<< Wstecz |
Wybrano: R-2453 a, z 1899 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Ja jestem ta droga, i prawda, i żywot
JANA
14:1-14
Jezusa
posłannictwo miało się ku końcowi. Z dwunastoma Swymi Apostołami
miał obchodzić Wielkanoc. Po umyciu nóg Apostołom i po podaniu
sztuczki chleba Judaszowi, ten wyszedł, aby wydać Jezusa. Wówczas
Pan rzekł do uczniów, iż wszyscy mieli się z Niego zgorszyć tej
nocy. A gdy Piotr silnie protestował przeciw temu, Jezus powiedział
Piotrowi: pierwej nim kur zapieje, ty się Mnie trzy razy zaprzesz.
Łatwo sobie wyobrazić, że te słowa prorocze o zbliżającym się
złu oddziałały przygnębiająco na tych jedenastu uczniów, ich
serca były zaniepokojone, obawiające się przyszłości. Czy byli
oni zwiedzeni? Czy źle zrozumieli swego Mistrza, gdy im mówił, że
jest Mesjaszem, dziedzicem Królestwa i że oni będą siedzieć z
Nim na Jego tronie? Jak mogli sobie tłumaczyć Jego słowa, widząc,
że dopiero pięć dni temu, kiedy wjechał do świętego miasta,
tłumy wołały: Hosanna Synowi Dawidowemu? Co Mistrz miał na myśli,
gdy mówił, że teraz jest bardzo zasmucony i że jeden z nich Go
wyda, a także o tym, że zostaną rozproszeni i o własnej śmierci?
Jakby
odpowiedzią na ich zakłopotanie były słowa Pana pełne pociechy,
które zapisane są w rozdziałach: 14, 15, 16 i 17 Ewangelii Jana,
a zaczynające się od słów: „Niechaj się nie trwoży serce
wasze; wierzycie w Boga i w mię wierzycie”.
Zanim
Apostołowie przyszli do Jezusa, już byli poświęconymi, już
wierzyli w Boga i ufali Mu, byli prawdziwymi Izraelczykami i nie było
w nich zdrady. Zostało to poświadczone później w modlitwie
naszego Pana: „Twoimi byli i mnie ich dałeś”. Ich zakłopotanie
nie odnosiło się do ich [R2454, str. 89] nadziei, ponieważ one
były dobrze ugruntowane. Oni znali Boga, mieli ufność w Nim i
wierzyli w Jego obietnice odnośnie Królestwa oraz błogosławieństwa,
które miało spłynąć przez to Królestwo na wszystkie rodzaje
ziemi. Cała ich trudność odnosiła się do Jezusa: Czy był On
rzeczywiście Mesjaszem, czy też oni stworzyli sobie fałszywe
nadzieje na podstawie Jego wspaniałych słów i uczynków? Jak mogli
oni pojąć, jeżeli po trzech i pół roku prowadzenia Swej misji
miał teraz umrzeć, być zabitym przez Swych nieprzyjaciół,
zamiast ustanowić Królestwo i wszystko podbić pod swoją moc, jak
tego oczekiwali? Powiedział im, że odchodzi tam, gdzie oni pójść
nie mogą. Jak mogli pojąć i pogodzić te sprawy?
Apostołowie
nie zrozumieli słów, które Pan Jezus mówił do Nikodema:
„Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci:
Jeśli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa
Bożego”, „Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci:
Jeśliby się kto nie narodził z wody i z Ducha, nie może wnijść
do królestwa Bożego” (Jana 3:3; Jana 3:5). To były duchowne
rzeczy i nie mogły być zrozumiane i ocenione, dopóki nie otrzymali
namaszczenia Duchem Świętym podczas Pięćdziesiątnicy, które
dopomogło im do wyrozumienia ze wszystkimi świętymi długości,
szerokości, wysokości i głębokości Planu Bożego. Uczniowie
potrzebowali pociechy; Mistrz udzielił im najlepszego i
najmocniejszego duchownego pokarmu i dał im naukę, którą mogli
przyjąć. Pan Jezus miał wiele rzeczy do powiedzenia Swoim uczniom,
ale nie mogli tego znieść, nie mogli zrozumieć, aż otrzymali
namaszczenie Duchem Świętym, który przygotował ich serca do
przyjęcia tych rzeczy.
Nasz
Pan rozpoczął od ożywienia w nich wiary w Ojca i Jego plan,
mówiąc: „Wierzcie w Boga i we mnie wierzcie”; uznajcie fakt, że
cały plan Ojca zostanie zrealizowany, a jako że widzicie moją
lojalność Ojcu w słowie i uczynku, i jako że widzicie moc Ojca w
dobrych dziełach okazaną we mnie, trzymajcie kotwicę wiary;
trwajcie w wierze i ufności we mnie, a będziecie błogosławieni;
czekajcie na rozwój Boskiego planu, a otrzymacie więcej niż
zaspokojenie waszych największych oczekiwań. Jesteście
zakłopotani, ponieważ powiedziałem, że odchodzę – odchodzę do
Ojca, lecz pozwólcie mi wyjaśnić, że moje odejście jest dla
waszego dobra: idę, aby przygotować dla was miejsce w przestronnym
domu mego Ojca; i jak jest pewne, że odchodzę, tak pewne jest to,
że powrócę znowu, aby was zabrać do siebie, żebyśmy od tego
czasu mogli być razem na zawsze.
W
kilku słowach Mistrz przedstawił im dzieło Wieku Ewangelii,
wskazując na Swoje wtóre przyjście i uwielbienie Kościoła przy
końcu tegoż wieku. Pan Jezus jednak nie tłumaczył im szczegółów,
dotyczących doświadczeń wiary i cierpliwości, które muszą
przejść. To uczynił przy innych okazjach, gdy ich pouczał i
ostrzegał (Mat. 24). Uczniowie Jezusa byli w zakłopotaniu.
Pocieszyć ich mogło jedynie zapewnienie, iż Jego odejście jest
niezbędne, że Jego drugie przyjście jest pewne i że zgromadzi ich
wszystkich do wiecznej społeczności z Nim w przygotowanych do tego
pałacach.
Domem
Ojcowskim jest wszechświat, a mówiąc obrazowo Jego Tronem jest
niebo, ziemia zaś podnóżkiem. Boska opatrzność przygotowała
obfite zaopatrzenie dla wiecznego błogosławieństwa wszystkich
synów Boga. Zanim pierwszy człowiek zgrzeszył, Pan Bóg
przygotował wielkie błogosławieństwa dla człowieka pozostającego
z Nim w harmonii, jednak z powodu grzechu człowiek utracił
wszystkie prawa do wiecznej posiadłości, a nasz Zbawiciel nauczał,
iż On przyszedł na świat w tym celu, aby wykupić człowieka i
wszelkie prawa i własności, które utracił (Łuk. 19:10; Efez.
1:14). Wykupienie nie było jeszcze ukończone – miało to nastąpić
w ciągu kilku godzin na Kalwarii. Aby Jezus mógł tego dokonać,
musiał uczynić z Siebie ofiarę. Jako człowiek Chrystus Jezus
musiał przestać istnieć i nie mógł już dłużej ze Swymi
uczniami przebywać jako człowiek. Nadzieja polegała na tym, że
człowiek Jezus Chrystus przez posłuszeństwo woli Bożej miał nie
tylko wybawić Adama i cały rodzaj ludzki, ale miał być wzbudzony
ze śmierci na wyższym poziomie – w Boskiej naturze. Dlatego było
konieczne, aby odszedł od nich jako człowiek Chrystus Jezus i że
oni nie mieli Go już więcej oglądać jako człowieka, lecz że w
czasie właściwym - przy wtórym Jego przyjściu - oni także mieli
być „przemienieni” z ludzkiej do duchownej natury. „Najmilsi!
teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło,
czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu
będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest” (1 Jana 3:2).
Było
także niezbędnym, aby nasz Pan, po złożeniu Swojego życia, miał
wstąpić do Ojca i przedstawić Swoją ofiarę w imieniu człowieka
– jako okup za człowieka – i to uczynił. Błogosławieństwo
zesłane podczas Zielonych Świąt było świadectwem, że ofiara za
grzech została przyjęta przez Ojca w imieniu człowieka i odtąd,
jako skutek, błogosławieństwo spływa na wszystkich, którzy
przyjmują Jezusa jako swego Odkupiciela.
Okres
pomiędzy śmiercią naszego Pana i Jego drugim przyjściem nie jest
długi z żadnego punktu widzenia wiary. (1) Nie jest długi z punktu
widzenia Boga, ponieważ, jak oświadcza Apostoł Piotr, u Pana „
tysiąc lat jest jak jeden dzień” (2 Piotra 3:8). (2) Nie jest on
długi z punktu widzenia prawdziwie wierzących, ponieważ przeciętna
długość życia i czas oczekiwania żadnego z nich nie przekracza
pięćdziesięciu lat. Nie bierzemy najdłuższego i najbardziej
niestosownego poglądu na ten okres – nie mamy wrażenia, że
moglibyśmy żyć osiemnaście stuleci w oczekiwaniu na spełnienie
się nadziei: „Każdy dzień ma dosyć swojego strapienia” i
wystarczający dla każdej jednostki jest jej własny udział w
próbach, polerowaniu i przygotowaniach na przyjście Oblubieńca,
żeby przyjąć Go do siebie. Chociaż to jest sprawą Kościoła
jako całości w jednym znaczeniu tego słowa, to w najważniejszym
znaczeniu tego słowa jest to indywidualna sprawa dla każdego z
naśladowców Pana.
”A
dokąd ja idę ciecie, i drogę wiecie”. Przez trzy i pół roku
nasz Pan dawał się poznać Swoim uczniom i zapoznawał ich z
charakterem Niebieskiego Ojca. Dlatego gdy Pan Jezus mówił Swym
uczniom, że powraca teraz do Ojca, to im się zdawało, że obecnie
lepiej rozumieją Ojca niż kiedykolwiek przedtem i że teraz mogą
lepiej oceniać miejsce, gdzie przebywa sprawiedliwość i prawdziwa
szczęśliwość, które On miał udzielić i zachować. Ponadto ich
doświadczenia, które przechodzili z naszym Panem oraz wskazówki i
nauki Jezusa zapoznały ich z drogą prowadzącą do Boga, chociaż
oni jeszcze tego dokładnie nie rozumieli. Z tego powodu Pan Jezus
powiedział: „Jamci jest ta droga, i prawda, i żywot; żaden nie
przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”.
Pan
Jezus jest Drogą w tym znaczeniu, iż tylko przez Jego ofiarę,
„okup”, przypisując swoją zasługę grzesznikom, mogli zostać
przyjęci przez Ojca i otrzymać z powrotem społeczność z Nim. Pan
nasz jest Prawdą w tym znaczeniu, że jedynie przez Jego słowa i
kierownictwo może być nadzieja przyjścia do harmonii z duchem
Bożym, duchem Prawdy. Był także Żywotem, ponieważ cały rodzaj
ludzki był umarłym w wyniku Boskiego wyroku, jaki na nim ciążył
– utracił prawa do życia - i że nikt nie mógł przyjść znów
do warunków żywota, jak tylko przez Niego – dzięki życiu, które
dał za nas. W ten sposób Jezus jest naszym Okupem lub Drogą,
naszym Nauczycielem w sprawiedliwości i prawdzie, i naszym dawcą
żywota; I nie masz w żadnym innym zbawienia”. „Żaden nie
przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” – żaden człowiek nie
musi pokładać nadziei na jakieś mieszkanie w domu Ojca w innej
drodze, w innej prawdzie i w innym życiu (Dz. Ap. 4:12; Jana 14:6).
Chrystus
także będzie Drogą, Prawdą i Życiem dla świata ludzkości w
Wieku Tysiąclecia. I jak Pan nasz przez swoją ofiarę otworzył dla
Kościoła, Swojej Oblubienicy, mieszkanie w niebiańskiej części
Domu Bożego, tak przez tę samą ofiarę, On odkupił ludzkość, a
także przywróci i da ludzkości (tym, którzy będą Jemu posłuszni
- Dz. Ap. 3:23) mieszkanie w ziemskiej części domu Ojca, który
wówczas znów stanie się Rajem Boga.
Pomimo,
że Apostołowie bardzo cenili Swojego Mistrza, to jednak było im
bardzo trudno pojąć Jego doskonałość - że On był dokładnym
wyobrażeniem Boga w ciele (1 Tym. 3:16). Oni słyszeli, jak mówił,
co też wiedzieli z Zakonu, że „Bóg jest duch” (Jana 4:24) –
nie ciało, i z tego powodu był niewidzialnym. Słyszeli także jak
im mówił poprzednio: „Boga nikt nigdy nie widział: on
jednorodzony syn, który jest w łonie ojcowskim, ten nam
opowiedział” (Jana 1:18). Lecz nigdy nie mogli pojąć tej nauki,
że widząc Jezusa widzieli to, co było możliwe widzieć z Boskiego
charakteru, Jego podobieństwa, doskonały obraz w ciele. Zatem było
potrzebne, aby Pan Jezus zwrócił ich uwagę na ten fakt, mówiąc,
że „kto mnie widzi, widzi i Ojca mego”. On nie chciał, aby Jego
rozumieli w ten sposób, że On jest Ojcem, bo często im powtarzał,
że Ojciec jest większym niż On i że uczynki, które On sprawował,
działy się przez moc Ojcowską (Jana 14:28; Jana 14:10). Słowa
Jego nie miały znaczyć, że kto widzi Jego, widzi istotę
niewidzialną, tak jak Bóg jest niewidzialny. Chciał dać im do
zrozumienia, żeby patrząc na Jego charakter, Jego motywy, Jego
miłość, widzieli to, co wiernie przedstawiało Ojca we wszystkich
szczegółach.
Pan
Jezus chciał, żeby zrozumieli jedność utrzymującą Go z Ojcem,
że wola Jego była pogrzebana w woli Ojcowskiej i że nie pragnął
czynić nic innego: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”.
Także chciał, aby Jego uczniowie zrozumieli, że Ojciec, przez
Swoją moc i Swego ducha, przebywa w Synu tak, że Jego słowa i
czyny, zupełnie przedstawiają Ojca. Powiedział im także, iż
dzieła, które oni widzieli podczas Jego misji świadczą o tej mocy
Najwyższego, która spoczęła na Nim i przez Niego działała. Te
uwagi zdawały się zupełnie zadowalać Apostołów i sprawiły ich
sercom ulgę.
Pan
Jezus wytłumaczył im następnie konieczność Jego pójścia do
Ojca, bo gdy On odejdzie, wtedy jako skutek okaże się, że Jego
naśladowcy będą mogli czynić większe rzeczy niż On czynił.
Byłoby właściwym przypuszczać, że „te większe dzieła” będą
wykonane, gdy zostanie ustanowione Królestwo – wielkie dzieło
wzbudzania świata ludzkości ze snu śmierci i przywracanie chętnych
i posłusznych do zupełnej doskonałości ludzkiego życia.
Doprawdy, że będzie to większe dzieło niż to, którego Pan nasz
dokonał za czasów pierwszego Swego przyjścia, bo wtedy największym
Jego dziełem było przyprowadzenie do życia kilku osób, bez
przyprowadzenia ich do zupełnej doskonałości ludzkiej natury.
Lecz
myślimy, że nie tylko w tym znaczeniu naśladowcy Pana mają czynić
większe rzeczy niż te, które czynił Mistrz. Dzieła naszego Pana
odnosiły się głównie do ludzkich naturalnych potrzeb. Duch Święty
jeszcze nie zstąpił i nie mógł przyjść, aż Jezus złożył
cenę okupu, przedstawił ją Ojcu i została przyjęta. Z tego
powodu ci wszyscy, którym On służył (nawet Jego uczniowie, którzy
nie byli spłodzeni z ducha) nie mogli być pouczeni. Uszy ich były
obciążone rzeczami ziemskimi, lecz rzeczy Niebieskich nie mogli
wcale pojąć, ponieważ „cielesny człowiek nie pojmuje tych
rzeczy, które są Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem i nie
może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzone”.
Dopiero od Zielonych Świątek, po Zesłaniu Ducha Świętego „nam
to Bóg objawił [duchowne rzeczy] przez Ducha swojego [który];
albowiem duch wszystkiego się bada, i głębokości Bożych” (1
Kor. 2:10; 1 Kor. 2:14; Jana 3:12).
Pośród
Domu Sług, którzy nie otrzymali jeszcze Ducha Świętego - nie
zostali jeszcze przyjęci za synów (Jana 1:12), nasz Pan nie mógł
uczyć wyższych duchownych rzeczy, a jedynie mógł mówić im
ziemskie rzeczy z wyjątkiem, gdy mówił w przypowieściach i w
podobieństwach, które Kościół, będąc prowadzony Duchem
Świętym, mógł we właściwym czasie następnie zrozumieć. Z tego
powodu, cuda czynione przez naszego Pana były natury fizycznej, a
Jego wszystkie nauki były na tyle proste, żeby mogły być
zrozumiane na poziomie cielesnego człowieka.
Lecz
gdy Duch Święty zstąpił na Lud Boży podczas Zielonych Świątek,
wtedy w imieniu Jego i jako Jego przedstawiciele zaczęli czynić
większe, cudowniejsze rzeczy niż te, których dokonał ich Pan. Pan
Jezus otwierał oczy ślepych? Jego naśladowcy otrzymali przywilej
otwierania oczu wyrozumienia. Pan Jezus leczył choroby fizyczne?
Jego uczniom było dozwolone leczyć duchowo chorych. Pan Jezus
leczył trąd fizyczny? Jego uczniowie mają przywilej leczyć trąd
duchowny, którym jest grzech. Pan Jezus ożywiał umarłych? Jego
naśladowcy mieli przywilej głosić Ewangelię, dzięki której
wielu mogło przejść z śmierci do żywota w o wiele wyższym
znaczeniu. Wszystkie te przywileje czynienia większych rzeczy są
dotąd udziałem ludu Pana. Błogosławieni są ci, co umieją ocenić
te wielkie przywileje i którzy sprawują dzieło Ojca z gorliwością
i zapałem. Jednak ci, którzy otrzymali talent od Pana, lecz
zagrzebali go w ziemi – w interesach, w przyjemnościach, w
towarzystwie - tacy nie mogą się spodziewać przyjęcia przez Pana
przy wtórym Jego przyjściu, ani usłyszeć od Niego: „To dobrze,
sługo dobry i wierny! nad małem byłeś wiernym, nad wielem cię
postanowię; wnijdź do radości pana twego”.
Aby
wykazać jak nasz Pan trwa w wykonywaniu rozporządzeń Ojcowskich we
wszystkich rzeczach odnoszących się do Kościoła, Pan Jezus
zapewnia nas, że On wszystko uczyni, o cokolwiek byśmy prosili
Ojca, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Chociaż Ojciec poruczył
wszystkie rzeczy w ręce Syna, to jednak Syn wszystko przyznaje Ojcu
i oddaje Chwałę i Cześć Jego Imieniu Jego.
Strażnica
04/1917 str. 3-5 W.T. R-2453 a -1899 r.