<< Wstecz |
Wybrano: R-2964 a, z 1902 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Współdziałanie Boskiej opatrzności
LEKCJA Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH (Dz. Ap.
8:29-39)
"Sercem wierzono bywa ku sprawiedliwości, ale się usty wyznanie dzieje
ku zbawieniu." - Rzym. 10:10.
W naszych doświadczeniach, jako chrześcijan, należy nam upatrywać
dowodów Boskiej opatrzności, aby w zupełności korzystać z Jego błogosławieństw.
Potrzeba do tego wiary w większej mierze aniżeli posiadamy na początku; a do
zwiększenia wiary potrzeba znajomości i doświadczenia. Niniejsza lekcja
przedstawia nam Boską opatrznościową opiekę nad Jego ludem z dwóch stron zapatrywania:
1. Jego opiekę nad szukającymi prawdy;
Jego intencję, że ich szczere szukanie za prawdą będzie nagrodzone i w słusznym
czasie prawda ich dojdzie.
2. Za narzędzia Swej opatrzności Bóg
użyje, do Swej służby tych z poświęconych, którzy znajdują się w odpowiednim
stanie do danej służby.
Diakon Filip użyty był za narzędzie Boskiej opatrzności do naprowadzenia
eunucha Etiopczyka na wąską drogę uczniostwa - a przez tego prawdopodobnie
Ewangelia została zapoczątkowana w Afryce. Filip został do tego użyty, ponieważ
znajdował się w odpowiednim stanie aby mógł być użyty za narzędzie mówcze w
służbie dla prawdy. Po okazaniu swej wierności w mniejszej usłudze, przy stołach,
on został zaawansowany do stanowiska przedstawiciela Bożego w ogłoszeniu
Ewangelii Samarytanom; a niniejsza lekcja wykazuje dalsze kierownictwo Pańskie
nad nim w podobnej służbie. W tym znajduje się zachęcająca nauka dla wszystkich
będących w tym samym duchu - w tym samym pragnieniu aby służyć Panu i Jego
sprawie. Wierność w małych sprawach, napewno sprowadza większe sposobności.
Nie mamy powiedziane w jaki sposób Pan "rzekł Filipowi" aby
udał się na drogę, gdzie miał spotkać jadącego eunucha; możemy wszakże być
pewni, że była to wskazówka wyraźniejsza dla Filipa aniżeli domysł, lub
wrażenie. Należy nam pamiętać, że w owym czasie Pan używał cudownych sposobów
komunikacji, więcej aniżeli obecnie - zapewnię w celu umocnienia wiary w Swoich
sługach, a także ich pracy. Obecnie postępujemy więcej wiarą aniżeli widzeniem
i cudownym kierownictwem.
Mimo to, światło prawdy, oświecające Boski plan i Słowo, przyświeca
obecnie tak jasno, że bez przesady możemy powiedzieć, iż znajdujemy się w
warunkach korzystniejszych aniżeli wierni ówcześni. Pamiętać nam trzeba, że do
czasów niniejszej lekcji, nie było pism Nowego Testamentu; przeto oprócz zakonu
i proroctw, apostołowie i pierwsi ewangeliści nie mieli nic ponad cudowne
pośrednictwo Boskiej opatrzności.
Nawet po zauważeniu Boskiej opieki nad wiernymi, ogarnia nas zdziwienie,
że tak wyjątkowa opieka okazana była nad taką jednostka jest ów rzezaniec - że
specjalny posłaniec był do niego skierowany, aby pouczył go drogi
sprawiedliwości. Jest aż nadto widocznem, że Boska opatrzność nie zajmuje się
całą ludzkością do takiego stopnia; co dowodzi, że w charakterze, w sercu owego
rzezańca było coś takiego w czym Pan miał szczególniejsze upodobanie i dla tego
tak cudownie zaopiekował się nim, aby mógł poznać prawdę.
NIECO O OWYM EUNUCHU, CZYLI RZEZAŃCU
Przynależność owego rzezańca była do królestwa Meroe, które znajdowało
się po prawej (wschodniej) stronie rzeki Nil, od miejsca gdzie z rzeką Nil
łączy się rzeka Atbara - i stąd na południe aż do Kartoum i, po wschodniej stronie
błękitnego Nilu, aż do gór Abisynii. On był urzędnikiem królewskiego dworu,
człowiekiem religijnym, głęboko zainteresowanym religią żydowską. W swoim
zapale religijnym rzezaniec ten udał się do Jerozolimy, aby tam się modlić i
aby więcej dowiedzieć się o prawdziwym Bogu. Opis o tym zdarzeniu, podobnie jak
ten o nawróceniu Samarytan i Korneliusza, zdają się wskazywać, że wydarzenia te
miały miejsce po zakończeniu owych "siedemdziesięciu
tygodni" specjalnej łaski dla Izraela; bowiem rzezaniec ten nie był Żydem
w znaczeniu zupełnym - rzezańcy nie byli w zupełności przyjmowani za prozelitów
ani mieli przywilejów wchodzenia do zgromadzenia Pańskiego. - 5 Moj. 23:1.
Do owego czasu ten rzezaniec, podobnie jak Korneliusz i wierzący
Samarytanie, był częścią klasy Łazarza leżącego u bramy bogacza i pragnącego
odżywiać się okruszynami z hojnego stołu błogosławieństw i obietnic, jaki Bóg
zastawił Izraelowi. Teraz nadeszła zmiana. Dom izraelski został odrzucony. Z
nadejściem powołania ewangelicznego, zakończyła się specjalna łaska dla Izraela
a jednocześnie nadszedł czas przyjęcia klasy Łazarza na łono Abrahamowe. Filip,
jako anioł, czyli posłaniec Pański, został posłany aby tego przedstawiciela
klasy Łazarza przenieść do ramion ojca Abrahama, jako prawdziwe dziecko Abrahamowe,
przez wiarę.
Ów rzezaniec udał się do centrali religijnego systemu, który on uznawał
za prawdziwy. Wyjeżdżał z Jerozolimy z kopią manuskryptu jednego z Proroków -
Izajasza - co w owym czasie było skarbem dość kosztownym. Że ów manuskrypt był
w języku greckim a nie hebrajskim zdaje się wynikać z tego, że nazwa proroka
przełożona jest na język grecki "Esaias",
podczas gdy z hebrajskiego na angielskie, nazwa ta byłaby przełożona na "Isaiah" (w polskim, Izajasz).
Ów rzezaniec łaknął i pragnął prawdy, i podejmował wszelkie możliwe jemu
zabiegi aby ją zdobyć, co wynika z tego, iż przyjechał do Jerozolimy,
manuskrypt ten kupił i go czytał. Że nie tylko czytał ale uważnie badał, możemy
wywnioskować z jego słów do Filipa. Czy możemy się dziwić, że Boska opatrzność
wnet została objawiona wobec takiego - wobec człowieka, który w takim stanie
serca szukał i pragnął prawdy? Nie powinniśmy dziwić się; bowiem jest to
zgodnem z Boską obietnicą, że tacy będą napełnieni. "Kto szuka, znajdzie, a kto kołacze, drzwi prawdy będą mu otworzone"
- powiedział nasz Pan. Pamiętajmy, że znajdujemy się pod opieką tego samego
Boga i że On nie zmienia się. On jest i dziś tak samo zdolnym i chętnym
dopomagać szczerym poszukiwaczom prawdy.
LEKCJE GODNE ZAUWAŻENIA
Jeszcze jedna lekcja w łączności z tą sprawą może być zastosowana do
czasów i chwil. Bóg mógłby owego rzezańca skierować do zgromadzenia w
Jerozolimie i do instrukcyj, jakie mógłby tam otrzymać od apostołów; lecz to
prawdopodobnie nie byłoby korzystnem dla rzezańca. Po otrzymaniu pewnych
instrukcji od apostołów, on może odniósłby się z tą sprawą do nauczonych w
Piśmie i Faryzeuszów a ich wyjaśnienia mogłyby wprowadzić go w zamieszenie. Pod
Boską opatrznością on prawdopodobnie już słyszał coś o chrześcijanach, o ich
nauce, że Mesyjasz przyszedł i został ukrzyżowany, i jest też możliwem, że on
słyszał również drugą stronę tej sprawy, że główni kapłani i nauczyciele
twierdzili, iż cała ta sprawa była podejściem i oszustwem. Możliwie, że
rozmyślanie o tym wszystkim pobudziło go do nabycia owego manuskryptu, który
czytał i doprowadziło go do postawy umysłu korzystnej do przyjęcia prawdy, gdy
Filip zaczął mu ją wykładać.
Nauczmy się z tego ufać niezachwianie w Boskiej mądrości i potędze, nie
tylko we własnych sprawach ale i w ogólnej służbie prawdzie. Pamiętajmy, że Pan
zna tych, którzy są Jego i wie najlepiej, w jaki sposób zaznajomić ich z
prawdą. Właściwe zrozumienie tej lekcji nie osłabi rąk naszych w Pańskiej
służbie, bo prawdziwi słudzy będą nadal pilnymi i gotowymi do służenia, tak jak
był Filip; lecz ono wzmocni nasze serce i uśmierzy nasze obawy, która jest
zaporą do pokoju w sercach wielu dziatek Bożych. Nie obawiajmy się o Słowo
Boże, raczej pamiętajmy o Jego zapewnieniu przez Proroka: "Takci będzie Słowo Moje, które wynijdzie z
ust Moich; nie wróci się do Mnie próżno, ale uczyni to co Mi się podoba, i
poszczęści mu się w tym na co je poślę". - Izaj. 55:11.
SPOSOBY BOSKIEJ OPATRZNOŚCI
Powóz rzezańca prawdopodobnie dogonił i minął Filipa na drodze, lecz nie
jechał za prędko aby jadący mógł czytać. On czytał głośno, według ówczesnego
zwyczaju i nauczania. Zaiste, jedną z reguł żydowskich było, że wierni,
podróżując, mieli czytać, gdy nie mieli towarzystwa.
Nie jesteśmy poinformowani, jak duch rzekł Filipowi, aby przyłączył się
do wozu; może było to w taki sam sposób cudowny, jak posłany został na ową
drogę, albo też, będąc posłanym na tę drogę, upatrywał za przedmiotem swej
misji a usłyszawszy rzezańca czytającego z proroctwa, Filip zrozumiał, że to
był człowiek odpowiedni do słuchania i czas sposobny do przedstawienia mu
prawdy, na służenie, której on poświęcił swoje życie. To nasuwa nam myśl, że
wszyscy wierni Pańscy, w miarę jak pragną być sługami prawdy, powinni
ustawicznie czuwać aby zauważyli nastręczające się ku temu sposobności, powinni
się również spodziewać, że będą w tej służbie kierowani i używani przez Pana.
Wszyscy prawdziwie poświęceni Panu są sługami prawdy; i każdy z takich
powinien starać się wykorzystać każdą sposobność, jaka się nastręcza, nie wiedząc,
która z tych sposobności będzie miała najlepsze uznanie i powodzenie przed
Panem. Gdziekolwiek widzimy dowody przywiązania do Pana i Jego Słowa,
powinniśmy pospieszyć z pomocą. Za przykładem Filipa, powinniśmy szukać za
sposobnościami rozmawiania z takimi, w pragnieniu, aby im dopomóc, tak jak i
nam Pan udzielił pomocy przez innych. Powinniśmy być zawsze gotowymi udzielić
drugim błogosławieństwa, którego sami dostąpiliśmy, rozumiejąc, że to jest
najgłówniejszym obowiązkiem tych, którzy poświęcili samych siebie na służbę Królowi
królów.
Słowa Filipowe: "Rozumieszże
co czytasz?" może nie zawsze byłyby dobrze przyjęte; lecz w tym
wypadku był to prosty i dobry sposób przystąpienia do sprawy, jaką on miał
przed sobą. Dobrze jest używać taktu, lecz zdaje się nam, że wielu z wiernych
Pańskich, w swej trosce aby być taktownymi, nie dosyć są wyraźnymi w
przedstawianiu poselstwa ewangelicznego.
Gdyby Filip za bardzo silił się na taktowne słowa i wyrażania to może
rozmawiałby z owym rzezańcem dość długo o pogodzie, o urodzajach, o jego domu w
Etiopii, o powodzeniu w tymże kraju, o religijnych pojęciach ludności itp., i w
ten sposób odwróciłby umysł słuchacza od najważniejszego przedmiotu, który miał
do przedstawienia. Gdy zauważymy, że Filip, usłyszawszy głośne czytanie
eunucha, wiedział czym on był zainteresowany, nie dostrzegamy lepszego sposobu
przedstawienia swego przedmiotu jak metoda i słowa zastosowane przez Filipa: "Rozumieszże, co czytasz?"
WAŻNE PYTANIE
Można powiedzieć, że było to poważne i treściwe pytanie- Gdyby ów
rzezaniec miał zrozumienie tego co czytał, to nie obraziłby się owym pytaniem,
ale swobodnie odpowiedziałby: "Tak,
przyjacielu, dzięki Bogu, rozumiem i zrozumienie to jest dla mnie bardzo
drogie; czy i ty to rozumiesz?" Gdyby jednak on znajdował się w
ujemnej postawie serca to odpowiedź jego wyraziłoby większą lub mniejszą urazę,
coś w ten sposób: "A co tobie do
tego? Pilnuj swej własnej sprawy". Gdyby zaś był obłudnego
usposobienia na podobieństwo Faryzeuszów, z którymi Jezus rozmawiał, to
chełpiłby się swoją znajomością i następnie, dla ukrycia swej nieświadomości,
skierowałby rozmowę na inny temat.
Od ludzi o usposobieniu Faryzeuszy, nie powinniśmy spodziewać się, że
oni od nas przyjmą prawdę może prędzej aniżeli od Pana. Powinniśmy wiedzieć, ze
Słowa Bożego, że prawda jest celowo ukryta przed tymi, którzy nie są we
właściwej postawie serca aby ją przyjąć - ona jest im niezrozumiała,
niedostępna. Trudnością nauczycieli dzisiejszego chrześcijaństwa, podobnie jak
było z Faryzeuszami, nauczonymi w piśmie i kapłanami w dawnych czasach jest, że
gotowi są mówić: "Czy i my ślepymi
jesteśmy?" Oni twierdzą, że wiedzą; lecz wiadomo nam, że oni wiedzą,
iż nie wiedzą. Przeto, jak Pan tamtym powiedział, pozostają w ciemnocie swej;
bo nikt nie może spodziewać się, być uczonym od Boga, dokąd trwa w tym
zarozumiałym, nieszczerym stanie chlubienia się znajomością i wiarą, których
wcale nie posiada. - Jan 5:40-41.
Ci, którym Pan posyła poselstwo łaski w tym wieku ewangelicznym, są w
znacznym stopniu podobni rzezańcowi, o którym mówi nasza lekcja - uczciwi,
szczerzy, szukający prawdy, wyznający swój brak znajomości, nie boją się ani
wstydzą przyjąć jakąkolwiek pomoc Pan im przygotuje. Ów rzezaniec nie wypytywał
Filipa: "Czy ty jesteś kapłanem?
albo Faryzeuszem? albo Doktorem Zakonu?" Było mu dostatecznym, że w
swej ręce trzymał to co wierzył, iż było poselstwem od Boga i wiedział, że ono
zawiera w sobie orzeczenia, obietnice itd., których on nie rozumiał. Wierzył
jednak, że ten Bóg, który dał to proroctwo, był zdolnym i chętnym dostarczyć mu
wytłumaczenia, którego on pragnął; a ktokolwiek wyjaśniłby mu ową sprawę,
udowodniłby, że jest nauczycielem od Boga, sługą prawdy i krzewicielem światła.
SKROMNOŚĆ RZEZAŃCA
Że takim było usposobienie rzezańca dowodzi jego odpowiedź: "Jakoż mogę zrozumieć, jeźliby mi kto nie
wyłożył?" Tak pilnym był w swoim poszukiwaniu za prawdą, że już sama
myśl, iż Filip może mu dopomóc do zrozumienia czytanego proroctwa, zupełnie
rozbudziła jego zainteresowanie i prosił Filipa "aby wstąpił do powozu i siedział z nim," dając mu sposobność
do wytłumaczenia owego proroctwa.
Nie dziwi nas, że serce tak szlachetne a jednak pokorne i gotowe do
nauki, było tak specjalnie zaszczycone przez Boga, iż posłaniec był do niego
posłany, aby go pouczył, podczas gdy miliony innych było pominiętych - jako
niegodni. Podobnie sprawy mają się i dziś; a chociaż Bóg ogólnie nie posyła
Swoich wiernych w sposób taki jaki skierował Filipa do owego rzezańca, to
jednak pewną instrukcję w tym względzie mamy, a mianowicie: "Każcie Ewangelię cichym." "Kto ma uszy, niechaj słucha." - Izaj.
61:1; Mat. 13:9; Obj. 2:7.
Zgodnie z oświadczeniem Proroka, poselstwem naszym jest aby zawiązywać
skruszone serca, a nie aby serca ranić; mamy kazać Ewangelię Chrystusową
cichym, a nie burzliwym. Z sercami twardymi, burzliwymi Bóg postąpi w inny sposób.
On ich skruszy młotem utrapienia, ucisku i ćwiczenia Swoim sposobem i w Swoim
czasie słusznym. W międzyczasie, w wieku ewangelicznym, On wybiera klasę
oblubienicy Chrystusowej z pomiędzy tych, którzy już są skruszeni w sercu i do
pewnego stopnia cichymi i chętnymi do nauki. Nie powinniśmy tracić czasu na
wysiłki daremne, przeciwne regułom Pisma świętego. Ci, którzy nie mają
Ewangelii, ale poselstwo reformy, niechaj głoszą reformy polityczne, społeczne
lub moralne. Pańskim poselstwem dla poświęconych jest, aby "opowiadali Ewangelię cichym, aby zawiązywali
rany tych, którzy są skruszonego serca."
Nie było to prawdopodobnie przypadkiem, ale opatrznościowym zrządzeniem,
że ów rzezaniec miał pod rozwagą tę szczególną część proroctwa Izajaszowego,
która stosowała się do naszego Pana, że jako baranek na zabicie wiedziony, nie
otworzył ust Swoich w proteście. Proroctwo to mówiło też o Jego upokorzeniu, że
miał być wycięty z ziemi i rozbudzić kwestię o Swoim rodzaju.
Nie dziw, że biedny rzezaniec był zakłopotany i nie dziwi nas, że i dla
Żydów było to zagadkowym. Nie ulega wątpliwości, że proroctwo to, jak większość
innych proroctw nie mogły być wyraźnie zrozumiane dokąd nie były wypełnione,
bowiem zrozumiane mogły być dopiero w świetle ich wypełnienia i to tylko przez
tych co znajdowali się w odpowiednim stanie serca oraz pod oświeceniem i
kierownictwem Ducha świętego.
STOPNIE WYROZUMIENIA PLANU BOŻEGO
W łączności z tym powinniśmy zauważyć,
1. że chociaż Pismo święte jest "mieczem ducha, Słowem Bożym,"
mogącym uczynić człowieka mądrym, jednak ono nie prędzej może być zrozumiane aż
w słusznym u Boga czasie.
2. Ono może być zrozumiane tylko pod
kierownictwem i oświeceniem przez Ducha świętego, a jednak
3. Duch święty nie działał na
poszukiwacza prawdy przez Pismo, ani przez umysłowe wrażenie, ale przez żywego
przedstawiciela tegoż Ducha świętego - przez ewangeliczne poselstwo zaniesione
przez współsługę.
Prawdziwe dziecko Boże szukające prawdy według właściwych zasad i
ufające Bogu według Jego Słowa, nie będzie ignorować ani lekceważyć pomocy,
jakiej Bóg udziela przez pewnych nauczycieli w kościele. Ono jednak będzie się
starało rozeznać prawdziwych nauczycieli od nauczycieli sekciarskich, a
najlepszą, najbezpieczniejszą i najpewniejszą metodą rozpoznania nauczycieli od
Boga naznaczonych będzie ich zdolność do prostego, jasnego, wyraźnego
tłumaczenia Słowa Bożego - "cokolwiek
przedtem napisano ku naszej nauce." - Rzym. 15:4.
To był jedyny dowód wiarogodności, jaki Filip posiadał w swej służbie
prawdzie. On był nauczonym od Boga przez Apostołów, a teraz z kolei był
sposobnym zakomunikować eunuchowi tę wielką prawdę, że Chrystus przyszedł na
świat aby go wykupić, że umarł za grzechy ludzkie, zmartwychwstał i wstąpił do
chwały; a w międzyczasie, zanim błogosławieństwo spłynie na świat przez
Chrystusa, zgodnie z obietnicą, Bóg powołuje "Małe Stadko", członków Ciała Chrystusowego, aby byli
współdziedzicami z Jezusem w Królestwie; i że skoro ta klasa wybranych będzie
dopełniona, Mesjasz (Jezus, Głowa i kościół, Jego ciało) będzie objawiony w
chwale i mocy, i rozpocznie błogosławienie ludzkości tego świata. Będzie to On
od dawna wyczekiwany Mesjasz, o którym przepowiadali wszyscy święci prorocy od
wieków. - Dzie. Ap. 3:20-24.
Filip niezawodnie wytłumaczył też rzezańcowi, że ci którzy przyjmują
Chrystusa za swego Zbawiciela, pragną być Jego uczniami i wziąwszy swój krzyż
naśladować Go, powinni to swoje poświęcenie okazać przez chrzest. Widocznie nie
wzięło rzezańcowi długo do zadecydowania, co on ma uczynić i jego serdeczna
gotowość aby iść za Barankiem gdziekolwiek On poprowadzi, okazana była w jego
pragnieniu aby zaraz był ochrzcony.
Filip był gotowym przyjąć go za współczłonka w kościele Chrystusowym, i
gotowym był usłużyć mu tym symbolicznym aktem, zalecającym go do członkostwa w
ciele Chrystusowym - chrztem - skoro tylko dał dowód, że Pana przyjął i
poświęcił się Jemu. Nie wymagał od eunucha aby nauczył się katechizmu, lub
uczynił jeszcze pewne wyznanie, jakie w minionych wiekach zalecali ludzie
dobrze myślący, lecz źle pojmujący Biblię. Nie powiedział mu też: "Ja zapiszę sobie twoje nazwisko, abyś odtąd
był uważany za członka w kościele i postaram się o pewien autorytet dla ciebie,
abyś mógł ogłaszać Ewangelię w Etiopii." Nie! w owym czasie sprawa ta
nie była tak zamieszana i zamglona jak jest obecnie. Filip głosił Ewangelię w
jej prostocie i w taki sam sposób przyjął ją rzezaniec; a wraz z Ewangelią szły
też prawo i autorytet do ogłaszania jej: "Kto ma Słowo Moje, niech mówi Słowo Moje w prawdzie" (Jer. 23:
28). Wszyscy dostępujący pomazania duchem świętym, namaszczenia od onego
Świętego, są przez to uznani za członków "królewskiego kapłaństwa" i są w zupełności upoważnieni do
ogłaszania radosnej nowiny.
ZŁOTY TEKST
To jest w zupełnej zgodzie z naszym tekstem naczelnym, który nie mówi,
że "ustami czyni się wyznanie
artykułów wiary", które nie są zrozumiane głową, ani wierzono sercem,
ale po takim wyznaniu udzielane jest członkostwo w nominalnym kościele
ustanowionym przez ludzi, lecz bez Boskiego upoważnienia co do nazwy i
sposobów. Przeciwnie, tekst ten oświadcza prosto i wyraźnie, że jeźli wierzono
jest coś co ma wagę i znaczenie w Boskiej ocenie, ma być wierzono sercem, a
sercem wierzyć nie można, jeżeli się czegoś nie rozumie przynajmniej do pewnego
stopnia. Prawdziwy chrześcijanin nie wierzy w tajemnice ale w fakta i stopniowo
dochodzi do zrozumienia rzeczy, które nadal są tajemnicą dla tych "co są na zewnątrz" - poza obrębem
prawdziwego kościoła.
Druga część naszego tekstu naczelnego jest widocznie tak samo ważna jak
pierwsza: "Ustami dzieje się
wyznanie ku zbawieniu." Z tego wynika, że nieumiejętny wyznawca nie
uczyni swego powołania i wybrania pewnym. Nie mówimy tu o nieumiejętnych z
natury, ale rozumiemy słowo "usta" w takim znaczeniu jak wyrażamy się
o "uszach" naszego serca i
o "oczach wyrozumienia".
Serce, które widzi i słyszy łaskę Bożą, i prawdziwie ją przyjmuje będzie tak
rozentuzjazmowane tym co widzi i słyszy, że nie zdoła ukryć zewnętrznych
objawów radości, pokoju, nadziei, ufności i wdzięczności. Jak to i apostołowie
powiedzieli: "Nie możemy tego cośmy
widzieli i słyszeli, nie mówić." - Dzie. Ap. 4:20.
Chrześcijanie, którzy dostąpili światła prawdy, zobaczyli łaskę Bożą w
Jego planie i skosztowali, że dobrotliwy jest Pan, usłyszawszy o onym "wielkim zbawieniu, które wziąwszy początek
opowiadania przez samego Pana od tych, którzy Go słyszeli, nam jest
potwierdzone" - nie mogą milczeć, ani światła tego chować pod korzec.
Gdyby to czynili, światło w nich zgasłoby, przestaliby wzrastać duchowo, a
trwanie w tym doprowadziłoby w końcu do wtórej śmierci; - bo ci, którzy wstydzą
się Pana i Jego Słowa, po dobrym rozpoznaniu tychże, nie tylko nie nadawaliby
się do Królestwa, ale takich Pan również wstydziłby się w jakichkolwiek
warunkach. - Łuk. 9:26.
Na Straży 1982/6/01, str. 81; W.T. R-2964 a -1902 r.