<< Wstecz |
Wybrano: R-2257 a, z 1898 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Do kogóż pójdziemy?
"I odpowiedział Mu Szymon
Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego" –
Jana 6:68
Na świecie znajduje się wiele głosów
wzywających ludzkość do ubiegania się o przyjemności, bogactwa, mądrość itp.
zastawiane są również różne przynęty, a dla młodych i niedoświadczonych, rzeczy
te mają wielki powab. Jednakowoż doświadczenie nauczyło wielu z nas, że te
zwodnicze, syrenie głosy zaprowadziłyby nas tylko do ruiny oraz, że "nie
wszystko złoto, co się świeci". Poznaliśmy, że pożądania naszej ludzkiej
natury są omylne, że jesteśmy istotami upadłymi i że nasze upodobania i
zachcianki są przewrotne i tak skażone, że często pożądamy takich rzeczy, które
są szkodliwe, a odrzucamy te, co są dla nas najlepsze. Nasz Pan mówi o tych
różnych głosach, które wzywają ludzi i wiodą ich na bezdroża i przeciwstawia te
głosy ze Swoim własnym wzywaniem "owiec", które głosu Jego
słuchają. Oto Jego słowa: "Owce Moje słuchają głosu Mego i idą za Mną",
ale za cudzym nie idą, lecz uciekają od niego; bo nie znają głosu obcych".
- Jana 10:3-5.
W obecnym czasie nie wszyscy są w
stanie usłyszeć i zrozumieć głos Onego dobrego Pasterza; o wiele więcej jest
tych, co są głusi w tej sprawie, chociaż dobry mają słuch na zwodnicze głosy
świata, ciała i diabła. To też Pismo Święte mówi: "Kto ma uszy ku
słuchaniu (Ewangelii) niechaj słucha". Należy nam jednak
pamiętać, że otworzenie naszych uszu na usłyszenie dobrej nowiny, której
ośrodkiem jest Chrystus, nie zamknęło takowych na różne głosy samolubstwa,
ambicji, pychy, próżnej chwały i na różne inne głosy pochodzące od świata,
ciała lub diabła; zdaje się raczej, że gdy zostaliśmy przyjęci za Pańskie owce
i otrzymaliśmy sposobność rozpoznania głosu Onego Pasterza, czyli głosu prawdy,
jesteśmy jakby tym więcej wystawieni na różne inne głosy, które starają się
odciągnąć nas od naszego Pasterza i od chodzenia Jego śladami. I dużo, o! jak
dużo, odchodzi! "Chodząc według własnych pożądliwości". Ilu to
w taki sposób wykoleja się na drodze do niebieskiego miasta! Ilu bywa ostatecznie
w zupełności skierowanych w innym kierunku! Ilu to w taki sposób odeszło "i
więcej z Nim nie chodzili!" Jak mało, jak "maluczkie stadko"
jest tych co postępują z dnia na dzień, co poznają Onego Pasterza coraz
zupełniej, kroczą Jego ścieżkami, a ostatecznie dojdą za Nim do królestwa
niebieskiego!
PRZESIEWANIA
Pamiętamy, że słowa naszego tekstu
zostały wywołane pewnym przesiewaniem pomiędzy uczniami. Sprawa naszego Pana
postąpiła naonczas znacznie naprzód. Z początku ludność chętnie słuchała Go i
wielu mówiło: "Nigdy człowiek nie mówił tak jak ten mówi",
powiedziane jest również, że "wielkie rzesze szły za Nim".
Lecz pod koniec Jego misji, gdy zazdrość i nienawiść doktorów zakonnych i
Faryzeuszów zaczęła się ujawniać coraz wyraźniej, Jezus stawał się mniej
popularnym, a w naszym kontekście znajdujemy, że wielu z Jego słuchaczy
odchodziło od Niego i Pan mówił: "Dlategomci wam powiedział: Iż żaden
nie może przyjść do Mnie, jeźliby mu nie było dane od Ojca Mojego. Od tego
czasu wiele uczniów Jego odeszło nazad, a więcej z Nim nie chodzili. Tedy rzekł
Jezus do onych dwunastu: Izali i wy chcecie odejść? I odpowiedział Mu Szymon
Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego".
Takie przesiewania i doświadczania
uczni Pańskich były w procesie przez cały Wiek Ewangelii i trwają dotąd. Wielu
było takich, co wprost lub pośrednio, rozmyślnie lub nierozmyślnie pogardzało
Onym wielkim Pasterzem, Jego kierownictwem i naukami. Niektórzy czynili to z
powodu, że arcykapłani, nauczeni w Piśmie i Faryzeusze mówili: "Diabelstwo
ma, szaleje. Nie słuchajcie Go!" Niektórzy z powodu, że nie rozumieli Jego
nauk i mówili: - "Twardać to mowa, któż jej słuchać może?" Inni z powodu, że nauka Jego czyniła za ostry przedział pomiędzy
sprawiedliwością a grzechem, pomiędzy Bogiem a mamoną; i możemy rozumieć, że
literalnym jest Pańskie oświadczenie, że ewentualnie tylko "maluczkie
stadko" będzie znalezione jako godne królestwa.
Niektórym z powodu ich mylnego
zrozumienia danego przedmiotu, będzie się może wydawać za surowym, gdy powiemy,
że Pańskie poselstwo było zamierzone, aby odtrącić i obruszyć jedną klasę, a
pociągnąć i utrzymać drugą. Takie coś byłoby nie do pojęcia gdyby o tych
odtrąconych miało być rozumianym, że odtrąceni zostali do piekła na wieczne
męki, a takie jest ogólne mylne pojęcie tej sprawy. W rzeczywistości jednak
rzecz się ma inaczej; mianowicie, zaproszenie i pociąganie jest do królestwa,
odtrącanie zaś jest od tegoż królestwa, a przesiewanie i oddzielanie za czasów
naszego Pana i od owego czasu aż dotąd, było w tej intencji, aby z pomiędzy
tych, co mienią się być Jego naśladowcami i co chcą odziedziczyć Jego królestwo
Pan mógł odłączyć takich, co są niegodni tych błogosławieństw. Odnośnie końca
wieku ewangelicznego i ostatecznego uwielbienia "małego stadka",
mamy napisane: "Pośle Syn człowieczy Anioły Swoje, a oni zbiorą z
królestwa (czyli z klasy królestwa) jego wszystkie zgorszenia i te
którzy nieprawość czynią. Tedy sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie
Ojca swego" (Mat.13:41-43). Możemy być pewni, że z takich, co nadają
się do tegoż królestwa, żaden nie będzie przesiany. O takich jest napisane:
"Żaden nie może ich wydrzeć z ręki Ojca Mego"; a także: "To
czyniąc (jeżeli będziecie słuchać głosu Pańskiego, rozwijać w sobie Jego
ducha i chodzić Jego drogami), nigdy się nie potkniecie (tak
postępując); tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego
królestwa Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa". - Jana 10:29;
2Piotra 1:10,11.
Jest więc rzeczą nader ważną abyśmy
umysły nasze mieli w zupełności upewnione co do głosu, któremu chcemy być
posłuszni i wzoru, który chcemy naśladować - albowiem "mąż umysłu
dwoistego jest niestateczny we wszystkich drogach swoich". Nie możemy
służyć "Bogu i mamonie", bez względu jak bardzo byśmy próbowali. Nie
możemy słuchać i stosować się do głosu szatana, grzechu, świata lub swego
ciała, a jednocześnie słuchać i stosować się do głosu dobrego Pasterza, głosu
prawdy, głosu miłości. Niechaj sprawa ta będzie dobrze ustalona w naszych
umysłach, abyśmy nie chwiali się więcej, gdyśmy już raz zajęli miejsce pomiędzy
Pańskimi owcami.
ZWODNICZE GŁOSY
Aby decyzja nasza mogła być właściwa
i ostateczna, od której nigdy nie próbowalibyśmy odwrócić się, dobrze będzie,
gdy zauważymy te różne inne głosy i do czego one prowadzą. Nie będziemy
opisywać jak te głosy apelują do świata w ogólności, ale jak one apelują do
tych, którzy już usłyszeli głos Onego Dobrego Pasterza. Głosy te nie mówią, że
one będą przeciwne naszej wierności Pasterzowi, ale że będą z nią współdziałać.
Pasterz nasz jednak oświadcza, że tak nie będzie; że samolubne głosy tego
świata wzywają i odciągają od Niego i od tej ścieżki, którą On Swe owce
prowadzi.
Bogactwo wzywa nas, wystawia swój
złoty powab i obiecuje wielkie rzeczy podsuwając myśl, że nasza religijna
gorliwość jest dobra, lecz trochę za przesadna i fanatyczna i że tylko w tej
mierze ona sprzeciwia się bogactwu. Twierdzi także, iż choćbyśmy nawet mieli
opuścić Pana dla zdobycia bogactwa, to opuszczenie to byłoby tylko chwilowym, a
po osiągnięciu bogactwa moglibyśmy podążyć za Panem z podwójną energią i w taki
sposób moglibyśmy wnet osiągnąć królestwo. Niestety! jak zwodniczy jest ten
głos! a jednak jak wielu daje się nim pociągać! Dobrze powiedział Apostoł, że
"korzeniem wszystkiego złego jest miłość pieniędzy, których niektórzy
pragnąc, pobłądzili od wiary i poprzebijali się wieloma boleściami"
(1Tym.6:10). Jak fałszywą jest ta nadzieja, jak mało z tych co ubiegają się o
bogactwo, zdobywa je! Zaiste, samo bogactwo nie jest złem; albowiem Bóg jest
bogatszy ponad wszystkich, lecz miłość do ziemskich bogactw, oraz sposób, w
jaki one odciągają serce i uczucie od prawdy i od rzeczy niebieskich, stanowią
owe zło i sidło, które mało kto może pokonać i doprowadzić do poddaństwa
Boskiej woli.
Wielu słyszy głos sławy i idą za tym
głosem, chcąc być sławnymi i wysoko poważanymi pomiędzy ludźmi. Główną pobudką
tu jest pycha i wyniosłość - ambicja dla samego siebie - nie dla Boga ani dla
Boga, ani dla sprawiedliwości. Jak mało z tych, co odstępują od dróg Bożych
częściowo lub zupełnie w pogoni za sławą, popularnością i chwałą u ludzi,
dochodzą do sławy w jakimkolwiek większym stopniu! Jest to fałszywy głos,
budzący fałszywe nadzieje, które wnet bywają zburzone w śmierci, jeżeli nie
prędzej. Głos ten chce odwieść nas od pokornej ścieżki posłuszeństwa i
samoofiary w służbie Bożej, czego nagrodą jest "chwała, cześć i
nieśmiertelność" po prawicy Bożej.
ZWODNICZOŚĆ CIELESNYCH PRZYJEMNOŚCI
Inni słyszą głos światowych przyjemności
i widzą, że miliony ludzi ubiegają się o takowe, aby służyć ciału. Wielki jest
ten pociąg, aby iść razem z tą rzeszą i starać się o przyjemności, przez
uleganie naszym skażonym upodobaniom i zachciankom. Jak długo weźmie nam
nauczyć się, że światowe przyjemności są płytkie i zawierają w sobie więcej
goryczy aniżeli słodyczy; a także iż skłonności pustych rozrywek są przeciwne
nowym ambicjom, nowym nadzieją i nowym pragnieniom naszej nowej natury! Ile to
już wysiłków podejmował lud Boży aby spleść czyli zmieszać przyjemności tego
świata z radościami niebieskimi, lecz tylko na to aby się przekonać że one nie
dadzą się zmieszać i że prawdziwe szczęście tych co chcą trwać w Chrystusie i
iść Jego śladem, polega na odrzuceniu wszelkich przyjemności mających grzeszną
kombinację lub skłonność! Jak długo weźmie nam nauczyć się że jedynymi
przyjemnościami, którymi nowe stworzenie może rozkoszować się prawdziwie są te,
w których nasz Pan może być naszym towarzyszem, o których możemy rozmawiać z
Nim i w których możemy radować się Jego społecznością!
Należy zauważyć, że wszystkie te
sidła mają swe korzenie w samolubstwie - one wszystkie chylą się do
samowywyższenia; gdy zaś głos Onego Dobrego Pasterza wzywa nas do oderwania się
od naszego samolubnego stanu, usposobienia i pożądań, na wyższy poziom uczuć,
na poziom uczynności, oraz miłości Boga, sprawiedliwości i współbliźnich, aby
czynić dobrze. Widzimy także, iż wystawiwszy przed nami te nowe warunki, nasz
Pan i Nauczyciel dozwala, aby te samolubne skłonności naszego cielesnego serca,
oraz powaby tego świata, wzywały nas w przeciwnym kierunku, tak abyśmy przez
odpieranie takowych, mogli wyrabiać w sobie silny charakter, zakorzeniony,
ugruntowany i utwierdzony na sprawiedliwości i miłości, silny i zdolny
sprzeciwić się słabościom własnego ciała, jak i wpływom przyjaciół i świata w
ogóle.
Tylko ci, co wyrobią w sobie taki
charakter mogą być "zwycięzcami" świata i tylko tacy będą
przyjęci przez Pana jako Jego współdziedzice w królestwie. Widzimy więc, że Bóg
szuka takich którzy by nie tylko zawarli z Nim przymierze, ale którzy by
zademonstrowali swą wierność pod naciskiem ćwiczeń, prób i doświadczeń - aby
przez to mogli być odłączeni i przysposobieni do Jego służby nie ci, co są
mocni w samowoli lub mocni w ciele, ale tacy co zaniechawszy woli ciała oddają
się w zupełności Bogu i bywają przemienieni przez odnowienie ich umysłu, stając
się "mocnymi w Panu i w sile mocy Jego".
DOŚWIADCZENIA, CHARAKTER, ZWYCIĘSTWO
Tę samą myśl wyrażają słowa Boże
wypowiedziane do figuralnego narodu, czyli do cielesnego Izraela - "Doświadcza
was Pan Bóg wasz, aby wiedział, jeźli wy miłujecie Pana, Boga waszego ze
wszystkiego serca waszego i ze wszystkiej duszy waszej" (5Moj.13:3).
To wyjaśnia sposób i cel Boskiego postępowania z nami, czyli z duchowym
Izraelem w Wieku Ewangelii; On doświadcza i próbuje Swój lud, aby poznać
stopień i moc ich miłości ku Niemu. Mamy powiedziane, że "nie każdy,
który mówi: Panie, Panie, wnijdzie do królestwa"; że wielu z tych, co
uczynili przymierze przy poświęceniu, nie dotrzymają tegoż przymierza, nie
okażą się posłuszni jego wymaganiom, a to będzie dowodem nie dosyć silnej
miłości ku Niemu, oraz że ich własna wola wciąż jeszcze panowała w ich sercach,
dając Bogu tylko miejsce podrzędne. Królestwo dane będzie tylko takim, którzy,
przy Boskiej łasce staną się w swych sercach podobni Jezusowi, w tym, że będą
miłować Boga z całego serca i z całej duszy, będąc zdolni powiedzieć: "Nie
moja ale Twoja wola niech się stanie, o Boże!" Żaden inny, ale tylko
ten stan zupełnego poddania się Bogu, może uczynić nas sposobnymi do królestwa,
bo tylko taki stan przedstawia zupełną miłość ku Bogu. Pamiętajmy także o tym,
że wszystkie niebieskie rzeczy, "jakich oko nie widziało, ucho nie
słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiły", Bóg zarezerwował dla tych,
co miłują Go nade wszystko.
Z tego wynika, że bez względu jak
pożądanym jest, aby nasi przyjaciele i sąsiedzi oddawali się Bogu na
śmiertelnym łożu, jeżeli nie oddają się prędzej, to jednak jest aż nadto
widocznym, że ci co w taki sposób pokutują w ich godzinie śmierci, nie mogą być
wcale uważani za "dziedziców królestwa"; albowiem nie można
przypuszczać aby w tak krótkim czasie po ich pokucie mogli wyrobić w sobie
potrzebny charakter. Oni nie przeszli przez takie doświadczenia wiary, miłości
i gorliwości dla Pana, które by mogły rozwinąć w nich charakterystyki "zwycięzców",
czyli klasy królestwa. Ci, co oddają się Bogu na łożu śmiertelnym mogą jednak
być zachęceni do spodziewania się Boskiego błogosławieństwa w Tysiącleciu, gdy
otrzymają sposobność, aby Go lepiej poznać i wyrobić swój charakter w warunkach
rajskich - jak to Pan obiecał umierającemu łotrowi.
Gdybyśmy tylko mogli zawsze pamiętać
o tym, że wszelkie doświadczenia, prześladowania i trudności życiowe dozwalane
na tych, co zawarli przymierze ofiary z Bogiem, są zamierzone na wypróbowanie
ich, by doświadczyć ich miłość i zobaczyć czy charakter ich jest utwierdzony,
zakorzeniony i ugruntowany na sprawiedliwości i miłości, to te wszystkie
doświadczenia, trudności i pokusy okazałyby nam się w zupełnie innym świetle i
byłoby to wielce pomocnym dla nas w bojowaniu dobrego boju i w zwyciężaniu.
Powiedzielibyśmy sobie: Jeżeli przez te małe próby, Bóg doświadcza moją miłość
i przywiązanie ku Niemu, to bez względu jak małe lub jak wielkie one są, ja
gorliwie je wykorzystam na zademonstrowanie mej miłości dla Niego i dla Jego
sprawy. Tak rozumiane i w taki sposób przyjmowane wszelkie doświadczenia i
trudności okazałyby się błogosławieństwem; jak wyraża to Apostoł: "Za
największą radość miejcie, bracia moi, gdy w rozmaite pokusy wpadacie";
"W czem weselicie się teraz maluczko, (jeźliże potrzeba) zasmuceni
w rozmaitych pokusach, aby doświadczenie wiary waszej daleko droższe niż złoto,
które ginie, którego jednak przez ogień doświadczają, znalezione było wam ku
chwale, ku czci i ku sławie w objawienie Jezusa Chrystusa". "Błogosławiony
mąż, który znosi pokuszenie, bo gdy będzie doświadczony, weźmie koronę żywota,
którą obiecał Pan tym, którzy Go miłują". - 1Piotra 1:6,7; Jak.1:2,12.
KTÓRZY SIĘ OSTOJĄ
W taki to sposób jesteśmy znowu
zapewnieni, że ci co odziedziczą królestwo będą to tacy, których miłość ku Bogu
została doświadczona przez różne próby i pokusy. Ci, co nie miłują Boga z
całego serca i u których ich własne lub drugich bożyszcze zajmują przednie
miejsce, będą pobudzeni przez świat, ciało lub diabła do pewnego rodzaju buntu
przeciwko Boskiemu Słowu lub Boskiej opatrzności. Takim podsuną się różne
pomysły i teorie, które zaimponują im więcej aniżeli Boski plan; a te teorie i
plany, gdy bliżej zbadane okazują się zazwyczaj, że są oparte na samolubstwie,
albo na ambicji, albo na jakim innym duchu złości, zazdrości, nienawiści, lub
tp.
Dla takich Boskie kierownictwo i
Jego Słowo stracą swój powab, a w proporcji do tego oni stracą też swoje
zainteresowanie i powiedzą tak jak mówili ci, co odwrócili się od Pana, w
czasie Jego pierwszego pobytu na ziemi: "Twardać to jest mowa"
- i więcej z Nim nie chodzili. Będą jednak tacy, co wytrwają przy Panu i nie
zostaną oderwani od Niego żadnymi sztuczkami ani atakami onego złośnika. Są to
ci, co w sercu należą w zupełności do Pana a nie do siebie; oni pójdą za Panem
gdziekolwiek On poprowadzi, ponieważ nie mają innej woli tylko Jego. Ci idą za
Panem wąską drogą prób, ćwiczeń i doświadczeń w życiu obecnym, a w przyszłości,
jak to On sam doświadczył, "Chodzić będą za Mną w szatach białych, iż
godni są" (Obj.3:4). Grono to nie będzie uszczuplone z powodu
odpadnięcia niektórych. Nie, ono będzie zupełne, kompletne według postanowionej
liczby członków, których Bóg zamierzył wybrać jako współdziedziców z Synem
Swoim Jezusem Chrystusem. Jego wszechwiedza dozwoliła Mu uczynić odpowiednie
zarządzenie na wezwanie innych na miejsce tych, co odpadają, oraz przewidzieć,
że wymagana liczba wybranych wytrwa aż do końca.
Ci, co wytrwają będą posiadali
ogólne cechy charakteru Chrystusowego - wierność do Boga i do Jego Słowa; a gdy
różne inne głosy wzywają ich do zejścia z wąskiej drogi poświęcenia, ofiary,
upokorzenia i zaparcia samego siebie, oni w odpowiedzi na zapytanie Pana:
"Czy i wy chcecie odejść?" odpowiedzą tak jak odpowiedzieli
Jego Apostołowie: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota
wiecznego". Oni nie wiedzą gdzie by indziej iść; wrócić się nie mogą, bo
rozumieją dobrze, iż odwrócenie się byłoby dla nich tym, co Pismo Święte
określa jako "odwrócenie się ku zginięciu", na "wtórą
śmierć". Słysząc wezwanie świata, ciała i diabła, oni zrozumieli
również próżność tych wszystkich fałszywych obietnic i że żadne z tych nie dają
zadowolenia. Natomiast w wezwaniu naszego Pana oni rozpoznali nie tylko
słuszność i sprawiedliwość, lecz poznali także obiecaną nagrodę sprawiedliwości
przez Chrystusa, czyli żywot wieczny, który jest obiecany tym, co Go miłują.
BŁOGOSŁAWIONA NADZIEJA
Nigdzie indziej nie ma podobnej
obietnicy; żadne inne źródło nie daje takiej nadziei, zatem nie mogą oni myśleć
o zaangażowaniu się do jakiejkolwiek innej służby, oprócz służby Pańskiej. W
nadziei osiągnięcia tej obietnicy wiecznego żywota, oni mogą radować się nawet
w wydawaniu ich życia doczesnego. Zaiste jest to "błogosławiona
nadzieja"! Mając taką nadzieję wystawioną i wąską drogę wyraźnie
nakreśloną, rozumiejąc także, dlaczego droga ta jest tak wąska i dlaczego tak
mało jest tych, co ją znajdują (ponieważ ona prowadzi do wielkiego wywyższenia
w królestwie i do współdziedzictwa z Chrystusem), któż mógłby pomyśleć choć na
chwilę o odwróceniu się lub nawet o przysłuchiwaniu się głosom wzywającym do
bogactwa, czci, sławy, doczesnych przyjemności itp.; wiedząc że już samo
przysłuchiwanie się tym głosom może powstrzymać nasz postęp na drodze do
królestwa, a przez to zagasić nasze nadzieje i uczynić te wielkie i kosztowne
obietnice bez żadnego znaczenia dla nas. Przeto raczej odkładać będziemy
wszelki ciężar grzechu, który nas snadnie obstępuje i biec cierpliwie w
zawodzie nam wystawionym w Ewangelii.
Jak wierni uczniowie w pierwszym
żniwie, zrozumieli znaczenie Pańskich nauk, których większość ludzi zrozumieć
nie mogła, tak i teraz przy Jego wtórym przyjściu, słowa Jego mają taką
piękność, znaczenie i siłę dla będących w serdecznej harmonii z Nim, jakiej nie
mają dla innych. To też teraz, tak samo jak przy Jego pierwszym przyjściu,
niektórzy się potykają i odwracają, gdy zaś inni bywają przyciągani coraz bliżej
do Pana za pomocą teraźniejszej prawdy, którą On dostarcza jako "pokarm
na czas słuszny". Zbliżając się do końca obecnego żniwa, nie byłoby
dla nas dziwnym gdyby droga ta stawała się coraz węższa, coraz trudniejsza i
gdyby skłonności do "potykania się" stawały się coraz większe.
Niechaj tedy każdy z nas ma się coraz więcej na baczności przeciwko złościom
onego przeciwnika; niechaj doskonała miłość Boża rząd wprowadzi w sercach
naszych, wyganiając stamtąd miłość do samego siebie, miłość do świata wraz z jej
pychą, ambicją i niedorzecznością. Niechaj nasze przywiązanie do Boga napełni
serce nasze obiecaną zupełnością radości, odpocznienia i pokoju. Trwajmy w
naszym Panu jako w tym winnym krzewie i bądźmy latoroślami owoc przynoszącymi,
poddając się oczyszczaniu dokonywanemu przez Onego wielkiego Winiarza abyśmy
mogli przynosić więcej owocu; a gdy złudzenie przystępuje do nas, patrzmy na tę
sprawę tak jak uczynili to Apostołowie i powiedzmy: "Panie do kogóż
pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego".
Na Straży 1963/4/03, str. 59; Straż
1938 str. 19 - 22. W.T.
R-2257 a
- 1898 r.