<< Wstecz |
Wybrano: R-611 a, z 1884 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Ciało i krew
„Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi jego, nie
macie żywota w sobie. Kto je ciało moje, a pije krew moją, ma żywot wieczny.”
„Słowa, które ja wam mówię, duch są i
żywot są.” „Duchci jest, który
ożywia, ciało nic nie pomaga” – Jana
6:53-54,63.
Zwyczajem
Jezusa było wyrażanie prawdy pod przykryciem „niejasnych powiedzeń”, a dla
wielu osób to powyżej zacytowane jest najbardziej niejasne. Gdy Żydzi je
usłyszeli, dziwili się, mówiąc: „Jakoż
ten może nam dać ciało swoje ku jedzeniu?” Również liczni uczniowie
szemrali i mówili: „Twardać to jest mowa,
któż jej słuchać może?” Nawet i dzisiaj, gdy już powszechnie rozumie się,
że Jezus nie miał na myśli jedzenia Jego literalnego ciała, tylko nieliczni
mają jasne pojęcie o tym, co rzeczywiście chciał powiedzieć.
Niektórzy
pośpiesznie doszli do wniosku, że ponieważ Mistrz powiedział, iż Jego słowa są
duchem, czyli duchowe, to w celu ich docenienia muszą poszukiwać dokładnego
przeciwieństwa literalnego znaczenia owych słów. Stwierdzili więc, że wyrażenie
„ciało i krew” oznacza duchową naturę. Przeoczyli oni fakt, że Jezus nie
powiedział, jakoby duchowe było ciało, lecz słowa.
O
tym, że Pan nie miał na myśli duchowej natury, gdy używał słów „ciało i
krew”, można się łatwo przekonać, gdy wspomni się na wszystkie Jego słowa. Czyż
nie powiedział On: „Ciało moje... ja dam
za żywot świata” (Jana 6:51)? Czy miał na myśli, że miałby oddać swą
duchową naturę? Jeśliby tak było, gdyby oddał ją za nas, to nie miałby obecnie
duchowej natury, gdyż pamiętamy, że „oddał wszystko, co miał” (Mat. 13:44). Nie
mogło tak być, że oddał za życie świata wszystko co miał w zakresie
boskiej natury. Mówiąc o tym samym, ponownie stwierdza: „To jest ciało moje, które za was bywa łamane” [1 Kor. 11:24], „to jest krew moja... która się za wielu
wylewa na odpuszczenie grzechów” [Mat. 26:28]. Któż mógłby choćby przez
chwilę pomyśleć, że chodzi tutaj o boską naturę? Czy było złamane, czy
przelane coś duchowego, czy też raczej było to ludzkie – „ciało przysposobione”
na ofiarę (Żyd. 10:5) i użyte dla ucierpienia śmierci (Żyd. 2:9)? Jak myślicie?
W
obliczu tych i innych stwierdzeń Pisma Świętego niech nikt nie myśli, że owe
słowa Jezusa oznaczały, iż Jego duchowa natura miałaby być złamana i że wszyscy
mieliby ją jeść. Lepiej byłoby już wyznać tak, jak uczynili to niektórzy z
Żydów: „Nie wiemy, co mówi [co ma na myśli]”.
Inni
znów sugerują, że być może wyrażenie „ciało i krew” odnosi się tutaj do
MORALNEJ DOSKONAŁOŚCI i że wszyscy muszą ją jeść, czyli otrzymać moralną doskonałość
od Jezusa, inaczej nie mają życia. Pogląd taki jest równie odległy od znaczenia
słów Jezusa co poprzedni. Choć bowiem prawdą jest, że każdy, kto chce
otrzymać życie wieczne, musi wykazać się moralnymi kwalifikacjami, to jednak
nie takie jest znaczenie słów naszego Pana, które mamy obecnie pod rozwagą.
Sprawdźmy to i przekonajmy się. Czy MORALNA DOSKONAŁOŚĆ Jezusa została
„złożona”, „oddana” czy też „złamana” za nas? Z pewnością nie. Złamanie,
oddanie lub złożenie moralnej doskonałości oznaczałoby stanie się MORALNIE
NIEDOSKONAŁYM. Stąd jasne jest, że „duch”, czyli SENS słów Jezusa nie polegał
na tym, że mielibyśmy jeść Jego duchową naturę czy też Jego moralne zalety.
Jaki
jest więc duch, czyli znaczenie użytych tutaj słów „ciało i krew”?
Odpowiadamy, że do słów tych należy tutaj przywiązać takie samo znaczenie jak
we wszystkich innych miejscach. Ciało i krew oznaczają zawsze LUDZKĄ NATURĘ,
czego dowodzi wiele miejsc Pisma Świętego.*
*
Mat. 16:17; Jan 1:14; Kol. 1:22; Filem 1:16; 1 Kor. 15:50; 1 Piotra 1:24; 1
Piotra 3:18; 1 Piotra 4:1
Teraz
zaś sprawdźmy tę definicję „ciała i krwi” i przekonajmy się, czy będzie ona
pasować do wszystkich sytuacji. Czy ludzka natura Jezusa została
„złożona”, „oddana”, „złamana” za życie świata? Tak, z pewnością! Przyjął On
naszą, ludzką naturę, która jest niewiele niższa od anielskiej, by móc ją oddać
na okup za wszystkich. Dał On swą ludzką naturę jako okup za naszą
ludzką naturę. Nabył nas swą własną drogocenną krwią. Oddał za nas wszystko,
co miał (Mat. 13:44). I tak, „ponieważ przez człowieka śmierć, przez
człowieka też powstanie umarłych” (1 Kor. 15:21). To człowiek Chrystus Jezus stał się naszym zastępstwem albo naszym przedstawicielem,
oddając swą ludzką naturę na okup za nas.
Jeśli
zatem definicja ta okazuje się pasować do wszystkich kontekstów, w których
występuje owo wyrażenie, dowodzi to, że jest ona poprawna, czyli oddaje
właściwego ducha nauczania Mistrza.
Pytamy
jednak: W jakim sensie możemy spożywać ludzką naturę Jezusa? Dalej musimy
poszukiwać duchowego znaczenia słów, ponieważ JEDZENIE jest w równym stopniu
pojęciem symbolicznym jak ciało i krew. Jedzenie oznacza przyswajanie
sobie życiodajnych właściwości tego, co jest spożywane. Teraz przekonajmy się,
jakby to pasowało, gdybyśmy powiedzieli: Dokąd nie przyswoicie sobie ludzkiej
natury Jezusa, złamanej i złożonej dla tego właśnie celu, nie będziecie mieli
żywota w sobie. Pasuje to doskonale! Ludzkość przez Adama postradała wszelkie
prawa do życia, dlatego jest umierająca i martwa, nie posiadając w sobie
prawa do życia. I choć został złożony okup, choć ciało zostało złamane, to
jednak częścią Bożego planu jest, by żaden człowiek nie mógł nigdy znów
osiągnąć ludzkiej doskonałości (życia) inaczej, jak tylko przez całkowite
uznanie ceny okupu i przez przyswojenie sobie przez wiarę owych
praw, które człowiek Chrystus Jezus zapewnił przez oddanie swego ciała
(ludzkiej natury) za wszystkich. A gdy tylko sobie to przyswoimy, Bóg
natychmiast nam przypisuje [te prawa]. W ten sposób sprawiedliwość Chrystusa
oraz związane z nią prawo do życia wiecznego są nam przypisywane.
W ten
sposób przez wiarę spożywamy, czyli przyswajamy sobie to, co zostało za nas
ofiarowane. Jeślibyśmy w takim sensie nie jedli, czyli nie przyswajali sobie
praw i zasług człowieka Chrystusa Jezusa, który został ZA nas
ofiarowany, byłoby oczywiste, że nie mielibyśmy w sobie życia ani prawa do
życia. W Nim, przez Niego i dzięki Niemu otrzymujemy ponownie prawo do życia
utracone dla nas przez pierwszego Adama – nie ma też zbawienia (życia) w
nikim innym – „I nie masz w żadnym innym
zbawienia; albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez
które byśmy mogli być zbawieni [od śmierci]” – Dz. Ap. 4:12. Jakże więc
niebezpieczna jest sytuacja tych, którzy zaprzeczają okupowi oraz jego konieczności
i wartości jako mocy odnowienia życia, danej dla całego świata. Ani oni, ani
nikt inny nie otrzyma życia, dopóki nie będzie jadł, czyli przyswajał sobie
tego, co zostało ofiarowane. To dlatego Apostoł stwierdza, że jednym z
najpoważniejszych przestępstw jest jakakolwiek próba obniżania wartości tej
ofiary lub zaprzeczania jej konieczności: „Jakoż sroższego karania godzien jest
ten, kto by Syna Bożego podeptał i krew przymierza, przez którą był
poświęcony, za POSPOLITĄ [nieświętą, zwykłą] miał [Żyd. 10:29].
Tak
oto jedzenie, czyli przyswajanie sobie, „ciała i krwi” (ludzkiej natury) Jezusa
USPRAWIEDLIWIA nas od grzechu oraz od związanej z nim kary – śmierci;
usprawiedliwia nas do ludzkiej natury i związanych z nią przywilejów
(Rzym. 5:18-19). To jest „wspólne”, czyli inaczej mówiąc ogólne zbawienie (Judy 1:3). Jednak dla „Maluczkiego Stadka” wybranych spomiędzy
zbawionego świata – powołanych do stania się świętymi i współdziedzicami Bożymi
z Jezusem Chrystusem – przewidziane jest szczególne zbawienie,
wspomniane przez Apostoła (1 Tym. 4:10).
Ci,
którzy zostali powołani do owego „niebiańskiego powołania” i do stania się
„uczestnikami boskiej natury”, nie tylko jedzą, czyli przyjmują dla
siebie życie przez przyswajanie wartości ofiary Jezusa, ale czynią ONI
coś jeszcze więcej. Będąc usprawiedliwionymi do życia ludzkiego, to
jest, otrzymawszy ponownie (w wierze) prawa utracone dla nich przez Adama,
mają oni przywilej, czyli powołanie, by w OBECNYM WIEKU ofiarować,
czyli „złamać samych siebie”, złożyć własne życie, tak jak uczynił to Jezus, by
w ten sposób stać się „umarłymi z Nim”, w nadziei, że dzięki temu
zostaną oni uznani za godnych obietnicy im darowanej, że zostaną z Nim
ożywieni, stając się uczestnikami boskiej natury udzielonej im w nagrodę
za ofiarowanie natury ludzkiej.
W
związku z tym właśnie Apostoł wyraża się o tej klasie, że ona nie tylko je,
czyli przyswaja sobie, ofiarę Jezusa, ale także łączy się z Nim w ofiarowaniu.
Mówi on o Pańskiej Wieczerzy: „Kielich
błogosławienia, który błogosławimy, izali nie jest społecznością [udziałem]
krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, izali nie jest społecznością [udziałem] ciała Chrystusowego? [Czyż nie jest prawdą to, że „dopełniamy ostatków ucisków Chrystusowych”
– Kol. 1:24?] Albowiem jednym chlebem,
jednym ciałem wiele nas jest; bo wszyscy chleba jednego jesteśmy uczestnikami”
– 1 Kor. 10:16-17.
Tak
więc podsumowując – jeden bochenek życiodajnego chleba został dostarczony z
nieba dla całej ludzkości, zaś w czasie Wieku Ewangelii niektórym ludziom zaoferowana
została możliwość dołączenia do ciała Chrystusa i społeczności z Nim w
ofiarowaniu ludzkiej natury, a także dziedziczenia z Nim natury boskiej.
Przekonujemy
się w ten sposób, że literalne spożywanie ciała Jezusa nie przyniosłoby żadnych
korzyści, zaś przyswajanie sobie Jego praw, które posiadł i złożył za
człowieka, oznacza wejście w posiadanie prawa do doskonałego ludzkiego życia
oraz wszystkich związanych z tym przywilejów. „Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi jego,
nie macie żywota w sobie.”
Straż 2/2011 W.T. R-611a-1884r