<< Wstecz |
Wybrano: R-5357 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Różne sposoby czynienia dobrze drugim
"Przeto tedy, póki czas mamy,
dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary." - Gal. 6:10.
Powyższe napomnienie Apostoła jest
dobrze zrozumiałym, mianowicie, aby zawsze czynić dobrze, bądź słowem, bądź
czynem. Niektórym ludziom można więcej dobrego wyświadczyć słowem, aniżeli w jaki
inny sposób. Jedną z największych potrzeb świata jest więcej znajomości.
Przeto, jeśli kto może przyczynić się do rozproszenia ciemnoty i przesądów
przez krzewienie oświaty, ten na pewno zdziała wiele dobrego. Przedniejszą
myślą Apostoła zdaje się być, iż lud Boży powinien rozróżniać zasadę słuszności
i niegodziwości - dobra i zła. Z naszego punktu widzenia powinniśmy rozeznawać,
co byłoby dobrym uczynkiem, a co złym. Wielu ludzi nie umie rozróżniać pomiędzy
jednym a drugim. Ci co czynią źle, znajdują się z małymi wyjątkami w
nieświadomości lub w zaślepieniu.
Saul z Tarsu, na przykład, czynił
źle, prześladując Kościół; lecz nie zdawał sobie z tego sprawy. Stąd
najkorzystniejszą przysługą takiemu Saulowi z Tarsu lub komukolwiek
znajdującemu się w podobnych warunkach, byłoby otworzyć jemu oczy wyrozumienia.
NIEKTÓRE DOBRE UCZYNKI
Przyodzianie biednych, karmienie
głodnych, opiekowanie się upośledzonymi są dobrymi uczynkami. Patrząc na świat,
widzimy że wiele wysiłków jest podejmowanych w kierunku czynienia dobrze.
Niektóre z tych wysiłków są kierowane mądrze, lecz inne niemądrze. Jednakże nie
otrzymaliśmy polecenia, aby świat i jego sposoby postępowania naprawiać, ale
raczej mamy unikać mieszania się w jego sprawy. Inni mają również prawo do
rozsądzania rzeczy po swojemu, tak jak my mamy prawo to czynić. Gdyby jednak
kto czynił źle, myśląc że czyni dobrze, byłoby zupełnie na miejscu postarać się
aby go w tym wstrzymać, przy pomocy odpowiednich i rozumnych środków tj. prawa
lub mądrych słów. Jednakowoż i tu trzeba uważać, aby to czasem nie było
wtrącaniem się w cudze sprawy.
Gdybyśmy mieli wyliczyć więcej
dobrych uczynków, to powiedzielibyśmy, że opiekowanie się niewidomymi,
zaprowadzanie metod uzdalniających ich do czytania lub dostarczanie im pewnych
rozrywek; oraz zaopiekowanie się w podobny sposób głuchoniemymi, byłoby także
czynieniem dobrze. Co do dobroczynności prowadzonych w nędznych okolicach
wielkich miast, to sądząc ze składanych raportów, nie sympatyzujemy z wieloma
metodami tej pracy. Powinniśmy jednak sympatyzować ze wszystkim, co dąży do
dobrego, czy jest to dobro fizyczne, umysłowe, społeczne, czy jakiekolwiek
bądź. Oprócz powyżej wspomnianych są jeszcze dobre zarządzenia dla chorych i
nieszczęśliwych, takie jak szpitale, zakłady dla chorych umysłowo itp.
Ci, co miłują swoich współbliźnich i
współczują z dotkniętymi nieszczęściem, powinni sympatyzować ze wszystkim, co
dąży do polepszenia ich stanu. Żadne dziecko Boże nie będzie sympatyzować z
czymkolwiek złym. Bóg jest przedstawicielem wszelkiego dobra; zaś szatan jest
przedstawicielem wszystkiego złego. Jeżeli chcemy być dziećmi Bożymi, nie
możemy być w zgodzie z tym co jest przeciwne Boskim zarządzeniom lub co ma
poparcie szatana.
Niektóre wysiłki podejmowane w celu
polepszenia warunków społecznych nie są wcale złymi. Promotorzy ich może
działają w nielogiczny sposób, o którym wiemy, że nie jest zgodny z Pismem
Świętym, lecz mimo to jednak mamy pewną sympatię z Socjalistami. Oni starają
się czynić dobrze. Jednakowoż nie sympatyzujemy z tymi, którzy starają się
czynić źle, szkodzić drugim. Wierzymy, że Bóg zamierzył, aby wkrótce nastąpiła
wielka zmiana; lecz wierzymy także, że nie ludzkim wysiłkiem zmiana ta będzie
dokonaną. Wiele dobrego można także zdziałać w zakresie umysłowego kształcenia.
Dobrze jest uczyć dzieci szycia, gotowania i innych pożytecznych rzeczy.
Nauczyciele w szkołach czynią dobrze udzielając lekcji dzieciom, a szczególnie,
gdy uczą ich rzeczy rozumnych i zgodnych ze Słowem Bożym.
SZCZEGÓLNIEJSZA PRACA DLA LUDU BOŻEGO
Jest jeszcze praca wyższa od
wszystkich powyżej wymienionych. Na sprawowanie tej najwznioślejszej pracy mamy
poświęcać nasz czas i nasze życie. Takie polecenie dane jest wszystkim, którzy
mają uszy do słuchania o rzeczach tyczących się Wszechmocnego, Jego woli, Jego
celu i planu; które to rzeczy mają styczność ze wszystkimi sprawami życia. Dla
tych, co polecenie to przyjmują, staje się ono najlepszą pomocą do prawidłowego
myślenia, oraz do prawidłowego życia i postępowania według dróg Bożych. Boski
sposób postępowania staje się ich sposobem; to jest tych, co poświęcili się
czynić Jego wolę, postępować śladami Jezusa.
Przeto w miarę jak dochodzimy do
coraz większej harmonii z planem Bożym poznajemy, że nie masz wznioślejszej
pracy jak głoszenie drugim o Boskim charakterze, o Jego planie i Jego woli
względem nas. Ponieważ poznanie tych rzeczy sprawiło nam wielką radość i
uświęcenie, przeto powinniśmy być chętni głosić tę dobrą wieść innym,
orzeźwiając ich jakośmy sami zostali orzeźwieni i pocieszając ich jakośmy sami
pociechy doznali.
W prowadzeniu tej pracy możemy
posługiwać się wszelkimi właściwymi i godziwymi sposobami. Praca ta nazwana
jest w Piśmie Świętym głoszeniem Ewangelii. Czy jest to czynione przy pomocy
druku, czy przez żywe słowo, czy też przez obrazy, jest to ogłaszaniem
Ewangelii; pracą, która sprawia najwięcej dobrego dla ludzkości. W pracy tej
spotykamy się z jedną znaczną trudnością; mianowicie, świat nie może zrozumieć
tej radosnej nowiny. Szatan zaślepił ludzi, tak że nie mogą zobaczyć piękności
Boskiego Planu, a to co im głosimy, wydaje im się niedorzecznym. Tacy zamiast
patrzeć na rzeczy z właściwego punktu widzenia, patrzą na nie na opak. Bez
względu jednak czy ludzie wierzą czy nie wierzą, rozumiemy że głoszenie Ewangelii
jest pracą Pańską, a więc najlepszą pracą. To wszakże nie przeszkadza nam w
sympatyzowaniu z drugimi, starającymi się czynić, co uważają za najlepsze,
dokąd wyniki ich pracy są dobre. Nam należy sympatyzować ze wszystkim, co jest
w harmonii z prawdą - ze wszystkim, co wywiera dodatni wpływ na ludzi.
Apostoł więc zwraca naszą uwagę na
wszelkie sposobności czynienia dobrze wszystkim. Może się jednak zdarzyć, że
ktoś żąda od nas coś takiego, czego uczynić nie możemy. Na przykład, nie możemy
zaprzestać głoszenia Ewangelii, aby zająć się wyłącznie wspomaganiem biednych;
ponieważ praca ta, aczkolwiek dobra, nie jest jednak głoszeniem Ewangelii.
Jednak bogobojny lekarz mógłby w łączności ze swą praktyką zdziałać wiele
dobrego pomiędzy ubogimi i zdegradowanymi, nie tylko pod względem fizycznym i
umysłowym, ale i pod względem duchowym. Podobne sposobności mamy, co dzień z
naszym rzeźnikiem, piekarzem itd., którzy są naszymi bliźnimi; bo Bóg stworzył
nas wszystkich z jednej krwi. Przeto według słów Apostoła, mamy się starać, aby
wszystkim czynić dobrze, starać się, aby drugich czynić lepszymi, zczęśliwszymi
i bardziej zadowolonymi.
UPRZEJME SŁOWA I UŚMIECHY WYWIERAJĄ
DOBRY WPŁYW
Ktoś mógłby argumentować, że aby
czynić dobrze trzeba wydawać w tym celu dużo pieniędzy. Prawda, że pieniądze
przedstawiają wartość poświęconego na nie czasu. Na zarobienie pieniędzy
potrzeba czasu; przeto kto daje dolara na jakikolwiek cel, daje tyle czasu ile
ten dolar przedstawia; zaś ten co daje tysiąc dolarów, daje tyleż wartości
czasu; albowiem za pieniądze można kupić czas, wygody itp. Jednakowoż nie wielu
z poświęconych ma dużo pieniędzy do wydawania. A gdyby nawet mieli to uważaliby
je jako jeden z talentów, które mają być użyte głównie na domowników wiary.
Jeżeli tedy nie możemy tym, z
którymi stykamy się codziennie dopomóc materialnie, to w jaki sposób mamy im
dobrze czynić? Jeden z najłatwiejszych sposobów jest, abyśmy sami mieli wygląd
ludzi szczęśliwych i zadowolonych i tym sposobem wywierali korzystny wpływ na
drugich. Z pewnością, że osoba wyglądająca jak chodzące nieszczęście, nie
wywiera uszczęśliwiającego wpływu na drugich. Przeto choć nie zawsze możemy być
w usposobieniu bardzo wesołym i szczęśliwym, to jednak starajmy się mieć wygląd
wesoły na ile nas stać, a tym sposobem wywierać będziemy dobry wpływ na tych, z
którymi stykamy się codziennie. To czynić możemy, nawet gdy nie mamy dosyć
pieniędzy aby pomagać drugim. Zachowujmy wygląd szczęśliwych i tym sposobem
starajmy się uszczęśliwiać drugich. Po drugie, nie mając pieniędzy, możemy
jednak obdarzać drugich uprzejmym słowem, przyjaznym uśmiechem, miłym tonem lub
odrobiną grzeczności, gdziekolwiek mamy ku temu sposobność.
Te wszystkie małe oznaki grzeczności
są dobrymi uczynkami i mogą wnosić jasność słoneczną do życia wielu ludzi, z
których większość znajduje się w niekorzystnym położeniu. Światło znajomości
chwały Bożej nie zajaśniało jeszcze w ich sercach. To też ludzie tacy mają
wewnętrzną ciemność, są pochmurni i bojaźliwi. Boga oni nie znają, a ich
znajomość bliźnich opiera się na samolubstwie. Takim się zdaje, że muszą zawsze
mieć się na baczności, bo inaczej każdy by ich oszukał i wyzyskał. Jeżeli tedy
nasze spojrzenia, słowa i nasze zachowanie się wobec takich ludzi będzie
pomocnym i budzącym w nich zaufanie, to będziemy im czynić dobrze - lepiej
aniżeli gdybyśmy rozrzucali dolarowe banknoty w około siebie. "Uprzejme
słowa nigdy nie umrą", a wyraz twarzy towarzyszący im, jest jednym ze
sposobów czynienia dobrze wszystkim, na ile mamy ku temu sposobność.
Mając szczególniejsze dzieło do
wykonania, nie możemy chodzić po ulicach i wciąż się uśmiechać. Życie nasze
jest poświęcone na pracę dla wielkiego Króla. Jednakowoż wykonując tę pracę
powin-
niśmy zawsze darzyć drugich, czy to
uśmiechem, czy uprzejmym słowem, pamiętając, że jest to "czynieniem dobrze
wszystkim". Praca nasza ma być w szczególności dla domowników wiary, w tym
znaczeniu, że choć idziemy z pracą misyjną do tych, co domownikami wiary
jeszcze nie są, to jednak głównym motywem naszym jest nadzieja, że tam
znajdziemy takich, co usłuchają Boskiego poselstwa i zechcą służyć Bogu, gdy
tylko się dowiedzą, w jaki sposób mogą to czynić. A jeżeli pragniemy czynić
dobrze takim, to o ile więcej powinniśmy pragnąć by dopomagać i zachęcać tych,
co już są Pańscy i członkami Jego duchowej rodziny już się stali.
DOM WIARY
Określenie "dom wiary"
jest na tyle obszerne, że obejmuje nie tylko tych, co są w zupełności
poświęceni, ale także wszystkich, którzy okazują chęć zbliżenia się do Boga i
Jego prawdy. Sam fakt, że ktoś stara się zbliżyć do pozafiguralnego Przybytku,
powinien być dla nas dostatecznym, aby takiego zachęcać do dalszego postępu.
Taki przeszedł już pewne stopnie, chociaż zupełnego poświęcenia jeszcze nie
uczynił.
Prawda, że w ścisłym tego słowa
znaczeniu, domownikami wiary są tylko poświęceni; lecz słowa Apostoła
usprawiedliwiają nasze wierzenie, że ci, co o poświęceniu poważnie myślą i
koszt tegoż obliczają, mogą być także zaliczeni do domu wiary. Takim należy
udzielać szczególniejszej pomocy - szczególnie tym, którzy sprawę poświęcenia
traktują na serio. Ustawicznym naszym pragnieniem i wysiłkiem powinno być, aby
umysł ludzi kierować wprost, czy pośrednio ku Bogu. To czyniąc "opowiadamy
cnoty Tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości" -
1Piotr.2:9.
Te rzeczy mamy czynić, na ile tylko
mamy ku temu sposobność. To obejmuje w sobie myśl o czasach i chwilach, o
sposobach i środkach czynienia dobrze drugim. Na ile to się nas samych dotyczy
mamy "nalegać (pilnymi być o dobro drugich) w czas albo nie w czas"
(2Tym.4:2). To znaczy, że nie mamy się liczyć ze swoimi upodobaniami,
pragnieniami, itp., ale zawsze mieć na uwadze dobro drugich. Mąż powinien mieć
na uwadze przede wszystkim dobro swej żony; żona dobro swego męża i dzieci.
DUCH ZDROWEGO ZMYSŁU KONIECZNY
Powinniśmy być zawsze gotowi usłużyć
każdemu w jakikolwiek sposób, gdy okazja ku temu się nastręcza. A gdy nadarza
się kilka sposobności służenia drugim, to musimy użyć ducha zdrowego zmysłu i
wybrać taką służbę, która by była najzgodniejszą z wolą Bożą. Ludzie poświęceni
Bogu powinni tak uregulować swe życie, aby ono było jak najkorzystniejsze - aby
ich życie przyniosło jak najwięcej dobrego. Gdyby komu szukającemu zajęcia,
dano do wyboru jedną z pięciu profesji, to z pewnością zastanawiałby się która
z nich byłaby najzyskowniejsza, najczystsza, najzacniejsza itp. Tak
zastanawiałby się człowiek z cielesnego punktu widzenia. Zaś dla Chrześcijanina
patrzącego na rzeczy z punktu zapatrywania Boskiego, decydującym pytaniem
powinno być: w której z tych profesji będę mógł najlepiej służyć Bogu? A to
znaczyłoby: W której znajdę najlepszą sposobność do przeprowadzenia dobrych
intencji mego serca, zgodnych z Boską wolą względem mnie?
Jeśli uczyniliśmy w tym względzie
pewną omyłkę, a Bóg pozostawił nam bramę otwartą do obrania sobie innego
zajęcia lub gdy obecne zajęcie uczynił nam tak nieznośne, że dalej w nim trwać
nie możemy, to uregulujmy nasze sprawy odpowiednio i to w taki sposób aby mieć
jak najwięcej sposobności ku czynieniu dobrze wszystkim a najwięcej domownikom
wiary.
Są zajęcia, które odłączają nas od
społeczności z ludźmi, gdzie nie ma sposobności stykania się z nimi.
Niezawodnie, iż było to Boskim zrządzeniem, że Mojżesz przez pewien czas miał
przebywać na odosobnieniu w ziemi Madjańskiej, pasąc owce swego teścia Jetra.
Gdy jednak czas słuszny nadszedł, Bóg powołał Mojżesza i powierzył mu
stanowisko ogromnego znaczenia i doniosłości. Bez wątpienia, że jego
postępowanie na puszczy jak i poprzednia szkoła Egipska, dostarczały Mojżeszowi
wiele sposobności do uczenia się i nabywania doświadczenia.
Podobnież i ludzie poświęceni Bogu
mają baczyć na nastręczające się im sposobności. Codziennie mają się starać
czynić dobrze drugim, na ile to tylko możliwe, a szczególnie tym, co są Pańscy
- dając im zawsze pierwszeństwo.
Chrześcijanin ma być zawsze gotowym
czynić dobrze wszystkim ludziom, nawet kosztem własnego czasu i swych własnych
wygód; lecz za braci ma on być gotowym wydawać życie swoje. Ma on upatrywać
sposobności wydawania swego życia codziennie to jest, na ogłaszanie prawdy lub
na dopomaganie braciom wszelkimi sposobami, by mogli przyoblec "zupełną
zbroję Bożą" i ostać się w tym dniu złym.
Straż 1930 str. 137 - 139. W.T. R-5357 a - 1913 r.