<< Wstecz |
Wybrano: R-3329 a, z 1904 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa
"Wszystko cokolwiek czynicie w słowie albo w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując Bogu i Ojcu przezeń" - Kol.3:17.
Czy ktoś zdaje sobie z tego sprawę czy nie, każdy kto mieni
się być Chrześcijaninem, mówi i działa w imieniu Pana Jezusa. Przeto myślą
naszego tekstu jest, że mamy starać się o tym zawsze pamiętać, aby przez to
nasze uczynki i słowa mogły odpowiednio przedstawiać naszego Pana i czcić to
imię, jakie On pozwolił nam mianować. Wyobraźmy sobie pannę z niższej sfery
społeczeństwa poślubioną księciu królewskiej krwi. Łatwo możemy sobie
wyobrazić, że w takich warunkach prawdziwa żona byłaby bardzo ostrożna w każdym
swym słowie i uczynku, starając się, aby te, o ile to możliwe, odpowiadały jej nowemu
stanowisku w życiu - nowemu jej pokrewieństwu. Możemy sobie wyobrazić, że od
chwili jej zaślubienia, myśl o Wysokim stanowisku jej męża i o jej
odpowiedzialności jako jego towarzyszki życia i przedstawicielki jego rodziny,
pobudzałaby ją do szczególniejszego czuwania nad każdym jej czynem i słowem. Od
chwili, gdy przybiera jego imię, czyli przyznaje, że jest mu poślubiona,
cokolwiek ona mówi lub czyni, musi z konieczności być ku sławie, albo też ku
niesławie jego imienia. Na innym miejscu Apostoł powiedział: "Gorliwym
jestem ku wam gorliwością Bożą; bom was przygotował, abym was stawił czystą
panną jednemu Mężowi Chrystusowi" (2Kor.11:2). Ten obraz bardzo trafnie
przedstawia naszą obecną odpowiedzialność wobec tego wielkiego imienia, jakie nasz
niebieski Oblubieniec pozwolił nam mianować jako Swej oblubienicy. Co za honor
być Jego przedstawicielem na świecie i co za odpowie dzialność nosić Jego imię!
SPOSOBNI SŁUDZY
Inna biblijna ilustracja
przedstawiająca, w jaki sposób nasze słowa i czyny, bądź dobre bądź złe,
czynione są w imieniu Pana Jezusa, od czasu, gdy formalnie go wyznaliśmy,
pokazana jest w oświadczeniu Apostoła, iż jesteśmy przedstawicielami Chrystusa,
"który nas też uczynił sposobnymi sługami nowego testamentu
(przymierza)" (2Kor. 3:6; 5:20). Stany Zjednoczone naznaczają swoich
przedstawicieli, czyli ambasadorów do obcych krajów. Tacy mają być osobami
dobrego i zacnego charakteru zanim na to stanowisko są naznaczeni, możemy
jednak przypuszczać, że i najzacniejszy z nich, zrozumiawszy dostojeństwo
takiego naznaczenia, zostanie tym bardziej przejęty odpowiedzialnością tego
stanowiska. Poprzednio on działał w swym własnym imieniu, a mając osobiste
poważanie i zamiłowanie do sprawiedliwości, prawdy, uczciwości itp., był
bacznym w swych słowach i w postępowaniu; lecz teraz on ma nie tylko taką samą
osobistą odpowiedzialność, lecz ponadto zdaje sobie sprawę z tego faktu, że
jego sposób postępowania może przynosić sławę lub niesławę całemu narodowi,
który on przedstawia. Jeżeli był bacznym na swoją mowę i w swoim postępowaniu
poprzednio, to teraz baczność jego powiększy się wielokrotnie. A także, z
powodu jego stanowiska, jako przedstawiciela wielkiego narodu, jego słowa i
czyny będą o wiele krytyczniej ważone przez tych, co znają go jako Amerykańskiego
Ambasadora; możemy więc być pewni, że czy to z rana, w południe czy wieczorem,
poczucie tej wielkiej odpowiedzialności, będzie zawsze z nim i będzie pobudzać
go do roztropności. Będzie rozumiał, że cokolwiek on powie lub uczyni, będzie
na dobro lub szkodę narodowi, którego ogólny charakter i politykę on
przedstawia - w którego imieniu mówi i działa.
Jest to zaszczytem być
przedstawicielem wielkiego cywilizowanego narodu; o ile większym więc
zaszczytem jest być przedstawicielem niebieskiego królestwa i tegoż Króla,
który jest Królem królów i Panem panów. Gdybyśmy jako Chrześcijanie, myśl tę
mieli zawsze wyraźnie przed naszymi umysłami, jak wiele powagi dodałoby to
naszemu charakterowi; jak przemieniającą mocą byłoby to dla nas! Jaką pomocą
dla nowej natury w jej walce z niskimi i grzesznymi skłonnościami starej
natury, obecnie przez nas wydziedziczonej i uznanej za umarłą! "Nasza
Rzeczpospolita jest w niebiesiech" powiedział Apostoł; a Pan nasz Jezus
oświadczył: "Wy nie jesteście z świata, jakom i Ja nie jest z tego
świata". Żyjąc na tym świecie nie jesteśmy jednak z tego świata, lecz
przenieśliśmy naszą wierność i obywatelstwo do królestwa niebieskiego,
uwolnieni będąc zasługą Tego, który "umiłował i kupił nas Swoją drogą
krwią". A teraz jako naznaczeni przez toż królestwo, żyjąc jeszcze na
świecie pomiędzy obcymi i cudzoziemcami, my jako przedstawiciele i
ambasadorowie, powinniśmy odczuwać dostojeństwo i zaszczyt tego stanowiska,
oraz ciężar odpowiedzialności i zawsze trzymać w pamięci słowa Apostoła: "Cokolwiek
czynicie w słowie albo w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa".
CZŁONKOWIE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO
Inny biblijny obraz przedstawia
wiernych jako członków ciała Chrystusowego, pod Jezusem jako ich Głową.
"Jakim On był, takimi i my jesteśmy na tym świecie". Gdy Jezus był na
ziemi w ciele, On cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby mógł
przywieść ludzi do Boga. Po Jego wywyższeniu, ci z odkupionych, co mają
słuchające ucho, zrozumiewające serce i znajdują się w zupełnej sympatii z Boskim
wielkim planem, są według tegoż planu powołani, aby byli współdziedzicami z
Panem w Jego królestwie - mają być przemienieni przy zmartwychwstaniu, z natury
ludzkiej do duchowej i mają być wywyższeni tak samo jak wywyższoną została
nasza Głowa. Jednakowoż wszyscy tacy są powołani, aby zademonstrowali swoją
wierność Panu, przez postępowanie Jego śladami. Ludność tego świata, z powodu
swej nieświadomości podtrzymywanej przez onego przeciwnika, nienawidziła
naszego Pana, sprzeciwiała Mu się mówiąc wszystko złe przeciwko Niemu
fałszywie; i Pan wymaga, aby ci, co ostatecznie mają być uznani za członków
Jego królestwa, dowiedli swej lojalności przez okazanie takiej wierności Jemu i
zasadom sprawiedliwości, dla których On cierpiał, że ściągną na siebie mniej
więcej takie same sprzeciwianie od świata, jakie On ponosił.
Jak Pańskim najzaszczytniejszym
stanowiskiem było ambasadorstwo i przedstawicielstwo Ojca, tak jest i z nami;
albowiem On uznaje nas za członków Swego ciała. Przestrzega nas jednak, abyśmy
nie spodziewali się, iż świat będzie uznawał wysokie zasady Jego nauki;
przeciwnie, w miarę jak jesteśmy wiernymi Jemu i Jego królestwu światłości - w
proporcji jak pozwalamy światłu naszemu świecić, aby ludzie mogli widzieć dobre
uczynki nasze i chwalić Ojca naszego, który jest w niebie - mamy spodziewać
się, że ściągniemy na się opozycję mocy ciemności. Nasz Pan wyjaśnił to, gdy
powiedział, że ciemność i ci, co są w ciemności, nie znoszą światła, a przeto
sprzeciwiają się wszystkim dzieciom światłości, w proporcji jak te wiernie ją
przedstawiają.
Widzimy więc, że gdy prorocy
"naprzód przepowiadali o cierpieniach Chrystusowych i o następnej
chwale", to w cierpienia te włączone były nie tylko uciski ponoszone przez
Głowę, czyli przez Jezusa Chrystusa, ale i te, jakie miały być ponoszone przez
członków Jego ciała przed zaprowadzeniem królewskiej chwały - przed przemianą
wszystkich członków ciała do duchowej natury - przed ich zajaśnieniem jako
słońce w chwale tysiącletniego królestwa, ku ubłogosławieniu wszystkich rodzajów
ziemi prawdziwą światłością i sposobnością powrotu do harmonii z Bogiem.
Przeto jako ambasadorowie - jako
przedstawiciele Pana Jezusa, członkowie Jego ciała, noszący Jego imię - nie
mamy spodziewać się, że w obecnych warunkach przedstawicielstwo nasze będzie
wysoce cenione pomiędzy ludźmi; ale raczej nie powinniśmy dziwić się, jeśli nas
świat nienawidzi, bo wiemy, że i Jego miał w nienawiści (Jan 15:18; 1Jan 3:13).
Mamy także pamiętać, że ambasador znienawidzonego rządu, obserwowany jest tym
krytyczniej i niesympatyczniej aniżeli byłby w innych warunkach i że tacy
ambasadorowie staraliby się tym więcej czuwać nad swymi wszystkimi słowami i
czynami.
NIEKTÓRE OMYŁKI POD TYM WZGLĘDEM
Przedmiot ten może być rozwiązany
jeszcze z innego punktu zapatrywania. U niektórych skłonnością jest, że
cokolwiek czynią, czy to w słowie czy w uczynku, mają czynić w swym własnym
imieniu - ku ich własnej korzyści i chwale. Taki duch, czyli usposobienie jest
przeciwne od tego, jakie Pan teraz wybiera, a ktokolwiek trwa w takim
usposobieniu, ten z pewnością nie zostanie uznany godnym jakiegokolwiek miejsca
w królestwie, bez względu jaki może być jego ostateczny koniec. Klasa, jaką Pan
wybiera składać się będzie tylko z takich, którzy oceniają Pana i Jego łaskę
objawioną w tym, że zostali odkupieni, grzechy ich zostały im przebaczone i
powołani zostali do uczestnictwa z Panem w Jego cierpieniach, a także w
następnej Jego chwale. Łaskę tę oceniają oni do takiego stopnia, iż z
przyjemnością przypisują i oddają wszelką chwałę i uwielbienie Jemu. Nie tylko
chwałę i uwielbienie za zbawienie, ale i wszelkie uznanie za jakikolwiek dobry
uczynek lub służbę, jakie mogą wyświadczać drugim. Oni radują się, że mogą coś
czynić w Jego imieniu - ku chwale Tego, który tak wiele uczynił dla nich. Uczucie
ich serc jest dobrze określone w słowach Apostoła: "Którzyśmy to osądzili,
iż ponieważ jeden za wszystkich umarł, tedy wszyscy byli umarłymi; a że za
wszystkich umarł, aby ci, którzy żyją, już więcej sobie nie żyli, ale Temu,
który za nich umarł" - "wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa".
- 2Kor.5:14,15; Kol.3:17.
Inny błędny zwyczaj pomiędzy tymi,
co mianują imię Chrystusowe jest to, że ignorują Jego imię na korzyść jakiegoś
imienia sekciarskiego. Ludzie w ten sposób zwiedzeni poświęcają się, oddają
swój czas, talenty, sposobności itd., ku chwale ludzkich instytucji. Jedni
czynią wszystko w imieniu Metodyzmu, inni w imieniu Prezbiterianizmu, inni w
imieniu Luteranizmu, jeszcze inni w imieniu Rzymskiego Katolicyzmu itd.
Wszystko to jest omyłką. Żadne z tych imion nie zostało upoważnione przez Pana;
któż więc może polegać na tym, że choćby i najlepsze uczynki sprawowane w
imienin i dla podtrzymania instytucji, których Pan i Apostołowie nie
postanowili ani upoważnili, będą uznane tak samo jak gdyby zastosowali się do
rady Apostoła - "Wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa".
Jeszcze inną omyłką pod tym względem
jest, że wielu używa imię Pana Jezusa w łączności z imieniem pewnej ziemskiej
instytucji. Zauważmy, co mówi Pismo: "Niezbożnemu rzekł Bóg: Cóżci do
tego, że opowiadasz ustawy Moje, a bierzesz przymierze (i imię) Moje w usta
twoje? Ponieważ masz w nienawiści karność i zarzuciłeś słowa Moje za się"
(Ps.50:16,17). Niezbożni tu wspomniani nie są niezbożni z świata, lecz ci, co
mają formę pobożności, ale zaparli się jej mocy - ci, co przybliżają się do
Boga wargami, ale serca ich są daleko od Niego. Tacy gwałciciele przymierza są
tymi niezbożnymi, o jakich mówi ten tekst. Pan gromi takich, mówiąc im, że oni
nie mają prawa brać Jego imienia - nie mają prawa mówić w Jego imieniu, nazywać
się Chrześcijanami i ogłaszać się przed światem jako Jego przedstawiciele i
ambasadorowie, gdy w rzeczywistości wcale nie są przez Pana uznawani.
MAŁO PSZENICY - WIĘCEJ KĄKOLU
Gdyby w kościele uczyniony był ostry
przedział, który po jednej stronie umieściłby prawdziwie wierzących w
drogocenną krew, spłodzonych z Ducha Świętego i w ten sposób uznanych przez
Boga jako Jego przedstawiciele - a po drugiej stronie tych wszystkich, co
Chrześcijanami są tylko z imienia, nie będąc sposobni ani upoważnieni działać
jako przedstawiciele królestwa niebieskiego, jak mało byłoby po stronie
Pańskiej, postępujących według słów Apostoła, które tu rozważamy! Niektórzy
bardzo by chcieli, aby światowi ludzie śpiewali hymny Syjonu, aby mianowali
imię Chrystusowe w religijnym wyznaniu; lecz my nie jesteśmy z takich. My za
braci uznawać chcielibyśmy tylko tych, co trzymają "wiarę raz świętym
podaną" - wiarę w Pana i w zbawienie, jakie On ma sprowadzić nam przy
Swoim objawieniu - i którzy na mocy takiej wiary stawili swe ciała ofiarą żywą
Bogu, a przez to są upoważnieni przez Pana, aby byli Jego przedstawicielami i
aby nosili Jego imię; względem innych zaś radzi byśmy byli, aby raczej
zaniechali to drogie imię, które mylnie przedstawiają.
Ktoś może powie: Lecz czy takie coś
nie byłoby wielkim odpadaniem? Odpowiadamy, że dotknęłoby to tylko klasę
"kąkolu", prawdziwa pszenica zaś korzystałaby na tym, gdyby kąkol
został oddzielony. Pan i tak nie uznaje innych, a tylko klasę świętych. Wielkie
masy powierzchownych wyznawców nie mają działu ani cząstki w obecnej łasce
Pańskiej. Im prędzej poznamy, że w obecnym czasie Pan wybiera z świata
szczególny lud, gorliwy dla Jego imienia i rozkoszujący się w czynieniu Jego
woli, oraz że nadzieja wszystkich innych spoczywa w tysiącletnim królestwie z
jego korzystnymi wpływami i ćwiczeniami ku sprawiedliwości, tym większą
korzyścią będzie to dla nas, którzy staramy się uczynić pewnym nasze powołanie
i wybranie do działu w tymże królestwie.
Jedno z dziesięciu przykazań dane
żydom zabraniało im brania imienia Pańskiego nadaremno. Chociaż przykazanie to
nie było dane duchowemu Izraelowi to jednak możemy zauważyć, że duch tego
dochodzi i do nas. Duch tego przykazania stosujący się do nas, nie odnosiłby
się do przysięgania lub przeklinania, ale raczej do mylnego przyswajania sobie
Pańskiego imienia. Przyjęliśmy imię Chrystusowe za nasze imię. Liczymy się za
członków ciała Chrystusowego. Święte imię Głowy należy do wszystkich członków
ciała. Zaszczytne imię Oblubieńca należy do oblubienicy. Jak wielką ostrożność
powinna myśl ta w nas rozbudzać jak właściwym jest, abyśmy powiedzieli sobie:
"Ja muszę dopilnować, aby nie brać imienia Pańskiego nadaremno, aby
oceniać zaszczyt, dostojeństwo i odpowiedzialność mego stanowiska jako Jego
przedstawiciela i ambasadora na świecie. Będę postępował ostrożnie, aby nie
przynieść żadnej niesławy temuż imieniowi, ale raczej, o ile to możliwe, aby
uwielbiać je w każdej myśli, słowie i w uczynku".
WŁAŚCIWE ZASTOSOWANIE I ZNACZENIE TEKSTU
Nie mamy przez to rozumieć, że Pan
spodziewa się od nas zupełnej doskonałości. On tylko spodziewa się, że będziemy
czynić wszystko, co jest w naszej mocy, aby uwielbiać Go "w naszym ciele i
duchu, które są Jego". Ani mamy rozumieć, że myślą Apostoła było, że cokolwiek
czynimy w słowie lub w uczynku, wszystko ma być czynione w imieniu Pana Jezusa
- w nadziei, że tak czyniąc osiągniemy zbawienie. Myśl wyrażona w tym tekście
jest raczej przeciwną temu. Apostoł pisał te słowa do "świętych w
Kolosiech", a słowa te i dziś stosują się do podobnej klasy - do
"świętych". Tylko "święci" są upoważnieni do brania imienia
Pańskiego i do działania jako Jego przedstawiciele i ambasadorowie. Tego
zaszczytnego stanowiska dostąpili, bo grzechy ich zostały im już odpuszczone z
łaski Bożej - przez ich wiarę w drogocenną krew; i ponieważ, na mocy tego
odpuszczenia grzechów, zostali powołani do członkostwa w ciele Chrystusowym,
które jest Jego Kościołem - a także, iż oni przyjęli to powołanie i stawili swe
ciała ofiarą żywą Bogu.
Przyjąwszy w ten sposób właściwie,
legalnie i oficjalnie imię Jezusowe i będąc uznani tym, że duch Jego został
wylany do serc naszych, oraz otrzymawszy obietnicę dokonania tego dzieła łaski
z zakończeniem się tego wieku, staramy się, aby cokolwiek mówimy lub czynimy
było w Jego imieniu i ku Jego chwale, nie w nadziei dostąpienia odpuszczenia
grzechów, ale że już dostąpiliśmy Boskiej łaski, że oceniamy takową i że
miłujemy Tego, który nas pierwej umiłował. To miłujące przywiązanie do Tego,
którego imię nosimy, musi być tą mocą Bożą wzbudzającą w nas chcenie i
skuteczne wykonanie ku Jego upodobaniu - aby uwielbiać Jego imię i służyć Jego
sprawie na ile nas stać. Dzięki niech będą Bogu, że to, na co nas stać,
przyjęte jest w Onym Umiłowanym jako doskonałe. Jak łaskawe są Boskie
zarządzenia! Im więcej zrozumiewamy te rzeczy, tym baczniejszymi i
ostrożniejszymi będziemy we wszystkim cokolwiek czynimy w słowie lub w uczynku,
aby to było w imieniu Pana Jezusa i ku Jego chwale.
Straż 1938 str. 124 - 126. W.T. R-3329 a - 1904 r.