<< Wstecz |
Wybrano: R-5519 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Ważność codziennego badania samego siebie
"Gdybyśmy
się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni; lecz gdy sądzeni bywamy, od Pana
bywamy ćwiczeni, abyśmy ze światem nie byli potępieni" - 1 Kor.
11:31-32.
W powyższych słowach apostoł wydaje się mówić, że gdybyśmy jako
chrześcijaninie odpowiednio krytykowali, badali i naprawiali samych siebie, to
nie byłoby koniecznym dla Pana sądzić i ćwiczyć nas. Gdy jednak zaniedbamy tego
rozsądzania i krytykowania samych siebie, zachodzi potrzeba, aby Pan to
uczynił; albowiem On przyjął nas do swej rodziny, uczynił nas synami, umieścił
nas w szkole swego Syna, a naszego Starszego Brata, abyśmy tam byli ćwiczeni i
pouczani. Jest to dla nas dniem sądu.
To ćwiczenie od Boga nie przychodzi na nas jako objaw Jego niezadowolenia i
celowego zadawania nam cierpień; ale jak to apostoł określa: "abyśmy ze
światem nie byli potępieni". Rozsądzamy samych siebie wtedy, gdy
krytycznie zastanawiamy się nad naszym postępowaniem, nad naszymi słowami, a
nawet nad myślami, doświadczając takowe zasadami wystawionymi w Słowie Bożym, a
mianowicie: sprawiedliwością, dobrocią, miłosierdziem i miłością. Nasz Pan
strofuje nas, że gdy zauważymy, iż uczyniliśmy coś złego, powinniśmy pozostawić
dar przy ołtarzu i iść wpierw przeprosić tego, którego skrzywdziliśmy lub
któremu wyrządziliśmy przykrość jakimkolwiek słowem lub uczynkiem nacechowanym
nieuprzejmością czy niegrzecznością. Potem możemy przyjść i ofiarować nasz dar.
Taki sposób postępowania byłby nakłanianiem, zmuszaniem samego siebie do
czynienia dobrze. Nie wystarczy powiedzieć: "Ja wiem, że postąpiłem źle,
nie powinienem był tego czynić, lecz jestem niedoskonały, przeto nie mogę
zawsze czynić dobrze ". Taki sposób postępowania nie byłby zgodny z duchem
naszego tekstu. Tekst ten wskazuje, że gdy zrobimy źle, świętym obowiązkiem
naszym jest to naprawić - tak skrupulatnie, jak to jest w naszej mocy. Gdy mamy
pewną nieżyczliwą myśl przeciwko drugiemu, nie musimy iść i jemu o tym mówić,
bo czyniąc to możemy pogorszyć tylko sprawę. Lecz powinniśmy rozsądzić samych
siebie w tej sprawie i dać sobie porządną naganę. Powinniśmy dać sobie dobrą i
trwałą lekcję. Tak postępując, będziemy dobrymi w sercu, w intencji, znajdując
Pańskie uznanie.
WŁAŚCIWY SPOSÓB POSTĘPOWANIA WZGLĘDEM DRUGICH
Rozumiemy, iż wolą Bożą względem nas jest, abyśmy sumiennie analizowali
nasze myśli, słowa i czyny. Gdy zauważymy, że skrzywdziliśmy kogoś naszym
językiem lub w jakikolwiek inny sposób, powinniśmy iść do tej osoby i do
wszystkich, z którymi rozmawialiśmy, naprawić to, przeprosić daną osobę i
wymierzyć sobie karę, której byśmy nie zapomnieli. Jeżeli ta kara sprawiłaby
nam pewne upokorzenie, to byłoby jeszcze lepiej. Jeżeli zaniedbamy ukarać
samych siebie, to będzie dowodem, że nie znajdujemy się we właściwym stanie i
najlepszą rzeczą, co Bóg mógłby dla nas uczynić w takich warunkach, to
wymierzyć nam srogą reprymendę. Ćwiczenie to może nie przyjdzie na nas w tym
samym dniu, tygodniu lub miesiącu, lecz możemy być pewni, że jeśli sprawy nie
naprawimy, prędzej lub później dojdziemy do miejsca, gdzie Bóg nas ujmie w
swoje ręce. Gdy to nastąpi, da nam pewne ciężkie doświadczenia. Tym
doświadczeniem może być to, że ktoś uczyni nam coś złego lub będzie o nas mówił
źle, a Bóg na to dozwoli. Albo może pozwoli nam wejść w położenie, które sprowadzi
na nas pewną karę.
Świat będzie na sądzie, czyli próbie w następnym wieku. Gdybyśmy byli ze
świata, nasz sąd odbywałby się wówczas, zamiast teraz. Grzesząc, wyciskalibyśmy
piętna na naszym charakterze, który wymagałby ćwiczenia w przyszłej Dyspensacji.
Jeżeli jednak pewnym jest, że należymy do klasy Kościoła, musimy nasz sąd i
nasze karanie otrzymać w obecnym wieku. Jeżeli nie wymierzymy ich sobie, to
wymierzy nam je Pan.
Jest inny werset Pisma, który mówi: "Nie sądźcie przed czasem" (1
Kor. 4:5). Nie odnosi się on do rozsądzania samych siebie. Z pewnością, że nie
możemy sądzić samych siebie w tym znaczeniu, aby wydawać wyrok w naszej
sprawie, lecz powinniśmy czuwać nad naszym postępowaniem, słowami i myślami,
traktując samych siebie odpowiednio do naszego opuszczenia się lub obrazy
drugich. Jezus powiedział: "Z owoców ich poznacie ich". To znaczy, że
mamy zauważać owoce właściwego postępowania tak na sobie, jak i na drugich - na
braciach i bliźnich. Mamy rozsądzać złe czyny lub słowa w naszym umyśle i nie
dawać im uznania. Powinniśmy stawiać sobie pytanie: Czy rzecz ta jest dobra,
czy zła? W taki sposób powinniśmy zawsze rozsądzać sprawy.
NIE NASZĄ RZECZĄ WYDAWAĆ WYROK
Co dzień widzimy w życiu wiele rzeczy, które nie są przyjemne Bogu.
Słyszymy, jak drudzy używają wstrętnego i niewłaściwego języka. Widzimy czyny
okrucieństwa lub niesprawiedliwości. Idąc przez życie możemy więc takie rzeczy
rozpoznawać, rozsądzać i wyciągać z nich lekcje. To nie znaczy, że mamy sądzić
ludzi, którzy takie rzeczy mówią lub czynią i że mamy decydować, jaka kara
powinna ich za to spotkać. Do takiego sądzenia nie jesteśmy ani upoważnieni ani
kompetentni. Nie powinniśmy wydawać sądu co do stanu serca, albowiem nie mamy
sądzić tylko z wyjątkiem takich spraw, w których Słowo Boże wyraźnie mówi, że
powinniśmy sądzić. Pozory często zawodzą i rzeczy nie zawsze są takie, jak
zdają się być.
Nasz Pan mówi, że przyjdzie czas, iż
będziemy naznaczeni na sędziów świata, lecz czas ten jeszcze nie nastąpił, więc
nie mamy wyprzedzać przyszłego dzieła sądzenia, czy to umysłem, czy słowami.
Nie powinniśmy również powtarzać drugim tego, cokolwiek o kimś usłyszymy lub
widzimy i co byłoby poniżającym dla niego, chyba że tylko w takich sprawach,
gdzie mówić o tym byłoby obowiązkiem. Gdybyśmy chcieli oskarżać drugich i
opowiadać wszystkim, co o tym lub o tamtym myślimy, to podjęlibyśmy się
trudnego zadania i spowodowaliśmy dużo złego. Czyniąc to, ściągnęlibyśmy na
siebie słuszne potępienie Boże i Jego naganę.
Oceniając prawdziwość Pańskich słów, że dobre drzewo rodzi dobry owoc i
widząc często, że w postępowaniu niektórych osób jest coś złego, jednak nie
jesteśmy w stanie osądzić, jaka kara powinna być nałożona za takie
postępowanie. Wiemy, że owoce codziennego życia wykazują stan serca poszczególnych
ludzi, jednakowoż nie możemy wyrokować o nikim. Tylko Bóg może wydawać taką
decyzję. W słowach: "Z owoców ich poznacie je" nasz Pan nasuwa nam
myśl, że możemy decydować w naszym umyśle tylko o takich rzeczach, co do
których jesteśmy pewni. Jest możliwym dla nas poznać, że owoce pewnych osób
wykazują, że osoby te nie są w harmonii z Bogiem. Jednakowoż i w takich
wypadkach nie mamy prawa wyrokować; ponieważ nie wiemy, co mogło doprowadzić
daną osobę do tego niekorzystnego stanu.
"SAMEGO SIEBIE NIE SĄDZĘ"
Co się tyczy rozsądzania samego siebie, to nikt nie jest w stanie tak
dobrze znać naszego serca jak my sami. Św. Paweł wykazuje jednak, że nawet w
sądzeniu samych siebie powinniśmy używać pewną miarę wyrozumiałości. Oto słowa
apostoła: "Lecz i samego siebie nie sądzę, ale ten, który mnie sądzi, Pan
jest". Wyrażenie to nie jest przeciwne słowom naszego tekstu, lecz myślą
tego zdaje się być, że gdy dochodzimy do zrozumienia, jak wysokim jest wzór
Boży, to gotowi byśmy sądzić samych siebie za surowo, nie licząc się z tym, że
w nieprawości byliśmy poczęci. Zamiast potępiać samych siebie, byłoby lepiej w
niektórych wypadkach, abyśmy pomyśleli sobie: "Ja widzę, że dziś znowu nie
żyłem tak, jak powinienem. Mój własny sąd potępia mnie za to, lecz mam nadzieję,
że Bóg jest w stanie uczynić pewne uwzględnienie w tej sprawie. Ufam, że On ma
dla mnie pewne usprawiedliwienie, którego sam nie mogę się dopatrzeć. Ja nie
wiem, ile uwzględnienia można by tu uczynić, więc nie jestem w stanie dokładnie
osądzić samego siebie".
Powinniśmy następnie udać się do naszego Ojca w szczerej modlitwie i wyznać
nasz żal, że nie udało nam się lepiej uwielbić Jego Imienia. Powinniśmy odwołać
się do zasługi krwi naszego drogiego Odkupiciela, przyrzekając Bogu, że
będziemy się starać, o ile możliwe, lepiej postępować przy Jego wspomagającej
łasce.
Niektórzy z poświęconych mają niską samoocenę i tacy gotowi byliby sądzić
samych siebie zbyt surowo, nie dając żadnego uwzględnienia dla swoich
niedoskonałości. Tacy powinni próbować sądzić samych siebie sprawiedliwie.
Wszelki sąd powinien być sprawiedliwy, nawet gdy my sami jesteśmy oskarżonymi.
Sprawiedliwość jest gruntem stolicy Bożej. Nie powinniśmy nigdy zapominać o
tym, że jesteśmy przykryci szatą sprawiedliwości Naszego Zbawiciela ani o naszej
ubłagalni, do której powinniśmy udawać się każdodziennie, aby oczyścić się z
naszych brudów. Jednakowoż jest rzeczą nie tylko właściwą, ale i jest to nasz
obowiązek, abyśmy codziennie badali samych siebie i trzymali nasze ciało w
posłuszeństwie nowego umysłu. Tak postępując i ustawicznie stosując zasługę
Odkupiciela na przykrycie naszych mimowolnych omyłek i wad, będziemy zachowani
w Ojcowskiej miłości i w Jego uznaniu i nie będziemy potrzebowali wiele
ćwiczenia od Pana.
Takie codzienne badanie samych siebie, rozeznawanie naszych strat i zysków
jako Nowych Stworzeń w Chrystusie, rozeznawanie także, w jaki sposób osiągamy
te zyski lub straty w naszym boju z duchowymi wrogami wewnętrznymi i
zewnętrznymi, z pewnością okaże się korzystnym dla każdego dziecka Bożego,
które w taki sposób rozeznaje siebie w bojaźni Pańskiej, pragnąc przypodobać
się swemu Ojcu, który jest w niebie i stać się takim, jakim Bóg chce, aby było;
mianowicie prawdziwie świętym.
W.T. R-5519 a – 1914 r.