Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-5907 b,   z 1916 roku.
Zmień język na

Stróż więzienny w Filippi

Dz. Ap. 16:16–40

DOŚWIADCZENIE ZE ZŁYMI DUCHAMI – SMUTNY STAN NIEWOLNICY – ZEMSTA ROZWŚCIECZONYCH WŁAŚCICIELI NA ŚW. PAWLE I SYLASIE – IGNOROWANIE FAKTÓW W SPRAWIE, FAŁSZYWE OSKARŻENIA – MISJONARZE BICI I UWIĘZIENI – ŚPIEWANIE PIEŚNI CHWAŁY DLA BOGA W NIEKORZYSTNYCH WARUNKACH – TRZĘSIENIE ZIEMI WE WŁAŚCIWYM CZASIE –NAWRÓCONY STRAŻNIK WIĘZIENNY – POPRAWA URZĘDNIKÓW POD WPŁYWEM PRAWDY NA SKUTEK OBSERWOWANIA WIĘŹNIÓW.

"Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony" - wiersz 31.

Przemierzając dzień po dniu drogę z domu Lidii do miejsca nabożeństw, poza bramą miasta misjonarze wielokrotnie spotykali młodą kobietę - wróżbitkę, znaną w Filippi jako Pytia lub Sybilla. Była ona niewolnicą opętaną przez złego ducha - jednego z upadłych aniołów. Duch ten działał za jej pośrednictwem: przepowiadał, dawał informacje o zagubionych przedmiotach, wróżył przyszłość lub informował o przyszłych zdarzeniach. Była ona najwyraźniej dobrze znana wszystkim ludziom, a wykonywany przez nią zawód przynosił wielkie zyski spółce, której była własnością. Zapewne była to grupa wpływowych mężczyzn.

Gdy misjonarze przez kilka dni wychodzili i wracali do domu Lidii zajmując się pracą Pańską, niewolnica podążała za nimi, krzycząc: "Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego i zwiastują wam drogę zbawienia". Oczywiście ta dziewczyna nie znała św. Pawła ani jego towarzyszy, ale złe duchy ich znały. Nie wiemy dokładnie, do jakiego stopnia złe duchy przewidziały skutki tej sytuacji, ale jest całkiem możliwe, że to, co się zdarzyło było już z góry obmyślone. Mianowicie, że Apostoł wypędzi złego ducha, co spowoduje gwałtowny atak na misjonarzy oraz nawróconych ze strony właścicieli dziewczyny i ich przyjaciół, a także wszystkich, których można było pobudzić do gorączki ekscytacji, gniewu i buntu.

Jest także możliwe, że zły duch mógł po prostu powiedzieć prawdę, nie biorąc po uwagę możliwości, że Apostoł może nakazać mu opuścić kobietę – być może sądził, że Apostoł powinien być zadowolony ze świadectwa pochodzącego z różnych kręgów, Czytamy jednak, że św. Paweł smucił się, gdy dzień po dniu było wydawane to świadectwo. Nie smucił się dlatego, że świadectwo było uczynione w związku z Prawdą, ale dlatego, że pochodziło z takiego właśnie źródła. Wiedział bowiem, że zły duch nie ma szacunku dla Prawdy. Żaden z upadłych aniołów, który miałby poważanie dla Boga i Jego zasad sprawiedliwości, nie dążyłby do prześladowania ludzkości, jednocześnie wiedząc, że takie prześladowanie rani je i jest przeciwne woli Bożej.

Niektórzy nauczyciele z pewnością zasugerują, że kobieta ta była histeryczką lub była nieco obłakana. Jednak taka myśl nie zgadza się w tym wypadku z faktami opisanymi w Piśmie Świętym i sprzeciwia się słowom Apostoła. Św. Paweł nie powiedział nawet słowa do młodej kobiety, zakładając, że jest niepoczytalna. Skierował się on do samego złego ducha i w imieniu Jezusa nakazał mu wyjść z kobiety - tak jak Pan i Apostołowie często wypędzali złe duchy zgodnie z Pańską instrukcją – (Mar. 5:1-17; Mat. 10:1; Łuk. 10:17 itd.).

ZEMSTA GRUPY

Tak jak właściciele świń byli źli na Pana z powodu straty ich świń, gdy legiony demonów wypędzonych z człowieka weszły w zwierzęta, tak samo było z właścicielami niewolnicy. Możemy sobie wyobrazić, jaką konsternację wywołała wśród nich wiadomość o tym, że źródło ich przyszłego zysku zniknęło, a także przepadła duża suma pieniędzy zainwestowana w tę dziewczynę. Niewolnicy opętani przez ducha mieli bowiem wysoką wartość handlową. Właściciele niewolnicy bardzo się zdenerwowali. Nic nie poruszy człowieka tak mocno, jak miłość lub samolubstwo, a w obecnych warunkach samolubstwo porusza z wielką mocą ogromną większość. Grupa ta nie miała nadziei na powrót złego ducha do niewolnicy, dlatego musieli zemścić się na tych, którzy przynieśli im finansową stratę.

 Wiele z tego ducha zapanowało w dzisiejszym świecie. Tak długo, jak Prawda i słudzy Pańscy cicho idą swoją drogą, świat w ogólności będzie zbyt zajęty swoimi własnymi sprawami, żeby ich napastować. Jednak jak tylko dostrzeże, że prawda i sprawiedliwość nie sprzyjają jego interesom i perspektywom, to jego opozycja stanie się bardziej intensywna. Nie rozważamy tego po to, aby najważniejszym interesem ludu Pańskiego było wzbudzanie niechęci świata i w ten sposób sprowadzanie na siebie prześladowania. Najlepszą zasadą jest pozostawienie świata, aby zajmował się swoimi sprawami, podczas gdy my głosimy Ewangelię. Nie używajmy Ewangelii jako młota kowalskiego do łamania ludzkich serc, lecz do Przesłania radości, pokoju, miłości i błogosławienia tym, których serca pod Boską opatrznością są już złamane i którzy mają uszy ku słuchaniu Przesłania Łaski Boga.

Zazwyczaj Apostołowie przyjmowali tak łagodne stanowisko, na jakie zezwalały zasady i w tym przypadku św. Paweł bardzo wyraźnie działał pod specjalnym kierownictwem Pana. Główna instrukcja Apostoła skierowana do Kościoła brzmi: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie” (Rzym. 12:18). Ta myśl jest następująca: Nie schodź ze swojej drogi, żeby wzbudzać niesnaski, ale jeśli Pan w Swojej opatrzności dozwala na powstanie kłopotów, to bądź odważny i pełen wiary w Niego, który na to dozwolił, Jego wola uchyli to dla dobra i naszej ostatecznej korzyści.

Najwyraźniej właściciele Pytii byli wpływowi, ponieważ szybko odnieśli sukces we wzbudzaniu zdeterminowanego tłumu, aby mścić się na św. Pawle i Sylasie. Dwaj misjonarze zostali postawieni przed władcami na rynku. Tam grupa zignorowała prawdę w tej sprawie i powstały nieprawdziwe oskarżenia mówiące, że więźniowie nauczali religii sprzecznej z prawem rzymskim, podżegając w ten sposób do buntu. To było sprzeczne z prawdą, gdyż słudzy Pańscy, zgodnie z prawem, wychodzili poza bramy miasta, żeby chwalić Boga.

Jednakże w tych okolicznościach fałszywe oskarżenie było wystarczające, żeby zastosować dla Pańskich przedstawicieli najsurowsze kary, jakie ich sędziowie mogli wymierzyć. Urzędnicy odpowiadający za utrzymanie porządku i zapobieganie rozruchom  byli bardzo podekscytowani i rozdarli swoje szaty na znak zdenerwowania i niezadowolenia, że takie zakłócenie mogło mieć miejsce w mieście. Wywnioskowali, że mężczyźni, przeciw którym społeczeństwo w taki sposób powstaje, muszą być czemuś winni i dlatego też zasługują na ukaranie. Oni nie wiedzieli, że złe duchy miały udział we wzbudzaniu zamieszek. Jak św. Paweł wyraził to w innym miejscu: „Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, (…) lecz ze złymi duchami w okręgach niebieskich.”

UWIĘZIENI MISJONARZE

Aby zadowolić tłum i szybko przywrócić spokój, urzędnicy rozkazali bić misjonarzy, przypuszczalnie kijami, a potem wtrącili ich do więzienia. Niestety, co za nagroda za misjonarski wysiłek! Jaka rekompensata za poświęcenie życia dla Pana i Prawdy – że o tych szlachetnych ludziach źle się powinno mówić, źle myśleć i nawet źle traktować!

Pamiętajmy, że nasz Bóg nie jest Bogiem, który się zmienia i On, tak dzisiaj, jak i wtedy, sprawuje nadzór nad sprawami Kościoła. Pamiętajmy, że On wymaga od nas dzisiaj tak, jak od tych misjonarzy z dawnych lat, abyśmy byli chętni by Go reprezentować, znosić ciężary oraz żebyśmy w ten sposób w pełni udowodnili naszą służbę – służbę dla Chrystusa i Jego Poselstwa. Czy nie wymagało to wiary ze strony misjonarzy, aby przyjąć takie doświadczenia jako opatrznościowe i nie myśleć o nich jako o dowodach Pańskiej nieprzychylności czy zaniedbania? Tak i my musimy przyjąć podobne lekcje wiary w Szkole Chrystusowej i z zadowoleniem podążać śladami Jezusa i Apostołów. Musimy się nauczyć radować tak w udrękach, jak i w powodzeniu.

Więzienie było zbudowane z zewnętrznymi celami, z mniejszym lub większym dostępem do światła i powietrza, oraz z wewnętrznymi bądź centralnymi lochami dla najbardziej bezwzględnych przestępców. Św. Paweł i Sylas zostali wtrąceni do tego wewnętrznego więzienia, a ich stopy szybko zakuto w dyby. W tych nieprzychylnych okolicznościach, z gołymi i krwawiącymi plecami od chłosty, ci wierni bracia byli tak napełnieni radującym się duchem, że dali upust swoim uczuciom w hymnach dziękczynnych za przywilej cierpienia w związku z pracą Pańską i znoszenia cierpień dla sprawy sprawiedliwości.

Możemy bez trudu zauważyć, że nic poza silną, żywą wiarą w Boga nie umożliwiłoby tym dwóm misjonarzom poczuć, że znoszenie przez nich przeciwności losu dla sprawy Ewangelii oznacza dla nich Boską aprobatę, jeśli została właściwie przyjęta. Zrozumieli, że ich próbujące doświadczenia są jedynie „lekkim cierpieniem”, które pod Boskim kierownictwem wypracuje dla niech daleko bardziej przewyższającą i wieczną chwałę. Tylko to umożliwiło tym zmaltretowanym mężczyznom odnieść triumf w godzinie cierpienia i chwalić Boga dla przywileju cierpienia jako członkom Ciała Chrystusowego, wypełniającym swój udział w cierpieniach Chrystusa tak, aby z czasem mogli również dzielić Jego chwałę jako członkowie Jego Ciała – członkowie wielkiego antytypicznego Mojżesza, pośrednika Nowego Przymierza. (Kol. 1:24; Dz. Ap. 3:22)

Te rzeczy zostały zapisane, aby nas poinstruować, abyśmy mogli być wzmocnieni widząc wierność innych. Nasze przymierze jest takie samo jak ich, a ich takie samo jak naszego Pana. Z powodu cierpień w Chrystusie jesteśmy jednością, chociaż różni w charakterach. Również chwała, do której dążymy będzie jedna, chociaż jej uczestnicy będą się różnić tak, jak gwiazda jest różna w chwale od gwiazdy. Im większe cierpienia znoszone w wierności, cierpliwości oraz radości, tym większa będzie nagroda w Królestwie naszego Ojca, naszego Pana i naszego Zbawiciela....

 TRZĘSIENIE ZIEMI WE WŁAŚCIWYM CZASIE

Podczas, gdy misjonarze śpiewali, nastąpił wstrząs, który zburzył ściany, otworzył klamry łańcuchów, którymi byli spięci oraz otworzył pręty, które utrzymywały drzwi więzienia w miejscu. Widząc otwarte drzwi, strażnik więzienny pomyślał, że więźniowie uciekli. Wiedząc, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, wyciągnął swój miecz i chciał popełnić samobójstwo, gdy św. Paweł zawołał do niego i powiedział: „Nie czyń sobie nic złego: bo jesteśmy tu wszyscy.”

Od tego czasu strażnik był w pełni przekonany, że misjonarze powierzeni jego opiece byli niezwykłymi ludźmi, a nie przeciętnymi przestępcami. Możliwe, że rzeczywiście miał jakąś wiedzę na temat demonizmu i obsesji, i słyszał, że jeden z tych za pomocą słowa zniszczył  przypuszczalną Boską wyrocznię, wykazując jakąś lepszą moc. W każdym razie był teraz gotowy troszczyć się o tych więźniów i słuchać Posłannictwa Bożej Miłości.

Prawdopodobnie najpierw zabezpieczył on więzienie, myśląc o tych sprawach, i zaprowadził ich do swojej kwatery w więzieniu. Zadbał o ich komfort, a w międzyczasie usłyszał od nich coś odnoszącego się do ich misji – mającego związek z Jezusem Mesjaszem i Jego śmiercią jako Odkupiciela świata. Strażnik był oskarżony o grzech. Zdał sobie sprawę z tego, że wszyscy ludzie są grzesznikami, obcymi, odłączonymi od Boga z powodu złego postępowania. Wyczekiwał na spełnienie przebaczenia jego własnych grzechów oraz na pojednanie ze swoim Stworzycielem i dostrzegł, że ci misjonarze mogą mu w tym pomóc. Dlatego wypytywał: „Co mam czynić, abym był zbawiony?” Co muszę zrobić, aby przystąpić do społeczności z Bogiem? Co muszę zrobić, aby tak, jak wy, realizować Jego pełną miłości opiekę we wszystkich moich sprawach; abym tak, jak wy, mógł chlubić się w cierpieniu i pojąć, że pod Boską opatrznością wszystkie rzeczy będą razem pracowały dla mojego dobra teraz i w przyszłości?

Odpowiedź przyszła natychmiast: „Wierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i dom twój.” Biorąc to stwierdzenie jako tekst, misjonarze wytłumaczyli strażnikowi i jego domownikom niektóre zarysy Boskiego Planu o Zadośćuczynieniu – o śmierci Jezusa, Sprawiedliwego za niesprawiedliwych, o błogosławieństwie, które we właściwym czasie dosięgnie Adama i jego rasę przez proces zmartwychwstania oraz o obecnym przywileju słuchania i przyjmowania Bożego powołania do złączonych dziedziców z Jezusem jako Jego „członków” w obecnych cierpieniach i przyszłej chwale.

NAWRÓCONY STRAŻNIK WIĘZIENNY

Nasienie Prawdy padło na dobrą ziemię. Tamci uwierzyli i wdzięcznie przyjęli przywilej uczniowstwa – cierpienia za sprawę Chrystusową. Niezwłocznie zostali ochrzczeni, symbolizując w ten sposób swoją śmierć dla świata, grzechu i siebie oraz chęć kroczenia w nowości życia, jako członkowie Chrystusa. Misjonarze musieli uświadomić sobie, że zostali opatrznościowo skierowani do tego więzienia przez niesprawiedliwość urzędników tak, jak wcześniej byli poprowadzeni na brzeg rzeki na spotkanie modlitw. W ten sposób ich wiara została umocniona. Byli chętni, aby znosić trudności z cierpliwością i radością ze względu na wielki przywilej niesienia Dobrej Nowiny innym.

Zgodnie z pewnymi standardami dla tych misjonarzy był to najwyższy czas, żeby domagać się o wzrost wynagrodzenia i stanu posiadania, a szczególnie zastrajkować przeciwko dalszym prześladowaniom i powiedzieć Panu, że przeszli już dosyć na drodze samoofiary. Jednak rezultat był przeciwny. Byli oni bardziej zachęceni do kontynuowania swojej drogi, do znoszenia kolejnych cierpień.

Jako naśladowcy Jezusa, musimy dopilnować, aby nasze doświadczenia zgadzały się z doświadczeniami Mistrza i Jego Apostołów. Nie mamy szukać jakichkolwiek doświadczeń ani być zadowoleni dopóki nie znajdziemy okazji, aby cierpieć dla dobra Prawdy. Chociaż czasy nieco się zmieniły możemy być upewnieni, że to nasz Pan miał całkowitą rację, gdy ogłaszał przez Swojego Apostoła: „Aleć i wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą.” (2 Tym. 3:12). Może się to dziać we własnym domu i rodzinie, w Kościele lub wypływać ze strony świata, dlatego jeśli jesteśmy wiernymi i pozwalamy światłu świecić  to nie unikniemy prześladowań.

Jeśli, z tego powodu, ktokolwiek z ludu Pańskiego ucieka od prześladowań, powinien czuć się strasznie ze swoim stanem i powinien ostrożne się zbadać czy jest wierny wszystkim przywilejom i okazjom, jakie może znaleźć. To nie znaczy jednak, że powinniśmy szukać prześladowań, w sensie robienia niemądrych rzeczy  lub właściwych rzeczy w niemądry sposób. To oznacza, że nie powinniśmy uchylać się przed odpowiedzialnością właściwego zachowania ze względu na strach przed konsekwencjami. Strach jest jednym z najbardziej subtelnych wrogów ludu Bożego. Powinien być odtrącany przez zaufanie i wiarę w Boga. [R5908, strona 168]

TOWARZYSZE W CIERPIENIU

Zapis pokazuje, że św. Paweł sam napomniał złego ducha. Dlatego też sam był odpowiedzialny za wrzawę, która doprowadziła do uwięzienia jego i Sylasa. Możemy z łatwością dostrzec, jak niewłaściwie Sylas mógł obrać opozycyjny kurs. Mógł publicznie zganić św. Pawła i przynajmniej częściowo dołączyć do tłumu, unikając w ten sposób aresztowania, bicia i uwięzienia. Cieszymy się, że Sylas tak nie postąpił, że był wartościowym towarzyszem dla szlachetnego św. Pawła. Rozpoznał on, iż Pańskie błogosławieństwo spoczywało na Apostole i że św. Paweł był w szczególny sposób używany przez Pana oraz że gdy przyjdą na nich jakiekolwiek doświadczenia, to Pan będzie zdolny i chętny odrzucić je dla ich dobra.

Z tego powodu Sylas miał przywilej udziału w byciu bitym, w pieśniach i w przemianie strażnika więziennego. Z pewnością wiara w Pana i posłuszeństwo Boskim opatrznościom, w przeciwieństwie do bycia zbyt sprytnym, zbyt ostrożnym i samolubnym, przynosi wspaniałe błogosławieństwo. W liście do Hebrajczyków (Żyd. 10:32, 33 Apostoł wspomina niektórych: „znosiliście wielki bój utrapienia” i o takich, którzy byli wyłącznie ich towarzyszami we wstydzie bez doświadczania tych samych strat. Wskazuje on, że Bóg docenia wierność w każdym z tych aspektów i należycie za to wynagrodzi. Bądźmy wiernymi Panu – naśladowcami Jego wzoru i uczestnikami Jego błogosławieństw.

CIĘŻKI LOS URZĘDNIKÓW

Następnego ranka władcy, dowiedziawszy się o wydarzeniach minionej nocy, rozkazali uwolnić misjonarzy. Bez wątpienia uświadomili sobie, że nie mieli żadnego sprawiedliwego zarzutu przeciwko św. Pawłowi i Sylasowi. Bicie i uwięzienie tych dwóch miało wyłącznie usatysfakcjonować publiczne oburzenie – tak, jak wtedy, kiedy Piłat podobnie rozkazał biczować naszego Pana, nie dla zaspokojenia sprawiedliwości, ale żeby zaspokoić wściekły tłum. Jednak św. Paweł nie był prawnikiem na darmo. Noc wcześniej prawdopodobnie próbował powiedzieć władcom, że on i Sylas są obywatelami rzymskimi i mają prawo żądać sprawiedliwego procesu sądowego zanim otrzymają jakąkolwiek karę. Jednak oburzenie tłumu było prawdopodobnie tak wielkie, że ich protesty były niesłyszalne.

Gdy rozkaz o ich uwolnieniu dotarł do więzienia, misjonarze przesłali władcom informację, że są obywatelami rzymskimi. Rzymskie prawo zostało w stosunku do nich naruszone w trzech różnych aspektach: (1) byli bici; (2) zostało to uczynione publicznie; (3) nagannym było to, że zostali nieprawnie skazani.

ZDROWY ZMYSŁ ŚW. PAWŁA

Te oskarżenia w stosunku do władców mogły skierować się przeciwko nim. Dlatego też nie powinniśmy się dziwić, że przyszli oni do więzienia, jak zażądał Apostoł, i publiczne zabrali misjonarzy, udowadniając w ten sposób ludowi, że poprzedniej nocy została uczyniona niesprawiedliwość. To pozwoliło uniknąć pozostawienia hańby na wierzących w Filipii. Ludzie nie mogli powiedzieć uczniom: „Wasi nauczyciele zostali wypróbowani i wypędzeni z tego miasta, i zakazano im powrotu.”

Z drugiej strony zauważmy ducha kompromisu. Św. Paweł i Sylas nie obstawali przy dalszym głoszeniu publicznie, ani nie żądali otrzymania prawnej ochrony wynikającej z ich swobód obywatelskich. Przeciwnie, stwierdzili, że zrobili wszystko, co było w ich mocy i teraz Boska opatrzność kieruje ich gdzie indziej. Działali zgodnie z radą Mistrza: „A gdy was prześladować będą w tem mieście, uciekajcie do drugiego.”

Zatem pokojowy kompromis został zrealizowany, przez co uwolnili urzędników od dalszych trudności. Misjonarze zostali honorowo poprowadzeni naprzód jako ludzie, którzy nie zrobili nic złego, ale stwierdzili, że w interesie pokoju opuszczą miasto, chociaż ich prawa, jako rzymskich obywateli, pozwalały im pozostać. Niektórzy z ludu Bożego popełniają błąd, niewystarczająco domagając się swoich praw, a inni popełniają błąd w przeciwny sposób - przez zbytnie domaganie się swoich ziemskich praw. Tutaj, w przypadku św. Pawła znajdujemy ilustrację właściwego postępowania – „ducha zdrowego zmysłu”. On domagał się takich ze swoich praw, które były rozsądne i niezbędne dla Pańskiej Sprawy, a łatwo zrzekał się innych praw w interesie pokoju, w harmonii ze swoim przymierzem ofiary i z Pismem.

Przed rozstaniem misjonarze wrócili do domu Lidii, gdzie spotkali braci i pocieszyli ich. Nie trudno sobie wyobrazić co powiedzieli, aby pocieszyć braci. Z pewnością opisali radość, jaką doświadczyli, cierpiąc dla sprawy Chrystusowej i opowiedzieli, jak Pan unieważnił ich udręki, trudności, cierpienia i uwięzienie dla ich dobra, a tym samym strażnik więzienny i jego rodzina dołączyli do grona braci.

Ktokolwiek właściwie czytał Nowy Testament z pewnością zauważył zapisanego tam ducha braterstwa, przeważającego wśród tych, których Pan przyjął jako członków Domowników Wiary. Ktokolwiek inteligentnie przyjdzie do kontaktu z tymi, którzy obecnie radują się Teraźniejszą Prawdą, z pewnością musi zauważyć tego samego ducha braterstwa w niezwykłym stopniu.

W.T. R-5907 b - 1916 r. 

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016