<< Wstecz |
Wybrano: R-5321 b, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Duch służby – duch uczenia się
„A ktobykolwiek
między wami chciał być pierwszym, niech będzie sługą waszym” – Mat. 20:27.
Właściwe
pożądania są bardzo korzystne tak dla osoby pożądającej, jak i dla tych, z
którymi dana osoba się spotyka. Nasz Pan pożądał. Czytamy o Nim, że „dla
wystawionej radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotą” (Żyd. 12:2). Słowa te
są godną pobudką, inaczej Ojciec nie wystawiłby ich przed swego Syna. Myśl,
która powinna nas pobudzić, jest ta, że jeżeli my jesteśmy wierni w rzeczach obecnego
czasu, to Pan postanowi nas władcami nad wieloma rzeczami. Przeto pałające
pragnienia, by osiągnąć te rzeczy, które Bóg zachował dla tych, którzy Go
miłują, są chwalebne, bo pochodzą od Boga.
Każde
stworzenie ma pożądanie. Faktycznie każde powinno mieć ideał, o który się
ubiega; a usiłując osiągnąć go, będzie wskazywać i objawiać swoje pobudki,
pragnienia. Jest to całkiem właściwe mieć takie pobudki w umyśle swoim i umieć
odróżnić, które są godne naszego wysiłku, gdyż niewłaściwe mogą sprowadzić nas
z drogi. W naszym tekście jest wystawione przed nami najchwalebniejsze
pragnienie.
Przedstawicielem
Chrystusa jest Kościół, czyli członkowie naszego Pana w ciele. Apostoł Paweł,
gdy mówi o ambicji, radzi członkom Kościoła, aby starali się najwięcej o korzystne
pragnienia, aby mogli być nauczycielami, instruktorami stadka, bo to jest
najwięcej użyteczne stanowisko w Kościele. Jest znane, że jednym z darów za
czasów św. Pawła, było przemawianie nieznanym językiem. Lecz apostoł wykazuje,
że przemawianie w nieznanym języku nie było tak wielce pożądane w późniejszym
czasie, jak niektóre inne dary, które były użyteczniejsze w Kościele.
W
obecnym czasie nie mamy tych cudownych darów, lecz mamy Słowo Boże i
pragnienie, byśmy byli zdolni uczynić znajomą Prawdę Pana. Dlatego dar
oratorstwa jest jeszcze pożądany. Apostoł posuwa się dalej i powiada, że my
powinniśmy pragnąć, by posiąść owoce ducha, aby one mogły kontrolować naszym
wpływem.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ KAŻDEGO ZGROMADZENIA
Odnośnie
stanowisk w Kościele, Pan wskazał, że On będzie je ustanawiał: „Ale teraz
Bóg ułożył członki, każdy z nich z osobna w ciele, jako chciał” (1 Kor.
12:18). Bóg przeznaczył, że w tym ciele powinny być umieszczone członki na
swoim miejscu. Np. oko jest członkiem pomagającym innym członkom ludzkiego
ciała, podobnie członek w Kościele sprawujący funkcję oka może być bardzo
pomocny dla drugich. Są także członkowie, których można by nazwać: uszami,
nogami, rękami, językiem itp. Różne te członki nie mają jednakowej czynności w
sprawowaniu dobra dla całego ciała. Ręka nie może powiedzieć nodze: „Nie
potrzebuje cię, albowiem nie jesteś nogą” lub na odwrót (1 Kor. 12:14-31).
Jeżeli
ciało próbuje chodzić na rękach, to narusza Boski porządek. Ciało winno chodzić
na nogach. Tak też powinno być w zgromadzeniu. Lecz jeżeli zgromadzenie leży za
dużo na nogach, to członki nóg pozbawią ręce ich użyteczności. Te różne członki
winny być umieszczone w miejscu, gdzie by oddały najwięcej korzystnej służby.
Innymi słowy zgromadzenie powinno się starać, by poznać służbę Boga, do której
On rzeczywiście przygotował każdą jednostkę. Zgromadzenie powinno się starać i
używać swego najlepszego rozsądku, aby umieścić właściwą osobę na właściwym
miejscu.
My
widzimy, że zgromadzenie niekiedy stara się, by wszyscy chodzili na rękach, a
nie na nogach. Takie zgromadzenie ponosi stratę, bo nie umieszcza każdego
członka w miejsce, do którego Boska Opatrzność go szczególnie wykwalifikowała.
Ta odpowiedzialność spoczywa na zgromadzeniu. Jeżeli zgromadzenie chce, aby
ciało chodziło na rękach zamiast na nogach, to z czasem nauczy się może i
postara, aby ręce ćwiczyły się w swojej własnej pozycji, jak i nogi, a wówczas
każdy członek będzie ostatecznie sprawował służbę, do której się nadaje.
POKORA JEST NIEZBĘDNA W SŁUŻBIE BOŻEJ
Umieszczenie
członków na niewłaściwych stanowiskach jest niekorzystne zarówno dla
zgromadzenia, jak i dla samych członków. Również jest niewłaściwe dla członków,
gdy one starają się sprawować inną służbę niż ta, którą winny sprawować. Nie
jest to w naszej mocy, abyśmy mogli zmienić siebie samych w tym, czym nie
jesteśmy z natury. Nasza właściwa postawa winna być, by prawdziwie służyć Ciału
Chrystusowemu, służyć Panu. Powinniśmy zauważyć każdą służbę, którą możemy
wykonać. „Cokolwiek przedsięweźmie ręka twoja, czyń według możności twojej.”
Trudność
z wieloma w Kościele jest ta, że niektórzy starają się czynić to, co inni
spełniają – coś, co oni podziwiają. Takowi nie oglądają się za tym, co mogliby
czynić zawsze – czynić dobrze wszystkim ludziom, gdy nadarzy się sposobność, a
szczególnie tym, którzy są w domu wiary. Ci nie posiadają właściwego ducha
uczenia się. Przeto przypomnienie naszego tekstu powinno skłonić ich do
mówienia samym sobie: „Moją najwyższą ambicją powinno być, by służyć Panu z
przyjemnością i niech On pokieruje miejscem, w jakim mam służyć. Tu jest
maleńkie miejsce; tam jest mały narożnik Będę się starał w moim położeniu
spełniać rzecz, która jest potrzebna. Jeżeli Pan otworzy drogę i wskaże mi coś
innego, iż zdawać się mi będzie więcej ważnym, to przyjmę. Lecz będę czynił
według możności to, co jest moim obowiązkiem do spełnienia – czy to będzie
potrzeba zamiatać lub porządkować salę na zebranie. Cokolwiek się nadarzy jako
sposobność, to będę czynił”. To nie będzie oznaczać, że nie mamy pożądań.
Kontrolującym impulsem jest, by służyć Kościołowi. To jest chwalebny motyw,
właściwe pragnienie. Lecz zdaje się, że niektórzy są ambitni – starają się o
przewodnictwo. Naszą ambicją (i wierzymy, iż to byłoby duchem Pana) jest, by
nie pomagać temu, który pożąda przewodnictwa, stanowiska, o które zabiega.
Pomaganie w takim wypadku byłoby szkodliwe tak dla osoby, jak i dla sprawy. Ale
gdy znajdziemy kogoś, który stara się czynić to, co przedsięweźmie ręka jego do
czynienia według możności, to możemy być pewni, to będzie mieć uznanie u Pana i
możliwe, że Pan później powierzy mu więcej ważniejszą pracę jako uznanie za
jego wierną służbę dla Niego.
WŁASNE STARANIE O WYWYŻSZENIE BĘDZIE ROZPRASZAĆ
Każdy
powinien być zadowolony z tego, co Pańska opatrzność otwiera przed nim. Nikt
nie powinien szukać swego własnego wywyższenia. „Albowiem kto się wywyższa,
będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łuk. 18:14). Ten, kto
wywyższa samego siebie, nie powinien być wywyższany przez Kościół, bo taki nie
będzie wywyższony przez Pana. Ale ten, kto się poniża, będzie wywyższony, czy
to przez głosowanie zgromadzenia, czy w inny sposób z Pańskiej woli. Tak jak
sprawa jest zaznaczona w naszym tekście, uważamy, że Pan miał na myśli to, iż
ktoś z nas z konieczności będzie uznany jako przewodnik. Albowiem są różnego
rodzaju posługi i jest z konieczności potrzebne przewodnictwo w łączności z
tymi posługami w każdym zgromadzeniu. Albowiem sam Bóg to uznał. On postanowił
Jezusa naszym Wodzem, a pominął Szatana, który starał się o swoje własne
wywyższenie. On wybrał Jezusa i uczynił drogę bardzo wąską dla Niego. Ale
potem, gdy Jezus dał dowód swego uniżenia, wtedy Ojciec nader Go wywyższył, dał
Mu wielką nagrodę, jaką Mu obiecał. Ojciec szuka teraz tych, którzy będą mieć
tego samego ducha, jakiego okazał Jezus. My patrzymy na Niego i widzimy, że gdy
Ojciec przedstawił Mu warunek stania się wodzem, to On także przedstawił Mu
warunek służby. Jezus, jak widzimy, był sługą wszystkich. Dlatego Bóg nader Go
wywyższył i darował imię, które jest ponad wszelkie imię.
Tak
powinno być w każdym zgromadzeniu Kościoła. Stało się to z woli Pańskiej, że
nie każdy, który będzie wodzem w służbie, będzie uznany za wodza. Lecz Pan uzna
tego, który okaże się uniżonego umysłu, jakim On się okazał, czyniąc wszystko
dla braci. Niech takowy będzie sługą waszym. Każdy powinien zauważyć, że
zaszczyt przewodnictwa wśród nas, wśród Pańskich braci jest, by być sługą. I
ten, kto jest najwięcej wierny, winien otrzymać sposobność służenia. W tym
sensie takowy byłby waszym wodzem.
Na Straży 1971/5/03,
str. 69; W.T. R-5321b-1913r