<< Wstecz |
Wybrano: R-5754 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Chrześcijański obowiązek a wojna
Wraz z postępującą wojną szerzy się gorzki, stronniczy duch. Ludzie
należący do walczących narodów przekonani są, że prawda jest po
ich stronie, a wszystko inne jest złe. Poczucie sprawiedliwości
zdaje się coraz bardziej ślepnąć. Jakakolwiek próba, by rozważyć
te kwestie w sposób uczciwy i sprawiedliwy, traktowana jest jako
nielojalność, głupota itp. Pod wpływem wojny najlepsze rzeczy w
cielesnym człowieku zdają się zanikać. Niemcy oraz ich
sprzymierzeńcy twierdzą, że utrzymywali pokój na świecie przez
trzydzieści lat, podczas których ich zazdrośni sąsiedzi, widząc
ich dobrobyt, usiłowali go powstrzymać oraz oczekiwali na
sprzyjający moment, by spróbować ich zniszczyć. Według nich ich
handlowy rozwój oraz próba zbudowania marynarki wojennej
proporcjonalnej do ich populacji wzbudziła zazdrość sąsiadów,
których handel na morzu był już rozwinięty.
Twierdzą,
że Belgia nie była bezstronna, ale pobłażała ich wrogom oraz że
przejście niemieckiej armii przez Belgię było militarną
koniecznością. W podobnym stylu twierdzą, iż ochrona ich
narodowości przed europejskim związkiem sprawia, że ich podwodne
działania wojenne, blokada oraz inne rzeczy, których nie chcą, są
konieczne. Twierdzą też, że taka konieczność nie może być
ograniczona prawem i taka właśnie się pojawiła oraz że celem
wojny jest sukces – który ma zostać osiągnięty tak
honorowo, jak to możliwe, ale ma być osiągnięty.
Wielka
Brytania i jej sprzymierzeńcy mają przeciwny punkt widzenia.
Twierdzą, że od czterdziestu lat obserwowali rozwój Niemiec i
uważali go za zagrożenie dla swoich praw. Z tego powodu Francja
utrzymywała armię podobnej wielkości jak Niemcy, Rosja armię dwa
razy większą, podczas gdy Wielka Brytania dążyła do posiadania
marynarki wojennej silniejszej niż pozostałe narody świata. Jeśli
Niemcy nie zostaną teraz zduszone, ich duch rozwoju doprowadzi ich
do przewagi nad innymi narodami pod względem handlowym, jak i
finansowym. Oznaczałoby to, że wszystkie pozostałe narody byłyby
proporcjonalnie słabsze, a one uważają to za przerażający
koszmar zbrojeń. Niemcy muszą zostać zduszone za wszelką cenę,
dla dobra nie tylko obecnych, ale także przyszłych pokoleń.
Biblia
oświadcza, że dla takich ludzi „nie ma Boga. Oto całe
rozumowanie” ich (Psalm 10:4 NB). Mimo że wszystkie narody
europejskie, poza Turkami, uważają się za narody chrześcijańskie,
jednak żaden z nich nie przejawia zaufania do Boga. Twierdzą, że
cała odpowiedzialność, zarówno za teraźniejszość, jak i
przyszłość, spoczywa na nich.
„Strach
zdjął obłudników” [Izaj. 33:14]
W
przekonaniu, że posiadają Boskie upoważnienie, przejawiając
pozory pobożności, ale nie mając jej mocy czy wiary, wiele z tych
narodów zaczyna dostrzegać, że wojna ta nie jest jak inne wojny –
że Bóg rozpuścił wiatry, że już ich nie powstrzymuje. Nadszedł
czas, że pozwolił złym żądzom ludzkim rozpętać zawieruchę
ucisku, która wkrótce doprowadzi do rewolucji, a następnie do
anarchii i w ten sposób przygotuje drogę dla Pana i Jego Królestwa.
Jakże
smutny obraz prezentuje ta wojna – dwadzieścia milionów
zmobilizowanych żołnierzy z dziennym kosztem utrzymania
przekraczającym czterdzieści milionów dolarów! Dwanaście
milionów mężczyzn w kwiecie wieku zostało zranionych, pojmanych
bądź zabitych. Zużycie amunicji wprawia w osłupienie. Jeden z
brytyjskich ministrów ogłosił niedawno, że w jednej bitwie w
Belgii siły brytyjskie zużyły więcej amunicji niż podczas całej
wojny burskiej!
Narodowe
długi już były olbrzymie, a brytyjskie obligacje były
sprzedawane o 25% taniej, niż wynosiła ich wartość nominalna
przed rozpoczęciem wojny. Czy jakakolwiek rozsądna osoba może
uważać, że długi walczących narodów ujęte w ich obligacjach
zostaną kiedykolwiek spłacone? A gdy ludzie uświadomią sobie, co
to wszystko oznacza, i zdadzą sobie sprawę z upadku instytucji
finansowych, które zostaną w to wciągnięte, odkrycie to będzie
straszne. Jedynym logicznym skutkiem, jakiego możemy się spodziewać
ze strony zniechęconych ludzi, będzie to, co przewiduje Biblia –
wielkie trzęsienie, jakiego nie było, odkąd istnieją ludzie –
trzęsienie społeczeństwa, gigantyczna w swym zasięgu rewolucja –
Obj. 16:18.
Deprawujący
wpływ wojny
Zawodowi
pasterze Chrystusa rozmaitych denominacji zdają się nawzajem
prześcigać w porzucaniu Wielkiego Wodza naszego zbawienia oraz Jego
zasady pokoju i miłości, by łączyć się coraz bardziej z
militaryzmem. Wzywani przez przedstawicieli władz, ci zawodowi
przedstawiciele Księcia Pokoju zdobywają poparcie swoich rządów,
prawiąc kazania o wojnie. Niewiele wiadomości dociera do nas w tej
kwestii z Wielkiej Brytanii, ale sugestia Biskupa Londynu na ten
temat jest wystarczająca. Wzywa on chłopców i dziewczęta, by
wcześnie pobierali się i tworzyli duże rodziny, przypuszczalnie do
śmiertelnej walki – nie po to, by byli żołnierzami Krzyża
Chrystusowego i naśladowcami Baranka, ale żołnierzami krzyża św.
Jerzego, który widnieje na brytyjskiej fladze.
Niedawno
w Kanadzie Wydawca został wprawiony w osłupienie działalnością
tamtejszych kaznodziei – szczególnie tych należących do kościoła
anglikańskiego. Jeden z nich, ubrany w mundur w kolorze khaki,
maszerował ulicami razem z ochotnikami. Zapytany przez znajomego z
kolegium: „Czyżbym widział cię w szeregach?”, odpowiedział:
„Tak, chciałem zachęcić chłopców”. „A myślałeś o
pójściu na front, do okopów?” „Nie, nigdy w życiu!” Działał
jedynie jako zachęta dla innych, by szli na front; dokładnie jak
byk, trzymany w jednej z chicagowskich zagród, który wita zwierzęta
idące na rzeź, potrząsając głową w powietrzu, torując im drogę
na ubój. Następnie wślizguje się w kąt i jest bezpieczny,
podczas gdy pozostałe zwierzęta idą dalej i napierają na siebie w
stronę rzezi. Ale tylko zza mównicy kaznodzieja ten ma okazję
zwracać się do matek z pytaniem: „Dlaczego twój chłopiec nie
poszedł na front?”.
Kaznodzieje
rekrutują do wojska
By
nadać temu religijne zabarwienie, niektórzy spośród owych
kaznodziei biorą teksty z Biblii, które z całą pewnością nie
odnoszą się do tej sprawy. W jednym z kazań na temat bohaterstwa
Kanadyjczyków, którzy polegli w wojnie, przytoczono werset:
„Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają” –
Obj. 14:13. W innym kazaniu, którego celem było zachęcenie do
zaciągnięcia się itp., użyto cytatu: „Ci są, którzy naśladują
Baranka, gdziekolwiek idzie” – Obj. 14:4.
Cóż
za obrzydliwe wypaczenie! I dla jakiego celu! By rozpalać ludzkie
namiętności, zwodzić ludzi, by namówić ich do czynienia
dokładnie tego, czego Chrystus kazał nie czynić. Tacy kaznodzieje
może i zdobędą łaskę i wpływy u swych światowych królów oraz
ich ministrów i przedstawicieli rządowych, lecz jak ostaną się u
innego Króla, którego Imperium ma zostać zainaugurowane wielką
bitwą Armagieddonu, do której obecna wojna prowadzi? Drżymy na
myśl o ich odpowiedzialności, jeżeli wiedzą, co czynią.
Całkiem
możliwe, że nie zdają sobie sprawy, jaka naprawdę jest sytuacja.
Prawdopodobnie dziewięćdziesiąt pięć procent spośród
wszystkich wykształconych kaznodziei we wszystkich wielkich miastach
przyznaje od lat, że nie wierzy w Biblię. Pośrednio przyznali oni,
że używają jej jedynie jako książki, z której wybierają
fragmenty, ponieważ zwykli ludzie darzą ją pewnego rodzaju
przesądnym szacunkiem. Tak wpadli w nawyk wybierania wersetów bez
żadnego związku z kontekstem – a więc w nawyk zwodzenia samych
siebie oraz ufających im trzódek – i prawdopodobnie nie zdają
sobie sprawy z tego, co czynią oraz jak błędnie interpretują
Słowo Boże. Wiedząc, że Pański sąd w każdym przypadku będzie
sprawiedliwy, poddajemy się mu.
Kaznodzieje
z Toronto, by – jak sądzimy – pokazać swój patriotyzm oraz
swoje przekonanie, że wojna ta jest Boża i że wszyscy święci
aniołowie oklaskują rekrutów, z których każdy pójdzie po
śmierci do nieba itp., gromadzą fundusz na zakup kartaczownicy
Gatlinga [rodzaj amerykańskiej broni, jeden z prekursorów karabinu
maszynowego – przyp. tłum.], która ma zostać przetransportowana
przez ocean oraz użyta do zabijania niemieckich chrześcijan, w
chrześcijaństwo których nie wierzą i najwyraźniej sądzą, że
Bóg też nie. Z punktu widzenia badaczy Pisma Świętego fakt, że
zarówno Brytyjczycy, jak i Niemcy twierdzą, iż 95% ich populacji
stanowią chrześcijanie, nie jest dowodem, że naprawdę nimi są.
Dlatego też kaznodzieje z Toronto, zakupując kartaczownicę
Gatlinga, by zabijać chrześcijan, mają prawdopodobnie sporo racji,
sądząc, że nie będą zabijać prawdziwych chrześcijan, tak samo
jak badacze Pisma Świętego wątpią, że wszyscy kaznodzieje z
Toronto są chrześcijanami w prawdziwym znaczeniu tego słowa.
Właściwe
stanowisko chrześcijanina
Tymczasem,
jakie jest stanowisko prawdziwych naśladowców Chrystusa i jaki jest
ich obowiązek? Badacze Pisma Świętego coraz lepiej zdają się
rozumieć, czym jest obecna wojna, i sumiennie dociekają swojej
własnej odpowiedzialności. Niektórzy dopytywali się, jak odnieść
się do kwestii związanej z produkcją amunicji wojennej. Radziliśmy
im, by unikali angażowania się w taką pracę, chyba że te
pieniądze byłyby absolutnie niezbędne, by zapewnić pożywienie
oraz schronienie dla siebie i swych rodzin. A w sytuacji, gdy praca
taka została podjęta z konieczności, zalecamy, by została
porzucona tak szybko, jak znajdzie się inne zajęcie, bez względu
na to, jak słabo będzie opłacane, jeżeli tylko będzie w stanie
zaspokoić ich najbardziej podstawowe potrzeby.
Jesteśmy
świadomi, że jest to bardzo obszerny temat i wielu usłyszawszy
takie dorady uzna nasz punkt widzenia za ograniczony. Niektórzy
powiedzą, że podchodzimy do tego zagadnienia zbyt skrajnie, że
idąc tym tropem, pracownik kolei czy statku parowego powinien unikać
ładowania amunicji wojennej, urzędnik odmówić części swojej
pracy, a stenotypista swojej. Odpowiadamy, że na ile jest to
możliwe, powinniśmy unikać wszystkiego, co związane jest z tymi
narzędziami zagłady, ale zmuszeni przez konieczność, poddalibyśmy
się tej sytuacji tylko do czasu, aż zdobędziemy inną pracę,
służącą lepszemu celowi.
W
Wykładach Pisma Świętego, w tomie VI, podaliśmy sugestię, że
naśladowcy Chrystusa w każdy właściwy sposób będą usiłowali
unikać udziału w wojnie. Zasugerowaliśmy tam, by w razie poboru
naśladowcy Pańscy zrobili wszystko, by raczej pracować w szpitalu
wojskowym bądź w zaopatrzeniu armii niż brać udział w faktycznej
walce. Następnie podaliśmy myśl, że jeżeli niemożliwe byłoby
uniknięcie pójścia do okopów, to mimo wszystko nie trzeba gwałcić
Boskiego rozkazu: „Nie zabijaj”.
Od
tamtej pory zastanawiamy się, czy to, co zasugerowaliśmy, jest
najlepszym rozwiązaniem. Zastanawiamy się, czy takie postępowanie
nie byłoby pójściem na kompromis. Rozważamy, czy stanie się
członkiem armii i założenie wojskowego munduru nie oznacza, że
przyjmuje się i akceptuje obowiązki i powinności żołnierza.
Sprzeciwienie się oficerowi nie miałoby znaczenia – otoczenie nie
wiedziałoby o tym. Czy chrześcijanin rzeczywiście nie znajdowałby
się nie na swoim miejscu w takich okolicznościach?
„Ale
– powie ktoś – jeśli ktokolwiek odmówi założenia munduru i
służby wojskowej, zostanie zastrzelony”.
Odpowiadamy,
że być może istnieje jakieś zwolnienie, jeśli nasza postawa
zostanie właściwie wyjaśniona, ale jeżeli nie, czy gorzej byłoby
zostać zastrzelonym z powodu swojej wierności wobec Księcia Pokoju
i z powodu sprzeciwienia się złamaniu Jego rozkazu, czy raczej być
postrzelonym, znajdując się pod sztandarem ziemskich królów i
najwyraźniej wspierając ich oraz przynajmniej z pozoru narażając
na szwank nauki naszego Niebiańskiego Króla? Spośród tych dwóch
rodzajów śmierci wolelibyśmy ten pierwszy – wolelibyśmy umrzeć
z powodu wierności wobec naszego Niebiańskiego Króla. Z pewnością
ten, kto umarłby ze względu na swą wierność zasadom nauk
Pańskich, dokonałby znacznie więcej swoją śmiercią niż ten,
kto umiera w okopach. Nie jesteśmy w stanie wyrazić, jak wielkie
znaczenie dla pokoju, sprawiedliwości i Boga miałoby to, gdyby
kilkuset wiernych Pańskich postąpiło jak Sadrach, Mesach i
Abednego i odmówiło pokłonienia się bogowi wojny. Mogliby
powiedzieć jak owi szlachetni mężowie: „Bóg nasz mocen jest
wyrwać nas, jeżeli zechce; lecz jeżeli nie zechce nas wyrwać, my
nie zmienimy swego postępowania. Będziemy służyć Mu i słuchać
Jego rozkazów, cokolwiek przyjdzie”.
Hebrajczycy
ci, wrzuceni do rozpalonego pieca ze względu na swą wierność
Bogu, a następnie wyratowani, są szlachetnym przykładem. Co
więcej, miliony żołnierzy doświadczających strasznej nędzy ze
względu na swoją lojalność względem ziemskich królów podczas
obecnej wielkiej wojny są również wspaniałym przykładem i
ilustracją. Niech żołnierze Chrystusowi powiedzą sobie: „Jeżeli
starożytni święci znali Boga jedynie po części, a jednak byli Mu
tak wierni, i jeżeli ci ziemscy żołnierze są tak wierni wobec
ziemskich królów, jakimi ludźmi musimy być my, którzy weszliśmy
do rodziny Bożej przez ducha spłodzenia, którzy dołączyliśmy do
szkoły Chrystusowej, którzy jesteśmy prowadzeni i kierowani przez
Wodza naszego zbawienia, którzy mamy bardzo wielkie i kosztowne
obietnice dotyczące naszej wiecznej przyszłości? Jakie stanowisko
powinniśmy zajmować wobec Niego i Jego nauk? Czy możemy położyć
nasze życie w lepszy sposób niż poprzez wierność Królowi królów
i Panu panów, naszemu Zbawicielowi i Głowie?”.
Nie
nakłaniamy do takiego postępowania, jedynie je sugerujemy.
Odpowiedzialność w pełni spada na każdą jednostkę. Wypełniamy
jedynie swój obowiązek względem wielu badaczy Pisma Świętego,
którzy dopytują nas o zmysł Pański w tym temacie. Już wcześniej
podaliśmy im nasze myśli, ale teraz obawiamy się, że byliśmy
zbyt zachowawczy. Zawsze zalecamy, by być zachowawczym w tym sensie,
by nie pchać się w trudności, z tego prostego powodu, że
trudności oznaczają kłopoty. Ale jesteśmy za tym, by w tym
unikaniu problemów i usiłowaniu zachowania pokoju ze wszystkimi
ludźmi, w razie pojawienia się powinności lub niebezpieczeństwa,
nie pragnąć koniecznie się w to angażować.
Straż
4/15, W.T. R-5754 a – 1915 r.