<< Wstecz |
Wybrano: R-5852 , z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Widoki ze strażniczej wieży
Wydaje
się, że nasz kraj wkracza w strefę zagrożenia w sprawie wielkiej
wojny – pożaru Europy. Szerzy się gorączka wojenna. Nasz
prezydent, który był tak wiernym przyjacielem pokoju, najwyraźniej
zaczyna ulegać przemożnemu wpływowi ducha pychy i naciskom, by
Amerykanie nie tolerowali żadnej ingerencji z zewnątrz. Polityka
pokojowa, prowadzona przez naszego prezydenta, została
przekształcona w politykę gotowości. A cóż taka gotowość
miałaby oznaczać, jeśli nie to, że posiadając największą flotę
wojenną, nasz rząd stanie się bardziej pyszny i arogancki, chcąc
dyktować warunki innym narodom i tym sposobem pogrążyć nas w
wojnie.
Z
naszego punktu widzenia Stany Zjednoczone posiadają budzącą
respekt flotę, zupełnie wystarczającą do własnej obrony,
zwłaszcza jeśli doda się do tego miny oceaniczne oraz fortyfikacje
portowe, gdyby zawiodły powyższe elementy. Czegóż miałaby się
obawiać Ameryka? Czy Wielka Brytania, Niemcy, Francja albo wszystkie
te kraje razem miałyby życzyć sobie unicestwienia swego
najlepszego klienta, z którym handlując, uzyskują swoje największe
profity? Nonsens! Wszystkie wielkie kraje Europy zabiegają o naszą
przyjaźń i wszystkie powinny ją mieć zapewnioną wraz z naszym
wpływem zmierzającym do tego, by zapewnić im pokój i dobrobyt.
Wyobraźcie sobie armię złożoną z miliona żołnierzy
przeprawiającą się przez Atlantyk! Pomyślcie o liczbie
potrzebnych do tego okrętów! A przy tym trzeba pamiętać, że
największe okręty z ledwością byłyby w stanie załadować tyle
węgla, ile potrzeba na przewiezienie ich przez ocean bez
konieczności doładowania paliwa. Czy ktoś mógłby pomyśleć, że
Stany Zjednoczone nie byłyby zdolne do odparcia najazdu dowolnej
armii, nawet gdybyśmy w ogóle nie posiadali floty?
Nie
negujemy tego, że ze świeckiego punktu widzenia polityka
przygotowania się do realnie zagrażającej nam inwazji byłaby
rozsądna. Nie podajemy w wątpliwość pewnej sensowności
przeprowadzania werbunku młodzieży naszego kraju, by w lecie
spędziła dwa tygodnie w obozowych warunkach. Mogłoby to sprzyjać
zarówno wypoczynkowi, jak i szkoleniu, o ile zamierzeniem byłoby
utworzenie z nich armii pokojowej, a nie najeźdźczej, oraz
wywieranie pozytywnego wpływu.
Poglądy
badaczy Biblii
To,
co napisaliśmy powyżej, można by określić mianem świeckiej
oceny sytuacji. Badacze Biblii, patrząc z perspektywy Słowa Bożego,
dostrzegają wyraźnie, że obecna wielka wojna w Europie tak
gruntownie zrujnuje uczestniczące w niej narody, że nie będą one
miały sił na dalsze jej prowadzenie; zabraknie rezerw złota, tak
zwanych zasobów wojennych, na wydatki wojskowe.
Wyniszczone
wojną, zrujnowane, zniechęcone narody będą przez wiele lat
naprawiać straszliwe szkody, które obecnie sobie wzajemnie
wyrządzają. Ponadto Biblia zapewnia nas, że za sprawą tego
kryzysu wywołanego uciskiem związanym z rewolucją i anarchią
świat zostanie wybawiony ze swego szaleństwa poprzez ustanowienie
Królestwa Mesjasza, „który uśmierza wojny aż do kończyn ziemi”
(Psalm 46:10). Ogarnięte wojennym obłędem narody „przekują
miecze swe na lemiesze, a oszczepy swe na kosy (...) ani się więcej
ćwiczyć będą do boju” (Izaj. 2:4; Mich. 4:3).
Nie
możemy jednak oczekiwać, by inni ludzie, poza Badaczami Biblii,
postrzegali sprawy z takiej perspektywy. Muszą oni otrzymać
konieczne doświadczenie, które my umiemy przewidzieć, patrząc
przez teleskop Słowa Bożego.
Wobec
nieumiejętności spojrzenia na sprawy z biblijnego punktu widzenia,
przy jednoczesnym pragnieniu kontynuowania tak bardzo udanej do tej
pory polityki, nasz czcigodny prezydent wydaje się obecnie znajdować
w wielkim niebezpieczeństwie. A mianowicie może on zostać
zwiedziony przez swoje minione sukcesy na polu dyplomacji. Nie tylko
naraża on w znacznym stopniu pokój własnego kraju, ale także
doprowadza do zrywania z zasadami powściągliwości wojennej na
całym świecie, gdy domaga się od Niemiec, by uznały zatopienie
przez nich parowca Lusitania* za złamanie praw wojennych.
*
Parowiec Lusitania został storpedowany przez niemiecki okręt
podwodny 7 maja 1915 r., co nastawiło opinię publiczną przeciwko
Niemcom i przyśpieszyło przystąpienie Stanów Zjednoczonych do
wojny; w katastrofie śmierć poniosło 1198 spośród 1959 pasażerów
i członków załogi – przyp. tłum.
Niemcy
bronią się, że dla okrętów podwodnych, uznawanych i używanych
przez wszystkie kraje, należy wprowadzić nowe uregulowania w
zakresie prawa międzynarodowego w odniesieniu do zagrożenia życia.
By okazać szacunek oraz dobrą wolę względem Stanów
Zjednoczonych, Niemcy zaoferowały, że wypłacą odszkodowania za
śmierć obywateli amerykańskich, którzy zginęli w katastrofie
Lusitanii. Ponadto zapewniły, że zamierzają od tej pory
powstrzymać się od zatapiania statków pasażerskich, nawet jeśli
przewożą one amunicję wojenną, dopóki wszyscy pasażerowie nie
otrzymają uczciwej szansy bezpiecznego opuszczenia zdobytego statku.
Uzyskanie takiego ustępstwa jest wielkim zaszczytem dla dyplomacji
prezydenta Wilsona. Bardzo się jednak obawiamy, że niedaleki jest
on obecnie od zrujnowania tego sukcesu poprzez naleganie, by
Cesarstwo Niemieckie oświadczyło: „Wyznajemy, że zachowaliśmy
się nieprzyzwoicie”.
Nasz
prezydent grozi, że jeśli Niemcy nie uznają swego błędu, za karę
doprowadzi on do zerwania przyjaznych relacji między obydwoma
rządami. Nie widzimy żadnych korzyści z przyjęcia takiego kursu,
a za to pojawia się wiele zagrożeń. Niemiecka przyjaźń i
skłonność do naginania się do naszych życzeń mogą zostać
doprowadzone do granic wytrzymałości. Gdyby dobre stosunki
przestały obowiązywać, to co miałoby powstrzymać Niemców od
posunięcia się tak daleko, jak tylko uznaliby za stosowne, względem
działań, które ocenialiby jako walkę przeciwko ich żywotnym
interesom narodowym? Skutkiem mogłoby być pozostawienie dowódcom
okrętów podwodnych swobody zatapiania wszystkich obiektów
pływających pod flagami nieprzyjaciół Niemiec. Dalej,
nieporozumienia z pewnością doprowadziłyby do poszerzenia tej
listy o flagę amerykańską. Co więcej, jeśli nawet nie poczuliby
się urażeni, to zostałoby to uznane za większą lub mniejszą
niesprawiedliwość ze strony Amerykanów, których sympatia musi w
naturalny sposób kierować się, przynajmniej do pewnego stopnia,
zgodnie z ich powiązaniami rodzinnymi, ku krewnym po drugiej stronie
oceanu, toczącym walkę w obronie swej egzystencji przeciwko
połączonym siłom zbrojnym całego świata.
Badaczom
Pisma Świętego sugerujemy jedynie, że nawet gdyby sprawy miały
się potoczyć jak najgorzej, powinni zawsze pamiętać, że Bóg
stoi przy kole sterowym i że w ten sposób pozwoli On następnie
ludzkiej pysze i gniewowi połączyć incydenty wielkiego ucisku w
jedną „bitwę Armagieddonu”, co doprowadzi do ustanowienia
Królestwa Mesjasza. Pamiętajmy też na słowa Jezusa odnoszące się
do obecnego czasu: „A gdy się to pocznie dziać, spoglądajcież a
podnoście głowy wasze, przeto iż się przybliża odkupienie wasze”
(Łuk. 21:28).
Narastają
emocje i rozgoryczenie
W
„Wykładach Pisma Świętego”, tom IV, wyraźnie wskazaliśmy na
zjawiska, które obecnie zachodzą, i na mające się pojawić
jeszcze gorsze okoliczności. Obszernie opisaliśmy, w jaki sposób
czas wielkiego ucisku ujawni w pełni to, że cywilizacja naszych
dni, z której tak bardzo jesteśmy dumni, stanowi jedynie cienką
powłokę – glazurę. W wielu przypadkach mogliśmy się już o tym
przekonać, a wedle naszego zrozumienia Biblii owe zjawiska będą
się nasilać ze stanu złego w jeszcze gorszy. Wrogość narodowa
zamieni się w osobistą, jak to zapowiada Biblia, tak że nie będzie
pokoju ani dla wychodzącego, ani dla wchodzącego [Zach. 8:10], gdyż
„miecz każdego obróci się na brata jego” (Ezech. 38:21 [Zach.
14:13]). Nasz Zbawiciel, opisując proroczo te sprawy, stwierdza:
„Gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota”
(Mat. 24:22 NB). Cieszymy się jednak, że zapewnia nas przy tym, iż
dla wybranych (dla Niego samego oraz Jego Kościoła w chwale i
władzy Królestwa) owe dni będą skrócone – zostanie ustanowione
Królestwo Mesjasza.
Nie
powinniśmy się jednak spodziewać ingerencji Pańskiej mocy w celu
powstrzymania wielkiego ucisku, jakiego nie było od początku
istnienia narodów, dopóki ludzkość nie zostanie upokorzona aż do
prochu i nie zacznie wzywać Pana w wielkiej trwodze. Jesteśmy
obecnie jeszcze daleko od takiego stanu rzeczy. Na razie Niemcy modlą
się do Boga, by zniszczył Anglię. Modlitwy Brytyjczyków zanoszone
są za zwycięstwo ich armii z prośbą o klęskę ich wrogów. I
podobnie jest z innymi narodami uczestniczącymi w wojnie. Wszyscy
modlą się przeciwko swoim nieprzyjaciołom. Każdy oczekuje Bożej
łaski i błogosławieństwa dla siebie. Czyż sprawa ta nie będzie
wyglądała całkowicie inaczej i czy także zupełnie nie zmienią
się modlitwy, gdy wszystkie narody uświadomią sobie swą zgubę
oraz fakt, że jedyną pomocą, na którą mogłyby liczyć z
jakiejkolwiek strony, będzie interwencja Bożej mocy w celu
powstrzymania anarchii owego przerażającego okresu, nazywanej w
Biblii symbolicznie pożerającym ogniem, gdy tymczasem nasze
wyznania wiary błędnie uznawały go za ogień literalny?
Odpowiedzialność
kaznodziei
Poniższe
fragmenty z Methodist Times przekazują wierne, jak się
twierdzi, tłumaczenia niektórych niemieckich kazań wygłaszanych w
ostatnim czasie. Przypominają nam one zamiłowanie do prześladowań,
które niegdyś było powszechne w wielu wyznaniach. Mieliśmy
nadzieję, że wszelka tego rodzaju gorycz i zajadłość należą
już do przeszłości, tymczasem pojawiają się one ponownie w całej
swej zgubnej złośliwości. Wielebny William Burges, metodystyczny
przedstawiciel w Rzymie, przytacza następuje cytaty:
Żadnego
kompromisu z piekłem
Pastor
Zoebel, przemawiając w wielkim kościele luterańskim w Lipsku,
stwierdza: „Głęboka świadomość naszego posłannictwa pozwala
nam pogratulować sobie i z zadowoleniem spocząć, mając serca
przepełnione wdzięcznością, gdy nasze działa uderzają w synów
Szatana, a nasze wspaniałe łodzie podwodne – instrumenty
sprawowania pomsty Bożej – posyłają na dno morza tysiące
niewybranych. Musimy zwalczać nikczemników przy użyciu wszelkich
środków. Ich cierpienia powinny nam sprawiać przyjemność. Ich
wołania rozpaczy nie powinny poruszać niemieckiego serca. Nie można
iść na kompromis z piekłem, nie ma litości dla sług Szatana –
innymi słowy, nie należy okazywać miłosierdzia Anglikom,
Francuzom i Rosjanom ani żadnemu innemu narodowi, który sprzedał
się diabłu. Wszyscy oni zostali skazani na śmierć Bożym
wyrokiem”.
Dobroczynna
działalność
Profesor
Reinhold Seeberg, wykładowca teologii na Uniwersytecie Berlińskim,
wygłaszając kazanie w katedrze swego miasta, powiedział: „Nie
żywimy nienawiści do naszych wrogów. Jesteśmy posłuszni nakazowi
Bożemu, który mówi nam, byśmy ich miłowali. Wierzymy jednak, że
zabijając ich, zadając im cierpienia, paląc ich domy, najeżdżając
ich kraje, spełniamy jedynie uczynki miłosierdzia. Boża miłość
jest widoczna wszędzie na świecie, lecz ludzie muszą cierpieć dla
swego zbawienia. Rodzice kochają swoje dzieci, a jednak je karzą.
Niemcy miłują inne narody, a gdy je karzą, to jedynie dla ich
dobra”.
Boża
misja Niemiec
Pastor
Fritz Philippi z Berlina głosił zza swojej protestanckiej kazalnicy
między innymi następujące słowa: „Tak jak Wszechmogący
zezwolił, by Jego Syn został ukrzyżowany dla spełnienia planu
odkupienia, tak też i przeznaczeniem Niemiec jest ukrzyżować
ludzkość, by zapewnić przez to zbawienie. Ludzkość może zostać
zbawiona jedynie przez krew, ogień i miecz. Niemieccy żołnierze
nie przelewają krwi z lekkim sercem. Uważają to za swój uświęcony
obowiązek, którego zlekceważenie równałoby się z popełnieniem
grzechu. Nasz ukochany cesarz nienawidzi okropieństw wojny. Przez
wiele lat podejmował wysiłki na rzecz zachowania pokoju w świecie.
Niemcy nigdy nie odwoływały się do argumentu siły w celu
zagrożenia niepodległości jakiegoś narodu. Tylko dlatego, że
mamy czyste intencje, zostaliśmy wybrani przez Wszechmogącego jako
Jego instrument karania zawistnych, chłostania niegodziwych,
wygładzania mieczem grzesznych narodów. Boża misja dla Niemiec, o
bracia, to ukrzyżowanie ludzkości. Obowiązkiem niemieckich
żołnierzy jest zatem uderzać bez miłosierdzia. Muszą oni
zabijać, palić, niszczyć. Jakikolwiek półśrodek byłby
haniebny. Niech to więc będzie wojna bez litości. Niemoralni
ludzie, przyjaciele i sprzymierzeńcy Szatana muszą zostać
wygładzeni, tak jak należy wyrwać szkodliwe chwasty. Szatan we
własnej osobie, który pojawił się na świecie pod postacią
wielkiej mocy [Anglii], musi zostać zmiażdżony. Niemcom powierzone
zostało Boże polecenie doprowadzenia do unicestwienia tych, którzy
stanowią uosobienie zła. Gdy dzieło to zostanie zakończone, ogień
i miecz nie będą używane na próżno. Odkupienie ludzkości
zostanie dokonane. Na ziemi zostanie ustanowione królestwo
sprawiedliwości, a Cesarstwo Niemieckie, które go utworzyło,
pozostanie jego protektorem”.
Królestwo
Chrystusa na wojnie?
Jakże
przykre jest kojarzenie imienia Chrystusa w jakimkolwiek sensie z tą
okropną wojną, której podstawą jest komercjalizm! Jakże haniebną
praktyką wśród narodów jest tak nieprzyzwoite narażanie życia
milionów ludzi w nadziei osiągnięcia zysku rynkowego lub
terytorialnego. Zwróćcie uwagę, w jaki sposób Włochy rozważały
trzy miesiące temu kwestię, czy dołączyć do wojny po stronie
germańskiej, czy po stronie aliantów. Ostatecznie zdecydowano się
na to drugie rozwiązanie, gdyż stwarzało ono większe nadzieje na
poszerzenie terytoriów poddanych ich panowaniu. Włosi byli
zdecydowani zabijać i być zabijani, gotowi na embargo obarczające
długami przyszłe pokolenia, tylko po to, by zwiększyć obszar
swego państwa. Gdyby taka sama zasada została zastosowana w
sprawach jednostki, oznaczałoby to gotowość do zabijania sąsiadów
po to, by powiększyć swoją posiadłość, tak jak zrobił to dawny
król Achab, zabijając Nabota w celu zdobycia winnicy, której
pożądał [1 Król. 21 r.].
Podobne
okrucieństwo charakteryzuje Japonię. Z doniesień wynika, że długo
odmawiała ona wysłania żołnierzy do Europy. Następnie jednak
zaproponowała, że pośle półmilionową armię, która ma zabijać
i być zabijana, a jako zapłatę zażądała, by Francja przekazała
pod jej kontrolę chiński Kozan [prawd. Chasan, obecnie na
pograniczu Rosji, Korei i Chin – przyp. tłum.] – francuskie
Chiny – część chińskiego terytorium zagarniętą przez Francję
lata temu w ramach jej wojny handlowej. Francja na razie nie jest
jeszcze gotowa pozbyć się swych chińskich posiadłości. Japonia
zaś ciągle czeka na swoją zapłatę za krew, zanim przyłączy się
po którejś ze stron do programu zabijania.
W
jaki sposób doszło jednak do tego, że zaczęliśmy myśleć o
królestwach Europy jako o chrześcijaństwie – Królestwie
Chrystusa? Jak to się stało, że różne wielkie narody Europy
umieściły na swych monetach deklaracje, jakoby ich królowie
panowali z łaski Bożej? Wielu prawdopodobnie zapomniało, od czego
się to wszystko zaczęło. Przypomnijmy więc naszym czytelnikom.
Owe
„królestwa Boże” miały swój początek w roku 800 n.e. Liczą
więc sobie jedenaście stuleci. Pierwsze było papiestwo, które
sprawowało potężną władzę nad ludami Europy wyznającymi w
całości bezmyślnie i ślepo wiarę rzymskokatolicką. Ponieważ
królowie Europy byli wtedy stosunkowo słabi, pojawiła się myśl,
że oto nadszedł Boży czas na ustanowienie królestwa mesjańskiego,
bo mają oni teraz taką moc. Inni zaś sprzeciwiali się i
twierdzili, że zgodnie z nauką Biblii to Jezus miał ustanowić
swoje Królestwo w czasie drugiego przyjścia w mocy i wielkiej
chwale i że Kościół ma stać się Jego małżonką i
współdziedziczką dzięki mocy pierwszego zmartwychwstania. Tamci z
kolei odpowiadali, że też tak kiedyś myśleli, lecz czekali na
przyjście Mesjasza już ponad 800 lat i teraz zmienili pogląd,
uznając, że prawdopodobnie życzy On sobie, by to oni ustanowili
Jego Królestwo dla Niego i w Jego imieniu panowali nad królami
ziemi oraz nawracali świat.
Działali
zgodnie z tym poglądem. Kościół, to znaczy hierarchia, otrzymał
godność i władzę oraz uznany został jego autorytet. Władcy
narodów dowiedzieli się, że kontynuacja ich panowania zależy od
uległości papiestwu – że to ono jest duchowym Królestwem
Chrystusa i posiada władzę koronowania i pozbawiania koron królów
oraz panowania nad światem laską żelazną. Publicznie twierdziło
się, że kolejni papieże byli namiestnikami Chrystusa, co
oznaczało, że panują w Jego imieniu na Jego tronie. Nasi katoliccy
przyjaciele nadal zresztą tak uważają i nie wycofują się ani na
jotę ze swych twierdzeń. Utrzymują oni, że wszystkie królestwa
świata powinny skłonić się przed autorytetem papieża, który
jest naczelnym zwierzchnikiem, posiadając upoważnienie do
sprawowania władzy od samego Boga i Chrystusa.
W
tym też czasie królowie Europy dowiedzieli się, że poprzez
przyjęcie honorów władzy i godności z rąk papiestwa ich
królestwa stają się królestwami Boga, a wszystkie razem tworzą
chrześcijaństwo, czyli królestwo Chrystusa pod zarządem Jego
namiestnika, przedstawiciela.
Oczywiście
podajemy w wątpliwość całą tę sprawę. Sprzeciwiamy się temu,
że ktokolwiek i kiedykolwiek posiadł prawo ustanawiania Królestwa
Chrystusowego. Powinniśmy raczej poprawnie się modlić słowami,
których nauczył nas Pan: „Przyjdź Królestwo twoje. Bądź wola
twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Nie zarzucamy naszym
katolickim przyjaciołom oszustwa, uważamy jednak, że zostali
zwiedzeni, jak przepowiedział św. Paweł (1 Tym. 4:1-2). Z całą
pewnością to, co obiecuje Biblia jako Królestwo Mesjasza, nie
urzeczywistniło się przez minione jedenaście wieków papieskiego
namiestnictwa. Czytamy: „A ku rozmnożeniu tego państwa i pokoju,
któremu końca nie będzie” (Izaj. 9:7). To się jeszcze nie
wypełniło. Jest też napisane: „Będzie panował od morza aż do
morza, i od rzeki aż do kończyn ziemi” (Psalm 72:8). Takie
panowanie również nie miało miejsca. Czytamy: „Tak sprawiedliwy
zakwitnie za dni jego” (Psalm 72:7); „Albowiem złośnicy będą
wykorzenieni” (Psalm 37:9). Słowa te jeszcze się nie wypełniły.
Złośnicy kwitną zamiast być wykorzenieni, zaś sprawiedliwi od
czasów Jezusa aż do dzisiaj kroczą wąską ścieżką samoofiary,
a nie drogą chwały.
Protestanckie
Królestwo Boże
Niemcy
oraz Wielka Brytania są królestwami protestanckimi, podczas gdy
Austro-Węgry są jedynym państwem zaangażowanym w wielką wojnę,
które otrzymało pełnomocnictwo oraz akceptację papiestwa. Jak to
możliwe?
Owe
pierwsze dwa królestwa również były kiedyś uznawane przez
papiestwo, lecz odłączyły się – zaprotestowały. Wielka
Brytania wycofała się spod papieskiej kontroli za czasów króla
Henryka VIII, który wypowiedział posłuszeństwo papieżowi, choć
akceptował katolickich biskupów w Wielkiej Brytanii, mianował ich
członkami Izby Lordów – lordami biskupami, a samemu sobie
przyznał tytuł głowy kościoła Anglii, tak jak papież był głową
kościoła Rzymu. W ten sposób podjął próbę ustanowienia nowego
królestwa Chrystusa, czyniąc się Jego wiceregentem. Wszyscy
kolejni królowie Anglii zachowali tytuł głowy duchowego królestwa
Chrystusa – kościoła Anglii oraz głowy Jego ziemskiego królestwa
– Imperium Brytyjskiego. Takimi tytułami posługuje się również
obecnie panujący król Jerzy V.
W
Niemczech wygląda to nieco inaczej. Niemieccy książęta i królowie
popierali Lutra, tak by jego nauki wywarły głębokie wrażenie na
najlepiej wykształconych Niemcach tamtych czasów. Następnie
podwyższyli oni status kościoła luterańskiego, czyniąc go
kościołem państwowym, z kolei kościół luterański uznawał
panowanie królów Niemiec jako władzę królestwa Bożego.
Z
pewnością nie musimy nikomu tłumaczyć, jak błędne są wszystkie
te roszczenia. To objaśnia fałszywe położenie, w jakim znalazły
się obecnie wszystkie królestwa Europy twierdzące, że są
królestwami Boga, podczas gdy w rzeczywistości są królestwami
ludzkimi, ziemskimi, pogańskimi. Jezus oświadczył, że Szatan jest
księciem tego świata i że wszystkie władze są królestwami tego
świata – a zatem działają pod książęcym zwierzchnictwem
Szatana (Jan 14:30; Obj. 11:15). Choć, jak tłumaczy apostoł, nie
uświadamiają sobie tego, ale są zwiedzione (2 Kor. 4:4). Nie
chodzi o to, że Szatan udzielił im władzy, by mieli prawo władania
tymi królestwami, lecz panuje on nad nimi poprzez ludzkie słabości.
Jak stwierdza apostoł, Szatan „teraz jest skuteczny w synach
niedowiarstwa”, tak jak Bóg jest skuteczny wśród posłusznych Mu
dzieci (Efezj. 2:2). Są to członkowie „malutkiego stadka”,
którym Ojciec udzieli królestwa w odpowiednim czasie. Synowie
niedowiarstwa są obecnie w przeważającej większości, całkowicie
nie zdając sobie sprawy z tego, że służą Szatanowi. Tym
niemniej: „Komu się stawiacie za sługi ku posłuszeństwu,
tegoście sługami” [Rzym. 6:16].
Prawdy
niewyuczone – błąd zakorzeniony
Czy
wraz z pojawieniem się jaśniejszego światła ministrowie Niemiec,
Wielkiej Brytanii, Austro-Węgier i innych krajów oznajmili ludziom
prawdę o Królestwie Bożym i o błędach, które popełnili?
Oczywiście, że nie! Pominęli tę kwestię. Dlatego obywatele tych
krajów ciągle są pod wpływem średniowiecznych poglądów na
temat Bożego mianowania ich kościołów i rządów, a tym samym nie
czekają na Królestwo drogiego Syna Bożego, które ma sprowadzić
dla nich właściwe błogosławieństwo. Stąd też ze wszystkich
stron owych domniemanych królestw Boga wznoszą się modlitwy, w
których sofistyka miesza się z prawdą.
Jakże
tęsknimy za tym czasem, gdy prawdziwa znajomość Boga napełni
ziemię, gdy Królestwo Mesjasza rzeczywiście nadejdzie, a Kościół
Chrystusowy będzie Mu towarzyszył jako małżonka i
współdziedziczka, gdy Królestwo sprawiedliwości napełni ziemię
błogosławieństwami fizycznymi, umysłowymi, moralnymi, podnosząc
ludzi i udzielając im zmartwychwstania. Świat nie potrafi tego
jeszcze na razie zrozumieć, ale niebawem się wszystkiego dowie. My,
którzy posiadamy znajomość Słowa Bożego, nie powinniśmy tracić
żadnej okazji, by opowiadać o chwale naszego Boga i tłumaczyć
Jego Boski plan wieków, którego celem jest błogosławienie
wszystkim narodom ziemi. Bądźmy śmiali. Okazujmy współczucie
całemu światu po każdej ze stron owych kłopotliwych kwestii,
uświadamiając sobie, że tylko nieliczni posiadają widzące oczy
oraz serca zdolne do oceny prawdziwego stanu rzeczy. Cieszmy się
też, że już niedługo chwalebne Królestwo Mesjasza sprowadzi
światło, wiedzę i błogosławieństwo dla każdego stworzenia.
Nasz
drogi kraj
Obraz
rządów pogańskich z Proroctwa Daniela (Dan. 2:31) ukazuje
Babilonię, Medo-Persję, Grecję, Rzym, a następnie dziesięć
palców u stóp wyobrażających Cesarstwo Rzymskie podzielone na
państwa współczesnej Europy. To właśnie stopy posągu zostaną
dotknięte katastrofą Armagieddonu, gdy Królestwo Boże,
przedstawione jako spadający na nie kamień, zetrze cały posąg na
proch. Ameryka, jak się wydaje, nie jest bezpośrednio ukazana w tym
posągu. Wiatry wojny nie są tutaj konieczne, by osłabić królestwa
w przygotowaniu do ich upadku, ponieważ nie mamy tutaj królestw.
Z
drugiej strony trudno byłoby zakładać, że Ameryka jest lepiej
przygotowana na przyjęcie wspaniałego Królestwa Mesjasza niż
reszta świata. Amerykanie mają mniej więcej podobne nastawienie
jak Europejczycy – święci znajdują się pod wpływem ducha
Pańskiego, inni zaś ogarnięci są duchem tego świata. Tutaj
również „synowie niedowiarstwa” są znacznie liczniejsi niż
posłuszne dzieci Boże, tak że to Szatan jest księciem, a nie
Chrystus (Efezj. 2:2).
Ameryka
zostanie dołączona do ucisku dopiero w jego drugiej fazie, to jest
rewolucji, lub trzeciej – anarchii. Pomimo wielu dobrodziejstw,
którymi się cieszymy, oraz wielkiego powodzenia pod różnymi
względami, panuje tu duch niezadowolenia – samolubne zagrabianie
przyszłych dobrodziejstw i niecierpliwość, gdy się spóźniają.
Dalekie to jest od ducha Pańskiego, ducha cichości, łagodności,
cierpliwości, wytrwałości, braterskiej uprzejmości, wiary,
nadziei i miłości.
Kto
umie powiedzieć, czy rewolucja albo anarchia nie może wybuchnąć
tak samo prędko w Ameryce jak w Europie? Tak jak piszemy, zewsząd
dobiegają odgłosy niezadowolenia. Górnicy grożą strajkiem, który
może bardzo szybko naruszyć porządek całej struktury społecznej.
Pracownicy kolei utworzyli związek zawodowy złożony z różnych
działów pracy – maszynistów, palaczy, konduktorów, pociągowych
i zwrotnicowych, jaki dotąd nigdy jeszcze nie istniał.
Dowiedzieliśmy się, że są zdecydowani na strajk, jeśli koleje
nie spełnią ich wszystkich postulatów. Jednocześnie też
przyznają, że zarząd nie jest skłonny wyjść naprzeciw ich
żądaniom bez nacisku strajkowego. Twierdzą też, że są finansowo
przygotowani na strajk i że zostanie on przeprowadzony na wiosnę –
1 marca, jak twierdzą jedni, albo później, według innych. W
każdym przypadku lud Boży powinien pamiętać słowa Zbawiciela,
które szczególnie stosują się do obecnej chwili; „A gdy się to
pocznie dziać, spoglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto iż
się przybliża odkupienie wasze” (Łuk. 21:28). Postawa ludu
Pańskiego oraz ich rada dla innych powinna zawsze spełniać wymogi
pokoju, sprawiedliwości, prawości i miłości – nawet jeśli
wiemy, że przymioty te nie staną się powszechne. Jednak jakże
wspaniałe pocieszenie i spokój dla duszy wynikają z wiedzy, którą
zapewnia nam Biblia odnośnie obecnych czasów oraz doniosłego
rezultatu ucisku – Królestwa Mesjasza.
Przypominamy
naszym czytelnikom sugestię, jaką już kiedyś publikowaliśmy na
naszych łamach, żeby zaopatrzyli się w porządny zapas węgla i
niewielką rezerwę żywności w rodzaju fasoli, pszenicy, zboża lub
innych podstawowych produktów spożywczych. „Przezorny, widząc
niebezpieczeństwo, ukrywa się” [KJ „chroni się”] (Przyp.
22:3).
The Watch Tower, 15
lutego 1916, R-5852
Straż 1/2016