<< Wstecz |
Wybrano: R-1330 a, z 1891 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Związka doskonałości
"A nadto wszystko przyobleczcie miłość, która jest
związką doskonałości" - Kol. 3:14.
Apostoł
mówi, że miłość jest związką doskonałości, a Jezus powiedział, że miłość jest
wypełnieniem Boskiego Zakonu. Każda inteligentna istota, od najskromniejszej do
najwyższej, pożąda miłości. Pies pożąda objawów miłości od swego pana, okazuje
wielkie zadowolenie, gdy takowymi jest obdarzany. Koń, a nawet kot,
odwzajemniają się za ludzkie pieszczoty; ptaki odwzajemniają się za twoją
miłość radosnym szczebiotem - tak samo niemowlę wynagradza twoją miłość
serdecznym uśmiechem i pieszczotami. Młodzieniec chce być miłowanym, mężczyzna
w średnim wieku, przechodzący okres najcięższej walki życiowej, pożąda
zasilającej i orzeźwiającej, sympatycznej miłości; starzec zgrzybiały i
zmęczony walką życia, chce oprzeć się na silnym ramieniu miłości. Aniołowie w
całej chwale ich wysokiego stanu chcą jej; Pan nasz, Jezus, chce jej, a także
chce jej nasz Ojciec Niebieski. Miłość nigdy nas nie zmęczy ani nie możemy
otrzymać jej za dużo.
Mylnym
byłoby mniemać, że tylko słabość pożąda miłości, bo siła i chwała chcą jej
również. Czymże więc jest ta rzecz tak ogólnie pożądana przez inteligentne
istoty wszelkiego gatunku? Jest to jedna z tych rzeczy, których pióro nie może
opisać. Ludzie mogą o niej śpiewać, pisać, mówić i czytać, a jednak mieć tylko
słabe pojęcie o jej rzeczywistości. Zaprzestań więc na chwilę czytać, pisać i
mówić, a uprzy-tomnij sobie kilka przykładów miłości, jakie spotykałeś na twojej
ścieżce życia. W dawno minionych latach słonecznego dzieciństwa, czy
przypominasz sobie czułą miłość matki, która okrywała twe policzki licznymi
pocałunkami, które ani w połowie nie mogły wyrazić bogactwa jej uczucia? Czy
nie pamiętasz również miłującej troskliwości ojca, który z cierpliwością
pracował, mozolił się i ponosił różne ofiary, aby owoc swej pracy zobaczyć w
tobie? Być może, iż zakosztowałeś także błogiej miłości małżeńskiej z wybraną
towarzyszką życia, zawsze gotową radować się z tobą w twoim powodzeniu oraz
podzielać twe brzemiona, tudzież pocieszyć cię i zachęcać do wspinania się na
wyższy szczebel życiowych zdobyczy?
Albo w
ciemnej godzinie smutku i łez, może jakaś przyjazna dłoń ochłodziła twe znużone
czoło; pewna uprzejma usługa wzmocniła twą słabość lub jakieś stosowne słowo
pociechy, dorady lub zachęty natchnęło cię świeżą gorliwością do dalszej walki
życiowej?... Czy jest gdzieś życie tak czcze i próżne, którego ścieżka nie była
nigdy rozświecona podobnymi promieniami miłości? Te przykłady dają nam nieco
pojęcia o tym, co znaczy być miłowanym.
Zastanów
się jeszcze na chwilę o błogości miłowania -o przyjemności miłowania swego
własnego dziecięcia lub męskiej chwały twego zacnego męża albo niewieściej
chwały twej przywiązanej żony lub czułej słodyczy twej świętobliwej matki albo
też dojrzałej chwały twego sędziwego ojca czy wreszcie błogiej społeczności
wypróbowanych i wiernych przyjaciół, społeczności ze świętymi. Potem, wznosząc
się ponad te wszystkie ziemskie miłości, niektórzy zakosztowali słodyczy
Boskiej miłości, która przewyższa wszystkie inne. Jednakowoż ta miłość Boża
jest dotąd objawiona tylko tym, co wierzą w Boskie obietnice i postępują według
Boskich przykazań.
Z tymi
ilustracjami uprzytamniającymi, co znaczy miłować i być miłowanym, niechaj
wyobraźnia nasza rozszerzy sferę tej wielkiej cnoty, a zobaczymy, że gdy ona
rządzi sercami, okazuje się akuratnie tym, czym nazywa ją apostoł, mianowicie
"związką doskonałości" i największą ze wszystkich chrześcijańskich cnót.
Zaiste apostoł wykazuje, że moglibyśmy posiadać wszystkie inne cnoty, a
gdybyśmy miłości nie mieli, bylibyśmy jako "miedź brząkająca albo cymbał
brzmiący". Faktycznie przybieranie innych cnót z innych pobudek niż z
miłości byłoby obłudą. Mając zaś miłość, to choć do pewnego stopnia brak byłoby
innych cnót, serce byłoby wierne, chociaż ciało byłoby za słabe do
urzeczywistnienia tego, co miłość dyktuje.
Pan
przypisał tej cnocie wielkie znaczenie, gdy oświadczył, że miłość jest
wypełnieniem Zakonu. To znaczy, że gdybyśmy mieli doskonałą miłość, to
moglibyśmy łatwo zachować cały Zakon Boży. Lecz tu zachodzi trudność - nie
możemy miłować doskonale. Bóg wie, że nie możemy, lecz On chce widzieć, że
staramy się miłować coraz więcej i że czynimy rzeczywisty postęp pod tym względem.
Św. Paweł
również wykazuje, w jaki sposób miłość mieszkająca w sercu objawia się w
wewnętrznym życiu. Prawie nie potrzeba nam o tym mówić, albowiem język miłości
jest naturalny, a jej podniety są dobrowolne; jednak ponieważ nie jesteśmy
jeszcze doskonałymi w miłości, opis św. Pawła wykazuje, jak niedorzecznym
byłoby nazywać miłością coś, co nie jest godne tego miana. Apostoł mówi:
"Miłość jest długo cierpliwa, dobrotliwa jest (dobrotliwa jest nawet dla
niewdzięcznych i niepobożnych, starając się przyświecać im dobrym przykładem i
przez to wskazywać im lepszą drogę); miłość nie zajrzy (czyli nie zazdrości,
ale raczej cieszy się z powodzenia drugich). Miłość nie jest rozpustna, nie
nadyma się (w miłości nie ma pychy ani lubowania się w wynoszeniu się lub w
próżnej chwale, ale raczej pokora i ustępstwo). Miłość nie czyni nic
nieprzystojnego (jest przystojna w swoim wyznaniu i całej działalności; nie
szuka swoich rzeczy), nie zabiega tylko o swoje korzyści, ale raczej więcej o
dobro i błogosławieństwo drugich; nie jest porywcza do gniewu - stara się mieć
odpowiedni wzgląd na słabości drugich; nie myśli złego - jest powolna do
przypisywania złych pobudek, a skłonna do zobaczenia i bronienia wszelkiej
dobrej intencji; nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy -
nie ma upodobania w słuchaniu ani w mówieniu złych rzeczy lub jakiejkolwiek
niegodziwości, lecz rozkoszuje się Prawdą Bożą i jej owocem rozwiniętej
świętobliwości.
Miłość
wszystko odkrywa (umie odpowiednio uwzględnić słabości ciała), wszystkiemu
wierzy (wierzy w przezwyciężającą moc miłości ku wspieraniu słabych i
błądzących w walce przeciwko grzechowi); wszystko cierpi (znosi potrzebne
ćwiczenia i doświadczenia wiary i cierpliwości w umiejętnych wysiłkach
budowania i wzmacniania słabych)".
Dziecko
Boże, które w taki sposób stara się objawić i rozwijać w sobie ducha miłości,
niezawodnie stawać się będzie coraz bardziej podobne swemu Mistrzowi. Zauważmy,
jakie sprzeciwiania grzeszników Pan przeciwko sobie podejmował, jak cierpliwie
znosił słabości i nieudolności swych uczniów. Jak wiernie uczył ich i prowadził
do naśladowania Go. W Nim mamy doskonały wzór samoofiarniczej miłości - wzór
wystawiony nam do naśladowania.
Być może,
iż ktoś wnikając w to przepiękne prawo miłości powie: Chciałbym być powodowany
tak tą wzniosłą zasadą, lecz niektórzy z ludzi są tak wstrętni i niegodziwi, że
nie mogę ich miłować. Czy rzeczywiście pewnym jesteś, że nie możesz miłować
takich ludzi? Czy raczej grzech nie jest tym, co nie lubisz i co powinno być
znienawidzone przez każde serce miłujące Boga i sprawiedliwość? Może powiesz,
że niekiedy trudno rozróżnić pomiędzy grzechem a grzesznikiem i tak bywa
czasami, t.j. gdy odziedziczone zboczenia charakteru bywają podsycane,
rozwijane, a nawet wychwalane, jak to często jest czynione.
Jest
wszakże sposób zbadania rzeczywistych uczuć swego serca ku takim. Czy byłbyś
gotów i chętny uczynić im przysługę i dopomóc im, o ile byłoby cię stać, aby
mogli zobaczyć swą błędną drogę i zejść z niej? Czy możesz z gorliwością modlić
się za nimi i cierpliwie znosić ich słabości, nieumiejętność i brak
doświadczenia, a przez zacny przykład starać się pokazywać im lepszą drogę?
Jeżeli się tak rzecz ma, to grzech jest tym, czem się brzydzisz, a nie
grzesznik. Grzech masz zawsze nienawidzić, a nie grzesznika. Miłość nie prędzej
może się odwrócić od swego współbliźniego, aż nieomylny sąd Boży orzeknie, że
grzech i grzesznik są nierozdzielnie z sobą złączeni.
Miłość
jednakowoż różni się co do rodzaju i stopnia, odpowiednio do godności
przedmiotu, na którym jest ześrodkowana. Jest miłość uwielbiająca, miłość
sympatyzująca i miłość litująca się. Ta pierwsza jest najwyższą miłością i
darzyć nią można właściwie tylko to, co prawdziwie jest zacne i godne
uwielbienia. Pod tym względem nasz Ojciec Niebieski i Pan nasz, Jezus Chrystus,
zasługują na naszą najwyższą i najgorętszą miłość, a wszyscy dobrzy, zacni i
prawdziwi współbliźni nasi, w miarę jak zbliżają się do tego chwalebnego
wyobrażenia Bożego, mogą również być darzeni tą uwielbiającą miłością. Tego
rodzaju miłością jest miłość niewinnego dziecka i taką powinna być również
miłość małżeńska. Wybrany towarzysz (lub towarzyszka) życia powinien być
umiłowany w tym najwyższym znaczeniu, także rodzicielskie i przyjacielskie
uczucia powinny opierać się na tej samej podstawie, a wtedy te najdroższe więzy
pokrewieństwa byłyby zbliżone do niebieskich.
Miłością
sympatyzującą możemy darzyć słabszych, którzy usilnie starają się pokonywać
piętrzące się trudności i wspinać do lepszego życia. Takim możemy i w miarę
sposobności powinniśmy podać sympatyczną i pomocną dłoń. Jeżeli wyprzedziliśmy
takich o krok lub dwa i jeżeli w naszym wspinaniu się napotykamy mniej
trudności, dziękujmy za to Bogu i używajmy naszej przewagi na dopomaganie
słabszym.
Jest jeszcze
miłość politowania dla tych, co upośledzeni są nieumiejętnością i grzechem do
takiego stopnia, że nawet nie umieją wznieść swego wzroku ku niebu, aby
otrzymać początkowe natchnienie ku lepszemu życiu. Czy chcielibyśmy zgromić
tych tak zdegradowanych lub dodać jednego więcej sińca tym już tak zsinionym
upadkiem? O nie: miłość lituje się choćby nad najgorszym, sympatyzuje i z
najsłabszym, a uwielbia najprawdziwszych, najczystszych i najzacniejszych tak
na ziemi, jak w niebie. Toteż Pan nasz miłował nade wszystko naszego
najchwalebnieiszego Ojca Niebieskiego: czułą sympatyczną, miłością miłował
swych uczniów, a miłością litującą umiłował On wszystkich synów i córki Adama,
aż do stopnia wydania swego życia na okup za nich. Starajmy się iść za tym
wzorem i kroczyć Jego śladem.
Straż 4/1937, W.T.-R-1330 a – 1891 r