<< Wstecz |
Wybrano: SM-5 , z 0 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Kto może poznać tajemnice Boga?
W krajach pogańskich, podobnie jak i w krajach
chrześcijańskich, tajne towarzystwa obejmują znaczną część rodzaju ludzkiego.
Dla tych, którzy pozostają na zewnątrz, główne motywy, metody, nadzieje,
zabiegi i ambicje trzymane są w tajemnicy. Celem zachowania tej
tajemnicy, chronienia i zabezpieczenia interesów ich organizacji,
zobowiązania dochowania tajemnicy obwarowane są przysięgą, a niektóre
z nich niemalże mrożą krew w żyłach. Chodzi bowiem o to, aby
zapobiec możliwości ich wyjawienia nie tylko przez zobowiązania honorowe, lecz
także przez strach. Nie mam tu zamiaru atakowania tych zakonów ani też
insynuowania czegokolwiek przeciwko ich procedurom. Wspominam tu tylko
o nich, by zwrócić waszą uwagę na to, że taka jest powszechna metoda wśród
ludzi, znajdująca niewątpliwie poparcie wielu. Zamierzam bowiem przedstawić wam
fakt, że sam Bóg wszechmocny jest
ZAŁOŻYCIELEM „TAJNEGO TOWARZYSTWA”.
Co więcej, jakkolwiek są pewne wspólne cechy
ludzkich tajnych organizacji i tej Boskiego pochodzenia, przekonujemy się,
iż ta ostatnia jest pod każdym względem doskonalsza od innych. Jej zadania
i cele są szersze niż wszystkich innych, obejmują całą ludzką rodzinę,
zapowiadają dobro, błogosławieństwo i pomoc dla każdego członka rodzaju
ludzkiego – „we właściwym czasie” (1 Tym. 2:6 NB). Po drugie, jakkolwiek
jej metody działania są tajne, to nie dlatego żeby w jakiejkolwiek mierze
czy stopniu były grzeszne, niegodziwe, szkodliwe czy podstępne, ale jedynie
dlatego, że tajność wychodzi na dobre nie tylko członkom organizacji, ale
przede wszystkim dlatego, że obecna tajemniczość odnośnie pracy teraz
wykonywanej będzie ostatecznie dobroczynna dla mas ludzkości. Jest to
w zupełniej zgodzie z Boskim oświadczeniem: „Ale jako wyższe są niebiosa
niż ziemia, tak przewyższają drogi moje drogi wasze, a myśli moje myśli
wasze” – Iz. 55:9.
Jak w niektórych tajnych towarzystwach są różne
etapy czy stopnie [wtajemniczenia] – na przykład wszyscy masoni zaznajomieni są
z sekretami pierwszego stopnia, jednak nie wszyscy z nich są
zaznajomieni z tajemnicami trzydziestego drugiego stopnia – podobnie też
w „Boskim tajnym zakonie” są pierwsze zasady nauki Chrystusa, które muszą
być znane wszystkim, którzy należą do tego „zakonu”, są też „głębokości Boże”,
które mogą być znane tylko tym, którzy uczynili postęp poprzez wzrost
w łasce, w wiedzy i w miłości (Żyd. 6:1; 1 Kor. 2:10).
Dla niektórych ludzi, niezapoznanych z faktami, ale zaznajomionych
z ziemskimi tajnymi towarzystwami, dziwnym się może wydać twierdzenie, że
tajemnice „Boskiego zakonu” synów Bożych są tak abstrakcyjne, tak
nieprzeniknione, że można o nich rozprawiać w obecności innych,
a nie być wcale zrozumianym. Z pewnością nie ma żadnych ograniczeń
nałożonych na członków tego „zakonu” co do nieujawniania tajemnic, przeciwnie –
upoważnieni są oni, a nawet nakłaniani, by je oznajmiali wszystkim, którzy
są zdolni do ich pojęcia i zrozumienia, z zapewnieniem, że tylko
odpowiednia klasa słuchaczy będzie zdolna je pojąć. Nasz tekst jest jednym z tych
zapewnień: „Wszyscy niezbożni nie zrozumieją, ale mądrzy zrozumieją” [Dan.
12:10]. Inne zapewnienie stwierdza: „Ale cielesny człowiek nie pojmuje tych
rzeczy, które są Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem i nie może ich
poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzone” (1 Kor. 2:14) i znowu:
„Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją, a przymierze
swoje oznajmuje im” (PS. 25:14). Jedynym zastrzeżeniem co do opowiadania
tajemnic tego „zakonu” kapłaństwa Melchisedeka jest: „Nie dawajcie świętego
psom ani miećcie pereł waszych przed świnie, by ich snać nie podeptały nogami
swymi i obróciwszy się, nie rozszarpały was” (Mat. 7:6). Te tajemnice
byłyby szkodliwe dla nich, a źle je zrozumiawszy, mogliby z powodu
swego upodlenia i zezwierzęcenia być pobudzeni aż do gwałtu
w rezultacie rozczarowania, nie poznawszy się na wartości pereł ani też
nie zaznawszy niczego, co dałoby im ziemskie zadowolenie.
ZAŁOŻENIE TEGO „ZAKONU”
Pismo Święte zapewnia nas, że nasz Stwórca zamierzył założenie tego
„zakonu” kapłaństwa Melchisedeka przed założeniem świata. W odpowiednim
czasie Melchisedek, królewski kapłan, stanowił jego obraz w dniach
Abrahama – i wtedy to został także zapoczątkowany przygotowawczy, czyli
młodszy „zakon”, a Abraham został wybrany przez Pana na „wielkiego
mistrza”. Jemu został w paru słowach obwieszczony cały sekret „zakonu”:
„I błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi”
[1 Moj. 22:18]. Znaczenie tych słów tylko częściowo zostało zrozumiane
przez samego Abrahama oraz przez całe jego potomstwo – naród żydowski, który
wraz z nim stał się członkiem tego młodszego „zakonu” na okres dwóch
tysięcy lat. Rozumieli oni z tego obwieszczenia, że kiedyś przyjdzie
Mesjasz i ustanowi nowy porządek rzeczy, a potomstwo Abrahama
w szczególności, zaś narody rodzaju ludzkiego w ogólności uzyskają
przez Niego wielkie błogosławieństwo.
Te nadzieje młodszego „zakonu” okazały się bardzo
zachęcające i pomocne dla tych spośród nich, którzy właściwie wniknęli
w ducha i zamysły „zakonu” i starali się o przyswojenie
sobie łaski i przywilejów Boskiego pokrewieństwa, w ten sposób im
udzielonego. W miarę jak wiarą wstępowali do tego „zakonu”, pokonywali
stopnie wiedzy i miłości oraz zyskiwali Boską akceptację. Lecz co do
innych narodów świata, te w żadnym znaczeniu nie były dopuszczane do tego
„zakonu”. Był on wyłącznie dla Abrahama i dla Żydów. Wszyscy inni byli
obcymi, cudzoziemcami, poza wspólnotą Izraela, bez Boga i bez nadziei.
Przy pierwszym przyjściu Pana, a raczej przy zesłaniu ducha
świętego po dokonaniu przez Niego dzieła odkupienia i wstąpieniu przed
oblicze Ojca, gdzie pojawił się On w naszej sprawie jako Orędownik, został
zorganizowany „zakon” kapłaństwa Melchisedeka – „Kościół pierworodnych, którzy
są zapisani w niebiosach” (Żyd. 12:23 BT). Nie jest to ziemska organizacja,
ale niebiańska, i stąd, rzecz naturalna, nie składa się z tych,
których imiona zapisane zostały na ziemi, lecz z tych, których imiona
zapisane zostały w „Barankowej księdze żywota”. Ziemskie organizacje,
znane pod różnymi nazwami, podają bardzo błędnie Boskie zarządzenia,
a przez to mimo woli czynią gwałt zasadom „zakonu”. Chociaż te
sekciarskie grupy zawierają pewną liczbę prawdziwych członków kapłaństwa
Melchisedeka, to jednak przyjmują one na członków wielu, których imiona nie są
zapisane w niebiosach, wielu takich, co nie mają wiary prawdziwego
„zakonu”, co nie pojmują jego tajemnic, ponieważ nie zostali oni spłodzeni
z ducha świętego.
Zrozumcie więc, drodzy przyjaciele, że w naszym rozumieniu podział
Kościoła Chrystusa na różne gromadki i grupy pod różnymi sztandarami –
Wesley’a, Kalwina, Lutra, papieży itd. przedstawia wiele błędnych pojęć,
zamieszania, błędnego rozumowania, rozwydrzenia, uporu i błędu.
Organizacje te są nie tylko zbędne, ale wręcz szkodliwe, ponieważ mają one
skłonność do rozbijania i dzielenia prawdziwych członków Boskiego
„zakonu”, którzy powinni poznawać się nie poprzez zewnętrzne oznaki
i nazwy, ale poprzez swoje zaznajomienie z Panem i Jego
tajemnicami, które są znane wszystkim tym, co się Go boją.
Pierwsze zasady nauki Chrystusa powinny uzdolnić
każdego z tych, którzy są prawdziwie Pańskimi, do bycia poznanym i do
poznania innych bez jakiegokolwiek ziemskiego ich przedstawiania lub
wyróżniającego miana. Z pewnością wszyscy tacy poznają się z sobą,
gdy się spotkają, ale zakusy Przeciwnika zmierzają do tego, by ich trzymać
oddzielnie i hamować, na ile możliwe, postęp i wzrost Boskiego
„zakonu”. Jednak mu się to nie udało. Jego metody spowodowały tylko, że „zakon”
stał się bardziej tajnym i nieznanym dla świata, włączając i tych, którzy
są chrześcijanami z imienia, a nie spłodzonymi z ducha.
Zwiedzenie było tak wielkie, że Pan Jezus, wielki i wieczny Wódz
i Mistrz według porządku kapłaństwa Melchisedekowego, został ukrzyżowany
przez niektórych z tych, co należeli do młodszego „zakonu” i którzy
w pewnym sensie szczerze wyczekiwali na ustanowienie nowego „zakonu”
i na sposobność wstąpienia do niego. Nie mieli dozwolone wstąpić, ponieważ
byli niegodni – z wyjątkiem nielicznych, o których czytamy: „Do swej
własności przyszedł, ale go właśni jego nie przyjęli. Lecz którzykolwiek go
przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi” (Jana 1:11‑12) – aby się
przyłączyli do „zakonu” duchowych synów, do kapłaństwa według porządku
Melchisedekowego.
„ŚWIAT NIE ZNA NAS”
Podobnie też, w ciągu całego Wieku Ewangelii był zewnętrzny kościół
Boży i prawdziwy, wewnętrzny. Świat widział tylko zewnętrzny, ale nie
wewnętrzny. Oklaskiwał i karcił zewnętrzny kościół, ale powszechnie
ignorował prawdziwy i uważał jego członków za zwyczajnych głupców. Ap. Paweł
zapewnia nas, że tak on, jak i inni gorliwi w służbie Pana
i wykonujący uczynki tego wyższego kapłaństwa byli przez cały czas
poczytywani dla Chrystusa za głupców (1 Kor. 4:10), zaś św. Jan powiada:
„Świat nie zna nas, iż onego nie zna” – 1 Jana 3:1. Podobnie ci, co żyją
po Bożemu w Jezusie Chrystusie, cierpią – jak Apostoł zapowiedział –
mniejsze lub większe prześladowanie i lekceważenie, ponieważ nie są
uznawani przez świat; tak nieprzeniknione są tajniki tego „zakonu” i jego
poselstwa, że inni nie mogą ich poznać. Niemniej jednak „zakon” wzrastał,
powiększał się i jego ustalona, ograniczona liczba członków zostanie
wkrótce dopełniona. Wtedy nikt więcej nie zostanie przyjęty.
Chcielibyśmy być dobrze zrozumiani – członkostwo w tym „zakonie”
nie oznacza krzywdy dla tych, którzy nie są jego członkami, ale przeciwnie
oznacza ostatecznie nadejście błogosławieństwa dla wszystkich przez to
kapłaństwo Melchisedekowe, jak jest napisane o tym duchowym nasieniu
Abrahama, którego Chrystus jest Głową, a Kościół Ciałem: „W nasieniu
twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi” (Gal. 3:29). Wybór na członków
„zakonu” dokonywany jest w obecnych warunkach, bo wszyscy muszą się okazać
zwycięzcami, chętnymi i zdolnymi do znoszenia z radością utrapień
i ponoszenia strat dla „zakonu”, jego interesów, jego prac
i członkostwa oraz jego przyszłej działalności. Ktokolwiek nie jest chętny
do znoszenia cierpień dla sprawy, uznany jest za niegodnego stania się jego
członkiem – słowem, każdy członek kapłaństwa Melchisedekowego musiał poświęcić
swoje życie w interesie „zakonu”, dla wspierania jego chwalebnego Pana
i Głowy oraz Jego nauk, a także by służyć ogólnej sprawie „zakonu”
i jego członkom: „I myśmy powinni kłaść duszę za braci” – 1 Jana
3:16. Z tego widzimy, że brama wiodąca do tego „zakonu” jest bardzo
ciasna, a ścieżka członkostwa w nim bardzo wąska – „A ciasna
jest brama i wąska [trudna] droga, która prowadzi do żywota” – Mat. 7:14,
do specjalnej nieśmiertelności i towarzyszącej jej chwały, którą Bóg
przygotował jako wieczną cząstkę dla tego wybranego kapłaństwa
Melchisedekowego.
OGRANICZENIA I USTAWY TEGO
„ZAKONU”
Krótko mówiąc, w pewnym znaczeniu każdy członek
„zakonu” jest ograniczony, a znów w innym znaczeniu każdy członek
jest wolny. Proszę mi pozwolić na wyjaśnienie tego dziwnego wyrażenia. Każdy ma
prawo żyć według tego „zakonu”, wyprzeć się go, potępić i uważać tę
drogocenną krew, przez którą został on uświęcony, za rzecz zwyczajną oraz
zlekceważyć ducha łaski, który wprowadził go w ten „zakon”. Czyniąc to,
nie naraża się na groźbę wiecznych mąk. Staje się jedynie podległym wyrokowi
śmierci, podobnie jak był wtedy, zanim dotarła doń łaska Boga przez kosztowną
krew, tyle tylko, że oznacza to wtórą śmierć, z której nie ma wybawienia,
nie ma odkupienia ani wyzwolenia przez zmartwychwstanie, czyli inaczej mówiąc –
czeka go wieczna śmierć, podobna do tej, jakiej podlega cały świat zwierzęcy.
A zatem każdy członek tego Królewskiego Kapłaństwa ma możliwość powrotu do
nurzania się w błocie jak świnia, która została obmyta; gdy jednak
zdecyduje się pozostać, ma możliwość i swobodę dalszego kroczenia tą drogą
– nikt nie może go wydrzeć z ręki Ojca ani też odłączyć go od tej miłości
(Jana 10:29; Rzym. 8:38‑39).
Jednakże, jak już powiedziano, ci, którzy żyją
w Chrystusie, którzy pozostają w tym nowym „zakonie” Królewskiego
Kapłaństwa, mogą w pełni cieszyć się jego błogosławieństwami
i przywilejami tylko pod nadzwyczajnie wymagającymi zastrzeżeniami
i warunkami, a mianowicie zupełnego poddania się prawu „zakonu”
w zakresie swych intencji. Ach – może ktoś powiedzieć – prawa tego
„zakonu” muszą być bardzo obszerne. Członkowie tego Królewskiego Kapłaństwa
muszą na pewno studiować wiele tomów Boskich ustaw i reguł. Odpowiadamy na
to: Nie! Całe prawo „zakonu” da się streścić w jednym słowie – miłość.
Żąda się i wymaga od każdego członka „zakonu”, by miłość była probierzem
nie tylko jego czynów, ale także jego słów – a nawet i jego myśli.
Miłość jest wypełnieniem zakonu [Rzym. 13:10].
To prawda – wprowadzeni do tego „zakonu” są ludźmi,
jak powiada Apostoł, poddanymi tym samym biedom (Dz. Ap. 14:15). Niektórzy
z nich z natury są bardziej ułomni niż inni i mają mniej
miłości, a więcej samolubstwa niż inni, lecz od wszystkich, którzy
przystępują do „zakonu”, wymagane jest, by uczynili postanowienie w swych
sercach odnośnie tego prawa miłości, a wszystkie wewnętrzne działania
„zakonu” mają na celu doskonalenie jego członków w miłości. Muszą się oni
nauczyć miłować wielkiego założyciela „zakonu” ponad wszystko, a w zamian
pokładać ufność w Jego miłości, a także w Jego mądrości
i mocy, tak że będąc posłuszni Jego woli, poświęcą swój czas, talent
i wpływ – słowem wszystko, co posiadają – w Jego służbie.
Po drugie, napomina On, że miłowanie tylko tych, którzy ich miłują, nie
zaspokoi Jego oczekiwań, lecz będzie od nich wymagane, by mieli współczującą
miłość dla całej ludzkości, czyniąc dobrze wszystkim ludziom, gdy się im
nadarza sposobność, a zwłaszcza „domownikom wiary” (Gal. 6:10). Wymagane
jest od nich, żeby szczególnie miłowali braci, członków „zakonu”, i byli
gotowi z radością położyć swe życie za braci. Próby takie są ustawicznie
potrzebne celem usunięcia z „zakonu” tych wszystkich, którzy nie dorastają
do miary Boskiej miłości, celem wyrzucenia wszystkich opieszałych w zewnętrzne
ciemności, w jakich się znajduje cały świat. Tam mieliby wraz ze światem
udział w jego utrapieniach, a zwłaszcza w takich, jakie przyjdą
pod koniec tego Wieku i przy zapoczątkowaniu nowego, kiedy Melchisedekowy
„zakon” kapłanów obejmie panowanie nad ziemią, by jej błogosławić i ją
podźwignąć. Okaże się wtedy, że stwierdzenie, iż miłość jest więzią
doskonałości w tym Królewskim Kapłaństwie, ma głębokie znaczenie. Członków
tego „zakonu” nie potrzeba wzajemnie wiązać przysięgami wierności, bo mają
o wiele silniejszą więź – miłość: „A jeśli kto Ducha Chrystusowego
nie ma, ten nie jest jego” – Rzym. 8:9.
NIEZBOŻNI NIE ZROZUMIEJĄ
Zdumiewające jest czasami, gdy się widzi, jak
niepoświęcony umysł, starając się zrozumieć tajemnicę Boga, przeznaczoną
jedynie dla członków tego „zakonu”, wpada w potworne błędy i wygłasza
osobliwe, błędne orzeczenia odnośnie tego, co my staramy się wyłożyć tak prosto
i konsekwentnie, jak pozwalają na to nasze zdolności. Nie ma potrzeby
uważać, że wina jest po naszej stronie, bo przekonujemy się, że słowa samego
naszego Pana i Jego natchnionych apostołów również były źle rozumiane
i że tłumaczyli nam oni, iż to Bóg ukrywa te rzeczy przed innymi, prócz
tych, co się Mu poświęcili. Zwróćcie uwagę na słowa Pana Jezusa w Jego
modlitwie: „Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi! żeś te rzeczy
zakrył przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je niemowlątkom.
Zaprawdę, Ojcze! tak się upodobało tobie” – Mat. 11:25‑26.
Lecz jakim absurdem byłoby mniemanie, że nasz Pan dziękowałby Ojcu za
ukrywanie czegoś przed kimkolwiek, gdybyśmy podzielali pogląd, jaki panuje
w świecie i w chrześcijaństwie, a mianowicie, że wszyscy,
przed którymi Bóg zakrywa te specjalne rzeczy, czy Pańskie tajemnice, są
w rezultacie tego przeznaczeni na wieczne męki! Cóż za uwłaczanie Boskiej
miłości i sprawiedliwości, a także charakterowi Ojca i naszego
Odkupiciela! Ale nie o taki pogląd tutaj chodzi. Nikt z niepobożnych
nie rozumie, bo zrozumienie oznaczałoby dla nich tylko większą miarę
potępienia, oznaczałoby także wszczęcie z ich strony prób pokrzyżowania
i obejścia Boskich zarządzeń.
Co do mądrych mądrością światową, ci nie mogą rozumieć, bo niewielu
wielkich, niewielu mądrych, niewielu uczonych wybrał Pan jako godnych
członkostwa w tym tajnym „zakonie” Melchisedekowym. Gdzie indziej wyjaśnia
nam On tego przyczynę, mianowicie, że szukał jedynie cichych i pokornego
serca, takich, którzy są chętni Go poznać oraz przekształcić swoje umysły
i dostosować do wzoru najprzyjemniejszego dla Pana. To w obecnych warunkach
jest niemożliwe dla mądrych tego świata, którzy odczuwają swoją własną
wyższość, itd. i nie szukają mądrości, która pochodzi z góry, ani też
Boskiego uznania. Słowem, świadectwo naszego Pana wykazuje nam, że mądry, który
zrozumie rzeczy Boga i będzie dopuszczony do tajemnic królestwa
Melchisedekowego kapłaństwa, nie będzie mądry mądrością światową ani wielki –
z małymi wyjątkami. Są to przeważnie ubodzy tego świata, bogaci
w wiarę, którzy będą dziedzicami królestwa, jakie Bóg obiecał i o które
się wciąż jeszcze modlimy: „Przyjdź królestwo twoje” (Jak. 2:5; Łuk. 11:2).
To jest druga przyczyna, dlaczego świat takich nie zna, tak jak
i Jego nie poznał. Gdyby nasz Pan chciał być po światowemu wielki,
światły, wyniosły, imponujący, bogaty i wpływowy, posiadając przy tym
swoje talenty i moc, to nie ulega wątpliwości, że ci sami, co Go
ukrzyżowali, okrzyknęliby Go królem. To Jego pokora, Jego ubóstwo itp.
doprowadziły do Jego odrzucenia i ukrzyżowania Go jako fałszywego proroka.
Prawie to samo jest prawdą odnośnie wszystkich Jego naśladowców, którzy są
członkami tego „zakonu” Królewskiego Kapłaństwa. Muszą być oni zadowoleni
z takiego odrzucenia przez świat – zadowoleni po zdaniu sobie sprawy
z przyjęcia ich przez Ojca i przez wielkiego Mistrza, zadowoleni
z zapewnień zawartych w Piśmie Świętym i potwierdzonych przez
ducha świętego w ich doświadczeniach. Mają oni cierpliwie czekać
i jeszcze lepiej pielęgnować w tych warunkach owoce i łaski
ducha świętego.
OSTATECZNE ZADANIA „ZAKONU”
Nic nam nie przeszkadza w ujawnianiu ostatecznych celów tego
wspaniałego tajnego „zakonu”, który został zorganizowany przez naszego Pana,
i którego, jak wierzę, wielu z was jest członkami przez wiarę
i poświęcenie się Panu. Możemy mówić o tych tajemnicach w przeświadczeniu,
że żaden z was nie będzie zdolny ocenić ani też w zupełności pojąć
wszystkich tych tajemnic, chyba żeby ktoś spośród was miał już za sobą kilka
stopni w „zakonie”, przeszedłszy z łaski w łaskę
i z wiedzy w wiedzę. Przypominamy wam tu słowa Mistrza, gdy
uczniowie zbliżyli się do Niego, pytając: „Dlaczegoż im w podobieństwach
mówisz?” [Mat. 13:10] Jezus odpowiadając rzekł: „Wam dano wiedzieć tajemnicę
królestwa Bożego; ale innym w podobieństwach, aby widząc nie widzieli,
a słysząc nie rozumieli” – Łuk. 8:10. Według naszego zrozumienia całkowita
liczba członków tego „zakonu” kapłaństwa Melchisedekowego będzie wynosiła 144
001. Tym jednym będzie nasz wielki Mistrz, Pan i Odkupiciel, innymi będą
ci, o których On powiada: „Wy jesteście wszyscy braćmi” [Mat. 23:8],
a o których Apostoł oświadcza, że w szczególności są członkami
Ciała Chrystusowego, Kościoła Pierworodnych, których imiona zapisane są
w niebiesiech (Żyd. 12:23). W innej figurze nasz Pan jest nazwany
Oblubieńcem owych 144 000 obecnie zaręczonych i mających się kiedyś
połączyć z Nim jako Jego Oblubienica, stać się Małżonką Barankową
i zjednoczyć się z Nim na Jego tronie w dziele przyszłości (Obj.
21:9).
Wraz ze skompletowaniem tej wybranej klasy, gdy wszystko będzie
ukształtowane i wypolerowane jak klejnoty Pana przez różne przejścia,
trudności itp., nadejdzie czas na zapoczątkowanie pracy tego Królewskiego
Kapłaństwa. Klasa królewska będzie wtedy cała w chwale – Jezus, ich Głowa,
uwielbiony przed dziewiętnastu wiekami, Kościół, Jego Ciało, uwielbiony z Nim
przez udział w takim jak Jego zmartwychwstaniu w czasie Jego wtórego
przyjścia; dopiero wtedy będzie ogłoszone prawo i słowo Pana. Następnie
Szatan będzie związany, a każde zło wykorzenione. Z jakim
zamieszaniem będzie to początkowo związane, można sobie raczej wyobrazić niż
opisać. Lecz jeśli chodzi o wykorzenienie i dokonanie przewrotu, to
Pan ma szczególny sposób na przeprowadzenie tego, a mianowicie przez
dozwolenie obecnym instytucjom na „rozhukanie się”, na wywrócenie samych
siebie, na rozwój anarchii, która zgniecie świat jakby żagwią zniszczenia oraz
sprowadzi czas ucisku, jakiego nie było od początku narodów. Będzie to okres
straszliwej anarchii, ku której świat pośpiesznie zmierza i od której nie
może go uchronić ludzka mądrość ani roztropność, bo samolubstwo zaciemniło
umysły mas. Pismo Święte mówi nam, że gdy ten pług zawieruchy i ucisku
przejdzie przez świat, gdy się w końcu rozwinie nowy porządek rzeczy,
biedny świat pocznie mieć zdrowsze pojęcie odnośnie życia, sprawiedliwości
i słuszności, a czytamy, że wiele narodów powie wówczas: „Pójdźcie,
a wstąpmy na górę Pańską, to jest do domu Boga Jakóbowego, a będzie
nas nauczał dróg swoich i będziemy chodzili ścieżkami jego”
(Mich. 4:2), a także „pragnienie wszystkich narodów się spełni” [wg
Agg. 2:8]. Wszystkie narody będą już wtedy tak kompletnie znużone
strasznym uciskiem, że z radością zechcą powitać panowanie
sprawiedliwości, na zapoczątkowanie której nadejdzie właściwy czas.
Reformy owego czasu będą gruntowne. Sprawiedliwość będzie wówczas według
sznura, a słuszność według wagi, zaś kłamstwa zostaną wszystkie zmiecione.
Szatan będzie związany na tysiąc lat, jego zwodzenie ustanie, a światło
znajomości chwały Boga napełni całą ziemię (Iz. 28:17; Abak. 2:14). Gdy
w ten sposób sądy Pana będą się dokonywać na całej ziemi (nagrody za dobre
czyny, a chłosta lub kara za złe), jej mieszkańcy nauczą się
sprawiedliwości. Wtedy świadomy i uparty złoczyńca zostanie odcięty we
wtórej śmierci.
Na koniec błogosławieństwo Pana działające poprzez to kapłaństwo
Melchisedekowe dokona wszystkiego tego, co jego Boski założyciel nakreślił
w pierwszym oznajmieniu dobrej nowiny Abrahamowi, a mianowicie:
„Błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi”.
W rezultacie, jak czytamy, każde kolano się zegnie, każdy język głosić
będzie chwałę Boga, a Chrystus będzie panował, aż zniszczy każdy sprzeciw
i zło, zaś ostatnim nieprzyjacielem, który zostanie zniszczony, będzie
śmierć (Iz. 45:23; 1 Kor. 15:25‑26). Cały świat zostanie wydarty ze
szponów grzechu i śmierci i będzie przywrócony do poddaństwa Ojcu
niebiańskiemu. A wtedy, powiada Pismo Święte, [zupełny] Chrystus,
kapłaństwo Melchisedekowe, odda królestwo Bogu Ojcu, aby On mógł być wszystkim
we wszystkim (1 Kor. 15:28). Jednak gdzie indziej Pismo Święte jasno daje
do zrozumienia, że wielkie Boże uwielbienie Chrystusa, Jego umiłowanego Syna,
jak też i Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, będzie wiecznym zaszczytem, ale
szczegóły zamysłów Ojca co do Kościoła wciąż pozostają nieujawnioną tajemnicą
nawet dla tych, którzy w części znają tajemnice Boga i których On
zaznajomił ze znaczeniem swego przymierza danego Abrahamowi odnośnie
błogosławienia wszystkich narodów ziemi.
Na koniec, drodzy przyjaciele, napominamy, żebyśmy my, którzy staliśmy
się członkami tego tajnego „zakonu” Pana, łącznie z tymi, którzy kierowani
duchem Pańskim mogą się jeszcze nimi stać, szanowali coraz bardziej owe
przecudne przywileje i z radością coraz lepiej stosowali się do jego
wymagań, by powołanie i wybranie nasze uczynić pewnym i aby przez to
spełniły się nasze nadzieje w Królestwie Boga i Jego łaskawego dzieła
pod całym niebem! Najlepiej tego można dokonać przez badanie podręcznika, jaki
dał nam Pan, Jego Słowa, oraz przez rozwijanie różnych owoców i łask
ducha, z których wszystkie są elementami jednego powszechnego prawa
naszego „zakonu”, mianowicie: miłości ku Bogu i ku naszym bliźnim.
Przypominam wam słowa św. Piotra: „Albowiem to czyniąc, nigdy się nie
potkniecie. Tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego królestwa
Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (2 Piotra 1:10‑11; Ps.
119:97‑104).
Kazania Pastora Russella SM -5