<< Wstecz |
Wybrano: R-3351 b, z 1904 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Bez przestanku się módlcie
LEKCJA Z EWANGELII WEDŁUG ŚW. ŁUKASZA (Łuk. 11:1-13)
Złoty Tekst: - "Proście, a będzie wam dano. szukajcie, a
znajdziecie." - Wiersz 9.
Nie mamy rozumieć, że uczniowie Pana
nigdy się nie modlili, aż do czasu wspomnianym w niniejszej lekcji, kiedy to
prosili Pana o instrukcję w tym względzie. Przeciwnie, mamy wnosić, że oni,
według ogólnego zwyczaju żydów i zgodnie z przykładem naszego Pana, mieli
zwyczaj udawać się do Boga w modlitwie. Zrozumieli oni jednak, że jak nauki
Jezusowe różniły się od nauk Faryzeuszów i nauczonych w piśmie, tak i Jego
pojęcie o modlitwie było prawdopodobnie inne, więc chcieli być pouczeni w tym
przedmiocie, według zasad Jego zaawansowanych nauk.
Zapisanych jest kilka przykładów
takich, gdzie to Jezus modlił się w obecności uczni lub też tak, że mogli Go
słyszeć, co dowodzi, że omyłką jest twierdzenie niektórych, iż modlitwy
publiczne są niewłaściwe. Mimo to jednak, zwykłą metodą naszego Pana widocznie
było udawać się do Ojca prywatnie, według sposobu jaki określił uczniom, gdy
powiedział: "Gdy się modlisz, wnijdź do komory swojej a
zawarłszy drzwi, módl się Ojcu twemu, który jest w skrytości."
Duch tej rady był obserwowany przez
Pana, kiedy Pan odchodził od uczni na górę, aby modlić się w samotności i
zapiski podają, że niekiedy znaczną część nocy spędził na takiej społeczności z
Ojcem Niebieskim. Jedną lekcją dla nas z tego przykładu Pana byłoby, że jeżeli
On w Swej doskonałości potrzebował duchowej społeczności z Ojcem, aby mógł
odpowiednio wykonać powierzone Mu dzieło, to my, Jego uczniowie, niedoskonali w
ciele, nie mający tyle mądrości i innych zalet ile On posiadał, potrzebujemy
tym więcej spoglądać ku Bogu o Jego kierownictwo i pomoc we wszelkich
doświadczeniach i trudnościach życiowych na tej wąskiej drodze. Zgodnie z tym
Apostoł napomina: "Bez przestanku módlcie się - za
wszystko dziękujcie." - 1 Tes. 5:17-18.
SEKRET SZCZĘŚLIWEGO DNIA
Nie rozumiemy, aby Apostoł chciał
przez to powiedzieć, że wierni Pańscy mają nieustannie modlić się w pozycji
klęczącej, a raczej że serca ich maja być zawsze w usposobieniu modlitwy,
spoglądając duchowo, czyli umysłem ku Bogu, upatrując Jego kierownictwa i
uznania we wszystkich sprawach życia. Ta myśl o nieustannej społeczności z
Bogiem, ustawiczne upatrywanie Jego uznania i czuwanie, aby żadna ziemska
chmura nie zasłoniła przed nami twarzy i błogosławieństwa naszego Ojca. jest
postawą zaawansowanego chrześcijanina. Dlatego każdy dzień i każda godzina jest
czasem społeczności z Bogiem. Kiedykolwiek starania życiowe i troski domowe
przerywają tę społeczność, to jest dowodem, że obarczeni jesteśmy troskami o
ten żywot i trudność ta powinna być naprawiona, albo przez zmniejszenie
doczesnych ziemskich odpowiedzialności itd., albo, gdyby to było niemożliwym,
przez zrównoważenie tych trosk życiowych, tym częstszym i gorliwszym zwracaniem
serca ku Panu o Jego kierownictwo nawet w drobnych sprawach życia, a tym więcej
w większych.
Jest prawdopodobnym, że gdy nasz Pan
powrócił do Swych uczni po takiej prywatnej społeczności z Ojcem w modlitwie na
osobności, uczniowie przystąpili do Niego z prośbą co do nauczenia ich
modlitwy, jak to zapisane jest w naszej lekcji. Gdyby On miał zwyczaj często
modlić się przy nich głośno, to oni niezawodnie przyswoiliby sobie Jego sposób
modlenia się, bez proszenia Go, aby nauczył ich.
Szczegóły tej modlitwy podane przez
Łukasza różnią się nieco od opisu podanego przez Mateusza, którego opis zdaje
się być bardziej kompletnym. (Mat. 6:9.) Nie
potrzebujemy rozumieć, że myślą naszego Pana było: "Tak
mówcie;" a raczej: "Módlcie się w taki
sposób." Mówiąc inaczej: Pan nie podał słów dla naszych modlitw,
ale ogólny wzór, styl modlitwy. Jesteśmy gotowi mniemać, że naśladowcy Pana
zaniedbali ten styl w znacznym stopniu i zamiast zanoszenia krótkich i
właściwych próśb, wszyscy chylą się do większego lub mniejszego formalizmu, o
jakim Pan powiedział, że nie jest właściwą modlitwą; czyli posługują się pustym
powtarzaniem, jakoby w ten mniemaniu, że modlitwa będzie wysłuchana tylko
wtedy, gdy jest długa. Nie mamy przypuszczać, że nasz Pan spędzał całe godziny
na modlitwie, a jednak posługiwał się tylko tak krótką formą jaką tu podał
Apostołom, lecz możemy z właściwością wnosić, że porządek modlitwy tu
wystawiony, On sam przestrzegał; mianowicie:
1. ZAADRESOWANIE MODLITWY. "OJCZE
NASZ, KTÓRYŚ JEST W NIEBIESIECH"
Orzeczenie "Ojcze
nasz" było dla żydów nowym; albowiem oni byli domem sług.
Apostołowie jednak mieli przez to rozumieć, że będąc w społeczności z Jezusem,
zostali uprzywilejowani uważać się za synów Bożych, a Bóg był ich Ojcem. Być
może, iż w tym właśnie punkcie oni chcieli być więcej pouczeni. Słyszeli może,
iż Pan nazywał Boga Ojcem i dziwowali się, czy i oni mieliby prawo tak Go
nazywać. Modlitwa ta miała więc zapewnić ich, że Bóg uznaje ich nie tylko za
sług, ale za synów. To zgadza się z orzeczeniem podanym przez apostoła Jana 1:12: "Którzykolwiek Go
przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi." Określenie
to oznacza specjalną przyjaźń.
Miłość prawdziwego ojca do swoich
dzieci, jako jedna z najpiękniejszych na świecie, użyta jest tu do
zilustrowania pokrewieństwa poświęconych członków Pana do Stworzyciela. Trzeba
być przez pewien czas uczniem w szkole Chrystusowej zanim możnaby odpowiednio
zrozumieć słowo "Ojciec," jak ono
zastosowane jest do Boga; lecz im więcej poznajemy miłość Bożą, przechodzącą
wszelkie wyrozumienie i więcej zbliżamy się do Niego wiarą i posłuszeństwem,
tym droższą stawać się nam będzie ta nazwa: "Ojciec nasz
Niebieski."
2. "ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ
TWOJE."
Słowa te wyrażają uwielbienie,
ocenienie Boskiej dobroci i wielkości oraz stosowną cześć. Przystępując do Boga
w modlitwie, pierwsza nasza myśl nie powinna być samolubna, tycząca się nas
samych, lub też osoby nam drogiej; ale najpierwszym w naszych myślach,
dążeniach i kalkulacjach powinien być Bóg. Nie powinniśmy modlić się o coś
takiego, co nie byłoby ku czci imienia naszego Ojca Niebieskiego; nie mamy
pragnąć dla siebie lub dla drogich nam osób nic takiego, co On nie uznałby lub
nie polecił nam o to modlić się.
Zdaje się, że żaden inny przymiot
serca nie znajduje się w większym niebezpieczeństwie wymazania z pomiędzy tych,
co mienią się być chrześcijanami, jak ta myśl o właściwym szacunku dla Boga.
Bez względu, ile wzrośliśmy w znajomości, ile uwolniliśmy się od przesądów i
błędów i bez względu ile więcej zaawansowanym pod niektórymi względami jest
stanowisko chrześcijan dzisiejszych od tego co było sto lat temu, obawiamy się
jednak, że właściwa cześć ku Bogu zanika, nie tylko w kościele nominalnym, ale
i u wielu, co uchodzą za członków Kościoła Bożego żywego, "których
imiona zapisane są w niebiesiech." Każdy zanik czci ku Bogu jest
znaczną szkodą tak dla Kościoła jak i dla świata; albowiem toruje drogę do
różnych niegodziwości, a ostatecznie do anarchii.
Trudnością w tej sprawie jest to, że
podstawą do Boskiej czci w przeszłości były przeważnie przesądy i
nieświadomość, a w miarę jak światło prawdy rozprasza błędy, tylko mało jest
tych, co przyjmują prawdę zamiast błędów i dochodzą do prawdziwej czci ku Bogu
z miłości, zamiast z obawy i przesądów - a nawet u tych zmiana taka niekiedy
powoduje zmniejszenie się czci. Wierni Pańscy uczynią dobrze, gdy przymiot ten
będą rozwijać w sobie, a pomocnym ku temu będzie im to, gdy w modlitwach swych
przestrzegać będą porządek, jaki tu Pan wystawił - aby najprzód mieli na
względzie wolę i cześć Bożą, jako wyższą nad jakiekolwiek dobro własne lub
drugich.
3. "PRZYJDŹ KRÓLESTWO
TWOJE."
Jak Bóg, Jego chwała i cześć mają
być pierwsze w umysłach Jego dzieci, tak następna ich myśl powinna być o Jego
królestwie, które według Jego obietnicy, błogosławić ma cały świat. Bez względu
jak przygniatani bylibyśmy sprawami osobistymi i jak bardzo pragnęlibyśmy
Boskiego błogosławieństwa i kierownictwa w tychże sprawach, one nie powinny
przewyższać naszej oceny Boskich zarządzeń, które On tak wyraźnie obiecał w
Swoim Słowie. Pamiętać mamy, że Jego królestwo, gdy zostanie ustanowione,
będzie ogólnym lekarstwem na wszelkie niedomagania i utrapienia nie tylko
nasze, ale i całej ludzkości. Nie powinniśmy więc wyolbrzymiać sobie naszych
osobistych potrzeb, ale pamiętać, że wszystko stworzenie wespół wzdycha i
boleje, oczekując onego chwalebnego królestwa i błogosławieństwa dla wszystkich
rodzajów ziemi, jakie, według Boskiej obietnicy, ma spłynąć przez nasienie
Abrahamowe.
Myśl o tym królestwie jest potrzebna
i błogosławieństwo, jakie ono ma sprowadzić, będzie nam zawsze uprzytomniać
nasze wysokie powołanie do współdziedzictwa z Panem w tym królestwie. A w
proporcji jak nadzieja ta stawać się nam będzie coraz wyraźniejsza, będzie ona,
jak to określił Apostoł, kotwicą dusz naszych, bezpieczną i pewną, wchodzącą aż
poza zasłonę. (Żyd. 6:18-19.) Ta kotwica nadziei
względem przyszłego królestwa uzdolni nas do przejścia bezpiecznie i spokojnie
przez doświadczenia, burze i trudności obecnego złego świata. Więcej nawet:
nasze rozmyślanie o tym królestwie przypominać nam będzie, że o ile mamy je
odziedziczyć, to potrzebujemy przechodzić odpowiednie przygotowania i ćwiczenia
w obecnym czasie.
To też modląc się: "Przyjdź królestwo Twoje," serca nasze, z natury
rzeczy, rozmyślać będą o tej nadziei, że gdy królestwo to przyjdzie, będziemy
uczestnikami z naszym Odkupicielem w Jego chwale i wielkim dziele
błogosławienia świata; a następną z kolei będzie myśl, że obecnie musimy
przechodzić potrzebne próby, trudności i ćwiczenia, któreby nas odpowiednio
przygotowały do obowiązków w tymże królestwie. Myśli takie sprawiać będą, że
utrapienia i próby obecnego czasu zdawać się nam będą tylko lekkimi uciskami,
bo rozumieć będziemy, że sprawuje one nam o wiele większej wagi, wieczną
chwałę. Tym sposobem już samo wypowiadanie tej modlitwy w właściwym jej
porządku, przynosić nam będzie pewną miarę ulgi w naszych zakłopotaniach,
potrzebach, próbach i zawodach, zanim jeszcze, w odpowiednim porządku,
zaczniemy je wynurzać przed tronem łaski.
4. "BĄDŹ WOLA TWOJA,
JAKO W NIEBIE TAK I NA ZIEMI."
Prośba ta zanoszona z serca znaczy,
że ten co ją wypowiada uczynił zupełne poświęcenie swej woli i swego serca
Bogu; a również, że jak on spodziewa się w przyszłym królestwie Bożym usunięcia
wszelkiej niesprawiedliwości i ustanowienia Boskiej woli od morza do morza i do
krańców ziemi, tak teraz będąc w zgodzie z Boską wolą i pragnąc jej panowania
na całym wszechświecie, on będzie się starał, aby ta wola rządziła w jego
własnym sercu - aby w jego osobistych sprawach Boska wola była wykonywana już w
jego obecnym ziemskim stanie, tak jak spodziewa się, że będzie doskonalej
wykonywana w królestwie.
Ktokolwiek wypowiada tę prośbę ze
świadomością i szczerością, będzie pragnął i starał się, aby Boska wola
wykonywała się w nim, dokąd znajduje się tu na ziemi. Tak więc pewne
błogosławieństwo spływa na tak modlącego się, zanim on jeszcze zacznie prosić o
jakiekolwiek szczególniejsze błogosławieństwo dla siebie lub drugich. Już samo
rozmyślanie o Boskich zarządzeniach sprowadza błogosławieństwo, pokój i uświęcenie
serca.
5. "CHLEBA NASZEGO
POWSZEDNIEGO DAJ NAM NA KAŻDY DZIEŃ."
Zdaje się nam, ze prośba ta jest
właściwiej wyrażona przez ewangelistę Mateusza, który zapisał ją w taki sposób:
"Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj." Zawiera się w tem myśl ustawicznego spolegania na Bogu, z dnia na dzień, w
rzeczach potrzebnych - przyjmując codziennie Boską opatrzność i Jego
kierownictwo w sprawach naszych. Chleb powszedni mamy tu rozumieć w znaczeniu
obszernym, jako pokarm, odzież i inne rzeczy konieczne. Wierni Pańscy, uznający
Boga jako ich Ojca, muszą ufać Jemu jako dzieci, podczas gdy upatrują i używają
wszelkie narzędzia i sposobności dla nich dostępne. Starając się sami o rzeczy
potrzebne, uznawać mają Boskie zarządzenia i pieczę, które naprzód przygotowały
rzeczy tak, iż obecne warunki i błogosławieństwa są możliwe do osiągnięcia.
Agnostycy i wyżsi krytycy mogą, o
ile chcą, zapierać Boską opatrzność w łączności z ziarnem i innymi zasobami dla
człowieka, lecz oko wiary widzi poza tymi rzeczami Boską miłość, mądrość i moc,
które przygotowały to wszystko dla człowieka, dostarczając mu tych potrzeb w
sposób najlepszy dla ludzkości - przez pracę w pocie czoła itd.
Prośba ta nie jest zapewnieniem, że
mamy modlić się o pewnego rodzaju pokarmy i łakocie. Czy oględność nasza i
praca w sprawach życiowych przyniesie nam większe powodzenie doczesne w pewnych
wygodach i dostatkach, czy też tylko najkonieczniejsze potrzeby w nieustannej
pracy, pozostawić to mamy Boskiej opatrzności i Jego kierownictwu. Pismo święte
upomina, że nie mamy być skąpymi, ale starając się być "w
pracy nie leniwi, duchem pałający i Panu służący," mamy również "poprzestawać na tem co mamy" - co Boska
opatrzność nam daje.
Dziecko Boże czuje się w
rzeczywistości szczęśliwsze, chociaż ma tylko zwykłe pokarmy i skromną odzież,
aniżeli wielu innych obfitujących w dostatki doczesne. Zadowolenie jego chociaż
w uboższych warunkach, nie wynika z obojętności lub mniejszej ambicji
umysłowej, a raczej z wiary, nadziei i miłości, które pod kierownictwem Słowa
Bożego rozeznawają, że to życie doczesne jest tylko przygotowaniem do
wieczności; a także iż Bóg jest nadzorcą nad sprawami Swego ludu. To też
doświadczenia, prześladowania, zawody i trudności obecnego życia dopomagać im będą
do rozwoju serca i charakteru, co przysposobi ich do dziedzictwa świętych w
światłości.
6. „I ODPUŚĆ NAM GRZECHY
NASZE."
Przystępujący do Boga z modlitwą
muszą rozumieć swoją niedoskonałość, że z natury są grzesznymi, w upadłych i
słabych ciałach (tak że nie mogą czynić coby sami chcieli). Nie jest tu jednak
mowa o grzechu Adamowym, ale o przewinieniach osobistych; albowiem grzech
Adamowy nie odpokutowany i nie przebaczony, byłby zaporą, tak że dany człowiek
nie miałby prawa przystępować do Boga z modlitwą prędzej, aż dostąpiłby Jego
przebaczenia, przez zasługę Chrystusową. Nie miałby też wcale prawa nazywać
Boga Ojcem, bo byłby wciąż jeszcze jednym z dzieci Adamowych - nieodrodzonych.
Nasze przystępowanie do Boga z
modlitwą i nazywaniem Go Ojcem, zawiera w sobie tę myśl, że przyjęliśmy
pojednanie dokonane przez Wielkiego Odkupiciela zasługą Jego ofiary, a także,
iż grzechy nasze zostały nam przebaczone, że zostaliśmy przykryci szatą
sprawiedliwości Chrystusowej i że nie jesteśmy już więcej traktowani przez Boga
jako grzesznicy.
Jakież tedy grzechy mamy do
wyznania? Odpowiadamy, iż wszyscy powinni rozumieć, że ich choćby i najlepsze
zabiegi w ciele, nie dochodzą do wzoru doskonałości - niedostaje im chwały
Bożej. Chociaż nie jest tu powiedziane, że przebaczenie grzechów - przewinień
codziennych - dostępujemy przez zasługę Pana naszego Jezusa Chrystusa, to
jednak inne Pisma wykazują wyraźnie, że jest to jedyną podstawą naszej
społeczności z Bogiem - że niema żadnego innego imienia danego ludziom pod
niebem, w którym mogliby być zbawieni od grzechów.
Prosząc Boga o przebaczenie grzechów
znaczy, że w sercu sprzeciwiamy się grzechowi i że jakiekolwiek grzechy
popełnione, nie były dobrowolnymi grzechami; a Bóg, według Jego przymierza
łaski, zgodził się uznawać intencje naszych serc, zamiast istotnego, zupełnego
i doskonałego posłuszeństwa Jego wymaganiom w myśli słowie i uczynku. Modlitwa
ta znaczy więc wyznanie, że dana nam szata sprawiedliwości Chrystusowej została
splamiona, czyli zbrudzona i że pragniemy być z tego oczyszczeni, abyśmy znowu
mogli być bez zmazy lub zmarszczki, lub czegoś podobnego. Z drugiej strony,
modlitwa ta nie może stosować się do grzechów dobrowolnych, ponieważ, jak to
oświadczył Apostół, gdybyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu znajomości
prawdy, nie zostawałaby ofiara za grzechy, a więc nie byłoby już podstawy do
przebaczenia i wynikiem grzechu dobrowolnego jest wtóra śmierć. Należy jednak
zauważyć, że mogą przytrafić się grzechy mieszane, czyli takie, gdzie zachodzi
pewna miara świadomości i przyzwolenia wraz z miarą nieświadomości, albo
odziedziczonej słabości.
W wypadku takich grzechów Bóg wyraża
gotowość zmazania grzechu, o ile ten, co go popełnił, odpowiednio pokutuje;
lecz Bóg zastrzega Sobie wymiar chłosty, czyli ćwiczeń, stosownych i
potrzebnych dla nauki Jego dziecka w sprawiedliwości, w wyzbywaniu się słabości
itd. Szczęśliwi są ci, co wzrastając w łasce i znajomości, starają się trzymać
swe serca w tak ścisłej zgodzie z zasadami Boskich zarządzeń, że nigdy nie
popełniają grzechów częściowo dobrowolnych; lecz błogosławieni są również ci,
którzy znajdując pewną miarę dobrowolnego odchylenia się od Boskiej reguły, są
tym zmartwieni i, jak to powiedział Apostoł, pobudzeni są do ćwiczenia, czyli
naprawiania samych siebie, aby mogli jaknajprędzej nauczyć się potrzebnych
lekcyj i doprowadzić swe ciało do zupełnego posłuszeństwa nowemu umysłowi. "Karzę ciało moje i w niewolę podbijam, abym snać innym każąc,
sam nie był odrzucony." Bo gdybyśmy się sami rozsądzali, nie
bylibyśmy sądzeni. - 1 Kor. 9:27;11:31.
7. "BO TEŻ I MY
ODPUSZCZAMY KAŻDEMU WINOWAJCY NASZEMU."
Tu znowu Mateusz oddał tę próbę
treściwiej: "Jako i my odpuszczamy naszym
winowajcom." Jak sami jesteśmy niedoskonali i nie możemy zachować
Boskiego prawa, podobnie niedoskonałymi są i inni. Tak jak stopnie odchylania
się od Boskiego prawa różnią się ze stopniami upadku, tak musimy też spodziewać
się, że winy nasze i innych, jednych przeciwko drugim, będą różnić się, stosownie
do wrodzonych temperamentów, słabości itd. Wiedząc, że dostąpiliśmy Boskiego
miłosierdzia i że nadal potrzebować go będziemy dla naszych nieudolności,
pouczani tu jesteśmy przez Pana, że i my darzyć musimy miłosierdziem naszych
współbliźnich, tak w kościele jak i poza kościołem. Na innym miejscu Pan
wystawił tę regułę tym dobitniej odświadczając, że jeżeli nie odpuścimy z serca
tym, co zawinęli wobec nas, to i Ojciec Niebieski nie odpuści nam win naszych.
W taki to sposób Pan chciał rozwinąć w Swoich naśladowcach ducha Swego Ojca,
jak to i na innym miejscu powiedział: "Świętymi bądźcie,
jako Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, święty jest."
Takim ma być nasz ideał, nasz wzór.
Bez względu, jak wiele nam do tego brakuje, niższego wzoru mieć nie możemy; a w
miarę jak do wzoru tego wspinamy się i widzimy własne słabości i
niedoskonałości, w takiej też mierze będziemy miłosiernymi wobec naszych
bliźnich i ich uchybień ku nam. Jest to miłość, sympatia, litość, wspaniałomyślność;
i kto nie osiągnie takiego stopnia miłości, aby mieć litość dla drugich i ich
słabości, aby być gotowym i chętnym przebaczać im; kto nie może miłować swoich
nieprzyjaciół, aby nawet modlić się za nimi, ten nie doszedł do mety charakteru
jaki Pan wymaga; i taki może być pewnym, że i jego zboczenie od doskonałej
prawości nie będzie przeoczone, ponieważ brak mu tej ważnej cnoty miłości,
która przykrywa mnóstwo grzechów wszelkiego rodzaju. Z pewnością, że w klasie
królestwa, w klasie oblubienicy Chrystusowej, nie znajdzie się żaden z takich,
którzy nie mają tej przebaczającej miłości.
8. "NIE WWÓDŹ NAS NA
POKUSZENIE."
Pamiętać mamy na słowa Św. Jakuba (1:13), że "Bóg nikogo nie
kusi" i myśl te zastosować mamy do tej modlitwy. To czynąc,
modlitwa nasza nie będzie oznaczać, iż obawiamy się, aby Bóg nas kusił, a
raczej iż prosimy Go, aby kierował naszemi krokami i sprawami życia tak, żeby
nie przyszły na nas pokusy i doświadczenia za ciężkie do zniesienia; aby
prowadził nas tak, abyśmy nie byli kuszeni ponad naszą możność wytrzymałości,
lecz aby dał nam sposób wyjścia z tych trudności.
Pokusy przychodzą od onego
przeciwnika i od naszej własnej upadłej natury - przez nasze ciało i przez
słabości drugich. Bóg nie jest za nie odpowiedzialny, lecz On może tak
pokierować drogą Swego ludu, że wierni nie będą zachwyceni i pokonani tymi
naturalnymi słabościami, zasadzkami ani niegodziwościami onego przeciwnika.
9. „ALE NAS ZBAW OD ZŁEGO."
Słowa te nie znajdują się w
originale, lecz podobne tym znajdują się w zapiskach Mateusza. Nigdy nie było
czasu, w których zachodziłaby potrzeba odmawiania tej modlitwy, jak w czasie
obecnym. On złośnik szczególnie stara się, alby usidlać wiernych Pańskich w
czasie obecnym; i Pismo święte informuje nas, że Bóg zezwala na to i w tym
znaczeniu zsyła silne złudzenia, czyli dozwala przeciwnikowi sprowadzać silne
złudzenia na świat i na kościół nominalny. Ojciec nasz dozwala na to, ponieważ
nadszedł czas zupełnego rozdziału pszenicy od kąkolu. Obiecał jednak, że ci, co
są prawdziwie pszenicą - poświęceni w Chrystusie Jezusie i starający się
kroczyć wiernie Jego śladami - nie potkną się, nie upadną, ale dostąpią hojnego
wejścia do wiecznego królestwa. Kwestią zatym jest: zupełna serdeczna wierność
Bogu.
Próba tego dnia doświadczy roboty
każdego człowieka (w kościele). Będzie ona tak sroga, że, gdyby można, nawet
wierni byliby zwiedzeni; lecz to nie będzie możliwym, ponieważ Bóg roztoczy
Swoją specjalną opiekę nad nimi. Mimo to jednak, On będzie doświadczać Swój lud
w tym względzie, jak to jest przepowiedziane; przeto gdy wierni modlą się: "Zbaw nas od złego," będą również w tym kierunku
pracować. Spodziewamy się, że wkrótce złe siły staną się mocniejsze aniżeli
byli dotąd, posługując się wszelkim złudzeniem nieprawości; a w międzyczasie
Pan wstrzymuje te siły przeciwne, aby Jego wierni mogli przyoblec zupełną
zbroję Bożą i ostać się, gdy ten dzień zły nadejdzie.
ZWŁOKA BUDUJE WIARĘ I NADZIEJĘ.
W wierszach 5-8 nasz Pan przytacza przypowieść pokazującą jak natrętność może niekiedy być
wysłuchana przez ziemskiego przyjaciela, który z początku nie chciał proszącego
wysłuchać. Pan zastosował tę ilustrację do Ojca Niebieskiego, nie w tym
znaczeniu, że Bóg jest obojętny na prośby Swoich wiernych i wysłuchuje ich
dopiero wtedy, gdy oni uprzykszą Mu się swoją natrętnością, ale pokazując czego
wytrwałość ludzka może dopiąć pod względem pożądanych ziemskich łask i
ilustrując w ten sposób, że i wierni Pańscy potrzebują być wytrwali i gorliwi pod
względem niebieskich błogosławieństw, jakich pożądają. Ojciec nasz Niebieski ma
dobre rzeczy, obiecał je dać i ma przyjemność w udzielaniu ich, mimo to jednak
niektóre z tych są dalekie. Naprzykład, On dozwolił Swemu ludowi modlić się
słowami: "Przyjdź królestwo Twoje i bądź wola Twoja na
ziemi tak jak jest w niebie," przez przeszło dziewiętnaście
stuleci. Czemu nie wysłuchał tej prośby prędzej? Czemu polecił tę modlitwę,
jeżeli wysłuchanie jej miało być na tak długo odłożone?
Odpowiadamy, że Bóg miał plan, który
obejmuje także czas na ustanowienie Jego królestwa, zanim jeszcze ta modlitwa
była nam zalecona. Wiedział również, że modlitwa ta płynąca z serc wiernych już
przez dziewiętnaście stuleci, była dla nich błogosławieństwem, rozwijając w
nich ocenę i tęsknotę za tym królestwem, więcej aniżeli gdyby nie modlili się w
taki sposób. Spodziewanie się tego królestwa było już błogosławieństwem samo w
sobie, a także zachętą; przeto i dziś modlimy się może gorliwiej aniżeli
kiedykolwiek: "Przyjdź królestwo Twoje," ponieważ odczuwamy potrzebę tegoż królestwa coraz więcej, w miarę jak zbliżamy
się do czasu, gdy ono ma być ustanowione.
PROSZENIE, SZUKANIE, KOŁATANIE.
Słowa naszego Pana zapisane przy
końcu naszej lekcji są bardzo pocieszające dla takich, co mają wiarę: "Jać wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie a
znajdziecie; kołaczcie a będzie wam otworzono." Mamy w tym
zapewnienie Mistrza, lecz pamiętać nam trzeba na porządek codopiero przytoczony
w podanej nam modlitwie. Nie mamy prosić o nic takiego, co nie byłoby
święceniem, uwielbieniem dla Jego imienia, nie prosić o nic, co w jakiejkolwiek
mierze lub stopniu sprzeciwiałoby się Jego królestwu lub Jego woli; modlić się
mamy tylko w harmonii z Boskim planem, spodziewając się, że plan ten objawiony w
Jego Słowie wypełni się ostatecznie w zupełności, ku wielkiej radości nam i
wszelkiemu stworzeniu.
To proszenie, szukanie i kołatanie
ma być czynione przez nas indywidualnie. Możemy prosić Boga o udział w Jego
królestwie i możemy pracować dla tego królestwa, prosząc o Boskie
błogosławieństwo dla naszej pracy, lecz nie mamy podejmować się kierownictwa
Boskimi zarządzeniami, ani prosić Boga o specjalne względy dla drugich w
łączności z Jego królestwem. Że ktoś jest naszym krewnym lub bardzo nam drogim
według ciała, nie jest jeszcze powodem do mniemania, że Pan go powoła na
członka Swej oblubienicy. Mamy głosić takiemu Słowo prawdy, mówić mu o Boskiej
dobroci i łasce, o Jego królestwie i obiecanych błogosławieństwach, możemy
zachęcać go do poświęcenia się Bogu i w łączności z tym poświęceniem pobudzać
go, aby sam szukał i sam poznał, że może otrzymać i wejść do szczególniejszej
łaski z Bogiem.
KAŻDY DOBRY I DOSKONAŁY DAR POCHODZI
OD OJCA.
Nasz Pan odwołuje się do ojcowskiego
ducha w człowieku, uprzytomniając słuchaczom, że i oni rozkoszują się w
udzielaniu dobrych darów dzieciom swoim; że nie daliby im nic trującego ani
szkodliwego, gdyby dzieci prosili o dary dobre, a nawet że nie daliby im rzeczy
szkodliwych choćby byli o to proszeni. Tym więcej, nasz Ojciec Niebieski jest
dobrym, hojnym i chętnym, by błogosławić Swe dzieci i tym pewniej udzieli nam
rzeczy właściwych. Myśleliśmy o tym nieraz, gdy słyszeliśmy niektórych
modlących się, aby byli ochrzceni ogniem, według obietnicy podanej w Piśmie
Świętym. Radujemy się, że Bóg w Swej dobroci nie wysłuchuje takich modłów,
ponieważ wysłuchanie takiej prośby byłoby szkodą dla proszącego. To czego tacy
pragną jest dostąpić pewnego błogosławieństwa, zaś to, o co proszą, było
przekleństwem, czyli uciskiem, jaki spadł na klasę plew, przy końcu wieku
żydowskiego i ma jeszcze raz przyjść na klasę kąkolu, przy końcu wieku
Ewangelii.
Ufamy, że wierni Pańscy będą coraz
więcej pielęgnować w sobie ducha modlitwy, a czyniąc to, będą coraz więcej
oceniać swą społeczność z Bogiem, jako dzieci i przystępować do Niego jako do
ojca, w prostocie i szczerości. Wcale nie propagujemy tej myśli tak popularnej
obecnie na świecie, o ojcostwie Boga i braterstwie wszystkich ludzi. Ta błędna
nauka nie znajduje miejsca w Piśmie Świętym. Bóg nie jest ojcem rasy ludzkiej,
takiej jak ona jest obecnie - zdegradowanej. On był ojcem Adama w jego
doskonałości, lecz te niedoskonałości, które zajęły tak znamienne miejsce w
dzieciach Adamowych, Pan powiedział, że są z onego nieprzyjaciela, a niektórym
oświadczył wprost: "Wyście z ojca diabła i uczynki jego
czynicie."
Aby wejść ponownie do rodziny Bożej,
tak jak Adam był synem Bożym przed zgrzeszeniem, potrzeba się o to starać w
naznaczony sposób - przez zasługę Jezusową, czyli przez zasługę Jego ofiary za
nasze grzechy. Co więcej: będąc usprawiedliwieni jako synowie na ludzkim
poziomie, zostaliśmy przyjęci w Onym Umiłowanym, do synostwa, jako Nowe
Stworzenie w Chrystusie. Z tego to właśnie punktu zapatrywania przystępujemy do
Ojca i mamy z Nim społeczność; i z tego punktu zapatrywania ufamy, spodziewamy
się i wierzymy, że wszystkie rzeczy dopomagają nam ku dobremu, ponieważ
miłujemy Boga i według Jego postanowienia byliśmy powołani.
W.T. R-3351 b -1904 r.