<< Wstecz |
Wybrano: R-1250 a, z 1890 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Boska i nasza miłość do świata
Jest
rzeczą oczywistą, że Boska miłość do świata, a także nasza, wzorująca się na
miłości Bożej, są innego rodzaju miłością niż ta, jaką posiadamy wobec
domowników wiary. Nie oznacza to, że sama miłość zawiera szczególne różnice,
lecz przymiot ten ma różne stopnie działania. Wynika to jasno nie tylko z
pewnych wersetów Słowa Bożego, które mówią o specjalnej miłości Bożej do Jego
dzieci należących do rodziny Bożej, lecz przejawia się to również w ich
własnych doświadczeniach. Miłujemy ludzi tego świata w tym znaczeniu, że
litujemy się nad nimi i życzymy im lepszego stanu umysłu i ciała, lecz nasza
litościwa miłość dla zbójców i złodziei, dla moralnie i fizycznie zbrukanych
jest, a przynajmniej winna być, znacznie niższa od tej wyższej i głębszej
miłości dla ludzi zacnych, ludzi czystego serca.
Miłować gorąco takich, którzy są
moralnie upadli, byłoby dowodem naszej własnej nieczystości moralnej, jak
gdybyśmy nie miłowali braci, którzy miłują sprawiedliwość (1 Jana 2:15). Słowo
Boże mówi nam nie tylko, że Bóg umiłował świat, ale wyjaśnia, do jakiego
stopnia umiłował go i w jaki sposób miłość ta została okazana. On nie umiłował
grzechu tego świata ani jego grzesznych cech, które są niemiłe przed Jego
obliczem. Przeciwnie, On oświadcza, że gniewa się na niezbożnych i nienawidzi
czynicieli zła (Psalm 7:11-18, 139:21-22; Amos 5:14-15; Hebr. 1:9). Bóg mówi,
że powinniśmy w naszej miłości i nienawiści być Jemu podobni – mamy nienawidzić
grzech, a miłować sprawiedliwość. Czytamy: „Nie miłujcie świata ani tych
rzeczy, które są na świecie; jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości
ojcowskiej” i znowu: „Nie spółkujcie z uczynkami niepożytecznymi
ciemności, ale je raczej strofujcie” – 1 Jana 2:15; Efez. 5:11.
Świadectwa te są w zupełności
harmonijne: jako miłośnicy Boga i sprawiedliwości nie możemy żywić uczuciowej
miłości do złoczyńców, chociaż litując się powinniśmy pamiętać, że znaczna
część tego zła jest wynikiem złych informacji i odziedziczonych słabości i
dlatego powinniśmy postępować dobrotliwie i litościwie wobec błądzących,
starając się sprowadzić ich na drogę sprawiedliwości.
Taka jest miłość Boża do świata. On
widział nieszczęście człowieka z powodu grzechu i wynikłej z niego kary
śmierci. Jego litościwa miłość przygotowała okup i otworzyła wszystkim drogę
powrotu do Boga, do hojnego odpuszczenia i ponownego przyjęcia do Jego rodziny,
wraz z potrzebną pomocą do ich podniesienia się z grzechu i śmierci do
sprawiedliwości i życia. Dlatego dobrą nowiną dla wszystkich jest, że Bóg w
swej dobroci widział, że niektórzy z Jego ludzkich stworzeń, po ich
doświadczeniu z grzechem i jego skutkami, gdyby otrzymali próbę do życia,
obraliby sprawiedliwość wraz z jej nagrodą – życiem. Widząc takie możliwości
miłego charakteru w ludziach, Bóg umiłował rodzaj ludzki z powodu tych możliwości.
To było pobudką do Jego planu i całego postępowania wobec rodzaju ludzkiego.
Bóg zadecydował, aby Adam i każdy z jego potomstwa otrzymał sposobność
wiecznego życia po ich doświadczeniu z grzechem i jego skutkami. Bóg
zaproponował wybawienie z wszystkich skutków grzechu Adamowego – wybawienie z
grzechu i śmierci. To będzie druga sposobność dla Adama, a gdy się zważy, że w
Adamie reprezentowany jest cały rodzaj ludzki, będzie to też druga próba, czyli
sposobność dla całego ludzkiego rodu, choć w rzeczywistości będzie to pierwsza
osobista próba dla wszystkich oprócz Adama.
Jednakowoż, aby być sprawiedliwym i
dotrzymać swego słowa, że zapłatą za grzech jest śmierć, coś musiało być
uczynione dla spłacenia kary ciążącej na Adamie i na całym jego rodzaju,
ponieważ skutki grzechu przeszły na wszystkich i wszyscy byli grzeszni,
niedoskonali, niegodni życia. Czy Bóg mógł dozwolić, aby Jego słowo zostało
złamane? Czy mógł przywrócić do życia i łaski Adama, którego sprawiedliwie
osądził na śmierć? Nie! Jednakowoż Bóg wszystko to na początku wziął pod uwagę.
Ponieważ znał koniec na początku, Jego plany były doskonałe i zostały
opracowane jeszcze przed stworzeniem człowieka. Bóg zamierzył od razu dokonać
dwóch wielkich rzeczy: Miał On wielce umiłowanego Syna w duchowym stanie, który
był „początkiem wszelkiego stworzenia” i najprzedniejszym ze wszystkich
stworzonych istot. Jego Bóg zamierzył wywyższyć do jeszcze większych zaszczytów
i do Boskiej natury. Zamierzył uczynić publiczną manifestację przed wszystkimi
inteligentnymi stworzeniami, jak hojnie nagradza dobrowolne posłuszeństwo i
uniżenie – doświadczając Chrystusa do najwyższego szczytu i następnie
nagradzając go obficie, tak jak już zamanifestował swą niełaskę wobec kogoś
drugiego (Szatana), który w swej pysze chciał przywłaszczyć sobie Boskie
zaszczyty.
Odkupienie człowieka spod wyroku
śmierci dostarczało wspaniałych sposobności do kilku rzeczy: (1) Do
zamanifestowania Chrystusowego posłuszeństwa i Jego wielkiej nagrody. (2). Do
dania innej próby żywota Adamowi i osobistej sposobności dla każdego z jego
potomstwa. (3) Miało na celu uwydatnić Zakon Boży, gdyż okazując Jego wielką
miłość dla ludzkości, nie naruszało jednak jego absolutnej sprawiedliwości i
prawdziwości.
W słusznym czasie Chrystus uniżył
samego siebie i opuściwszy wyższą naturę, stał się człowiekiem, po to jedynie,
aby wykonać plan Boży, aby złożyć okup, czyli równoważną cenę za Adama, a
umarłszy jako jego zastępca, aby umożliwił Adamowi powstanie z śmierci i
uwolnił go od potępienia śmierci.
CZEGO DOKONAŁA ŚMIERC CHRYSTUSA
Należy pamiętać, że śmierć Chrystusa
nie zmieniła Boskiego prawa. Ona tylko zdjęła wyrok tegoż prawa z Adama i jego
rodziny i postawiła ich pod kontrolę Chrystusa, Odkupiciela, który będzie ich
ćwiczył i wybierze godnych. Tym sposobem Chrystus stał się nadzieją zbawienia
dla wszystkich ludzi i autorem wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy są Mu
posłuszni (Hebr. 5:9). A gdy Oblubienica, czyli Kościół, zostanie wybrana i
Chrystus ujmie swą wielką moc i panowanie, rozpocznie On wielkie dzieło
pouczania i ćwiczenia całej ludzkości, wybierając tych, którzy przez
posłuszeństwo okażą się miłośnikami sprawiedliwości i godnymi wiecznego żywota.
Widzimy więc, że istotnie dobra
nowina dla wszystkich ludzi datuje się dopiero od krzyża Chrystusowego.
Wszystko, co przedtem było, stanowiło jedynie figurę przyszłej rzeczywistości.
Dobrą nowiną jest, że Chrystus Jezus z łaski Bożej za wszystkich śmierci
skosztował, abyśmy mogli być uwolnieni spod wyroku śmierci i otrzymać sposobność
żywota wiecznego przez przyjęcie Chrystusa jako naszego Odkupiciela, przez
posłuszeństwo Wodzowi naszego Zbawiciela i przez odwrócenie się od grzechu.
Zbawienie to jest dla wszystkich w tym znaczeniu, że nie ma ograniczenia, nikt
nie jest odpychany od tego przywileju. Wszystko, co zależy od Boga, będzie
uczynione podczas tysiącletniego panowania Chrystusowego, wszystko, co tylko
sprawiedliwość i miłość mogą uczynić. Znajomość o tym zbawieniu i jego
warunkach będzie dana wszystkim, a kto z niej nie skorzysta, sam poniesie
stratę. Nie ma sposobu uzyskania informacji, czy dużo będzie tych, którzy
podczas próby w Tysiącleciu przejdą zwycięsko do żywota. Bóg to wie. Jego słowo
wskazuje, że niektórzy będą godni wiecznego żywota, a inni nie, lecz nic nie ma
powiedziane, jaka będzie proporcja tych klas. Nie jest to dla naszego zbawienia
ani potrzebne, ani ważne. Każdy, kto tylko usłyszy tę dobrą nowinę wybawienia z
grzechu i śmierci, powinien uchwycić się jej, a przez wiarę i posłuszeństwo
mocno ją sobie przyswoić.
Na Straży 1982/5/03, str.
72 W.T. R-1250
a – 1890 r