Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-5275 a,   z 1913 roku.
Zmień język na

Największa rzecz we wszechświecie (część II)

FILOZOFIA POSTAWY SYMPATYCZNEJ.

Bądźcie jedni przeciwko drugim dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie, jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił.” „Jeśli nie odpuścicie ludziom upadków ich i Ojciec wasz nie odpuści wam upadków waszych.” (Efez. 4:32; Mat. 6:15). To znaczy, że jeślibyśmy drugim za ich złe postępowanie przypisywali winę i sąd ten posuwali do krańcowości, to byłoby dowodem, że nasze własne serce znajduje się w złym stanie. Najlepszą rzeczą, jaką Bóg mógłby dla nas w takim razie uczynić, to dać nam zakosztować naszego własnego lekarstwa. Przez to otrzymalibyśmy naukę potrzebną, abyśmy umieli sympatyzować z drugimi.

Zatem sprawa przebaczania drugim i sympatyzowanie z nimi jest jedną z najpierwszych, której Bóg wymaga od tych, co zostali przyjęci do rodziny Bożej. Jest to w celu ćwiczenia ich: „Albowiem któryż jest syn, któregoby ojciec nie karał?” „A jeźli jesteście bez karania.....tedyście nie synami.” Lekcje te stają się naszym wzmocnieniem w miarę naszego wzrostu w łasce i w znajomości. – (Żyd. 12:7, 8).

Wzrastając w znajomości widzimy jak przez upadek jednego przeszedł grzech na wszystkich. To samo winno już pobudzać nas do sympatii. W miarę naszego dojrzewania jako dziatki Boże, wzmaga się też nasza sympatia. Bóg żąda abyśmy po złożeniu ostatniego egzaminu, mogli być wielce pomocnymi drugim. Aby módz sympatyzować z naszymi nieprzyjaciółmi, bez względu jak oni nas traktują, powinno być pragnieniem naszych serc. Wiemy, że złe odnoszenie się naszych nieprzyjaciół ku nam jest przeważnie z tej przyczyny, że oni znajdują się pod wpływem złego. Przeto pragnieniem naszym powinno być, aby błogosławić im i czynić dobrze na ile tylko nas stać. Fakt, że ktoś uczynił nam coś złego, nie powinien zmienić naszej postawy, to jest, aby czynić wszystkim dobrze, na ile mamy ku temu sposobność i modlić się za czyniącymi nam źle i za prześladujących nas.

Nie znaczy to, że modły nasze mają być w szczególności za naszych nieprzyjaciół i prześladowców, ale raczej, że mamy być skłonni modlić się za nich, a nie przeciwko nim, aby żądać dla nich pomsty lub kar. Ci, co w rzeczach duchowych nie są jeszcze dojrzali mogą niekiedy pomyśleć: „Ja będę się modlił aby Bóg ukarał moich nieprzyjaciół;” ale Jezus powiedział: „Módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają i prześladują was.” (Mat. 5:44). O co tedy mamy dla nich prosić? Pan nam tego nie powiedział; najlepszym, o co możemy w takich wypadkach prosić, to abyśmy, o ile to możliwe, mogli być użyci przez Boga na przełamanie ich przesądów, aby oczy ich wyrozumienia mogły być otworzone. W taki sposób możemy się śmiało za nimi modlić, a Bóg nam będzie błogosławił. A gdy będzie możliwym przyjść im z pomocą, to Bóg nam okaże jak się do tego zabrać.

SPRAWIEDLIWOŚĆ NAJPIERW, POTEM MIŁOŚĆ.

Bóg jest bardzo wielkim, my zaś jesteśmy bardzo maleńkimi. Jest to naprawdę cudowną rzeczą być poinformowanym, że Bóg nas miłuje! Religie pogańskie zdają się nie uznawać nic podobnego. Główną treścią religii pogańskich jest, że ich boga należy przebłagać, bo inaczej będzie się nad nimi mścił. O Bogu miłości uczy jedynie Pismo święte; lecz ten przymiot Jego charakteru nie został przedstawiony w pismach Starego Testamentu - w Boskim obchodzeniu się z Izraelem. Bóg zamanifestował jak najwyraźniej Swoją sprawiedliwość i dopuścił, by zasłużona kara przyszła na grzeszników. Jesteśmy pewni, że Bóg miłuje Aniołów. Człowieka jednak Bóg umieścił pod wyrokiem śmierci i wiek za wiekiem wyrok ten był wykonywany.

Później Bóg przedstawił Izraelowi, że może powrócić do Jego łaski, jeśli zachowa Zakon. Wysiłki Izraelitów jednak zawiodły. Gdy człowiek stał się zdegradowanym, chorym i umierającym, ludzkość straciła swą piękność w oczach Bożych. Człowiek stracił wszystkie drogocenne przymioty, które czyniły go przyjemnym Bogu. „Wszyscy zgrzeszyli i niedostaje im chwały Bożej.” – (Rzym. 3:23).

Przychodząc do Nowego Testamentu, znajdujemy nową rzecz - nowe światło, to jest, że Bóg umiłował świat, nawet gdy jeszcze wszyscy byli grzesznymi, tudzież świadectwo że On umiłował Kościół. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny.” (Jan 3:16). Wyrok potępiający ludzkość, jako niegodną żywota, ma przeminąć i ludzkość ma otrzymać Boskie błogosławieństwo. Bóg miał sympatyczną miłość dla Swoich stworzeń będących pod potępieniem. Jak miłość ta została okazana? Badając dalej znajdujemy, że pierwszą manifestacją miłości Bożej było, gdy On dał Syna Swego, by umarł za świat. Tam Bóg zaczął objawiać jak wielkim On jest i jak wielką jest Jego miłość.

PODSTAWA BOSKIEJ MIŁOŚCI.

Pismo święte uczy nas, iż wielka trudność rodzaju ludzkiego polega na tym, że wszyscy są słabi, upadli, nieuświadomieni, w niewoli przesądów i zwiedzeni przez Szatana. I tylko dla tego, iż Bóg widział, że serca niektórych ludzi nie są w stanie zupełnego i dowolnego skażenia, więc przygotował sposób wybawienia. Gdybyśmy byli dobrowolnymi i rozmyślnymi grzesznikami, Bóg nie miałby dla nas żadnej sympatii. Bóg patrząc na rodzaj ludzki widzi, że bardzo mało jest takich, co mają jakąkolwiek znajomość o Nim i Jego charakterze sprawiedliwości, mądrości i miłości, tudzież o zasadach Jego władzy. Przeto Bóg rzekł: Zobaczymy, co będzie można zrobić dla tych stworzeń. Ja ułożę plan, który każdemu z nich da możność powrotu do doskonałości, przez dar Mego umiłowanego Syna. Zostaną podźwignięci z grzechu i degradacji, a z tego, co teraz przechodzą poznają jak nader grzeszącym jest grzech, co będzie dla nich pamiętną nauką po wszystkie wieki. Plan Mój będzie tak rozległy, że obejmie Adama i cały jego rodzaj.

MANIFESTACJA BOSKIEJ MIŁOŚCI.

Pierwszy zarys tego planu zaczął się ujawniać gdy nasz Pan Jezus przyszedł na świat. To też Pismo święte mówi o Chrystusie, że On „żywot na jaśnie wywiódł i nieśmiertelność przez Ewangelię.” (2 Tym. 1:10) Ewangelia znaczy wesoła nowina. Jaką więc wesołą nowinę przyniósł Jezus? On głosił błogosławieństwo dla wszystkich, którzy szukać będą Boga szczerze i z całego serca. Przyniósł wesołą nowinę że wszyscy, którzy w Niego uwierzą i umiłują, otrzymają żywot wieczny; oraz że wyjątkowa klasa takich, co umiłują Pana nade wszystko staną się dziedzicami Bożymi i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem Jego Synem. ,,Tak wielkie zbawienie wzięło początek opowiadania przez Samego Pana.” – (Żyd. 2:3). Nie wszyscy mogą poselstwo to usłyszeć, niektórzy są tak zaślepieni przez onego nieprzyjaciela, że nie chcą uwierzyć w jego prawdziwość. Dla takich ono nie jest wesołą nowiną, ale głupstwem. O takich Pismo święte mówi, że nie mają uszu do słuchania. Inni słyszą nieco i mówią, że z miliona może zaledwie jeden będzie mógł być zachowany od wiecznych mąk. Są jednak i tacy, którzy mogą słyszeć i zrozumieć więcej aniżeli większość ludzi. Apostoł mówi że, „bóg świata go oślepił ich zmysły. . . w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii.” – (2 Kor. 4:4).

Patrząc wstecz, do czasów Jezusa widzimy. że gdy On kazał wiele ludzi rozkoszowało się w jego słowach. Wielu mówiło: „Nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek.” On mówił ludowi, że Bóg ich miłuje. Prosty lud mówił, że uczeni w Piśmie Faryzeusze nie chcą mieć z nami nic do czynienia, ten zaś człowiek miłuje nas i mówi nam że i Bóg nas miłuje, że nie gardzi nawet tak biednymi i nędznymi jak my grzesznikami! Tak zaiste, „nigdy tak nie mówił  człowiek jako ten.” – (Jan 7:46).

Umysły tych ludzi nie były jednak wolne od tych wpływów, więc nie mogli należycie ocenić wszystkiego, co im Jezus mówił. Myśleli, że poselstwo, które On im przyniósł mogło być zmyślone i że nie powinni w nie uwierzyć. Niektórzy nich pytali: Czy którzy nauczeni w piśmie i Faryzeusze uwierzyli i stali się uczniami Jezusa? A gdy się dowiedzieli że nie, to pomyśleli sobie: Może nie jesteśmy kompetentnymi aby sprawę tę należycie rozsądzić; nauczeni w piśmie i Faryzeusze są przecież naszymi wodzami, więc nam należy i słuchać.

Znaleźli się jednak niektórzy, co sprawę tę umieli ocenić i zrozumieć głębiej. Tym Jezus rzekł: „błogosławione oczy wasze, że widzą, a uszy wasze słyszą.” Tym, co mogli zobaczyć i usłyszeć, Jezus udzielił pewnych lekcji, stosownych nie tylko nich samych, ale i do wszystkich im podobnych, tacy mieli być powołani podczas całego wieku Ewangelii. Pan zapewnia takich, iż ponieważ ich serca chętne do przyjęcia tych rzeczy, przeto są oni jemu przyjemni. Dalej mówi, że w miarę ich postępu w naśladowaniu Go, wchodzą do coraz bliższej społeczności z Ojcem Niebieskim i stają się uczestnikami Jego miłości. Tym, którzy poświęcili się Bogu, Jezus powiedział: „Sam Ojciec miłuje was.” - On miłuje was, bo stanęliście po stronie sprawiedliwości, poznawszy jej zasady i okazaliście się chętnymi do nich zastosować. Tak, Ojciec miłuje was, bo staracie się postępować wazką drogą, która jest pełną różnych trudności. Druga strona jest drogą szeroką, wiodącą na śmierć i zniszczenie. Droga zaś wazka, którą Ja wam wskazuję prowadzi do żywota. Abyście mogli się stać moimi uczniami będzie was dużo kosztować, lecz Ojciec mój miłuje was i Ja również miłować was będę i Ja i Ojciec objawimy się wam. Pomimo, że będziecie przechodzić różne doświadczenia i trudności, jednak pokój Boży gościć będzie w sercach waszych. Przeto uczniowie oświadczyli, że opuszczą wszystko i pójdą za Nim.

JAK ZACHOWAĆ SAMYCH SIEBIE W MIŁOŚCI BOŻEJ.

Apostoł Juda napomina: „Samych siebie w miłości Bożej zachowajcie.” (Jud. 21) Apostoł tutaj mówi do takich, co przeszli ze stanu świata do szczególniejszej miłości Bożej - których Bóg przywiódł do Swej rodziny; uznał ich za Swoje dzieci, co stało się możebne przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Bóg nie miłuje nas, dlatego, że dokonujemy jakichś wielkich i zadziwiających rzeczy. Jego szczególniejsza miłość ku nam rozpoczęła się wtenczas gdyśmy się poświęcili Jemu - Bogu, gdy zawarliśmy z Nim przymierze przy ofierze i gdy On nas spłodził do nowej natury. Ojciec miłuje wszystkich, którzy chcą być zapieczętowani Jego Duchem - którzy pragną stać się Jego dziećmi. Tym sposobem Bóg umiłował nas jako niemowlątka w Chrystusie, miłuje nas gdy wzrastamy i wzmacniamy się w mocy i miłości Bożej, przeto Bóg będzie nas miłował aż do końca.

Apostoł nadmienia, że powinniśmy wzrastać. Jesteśmy wpierw niemowlątkami, następnie dziećmi, później młodzieńcami, wreszcie więcej rozwiniętymi. W miarę rozeznawania zasad sprawiedliwości, które są odzwierciadleniem charakteru Niebieskiego Ojca, mamy rozkoszować się w nich i mieć je za jedyny ideał przed naszym umysłem. Powinniśmy być tego przekonania, że wymagania naszego Niebieskiego Ojca stanowią najwyższy ideał, bo naśladując Go przemieniamy się przez odnowienie umysłu, zatem wszelkie inne ideały oprócz Boskiego nie powinny mieć dla nas żadnego znaczenia.

Pielgrzymując dalej potrzebujemy zachować samych siebie w miłości Bożej. Jest to dla nas niezbędne, gdy jesteśmy niemowlakami, również i wtedy gdyśmy się już więcej rozwinęli. Co tedy mamy czynić, aby zachować samych siebie w miłości Bożej? Mamy zachować Jego przykazania. Tym sposobem przywodzimy ciała nasze do posłuszeństwa doskonałej woli Bożej w Chrystusie. Kto to czyni ten wzrasta duchowo. Codziennie mamy wzrastać, wzmacniać się i starać coraz bardziej przypodobywać Bogu, aby mogło być o nas prawdziwym to Pismo, które mówi, że on wewnętrzny człowiek „odnawia się ode dnia do dnia.” (2 Kor. 4:16) Tym sposobem zachowujemy samych siebie w miłości Bożej.

Jeżeli jednak z czasem w biegu tern zaczęliśmy się opuszczać i wymaganych przymiotów przestalibyśmy w sobie wyrabiać, stając się nieposłusznymi Bogu, wtenczas miłość Boża zanikałaby w nas coraz bardziej aż w końcu przestalibyśmy się znajdować w Jego miłości, a przekleństwo, czyli gniew Boży spocząłby nad nami. Stan, w jakim byśmy się przez to znaleźli byłby o wiele gorszym aniżeli ten, w którym znajdowaliśmy się poprzednio, bo nieposłuszeństwo nasze byłoby sprawą świadomości, podczas gdy poprzednio było z powodu nieświadomości i odziedziczonych słabości. Dla tych, co znajdą się w tym najgorszym stanie Bóg nie ma już żadnej sympatii.

Tak samo rzecz się będzie miała ze światem w przyszłości, gdy wszyscy zostaną doprowadzeni do zupełnej znajomości i doskonałości, gdy poznają należycie Boga i sprawiedliwość. A wtenczas, jeżeli nie będą się starać by pozostać w harmonii z Bogiem zostaną wytraceni przez wtóra śmierć. – (1 Tym. 2:4; Dz. Ap. 3:22, 23).

NASZA NAJWYŻSZA AMBICJA.

Pan Jezus powiedział: „Toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali Samego prawdziwego Boga i któregoś posłał Jezusa Chrystusa.” (Jana 17:3.) Ma się rozumieć, że nasza miłość ku Bogu a Boska miłość ku nam to są dwie odrębne rzeczy. Czciliśmy Boga nawet zanim Go umiłowaliśmy. My na początku znaliśmy dosyć Boga abyśmy mogli Go miłować. Wiemy, że naszej własnej mocy posiadamy bardzo mało, że jesteśmy otoczeni różnymi trudnościami, oraz że on wielki nieprzyjaciel na każdym kroku stawia na nas różne zasadzki. Znajomość ta jest początkiem mądrości, która uczy nas, że należy mieć bojaźń i cześć ku Bogu.

Poznając Boga coraz lepiej dowiadujemy się, że On nie czyni krzywdy żadnemu stworzeniu. To też w miarę pomnażania się naszej znajomości o Bogu, pomnaża się też nasza miłość ku Niemu. Poznajemy coraz lepiej jak Bóg umiłował nas; czego na początku nie wiedzieliśmy. Bóg nie objawia Samego Siebie innym, ale tylko tym, co mają Jego Ducha; przeto najwyższym pragnieniem naszym powinno być, aby należycie poznać Jego Samego i Jego zadziwiającą miłość i pokój; albowiem mieć tę znajomość znaczy być bliżej Boga. Słusznie więc mówi św. Juda, że mamy się ustawicznie starać aby zachować samych siebie w miłości Bożej.

Ktokolwiek chce dojść do zupełnej znajomości Boga, musi wpierw uznać Jego Słowo i według jego wskazówek postępować na tyle, aby mógł wzbudzić w sobie miłość ku Bogu i ocenienie Jego planu. Wtenczas wszystkie te rzeczy - miłość, ocena i chęć do posłuszeństwa - prowadzą nas dalej i wyżej, ku temu ideałowi, jaki Bóg przed nami wystawił.

CO STANOWI MIŁOŚĆ BOŻĄ.

Wyrażenie Słowo Boże używane jest niekiedy gdy jest mowa o Piśmie świętem, w innych zaś; razach oznacza poselstwo Boże. Nasza zupełna wierność należy się Temu, od którego otrzymaliśmy wszelki dobry i doskonały dar. Słuszne więc jest wymaganie, że Ten, któremu zawdzięczamy nasze życie powinien otrzymywać całą naszą uwagę na Jego Słowo, a wraz z uwagą i posłuszeństwo. Niektórzy są skłonni do samowoli, inni do słuchania słów i przepisów ludzkich. Tacy nie zwracają dosyć uwagi na Słowo Boże.

Słowo Boże jest największym probierzem, według którego ludzie powinni regulować swoje życie, Mogą się nam niekiedy nasunąć pewne myśli odnośnie planu Bożego, albo Jego woli, lub też inni mogą nam takie myśli nasunąć. Wszelkie jednak myśli, bądź nasze własne bądź pochodzące od innych, powinny być rozpatrzone w świetle Słów Bożego. Naturalnie należy się upewnić, czy różne twierdzenia są Słowem Bożym czy są poparte dobrymi dowodami; później należy jeszcze zauważył czy niektóre części nie są czasem dodatkami lub mylnym tłumaczeniem; tak abyśmy mieli Słowo Boże możliwie jak najczystsze. Znalazłszy jednak Słowo Boże, powinniśmy je zachować, to jest poważać i być posłusznymi. Powinniśmy się starać, aby życie nasze i całe postępowanie regulować tymże Słowem. Kto w taki sposób zachowuje Słowo Boże, zauważy, że miłość Boża wykonuje się w nim (1 Jana 2: 5).

Pytanie tedy powstaje: Czym jest miłość Boża i w jakim znaczeniu ona może się wykonywać w nas? Apostoł Jan widocznie odnosi się do tej miłości, która najlepiej reprezentowana jest w Bogu, która jest czysta, wolna od wszelkiego samolubstwa i jakiejkolwiek plamy, będąc podstawową zasadą charakteru Bożego. Wszyscy, co zachowują Słowo Boże muszą mieć te samą miłość jak On posiada.

Najprzód mamy miłość obowiązkową. Wiem, że Bóg uczynił dla nas wielkie rzeczy, za co powinniśmy Mu być bardzo wdzięczni. Pod tym względem ciąży na nas dług zobowiązania. Następni miłujemy też Boga, ponieważ On objawił, że tych, co Go miłują obdarzy Swoją łaską. Widzimy więc, że w miłości naszej była na początku pewna miara samolubstwa. Wierzymy jednak, że jest możliwe dla nas dojść do miłości doskonałej. Gdyby wymaganymi były doskonałe uczynki, to moglibyśmy wątpić w możliwość dojścia do stanu doskonałej miłości; lecz odkąd to jest sprawą serca, dlatego możemy tego dopiąć, bo jest dla nas możliwe być czystymi w sercu. Na ile więc serce nasze uwalnia się od samolubstwa i grzechu, na tyle więcej ta właściwa i wyższa miłość się rozwija i wykonuje w nas. Wpływ tej miłości rozejdzie się na nasz umysł i według niej regulować będziemy nasze myśli i całe postępowanie.

Gdy miłość Boża wykonuje się w nas znaczy, że staramy się naśladować najwyższy ideał - że miłujemy tak jak Bóg miłuje. Miłujemy naszego bliźniego, czyli uznajemy, że ma on pewne prawa, które zawsze szanujemy. Pragnieniem naszym jest, aby bliźnim naszym raczej dopomóc, aniżeli postęp ich ku dobremu utrudniać. Bóg nasz nie jest Bogiem zazdrości lub nienawiści, ale Bogiem miłości. Jest On Bogiem wiernym i prawdziwym, a nie takim jakim Go niektóre artykuły wiary przedstawiają.

W miarę na ile oceniamy Słowo Boże, ono udziela nam potrzebnej nauki i kierownictwa. Każdy grzech jest samolubstwem, a wszelkie samolubstwo jest grzechem. Dziecko Boże poznając coraz lepiej charakter Boży, chce być uczone od Boga i przyjść pod wpływ Ducha Bożego. Ono będzie badać Słowo Boże, aby lepiej zrozumieć Jego treść. W taki to sposób wzrastamy w znajomości Bożej. Jest to sprawa stopniowego postępu. Bóg chce, aby wszystkie Jego inteligentne stworzenia były ożywione duchem Jego Słowa to jest miłością.

MIŁOŚĆ OPARTA NA WIERZE.

Widzimy, że miłość opisana powyżej nie jest miłością opartą na nieświadomości. Przeciwnie, jest to miłość oparta na jasnej znajomości Boga na nieobłudnej wierze, na wierze przyjmującej bez zastrzeżeń wszystko, co Bóg powiedział. Na przykład; ktoś mógłby mieć pewien rodzaj miłości ku Bogu, a z biegiem czasu, lepsze zrozumienie Boskiego charakteru mogłoby te jego wiarę zachwiać. Zamiarem Bożym jest. iż ludzkość ma w zupełności zrozumieć Jego zarządzenia, a ktokolwiek uznaje i ceni Boski charakter, ten będzie miał nieobłudną wiarę i miłość oceniającą wszystkie zarysy Jego planu.

Wszyscy wiemy, że w naszych doświadczeniach. Bóg udziela nam instrukcji odnośnie samego Siebie. Poznając Go coraz lepiej i miłując Go z powodu, iż Go znamy, osiągamy stopniowo ten stopień wiary, to jest wiary nieobłudnej. Jest to wiara oparta na znajomości Boskiego charakteru i planu. O Aniołach można by się wyrazić, że mają wiarę dobrze rozwiniętą. „Ojciec takowych szuka, którzy by Go chwalili w duchu i w prawdzie” (Jana 4:24). Bóg chce, aby wszelkie inteligentne stworzenie chwaliło Go na podstawie nieobłudnej wiary - wiary prawdziwej, dobrze rozwiniętej i stosownej. Przeto Bóg chce, aby wszyscy ludzie przyszli do znajomości prawdy. – (1 Tym. 2:4). Boskim zrządzeniem jest abyśmy najprzód czynili użytek z tej prawdy, jaką mamy, abyśmy przez to umieli ją lepiej ocenić, później otrzymujemy więcej znajomości, i znowu po to, aby ją więcej cenić. Dobrze rozwiniętej znajomości nie posiada nikt oprócz tych, co są Kościołem a i ci nie mają jeszcze znajomości zupełnej. Wolą Bożą wszakże jest, aby ci, co stanowią Kościół należycie oceniali prawdę. Nie ma to być sama tylko znajomość, ale zupełne wniknięcie w nią, abyśmy ją mogli tym lepiej cenić. „Toć jest żywot wieczny aby Cię poznali” (Jana 17:3) - aby doszli do osobistej i ścisłej społeczności z Bogiem. Aby do tego można dopiąć, potrzeba abyśmy serca nasze przyłożyli do mądrości, abyśmy mogli wzrastać w łasce i w znajomości i poznać miłość Bożą.

Taką samą będzie procedura w przyszłym wieku. Celem królestwa Chrystusowego będzie doprowadzenie ludzi do jasnego i zupełnego zrozumienia i ocenienia Boskiego charakteru. Ci, co do tego dojdą poznają także zasady sprawiedliwości, oraz miłość i miłosierdzie reprezentowane w Bogu. Tylko wtedy, gdy ktoś ocenia te przymioty w swoim własnym sercu, może je należycie ocenić w Bogu. Tylko ci, co je ocenią otrzymają żywot wieczny. Nawet wielu z tych, co przeżyją całe tysiąc lat, nie będą jeszcze z klasy tych, którym Bóg udzieli wiecznego żywota.

KOŃCEM ZAKONU JEST MIŁOŚĆ.

Nie sama tylko wiara jest potrzebna, nawet choćby ta wiara była dobrze rozwinięta, ale ponad to musi być jeszcze czyste serce. Dobrze rozwiniętej wiary nie moglibyśmy osiągnąć gdybyśmy nie mieli czystego serca. Czystym sercem jest serce zupełnie poświęcone - umysł oddany na czynienie woli Bożej. Ten stan jest potrzebny zanim możemy wejść na drogę Bożą i czynić postęp na niej. Bóg nie przyjmie nas, dokąd w sercu naszym nie ma miłości i czystości. Nawet więcej niż to jest potrzebne. Musimy trwać w tym stanie w dobrem sumieniu. Nasze sumienie musi być zdolne powiedzieć: „Ja nie tylko pragnę dobra i sprawiedliwości, ale czynię możliwie jak najlepsze wysiłki”. Nie powinniśmy się zadowolić tym, że możemy powiedzieć: „Ja uczyniłem dobrze”, ale sumienie nasze powinno być zdolne powiedzieć: „Ja uczyniłem najlepiej jak tylko mogłem”. Cokolwiek mniej niż to nie byłoby przyjemne Bogu.

Tak więc końcem, czyli intencją Boskiego Zakonu jest rozwinięcie w nas tej miłości - miłości zupełnego poświęcenia się Bogu, miłości takiej jak Jego, miłości, która byłaby w zgodzie z dobrem sumieniem i z wiarą nieobłudną - z wiarą dobrze ugruntowaną na Słowie Bożym, wiarą, która jest pilną do poznawania woli Bożej, która się bada Pism i rozkoszuje się w Zakonie Pańskim i która wraz z Psalmistą powiedzieć może: „Rozkoszą moją jest czynić wolę Twoją o Boże!” Ktoś może rozeznawać zasadę sprawiedliwości i mówić: „Oto probierz, według którego należy postępować.” Inny zobaczy miłość i powie: „To jest najlepszy probierz. Czyż nie jest on wspaniały? Chciałbym się do tego w zupełności zastosować”. Trzeci poznaje, że doskonałość jest probierzem Boskiego prawa, więc poświęciwszy się by czynić wolę Bożą bez zastrzeżeń, mówi: „Zakon Twój, o Boże jest kochaniem mojem” (Ps. 119:174). Ten ostatni rozkoszuje się też w sprawiedliwości Bożej, tudzież w Jego miłości. On w Zakonie Pańskim widzi więcej aniżeli tylko rozkaz, będziesz czynił to i to i nie będziesz czynił tego i owego. On widzi rzeczy z Boskiego punktu zapatrywania, widzi zasady Boskiego charakteru rządzące całym światem. Przeto wszyscy, którzy chcą dostąpić żywota wiecznego, muszą się nauczyć patrzeć na sprawy ze stanowiska miłości.

Straż 02/1930 str.43-48.    W.T.R-5275 a -1913 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016