opatrzność ich obdarza! Jak wielu ma
zamiłowanie do pieniędzy, o której Apostoł powiedział, że jest korzeniem
wszelkiego zła, których niektórzy pragnąc potknęli się i poprzebijali wieloma
boleściami (1Tym.6:10).
Zaiste, ten bożek ma wielu czcicieli obecnie, więcej może
aniżeli kiedykolwiek przedtem, a czczenie mamony jest zachęcane na każdym kroku
- biedni są prawie pogardzani, bogaci zaś są wysoce poważani. Szczęśliwi
czciciele Mamona, którzy otrzymują oznaki jego uznania w postaci dobrobytu, są
wszędzie mile witani w społeczeństwie i kościelnictwie. Nie potępiamy bogatych
ani bogactwa, ganimy tylko miłość i czczenie bogactwa, jakie jest wystawiane za
ideał dla ludzkiej ambicji; podczas gdy Bóg oświadczył, że niewielu mądrych,
uczonych, zacnych i niewielu bogatych odziedziczy Królestwo, a więc niewielu
bogatych znajduje się w Izraelu Bożym.
Są jeszcze inne bożyszcza, jak reputacja, sława, pycha itp.
które wołają zapłaty od swoich czcicieli. Każde z tych bożyszczy domaga się od
swych czcicieli ich złotych zausznic, czyli ich korzyści, czasu i wpływu itd. w
służeniu jemu. Czy nie uczy to każdego prawdziwego Izraelity, aby zbadał swe
serce i gdy tam znajdzie jakieś bożyszcze, wyrzucił je tak, aby jego cześć
mogła być oddawana w szczerości Samemu tylko Panu? W to burzenie bałwanów można
także włączyć niestosowne czczenie osób; czy byliby to wodzowie z przeszłości,
tacy jak Luter, Kalwin i inni, czy też jacykolwiek ziemscy wodzowie z czasów
obecnych. Święty Jan objawiciel przedstawiony jest, że upadł, aby oddać pokłon
Aniołowi, który ukazywał mu pewne rzeczy tyczące się planu Bożego i powiedziane
jest, że Anioł zgromił za to Jana i rzekł: "Patrz abyś tego nie czynił;
bom jest spółsługa twój i braci (…) Bogu się kłaniaj" – [Obj.22:8,9 – dop.
tłum].
Przeto każdy właściwy przywódca, bez względu na to, jakie ma
stanowisko i wpływ, powinien baczyć, aby zgromić każdy przejaw czci, jemu
oddawany. Bez względu na to, w jak dobrej intencji hołd byłby składany, musi
być zganiony, ponieważ dla ludu Bożego jest tylko jeden przedmiot adoracji -
Sam Bóg! "Bogu się kłaniaj". Współbliźni mogą być poważani, szanowani
i oceniani tak, jak i Pismo nakazuje: "Komu cześć (słuszny szacunek), temu
cześć; komu podatek, temu podatek; komu bojaźń, temu bojaźń" [Rzym.13:7 –
przyp. tłum.], lecz Bóg powinien być uważany jako źródło wszystkich naszych
radości, korzyści i błogosławieństw. Jeżeli Bogu upodobało się użyć
któregokolwiek z Jego dzieci ku błogosławieniu drugich, to nie byłoby wcale
niewłaściwym radować się z takiej Boskiej opatrzności i uznać takową; lecz w
każdym wypadku Pan powinien być uznawany jako Dawca wszelkiego dobra i
doskonałego daru. Gdyby On nie dał Swej pomocy przez ten przewód lub przez
tamtego sługę, to dałby ją przez innego; a więc Jemu należy się chwała za tak
chwalebny plan zbawienia, za nasz udział w tymże planie i za naszą znajomość
tych rzeczy.
"ZBUDOWAŁ OŁTARZ PRZED NIM"
Zło wciąż postępuje; jedno zło prowadzi do drugiego. Tak
więc, gdy złoty cielec był uczyniony, następną rzeczą w kolejności było
zrobienie złotego ołtarza przed tymże cielcem, aby składać mu ofiary. Tak samo
rzecz się ma z bożyszczami duchowego Izraela. Ołtarz zawsze związany jest z
ofiarą i jest to rzeczą naturalną, że powinniśmy składać ofiary temu, cokolwiek
umieścimy w naszym sercu jako nasze bożyszcze. Jak to już wykazaliśmy powyżej,
niektóre serca mają dużo bałwanów inne niewiele i wcale nie jest trudno orzec,
jakiemu bałwanowi człowiek oddaje cześć. Przedmiot czci okaże się poprzez
ofiarę. Powiedz nam, jakiej rzeczy dany mężczyzna lub niewiasta poświęca
najwięcej myśli, najlepszy czas, najważniejszy wpływ, a możemy ci powiedzieć,
jakiemu bałwanowi oddaje największy hołd, przed którym ma największy ołtarz i
składa największe ofiary.
Każdy powinien być najbardziej zainteresowany w badaniu tej
sprawy z punktu widzenia własnego serca. Każdy powinien zapytać samego siebie:
"Komu ja składam ofiarę swego serca? Gdzie kieruję swoje najprzedniejsze
uczucia? Komu lub czemu składam ofiary z najkosztowniejszych rzeczy, jakie
posiadam?". Prawo natury wymaga, aby pewna część naszego czasu była
przeznaczona na spanie; wielu znaczną część czasu zużywa na ziemską pracę, w
celu zdobycia rzeczy potrzebnych i słusznych do obecnego życia. Pewna część czasu
potrzebna jest także dla osobistych wygód, jedzenia pokarmów i do dbania o
nasze ciała. Łatwo byłoby przeznaczyć na te rzeczy całe dwadzieścia cztery
godziny; albowiem skłonnością naszych czasów jest coraz większa rozrzutność pod
każdym względem, a to, co dawniej było uważane za zbytek, obecnie uważane jest
za konieczność. Przeto każda godzina, spośród tych dwudziestu czterech, zabrana
ze spraw doczesnego życia, może być uważana, w pewnym znaczeniu tego słowa, jako ofiara.
Niektórzy dzielą swoje ofiary i części tychże kładą na
ołtarzach swoich poszczególnych bałwanów; lecz prawdziwy chrześcijanin,
oświecony Słowem Bożym, musi porzucić te wszystkie bałwany i musi zrozumieć, że
w najlepszym razie ma on bardzo mało do przedstawienia Panu jako żywa ofiara.
Gdy on może zaoszczędzić czy odkupić jedną godzinę lub więcej na dobę, to
powinien to uznać jako część jego rozumnej służby dla Pana, którą powinien
sumiennie pełnić dzień po dniu, o ile chce otrzymać Boską łaskę i
błogosławieństwo, tak w życiu teraźniejszym, jak i przyszłym. Jako szafarz
darów Pana może użyć nieco swego czasu i wpływu na swój własny wzrost w Słowie
Bożym. Inną część może poświęcić na dopomaganie braciom, budując ich w
najświętszej wierze i przez to może wzmacniać swoją własną wiarę. Jeszcze inne
części ze swojego poświęconego czasu i środków może używać na usługę chorym lub
na dopomaganie drugim choćby i w rzeczach doczesnych, czyniąc dobrze wszystkim,
jeżeli nadarza się taka sposobność, a
szczególnie domownikom wiary. Lecz te wszystkie ofiary nie mają być czynione
ludziom, rzeczom lub kościelnym systemom, ale dla Boga i mają być odpowiednio
używane, według jego najlepszego wyrozumienia Boskiej woli, jak ją przedstawia
Słowo Boże.
ROZBICIE TABLIC ZAKONU
! w końcu, po czterdziestu dniach Mojżesz zstąpił z góry
niosąc kamienne tablice zakonu i na widok bałwochwalstwa rzucił tablice na
ziemię i rozbił je, co symbolicznie przedstawiało chybienie Izraela w
zachowaniu Zakonu oraz niemożliwość usprawiedliwienia ludzkiego rodzaju przez
Przymierze Zakonu. Gdy Mojżesz zgromił lud, ukarał bardziej świadomych i
wyjaśnił ludowi ich grzech, a potem ponownie wszedł na górę do Pana, działając
jako pośrednik ludu. W łączności z tym mamy przedstawioną wspaniałomyślność
charakteru Mojżesza, jego brak samolubstwa i jego miłość do swych braci, pomimo
ich wszystkich słabości. Bóg zaproponował Mojżeszowi wytracenie Izraela jako narodu,
a z Mojżesza i z jego rodziny uczynienie narodu, któremu by błogosławił jako
nasieniu Abrahama. Wszakże Mojżesz, wierny swemu stanowisku pośrednika, gdy
podjął się być przedstawicielem ludu przed Bogiem i przedstawicielem Boga przed
ludem, nie przyjął tej Boskiej oferty, ale błagał za ludem jako pośrednik.
Możemy być pewni, że to wszystko było zamierzone jako obraz
na Chrystusa Jezusa, który jako lepszy Pośrednik Nowego Przymierza, okaże się
wierny w tym, co Mu będzie powierzone, a także będzie się wstawiał i
reprezentował rodzaj ludzki przed Bogiem, pomimo grzesznego stanu ludzkości,
pomimo ich wyobcowania i nieposłuszeństwa. Język Mojżesza jest pełen patosu:
"Teraz tedy odpuść grzech ich, albo jeśli nie, wymaż mię proszę z ksiąg
Twoich, któreś napisał". Jak Mojżesz tu stawił swoją całą egzystencję na
korzyść tego ludu, tak życie Chrystusowe było stawione za cały rodzaj, który On
odkupił przez Swoją śmierć i którego był przedstawicielem i nadal będzie jako
Pośrednik, aż pod warunkami Nowego Przymierza obdarzy Izrael i całą ludzkość
restytucją i pełną sposobnością powrotu do Boskiej łaski. Sposób postępowania
Mojżesza był przyjemnym Bogu i jako pośrednikowi ludu poleconym mu było, aby
prowadził ten lud i zaprowadził wiernych do ziemi obiecanej. Pomimo tego, ci z
ludu, którzy brali udział w czynieniu zła, otrzymali pewną miarę karania.
Duch Mojżesza był obrazem nie tylko na ducha Chrystusowego,
ale także przedstawiał ducha tych wszystkich, którzy będą członkami ciała
Chrystusowego. My również musimy mieć tego ducha miłości i poświęcenia, nie
tylko do członków ciała Chrystusowego, naszego własnego Ciała, ale i do misji,
do pracy, do jakiej Boska opatrzność nas wezwała. "Albowiem znacie
powołanie wasze, bracia". Bóg powołał nas do współdziedzictwa z Synem
Swoim, abyśmy się stali Oblubienicą, Małżonką Barankową, abyśmy uczestniczyli z
Nim w wielkim dziele pośredniczenia Nowego Przymierza, a pod jego chwalebnymi
zarządzeniami w Tysiącleciu, abyśmy podnosili ludzkość i poprowadzili drogą
świątobliwości do zupełnej doskonałości i do żywota wiecznego - tylu z nich,
ilu okaże się posłusznymi. Koniecznym jest, abyśmy mieli ducha Mojżeszowego,
ducha Chrystusowego w tych rzeczach - abyśmy, w takim stopniu, w jakim jest to
możliwe, okazali się godnymi tego powołania i już teraz czynili wszystko, na co
nas stać, zgodnie z Pańskim opatrznościowym kierownictwem, ku błogosławieniu i
podnoszeniu ludzkości w ogólności i ku wskazywaniu im właściwej drogi; lecz
szczególnie mamy przygotowywać samych siebie do chwalebnego dzieła w przyszłym
wieku.
Pomiędzy elementami naszego przygotowywania się, głównym
będzie duch współczującej miłości, który uczyni nas kopiami naszego drogiego
Mistrza, który nawet wobec niewdzięcznych był dobrotliwym, pełnym miłosierdzia
i owoców dobrych. Zajmijmy ten wyższy poziom myśli w naszym stosunku do świata.
Nasz Mistrz powiedział: "Wy nie jesteście ze świata jako i Ja nie jestem z
tego świata". Myśmy członkami Chrystusowymi - członkami Onego wielkiego
Pośrednika, podlegając szkoleniu i przygotowując się do przyszłego wielkiego
dzieła prowadzenia ludu do obiecanej ziemi Boskiej łaski i wiecznego życia - do
przywróconego raju. Jeżeli nie nauczymy się potrzebnych lekcji, jeśli nie
staniemy się obrazami miłego Syna Bożego we współczuciu, miłości i uczynności
wobec świata, zostaniemy usunięci z członkostwa w tym chwalebnym Ciele, tej królewskiej
klasy, jako niegodni, niewybrani. Dołóżmy więc pilności i pamiętajmy, że
największą lekcją, jakiej mamy się nauczyć jest miłość - do Boga, do braci, do
bliźnich, a nawet do naszych nieprzyjaciół. Jeżeli taka miłość zamieszka w nas
obficie, to nie okażemy się próżnymi ani nieużytecznymi w oczach Bożych, ale
przez Chrystusa dane nam będzie hojne wejście do wiecznego Królestwa, jako
uczestnikom Króla królów i Pana panów w Jego wielkim dziele Pośrednika dla
świata - Pośrednika Nowego Przymierza, pod którym błogosławione będą wszystkie
rodzaje ziemi.
Straż 1938 str. 171 - 174. W.T. R-4022 a - 1907 r