<< Wstecz |
Wybrano: R-4600 a, z 1910 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Bądźcie powściągliwi we wszystkim
Przyp. 23:29-35
Złoty
werset: „Bo w końcu ukąsi jak wąż, wypuści jad jak żmija” –
Przyp. 23:32 (N.P.)
Chociaż nie można
powiedzieć, by w zakresie napojów odurzających Biblia zalecała całkowitą
abstynencję, to jednak całe Pismo Święte, od 1 Księgi Mojżeszowej aż po
Objawienie, potępia pijaństwo, wskazując na jego deprawujący charakter,
szkodliwy zarówno pod względem fizycznym, jak i duchowym. Wydaje się, że
warunki klimatyczne w centralnych ośrodkach cywilizacyjnych, jak i nerwowe
napięcia naszych czasów powodują, że zło niepowściągliwości jest obecnie
szczególnie groźne. Zjawiska te w pełni usprawiedliwiałyby wśród naśladowców
Jezusa i apostołów postawę zachęcania do całkowitej abstynencji w zakresie
napojów alkoholowych. Szczególne okoliczności wymagają bowiem specjalnych
środków.
Dzieci Adama,
będąc niemal doskonałe, mogły na przykład zawierać między sobą małżeństwa. Coś
takiego byłoby dzisiaj nie do pomyślenia. Dziedziczne wynaturzenie rodzaju
ludzkiego tak ukształtowało nasze predyspozycje do niektórych słabości, że
związek małżeński między kuzynostwem byłby ze względu na zdrowie potomstwa
niebezpieczny. Innymi słowy, okoliczności zmieniają rozwiązania. Na przestrzeni
minionych dziewiętnastu stuleci [pisane początkiem XX w. – przyp. tłum.] zaszły
w tym zakresie znaczące zmiany, tak że najmądrzejsi i najszlachetniejsi ludzie
praktycznie zgadzają się obecnie co do tego, że spożywanie napojów alkoholowych
jest skrajnie niemądre oraz niezmiernie szkodliwe. Alkohol jest niebezpieczny
dla siły charakteru oraz stanowi straszliwą, nieprzepartą pokusę dla słabych,
co powinno zachęcać mocnych do solidarnego noszenia z nimi ich dziedzicznego
brzemienia słabości. Ilość przestępstw i grzechów, które wprost i pośrednio
można sprowadzić do wpływu alkoholu, powinna skłaniać wszystkich dobrych ludzi
do trzymania się od niego z daleka i wykorzystywania całej swej siły
oddziaływania, by się mu sprzeciwiać. Nie chcemy przez to potępiać wszystkich,
którzy w mniejszym lub większym stopniu mają swój udział w owym nurcie zbrodni i
grzechu zasilanym przez alkohol. Bez wątpienia wśród produkujących i
rozprowadzających te napoje, jak i między pracownikami gorzelni czy browarów są
ludzie o szlachetnych umysłach, którzy chętniej czyniliby dobro niż zło. Jednak
na skutek pewnych procesów myślowych, których nie jesteśmy w stanie w pełni
zrozumieć, zrzucają oni swoją odpowiedzialność na barki słabszych braci i
sióstr naszej ludzkiej rodziny. Niewątpliwie podstawą tego działania są
pieniądze. Apostoł oświadcza: „Korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy”
[1 Tym. 6:10].
PORTRET PIJAKA
W rozważanym
fragmencie mędrzec Salomon przedstawia portret pijaka – czerwone oczy,
biadanie, smutek, spór, żal. Radzi on: „Nie patrz na wino, jak się czerwieni,
jak się skrzy w pucharze i lekko spływa do gardła, bo w końcu ukąsi jak wąż,
wypuści jad jak żmija” [Przyp. 23:31-32 NB]. Mogłoby się wydawać, że z
alkoholowymi stymulantami wiąże się jakiś urok i pokusa, które stopniowo
pustoszą siłę silnych i prędko uwodzą słabość woli. Mędrzec kojarzy demoniczną
moc napojów alkoholowych z jej bliźniaczą siostrą – cielesną pożądliwością i
powszechną niemoralnością, mówiąc: „Oczy twoje patrzyć będą na cudze żony, a
serce twe będzie mówiło przewrotności” [Przyp. 23:33]. Następnie dodaje:
„Będziesz jako ten, który leży w pośród morza, a jako ten, który śpi na
wierzchu masztu” – w ustawicznym zagrożeniu zagładą. Opisuje też stan tych,
którzy się upijają na umór – są nieświadomi ponoszonych szkód, a w braku
przytomności znajdują najwyższą przyjemność, tak że po otrzeźwieniu z
poprzedniego pijaństwa, natychmiast szukają następnej okazji do upicia się.
Takie są więzy niewoli najbardziej upadlającego nałogu, który stopniowo zwodzi,
zniewala, pozbawia ludzkiej godności i ziemskich perspektyw, nie mówiąc już o
nadziejach duchowych, które obracają się w pył.
W Piśmie Świętym
napisane jest: „Pijacy (...) Królestwa Bożego nie odziedziczą” [1 Kor. 6:10 NB]
– żaden pijak nie może mieć zatem nadziei, że stanie się członkiem Ciała
Chrystusowego, Kościoła wybranych. Bogu niech będą dzięki, że nie oznacza to
jeszcze całkowitej zagłady. Jest to jednak ogromna strata. Mimo to nigdy nie
powinniśmy zapominać, że osoba, która się upijała, ale wydostała się z tego
opłakanego stanu, nie jest już pijakiem. Pamiętajmy, że udział w milenijnym
tronie Królestwa obiecany jest jedynie „zwycięzcom”. Ten, kto traci panowanie
nad ciałem do tego stopnia, że się upija, z pewnością nie jest zwycięzcą i w
takim stanie nie może zmierzać w stronę współdziedziczenia z Chrystusem.
Prezydent Stanów Zjednoczonych podzielił się następującym odczuciem:
„Człowiekowi, który jest aktywnie zaangażowany w rozsądną działalność, który
musi mieć do dyspozycji wszystko, co w nim najlepsze i co najlepsze w zasięgu
jego pracy – takiej osobie z całą mocą, którą posiadam, radzę i nalegam: Niech
trzyma się z daleka od alkoholu – całkowicie! Kto pije, świadomie pozbawia się
możliwości awansu. Osobiście nie podejmuję takiego ryzyka. Ja nie piję”.
Gdy Pan Taft
wyrażał się w ten sposób, był jeszcze ministrem obrony i z całą pewnością
poprzez zachowanie całkowitej abstynencji nie pozbawił się możliwości awansu.
Generał Frederick D. Grant, zdecydowany i całkowity abstynent, powiedział:
„Alkohol jest największym przekleństwem chrześcijaństwa, ponieważ praktycznie
wszystkie zbrodnie i nieszczęścia mają w nim swoją przyczynę. Dziewięćdziesiąt
pięć procent – ani trochę mniej – dezercji i innych aktów bezprawia w armii
wywołanych jest przez pijaństwo. Występek to po prostu inna forma pijaństwa.
Kto kiedyś słyszał o knajpie bez obsługi „najstarszego zawodu świata” albo o
domu rozpusty bez baru alkoholowego? Możecie powiedzieć tym młodym ludziom, że
generał Grant nie pije ani kropli alkoholu – od osiemnastu lat – ponieważ
się boi pić”.
Straż,
3/2010 W.T. R-4600a – 1910 r.