<< Wstecz |
Wybrano: R-4919 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Nie czyń niczego, czym brat się gorszy.
"Dobrać jest, nie jeść mięsa
i nie pić wina, ani żadnej rzeczy, którą się brat twój obraża albo gorszy albo
słabieje". - Rzym. 14:21.
Apostoł pisząc powyższe słowa, nie
miał wcale na myśli ukrócać wolność ludu Bożego. Na innym miejscu on pisze, że
Chrystus uczynił nas wolnymi. Lecz wykazuje także, iż mając wolność czynić
wszystko, co nie jest grzesznym lub dla nas szkodliwym, to jednak częścią
naszego obowiązku i naszej ugody zawartej z Panem jest, by wstrzymywać się od
wszystkiego, co mogłoby szkodzić drugim i aby uregulować życie swoje tak, by
być raczej pomocą drugim, a nie używać posiadanej wolności na dogadzanie swemu
ciału. Będąc przedstawicielami sprawiedliwości powinniśmy więc odpowiednio do
tego obchodzić się z drugimi, "dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej
domownikom wiary". - Gal.6:10.
W naczelnym naszym tekście, Apostoł
nie odnosi się do sprawy, co, do której istniałaby tylko w pojęciu pewna
różnica, co się tyczy jedzenia mięsa lub jarzyn. Taką rzecz powinien każdy sam
dla siebie zadecydować. Jeśli ktoś zauważy, że jedzenie mięsa jest dla niego
szkodliwym, to powinien się od mięsa wstrzymywać. Jeżeli zaś jedzenie mięsa
pomaga mu do zdrowia i podtrzymania sił, to powinien je jeść. Apostoł
wspominając o mięsie miał na myśli pewne religijne przekonania mające łączność
z jedzeniem mięsa. W owym czasie było zwyczajem u pogan spożywać mięso
ofiarowane bałwanom. Mięsa takiego nie jadł żaden Żyd. Z Chrześcijanami rzecz
się miała inaczej. Chrześcijanie rozumieli, że obracanie mięsa przed drewnianym
bałwanem lub tym podobne sprawowane ceremonie nie mogły mieć na mięso żadnego
wpływu. W dalszym ciągu Apostoł wykazuje, że w niektórych wypadkach byłoby
grzechem jeść mięso bałwanom ofiarowane.
Apostoł Paweł miał na myśli, że dla
człowieka najważniejszą rzeczą jest sumienie, którego zawsze powinno się
słuchać. Brat, któryby przez jedzenie mięsa stałby się przyczyną pogwałcenia
czyjegoś sumienia, byłby dla niego obrażeniem i czynił mu krzywdę. Tym sposobem
brat mocniejszy czyniłby szkodę słabszemu. Gdyby, jaki brat nie miał takiej
znajomości jak my, to nie powinniśmy gwałcić jego sumienia ani nawet pozwolić
ażeby nasz wpływ miał pogwałcić jego sumienie.
W podobnej sprawie byłoby właściwie
z naszej strony wyjaśnić słabszemu bratu, nasze wyrozumienie rzeczy, to
nie byłoby przełamywaniem jego sumienia, ale nauczeniem go. Gdyby on potem jadł
takie mięso bez żadnego obrażenia - bez żadnych skrupułów sumienia - to
uczyniliśmy z niego mocniejszego brata; lecz powinno to być w sprawach
wychodzących mu na korzyść. Apostoł napomina nas, abyśmy nie tylko swoje własne
dobro mieli na względzie, ale i dobro naszych braci.
ZAPARCIE
SAMEGO SIEBIE DLA DOBRA DRUGICH.
Święty Paweł przedstawia tutaj,
widocznie obszerną zasadę zapierania samego siebie dla dobra drugich - zasada
ta, chociaż dotyczy się przeważnie do Kościoła, to jednak odnosi się także i do
świata. On stosuje tę zasadę nie tylko do religii i do jedzenia mięsa
ofiarowanego bałwanom, lecz rozszerza ją znacznie dalej, mówiąc: "Dobrać
jest nie jeść mięsa i nie pić wina ani żadnej rzeczy, którą się brat twój
obraża albo gorszy albo słabieje".
Mogą znaleźć się niektórzy słabi
bracia, którzy widząc drugiego brata pijącego wino, mogłoby to stać się dla
nich wielką pokusą, sidłem. Chociaż w Piśmie Świętym nie znajdujemy żadnego
zakazu względem używania wina i chociaż Apostoł zalecał picie wina Tymoteuszowi
z powodu jego słabego żołądka, to jednak ten sam Apostoł napomina nas, że
wolność nasza powinna być ograniczona odpowiednio do naszego otoczenia. Wiadomo
nam, iż w owych czasach używano znacznie więcej wina aniżeli obecnie i dotąd
więcej go piją w Europie aniżeli w tutejszym kraju, jednak musimy oświadczyć,
że obecnie alkohol wywiera szkodliwy wpływ na system nerwowy niż dawniej, ponieważ
ludzie są teraz znacznie słabsi aniżeli byli za czasów Jezusa.
Chociaż w tej sprawie w owym czasie
nie groziło żadne szczególniejsze niebezpieczeństwo, to jednak zdaje się, że
tak Pan Jezus jak i Apostołowie byli w tych rzeczach umiarkowanymi i drugim
umiarkowanie zalecali. "Przetoż lub jecie lub pijecie lub cokolwiek
czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie" (1Kor.10:31) - co znaczy, iż
wolności naszej nie należy używać w sposób, któryby w jakimkolwiek znaczeniu
gorszył brata. Słudzy Pańscy mają posiadać miłość; mają być gotowymi wyrzec się
swoich przyjemności dla dobra drugich.
Na ile możemy zauważyć, pijaństwo
zdaje się być najgorszym złem, jakie trapi ludzkość w obecnym czasie. Wielu, z
powodu upadku i odziedziczenia złych skłonności, jest tak słabych, że całkiem
niezdolni są oprzeć się temu nałogowi. Czyż więc jest zbytecznym mówić tym, co
poświęcili swe życie Bogu, dla sprawiedliwości i być błogosławieństwem dla
drugich, aby zapierali samych siebie w podobnych rzeczach, a tym sposobem
używali swej wolności i przywilejów dla dobra braci i wszystkich ludzi wogóle?
Takie same argumenty mogą być
zastosowane do palenia, żucia lub zażywania tabaki, do grania w karty i do
wielu innych sposobów przy pomocy których on nieprzyjaciel pociąga ludzi do
grzechu. Argumenty te, jako całość są argumentem miłości. W proporcji na ile
wzrastamy w łasce Pańskiej i w Jego duchu miłości, na tyle z ochotą pozbywać
się będziemy wszelkich zmaz ciała nie tylko dla naszego własnego dobra, by
więcej być podobnymi Panu, ale powodowani miłością starać się będziemy odsuwać
od siebie wszystko cokolwiek mogłoby wywierać zły wpływ na drugich bez względu
jak wyraźnie, pojmowalibyśmy naszą osobistą wolność w danej sprawie.
Inną ilustracją tej zasady może być
obserwowanie niedzieli. Żydzi uważali, że nawet ogień rozpalać w Sabat było
złem; a ktobykolwiek zbierał drzewo (na ogień) w Sabat bywał ukamienowany. My
nie uważamy za złe wykonywać w niedzielę czegoś takiego, co właściwym jest
czynić w inne dnie, lecz czy byłoby właściwym z naszej strony, używać tej
wolności? Takie postępowanie mogłoby wywrzeć zły wpływ na drugich i odrażałoby
ich od wszystkiego cokolwiek byśmy chcieli o religii im powiedzieć. Wyrażaliby
się o nas w taki mniej więcej sposób: "Ci ludzie nie są dobrymi, bo nie obserwują
niedzieli dnia Pańskiego". Sprawy tej oni by nie rozumieli, w taki sposób
jak my ją pojmujemy.
Byłoby dla nas lepiej gdybyśmy
ściślej przestrzegali święcenia niedzieli aniżeli inni Chrześcijanie. Zdaje
się, że przestrzegamy ją lepiej od innych i dobrze jest, gdy to czynimy. To
przesadne pojmowanie przez Chrześcijan święcenia niedzieli wychodzi nam na
dobro, bo dostarcza nam sposobności spędzenia jednego całego dnia na sprawy
duchowe. Gdyby świat pojmował tę sprawę tak jak my ją pojmujemy to nie byłoby
niedzieli do obserwowania. Ze swej zaś strony, bylibyśmy bardzo radzi gdyby
trzy albo cztery niedziele były w tygodniu. Faktycznie u nas każdy dzień
powinien być jak niedziela. Każdego dnia powinniśmy starać się by służyć Bogu i
głównym zadaniem naszego życia w każdym dniu powinniśmy oceniać "wesołą
nowinę" - one poselstwo Słowa Bożego i drugim ją opowiadać.
Nasza społeczność z Bogiem jako
Nowych Stworzeń, jest społecznością serca - uczuć; a błogosławieństwa, jakie
Pan nam zsyła jako nowo odrodzonym dzieciom, nie są cielesnej natury, ale
duchowej - są zsyłane nie dla korzyści cielesnych, ale dla duchowego rozwoju,
który zostanie uzupełniony przy zmartwychwstaniu.
Prawda, że kogo "Syn wyswobodzi
prawdziwie wolnym będzie" (Jan 8:36), oraz że powinniśmy stać "w tej
wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił" (Gal.5:1), lecz prawdą także
jest, że powinniśmy czuwać, aby tej wolności nie używać w sposób, któryby
gorszył drugich, słabszych od nas takich, co może z braku dostatecznego
wyrozumienia lub innych powodów, nie nauczyli się jeszcze roztropnie używać tej
wolności Chrystusowej.
Wolność w Chrystusie jaką
dostępujemy, może być pojmowana w dwojaki sposób: Ona wprawdzie pozwala nam
jeść różne pokarmy jakich Żydom jeść nie było wolno, lecz jednocześnie pozwala
nam od wielu się wstrzymywać; a ktokolwiek ma Ducha Chrystusowego i stara się
postępować Jego śladem, ten już zawarł z Panem przymierze, w którym zobowiązał
się używać swej wolności iżby miała być na usługi ciała i jego pożądliwości,
ale by naśladować swego Mistrza; prowadzić życie zaparcia samych siebie wydając
życie swoje dla dobra braci. Jak odmiennymi są te dwa sposoby używania
wolności! Samolubne używanie wolności i samolubne używanie umiejętności,
oznacza dogadzanie sobie, jeżeli się nie ma względu na dobro drugich; zaś
niesamolubne używanie wolności, powodowane miłością pobudza do poświęcania
swych osobistych przywilejów na korzyść drugich.
NASZA
ODPOWIEDZIALNOŚĆ WZGLĘDEM BRACI.
Znajomość nie zawsze jest dowodem
wielkiego uduchowienia. Odrobina mydła może powodować wielkie bańki mydlane;
tak samo mała stosunkowo znajomość może niejednego o nieustalonym charakterze
bardzo nadąć. Przeto bezpieczniej jest mierzyć samego siebie raczej według
naszego wzrostu i rozwoju w miłości, aniżeli tylko według wzrostu w znajomości,
lecz być wielkim tak w miłości jak i w znajomości byłoby stanem najbardziej
idealnym. Apostoł wyraża tą samą naukę, gdy mówi: "Choćbym miał wszelką
umiejętność a miłości bym nie miał jestem niczym". - 1Kor.13:2.
Umiejętność bez miłości byłaby
szkodliwą, a kto inaczej twierdzi dowodzi, że prawdziwej umiejętności jeszcze
nie osiągnął. Apostoła zdanie jest w tym względzie takie: "Jeźli kto
miłuje Boga, ten jest wyuczony od Niego" (1Kor.8:3). My możemy mieć
znaczną miarę umiejętności a jednak nie znać Boga, ani być znanym, czyli
uznawanym od Niego; lecz żaden nie może posiadać wysoce rozwiniętej prawdziwej
miłości bez osobistej znajomości i społeczności z Panem jak tylko przez
uzyskanie ducha miłości. Dlatego wzrost w miłości dopomoże nam na pewno do
rzeczywistego (wolnego od pychy i zarozumiałości) wzrostu w różne łaski i owoce
Ducha włączając w to cichość, łagodność, cierpliwość, wytrwałość, braterską
uprzejmość, umiejętność, mądrość z góry i ducha zdrowego umysłu.
Miłość, gdy osiągnie znajomość i
wolność będzie się starać by jak najlepszy wywrzeć skutek na drugich przez
używanie wolności; i będzie wiedzieć, że z powodu różnic moralnych i
niejednakowych zdolności pojmowania, nie wszyscy mogą mieć jednakową znajomość
i zrozumienie zasad. Miłość więc zabroni nam używania znajomości i wolności,
jeśli używanie ich miałoby wyjść drugim na szkodę.
GWAŁCENIE
SUMIENIA JEST ZŁEM.
Lecz czemu? Na jakiej zasadzie
człowiek, którego sumienie jest czyste, ma być zobowiązany liczyć się z
sumieniem drugiego? Czemu raczej nie pozwolić osobie o słabym sumieniu, baczyć
na swoje własne sumienie i jeść lub nie jeść tak jak się jej podoba? Apostoł
wyjaśnia, iż byłoby to dobrem, gdyby było możliwym; trudność zachodzi w tym, że
osoba o słabym umyśle i rozumowaniu jest zwykle słabą pod każdym względem a tym
samym więcej sposobną do ulegania wpływom drugich, które mogłyby ją wprowadzić
na błędną drogę przeciwną jej sumieniu z powodu jej słabszego rozumowania lub
mniejszej znajomości.
Ktoś mógłby bez żadnych skrupułów
sumienia jeść mięso ofiarowane bałwanom, a nawet wziąć udział na uczcie w
świątyni bałwochwalczej; lecz drugi chociażby odczuwał, że takie coś jest złem,
mógłby usiłować pójść za przykładem silniejszego, a tym samym pogwałciłby swoje
sumienie, a to czyniąc grzeszyłby.
Czynić cośkolwiek przeciwnego swemu
sumieniu, bez względu czy dany uczynek jest w rzeczy samej złem lub dobrem,
jest zawsze rzeczą szkodliwą, ponieważ jest to zwrotem w kierunku dobrowolnego
grzeszenia. Jest to zdradliwa i zwodnicza droga odwodząca coraz dalej od
społeczności z Panem i wprowadzająca w coraz większe gwałcenie sumienia, co dla
danej osoby może zakończyć się fatalnie. Dlatego sprawę tę Apostoł tak
przedstawia: "Nie zatracaj pokarmem twoim tego, za którego Chrystus
umarł" (Rzym.14:15). Nie zachodzi tu pytanie, według którego w danej
sprawie należy postępować: Czy jest grzechem jeść mięso bałwanowi ofiarowane?
lecz pytanie: Czy nie byłoby grzechem i wystąpieniem przeciwko duchowi miłości,
który jest prawem Nowego Stworzenia, czynić coś, co mogłoby zgorszyć nie tylko
brata w Chrystusie, ale domownika wiary lub kogokolwiek wogóle? - Czy Chrystus
nie umarł za grzechy całego świata?
Stańmy po stronie Pańskiej i
postanówmy, że nie będziemy używać naszej wolności gdyby ta wolność miała
gorszyć drugich, lecz raczej poświęcimy naszą wolność, korzyści i przywileje,
jakie ona nam daje, dla dobra drugich, tak jak to czynił nasz Mistrz i
Odkupiciel, który nie tylko wolność, ale wszystko, co miał a nawet życie Swoje
wydał za drugich. Przyswójmy sobie słowa Apostoła i za jego przykładem
postanówmy raz na zawsze, że najmniejszej rzeczy gdyby ona miała szkodzić bratu
czynić nie będziemy; że nie będziemy korzystać z osobistej wolności w rzeczach
chociażby dla nas najwłaściwszych, lecz dla brata będących zgorszeniem; że w
sprawach takich czynić będziemy ustępstwa na korzyść drugich poświęcając
wszelkie osobiste poglądy, przywileje i wolność aż do wydawania życia za
drugich.
"Grzesząc przeciwko braciom i
mdłe ich sumienie obrażając, grzeszycie przeciwko Chrystusowi. Przeto, jeźli
pokarm gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, aby brata mego nie
zgorszyć". - 1Kor.8:12,13.
Straż 1927 str. 157 - 159. W.T. R-4919 a - 1911 r.