<< Wstecz |
Wybrano: R-5409 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Prawa osobiste i zborowe (Fragment)
Drogo umiłowany Pastorze!
Nigdy
wcześniej nie uważałem tego za rozsądne i konieczne, by pisać do Ciebie, z
wyjątkiem jednej okazji, gdy chciałem wyrazić moją miłość i poinformować Cię,
że przyjąłem „ślub”. Również obecnie odczuwam pewien opór, by bez potrzeby nie
nadużywać Twojego czasu. Wydaje mi się jednak, że powinienem to uczynić.
Przez
pewien czas bracia prowadzili w swych domach regularne zebrania, które nie były
organizowane przez zbór. W niektórych przypadkach spotkania te prowadzone były
przez braci, którzy nie byli ani starszymi, ani diakonami. Innym razem znów
pewien brat diakon w swej miłości i gorliwości wykorzystał okazję, by
towarzyszyć w spotkaniach początkujących i po jakimś czasie prowadził z nimi
regularne zebrania, które były dla nich pożyteczne, ograniczając te spotkania
wyłącznie do wieczorów, tak żeby nie odbywały się w terminach regularnych
zebrań zgromadzenia.
Sprawa
ta została postawiona przed zborem i poddana dyskusji, czego wynikiem było
poniższe postanowienie, poddane pod głosowanie i zrealizowane.
„Postanowiono,
że chociaż ani na moment nie podajemy w wątpliwość dobrych intencji, miłości i
gorliwości dla Pana i braci ze strony tych, których to może dotyczyć, w naszym
przekonaniu prowadzenie regularnych zebrań w ......, oddzielnie od spotkań
organizowanych przez zgromadzenie jako całość, nie służy duchowej korzyści
zboru w ..... oraz utrudnia, między innymi, osiągnięcie przez tutejszy zbór
pełnej miary społeczności, której potrzebę w obecnych czasach odczuwamy
szczególnie mocno.”
Osobiście
poparłem to postanowienie, gdy było ono głosowane. Później jednak, gdy pojawiły
się u mnie pewne obawy, czy postąpiłem mądrze, zacząłem nad tą sprawą wiele
rozmyślać w modlitwach, przeszukując THE WATCH TOWER oraz Tomy w poszukiwaniu
jakiejkolwiek dostępnej pomocy. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że
przynajmniej jeśli o mnie chodzi, popełniłem błąd przyłączając się do
postanowienia, które w moim odczuciu zmierza do tego, by ingerować w wolność i
swobodę innych osób.
Wczoraj
wieczorem, w trakcie naszego zwyczajnego zebrania gospodarczego sprawa ta
ponownie była dyskutowana w związku z tym, że bracia zainteresowani niektórymi
z tych spotkań skierowali do zgromadzenia list z prośbą o wyznaczenie
prowadzących na te ich spotkania. Po trzech godzinach dyskusji sprawa pozostała
nierozwiązana. I teraz okazało się, że zostałem skonfrontowany z poważnym
problemem, który jest przedmiotem mojej wielkiej troski. Zająłem przy tym w tej
sprawie stanowisko odmienne od pozostałych starszych i jestem jedynym starszym,
który reprezentuje taki pogląd, a mianowicie, że postanowienie, które
przyjęliśmy, było nierozsądne i niekorzystne, okazując skłonność do rujnowania
swobody osobistej i będąc szczególnie krzywdzące dla niektórych z naszych braterstwa.
Przedstawiane
jest stanowisko, że przyjęcie tego postanowienia nie ma na celu krępowania
cudzych praw ani w jakikolwiek sposób ingerowania w nie. Mnie jednak wydaje
się, że w pewnej mierze jest ono „pozorem zła”, którego wolałbym uniknąć, biorąc
pod uwagę to, że korzyść, jaka z jednej strony może być osiągnięta przez to
postanowienie, należy zestawić z przeważającymi stratami w postaci urazy, jaką
może ono spowodować z drugiej strony.
Nie
jestem i nie będę kłótliwy, chciałbym jednak znać i czynić wolę Pańską.
Znajdując się zaś w takiej sytuacji, że mam odmienne zdanie od pozostałych
starszych i niektórych innych członków zgromadzenia, czuję się bardzo
zakłopotany i proszę o Twoją poradę. Biorąc pod uwagę obecne i przyszłe
interesy zgromadzenia, czuję, że sprawa jest obecnie zbyt ważna, by można było
ją pozostawić w sferze wątpliwości.
Pozostaję
Twoim bratem w Jego błogosławionej służbie
J. J. B.
NASZA ODPOWIEDŹ NA POWYŻSZE
Staraliśmy
się wyłożyć w WYKŁADACH PISMA ŚWIĘTEGO, tom VI nasze biblijne przekonania na
tematy, które zostały poruszone w tym liście. Chcąc je teraz powtórzyć i
dostosować do sytuacji, która wywołała to pytanie, powiedzielibyśmy, co
następuje.
Każde
spłodzone z ducha dziecko Boże za sprawą swego pomazania ma prawo mówić, głosić
i wyznawać słowo oraz posłannictwo swego niebiańskiego Ojca. Prawo głoszenia
nie jest ograniczone do biskupów ani do tych, na których włożyli oni ręce,
także nie do starszych i diakonów wybranych w biblijny sposób przez
podniesienie rąk w zgromadzeniu. Są oczywiście pewne naturalne ograniczenia,
takie jak brak zdolności – z różnych powodów – do utrzymania uwagi
publiczności. Jedynym wyjątkiem jest apostolskie ograniczenie, że siostry nie
powinny publicznie głosić.
Mając
tak szerokie spojrzenie na Boże pełnomocnictwo za sprawą pomazania, czyli
autoryzacji ducha świętego, uważamy, że nikt nie ma prawa przeszkadzać innym.
Zgodnie z tym, jak Jezus powiedział do apostoła Jana: „Nie zabraniajcie mu” –
Mar. 9:39.
Mimo
to jednak, chociaż nikt nie może przeszkadzać bratu ani go wiązać, to jednak
sami możemy zrezygnować z niektórych własnych swobód. Uznając, że Bóg jest
Bogiem porządku i że każda dobra sprawa udaje się dzięki porządkowi i
respektowaniu pouczeń naszego Pana, że Jego naśladowcy winni zgromadzać się
razem jako jedno Ciało, uświadamiamy sobie, że zajmując miejsce w Ciele,
tracimy pewną część naszej osobistej niezależności, wolności i przywilejów.
Czynimy to z zadowoleniem, ponieważ wierzymy, że jest to wolą Pańską, zgodnie z
tym, jak nas pouczył: „Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych” [Żyd. 10:25
NB]. Tak więc wszyscy, którzy stają się uczestnikami, czyli członkami,
zgromadzenia studentów Biblii, odstępują tym samym od niektórych swoich
osobistych praw. Działają razem z innymi jako zgromadzenie, podejmując decyzje,
jakie zebrania są pożyteczne, a które niekonieczne, kto z członków będzie
najlepszym, by prowadzić i służyć zgromadzeniu, a kto będzie wykonywał inne
posługi.
Z
tego punktu widzenia nie byłoby rzeczą właściwą, by bracia będący członkami
zgromadzenia inicjowali nowe zebrania, ale nadal czuli się częścią pierwotnego
zgromadzenia. Gdyby członek zboru indywidualnie rozpoczął inne zebranie,
oddzielne od tych, które organizowane są przez jego zgromadzenie, to
oznaczałoby, że je ignoruje, że przerywa związek ze swoim dawnym zgromadzeniem,
co dalej wskazywałoby, że w żadnym sensie nie powinien uważać się za sługę czy
za członka macierzystego zgromadzenia i nie powinien korzystać z wynikających
stąd przywilejów. Reaktywując swoje osobiste swobody, pozbywa się przywilejów
wynikających z członkostwa w zgromadzeniu.
Stąd
też, mając to na uwadze, powiedzielibyśmy, że bracia i siostry, którzy
uczestniczyli w organizowaniu nowych zebrań, najwidoczniej mieli tylko
najlepsze intencje i najprawdopodobniej nie rozważali w tym momencie
rzeczywistego znaczenia i wyrazu ich działań przy organizowaniu takich zebrań.
Wyglądałoby
też na to, że macierzyste zgromadzenie wraz z jego starszymi i diakonami nie w
pełni zaspokoiło wszystkie pragnienia i potrzeby zboru, gdyż inaczej nie
zrodziłyby się takie intencje czy powody do rozpoczynania nowych spotkań poza
programem działania zboru. Słudzy zborowi powinni zawsze zachowywać ostrość
widzenia, by zwracać uwagę na to, czy duchowe potrzeby zainteresowanych są
zaspokajane. W tym celu trzeba też wybierać i wyznaczać wystarczająco wielu
starszych i diakonów.
Chociaż
sympatyzujemy z uczuciami tych, którzy podjęli inicjatywę waszego postanowienia
zborowego w tej sprawie, to jednak skłonni jesteśmy wątpić, czy było to mądre
posunięcie. Wierzymy, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby każda ze stron
wyznała swój błąd. Zgromadzenie i starsi mogliby słusznie stwierdzić: Żałujemy,
drodzy bracia i siostry, że nie mieliśmy właściwego poglądu na sytuację, który
umożliwiłby nam na czas i właściwie zaspokoić potrzeby zgromadzenia w zakresie
zebrań. Przyrzekamy, że będziemy wierniej wykonywać nasze obowiązki w
przyszłości.
Ci
zaś, którzy zaczęli nowe zebrania, mogliby naszym zdaniem z powodzeniem
powiedzieć: Żałujemy, drodzy bracia i siostry, że nie popatrzyliśmy szerzej na
tę sprawę i nie zwróciliśmy się z prośbą o takie spotkania, tak by zaspokojenie
tej potrzeby mogło stać się częścią porządku zborowego.
Po
takich przeprosinach i rezygnacjach wierzymy, że cała sprawa naprawiłaby się
sama, napięcia by zanikły, a wszyscy poczuliby ulgę. Prawdopodobnie też
rezultat nie odbiegałby zbyt daleko od obecnej sytuacji, z tym że nowe
spotkania byłyby częścią porządku zborowego.
Straż 1/2014; W.T.
R-5409a-1914r