<< Wstecz |
Wybrano: R-4767 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Boska opieka nad Nowym Stworzeniem
„Nie spotka cię nic złego” – Ps. 91:10.
„Tedy Piłat wziął Jezusa i ubiczował go (...) ukrzyżowali go, a z nim dwóch
łotrów z obu stron, a pośrodku Jezusa” – Jana 19:1,18.
Powyższe
zestawienie tekstów Pisma Świętego, pozornie sprzecznych ze sobą, zdaje się być
poważnym obrażeniem dla ludzi światowych, a nawet wielu z tych, którzy miłują
Boga, ale nie będąc dosyć zaznajomieni z Jego Słowem i planem, doświadczają
różnych trudności, gdy na próżno starają się zapisy te pogodzić. Takim Słowo
Boże wydaje się nieprawdziwe, lecz z punktu wiary ono jest zawsze prawdziwe i
harmonijne. Jednak ten punkt zapatrywania nie zawsze może być jednakowym. W
naszym tekście wyraz „cię” możemy zastosować do Jezusa (jako Nowego Stworzenia)
oraz do członków Jego Ciała (Nowych Stworzeń) i rozumieć, że ciało jest wrogiem
i oponentem, którego należy pokonać. Albo możemy uważać ciało jako ziemskie,
doczesne mieszkanie Nowego Stworzenia i zrozumieć sprawę tę w znaczeniu więcej
figuralnym.
Wolimy
jednak uważać Nowe Stworzenie jako całkiem odrębne od ciała: „Nie spotka cię
nic złego” – stosując tę obietnicę do naszego Pana jako Nowego Stworzenia
widzimy, że żadne zło nie spotkało Go. Wszystko, cokolwiek spotkało naszego
Pana, było koniecznym. Bez tych trudności Jezus nie mógłby wykonać powierzonego
Mu dzieła. Tak samo i my nie moglibyśmy dostąpić wysokiego powołania ani stać
się Nowymi Stworzeniami jako Jego naśladowcy, gdyby nasz Pan nie został
ukrzyżowany. „Umartwiajcie tedy członki wasze, które są na ziemi” (Kol. 3:5).
Naśladowcy
Pana mają się spodziewać, iż do pewnego stopnia postradają poważanie u swoich
znajomych i przyjaciół, będą poczytywani jako omieciny tego świata. Bywają
próbowani we wszelki możliwy sposób. Doświadczenia te są dla nich nieodzowne, a
zatem nie są one żadnym złem.
„WÓDZ ZBAWIENIA STAŁ SIĘ DOSKONAŁYM
PRZEZ CIERPIENIA.”
Dwóch
uczniów idących do Emaus zmartwychwstały Jezus zapytał: „Azaż nie musiał
Chrystus tego cierpieć i wnijść do chwały swojej?” (Łuk. 24:26). Nasz Pan, aby
mógł się okazać godnym chwalebnego urzędu Najwyższego Kapłana, do którego był
powołanym, musiał okazać się wierniejszym ponad wszelkie porównania. Jego
wierność poddana była najsurowszej próbie w ogrodzie getsemańskim.
Prawdopodobnie, że Jezus nie zdawał sobie sprawy, jak silnym był Jego
sprawiedliwy charakter, dokąd nie spotkał się twarzą w twarz z tą ostatnią
próbą. Tam został On wypróbowany i dowiódł swej niezrównanej wierności, a charakter
Jego – zawsze doskonały do rozmiaru doświadczeń – osiągnął przy łasce Bożej
zupełną doskonałość.
Tym
sposobem przez cierpienie Jezus nauczył się posłuszeństwa w wypełnianiu
doskonałej woli Bożej – posłuszeństwa aż do stopnia zupełnego zaparcia samego
siebie, a Bóg dozwolił na to, ponieważ taki dowód był potrzebny nie tylko dla
rozwinięcia doskonałego charakteru, ale także, by zamanifestować, jakim jest
doskonały charakter, który by mógł się okazać godnym onego wielkiego
wywyższenia, do którego Jezus był powołany.
Podobnie
i my, chcąc być naśladowcami Baranka Bożego, musimy cierpieć. Charakteru nie
można wyrobić bez cierpień. Z charakterem sprawa ma się tak jak z rośliną.
Najpierw jest on bardzo wątłym, potrzebuje wiele słońca, to jest Boskiej
miłości i częstego odwilżania deszczem Jego łask, a także uprawiania przez
stosowanie i porównywanie z charakterem naszego Wodza jako podstawy wiary i
wzoru posłuszeństwa. Potem, gdy pod tymi korzystnymi warunkami zostanie
wzmocniony, jest gotów do obcinania, czyli ćwiczeń, gotów do znoszenia pewnych
trudności. Tak więc stopniowo, w miarę jak moc charakteru wzrasta, wszystkie
stosowane próby służą tylko ku rozwinięciu większej mocy, większej piękności i
zacności charakteru, aż w końcu przez doświadczenia i cierpienia staje się
charakterem rozwiniętym, ustalonym, udoskonalonym. W taki sposób dowiadujemy
się, iż „wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy według
postanowienia Bożego powołani są” (Rzym. 8:28).
ODDANY SZATANOWI NA ZATRACENIE
Niejeden
może zapyta: „Ja widzę, jak różne doświadczenia w życiu dopomagają ku dobremu
Nowemu Stworzeniu, lecz czy nie mogą się czasem trafić takie doświadczenia,
które wyjdą na jego zło?”
Trzeba
wiedzieć, iż są dwie klasy spłodzonych z ducha świętego, a nasz tekst odnosi
się tylko do jednej z tych klas. Jest nią Ciało Chrystusowe, wyobrażone w
kapłaństwie według porządku Melchizedeka, którego Głową jest Jezus, a Kościół
Jego Ciałem. Członkowie tej klasy posiadają gorącą miłość i zupełne poświęcenie
dla Pana i Jego sprawy. Takim może się czasami przytrafić coś takiego, co jest
przykre dla ciała, lecz pamiętają, że nie są „w ciele, ale w duchu” i żadne
wpływy zewnętrzne nie mogą zaszkodzić ich prawdziwemu dobru jako Nowym
Stworzeniom ani w czymkolwiek przeszkodzić, by nie mieli otrzymać chwały ze
swym Panem i Głową, jeżeli tylko pozostaną wiernymi. Oni weszli do przybytku
świętego przez krew Jezusową, skąd nigdy nie wychodzą. Tacy mieszkają w
„ochronie Najwyższego”, gdzie wytrwają aż do końca. Tej klasie dane jest
zapewnienie, że „nie spotka jej nic złego”, we wszystkim, cokolwiek ich może
spotkać.
Co
się tyczy drugiej z tych dwóch klas – „Wielkiej Kompanii”, to spotka ich
pewnego rodzaju zło. Oni będą przeprowadzeni przez wielki ucisk. Złem było z
ich strony, że zaniedbali częściowo Pańskiego Słowa i przywileju „wysokiego
powołania”. Ich oziębłość przyprowadziła ich do stanu, z którego muszą wyjść,
poprawić się. Oni „umiłowali ojca, matkę, rolę” lub cokolwiek innego na tyle,
że zaniedbali dotrzymać tego przymierza ofiary, więc będą uznani jako niegodni
miejsca na stolicy w Królestwie i przejdą przez wielki ucisk „onego dnia
pomsty” – to zło będzie dla nich niezbędnym, bo ono dokona zniszczenia ich ciał.
Na Straży 1962/4/03, str. 62 W.T. R-4767a-1911r