<< Wstecz |
Wybrano: R-5528 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Co to jest obmowa?
"Nikogo nie lżyli (obmawiali)." - Tyt.3:2.
Powyższe
napomnienie Apostoła jest bardzo wyraźne; nie mamy mówić źle o nikim. Powstaje
więc pytanie: Co Św. Paweł chciał przez to powiedzieć? Czy myślą jego było, że
nie mamy nic mówić o drugim w złej intencji; czy też, że nie mamy źle mówić bez
względu na intencje? W odpowiedzi zaznaczamy, że pewno każdy z nas wie, iż
mówić źle z złymi motywami byłoby okropnym grzechem, a szczególnie gdyby to
miało czynić dziecko Boże. Mniemamy więc, że myślą Apostoła było: Bez względu
na motywy, nie mówcie źle o nikim. Jeżeli taką jest myśl Apostoła - a trudno
przypuszczać, aby była inną - to jest ona bardzo surowym nakazem dla ludu Pana.
Jeżeli obmawialiśmy kogokolwiek z złą intencją, to tym gorzej; lecz bez względu
na to, nie mamy obmawiać nikogo.
Powstaje
jeszcze inne pytanie, mianowicie: Co to jest obmowa? Odpowiadamy: Przedmiot ten
jest wielostronny. Obmawiać kogoś, znaczy mówić o nim źle, mówić coś
szkodliwego; przeto żaden nie powinien mówić nic takiego, co mogłoby komuś
zaszkodzić. Słuszność i rozsądek tego wymagania możemy łatwo zauważyć, gdy
zastosujemy Złotą Regułę. Czy życzylibyśmy sobie, aby ktoś wyrządzał nam
krzywdę? Czy chcielibyśmy aby ktoś wyrażał się o nas ujemnie, aby komentował
nasze wady lub coś co się jemu zdaje być wadą i tym sposobem poniżał nas w
oczach drugich? Gdyby wierni nauczyli się stosować Złotą Regułę do wszystkich
spraw swego życia, to z pewnością wyszliby na tym dobrze.
Niektórzy z
najsumienniejszych Chrześcijan mają pod tym względem trudności. Zastanawiając
się nad sprawą obmowy niektórzy myślą: Czy moje uczucia i intencje są dobre?
Tacy zapominają, że napomnienie Apostoła nie uwzględnia motywów, czyli pobudek.
Bez względu, jakie są nasze motywy nie mamy obmawiać. Nie należy stawiać
pytania: Czy moje intencje są dobre lub złe? ale: Czy ja obmawiam? Czy ja mówię
o drugim coś takiego, co jest przeciwne Złotej Regule - coś, czego bym nie
chciał, aby mówiono o mnie? Obyśmy mogli myśl tę na zawsze utrwalić w sercu i
umyśle każdego czytelnika niniejszego pisma!
CZY
RAPORTOWANIE O GWAŁCENIU REGUŁ JEST OBMOWĄ?
Nasuwa się
teraz pytanie: Jak mamy to napomnienie naszego tekstu stosować na przykład, w
naszym domu lub biurze? Przypuśćmy, że jesteśmy złączeni z pewnym biurem lub
domem gdzie wystawione są pewne reguły, według których rządzi się dane
przedsiębiorstwo czy gospodarstwo. Czy w takim wypadku, byłoby obmową donieść
wyższej władzy o gwałceniu tych reguł? Nie uważamy tego za obmowę. Gdybyśmy
sami gwałcili te reguły, to osoba oskarżająca nas postąpiłaby słusznie - nie
wyrządziłaby nam nic złego ani żadnej krzywdy. Nie mówiąc nic o naszym
lekceważeniu lub gwałceniu reguł, osoba ta zachęcałaby nas do dalszego
niewłaściwego postępowania.
Osoby
poświęcone Bogu nie mają mieć żadnych innych intencji jak tylko dobre, we
wszystkich swoich przedsięwzięciach. Mieć złe intencje w swym postępowaniu z
drugimi, byłoby tym samym, co mieć intencje zabójcze. Przeto nie o intencjach,
czyli motywach jest tu mowa. Osoba która akceptuje swoją pozycję w biurze, w
domu lub instytucji, przyjmuje takie prawa i reguły z tym związane. Nieomal
wszystkie prawa i reguły w biurze lub w domu, są stawiane nie w celu szkodzenia
komukolwiek, ale dla ogólnego dobra przedsiębiorstwa, rodziny lub czegokolwiek
by to miało być. Stąd obserwowanie tych reguł winno się uważać za obowiązek. O
lekceważeniu reguł przez kogoś, nie powinno się raportować w sposób złośliwy,
lecz tylko jako fakt.
Niepotrzebnym
jest ocenianie przez informującego stanu serca oskarżonego. To nie jest kwestia
złego stanu serca. Jeżeli ktoś jest płochego umysłu, tak że niebacznie lub
lekkomyślnie gwałci ważne reguły, to zgłaszanie tego wypadku, tam gdzie się
należy, nie jest sądzeniem serca - a szczególnie gdy istnieje nakaz aby takie
wypadki były zgłaszane. Jest to tylko obowiązkiem - rzeczą nakazaną, a
zastosowanie się do tego nakazu jest koniecznym i właściwym. Zasadę te
spostrzegamy w każdym dziele Bożym, także w naszym ciele; na przykład, gdy
palec zostanie zraniony, nerwy natychmiast posyłają informację o tym do mózgu.
Gdy noga zostanie uszkodzona, wiadomość ta idzie natychmiast do mózgu. Gdyby
tej komunikacji pomiędzy uszkodzonym członkiem a mózgiem nie było; gdyby nie
było czułych nerwów do przesyłania wiadomości, to człowiek nie wiedziałby wcale
o tym że stracił palec u ręki lub u nogi; mógłby nawet stracić całą nogę i nie
wiedziałby o tym prędzej ażby upadł.
PROWADZENIE
DYSKUSJI Z PRZESTĘPCĄ NIEWŁAŚCIWYM
Nie
powinniśmy ciągle czuwać, aby czasem ktoś nie naruszał naszych spraw
osobistych. Wiemy, że sami jesteśmy niedoskonali i że takimi są także drudzy.
Jeżeli czasem ktoś przez nieuwagę nastąpi na nasz odcisk, to wiedzmy o tym, że
i my możemy nastąpić drugiemu. Jednakowoż, co innego są sprawy osobiste, a co
innego sprawy rodzinne albo biurowe. Raportowanie o gwałceniu reguł w domu lub
biurze, nie jest wtrącaniem się w cudze sprawy. Jest to pożytkiem dla każdego
członka rodziny lub przedsiębiorstwa, aby dobro całości było przestrzegane w
sposób słuszny i rozumny.
Nie byłoby
jednak rzeczą właściwą, aby ktoś, pracując na przykład w biurze starał się
naprawiać wszystkich innych pracowników. Naprawianie drugich do niego nie
należy, więc czynić tego nie powinien. Lecz gdy ktoś gwałci reguły, powinnością
jego jest o faktach tych raportować - ale tylko o faktach bez koloryzowania.
Gdybyśmy inaczej postępowali, gdyby ten, kto zauważy, że ktoś łamie pewną
regułę, udał się do przestępcy i starał się go naprawiać i w taki sposób
prostować sprawy biura lub rodziny, to powodowałby tylko ustawiczne
zamieszanie. Ten, co przestąpił regułę, z pewnością rozpocząłby spór, mówiąc:
"Moje postępowanie jest właściwe, a to czy ja tamte drzwi zostawiłem
zamknięte lub otwarte, nie jest twoją sprawą" itp. Gdy jednak drzwi, które
powinny być zamknięte, zostały pozostawione otworem, obowiązkiem twoim jest
zgłoszenie tego do odpowiednich władz, przez co jesteś uwolniony od dalszej
odpowiedzialności w tej sprawie. Taka sprawa nie jest osobistą, którą można by
traktować według Mat.18:15-17. Nie należy także mówić o tej sprawie wszystkim innym
współpracownikom. Tylko jednej osobie należy o tym mówić(osobie odpowiedzialnej
za tę sprawę) i to z uprzejmym nastawieniem.
Niektórzy
mogliby narobić sobie kłopotów prowadząc biuro lub dom poprzez usiłowanie
poprawiania innych. Lecz jeśli byłaby to kompletnie obca, nowa osoba byłoby
dobrym powiedzenie jej że istnieje taka i taka reguła w domu. Nie byłoby
odpowiednim zwracanie uwagi takiej osobie więcej niż raz. W przypadku kolejnego
złamania tej reguły powinno się zwrócić uwagę w duchu miłości.
RÓŻNE
INNE SPRAWY
Stosując tę
zasadę do naszego postępowania w zgromadzeniu, w sprawach dotyczących nas
osobiście, wiemy, na czym polega nasza odpowiedzialność. "Jeżeli zgrzeszy
przeciwko tobie brat twój, idź i strofuj go pomiędzy tobą a nim samym".
Nasz Pan nie mówi, że masz iść do twego brata, gdy on zgrzeszy przeciwko
drugiemu, ale przeciwko "tobie". Ktoś może powie: "Dobrze, ale
ja słyszałem, że ten brat uczynił to a to tamtemu". Inny może powie:
"Ja myślę, że brat ten a ten nie obchodzi się dobrze z swoją żoną".
Odpowiadamy: "To jest jego sprawa jego i jego żony, a nie twoja. Twoim
obowiązkiem jest uważanie na twoją własną żonę lub męża, na twoich rodziców lub
dzieci, a innych ludzi pozostaw w spokoju. Radzimy ci, abyś uporządkował samego
siebie. Czyń swoją powinność w swych własnych sprawach, a komentowania spraw
cudzych unikaj".
Przypuśćmy
jednak, że widzimy coś bardzo złego; przypuśćmy, że idąc ulicą, widzimy
człowieka, znęcającego się nielitościwie nad koniem, czy nie mamy na to nic
mówić? W takim wypadku, gdybyśmy zauważyli w pobliżu policjanta, moglibyśmy mu
o tym powiedzieć; albo moglibyśmy to zgłosić do stowarzyszenia opieki nad
zwierzętami, gdyby się takowe w tej miejscowości znajdowało. Gdyby rodzic w
brutalny sposób bił swe dziecko, to byłoby właściwym donieść o tym odpowiedniej
władzy. Jednakowoż, nie jest to czyjąkolwiek sprawą wtrącać się do wszystkiego
i starać się drugich naprawiać. Na świecie jest pełno złego i będzie nadal, aż
do ustanowienia królestwa Bożego.
Mniemamy,
że na ile to się tyczy Kościoła, to dobrze by było, abyśmy do różnych
trudności, jakie widzimy w świecie wcale się nie wtrącali; bo gdybyśmy się
zabrali do naprawiania wszystkich rzeczy złych, to na służbę Królowi królów i
Panu panów nie mielibyśmy wcale czasu. Nasz czas i tak jest bardzo ograniczony.
Ludzie już nas źle sądzą, przeto nie powinniśmy przymnażać sobie niepotrzebnej
opozycji. Gdyby nadszedł, czas, że wszelkie nasze obowiązki zborowe i rodzinne
byłyby wykonane, wtedy moglibyśmy dopatrzyć niektórych z tych zewnętrznych
spraw; lecz na razie mamy bardzo mało czasu, więc brak nam sposobności na
wtrącanie się do jakichkolwiek innych spraw, oprócz naszych koniecznych
obowiązków i naszej służby Panu i braciom. Za ten przywilej służby powinniśmy
być bardzo wdzięczni; a gdy wtenczas powstaje przeciwko nam opozycja, to tylko
dlatego, że byliśmy wierni naszemu niebieskiemu Królowi.
Nasz Król
nie upoważnił nas jeszcze do naprawiania spraw tego świata. Jest nam polecone,
aby w miarę sposobności rozgłaszać zasady sprawiedliwości, lecz bez wszczynania
sporów. Gdy Król nasz rozpocznie Swoje panowanie i gdy otrzymamy przywilej
panowania z Nim, wtenczas pokażemy światu, jaki powinien być rząd! Można jednak
powiedzieć, że godnym podziwu jest to, iż tak dobre prawa istnieją już teraz. Zastanawiając
się niekiedy nad prawami Stanu Nowy Jork, na przykład, bierze nas podziw, jak
ten stan stara się o dobro większości i jak wiele czyni dla ludu. Jesteśmy
radzi, że biedny świat mógł uczynić aż tyle. Podziw nas bierze, że ludzkość
mogła tyle dokonać w obecnych, tak niepomyślnych warunkach. O jak pięknym
będzie ten świat i jak błogim ten czas, gdy wszystko podporządkuje się pod
prawo sprawiedliwości!
INNA
STRONA TEJ KWESTII
Wracając
się jeszcze do przedmiotu obmowy pomiędzy wierzącymi, weźmy jeszcze inny
przykład: Przypuśćmy, że pewien brat został nominowany na starszego lub
diakona, a według naszego zdania brat ten nie jest odpowiedni na to stanowisko,
z pewnych powodów nam tylko wiadomych, lecz nie znanych Zborowi. Co w takim
wypadku powinniśmy uczynić? Jesteśmy napominani, aby o nikim źle nie mówić. Czy
mamy tedy, powstać w zgromadzeniu i powiedzieć: "Bracia, ja uważam, że
brat A wcale się nie nadaje na starszego, ponieważ ja wiem, że on uczynił to a
to; że oszukał pewną osobę na sumę pieniędzy" - lub cokolwiek mogłoby mu
być zarzucone. Czy mamy tak powiedzieć? Bynajmniej! Czy wolno nam mówić źle,
aby dobro z tego wyszło? Z pewnością, że nie! Jednakowoż stare stworzenie
zawsze szuka sposobności obmawiania drugich; pozwól jemu troszeczkę a ono wnet wypowie
wszystko, co tylko wie!
Co tedy
należy uczynić w takim wypadku? Gdybym ja był członkiem danego zgromadzenia, to
udał bym się do takiego brata i przemówiłbym do niego mniej więcej w taki
sposób: "Bracie A, dowiedziałem się o tobie pewnych rzeczy, o których nie
chcę nikomu wspominać. Ja wcale nie mam zamiaru, drogi bracie, o tobie źle
mówić, lecz nie byłoby słusznym, aby Zbór obrał cię na starszego lub diakona,
ponieważ ciąży na tobie plama; więc przyszedłem do ciebie z prośbą, abyś tego
stanowiska nie przyjmował. Jeżeli przyrzekniesz, że zwolnisz się, to na tym
poprzestanę, bo to jest wszystko, co potrzeba. Jeżeli zaś myślisz, że mój
pogląd jest niewłaściwy, to ogłoś swoją sprawę publicznie przed Zborem. Gdy zaś
tego nie uczynisz, ani nie wycofasz swej kandydatury, to ja będę zmuszony
sprawę te opublikować - będę musiał opowiedzieć wszystko, co wiem, bo sam
wiesz, że sprawa tak się ma. Szkodzić ci nie mam wcale zamiaru, więc też
przyszedłem najprzód do ciebie, mając nadzieję, że sam poznasz słuszność mego
stanowiska".
Gdyby brat
ten odpowiedział: "Dobrze bracie - ja wycofam swą kandydaturę; zaś co do
sprawy przez ciebie wspomnianej, to postaram się, aby to naprawić o ile
możliwe" - na to powiedziałbym mu, że bardzo mnie to cieszy. Ja myślę, że
w taki sposób wyświadczyłbym temu bratu dobry uczynek; ochroniłbym zgromadzenie
od niepotrzebnej przykrości i podtrzymałbym pokój. Gdyby natomiast brat ten
zaczął się spierać, to powiedziałbym mu: "Wiedz, że jeśli się nie zwolnisz
sprawę tę przedstawię Zborowi, ponieważ swoją mową dowodzisz, że pochwalasz to
swoje złe postępowanie i chcesz w nim nadal trwać".
Jeżeli
jednak sprawa ta przytrafiła się danemu bratu kilka lat przedtem, to może przez
ten czas brat ten już się całkiem zmienił, z czego powinniśmy się radować.
Przeto moglibyśmy udać się do tego brata i powiedzieć: "Bracie,
zauważyłem, że przyjąłeś nominację na starszego (lub diakona). Czy życie twoje
jest w zupełności zmienione?" Gdyby on odrzekł: "Tak bracie, moje
życie jest całkiem inne, aniżeli wówczas było", to byśmy się z tego
ucieszyli. Lecz gdyby on się rozgniewał i ze złością nam powiedział, że to nie
nasza sprawa, to należałoby mu powiedzieć: "Bracie ja sprawę tę
przedstawię Zborowi. Swoim zachowaniem się dowodzisz, że pochwalasz swój pierwotny
sposób postępowania. Gdybym ja tak postąpił i trwałbym w tym nadal, to
chciałbym, aby ktoś wstrzymał mój zły sposób postępowania. Przeto opublikuję
twoją sprawę, aby zgromadzenie mogło się zastanowić, czy chce cię mieć na
starszego (lub diakona)". Przypuśćmy jednak, że brat ten nie byłby
nominowany na żaden urząd w Zborze? W takim razie jego przeszłość nie powinna
nas obchodzić.
ZAKOŃCZAJĄCE
SŁOWO NAPOMNIENIA
Cokolwiek
mogłoby zaszkodzić drugiemu, nie powinno być nigdy mówione. Mówiąc o drugich
należy się liczyć z każdym słowem. Pomiędzy poświęconymi istnieje niekiedy
skłonność do prowadzenia zaufanych pogadanek o sprawach dotyczących innych
braci lub sióstr, wykazujących ich słabości. Usposobienie, które lubuje się w
wyjawianiu słabości drugich braci, z pewnością, że nie jest miłością, która
zakrywa (1 Piotra 4). Znamy niektórych będących na wąskiej drodze przez dłuższy
czas, którzy jednak słabości tej jeszcze dotąd nie przemogli w sobie. Czy tacy
zapominają o tym, że sami mają słabości, może nawet gorsze jak ten brat lub
siostra, których krytykują? Sam fakt, że tacy ignorują Pańskie napomnienie pod
względem obmowy świadczy o ich braku dojrzałości. Ta niedojrzałość być może, iż
do pewnego stopnia usprawiedliwia ich winę.
Im prędzej
każdy z naśladowców Chrystusa pozna, że obmowa jest lżeniem drugiego;
plamieniem dobrego imienia brata lub siostry i bezpośrednim gwałceniem licznych
napomnień Słowa Bożego, oraz że oszczerstwo jest ograbieniem drugiego z dobrej
reputacji, tym prędzej zobaczą tę rzecz w jej właściwym świetle, poznają, jak
brzydką i wstrętną ona jest w oczach Pańskich. Kto zaś raz rzecz tę zobaczy z
właściwego czyli Boskiego punktu widzenia, ten, jeśli jest dzieckiem Bożym,
użyje całej swej energii, aby tę słabość, ten uczynek ciała i diabła, w sobie pokonać.
Niechaj tedy każdy czytelnik lub czytelniczka niniejszych słów zbada swoje
serce, rozważy swoje postępowanie i stawi pytanie: "Czy to ja?"
Niechaj
każdy, kto chce okazać się godnym udziału w królestwie, które już wkrótce
nadejdzie, wyzbędzie się starego kwasu złości, zazdrości itp., jeżeli jeszcze,
jakie pozostały, aby oczyściwszy się z tych brudów, mógł być prawdziwym obrazem
miłego Syna Bożego. Grzeszne ciało jest bardzo zwodnicze i stara się
usprawiedliwiać z wszystkiego; przeto niechaj każdy doświadcza swego serca pod
tym względem, możliwie jak najściślej. Wierzymy, iż bardzo mało czasu pozostaje
nam jeszcze na udoskonalenie naszego charakteru. Módlmy się więc gorliwiej
aniżeli kiedykolwiek przedtem: "Panie, połóż straż ustom moim; strzeż
drzwi warg moich" - Ps.141:3.
Straż 1931 str. 89 - 92.
W.T. R-5528 a - 1914 r.