<< Wstecz |
Wybrano: R-4836 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Działanie łaski w sercu
"Miłość Chrystusowa przyciska
nas" - 2 Kor. 5:14
Słowo "przyciska" zawiera
w sobie podwójną myśl - o przyciąganiu jednych ku drugim i o spojeniu ich
razem. Apostoł wyliczał swoje działalności w służbie Pańskiej i nadmienił, że w
pojęciu niektórych jego sposób postępowania i pracy dla Pana zdawał się
zdradzać brak zdrowego rozsądku. Wyjaśnił więc, że to mniemanie było mylne, że
umysłowo on czuł się zdrowszym aniżeli kiedykolwiek. Jednak czuł się być
przywiązanym do Chrystusa pociągniony i przyciśniony miłością Chrystusową i
zniewolony, aby czystym sercem miłował Pana i wszystkich, którzy są Jego.
Czemu ta miłość ma nas przyciskać i
zniewalać? Z tego powodu: jeżeli przyznajemy, że wszyscyśmy umarłymi, to
znaczy, że wszyscy potrzebujemy życiodawcy, a jeżeli Chrystus umarł za
wszystkich i jeżeli w Nim dochodzimy do żywota, to już więcej nie powinniśmy
żyć według ciała. Cielesne dążenia powinny być zaniechane i przejawiać się w
nas powinno nowe życie, jakie otrzymaliśmy od Chrystusa. Myśl apostoła można by
wyrazić w taki sposób: ja nie jestem bez rozumu, lecz zostałem tak blisko
przyciągniony do Chrystusa, że odczuwam do drugich taką samą sympatyczną
miłość, jaką On umiłował wszystkich. Jak On złożył swoje życie za braci, tak i
ja chcę czynić.
Miłość naszego Pana zamanifestowana
była szczególnie do Jego uczniów, a najwięcej do tych, którzy odznaczali się
większą gorliwością i energią. Piotr, Jakub i Jan cieszyli się tą najbliższą
miłością Pańską. Do podobnej miłości poświęcającej się dla drugich zachęcany
jest Kościół. Nie mamy napomnień, aby wydawać swoje życie w służbie dla świata,
ale szczególnie dla tych, którzy są domownikami wiary. Rozumiemy, że w słusznym
u Boga czasie korzyści z ofiary Chrystusowej dosięgną całej ludzkości, każdego członka
rodu Adamowego. Przypuśćmy jednak, że od samego początku Pan wiedział, kto miał
Go wydać i że Boska wszechwiedza rozeznałaby tych, co pójdą na wtórą śmierć.
Czy moglibyśmy przypuszczać, że Pan uczyniłby coś na ich korzyść? Zapewne, że
nie. Innymi słowy: Boskie błogosławieństwa są tylko dla "prawdziwych
Izraelczyków"; tylko ci, którzy przychodzą do społeczności z Bogiem,
ubogaceni są Jego łaską i błogosławieństwami. Tacy włączeni są w dzieci
okupowe, nie z jakiejkolwiek ich zasługi, ale z Boskiej miłości, która jest
dosyć szeroka i głęboka dla wszystkich, którzy ją przyjmą. Bóg nie może jednak
miłować niegodziwych charakterów. Jego błogosławieństwa są tylko dla tych,
którzy są Jego dziećmi teraz lub którzy się staną nimi pod przywilejami, jakie
On da im później. Naszą powinnością jest ubłogosławić wszystkich w proporcji do
naszych zdolności i sposobności.
PRZEDE WSZYSTKIM MAMY ROZWIJAĆ W
SOBIE MIŁOŚĆ
Dziełem łaski dla Kościoła Wieku
Ewangelii jest przemiana naszych przewrotnych charakterów i przekształcanie ich
na podobieństwo Boże, na podobieństwo jego miłości. Ktokolwiek chybi w
przekształceniu swego charakteru, chybi w tym, co było Boską wolą względem
niego i z konieczności minie się z nagrodą nam wystawioną w Ewangelii.
Rozpoczynając to dzieło przyznać musimy, że jesteśmy bardzo lichym materiałem,
w którym to podobieństwo miłego Syna Bożego ma być uformowane. Z urodzenia
"byliśmy dziećmi gniewu, jako i drudzy" (Efezj. 2:3). Pierwotne
wyobrażenie Boże, jakie posiadał Adam przed grzechem, zostało w tym długim
okresie panowania grzechu bardzo zatarte. Stąd, gdy szczerze wnikamy w siebie,
znajdujemy, że nie jesteśmy Boskiem wyobrażeniem, ale będąc zrodzeni w grzechu
zostaliśmy spaczeni nieprawością do takiego stopnia, że miłość zamiast być
rządzącą zasadą w naszym charakterze, jest w wielu wypadkach zupełnie zatarta,
a to, co jeszcze pozostało, jest tak skalane złem, samolubstwem i zmysłowością,
że jest wyraźnym przeciwieństwem do prawdziwej, niesamolubnej miłości, która
jest esencją Boskiego charakteru.
"Toć jest żywot wieczny, aby
cię poznali, samego prawdziwego Boga - Boga miłości (Jan 17:3). Znać Boga
znaczy więcej, aniżeli wiedzieć coś o Jego miłosiernym planie i charakterze;
znajomość Boga zawiera w sobie osobiste, inteligentne zrozumienie i ocenianie
Jego charakteru, a do tego nie dochodzi nikt, jeżeli nie staje się uczestnikiem
ducha Bożego, ducha świętobliwości i miłości. Pamiętać przy tym należy, że
ducha świętobliwości i miłości nie zdobywa się momentalnie; jest to coś, co
rośnie, a pielęgnowanie tego powinno być głównym zadaniem (i główną troską)
tych, co pragną poznać Boga w zupełnym znaczeniu i dostąpić nagrody, którą
będzie żywot wieczny.
Ponieważ jednak tej przemianie
umysłu i woli nie towarzyszy przemiana fizyczna, czyli restytucja, wynika z
tego, że dokąd przebywamy w tym ciele, musimy walczyć z odziedziczonymi
słabościami, z samolubnym usposobieniem i grzechem. Ta ostra i ustawiczna walka
nie tylko, że wybiera pewną, specjalną klasę zwycięzców, ale dopomaga do
rozwinięcia pożądanego charakteru prędzej, aniżeli czynić to będzie ów
łatwiejszy proces w Tysiącleciu. Toteż, gdy na udoskonalenie świata potrzeba
będzie blisko tysiąc lat czasu, udoskonalenie charakteru świętych pod owymi
specjalnymi ćwiczeniami i instrukcjami i pod surową dyscypliną przeznaczoną dla
"Małego Stadka" może być dokonana w kilku latach. Lecz czy to zajmie
kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, czy będą przy tym tarcia i trudności
mniejsze lub większe, przemiana i ogłada charakteru musi być dokonana. To Boskie
wyobrażenie miłości w nas i poddanie swej woli pod wolę Bożą ma być głównym
celem naszych zabiegów, jeżeli chcemy nasz bieg dokończyć z radością i w dobrej
nadziei osiągnięcia wiecznej chwały.
LEKCJI MIŁOŚCI MUSIMY NAUCZYĆ SIĘ
DOBRZE
Jeżeli miłość Boża mieszka w naszych
sercach, to ona będzie regulować nasze sprawy i całe nasze życie, czyniąc nas
coraz więcej poddanymi Bogu w myślach, słowach i czynach. W szkole Chrystusowej
największą lekcją, jakiej Mistrz uczy nas codziennie, jest lekcja miłości i tej
musimy nauczyć się zupełnie, jeżeli chcemy dobiec do mety i osiągnąć nagrodę
wysokiego powołania.
Wszystkie instrukcje Słowa Bożego i
Boskiej Opatrzności, jakie wykładane są w szkole Chrystusowej, zamierzone są ku
wyćwiczeniu naszego serca i postępowaniu w zasadach miłości. Chociaż owoce i
cnoty - cichość, łagodność, cierpliwość itd. - są manifestacjami ducha, to
jednak duch święty musi znajdować się w sercu, zanim te manifestacje mogą w
ogóle ujawnić się i chociaż duch ten może być doskonałym, manifestacje nie będą
doskonałymi. Winny krzew może być najlepszego gatunku, lecz grona będą przez
pewien czas niedojrzałe. Podobnie ma się sprawa z owocami ducha świętego; one
są zewnętrznymi manifestacjami wewnętrznego stanu serca, które może osiągnąć
doskonałość, zanim owoce udoskonalą się, czyli dojrzeją. Zaiste owoce ducha -
zalety charakteru - nigdy nie będą doskonałe z tej strony zasłony.
W chwili naszego poświęcenia się
Bogu, zanim jakiekolwiek owoce ducha okazały się w nas, nie znajdujemy się u
mety doskonałej miłości. Poświęcając się, mieliśmy właściwego ducha w proporcji
do znajomości, lecz znajomość nasza nie była dostateczna, abyśmy mogli pojąć,
czego Bóg spodziewa się od nas. Aby to zrozumieć, potrzeba nam było większego
rozwoju i pewnych instrukcji w szkole Chrystusowej, i po pewnym czasie dopiero
zaczęliśmy stopniowo pojmować, co naśladowanie Jezusa ma nas kosztować. Czyja
wola godzi się z tą znajomością i z nią współdziała, ten dochodzi do mety
doskonałej miłości w swym sercu. Manifestacje zalet charakteru, wytwarzane
takim stanem serca, nigdy nie dojdą do zupełnej doskonałości, dokąd żyjemy w
tych ciałach, lecz będą takimi, gdy znajdziemy się w ciałach doskonałych.
Serce, które dojdzie do takiego stanu, będzie w doskonałej harmonii z
warunkami, jakie znajdzie poza zasłoną.
"Z OWOCÓW ICH POZNACIE
ICH..." A JEDNAK DOSKONAŁOŚĆ W CIELE JEST NIEMOŻLIWA
Musimy uznawać jedni drugich według
dobrego wyznania, jakie jedni wobec drugich czynimy i na ujawniających się
dowodach tego wyznania. Jak ogrodnik może udać się do swej winnicy i badać
latorośle, czy przynoszą owoce, tak Pan wie, czy czyjeś serce jest w
odpowiednim stanie do przynoszenia owoców ducha. Ci, którzy jawnie wyznają, że
poświęcili się Bogu, których życie nie zaprzecza tego wyznania i którzy
postępują nie według ciała, ale według ducha, powinni być poznani i uznawani
przez nas w taki sam sposób, jak oni uznawają nas. "Po owocach poznacie
ich" - po zewnętrznych objawach posłuszeństwa Bogu, lecz nie po owocach
doskonale rozwiniętych. A zatem poznajemy jedni drugich nie według zupełnie
rozwiniętych owoców, ale według miary posłuszeństwa i wysiłków w postępowaniu
drogą Pańską.
Zupełna doskonałość znaczyłaby
doskonałość w myśli, słowie i uczynku, a do takiego stanu nie zdołamy dopiąć w
obecnym czasie. Najwięcej, co ktokolwiek z nas może rozwinąć w sobie teraz,
doskonałość miłości w sercu, to jest doskonałą miłość ku Bogu, do Prawdy i
braci. Doskonała miłość pobudza do ofiary. "Jeżeli się miłujecie,
przykazania moje zachowajcie, powiedział Pan. Ci, którzy mają w sercu doskonałą
miłość, dopełnią wiernie swej ofiary. Zawsze jednak zachodzi ta możliwość, że
ktoś może przejść ze stanu doskonałej miłości, do stanu nieprzyjaźni i
opozycji. Ktoś może dojść do takiego stanu serca, że zapał jego miłości
ostygnie. Stopniowo będzie odsuwał się od Pana i przydzielony zostanie do klasy
"Wielkiego Grona". Później, o ile ćwiczenia wielkiego ucisku nie
doprowadzą go do reformy, przejdzie do klasy wtórej śmierci.
Po miłościwym zrządzeniu Baranka
Bożego (po okupie złożonym za wszystkich i po przypisaniu Jego zasług
Kościołowi) wszystkie następne stopnie ku wybawieniu nas z grzechu, są w
kierunku wyrobienia w nas charakteru miłości, charakteru Bożego; albowiem
według zasady Boskiej tylko to uczyni nas przyjemnymi przed oblicznością Ojca i
zapewni nam łaskę wiecznego żywota. Jak ważnym więc jest, abyśmy byli
"uczeni od Boga" i wyrobili w sobie taki charakter. Dziełem łaski dla
świata w Tysiącleciu będzie zaznajomienie wszystkich z miłościwym charakterem
Bożym i Jego planem wybawienia dla wszystkich; a następnie, aby wszystkich, co
zechcą, podnieść ze stanu degradacji i grzechu do doskonałości charakteru pod
względem miłości, doprowadzając ich do wyobrażenia Bożego. Ta przemiana ich
woli, której towarzyszyć będzie przemiana fizyczna usunie z ludzi wszystkie
zmazy grzechu, wszelkie odziedziczone skłonności do niego i rozwinie w nich
Boskie wyobrażenie, pozostawiając wspomnienie, jak niepożądanym był grzech i
jak złe były jego wyniki.
Na Straży 1961/3/01, str. 37; W.T. R-4836 a -1911 r.