<< Wstecz |
Wybrano: R-3525 a, z 1905 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Nasz baranek wielkanocny
Obchodzenie Pamiątki śmierci Naszego Zbawiciela, z każdym rokiem zdaje się nabierać większej wagi. To, że data zawsze się zmienia i musi być liczona według rachuby i zwyczaju Żydów, dodaje jeszcze większego znaczenia i przywodzi na pamięć różne szczegóły figuralnej Wielkanocy i wypełnienie się tejże w śmierci Baranka Bożego - "Baranek nasz Wielkanocny Chrystus, jest za nas ofiarowany". - 1Kor.5:7.
Ciężka niewola narodu Izraelskiego pod panowaniem Faraona, boga, czyli władcy Egiptu, nasuwa na myśl niewolę i skazanie, w którym wszystko stworzenie wzdycha i boleje, "będąc obciążone grzechem i podległe śmierci". Faraon doskonale reprezentuje szatana, "boga tego świata". W wyzwoleniu Izraela pod przewodnictwem Mojżesza, widzimy wyswobodzenie i uwolnienie wszystkich, którzy czczą Boga i Jego prawa, pod kierownictwem większego niż Mojżesz, tj. Chrystusa, głowy i ciała w czasie Tysiąclecia. W obaleniu i zniszczeniu Faraona i jego zastępów widzimy pozaobrazowe zniszczenie szatana i wszystkich jego zwolenników przez wtórą śmierć. Pozaobrazowe błogosławieństwa są wszystkie wynikiem pozaobrazowej Wielkanocy, której główną figurą jest Chrystus.
ZABITY BARANEK
Pismo Święte, które mówi o naszym
Panu jako o Baranku zabitym od założenia świata, wskazuje, że wszystkie
szczegóły tej Wielkanocy były w umyśle i planie Bożym, nie tylko od upadku
Adama i po wypowiedzeniu na niego wyroku śmierci, lecz na długo przed stworzeniem
Adama. Z tego widzimy, że chociaż sama tylko sprawiedliwość Boża była widoczna
przez wieki, a miłość Boża nie była "objawiona" aż do pierwszego
przyjścia Pana, to jednak Bóg żywił Miłość w Swoim sercu zaraz od początku.
Jak Wielkanocne wyzwolenie reprezentuje
błogosławieństwa Tysiąclecia, tak sama noc poprzedzająca wyzwolenie
reprezentuje Wiek Ewangelii, w którym wszyscy pokładający ufność w Bogu,
wyczekują Jego zbawienia podczas której wszyscy "domownicy wiary"
pożywają Baranka z przaśnym chlebem Prawdy i gorzkimi ziołami, prób i
doświadczeń, wyczekując Poranka w którym Kościół "pierworodnych", pod
osłoną "krwi Baranka", przechodzi ze stanu potępienia, do stanu
usprawiedliwienia, ze śmierci do żywota. To też i my z tej przyczyny mamy
ustawiczną ucztę, radując się w Panu, karmiąc się Barankiem z przaśnym chlebem
i gorzkimi ziołami. Dla tej też przyczyny obchodzimy coroczną pamiątkę tego
wszystkiego, "albowiem Baranek nasz Wielkanoccny Chrystus za nas
ofiarowany jest, a tak obchodzimy święto". - 1Kor.5:7.
Nasz Mistrz przykazał swoim uczniom
mówiąc: "to czyńcie na pamiątkę Moją" (rok po roku, do czasu wtórego
przyjścia to czyńcie) na pamiątkę Mojej śmierci, a nie na pamiątkę zabijania
figuralnego baranka i figuralnego przejścia pierworodnych, figuralnego Izraela.
Przez długie lata szatan zaślepiał
lud Boży odnośnie tego prostego zwyczaju, jaki praktykowano w pierwotnym
Kościele. Najpierw postarał się przedstawić, że Msza w rzymskim kościele
stanowiła tę pamiątkę, a potem wyperswadował Protestantom, że tę pamiątkę można
obchodzić nie tylko raz na rok, ale co kwartał, co miesiąc i co tydzień. Jak
wiele błogosławieństwa przez to traciliśmy, będąc tym sposobem zwodzeni, trudno
było wiedzieć, aż zostaliśmy doprowadzeni do poznania prawdy i znaczenia, że
"Baranek nasz Wielkanocny za nas jest ofiarowany" i z tego względu my
"pierworodni" obchodzimy to święto.
Nie damy się więcej pozbawiać
błogosławieństw, które nam Pan Bóg zamierzał udzielić. Będziemy obchodzić
święto. Jak jest pewnym, że poświęceni wierzący tego wieku są "Kościołem
pierworodnych", tak pewnym jest iż nastąpi wyzwolenie wszystkich
domowników wiary pod kierownictwem pierworodnego (Chrystusa) jak to pokazane
jest w figurze, i że wszyscy inni wyprowadzeni przez Mojżesza będą ostatecznie
stanowić jedynie posłusznych, jak Apostoł wyraźnie pokazuje w Dz.Ap.3:23.
"TEJ SAMEJ
NOCY"
Obchodzenie pamiątki tak ważnej
corocznie jest bardziej uroczystym i usposabia lepiej duchowo, gdy stawimy się
myślą na górę Kalwarię, gdzie odegrany był największy z dramatów w świecie,
przeszło dziewiętnaście stuleci temu i uprzytomnimy sobie osoby biorące w tym
udział, jak również słowa i wydarzenia, jakie wówczas miały miejsce. Bardziej
jeszcze wzmacnia naszą wiarę, gdy wiemy, że Opatrzność Boża postanowiła, iż
miało się to stać w ściśle oznaczonym roku, porze dniu i godzinie, a choć Żydzi
poprzednio starali się Jezusa schwytać i skazać na śmierć, to jednak nie mogli
tego uczynić, bo "nie przyszła Jego godzina". Akuratny czas tego
wielkiego wydarzenia nie tylko był wykazany w figurach, jakie Żydzi obserwowali
przez wiele wieków z największą akuratnością, co do dnia, lecz nasz Pan z równą
punktualnością oświadczył, iż przyszła Jego godzina, gdy miał ustanowić chleb i
wino, na pamiątkę swej śmierci jako pozafiguralnego baranka: "a gdy
przyszła godzina, usiadł" z uczniami do Ostatniej Wieczerzy i rzekł do
nich: "Żądając, żądałem tego baranka jeść z wami pierwej niżbym
cierpiał". - Łuk.22:14,15.
"Obchodzimy Święto"
Z równą akuratnością i powagą, jak
to jest pokazane przez naszego Pana i Apostołów i my powinniśmy obchodzić
święto, jako pamiątkę Jego śmierci, jak On to sam pokazał, iż nie każdego czasu
lub pory: rano, w południe lub w nocy, lecz jedynie jako Wieczerzę, nie byle
jaki dzień, ale jedynie, kiedy przypada rocznica - czynimy raczej
"to", co zostało ustanowione, aniżeli co innego i o innej porze.
W tym roku czwartek 14 kwietnia, po
6-tej godzinie wieczorem przypada obchodzenie ustanowienia pamiątki śmierci
naszego Pana, zaś piątek 15-go kwietnia, odpowiada dniowi, w którym nasz Pan
znosił ostatnie męki szczególnie od 9-tej rano do 3-ej po południu - gdy umarł,
zawoławszy głośno: "Wykonało się". Złożony był w nowym grobie Józefa
z Arymatei przed 6-tą wieczorem; następny dzień (począwszy od tejże 6-tej
godziny) był pierwszym dniem święta Paschy, którego święcili Żydzi, a w tym
roku przypada na sobotę 16-go kwietnia. My obchodząc tę Pamiątkę nie mamy nic
wspólnego w tym względzie z żydami, jedynie trzymamy się daty, przez którą
możemy być upewnieni, kiedy nastąpiła śmierć naszego Pana i pamiątkowa
Wieczerza poprzedniego wieczora.
Nasz Pan ustanowił Pamiątkową
Wieczerzę polecając uczniom, aby obchodzili na Jego pamiątkę to, co był podczas
tej wieczerzy ustanowił, a co miało miejsce po szóstej godzinie wieczór,
"tej nocy, której był wydan" przed ukrzyżowaniem. To działo się 14
Nissan, tego samego dnia, w którym umarł. Zwyczaj 1iczenia dnia u Żydów liczył
się od 6-tej godziny wieczorem, do 6-tej wieczorem, czyli od zachodu słońca, do
jego zachodu.
UMYWANIE JEDNI
DRUGIM NÓG
Jezus i Jego uczniowie będąc Żydami,
byli obowiązani zachowywać Żydowską Wieczerzę Wielkanocną, jeść razem
literalnego baranka z gorzkimi ziołami, przaśnym chlebem, i winem; te rzeczy
były figuralne i minęły bezpowrotnie, bo się wypełniły w Chrystusie, dlatego
nas wiele nie obchodzą. Po ukończeniu i załatwieniu zwykłej Wielkanocnej
Wieczerzy Żydowskiej Pan Jezus ustanowił nową Pamiątkową Wieczerzę, która miała
przypominać Jego ofiarę za pierworodnych i ich wspólną z Nim ofiarę, jak to
wykażemy.
O jakiej porze Pan Jezus umył Swoim
uczniom nogi, czy po pierwszym obrządku Wielkanocnej wieczerzy a przed
Pamiątkową Wieczerzą, czy po skończeniu tejże, nie można stanowczo powiedzieć,
lecz zdaje się, iż po tej ostatniej (Mat. 26:25); a to było zamierzone, iż
miało służyć za przykład pokory i za naukę dla Apostołów, którzy jeszcze mieli
ducha współzawodnictwa ubiegania się o wyższe stanowisko. W każdym razie
umywanie nóg nie było częścią ustanowionej Ostatniej Wieczerzy Pańskiej, ani
przypuszczamy, iż stało się to zwyczajem między uczniami Jezusa, chociaż nie
mamy zamiaru sprzeczać się z tymi, którzy zapatrują się inaczej i wolą
literalnie umywać nogi jedni drugim. Według naszego wyrozumienia, przez
umywanie nóg było pokazane, że uczniowie Pana nie mają uchylać się choćby i od
najniższej usługi, aby tylko pomagać jeden drugiemu. Chcąc myć drugim nogi
dziś, wcale nie byłoby to rzeczą wygodną ani praktyczną, wtedy gdy wiele innych
posług jest zaniedbanych.
"TO JEST
CIAŁO MOJE"
Można wnosić, że po skończeniu
zwykłej żydowskiej Wielkanocnej Wieczerzy, nasz Pan wziął pozostały przaśny
chleb, błogosławił, złamał na części i dał uczniom, mówiąc: "Bierzcie,
jedzcie, to jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę
moją". - Mat.26:26; Mar.14:22; Łuk.22:19.
Słowa: "To jest ciało
moje" stały się przyczyną nieskończonych dysput od wielu stuleci między
ludem Bożym, a podstawą do dysput była nauka kościoła Katolickiego o Mszy,
która twierdzi, że chleb (opłatek) po odmówienia przez księdza pewnej reguły,
przemienia się w rzeczywiste ciało Jezusa, któremu ksiądz następnie oddaje hołd
i zaczyna wykonywać łamanie (nową ofiarę) za grzechy tych na których intencję
Msza jest odprawiana. Aby ta procedura miała wagę i mogła być podobną do ofiary
Jezusa, główny nacisk jest robiony na słowa Jezusa: "To jest ciało
moje," co ma służyć za dowód, że ciało Jezusa jest w tym chlebie (opłatku)
i dlatego może być ofiarowane. Lecz sprawę tę można szybko załatwić, gdy
wspomnimy, że Pan Jezus nie umarł jeszcze, gdy wymawiał te słowa. Z tego powodu
miał On na myśli: "Chleb ten reprezentuje moje ciało", bo
jakiekolwiek inne tłumaczenie byłoby nieprawdziwym. On był jeszcze w ciele,
przeto ten chleb, którego błogosławił i dał uczniom do spożycia nie był jeszcze
przeistoczony w ciało i nie mógł być Jego ciałem.
Gdy przyjmiemy słowa Jezusa w tej
prostocie i znaczeniu w jakim zostały wypowiedziane, jak piękna zawiera się w
nich nauka! Chleb przaśny (czysty) w tej pamiątce reprezentuje człowieczeństwo
Jezusa, chleb z nieba, którego jeżeli sobie przyswajamy - pożywamy - możemy
mieć żywot wieczny. Następna myśl jaka się w tym zawiera jest, że ten chleb z
nieba musi być "złamany", aby mógł byś spożyty; dlatego widzimy iż
nasz Pan nie tylko potrzebował zstąpić z nieba jako "chleb", lecz
było także koniecznym, aby został złamany przez śmierć - ofiarowany za nasze
grzechy - z tego względu możemy korzystać z Jego zasług i otrzymać żywot
wieczny.
"KREW
NOWEGO TESTAMENTU"
Następną częścią Pamiątki Ofiary
naszego Pana było "wino". Powiedział On swym uczniom, iż to wino reprezentuje
Jego krew - "Krew Nowego Testamentu, która się za wielu wylewa na
odpuszczenie grzechów" (Mat.26:28). To pokazuje nam zapłacenie okupu za
grzechy świata. Łamanie chleba jest jedną częścią nauki tego obrządku, zaś
"kielich" jest dopełnieniem. Nie tylko potrzebujemy pokarmu, siły i
pomocy by powrócić do harmonii i łaski Bożej, lecz nadto potrzebujemy
drogocennej krwi tj. życia naszego Pana jako wykup i uwolnienie nas od
potępienia przez Sprawiedliwość.
Uczniowie Jezusa muszą wiarą jeść
(przyswajać sobie) z tego "chleba" i pić z tego "kielicha"
inaczej nie mogą być jedno z Nim. Co więcej: Apostoł wykazuje, że jest jeszcze
inny pogląd na tę Pamiątkę. My, którzy w ten sposób jemy i pijemy - którzy
przez to stajemy się uczestnikami zasług Zbawiciela - jesteśmy uznani za
"członków" i jako Jego "ciało" jesteśmy z Nim łamani; a
życie nasze poświęcone w Jego służbie, pod Jego kierownictwem, liczy się jako
część Jego ofiary. Oto słowa Apostoła: - "Kielich błogosławienia, który
błogosławimy, izali nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który
łamiemy, izali nie jest społecznością ciała Chrystusowego? albowiem jednym
chlebem, jednym ciałem wiele nas jest; bo wszyscy chleba jednego Chrystusa
jesteśmy uczestnikami". - 1Kor.10:16,17.
O jak głęboką jest w tym nauka
Pańska. Im głębiej w nią wglądamy tym piękniejszą nam się przedstawia, a oczy
wyrozumienia otwierają się bardziej w miarę naszego ocenienia i posłuszeństwa.
"A tak obchodzimy święto" w dwojakim znaczeniu:
(1) Przez przyswajanie i ucztowanie
na tym wielkim dziele dokonanym za nas przez naszego Zbawiciela i na bogactwie
łaski, udzielonej nam przez Niego; i (2) Przez ocenienie naszego przywileju
współdziedzictwa z naszym Zbawcą, jeżeli wydajemy życie nasze w Jego służbie,
za braci itd. "dopełniając ostatków, ucisków Chrystusowych" Kol.1:24.
Wyrażenie "ostatków" nie
znaczy, że nasz Pan nie cierpiał dosyć za wszystkich, albo, że Jego cierpienia
nie były dostateczne za wszystkich, lecz dlatego, iż On pragnie abyśmy mogli z
Nim otrzymać Jego naturę i stać się uczestnikami Jego chwały, a do tego możemy
jedynie dojść przez cierpienie z Nim, jako członkowie Jego ciała, w ten jedynie
sposób możemy otrzymać dział w Jego chwale czci i nieśmiertelności.
"ŚMIERĆ
PAŃSKĄ OPOWIADAJCIE"
Zachęcajmy wszystkich braci w Panu
gdziekolwiek się znajdują, aby łączyli się wspólnie dla obchodzenia Pamiątki
Śmierci naszego Pana, w czasie, gdy przypada właściwa rocznica, jak wyżej
nadmieniono. Łączcie się z tymi, którzy wyznają wiarę i ofiarowanie - nie
zapraszajcie innych. Można się zgromadzić nawet po dwóch lub trzech, jak
wydarzy się sposobność i okoliczność. Jeżeli potrzeba tego wymaga dobrze się
uwolnić na dzień lub dwa, by można się spotkać z braćmi zamieszkałymi w
bliskości. Nie byłoby właściwym, aby pieniądze miały decydować w tej sprawie.
Jedna duchowa uczta z Panem i tymi, którzy obchodzą Pamiątkę Jego Śmierci w
szczerości, jest warta więcej niż kilka uczt naturalnego pokarmu. Nie samym
chlebem żyje człowiek, ale przeważnie chlebem z nieba.
Nawet, jeżeli ktoś jest odosobniony,
tak, że nie może zejść się z drugim, powinien obchodzić sam. "Sodowe
sucharki" są przaśnym chlebem (które można wszędzie nabyć), albo jeżeli
ktoś mieszka blisko żydowskiej rodziny z łatwością może taki chleb od nich
otrzymać za parę centów. Co się tyczy wina, to najlepiej użyć sok winny (wino
nie fermentowane), a w razie braku tego wygotowane rodzynki mogą w zupełności
zastąpić "wino".
Lecz nie róbmy wiele przygotowań do
obchodzenia tej Pamiątki, aby zabiegi czynione około tegoż, nie odwróciły
naszej uwagi od rzeczywistego znaczenia tej pamiątki. Raczej powinno się
poświęcić kilka dni poprzedzających, jak i następnych, na modlitwę i rozważanie
tak ważnych wydarzeń i karmić się Chlebem Żywota, radując się w Panu.
Zalecamy również, aby po zakończeniu
uroczystości, tj. po łamaniu chleba i wypiciu kielicha zakończyć zebranie
śpiewem jak to uczynił nasz Pan: "Zaśpiewawszy pieśń, wyszli".
Uczyńmy podobnie, zaniechajmy zwykłych podawań rąk przy pożegnaniu i rozmów, ale
w skupieniu ducha postępujmy w myśli za naszym Panem w Jego następnych
doświadczeniach w Ogrodzie Oliwnym, przed sądem Arcykapłana, Piłata, Heroda,
znowu u Piłata; jak był biczowany, skazany na śmierć, jak niósł krzyż, a w
końcu został ukrzyżowany za nasze grzechy. Tego rodzaju myśli na pewno dopomogą
nam do lepszego ocenienia tego, co On dla nas uczynił i do większego
znienawidzenia grzechu, a zarazem do lepszego wyrozumienia "jakimi
powinniśmy być w świętych obcowaniach i pobożności".
Straż 1938 str. 51 - 53. W.T. R-3525 a - 1905 r.