<< Wstecz |
Wybrano: R-5275 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Największa rzecz we wszechświecie (część II)
FILOZOFIA POSTAWY SYMPATYCZNEJ.
„Bądźcie jedni przeciwko drugim
dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie, jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił.”
„Jeśli nie odpuścicie ludziom
upadków ich i Ojciec wasz nie odpuści wam upadków waszych.” (Efez. 4:32;
Mat. 6:15). To znaczy, że jeślibyśmy drugim za ich złe postępowanie
przypisywali winę i sąd ten posuwali do krańcowości, to byłoby dowodem, że
nasze własne serce znajduje się w złym stanie. Najlepszą rzeczą, jaką Bóg
mógłby dla nas w takim razie uczynić, to dać nam zakosztować naszego własnego
lekarstwa. Przez to otrzymalibyśmy naukę potrzebną, abyśmy umieli sympatyzować
z drugimi.
Zatem sprawa przebaczania drugim i
sympatyzowanie z nimi jest jedną z najpierwszych, której Bóg wymaga od tych, co
zostali przyjęci do rodziny Bożej. Jest to w celu ćwiczenia ich: „Albowiem któryż jest syn, któregoby
ojciec nie karał?” „A jeźli
jesteście bez karania.....tedyście nie synami.” Lekcje te stają się naszym
wzmocnieniem w miarę naszego wzrostu w łasce i w znajomości. – (Żyd. 12:7, 8).
Wzrastając w znajomości widzimy jak
przez upadek jednego przeszedł grzech na wszystkich. To samo winno już pobudzać
nas do sympatii. W miarę naszego dojrzewania jako dziatki Boże, wzmaga się też
nasza sympatia. Bóg żąda abyśmy po złożeniu ostatniego egzaminu, mogli być
wielce pomocnymi drugim. Aby módz sympatyzować z naszymi nieprzyjaciółmi, bez
względu jak oni nas traktują, powinno być pragnieniem naszych serc. Wiemy, że
złe odnoszenie się naszych nieprzyjaciół ku nam jest przeważnie z tej
przyczyny, że oni znajdują się pod wpływem złego. Przeto pragnieniem naszym
powinno być, aby błogosławić im i czynić dobrze na ile tylko nas stać. Fakt, że
ktoś uczynił nam coś złego, nie powinien zmienić naszej postawy, to jest, aby
czynić wszystkim dobrze, na ile mamy ku temu sposobność i modlić się za
czyniącymi nam źle i za prześladujących nas.
Nie znaczy to, że modły nasze mają
być w szczególności za naszych nieprzyjaciół i prześladowców, ale raczej, że
mamy być skłonni modlić się za nich, a nie przeciwko nim, aby żądać dla nich
pomsty lub kar. Ci, co w rzeczach duchowych nie są jeszcze dojrzali mogą
niekiedy pomyśleć: „Ja będę się
modlił aby Bóg ukarał moich nieprzyjaciół;” ale Jezus powiedział: „Módlcie się za tymi, którzy wam złość
wyrządzają i prześladują was.” (Mat. 5:44). O co tedy mamy dla nich prosić?
Pan nam tego nie powiedział; najlepszym, o co możemy w takich wypadkach prosić,
to abyśmy, o ile to możliwe, mogli być użyci przez Boga na przełamanie ich
przesądów, aby oczy ich wyrozumienia mogły być otworzone. W taki sposób możemy
się śmiało za nimi modlić, a Bóg nam będzie błogosławił. A gdy będzie możliwym
przyjść im z pomocą, to Bóg nam okaże jak się do tego zabrać.
SPRAWIEDLIWOŚĆ NAJPIERW, POTEM MIŁOŚĆ.
Bóg jest bardzo wielkim, my zaś
jesteśmy bardzo maleńkimi. Jest to naprawdę cudowną rzeczą być poinformowanym,
że Bóg nas miłuje! Religie pogańskie zdają się nie uznawać nic podobnego.
Główną treścią religii pogańskich jest, że ich boga należy przebłagać, bo
inaczej będzie się nad nimi mścił. O Bogu miłości uczy jedynie Pismo święte;
lecz ten przymiot Jego charakteru nie został przedstawiony w pismach Starego
Testamentu - w Boskim obchodzeniu się z Izraelem. Bóg zamanifestował jak
najwyraźniej Swoją sprawiedliwość i dopuścił, by zasłużona kara przyszła na
grzeszników. Jesteśmy pewni, że Bóg miłuje Aniołów. Człowieka jednak Bóg
umieścił pod wyrokiem śmierci i wiek za wiekiem wyrok ten był wykonywany.
Później Bóg przedstawił Izraelowi,
że może powrócić do Jego łaski, jeśli zachowa Zakon. Wysiłki Izraelitów jednak
zawiodły. Gdy człowiek stał się zdegradowanym, chorym i umierającym, ludzkość
straciła swą piękność w oczach Bożych. Człowiek stracił wszystkie drogocenne
przymioty, które czyniły go przyjemnym Bogu. „Wszyscy zgrzeszyli i niedostaje im
chwały Bożej.” – (Rzym. 3:23).
Przychodząc do Nowego Testamentu,
znajdujemy nową rzecz - nowe światło, to jest, że Bóg umiłował świat, nawet gdy
jeszcze wszyscy byli grzesznymi, tudzież świadectwo że On umiłował Kościół. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że
Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał
żywot wieczny.” (Jan 3:16). Wyrok potępiający ludzkość, jako niegodną
żywota, ma przeminąć i ludzkość ma otrzymać Boskie błogosławieństwo. Bóg miał
sympatyczną miłość dla Swoich stworzeń będących pod potępieniem. Jak miłość ta
została okazana? Badając dalej znajdujemy, że pierwszą manifestacją miłości
Bożej było, gdy On dał Syna Swego, by umarł za świat. Tam Bóg zaczął objawiać
jak wielkim On jest i jak wielką jest Jego miłość.
PODSTAWA BOSKIEJ MIŁOŚCI.
Pismo święte uczy nas, iż wielka
trudność rodzaju ludzkiego polega na tym, że wszyscy są słabi, upadli,
nieuświadomieni, w niewoli przesądów i zwiedzeni przez Szatana. I tylko dla
tego, iż Bóg widział, że serca niektórych ludzi nie są w stanie zupełnego i
dowolnego skażenia, więc przygotował sposób wybawienia. Gdybyśmy byli
dobrowolnymi i rozmyślnymi grzesznikami, Bóg nie miałby dla nas żadnej
sympatii. Bóg patrząc na rodzaj ludzki widzi, że bardzo mało jest takich, co
mają jakąkolwiek znajomość o Nim i Jego charakterze sprawiedliwości, mądrości i
miłości, tudzież o zasadach Jego władzy. Przeto Bóg rzekł: Zobaczymy, co będzie
można zrobić dla tych stworzeń. Ja ułożę plan, który każdemu z nich da możność
powrotu do doskonałości, przez dar Mego umiłowanego Syna. Zostaną podźwignięci
z grzechu i degradacji, a z tego, co teraz przechodzą poznają jak nader
grzeszącym jest grzech, co będzie dla nich pamiętną nauką po wszystkie wieki.
Plan Mój będzie tak rozległy, że obejmie Adama i cały jego rodzaj.
MANIFESTACJA BOSKIEJ MIŁOŚCI.
Pierwszy zarys tego planu zaczął się
ujawniać gdy nasz Pan Jezus przyszedł na świat. To też Pismo święte mówi o
Chrystusie, że On „żywot na jaśnie
wywiódł i nieśmiertelność przez Ewangelię.” (2 Tym. 1:10) Ewangelia znaczy
wesoła nowina. Jaką więc wesołą nowinę przyniósł Jezus? On głosił
błogosławieństwo dla wszystkich, którzy szukać będą Boga szczerze i z całego
serca. Przyniósł wesołą nowinę że wszyscy, którzy w Niego uwierzą i umiłują,
otrzymają żywot wieczny; oraz że wyjątkowa klasa takich, co umiłują Pana nade
wszystko staną się dziedzicami Bożymi i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem
Jego Synem. ,,Tak wielkie zbawienie
wzięło początek opowiadania przez Samego Pana.” – (Żyd. 2:3). Nie wszyscy
mogą poselstwo to usłyszeć, niektórzy są tak zaślepieni przez onego
nieprzyjaciela, że nie chcą uwierzyć w jego prawdziwość. Dla takich ono nie
jest wesołą nowiną, ale głupstwem. O takich Pismo święte mówi, że nie mają uszu
do słuchania. Inni słyszą nieco i mówią, że z miliona może zaledwie jeden
będzie mógł być zachowany od wiecznych mąk. Są jednak i tacy, którzy mogą
słyszeć i zrozumieć więcej aniżeli większość ludzi. Apostoł mówi że, „bóg świata go oślepił ich zmysły. . .
w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii.” – (2 Kor. 4:4).
Patrząc wstecz, do czasów Jezusa
widzimy. że gdy On kazał wiele ludzi rozkoszowało się w jego słowach. Wielu
mówiło: „Nigdy tak nie mówił
człowiek, jako ten człowiek.” On mówił ludowi, że Bóg ich miłuje. Prosty
lud mówił, że uczeni w Piśmie Faryzeusze nie chcą mieć z nami nic do czynienia,
ten zaś człowiek miłuje nas i mówi nam że i Bóg nas miłuje, że nie gardzi nawet
tak biednymi i nędznymi jak my grzesznikami! Tak zaiste, „nigdy tak nie mówił człowiek jako ten.” – (Jan 7:46).
Umysły tych ludzi nie były jednak
wolne od tych wpływów, więc nie mogli należycie ocenić wszystkiego, co im Jezus
mówił. Myśleli, że poselstwo, które On im przyniósł mogło być zmyślone i że nie
powinni w nie uwierzyć. Niektórzy nich pytali: Czy którzy nauczeni w piśmie i
Faryzeusze uwierzyli i stali się uczniami Jezusa? A gdy się dowiedzieli że nie,
to pomyśleli sobie: Może nie jesteśmy kompetentnymi aby sprawę tę należycie
rozsądzić; nauczeni w piśmie i Faryzeusze są przecież naszymi wodzami, więc nam
należy i słuchać.
Znaleźli się jednak niektórzy, co
sprawę tę umieli ocenić i zrozumieć głębiej. Tym Jezus rzekł: „błogosławione oczy wasze, że widzą, a
uszy wasze słyszą.” Tym, co mogli zobaczyć i usłyszeć, Jezus udzielił
pewnych lekcji, stosownych nie tylko nich samych, ale i do wszystkich im
podobnych, tacy mieli być powołani podczas całego wieku Ewangelii. Pan zapewnia
takich, iż ponieważ ich serca chętne do przyjęcia tych rzeczy, przeto są oni
jemu przyjemni. Dalej mówi, że w miarę ich postępu w naśladowaniu Go, wchodzą
do coraz bliższej społeczności z Ojcem Niebieskim i stają się uczestnikami Jego
miłości. Tym, którzy poświęcili się Bogu, Jezus powiedział: „Sam Ojciec miłuje was.” - On
miłuje was, bo stanęliście po stronie sprawiedliwości, poznawszy jej zasady i
okazaliście się chętnymi do nich zastosować. Tak, Ojciec miłuje was, bo
staracie się postępować wazką drogą, która jest pełną różnych trudności. Druga
strona jest drogą szeroką, wiodącą na śmierć i zniszczenie. Droga zaś wazka,
którą Ja wam wskazuję prowadzi do żywota. Abyście mogli się stać moimi uczniami
będzie was dużo kosztować, lecz Ojciec mój miłuje was i Ja również miłować was
będę i Ja i Ojciec objawimy się wam. Pomimo, że będziecie przechodzić różne doświadczenia
i trudności, jednak pokój Boży gościć będzie w sercach waszych. Przeto
uczniowie oświadczyli, że opuszczą wszystko i pójdą za Nim.
JAK ZACHOWAĆ SAMYCH SIEBIE W MIŁOŚCI
BOŻEJ.
Apostoł Juda napomina: „Samych siebie w miłości Bożej
zachowajcie.” (Jud. 21) Apostoł tutaj mówi do takich, co przeszli ze stanu
świata do szczególniejszej miłości Bożej - których Bóg przywiódł do Swej
rodziny; uznał ich za Swoje dzieci, co stało się możebne przez ofiarę Jezusa
Chrystusa. Bóg nie miłuje nas, dlatego, że dokonujemy jakichś wielkich i
zadziwiających rzeczy. Jego szczególniejsza miłość ku nam rozpoczęła się
wtenczas gdyśmy się poświęcili Jemu - Bogu, gdy zawarliśmy z Nim przymierze
przy ofierze i gdy On nas spłodził do nowej natury. Ojciec miłuje wszystkich, którzy
chcą być zapieczętowani Jego Duchem - którzy pragną stać się Jego dziećmi. Tym
sposobem Bóg umiłował nas jako niemowlątka w Chrystusie, miłuje nas gdy
wzrastamy i wzmacniamy się w mocy i miłości Bożej, przeto Bóg będzie nas
miłował aż do końca.
Apostoł nadmienia, że powinniśmy
wzrastać. Jesteśmy wpierw niemowlątkami, następnie dziećmi, później
młodzieńcami, wreszcie więcej rozwiniętymi. W miarę rozeznawania zasad
sprawiedliwości, które są odzwierciadleniem charakteru Niebieskiego Ojca, mamy
rozkoszować się w nich i mieć je za jedyny ideał przed naszym umysłem.
Powinniśmy być tego przekonania, że wymagania naszego Niebieskiego Ojca
stanowią najwyższy ideał, bo naśladując Go przemieniamy się przez odnowienie
umysłu, zatem wszelkie inne ideały oprócz Boskiego nie powinny mieć dla nas
żadnego znaczenia.
Pielgrzymując dalej potrzebujemy
zachować samych siebie w miłości Bożej. Jest to dla nas niezbędne, gdy jesteśmy
niemowlakami, również i wtedy gdyśmy się już więcej rozwinęli. Co tedy mamy
czynić, aby zachować samych siebie w miłości Bożej? Mamy zachować Jego
przykazania. Tym sposobem przywodzimy ciała nasze do posłuszeństwa doskonałej
woli Bożej w Chrystusie. Kto to czyni ten wzrasta duchowo. Codziennie mamy
wzrastać, wzmacniać się i starać coraz bardziej przypodobywać Bogu, aby mogło
być o nas prawdziwym to Pismo, które mówi, że on wewnętrzny człowiek „odnawia się ode dnia do dnia.” (2
Kor. 4:16) Tym sposobem zachowujemy samych siebie w miłości Bożej.
Jeżeli jednak z czasem w biegu tern
zaczęliśmy się opuszczać i wymaganych przymiotów przestalibyśmy w sobie
wyrabiać, stając się nieposłusznymi Bogu, wtenczas miłość Boża zanikałaby w nas
coraz bardziej aż w końcu przestalibyśmy się znajdować w Jego miłości, a
przekleństwo, czyli gniew Boży spocząłby nad nami. Stan, w jakim byśmy się
przez to znaleźli byłby o wiele gorszym aniżeli ten, w którym znajdowaliśmy się
poprzednio, bo nieposłuszeństwo nasze byłoby sprawą świadomości, podczas gdy
poprzednio było z powodu nieświadomości i odziedziczonych słabości. Dla tych, co
znajdą się w tym najgorszym stanie Bóg nie ma już żadnej sympatii.
Tak samo rzecz się będzie miała ze
światem w przyszłości, gdy wszyscy zostaną doprowadzeni do zupełnej znajomości
i doskonałości, gdy poznają należycie Boga i sprawiedliwość. A wtenczas, jeżeli
nie będą się starać by pozostać w harmonii z Bogiem zostaną wytraceni przez
wtóra śmierć. – (1 Tym. 2:4; Dz. Ap. 3:22, 23).
NASZA NAJWYŻSZA AMBICJA.
Pan Jezus powiedział: „Toć jest żywot wieczny, aby Cię
poznali Samego prawdziwego Boga i któregoś posłał Jezusa Chrystusa.” (Jana
17:3.) Ma się rozumieć, że nasza miłość ku Bogu a Boska miłość ku nam to są
dwie odrębne rzeczy. Czciliśmy Boga nawet zanim Go umiłowaliśmy. My na początku
znaliśmy dosyć Boga abyśmy mogli Go miłować. Wiemy, że naszej własnej mocy
posiadamy bardzo mało, że jesteśmy otoczeni różnymi trudnościami, oraz że on
wielki nieprzyjaciel na każdym kroku stawia na nas różne zasadzki. Znajomość ta
jest początkiem mądrości, która uczy nas, że należy mieć bojaźń i cześć ku Bogu.
Poznając Boga coraz lepiej
dowiadujemy się, że On nie czyni krzywdy żadnemu stworzeniu. To też w miarę
pomnażania się naszej znajomości o Bogu, pomnaża się też nasza miłość ku Niemu.
Poznajemy coraz lepiej jak Bóg umiłował nas; czego na początku nie
wiedzieliśmy. Bóg nie objawia Samego Siebie innym, ale tylko tym, co mają Jego
Ducha; przeto najwyższym pragnieniem naszym powinno być, aby należycie poznać
Jego Samego i Jego zadziwiającą miłość i pokój; albowiem mieć tę znajomość
znaczy być bliżej Boga. Słusznie więc mówi św. Juda, że mamy się ustawicznie
starać aby zachować samych siebie w miłości Bożej.
Ktokolwiek chce dojść do zupełnej
znajomości Boga, musi wpierw uznać Jego Słowo i według jego wskazówek
postępować na tyle, aby mógł wzbudzić w sobie miłość ku Bogu i ocenienie Jego
planu. Wtenczas wszystkie te rzeczy - miłość, ocena i chęć do posłuszeństwa -
prowadzą nas dalej i wyżej, ku temu ideałowi, jaki Bóg przed nami wystawił.
CO STANOWI MIŁOŚĆ BOŻĄ.
Wyrażenie Słowo Boże używane jest
niekiedy gdy jest mowa o Piśmie świętem, w innych zaś; razach oznacza poselstwo
Boże. Nasza zupełna wierność należy się Temu, od którego otrzymaliśmy wszelki
dobry i doskonały dar. Słuszne więc jest wymaganie, że Ten, któremu
zawdzięczamy nasze życie powinien otrzymywać całą naszą uwagę na Jego Słowo, a
wraz z uwagą i posłuszeństwo. Niektórzy są skłonni do samowoli, inni do
słuchania słów i przepisów ludzkich. Tacy nie zwracają dosyć uwagi na Słowo
Boże.
Słowo Boże jest największym
probierzem, według którego ludzie powinni regulować swoje życie, Mogą się nam
niekiedy nasunąć pewne myśli odnośnie planu Bożego, albo Jego woli, lub też
inni mogą nam takie myśli nasunąć. Wszelkie jednak myśli, bądź nasze własne
bądź pochodzące od innych, powinny być rozpatrzone w świetle Słów Bożego.
Naturalnie należy się upewnić, czy różne twierdzenia są Słowem Bożym czy są
poparte dobrymi dowodami; później należy jeszcze zauważył czy niektóre części
nie są czasem dodatkami lub mylnym tłumaczeniem; tak abyśmy mieli Słowo Boże
możliwie jak najczystsze. Znalazłszy jednak Słowo Boże, powinniśmy je zachować,
to jest poważać i być posłusznymi. Powinniśmy się starać, aby życie nasze i
całe postępowanie regulować tymże Słowem. Kto w taki sposób zachowuje Słowo
Boże, zauważy, że miłość Boża wykonuje się w nim (1 Jana 2: 5).
Pytanie tedy powstaje: Czym jest
miłość Boża i w jakim znaczeniu ona może się wykonywać w nas? Apostoł Jan
widocznie odnosi się do tej miłości, która najlepiej reprezentowana jest w
Bogu, która jest czysta, wolna od wszelkiego samolubstwa i jakiejkolwiek plamy,
będąc podstawową zasadą charakteru Bożego. Wszyscy, co zachowują Słowo Boże
muszą mieć te samą miłość jak On posiada.
Najprzód mamy miłość obowiązkową.
Wiem, że Bóg uczynił dla nas wielkie rzeczy, za co powinniśmy Mu być bardzo wdzięczni.
Pod tym względem ciąży na nas dług zobowiązania. Następni miłujemy też Boga,
ponieważ On objawił, że tych, co Go miłują obdarzy Swoją łaską. Widzimy więc,
że w miłości naszej była na początku pewna miara samolubstwa. Wierzymy jednak,
że jest możliwe dla nas dojść do miłości doskonałej. Gdyby wymaganymi były
doskonałe uczynki, to moglibyśmy wątpić w możliwość dojścia do stanu doskonałej
miłości; lecz odkąd to jest sprawą serca, dlatego możemy tego dopiąć, bo jest
dla nas możliwe być czystymi w sercu. Na ile więc serce nasze uwalnia się od
samolubstwa i grzechu, na tyle więcej ta właściwa i wyższa miłość się rozwija i
wykonuje w nas. Wpływ tej miłości rozejdzie się na nasz umysł i według niej
regulować będziemy nasze myśli i całe postępowanie.
Gdy miłość Boża wykonuje się w nas
znaczy, że staramy się naśladować najwyższy ideał - że miłujemy tak jak Bóg
miłuje. Miłujemy naszego bliźniego, czyli uznajemy, że ma on pewne prawa, które
zawsze szanujemy. Pragnieniem naszym jest, aby bliźnim naszym raczej dopomóc,
aniżeli postęp ich ku dobremu utrudniać. Bóg nasz nie jest Bogiem zazdrości lub
nienawiści, ale Bogiem miłości. Jest On Bogiem wiernym i prawdziwym, a nie
takim jakim Go niektóre artykuły wiary przedstawiają.
W miarę na ile oceniamy Słowo Boże,
ono udziela nam potrzebnej nauki i kierownictwa. Każdy grzech jest
samolubstwem, a wszelkie samolubstwo jest grzechem. Dziecko Boże poznając coraz
lepiej charakter Boży, chce być uczone od Boga i przyjść pod wpływ Ducha
Bożego. Ono będzie badać Słowo Boże, aby lepiej zrozumieć Jego treść. W taki to
sposób wzrastamy w znajomości Bożej. Jest to sprawa stopniowego postępu. Bóg
chce, aby wszystkie Jego inteligentne stworzenia były ożywione duchem Jego
Słowa to jest miłością.
MIŁOŚĆ OPARTA NA WIERZE.
Widzimy, że miłość opisana powyżej
nie jest miłością opartą na nieświadomości. Przeciwnie, jest to miłość oparta
na jasnej znajomości Boga na nieobłudnej wierze, na wierze przyjmującej bez
zastrzeżeń wszystko, co Bóg powiedział. Na przykład; ktoś mógłby mieć pewien
rodzaj miłości ku Bogu, a z biegiem czasu, lepsze zrozumienie Boskiego
charakteru mogłoby te jego wiarę zachwiać. Zamiarem Bożym jest. iż ludzkość ma
w zupełności zrozumieć Jego zarządzenia, a ktokolwiek uznaje i ceni Boski
charakter, ten będzie miał nieobłudną wiarę i miłość oceniającą wszystkie
zarysy Jego planu.
Wszyscy wiemy, że w naszych
doświadczeniach. Bóg udziela nam instrukcji odnośnie samego Siebie. Poznając Go
coraz lepiej i miłując Go z powodu, iż Go znamy, osiągamy stopniowo ten stopień
wiary, to jest wiary nieobłudnej. Jest to wiara oparta na znajomości Boskiego
charakteru i planu. O Aniołach można by się wyrazić, że mają wiarę dobrze
rozwiniętą. „Ojciec takowych szuka,
którzy by Go chwalili w duchu i w prawdzie” (Jana 4:24). Bóg chce, aby
wszelkie inteligentne stworzenie chwaliło Go na podstawie nieobłudnej wiary -
wiary prawdziwej, dobrze rozwiniętej i stosownej. Przeto Bóg chce, aby wszyscy
ludzie przyszli do znajomości prawdy. – (1 Tym. 2:4). Boskim zrządzeniem jest
abyśmy najprzód czynili użytek z tej prawdy, jaką mamy, abyśmy przez to umieli
ją lepiej ocenić, później otrzymujemy więcej znajomości, i znowu po to, aby ją
więcej cenić. Dobrze rozwiniętej znajomości nie posiada nikt oprócz tych, co są
Kościołem a i ci nie mają jeszcze znajomości zupełnej. Wolą Bożą wszakże jest,
aby ci, co stanowią Kościół należycie oceniali prawdę. Nie ma to być sama tylko
znajomość, ale zupełne wniknięcie w nią, abyśmy ją mogli tym lepiej cenić. „Toć jest żywot wieczny aby Cię poznali”
(Jana 17:3) - aby doszli do osobistej i ścisłej społeczności z Bogiem. Aby do
tego można dopiąć, potrzeba abyśmy serca nasze przyłożyli do mądrości, abyśmy
mogli wzrastać w łasce i w znajomości i poznać miłość Bożą.
Taką samą będzie procedura w
przyszłym wieku. Celem królestwa Chrystusowego będzie doprowadzenie ludzi do
jasnego i zupełnego zrozumienia i ocenienia Boskiego charakteru. Ci, co do tego
dojdą poznają także zasady sprawiedliwości, oraz miłość i miłosierdzie
reprezentowane w Bogu. Tylko wtedy, gdy ktoś ocenia te przymioty w swoim
własnym sercu, może je należycie ocenić w Bogu. Tylko ci, co je ocenią
otrzymają żywot wieczny. Nawet wielu z tych, co przeżyją całe tysiąc lat, nie
będą jeszcze z klasy tych, którym Bóg udzieli wiecznego żywota.
KOŃCEM ZAKONU JEST MIŁOŚĆ.
Nie sama tylko wiara jest potrzebna,
nawet choćby ta wiara była dobrze rozwinięta, ale ponad to musi być jeszcze
czyste serce. Dobrze rozwiniętej wiary nie moglibyśmy osiągnąć gdybyśmy nie
mieli czystego serca. Czystym sercem jest serce zupełnie poświęcone - umysł oddany
na czynienie woli Bożej. Ten stan jest potrzebny zanim możemy wejść na drogę
Bożą i czynić postęp na niej. Bóg nie przyjmie nas, dokąd w sercu naszym nie ma
miłości i czystości. Nawet więcej niż to jest potrzebne. Musimy trwać w tym
stanie w dobrem sumieniu. Nasze sumienie musi być zdolne powiedzieć: „Ja nie tylko pragnę dobra i
sprawiedliwości, ale czynię możliwie jak najlepsze wysiłki”. Nie powinniśmy
się zadowolić tym, że możemy powiedzieć: „Ja uczyniłem dobrze”, ale sumienie
nasze powinno być zdolne powiedzieć: „Ja uczyniłem najlepiej jak tylko
mogłem”. Cokolwiek mniej niż to nie byłoby przyjemne Bogu.
Tak więc końcem, czyli intencją
Boskiego Zakonu jest rozwinięcie w nas tej miłości - miłości zupełnego
poświęcenia się Bogu, miłości takiej jak Jego, miłości, która byłaby w zgodzie
z dobrem sumieniem i z wiarą nieobłudną - z wiarą dobrze ugruntowaną na Słowie
Bożym, wiarą, która jest pilną do poznawania woli Bożej, która się bada Pism i
rozkoszuje się w Zakonie Pańskim i która wraz z Psalmistą powiedzieć może: „Rozkoszą moją jest czynić wolę Twoją o
Boże!” Ktoś może rozeznawać zasadę sprawiedliwości i mówić: „Oto probierz, według którego należy
postępować.” Inny zobaczy miłość i powie: „To jest najlepszy probierz. Czyż nie
jest on wspaniały? Chciałbym się do tego w zupełności zastosować”. Trzeci
poznaje, że doskonałość jest probierzem Boskiego prawa, więc poświęciwszy się
by czynić wolę Bożą bez zastrzeżeń, mówi: „Zakon Twój, o Boże jest kochaniem
mojem” (Ps. 119:174). Ten ostatni rozkoszuje się też w sprawiedliwości
Bożej, tudzież w Jego miłości. On w Zakonie Pańskim widzi więcej aniżeli tylko
rozkaz, będziesz czynił to i to i nie będziesz czynił tego i owego. On widzi
rzeczy z Boskiego punktu zapatrywania, widzi zasady Boskiego charakteru rządzące
całym światem. Przeto wszyscy, którzy chcą dostąpić żywota wiecznego, muszą się
nauczyć patrzeć na sprawy ze stanowiska miłości.
Straż 02/1930 str.43-48. W.T.R-5275 a -1913 r.