<< Wstecz |
Wybrano: R-3225 a, z 1903 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pan patrzy na serce
LEKCJA Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELOWEJ (1 Sam. 16:4-13)
Złoty Tekst: - "Człowiek patrzy na to co jest przed oczyma,
ale Pan Patrzy na serce" - Wiersz 7.
Odrzucenie Saula przez Pana, za jego
nieposłuszeństwo, oznaczało nie tylko jego ostateczne usunięcie od królestwa,
ale że i z jego rodziny żaden nie miał być jego następcą. Znaczyło również, że
Pan obrał Sobie innego do urzędu władzy w Izraelu i na przedstawiciela Pańskiego
na tronie. Wybrańcem Pańskim był Dawid, o którym Samuel wyraził się pośrednio: "Pan sobie znalazł męża według serca swego, któremu rozkazał
Pan aby był wodzem nad ludem Jego, gdyżeś (ty Saulu) nie zachował, coc przykazał Pan." - l Sam. 13:14.
W czasie niniejszej lekcji, Dawid
liczył około lat dwadzieścia, z czego wynika, że powyżej zacytowane słowa
proroka musiały być wypowiedziane około czasu gdy Dawid urodził się. Tu mamy
jeszcze jedną ilustrację Boskiego przejrzenia i zamysłu względem tych, których
On specjalnie używa w Swej służbie, zajmując się nimi od najwcześniejszych
chwil. Podobnie, Boski wybór względem Jakuba oświadczony był przed jego
urodzeniem; a o apostole Pawle mamy powiedziane, że on (Paweł) wybrany był
przez Boga jeszcze w żywocie matki.
Powinniśmy jednak odłączyć od tego
oświadczenia błędną myśl co do Boskiego wyboru i zauważyć, iż żaden z tych nie
był wybranym do wiecznego żywota, ale każdy z nich, wszyscy ci byli wybrani i
przysposabiani do pewnej specjalnej służby. Opisy te nasuwają nam myśl o
możliwościach ojcowskich i macierzyńskich wpływów na wrodzone usposobienie
ludzkiej istoty, nawet jeszcze przed jej narodzeniem. Każdy ma jednak swoją
wolę i pomimo wrodzonego, przyjaznego wyposażenia, pozostaje jemu do
zadecydowania, do nagięcia swej woli, czy on będzie posłusznie postępował
drogami Pańskimi, czy też nie. Wola nie jest zniewalana, bowiem Pan szuka
takich chwalców, którzyby Go chwalili (służyli Jemu) w duchu - dobrowolnie, z
serca - i w prawdzie. - Jan 4:23-24.
NIECO O DAWIDZIE
Babką Dawida była łagodna Ruta,
która zbierała kłosy, prawdopodobnie na tym polu, z którym później Dawid był
dobrze zaznajomiony. Jego dziadkiem był Booz, którego krótka historia
przytoczona jest w Księdze Ruty. Jego ojciec, Jesse, podobnie jak dziadek, był
prawdopodobnie jednym ze starszych miasteczka Betlejem, człowiekiem zacnym i
poważanym. O matce Dawidowej wiemy mało, prócz tego, że on sam wspomniał o niej
dwa razy, jako o "służebnicy Bożej".
Samuel bolał i modlił się za Saulem,
i był widocznie zawiedzionym, że ten, po którym on spodziewał się tak wiele,
pod którego przewodnictwem przewidywał wielkie powodzenie i dobrobyt dla
Izraela, miał być odrzuconym. Jest też prawdopodobnem, że obawa wojny domowej,
w rezultacie postanowienia nowego króla, niepokoiła umysł proroka. On wiedział,
że Saul nie zgodzi się spokojnie złożyć koronę, którą przyjął z taką
skromnością w posłuszeństwie do Pańskiego zrządzenia; jego duchowe oko
dostrzegało możliwość domowej walki, która mogłaby rozerwać naród i spowodować
wiele nieszczęścia.
Jako prorok Boży Samuel powinien był
posiadać większą ufność w mądrość i potęgę Wszechmocnego, lecz jako człowiek on
doświadczał też poważnego zaniepokojenia, które było mniej lub więcej podobne
do tego jakie gnębi wiernych Pańskich nawet dziś. Nauką z tego dla naszych serc
powinno być, aby polegać na Bogu w zupełności, ufać Jemu, że On jest w stanie
zarządzić Swoimi sprawami; że będziemy Mu ufać, nawet gdy nie możemy Go
dostrzec i będziemy posłuszni Jego poleceniom; że nie będziemy szemrać na
wykonywanie się Jego planów, raczej będziemy się radować, wiedząc, że wszystkie
rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga - że wszystko ostatecznie
wyjdzie ku dobremu tym, którzy są w harmonii z Bogiem - ku błogosławieństwu w
życiu przyszłym, jeżeli nie w obecnym.
Gdy Samuel był posłany aby pomazał
Dawida na przyszłego króla Izraelskiego, on okazał moc charakteru, nie
dostrzeganą przy innych okazjach. Nie zawahał się spełnić to polecenie Pańskie,
chociaż rozumiał dobrze, iż to mogło narazić go na niebezpieczeństwo utraty
życia - że Saul, dowiedziawszy się, iż pomazał innego na króla, mógłby go
stracić, jako zdrajcę. Pan dał mu do zrozumienia, że sprawa ta nie potrzebowała
być objawiona zaraz, lecz polecił mu udać się do Betlejemu, dokonać tam ofiary
i sposobność tę wykorzystać na wyszukanie i pomazanie kogoś takiego, który w
słusznym czasie miał być rozpoznany i wyniesiony na tron.
Na razie on miał dokonać dzieła
wstępnego, którego ojciec i bracia Dawida nie będą rozumieć, mniemając,
prawdopodobnie, że to pomazanie miało być pewnym specjalnym błogosławieństwem
lub zleceniem od Pana, aby Dawid przyłączył się do szkoły proroczej, albo coś
podobnego. Jest wszakże możliwem, że osobiście Samuel poinformował Dawida o
znaczeniu tego pomazania, tak jak poprzednio poinformował Saula, kiedy
sekretnie pomazał go na króla.
OSTROŻNOŚĆ PROROKA SAMUELA
Lekcja niniejsza dochodzi do
głównego przedmiotu w czasie gdy Samuel przybył do Betlejemu. Starsi poczuli
obawę, mniemając, że przyjście proroka może oznaczało, iż popełniony był jakiś
grzech przez nich lub przez pewnego współobywatela a Bóg przysłał go w celu
zgromienia i ukarania. Stąd to ich zapytanie: "Spokojne
li jest przyjście twoje?" - czy to przyjście ma oznaczać błogosławieństwo,
czy wymierzenie kary? Obawa ich została uspokojona odpowiedzią proroka, że jego
przyjście było spokojne - aby złożyć ofiarę Panu.
Jakiś czas przedtem, Arka Przymierza
była zabrana przez Filistynów i przerwany obrządek w namiocie zgromadzenia nie był
jeszcze wznowiony; z tego powodu ofiary składane były przez proroka specjalnie
naznaczonego od Pana. Polecenie aby ludność Betlejemu poświęciła się, jeżeli
chce uczestniczyć w błogosławieństwach ofiary znaczyło, że oni mieli omyć się,
wdziać czyste ubrania i przybliżyć się do Boga sercami swymi. W taki sposób oni
figuralnie przedstawiali usprawiedliwienie i uświęcenie, jakich dostępuje
kościół ewangeliczny w tym wieku.
Zdaje się, że rodzinę Jessego prorok
wziął pod swoją osobistą opiekę, w tym celu aby, bez wywołania publicznego
widowiska, mógł odnaleźć tego, którego Pan obrał, pomazać go i udzielić
Boskiego błogosławieństwa przygotowawczego do urzędu króla. Jesse odpowiednio
przedstawił prorokowi swoich synów kolejno według ich wieku; najpierw najstarszego,
a że ten był przystojnej budowy i pięknie wyglądał, Samuel mniemał, że ten jest
wybrańcem Pana. Gdy jednak poradził się Pana w tym względzie, otrzymał
odpowiedź (w jaki sposób, tego nie wiemy), która stanowi złoty tekst niniejszej
lekcji.
Sądząc ze stanowiska ludzkiego, ze
względu na wygląd, wiek, zdolności itd., Eliab był najodpowiedniejszym z
rodziny Jessego na króla nad Izraelem, lecz nie tak było w oczach Pańskich. Pan
patrzył na serce i już wybrał Dawida, męża według serca Swego; pomimo, że w owym
czasie, jako niepełnoletniego, ojciec jego nie uważał za stosowne posłać po
niego, aby się stawił na ową ucztę. Gdy starsi bracia Dawida, jeden po drugim
stanęli przed Samuelem a duch Pański żadnego nie wskazał aby był pomazanym,
prorok zapytał: - "Wszyscyż to już synowie?" Wtedy Jesse przypomniał sobie, że był jeszcze jeden najmłodszy, na polu, z
owcami.
GŁÓWNA MYŚL ZŁOTEGO TEKSTU
Nasz złoty tekst przemawia do
wszystkich mających łączność z wysokim powołaniem wieku ewangelicznego i z
każdym rokiem doświadczenie wykazuje nam jego ogólne zastosowanie. My również,
jako posłańcy od Pana, upatrujemy tych, którzy mają być pomazani olejkiem
wesela, duchem świętym, aby mogli być królami i kapłanami Bożymi w Królestwie,
które wnet będzie ustanowione, na miejscu obecnych królestw. My również, na
podobieństwo Samuela, moglibyśmy odczuwać obawę w podejmowaniu tej Pańskiej
pracy pomazywania następców instytucyj obecnych, gdybyśmy nie rozumieli, że
dzieło pieczętowania wybranych Pańskich, jest sekretną pracą, której świat nie
jest w stanie zrozumieć.
Zaiste, żaden nie pojmuje sprawy
tego pieczętowania, pomazania Duchem świętym, z wyjątkiem tych, którzy je
otrzymali, a ci wszyscy są klasą Dawida. Imię Dawid oznacza "Umiłowany",
a tak jak ono stosowało się szczególnie od naszego Pana, o którym było
powiedziane przez Samego Boga: "Ten jest Syn Mój
miły", podobnie stosuje się ono do wszystkich członków Jego ciała,
których każdy musi być "umiłowanym", bo
inaczej nie może być przyjemnym i za członka przyjętym nie będzie. Ten, który
jest Głową tej klasy "umiłowanych" powiedział: "Sam Ojciec miłuje was" (Jan 16:27). Mówi także, iż mamy miłować jedni drugich, jako
On umiłował nas (Jan 13:34). Nie jest więc przesadnem
mówić, że każdy przyjmujący pomazanie od Pana musi ostatecznie być Dawidem,
czyli umiłowanym w charakterze. Wszyscy tacy muszą być przepełnieni duchem
miłości - miłości do Pana i jedni do drugich - bo inaczej nie mogą do Niego
należeć.
Upatrując pomazańców Pańskich,
którzy w przyszłym wieku Tysiąclecia mają królować w chwale, ku ubłogosławieniu
świata, jako klasa pozafiguralnego Dawida, dostrzegamy, że jak tam Dawid uznany
był przez swoich braci za niedorostka i za nieodpowiedniego do tej sprawy,
podobnie uważani są ci, których Pan wybiera i przysposabia do Królestwa niebieskiego.
Nasz Pan nie był oceniony przez Swoich braci, a gdy wyrażona była sugestia, że
On powinien być Pańskim pomazańcem, oni jakoby zasłaniali swoje twarze przed
Nim - pogardzili Nim i uznali za nieudolnego do dokonania czegoś wielkiego i
chwalebnego - "bo wyrósł jako latorostka, a jako korzeń
z ziemi suchej, nie mając kształtu ani piękności." - Izaj. 53:2.
To samo było prawdą względem
członków Jego ciała, członków prawdziwego kościoła. Oni również byli
znienawidzeni i odrzuceni przez ludzi; apostoł Paweł napisał o nich: "Staliśmy się jako śmieci tego świata i jako omieciny u
wszystkich aż dotąd", dla Chrystusa. - l Kor.
4:13.
ZASADA BOSKIEGO POWOŁANIA
Na innym miejscu ten sam Apostoł
oświadcza: "Niewiele mądrych, możnych, uczonych wybrał
Bóg" (l Kor. 1:26-28), ale głównie "ubogich na tym świecie, aby byli bogatymi w wierze" (Jak. 2:5) i dziedzicami Królestwa. Ta zasada
Boskiego wybierania rzeczy, których nie ma (w ocenie między ludźmi), aby te
które są (w ocenie u ludzi) zniszczył, jest stosowana w całym wieku
ewangelicznym. Często, na podobieństwo Samuela, widzieliśmy wokoło nas ludzi
zacnych, zajmujących przedniejsze stanowiska - przodujących społecznie,
intelektualnie, moralnie i naukowo, i cieszących się poważaniem u ludzi - o
których gotowi byśmy rozumieć, iż są odpowiednimi aby byli od Pana pomazani
olejkiem wesela, poznali prawdę względem Królestwa itd., lecz z czasem
zauważyliśmy swoją omyłkę i poznaliśmy, że Pan nie patrzy na to co jest przed
oczyma, ale na serce.
Sprawdzamy, że serc czytać nie
możemy; zatem w zupełności godzimy się z Boską decyzją w tych sprawach i ufamy,
że gdy w słusznym czasie sekrety obecnego czasu zostaną objawione, zrozumiemy
znaczenie Pańskiego wybierania lepiej aniżeli teraz rozumiemy. Wtenczas
będziemy w stanie rozpoznać różnice serc tych, których On przyjmował a takich,
którzy zewnętrznie zdawali się być pokornymi, lecz łaską wysokiego powołania
nie byli zaszczyceni. W międzyczasie musimy czekać, ufać Bogu i przyjmować Jego
decyzje, jak to i nasz Odkupiciel wyraził: "Wysławiam
Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, żeś te rzeczy zakrył przed mądrymi i
roztropnymi a objawiłeś je niemowlątkom; zaprawdę Ojcze! że się tak upodobało
Tobie." - Łuk. 10:21.
Będąc pouczonymi o Pańskich
metodach, nie mamy gardzić maluczkimi, nieogładzonymi lub analfabetami, którzy
jednak dają dowody czystego i szczerego serca ku Bogu i których On pomazał
Swoim duchem i obdarzył "słuchającym uchem." Ogłaszając poselstwo prawdy wszystkim, według nadarzających się sposobności,
radować się powinniśmy szczególnie z tych, którzy zostali przez Pana
zaszczyceni prawdą, bez względu na ich ziemskie warunki, otoczenia itd. Pan
zna, którzy są Jego a od nas zależy abyśmy ich rozeznali, poważali i
współdziałali z takimi, jako przedstawicieli naszego Pana i Mistrza.
Często, spoglądając na zgromadzenie
ludu Pańskiego, zauważyliśmy niektórych nieimponującej postawy osobistej,
niewyszkolonych ani ogładzonych, niektórych jakoby bezecnych a jednak dających
dowody Pańskiego pomazania, z których oblicza promienieje prawda, dająca im
nadzieję i natchnienie, a życie ich objawia transformację z królestwa ciemności
do królestwa miłego Syna Bożego - często rozmyślając o takich, dochodziliśmy do
wniosku, że gdyby nam Pan powierzył wybranie Jego oblubienicy, pominęlibyśmy
wiele najpiękniejszych pereł a wybralibyśmy wiele takich, których On odrzuciłby
jako niegodnych - ponieważ nie umiemy czytać serc. Ta myśl powinna czynić nas
pokornymi, łagodnymi i cichymi wobec wszystkich. Powinniśmy również ufać Panu i
upatrywać Jego kierownictwa w naszej pracy jako Jego słudzy, tak jak Samuel
upatrywał Pańskiego kierownictwa w łączności z pomazaniem Dawida.
UCZTA FIGURALNA I POZAFIGURALNA
Samuelowe słowa: "Nie
usiądziemy aż on tu przyjdzie", tyczyły się uczty, w której mieli
uczestniczyć. Zwyczajem było, że po dokonaniu ofiary, uświęceni tą ofiarą i ci,
którzy duchowo uczestniczyli w niej, uczestniczyli też w uczcie, spożywali
mięso tejże ofiary i tym sposobem celebrowali swoją społeczność z Bogiem. O tej
to uczcie Samuel zadecydował aby jej nie rozpoczynać aż po przyjściu Dawida.
Zaiste, jako pomazaniec Pański, Dawid był najważniejszą osobą na owej uczcie.
Może i w tym moglibyśmy dopatrzyć
się Pańskiego błogosławieństwa w Boskim planie. Wielka uczta z rzeczy tłustych
zamierzona jest dla ludzkości całego świata, lecz uczta ta nie mogła rozpocząć
się, dokąd usprawiedliwiająca i uświęcająca ofiara nie została zabita - więcej
nawet, uczta nie może rozpocząć się, aż cały pomazaniec przyjdzie i dostąpi
pomazania. To pomazanie rozpoczęło się od naszego Pana, Głowy kościoła i przez
cały wiek Ewangelii spływało na wszystkich członków Jego ciała - na kościół.
Ofiara została zabita i my, jako członkowie Chrystusa, uczestniczymy w tej
ofierze. Wkrótce cała ta sprawa będzie dopełniona i wtedy uczta z rzeczy tłustych
rozpocznie się - Pomazaniec - Głowa i ciało, będzie najgłówniejszym na tej
wielkiej pozafiguralnej uczcie.
Błogosławieństwo i moc Pańska
towarzyszyły Dawidowi po tym pomazaniu - akuratnie w jaki sposób, nie wiemy,
ponieważ manifestacja ducha nie była taka sama w owym czasie, jak jest teraz od
zesłania Ducha Świętego, względem czego Apostoł oświadczył: - "Albowiem jeszcze nie był dany Duch święty, przeto że jeszcze
Jezus nie był uwielbiony." - Jan 3:39.
Jednakowoż, w jakiś sposób Boskie
błogosławieństwo i Jego moc były z Dawidem, uzdolniały go w znajmości itd.,
przysposabiając go do obowiązków urzędu, do jakiego został pomazany. Czy nie
możemy zauważyć w tym pozafigury pomazania jakie przychodzi na kościół, od
czasu jego przyjęcia przez Boga? Nasze pomazanie nie jest fizyczne ani
błogosławieństwa są doczesne. Pomazani jesteśmy jako Nowe Stworzenia; jako Nowe
Stworzenia wzrastamy w łasce, w znajomości i w miłości; i jako Nowe Stworzenia
zostaniemy udoskonaleni w przyszłości, przy pierwszym zmartwychwstaniu, gdy
znajdziemy się na stolicy z naszym Panem i Mistrzem - naszą Głową.
W.T. R-3225 a -1903 r.