<< Wstecz |
Wybrano: R-456 c, z 1883 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jaka jest powinność
Fairview,
Pennsylvania
Drogi
Bracie w Chrystusie!
Domyślam
się, że nie masz zbyt wiele czasu na to, by czytać listy o prywatnym
charakterze. Wybacz mi więc, że się narzucam, prosząc Cię o poświęcenie mi
kilku chwil. Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować za „Zion's Watch
Tower”. Choć osobiście nie jesteś mi znany – jakkolwiek znam Cię przez słowa,
które piszesz – to jednak codziennie proszę naszego Pana, by kierował Twym
piórem i wprowadzał Cię swym duchem we wszelką prawdę.
Około
dwóch lat temu pojawiło się w moich uczuciach pragnienie gorliwego poszukiwania
wyższego rodzaju chrześcijańskiego życia. Szukałem poprzez badanie Jego Słowa,
prosząc o pouczenie ducha świętego. Nie zawiodłem się. Gdy „Pokarm dla
myślących chrześcijan” był rozprowadzany w Erie, znalazłem wyrzucony egzemplarz
i – niech Bóg będzie błogosławiony – odkryłem w nim dokładnie to, czego szukała
moja dusza. Książka potwierdzała moje poglądy, które wyznawałem od lat, jednak
pod groźbą wydalenia z kościoła. Mimo to nadal utrzymywałem związek z moim
kościołem.
Tutaj
dochodzę do właściwego zagadnienia: Czy ci, którzy zostali w taki sposób
oświeceni przez Boga i wyprowadzeni z kajdan katechizmów i wyznań wiary,
powinni pozostawać w owych zimnych, pozbawionych życia organizacjach? Znajdując
się w kościołach, musimy starać się utrzymać w nich pokój i zgodę – a tu
pojawia się tarcie. Jeśli tylko poruszy się któryś z owych rozwiniętych
poglądów, dochodzi do zawirowań, które rozprzestrzeniają się na całą
społeczność. Bratu A. to przeszkadza, siostra B. jest zaniepokojona. W końcu
dociera to do uszu pastora. Jemu zaś wydaje się, że pojawił się wilk, więc
wyciąga swoją strzelbę (karność kościelną) i rozpoczyna uspokajanie
niespokojnych. Wszystko to można znosić, ale jaka jest powinność? Czy należy
pozostać i zniżać się do ich poziomu? Przecież wiadomo, że tak jak odbicie w
wodzie odpowiada rzeczywistości, tak też „jaki kapłan, taki lud”.
Ktoś
jednak powie, że przecież kościół to potężna moc działająca na rzecz dobra w
świecie – pozostańcie więc przy nim. Owszem, ale spójrz na Boże postępowanie z
Żydami – pod wodzą Mojżesza i Jozuego – że istnienie narodu żydowskiego
uzależnione było od jego oddania Bogu. Oni Go opuścili, to i On ich odrzucił.
Można byłoby na to podać inne przykłady z Jego Słowa, ale miejsce na to nie
pozwala. Oznaki narodowego rozkładu Żydów widoczne były przed laty. Teraz zaś
można je zauważyć w kościele. Jeśli cokolwiek w nim widać, to tylko duchową
nędzę, zepsucie – blade, chybotliwe światło świecy zaciemnianej przez kreda i
katechizmy wyzute z ducha i mocy. Wiadomo, że w kościele ubywa członków, nie
mówiąc już o duchowości. Gdybym stwierdził, że ma on tylko imię, że żyje, ale
jest umarły, to czy byłoby to zbyt mocne określenie? A zatem, czy jacyś
mężczyźni lub kobiety, których serca zostały pobudzone przez Boga, by porzucić
wcześniejsze praktyki i dążyć do nowych osiągnięć duchowego życia, powinni
szamotać się i czuć związani z owym martwym ciałem, mając nadzieję, że zostanie
wskrzeszone do życia? Czy też może powinni oni raczej skorzystać z wolności
synów Bożych? Proszę o Twoją opinię i niech duch kieruje Twymi słowami.
Oddany
Ci w Chrystusie (...)
* * *
Wiele
listów tego rodzaju dociera do nas w ostatnim czasie. Udzielając temu bratu
publicznej odpowiedzi, odpowiadamy na nie wszystkie.
Po
pierwsze chcielibyśmy stwierdzić, że nigdy nie mamy takiego odczucia, jakoby
jakaś korespondencja była narzucaniem się. Choć czas nie pozwala nam na szybkie
odpisywanie, a niektóre listy muszą pozostać całkiem bez osobistej odpowiedzi,
to jednak uważnie je wszystkie czytamy, gdyż możemy w ten sposób zapoznać się z
potrzebami naszych współtowarzyszy w podążaniu tą trudną drogą, a także, dzięki
łasce Bożej, wyciągnąć czasami pomocną dłoń tam, gdzie jest to najbardziej
konieczne. Otrzymywane przez nas zapewnienia o Waszych modlitwach i sympatii,
informacje o tym, jak Prawda buduje Waszą wiarę i czyni Was wolnymi, jak
również liczne sugestie i zapytania pozwalające nam sięgać do coraz głębszych
pokładów naszej cudownej kopalni Prawdy – wszystko to we wspólnym działaniu
wzmacnia nas i pociesza oraz buduje kościół. Tak więc piszcie do nas, ale niech
miłość i cierpliwość mają swój doskonały uczynek.
W
odpowiedzi na powyższe pytanie powiedzielibyśmy tak: Niechaj wszyscy, którzy
zdają sobie sprawę z babilońskiego (pełnego zamieszania) stanu nominalnego kościoła, gorliwie usłuchają słowa naszego uwielbionego Pana: „Wynijdźcie z
niego, ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście
nie wzięli z plag jego” (Obj. 18:4).
W
Obj. 3:15-17 odmalowany został obraz ostatniej fazy kościoła Wieku Ewangelii.
Jego „letni” stan jest bardzo niepożądany, jako że stwarza największe
niebezpieczeństwo. Gdyby rzesze członków nominalnego kościoła były „gorące” –
pełne ciepła i miłości w oddaniu się Bogu – to znalazłby on upodobanie w oczach
Pana i posiadł moc działania w świecie. Gdyby z kolei był „zimny” – nie
roszcząc sobie pretensji do tego, że reprezentuje Bożą prawdę – to przynajmniej
nie hańbiłby Go i nie zniekształcał obrazu Jego postaci. Ale niestety jest
„letni” i dlatego zostanie wypluty z ust Bożych.
Niektórzy
mówią nam, że trudno im zrozumieć, w jaki sposób organizacje ukształtowane
przez tak dobrych ludzi, jak Wesley, Kalwin, Luther, Knox i inni, mogłyby być
przedstawiane jako części Babilonu. Czy nie byli oni gorliwymi i oddanymi
naśladowcami Mistrza? – pytają. Owszem, szanujemy wszystkich tych naszych
braci, którzy płynęli pod prąd popularnych poglądów, narażając się na rozmaite
prześladowania dla Prawdy. Wierzymy, że otrzymali oni światło, które
przynależało do ich czasów, i że wiernie w nim kroczyli. Na ile umiemy to
osądzić, zarówno reformatorzy, jak i wiele innych osób zajmujących skromniejsze
pozycje, których imiona nie przetrwały do naszych czasów, okazali się
zwycięzcami i stanowią część „malutkiego stadka” ludzi, których imiona zostały
zapisane w niebie. Jeśli jednak spojrzymy na wielkie organizacje, które obecnie
uznają się za ich naśladowców, to czy znajdziemy w nich wiele z owego
pierwotnego ducha ofiary, miłości, prawdy, pokory i odłączenia się od świata?
Niestety, nie trzeba się zbyt dokładnie przyglądać, by stwierdzić, że pozostały
tam jedynie pozory pobożności.
Zwracamy
uwagę na te zagadnienia tylko w takim zakresie, w jakim zostały one
zapowiedziane w objawieniu, którego Pan udzielił Janowi (Obj. 2 i 3).
Zauważcie, że dla każdego okresu kościoła, z wyjątkiem ostatniego, Mistrz ma
kilka słów pochwały. Jedynie w okresie laodycejskim nie znajduje On niczego
godnego polecenia. Jeśli kościół Laodycei chwali się swoimi potężnymi
dokonaniami, to Pan mówi mu: Tak, „znam uczynki twoje”, ale mimo to „wyrzucę
cię z ust moich”. Ten zaś twierdzi: Jestem „bogaty i wzbogaciłem się, a niczego
nie potrzebuję”, a nie wie, że jest „biedny i mizerny, i ubogi, i ślepy, i
nagi”. Otrzymuje doradę, by „nabył” (za cenę reputacji i światowych korzyści)
„złota w ogniu doświadczonego” (Boży skarb) i „białe szaty” (usprawiedliwienie
przez rozumną wiarę w Chrystusa jako Odkupiciela) oraz namazał oczy maścią
wzrok naprawiającą (duchem pokory i zdolnością do uczenia się), żeby mógł
przejrzeć. Pan mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę” (jestem obecny): „Jeśliby
kto” (z tego wielkiego systemu tak całkowicie połączonego ze światem i
owładniętego „zbyteczną rozkoszą” [Obj. 18:3]) „usłyszał głos mój i otworzył
drzwi, wnijdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną”.
Zwróćcie
uwagę, że obecnie ma miejsce działalność indywidualna. Nakarmiony ma być
nie kościół nominalny. On nie jest głodny. To oczy zrozumienia
pojedynczych chrześcijan, należących do prawdziwego Kościoła, mają zostać
otwarte dzięki maści wzrok naprawiającej. Tylko oni słyszą i rozumieją pukanie,
które wskazuje na obecność Mistrza, i otwierają Mu drzwi, by skorzystać z Jego
pokarmu.
Choć
kościół nominalny został odrzucony jako system, podobnie jak w obrazie
odrzucony został kościół żydowski w żniwie swojego wieku (Mat. 23:38), to jednak
i tam, i tutaj nasz Pan uznaje pojedyncze ziarna prawdziwej pszenicy, którym
pozwalał aż do tej pory wzrastać razem z kąkolem (Mat. 13:30). A skoro pewne
jest, że żyjemy w czasie żniwa, to równie pewne jest to, że obecnie ma miejsce
oddzielanie. Polecenie: „Wynijdźcie z niego” nie było wydane, zanim nie
ogłoszono, że „upadł Babilon”.
Spójrzmy
ponownie na Babilon. Tak jak piszesz, jeśli tam pozostaniesz, będziesz musiał
poddać się jego kajdanom. Sama Twoja w nim obecność krępuje Twój wpływ na
jego organizacje. Będziesz się czuł onieśmielony przy głoszeniu całej woli
Bożej, żeby ich nie potępiać i nie nawoływać do opuszczenia. Ale tego właśnie
Bóg od nas wymaga – „oznajmiać wszelką radę Bożą” [Dzieje Ap. 20:27] oraz
„wyjść z pośrodku nich i odłączyć się” (2 Kor. 6:14-18).
Jeśli
Pan mówi: „Wynijdźcie z niego, ludu mój”, to kimże my jesteśmy, żebyśmy mogli
zgłaszać nasz sprzeciw, twierdząc, że dla dobra innych wskazane jest
pozostanie. Skoro usłyszeliśmy głos Mistrza nawołujący nas do wyjścia, to nie
wolno nam już pozostać, gdyż będziemy ponosili odpowiedzialność za grzechy tego
systemu – w szczególności za ten, który polega na odrzuceniu prawdy. Nie
wystarczy wyjść w duchu, a fizycznie pozostać, udzielając mu przez to swego
wpływu i wsparcia. Posłuszeństwo okazane poleceniu Pańskiemu, zarówno w
wymiarze duchowym, jak i literalnym, znajdzie upodobanie w Jego oczach.
Dodatkowo, posłuszeństwo to winno zostać okazane niezwłocznie. Zauważmy
szlachetny przykład naszego brata Pawła: „Natychmiast, nie radząc się
ciała i krwi, (...) skierowałem się...” [Gal. 1:16-17 BT].
Byłoby
to bezużytecznym zadaniem, gdybyśmy próbowali podtrzymywać instytucje, które
Bóg skazał na zagładę. A skoro już obecnie zauważamy wyraźne dowody ich
duchowej nędzy i zgnilizny, to możemy być pewni, że Babilon popadnie w
całkowitą ruinę. Polegajmy bardziej na Pańskim sądzie niż na ocenie doraźnych
korzyści i odważnie wystąpmy ku „wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił”
[Gal. 5:1].
Ten,
kto Mu ufa, zbłądzić nie może,
Bezpiecznie minie każde rozdroże.
Słusznie
też napisałeś, że należymy do Kościoła Chrystusowego. Zaślubiony z Nim
dziewiczy Kościół nie powinien przybierać sobie żadnego innego imienia, jak
tylko Jego.
Pewien
brat powiada: Nie umiem pojąć, w jaki sposób dajecie sobie radę i wykonujecie
dobrą działalność bez organizacji. Ależ, drodzy przyjaciele, mamy
najdoskonalszą organizację, dysponującą idealnym porządkiem działania. Znajduje
się ona pod całkowitym zarządem naszego obecnego Pana i Głowy (zob. artykuł
„The Ecclesia” w październikowym numerze [art. „Ekklesia” na str. 31]). Osiąga
ona wspaniałe wyniki. Święci są przez nią pocieszani, wzmacniani i inspirowani,
by z nową gorliwością brać udział w biegu o niebiańską nagrodę i w głoszeniu
dobrej nowiny. Tysiące chrześcijan rozważają Słowo Boże jak nigdy wcześniej.
Cały czas zwiększa się zapotrzebowanie na podręczniki do badania Biblii. Wielu
niedowiarków patrzy ze zdumieniem na tę Księgę, którą tak długo odrzucali, i
stwierdza, że mimo wszystko musi ona jednak być prawdziwa. Światło zaczyna już
świecić nad światem, a wielu ludzi oświadcza: Taki Bóg miłości zasługuje na
naszą miłość i na to, byśmy Mu się odwzajemniali naszą służbą.
Nie
obawiajmy się więc postępować zgodnie z Jego planem. Ten z pewnością się
powiedzie. Działajmy w harmonii z Jego zamierzeniem, nawet jeśli nie udaje nam
się zauważyć końca już na samym początku. Zakończenie z pewnością będzie jednak
chwalebne.
Nie
sądźże Pana ułomnym zmysłem,
Lecz Mu zaufaj, On łaskę ma.
Za chmurną zmarszczką Bożego czoła
Kryje się uśmiechnięta twarz.
Jego zamysły dojrzeją prędko,
Nie potrzebują zbyt wielu lat.
Choć gorzkie w smaku są pierwsze pędy,
To jakże słodki będzie ich kwiat.
Twoja
siostra w cierpliwym oczekiwaniu
MRS.
C.T.R.
Straż 2/2013; W.T. R-456c-1883r