<< Wstecz |
Wybrano: R-5543 , z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Fragment listu C.T. Russella opublikowany w „The Port-of-Spain Gazette” (Trynidad)
Sprawa
oszczerczej publikacji pastora J.J. Rossa jest mi dobrze znana. W
Kanadzie są dwa przepisy umożliwiające wystąpienie do sądu o
zniesławienie. Według jednego, oszczerca może być ukarany przez
nałożenie kar finansowych za wyrządzone szkody. Według drugiego,
kryminalne zniesławienie może być karane więzieniem. Za doradą
moich prawników wystąpiłem przeciwko pastorowi Rossowi na
podstawie prawa karnego, ponieważ nie posiada on żadnego majątku,
a zatem kara finansowa nie powstrzymałaby go od dalszej szkodliwej
działalności. Sąd niższej instancji uznał go za winnego
oszczerstwa. Gdy jednak sprawa stanęła przed sędzią drugiej
instancji, powołał się on na angielski precedens, według którego
kryminalne zarzuty mogą zostać postawione tylko wtedy, gdy sprawa
grozi wybuchem zamieszek prowadzących do przemocy. Ponieważ nie
występowało żadne niebezpieczeństwo z mojej strony ani ze strony
moich przyjaciół, byśmy mieli wzniecać zamieszki, sprawa została
oddalona. Mogłem w dalszym ciągu występować o odszkodowanie ze
względu na poniesione straty finansowe, jednak byłoby to kosztowne
dla mnie, a nie miałoby żadnego skutku dla pastora Rossa. I tak
zresztą ma on swoje problemy. Poprzez ataki na moją osobę
doprowadził do podziału zboru baptystów, którego jedna część
zgromadza się w Toronto, a druga w Hamilton. Gdy ostatnio
słyszeliśmy o nim, przebywał w miejscowości London w stanie
Ontario i ponownie był przyczyną kłopotów w zborze. Najwidoczniej
kłamliwy duch jest jak bumerang.
Odnośnie
mojego wykształcenia w zakresie greki i hebrajskiego, to nigdy nie
twierdziłem, że posiadam jakąś szczególną znajomość tych
języków. Twierdzę jednak, że wśród tysiąca duchownych nie ma
często nawet jednego uczonego specjalisty od języka hebrajskiego
czy greckiego. Umiejętność przeliterowania kilku słów greckich
nie ma żadnej ziemskiej wartości. Nie jest też już konieczne
studiowanie tych języków w celu poznania Biblii. Nasi
prezbiteriańscy przyjaciele ponieśli wielkie koszty, by wydać
„Analityczną konkordancję słów hebrajskich, chaldejskich,
greckich i angielskich” Roberta Younga. Z kolei nasi przyjaciele
metodyści opublikowali podobną pracę – „Analityczną
konkordancję i leksykon” Stronga. Ciągle jest także dostępne
nieco starsze opracowanie zatytułowane „Angielskojęzyczny
leksykon i konkordancja hebrajska, chaldejska, grecka i angielska”
[autorstwa George'a Wigrama – przyp. red.]. Ponadto na standardowym
poziomie jest także „Leksykon Grecki” Liddella i Scotta. Ceny
owych dzieł nie przekraczają możliwości finansowych przeciętnego
człowieka. Z książek tych można czerpać naukową wiedzę na
temat oryginalnego tekstu Biblii. Posiadam wszystkie te cztery
pozycje i chętnie się nimi posługuję. Jest niewielu
uniwersyteckich profesorów, którzy podjęliby ryzyko krytycznego
przekładu jakiegokolwiek miejsca Pisma Świętego bez odwoływania
się do tych dzieł pomocniczych. Sama tylko umiejętność czytania
greki czy hebrajskiego bez sześciu lat studiów gramatyki byłaby
raczej przeszkodą niż pomocą przy badaniu Biblii. Znacznie lepiej
jest korzystać z wiedzy uczonych, na których też i ja się
powołuję.
A
dodatkowo przypominam wam, że dysponujemy obecnie wieloma
przekładami Pisma Świętego. I wszystkie one są dobre. Mam cały
ich komplet i uważam, że są pożyteczne do porównywania tekstu
przy rozważaniu jakiegoś miejsca. Jedne tłumaczenia przekazują
czasami myśli, które inne pomijają. Pewnego dnia z ciekawości
policzyłem różne tłumaczenia Biblii, których używam do moich
badań, i stwierdziłem, że mam ich trzydzieści dwa.
The
Watch Tower, 15 sierpnia 1914, R-5543
Straż
1/2016