<< Wstecz |
Wybrano: R-2345 a, z 1898 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Elizeusz dokonujący dzieła restytucji
Lekcja
z 2 Król. 4:25-37
„Wrzuć
na Pana brzemię twoje, a on cię opatrzy” – Psalm 55:22.
Elizeusz
faktycznie otrzymał podwójną miarę ducha, czyli mocy, Eliasza.
Nie tylko rozstąpił się przed nim Jordan dzięki jego wierze oraz
uderzeniu jego płaszczem, ale dokonał także innych ważnych dzieł.
Przygotowujący w szkole prorockiej obiad z warzyw spostrzegli, że
coś trującego dostało się do potrawy i że obiad nie nadaje się
do jedzenia, ale Elizeusz w cudowny sposób zniwelował działanie
trucizny i sprawił, że można było spożyć posiłek. Następnie,
gdy ludzie w Jerycho skarżyli się, że źródło wody, które ich
zaopatrywało, stało się słone, uzdrowił wody, dlatego też
źródło to znane było odtąd, i jest aż do teraz, jako źródło
Elizeusza.
Można
uznać te wydarzenia za typowe dzieła restytucyjne, które klasa
Elizeusza przeprowadzi na świecie. Czego ludzie, którzy są
religijni i pragną zrozumieć Pańskie Słowo, potrzebują w
pierwszej kolejności z błogosławieństw restytucji? Czy nie będzie
to coś, co zostanie włożone do ich miski soczewicy, co zniszczy
trujące błędy i sprawi, że będzie zdrowa i odżywcza? Z całą
pewnością narody żyjące w cywilizowanym świecie mają Słowo
Boże w swoich rękach, a jego zawartość jest dobra, odżywcza i
uzdrawiająca, ale niektórzy spośród teologicznych kucharzy
nieumyślnie dodali do tego doktryny „Onego Złego”, co sprawiło,
że stało się ono dla ludzi pokarmem trującym, szkodliwym, co
widzimy w rozmaitych wyznaniach wiary chrześcijaństwa. A czegóż
więcej świat ogólnie potrzebuje niż tego, by źródła wody życia
(które zostały zanieczyszczone i zasolone fałszywymi teoriami i
mylną interpretacją Boskiego Słowa i planu) zostały naprawione,
uzdrowione, stały się słodkie, czyste i orzeźwiające? I takie
dzieło restytucji zostanie dokonane, jak rozumiemy, przez
spadkobierców Kościoła Ewangelicznego w znacznie większym
stopniu, niż Kościół sam jest w stanie dokonać tego teraz –
ponieważ szczególnym dziełem Kościoła w obecnym czasie jest
przygotowanie się (Obj. 19:7).
Następnie
mamy zapis, jak Elizeusz pomógł ubogiej wdowie i jej synom, która
zwróciła się do proroka w swoim nieszczęściu. Miała ona dług i
zgodnie z przepisami prawa jej synowie musieliby służyć
wierzycielowi aż do spłacenia długu lub do ogłoszenia roku
jubileuszowego, a jako wdowa, potrzebowała pomocy synów w domu.
Prorok, ujrzawszy jej niedolę, współczuł jej i pomógł: jego
wsparcie przybrało taką formę, by pomogło jej rozwinąć swą
wiarę w Pana. Jedyną rzeczą, jaką miała w domu, nadającą się
do sprzedaży, była bańka oliwy. Prorok nakazał jej, by od
sąsiadów pożyczyła wszystkie puste naczynia, jakie tylko zdołała
i do wszystkich nalała oliwy, którą później mogłaby sprzedać,
a następnie spłacić dług i cieszyć się tym, co jeszcze
pozostało; kobieta postąpiła zgodnie ze wskazówkami. Czy ten czyn
niesienia ulgi ubogim także nie jest ilustracją mocy i dzieła
restytucji? Czy nie mamy powiedziane, że Pan wówczas „wyrwie
ubogiego wołającego, i nędznego, który nie ma pomocnika” [Psalm 72:12]? Mamy tu lekcję tego, jak Pan współczuje z nami w
naszych ziemskich trudnościach, lekcję tego, jak On jest chętny,
by nam pomóc spłacić nasze długi oraz lekcję tego, jak właściwe
jest spłacanie długów. Mamy tutaj także kolejną lekcję, mówiącą
o tym, jak Bóg chętnie błogosławi użycie raczej rzeczy, które
posiadamy, niż zsyłanie nam innych rzeczy czy cudowne wkładanie
nam pieniędzy do kieszeni. Jest tutaj także lekcja odnośnie wiary,
ponieważ stosownie do swojej wiary kobieta ta nagromadziła dużo
lub mało naczyń, zatem otrzymała większy bądź mniejszy dowód
Boskiej szczodrości i miłosierdzia. W kontakcie z Panem pamiętajmy,
że wszelkie złoto i srebro należy do Niego, „i tysiące bydła
po górach” [Psalm 50:10], i niech uczynki nasze będą w
harmonii z naszą wiarą.
Dochodzimy
teraz do szczególnego aspektu naszej lekcji, do Szunamitki i jej
syna – historii, która także zawiera w sobie sugestię
wspaniałego restytucyjnego błogosławieństwa wzbudzenia umarłych.
Biblia opisuje ową Szunamitkę jako „zacną niewiastę”.
Najwyraźniej ona i jej mąż prowadzili dostatnie życie,
prawdopodobnie ta zacność faktycznie odnosiła się po części do
bogactwa, ale ewidentnie była ona niezwykłą kobietą także pod
innymi względami, jak wyczytujemy z zapisu. Zapis zdaje się
wskazywać, że być może była także inteligentniejsza od swojego
męża. Posiadała zacność, która docenia dobro i okazuje szacunek
Panu oraz tym, którzy są Jego. Widząc, że prorok przechodzi
niekiedy koło jej domu, prawdopodobnie w drodze do szkół
prorockich, z gościnności przymusiła go do zjedzenia z nią
posiłku i stąd, najwyraźniej za każdym razem kiedy przechodził,
zatrzymywał się, by skorzystać z jej gościnności. A im częściej
owa zacna kobieta widywała proroka Pańskiego, tym bardziej
dostrzegała, że przywilejem jest goszczenie go pod swoim dachem,
więc powiedziała do swojego męża: „Oto teraz wiem, że ten
mąż Boży święty jest, który tędy przechodzi często. Proszę,
uczyńmy gmaszek mały, a postawmy mu tam łóżko i stół, i
krzesło i lichtarz, że kiedy przyjdzie do nas, skłoni się tam”.
Chociaż jej mąż był najwyraźniej mniej religijnie usposobiony
niż ona i prawdopodobniej mniej „zacny” również pod innymi
względami, jednak ta uprzejma prośba, wyrażona w tak odpowiedni i
właściwy dla żony sposób, przemówiła do niego i tak właśnie
uczynił, więc możemy powiedzieć, że po części zacności tej
kobiety możemy dopatrzyć się również w jej postępowaniu ze swym
własnym mężem. Jakże wiele jest kobiet, które, jeśli czują się
lepsze od swojego męża, całkowicie zapominają, jak ważne jest
uwzględnianie jego woli, wyznaczonej przez Boga głowy rodziny i
proszenie o współudział w pracy religijnej oraz szczodrobliwości
zamiast domaganie się jej. Skromność i pokora są prawdziwymi
dowodami zacności, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet.
Nie
było wówczas hoteli ani pensjonatów, a co za tym idzie, gościnność
była częściej praktykowana niż dzisiaj. Pod pewnymi względami
wiele straciliśmy przez tę zmianę zwyczajów, ponieważ zdaje się
być obecnie znacznie mniej ducha gościnności niż w dawnych
czasach. Uważamy, że na ile to możliwe, każda chrześcijańska
rodzinna dobrze by zrobiła, jeżeli środki na to pozwalają, gdyby
miała taki dodatkowy pokój dla sług Pańskich, którzy są w
drodze. Wierzymy, że błogosławieństwo – duchowe, a nie doczesne
– spływa na wszystkich tych, którzy starają się podtrzymywać
tego ducha oddanej wielkoduszności, szczodrobliwości, uprzejmości
w goszczeniu Pańskich sług i ogólnie domowników wiary, jeżeli
nadarzy się im taka okazja.
Podobnego
ducha szczodrobliwości i troskliwości zauważamy u proroka, który
poprosił, by jego sługa zwrócił uwagę, czy uprzejmej gospodyni
brakuje czegoś, co posłużyłoby dla jej pokrzepienia, a co on
mógłby jej zapewnić. W odpowiedzi usłyszał, że jest bezdzietna
i korzystając z tej okazji, prorok poinformował ją, że będzie
miała syna. Każdy z nas ma tutaj lekcję, że jeżeli korzystamy z
życzliwości innych – czy to Pańskiej, czy Jego ludu – jeżeli
mamy tego samego ducha, będziemy starali się czymś odwzajemnić.
Ci, którzy korzystają z dobroci innych, ale nie mają pragnienia i
nie poszukują okazji, by uczynić tyle samo czy więcej w zamian,
nie posiadają pod tym względem Pańskiego ducha.
Minęły
lata, dziecię wyrosło na chłopca i podczas żniw na polu
zachorowało na coś, co przypominało udar słoneczny, po czym
niestety zmarło. Matka, okazując wielką wiarę, położyła martwe
dziecko w pokoju proroka, na jego łożu, a następnie w pośpiechu
wyruszyła ze swym sługą w poszukiwaniu samego proroka. Prorok
przez sługę zapytał: „Czy ma się dobrze?”, a ona miała
wystarczającą wiarę, by odpowiedzieć: „Ma się dobrze”, a
dotarłszy do proroka, przypomniała mu, że nie prosiła o syna, że
był on darem oraz dała do zrozumienia, że odebranie go, zamiast
darem czy dobrodziejstwem, będzie dla niej jedynie nieszczęściem.
Nie powiedziała jednak, że chłopiec zmarł, mając najwyraźniej
pełną pewność, że moc Boża obudzi go za pomocą proroka nawet
ze snu śmierci. Prorok, także pełen wiary, posłał sługę, by
położył jego laskę na dziecku, lecz matka nie miała tyle wiary w
laskę co prorok i nie chciała zadowolić się niczym innym jak
tylko jego osobistą wizytą. Gdy Elizeusz przybył, odkrył, że
dziecko nie żyje, ale nie zachwiało to jego wiary: zamknął drzwi
i modlił się do Ojca w samotności, lecz nie tylko się modlił,
ale także używał środków wzmacniających, które ostatecznie
doprowadziły do obudzenia dziecka ze snu śmierci. Gdy oddał
dziecię matce, jej wiara z pewnością została nagrodzona.
Mamy
tutaj kilka lekcji dla siebie. Uznając Elizeusza za typ, a jego
uczynki za figuralne dzieła restytucyjne na początku Wieku
Tysiąclecia, zauważamy, że pisma Nowego Testamentu wyraźnie
zapewniają, iż ludzkość zostanie wzbudzona, tak że „wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego i pójdą” [Jan
5:28-29]. A ziemscy przedstawiciele Królestwa bez wątpienia w
znacznym stopniu będą uczestniczyć w tym oraz innych dziełach
restytucji. Tak więc Elizeusz w towarzystwie Eliasza zdaje się
przedstawiać „świętych, którzy wyszli z ucisku”, a zatem
dzieło i pracowników całego Wieku Tysiąclecia.
Lecz
możemy także wyciągnąć korzystne lekcje dla obecnego czasu z
wiary Szunamitki oraz wiary i postępowania proroka. Najwyraźniej
prorok był zakłopotany tą sytuacją. Laska w ręku jego sługi nie
przyniosła żadnego skutku, jego własne wysiłki przez dłuższy
czas również były bezskuteczne. Pojawiło się miejsce na
wątpliwości, czy przypadkiem nie opuściła go Pańska moc. Wiele
razy przemierzał tę maleńką izdebkę i bez przerwy przykładał
swoją twarz do twarzy dziecka, swoje ręce do rąk dziecka,
przypuszczalnie cały czas modląc się o Boskie błogosławieństwo.
Ale w końcu wiara zatryumfowała. Sytuacja ta przypomina nam tę,
kiedy uczniom nie udało się wypędzić demona z chłopca, podczas
gdy Pan, Piotr, Jakub i Jan znajdowali się na Górze Przemienienia.
Pan skomentował to mówiąc: „Ten rodzaj nie wychodzi, tylko
przez modlitwę i przez post” [Mat. 17:21]. Pan najwyraźniej
więc upodobał sobie okazywać swoją moc raz szybko, a raz powoli,
w zależności od okoliczności i warunków.
Nie
mamy uważać tego za zmartwychwstanie umarłych we właściwym,
biblijnym rozumieniu słowa zmartwychwstanie. Było to jedynie
czasowe obudzenie ze snu śmierci, podobnie jak w przypadku Łazarza,
syna wdowy z Nain oraz córki Jaira. Wszyscy oni ponownie pomarli. Ta
śmierć nie może również zostać nazwana wtórą śmiercią,
chyba że przez świadomy grzech weszliby pod jej potępienie. A w
jakimkolwiek stopniu nie jesteśmy doskonali i nie posiadamy pełni
życia, w takim stopniu każdy jest już umarły, bez względu na to,
jak dużo ma w sobie jeszcze witalności. Jak już pokazano,
dyskutując na temat zmartwychwstania, słowo to oznacza podnoszenie
się – całą tę drogę do wszystkiego, od czego odpadliśmy w
Adamie, do doskonałości żywota. Zob. nasze wydanie z 1 kwietnia
1893.
Na
Straży 6/2015, W.T. R-2345 a – 1898 r.