<< Wstecz |
Wybrano: R-4904 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Źródła życia
„Z całą
pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło” – Przyp. 4:23
BT.
Pierwotnie
człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Na skutek upadku nasze
serca stały się niedoskonałe i skłonne do grzechu. Pan zachęca nas, byśmy
oddali Mu nasze serca, nasze uczucia: „Synu mój! daj mi serce twoje” – Przyp.
23:26. Bóg zapewnił drogę, na której może nas ponownie usynowić. Ową drogą jest
Pan Jezus. Po przyjęciu Pańskiej oferty i oddaniu Mu serca stajemy się miłymi
dziećmi Bożymi, jak to wyraża Apostoł. Następnym zadaniem jest utrzymanie serca
w stanie wierności i zupełnego poddania woli Bożej. Konieczność takiego
strzeżenia serca jest oczywista. Nawet jeśli nasze serca są wierne Panu, to
warunki panujące wokół są niesprzyjające. Świat, ciało i diabeł atakują nasze
serca, które w obliczu tych zagrożeń muszą być ustawicznie strzeżone. Apostoł
stwierdza, że „mamy ten skarb w naczyniu glinianym” (2 Kor. 4:7). Musimy zmagać
się z przeciwnymi skłonnościami i okolicznościami.
Bóg
nie sądzi swego ludu jedynie pod względem ciała i postępowania w życiu. W tym
zakresie jesteśmy mniej lub bardziej niedoskonali. W taki sposób urządził On
sprawy, że wynikiem tego, co wypływa z serca, za co serce jest odpowiedzialne,
jest życie lub śmierć. Jeśli to, co wychodzi ze źródła, jest prawe, rezultatem
będzie wieczne życie. Jeśli to, co wypływa ze źródła, jest złe, wyniknie z tego
śmierć – ktoś okaże się niegodnym życia. O wiecznym rezultacie, o życiu lub
śmierci, decyduje nie tylko nasze postępowanie, lecz także to, co
wypływa z naszych serc. Nie tylko wywiera to wpływ na obecne życie,
oczyszczając lub zanieczyszczając osoby, z którymi utrzymujemy kontakt, ale
dodatkowo ma decydujący wpływ na to, czy będziemy żyli, czy też nie.
Tak
więc to, co wypływa z serca, stanowi ostateczny sprawdzian. W stwierdzeniu tym
nie chodzi o to, że antytezą życia jest śmierć. Pytanie bowiem brzmi, czy my będziemy żyli. Byliśmy już przecież martwi. Życie możemy otrzymać
jedynie dzięki wyznaczonej drodze – przez Odkupiciela. Jeśli uznamy to źródło
życia i przyjmiemy Bożą łaskę życia, unikniemy innego źródła – wiecznej
śmierci. To, co pochodzi z naszego serca, ma rozstrzygające znaczenie nie tylko
w tej sprawie, ale dodatkowo ci, którzy znajdą się w stanie życia
podczas obecnego wieku, będą mogli otrzymać chwałę boskiej natury lub też
zostać członkami „wielkiego ludu”. Albo będą królującymi kapłanami, albo
sługami owego kapłaństwa. Tak więc to, co wypływa z naszego serca, ma wielkie
znaczenie. Dlatego też powinniśmy pragnąć rzeczy godnych pochwały, spraw
Bożych. Należy dążyć do tego, by sięgnąć po najwspanialszy wynik – nagrodę
naszego powołania w Jezusie Chrystusie.
KONIECZNE
JEST WYKORZENIENIE Z NASZYCH SERC WSZELKIEGO ZAMIŁOWANIA DO GRZECHU
Uznanie
grzechu w jego rozmaitych przejawach za zło i postanowienie, by się mu
sprzeciwiać, nie jest jeszcze wystarczające, gdyż to wszystko zostało objęte
Pańskim przekleństwem. Konieczne jest ponadto wykorzenienie z naszych serc
wszelkich pragnień i skłonności do rzeczy, których Pan nie pochwala. Ach, jakże
wielkie oczyszczenie sprawiłoby to w sercach i w postępowaniu, a zwłaszcza w
myślach wielu z tych, którzy wzywają imienia Chrystusa! Ci, którzy tego nie
zauważają, są ciągle osaczeni przez pokusy, ponieważ unikając wielkich
niemoralności na zewnątrz, jednocześnie w ukryciu żywią sympatię do
rzeczy potępionych, pragnąc je posiąść lub uczynić, gdyby tylko nie były
zakazane.
Im
więcej uwagi poświęcamy tej sprawie, tym mocniej nasze własne doświadczenia
potwierdzają biblijną prawdę odnośnie korzeni grzechu tkwiących w ukrytych
błędach umysłu i serca. Tym bardziej też doceniamy wartość oświadczenia naszego
tematowego wersetu: „Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego; bo
z niego żywot pochodzi” [Przyp. 4:23 BG].
Nie
powinno nas dziwić, że Bóg stworzył nas tak, by pokusy mogły pojawiać się w
naszych umysłach, ani też nie powinniśmy się modlić o to, by nie mieć pokus,
ponieważ gdyby nie było takich okoliczności, w których pojawiają się
pokusy, to nie mielibyśmy okazji do odnoszenia zwycięstw, nie mielibyśmy
możliwości pokonywania grzechu i „owego złośnika”. Wiemy, że z tego właśnie
powodu znajdujemy się obecnie w szkole Chrystusowej – nie po to, byśmy byli chronieni
przed wszelkimi pokusami, lecz by móc się nauczyć od wspaniałego
Nauczyciela, w jaki sposób należy stawić czoła kusicielowi, by przez łaskę
i pomoc Mistrza wyjść z tego zmagania z grzechem jako zwycięzcy i triumfatorzy.
Rozmiar zwycięstwa w owej walce będzie w znacznym stopniu zależał od żarliwości
naszej wiary i głębi zaufania do wielkiego Nauczyciela. Jeśli pokładamy ufność
w Jego mądrości, będziemy ściśle przestrzegać Jego pouczeń i pilnie strzec
naszych serc i umysłów. Wiara w Pańską mądrość oraz w Jego pomoc w każdym
„stosownym czasie” jest konieczna, jeśli chcemy okazać Mu całkowite
posłuszeństwo. Nie na darmo jest napisane: „To jest zwycięstwo, które
zwyciężyło świat, wiara nasza” (1 Jana 5:4). Oznacza to, że praktykowanie
wiary oraz wynikającego z niej posłuszeństwa sprawi, iż okażemy się
zwycięzcami, i umożliwi nam odniesienie „pełnego zwycięstwa” (Rzym. 8:37
BT) dzięki Temu, który nas tak umiłował, że oddał za nas samego siebie.
Powinniśmy
starać się o pomoc Bożą nie na długi okres z góry, na przykład na nadchodzący
rok, miesiąc czy tydzień, ale raczej trzeba mieć cały czas świadomość, że skoro
uczyniliśmy z Panem przymierze i do Niego należymy, to jest On ciągle blisko
nas, w każdej próbie, w każdym pokuszeniu, a Jego wsparcie już teraz jest do
naszej dyspozycji, jeśli tylko je zaakceptujemy i będziemy odpowiednio
postępowali. Dlatego właśnie w naszych modlitwach winniśmy prosić o pomoc „w
stosownej porze” [Żyd. 4:16 NB], jak i o ogólne Pańskie błogosławieństwo na
każdy dzień.
Trudność
wielu osób polega na tym, że szukają wielkich bitew zamiast ich unikać i
strzec swych umysłów od ukrytych wad. Niewielkie potyczki, które są o wiele
liczniejsze, mają główne znaczenie dla odniesienia ostatecznego zwycięstwa wraz
z towarzyszącą mu nagrodą. „Kto panuje sercu swemu [panuje nad swym duchem,
umysłem, wolą], lepszy jest, niżeli ten, co dobył miasta” – Przyp. 16:32.
A w
końcu wspaniałym skutkiem okazywania posłuszeństwa względem owej dorady Pana,
wielkim osiągnięciem tych, którzy będą wiernie i z wszelką pilnością strzegli
swych serc, okaże się to, co wyraża psalmista i co może być z powodzeniem
powtarzane przez wszystkich uświęconych w Chrystusie Jezusie jako ich szczere
modlitwy: „Od tajemnych występków oczyść mię; (...) Niechże będą przyjemne
słowa ust moich i rozmyślanie serca mego przed obliczem twoim, Panie, skało
moja, i odkupicielu mój! – Psalm 19:13,15.
Straż, 1/2013; W.T. R-4904a-1911r