<< Wstecz |
Wybrano: R-1889 a, z 1895 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Przystojność i porządek
„Wszystko się niechaj dzieje przystojnie i
porządnie” – 1 Kor. 14:40, BG.
Wobec różnych okoliczności, z jakimi
spotykamy się w zgromadzeniach ludu Pańskiego, postanowiliśmy zwrócić uwagę na
przedmiot porządku w Kościele. W miarę jak wzrasta liczba osób odłączających
się od „Babilonu” przez poznawanie „teraźniejszej prawdy” (zgodnie z zaleceniem
Słowa Bożego zgromadzających się w większych lub mniejszych gromadkach – Żyd.
10:25), powstają coraz to nowe trudności i nowe niebezpieczeństwa, szczególnie
z powodu wielkiej działalności zawsze bardzo czynnego nieprzyjaciela – Szatana.
Pobudza nas to do ponownego poważnego zastanowienia się nad przedmiotem
zborowego porządku, widzianego w świetle Pisma Świętego.
Apostołowie – obserwując życie w
zborach pierwotnego Kościoła – przekazali nam wiele cennych rad i wskazówek
dotyczących porządku w zgromadzeniach ludu Bożego, i wydaje nam się, że byliśmy
wobec nich trochę niedbałymi – mniemając, że są one dla nas mniej ważne, gdyż
Kościół już wkrótce ma być dopełniony. Okazuje się jednak, że daleko
bezpieczniej jest nadal przestrzegać wszystkiego, „co przedtem napisano
dla naszego napomnienia”. Chociaż czas do zakończenia naszej
ziemskiej pielgrzymki jest krótki, to przecież nasz bój z zastępami ciemności
coraz bardziej się wzmaga i dlatego musimy tym więcej czuwać, badać i starać
się, aby bój ten toczyć nie tylko mężnie, ale i przystojnie, aż do zupełnego
zwycięstwa.
Chociaż prawdą jest, że żniwo jest
czasem oddzielania pszenicy od kąkolu, to zauważmy – że jest ono także i czasem
zgromadzenia. Czyż rolnik zadowoli się samym tylko wymłóceniem zboża,
pozostawiając ziarno tam, gdzie je młócił? Nie, ponieważ on wie, że gdyby
wymłóconego zboża nie zebrał skrzętnie i nie schował do spichlerza, to
pozostawione ziarno z czasem uległoby zepsuciu, a pewna jego część z pewnością
zostałaby zjedzona przez ptactwo. Bóg jest rozumnym gospodarzem i poucza nas,
że tak oddzielanie, jak i zbieranie są czynnościami żniwa. On mówi: „Wynijdź ludu mój z Babilonu”, ale przy
tym powiada także: „Zgromadźcie mi świętych
moich, którzy ze mną uczynili przymierze przy ofierze” – Ps. 50:5;
Obj. 18:4, BG.
Ci zatem, którzy odłączają się od
Babilonu, nie powinni być odosobnieni jedni od drugich, ale mają zgromadzać się
w chrześcijańskiej społeczności przy Pańskim stole – tak obficie dla nas
zastawionym. „Bo gdziekolwiek będzie ścierw (pokarm
duchowy), tam się zgromadzą i orły (klasa łaknących i
daleko widzących orłów)” – Mat. 24:28, BG. Mamy więc wspólnie zgromadzać się,
zacieśniać więzy miłości i duchowej społeczności, a czynić to mamy „teraz więcej, im więcej widzimy, iż on dzień się
przybliża” – Żyd. 10:25, BG. Czyniąc tak, powinniśmy przy tym
zwracać baczną uwagę na pouczenia Pisma Świętego w tym przedmiocie.
PORZĄDEK W PIERWOTNYM
KOŚCIELE
W czasach pierwotnego Kościoła nie
było drukarni, które służyłyby pomocą w zakresie szerzenia Prawdy. Także i
kopie manuskryptów Pisma Świętego nie były dostępne dla ludu, gdyż z pospólstwa
mało kto umiał pisać i czytać. Nowy Testament prawie nie istniał, a listy –
które pisali apostołowie – były wymieniane pomiędzy zgromadzeniami i z czasem
przepisywane dla dalszego rozważania i nauki. Wierni tamtych czasów nie
posiadali wielu z tych rzeczy i udogodnień, jakie obecnie są naszym udziałem.
Dlatego też Pan uzupełniał ich brak różnymi darami – jak dar mówienia obcymi
językami, dar tłumaczenia, wykładania, prorokowania itp. Dary te przeminęły,
zgodnie ze słowami apostoła (1 Kor. 13:8), będąc zastąpione bardziej obfitymi
błogosławieństwami późniejszych czasów. Słowo Boże stało się dostępne zwykłemu
ludowi, zaś umiejętność czytania i pisania stała się powszechna. Oprócz Biblii
zostały opracowane różne podręczniki, konkordancje i słowniki biblijne, służące
na co dzień ludowi Bożemu.
Nabożeństwa miały i mają być ku
zbudowaniu, i dlatego też apostołowie zalecali i ustanowili pewien ład i
porządek, który był przyjmowany za obowiązujący przez zbory pierwotnego
Kościoła. I tak ci, którzy posiadali dar języków, wykładania języków lub
prorokowania – nie mieli mówić jednocześnie: „Jeżeli
kto językiem mówi, niech to będzie po dwóch albo najwięcej po trzech, i to na
przemiany, a jeden niech tłumaczy. Ale prorocy niech mówią dwaj albo trzej, a
drudzy niech rozsądzają” – 1 Kor. 14:27-29, BG. Podobnie i mało
uświadomione i nie umiejące czytać niewiasty (szczególnie w Koryncie) miały
uważać, aby na nabożeństwach nie być przyczyną zamieszania czy nieporządku.
Zebrania miały odznaczać się odpowiednią godnością, powagą i trzeźwością, miały
tchnąć szczerością i prostotą. Wszystko zaś miało dziać się przystojnie i
porządnie, a według posiadanych zdolności wszyscy mieli jedni drugich budować i
w taki sposób kształtować Ciało Chrystusowe. Niektórzy potrafili nauczać i
utwierdzać wiernych w zdrowych doktrynach, inni umieli tłumaczyć i wyjaśniać
Pisma, jeszcze inni posiedli zdolność napominania i zachęcania do wytrwałości w
służbie dla Pana, a wszyscy byli w stanie złączyć swe serca w modlitwie i
wznosić swe głosy w pieśniach, psalmach i hymnach duchowych (1 Kor. 14:15;
Efez. 5:19; Kol. 3:16). Dlatego też, poznając się wzajemnie, mogli oni nosić
brzemiona jedni drugich i wzrastać na podobieństwo Chrystusowe, podczas gdy Pan
dostarczał im sposobów duchowego szkolenia, a apostołowie wskazywali na zasady
porządku i karności.
Obok porządku nabożeństw, był także
ustanowiony pewien porządek pod względem różnych usług i obowiązków w Kościele.
Na przykład, gdy apostoł Paweł i Barnaba zgromadzili pewne grona wierzących w
Listrze, Ikonii i Antiochii, wówczas „postanowili
im starszych w każdym zborze” – poruczając ich Panu – a sami szli
dalej, aby w innych miejscowościach głosić Ewangelię (Dz. Ap. 14:21-23). Św.
Paweł polecił także Tytusowi, aby podróżował od miasta do miasta – i
gdziekolwiek były grona wiernych – by tam „postanawiał (pomógł do wybrania) starszych”. Ich obowiązkiem był nadzór nad Pańską trzodą w danej okolicy,
karmienie jej, ochrona przed wilkami w owczym odzieniu, a także – w pewnym
ogólnym znaczeniu – byli oni przedstawicielami tych zgromadzeń (Tyt. 1:5; Dz.
Ap. 14:23, 15:6, 23-28; 1 Piotra 5:1-2). Apostoł Paweł podał także, jakie
powinni oni posiadać kwalifikacje – czytamy o tym w 1 Tym. 3:1-13 oraz w Liście
do Tytusa 1:5-11.
PORZĄDEK POTRZEBNY I DZIŚ
Jeżeli taki porządek był potrzebny
dla duchowego rozwoju w pierwotnym Kościele i jeżeli był on wprowadzany,
ustanawiany i ogólnie przyjmowany – tak że nie odnotowano wyjątków od tej
reguły – to niezawodnie możemy przyjąć, że również podobna potrzeba istnieje
pomiędzy wiernymi i w czasach obecnych.
Wierzymy więc, że obecnie istnieje
taka sama jak wówczas potrzeba przestrzegania porządku i obierania starszych, a
powody ku temu są dziś identyczne, jak były w tamtym czasie – a są one
następujące:
• W Kościele (zgromadzeniu),
podobnie jak w rodzinie, są różne stopnie duchowego rozwoju. Niektórzy z braci
i sióstr są „niemowlętami w Chrystusie”, potrzebującymi szczerego mleka Słowa
Bożego, podczas gdy inni potrzebują silniejszego pokarmu – i takim powinni też
być karmieni. Wynika więc z tego, że „sposobni do nauczania” powinni być w
odpowiedniej pozycji, aby zaspokoić te różne potrzeby Pańskiej trzody.
Przytrafiają się też różne trudności, niebezpieczeństwa, doświadczenia i
pokusy, które powinny być przezwyciężone. Stąd konieczność roztropnych nadzorców,
sposobnych i doświadczonych mężów, którzy by w pokorze i gorliwości zabiegali o
duchowe dobro współbraci, umieli nauczać ich i utwierdzać w Prawdzie.
• Podobnie też – jak w pierwotnym
Kościele – spotykamy „wilków w owczej skórze”, którzy gotowi są wprowadzać
„kacerstwa”. Przed takimi trzoda Pańska powinna być ochraniana – przez
odpowiednio uzdolnionych i obranych braci, którzy mają prowadzić ją na „paszę
zieloną”, tj. dopomagać jej do coraz lepszego wyrozumienia Prawdy. Apostoł
przestrzega przy tym, że i „z was samych
powstaną mężowie mówiący rzeczy przewrotne, aby za sobą pociągnąć uczniów”. Dlatego
też wierni starsi powinni umieć takich prędko rozpoznać, a trzodę przestrzegać
i bronić przed podobnymi wpływami (Dz. Ap. 20:28-30; Tyt. 1:10-11; 2 Piotra
2:1-3).
• Gdyby powyższe apostolskie
zarządzenia i naznaczenia nie były nam dane, wówczas nie którzy z wiernych sami
mogliby wysunąć się naprzód, zajmując stanowisko przywódców, na którym
staraliby utwierdzić się na stałe. W taki sposób całe grono wiernych wkrótce
zostałoby opanowane przez takich samowolnych i ambitnych przewodników. Podobne
wypadki przytrafiają się dość często i dlatego bracia pisząc nam o tym, prosili
o doradę, w jaki sposób można by uwolnić się z tego sidła – bez obrazy lub
jakiejkolwiek krzywdy wobec brata przywłaszczającego sobie takie naczelne
stanowisko.
W rzeczywistości w wielu wypadkach
takie przejęcie roli przewodnika w Zborze podejmowane było z konieczności, z
jak najczystszych pobudek i często z dobrymi wynikami (w pewnych granicach). Na
przykład, pewien brat pełen zamiłowania do Prawdy i gorliwości w Pańskiej
sprawie, zgromadził około siebie kilku takich, którzy z radością przyjęli
głoszoną im Prawdę i z ochotą zgromadzali się razem dla większego uświadomienia
i nauki – jakiej ów brat, jako więcej zaawansowany w Prawdzie, mógł im
udzielić. W ten sposób wszyscy oni wzrastali w Prawdzie. Z czasem grono
zbierających się powiększyło się do takiego stopnia, że uznano za właściwe i
potrzebne, aby nabożeństwa przenieść do większego lokalu lub na salę. W tym też
czasie pojawił się brat, który wydawał się być bardziej zdolnym do publicznego
określania prawd biblijnych niż ów pierwszy, ale wszyscy obawiali się, że
wysunięcie młodszego i zdolniejszego brata na czoło publicznej pracy mogłoby
obrazić brata pierwszego – mniej zdolnego, lecz dotychczas bardzo poważanego.
Były wypadki, że najmniejsze nawet napomknięcie o takiej zmianie rozbudzało
uczucia sprzeciwu i było widocznym, że brat ten rozwinął w sobie to
przekonanie, że tylko jemu należy się naczelne stanowisko. Niekiedy nawet
wyrażał się, że są to jego bracia,
jego lud, zamiast rozumieć i
mówić, że jest to lud Pański.
Oświadczamy jednak, że nie zawsze
sprawy tak się mają. Przeciwnie, czasami mogliśmy zauważyć, że w miarę
powiększania się gorliwości w pracy na niwie Pańskiej wzmagała się też cnota
pokory u tych, którzy w pracy tej byli najwięcej zaangażowani. Tak być powinno
– gorliwość i szczere zamiłowanie do Prawdy, do braci i sprawy Pańskiej powinno
dopomagać każdemu słudze Pańskiemu do zapomnienia o sobie, aby tylko
przysporzyć chwały Imieniowi Pańskiemu, zaś braci duchowo budować.
Czasami zdarza się jednak, że brat
któremu najbardziej brak pokory (a tym samym jest on najmniej sposobny do pracy
Pańskiej), zostaje wysunięty na przednie stanowisko, na którym później
skwapliwie stara się utrzymać. Jeżeli jest on ponadto i niestateczny w wierze,
wówczas całe zgromadzenie szybko zaraża się różnymi spekulacjami lub fałszywymi
naukami, na których wielu może się potknąć. Dokąd w zgromadzeniu brak jest
porządku ustanowionego właściwą, biblijną metodą, wówczas bracia, którzy są
najtroskliwsi o duchowe dobro zboru (a zarazem najsposobniejsi do ustawicznego
służenia jedni drugim), mogą czasem znaleźć się w sytuacji bardzo kłopotliwej.
Wierność dla Prawdy wytwarza czasami konieczny rozdział. Niektórzy nie
rozumiejący lub nie oceniający należycie prawdziwej gorliwości dochodzą do
przekonania, że usługa tych najwierniejszych spośród nich nie jest pożądana.
Chociaż odczucie to nie byłoby podzielane przez wszystkich lub nawet nie przez
większość, to jednak ci wierni i gorliwi bracia nie mieliby ogólnego poparcia i
bój w obronie trzody Pańskiej musieliby bojować samodzielnie albo też musieliby
odejść i pozostawić trzodę na łasce Przeciwnika.
To że w zgromadzeniu nie ma
większych problemów – pomimo, że odczuwa się brak systematycznego i
naznaczonego przez wszystkich porządku – nie jest jeszcze gwarancją, że tak
zawsze będzie. Wielki Przeciwnik na pewno wykorzysta wszelką słabą stronę lub
zaniedbaną zasadę, tak w ogólnych (zborowych), jak i w osobistych sprawach
poszczególnych członków. Dlatego zarówno w sprawach zborowych, jak i osobistych
nie powinniśmy pozostawić żadnych miejsc (ani duchowych słabości) starannie nie
zabezpieczonych ze wszystkich stron.
Chwile ciszy i spokoju są najlepszym
okresem do poczynienia wspomnianych zabezpieczeń przeciwko atakom i burzom,
jakie z pewnością przyjdzie nam staczać tak pojedynczo, jak i zbiorowo. Bardzo
niemądrymi i krótkowzrocznymi byliby kapitan oraz jego załoga, gdyby
przysposabiając okręt do morskiej podróży, czynili to mając na uwadze wyłącznie
piękną pogodę. Rozsądek i doświadczenie uczą, że bez względu jak przyjazne są
wiatry i pogoda na początku podróży, to wszelkie pomocne na wypadek burzy
urządzenia – łodzie ratunkowe, przybory pomagające pasażerom do utrzymania się
na powierzchni wody itp. – muszą także znajdować się na okręcie. Podobnie i w
tych czasach ostatecznych, kiedy Szatan jest najbardziej czynny d zawzięty w
swym działaniu, musimy dopilnować wszelkich środków i sposobów, które są nam
dane przez Pana (poprzez apostołów) dla naszej ochrony.
ZALECANA PRZEZ APOSTOŁA
RADA
Biorąc pod uwagę wszelkie mogące
zaistnieć sytuacje, radzimy wszystkim zgromadzeniom – gdziekolwiek się one
znajdują i bez względu na ich liczebność – aby korzystając z dorady apostołów
obrały spomiędzy swoich członków starszych, którzy czuwaliby nad duchowym
dobrem Pańskiej trzody i karmili ją duchowo. Zgodnie z zapewnieniem apostoła (1
Kor. 12:28-29), iż sam Bóg postanawia w Kościele pomocników, nauczycieli itd. i
że nie wszyscy członkowie są ku temu uzdolnieni, powinniśmy spodziewać się, że
w każdym gronie wiernych Bóg przygotowuje niektórych braci sposobnych do takich
obowiązków i każde zgromadzenie powinno umieć ich rozpoznać.
Chociaż bracia spoza zgromadzenia
byli być może pomocnikami przy rozpoczynaniu pracy Pańskiej w danej
miejscowości, a ich wizyty i okazyjne usługi mogą być nadal zbudowaniem i
błogosławieństwem, to jednak każde zgromadzenie powinno dostarczyć własnych
sług zborowych i wykonywać swój dział w pracy Pańskiej w miarę otwierających
się przed nim możliwości. Szczególnym polem pracy dla każdego grona wiernych
jest jego własna okolica – tak daleko, jak jest ono w stanie pracę tę
rozszerzyć, a szczery zapał i gorliwość w tym zakresie z pewnością nie
pozostaną bezowocne. Chociaż więc przypuszczalnie znajdzie się w mało
prawdziwej pszenicy, to jednak wydane zostanie dobre świadectwo o Prawdzie.
Ewangelia Królestwa ma być bowiem kazana tak na świadectwo, jak i w celu wybrania
ludu „dla imienia Pańskiego”.
Na niwie Pańskiej można pracować w
różny sposób – poprzez rozpowszechnianie gazetek i innej literatury, przez
osobiste listy, wizyty i rozmowy (oględne i rozsądne) – czy to w domach, czy
pracy, na ulicy, czy gdziekolwiek indziej, gdzie ku temu nadarza się
sposobność. Jeżeli ponadto takie działanie poparte jest dobrym, chrześcijańskim
charakterem i wzorowym postępowaniem w sąsiedztwie, wówczas wszystko to
rozbudza w drugich pewne zainteresowanie Prawdą. Tymi różnymi sposobami każdy
może głosić Ewangelię i nie potrzebuje do tego specjalnego upoważnienia, oprócz
tego, które jest od Pana, a jest nim pomazanie duchem świętym. W tym celu
pomazany był nasz Pan i Wódz, i to samo pomazane spływa na członków Jego Ciała
– na cały Jego Kościół (Iz. 61:1-3; Łuk. 4:16-21; 1 Jana 2:27).
Uważamy, że w sprawie wyboru
starszych wola Boża może być najstosowniej wyrażona poprzez głosy osób
poświęconych Bogu i Jego sprawie. Niechaj więc członkowie Kościoła (tj. tylko
ci, którzy ufają drogocennej krwi Odkupiciela ku zbawieniu i którzy poświęcili
się Bogu na służbę), wyrażają swoje rozeznanie woli Bożej przez głosowanie, a
jeżeli wybór ten będzie na określony przedział czasu (powiedzmy, na przeciąg
jednego roku) – wówczas wolność zgromadzenia będzie w pełni zachowana, a starsi
unikną niepotrzebnych kłopotów. O ile zostanie to uznane za właściwe i zgodne z
wolą Bożą, nie widzimy żadnej przeszkody, aby obierać tych samych starszych z
roku na rok. Gdyby zaś pewna zmiana była potrzebna i dokonano by jej podczas
wyborów – nie powinno to być dla kogokolwiek przyczyną tarcia czy też
przykrości.
Głosowanie w zgromadzeniu dostarcza
sposobności każdemu wierzącemu i poświęconemu członkowi do wyrażenia swego
przekonania co do woli Bożej w danej sprawie. Zauważmy: nie wyraża on swojej
woli, bo jeżeli jest uczniem Pańskim, wówczas jego wola uznana jest za umarłą i
taki powinien rozumieć, że ma tak czynić i mówić, jakby w danych sprawach
uczynił to sam Pan. Metoda głosowania zapewnia każdemu równe prawa i
przywileje, i wydaje się, że posługiwał się nią Tytus i inni, którzy w
pierwotnym Kościele doglądali tej sprawy. Nie myślimy bowiem, aby bracia ci
arbitralnie postanawiali zborom starszych bez jakiegokolwiek porozumiewania się
z członkami tych zborów, którzy z konieczności lepiej znali się wzajemnie,
aniżeli znać mogli ci, co tylko okazyjnie ich odwiedzali. Metoda głosowania
jest też wzmiankowana w Dz. Ap. 6:3-5.
Powinniśmy pamiętać, że zgromadzenie
obiera sług, a nie rządców lub panów. Jest to czymś zupełnie odmiennym od metod
praktykowanych w różnych sektach i denominacjach, gdzie przywilej głosu
ograniczony jest wyłącznie do klasy „kleru”, a ci, co klasę tę stanowią –
panują nad ludem. Nawet tam, gdzie kongregacje mają pewien głos, sprawa ta nie
jest w rękach tych, którzy zupełnie i bez zastrzeżeń poświęcili się Bogu, ale
zazwyczaj poruczona jest takim, co poddali się sekciarskim przepisom tak
względem doktryn, jak i względem porządku. Z tych zaś może ani jedna trzecia
nie twierdziłaby, że są w zupełności poświęceni Bogu.
Aby jednak zgromadzenie wyrażało
wolę Pańską, musimy być pewni, że w głosowaniu będą uczestniczyć tylko ci,
którzy przyznają się do wiary w ofiarniczą śmierć Chrystusa i do zupełnego
poświęcenia samych siebie Bogu. Byłoby więc wskazane rozpoznać takich, zanim
rozpocznie się głosowanie. Można na przykład poprosić, aby ci, co nie są
jeszcze poświęceni, okazali to przez podniesienie ręki, albo też, aby zajęli
miejsca w osobnej części pokoju lub sali i w wyborach nie brali udziału. Jest
to wskazane i z tego powodu, że dodatkowo uwypukli przed umysłami wszystkich
zgromadzonych osób podstawę prawdziwej wiary i potrzebę poświęcenia, bez
którego żaden nie może spodziewać się członkostwa w triumfującym Kościele.
Takie przyznanie się do wiary, czyli
publiczne wyznanie swego poświęcenia jest zawsze błogosławieństwem dla
prawdziwych dzieci Bożych.
MOŻLIWOŚCI OMYŁKI NAWET
PRZY WYBORACH
Jest prawdą, że niektórzy mogą
przyznawać się do poświęcenia, a zaprzeczają temu swoim postępowaniem. Możemy
jednak wnosić, że pod Boskim kierownictwem większość głosów będzie wyrażać Jego
wolę i tak powinno to być przyjęte. Ktoś mógłby dowodzić, że czasami przez brak
odpowiedniej uwagi i sumienności w dopatrywaniu się woli Bożej większość głosujących
może popełnić omyłkę. Wybranie przez jedenastu apostołów Macieja na miejsce
Judasza mogłoby w tym miejscu być przytaczane jako przykład takiej omyłki. Jak
wiemy, Pan zignorował ten wybór, uzupełniając później grono apostolskie
powołaniem św. Pawła. Możemy jednak zauważyć, że nie były to wybory w Kościele
pod kierownictwem ducha św., gdyż wydarzenie to miało miejsce przed
Pięćdziesiątnicą, czyli w czasie kiedy duch św. nie był jeszcze dany (Jan
7:39), a apostołowie nie byli dotąd uznani przez Boga za Kościół. Ponadto
zwróćmy uwagę, że żaden z apostołów nie był obrany w taki sam sposób, w jaki
byli i są obierani starsi w poszczególnych zgromadzeniach. Wszyscy apostołowie
byli obrani wprost przez Pana, będąc nominowani do służby dla potrzeb całego
Kościoła. Naznaczenie „starszych w każdym zborze” doradzane przez apostołów
jest czymś innym i odmiennym od ich własnego wyboru dokonanego przez samego
Pana, i w sprawie tej Kościół nie miał ani też nie mógł mieć jakiegokolwiek
głosu.
Liczba starszych w poszczególnych
zgromadzeniach może zależeć od ilości braci sposobnych do tej służby. Jeżeli
jest dwóch lub trzech zdolnych i posiadających odpowiedniego ducha, wówczas
służba w zgromadzeniu może być pomiędzy nich podzielona. Niechaj wszyscy
rozwijają swe talenty, a sposobność służby może rozszerzać się dla zbudowania
wszystkich członków. Każdemu ze starszych najlepiej jest powierzyć taki dział
służby, do jakiej zdaje się on być najbardziej uzdolniony.
Okazja obierania sług zborowych (tj.
starszych i diakonów) powinna być dla wszystkich poważną i uroczystą. Jest to
sprawa Pańska i dlatego winna być ona traktowana z powagą, jakoby przed Jego
oblicznością. Brat, który w takim zebraniu przewodniczy, powinien położyć
szczególny nacisk na jej wagę i znaczenie. Gdyby każdy członek zgromadzenia
starał się rozeznawać i czynić jedynie wolę Bożą i zgodnie ze swoim
poświęceniem starał się wyrażać to, w co wierzy, iż jest Jego wolą w danej
sprawie, wówczas na mocy Pańskiego zapewnienia: „poprowadzi cichych w
sądzie” (Psalm 25:9) wyniki głosowania winny być ogólnie przyjęte
jako wyrażenie woli Pana, jako głos Pana wyrażony przez Jego oświecony duchem
św. lud.
KWALIFIKACJE STARSZYCH
W liście do Tymoteusza (1 Tym.
3:1-7) apostoł Paweł określa kwalifikacje starszych, a w wierszach 6-13 kwalifikacje
pomocników, czyli diakonów. Wiersze te powinny być przeczytane, zanim
rozpocznie się głosowanie. W pierwszej kolejności powinni być obrani starsi
zborowi, a następnie pomocnicy, czyli diakoni. Pomiędzy pomocnikami mogą też
być i siostry, bo do niektórych usług niewiasty nadają się lepiej od mężczyzn,
jak np. do odwiedzania chorych sióstr. Niektórzy przypuszczają, że wiersz
jedenasty wspomnianego wyżej rozdziału raczej stosuje się do żeńskich
pomocników, a nie do żon diakonów. Również z Listu do Rzymian 16:1 i z
niektórych pism zdaje się wynikać, że w pierwotnym Kościele siostry pełniły
pewne usługi.
Wybór, czyli głosowanie powinno
nastąpić po uważnym rozważeniu podanych przez św. Pawła kwalifikacji względem
każdego z kandydatów. Apostoł zaś naucza:
„Kto o biskupstwo się ubiega,
pięknej pracy pragnie” – 1 Tym. 3:1. Jakakolwiek usługa wyświadczona w zgromadzeniu ludu
Pańskiego jest dobrą pracą i błogim przywilejem.
„Biskup zaś (nadzorca) ma być nienaganny (ma być zacnego
charakteru), mąż jednej żony” (lecz
niekoniecznie żonaty, albowiem zarówno Pan, jak i apostoł Paweł zalecali stan
bezżeństwa jako najkorzystniejszy – Mat. 19:12 oraz 1 Kor. 7:32-33. Tak więc
zgodnie z apostolskim zaleceniem biskup – o ile jest żonaty – ma mieć tylko
jedną żonę. Napomnienie to było w owym czasie więcej potrzebne niż dziś, gdyż
obecnie wielożeństwo jest prawnie zabronione.
„Trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity,
gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz
łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze
zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeżeli
ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy
Kościół Boży?” – 1
Tym. 3:2-5.
Oczywiście apostoł nie zaleca, aby
starsi jako biskupi byli zarządcami i władcami nad Kościołem, zaś wierni aby
byli im posłuszni – jak ktoś mógłby to wnosić ze zwykłego tłumaczenia
zacytowanych tekstów – ale raczej że z miłującą troskliwością mają oni służyć
Kościołowi dbać o duchowe dobro wiernych, budować i utwierdzać ich w duchu i w
prawdzie, jako wierni szafarze łask Bożych. Pan Jezus jest jedynym Panem
Kościoła i żaden synod, rada, kler ani starsi nie mają prerogatywy Pana i Głowy
nad Kościołem. Bracia w zgromadzeniu mogą pouczać i doradzać, lecz czyniąc to
winni starać się wypowiadać nie własne zdanie, ale wyrocznie Boże: „Jeśli kto mówi, niech mówi jako wyroki Boże, jeśli
kto posługuje, niech to czyni jako z siły, której Bóg dodaje, aby we wszystkim
chwalony był Bóg przez Jezusa Chrystusa” – 1 Piotra 4:10. Dorada
starszych w zgromadzeniu powinna mieć tylko tyle poważania, na ile ma poparcie
Słowa i ducha Pańskiego, a to winno być rozsądzane przez każdego osobiście.
Jeżeli jednak dorada starszych ma uzasadnienie Słowa Bożego i kieruje uwagę
członków na Boskie przepisy i przykazania, wówczas powinna być ona uwzględniona
i przyjęta przez wszystkich w duchu cichości. Gdy zaś ktoś w pysze serca gardzi
taką doradą, lekceważąc narzędzie, przez które Bóg zwraca jego uwagę na daną
sprawę, taki sprzeciwia się Panu i Jego sposobom.
Dlatego apostoł przestrzega
wszystkich i mówi: „Upatrujcie, aby kto nie
odpadł od laski Bożej i żeby który korzeń gorzkości nie podrósł i nie
przekaził, a przezeń aby się ich wiele nie pokalało” – Hebr. 12:15.
Albowiem laska Boża przez objawienie Jego woli z Jego Słowa dochodzi do
Kościoła głównie za pośrednictwem wybranych narzędzi ludzkich. Jeżeli więc ktoś
ze sporu lub z próżnej chwały albo z jakich innych pobudek stara się poderwać
zaufanie trzody Pańskiej i zaszczepić korzeń gorzkości przeciwko sługom,
których Pan postanowił dla nauczania i bronienia Prawdy, taki hamuje łaskę Bożą
w danym zgromadzeniu, a w rezultacie wielu będzie pokalanych. Kto obiera taką
drogę, rychło wpadnie w ręce Boskiej sprawiedliwości i bez względu na jego
wyznanie, prędzej lub później obrócony zostanie w nicość wraz ze wszystkimi
naśladującymi jego błędną drogę.
Gdy zaś bracia są wierni Panu,
uprzejmi jedni wobec drugich, troskliwi o dobro Prawdy i trzody – a różnią się
w pojmowaniu woli Bożej i jeżeli z powodu tych różnic ich miłość zaczyna
gasnąć, wówczas wszyscy powinni gorliwie starać się przez modlitwę i pilne
badanie oczyścić swe serca z wszelkich uczuć, które by czyniły ich niegodnymi
Prawdy, aby jak najprędzej mogli dojść do jedności wyrozumienia, wiary i ducha.
„Ilu tedy nas doskonałych (dojrzałych
w umyśle i sercu) tak rozumiejmy, a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to
wam Bóg objawi (dopomoże wam z czasem daną sprawę lepiej
zrozumieć). Wszakże w tym, do czegośmy
doszli (sprawdzili), według
jednego sznuru (według jednej reguły) postępujmy i jedno rozumiejmy” – Filip. 3:15-16. „Nie może to być dopiero co nawrócony (niedoświadczony,
nie dosyć znany w danym zgromadzeniu lub nie dosyć utwierdzony w znajomości i w
duchu Chrystusowym), gdyż mógłby wzbić się
w pychę i popaść w potępienie diabelskie (aby w pysze swej nie
posunął się do wyniosłości podobnej Szatanowi – zob. Iz. 14:13-14, czyli aby
nie zaczął myśleć o sobie, że jest czymś wielkim i przez to ściągnąłby na
siebie sąd, tj. potępienie)” – 1 Tym. 3:6. „Przed
zginieniem przychodzi pycha, a przed upadkiem wyniosłość ducha” –
Przyp. 16:18.
„A powinien też cieszyć się dobrym
imieniem (co do
ogólnej uczciwości i zacności charakteru) u
tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty (aby
obcy nie mieli powodu do urągania, że jest obłudnikiem) i nie popaść w sidła diabelskie” – 1 Tym.
3:7.
„Również diakoni mają być uczciwi,
nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, zachowujący
tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. Niech oni najpierw odbędą próbę, a
potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby” – 1 Tym. 3:8-10.
W Liście do Tytusa św. Paweł do tych
kwalifikacji dodaje jeszcze następujące: „Trzymający
się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej
nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają. Wielu bowiem
jest niekarnych, pustych gadułów, zwodzicieli ... tym, trzeba zatkać usta” –
Tyt. 1:9-11). Jakże konieczne dla duchowego dobra trzody Pańskiej są te
przymioty u tych, którzy mają być obrani na starszych! Przede wszystkim powinni
być oni „zdrowi w wierze, trzymający się
onej wiernej mowy” (czyli wiernego Słowa Bożego). Najbardziej
bowiem należy strzec się takich, którzy lubią bawić się ludzkim spekulowaniem i
próżną filozofią.
Przestrogi te uczą również, że
zgromadzenie powinno być stanowczo utwierdzone, jaka jest prawdziwa wiara i
winno być w stanie rozsądzać, czy wiara i pojęcia ich starszych są zdrowe. „Wiara raz świętym podana, że Chrystus umarł za
grzechy nasze” musi być próbą wszelkiej dalszej prawdy i doktryny.
Wybujałe spekulacje i filozofie nie mogą mieć poważania u prawdziwych dzieci
Bożych. Winny być raczej traktowane jako obrzydliwość zgodnie ze słowami św.
Pawła zapisanymi w 1 Tym. 6:20.
APOSTOLSKIE ZALECENIA DLA
STARSZYCH
Kiedy starsi zostaną już obrani i
przyjmą powierzoną im służbę, wówczas apostolskie zalecenia dotyczące ich
usługi (2 Tym. 3:16-17, 4:1-5; Tyt. 2:1, 7-8, 11-15 oraz 1 Piotra 5:1-11) mogą
zostać im odczytane wobec całego zgromadzenia. Na zakończenie właściwą byłaby
stosowna modlitwa z prośbą o błogosławieństwo dla obranych sług, jak i całego
zboru, aby wszyscy mogli współdziałać i przystojnie służyć Bogu i Jego sprawie.
Apostolskie zalecenia są bardzo
znamienne i uroczyste. Zanim je zacytujemy, zwróćmy uwagę na słowa św. Pawła
zapisane w 2 Tym. 3:16-17 „Całe Pismo przez
Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy,
do wychowywania w sprawiedliwości. Aby człowiek Boży był doskonały, do
wszelkiego dobrego dzieła przygotowany”.
„Zaklinam cię tedy (Tymoteuszu) przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie
sądził żywych i umarłych, na objawienie i królestwo jego: głoś Słowo, bądź w
pogotowiu każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką
cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie
ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego,
co ucho łechce (nowości, dziwne ludzkie spekulacje i puste
filozofie). I odwrócą ucho od prawdy, a
zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim (bądź
bacznym na te wszystkie złe wpływy i skłonności), cierp (znoś uciski i
prześladowania, jakie z pewnością przyjdą na wiernych sług Bożych, szczególnie
narażonych na ataki onego wielkiego Przeciwnika), wykonuj pracą ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją (daj
dowody, że jesteś prawdziwym naśladowcą Chrystusa i Jego wiernym sługą)”.
„Ale ty (Tytusie) mów, co odpowiada zdrowej nauce. We wszystkim stawiaj
siebie za wzór dobrego sprawowania przez nie sfałszowane nauczanie i prawość,
przez mowę szczerą i nienaganną, aby przeciwnik był zawstydzony, nie mając nic
złego o nas do powiedzenia. Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla
wszystkich ludzi, nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych
pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i
pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego
Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa... To mów i tak napominaj, i tak
strofuj z całą powagą (z autorytetem nie swojego, ale Bożego
Słowa). Niechaj cię nikt nie lekceważy”.
„Starszych
więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych
oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: paście trzodę Bożą, która
jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie (zawsze chętnie wykonując wszelkie obowiązki w zakresie waszej służby), po Bożemu,
nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem (rozkoszując się w
służeniu Panu, Prawdzie i braciom), nie
jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody. A
gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niezwiędłą koronę chwały. Podobnie
młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatą pokory
względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaską daje.
Ukorzcie się więc pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego. Wszelką troskę
swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie. Bądźcie trzeźwi, czuwajcie!
Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by
pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze... A Bóg wszelkiej łaski,
który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych
cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na
trwałym postawi gruncie. Jego jest moc na wieki wieków. Amen”.
Niektórzy tak są
uradowani, że zostali uwolnieni z niewoli babilońskiej, iż potrzebują
przestrogi, aby nie wpadli w przeciwną krańcowość – w brak porządku. Są tacy,
którzy tak bardzo obawiają się więzów ziemskich, sekciarskich organizacji, że
boją się użyć swej osobistej wolności do naznaczania tych, którzy według ducha
i wskazówek Pańskich najlepiej nadają się do pełnienia poszczególnych usług w
Kościele. Mimowolnie tacy narażają się na niewolę, której tak usilnie starają
się uniknąć. Nieomal wszyscy posiadają tę słabość, alby na podobieństwo wahadła
posuwać się do krańcowości, lecz tendencją Słowa Bożego i ducha Prawdy jest
budować, umacniać i utwierdzać wierzących. Duchowe dobro trzody Pańskiej,
budowanie i utwierdzanie jej w Słowie i w Jego duchu są sprawami zbyt
poważnymi, aby pozostawiać je w stanie bezwolnym, co niezawodnie szatan wnet
wykorzystałby na jej szkodę.
Fakt, że wydostaliśmy się z niewoli
babilońskiej, nie powinien pobudzać nas do zaniedbania porządku i
systematycznego sprawowania naszych obowiązków duchowych i swego zbawienia.
Podobne obawy mogły być również odczuwane i w pierwotnym Kościele, a
szczególnie gdy się zważy, że pierwsi wyznawcy Chrystusa wyszli z niewoli
judaizmu i byli pouczani, aby ponownie nie poddawali się pod jarzmo niewoli
(Gal. 5:1). Zauważmy jednak, iż było nim nie zalecenie systematycznego
porządku, ale niewola starego obrządku żydowskiego – starego Przymierza Zakonu.
Ci, którzy przyjęli Jezusa, mieli wyzwolić się spod niego, albowiem Chrystus
przez swoją ofiarę uwolnił ich od dotychczasowych rytuałów zakonnych. Jest aż
nadto wyraźne, że systematyczny porządek – doradzany zborom i przez wszystkich
przyjęty – nie był uważany za niewolę, lecz zgodnie z jego postanowieniem
starsi byli naznaczani i odpowiednio do tego praca Pańska postępował i rozszerzała
się coraz bardziej.
Jest więc widoczne, że zasada
porządku i uznawania starszych (odpowiednio naznaczonych, upoważnionych i
wykwalifikowanych przez ducha Pańskiego – a nie przez tzw. seminaria duchowne)
jest właściwą i dobrą, gdyż inaczej apostołowie byliby w błędzie doradzając
Kościołowi taki, a nie inny porządek. Również i pierwotni chrześcijanie byliby
w błędzie przyjmując go i ustanawiając w swych zborach bez żadnej w tym
względzie opozycji. Z pewnością jednak tak apostołowie, jak i pierwotny Kościół
nie błądzili. Porządek i proste, a jednak systematyczne zarządzenia względem
spraw zborowych okazały się błogosławieństwem, a Pan osobiście zatwierdził je,
gdy w swoich poselstwach do siedmiu zborów w Azji zwrócił się do
przedstawicieli tychże zborów, czyli do starszych: ,,aniołów-posłańców”, czyli
sług zborowych (Obj. 2:1,8,12,18, 3:1,7,14).
Nie zamierzamy się sprzeczać z
nominalnymi kościołami na temat porządku. Stwierdzamy tylko, że prostota, która
jest w Chrystusie Jezusie i porządek, jaki On zalecił przez swoich świętych
apostołów, zostały wypaczone, a formy pobożności rozmnożone do takiego stopnia,
że rzeczywista jej moc została zatracona. Odrzucamy wszystko, co jest złem, co
nie jest zgodne ze Słowem i z duchem Bożym. Gdybyśmy kierowali się samym tylko
uprzedzeniem do różnych sekt, to wówczas moglibyśmy popaść w krańcowość:
moglibyśmy odrzucić niektóre stare i dobre prawdy, których nominalne systemy
wciąż jeszcze się trzymają, chociaż coraz to słabiej. Na przykład moglibyśmy
zaniechać nauki o pojednaniu, o chrzcie, o wieczerzy Pańskiej – jedynie
dlatego, że nauki te są głoszone przez nominalne kościoły. Będąc jednak
pouczeni Słowem Bożym nauczyliśmy się trzymać mocno tego, co jest dobre, a
pomiędzy tymi dobrymi rzeczami jest i zasada, aby we wszystkim, cokolwiek
czynimy w sprawie Pańskiej, lub w jakiejkolwiek innej – czynić zawsze wszystko „przystojnie i porządnie”, czyli we
właściwym porządku. Starajmy się jednak, alby zawsze był to porządek biblijny,
a nie babiloński, który wywyższył pewną klasę, aby panowała nad dziedzictwem
Pańskim, ignorując główny autorytet i Głowę Kościoła, którym jest sam Jezus
Chrystus. Nie zapominajmy, że „jeden jest
Mistrz nasz, Chrystus, a myśmy wszyscy braćmi”, „a kto by chciał być większym,
niechaj będzie sługą waszym”. „Wszystko niechaj dzieje się przystojnie i
porządnie, ku wspólnemu zbudowaniu Ciała Chrystusowego” – 1 Kor.
14:40,26.
PREROGATYWA GŁOWY
KOŚCIOŁA
Omyłką jest mniemać, że prawdziwy
Kościół nie ma żadnych ściśle określonych odpowiedzialności, i że każdy może
mówić i czynić, co mu się podoba – że możemy opuszczać zgromadzenie świętych i
zgromadzać się z innymi, gdy nam się tak podoba, albo możemy chodzić tu i tam
spożywać pokarmy z różnych stołów – bez względu na to, czy są one dobre, czy
nie. Jeżeli prawdziwie należymy do Chrystusa, to jedyna wolność, jaką się
cieszymy, jest wolność od grzechu, śmierci i od wszelkiego jarzma, jakim Szatan
chciałby nas ujarzmić. Wolność nasza polega na tym, że nie ma żadnego
potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie i postępują według ducha
(Rzym. 8:1). Przeszliśmy ze śmierci do żywota i nie jesteśmy już więcej sługami
grzechu. Stare rzeczy połączone z niewolą przeminęły, oto wszystkie stały się
nowymi. Taką jest chwalebna wolność Synów Bożych. Dostępujemy jej wiarą, a w pewnej
mierze także i istotnie, lecz w całej pełni dostąpimy jej w przyszłości, gdy
to, co jest śmiertelne – splamione i niedoskonałe z powodu upadku – przyoblecze
się w nieśmiertelność.
Pamiętać jednak musimy, że będąc
uwolnionymi przez Chrystusa z niewoli grzechu, zawarliśmy z Bogiem przymierze,
aby czynić Jego wolę: podobnie jak i Jezus zobowiązał się czynić, gdy
powiedział – „Oto idę, abym czynił wolę
twoją, Boże mój. Nie przyszedłem, abym czynił wolę swoją, ale wolę onego, który
mnie posłał”. Tak więc według określenia i zaproszenia samego Pana,
my, których On uwolnił od srogiego szatańskiego jarzma – wzięliśmy na siebie
jarzmo i brzemię Chrystusowe, które jest radosną służbą (Mat. 11:29-30). Jest
to miarą naszej wolności, a także miarą naszej niewoli, jeżeli chcemy być
wiernymi zawartemu Przymierzu Ofiary. Chwała niechaj będzie imieniowi
Pańskiemu, że jarzmo naszego Odkupiciela jest wdzięczne, a brzemię Jego lekkie,
z powodu Jego miłości ku nam, a naszej ku Niemu!
Prawdziwy Kościół, którego członków „imiona zapisane są w niebie”, jest
niezawodnie organizacją (nawet w obecnym czasie, gdy podlega wciąż jeszcze
różnym zmianom losu) – lecz jest to organizacja niebiańska, a nie ziemska.
Prawdziwy Kościół Chrystusowy może być rozsądzony z dwóch punktów zapatrywania:
Całe grono poświęconych wiernych od początku Wieku Ewangelii aż do jego końca
stanowi jedno „ciało”, jeden Kościół – albowiem Pan ustanowił tylko jeden
Kościół. Nad tym jednym Kościołem On sam jest Panem i Głową, Onym wielkim
Arcypasterzem, Nauczycielem i jedynym autorytetem. Jest to „Kościół pierworodnych, których imiona zapisane są w
niebie” (Żyd. 12:23). Pozostaną tam one aż do ukończenia biegu, o
ile nie zostaną wymazane z powodu niewierności (Obj. 3:5). Ostatecznie wszyscy „powołani, wybrani i wierni” dostąpią
zupełnego członkostwa w triumfującym Kościele przy ustanowieniu Królestwa Pana
naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa (2 Tym. 4:8; Tyt. 2:13; 1 Piotra 1:7,
5:4).
Pan sam trzyma księgi prawdziwego
Kościoła – spisy imion i osobiste „rachunki” każdego członka. My nie mamy z tym
nic do czynienia. On wpisuje tych, co prawdziwie poświęcają się i żadna władza
na ziemi nie zdoła ich wydrzeć z Jego ręki ani też wymazać ich imion z owych
ksiąg w niebie (Jan 10:28-29; Rzym. 8:35-39; Obj. 3:5). Jego nieomylna mądrość
uzdalnia Go do tego, jak również do wszystkich innych obowiązków urzędu Głowy
Kościoła. Jest więc bardzo niestosownym i godnym nagany, gdy którykolwiek
członek w Ciele Chrystusowym zaczyna wynosić się i przyswajać sobie autorytet
Głowy w Kościele. Każdy taki, o ile nie otrząśnie się z tego przez ćwiczenie od
Pana, zostanie ostatecznie odcięty i odrzucony jako niegodny jakiegokolwiek
miejsca w Ciele Chrystusowym (2 Tes. 2:11).
Inne znaczenie, w jakim Kościół może
być rozpatrywany – i to również w pojęciu biblijnym – jest takie, że pewna jego
część może być określana jakoby była całym Kościołem. W tym znaczeniu o
żyjących obecnie członkach można mówić, że są Kościołem. Podobnie też
jakiekolwiek grono poświęconych i zgromadzających się w danej miejscowości może
być nazwane Kościołem w tej miejscowości (Filem. 2; Obj. 1:4, 2:1; 2 Kor.
11:28). Albowiem gdzie dwóch lub trzech zgromadza się w imieniu Pańskim, tam
Pan obiecał być wśród nich (Mat. 18:20). Z czasem zaś wszyscy zostaną
zgromadzeni, uwielbieni i połączeni ze swą Głową.
ZNAMIONA I REGUŁY
CZŁONKOSTWA
Gdyby ktoś zapytał: Jak możemy
rozpoznać członków prawdziwego Kościoła? Odpowiadamy, że możemy to uczynić na
podstawie ich wyznania wiary w Chrystusa, a także w oparciu o przejawiającego
się w nich ducha Chrystusowego. Duch Pański, Prawda i manifestacja Jego
obecności skłania prawdziwych członków Ciała Chrystusowego do wspólnego
zgromadzenia się, a to spaja ich serca więzami chrześcijańskiej miłości i
społeczności, rozbudza w nich te same nadzieje, te same radości i prowadzi ich
do zgodnego współdziałania w pracy Pańskiej.
Ktoś mógłby zapytać: Jak postąpić w
stosunku do brata (siostry), który będąc z nami nie postępowałby „przystojnie i porządnie”, przy czym jego
postawa nie kwalifikowałaby go ku pozbawieniu członkostwa? Odpowiadamy: W tym
względzie mamy w Słowie Bożym dość wyraźne przepisy. W czasach obecnych,
podobnie jak i w pierwotnym Kościele, istnieją różne stopnie zaawansowania w
Prawdzie pomiędzy poszczególnymi członkami. Apostoł św. Paweł pisze w 1 Tes.
5:14, że bojaźliwi mają być pocieszani, zaś słabsi (tj. potykający się
moralnie) mają być znoszeni i podnoszeni. Darząc więc wszystkich
nieskwapliwością „napominajcie tych, którzy
nie stoją w rzędzie”, czyli nieporządnych. Nieporządnych nie uważajcie
za słabych, których trzeba znosić i pocieszać, ale „napominajcie ich”. A gdy już taki został kilkakrotnie
napomniany, a jednak nie słucha słów napomnienia i Prawdy, wówczas „naznaczcie takiego i nie mieszajcie się z nim, aby
się zawstydził, wszakże nie miejcie go za nieprzyjaciela, ale napominajcie jako
brata” – 2 Tes. 3:14-15. Dopiero gdy stanie się jawnym, że Pan
odciął takiego, możemy powściągnąć swoje bratnie w nim zainteresowanie.
Pan dał nam również wyraźną regułę,
w jaki sposób mają być załatwiane nieporozumienia pomiędzy braćmi (Mat.
18:15-17).
On wielki Naczelnik Kościoła
dostarcza też wielu sposobów ku zbudowaniu swoich wiernych w najświętszej
wierze i ku rozwojowi ich chrześcijańskiego charakteru. Jest więc On
ustawicznym nadzorcą i przewodnikiem w naszej ziemskiej pielgrzymce. Jest naszą
Głową, a my Jego Ciałem, naszym Pasterzem, a my Jego owcami, naszym Wodzem, a
my Jego żołnierzami. Obecnie jesteśmy Kościołem w nowicjacie, na próbie,
Kościołem wojującym, w tej nadziei, że w słusznym czasie będziemy uznani jako
godni zupełnego członkostwa w Kościele triumfującym, w mocy i w wielkiej
chwale.
Widzimy stąd, jak Kościół jest
zorganizowany pod nadzorem Chrystusa, nawet w swym obecnym stanie (nowicjatu),
kiedy wciąż jeszcze pielgrzymujemy w drodze do obiecanego niebieskiego
Chanaanu. Wszyscy znajdujemy się pod rozkazami wielkiego Naczelnika, któremu
musimy być posłuszni, jeżeli pragniemy wejść do odpocznienia, jakie pozostaje
ludowi Bożemu. O nie, zupełnej wolności nie mamy w żadnej sprawie! Wszystko
jest poddane, nawet nasze myśli są poddane Bogu w Chrystusie Jezusie, a nasze
członkostwo w Jego Kościele zależy od uznania tego faktu i od ochotnego
posłuszeństwa Mu we wszystkim. W żadnej sprawie nie możemy czynić, co nam się
podoba, bo znajdujemy się pod prawem Chrystusowym, a Jego duch ma regulować
nasze czyny i słowa, a nawet nasze myśli. Ustawicznie musimy się starać, aby
wszystkie nasze władze i talenty były Jemu poddane.
W tej błogiej niewoli Chrystusowej,
w niewoli miłości, mieści się wolność w stopniu najwyższym. W miarę jak okowy
grzechu opadają z nas jedna po drugiej, wówczas świat z jego pojęciami i próżną
ambicją, pychą i niedorzecznościami, przesądami i strachem już więcej nas nie
krępuje, a okna naszego umysłu i serca zostają na oścież otworzone, aby
chwalebne światło łaski Bożej mogło jak najwięcej wniknąć do wnętrza. Serca
nasze śpiewają z radości!
APOSTOLSKI PORZĄDEK JEST
PAŃSKIM PORZĄDKIEM
Ten, który jest Głową Kościoła,
wyznaczył nam drogę. On powiedział: „Ta
jest droga, idźcie po niej”.
Nakreślił też warunki zarządzania i uporządkowania spraw Kościoła, a naszą
powinnością jest wiernie stosować się do Jego rozporządzeń. Apostoł św. Paweł
pisze bowiem: „A tenże dał niektóre
apostoły, a niektóre proroki, drugie ewangelisty, a drugie też pasterze i
nauczyciele ku spojeniu świętych, ku pracy usługiwania, ku budowaniu ciała
Chrystusowego, a iżbyśmy się wszyscy zeszli w jedność wiary i znajomości Syna
Bożego, w męża doskonałego, w miarę zupełnego wieku Chrystusowego” –
Efez. 4:11-16. W słowach tych, podobnie jak i w 1 Kor. 12:12-20, apostoł
określa społeczność członków Kościoła jednych ku drugim, a także wobec Pana, na
podobieństwo ludzkiego ciała. Daje do zrozumienia, że każdy członek potrzebuje
karmienia i ćwiczenia, aby ciało było utrzymane w odpowiedniej symetrii
doskonałości.
Na innym miejscu ten sam apostoł
naucza: „Bóg ułożył członki, każdy z nich z
osobna w ciele, jako chciał (każdy powinien się starać, aby to
Boskie naznaczenie rozpoznać tak we własnym, jak i drugich wypadku, i każdy
powinien starać się zgodnie z nim służyć) ... albowiem ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma ..., a niektórych
Bóg postanowił w zborze, najpierw apostołów, potem proroków, po trzecie
nauczycieli, potem cudotwórców, dary uzdrawiania, pomocników” – 1
Kor. 12:18, 28.
Wierzymy, że przez cały Wiek
Ewangelii Bóg dostarczał Kościołowi stosownych sług. Jest jednak widocznym, że
wierni Pańscy nie zawsze ich rozeznawali jako od Boga wykwalifikowanych i
naznaczonych, i zamiast nich przyjmowali samozwańczych, którzy się sami
naznaczali, upoważniali i panowali nad dziedzictwem Pańskim jako kler.
Apostołów było tylko dwunastu, a ich
natchniona służba miała być ku pożytkowi całego Kościoła, aż do skończenia
wieku. Oni nie mieli następców, lecz od czasu do czasu Bóg wzbudzał pasterzy i
nauczycieli z różnymi stopniami zdolności, aby pouczali i budowali trzodę
Pańską.
Miano 'starszy' zdaje się być
stosowne do każdego i wszystkich, których Pan postanawia do duchowych usług i
ku zbudowaniu wiernych. Niektórzy z nich pełnią główne usługi, a inni mogą być
pomocnikami. W takim znaczeniu apostołowie nazywali też i siebie starszymi (1
Piotra 5:1). Słowo 'starszy' oznacza starszego brata, niekoniecznie starszego w
latach, ale dojrzalszego pod względem chrześcijańskiego charakteru. Dla
przykładu, tak Tymoteusz, jak i prawdopodobnie Tytus, byli braćmi młodymi
wiekiem (1 Tym. 4:11-12; Tyt. 1:4, 2:15). Jeżeli w jakimś zgromadzeniu wiernych
jeden lub paru braci odznaczają się większym talentem do publicznego
przedstawiania Prawdy, to ich zdolności powinny być rozpoznane przez wszystkich
i wszyscy też winni współdziałać w wykorzystaniu tych zdolności. W celu
większego rozwinięcia zdolności danych braci powinny być ustalone specjalne
zebrania. Wydaje się, że takich zebrań mało było w pierwotnym Kościele,
ponieważ niewielu było wówczas utalentowanych mówców – takich jak Paweł,
Apollos i Piotr. Lecz kiedykolwiek talenty takie były zauważone, były one
natychmiast wykorzystywane we właściwy sposób (do odpowiedniej służby).
Podobnie powinno być pomiędzy nami. Talent do publicznego przemawiania może być
zwykły lub nadzwyczajny, i w obu wypadkach jest budujący, o ile używany jest w
duchu pokory i miłości. Zgromadzenie jako całość powinno być sędzią w tym
względzie i gdzie nie ma takiego talentu, publicznych kazań lepiej byłoby nie
praktykować, ale zadowolić się takimi zebraniami, na przeprowadzenie których
znajdują się w zborze odpowiedni słudzy.
CEL ZGROMADZANIA SIĘ
Dobrze będzie zauważyć, w jakim celu
odbywały się w pierwotnym Kościele zebrania wiernych, usługi starszych itp.
Zbierano się nie po to, aby zapewnić sobie pewnego rodzaju rozrywkę towarzyską
czy też w celu sprawowania pewnych formalnych obrządków rytualnych. Wspólne
zgromadzanie się służyło:
• „Ku
spojeniu (udoskonaleniu) świętych
i ku pracy usługiwania.” Zgromadzenia były więc jakoby uczelniami,
szkołami, w których wszyscy mieli się ćwiczyć do jak najlepszej służby dla Pana
– nie tylko tej przyszłej i chwalebnej, ale też do służby potrzebnej w Kościele
już dzisiaj, przez które to usługi klasa Oblubienicy Chrystusowej ma
przygotować się do swej przyszłej pracy. Pamiętając o tym, wszyscy winni być
pitnymi uczniami, a udzielane lekcje powinny być systematyczne, w celu po
uczenia i duchowego rozwoju, nie zaś dla rozrywki. Przypomnijmy, że św. Paweł
ganił niektórych, iż nie byli dosyć zaawansowanymi i utwierdzonymi w Prawdzie,
jak według czasu być powinni: „Według czasu (w którym jesteście w Prawdzie) powinniście
być nauczycielami, ale zamiast tego potrzebujecie, aby was uczono, które są
pierwsze początki mów Bożych i staliście się jako mleka potrzebujący, a nie
twardego pokarmu” – Żyd. 5:12.
• „Ku
zbudowaniu ciała Chrystusowego”, czy li ku spojeniu wszystkich
członków w jedność wiary, a także w jednego ducha miłości i przywiązania do
Boga, aby jako jedno Ciało wszyscy mogli rozwijać swój chrześcijański
charakter, w łasce i w znajomości, na podobieństwo dojrzałego wieku i
charakteru Chrystusowego.
Tak rozumiejąc cel naszych wspólnych
nabożeństw widzimy, że mamy dokonać w sobie bardzo ważnego dzieła. Czuwajmy
więc, abyśmy mogli okazać się dobrymi robotnikami Bożymi, dobrze rozbierającymi
Słowo Prawdy.
STOSUNEK STARSZYCH DO
ZGROMADZENIA
Tych, którzy zajmują w Kościele
stanowiska starszych, Pan napomina: „Nie nazywajcie się mistrzami, albowiem jeden
jest Mistrz wasz, Chrystus, ale wyście wszyscy braćmi”. Natomiast
pozostałym członkom zgromadzenia Jezus zaleca: „Nikogo nie nazywajcie ojcem waszym na ziemi, albowiem jeden jest Ojciec
wasz, który jest w niebiesiech”. A niechaj was nie nazywają mistrzami, jeden
jest Mistrz wasz, Chrystus” – Mat. 23:8-10.
Żadne tytuły ani odznaki,
wyróżnienia lub jakiekolwiek pochlebne hołdy nie powinny być tolerowane w Ciele
Chrystusowym. Żaden brat, bez względu na to, jak wielkie mogą być jego usługi i
użyteczność w zgromadzeniu, nie powinien takich wyróżnień ani hołdów pożądać,
ani ich przyjmować bez protestu i zgromienia, ani też członek zgromadzenia nie
powinien do takiego stopnia zapominać o Pańskich przestrogach, aby miał hołdować
drugim. Wszyscy jesteśmy braćmi – podlegającymi tym samym namiętnościom i
słabościom. Zatem czuwajcie, abyście nie kładli żadnego obrażenia (pokusy do
nadęcia się pychą lub jakimś innym złym uczuciom) albo jakiejś okazji do upadku
brata (Rzym. 14:13).
Wielu, bardzo wielu z tych, którzy
byli przedniejszymi w Kościele, pokonani zostali pochlebstwami – przesadnymi
pochwałami, uwielbieniami itp., którymi drudzy darzyli ich w bezpodstawnym
mniemaniu, jakoby bracia, którzy służą trzodzie Pańskiej rzeczami duchowymi,
byli ponad wszelkie pokusy i możliwości upadku. Ten brak poważania i stosowania
się do Pańskich przestróg i przykazań sprawia, że stanowisko przodującego brata
jest bardzo niebezpieczne. Pochlebstwa i pochwały, jakimi darzeni byli
przywódcy wielkiej reformacji, wstrzymały właściwy postęp tej dobrej pracy i
spowodowały, że wielu mężów dobrego wyrozumienia wypadło ze swej stateczności
(Dan. 11:34-35). Niechaj więc nie będzie czegoś podobnego pomiędzy nami.
Niechaj każdy ochrania siebie i drugich od takich pokus. Budujmy jedni drugich
we właściwym pojmowaniu zasad sprawiedliwości i prawdy, unikając upajających
wpływów tego świata.
Znaczna jednak różnica zachodzi
pomiędzy właściwą, serdeczną miłością bratnią i właściwą oceną wiernej służby,
a niewłaściwym sentymentalizmem, który sprzyja duchowi tego świata i który
zawsze jest tak zmienny i przemijający, jak jest fałszywy. Dojrzały
chrześcijanin będzie zawsze kłaść tamę wszystkiemu, co sprzyja hołdownictwu,
pochlebstwu itp. A gdy ktoś jemu w taki sposób chce schlebiać, to przynajmniej
swoim zachowaniem, jeżeli już nie słowami, powinien powiedzieć: „Patrz, abyś tego nie czynił, bom jest współsługa
twój i braci twoich. Bogu się kłaniaj” – Obj. 22:9. Mniej dojrzały
będzie natomiast często uprawiał i przyjmował pochlebstwa ku swej własnej
szkodzie. Z tego też powodu apostoł radził, aby na starszych obierani byli
raczej bracia stateczni i utwierdzeni w Prawdzie, a nie „nowotni”, tj. niedojrzali w charakterze.
Chociaż Pan zarządził, aby w
Kościele byli niektórzy apostołami, inni starszymi, pasterzami, ewangelistami
itd., to jednak wcale to nie znaczy, aby określenia te były używane jako
wyróżnienia i tytuły. Uznając zatem te stanowiska służby w Kościele, powinniśmy
zawsze rozumieć i wyrażać się o danych sługach jako o braciach – o braciach
umiłowanych w Panu.
Podczas gdy wszyscy członkowie
zgromadzenia powinni czuwać i mieć się na baczności przed duchem tego świata i
duchem próżnej chwały, to z drugiej strony powinni oni z takim samym baczeniem
chronić się przed zimnym usposobieniem niewdzięczności i cynizmu, który w duchu
zazdrości i obłudy gotów był zawsze mówić: „Daj chwałę Bogu, wiemy, że człowiek
ten jest grzeszny”. Apostoł nauczał: „Prosimy
was bracia, abyście poznali tych, którzy pracują między wami, i którzy są przełożonymi waszymi w Panu
i napominają was, abyście ich jak najbardziej miłowali dla ich pracy” –
1 Tes. 5:12-13.
Na innym
miejscu ten sam Apostoł pisze: „Bądźcie
posłuszni wodzom waszym i bądźcie im poddani (tj. jeżeli
według Pańskich wskazówek i metod obraliście odpowiednich ku tej służbie braci,
a więc zgodziliście się na Pański wybór w naznaczony przez Niego sposób), albowiem oni czuwają nad duszami waszymi jako ci,
którzy liczbą oddać mają, aby to
z radością czynili, a nie ze
wzdychaniem” – Żyd. 13:17.
Tak więc gdy starsi
przestrzegani są przed przywłaszczaniem sobie panowania nad dziedzictwem
Pańskim, trzoda upominana jest, aby nie gardziła lub lekceważyła starszych. Nie
znaczy to, aby członkowie zgromadzenia darzyli starszych (lub niektórych z
nich) bałwochwalczym uwielbieniem, bez doświadczenia Słowem Bożym głoszonych
przez nich nauk. Chcemy natomiast powiedzieć, że wszyscy powinni w pokorze i w
cichości harmonijnie współdziałać, jako jedno ciało, ku budowaniu samych siebie
w miłości i we wszystkich cnotach chrześcijańskich – ku coraz większemu
rozwojowi ogólnej pracy Pańskiej (1 Piotra 5:1-11).
Zanim zakończymy ten tak
wszechstronny temat dot. porządku w Kościele, dobrze będzie zwrócić jeszcze
naszą uwagę na Boski zamysł, aby cały Jego Kościół (żywy, bez względu jak
szeroko jest on rozproszony w świecie) spojony był jednym duchem w jedną
całość. Tak było w czasach apostolskich i tak powinno być teraz. Przyjemnie
jest zauważyć, że pomimo bardzo ograniczonych sposobów komunikacyjnych w
pierwotnym Kościele, kiedykolwiek nadarzała się ku temu sposobność,
zgromadzenia przesyłały sobie pozdrowienia i życzenia (Dz. Ap. 15:23; 1 Kor.
16:19; 2 Kor. 13:13; Filip. 4:21-23; Kol. 4:14-15; 1 Piotra 5:13; Tyt. 3:15; 3 Jana
14), a wszyscy podlegali tym samym apostolskim regułom, mając jednego Pana,
jedną wiarę i jeden chrzest. Ich szczerym dążeniem było, aby „zachować jedność ducha w związce pokoju”, aby
nie było rozerwania w Ciele Chrystusowym (Efez. 4:3-13; 1 Kor. 12:25).
Zauważyć też warto piękną
społeczność ducha i wiary, i przychylne współdziałanie pomiędzy apostołami i
starszymi w pierwotnym Kościele. Wszyscy starali się gorliwie głosić te same „zdrowe nauki” Prawdy, o której byli
zupełnie przekonani. Nikt nie starał się wynosić jeden nad drugiego ani też
zaćmić go jakimiś nowymi naukami lub osobistymi poglądami. Apollos nie starał
się dyskredytować nauk Pawła, stąd owce Pańskie nie były wprowadzane na drogę
ludzkich spekulacji i próżnych filozofii. Nie, takiego postępowania nie było w
pierwotnym Kościele, pomimo, że od czasu do czasu już wtedy pojawiali się
fałszywi nauczyciele, szukający własnej chwały i starający się pociągnąć
uczniów za sobą. Prawdziwie poświęceni byli jednak wiernymi jedni ku drugim,
tak jak wiernymi byli Panu. Paweł szczepił, Apollos podlewał, a Bóg dawał
wzrost.
Z przyjemnością możemy dodać, że w
znacznym stopniu duch ten przejawia się i obecnie (tak zapewne było w czasie
pisania tego artykułu przez pastora Russella, pod koniec minionego stulecia –
przyp. tłum.), stąd ufamy, że będzie on trwał nadal – do czasu, gdy wszyscy
zejdziemy się w jedność wiary, w męża doskonałego w Chrystusie, jako jedno
Ciało, harmonijnie współdziałając w czynieniu Jego woli, pod kierownictwem Jego
Słowa, będąc spojeni miłością i gorliwością chwalebnej pracy Pańskiej – w
dziele Jego żniwa.
ORGANIZACJA KOŚCIOŁA –
NIEBIESKA, A NIE ZIEMSKA
W powyższym rozważaniu zauważyliśmy
piękność, prostotę i zupełność organizacji członków Kościoła, których imiona
zapisane są w niebie. Jedyny jego rządca i Naczelnik, Jezus Chrystus, jest
nieomylny. Bóg ześrodkował wszelki autorytet w Jego rękach, a każdy z członków
Kościoła ma być ochotnie Jemu poddany i wiernie Mu służyć nie tylko słowami i
czynami, ale we wszystkich swoich rozmyślaniach. Tyko On wie, którzy są Jego;
przyjmuje członków, a w razie potrzeby wyklucza niewiernych wymazując ich
imiona z Niebiańskiej Księgi.
Członkowie Kościoła, ściśle spojeni
z Głową, a przez to również jedni z drugimi w proporcji do swego stopnia
rozwoju w duchu Mistrza (który jest duchem miłości), mają uznawać za braci
wszystkich tych, którzy odznaczają się podobnym duchem miłości i poświęcenia
według wiary „raz świętym podanej” –
tj. że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism, że teraz żyje na wieki i
wstawia się za nami przed oblicznością Bożą. Tacy „bracia” są pouczani Słowem
Bożym, że mają wspólnie się zgromadzać (a zebrania mają odbywać się przystojnie
i porządnie) – upatrując, których spomiędzy nich Boska opatrzność i Jego Słowo
wysuwają jako odpowiednich do starszeństwa. Tym powinni dać oni swoje uznanie
(przez jawne na nich głosowanie) i wszelkie uznane przez Biblię współdziałanie.
Taka organizacja Kościoła była przyjętą za właściwą zaraz od zesłania ducha świętego
– i od tego czasu jest ona obowiązująca we wszystkich zgromadzeniach, tak
istniejących, jak i nowo zakładanych.
Wielka jest jednak różnica pomiędzy
taką organizacją a tą, która ukształtowana została według ludzkich tradycji z
samozwańczym klerem, który panuje nad laikami i dzieli się łupem zdzieranym z
tychże laików. Zaiste – ci tzw. „duchowni” dzielą się zyskami, różnymi
zaszczytami, honorami, tytułami itd. Wolnymi od takiego postępowania są jedynie
prawdziwi słudzy Pańskiej trzody, którzy służą Mu i Jego owczarni w pokorze i w
poświęceniu.
Związka miłości łącząca członków
niebiańskiego Kościoła zastąpiona została w kościele ziemskim związkami
sekciarskiej pychy i zarozumiałości, a także strachem, że każdy, kto umiera bez
tzw. sakramentów, pójdzie na wieczne męki. Zamiast prostego, lecz skutecznego
wyznania wiary, ziemskie kościoły ustanowiły wystawne, sekciarskie wyznania i
próby. Zaprawdę, siła tych kościołów kryje się w cielesności i nieświadomości
„laików” – w ich nieznajomości Słowa Bożego i przysługującej im wolności. Z
chwilą, gdy związali się oni z sekciarskimi nazwami, zobowiązaniami i
wyznaniami wiary, stracili swe osobiste wierzenia i pojęcie wolności, natomiast
wiara, rozsądek i wolność zostały zaprzedane rządzącym radom duchowym, synodom itp.
W niebiańskiej organizacji każdy może wskazywać na Słowo Boże, lecz nikt nie
może robić coś więcej, bo czyniąc tak gwałciłby Boskie reguły i narażałby się
na niełaskę nieomylnego Pana i Głowy Kościoła. Osobista wolność każdego członka
niebiańskiego Kościoła wobec innych członków oraz zupełne poddaństwo samemu
tylko Panu, są charakterystykami Pańskiej organizacji. Sprawa ta ma się wręcz
przeciwnie w przypadku organizacji ustanowionych przez człowieka.
Na Straży
1985/4/04, str. 59, W.T. R- 1889 a -1895 r.