<< Wstecz |
Wybrano: R-5643 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłość ofiarnicza a miłość obowiązkowa
„Będziesz miłował Pana, Boga swego,
z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej (…)
Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” – Mat. 22:37‑39.
„Takie jest przykazanie moje, abyście
się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt
nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich” – Jan 15:12‑13.
Przymioty mądrości, sprawiedliwości,
miłości i mocy w pełni współgrają i są ze sobą powiązane w charakterze
naszego Niebiańskiego Ojca, naszego Stworzyciela. Uzupełniają się
wzajemnie w Nim i znajdują się w najpełniejszej harmonii. A my mamy
dokładać starań, by te same cechy znalazły odbicie i w naszych własnych
charakterach. Gdy używamy tych wyrażeń w stosunku do ludzkości, musimy
dostrzec, w jak nieporównywalnie małym stopniu te cechy charakteru są
przejawiane przez ludzkość.
Wyrażeń „sprawiedliwość” i „miłość”
używamy, by opisać cechy, które w mniejszym bądź większym stopniu są
niedoskonałe w całej ludzkości. Mówimy o dobroczynności, czyli hojności.
Cecha ta, choć jest pewnym przejawem miłości, wykracza poza
sprawiedliwość. Oto mamy osobę, której jesteśmy winni dolara. Spłacenie
tego dolara nie jest żadną dobroczynnością z naszej strony. To jest
obowiązek, sprawiedliwość. Konkretne działanie jest słuszne i nic mniej
niż to nie byłoby właściwe. Pewne rzeczy są obowiązkowe. Poza
obowiązkiem znajduje się miłosierdzie, współczucie, miłość.
Jaki jest nasz obowiązek względem
naszego bliźniego? Przypuśćmy, że sąsiad popadł w długi lub jego życie
zostało zaprzedane. Cóż powinniśmy dla niego uczynić? Czy powinniśmy
oddać nasze życie za jego życie? Czy winniśmy wziąć na siebie jego
zobowiązania? Uczynienie tego byłoby bardzo miłościwym uczynkiem.
Mogłoby to być również sprawiedliwe, ale wykroczyłoby poza granice samej
sprawiedliwości, ponieważ sprawiedliwość wymagałaby wyłącznie, abyśmy
uczynili bliźniemu to, co chcielibyśmy, aby on uczynił dla nas, gdyby
role się odwróciły. Złota Reguła określa, co powinniśmy uczynić dla
naszego bliźniego. Gdybyśmy po uczynieniu tego zechcieli uczynić coś
więcej, wykraczałoby to ponad wymagania sprawiedliwości; byłaby to
miłość, łaska.
Powinniśmy zauważyć, że prawo Boże
wymaga nie tylko sprawiedliwości, ale także miłości – najwyższej miłości
do Boga oraz miłości do naszych bliźnich. Wymaga miłosierdzia, dobroci.
Przypomnijmy sobie nakazy w tym względzie, jakie Bóg dał cielesnemu
Izraelowi znajdującemu się pod Zakonem. Zobaczmy, jak daleko one
sięgały: „Jeżeli napotkasz zabłąkanego wołu albo osła twego
nieprzyjaciela, odprowadź go zaraz z powrotem do niego. Jeżeli
zobaczysz, że osioł twego przeciwnika upadł pod ciężarem, nie opuszczaj
go, lecz dopomóż mu podnieść go” – 2 Mojż. 23:4‑5. „Jeśli łaknie twój
nieprzyjaciel, nakarm go chlebem, a jeśli pragnie, napój go wodą, bo
wtedy węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę, a Pan ci odpłaci” –
Przyp. 25:21‑22. Jeśli miłość tak obszerna i tak wszechstronna jak ta
wymagana była przez Boży Zakon oraz była obowiązkowa dla cielesnego
Izraela, to w jakimż stopniu duchowy Izrael powinien posiadać
i przejawiać tę szlachetną cechę!
SPRAWIEDLIWOŚĆ WYDAŁA WYROK NA CZŁOWIEKA
Kara nałożona przez Boga na grzeszników
sprowadziła płacz, wzdychanie i śmierć. Ogłoszenie kary śmierci nie było
żadnym wyjątkowym przejawem miłości. Był to szczególny przejaw
sprawiedliwości. Jednak zasada miłości nie została pogwałcona przez ten
wyrok śmierci – był on w pełnej harmonii z miłością. We właściwym czasie
Bóg objawił swą miłość dla człowieka, nawet w jego upadłym stanie,
przez dar swego najwyborniejszego skarbu – swego jednorodzonego Syna.
Nie oznacza to, że brakowało Mu miłości podczas tych czterech tysięcy
lat, zanim posłał swojego Syna na ziemię. Jego miłość współgrała
z doskonałością Jego charakteru. Nie była to już miłość wynikająca ze
społeczności, jak miało to miejsce z doskonałą istotą, ale miłość
litościwa, wynikająca ze współczucia.
Miłość nie musiała zapewnić odkupienia
za upadłego człowieka. Akt ten wynikał wyłącznie z łaski, a jeżeli
odkupienie było z łaski, nie wynikało ze sprawiedliwości. Zatem
posyłając swego Syna, aby był Odkupicielem człowieka, Bóg przedsięwziął
działanie wykraczające poza wszystko to, czego wymagała sprawiedliwość.
W ten sposób objawiła się miłość Boża, Jego współczucie, znacznie
przewyższające to, co musiał zrobić. Człowiek nie może stawiać żadnych
żądań, ponieważ utracił wszelkie swe prawa i w obliczu Boskiego
sprawiedliwego prawa stał się skazańcem. Lecz wspaniałe Boże
miłosierdzie, zapewniając uwolnienie dla tego skazańca, zobrazowało Jego
chwalebny i wspaniałomyślny charakter. W tym objawiła się miłośćBoża
ku nam, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus umarł za nas, co
było osobistym planem Boga. A więc miłość może wykraczać poza
sprawiedliwość, a nawet poza miarę miłości wymaganą od doskonałego
charakteru.
Miłość Boga i Chrystusa, ukazana we wspaniałym planie odkupienia, była miłością ofiarniczą.
A zatem ci, którzy są zapraszani do stania się członkami Ciała
Chrystusowego, mają mieć tę samą miłość. Nie jest to jedynie miłość,
która jest wymagana przez doskonałe prawo Boże i która obowiązuje
wszystkie Jego inteligentne stworzenia na każdym poziomie; jest to coś
więcej. Jest to miłość, która z radością kładzie życie wykupione przez
śmierć Jezusa. Życie takie jest kładzione jako ofiara wspólnie z Panem
i Głową. Kładziemy nasze życie w służbie braciom, a ofiara ta jest
przyjemna, ponieważ przypisywana nam jest zasługa Chrystusowa, która
sprawia, że przed Bogiem poczytywani jesteśmy za doskonałych. Jak mówi
Apostoł: „I my winniśmy życie oddawać za braci” (1 Jana 3:16 NB). Bracia
nie mogą tego od nas wymagać, a my nie możemy od nich; lecz powinniśmy
to czynić z radością, gdy tylko nadarzy się sposobność.
MIEJMY ZMYSŁ CHRYSTUSOWY
Jak Chrystus odkupił nas przez położenie
swego życia w dobrowolnej ofierze, tak i my miejmy ten sam zmysł, to
samo usposobienie, tę samą wolę. To jest tym szczególnym przymierzem
Kościoła – Przymierzem Ofiary (Psalm 50:5). Jest to przymierze, jakie
nasz Pan zawarł z Ojcem, a my mamy kroczyć Jego śladami. Świat otrzyma
życie wieczne, jeżeli osiągnie poziom sprawiedliwości wymagany przez
Boże prawo. Ale jeżeli o nas chodzi, musimy osiągnąć znacznie wyższy
poziom.
Więc gdy Apostoł oświadcza, że
„wypełnieniem zakonu jest miłość” [Rzym. 13:10], nie ogranicza on tych,
którymi miłość kieruje tak, że wykonują wolę Ojca aż na śmierć, jedynie
do przestrzegania Zakonu danego Izraelowi. Należenie do klasy wybranych,
bycie członkiem Królewskiego Kapłaństwa, które przez przymierze
zobowiązało się położyć swe życie jako ofiarę, wymaga więcej niż jedynie
wypełnienia wymagań Zakonu. Wymaga miłości w stopniu samoofiarniczym.
I tak przez chętne wypełnianie woli Ojca względem nas udowodnimy, że
jesteśmy godni chwały, czci i nieśmiertelności, boskiej natury – która
została obiecana klasie zwycięzców – tym, którzy odnieśli „pełne
zwycięstwo” [Rzym. 8:37 BT].
„Miłość to innym ze swego kielicha napełnianie,
Miłość to codziennie dawanie i zainteresowanie;
Każdego nowego dnia wybieranie drogi kamienistej,
By stopy innych mogły kroczyć po mniej wyboistej.
Miłość nie jest ślepa, lecz oczyma innych stara się obserwować,
Nie pyta ‘czy muszę?’, lecz ‘czy mogę ofiarować?’.
Miłość zakrywa żale, aby serca i usta innych śpiewały,
Niesie ciężary, by troski innych ulatywały.
Bracie, czy taka miłość jest w tobie?
Kiedy osiągniesz ten cel, na świętość zasłużysz sobie”.
Straż 1/2015, str. 12,13. W.T. R-5643 - 1915 r.