<< Wstecz |
Wybrano: R-1723 a, z 1894 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Prawo Boże - powszechne i wieczne.
„Albowiem zakon przez
Mojżesza jest dany, a łaska i prawda
przez Jezusa Chrystusa stała się” – Jana 1:17.
STOSUNEK DZIESIĘCIU PRZYKAZAŃ I SABATU IZRAELA DO
BOSKIEGO PRAWA
Przypuszczenie,
że powyższy tekst oznacza, iż przed Zakonem przekazanym przez Mojżesza na górze
Synaj nie istniało Boskie prawo rządzące niebem i ziemią, byłoby równie
nierozumne, jak przypuszczenie, że przed pierwszym przyjściem naszego Pana
wszechświat nie znał łaski ani prawdy.
Wręcz
przeciwnie: możemy powiedzieć, że tak samo, jak pewne jest, iż Bóg nie miał
początku, nie miały też początku prawda ani Boskie prawo; sprawiedliwa Boska
wola zawsze bowiem była prawem ciążącym na całym Jego stworzeniu. Fałsz miał
swój początek, a Szatanowi przypisuje się bycie „ojcem wszelkiego kłamstwa”;
ponieważ jednak Bóg jest Ojcem prawdy, sama prawda nie miała początku, jako że
On nigdy nie był niewierny prawdzie. Zatem bezprawie i grzech miały początek, a
Szatan nazywany jest pierwszym przestępcą; ponieważ jednak Boska wola, czyli
prawo, stanowi standard sprawiedliwości, wynika z tego, że podobnie jak Bóg
istniało ono od zawsze i będzie trwało przez całą wieczność.
Skoro
Boży rząd jest powszechny i wieczny, wynika z tego, że nigdy nie istniały czas
ani miejsce bez prawa; nie było też istoty, która nie podlegałaby Jego prawu,
czyli nie znajdowała się pod jego kontrolą.
Na
górze Synaj prawo Boże zostało jednak objawione w inny sposób, niż poprzednio.
Stwarzając
aniołów, Bóg obdarzył ich inteligencją, która potrafiła odróżniać dobro od zła.
Ich umysły były tak doskonale zrównoważone, że dobro zawsze wyglądało jak dobro
i zło nie mogło być przez pomyłkę uznane za dobro. Ta zdolność rozróżniania, jaką
posiada dane stworzenie, jest nazywana „obrazem” Boga; likwiduje ona
konieczność jakiegokolwiek spisanego prawa. Adam, pierwszy spośród rodzaju
ludzkiego, również został stworzony na podobieństwo Boże i to prawo zostało
wpisane w konstrukcję jego istoty, czy też, jak niekiedy się to określa,
zapisane na jego sercu.
Prawo
dane przez Mojżesza byłoby całkowicie nie na miejscu w niebie czy też w raju
przed pojawieniem się grzechu. Prawo Boże (zawarte w jednym słowie „miłość” – do Boga i wszystkich Jego stworzeń w społeczności z Nim) wpisane było w
istotę aniołów; jakże dziwne wydawałoby się im umieszczenie w niebie tablic z
prawem Mojżeszowym albo ich kopii. W jakiż sposób takie oznajmienie Boskiego
prawa mogłoby służyć istotom, które posiadały już o wiele głębsze zrozumienie
go? Podobnie bezużyteczna byłaby tego rodzaju prezentacja dla Adama przed
upadkiem i dlatego nie została przeprowadzona.
Dlaczego
jednak Mojżesz dał Zakon? Dlaczego około 2500 lat po upadku Adama w grzech i
śmierć? Dlaczego na górze Synaj? Dlaczego ludowi izraelskiemu, a nie wszystkim
narodom albo jakiemuś innemu? Dlaczego zapisano je na kamieniach? Skąd to
odejście od poprzednich metod wyrażania go?
Samo
przeczytanie tych pytań i zastanowienie się nad faktami, na jakich są oparte,
powinno uwolnić umysł od wielu sprzeczności i przygotować go na odpowiedź.
Ojciec
Adam, pogwałciwszy prawo Boże – zapisane w jego istocie – znalazł się pod
przewidzianym przez nie wyrokiem – śmiercią. Ten wyrok śmierci wywarł na
niego wpływ pod względem umysłowym i moralnym, jak również fizycznym; w ten
sposób rozpoczęło się wymazywanie z jego serca umiejętności osądzania czy też
intuicyjnego odróżniania dobra od zła. Upadły stan wspierał rozwój samolubstwa, wynosząc je do pozycji zasady rządzącej życiem – na miejsce miłości, jak
było to w pierwotnym Bożym stworzeniu.
W
miarę przejmowania władzy przez samolubstwo zanikało w sercu Adama prawo
miłości. Z upływem lat upadek przechodził z ojców na dzieci – aż do czasów
Mojżesza, o których można spokojnie powiedzieć, że wśród większości rodzaju
ludzkiego pierwotne prawo niemalże zanikło. W Liście do Rzymian apostoł opisuje
ogólny obraz ludzkości poza Izraelem, jak również wyjaśnia, w jaki sposób
doszło do tak strasznego stanu – patrz Rzym. 1:21-32.
Bóg
postanowił dać prawo na tablicach kamiennych potomkom swego „przyjaciela”
Abrahama, zgodnie z obietnicą, że będzie to potomstwo w szczególny sposób
wykorzystywał i mu błogosławił. Niemniej jednak, jak gdyby w celu zapewnienia
ludzi, że Żydzi nie posiadali natury wyższej niż inni, Bóg dozwolił, by na
setki lat popadli w niewolę Egipcjan, najpotężniejszego wówczas narodu na
ziemi.
Na
tej podstawie wnioskujemy, że Zakon został dany na Synaju, ponieważ pierwotne
prawo, wyrażone w naturze Adama dwadzieścia pięć wieków wcześniej, niemalże
zanikło i stało się nieczytelne. Zakon dany był wybranemu narodowi poprzez ręce
wybranego przywódcy.
Nie mogło ono być na nowo zapisane na ich sercach, gdyż oznaczałoby to przywrócenie ich
do doskonałości, jaka istniała w Edenie; było to niemożliwe, jako że kara za
utratę tej doskonałości – śmierć – nadal ciążyła na Izraelu oraz na całej
reszcie ludzkości; taki stan miał trwać do czasu znalezienia okupu za Adama i
wszystkich, którzy utracili w nim życie.
Najlepszym
sposobem przekazania prawa miłości tym, którzy nie posiadają ducha miłości,
czyli umysłowego podobieństwa Boga, jest metoda, z jakiej Bóg skorzystał w
dziesięciu przykazaniach wyrytych w kamieniu: to będziesz robił, a tego nie
będziesz.
Prowadzi
nas to do kolejnego pytania: Dlaczego Bóg dał Zakon na kamiennych tablicach?
Dlaczego nie czekał do naznaczonego czasu, aby posłać swego Syna, aby stał się
naszą ceną okupu, a potem, po wykupieniu wszystkich spod wyroku śmierci,
aby rozpocząć „przywrócenie wszystkich rzeczy” (Dz. Ap. 3:21) – ponowne zapisywanie
pierwotnego prawa na ludzkich sercach?
Odpowiedź
na to ważne pytanie znajdujemy w słowach apostoła. Uczy nas on, że kiedy Bóg
powiedział Abrahamowi, że będzie błogosławił wszystkie narody ziemi w jego nasieniu,
to nie miał na myśli wszystkich jego potomków, lecz Chrystusa Jezusa, który
według ciała miał się narodzić z potomstwa Abrahama; dla Chrystusa miał też
wybrać „Oblubienicę”, czyli towarzyszkę składającą się z wielu członków.
Wszyscy ci członkowie mają posiadać tego samego ducha, co Chrystus – dołączyć
do Niego w cierpieniach związanych z współczuciem i posłuszeństwem. Po
skompletowaniu Oblubienica zostanie udoskonalona wraz z Nim w chwale i będzie
współpracowała z Nim w dziele błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi (Gal.
3:16, 29; 1 Piotra 1:11; Rzym. 8:17-18). Apostoł pisze także, że czas
przeznaczony na przyjście Chrystusa i odkupienie świata musi nastąpić przed
wybraniem Jego Oblubienicy, ponieważ musi ona być odkupiona, zanim zostanie
powołana czy wybrana. Z powodu długiej przerwy pomiędzy daniem obietnicy
Abrahamowi, a czasem przeznaczonym przez Boga na zesłanie Jego Syna w celu
odkupienia ludzi, Bóg przewidział dzieło związane z cielesnymi dziećmi
Abrahama, które miało wypełnić czas pomiędzy tamtą chwilą, a przyjściem
Chrystusa Jezusa, prawdziwego „nasienia Abrahama” według Boskiego zamierzenia.
To
przymierze, które Pan zaplanował w stosunku do Izraela, cielesnych potomków
Abrahama, miało im przynieść wielkie korzyści, choć mogło też spowodować
bolesne doświadczenia; miało ich nie tylko ochronić przed popadnięciem w
głębszą degradację i całkowitą utratę podobieństwa Bożego, jak stało się z
innymi narodami, ale także sprawić, że w kilku przypadkach pierwotne prawo
stało się bardziej wyraziste. Co więcej, to prawo dane Izraelowi miało do
pewnego stopnia być wzorcem dla świata; w ten sposób naturalne potomstwo
Abrahama mogło podnieść standard dla ludu i w pewnym niewielkim stopniu
błogosławić wszystkie narody poprzez powstrzymanie upadku i odrodzenie we
wszystkich pewnej miary zamierającego wpływu pierwotnego prawa sumienia.
Apostoł
pisze o tym przymierzu, że Zakon „dla przestępstwa [ponieważ szerzył się grzech
i ludzkość bardzo szybko staczała się w upadku] przydany [do Przymierza
Abrahamowego] jest, ażby przyszło [obiecane] nasienie [ażby przyszedł
Chrystus (nie tylko Chrystus Jezus, Głowa, lecz również Kościół, Jego Ciało),
by wykonać rzeczywiste dzieło, na które nadszedł czas], któremu się stała
obietnica [Przymierza Abrahamowego].” „Bo niczego do doskonałości nie przywiódł
zakon”; co więcej, „zakon, który po czterech set i po trzydziestu latach [od
przymierza zawartego z Abrahamem] nastał, nie znosi [ani w żaden inny sposób
nie zmienia ustaleń i warunków tego przymierza], aby miał zepsuć obietnicę
Boską” – Gal. 3:19, 17; Żyd. 7:19.
To
przymierze, które Bóg zawarł z Izraelem, było czymś więcej, niż nawet sami
Żydzi byli w stanie pojąć. Jego postępowanie względem nich było typem Boskiego
działania, jakie miało nastąpić w przyszłości. Na przykład ich ofiary za grzech
usuwały grzechy jedynie symbolicznie i dawały pojednanie z Bogiem na
jeden rok; jak powiada apostoł, nie mogły jednak rzeczywiście zmazać grzechu –
„nie można rzec, aby krew [śmierć] wołów i kozłów miała gładzić grzechy.” To człowiek został skazany na śmierć, więc śmierć zwierzęcia mogła jedynie obrazować śmierć człowieka Chrystusa Jezusa, który dał siebie na okup za
wszystkich (Żyd. 10:1-10; 1 Tym. 2:5-6).
Obrazowe
lekcje były zawarte nie tylko w ofiarach, lecz w każdym szczególe postępowania
Boga wobec tego narodu, a ich wypełnienie sięga do Wieku Ewangelii lub nawet
dalej – do Wieku Tysiąclecia. Sądzimy, że na podstawie tego, co wykazaliśmy
wcześniej na temat Boskiego prawa – wyznaczającego w każdej kwestii, co jest
dobre, a co złe, prawa, które podobnie, jak Jego Twórca istnieje od zawsze i na
zawsze i nie ulega zmianie – nasi czytelnicy rozumieją, że danie Prawa
na Synaju miało szczególne, wyjątkowe znaczenie, związane z narodem, któremu
było dane.
PRAWO DANE NA SYNAJU
Na
górze Synaj wydarzyło się więcej, niż się zwykle przypuszcza. Nie tylko dano
tam prawo zapisane na kamiennych tablicach, ale zawarto również przymierze oparte na tym prawie – pomiędzy Bogiem, reprezentowanym przez owo Prawo, a
Izraelem; Mojżesz był zaś pośrednikiem Przymierza Zakonu.
Najważniejszym
elementem było właśnie przymierze! Bóg, który uznał ojca Izraelitów, Abrahama,
i zawarł z nim przymierze, na którego spełnienie czekali kilka stuleci, uznał
ich wreszcie za dzieci Abrahama, wywiódł ich z niewoli egipskiej wśród
cudownych dowodów swej łaski, a teraz przyprowadził ich w szczególny sposób pod
górę Synaj i zawarł z nimi przymierze.
Tę
propozycję stania się Boskim narodem przymierza Izrael przyjął z sercem
tańczącym z radości wynikającej z wielkiego oczekiwania. Wygląda jednak na to,
że Żydzi nie zdawali sobie sprawy, iż ich przymierze było odmienne od
tego, które Bóg uczynił z Abrahamem.
Z
przeoczenia wspomnianego właśnie faktu wynikło wiele nieporozumień; transakcja
na Synaju była ważna nie dlatego, że Bóg od tej chwili ustanowił prawo
nad swoim stworzeniem; widzieliśmy bowiem, że Boskie imperium nigdy nie było
bez prawa; układ na Synaju był ważny, ponieważ Bóg zawarł tam przymierze z Izraelem, na warunkach którego Żydzi nie byli już traktowani jako grzesznicy,
lecz zostali przyjęci jako słudzy Boży, o ile pozostawali wierni wymaganiom
owego przymierza. Prawo zapisane na tablicach z kamienia reprezentowało to przymierze, gdyż wszelkie błogosławieństwo pod przymierzem zależało od
absolutnego posłuszeństwa temuż prawu – 2 Moj. 19:7-8, 34:28.
Dlatego
właśnie mówiąc o przymierzu, zwykle myśli się i wspomina o prawie, od
którego wszystko zależało. Tak więc w Nowym Testamencie, pisząc o tym przymierzu,
apostoł często nazywa je „zakonem”, a słowo „przymierze” pozostaje w domyśle. W
każdym jednak przypadku spojrzenie na język i kontekst nie pozostawia cienia
wątpliwości, że mowa jest o Przymierzu Zakonu, a nie tylko o zapisanym prawie.
Na przykład wyrażenie „niczego do doskonałości nie przywiódł zakon” nie może
się odnosić do prawa jako takiego, gdyż prawa nigdy niczego nie czynią
doskonałym; pokazują jedynie doskonałe wymagania. Prawo na kamiennych tablicach
przedstawiło Izraelowi Boskie wymagania, ale to właśnie przymierze miało
być próbą uczynienia narodu doskonałym przez obietnicę błogosławieństw za posłuszeństwo
prawu, a przekleństw za nieposłuszeństwo. Przymierze Zakonu nie zdołało tego
dokonać: niczego nie uczyniło doskonałym. Owszem, ograniczyło grzech i wykazało
ludziom niektóre spośród ich upadków, ale nie mogło nikogo podnieść z błota
grzechu i grząskiego dołu śmierci. Nie mogło dać życia: pozostawiło Izraelitów
pod wyrokiem śmierci, pod którym znajdowali się przed daniem Prawa, ale
dodatkowo związało ich narodowym kontraktem. Niemniej jednak było to tylko
przymierze obrazowe i jego pośrednik był tylko typem jedynego Pośrednika między
Bogiem a ludźmi; zaś krew tego przymierza jedynie obrazowała krew Nowego
Przymierza.
Boskie
przymierze z Abrahamem nie było ograniczone prawem. Zostało zastosowane jak
tylko Abraham wszedł do Kanaanu – „błogosławione będą w nasieniu twoim
wszystkie narody ziemi”. Nasienie było obiecane i pewne, podobnie jak
błogosławieństwo. Inaczej jednak rzecz się miała z Przymierzem Prawa, zawartym
cztery stulecia później z cielesnym nasieniem Abrahama. Obiecane przezeń
błogosławieństwo uwarunkowane było posłuszeństwem zestawowi praw, jakie zostały
im wówczas dane. Mówiło ono: „Ktobykolwiek te rzeczy czynił, przez nie
żyć będzie” – Rzym. 10:5; 3 Moj. 18:5.
Izrael
najwyraźniej nie zdawał sobie również sprawy, że może nie okazać doskonałego
posłuszeństwa Prawu. Szybko przyjął warunki przymierza (2 Moj. 19:8; 5 Moj.
27:11-26), nie pojmując do końca, że było to przymierze „ku śmierci” (Rzym.
7:10), a nie ku żywotowi, a to dlatego, że lud nie mógł być doskonale posłuszny
jego sprawiedliwym wymaganiom. Życie było obiecane na zasadach dość łatwych dla
ludzi doskonałych, lecz niemożliwych dla ludzi upadłych; niemniej jednak
przystawszy na te warunki, zostali nimi związani. W taki właśnie sposób
Przymierze Zakonu „zabiło ich”, czyli odebrało im nadzieję życia, tę samą,
którą dopomogło rozbudzić (Rzym. 7:9-11). Mimo to przydało im się jako sługa,
by przyprowadzić ich do Chrystusa. Gdy Chrystus przyszedł i je wywyższył,
okazało się, że nikt przed Nim go w pełni nie docenił ani nie był mu posłuszny.
Ci, których umysł skłonny był do nauki, przekonani, że nie są w stanie zapewnić
sobie wiecznego życia na warunkach przymierza z góry Synaj, zaczęli postrzegać
ofiarowaną sprawiedliwość Chrystusa pod Nowym Przymierzem (którego Chrystus
stał się Pośrednikiem i które zapieczętował, czyli uczynił ważnym swoją własną
krwią [śmiercią]) jako jedyną nadzieję na żywot wieczny. Tak więc Przymierze
Zakonu niczego nie uczyniło doskonałym (Żyd. 7:19). W najszerszym znaczeniu
nikt go nigdy nie zachował – z wyjątkiem doskonałego człowieka, Chrystusa
Jezusa (Rzym. 3:23); było ono bowiem pełną miarą możliwości doskonałego
człowieka.
WYKUPIENI SPOD PRZEKLEŃSTWA PRZYMIERZA ZAKONU
Rzecz
staje się o wiele jaśniejsza, gdy odkrywamy, że stwierdzenia mówiące, iż
Chrystus zmazał prawo przez „przybicie go do krzyża” (Kol. 2:14), że „koniec
zakonu jest Chrystus ku sprawiedliwości każdemu wierzącemu” (Rzym. 10:4) oraz
inne podobne wersety nie oznaczają, że na krzyżu zakończyło się Boskie prawo wszechświata, zabraniające grzechu. To prawo obowiązywało ludzi i aniołów
od chwili ich stworzenia i nigdy nie wygaśnie. Wszystko jest jasne, gdy w tych
wersetach dołożymy wyraz „przymierze”, jak niewątpliwie rozumieli to
adresaci tych słów.
Pismo
wyraźnie potwierdza, że dziesięć przykazań stanowiło podstawę przymierza
zawartego z Izraelem na Synaju. „I [Mojżesz] był tam z Panem czterdzieści dni i
czterdzieści nocy; chleba nie jadł i wody nie pił; i napisał Pan na tablicach
słowa przymierza, dziesięć słów” (2 Moj. 34:28). „I oznajmił wam przymierze
swoje, które rozkazał wam, abyście je czynili, to jest dziesięć słów, które
napisał na dwóch tablicach kamiennych” – 5 Moj. 4:13-14; 9:9, 11, 15.
Wielu
przeoczyło fakt, że choć Izraelici pod każdym względem byli w korzystnej
sytuacji pod Przymierzem Prawa (Rzym. 3:1-2), to jednak każdy, kto nie zdołał
wypełnić wszystkich wymagań tego przymierza, popadał pod przekleństwo, czyli
wyrok, który nie dotyczył innych. Napisano bowiem: „Przeklęty każdy [każdy
Izraelita], któryby nie został we wszystkim, co napisane w księgach
[przymierza] zakonu, aby to czynił” – Gal. 3:10; 5 Moj. 27:26.
Apostoł
uczy, że owo przekleństwo obejmowało jedynie tych, którzy podlegali Przymierzu
Zakonu: „Cokolwiek zakon [Przymierze Zakonu] mówi, tym, którzy są pod zakonem
[Przymierzem Zakonu], mówi” – Rzym. 3:19. Potwierdzają to słowa Mojżesza (patrz
5 Moj. 5:2-3). Zaiste, żaden inny układ nie byłby sprawiedliwy, jako że
błogosławieństwa tego przymierza i obietnice życia skierowane były do tego
jedynego narodu (Rzym. 9:4). W jaki więc sposób to przekleństwo mogło
rozszerzyć się poza lud, który cieszył się łaskami i przywilejami płynącymi z
przymierza?
Błogosławieństwa
Przymierza Zakonu były ziemskie, podobnie jak i przekleństwa; z jedynym
wyjątkiem, opisanym poniżej, ani jedne, ani drugie nie odnosiły się do wiecznie
trwającej przyszłości. Przyszłość została już dla nich ustalona, jak również
dla wszystkich potomków Adama, w wyroku śmierci. Jedynie cena okupu, cena
równoważna, którą Pan Jezus zapłacił wiele lat później, mogła wyrównać rachunek
wynikający z tego pierwotnego wyroku i zapewnić całkowite uwolnienie spod
wyroku śmierci. Ofiary za grzech składane w Dniu Pojednania nie miały trwałej
wartości, lecz jedynie przez rok po ich złożeniu, i dlatego musiały być
corocznie powtarzane. Wszystkie szczegóły tych błogosławieństw i przekleństw
Przymierza Zakonu zostały Izraelowi dokładnie wyjaśnione – 5 Moj. 28:1-14,
15,33,45,58,64,67.
Przymierze
to obejmowało wszystkich członków narodu izraelskiego, tak że dzielili zarówno
błogosławieństwa, jak i przekleństwa; ale istniało jedno postanowienie względem
jednostki: mianowicie człowiek całkowicie posłuszny wszelkim wymaganiom
Zakonu będzie żył – będzie miał zagwarantowane trwałe życie. Bez względu
na to, jak Izrael wyobrażał sobie, że możliwe jest zdobycie w ten sposób życia
wiecznego przez cały naród lub przez wielu jego członków, widzimy, że Bóg nigdy
nie miał wobec nich takich oczekiwań. Wiedział od początku to, czego nauczył
nas przez doświadczenie oraz przez natchnione słowa apostoła: „Z uczynków
zakonu nie będzie usprawiedliwione żadne ciało [nikt spośród upadłego rodu,
wymagającego usprawiedliwienia] przed oblicznością jego” – Rzym. 3:20.
„Człowiek Chrystus Jezus” (1 Tym. 2:5), który okazał całkowite posłuszeństwo Zakonowi,
był właśnie tą jednostką, dla której w Boskim planie zostało uczynione powyższe
postanowienie, mówiące: „które zachowując człowiek, będzie w nich żył”. Miał w konsekwencji prawo do wiecznego życia i dlatego mógł prosić i
otrzymać więcej niż dwanaście legionów aniołów, by bronili Go przed tymi,
którzy nastawali na Jego życie. Złożył jednak swoje życie i ta jedna
śmierć, rozpoczęta nad Jordanem i „dokonana” trzy i pół roku później na
Kalwarii, sprawiła dwie rzeczy – jedną tylko dla Izraela, a drugą dla
całego świata.
Ponieważ
dzieci Izraela, podobnie jak inne narody, należały do potomstwa Adama, miały
tak samo jak inni udział w jego wyroku śmierci i zostały odkupione złożoną
przez naszego Pana ofiarą za grzech i równoważną ceną za Adama, a także
wszystkich, którzy w Adamie utracili życie (Rzym. 5:12,18). Jednak tylko
Izrael, nie żaden inny naród, rodzina czy lud na ziemi znalazł się pod
warunkami Przymierza Zakonu zawartego na Synaju i dlatego tylko Izraelici
musieli być „odkupieni z przekleństwa [Przymierza] zakonu” – Gal. 3:13.
Apostoł
potwierdza, że ten „jeden człowiek”, Chrystus Jezus, mógł sprawiedliwie odkupić nasz rodzaj; widać to również jasno, gdy zrozumiemy, że wszyscy ludzie
zostali skazani w jednym człowieku Adamie; jakim jednak sposobem mógł jeden
człowiek odkupić tak liczny naród izraelski spod przekleństwa ich Przymierza
Zakonu?
Odpowiadamy,
że istnieje pewien fakt związany z przymierzem Izraela, na który niewiele osób
zwraca uwagę: mianowicie, że zawierając przymierze Zakonu, Bóg miał do
czynienia z jednym tylko człowiekiem; był nim Mojżesz, stojący na
stanowisku ojca całego narodu, narodu postrzeganego i traktowanego jak
niedorosłe dzieci (4 Moj. 11:11-15). Z Mojżeszem rozmawiał Pan na górze;
Mojżeszowi dał tablice prawa i to Mojżesz właśnie przemawiał do ludu i dał mu
prawo, a także związał warunkami Przymierza Zakonu.
„A
sam tylko Mojżesz wstąpi do Pana” – 2 Moj. 24:2.
„Jako rozkazał Pan Mojżeszowi, tak uczynili synowie Izraelscy” – 4 Moj. 5:4.
„Tedy wołał lud na Mojżesza; i modlił się Mojżesz do Pana” – 4 Moj. 11:2.
„[Bóg] posłał Mojżesza, sługę swego” – Ps. 105:26.
„Wzruszyli się zawiścią przeciw Mojżeszowi w obozie” – Ps. 106:16.
„[Bóg] rzekł, że ich chciał wytracić, gdyby się był Mojżesz, wybrany jego, nie
stawił w onem rozerwaniu” – Ps. 106:23.
„Pamiętajcież na zakon Mojżesza, sługi mego” – Mal. 4:4.
„Mojżesz od dawnych wieków ma w każdem mieście te, którzy go opowiadają” – Dz.
Ap. 15:21.
„Izali wam Mojżesz nie dał zakonu?” – Chrystus, Jana 7:19.
„Cóż wam przykazał Mojżesz?” – Chrystus, Mar. 10:3.
„Który skarży na was, Mojżesz, w którym wy nadzieję macie” – Chrystus, Jana
5:45.
Cały Izrael „w Mojżesza ochrzczony był w obłoku i w morzu” – 1 Kor. 10:2.
„Kto by odrzucił zakon Mojżeszowy, bez miłosierdzia (...) umiera” – Żyd. 10:28.
„Zakon przez Mojżesza jest dany, a łaska i prawda przez Jezusa Chrystusa stała
się” – Jana 1:17.
Jeden
człowiek Mojżesz był w tak pełnym sensie przedstawicielem i obrazowym ojcem
narodu izraelskiego, że Bóg mógł zaproponować – i rzeczywiście to uczynił –
wyniszczenie tego ludu i wypełnienie wszystkich jego zobowiązań na rodzinie
Mojżesza (2 Moj. 32:10, 31-32). W ten właśnie sposób, jako przedstawiciel Boga
z jednej strony i przedstawiciel Izraela z drugiej, Mojżesz mógł być i był
pośrednikiem Przymierza Zakonu pomiędzy Bogiem a tym narodem.
Kiedy
przez zupełne posłuszeństwo Przymierzu Zakonu człowiek Chrystus Jezus uzyskał
na jego warunkach prawo do życia wiecznego, miał też prawo do „stolicy
Mojżeszowej”, prawo, by zająć miejsce Mojżesza na pozycji zakonodawcy i
przedstawiciela tego narodu. Mojżesz dał o Nim świadectwo w słowach: „Proroka z
pośrodku ciebie, z braci twej, jakom ja jest, wzbudzi tobie Pan, Bóg twój;
onego słuchać będziecie”. Przez wypełnienie wymagań Przymierza Zakonu i
przez posłuszeństwo aż na śmierć Chrystus stał się dziedzicem jego obietnicy życia oraz pośrednikiem Nowego Przymierza, opartego na tej lepszej i wiecznej ofierze
za grzechy, nie wymagającej corocznego powtarzania, stosującej się nie tylko do
Izraela, ale do wszystkich rodzajów ziemi – ponieważ „ten człowiek”, „człowiek
Chrystus Jezus” dał samego siebie na okup za wszystkich. Dlatego ta
ewangelia Nowego Przymierza była najpierw dla Żyda, a potem również dla Greka
(czyli poganina). W ten sposób jedno dzieło dokonane na Kalwarii
sprawiło szczególne dzieło dla Izraela, jak również ogólne dzieło odkupienia
dla świata (łącznie z Izraelem), które zapieczętowało Nowe Przymierze i
uczyniło je skutecznym dla całego rodzaju ludzkiego.
W
świetle tego faktu stwierdzenie „koniec [wypełnienie] [przymierza] zakonu jest
Chrystus ku sprawiedliwości [usprawiedliwieniu] każdemu wierzącemu” (Rzym.
10:4) może się jedynie stosować do Żydów, który przez wiarę przyjęli Chrystusa
i Nowe Przymierze. Nie może mieć zastosowania do innych – ani do tych, którzy
nigdy nie byli Żydami, a co za tym idzie, nigdy nie podlegali temu przymierzu,
ani też do tych, którzy nadal pokładają ufność w Przymierzu Mojżesza, na próżno
starając się uzyskać życie poprzez posłuszeństwo jego zasadom, prawom
itd.
Izrael
jako naród jest nadal związany tym przymierzem, które, jak na początku
przypuszczali, miało im dać życie, ale doświadczenie szybko udowodniło, że może
im przynieść tylko śmierć, a to z powodu słabości ich ciała i niemożności
spełnienia wymagań wyrażonych w Prawie dziesięciu przykazań. Jest tylko jedna
droga ucieczki z niego, mianowicie Chrystus i Nowe Przymierze, któremu On
pośredniczył. Bóg zaślepił ich względem tej jedynej nadziei (Gal. 3:23)
obiecując, że w przyszłości – kiedy zostanie wybrany Kościół Wieku Ewangelii,
Ciało Chrystusowe – otworzy ich oczy i spowoduje, że zobaczą Chrystusa i Jego
rzeczywisty charakter – jako ich Odkupiciela z grzechu i Wybawiciela ze śmierci
oraz z ich przymierza śmierci – Rzym. 11:25-29.
Chrystus
„do swej własności [ludu, domu sług, w niewoli Przymierza Zakonu, oferując
godnym łaskę i wolność pod Nowym Przymierzem] przyszedł, ale go właśni [ludzie]
jego nie przyjęli. Lecz którzy go kolwiek przyjęli, dał im tę moc [przywilej],
aby się stali synami Bożymi [pod Nowym Przymierzem – z wszystkimi przywilejami
i wolnością należnymi synom], to jest, tym, którzy wierzą w imię jego” – Jana
1:11-12.
Nic
więc dziwnego, że apostoł tak gorliwie starał się ochronić nowo nawróconych
spośród pogan, by nie stawali się Żydami i nie szukali życia pod
Przymierzem Zakonu, z którego ani on, ani jego naród nie odnieśli korzyści. Nic
dziwnego, że nawoływał, by stali mocno w wolności Chrystusowej i Jego łaskawych
warunkach pod Nowym Przymierzem.
W
sytuacji zagrożenia, że utracą wiarę w dzieło dokonane przez Chrystusa i
powierzą zbawienie własnym próbom zachowania Przymierza Prawa przez uczynki, Paweł posunął się nawet do tego, że zakazał obrzezywania nawróconych z
pogan, choć zezwalał na to Hebrajczykom, którym było ono dane jako symbol i
obrzęd na długo przed zawarciem Przymierza Zakonu. Stąd stwierdzenie, że
„ewangelia dla obrzezki” była pod szczególnym nadzorem Piotra, podczas gdy
ewangelia dla nieobrzezanych, dla pogan, była specjalnym poselstwem Pawła (Gal.
2:7-8, 14-16). W badaniu Pisma bardzo pomocne będzie zrozumienie, że
apostołowie często mówią o sobie, że byli pod Przymierzem Zakonu, po czym
zostali wyzwoleni spod jego niewoli, a nawróceni z pogan tego nie doświadczyli
– patrz Gal. 2:17, 3:3, 13-14, 5:5-6, 8-10; Efez. 2:11-19.
WOLNI OD ZAKONU
Okup został złożony za CAŁĄ ludzkość,
ale płynące z niego korzyści stosują się tylko do wierzących. Do tej
pory wierzących w porównaniu z masami ludzkości jest niewielu. Uniknęli oni
przekleństwa wynikającego ze wszystkich przestąpionych praw, podczas gdy ogół
świata pozostaje pod pierwotnym przekleństwem, a Izraelici, którzy nie przyszli
do Chrystusa i Jego Nowego Przymierza, są nadal przeklęci przez
Mojżeszowe Przymierze Zakonu. „Kto wierzy (...), przeszedł [w sposób
przypisany] z śmierci do żywota” (Jana 5:24), podczas gdy „kto nie wierzy, już jest osądzony” (Jana 3:18). Został przeklęty sześć tysięcy lat temu, a
jeśli był Żydem, był dodatkowo związany Przymierzem Zakonu i nie uniknął przekleństwa
obejmującego świat (Rzym. 5:16). O jedynych osobach, które uniknęły tego
przekleństwa, jak dotąd spoczywającego na wszystkich, apostoł pisze (Rzym.
8:1): „Przetoż teraz żadnego potępienia nie masz tym, którzy będąc w
Chrystusie Jezusie nie według ciała chodzą, ale według Ducha”.
Oni
właśnie są wolni: wolni od wszystkich praw i wszystkich kar – prawdziwie
wolni. „Jeśli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” – Jana
8:36.
Czy
jednak jest możliwe, że Bóg zwolnił ich całkowicie tak z prawa danego w Edenie,
jak i prawa danego na Synaju? Tak właśnie jest: usprawiedliwieni przez śmierć
Chrystusa, zwolnieni z wcześniejszego przekleństwa, otrzymawszy Jego ducha
miłości wobec Boga i posłuszeństwa wobec Boga – dopóki pozostają w
Chrystusie, są wolni; wolni, by w Nim mieszkać przez ciągłe poddawanie się
Jego woli, której treścią jest MIŁOŚĆ (do Boga i człowieka). Wszyscy, którzy
przychodzą do Chrystusa, poddają się Jego woli i dobrowolnie czynią ją
swoim prawem; ci zaś, którzy to prawo dobrowolnie pogwałcą, już nie
„przestawają w nim” i zostaną „precz wyrzuceni” (Jan 15:6) jako martwe gałęzie.
Dzięki Niemu nasze najszczersze wysiłki czynienia Jego woli są do przyjęcia i w
ten sposób przeszliśmy z przekleństwa śmierci w usprawiedliwienie do życia –
dopóki pozostajemy pod krwią Nowego Przymierza. Nie ma innego sposobu, by
zostać przyjętym przez Boga, gdyż prawo dane w Edenie wymagało doskonałego
posłuszeństwa , podobnie jak prawo dane na Synaju. Ponieważ zaś wiemy, że Bóg
nie mógł dać niedoskonałego prawa (Jak. 3:11), a my nie bylibyśmy w
stanie zachować całkowitego posłuszeństwa doskonałemu prawu – widzimy konieczność
uwolnienia nas spod wszelkiego prawa i przyjęcia nas w zasłudze naszego
umiłowanego Chrystusa.
Na
tej podstawie wnioskujemy, że ci, którzy są w Chrystusie, bez względu na to,
czy byli Żydami czy poganami, w żadnym sensie nie podpadają pod Prawo
dane na Synaju, wyryte w kamieniu, nazywane „dziesięcioma przykazaniami” – ani
pod obrzędowe zapisy odnoszące się do świąt, ofiar i służb – Hebr. 9:1.
PRAWO NA KAMIENNYCH TABLICACH
Uświęceni w CHRYSTUSIE
JEZUSIE nie potrzebują takich rozkazów. Miłość do Boga i ludzi, postanowiona
przez naszego Pana i apostołów, to jedyna reguła, jakiej podlega Nowe
Stworzenie; taka też jest treść jego nowego umysłu – ducha, czyli umysłu
Chrystusowego.
Popatrzmy
jedynie na dziesięć przykazań danych cielesnemu Izraelowi i osądźmy, czy
skierowanie takich nakazów do świętych nie byłoby bezużyteczne.
I.
„Nie będziesz miał bogów innych przede mną.” Co pomyślałby święty na ten
temat?
II.
„Nie czyń sobie obrazu rytego ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na
niebie wzgórę i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. Nie
będziesz się im kłaniał ani im będziesz służył; bom Ja (...) Bóg zawisny w
miłości, nawiedzający nieprawości ojców nad syny w trzecim i czwartym pokoleniu
tych, którzy mię nienawidzą; a czyniący miłosierdzie nad tysiącami tych,
którzy mię miłują i strzegą przykazania mego.” Kto potrzebuje takiego prawa? Z
pewnością nie święci, którzy miłują Pana z całego serca, duszy i siły i
którzy kładą swe życie w Jego służbie!
III.
„Nie bierz imienia Pana Boga twego nadaremno; bo się Pan mścić będzie nad tym,
który imię jego nadaremno bierze.” Znowu widzimy, że nikt spośród świętych nie pragnąłby bluźnić czy profanować imienia swego Ojca, lecz wręcz przeciwnie:
wszyscy oni oddają życie, aby to imię uwielbić.
IV.
To przykazanie omówimy na końcu.
V.
„Czcij ojca twego i matkę twoją, aby przedłużone były dni twoje na ziemi,
którą Pan Bóg twój da tobie.” Jest to bez wątpienia ziemska obietnica
otrzymania ziemi, podczas gdy obietnica dana świętym to nie
długie życie tutaj, lecz w przyszłości. Ci, którzy ofiarowują życie, ziemię
itd. stają się w Chrystusie dziedzicami niebiańskich obietnic. Mając
ducha Chrystusowego, z radością oddają oni cześć swoim rodzicom, a szczególną
przyjemność znajdują w czynieniu woli ich Ojca w niebiesiech.
VI.
„Nie będziesz zabijał.” Czyż święci nie czerpią radości z błogosławienia
innych i czynienia dobrze nawet tym, którzy ich złośliwie wykorzystują i
prześladują? Jeśli tak jest, to gdzie byłby sens w zakazywaniu im zabijania –
zakazywaniu rzeczy zupełnie przeciwnej ich pragnieniom? Byłoby to przykazanie
co najmniej bezużyteczne.
VII.
„Nie będziesz cudzołożył.” Uświęceni w Chrystusie Jezusie, którzy nie chodzą
według ciała, lecz według ducha Chrystusowego, nie mogliby w ten sposób
szkodzić innym.
VIII.
„Nie będziesz kradł.” Czy święci pragną kraść? Czy chcą oszukiwać innych? Czy
ich duch nie sprawia raczej, że „pracują, robiąc rękoma, co jest dobrego, aby
mieli skąd udzielać potrzebującemu”?
IX.
„Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu świadectwa fałszywego.” Jak
ktoś uświęcony w Chrystusie mógłby w taki sposób szkodzić bliźniemu? Byłoby to
całkowicie obce duchowi Chrystusowemu – duchowi prawdy; takie zachowanie byłoby
dowodem, że dana osoba świadomie i z rozmysłem świadcząca fałszywie nie ma ducha
Chrystusowego i nie należy do Niego – Rzym. 8:9.
X.
„Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego ani będziesz pożądał żony bliźniego
twego, ani sługi jego ani dziewki jego, ani wołu jego, ani osła jego, ani
żadnej rzeczy bliźniego twego.” Zawiść jest całkowicie obca duchowi
Chrystusowemu: na ile duch Chrystusowy mieszka obficie w Jego członkach, na
tyle będą wolni od zawiści. Duch ofiary, który w świętych zastąpił samolubstwo,
nie pozostawia miejsca na zawiść.
Wstęp
w 2 Księdze Mojżeszowej 20:2 wskazuje, że te dziesięć przykazań dane było
Izraelowi według ciała: „Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi
egipskiej, z domu niewoli.” Powtarzając je w 5 Mojż. 5:1-5 Mojżesz mówi:
„Słuchaj, Izraelu, ustaw i sądów, które ja DZIŚ mówię w uszy wasze;
nauczcie się ich, a przestrzegajcie tego, abyście je czynili. (...) Nie z ojcy
naszymi uczynił Pan to przymierze, ale z NAMI, którzyśmy tu dziś wszyscy
żywi. Twarzą w twarz mówił Pan z wami... itd.” Patrz również Ezech.
20:10-13; Neh. 9:12-14.
Wszystkie
te nakazy były właściwe i odpowiednie dla Izraela (5 Moj. 5:2-3, 5-21). Byłyby
również odpowiednie dla każdego upadłego człowieka, ale nie dla Nowego
Stworzenia w Chrystusie, które jako takie ma w naturze czynienie tego, co
prawe, ale z powodu słabości ciała nie może wykonać tego doskonale, choć takie
są jego pragnienia i starania. Choć łatwo jest nam wypełnić zewnętrzną literę
tego Prawa, to jednak dzięki nauce naszego Pana widzimy, że wypełnienie go w
całości tak naprawdę oznacza więcej, niż sugerowałaby ta zewnętrzna warstwa; że
ten, kto nienawidzi „brata”, ma ducha morderstwa i jest mordercą; ten, kto
pragnie popełnić cudzołóstwo i tylko brakuje mu okazji, jest w sercu
cudzołożnikiem (Mat. 5:28); zaś ten, kto kocha pieniądze, służy im i poświęca
im więcej czasu i talentu niż służbie Bożej, jest bałwochwalcą. O obowiązku
zawartym w Prawie nasz Odkupiciel nauczał: „Będziesz miłował Pana, Boga twego,
ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej myśli twojej, i ze wszystkiej siły twojej” oraz „będziesz miłował
bliźniego twego jako samego siebie”. Widzimy, że nawet my, którzy
jesteśmy w Chrystusie, przy wszystkich naszych świętych pragnieniach i celach
nie moglibyśmy doskonale zastosować ducha tego Prawa zgodnie z interpretacją
samego Mistrza, ponieważ nasz nowy umysł jest ograniczony słabością
zdegradowanego i zeszpeconego grzechem glinianego naczynia – ciała. Nie
jesteśmy w stanie całkowicie pozbyć się odziedziczonego samolubstwa, tak
abyśmy miłowali bliźnich jak samych siebie albo chociaż miłowali Boga i służyli
Mu z całego serca i wszystkimi talentami – choć nasze nowe umysły chcą i
starają się być posłuszne duchowi Prawa. Tylko dzięki temu, że Bóg traktuje nas
zgodnie z warunkami Nowego Przymierza łaski w Chrystusie, apostoł mógł
powiedzieć, że najlepsze usiłowania naszych serc, by wypełnić to prawo miłości
są akceptowane jako doskonałe wypełnienie; zaś to, czego nam nie dostaje, jest
nieustannie dopełniane z przypisanej nam pełni Chrystusowej. „Boście nie pod
zakonem, ale pod łaską” (Rzym. 6:14). Bóg przyjmuje was nie dlatego, że nie ma
w was żadnej skazy, lecz dlatego, że łaska zakrywa wasze niezamierzone niedoskonałości myśli, słów i uczynków.
CZWARTE PRZYKAZANIE PRZYMIERZA IZRAELA
„Pamiętaj
na dzień odpocznienia, abyś go święcił. Sześć dni robić będziesz i wykonasz
wszystkę robotę twoję. Ale dnia siódmego odpoczynienie jest Pana Boga twego;
nie będziesz czynił żadnej roboty weń, ty i syn twój, i córka twoja, i
sługa twój, i służebnica twoja, i bydlę twoje, i gość twój, który jest w bramach
twoich; bo przez sześć dni stworzył Pan niebo i ziemię, morze, i cokolwiek w
nich jest, i odpoczął dnia siódmego; przetoż błogosławił Pan dzień
odpoczynienia i poświęcił go.”
To
przykazanie jedynie zaleca bezczynność w siódmy dzień każdego
tygodnia. Nie mówi, że trzeba zaprzestać zwykłej pracy i zaangażować się
w pracę religijną, jak sądzi wielu jego zwolenników; wręcz przeciwnie –
zakazuje ono wszelkiego rodzaju pracy. Wielu spośród tych, którzy sądzą,
że to przykazanie nadal ich obowiązuje, nie odpoczywa siódmego dnia ani
też pierwszego dnia tygodnia, który samowolnie starają się świętować zamiast
dnia siódmego, naznaczonego przez Pana dla tych, których on obowiązuje. Wręcz
przeciwnie – dla wielu z nich pierwszy dzień jest równie zabiegany, jak
pozostałe. Według Zakonu każdy, kto choćby zbierał drewno lub rozpalił ogień,
był przestępcą tego zakazu i musiał ponieść śmierć (4 Moj. 15:32-36). Ile osób
twierdzących, że zachowują to przykazanie, wykonuje więcej pracy gotując itd. –
oni sami, ich synowie, córki, służący i służące? (Patrz 2 Moj. 35:3). Jeśli to
prawo ma teraz zastosowanie i jeśli w jakiś sposób obejmuje nie tylko
Izraelitów (jedyny lud, na który było nałożone), ale również chrześcijan – to
każdy chrześcijanin wielokrotnie je łamie i za każde z tych przestępstw
zasługuje na śmierć, gdyż kto by odrzucił zakon Mojżeszowy, bez
miłosierdzia (...) umiera” – Żyd. 10:28.
Chociaż
nasze poglądy na ten temat różnią się znacznie od opinii większości
chrześcijan, to jednak cieszymy się, że jeden dzień tygodnia wydzielony został
od pracy na odpoczynek, bez względu na to, który z siedmiu dni jest w ten
sposób obchodzony, lub przez jakie prawo czy prawodawcę został pierwotnie
naznaczony. Radujemy się z tego dnia i uważamy, że jest on błogosławieństwem
nie tylko dla tych, którzy wykorzystują go na uwielbienie i rozważanie, ale też
dla tych, którzy po prostu odpoczywają podczas niego od pracy, podziwiają
piękno natury lub odwiedzają rodzinę i przyjaciół, czego w inne dni nie mogą
robić. Szczególnie zaś cieszy nas fakt, że dzień wyznaczony przez rząd, pod
którym żyjemy, to pierwszy dzień tygodnia, a to z powodu tych samych
błogosławionych wspomnień i skojarzeń, jakie nadały temu dniowi szczególną
świętość w czasach apostolskich.
Istnieją
jednak dwa powody, dla których nasze pojęcie o sabacie różni się od poglądów
prezentowanych przez większość chrześcijan. Po pierwsze: jeśli ich twierdzenie,
że znajdujemy się pod przymierzem, którego częścią było świętowanie sabatu,
jest prawdziwe – to dzień, który świętują, nie jest dniem wyznaczonym przez to
przykazanie. Odpoczywają oni bowiem pierwszego dnia tygodnia, podczas gdy
przykazanie mówiło o dniu siódmym. Jeśli czwarte przykazanie nadal obowiązuje,
to – podobnie, jak pozostałe przykazania – obowiązuje w takiej formie, w jakiej
zostało zapisane i nie może być zmienione. Po drugie zaś – jeśli przywiązujemy
wagę do Zakonu, to obchodzenie sabatu w sposób różniący się czymkolwiek od
tego, jak zostało to przepisane, stanowi brak konsekwencji. Jeśli samo
przykazanie nas obowiązuje, to w takim samym stopniu obowiązują nas szczegóły
jego wykonania. Jeśli przeminęło ścisłe znaczenie tego nakazu, to cokolwiek tę
ścisłą interpretację zburzyło, zburzyło i całe przykazanie. Dlatego jeśli to
święto jest w ogóle obchodzone, to należy to czynić równie ściśle, jak w
przeszłości, w ten dzień, który został na nie wyznaczony. Tylko rozkaz Boży
mógłby dać podstawy do mniej ścisłego obchodzenia sabatu lub do zmiany dnia, w
którym jest obchodzony. Ludzie nie mają prawa wprowadzać zmian czy uzupełnień w
Bożych ustawach, nawet gdyby taką zmianę zatwierdził anioł z nieba.
Bóg
jednak nie zmienił tego Zakonu. Trwa on w dokładnie takiej formie, w jakiej był
dany i stosuje się tylko do tych, którym był dany. Jeżeli, jak twierdzą
niektórzy, został w jakimkolwiek stopniu zmieniony lub zastosowany do innego
ludu, niż Izrael, dowód powinien być nie mniej jasny i pewny, niż pierwotne
danie go na Synaju; nie istnieje jednak żaden taki dowód zmiany na inny
dzień, dla innego narodu lub też zmiany w ścisłości jego obchodzenia.
Nasz
Pan i Jego apostołowie również nie upoważnili do wprowadzania żadnych takich zmian: oświadczyli oni, że Prawo żydowskie (zawierające przykazanie o siódmym dniu)
zostało zastąpione przez nowe i bardziej wyczerpujące prawo Nowego Przymierza,
mające zastosowanie wobec wszystkich, którzy przyjęli Chrystusa. Apostołowie
wykorzystywali ten dzień na głoszenie Chrystusa, podobnie jak wszystkie dni
tygodnia, szczególnie zaś dlatego, że tego dnia Żydzi – słuchacze, z którymi
wiązały się największe nadzieje – spotykali się na uwielbienie i rozważania.
Mimo to apostołowie nigdzie nie nazwali siódmego dnia, sabatu, dniem odpoczynku
zgodnie z zarządzeniem żydowskiego Przymierza Zakonu. Wręcz przeciwnie,
nauczali oni (Rzym. 14:5-8), że wszystkie dni są odpowiednie na czynienie
dobrych uczynków w służbie Bożej i na pożytek bliźnim – Mat. 12:10,12.
Niektórzy
utrzymują, że chrześcijański sabat w pierwszy dzień został wprowadzony edyktem
jednego z papieży. Jest to jednak pomyłka: początek był taki, że właśnie
pierwszego dnia tygodnia nasz Pan powstał z martwych i że właśnie tego dnia
wieczorem spotkał się ze swymi uczniami, wyjaśniając im Pisma, aż
zapłonęły w nich serca. Nic dziwnego więc, że bez żadnego nakazu uwielbiali się potem spotykać często właśnie w ten dzień, by powtórzyć prosty
posiłek, dziękczynienie i łamanie chleba; przypominać sobie wzajemnie o
łaskawych Boskich obietnicach danych przez proroków, a także wyjaśnieniach
niektórych z nich, danych przez samego Pana; szukać jeszcze pełniejszego
zrozumienia ich pod przewodnictwem ducha świętego (przedstawiciela Chrystusa),
ich przewodnika do wszelkiej prawdy według czasu naznaczonego.
Przez
pewien czas chrześcijanie traktowali oba te dni jako święta: dzień siódmy
według zwyczaju żydowskiego (i dlatego, że dawał najlepsze możliwości dotarcia
do religijnych Hebrajczyków, klasy o największym prawdopodobieństwie
zainteresowania Ewangelią) oraz dzień pierwszy – na pamiątkę zmartwychwstania
naszego Pana. W 75 r. n.e. Ignacjusz z aprobatą wspomina w swoich pismach o
tych, którzy „nie sabatyzują już, lecz świętują dzień Pański, którego odrodziło
się i nasze życie”.
Najwcześniejszą
biblijną wzmiankę o nazwaniu pierwszego dnia tygodnia „dniem Pańskim”
znajdujemy w Obj. 1:10 (96 r. n.e.). „The Encyclopedia Britannica” (autorytet
najwyższej klasy) powiada, że „jest tak określany niemal bez wyjątków przez
wszystkich pisarzy stulecia, które nastąpiło bezpośrednio po czasach
apostolskich. (...) Jako pierwszy o „niedziel” wspomina Justyn
męczennik; to wyróżnienie pierwszego dnia tygodnia, co ma początki w
pogaństwie, zostało wprowadzone do ogólnego użytku w rzymskim świecie na krótko
przed zapiskami Justyna [drugi wiek n.e.] (...) Dopóki element
żydowsko-chrześcijański miał wysoką pozycję i wpływ w Kościele, dopóty
przeważała, rzecz jasna, silniejsza lub słabsza tendencja do świętowania sabatu,
jak również niedzieli. (...) Najwcześniejsze prawo stanowiące o obowiązku obchodzenia niedzieli znajduje się w Konstytucji (cesarza) Konstantyna z 321
r.n.e.; postanawia ono, że wszystkie sądy, mieszkańcy miast oraz warsztaty mają
w niedzielę odpoczywać, z wyjątkiem i na korzyść tych, którzy wykonują prace w
polu.”
Tak
więc nieprawdziwe jest twierdzenie, że Grzegorz lub jakikolwiek inny papież
jako pierwszy wydał dekret o zastąpieniu żydowskiego sabatu obchodzonego
siódmego dnia niedzielą czy też dniem Pańskim. Dekrety Grzegorza rzeczywiście
zalecają świętowanie niedzieli: „Postanawiamy, że wszystkie niedziele należy
świętować, od nieszporów aż do nieszporów, i powstrzymywać się od wszelkiej nielegalnej pracy, tak aby nie odbywała się żadna działalność handlowa ani prawna.” Trzeba
jednak pamiętać, że zarządzenie cesarza Konstantyna pochodzi z roku 321,
podczas gdy Grzegorz nie objął urzędu papieskiego aż do roku 590. Poza tym
Grzegorz odnosi się do faktu, że zakazane prace były nielegalne: stąd
jego dekret stanowi jedynie potwierdzenie praw Konstantyna i innych świeckich władców, jacy go poprzedzali.
Kościół
rzymsko-katolicki nie kładzie obecnie nacisku – i, o ile nam wiadomo, nigdy nie
kładł – na ścisłe świętowanie niedzieli. W krajach katolickich tak kapłani, jak
i wierni biorą udział w nabożeństwie przed południem, zaś po południu
korzystają z rozmaitych form przyjemności – w ogródkach piwnych, parkach itp.
WPŁYW ZAKONU WŚRÓD PIERWOTNYCH CHRZEŚCIJAN
Wielu
chrześcijan nie zdaje sobie sprawy z warunków, jakie panowały w Kościele na
początku Wieku Ewangelii. Żydzi jako naród byli symbolicznie usprawiedliwieni przez symboliczne ofiary z Adamowego przekleństwa,
czyli wyroku, a także zobowiązani Prawem danym na Synaju jako przymierze, posłuszeństwo
któremu dawałoby im życie. Jeśli jednak chodzi o spełnienie tej nadziei
życia, Zakon okazał się bezwartościowy, choć nauczył ich pewnych dobrych
lekcji. Pozostałe narody nazywane poganami nadal podlegały pierwotnemu
przekleństwu z Edenu. Dlatego więc w momencie przyjścia Pana tak Żydzi, jak i
poganie byli pod przekleństwem śmierci – Żyd na skutek prawa, od którego
oczekiwał tak wiele, ale do którego nie potrafił się dostosować z powodu ciała;
poganin zaś na skutek pierwotnego wyroku na ojca Adama, którego nie uniknął w żadnym
sensie – nawet symbolicznie, jak Żyd. Odkupiciel przewidziany przez Boga
wystarczył jednak dla nich obu, jako że w jednej złożonej z siebie ofierze
dokonał odkupienia tak Żydów, jak i pogan, jednając ich z Bogiem w jednym ciele
przez krzyż – Efez. 2:16.
Nawróconym
spośród Żydów (stanowiącym większość Kościoła) trudno było pojąć wielkość
zmiany z Przymierza Zakonu na Przymierze Nowe w Chrystusie i ciągle dodawali
nauki Chrystusa i Jego prawo miłości do swojego Prawa Mojżeszowego, w ten
sposób zwiększając swe i tak już ciężkie brzemię, zamiast przyjąć ofiarniczą
śmierć Chrystusa jako pojednanie za ich grzechy pod prawem oraz jako koniec
wyroku wydanego na nich przez to Prawo Zakonu (Rzym. 10:4; 3:20,28). Nie
zaskakuje nas to, jeśli przypomnimy sobie ich wcześniejsze uprzedzenia na
korzyść Zakonu, na skutek których duch prawdy mógł jedynie powoli wprowadzać
ich w pełnię prawdy na ten temat. Nawet apostołowie uczyli się powoli i
widzimy, że Piotrowi pójście za przewodnictwem ducha sprawiało taką trudność, że
musiał być nauczony w specjalnym widzeniu, że poganie nie muszą się już stawać
Żydami i podporządkowywać Zakonowi Mojżesza, zanim będą mogli mieć udział w
Boskiej łasce, ale że mają dostęp do Boga przez Chrystusa i „nowy testament [ustanowiony] we krwi Jego” (Łuk. 22:20) bez względu na Przymierze Prawa.
Niektórzy
uskarżali się innym apostołom i braciom na temat akceptowania pogan przez
Pawła; w ten sposób wszyscy spotkali się z tym zagadnieniem i doprowadziło ich
to do przestudiowania Boskich postanowień w tej sprawie. „A to usłyszawszy,
uspokoili się i chwalili Boga, mówiąc: Toć tedy i poganom dał Bóg pokutę ku
żywotowi” – Dz. Ap. 11:18.
Paweł,
który najłatwiej poddawał się duchowi, wcześniej od innych otrzymał jasne
zrozumienie przedmiotu i musiał się przeciwstawić innym apostołom, słabszym i o
mniej wyostrzonym duchowym spojrzeniu (Gal. 2:11). Przez długi czas Jerozolima
uważana była za centrum chrześcijańskiej religii, jako że żyła tam największa
liczba najwcześniejszych wierzących, jak również apostołowie; w miarę jak
krystalizowały się poglądy Pawła o zmienionym stanie rzeczy, a on sam nie wahał
się otwarcie głosić tego, co rozumiał jako prawdę dotyczącą różnych epok –
niektórzy spośród uprzedzonych chcieli się dowiedzieć, czy braterstwo w
Jerozolimie zgodziliby się z tymi postępowymi poglądami; Paweł, Barnaba i inni
udali się do Jerozolimy, by przedstawić im rzecz i powrócić ze sprawozdaniem.
Nastąpiła wielka debata i wszechstronne zbadanie zagadnienia. Piotr i Jakub,
zgadzając się wreszcie z Pawłem, wywarli wpływ na resztę rady. Piotr
przypomniał im o cudownym postępowaniu Boga z Korneliuszem, który został
usprawiedliwiony i uczyniony przyjemnym Bogu przez wiarę w Chrystusa, a
nie przez zachowanie Zakonu, i pouczył ich: „Przetoż teraz, przecz kusicie Boga, kładąc jarzmo [Zakon Mojżesza] na szyję uczniów, którego ani ojcowie
nasi, ani my znosićeśmy nie mogli?” Jakub odpowiedział: „Moje zdanie jest,
żeby nie trwożyć tych, którzy się z poganów do Boga nawracają.” Taką też
decyzję podjęła rada, po czym wysłała list do zakłopotanych wierzących spośród
pogan: „Ponieważeśmy słyszeli, że niektórzy wyszedłszy od nas [tutaj],
zatrwożyli was słowy, wątląc dusze wasze a mówiąc, że się musicie obrzezać, i zakon
zachowywać, którymeśmy tego nie poruczyli, (...) albowiem zdało się Duchowi
Świętemu i nam, abyśmy więcej nie kładli na was żadnego ciężaru, oprócz tych
rzeczy potrzebnych: abyście się wstrzymywali od rzeczy bałwanom ofiarowanych i
od krwi, od rzeczy dławionych i od wszeteczeństwa” (Dzieje Ap. 15:9-29). Nawet te
słowa wyrażone były w formie rady, a nie jako Prawo Mojżeszowe,
pociągające za sobą kary.
PRZYMIERZE ZAKONU POSŁUGIWANIEM ŚMIERCI
List
apostoła Pawła do Galacjan (wcześniej będących poganami) został wyraźnie
napisany w celu przeciwstawienia się wpływowi judaizujących nauczycieli, którzy
obracali się w towarzystwie wierzących w Galacji i usiłowali obalić prawdziwą
wiarę w Chrystusa, odwracając ich uwagę od krzyża Chrystusowego ku nadziei
przyjęcia przez Boga poprzez zachowanie Prawa Mojżeszowego w połączeniu z wiarą
w Chrystusa: w ten sposób czynili Nowe Przymierze jedynie dodatkiem do
Przymierza Zakonu, a nie jego zastępcą. Apostoł nazywa to „inszą Ewangelią”,
choć w rzeczywistości nie inną, bo Ewangelia może być tylko jedna;
dlatego było to „wywróceniem” prawdziwej Ewangelii (Gal. 1:7-9). Paweł
wskazuje tu, że wiedział, iż apostołowie w Jerozolimie mieli najpierw jedynie
zmieszaną Ewangelię i że udał się do nich, jak to zostało opisane w Dziejach
Apostolskich 15:4, przez objawienie, by przekazać im tę pełniejszą, czystszą,
niezmieszaną Ewangelię, którą już otrzymał i której nauczał; apostoł mówi, że
opowiedział im ją najpierw na osobności, by ich reputacja nie przeszkodziła w
przyjęciu prawdy – i nawet wtedy znaleźli się fałszywi bracia, szpiedzy, próbujący
namówić Tytusa (Greka) do obrzezki – Gal. 2:2-5.
Dalej
w tym samym liście Paweł opowiada o wahaniach Piotra w kwestii Zakonu (rozdział
2:11-16) i swoich słowach napomnienia wobec niego – my, którzy jesteśmy
Żydami z urodzenia, wiedząc, że człowiek nie jest usprawiedliwiony przez
uczynki Zakonu, lecz przez wiarę w Chrystusa, abyśmy mogli uzyskać
usprawiedliwienie przez wiarę w Chrystusa, a nie przez posłuszeństwo Prawu, dlaczego
więc mielibyśmy próbować nakładać kajdany na innych albo też sami siebie nadal
zniewalać tym, co wykonało swoje zadanie, przyprowadzając nas do Chrystusa i
Nowego Przymierza?
„O,
głupi Galatowie! Któż was omamił? – tych, którzy pokładają ufność w
posłuszeństwie Prawu pod jego przekleństwem, czyli wyrokiem – Chrystus odkupił
nas [Izraelitów] z przeklęstwa zakonu, (...) aby na pogan błogosławieństwo
przyszło w Chrystusie Jezusie i abyśmy [my – Izraelici] obietnicę Ducha wzięli
przez wiarę.” Z całą pewnością Boże przymierze z Abrahamem, zawarte czterysta
trzydzieści lat przed daniem [Przymierza] Zakonu, nie może być zniesione tym
[Przymierzem] Zakonu.
Dalej
apostoł odpowiada na pytanie, co było celem Zakonu: dlaczego był on dany, jeśli
nie był konieczny do wypełnienia obietnicy Abrahamowej. Powiada on, że Zakon
został dodany z powodu grzechu, aby pokazać prawdziwe oblicze grzechu – jako
wielkiej i głęboko zakorzenionej choroby. Zakon był pedagogiem, czyli sługą, by
przyprowadzić do Chrystusa wszystkich Izraelitów pragnących poznać prawdziwą
drogę żywota – Gal. 3:24; Mat. 11:28-30.
Podobnie
jak dzieci podlegające prawom przedszkola i nauczycielowi aż do określonego
czasu, tak i my [Izraelici] byliśmy pod Zakonem, traktowani jako słudzy raczej
niż synowie. Podporządkowani byliśmy ograniczeniom, chociaż obietnica mówiła,
że jesteśmy dziedzicami, mającymi błogosławić innych. Jednak gdy nadeszło
wypełnienie czasu, Bóg posłał swojego Syna, który narodził się z kobiety, pod
Zakonem, by odkupił tych, którzy byli pod Zakonem, abyśmy my [Izraelici], uzyskawszy wolność, mogli być przyjęci za synów. Tak samo więc
„iżeście [wy, którzy nie podlegaliście Zakonowi, lecz byliście poganami]
[teraz] synowie, przetoż posłał Bóg Ducha Syna swego w serca wasze”. Byliśmy
synami podległymi kurateli, a wy – obcymi i przychodniami, a teraz tak wy, jak
i my zostaliśmy przyjęci przez Boga w Chrystusie – przyjęci w pełni do synostwa
i dziedzictwa i żaden z nas nie podlega już Zakonowi – Gal. 4:1-7.
Powiedzcie
mi, wy, którzy pragniecie trwać pod Przymierzem Zakonu: Czy rozumiecie, co to
znaczy? To niewola, jak pokazane było w dwóch synach Abrahama. Abraham
obrazuje tutaj Boga; Sara, rzeczywista małżonka, to figura prawdziwego
przymierza błogosławieństwa, z którego miał wyjść Chrystus [Głowa i Ciało] jako
dziedzic wszystkiego, by błogosławić świat. Przez długi czas Sara była
niepłodna; tak samo pierwotne przymierze Boże (zawarte z Abrahamem: w nasieniu
twoim będą błogosławione wszystkie rodzaje ziemi) nie przyniosło owoców – aż do
czasu Jezusa Chrystusa. Hagar, służąca Sary, była w tym czasie traktowana jako
przedstawicielka swej pani, zaś jej syn był przedstawicielem syna Sary. Hagar
symbolizowała Przymierze Zakonu, a jej syn, Ismael – cielesny Izrael. Przez
pewien czas reprezentowali prawdziwe Przymierza i prawdziwe nasienie
błogosławieństwa, choć w rzeczywistości byli zawsze jedynie sługami, tak matka,
jak i dziecko. Kiedy narodził się prawdziwy syn prawdziwej żony, dziedzic, jasne było, że syn niewolnicy nie będzie dziedzicem obietnicy. Aby pokazać w
obrazie, że Przymierze Zakonu nie będzie miało żadnej władzy nad duchowymi
synami Bożymi, Hagar nie było dane stać się opiekunką Izaaka, lecz w jego
interesie została natychmiast oddalona – Gal. 4:21-31; 1 Moj. 21:10.
W
oparciu o tę alegorię apostoł argumentuje, że my, bracia, podobnie jak niegdyś
Izaak, jesteśmy nasieniem, któremu dana była obietnica; nie jesteśmy dziećmi
niewolnicy, Przymierza Zakonu, lecz dziećmi pierwotnego Przymierza
Abrahamowego, zrodzonymi w wolności od ograniczeń i warunków Przymierza Zakonu.
Nie tylko jesteśmy tak zrodzeni, lecz również Prawo jest od nas całkowicie odsunięte i nie ma z nami nic do czynienia. „Stójcie tedy w tej
wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod
jarzmo niewoli” – Przymierza Zakonu. „Jeśli duchem bywacie prowadzeni, nie
jesteście pod zakonem [Przymierzem Zakonu]” – Gal. 5:1,18.
Paweł
pyta jednak: „Będziemyż [rozmyślnie] grzeszyli, żeśmy nie pod zakonem
[Przymierzem Zakonu], ale pod łaską?” (Rzym. 6:15). Czy skorzystamy z naszej
wolności po to, by popaść w większy grzech – bo jesteśmy synami i dziedzicami i
nie otrzymujemy już rozkazów: „to będziesz czynił, a tego ci nie wolno”? Nie;
jako spłodzeni z ducha synowie, uczestnicy ducha świętości, ducha
prawdy, z przyjemnością czynimy wolę naszego Ojca i prawo posłuszeństwa
tej woli jest głęboko wyryte na naszych sercach (Żyd. 8:10; 10:15-16). Z
radością poświęcamy wszystko, co mamy, nawet nasze życie, w przeciwstawianiu
się grzechowi i błędowi, w rozprzestrzenianiu sprawiedliwości i prawdy; dlatego
też z naciskiem odpowiadamy: „Nie daj tego, Boże!” My nie będziemy
wykorzystywali naszej wolności od żydowskiego Przymierza Zakonu, by popełniać
grzechy. Gdyby jednak ktoś zamyślał tak postępować, to niech pamięta, że tylko
prowadzeni duchem Bożym są synami Bożymi – Rzym. 8:14.
PRAWO NOWEGO PRZYMIERZA
Nie
jesteśmy pod Przymierzem Prawa, lecz pod Boską łaską wyrażoną w Nowym
Przymierzu, zapieczętowanym krwią Chrystusa (Rzym. 6:14); co więcej, będąc
usprawiedliwieni i pojednani z Bogiem pod Nowym Przymierzem, przeszliśmy dalej
i przyjęliśmy „wysokie powołanie”, „niebiańskie powołanie” i poświęciliśmy
nasze usprawiedliwione życie – „aż na śmierć” – i zostaliśmy przyjęci jako członkowie Ciała Chrystusowego, stając się w ten sposób dziedzicami Przymierza
Abrahamowego (Gal. 3:29). Dlatego więc, mając Bożego ducha, dalecy od
pragnienia, by wykorzystać wolność do pogrążenia się w grzechu, nienawidzimy
grzech, miłujemy sprawiedliwość i znajdujemy przyjemność w „zakonie Chrystusa”
– miłości. Chrystusowe słowo jest naszym zakonem – nie zakonem zniewolenia,
lecz wolności. Ktokolwiek wgląda w doskonały zakon wolności i trwa w nim
[wolny], nie zapominając, lecz korzystając z tej wolności – będzie prawdziwie
przezeń błogosławiony. Tacy ludzie wypełniają królewskie prawo Nowego
Przymierza, prawo miłości – Jak. 1:25.
Jeśli
udowodniliśmy, że dziesięć przykazań dane było tylko Izraelowi jako podstawa
przymierza zawartego jedynie z tym narodem, jeśli wykazaliśmy, że inne narody
ziemi były przez Boga pozostawione bez żadnego prawa z wyjątkiem śladów
pierwotnego prawa, wpisanego w naturę pierwszego doskonałego człowieka,
stworzonego na obraz Boży oraz że Kościołowi Nowego Przymierza nasz Pan dał
zakon miłości jako podstawę tegoż Nowego Przymierza – tym samym udowodniliśmy
też, że Dekalog nie powinien być uznawany przez Kościół Wieku Ewangelii,
Kościół Nowego Przymierza, z wyjątkiem części pozostających w harmonii z prawem
Nowego Przymierza – miłością.
Pośrednik
Nowego Przymierza ma pewien wzorzec dla wszystkich, którzy Go przyjmują,
podobnie jak w przypadku Mojżesza, pośrednika Przymierza Zakonu, takim wzorcem
było dziesięć przykazań. Wzorcem w przypadku Nowego Przymierza jest prawo Boże.
Jest to to samo prawo, które wyrażone było w Dekalogu, lecz w postaci bardziej
szlachetnej i wszechstronnej, przewidzianej dla bardziej zaawansowanej klasy.
Lud pod Przymierzem Zakonu, ochrzczony w Mojżesza, był domem sług, podczas gdy
lud Nowego Przymierza to dom Bożych synów. Czytamy: „Byłci Mojżesz wierny we
wszystkim domu [sług] jego jako sługa, (...) ale Chrystus [był wierny] jako syn
nad domem [synów] swoim panuje, którego domem my jesteśmy, jeśli...” – Żyd.
3:5-6.
Wyrażenie
Boskiego prawa dane na Synaju było dostosowane dokładnie do domu sług, któremu
zostało przekazane; stanowiło zestaw instrukcji: czyń to, a tego nie czyń.
Wyrażenie prawa Nowego Przymierza jest całkiem inne i wnosi więcej wolności.
Naucza po prostu synów Bożych, a zatem spłodzonych z ducha, że wolno im mówić i
czynić wszystko, co jest w harmonii z miłością. Czysta miłość do
Boga będzie prowadziła nie tylko do posłuszeństwa Jego woli, lecz również do
studiowania tej woli w Jego słowie. Czysta miłość rządząca naszym zachowaniem
wobec bliźnich i zwierząt będzie rzadko działała tak, by im zaszkodzić. Będzie
coraz bardziej podporządkowywała się prowadzeniu Pańskiego Słowa i w ten sposób
udoskonalała się w miłości. Od początku jest to jednak bezpieczne prawo –
„prawo wolności”, jako że wymaga od nas jedynie wykonania wedle naszego
własnego osądu tego, do czego się dobrowolnie poświęciliśmy – naszych własnych
życzeń, jakie mamy będąc Nowymi Stworzeniami.
Ponieważ
Nowe Przymierze jest zawierane tylko z klasą, której pragnienia ulegają
zmianie, która nie miłuje już grzechu, lecz szuka ucieczki z niego i z
niesionej przezeń kary, która miłuje Boga i sprawiedliwość – danie temu „domowi
synów” wyrażenia Boskiego prawa, czyli woli, w takiej samej formie, jak domowi
sług, byłoby jawnie niewłaściwe. Synowie otrzymali prawo wolności, słudzy –
prawo niewoli. Sługom powiedziano, co mogą robić, a czego nie mogą, gdyż byli
sługami, a nie synami spłodzonymi z Ojcowskiego ducha; dlatego potrzebowali
nakazów, ograniczeń i kar. Apostoł pisze o tym z mocą w swoim wykładzie na ten
temat w 3. rozdziale Listu do Galacjan.
Jakże
dziwilibyście się, gdybyśmy powiedzieli: Uważamy za nasz obowiązek mówienie
czytelnikom niniejszego magazynu, którzy są świętymi, że nie powinni sobie
czynić obrazów ani im się kłaniać, że nie powinni bluźnić imieniu Boga, okradać
bliźnich, mordować ich, oczerniać ani składać fałszywego świadectwa przeciwko
nim. Inteligentny i poświęcony czytelnik słusznie poczułby się dotknięty.
Stwierdziłby, że Redaktor nie ma zbyt dobrej opinii o adresatach tych słów, w
przeciwnym bowiem razie nie zwracałby się do nich w taki sposób.
Tak
samo dziwne byłoby, gdyby Bóg lub Chrystus dał dziesięć przykazań Kościołowi
wieku Ewangelii jako podstawę Nowego Przymierza. Prawdziwie poświęceni,
spłodzeni z ducha miłości, mieliby powody, by kwestionować mądrość i miłość
podawania im Boskiego prawa w takiej formie, na tyle niższej od ich natury,
pragnień i przymierza, że byłaby ona niemal obraźliwa.
Jednak
prawo miłości, choć jest prawem wolności i „jarzmem wdzięcznym” dla tych,
którzy posiadają ducha Pańskiego, jest też niezmiernie drobiazgowe – wnikając,
badając, osądzając nawet myśli i zamiary naszych serc – jak również nasze
uczynki i słowa. W tym jednym słowie „miłość” mieści się istota Boskiego prawa.
Miłość do Boga oznacza pełnię posłuszeństwa, pełne uznanie Boskiego charakteru
– mądrości, miłości, sprawiedliwości i mocy; pełnię harmonii z Bogiem i
służenie Mu, a przy tym ćwiczenie tych cech charakteru we wszystkich naszych
myślach, słowach i uczynkach.
„ZAKON DUCHA ŻYWOTA W CHRYSTUSIE JEZUSIE” (Rzym.
8:2)
To
prawo miłości wobec Boga i naszych współbliźnich, które z radością wykonujemy w
miarę naszych możliwości, nie z przymusu, lecz z ochotnego umysłu jako
uczestnicy ducha Chrystusowego – to prawo jest jedynym prawem, jakie
mamy wykonywać. Podczas gdy pomija ono Prawo Mojżeszowe, wszystkie jego
„będziesz” i „nie będziesz”, w rzeczywistości dokonuje ono o wiele więcej niż
Zakon Mojżesza; czyż ktoś o sercu rządzonym miłością do Boga i człowieka
chciałby przynosić ujmę Bogu lub szkodzić swym bliźnim?
Tak
samo jednak jak zarządzenia Prawa Mojżeszowego stosowały się tylko do tych,
którzy mu podlegali – do Izraelitów – ponieważ „cokolwiek zakon mówi,
tym, którzy są pod zakonem, mówi” (Rzym. 3:19), tak i prawo miłości, prawo
Nowego Przymierza przemawia tylko do tych, którzy mu podlegają, czyli do
poświęconych wierzących w Chrystusa. Jest to prawo wolności, co oznacza, że wszyscy,
którzy mu podlegają, dokonali takiego wyboru. Znaleźli się pod nim
dobrowolnie i mogą odejść, kiedy im się spodoba. Tym różni się wielce od Prawa nałożonego na cielesny Izrael jako naród, który nie miał indywidualnej wolności, czyli
wyboru, urodziwszy się w niewoli tego Przymierza Zakonu. Nasze prawo jest
prawem królewskim, bo „maluczkie stadko” rozwijające się pod tym prawem
wolności i miłości jest rodziną królewską – Bożą rodziną, wybraną pod swym
Panem i Głową, by stać się dziedzicami z Jezusem Chrystusem, uczestnikami
boskiej natury.
Obecnie
na członków Ciała Chrystusa wybierani są jedynie tacy, którzy z
przyjemnością czynią Bożą wolę, synowie Boży i „bracia Chrystusowi”,
podobni do Chrystusa. Zaś pod koniec Wieku Tysiąclecia, gdy laska żelazna skruszy
już dumne serca i sprawi, że sztywne kolana ugną się w posłuszeństwie, kiedy
uporczywi zostaną odcięci jako niepoprawni, dobrowolni grzesznicy – wtedy prawo
miłości i wolności na nowo zapanuje nad wszystkimi Bożymi stworzeniami.
Wszyscy, którym dozwolone będzie wejść w ten wspaniały wiek doskonałości, jaki
nastąpi po tysiącletnim panowaniu Chrystusa, zostaną wypróbowani i dostarczą
obfitych dowodów na to, że z radością czynią Bożą wolę i że Jego
sprawiedliwe prawo jest nieustannie pragnieniem ich serc.
NIEGDYŚ ŻYWY BEZ ZAKONU
W 7.
rozdziale swojego Listu do Rzymian apostoł zwraca się do Żydów nawróconych na
chrześcijaństwo: „powiadomym zakonu mówię”.
Przedstawia
on następnie Przymierze Zakonu jako męża, a związanych nim Izraelitów jako
żonę. Wykazuje, że podobnie, jak grzechem byłoby związanie się kobiety z innym
mężczyzną za życia jej męża, tak samo niewłaściwe byłoby, gdyby Izrael opuścił
Mojżesza i jego Przymierze Prawa, łącząc się z Chrystusem i Jego Nowym
Przymierzem łaski, o ile nie zostałby zwolniony na skutek śmierci: albo śmierci
Przymierza Zakonu, albo ich śmierci wobec Przymierza Zakonu.
Często
popełnia się błąd sądząc, że Pismo uczy, iż Przymierze Zakonu umarło lub że
zostało unicestwione przez naszego Pana. Ono nadal żyje i wszystkie
dzieci Jakuba są nadal nim związane, o ile wobec niego nie umrą. Tylko
ci, którzy rozumieją, że nie mogą zdobyć wiecznego życia przez zjednoczenie się
z Mojżeszem (Przymierzem Zakonu), są gotowi porzucić tę nadzieję na uratowanie
życia przez Mojżesza, stać się martwymi dla wszelkich takich oczekiwań i
przyjąć śmierć Chrystusa, okup za Adama i całe jego potomstwo, jako podstawę nowej nadziei na nowe życie. Dlatego tylko tacy Izraelici, którzy przez
wiarę uznają siebie za umarłych bez nadziei pod Przymierzem Zakonu i
wzbudzonych z Chrystusem do nowego życia, zapewnionego przez Jego ofiarę,
którzy w swojej woli umarli grzechowi – tylko oni mogą się połączyć z
Chrystusem jako nowym Małżonkiem pod Jego Nowym Przymierzem. W ten sposób, jak
argumentuje apostoł, myśl o połączeniu dwóch przymierzy, o połączeniu się tak z
Mojżeszem, jak i z Chrystusem w ogóle nie może być brana pod uwagę – porównaj
Rzym. 6:2.
Werset
„albowiem koniec [wypełnienie] [przymierza] zakonu jest Chrystus ku
sprawiedliwości każdemu [pod nim] wierzącemu” (Rzym. 10:4) nie jest
sprzeczny z powyższym, ponieważ wymienia jedynie wierzących. (Porównaj Rzym.
3:31; Gal. 2:19). List do Efez. 2:15 mówi: „Nieprzyjaźń, to jest zakon
przykazań, który zależał w ustawach, skaziwszy przez ciało swoje” itd. List do
Kolosan (Kol. 2:13-14) odnosi się do „ożywionych” wierzących spośród Żydów, dla
których zapisane podstawowe zasady zostały „zmazane”. Werset 20. mówi o
nawróconych poganach, którzy musieli umrzeć dla „żywiołów świata tego”,
zanim weszli pod Nowe Przymierze, tak samo, jak Żydzi musieli umrzeć dla
żywiołów ich Przymierza Zakonu.
Kolejnym
dowodem tego, że Przymierze Zakonu zawarte z Izraelem nadal ten naród
obowiązuje, jest fakt, że w chwili, gdy jako naród odrzucili Chrystusa, zostali
jako naród zaślepieni aż do zakończenia Wieku Ewangelii (Rzym. 11:7,25), Bóg
zaś stwierdza, że nie odrzucił swego ludu tego Przymierza, ale że pod tym
Przymierzem otworzy jeszcze ich oczy, by zobaczyli Chrystusa jako jedyne wrota
nadziei i nowego życia, jakie nabył za cenę swego własnego (Rzym.
11:2,27,29; porównaj 5 Moj. 30:1-9). Jednocześnie mamy dowody, że to ich
Przymierze nadal trwa, ponieważ jako naród od stuleci poddani są
„przekleństwom” przez owo Przymierze określonym – patrz 5 Moj. 28:15-67.
Wersety 49-53 opisują oblężenie przez Rzym itd., a w wersetach 64-67 znajdujemy
obraz Izraela w późniejszym czasie (Izaj. 59:21). Jak już wykazaliśmy (patrz II
Tom „Wykładów Pisma Świętego”, str. 88-93), w 3 Moj. 26:18-34-45 Pan zapowiada
symboliczne „siedem czasów”, 2520 lat podania Izraela poganom, a także ich
wybawienie w roku 1914. Tak właśnie ich obecne doświadczenia były
przepowiedziane jako część ich przymierza.
Werset
z Rzym. 7:6 nie jest niezgodny z tym wyjaśnieniem (że Izraelici pragnący się
złączyć z Chrystusem muszą najpierw umrzeć przymierzu tego narodu, a
Przymierze Zakonu nie jest jeszcze martwe); właściwy przekład (patrz margines
Wersji Poprawionej i Diaglott) oddaje to następująco: „Teraz jednak wybawieni
jesteśmy z Przymierza [Zakonu], będąc umarli temu, w czym byliśmy trzymani,
abyśmy służyli mu w nowości ducha [naszymi myślami, naszą wolą]”, a nie
[musieli służyć] w literze starego Przymierza Zakonu, które przeminęło.
Czego
brakowało Staremu Przymierzu, czyli Przymierzu Prawa? Czy było ono grzeszne
albo złe? Nie. Jak to się więc stało, że pod tym Przymierzem nauczyliśmy się
tak wiele o grzechu?
Przed
otrzymaniem Zakonu Izraelici byli tacy sami jak reszta świata – umarli w
przestępstwach i grzechach; znajdując się już pod wyrokiem śmierci, byliśmy
tacy jak reszta, nie uznawani przez Boga i bez żadnych szczególnych poleceń:
dlatego nie mogliśmy być nieposłuszni ani powiększyć swego grzechu przez
nieposłuszeństwo, dopóki nie zaczęło pouczać nas Przymierze Zakonu.
Pomimo
jednak wyroku śmierci, jakiemu podlegaliśmy tak my, jak i cały świat, my
Izraelici byliśmy „żywi”, zanim przyszło Przymierze Zakonu, gdyż Bóg
obiecał naszemu ojcu Abrahamowi, że w jaki sposób pewnego dnia pobłogosławi
jego nasienie, a przez nie – wszystkie rodzaje ziemi. W ten sposób, w
Boskiej obietnicy danej Abrahamowi, wszystkim nam zapewnione było przyszłe
życie, zanim nastąpiło Przymierze Mojżeszowe; ale kiedy tylko to Przymierze
Zakonu weszło w życie i zaczęło wymagać posłuszeństwa każdemu nakazowi w celu
zapewnienia życia – natychmiast dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy w stanie
panować całkowicie nad naszymi biednymi, upadłymi ciałami, bez względu na to,
jak bardzo pragnąłby tego nasz umysł. W miarę rozwoju grzechu umieraliśmy – zanikały nasze nadzieje życia, gdyż nie mogliśmy zachować tego Przymierza Zakonu.
Mówię o całym naszym narodzie. Okazało się więc, że Przymierze Zakonu,
obiecujące posłusznym życie, w rzeczywistości skazało nas na śmierć, bo nie
potrafiliśmy być posłuszni jego wymaganiom.
Stwierdziliśmy
zatem, że prawo i Przymierze były same w sobie dobre, ale nam nie pomogły, bo
byliśmy upadłymi istotami. Bóg zamierzył, że pokaże nam ono, jacy jesteśmy
niedoskonali (werset 13). Prawo jest bowiem przystosowane do wszystkich, którzy
znajdują się w pełnej harmonii z Bożym duchem – do doskonałych istot – którymi
Izraelici nie byli; byliśmy i jesteśmy z natury cieleśni i zdeprawowani tak
samo jak inni. Jeśli nasze serca mają właściwe nastawienie, to przyznamy, że
nie jesteśmy w stanie wypełnić doskonałego Boskiego prawa i że w naszych
upadłych ciałach nie znajdzie się doskonałości, choć w naszych umysłach
akceptujemy je i chcielibyśmy być mu posłuszni.
Oto
grzeszny stan, w którym się znajdujemy (werset 24), pragnąc być posłuszni
Boskiemu prawu i otrzymać Jego łaskę oraz wieczne życie obiecane tym, którzy Go
miłują i są Mu posłuszni, a jednocześnie nie mogąc tego uczynić z powodu
naszych umarłych ciał – upadłych i skazanych na skutek nieposłuszeństwa Adama.
Ach, jak możemy znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji? Nie możemy być
posłuszni Boskiemu prawu, a Bóg nie może nam dać niedoskonałego prawa,
dopasowanego do naszego upadłego stanu. O, grzeszny, beznadziejny stanie!
Braterstwo,
istnieje jednak nadzieja w Chrystusie! Nie jest to nadzieja wypełnienia
przez nas Przymierza Zakonu – wykonania poleceń i życia w wyniku tego
ani też nadzieja zachowania czegokolwiek z wraku Adamowego upadku i wyroku.
Wszystko to należy porzucić. My, Izraelici, musimy umrzeć pod
Przymierzem Zakonu, bez wynikającego z niego zbawienia, jak w czasie, kiedy nie
było jeszcze dane; tak samo bez zbawienia, jak poganie, którzy nigdy nie mieli
w nim udziału. Kiedy jednak uznajemy siebie za umarłych na warunkach
Przymierza Zakonu, widzimy, że Chrystus umarł za grzech Adama, zapłacił
jego karę i w ten sposób wykupił jego samego oraz wszystkich zgubionych przez
jego nieposłuszeństwo – tak Żydów, jak i pogan, niewolników i wolnych, mężczyzn
i kobiety. Uwalnia to nas, Żydów, ponieważ Chrystus był Żydem, zrodzonym pod
Zakonem, aby miał odkupić wszystkich, których Zakon obejmował (Gal. 4:4-5). W związku
z tym Bóg może być sprawiedliwy i przyjąć wszystkich, którzy służą Jego prawu w
umyśle i woli, a jedyną przeszkodą uniemożliwiającą doskonałe posłuszeństwo
jest słabość upadłego ciała.
Niech
Bogu będą dzięki za ten niewypowiedziany dar – nowe życie nabyte przez
drogocenną krew. Możemy je otrzymać na warunkach Nowego Przymierza, chociaż
nigdy nie bylibyśmy w stanie usprawiedliwić życia Adamowego przez posłuszeństwo
jakiemukolwiek prawu danemu przez Boga.
POGLĄDY REFORMATORÓW NA SABAT
Poniższych
osób nie cytujemy jako autorytetów w tej sprawie, jako że słowa naszego Pana i
apostołów są jedynym autorytetem, jaki uznajemy; warto jednak zauważyć, że w
miarę otwierania się oczu wczesnych reformatorów – Lutra, Kalwina i innych – na
prawdy obecnego Wieku Ewangelii, jakie należne były ich dniom, ludzie ci od
razu zauważyli, że Przymierze Zakonu nie było dane Kościołowi Wieku Ewangelii.
Widzieli oni to, co powinien dostrzec każdy czytelnik, mianowicie że apostoł
Paweł przeciwstawia sprawiedliwość, czyli usprawiedliwienie dane przez
wiarę w prawdziwą ofiarę, Chrystusa, sprawiedliwości przypisanej Izraelowi na
mocy krwi cielców i kozłów (Hebr. 10:1-10), która wymagała corocznego
odnawiania. Wszyscy przywódcy reformacji uznawali różnicę między
Mojżeszem-prorokiem a Mojżeszem-prawodawcą, utrzymując, że jego władza jako
prawodawcy odnosiła się tylko do Izraela. Zaprzeczali oni więc, jakoby dziesięć
przykazań było prawem dla chrześcijan, choć uważali je za wskazówki w
interpretacji zasad, cenne dla wszystkich ludzi w każdym czasie.
Luter
powiedział: „Dziesięć przykazań nie stosuje się do nas, pogan i chrześcijan,
lecz jedynie do Żydów. Jeśli kaznodzieja próbuje zmusić was do powrotu do
Mojżesza, zapytajcie go, czy wy byliście wyprowadzeni przez Mojżesza z Egiptu.”
Nie
mniej wyraźnie wypowiadał się Kalwin. Głosił on, że „sabat został zniesiony” i
zaprzeczył temu, że „nadal ważna jest strona moralna, czyli świętowanie jednego
z siedmiu dni”, przyznając jednocześnie, że „mamy nadal zwyczaj spotykania się
w ustalone dni na słuchanie słowa, łamanie mistycznego chleba i publiczne
modlitwy, tym samym pozwalając sługom i robotnikom odpocząć od ich prac.”
To
właśnie usprawiedliwienie z wiary, a nie poprzez stosowanie się do praw
Mojżesza albo ustanowionych przez Kościół rzymsko-katolicki postów i pokut było
argumentem, który zapoczątkował reformację.
„PRZYKAZANIA MOJE
ZACHOWAJCIE”
„Jeśli
mię miłujecie, przykazania moje zachowajcie” – Jana 14:15.
Kiedy
młody człowiek przyszedł do naszego Pana pytając: „Mistrzu dobry! co dobrego
mam czynić, abym otrzymał żywot wieczny?”, nasz Pan odrzekł: „Jeśli chcesz
wejść do żywota, zachowuj przykazania”, po czym wyliczył dziesięć przykazań
Zakonu. Nie mógł On zignorować Zakonu w swoim zachowaniu i nauce; wręcz
przeciwnie, świadczył, że ani jota, ani kreska Zakonu nie upadnie ani nie
przeminie, zanim się wszystko wykona i dlatego każdy, kto je przestępuje
albo naucza innych, że należy przestąpić choćby jedno z nich, byłby (o ile w
ogóle znalazłby się w Królestwie – Mat. 5:20) na niższej pozycji; ktokolwiek
zaś żyje według tych przykazań i naucza ich, będzie wielki w Królestwie.
Nasz Pan był jedyną istotą pod tym Przymierzem Zakonu, która kiedykolwiek zachowała Prawo lub nauczała go w doskonały sposób i On jest największym w Królestwie:
On odziedziczył wszystkie jego błogosławieństwa i obietnice – Mat. 5:19.
Nasz
Pan wiedział, że ani młodzieniec zadający to pytanie, ani żaden inny
przedstawiciel upadłego rodzaju ludzkiego nie mógł zachować tych
przykazań. Powiedział więc: „Jeśli pragniesz żyć, czyń to”; po czym,
wiedząc, że wkrótce wypełni Przymierze Zakonu, a potem Bóg zacznie przyjmować
prawdziwie poświęconych pod Nowym Przymierzem, poczynając od Pięćdziesiątnicy –
Pan dodał: „Chodź i naśladuj mnie.” Gdyby młodzieniec posłuchał, byłby jedną z
osób przyjętych przez Ojca w dniu Pięćdziesiątnicy, dziedzicem życia pod
Nowym Przymierzem i jego prawem miłości oraz wolności.
Zachowując
i wypełniając przykazania żydowskiego Przymierza Zakonu, nasz Pan dawał jednak
jednocześnie „nowe przykazanie”; nie dla świata, lecz dla swych naśladowców,
przykazanie, którego literą, istotą i duchem była miłość. Zilustrował je i
podkreślił na wiele sposobów, to jedno przykazanie, które w ten sposób stało
się streszczeniem wszystkich Jego przykazań – by wzajemnie sobie z szacunkiem
ustępować, przebaczać sobie aż do siedemdziesięciu siedmiu razy, postępować w
Jego ślady w ofiarowaniu swego życia dla innych i dla prawdy, miłować nawet
wrogów i karmić ich, jeśli są głodni, modlić się za prześladowców.
Posłuszeństwo tym wszystkim przykazaniom było warunkiem nowego przykazania
miłości, które stanowiło również istotę wszystkich przykazań danych Izraelowi.
O
tych poleceniach naszego Pana, a nie o dziesięciu przykazaniach żydowskiego Przymierza Zakonu apostoł Jan napisał:
„Błogosławieni,
którzy czynią przykazania Jego” – Obj. 22:14.
„A przez to wiemy, żeśmy go poznali, jeśli przykazania jego zachowujemy”
– 1 Jana 2:3.
„O
cokolwiekbyśmy prosili, bierzemy od niego; bo przykazania jego chowamy,
i to, co się podoba przed obliczem jego, czynimy”. [Na pewno apostoł nie mówi
tutaj o żydowskim prawie, bo „z uczynków [Przymierza] zakonu nie będzie
usprawiedliwione żadne ciało przed oblicznością jego.”] W następnym wersecie
czytamy, że przykazania, które zachowujemy, to nie te dane na Synaju: „A toć jest przykazanie jego [dane nam pod Nowym Przymierzem], abyśmy wierzyli imieniowi Syna jego Jezusa Chrystusa i miłowali jedni drugich, jako nam
przykazał. Bo kto chowa przykazania jego, w nim mieszka, a on też w nim;
a przez to znamy, iż mieszka w nas, to jest, z Ducha, którego nam dał.”
Te
przykazania, które zostały na nas nałożone, nie są przygnębiające i niemożliwe
do wykonania, jakimi były przykazania żydowskiego Przymierza Zakonu dla tych,
którzy mu podlegali; bowiem Chrystusowe jarzmo jest wdzięczne, a Jego brzemię
lekkie dla wszystkich mających Jego ducha: „Jeśli kto Ducha Chrystusowego nie
ma, ten nie jest jego.”
Niemniej
jednak fakt, że nie jesteśmy pod żydowskim Przymierzem Zakonu, że nie od niego
zależy nasze życie, lecz że mamy nadzieję na życie jako łaskę, czyli dar
od Boga (przez Tego, który wypełnił Przymierze Zakonu i unieważnił wszystkie
roszczenia wobec tych, którzy do Niego przychodzą, tak Żydów, jak i pogan) –
ten fakt nie przeszkadza wolnym Bożym dzieciom, usprawiedliwionym przez
wiarę w Chrystusowe odkupienie, a nie przez Zakon, w korzystaniu z
żydowskiego Prawa i każdego innego wyrażenia, faktu, figury i typu, jakie mają
do dyspozycji, tak w naturze, jak i w Piśmie, by dowiadywać się, co sprawia
radość i przyjemność ich Niebiańskiemu Ojcu. Tak na przykład Paweł, który
niejednokrotnie odrzucał dominację Przymierza Zakonu nad kimkolwiek w
Chrystusie, cytuje jedno z dziesięciu przykazań jako dowód dla chrześcijan
odnośnie tego, jaka jest wola Boża względem ich postępowania z dziećmi (Efez.
6:1-4). Zauważmy jednak, że nie czyni z niego nakazu. Nie było to nigdy
przykazanie dla rodziców, zawsze dla dzieci. Napomnienie apostoła dotyczy
zachowania rodziców wobec dzieci. Apostoł nie mówi również o usprawiedliwieniu jako nagrodzie, zwraca się bowiem do dzieci, które są już usprawiedliwione,
nie przez uczynki posłuszeństwa Przymierzu Zakonu, lecz przez wiarę w
ich Odkupiciela – „Dziatki! bądźcie posłuszne rodzicom waszym w Panu”.
Na Straży 2007/3/08 str. 89 W.T.
R-1723a-1894r