<< Wstecz |
Wybrano: R-5472 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Powołany przez Boga, jak Aaron”
- 28 CZERWCA [1914] – Żyd.
4:14-5:10 -
„Przyszedł bowiem syn człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło” – Łuk.
19:10 (NB).
Przedmiotem
dzisiejszej lekcji jest kapłaństwo Jezusa, a przy okazji także kapłaństwo Jego
Kościoła. On jest Najwyższym Kapłanem, czyli kapłanem głównym, naszego wyznania
czy porządku – pisze Apostoł. Dla Żydów było to trudne, by zrozumieć, jak mógł
Jezus w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa mieć związek z kapłaństwem. Pan Bóg ograniczył
urząd kapłański do rodziny Aarona z pokolenia Lewiego. Jezus nie należał do
tego pokolenia, ani Jego uczniowie. Jakże więc mógł go pełnić albo mieć w ogóle
coś wspólnego z urzędem kapłańskim?
Potrzeba
dyskusji nad tą kwestią wzięła się z faktu, że, jak zaznacza św. Piotr, Kościół
jest „królewskim kapłaństwem”. Św. Paweł wyjaśnia, że pozaobrazowy kapłan,
Jezus, ofiarował się jako pozaobrazowy cielec dla oczyszczenia grzechu, a po
uczynieniu tego „wstąpił na wysokość” i wszedł do pozaobrazowego Miejsca
Najświętszego, ukazując się tam za nami – na rzecz swego Kościoła,
pozaobrazowych Lewitów i pozaobrazowych podkapłanów.
Św.
Paweł argumentuje, że ponieważ przez wiarę możemy uznać Jezusa za naszego
wielkiego Najwyższego Kapłana w niebie i wiemy, że ma On zrozumienie dla
naszych słabości, to daje nam wielką odwagę, by przychodzić do Niego, gdy mamy
poczucie winy, bo możemy otrzymać miłosierdzie i znaleźć łaskę ku pomocy w
razie potrzeby. Jednak wszystkie te zapewnienia będą bez znaczenia, dopóki nie
zdamy sobie sprawy, że Jezus jest naszym Najwyższym Kapłanem w niebie.
KAPŁANI AARONOWI BYLI FIGURALNI
Apostoł
przekonuje, że wszyscy żydowscy kapłani byli brani spośród ludu i specjalnie
poświęcani, albo odłączani, do swojej pracy, aby reprezentować ludzi przed
Bogiem, składając w ich imieniu zarówno dary, jak i ofiary za grzechy. W ten
sposób kapłani mogli współczuć z ludem, ponieważ byli poddani tym samym
słabościom i również potrzebowali przebaczenia za własne grzechy. Ale nawet
spośród tych niedoskonałych, grzesznych i posiadających wady kapłanów, którzy
musieli składać ofiary za swoje własne grzechy, żaden nie mógł samowolnie objąć
urzędu. Bóg musiał go na ten urząd powołać. Tak było z Aaronem. Bóg go powołał,
aby stał się głównym kapłanem.
I –
jak podkreśla Apostoł – tak też musi być z pozaobrazowymi kapłanami na wyższym
poziomie. Chrystus, duchowo Najwyższy Kapłan, i Jego wybrany Kościół,
„królewskie kapłaństwo” na duchowym poziomie, muszą być powołani przez Boga. W
inny sposób nie mogą oni przyjąć urzędu. „Chrystus nie sam sobie nadał godność
arcykapłana” [Żyd. 5:5 NB]. Bóg Go jednak uhonorował w ten sposób, mówiąc do
Niego słowami proroczych psalmów: „Syn mój jesteś ty, Jam ciebie dziś spłodził”
oraz „Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka” – Ps. 2:7 i Ps.
110:4.
MELCHISEDEK KRÓLEWSKIM KAPŁANEM
Na
tej wyraźnej podstawie Boskiego wezwania Apostoł oświadcza, że Chrystus nie
jest kapłanem według porządku Aarona – żydowskim kapłanem, ziemskim kapłanem,
lecz – choć obrazowany przez Aarona w odniesieniu do ziemskiej ofiary – jest
tak naprawdę uwielbionym kapłanem, nie według porządku Aarona, który nigdy nie
został uwielbiony i nigdy nie był królem, tylko według porządku Melchisedeka,
który był równocześnie i królem, i kapłanem – nie ofiarującym kapłanem, lecz
kapłanem królującym.
Chrystus
w chwale nie jest więc człowiekiem, nie jest istotą ziemską, nie jest Tym,
który ofiaruje, jak wcześniej. Jest On uwielbionym Królewskim Kapłanem w mocy i
wielkiej chwale, jako Król świętych, potrafiący i chcący ich wspierać we
wszelkich próbach i doświadczeniach. A stopniowo, po tym jak uzna On wszystkich
swoich podkapłanów, po tym jak przemieni ich na swoje własne podobieństwo w
pierwszym zmartwychwstaniu za zasłoną – stanie się chwalebnym Królem i Kapłanem
dla świata i przez tysiąc lat będzie królował, aby błogosławić i podnosić
wszystkich chętnych i posłusznych, którzy przy zapewnionym wówczas oświeceniu
będą zbliżać się do Boga.
„ZA DNI CIAŁA SWEGO”
Wracając
do argumentacji Apostoła – pokazuje nam on związek między uwielbionym
Królewskim Kapłanem za zasłoną a cierpiącym Jezusem w ciele. Gdy Apostoł pisze:
„Który za dni ciała swego” (Hebr. 5:7), mamy rozumieć, że dni Jego ciała są
przeszłością, skończyły się. Jak w innym miejscu wyjaśnia apostoł Piotr:
„umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem” [1 Piotra 3:18] – w swoim
zmartwychwstaniu. Ale za dni swego ciała Jezus ofiarował prośby i błagania ze
łzami. Apostoł stara się nas, jako naśladowców Jezusa, zapewnić, że On jest w
stanie współczuć nam we wszystkich naszych zmartwieniach. Dlatego też
przypomina, że Jezus „za dni ciała swego modlitwy i uniżone prośby do tego,
który go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował, i
wysłuchany jest dla uczciwości”.
Nasz
umysł instynktownie wraca do doświadczeń, jakie Mistrz przeżył w Getsemane – do
Jego modlitw do Ojca, Jego łez, Jego agonii, a według jednego z zapisów – do
Jego krwawego potu. Myśl Apostoła, jego sugestia, jest taka, że Mistrz, który
sam przeszedł przez takie próby i gorzkie doświadczenia i który teraz jest w
niebiańskiej chwale i mocy, będzie z pewnością okazywał współczucie i wsparcie
wszystkim swoim wiernym naśladowcom, jakkolwiek może dopuścić, że będą oni
przechodzić doświadczenia Getsemane i zmagać się z Przeciwnikiem.
JAKO SYN – A NIE GRZESZNIK
Apostoł
podkreśla, że cierpienia Jezusa przyszły na Niego nie dlatego, że był
grzesznikiem, lecz dlatego, że był Synem i jako Syn niebiańskiego Ojca
udowodnił i sprawdził swoją wierność aż do śmierci, nawet do śmierci krzyżowej.
Tylko poprzez taką próbę wierności mógł być uznany za godnego wysokiego
podniesienia i obiecanej chwały, czci i nieśmiertelności, boskiej natury. To,
co wycierpiał, to, co znosił, nie tylko stanowiło ofiarę za ludzki grzech i
umożliwiało ludzką restytucję w Mesjańskim Królestwie, ale te same próby,
trudności i doświadczenia były potrzebne samemu Mistrzowi. Jak dalej stwierdza
Apostoł, przez cierpienia nauczył się On posłuszeństwa.
Jezus
nigdy nie był niedoskonały w sensie bycia grzesznym. Był doskonały,
nieskazitelny w chwalebnym stanie Logosa, zanim opuścił swą chwałę, jaką miał u
Ojca, i stał się ciałem. Gdy narodził się z Marii, był, jak mamy powiedziane,
ciągle „święty, niewinny, niepokalany i odłączony od grzeszników”. Jego
cierpienia zatem nie uczyniły Go doskonałym w sensie uczynienia Go
bezgrzesznym. Było to udoskonalenie innego rodzaju.
Nasz
Pan wszedł pod Przymierze Ofiary – aby dowieść wierności wobec woli Ojca do
samej śmierci. Miał obietnicę doskonałości na najwyższym poziomie – obietnicę
boskiej natury – jako nagrodę, jeśli wiernie i w zupełności wypełni swoje
Przymierze Ofiary. Początek tej nowej natury był Mu zapewniony w czasie Jego
chrztu, kiedy został spłodzony z ducha świętego. Jednak poczęta tam natura
wymagała rozwoju, czyli udoskonalenia i dla tej przyczyny były na Niego
dopuszczone próby, trudności i zmagania. Był uczyniony doskonałym jako Nowe
Stworzenie według Bożego porządku, lub natury, przez to, co wycierpiał.
ZBAWIAJĄC GO OD ŚMIERCI
Dla
Mistrza, po tym jak wszedł pod Przymierze Ofiary, było to sprawą życia lub
śmierci. Jego posłuszeństwo Przymierzu Ofiary miało Mu przynieść życie
nieśmiertelne, boskie. Ale jakikolwiek błąd mógł Go kosztować wszystko;
wszystko, co posiadał, było stawką w tym ofiarniczym przymierzu. Stąd też Jego
usilne wołanie i łzy w Ogrodzie Getsemane nie były spowodowane bojaźnią przed
zbliżającym się ukrzyżowaniem lub też czymkolwiek, co mógł Mu uczynić człowiek.
Nie były spowodowane zwątpieniem w Bożą moc albo Bożą wierność. Mistrz obawiał
się śmierci – czy aby nie upadł, starając się w pełni zastosować do wszystkich
Boskich wymagań, i czy nie straci wszystkiego w śmierci, nie będąc uznany za
godnego zmartwychwstania.
Apostoł
stwierdza: „I dla bogobojności został wysłuchany”. Został wybawiony od strachu
przed śmiercią. Od tego momentu Mistrz był już niezwykle spokojny we wszystkich
próbach i przeżyciach tej nocy i następnego dnia. Nie możemy mieć wątpliwości,
iż Ojciec Go zapewnił, że wszystko jest w porządku – że jak dotąd, okazał się
wierny.
PRZYWÓDCA I NAJWYŻSZY KAPŁAN
Na
podstawie swego własnego zwycięstwa i wywyższenia Jezus jest teraz „dla
wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” – stwierdza
Apostoł [Żyd. 5:9 NB].
Pierwszym
zbawieniem, jakie sprawuje ów pozaobrazowy Kapłan według porządku Melchisedeka,
jest zbawienie Jego Kościoła, „małego stadka”, „królewskiego kapłaństwa”,
„narodu świętego”. Mają być oni zbawieni do tego samego chwalebnego stanu,
jakiego On sam dostąpił. Nie osiągną tego stanu na żadnej innej drodze jak
tylko na tej, którą On przebył. Dlatego też treścią Jego zaproszenia dla nich
jest to, by wzięli swój krzyż i szli za Nim, żeby chodzili Jego śladami, na
przekór złym i dobrym wieściom, wierni aż do śmierci, tak jak On był wierny.
Nie
jest oczywiście możliwe, aby którykolwiek z Jego naśladowców zwyciężył w tym
samym sensie, jak zwyciężył Pan; On był bowiem doskonały w ciele, a Jego
naśladowcy są wszyscy niedoskonali wskutek upadku. To, czego się wymaga od Jego
naśladowców, to okazanie tej samej lojalności serca, jaką On okazał – tej samej
chęci względem Boskiej woli i poświęcenia każdej innej sprawy. Takim osobom
wielki Najwyższy Kapłan przypisuje zasługę swojej ofiary, stosując ją w
przypadku swoich naśladowców jako okrycie dla ich niezamierzonych wad i
niedociągnięć. W ten sposób mają oni zapewnienie, że w Nim stoją kompletni
przed obliczem Ojca, a stopniowo dojdą do pierwszego zmartwychwstania, w którym
staną się rzeczywiście doskonali przez owo chwalebne dokonanie – „przemienieni
w jednej chwili, w mgnieniu oka”, jako że „ciało i krew królestwa Bożego
odziedziczyć nie mogą”.
By
jednak osiągnąć tę pozycję, wszyscy z naśladowców Jezusa muszą Go słuchać,
muszą podążać za Jego wskazówkami. A wtedy On będzie ich wspierać i prowadzić
do Królestwa Niebieskiego. „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.”
Dodatkowo
będzie On sprawcą zbawienia wiecznego dla tylu spośród rodzaju ludzkiego, ilu
będzie Mu posłusznych, gdy przejmie On królestwo i panowanie nad światem w
ciągu tysiąca lat swych Mesjańskich rządów. Wszyscy, którzy wówczas odmówią
okazania posłuszeństwa, będą zgładzeni we wtórej śmierci, ale wszyscy chętni i
posłuszni będą ostatecznie udoskonaleni jako ludzkie istoty, istoty ziemskie –
przywrócone do doskonałości, w jakiej Ojciec stworzył Adama, bogatszej o cenne
doświadczenia z grzechem i uleczeniem z niego.
Straż 3/2014; W.T. R-5472a-1914r