<< Wstecz |
Wybrano: R-5977 b, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jak możemy wzrastać w Chrystusie?
„Będąc
szczerymi w miłości, abyśmy wzrastali pod każdym względem w niego, który jest
Głową, w Chrystusa” - Efez. 4:15
Proporcjonalnie do tego, jak mocno
ktoś szuka Boga, jest prowadzony do poznania Jego prawdziwego charakteru i ma w
Nim ufność. Po dojściu do momentu pełnego poświęcenia się Panu, tacy otrzymują
spłodzenie z Ducha Świętego i stają się klasą Kościoła, uświęconymi w
Chrystusie Jezusie, odłączonymi – przez Ducha Świętego. O takowych Apostoł mówi
„Bóg nie dał nam ducha bojaźni”. Nowe Stworzenie musi odeprzeć każdy atak
niewolniczego strachu, który należy do ciała, do upadłego stanu. Nowy umysł
musi triumfować ponad naturalnymi tendencjami, musi rozwijać zaufanie do Pana.
Żaden człowiek nie może uczynić nic
więcej niż zabrać nasze ziemskie życie. Żaden człowiek nie może nam odebrać
przyszłego życia. „Nie bójcie się tego, który może zabić ciało, ale nie może
zabić duszy; bójcie się tego, który może zniszczyć zarówno duszę jak i ciało”.
Zatem dziecko Boże ma być odważne, wiedząc, że nikt nie może go skrzywdzić,
mając świadomość, że Bóg nie dozwoli, aby spotkało go cokolwiek, co nie będzie
dla jego dobra. Oświecone dziecko Boże nie będzie miało obaw, strachu przed
wiecznymi mękami. Będzie miało właściwą bojaźń – taką, jaką ma mąż wobec żony,
a żona wobec męża – bojaźń przed sprawieniem rozczarowania czy smutku, tracąc w
ten sposób ocenę i zaufanie towarzysza.
Powinniśmy mieć taką bojaźń w
stosunku do wszystkich braci. Powinniśmy przejawiać synowską bojaźń wobec Boga,
ale nie mając na myśli, że On nas skrzywdzi, udręczy czy użyje przemocy
jakiegokolwiek rodzaju, ale bojaźń, abyśmy nie utracili naszej społeczności z
Nim. Zatem, jakąkolwiek służalczą, niewolniczą bojaźń posiadamy, nie pochodzi
ona od Boga. Taka bojaźń usidla. Ale miłość, inspirowana prawdziwą wiedzą o
Bogu, spłodzona z Ducha, wyzwala nas również ze strachu przed człowiekiem,
proporcjonalnie do tego, jak taka miłość w nas obfituje.
Bóg dał nam ducha miłości, ducha
zdrowego rozsądku, ducha mocy. Chrześcijanin wie, że „wszystkie rzeczy działają
dla dobra tych, którzy miłują Boga”. Jest to dla niego źródłem mocy, siły. Może
on spodziewać się okoliczności i warunków, które mogłyby przytłoczyć innych.
Duch ten jest nie tylko duchem mocy, ale też duchem miłości – duchem
uprzejmości i łagodności. Jest to duch, który uwielbia czynić dobro,
sprawiedliwość, być pomocnym. W ten sposób chrześcijanin z takim duchem miłości
i zdrowego rozsądku staje się coraz bardziej podobny do Boga. Umożliwia mu to
posiadanie coraz więcej współczucia dla tych, którzy zboczyli z tej drogi. I
tak, jak Bóg posłał swojego Syna a kiedy Syn przyszedł zapewnił
błogosławieństwa życia dla wszystkich; tak wielkim kosztem dla samego siebie,
tak wszyscy, którzy mają Jego ducha będą starali się błogosławić innych.
DOWODY POSIADANIA ZDROWEGO ROZSĄDKU
Upadek Adama zrujnował ludzkość, „od
stóp do głów nic na nim zdrowego” (Izaj. 1:5,6) Nikt nie jest zdrowy na umyśle
ani ciele. Wszyscy zbłądziliśmy z tej drogi. „Nie ma ani jednego
sprawiedliwego” (Rzym. 3:10). Ale proporcjonalnie do tego, jak otrzymujemy
Ducha Pana, i proporcjonalnie do tego jak ten Duch Pana działa w nas, rozwija
nas i wpływa na cały przebieg życia, tak otrzymujemy ducha zdrowego rozsądku.
Taki zdrowy rozsądek pouczy nas, jak
lepiej wykorzystywać nasze ciała. Osoba, która nie ma zdrowego rozsądku może
albo za dużo jeść albo jeść coś, co jej nie służy. W takiej mierze, w jakiej
posiadamy zdrowy rozsądek, w takiej wpływa on na to, co jemy, pijemy i wszystko
co robimy pomaga nam regulować i kontrolować wszystko w naszym życiu. Daje nam
szersze spojrzenie na wszystkie życiowe sprawy. Daje nam bardziej wielkoduszne
spojrzenie na ludzkość. Uznajemy, że ludzkość znajduje się pod klątwą i mamy
dla niej współczucie. Mamy wiele korzyści w każdym aspekcie, ponieważ Bóg
otworzył nasze oczy zrozumienia.
Ten duch zdrowego rozsądku sprawia,
ze stajemy się bardziej pomocni. Wiemy lepiej jak utrzymywać relacje między
sobą jako braćmi. Wiemy lepiej, jak zajmować się naszymi dziećmi, jakie mieć
stosunki z sąsiadami, ze sprzedawcą mięsa, lodów czy kimkolwiek innym. Prawda
często nie przychodzi do tych, którzy z natury mają zdrowszy rozsądek. Potrzeba
też czasu, by prawda przyniosła ze sobą pewną miarę rozsądku. Ale zauważamy, że
kiedy ktoś przyjął prawdę z jej miłością, to ma ona uzdrawiające działanie na
jego umysł. Zacznie on myśleć bardziej właściwie i działać mądrzej.
Potem zapragnie on głosić prawdę. Ma
być ona przedstawiana w sposób pokorny, ale nieustraszony. Chrześcijaninowi nie
wolno mówić przeciwnie do prawdy. Jeśli jest on zdeklarowanym sługą Ewangelii,
kiedy prawda go dosięga, nie wolno mu kontynuować nauczania błędu tylko
dlatego, że zbór mianujący go może nie pragnąć prawdy. Materialista na ambonie
nie miałby żadnych wyrzutów sumienia. Powiedziałby; „Daję tym ludziom te
rzeczy, których potrzebują. Oni opłacają moje wynagrodzenie”. Taka byłaby jego
postawa, ponieważ nie otrzymał ducha prawdy.
Ktoś, kto otrzymał ducha prawdy,
powiedziałby: „Teraz widzę, że niektóre z rzeczy, których nauczałem są
szkodliwe, zniesławiające Boga, źle przedstawiają Jego charakter i w mniejszym
lub większym stopniu odciągają ludzi od prawdy. Nauczałem błąd, dokładne
przeciwieństwo tego, czego pragnę; nie mogę dalej szerzyć tych błędów. Nie
jestem już ambasadorem tej denominacji; jestem ambasadorem Boga. Nie jestem
sługą tej denominacji, jestem sługą Boga, prawdy. Gdybym nauczał błąd,
przeciwieństwo prawdy, byłbym winny przed Bogiem. Muszę natychmiast przestać.”
Taka osoba straciłaby swoje
stanowisko – zaszczyty wśród ludzi, przychylność, wpływ itd. Ale tego nie
należy brać pod uwagę. Św. Paweł mówi, że wszystkie te rzeczy są tylko
śmieciami, ohydnymi odpadami, jeśli tylko możemy zdobyć miejsce w Królestwie.
Wtedy zdobędziemy “perłę wielkiej wartości”. Zatem, mówienie o prawdzie jest
konieczne dla chrześcijan. W swoim własnym sercu muszą oni oczywiście mieć ją
uświęconą. Kiedy przyjmują prawdę do swojego serca, możliwość opowiadania o
niej oceniają jako błogosławiony przywilej.
Nasz język jest najmocniejszym
organem naszego ciała. Jego wpływ jest największy – sięga najdalej. Może to być
wpływ korzystny lub niekorzystny. Apostoł mówi, że tym samym językiem chwalimy
Boga i ranimy ludzi. Opowiadanie prawdy, wyznawanie Chrystusa przed ludźmi czy
to publicznie, czy prywatnie jest wielkim przywilejem. Ale aby być sługą Bożym
podobającym się Panu, musimy opowiadać prawdę w miłości bez strachu.
W związku z tym Apostoł zwraca uwagę
na fakt, że nie mamy spodziewać się dojrzałości w tych sprawach na początku
naszej chrześcijańskiej drogi. Kiedy na początku przystępujemy do rodziny
Bożej, można się po nas spodziewać mniej niż po jakimś czasie bycia w niej.
Jako drogie dzieci Boże mamy wzrastać w podobieństwie do naszego starszego
Brata, naszego wzoru, naszej głowy. Mamy „wzrastać w Nim we wszystkim”. Mamy
uznawać Go za głowę Kościoła. I jeśli mamy być członkami Ciała w chwale, musimy
się rozwijać. Mamy dojrzewać w owocach Ducha Świętego, abyśmy zostali zakwalifikowani
i przygotowani do dzielenia w przyszłości tego chwalebnego królestwa, które ma
błogosławić cały świat.
„PRZYKŁAD LEPSZY NIŻ WYKŁAD”
Mamy wykorzystywać naszą funkcję
ambasadorów – mamy „rozgłaszać cnoty tego, który nas powołał z ciemności do
cudownej swojej światłości” (1 Piotra 2:9). A opowiadając to posłannictwo
odważnie i z miłością powinniśmy wzrastać w łasce i wiedzy. Mamy proklamować
prawdę i jednocześnie wzrastać i rozwijać w charakterze. Po co ten wzrost?
Ponieważ uczyni nas bardziej podobnymi do Boga - „Bóg jest miłością”. Ma też
inne cechy; ale ta cecha miłości szczególnie dominuje, jest nadrzędną cechą
Jego charakteru. Boska sprawiedliwość działa w porozumieniu z Jego miłością, a
Jego mądrość nie próbowałaby wykonać żadnego planu, którego miłość nie
aprobowałaby.
W miarę naszego wzrostu, cecha
miłości powinna być coraz bardziej widoczna. Prawda ma być opowiadana w
miłości. Jest to jedna z rzeczy, którą powinniśmy osiągnąć najwcześniej. Mamy
powstrzymywać i powściągać nasze języki. Mamy widzieć, że nasze słowa są
miłujące, uprzejme, łagodne. Opowiadając prawdę w miłości, będziemy spełniać
więcej dla innych, ale lekcja ta będzie również bardziej wyciśnięta na naszych
własnych umysłach. Dobrze ktoś powiedział - “Przykład lepszy niż wykład”. Ktokolwiek
docenia i wypowiada te rzeczy Boże w miłości otrzyma błogosławieństwo w swoim
własnym sercu i umyśle. Pomagając innym, pomoże sobie. - “Kto podlewa, sam
będzie podlany”.
NATURALNE CECHY, KTÓRE MUSZĄ BYĆ OGRANICZANE
Widzimy, że niektórzy z silniejszymi
charakterami mają z tym problem. Są charaktery, które mają mniej wrodzonej
wojowniczości, które nie byłyby skłonne używać siły, by naciskać na innych w
związku z ich ambasadorstwem. Jeśli ich posłannictwo zdaje się być niechętnie
przyjmowane, to prawdopodobnie pomyślą „Im się to nie podoba, więc nie będę
mówił na ten temat”. Ale ci, którzy posiadają więcej wojowniczości są skłonni
do okazywania siły swojego usposobienia w sposobie przedstawiania prawdy. Mogą
być zbyt energiczni; mogą przedstawiać tą sprawę przed innymi jako obowiązek.
Ale musimy pamiętać, że poświęcenie
się nie jest teraz obowiązkowe. Jest to zaproszenie. Z czasem, będzie potrzebna
siła. Obecnie szuka się tych, którzy mają uszy ku słuchaniu; tacy potrzebują
jedynie rady. Nie będziemy służyć Wielkiemu Królowi ani Go zadowalać, jeśli
użyjemy za dużo siły w przedstawianiu posłannictwa.
Inni mogą posiadać wielką
aprobatywność. Mogą posiadać pychę i pragnienie, by się popisywać w zakresie
umiejętności językowych, posługiwaniem się Mieczem Ducha. Mogą przekazywać
posłannictwo z intencją wzbudzania w innych myśli: „Zobacz jak dużo on wie;
jest wspaniałym kopaczem w Biblii”. Wydaje się być to pokusą dla wielu. Zdają
się lubić być w świetle reflektorów, dokładnie jak inni lubią być po za nim.
Tacy mogą zmuszać się do pójścia i opowiadania o Prawdzie publicznie jako
ambasadorzy; podczas gdy inni muszą się pilnować w tych sprawach. Jedynym
sposobem dla tych drugich jest nauczenie się mówienia o Prawdzie w pokorze, w
miłości – miłości prawdy, miłości braci. Taki jest Boski plan, nie mamy się
czym chełpić. Mamy zawsze przedstawiać Jego plan w cichości, łagodności,
braterskiej uprzejmości, miłości.
Apostoł Paweł zaleca, abyśmy
„baczyli jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków”
(Żyd.10:24). Słowo „pobudzenie” (ang. ‘provoke’) oznacza tutaj stymulowanie,
pobudzanie, wzywanie. Miłość nie jest łatwo pobudzana do gniewu. Jest
nieskwapliwa. Możemy powiedzieć, ściśle mówiąc, że to nie cecha miłości jest
prowadzącą do gniewu. Jednakże, słuszny gniew jest zgodny z miłością. Bóg jest
najwyższą reprezentacją miłości, jaką mamy – “Bóg jest miłością”. Jednakże,
Pismo Święte zapewnia nas, że Bóg jest zły na nikczemnych każdego dnia. Jego
gniew jest słusznym oburzeniem na grzech.
Patrząc na Boga, jako Wielki
Przykład, widzimy, że Jego miłość została zamanifestowana wobec Jego stworzeń
na początku. Była to miłość do ludzkości, która zapewniła ogród Eden z jego
wszystkimi błogosławieństwami i doskonałym życiem, tak jak aniołom Jego miłość
zapewniła wszystkie błogosławieństwa. Ale kiedy przyszedł grzech, miłość
zrobiła krok do tyłu; innymi słowy, sprawiedliwość była szczególnym atrybutem
Boga wtedy zamanifestowanym. Jednakże, kara za grzech była dla dobra ludzkości.
Nawet tutaj Boska miłość nie ustępowała, chociaż grzesząc człowiek stał się
przeciwnikiem Boga – wrogiem Boga; a miłość była pobudzona do gniewu.
Poprzez proroka Pan powiedział:
„Czemu pobudzili mnie do gniewu?” (Jer. 8:19). Wiele wersetów mówi o Boskim
gniewie. Bóg gniewa się z powodu grzechu. Ciąży on nad światem przez sześć
tysięcy lat. Ale miłość Boga nie jest przez to pogwałcona; zatem miłość może
być pobudzona do gniewu.
„Miłość nie jest łatwo pobudzana”.
Sprowokowanie Boga do gniewu wymagało zamierzonego nieposłuszeństwa ze strony
Ojca Adama. Wyrok nad światem nie został wydany z powodu zwiedzenia Matki Ewy.
Gniew Boży przyszedł na świat, a wyrok śmierci został ogłoszony z powodu
grzechu Ojca Adama, który został popełniony przy pełnej świadomości. Podczas
tych sześciu tysięcy lat grzechu miłość Boża pozostawała w zawieszeniu, czyli
była powstrzymywana przed okazaniem się.
Ale przez ten cały czas Boski
charakter nie zmienił się. On nie stworzył tych diabelskich warunków, które
panowały w ciemnych wiekach. Miłość nigdy by na to nie pozwoliła. „Karą za
grzech jest śmierć”. A wszystko, co jest związane ze śmiercią jest częścią tej
kary, tego wyroku. Ale Bóg dozwolił na te warunki dla ostatecznego dobra
człowieka. Ta miłość Boża, utrzymywana w zawieszeniu, czekała na właściwy czas,
by okazać się naszej rasie.
We właściwym czasie Bóg posłał
Swojego Syna, aby stał się Odkupicielem człowieka. On przyszedł i dobrowolnie
oddał swoje życie na ofiarę za ludzkie grzechy. We właściwym czasie pojawiło
się wezwanie, by zebrać Kościół. I ten Kościół jest wybierany – podczas Wieku
Ewangelii. We właściwym czasie będzie On wyniesiony do chwały Królestwa. We
właściwym czasie, Królestwo to podniesie z grzechu i degradacji wszystkich z
ludzkości, którzy zechcą przyjąć życie na Boskich warunkach.
ROZWIJANIE MIŁOŚCI SZCZEGÓLNIE POTRZEBNE
Jak żarliwie musimy czuwać i modlić
się, abyśmy w rzeczywistości nadawali się do wielkiej przyszłej pracy! Istnieje
niebezpieczeństwo, że miłość nie będzie wystarczająco mocna w nas; ponieważ z
powodu upadku, grzech i samolubstwo zdobyły przewagę. Zasady te, mając przewagę
i działając przez sześć tysięcy lat sprawiły, że człowiekowi brakuje miłości,
współczucia, braterskiej uprzejmości i nieskwapliwości. Teraz jest większa
naturalna tendencja w kierunku gniewu, złośliwości, walki, nienawiści niż
miłości. W konsekwencji, kiedy Bóg przyjmuje nas do swojej rodziny, mówi nam,
że jednym z pierwszych wymagań jest miłość. Musi ona wzrastać w naszych sercach
i umysłach; musi przenikać wszystkie nasze myśli, słowa i czyny.
Mówiąc o miłości, na ile dotyczy ona
Kościoła Apostoł zapewnia nas, że jeśli chcemy podobać się Panu, musimy obficie
rozwijać tą łaskę. Ci, którzy posiadają tą cechę w dużej mierze nie będą łatwo
pobudzani do gniewu. Ci, którzy posiadają mało miłości łatwo się zdenerwują. Miłość,
którą Pan docenia jest nieskwapliwością. Nie oznacza to, że nie będzie
właściwych okazji do gniewu wśród ludu Bożego. Powinno pojawić się uczucie
słusznego oburzenia, kiedy widzimy niesprawiedliwość. Dlaczego? Ponieważ
niesprawiedliwość jest zła. Bóg jest zły na niesprawiedliwość, więc lud Boży
nie powinien mieć sympatii do niesprawiedliwości w jakiejkolwiek formie.
Jeśli lud Boży nie będzie rozwijał
cechy sprawiedliwości, znajdzie się w stanie, w którym w ogóle nie będzie cenił
sprawiedliwości. Wiedząc, co jest dobre a co złe, doceniając sprawiedliwoś,
mamy jednak rozwijać cechę miłości. Nikt nie może powiedzieć, że jego własna
ocena sprawiedliwości jest zupełnie słuszna a kogoś innego całkowicie błędna.
Nikt nie może powiedzieć: „ nie potrzebuję rozwijać tej cechy, ale mój brat
tego potrzebuje”. Każdy powinien pomyśleć: “Oto brat – może działa on w
gorszych warunkach niż te, z którymi ja muszę się borykać. Jest moim bratem w
duchu. Wydaje mi się, że postępuje źle, ale współczuję mu, ponieważ prawdopodobnie
nie widzi tego jako zła. Z drugiej strony, możliwe, że to ja sam jestem w
błędzie”.
MIEJMY SYMPATIĘ DLA WSZYSTKICH LUDZI
Bóg nie sympatyzuje z grzechem. Ale
ma tak wiele sympatii dla grzesznika, że zapewnił Swojego Syna, by podnieść
grzeszników i wyznaczył tysiąc lat na dzieło podniesienia. Zauważamy
niesprawiedliwość. Powinniśmy, ale to nie my mamy okrzyczeć, wymierzać kary.
Mamy zostawić karanie Wszechmocnemu. Zatem „Nie mamy osądzać przed czasem”.
Widzimy popełniane zło. Mówimy, „Wiem, że to jest przestępstwo, ale to nie ja
mam regulować te sprawy z przestępcami. Bóg wie, do jakiego stopnia on jest
odpowiedzialny; ja nie. Moim obowiązkiem jest patrzenie na niego z perspektywy
współczucia. Jest moim obowiązkiem modlenie się za niego i udzielenie mu
pomocy, na ile potrafię – wyprowadzając go ze złych poglądów ku dobrym. Ale
nawet i w tym muszę być mądry jak wąż, nieszkodliwy jak gołębica. Ja mogę
wiedzieć, że takie zachowanie jest błędem, ale nie mogę wiedzieć, na ile dana
jednostka może się mylić”.
Więc miłość się rozgląda i
dostrzega, że cały świat znajduje się w dużych problemach z powodu upadku. A
miłość mówi: „Bądź łagodny wobec wszystkich – bądź cichy. Zawsze muszę
pamiętać, że jesteśmy w świecie grzechu, bólu, choroby i śmierci”. Z tego punktu
widzenia miłość nie będzie łatwo pobudzana, ale będzie myślała uprzejmie i z
sympatią o innych. Zatem, drodzy bracia, wzrastajmy w naszą chwalebną Głowę we
wszystkich rzeczach, aż jako doskonali i kompletni „stawimy się przed
oblicznością chwały Jego bez nagany z weselem” (Juda 24).
„Czas jest
krótki! Zatem niech twoje serce będzie bratnim
Każdemu
sercu, które potrzebuje twojej pomocy w czymkolwiek.
Jak
bardzo potrzebują oni współczucia innych!
Czas,
czas jest krótki!”
W.T. R-5977b - 1916